Tutaj się dzieje dosłownie wszystko i nic. Jest wiele legend na temat tego, co się tutaj znajduje. Po feralnej przygodzie wiele lat temu i zbiciu przepowiedni oraz zmieniaczy czasu, jeszcze bardziej zaostrzono bezpieczeństwo dostania się do tego departamentu i do dziś wszelkie środki są ulepszane. Nie dostanie się już tam byle kto. Znany jest tylko jeden reprezentant tamtego miejsca, a mianowicie Minister DT. Reszta nazwisk oraz posad tam dostępnych jest utajniona. Owiany tajemnicą departament znajduje się w podziemiach wielkiego gmachu Ministerstwa.
Mogą tu wejść tylko osoby pracujące w Depertamencie Tajemnic oraz kandydaci rekrutujący na to stanowisko.
Autor
Wiadomość
Lucius Wilton
Wiek : 42
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180
C. szczególne : długie, bardzo jasne włosy i stalowoszare oczy
Po ukończonym w doprawdy wielkim pocie czoła kursie nadszedł czas na odbycie półrocznego stażu w Departamencie Tajemnic. Lucius został przydzielony jednemu z pracowników w charakterze asystenta, by dowiedzieć się na czym polega w praktyce praca niewymownego. W końcu mógł się przekonać, czy to faktycznie była praca jego marzeń. Miał nadzieję, że wysiłek włożony w ukończenie kursu okaże się wart zachodu i że miejsce pracy spełni jego oczekiwania. Ku swojej uldze nie otrzymał przydziału w Sali Przepowiedni, na które po odbytym kursie wręcz nie mógł patrzeć z uwagi na to, jak wiele trudności mu one przysporzyły. Pracownik, któremu miał asystować, zajmował się zagadnieniami dotyczącymi czasu i przechowywaniem niezwykle cennych urządzeń, zwanych zmieniaczami czasu. Posiadanie ich było nielegalne, stąd też ministerstwo skutecznie je rekwirowało, przechowując w Sali Czasu, znajdującej się w Departamencie Tajemnic. Wszystko, co się w nim znajdowało, było objęte ścisłą kontrolą i nadzorem. Bardzo mu się spodobało to miejsce. Intrygowało go w nim dosłownie wszystko. Eksperymentowanie z czasem było niebezpieczne, ale jakże intrygujące. Chociaż oczywiście jako stażysta zajmował się głównie papierologią, dokumentacją i mało istotnymi sprawami. Jednak sama możliwość przebywania w najtajniejszym z departamentów i poznawania jego funkcjonowania była niezwykle cennym i budującym doświadczeniem, wręcz na wagę złota. Starał się więc być jak najbardziej użytecznym, angażując się we wszystkie zlecane mu zadania, a i sam często wychodził z inicjatywą, co podobało się jego pracodawcom do tego stopnia, że za pierwsze dwa miesiące stażu otrzymał dodatkową premię w wysokości 20 galeonów – wspaniały początek, zachęcający do dalszego wysiłku i współpracy.
Ostatnio zmieniony przez Lucius Wilton dnia Pią Gru 16 2022, 17:16, w całości zmieniany 1 raz
Lucius Wilton
Wiek : 42
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180
C. szczególne : długie, bardzo jasne włosy i stalowoszare oczy
Na kolejne dwa miesiące stażu został przeniesiony do Sali Planet i przydzielony jako asystent jednemu z tamtejszych pracowników. Był to ciemny pokój z tajemniczą aurą i iluzją unoszących się w powietrzu planet oraz gwiazd i nieba nocą. Bycie asystentem pracownika zajmującego się badaniem układu gwiazd i planet oraz ich wpływu na wydarzenia mające miejsce na świecie, pozwoliło mu pogłębić wiedzę na temat astrologii i astronomii oraz poznać prawa rządzące kosmosem i zgłębiać jego tajemnice. Nic dziwnego, że przykładał się jak tylko umiał najlepiej do wykonywanych zadań, by zdobyć wiedzę na tak ciekawe i intrygujące tematy, gdyż nigdy nie przepuszczał okazji na pogłębienie swojej wiedzy. Szef departamentu i jego pracownicy byli bardzo zadowoleni ze swojego stażysty, gdyż Lucius zawsze chętnie wykonywał powierzone mu zadania i pochłaniał wiedzę, zdobywając cenne doświadczenie i umiejętności, jakie miały mu się przydać w późniejszym życiu. Coraz bardziej też utwierdzał się w przekonaniu, że obrał właściwą drogę kariery, gdyż naprawdę realizował się jako stażysta, wykonując powierzane mu zadania szybko, sprawnie i skutecznie, dzięki czemu kończył pracę dwie godziny przed czasem.
Lucius Wilton
Wiek : 42
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180
C. szczególne : długie, bardzo jasne włosy i stalowoszare oczy
Wszystko układało się jak najpomyślniej, dzięki czemu był pewien, że wkrótce zostanie zatrudniony na stałe, gdyż wszyscy bardzo cenili jego wkład i zaangażowanie. Niestety, w ostatnich dniach stażu stało się coś bardzo niefortunnego. Jeden z pracowników, przed pójściem na zwolnienie, przekazał mu bardzo poufną korespondencję, którą następnego dnia miał dostarczyć szefowi. Jednak gdy kolejnego dnia przyszedł do pracy, nigdzie nie mógł znaleźć powierzonego mu listu. Zrezygnowany udał się do szefa, gdzie otwarcie przyznał się do zgubienia cennej korespondencji. Był przekonany, że otrzyma surową reprymendę, jednak przełożony przyjął tę informację spokojnie. Powiedział jedynie, że nie chce go więcej widzieć, jednak Lucius nie przejął się tym zbytnio, wiedząc że wkrótce ów szef miał przejść na emeryturę i zostać zastąpiony przez człowieka, który naprawdę cenił jego wysiłek podczas stażu. Mimo tego niefortunnego zdarzenia ów szef całkiem pozytywnie go zaskoczył, wręczając mu na zakończenie stażu premię w wysokości stu galeonów i życząc powodzenia w dalszym życiu i realizacji swoich planów.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Przez długi czas po ostatecznym starciu ze Starszym Smokiem, gdzie Blaithin wraz z innymi czarodziejami pokonała bestię, spotkała Merlina i prawie (bo nie lubi dotyku) uścisnęła rękę samego Ministra Magii... panował spokój. Ludzie powoli naprawiali wyrządzone w Brytanii szkody, wracali do swoich obowiązków, a Dear zajmowała się głównie nowym lokalem oraz ponownym odbudowywaniem swojej szerokiej sieci przestępczej. Wszyscy potrzebowali przypomnienia, że Fire wróciła już na stałe zza granicy i wszelkie długi oraz przysługi mogą być wykorzystane. Być może urzędnikom Ministerstwa w pewnym momencie przypomniało się o Blaithin, bo otrzymała prośbę o pomoc. Doskonale operowała zaklęciami, a jej ojciec był łamaczem klątw i ewidentnie wierzono, że może przebadać tajemniczy pył, jaki ostatnio pojawiał się znienacka wszędzie. Już u Nicholasa się z tym spotkała i nie do końca wiedziała, co to niby może oznaczać. Inwazja wróżek? Tego by jej brakowało. Nie znosiła tych istot, ich figlarnych charakterów, złośliwego chichotu oraz robienia psikusów. Im szybciej zorientują się, skąd pył, tym szybciej dowiedzą się, jak się go pozbyć. Z taką myśl odpisała, że zjawi się w Departamencie Tajemnic. Bawiło ją niezmiernie, że rok temu aurorzy, a zwłaszcza sam szef Biura, Dean Cassidy, wypruwali sobie żyły, aby złapać rudowłosą, a teraz wchodziła na teren urzędu, jak do domu. Bo witano ją tu, jak kogoś, kto wiele poświęcił dla dobra ogółu społeczności. W głębi duszy darzyła ich wszystkich pogardą oraz niechęcią, ale czasem skinęła delikatnie głową komuś, kogo mogła kojarzyć ze względu na rodowód. Pełno tu było Whitelightów, ale Dearów oraz innych czystokrwistych ludzi też całkiem dużo. Po wejściu do Departamentu nie umiała powstrzymać delikatnego dreszczu ekscytacji. Wszystkie tajemnice tego miejsca były perfekcyjnie strzeżone, nawet nie miała pojęcia, jak się nazywa odprowadzająca ją osoba o kamiennej twarzy. Fire wiedziała, że pracuje tutaj Scorpius, ale brat również nie zdradzał, co dokładnie robi. Poza tym również wuj rudowłosej, Aidan, zajmował tu stanowisko. No właśnie, pełno Whitelightów, ale pełno też Dearów. Nieznajomy przewodnik przeprowadził Blaithin przez długie korytarze pogrążone w półmroku aż dotarli do niewielkiego pomieszczenia. Przy ścianie poustawiano kilkanaście pojemników z mieniącym się pyłem. Szczelnie zamkniętym. Dziewczyna nie żegnała się z urzędnikiem, a od razu podeszła o parę kroków do kryształowych skrzyń, zauważając po chwili nietypowe unoszenie się oraz opadanie migoczącego pyłu.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas czuł się osobiście związany ze sprawą pyłu. To, że wszystkie dziwne zjawiska zaczęły się w chwili, gdy książka Yuriego zdecydowała się zdemolować mu gabinet, kazało przypuszczać, że są to sytuacje jednoznacznie powiązane. Dlatego gdy tylko pojawiła się informacja o badaniach w Departamencie Tajemnic, natychmiast się zgłosił, chcąc lepiej zrozumieć naturę tego, czego zdarzyło mu się nawdychać. Oczywiście zakładał, że nie będzie jedynym chętnym, a jednak zaskoczył go widok znajomej czarownicy, z którą po raz kolejny los splątał jego ścieżkę. Zadziwiające. Ile razy jeszcze na siebie trafią? I czy był to przypadek? A może przeznaczenie? - Fire - skinął jej głową na przywitanie, darując sobie zabawę w szlachcica w miejscu oficjalnym. Byli w Ministerstwie. I to prawdopodobnie w najbardziej interesującej jego części, budzącej w nim równie wielki szacunek, co i niepokój. Podziemia nigdy nie były dla Nico szczególnie komfortowe. Zbyt były podobne do lochów. I zbyt odległe były od gwiazd. - Chyba nie powinna mnie zaskakiwać twoja obecność tam, gdzie dzieją się rzeczy znamienne i fascynujące. Podszedł do jednej z kryształowych skrzyń i zaczął się im przyglądać, choć rudowłosa pochłaniała jego uwagę niemal równie mocno. Ciekawił go pył. Ale ona ciekawiła go jeszcze bardziej i stanowiła równie znaczącą, jeśli nie jeszcze większą tajemnicę, co on.
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Pracując w Ministerstwie, zajmowano się często wieloma sprawami, które nawet nie były bezpośrednio powiązane z Departamentem, w którym się pracowało. Jak chociażby przy problemie z pyłem, którego wpierw nie można było rozpoznać, a teraz nie było wiadome, jak sobie z nim radzić. DepartamentTajemnic także potrzebował pomocy przy pracach nad pyłem, który zdołali zebrać. Nakir bez zawahania skierował się w stronę właściwej sali, dostrzegając skrzynie z przejętym pyłem i Niewymownymi wewnątrz sali. Przywitał się z nimi skinieniem głowy, po czym zbliżył się do skrzyń. Trzymał się z dala od pyłu, ale i tak czuł, że coś jest nie w porządku. Powieki zaczynały mu ciążyć i nie zorientował się, kiedy zwyczajnie przysnął. Kiedy się ocknął, w sali było więcej osób a on… Czy on był w bieliźnie? Nie, to nie mogła być prawda, przecież mieli sygnały o halucynacjach... Tylko, że ta była nadzwyczaj realistyczna. Poczuł, że robi się całkowicie czerwony na twarzy, ale nie było sposobu, żeby uciec z sali, nie zwracając na siebie uwagi, szczególnie kiedy dostrzegł stojącego przed nim obcego mężczyznę, który także zamierzał zbadać pył. - Lepiej z nim uważać… Podobno halucynacje bywają bardzo realistyczne - powiedział do nieznajomego, uśmiechając się do niego niepewnie, rumieniąc się gwałtownie. Miał zamiar sprawdzić po zachowaniu nieznajomego, czy to, co widział sam, było halucynacją, czy też prawdą. Jednak, czy Niewymowni pozwoliliby mu być w samej bieliźnie w tej sali? Z drugiej strony… Czy powiedzieliby komukolwiek o tym?
______________________
Like an oak, I must be stand firm
Like bamboo I'll bend in the wind
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas dokończył badanie pyłu w towarzystwie Fire, ale nie doszedł do żadnych jasnych konkluzji. Wracał do Departamentu Tajemnic jeszcze kilkukrotnie, ale wciąż nie spotykał się z niczym przełomowym. Wciąż to samo, po prostu mieniący się pył, z którego nie wynikało nic. Miał za to szczęście, bo pył nie wpływał na niego w żaden widoczny sposób. Może po prostu nauczył się z nim obchodzić? A może zyskał jakąś dziwną odporność? Odporność, którą najwyraźniej nie mógł się poszczycić jasnowłosy młodzieniec, który zasnął na stojąco. Nicholas do niego podszedł chcąc sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, ale zanim podjął decyzję, czy potrząsnąć go za ramię, czarodziej ocknął się sam. I rumienił się jak panna na wydaniu, uśmiechem przywołując urocze dołeczki w policzkach. - Zdecydowanie trzeba uważać - potwierdził Nicholas, a ponieważ oszacował Nakira na, przynajmniej z grubsza, swojego rówieśnika, postanowił nie bawić się w oficjalny ton, tylko od razu przejść na "ty". Wyciągnął rękę na przywitanie i się przedstawił. - Jestem Nicholas. Albo Nico. Nie uśmiechał się, a mimo to z jego ogólnej postawy dało się wyczuć aurę życzliwości, oczy zaś przyglądały się rozmówcy z uprzejmym zainteresowaniem. Aurorzy Nicholasowi kojarzyli się z siłą i nieugiętością typową dla stróżów prawa. Dlatego Seaver nigdy po wyglądzie nie odgadłby profesji tego rozkosznego w swej słodkiej niepewności jegomościa. - To żaden wstyd zasnąć z powodu pyłu - powiedział, chcąc dodać mu otuchy, błędnie interpretując przyczynę zakłopotania. - Sam miałem podobny przypadek. I nawet bąblogłowa nie pomaga, jeśli chociaż kilka drobinek zdąży dostać się do nosa.
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Kto w podobnej sytuacji nie rumieniłby się, gdyby był w miejscu pracy i nie dość, że przysnął, to jeszcze ocknął się w samej bieliźnie. Nie podejrzewał, żeby Niewymowni mieli takie poczucie humoru, więc istniała jeszcze możliwość, że za wszystko odpowiedzialny był pył, bądź ktoś z zewnątrz. Jednak gdyby ktoś obcy chciał rzucić na niego zaklęcie, Niewymowni wkroczyliby do akcji, a więc pozostawał pył. Skoro tak, wszystko mogło być tylko halucynacją i auror miał nadzieję, że tak będzie. - Nakir - przedstawił się, ściskając wyciągniętą dłoń nieznajomego, przyglądając mu się uważnie. Nie znał go, więc prawdopodobnie stawił się na wezwanie Ministerstwa, jako jeden z łamaczy klątw, bądź tych, którzy znali się na nich i chcieli pomóc. Tak było dobrze, choć przez to po budynku kręciło się więcej niż zwykle osób i łatwo było o różne nieprzyjemne sytuacje. Niemniej, zachowanie Nico nie zdradzało, żeby rzeczywiście stał przed nim w samych bokserkach, co pomogło Nakirowi w odzyskaniu pewności siebie, choć dziwnie się czuł, widząc kątem oka swoje gołe nogi, czy brzuch i prowadząc rozmowę w środku Departamentu Tajemnic. Odetchnął głębiej, starając się uspokoić swoje bijące szybko serce i skupić się w pełni na pyle zamkniętym w skrzyni. Widział, jak ten samoistnie unosił się i opadał, jakby nie mógł być w ciągłym bezruchu, co z pewnością było ważną informacją. Jednak jednocześnie było to coś, co już zdołali się dowiedzieć, gdy tylko zebrali pył w skrzyniach. - T-tak - bąknął, spoglądając na powrót na mężczyznę. - Może wkrótce uda się coś z tym pyłem zrobić tak, żeby nie sprawiał podobnych problemów - dodał już spokojniej, pewniejszym tonem. Choć wciąż widział siebie samego niemal nagiego, sięgnął tam, gdzie miał mieć schowaną pod kurtką różdżkę, a gdy wyczuł ją pod palcami, uśmiechnął się kącikiem ust do samego siebie. Zaraz też spróbował rzucić kilka podstawowych zaklęć, jednak żadne z nich nie przyniosło pożądanego efektu, sprawiając, że spojrzenie Nakira zaczynało błyszczeć rosnącą ekscytacją. W końcu stawał przed problemem, który należało rozwiązać, co zdecydowanie nie było łatwe.
______________________
Like an oak, I must be stand firm
Like bamboo I'll bend in the wind
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas póki co nie rzucał zaklęć, a jedynie obserwował pył. W zadumie przyglądał się temu co robił Nakir, zastanawiając się, czy podjęte przez niego próby coś zmienią. Niestety nic się nie zmieniło, prócz tego, że pył był po prostu w ciągłym ruchu. - Zupełnie jakby był żywy - powiedział w końcu, trochę do siebie, trochę do Nakira. - Przychodzę tu już któryś raz i wciąż nie ma postępów. A jednak wiem, że kryje się za tym ktoś lub coś. Westchnął i wyciągnął różdżkę, wahając się przed rzuceniem zaklęcia. Bo czy nie wypróbował już wszystkich, które znał? A opanował ich naprawdę sporo. - Homenum revelio - wymruczał, przyglądając się, jak zareaguje pył. Nic. A jednak miał pewność, że kryje się za tym istota. Może nie człowiek, ale jednak stworzenie rozumne, osoba. - Za pierwszym razem widziałem kogoś w pyle. Jakąś postać. I nie mam na myśli halucynacji, grzybów, lasu, śmiechu. Ta postać z pyłu była prawdziwa. Wybiła szybę, a kiedy się obudziłem, odłamki wciąż leżały na ziemi. Ale teraz już nie widział nikogo ani niczego. Tylko drobinki przesiąknięte magią, z których nie wynikało absolutnie nic.
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Nakir pokiwał powoli głową, kiedy mężczyzna powiedział na głos to, co sam pomyślał. Tak, pył wydawał się żywy, może nawet jakby myślał, jakby sam był stworzeniem, które czeka na swoją ofiarę. Jednak Whitelight nie miał zbyt dużej wiedzy z zakresu magicznych stworzeń, aby móc pył przyrównać do jakiegokolwiek znanego. Spojrzał jednak na mężczyznę, gdy wydawał się nadwyraz pewien tego, czym był pył. Zastanawiał się skąd była w nim ta pewność, to przekonanie, że ktoś się za nim krył. Nie brzmiało to jak pewność wróżek, które ostatecznie były źródłem pyłu, jak ostatecznie stwierdzono. Jednak czym ten pył był, dlaczego rozciągał się nad Wyspami i dlaczego wywoływał halucynacje... Tak wiele było pytań, a tak niewiele odpowiedzi. - Ogłoszono już, że są to wróżki, jednak to wciąż nie wyjaśnia wszystkiego, prawda? - zagaił, uśmiechając się lekko, nim rzucił kolejne zaklęcia, mające na celu złamanie klątwy, jaką pył mógł być obłożony, a przez to zachowywać się w jasno określony sposób. Jednak nic się nie wydarzyło, a magiczny twór wciąż unosił się lekko i opadał. - Postać w pyle i drobinki szkła... To u ciebie doszło do włamania, jak założono, skoro ktoś obcy pojawił się w domu i wybił okno - zaskoczył, spoglądając na Nico, a niebieskie tęczówki zdradzały powagę, z jaką przyglądał się mężczyźnie. W końcu nie od dziś było wiadomo, że czasem sprawcy różnych zdarzeń próbowali pomóc w śledztwie, aby być blisko, wiedzieć, czy jest podejrzanym i podbijać swoje ego. Kto wie, czy włamanie nie było czymś podobnym? Nie mówił nic więcej, ale próbował ocenić nowo poznanego mężczyznę, jednocześnie poddając pył kolejnym testom.
______________________
Like an oak, I must be stand firm
Like bamboo I'll bend in the wind
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Nie wiem prawie nic o wróżkach, ale wydaje mi się, że są małymi stworzeniami. Ta istota była... Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Widziałem tylko pył i coś co mogło być ludzkim kształtem. Potarł skroń, czując nagle okropne zmęczenie. Już przez to przechodził, tłumaczył, wyjaśniał. Ale może jeśli powtórzy to jeszcze raz, cegiełki ułożą się inaczej? Nawet nie brał pod uwagę, że Nakir może w jakimś stopniu go podejrzewać. Jego intencje były czyste, a rozmówca wydawał mu się życzliwy i dobry. No i złe osoby raczej nie miały wstępu do ministerstwa, prawda? Czy żył w absolutnie mylnym postrzeganiu rzeczywistości? - Tak, u mnie - potwierdził Nicholas, bo i nie było to żadną tajemnicą. - Sąsiad wezwał aurorów, to oni mnie wybudzili po kontakcie z pyłem. Ale to nie było włamanie. To raczej... Nie umiem tego wyjaśnić. To bardziej ucieczka. Najpierw uciekła księga, a potem z pyłu utworzył się ten ludzki kształt. I ten śmiech... Myślałem, że to też halucynacje, ale sąsiad mówił, że też to słyszał. No i ja sam również się śmiałem. Zupełnie beztrosko, a zazwyczaj nie przychodzi mi to łatwo. Opuścił rękę i machnął ją, jakby się opędzał od niechcianych myśli, a potem z zaciekawieniem spojrzał na Whitelighta. - A ty dlaczego interesujesz się pyłem? Pomijając to, że wszyscy są nim zainteresowani na swój sposób. Ale nie każdy tu przychodzi, próbując zgłębić jego naturę.
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Nakir odetchnął, mając wrażenie, że cokolwiek będą próbować zrobić z pyłem, nie przyniesie żadnego efektu. Nie wiedział skąd rodziło się w nim to przekonanie, ale nie chciało odpuścić, kiedy z każdym kolejnym zaklęciem nie zmieniało się dosłownie nic. Spojrzał na Nico, kręcąc po chwili lekko głową. - To, co ja wiem, to że z rodziny wróżek są elfy, bahanki, chochliki... Wszystkie mają różne rozmiary, ale daleko im chociażby do goblinów, więc pewnie te główne także są raczej mniejsze. Co do tamtego kształtu... Skoro wróżki to magiczne istoty, nie wykluczałbym możliwości tworzenia czegoś z pyłu, choć chochliki i elfy nie mają takich zdolności. Elfy to raczej są zupełnie głupie, skoro wykorzystuje się je jako żywe figurki - powiedział spokojnie, mając wrażenie, że przez bycie zmuszonym do czytania o możliwych wróżkach, zdołał cokolwiek zapamiętać, ale jednocześnie był pewien, że to wciąż było za mało. Słuchał z zaciekawieniem Nico, nieznacznie marszcząc brwi, gdy usłyszał o ucieczce. Przedmioty same z siebie nie uciekały. Mogły sprawiać takie wrażenie, gdy były wzywane zaklęciem przywołującym, albo gdy ktoś niewidzialny brał je ze sobą, jednak jako rzeczy nieożywione zwykle nie uciekały. Chyba że zostały potraktowane właściwymi zaklęciami... Albo właściciel chciał, żeby wyglądało na ucieczkę. Za dużo przypuszczeń, za mało konkretnych informacji. Whitelight odetchnął raz jeszcze głęboko, po czym spróbował zaatakować pył, ale zaklęcia po prostu przez niego przechodziły, jak przez powietrze. Nic nie był w stanie osiągnąć z tym dziwnym tworem. - To część mojej pracy - powiedział prosto, wbijając błękitne spojrzenie w drugiego mężczyznę, który wyglądał na jego rówieśnika, ale pozory mogły mylić. - Jestem aurorem - dodał, dla wyjaśnienia, a w jego postawie i tonie nie było słychać początkowej niepewności. Miał na to wpływ również fakt, że w końcu zaczął dostrzegać swoje ubrania, co jasno świadczyło o końcu halucynacji.
______________________
Like an oak, I must be stand firm
Like bamboo I'll bend in the wind
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Kiedy Nicholas usłyszał o profesji Nakira, jego oczy zalśniły wesołością. Tego się nie spodziewał, ale też wcale nie był zawiedziony takim biegiem spraw. Auror! - Pomijając sytuację z księgą, każdy auror, którego poznałem, był jasnowłosy, skłonny do rumieńców i na wskroś uroczy - powiedział, wcale się nie przejmując tym, że zabrzmiało to na bezczelny flirt. Pogodne iskierki jeszcze przez chwilę utrzymywały się w oczach Seavera, ale potem wygasły, gdy ponownie spojrzał na skrzynie z pyłem. Uniósł różdżkę i rzucił zaklęcie Mora, które nie przyniosło żadnych zauważalnych skutków. - Frustrujące - stwierdził z niechęcią, a potem zmarszczył brwi. Może pył wymagał potężniejszych zaklęć? Odszukał w pamięci jeden z najsilniejszych czarów, jakie znał, a potem zamruczał - Pecsét. I nic. Ale tym razem brak efektu przyniósł pewną informację, sugestię, która co prawda mogła być błędna, ale jednak pozwalała domniemać pewną hipotezę. - Sądzę iż możemy przypuszczać, że pył jest żywy. W końcu zaklęcie, które rzucił, działało wyłącznie na przedmioty. Ale może to kwestia odporności pyłu na zaklęcia? Nie. Od evanesco przecież znikał, kiedy trzeba było posprzątać gabinet.
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Byłoby lepiej, gdyby wypowiedzianą uwagę Nico zachował dla siebie. Tak jak do tej pory Nakir uśmiechał się do niego lekko, nieco niepewnie, jak zachowywał się mimo wszystko swobodnie, tak w jednej chwili jego spojrzenie wyraźnie się ochłodziło. Nie chodziło nawet o możliwość odebrania tego za flirt i orientację aurora, co o same słowa, miejsce, w którym byli, okoliczności, w jakich się znajdowali. To nie był czas na coś podobnego, a Nakir w jednej chwili poczuł chęć potrząśnięcia mężczyzną. - Nie radziłbym trzymać się tych określeń, bo można się bardzo pomylić - powiedział cicho chłodnym tonem, przez chwilę jeszcze wpatrując się w mężczyznę, nim odwrócił spojrzenie znów na pył. To było coś dziwnego, co nie reagowało na większość zaklęć. Można było przesunąć, wzbić w powietrze, traktując jak każdy inny pył. Nie było jednak możliwości zmusić, żeby ujawniło swoją naturę, choć być może była to wskazówka, że pył sam w sobie nie był niczym złym. Był na swój sposób plastyczny, zdolny do zmian i wpływał na otoczenie. - Nie sądzę - powiedział po chwili, gdy Nico się odezwał, kręcąc głową. - Mógłbym się zgodzić, że jest organiczny, że zachowuje się jak żywy, ale nie sądzę, aby sam w sobie był żyw. Jest bardziej jak… Woda. Możesz go przesunąć, wzbić, odepchnąć, ale ten ciągle pozostaje w ruchu - dodał, próbując wyjaśnić, jak sam postrzegał pył i jakby dla udowodnienia rzucił kilka zaklęć, które pyłem rzeczywiście wzruszyły, ale nie stało się nic więcej.
______________________
Like an oak, I must be stand firm
Like bamboo I'll bend in the wind
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Najmocniej przepraszam za swój nietakt - Nicholas skłonił grzecznie głowę, a zarówno jego głos, jak i postawa były pełne uprzejmości. W głębi ducha jednak nie miał poczucia winy względem samych słów, a raczej względem tego, że przez niego Nakir odczuł dyskomfort. I choć atmosfera zgęstniała nieprzyjemnie, Seaver nie poczuł się przez nią źle. Była to lekcja. Coś, co pomogło mu uczyć się zasad międzyludzkich relacji, które wciąż u niego kulały po pobycie na wyspie. - Zdaje się, że dzisiaj tego nie zweryfikujemy - powiedział do aurora, gdy ten wyraził swą myśl. - Ruch, wzbijanie, przelewanie. To i tak niczego nie wyjaśnia. Pokręcił głową z niechęcią. Był tutaj naprawdę sporo razy, dlatego z taka niechęcią podchodził do tematu. W końcu znużyło go bezskuteczne miotanie zaklęć, więc schował różdżkę. - Na mnie już pora. Powodzenia w dalszych próbach i... może do zobaczenia? - powiedział, patrząc na Whitelighta z życzliwością, a potem pożegnał się i opuścił pomieszczenie, a w końcu również budynek Ministerstwa.
zt
+
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Skinął jedynie głową na słowa drugiego mężczyzny, nie do końca będąc przekonanym, czy było to rzeczywiście nieumyślne, czy też powinien na niego bardziej uważać. Ostatecznie skupił się w pełni na pyle, starając się znaleźć w jego zachowaniu jakiś schemat, cokolwiek, co pomogłoby mu w zrozumieniu tego tworu. To jednak nie następowało, a każde z rzucanych zaklęć przynosiło taki sam efekt, czy wręcz jego brak. Niestety, Nakir musiał przyznać się do porażki w tej bitwie, jaką toczył z wróżkowym tworem. Wierzył, że był sposób na wykrycie jego działania, zasad, jakim się poddawał, ale nie było mu dane odkryć tego w tym dniu. - Też wracam do reszty obowiązków - powiedział, kiedy Nicolas zaczął się żegnać, na moment zawieszając się, po czym cień uśmiechu pojawił się w kąciku jego ust. - Być może do zobaczenia, oby nie służbowo - stwierdził prosto, nie wyjaśniając, co dokładnie miał na myśli, choć właściwie wiele można było pod to podpisać. Po pożegnaniu się z Nicholasem chwilę jeszcze spoglądał na pył w kryształowych skrzyniach, nim poddał się i skierował do kwatery głównej aurorów.