Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Tajemnicza chatka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Deven Quayle
Deven Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : szukający, kapitan
Galeony : 2720
  Liczba postów : 778
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6697-deven-quayle#189490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6700-pocztowki-z-innej-epoki#189533
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7227-deven-quayle
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty21/1/2014, 21:24;

Tajemnicza chatka 1

Oficjalnie jest to po prostu składzik na drewno. Ale jeżeli znasz hasło, możesz dostać tu różne eliksiry, również te zakazane, oczywiście słono za nie płacąc!

Rzuć DWIEMA kostkami, by sprawdzić, czy zdobędziesz jakieś nielegalne skarby!

PIERWSZA KOSTKA :
- parzysta liczba oczek - znasz hasło, drzwi otwierają się same! Możesz wejść do środka i sprawdzić, jaki eliksir możesz tu nabyć!
- nieparzysta liczba oczek - ups, albo nie masz pojęcia, jakie jest hasło, albo ktoś wpuścił cię w maliny i podał niewłaściwe. Tak czy inaczej - nic z tego, kochanie, dzisiaj będziesz się grzecznie bawić.

DRUGA KOSTKA (o wylosowanych eliksirach możesz więcej przeczytać tutaj.
1 - Eliksir Otwartych Zmysłów - ciekawe, jak dotrzesz do swojego pokoju...
2 - Eliksir Psylocybinowy - hmm, na pewno będzie ci bardzo lekko na duszy - uważaj, żeby gdzieś nie zamarznąć!
3 - Eliksir Euforii - możesz być trochę irytujący ze swoim radosnym chichotem, ale grunt, że dobrze się czujesz sam ze sobą!
4 - Amortecja - podał ci go twój towarzysz, nie wiedząc, co znajduje się w fiolce... może się zrobić niezręcznie.
5 - Eliksir rogu - bardzo możliwe, że na pewien czas staniesz się obiektem kpin kolegów i koleżanek...
6 - Eliksir Muzyczny - uch, teraz będą ci się kołatały w głowie jakieś piosenki! Niekoniecznie te ulubione!

Powrót do góry Go down


Allistair Silverstone
Allistair Silverstone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 269
  Liczba postów : 327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6085-allistair-silverstone
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6088-wyplosz-allistaira
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7312-allistair-silverstone
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty26/1/2014, 17:14;

Allistair cieszył się, że mógł spędzić trochę czasu tylko z Jimem. Do Kanady przyjechało tyle osób, że przez moment obawiał się, że już nigdy nie uwolnią się od tego tłoku, ale idąc tak spacerkiem w to mroźne popołudnie, ulotnili się na jakieś odludzie.
- Ej, co to za chata? – zapytał, patrząc na Jima i ruszył żwawiej przez śnieżne zaspy. Spodnie i buty przemokły mu dokumentnie, ale nie przejmował się tym – w końcu postanowili sobie, że zwiedzą Lynwood i poszukają jakiś ciekawych atrakcji. Nie mogli przecież całego miesiąca poświęcić wyłącznie na puby i wygłupy w pokojach. Przecież to miejsce oferowało tak wiele!
- Włazimy tu? – spytał przyjaciela, przyglądając się uważnie budynkowi. Czuł od niego jakąś dziwną energię, więc to nie mógł być zwyczajny składzik na drewno, jak to obwieszczał napis na drzwiach. Kanada była jednym z najbardziej magicznych miejsc świata, więc wszystko było podejrzane – nawet kamienie na dnie jeziora i drzewa w lasach.
Powrót do góry Go down


Jim Axel Liddle
Jim Axel Liddle

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : obrońca
Galeony : 235
  Liczba postów : 254
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7081-jim-axel-liddle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7082-poczta-jima-liddle-a#201973
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7289-jim-axel-liddle#205952
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty26/1/2014, 17:37;

Jeśli mam być szczerza to Jim również się tego obawiał. W końcu ostatnio nie mieli czasu żeby normalnie pogadać, a nie mogli pozwolić na to by ich przyjaźń się rozpadła. Znali się tyle czasu i trudno tak nagle powiedzieć to koniec. Liddle nie mógł sobie tego wyobrazić, w sumie nawet nie próbował. To, że ma dziewczynę nic nie powinno zmienić i nie zmieni! Nie będzie inaczej.
Wreszcie nadszedł ten dzionek, kiedy mogli się wspólnie przejść. Ale super, nie? Chodzili sobie tak po tym Lynwood, a Jim był mega zachwycony. Dobry pomysł z tym wyjazdem no i z tym spacerem. Dotarli do tej chatki, która właściwie nie wyglądała ciekawie. Ale moment... Puchon kiedyś o niej czytał albo słyszał od kogoś, już mniejsza!
-Włazimy stary. - Kiwnął głową i pchnął drzwi. Nic. Chyba jednak nie wejdą... Nagle go olśniło! Przecież potrzebne tutaj było hasło. Cicho coś wyszeptał i brawo, drzwi same się otworzyły. Powoli postawił stopę za progiem i uśmiechnął się. A więc eliksiry? Ciekawie!
Powrót do góry Go down


Allistair Silverstone
Allistair Silverstone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 269
  Liczba postów : 327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6085-allistair-silverstone
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6088-wyplosz-allistaira
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7312-allistair-silverstone
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty26/1/2014, 17:55;

All spojrzał zdziwiony, jak Jim otwiera drzwi. Skąd on wiedział, jak tu wejść? Zresztą nieważne. Najistotniejsze, że sprawił, iż mogli ukryć się przed mocnym śniegiem i przerażającym mrozem, przez który Silverstone o mały włos nie stracił palców i nosa. Zacisnął mocniej szalik, zakrywając usta i wszedł za przyjacielem do pomieszczenia. Było niewielkie i chłodne, ale przynajmniej nie padały im na głowy białe płatki.
Rozejrzał się, mrużąc oczy, by dostrzec coś w mroku. Śnieg całkowicie zalepił okna. Po chwili jednak uświadomił sobie, że przecież był, na gacie Merlina, czarodziejem i mógł sobie z tym jakoś poradzić.
Wyciągnął z kieszeni różdżkę i machnął nią, wymawiając w myślach formułę zaklęcia rozświetlającego.
- To może być ciekawe – stwierdził, dostrzegłszy flakoniki ustawione na stole. – Nie wiem jak ty, ale ja tam mogę zaryzykować.
Był głupi, albo po prostu chciał się popisać, ale podszedł do buteleczek i sięgnął po jedną z nich, przyglądając się jej uważnie. Miał tylko nadzieję, że nie była wypełniona Wywarem Żywej Śmierci, bo nie chciał jeszcze odchodzić z tego pięknego świata. Dopiero co uporał się z natrętnymi myślami, no a na dodatek miał okazję zwiedzić Kanadę – znaleźć się niedaleko jednej ze szkół magii!
Spróbował odetkać eliksir, jednocześnie trzymając w ręku różdżkę, co było dość skomplikowane. W końcu jednak mu się to udało, a do jego nosa doszła woń świeżych pierniczków, takich jak te pieczone przez jego babcię. Aż mu ślinka pociekła na samą myśl o tych przysmakach.
- Idziesz? – zapytał Liddle’a, nadal stojącego niedaleko wejścia. – To nie może być niebezpieczne.
Profesor Brendan zabiłby go, gdyby tylko dowiedział się, że bawił się eliksirami i nawet nie sprawdził, z czym ma do czynienia przed wypiciem go. Raz kozie śmierć i tyle.
Powrót do góry Go down


Jim Axel Liddle
Jim Axel Liddle

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : obrońca
Galeony : 235
  Liczba postów : 254
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7081-jim-axel-liddle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7082-poczta-jima-liddle-a#201973
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7289-jim-axel-liddle#205952
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty26/1/2014, 18:24;

Zdjął powoli rękawiczki i schował je do kieszeni swojej kurtki. Tutaj było znacznie cieplej niż na zewnątrz. Bardzo dobrze, że tutaj trafili (tylko z tego jednego powodu, że było cieplej, hihi). Z racji iż to All wyciągnął różdżkę Jim się powstrzymał. Było jaśniej, więc nie było potrzeby. Tylko gorzej jak ich coś zaatakuje! Oj, trudno Silverstone będzie musiał ochronić przyjaciela.
W końcu ruszył swój zadek i poszedł dalej. Rozejrzał się po pomieszczeniu no i w sumie nie było tutaj tak strasznie, poza tym - wszędzie eliksiry, czyli to co Jimi lubił. Jest jeszcze bardziej ciekawie. Podreptał w stronę jakiejś półki i powoli oglądał fiolki. Rozpoznał chyba każdy z tych prócz jednego. Wstyd... był przecież podobno dobry z tej dziedziny. Tłumaczył się, że to pewnie to Kanadyjskie powietrze namieszało mu w główce, jeszcze ostatnio dostał łajnobombą więc zupełnie masakra. Chwycił tą niezidentyfikowaną ciecz i podbiegł do przyjaciela.
-Patrz, ja biorę to. - Hehć, i jego eliksir i eliksir Alla były takie same. Tylko, że Jim odczuwał trochę inny zapach, a dokładniej zapach damskich perfum.
-To co, pijemy? -Nie miał pojęcia jakie będą konsekwencje tego czynu, przecież nie wiedział że za chwilę napiją się Amortencji, silnego eliksiru miłosnego. Miejmy nadzieję, że nie będzie jakoś... em... okropnie!

(kosteczki były takie - 2 i 4)
Powrót do góry Go down


Allistair Silverstone
Allistair Silverstone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 269
  Liczba postów : 327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6085-allistair-silverstone
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6088-wyplosz-allistaira
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7312-allistair-silverstone
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty26/1/2014, 18:40;

Pierniki babci zmieniły zapach na kwiaty wiśni i to powinno zaalarmować Allistaira, niby tak zdolnego w eliksirach, o możliwych kłopotach. Zapach był jednak tak pociągający, że w tym momencie pragnął jedynie posmakować zawartości małej buteleczki.
- Pijemy – odpowiedział Puchonowi, patrząc z zaciekawieniem na jego flakonik z miksturą. Z niego także unosił się ten przyjemny zapach, więc najwyraźniej mieli ten sam napój. Więc jeśli to coś złego, zaszkodzi im obu – jeśli coś dobrego, będą się z tego cieszyć razem. – To do dna – odparł, unosząc na moment buteleczkę, jak do toastu, po czym jednocześnie wypili eliksir.
Mikstura była niezwykle smaczna i szybko opanowała ciało i umysł Allistaira. Poczuł się naprawdę szczęśliwy i dziwnie rozkojarzony, a jedyne, czego pragnął… to mieć przy sobie Jima przez cały czas.
Uśmiechnął się do niego, czując, że się rumieni i wpatrywał w niego maślanym wzrokiem. Był taki przystojny z tymi swoimi błękitnymi oczami, ciemnymi włosami i zarostem. Czemu on wcześniej tego nie zauważył?
- Wiesz, chyba cię kocham – odparł radośnie, mając ogromną ochotę go pocałować.
Powrót do góry Go down


Jim Axel Liddle
Jim Axel Liddle

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : obrońca
Galeony : 235
  Liczba postów : 254
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7081-jim-axel-liddle
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7082-poczta-jima-liddle-a#201973
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7289-jim-axel-liddle#205952
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty26/1/2014, 22:27;

Kiedy jednocześnie wypili zawartość tych małych buteleczek na twarzy Jima pojawił się szeroki uśmiech. Jego flakonik upadł i roztrzaskał się na malutkie kawałeczki. Liddle nawet nie zwracał na to uwagi. W tej chwili liczył się dla niego tylko i wyłącznie pan Silverstone, którego niemalże natychmiastowo chwycił za rękę i wyprowadził przed chatkę, gdzie było o wiele zimniej. To również nie robiło mu różnicy, chciał być tylko z nim i nieważne gdzie.
-Ziomeczku, a czy mówiłem Ci jak pięknie wyglądasz? - Spojrzał na niego swoimi błękitnymi oczkami, które widziały tylko i wyłącznie jego. Takie dziwne uczucie. Nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek mogą pociągać go mężczyźni, zwłaszcza ten jeden który był jego najlepszym przyjacielem. Przycisnął Alla do drzewa i przygryzł jego wargę, chciał go pocałować i to zrobił. Po cóż miałby czekać? Pocałunek trwał kilka minut, a Jim nie czuł zimna. Było mu wręcz gorąco.
-Masz ochotę jeszcze gdzieś iść? - Było mu to obojętne, czy gdzieś pójdą, czy zostaną tutaj – jak zadecyduje All tak zrobią. Jimi poszedłby za nim wszędzie, obecnie Silverstone był jego ''panem'', bo chyba tylko tak to można nazwać. Cokolwiek powie – Jim przytaknie, cokolwiek zrobi – Jim będzie dumny. Po jakie licho oni tutaj przyszli?! Mogli iść gdzieś indziej, a to wszystko by się nie wydarzyło... tylko, że teraz to do Liddle'a nie docierało i raczej prędko nie dotrze, no do czasu póki eliksir nie przestanie działać.
Powrót do góry Go down


Allistair Silverstone
Allistair Silverstone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 269
  Liczba postów : 327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6085-allistair-silverstone
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6088-wyplosz-allistaira
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7312-allistair-silverstone
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty26/1/2014, 22:59;

Nie zdążył nawet zrobić kroku w stronę Jima, bo ten pociągnął go na zewnątrz. Silny podmuch wiatru zrzucił Allowi kaptur z głowy i zmierzwił mu włosy, jednak nie zważał na to. Czuł silną potrzebę, by zbliżyć się do szatyna, to była wręcz jego obsesja, która dręczyła go w głowie do momentu, aż został przyciśnięty do drzewa. Gdyby przy śniadaniu ktoś powiedział mu, że jeszcze tego popołudnia Liddle go pocałuje, chyba by go wyśmiał, ale teraz było to niemal jak spełnienie snów, których jeszcze nie było. Oddał mu pocałunek, przyciągając go bliżej siebie. Jego ręce błądziły po torsie chłopaka, jakby chciał wyczuć jego mięśnie pod grubą zimową kurtką.
Pragnął Jima tak mocno, że to chyba nie było możliwe w rzeczywistości, ale ten nagle odsunął się od niego, proponując, żeby gdzieś poszli. Właściwie był to dobry pomysł, bo zaspy śnieżne sięgały im niemal do kolan, przez co robiło się zimno. Choć Allistair i tak czuł się jak piekarnik w lodówce.
- Z tobą to i na koniec świata – odpowiedział. – Ale możemy iść w inne fajne miejsca.
Złapał go za rękę i poprowadził dalej, byle tylko odeszli od tej mało romantycznej chałupy pełnej butelek lub drewna, w zależności od tego, kto tam trafił. Właściwie widział po drodze jakieś indiańskie sklepy i karuzelę na środku jeziora. Nie wiedział tylko, czy to były odpowiednie miejsca, na zabranie tam Liddle’a. W końcu chciał, by ten dzień był niesamowity dla nich obu.

z/t x2
Możesz napisać gdziekolwiek chcesz, byle było fajnie.
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty31/1/2014, 21:38;

Każdy miał swoje miłostki, swoje upadki. Każdy. Dosłownie. Oliver nie potrafił zliczyć tego jak bardzo było mu smutno, gdy rozstali się ze Scarlett... To zdarzyło się po prostu, powoli, jakby było naturalnym ciągiem wydarzeń. On nie był dobrym chłopcem handlując tu i ówdzie, ona potrzebowała większego zainteresowania. A przecież byli młodsi, przecież to wszystko było jeszcze inne. Także trudno się dziwić, żeby ten związek przetrwał do teraz. Zdecydowanie... Zatem po prostu się stało. Jednak Oliver żałował, że nie może już objąć Saunders ramionami, zamknąć w wilczym pocałunku i zabrać ją w jakieś ustronne miejsce... Teraz jednak oboje zgodzili się cofnąć czas. Mógł odkupić wszystko czego żałował. Zapomnieć o Juno, o konsekwencjach po prostu dać się ponieść razem z nią. Kiedy tak szli przez Lynwood trzymając się za ręce śmieli się ze wszystkich tych, którzy wydawali im się szarzy, nie rozumiejący ich paktu, będący na przekór im. Zdecydowanie byli bezsensownymi figurkami na tym świecie. Co innego Saunders i Watson. Dwie indywidualności świecące dziś sobie z nudów dla siebie. Było dość zimno. Zimno, ale nie zabroniło im to wyjść poza wioskę, gdzie Oliver dostrzegał jakąś chatkę. Paliło się tam światło. Pociągnął tam Scarlett, co by sprawdzić co tam się dzieje i zdziwił się, że drzwi nie ustąpiły jego magicznej dłoni.
- Abrakadabra? - Rzucił luźno, niby to dla rozśmieszenia, bo spojrzał na Scarlett czy się chociaż uśmiechnęła. Gdy jednak zamek w drzwiach się przekręcił Oliver drgnął. Hasło to taka głupota? Pomimo to nie był patrzeć na ta jak dziewczę dalej marznie, więc bohatersko wciągnął ją do środka zmieniając hasło na takie, co by nikt nie mógł tu wejść dopóki tu byli. Sprytny... Objął ją ściśle sadzając na prowizorycznym biurku, które zostawił tu właściciel. Jasne, że minęli półkę z eliksirami wszak komu to potrzebne... Szczególnie dla nich teraz. Przebiegł zimnymi dłońmi po wewnętrznej stronie ud dziewczyny i przysunął znów ich głowy do siebie, co by skraść jej jeden, dwa, cztery, pięć... Sześć pocałunków, w tym siódmy był zdecydowanie dłuższy. Nieco rozgrzanymi dłońmi zaczepił o zamek jej kurteczki rozpinając go dość błyskawicznie... Zsuwając warstwę po warstwie ze szczelnej otuliny jej ciała cieszył się jak ktoś, kto dopiero doświadczał takich ekscesów. Całował ją powoli gładząc ją teraz po plecach, gdzie zahaczał o materiał bluzki, co pozwoliło mu po jakimś czasie zabrnąć pod materiał, na gładką powierzchnię skóry dziewczyny, której tak dawno nie smakował. I choć ustalili, że cofnęli czas to wciąż dostrzegał, że przez ten czas gdy byli oddzielnie... Teraz smakował jej jakby inaczej. Wplótł drugą dłoń w jej włosy rozpraszając uczesanie... Tworząc wymyślną fryzurę swojego autorstwa. Uśmiechnął się do niej opierając się o nią. Teraz jeździł dłońmi po jej udach układając zaraz ręce na biodrach, by przycisnąć ją jeszcze bardziej do siebie.
Niska temperatura wokół, ale im przecież było ciepło.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty1/2/2014, 00:04;

Cóż, Scarlett była wtedy małą siksą. Przeżyła to, owszem, ale po jakimś czasie poszła dalej, starając się zostawić wspomnienia gdzieś daleko za sobą. Nie odczuwała potrzeby bliskości z Oliverem, aż do momentu, kiedy wydarzyły się pewne sytuacje, a ona zrozumiała, że może za dużo straciła. Że może wtedy im nie wyszło, ale może teraz by się udało? Zaraz potem złapała się na tym, że myśli kompletnie bez sensu i to największe bzdury, na jakie mogła wpaść. Ledwo co zepsuło się jedno, a ta myślała o drugim. Doskonale wiedząc, że i to by się rozpadło, nawet, gdyby Watson jakimś cudem poparł ten pomysł. Dlaczego chciała siebie unieszczęśliwiać, angażując się w to wszystko? Nie wiadomo. Chyba miała taki destrukcyjny charakter. Szukała miłości, pozornie jedynie uprawiając niezobowiązujący seks. Który miał być lekarstwem, który miał zaprowadzić ją do celu. Co za beznadziejne myślenie. Potem płakała, bo miała złamane serduszko, kiedy okazywało się, że to tylko gra, pusta przyjemność i nic więcej. Ale popełniała na nowo wciąż te same błędy. Teraz miała to zmienić, nastawiona kompletnie na inny tor, zwykłej zabawy. Czy jej się uda, to się dopiero okaże.
Tymczasem zaś szła z Oliverem za rękę i śmiała się tak, jak dawno tego nie robiła. Zalewała ją kolejna fala miłych wspomnień. Alkohol przyjemnie szumiał w głowie, śnieg chrzęścił pod stopami, a mróz szczypał w policzki. Była zadowolona. Nawet bardzo. Nie przeszkadzało jej absolutnie nic. Zimno, długa droga. Czas jakby biegł teraz innym torem, a jej brak kondycji jakby się w porę zatrzymał. Zaśmiała się głośno, kiedy stanęli już przed chatką, a gryfon wypowiedział takie głupie zaklęcie. Ale cóż, nieistotne, ważne, że drzwi się otworzyli i mogli wejść do środka, gdzie było odrobinę cieplej. A potem, za sprawą ich bliskości i tego, co robili, stało się nawet gorąco.
Nie zwróciła uwagi na eliksiry, bo cóż, nie to ją teraz kręciło. Skupiała się raczej na namiętnym oddawaniu pocałunków, które dostawała o chłopaka w dużej ilości. Drgnęła, kiedy poczuła jego zimne ręce na swoich udach, a potem na skórze. Nie mniej jednak uśmiechnęła się z satysfakcją i zaczęła pozbywać go jego ubranek. W końcu musi mieć towarzystwo, czyż nie? Kurtka, bluza, czy co tam miał. Wtuliła się w niego intensywniej, zaciskając nogi gdzieś w okolicach jego bioder. Rękoma jeździła po jego plecach, ramionach... ogółem nie miała pojęcia, co robi, ale wiedziała jedynie, że tego chce. Chce być blisko niego, czuć ciepło jego ciała, jego zapach. Nakręcała się coraz bardziej, choć zaśmiała się krótko na myśl o swojej fryzurze. Pannie Idealnej to nie przeszkadzało, koniec świata!
Gorąco.
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty1/2/2014, 17:18;

+18
Bo kogo miały niby obchodzić eliksiry? Po co eliksiry w obliczu tego, że oboje byli dość zajęci? Nie? No właśnie. Zatem skoro już zignorowaliśmy drugie kosteczki tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, że są nam zbędne, to teraz zajmijmy się ważniejszymi sprawami.
Oliver dotykał jej spokojnie, jakby napawał się wszystkim, co czuł. A i w rzeczywistości tak było. Nie pamiętał już kiedy ostatnio był z kimś tak blisko. Dlatego nie chciał niczego pomijać. Zimne dłonie zdążyły się do tej pory rozgrzać. Nawet twarz nabrała charakterystycznych rumieńców. Skradł jej pocałunek, przeniósł się z tymi prostymi pieszczotami na jej szyję, po czym zsunął za pomocą ust ramiączko stanika... To samo poczynił z drugim... A potem pomógł jej pozbyć się koszulki, by teraz zacząć się wodzić po gładkich plecach Scarlett, co nie raz zaczepiając o dość irytujące go zapięcie stanika. Jednakże nie był taki zły w tym, co robił, bo przecież tylko się z nią drażnił, a poza tym... Czy im się dokądś spieszyło? Drugą dłonią przyłożył do jej uda czując jak ciasno go oplata nogami. Uśmiechnął się pod nosem bawiąc się koronką wokół jej piersi. Wspomógł ją delikatnie unosząc swoje ręce do góry, gdy ta ściągała z niego koszulkę. Rzuciła ją byle gdzie, chyba na podłogę. Naukowo zostało udowodnione, że to właśnie tam najlepiej wyglądają ubrania, a nagość jest pożądana... I teraz sami to na sobie potwierdzali. Obejmował ją, dotykał i całował. Jak dawniej, choć teraz jakby z większą uwagą, jeszcze nie pochłonęła go mechaniczna zachłanność, która po prostu naganiała czas. Jeszcze nie.... Powoli zawędrował o granicę dalej, bo pod materiał spódniczki zahaczając palcami o gumkę rajstop, które pociągnął w dół powoli zdejmując je z jej nóg, jakby pastwił się nad każdą chwilą. Cieszyło go jej zniecierpliwienie. Zdążył jeszcze złożyć kilka pocałunków już na odkrytej, nagiej skórze dziewczyny. Zgrabność, piękno, pożądanie.
Kiedy uporał się z cienkim materiałem, którego nawet nie zniszczył, powrócił do niej bawiąc jej włosami... Musnął ją w czubek nosa gładząc dłonią jej policzek, przecież to była jego kochana Scarlett. I choć oboje wyrośli, może się zmienili, to nie pewne rzeczy, które ich wtedy łączyły. Przeciągnął pocałunek rozpinając stanik, który teraz najzwyczajniej w świecie dołączył do pozostałej części garderoby, której jej pozbawił. Co prawda jeszcze trochę mu zostało, ale przecież to te poszczególne elementy sprawiały, że chciał to wszystko widzieć i czuć jeszcze bardziej. Przytulił ją do siebie gładząc jej plecy i teraz składając pocałunki na ramieniu, które układały się w rządek prowadzący do szyi dziewczyny.
Przebrnąwszy dłonią przez jej nagi brzuch przyłożył ją do prawej piersi Scarlett miarowo zaciskając rękę, acz wciąż nie zrywając z pocałunkami.
Wszak smakowała wspaniale.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię chcę. - Rzucił niby luźno tą uwagę, ale chyba oboje zauważyli, jak sprytnie zawisła nad nim w tym gorącym powietrzu.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty1/2/2014, 21:36;

+18

Hm, w takim razie mieli ze sobą coś wspólnego tego wieczoru. Jej ostatnie zbliżenie z drugim człowiekiem było bardzo dawno i zapewne tyczyło się Ceda, heheh. Aczkolwiek teraz o nim zupełnie nie myślała, pochłonięta tym, co działo się teraz. Między nią a Oliverem. Który pochłonął jej uwagę bez reszty. Nawet nie tylko teraz, ale ostatnimi czasy był osobą, z którą spędzała najwięcej czasu. Jak kiedyś. Wszystko wydawało jej się być jak kiedyś. Ale najgorsza była świadomość, że to tylko złudzenie. Marna nieprawda, snu ułuda. Trudno. Trzeba brać to, co jest, umieć przyjmować szczęśliwe zrządzenia losu, cieszyć się chwilą i być za to wdzięcznym, czyż nie? Carpe diem, czy jak to teraz mówią YOLO, więc Saunders postanowiła się do tego dostosować. Nie myśleć kompletnie o niczym, tylko o tym, jak sobie dziś oboje nawzajem pomogą. Odprężając się i czerpiąc przyjemność ze swojego dotyku.
Odchyliła lekko głowę, pozwalając włosom spaść z ramion na jej plecy, kiedy Watson całował ją po szyi. Wciąż gładziła dłońmi jego plecy, kiedy akurat nie była zajęta pozbywaniem się górnej części jego garderoby. Ale i potem na nowo zaczęła swoją wędrówkę, choć teraz nie po materiale ubrań, a po fakturze jego skóry. Czuła, że u niej także pojawiają się rumieńce, rozkosznie paląc policzki od środka. Czuła, jak przyspiesza jej oddech, jak zaczęła się robić niecierpliwa, ale pozwalała mu na zwolnione tempo. Naznaczyła parę dróg na jego plecach i ramionach, trochę mocniej dociskając doń dłonie. Uważnie obserwowała go swoimi zielonymi tęczówkami i uśmiechała się lekko, kiedy ją rozbierał z kolejnych partii ciuchów. Nie chciała jednak się z nim rozstawać na długo, więc po chwili znów trzymała go w uścisku swych nóg.
Oddawała mu pocałunki, oddając mu całą swoją pasję, jaką tylko mogła posiadać. Przygryzła lekko jego wargę, by potem bez słowa sprzeciwu zacząć muskać ustami jego podbródek, szyję i zatrzymać się na obojczyku. A kiedy znów wróciła do góry, połączyli się w namiętnym pocałunku. Nie przeszkadzało jej to, że nie miała już nic na sobie w górnych partiach ciała. Za to ze świstem wypuściła powietrze, kiedy poczuła jego rękę na swojej piersi i postarała się jak gdyby nigdy nic powrócić do uprzednio podjętych czynności. Czuła, jak wszystko w niej buzuje, jak się coraz bardziej nakręca, jak rośnie temperatura. Alkohol przyjemnie przytępiał zmysły, ale za to blokował hamulce, pragnąc jeszcze i więcej.
W związku z tym odsunęła się odrobinę, by powalczyć z zapięciem jego spodni i ostatecznie zrzucić je na dół. Komu one w ogóle potrzebne? Figlarnie jeszcze włożyła rękę za gumkę bokserek, ale tylko tak, aby przejechać dłonią po jej wewnętrznej stronie, a potem ściągnęła go znów do siebie, aby móc go na nowo trzymać w swoim uścisku. Nie kontrolowała niczego tak naprawdę, wszystko robiła instynktownie. Tak jakby naprawdę cofnęła się do dawnych czasów. Tak jakby znała jego ciało na pamięć. I nad niczym nie musiała się zastanawiać, bo wszystko niby miało być po staremu. Ollie gdyby się przyjrzał to zauważyłby wielką bliznę na lewym udzie, bo zewnętrznej stronie. To chyba jedyne, czego u niej nie widział od czasów, kiedy byli ze sobą. Ale Scarlett już o tym zapomniała, wypierając traumatyczne spotkanie z akromantulą z pamięci. To już nie było ważne. Teraz najważniejsi byli oni, kochankowie z Tajemniczej Chatki!
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty2/2/2014, 01:11;

+18
Dwójka kochanków z Tajemniczej Chatki. Jeszcze chwila, jeszcze pięć pocałunków i Oliver naprawdę uwierzy, że czas został cofnięty... Że nie musi jeszcze przejmować się CoCo w ciąży, ani Charlie, która kogoś zabije. Że nie ma za tą chatką nic, co by mogło go zmartwić. Mógł się z nią tu kochać, smakować jej ciała, powoli dokładnie. Zanim przejdą do dzikiej zachłanności i o wiele szybszego tempa. Oliverowi sprawiało przyjemności rozbieranie dziewczyny. Wydawała się być wtedy jeszcze bardziej gorąca... Uwielbiał jej uśmiech, idealnie wyrzeźbione usta, które tak doskonale składały się z jego wargami w pocałunek. Mógłby ją pieścić, dotykać, nosić na rękach... W tej nieskończoności. A czas by się tylko dla nich cofał, bo przecież nikt inny tego nie potrzebował. Oni oboje odrzuceni przez swoje prawowite połówki odnaleźli siebie, żeby znów posmakować bliskości. I nie było w tym nic złego, samo dobro dawkowane w kolejnych pieszczotach, które stawały się co raz bardziej niegrzeczne.
Oli muskał ją ustami, powolnie krążył dłońmi od bioder w górę i znów w dół. Uśmiechał się do niej, aczkolwiek w pewnym momencie schylił się do jej prawej piersi, by przyłożyć do niej usta i zacząć wodzić po niej koniuszkiem języka nie zapominając o tym by zahaczyć o sutek dziewczyny. Ta gra wprawiała go w co raz większe skupienie, wszak znał jej ciało... Ale teraz, teraz pomimo tej przeszłości, magii którą sami sobie zafundowali, dbał o nią inaczej. Tak na wypadek gdyby jednak czas zrobił im psikusa. Ucałował jej prawą pierś, przechodząc do lewej, która mogła czuć się nieco pokrzywdzona. Powtórzył zatem pieszczotę o wiele intensywniej i po chwili brnął znów do jej szyi, aczkolwiek teraz dłonie zahaczały o paseczek od spódniczki, który jakoś nie wnosił sprzeciwu i gładko ustąpił. Oliver odnalazł również z tyłu zamek i pociągnął go w dół, dumny z siebie, że materiał nie zrobił mu niemiłego psikusa. Po chwili ciągnął już materiał w dół korzystając, że Scarlett przytuliła się do niego ściśle uniósł ją nieco do góry, co by poradzić sobie z tymi paskudnymi ubraniami. Po co w ogóle ludzie się ubierali? Uśmiechnął się jednak do niej, bo została tylko jedna część garderoby. Poprawił włosy dziewczyny, które wsunął za ucho, choć to bezcelowe było. Po prostu jakby cieszył się tym, że może z nią tu teraz być i traktował to wszystko tak, jakby to miał być ich pierwszy raz. Pierwszy raz po utracie bliskich, po utracie tego, co spowodowało smutek na ich twarzach, po utracie tego, co mogło dać coś więcej niż chwilę szczęścia. Zatem teraz gładził ją twarzy by podarować jej drobny pocałunek.
Po chwili jednak zaczepił palcem o gumkę bielizny dziewczyny przy biodrach i sprytnie pociągnął to nieco w dół... I w dół... I sprawił, że była przed nim naga. I tylko dla niego.... Zatem od szyi w dół... Powoli, pocałunkami, dbając o każdy, najmniejszy szczególik, by nie czuła się niezadbana... Chciał sprawić, aby dawna Scarlett do niego wróciła, znów szczęśliwa, odważna, tak seksowna... Choć to ostatnie w jej przypadku było niezmienne.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty2/2/2014, 20:58;

+18

To brzmi jak jakiś slogan. Może powinni pomyśleć o prawie autorskim na wykupienie nazwy Kochankowie z Tajemniczej Chatki. Pięknie brzmi. Tylko nie mam pojęcia, do czego mogliby go użyć. Może miałby sens, gdyby codziennie zakradali się do tej uroczej miejscówki i uprawiali w niej seks, ale to raczej nie wypali, smutek. Ale nie szkodzi, grunt, że teraz się dobrze bawili w swoim towarzystwie. I że jest ciepło, a nie to, co na zewnątrz. NO ALE NIEKTÓRYM TEMPERATURA NIE PRZESZKADZA, aby korzystać z hedonistycznych uciech kopulacji z drugą osobą. Dobrze. Nasze postaci się przynajmniej szanują. Szanują swoje ciała i nie chcą być chorzy. Nie chcą, aby ich narządy płciowe przywarły do mroźnego lodu. Po co mieliby mieć potem problemy i nauczycieli na głowie? Jeszcze Farid by ich zobaczył, a wtedy śmierć w ogniach piekielnych, bez możliwości pośmietnej imprezy. To się nazywa prawdziwy dramat.
Tymczasem zaś wszystko szło gładko. Znajdywali się w swoich objęciach, jakże bezpiecznie. Całowali się namiętnie, jakby świat miał się zaraz skończyć i zarazem delikatnie, z najwyższą czułością. Przynajmniej tak to odbierała Saunders. Te wszystkie pieszczoty, wędrówki oliverowych rąk. Uśmiechała się do niego cały czas, do życia, do tego, że jest cudownie błogo i przyjemnie. Jęknęła, kiedy zaczął się bawić jej biustem, przycisnęła mocniej ręce do jego pleców. Odchyliła się też mocniej do tyłu, aby dać mu więcej swobody ruchu. Nie puszczała jednak jego bioder, które trzymała nogami. Potem pomogła mu zdjąć swoją spódniczkę. Korzystając z okazji, pozbawiła go bokserek. Musnęła delikatnie dłonią jego krocze, by potem wrócić rękoma do jego ramion. Zaśmiała się krótko, kiedy uniósł ją tak, że praktycznie pozbawił ją wszelkich ubrań. Jej policzki zaróżowiły się jeszcze bardziej, jakby naprawdę to był ich pierwszy raz. Czuła się wspaniale. Było jej gorąco, a nieco chłodniejsze powietrze cudownie orzeźwiało jej nagie ciało.
Odgarnęła włosy, znów przechylając się do tyłu. Z jej ust wydobywały się ciche westchnienia, kiedy była obdarowywana tyloma pocałunkami. Jeździła dłońmi po jego plecach, coraz bardziej wczuwając się w ruch ich ciał. Było cudownie. Idealnie. To była najpiękniejsza forma sprawiania sobie nawzajem przyjemności. Najlepsza uczta dla organizmów, dla wzajemnej fascynacji drugą osobą. Jej zaszkolne oczy ukazywały radość i podziw dla tego, co tu się działo.
- Szkoda, że tak nie może być zawsze - szepnęła jeszcze, bardziej do siebie, niż do niego, ale to nic. Nie chciała wygłaszać niczego podniosłego. Po prostu żałowała, że takie rzeczy nie dzieją się ciągle. Nieustannie. Zachłannie.
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty3/2/2014, 23:53;

+18
Kochankowie z tajemniczej chatki zapewne zostaliby okrzyknięci najpiękniejszą parą i w ogóle byliby najlepsi we wszystkim... Taka karma jeśli jesteś przewodnikiem dla niedoświadczonych ludzi, którzy kiedyś Cię zastąpią. Najlepsze jednak było to, że jednak, ani on ani Scarlett nigdzie się nie wybierali, więc jeszcze sporo czasu minie zanim ta ranga kochanków z tajemniczej chatki zostanie komuś przekazana, o ile w ogóle zgodzą się ją komukolwiek odstąpić.
Całował ją już teraz odrobinę bardziej łapczywie napawając się jej nagością. Bo to było miłe, seksowne, bardzo bliskie, więc chętnie z tego czerpał, co raz bardziej odważnie. A teraz jeszcze kolejne pieszczoty tylko nagromadzały w nich emocje. Koniec z końców oboje mocowali się teraz z jego bielizną, ale kiedy udało im się ze wszystkim uporać to reszta stała się jakby jedynie formalnością. Oliver od razu poczuł się prawdziwym mężczyzną i pogładziwszy ją po ramieniu musnął ją jeszcze w usta, a potem powoli, acz dość zdecydowanym ruchem znalazł się w niej, co rozprowadziło po nim całym małe uczucie zwycięstwa… Małe, bo to przecież wspomnienie, miła retrospekcja dla obojga dająca im szansę uciec gdzieś daleko od tego, z czym normalnie winni się mierzyć, bo przecież każdy czasem potrzebuje zbiec z miejsca wypadku. A teraz miarowymi ruchami poruszał się w niej czując każdy fragment jej ciała, który napinał się, a potem delikatnie opadał, by znów się wzbić i tak dalej… Bo w tym rytmie odnaleźli się dość szybko, przynajmniej jeśli chodziło o Olivera. Zwiedzał jej ciało zupełnie jak kiedyś, jak wtedy gdy po prostu znajdowali moment dla siebie, żeby po prostu ze sobą być. Może zabawne, że ktoś taki jak Scarlett tego potrzebował, może zabawne, że ktoś taki jak Oliver znajdował na to czas, ale to po prostu działo się między nimi i mieli ogromne szczęście, że w ich związku nie było burzy nieprzyjemnych rzeczy, które zakłócałyby proste… Bycie razem, dopiero później. Teraz znów ją całował. Dotykał jej drobnego, wychudzonego ciała, które teraz wracało do normy. Byłby w stanie ją znów pokochać, może starałby się bardziej, wielbiłby każdy jej kawałek… Od tak, bo warto się wspinać po górach… Dla niej. Ale ona mu nie pozwoli. Choć pakt nie nosił na sobie ram czasowych to raczej oboje mieli wrażenie, że jest dość krótki w swoim istnieniu i może się zaraz rozpłynąć. Dlatego Oliverowe ruchy stały się gwałtowniejsze, bardziej spieszące się. Pchnięcie za pchnięciem, za którym znalazło się jeszcze miejsce na zaklęcie zabezpieczające… Tak niedbale wypowiedziane, tak ważne dla nich obojga. I całował ją dziko, całował ją namiętnie, był w niej i był obok niej, czy to nie cudowne? Tak bardzo wszechobecni dla siebie… Ruch za ruch, gest za gestem. Jedno pchnięcie, za jeden odgłos zadowolenia i znowu… W nieskończoność bliskości.
Namiętne zwiedzanie jej ciała sprawiało mu przyjemność… Brnął w to wszystko co raz bardziej zatracając się w niej, nawet gubiąc moment, kiedy po prostu osiągnął spełnienie będące ukoronowaniem bycia „parą kochanków z tajemniczej chatki”.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty4/2/2014, 19:21;

+18

Doprawdy, byli od siebie tak różni, że to aż było piękne. Najpiękniejsze kontrasty w Hogwarcie. Czemu tylko niektórzy nie doceniają blasku ich zajebistości? I zamiast tego rozsiewają okropne plotki? Och, no tak. Bo przecież to samo robiła Saunders na łamach swego pożal się Merlinie radia. Które kipiało od beznadziejnych kłamstw, lub pikantnych szczegółów z życia innych osób. Obserwator mógł więc mścić się na niej dowoli. W końcu nie wiadomo, kim on był. Może to była ta wstrętna Hepburn, albo jeszcze od niej gorsza Reeve? Ach, wszystko jest możliwe. Takie nudne dziunie zapewne zrobiłyby wszystko, aby ubarwić swe beznadziejne życie! O rany, jak dobrze, że nigdy tego nie wypowiedziała na głos przy Oliverze, mógłby być trochę niezadowolony z opinii ślizgonki na temat jego kuzynki. Ups.
Tymczasem zaś naprawdę nie ma co tego roztrząsać, bo chyba ta kwestia była ostatnią, która mogłaby teraz chodzić po jej ślicznej, blodnd główce. Zatopiła się bezbrzeżnie w ramionach Watsona, otulając się ich wzajemnymi oddechami, westchnieniami. Chłonęła ciepło jego ciała, zapach jego skóry, dotyk jego ust. Czuła, jakby idealnie do siebie pasowali. Może niekoniecznie duszami, ale ciałami zdecydowanie. Ona także go całowała, znacząc jego skórę zwilżonymi wargami. Odwzajemniała pieszczoty, chcąc się tym wszystkim napawać. Tą chwilą, tym tańcem, tym gorącem, tą przyjemnością. Oddychała coraz szybciej, coraz głośniejsze dźwięki świadczące o jej zadowoleniu wydobywały się z jej gardła. Odgięła się jeszcze bardziej do tyłu, pozwalając nieułożonym włosom rozsypać się gdzieś za biurkiem. Poniosła swoje biodra, dając mu pełen dostęp do tego, co miało się stać. Do tego, czego pragnęła i czego nie mogła się już doczekać. Czuła, jak rosła w niej ekscytacja i nienasycenie, jak gdyby chciała więcej, niż mogła otrzymać. To było nie do zniesienia.
Lecz kiedy nastąpił ten moment, jęknęła głośno, zatapiając swoje paznokcie w jego przedramionach, zostawiając usta lekko rozchylone. Dostosowywała swoje ruchy do tych chłopaka, od czasu do czasu próbując narzucić swoje tempo. Bo przecież nie tylko lubiła otrzymywać przyjemność, ale także ją dawać. I to starała się robić, unosząc się i opadając na drewniany blat.
Za bardzo się w to wszystko wczuła, aby już rozmyślać o tym, co było. Nie analizowała niczego, po prostu robiła wszystko automatycznie, jakby to było im przeznaczone. Być ze sobą złączonymi ciałami, pragnącymi bliskości drugiego. Aż te miesiące wyczekiwania na tak ważne w życiu każdego pieszczoty dały o sobie znać, doprowadzając ją na skraj zadowolenia, objawiającym się krótkim, głośniejszym stęknięciem i naprężeniem się. Tego potrzebowała, zdecydowanie. Zatracenia się wraz w nim. W coś, co oboje dokładnie znali, ale teraz smakowało to zupełnie inaczej. Czy lepiej? Na pewno nie gorzej. Po prostu inaczej. Ale i tak było wspaniale.
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty5/2/2014, 11:28;

+18
To się nie wydarzy już drugi raz, po prostu nie. Teraz blisko siebie, teraz przy rozgrzanych ciałach, bez zbędnego gadania o tym, co powinni a czego nie powinni robić. Są gotowi, bo po prostu czują presję tylko wobec siebie i chcą spełnić swoje oczekiwania. Dawać sobie przyjemność i ją zabierać. Tak bardzo przekorni, jednak nikomu to nie przeszkadza... Bez osób trzecich oboje wydają się dogadywać, brną w grę ciał, bo to spełnia ich potrzebę ciepła, którego po prostu chcą, bo wydaje się to być normalne... Zatem całują siebie nawzajem, dążą do tego, by dotknąć jak z największą intensywnością drugiej osoby, bo wydaje im się wtedy, że pieszczenie siebie nawzajem sprawi pewną ulgę. Mają racje... Bo to rzeczywiście jest dobre. Całując ją zwiedzał zakamarki własnej podświadomości, będąc w niej czuł narastającą potrzebę bycia jeszcze bliżej, stąd wzrastała intensywność, na którą ona pozwoliła mu jeszcze bardziej i jakaś tam Oliverowa część była jej za to wdzięczna, było to dobre, słodkie, tak bardzo bliskie... Kradł pocałunki, kradł chwile, w których zapewne na trzeźwo, oboje byliby dotykani przez kogoś innego. Wszak był to kredyt chwil z przeszłości, który zaciągnęli na teraźniejszość, gdzie oboje borykają się z nieco inną rzeczywistością i to jest dość przytłaczające, przecież obok drugiej niewymagającej nic osoby bywa lepiej jak np. teraz. Zatem dalej, bliżej. No dalej i bliżej podejdźcie do mnie jeszcze, bardzo chcę chwycić twoje serce. - brzmi jak slogan z jakiejś piosenki, bo w istocie jest to tym, za co słuszne to osądzasz... Jednak czy nie brzmi teraz właściwie? Dalej, bliżej, co raz bliżej krawędzi, z której spadli oboje odczuwając spełnienie i pewnie rzeczywiście oboje chwyciliby się za serca, gdyby tylko było to możliwe, gdyby tylko to sprawiało przyjemność... A może właśnie to powinni sprawdzić?
Obejmował ją ścisło, jeszcze po chwili gdy oboje odczuli spełnienie, zmęczenie... To był ten moment dla nich, kiedy on po prostu zbliżył ją do siebie powracając do zmysłów, chcąc zapewnić jej trochę ciepła od swojego wątłego ciała... Co by tylko nie uciekła zbyt szybko, bo na pożegnanie tej retrospekcji też trzeba trochę więcej niż tylko kilku minut na zebranie ubrań i rozejście się we własne strony.
Musnął ją w ramię, gładził dłonią po plecach.
- Zobaczysz... Ułoży Ci się wszystko, bo jesteś cudowna. - Rzucił tak po prostu naturalnie nie łapiąc się na tym, jak naiwne słowa mógł powiedzieć. Ale Oliver był prostolinijny nie zastanawiał się nad tym co i komu mógłby powiedzieć, to wydawało się kosztować zbyt wiele pracy, więc szedł na tzw. żywioł... Ale teraz, teraz nie wiedzieć czemu wszystko wydało mu się właściwe i nie szukał nigdzie poklasku, bo może znalazł go już w niej, kilka chwil wcześniej.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty5/2/2014, 22:53;

Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

(...)

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

(...)

Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.


Gdyby Scarlett znała Szymborską, z pewnością byłby to jej ulubiony wiersz. Przynajmniej w tej chwili. Niby coś między nimi zrodziło się tak jakby dwa razy, ale z pewnością nie było to jednakie. No i nie miało się powtórzyć. Jakie to smutne i wesołe zarazem! Nie popadniemy w rutynę zdaje się mówić. I to stwierdzenie jest takie wygodne. Będziemy w przeszłości tylko ten jeden raz. Nigdy więcej. Nie będziemy brać odpowiedzialności. To nudne. I trudne. Niech żyje zabawa! Sex, drugs & rock'n'roll? Coś w tym guście. Niech będą bliżej. Bliżej siebie, bliżej spełnienia, bliżej... rzeczywistości. Bo wszystko się kończy, bo bajka była przyjemna, ale już po niej. Witajcie w rzeczywistości! Nieco pijanej, rozmytej, ale wciąż raniącej. Wciąż bolesnej. Niepożądanej. Niechcianej. Ale tak, to ten moment, kiedy wrócili. Opatuleni swoimi ciałami, oddechami. Rozmijający się na tak wielu polach. A jednak zjednoczeni w tańcu, który zawiódł ich do mocnego uścisku na koniec. Przyprawił o szybsze bicie serca i przyspieszony oddech. Wtuliła głowę w jego zagłębienie obojczyka i próbowała się uspokoić.
Nie chciała tego usłyszeć. Zmieszała się trochę, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Alkohol tłumił jej racjonalne myślenie. Chciała w tym momencie zniknąć, ale nie mogła, coś ją tu trzymało, choć wiedziała, że to bez sensu. Zbyt szybko chyba nastąpiło wybudzenie.
- Mhm - mruknęła jedynie, chcąc zatopić się w ciszy ich westchnień. W rytmie bicia serc. By zakończyć to godnie. I żeby każde mogło iść w swoją stronę, jak gdyby nigdy nic. Bo to przecież nic nie znaczyło, prawda?
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty6/2/2014, 13:01;

Gdyby Oliver znał Szymborską to... Nie. Wtedy też nie. Wybaczcie państwo, ale nie był miłośnikiem poezji, czy w ogóle czegoś, co można czytać. Szybko się męczył przy takich szalonych rzeczach, które wymagały interpretacji, myślenia o życiu, o podobieństwach czy w ogóle uczuciach. Taki dramat trochę, ale jak na prawdziwego mężczyznę przystało był ubogi w tych kwestiach. Jedyny wierszyk, który znał Oliver na pamięć zaczynał się mniej więcej tak: Nad rzeczką opodal krzaczka
Mieszkała kaczka-dziwaczka,
Lecz zamiast trzymać się rzeczki
Robiła piesze wycieczki.

Niestety chyba nie wyciągniemy stąd jakiegoś egzystencjonalnego przemyślenia, które uratuje ludzkość, albo przyrówna do siebie teraz Olivera i SMS, bo niestety, ale chyba nie zapowiadało się teraz na to, aby na głos mieli się wymieniać takimi rzeczami i jeszcze je interpretować szczególnie po zbliżeniu, do którego doszło między nimi. Oliver powoli opuścił ciało dziewczyny, jednak zaraz znalazł się tuż obok niej, by ją do siebie przytulić, bo przecież zimno... A nie zimno, kiedy ciało do ciała, a usta do ust. Prawda? Zatem musnął ją w czoło i przygarnął do siebie mocniej gładząc ją po ramieniu, bo przecież była taka delikatna, drobna i potrzebująca tej opieki. Oliver chciał ją nagrodzić i sprawić, by rzeczywiście czuła się z nim teraz bezpieczna, choć sam nigdy nie był ostoją odpowiedzialności. Wydawało mu się bowiem, że zawsze zaraz i w tej chwili coś się zepsuje za co będzie odpowiedzialny, ale to wszystko na nic...
- Mhm. - Powtórzył za nią pogrążając się w tej rozmowie, która może na pozór była bzdetna i nieistniejąca, ale przecież proszę was... O czym tu rozmawiać, kiedy w istocie ma się za sobą dialog złożony z nieco bardziej wybrednych czynności niż paru słów układających się w opis pogody za oknem...
Znosiła jaja na twardo
I miała czubek z kokardą,
A przy tym, na przekór kaczkom,
Czesała się wykałaczką.

Nie wiedzieć czemu, ale teraz to przyszło Oliverowi do głowy... Ach ta poezja dziecięca odciskająca w głowie pewien ślad. Scarlett uwielbiała się wyróżniać, więc może było jakieś podobieństwo? Jednak w to Oliver się już nie zagłębiał. Po prostu powoli uspokajał swój oddech jednocześnie podświadomie wyrównując go z jej.
- Wiesz, przypomniałem sobie właśnie teraz dlaczego mi się spodobałaś. - Zaśmiał się, bo w końcu właściwie była to koleżanka jego Charlie... Nie? Zatem poznali się w dość śmiesznych okolicznościach, ale Scarlett nigdy nie pozwalała na to, by odstawać od starszych, a wręcz szybko z Charlie nadrabiały tą granicę... Za uporczywość ją pokochał między innymi.
A potem po prostu zebrali swoje rzeczy i wyszli. Zdołali jeszcze pójść na spacer, żeby zatrzymać blisko siebie wspólnie spędzane chwile... I tyle.

[zt x2]
Powrót do góry Go down


Césaire Weatherly
Césaire Weatherly

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1236
  Liczba postów : 468
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6002-cesaire-bernard-weatherly#171006
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6010-cezarowa-sowa#171255
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7381-cesaire-weatherly#207517
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty11/2/2014, 23:47;

Szafir lubiła zabawę, o ile ta nie była powodem jakiś większych problemów, a podejście Cezara diametralnie się różniło. Jeden element był wspólny – lubił zabawę. Tak po prostu. Rozbieżności zaczynały się dalej, bo o ile dziewczyna wystrzegała się ewentualnych komplikacji, tak Kanadyjczyk stawiał swoje chwilowe zachcianki na szczycie hierarchii ważności, nie troszcząc się o późniejsze konsekwencje. Zaangażowanie, poczucie przynależności, oddanie, miłość. Od tego wszystkiego był w stanie się odciąć zanim jeszcze rozwinęło się w nim na dobre, zakorzeniając się zbyt głęboko i nie przynosząc nic dobrego. Czy kiedykolwiek kochał, ciężko stwierdzić, w końcu ktoś, kto z takim zapamiętaniem zadusza w zarodku wszelkie uczucia, nie potrafi ich nawet odpowiednio zinterpretować. Jedno jest pewne, ostatnio, kiedy wspomniał Marceline o tym, że ich wspólny wieczór nie był wynikiem tylko i wyłącznie dużej ilości procentów i tęsknoty za przyjacielem, po raz pierwszy uzewnętrznił się przed kimś choć trochę i żałował tego już w momencie, w którym skończył zdanie, więc nieprędko można się spodziewać powtórki!
Gdyby pozwalał sobie na odczuwanie wdzięczności, pewnie czułby ją właśnie w tym momencie, w którym Sapphire postanowiła zakończyć przedstawienie wypchane zbędnymi konwenansami i przedstawić sprawę jasno. W końcu jemu by nie wypadało być tak bezpośrednim, nie po tych wszystkich potknięciach w relacjach ze wszystkimi dookoła. Rzeczywistość była przytłaczająca, osiadała na jego umyśle niczym gęsta mgła i przysłaniała cudowny świat pozbawiony jakichkolwiek sentymentów. Potrzebował odskoczni, potrzebował powiewu świeżości, potrzebował kogoś na tyle wypranego z uczuć, by doprowadzić jego stan emocjonalności do ponownego stanu zero. Może w uszach przeciętnego śmiertelnika nie zabrzmiałoby to jak komplement, ale Sparks zdawała się być idealną kandydatką. Dalej? Jeśli jakieś „dalej” w ogóle będzie istniało, musi być równie lekkie i niezobowiązujące jak ten wieczór, chociaż i w tym przypadku między nimi może się wytworzyć specyficzna więź, która przez ogół społeczeństwa zostałaby uznana za toksyczną. Ale czy nie właśnie te toksyczne są najciekawsze?
Ładnemu we wszystkim ładnie, hehe, dlatego też Cesaire wyglądał fenomenalnie z jej czerwoną szminką. I owszem, pojawiła mu się w głowie myśl, że takie ślady powinny ozdobić również jego skórę nie tylko na wargach. Zbyt pochłonięty tą natrętną myślą, przytaknął z roztargnieniem, kiedy szatynka stwierdziła, że to najlepsza pora. Nie mógł się z nią bardziej zgodzić, tym bardziej kiedy jej paznokcie zostawiały na jego karku osobliwe wzory. Tak tak, zdecydowanie była idealną kandydatką.
- Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną. – zupełnie przypadkowo, kiedy wypowiadał te słowa, jego usta muskały płatek jej ucha, a ciepły oddech łaskotał szyję. To był idealny moment na to, bo opuścić Szafę Nieśmiałka, dlatego też podążył do wyjścia z Sapphire, niczym dobrze wychowany chłopiec otwierając przed nią drzwi. Nie musiał długo czekać, ledwo wyszli na zewnątrz, a ich usta złączyły się na chwilę w pocałunku, właściwie nie wiadomo z czyjej inicjatywy, bo Cezar sam przyciągnął ją do siebie niecierpliwie w momencie w którym się do niego przybliżała, doprawdy zgranie godne podziwu!
- Myślę, że nie będzie z tym większego problemu. – stwierdził, uśmiechając się lekko do Szafir, a już w następnej chwili oświadczył tajemniczo, że jest jedno takie miejsce i oczywiście momentalnie ruszyli w tamtym kierunku, jakby nie mieli ani chwili do stracenia. W sumie tak właśnie było, ten wieczór i tak już ciągnął się wystarczająco długo i Weatherly wcale nie uważał przyjścia do pubu za dobry pomysł. Aż do tego momentu.
Kilka minut spaceru, w czasie którego chciał mieć Sapphire możliwie jak najbliżej siebie (dlatego też objął ją ramieniem, całkiem sprytnie dbając przy tym o to, żeby nie zmarzła zanadto, bo przecież nie każdy był przystosowany do kanadyjskich mroźnych nocy), hasło niezmieniane od czasu jego wyjazdu do Hogwartu i znaleźli się we wnętrzu chatki, w której aż roiło się od fiolek z eliksirami, które kusiły Cezara równie mocno, co karminowe usta Sparks. Wypuścił ją na chwilę i podszedł do półki ze swoim absolutnym faworytem, eliksirem otwartych zmysłów, by wypić jeden, a następnie podać dziewczynie małą buteleczkę i zobaczyć czy podejmie wyzwanie. Wszak niewiele było osób, które bez wahania wypiłyby nieopisany eliksir otrzymany od praktycznie obcej osoby, ale w tym wypadku gra była warta świeczki.
- Nie będziesz żałować ani przez sekundę. – oznajmił, gdy już ponownie znalazł się blisko Sapphire, by móc złożyć kilka ulotnych pocałunków na jej szyi, delektując się przy tym jej niesamowitym zapachem. Tylko czy jego słowa miały się tyczyć rekompensaty czy eliksiru? Kwestia interpretacji.
Powrót do góry Go down


Sapphire Sparks
Sapphire Sparks

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i Oklumencja,
Galeony : 1224
  Liczba postów : 450
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7286-sapphire-t-sparks
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7290-pisz-mi-dobrze
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7598-sapphire-sparks#212191
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty12/2/2014, 20:06;

Owszem, uwielbiała zabawę. Kochała ten moment, w którym zdawała sobie sprawę, że trafiała na kogoś kto potrafił oddać jej to, czym obdarowywała swojego partnera. Zastanawiasz się dlaczego tak było? To proste. W pewnym momencie życia niemal każdego człowieka dzieje się coś. Coś, co nas zmienia. Stajemy się bardzo sentymentalni, emocjonalni bądź wydarzenia, które odcisnęły piętno na naszej psychice sprawiły, że przestajemy czuć. Uciekamy od tego, do czego dąży większość osób, które nas otaczają, a potem stajemy się… Toksyczni. Piekielnie toksyczni dla tych, którzy nie rozumieją naszej obojętności, ale wyobraź sobie, że między takim Weatherlym, a Sparks mogłoby się coś „zrodzić”. Czujesz to? Dobrze, ja też nie. To byłoby chore, niezręczne, i któreś z nich na pewno by uciekło. A teraz? Zero zobowiązań… Dalej, nie było nic. Dalej było nieznane. Dalej było obce. Dalej było przesiąknięte ciekawością, bo oni cholernie dążyli do tego by poznać prawdę. By mieć świadomość co może się wydarzyć. Ich ciała współgrały. Charaktery idealnie do siebie pasowały. Co jeszcze było im potrzebne?
Césaire Weatherly. Chłopak z Kanady, który spędzał ostatnie miesiące w Hogwarie. Chłopak, który miał swój świat, fenomenalny świat, w którym egzystował. A jednak, wpuścił teraz do niego Sparks, która mogła zrobić w nim niemały bałagan. Mogła penetrować jego umysł. Mogła zbadać tajemnice, wspomnienia. Mogła szydzić, ale nawet nie myślała o tym kim jest, tylko była zaabsorbowana jego osobą. Nie chciała w niego wchodzić. Chciała go poznać. Musiał być jej wdzięczny. Inna osoba zapewne już leżałaby u jej stóp błagając o to by przestała, bo wspomnienia – zwłaszcza te bolesne, sprawiały, że umierali. Sapphire jednak nie była przyczyną ich zagubienia. Nie była przyczyną tego co się z nimi działo. Wyciągała do nich rękę, ale oni ją odtrącali traktując jako najgorszego wroga. Czy to nie smutne? Jednak czuła, że dla Weatherlyego będzie kimś innym niż wrogiem, za co już mogła mówić „dziękuje”, ale przecież była obojętna. Nie umiała zdefiniować swoich uczuć. Nie było to konieczne, odwdzięczy mu się. Pokażę, że tak jest dobrze – i to było najważniejsze.
I dlatego Sapphire tak chętnie mu uległa. Tak chętnie zagłębiała się w te wszystkie istotne aspekty życia. Dlatego tak chętnie oddawała mu pocałunki, które w jakimś stopniu rysowały w niej wspomnienia. A do tych zapewne będzie chętnie wracać. To mogła być jedna noc, ale jedna mogła się przerodzić we dwie, ewentualnie w osiem. Wszystko zależało od nich.
-Och, chcesz mnie spić jakimś eliksirem, a potem, co… - Mruczała mu wprost do ucha, nosem zahaczając lekko o jego płatek, i nawet raz udało się delikatnie przygryźć jego skórę, a po chwili złożyła niewinny pocałunek na szyi chłopaka. Dłoń dziewczyny powędrowała do jego płaszcza, rozpinając go, w końcu w tak ciepłym miejscu odzienie było zbędne, czyż nie? Zresztą Cezar nie oponował, a to napędzało dziewczynę do coraz to odważniejszych gestów względem niego.
-Jeśli zacznę żałować, to się zemszczę… Musisz o mnie dbać! – Uśmiechnęła się asymetrycznie, puszczając mu oczko, bo przecież tylko żartowała, a może wcale nie? Usiadła wygodnie na brzegu jakiegoś stoliczka, i rozsunęła lekko nogi, bo w końcu gdy się pojawił znów do niej przylgnął, a ona jedynie wyciągnęła rękę po buteleczkę eliksiru i odchyliła lekko głowę, by ten mógł pieścić swoimi ustami delikatną skórę Sparks. Chciała tego jak niczego innego, w końcu szyja, była jej słabym punktem. Może powinien poznać kolejne?
-Zatem, wypiję za dzisiejszy wieczór, być może noc… A może nawet za… - I nie dokończyła, nie miało to znaczenia. Przechyliła fiolkę, a eliksir przyjemnie wypełniał jej wnętrze, mieszając się z krwią i tworząc efekt jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyła. Jednak teraz to właśnie jemu zaufała. Musiał ją poprowadzić za rękę, niczym małą dziewczynkę, ale zanim to zrobi, ona po prostu go pocałowała. Ich usta pasowały do siebie jak żadne inne. Współgrały od samego początku. I nie chciała przerywać tej chwili. Była magiczna. Niepowtarzalna, a środek którym ją uraczył zapewne miał działanie zbliżone do narkotycznego. Jednak jaką miała pewność, że to właśnie nie Cezar jest tym narkotykiem, od którego powoli się uzależniała?
Powrót do góry Go down


Césaire Weatherly
Césaire Weatherly

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1236
  Liczba postów : 468
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6002-cesaire-bernard-weatherly#171006
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6010-cezarowa-sowa#171255
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7381-cesaire-weatherly#207517
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty12/2/2014, 22:50;

Zdecydowanym minusem jakichkolwiek relacji międzyludzkich jest właśnie to, że każda, absolutnie każda, w jakimś stopniu nas zmienia. Robi z nas miękką, sentymentalną miazgę wrażliwą na wszystko i gotową wybuchnąć od nadmiaru emocji praktycznie bez powodu lub wprost przeciwnie, stajemy się oschli, a serce zaczyna pompować lodowaty żużel zamiast krwi. Sytuacja patowa, właściwie nie wiadomo, która opcja jest gorsza. Obie równo kaleczą psychikę, w przypadku tej pierwszej odsłaniając na łaskę innych wszystkie nasze wrażliwe punkty, a w przypadku drugiej zmieniamy się w maszyny do ranienia wszystkich dookoła. Świadomie lub nie, to już nie ma żadnego znaczenia, swoim beznamiętnym podejściem niszczymy co tylko się da, rozsiewając przy tym znieczulicę niczym chorobę zakaźną. Gdy już tak się stanie, gdy już nie zostaje nic innego, tylko ziejąca czernią pustka, równie cenny co destrukcyjny jest człowiek o podobnym podejściu. Trudno o lepsze dopasowanie, ale trzeba się liczyć z ryzykiem całkowitej degradacji wszystkiego, co można nazwać ludzkim. Satysfakcja. Jedyne co się liczy. A skoro cała reszta została zmieniona w lodową pustynię, nie pozostaje nic innego, jak wypełnić nią życie po brzegi. Za wszelką cenę.
Czy świat Weatherly’ego faktycznie był tak fenomenalny? Egzystował to dobre określenie. Uciekając od wszystkiego, co zbyt realne i zbyt wiążące, prześlizgiwał się przez życie, a dni zamieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące, a miesiące w lata. Wpuszczał do swojego fenomenalnego świata różnych ludzi i pozbywał się ich, kiedy przestawali mu dłużej odpowiadać. Bawił się nimi niczym zabawkami i ani razu nie przyszło mu do głowy to, że ktoś może zrobić zabawkę z niego. Nie w sensie emocjonalnym, to dalej pozostawało w sferze rzeczy niemożliwych, a w sensie psychicznym, jakby żył w nieświadomości, że ktoś w jego otoczeniu może mieć narzędzia do tego, by zrobić mu sieczkę z mózgu i zburzyć idealny porządek, który miał zbudowany w głowie. Chociaż czy tak naprawdę Sapphire znalazłaby coś interesującego w jego głowie? Nie miał żadnych bolesnych wspomnień, nikt się nad nim nie znęcał w dzieciństwie, nikt go nie upokarzał publicznie, nikt nie próbował go złamać. Owszem, było dużo spraw, o których nie mówił nikomu, ale wynikało to z jego niewylewnej natury, a nie z chęci ukrycia przed światem swojej patologicznej przeszłości. Bez znaczenia co znalazłaby lub czego nie znalazła w jego głowie Sparks, pewne było to, że w sekundzie, w której przekroczyłaby granicę, fenomenalny świat Kanadyjczyka nieodwołalnie zatrzasnąłby przed nią swoje bramy. A to byłaby doprawdy nieodżałowana strata, skoro przynajmniej przez jakiś czas mogli tworzyć wspólnie wspomnienia, do których warto będzie wracać. Bo na pewno będzie warto.
- Oczywiście, tak bardzo wątpię w swój urok osobisty, że muszę się uciekać do podstępnych sztuczek. – zaśmiał się, przeczesując powoli palcami pasmo jej zjawiskowych włosów. Poruszył lekko ramionami, by szybciej pozbyć się całkowicie zbędnego płaszcza, po czym niczym prawdziwy dżentelmen pomógł Sapphire zdjąć jej odzienie wierzchnie i rzucił je na pobliski stół, jednak już nie poświęcał temu ani chwili więcej uwagi, powracając do znacznie przyjemniejszej czynności, jaką było całowanie filigranowej szatynki.
- Co za okropny brak wiary w mnie, powinnaś się wstydzić. – oświadczył całkiem poważnym tonem, udając, że nie widział jej uśmiechu ani puszczonego oczka. Gdy już wypił porcję mikstury, znalazł się bliżej dziewczyny, by niespiesznie przesunąć dłońmi po jej udach i ostatecznie umiejscowić niespokojne ręce gdzieś na wysokości jej bioder czy talii, zahaczając przy tym o brzeg jej bluzki. Zdecydowanie powinien poznać jej inne słabe punkty.
- Dobry wybór. – pochwalił ją, znowu zostawiając pole dla nieścisłości, bo czy właściwie miał na myśli zakazany eliksir czy dzisiejszą noc? Obserwował chwilę, jak zawartość fiolki znika w ustach Sapph, po czym ponownie złączył je ze swoimi, smakując znajdujących się na nich resztkach eliksiru i przygryzając przy tym delikatnie jej dolną wargę. Było to połączenie idealne, w tej chwili byłby gotów przysiąc, że w życiu nie próbował niczego lepszego od jej ust, bo kiedy to robił, pod jego powiekami wybuchały ekspresyjnie całe gamy kolorów, a ściany pomieszczenia zdawały się pulsować w rytmie jego serca. I był pewny, że Sparks dosłownie za chwilę poczuje coś podobnego. A może zupełnie innego, bo przecież każdy mógł odmiennie odbierać wrażenia „otwartych zmysłów”, ale na sto procent ten wieczór nie będzie taki, jak wszystkie inne.
Powrót do góry Go down


Sapphire Sparks
Sapphire Sparks

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i Oklumencja,
Galeony : 1224
  Liczba postów : 450
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7286-sapphire-t-sparks
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7290-pisz-mi-dobrze
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7598-sapphire-sparks#212191
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty12/2/2014, 23:30;

Minusem było także to, że ludzie wierzyli, że można nas zmienić. Skąd. Nie można. Nie chcieliśmy zmian, bo te byłyby przytłaczające i zatracalibyśmy zmysłowe postrzeganie świata przez pryzmat obojętności. Zabawa przerodziłaby się w wyrzuty sumienia, a wszelkie wspomnienia raniły za każdym razem gdy do naszych rąk wpadłyby fotografie, które miały dla nas znaczenie. Wydarzenia dzięki, którym łaknęliśmy dnia następnego, a tak? Przechodzimy obojętne między ludźmi, nie zważając na to czy kiedykolwiek poznamy tą osobę, która tak intensywnie wbija w nas tęczówki, a kiedy dzięki losowi – już udaje nam się ów osobę poznać, zdajemy sobie sprawę z jednego. Ona się angażuje. My nie. Lawirujemy pomiędzy wykorzystaniem, a satysfakcją. Nawet przez sekundę nie zastanawiamy się czy już ten ktoś się do nas przywiązał, i czy zaczęło mu zależeć, bo przecież my nadal się bawimy. Nie pojawiają się wyrzuty sumienia, które powinniśmy przejawić względem naszej „ofiary”, gdy tam nam zarzuci: „jesteś nic nie wart!”, bo pozna prawdę, że oprócz wewnętrznego spełnienia nie oczekujemy niczego więcej. Jednak my wiemy, że jesteśmy wartościowi, bardziej niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Oni nas osądzają, bo sami nie są lepsi, ale to my mamy tą przewagę i siłę, której oni nie są w stanie odebrać takim osobom jak my. Wchodzisz dalej? Chodź. Zapraszam.
Ach, widzisz… Szafir mogła zrobić z tym Kanadyjczykiem wszystko na co miałaby tylko ochotę. Mogła go kokietować, bawić się nim, wchodzić gdzieś gdzie nie miała wstępu. Jednak co ją powstrzymywało? Fakt, ze miała za dużo wrażeń. Nie chciała kolejnych ekscytacji osobą, która mogła zapewnić jej rozrywkę, bo w jej życiu coś się wydarzyło. Potrzebowała zupełnie innej relacji. Czystej. Nieskazitelnej i wypełnionej po brzegi czymś zmysłowym, erotycznym… Toksycznym. I tej nocy to dostanie. Już teraz miała świadomość, że Weatherly będzie przez te kilka godzin należał do niej. Powinna być szczęśliwa, czyż nie? Wiele dziewczyn w szkole oglądało się za przyjezdnymi, a dla Szafira byli tylko kolejnym dodatkiem do zwykłego życia. Jakby nie patrzeć była zwykłą dziewczyną. Zwykłą studentką. Miała zwykłą siostrę. Zwykłych znajomych. Zwykłe studia, a posiadała… Niezwykły dar. Coś czego wielu mogło jej zazdrościć i być może Cesaire kiedyś pozna prawdę, ale czy to miało mieć miejsce teraz? Nie ważne! Nie to się liczyło. Byli razem, w jednym pomieszczeniu, w którym unosiła się atmosfera seksualnego wyzwolenia, a przecież nadal tkwili w ubraniach. Nadal się dotykali, a mimo to nie czynili nic szczególnego, dzięki czemu mogliby zaraz skończyć w łóżku – o ile tu takowe jest. Za jaką cenę? Nie ważne! Nie to miało znaczenie. Chodź. Zapraszam. Chodź. Dalej.
-Dobrze, że chociaż ja nie wątpię w Twój urok osobisty, bo gdyby tak było, nadal umierałabym z nudów w tamtym pubie… Nie wiem co mnie podkusiło by tam trafić… - Wymruczała mu do ucha w przerwie na pocałunki, a gdy tylko dotknął jej ud, gdy jego dłonie płynęły po ciele Sparks, drażniąc skórę przez materiał ubrań, aż poczuła to przyjemne ściśnięcie w żołądku i bynajmniej – nie miała zamiaru mówić: dość. Nie teraz. Nie tutaj. Nie jemu. Mógł więcej niż ktokolwiek inny. Miał do niej większe prawa. Podjął się gry, która była iście niebezpieczna i uzależniająca, ale to właśnie on. Cesaire Weatherly zdobył ją na ten wieczór. To do niego należała. I nikt mu jej nie zabierze. Chyba, że tego zechce, ale wątpię by tego chciał. W końcu miał przy sobie kogoś tak… Bliskiego jego sercu, o ile w ogóle można to określić w ten sposób.
-Spraw bym się czegokolwiek wstydziła… Chociaż… Wiem, że tego nie chcesz. Podobam Ci się taka… - Wymruczała mu do ucha raz jeszcze, a zaraz potem zarzuciła mimowolnie dłonie na jego ramiona, paznokciami raz jeszcze drażniąc jego skórę na karku. Ich usta mimowolnie się złączały i tworzyły taniec, który z delikatnego przeradzał się w pełen żarliwości i pożądania. Eliksir, który był połączony z jej krwią, tworzył w podświadomości dziewczyny przeróżne obrazy, od których nawet nie chciała uciekać. Wchodziła dalej w to co prezentował jej umysł. Kolorowe chmury, oraz cienie tańczące gdzieś w głębi niej. Muzyka, która wypełniała jej ciało. Narastające podniecenie i chęć przeżycia czegoś, czego nie doświadczyła nigdy gdy była w pełni trzeźwa, a teraz? Pozwoliła się poprowadzić do świata, tak absurdalnie niesamowitego. Tak… Innego. Zaskoczony jesteś, że mu uległa drogi obserwatorze? To było oczywiste, że mu ulegnie. Miał coś, czego nie miałeś Ty.
-Wybrałam Ciebie i eliksir, który… Nie wiem co ze mną zrobił, ale jest mi dobrze… - Mówiła głosem nieco ściszonym, a sama sprawiała wrażenie jakby była nieobecna, a jednak… Była namacalna. Mógł ją wyczuć. Smakować jej. Mieć świadomość, że jest tutaj. Teraz. Dla niego. I dla niego będzie trwała tak długo jak będzie tego chciał. Dopóki gra nie zmieni się w jakiekolwiek emocje. Zbędne emocje.
Dłonie dziewczyn wsunęły się pod koszulkę Cezara, błądząc gdzieś pod materiałem. Opuszkami palców prowokowała go nie tylko do tego by reagował na jej pieszczotę, ale też po to by ją odwzajemnił. A może nie? Może po prostu kreśliła na nim swoje terytorium?
Musiał mieć świadomość, że należy do niej.
Powrót do góry Go down


Césaire Weatherly
Césaire Weatherly

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1236
  Liczba postów : 468
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6002-cesaire-bernard-weatherly#171006
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6010-cezarowa-sowa#171255
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7381-cesaire-weatherly#207517
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty13/2/2014, 22:06;

Co za arogancja z ich strony. Nic nie denerwuje tak bardzo jak czyjaś wiara w to, że jest na tyle wyjątkowy, że potrafi kogoś zmienić. Naprawić. Jak popsuty samochód. Mało kto rozumie, że ludzie nie są kapryśnymi wymysłami techniki i nie da się ich tak po prostu naprawić, a już w ogóle ze świeczką szukać kogoś, kto będzie świadomy tego, że nie ma możliwości zmienienia kogoś, dopóki ta osoba sama o tym nie marzy. Jesteśmy jacy jesteśmy, najwyraźniej był to nasz wybór, może mniej lub bardziej świadomy, ale nasz. To, że tacy pozostajemy, że podtrzymujemy ten stan, także jest naszym wyborem. Oczywiście, że mogę przestać w każdej chwili. Ale dzisiaj nie jest ten dzień. I jutro również nie będzie. Spróbuj mnie zmienić, a obojętność względem Ciebie tylko wyeskaluje, jakby z czystej złośliwości lub może z chęci udowodnienia, że moje zdanie zawsze musi być ostatnie i nie wmówisz mi niczego, nawet gdybyś nie wiadomo jak się starał. Każda znajomość z początku przechodzi etap neutralny, w którym powinniśmy bez zbędnego szału i wielkich nadziei poznawać siebie nawzajem, by zdecydować czy warto plątać się w jej ciąg dalszy, czy jednak spodziewaliśmy się czegoś zupełnie innego i należy się wycofać. U niektórych ten etap kończy się zdecydowanie zbyt krótko i nie wynika z tego absolutnie nic dobrego. Moment, w którym łapiemy się na tym, że ktoś zupełnie nam obojętny staje się od nas zależny, jest jak uderzenie gromu. Są ludzie, którymi bezwstydnie się bawimy, a ich uczucia i zaangażowanie są śmiesznym dodatkiem, który traktujemy jako następną rozrywkę. Ale są też tacy, przy których mamy niejasne przeczucie, że nie powinni dać się wkręcić w trybiki bezlitosnego systemu wykorzystaj-i-wyrzuć. Nie budzą w nas sentymentu, bo do tego przecież potrzebne są uczucia, jednak wolelibyśmy ich oszczędzić. W końcu to, że nie mamy serca, wcale nie znaczy, że jesteśmy okrutni.
Weatherly żył w słodkiej nieświadomości i niech tak zostanie, przynajmniej na razie. Doprawdy, nie wyobrażał sobie tego, że ktoś byłby w stanie zrobić mu pranie mózgu w jeszcze gorszym stopniu niż on sam potrafił to zafundować swojemu otoczeniu swoim wykańczającym podejściem i nieadekwatną postawą. Gdyby ktoś go złamał w taki sposób, straciłby grunt pod nogami, a jego światopogląd runąłby w gruzach, nie mam pojęcia ile czasu zabrałoby mu dojście do siebie i wrócenie do względnego stanu normalności. Nie chodzi nawet o to, co zostałoby wygrzebane z jego głowy, ale o samą rażącą możliwość. Tylko właściwie po co Sparks miałaby to robić? Bezczelnie szperała we wspomnieniach wszystkich, czyniąc z tego zupełną codzienność. A każdy potrzebuje przecież czasem odmiany. Czy był ktoś, kto nadawałby się lepiej na bycie jej odmianą, niż Cesaire? Co do tego szału związanego ze „świeżą krwią” w postaci wyjątkowo obiecujących sportowców z obcych krajów, Weatherly miał pewne wątpliwości. Może faktycznie ktoś tam wzdychał uparcie nad tym, jacy są cudowni, może ktoś zemdlał na trybunach w czasie meczu, jednak wcale nie odbierał tego jako coś niesamowitego. Może było tak ze względu na to, że w Riverside byli traktowani podobnie, jako klasa bardziej uprzywilejowana ze względu na odnoszone sukcesy, a to zawsze przyciąga wielbicieli, o czym świadczyło nawet dzisiejsze najście jego psychofana, który robił zdjęcia jak szalony. Cezar nigdy nie miał problemów ze zjednywaniem sobie ludzi ani wciąganiem dziewczyn w romanse, tak było zanim jeszcze zanim stał się wyróżniany z tłumu i bycie reprezentantem szkoły w tej kwestii nie zrewolucjonizowało jego życia. Jakby nie patrzeć, również był zwykłym chłopakiem. Chociaż o innym podejściu niż inni. Miał zwykłego brata. Identycznego jak on. Zwykłych znajomych. Przyszłe gwiazdy światowej sławy. I zwykłe, acz doskonale wyćwiczone umiejętności. Wszystko było takie zwykłe, a jednocześnie wyjątkowe.
- To nie w mój urok nie wątpisz, tylko w obietnicę niezapomnianych chwil w towarzystwie znacznie bardziej interesującym niż wszyscy w tamtym pubie razem wzięci. – sprostował, odgarniając włosy z jej szyi, by złożyć na niej następnych parę pocałunków, przesuwających się w kierunku jej odsłoniętego obojczyka, który wydawał się być tak kruchy, jakby kości dziewczyny były z delikatnego szkła. Dalej jednak znajdowała się już krawędź dekoltu jej bluzki, której postanowił niezwłocznie się pozbyć, by mogła podzielić los ich płaszczy i nawet przez myśl mu nie przeszło, że może teraz usłyszeć „nie” albo „dość”. Kanadyjczyk wyjątkowo źle znosił odmowę, bo przecież doskonale zawsze oceniał sytuację i każde zaskoczenie i coś, co szło nie po jego myśli, wywoływało u niego konsternację wymieszaną z niebezpieczną ilością irytacji. Powracając do przerwanego wyznaczania niewidzialnej ścieżki pocałunków, które to z sekundy na sekundę stawały się coraz mniej delikatne i niewinne, zastąpił okrywający wcześniej jej ciało materiał swoimi dłońmi, które teraz badały dokładnie fakturę skóry Sparks i liczyły niespokojnie żebra.
- Nie chcę. Interesują mnie tylko ludzie, którzy wiedzą czego chcą i nie mają zahamowań w dążeniu do tego. – pomiędzy poszczególnymi słowami i następującymi po nich pocałunkach zdążył zauważyć z niesamowitym zachwytem, że alabastrowa skóra szatynki nie dość, że jest miękka jak wata cukrowa, to jeszcze smakuje prawie identycznie, a ilość jej żeber jest niepokojąco duża i chyba już dawno przekroczyła normę. Cóż, w tym momencie jego zmysły zdecydowanie już się otworzyły, przez co jeden z kącików ust Cezara uniósł się ku górze w uśmiechu, zanim powrócił do ust Sapphire, by wpić się w nie zachłannie, dając się porwać dzikości szalejących zmysłów i napędzając doświadczane wrażenia wywołane eliksirem jeszcze bardziej. W końcu każdy dotyk, każda interakcja wywoływała nowe fale absurdalnych doznań, a on nie zamierzał przestawać. Wprost przeciwnie, chciał więcej i więcej. Dlatego też słysząc jej następną wypowiedź, uśmiechnął się tylko tajemniczo i nie bawił się już w więcej gierek słownych ani nie wyjaśniał już działania eliksiru, które już przecież i tak odkrywała na własnej skórze. Najlepsze dopiero przed nimi. I ta świadomość, którą miała chyba i Sparks, wywoływała u niego cały szereg dziwnych emocji, których nie potrafił zinterpretować, bo tak naprawdę nie wydawały się być rzeczywiste, tylko surrealistyczne, jakby jego synapsy kompletnie się rozregulowały i robiły psikusy ciału. Chociaż właściwie tak pewnie było. I szczerze mówiąc, sprawiało mu to perwersyjną przyjemność, jakby rzeczywistość nieubarwiona niczym nie była już dla niego wystarczająca.
Powrót do góry Go down


Sapphire Sparks
Sapphire Sparks

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i Oklumencja,
Galeony : 1224
  Liczba postów : 450
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7286-sapphire-t-sparks
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7290-pisz-mi-dobrze
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7598-sapphire-sparks#212191
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty15/2/2014, 13:12;

Arogancja? To tylko puste słowo. Nic nie znaczący wyraz, którego wielu nie rozumiało. To było proste, że go nie rozumieli. Był zbyt skomplikowany i zbyt… Nieczytelny dla tych, którzy przejawiali za dużo kropel emocjonalnego ducha, który wypełniał ich do tego stopnia, że każda cząstka niemal krzyczała i prosiła o litość. To proste. Proste jak równania całek, bądź chemia organiczna, w której to poznajemy kolejne zagadnienia, dla wielu tak trudne, dla nas tak łatwe. Jesteśmy tym co przyciąga wzrok, uwagę. Jesteśmy tym kim chcą się ludzie karmić, mimo że mają świadomość jak bardzo toksyczni jesteśmy, jednak dlaczego ktokolwiek ma zwracać uwagę na to co się między nami dzieje? Oni do nas przylegają, lecą jak ćmy do światła, bo jesteśmy ich nadzieją. Ludzie uwielbiają rujnować sobie życie, bo są od tego uzależnieni. Są destrukcyjni, nawet ci sentymentalni, o których piszemy. Nawet ci przesiąknięci nadzieją, że są w stanie nas zmienić. I tu jest ten paradoks, o którym wielu nie ma pojęcia. My lubimy ludzi emocjonalnych, bo dostarczają nam fenomenalnej zabawy. Sprawiają, że znów się uśmiechamy, bo ich marzenia i plany są po prostu śmieszne. Nie dlatego, że są głupcami, a być może jednak są… My nie mamy marzeń, bo to w co wierzyliśmy rozbiło się o skały i bezpowrotnie od nas odeszło, nie dając szansy na to, że jesteśmy w stanie cokolwiek osiągnąć. Wierzymy, że jesteśmy marni, że nic nie znaczymy, że jesteśmy bezwartościowi – bo tym nas karmiono. A my jak posłuszne zwierzątka łudziliśmy się, że w naszym życiu pojawi się ktoś kto będzie nas wspierał. Kto nam powie, że wcale nie jest tak jak wszyscy dookoła nam wmawiają. To zabawne. To głupie rzeczy, a tak bardzo krzywdzące dla tych, którzy kiedyś mieli marzenia. Dla tych, którzy wierzyli, że jest inaczej. Dla tych, którzy również odczuwali coś więcej niż pustkę i nicość, która wypełniała każdy kolejny dzień, a jedyną rozrywką stawał się alkohol, używki, seks czy po prostu… Dlaczego tak uparcie twierdzimy, że ludzie emocjonalni są słabi? Bo emocje są naszą słabością, gdyby ktokolwiek poznał nasze, zapewne mógłby wykorzystać je przeciwko nam. I tak o to kreujemy się na bezuczuciowe maszyny, które wykonują wszystko automatycznie nie zastanawiając się nad tym czy cokolwiek się wydarzy. Jeśli mamy z kimś skończyć w łóżku to tak się stanie, a my nie włożymy w to za grosz uczuć, ale czy teraz nie przeczymy sami sobie? Sapphire i Cesaire mimo, że przesiąknięci do szpiku kości obojętnością, względem siebie przejawiali sporo emocji. Pożądanie. Pasja. Namiętność. To w jakimś stopniu rzeczy, od których mogliby się uzależnić. I jak dobrze, że nie znał jej przeszłości. Jak dobrze, że o niczym nie miał pojęcia.
My nie jesteśmy okrutni. Nie jesteśmy mściwi. To ludziom zawdzięczamy to, że tacy jesteśmy. To dzięki nim staliśmy się tak bardzo obojętni. To dzięki nim podchodzimy do wszystkiego z dystansem. To dzięki nim jesteśmy destrukcyjni dla otoczenia, a mimo to nadal nas potrzebują.
Właśnie i tu chodziło o tą odmianę. O oderwanie się od rzeczywistości. O coś co nie było zwyczajne, przecież to było oczywiste, że mogła mieć każdego kogo chciała, bo wystarczyło pomieszać, niektórym w mózgach, a oni ulegali jakby t o miało jakiekolwiek znaczenie. Dlaczego byli tacy łatwi? Byli durni. Nic nie warci. Byli żałośni, a dla Sparks właśnie to było najpiękniejsze, najbardziej wartościowe. Ta ich żałość. To co napędzało ją do dalszych działań, byleby spenetrować kolejny umysł. A Weatherly? Cóż. To już bardziej skomplikowane, zwłaszcza że dziewczyna jedyne czego chciała to oderwania się od rzeczywistości, która w większym bądź mniejszym stopniu była obciążająca. Czy dawał jej to? Owszem. Był obojętny. Nieczuły i szukał tego samego co ona. Chciał się zabawić, a jutro jak znów założy maskę trzeźwego skurwiela, który nie jest otępiały po eliksirze otwartych zmysłów nawet nie będzie potrafił odezwać się do Sparks. Ona była do takich zachowań przyzwyczajona, dlatego też żyła tym co dawała jej ta chwila. Nie zastanawiała się czy nie wejść głębiej i przekroczyć próg jego umysłu, ale z drugiej strony było to niewłaściwie. W głębi duszy wiedziała, że nie zna prawdziwych zamiarów Cezara, stąd musiała odpuścić. Musiała zdać się na los. Musiała mu zaufać, tak jak zrobiła to w tej chwili, gdy tylko odważył się ściągnąć z niej koszulkę.
-Owszem. Wiem, że te chwile będą… Właściwe. – Wymruczała do jego ucha, coraz to odważniej błądząc dłońmi po jego ciele. Paznokcie co chwile zahaczały o jego naskórek, drażniąc niemiłosiernie zmysły. Czuła jak spina się cały, a zaraz potem odwzajemnia każdą pieszczotę. Ile miała jeszcze czekać? Sama chciała się zabawić w tą samą grę. Nie mogła cały czas ulegać, dlatego nawet niech Weatherly nie liczy na to, że dziewczyna będzie marzła sama. Musiał jej dać ciepło, i choć była drobna, filigranowa, a jego dłonie idealnie układały się na jej ciele, to potrzebowała mieć go jeszcze bliżej. Nie mógł teraz się wycofać. Koszulka chłopaka powędrowała na stół prawdopodobnie, bo odrzuciła ją niedbale, a po chwili przylgnęła do nagiego torsu, pozwalając jego dłoniom błądzić po swoich plecach. Wiedziała, że zaraz wejdą na następny poziom, który wywoła kolejną falę podniecenia.
Usta dziewczyny błądziły po skórze Cezara, zostawiając na niej czerwoną dróżkę, i gdyby którakolwiek spróbowałaby całować go w ten sposób – nie zrobi tego. Usta Sapphire były miękkie i delikatne, zupełnie niczym muskanie skrzydeł motyla. Krukonka miała pewność, że żadna nie będzie go pieścić z takim oddaniem. Tu już nie chodziło o samo pożądanie. Oni byli tworami, które idealnie zagrały w jedną gierkę. Co dalej? Gdzie się zatrzymają? Ona zatrzymała się na dłużej przy wgłębieniu obojczykowym, gdy to dłonie powędrowały do jego spodni. Powoli zaczynała rozpinać je, by mieć świadomość, że to ostateczny próg, który muszą przejść razem, by żadne nie stchórzyło. Musiał dać jej powód, dla którego miała wierzyć, że teraz nie odejdzie, ale chyba to co z nią robił było wystarczające. To jak eskalował jej podniecenie oraz utwierdzał w tym, że jest piękna było niesamowite, bo od dawna nikt czegoś takiego jej nie pokazał, a ona aż tak ochoczo nie przyjmowała komplementów. Niemych komplementów. Jednak od niego była to muzyka, której chciała słuchać… Niemal cały czas.
-Zahamowania są dla tchórzy. Nie jesteśmy tchórzami… - I mówiąc to wplotła dłonie w tą uroczą czuprynę, i przyciągała go siebie jakby miał się zaraz teleportować do innego wymiaru, a przecież nie chciała dać mu odejść. Objęła go jeszcze mocniej nogami, zaciskając na wysokości jego bioder uda i dzielił ich już tylko materiał, materiał którego tak łatwo można się pozbyć, czyż nie? Uśmiechnęła się szerzej, a po chwili ich usta ponownie oddawały się pocałunkom, które z każdą sekundą stawały się coraz bardziej żarliwsze. I z każdym muśnięciem warg Szafir miała niemal namacalne wrażenie, że ściany w tym pomieszczeniu pulsują w rytm ich serc. Miała wrażenie, że wszystko wokół nich tańczy, i jedynie stół, na którym zaraz… Już za chwilę stanie się coś do czego będą wracać w swoich sennych majakach – pasował właśnie do nich. Do tych, którzy tak pewnie stąpali po ziemi. Trzymała ich grawitacja. Całą trójkę, a może wcale nie? Może to właśnie oni wirowali. Może to oni lawirowali na krawędzi życia i fantazji.
Powrót do góry Go down


Césaire Weatherly
Césaire Weatherly

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1236
  Liczba postów : 468
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6002-cesaire-bernard-weatherly#171006
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6010-cezarowa-sowa#171255
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7381-cesaire-weatherly#207517
Tajemnicza chatka QzgSDG8




Gracz




Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty15/2/2014, 22:56;

+18

Ludzka natura jest paskudna, mamy w genach katastrofę, a raczej patologiczną chęć przyglądania się katastrofie. Na tej zasadzie większość korków na drogach, kiedy ma miejsce wypadek samochodowy, nie wynika wcale z przewężeń i utrudnień komunikacyjnych wywołanych owym wypadkiem, tylko z tego, że każdy przejeżdżający obok kierowca zwalnia, by przyjrzeć się uważnie, jakby liczył na to, że zobaczy urwaną rękę albo mózg na jezdni. Podobnie ma się sprawa z tym, że nieczuli, oschli i toksyczni ludzie przyciągają do siebie tych ciepłych, dobrych i chcących naprawić świat. Takie kontakty dają im chorą ekscytację, której brakuje w ich rutynowym, pedantycznie ułożonym życiu. W tym przypadku „jak ćmy do światła” jest lekkim niedopowiedzeniem – bardziej adekwatne byłoby powiedzenie, że lecą jak ćmy do ognia. Wabią je płomienie, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że gdy podlecą zbyt blisko, te strawią ich delikatne skrzydła i już nigdy więcej nie będą mogły latać. To droga tylko w jedną stronę, bez możliwości powrotu, chociaż większość zdaje się liczyć na bilet dwukierunkowy. Może więc nawet ci sentymentalni mają w genach nie tylko chęć przyglądania się destrukcji, ale i wzięcie w niej udziału? Przeciwieństwa się przyciągają. I to widać doskonale przy wspomnianym paradoksie w dobieraniu towarzystwa, do którego lgniemy. Tych emocjonalnych ciągnie do oziębłych. A my ani myślimy ich odtrącać, skoro nowe zabawki same do nas przychodzą.
Błędnie uważa się, że ludzie są, jacy są, ze względu na rzeczy, jakich doświadczyli w przeszłości. Podobno trzeba bardzo się zagłębiać w szczegóły, żeby odkryć, że ktoś z rozmysłem rani innych tylko dlatego, że sam kiedyś został tak potraktowany. Że stracił wszystko co miał, marzenia, nadzieje, plany, że ktoś wbił mu nóż w plecy, ośmieszył, zniszczył, zmieszał z błotem i zostawił samego na pastwę losu. Że to właśnie wtedy, przekonany o własnej bezwartościowości i nicości, zbudował dookoła siebie ochronny mur umacniany niezbadanymi pokładami cynizmu i sarkazmu. W przypadku Cezara było zupełnie inaczej. On po prostu uczył się na błędach. Najchętniej nie swoich. W swoim życiu widział zbyt wiele przykrych konsekwencji przesadnej uczuciowości, by jak głupi niesiony swoimi chwilowymi emocjami podążyć niczym owca na rzeź. Za każdym razem, gdy widział pomiędzy ludźmi bezwarunkowe oddanie i kompletne zaślepienie, miał przed oczyma obraz swojej matki pogrążonej w rozpaczy, siedzącej samotnie w swojej sypialni przez tyle lat bez zmian i wiedział, że nic nie jest warte takiego upodlenia i poniżenia. Nie był płytki, nie miał w głowie tylko rozrywek, używek, ładnych buziek i tego, co może się z nimi wiązać. Jego zachowanie nie było reakcją obronną na zranienie. On po prostu czuł się samowystarczalny i lepszy od reszty. Lepszy od tych słabych ludzi, którzy postępują impulsywnie, rzucają się bezmyślnie w wir, by później skończyć ze złamanym sercem, dumą i marzeniami, którzy są zbyt głupi, by móc sobie wyobrazić dostanie życie takim, jakim jest, bez wciskania w nie na siłę dodatkowej osoby, która właśnie jest najmniej pewnym i najbardziej zawodzącym elementem ze wszystkich. Uczucia to słabość, a słabości trzeba eliminować. To, co w tej chwili było pomiędzy Sapphire i Cezarem, nie było wcale emocjami. Pożądanie. Pasja. Namiętność. To wszystko reakcje chemiczne, zachodzące w ich organizmach pod wpływem odpowiednich czynników i okoliczności. Dlatego też po wszystkim to, co jest pomiędzy nimi, wypali się niczym wiórki magnezu w probówce i będą mogli bez żadnych sentymentów czy przywiązania się pożegnać i pójść każde w swoją stronę. Żadna magia, żadna tajemnica, żadne uczucia, czysta chemia.
I znowu wracamy do punktu wyjścia. To, że Weatherly był obojętny i bezuczuciowy wcale nie było równoznaczne z tym, że był skurwielem, a to, co działo się teraz pomiędzy nim a Sparks było tylko działaniem eliksiru, który zresztą wcale go nie otępił, a dał szerszą perspektywę i zwiększył percepcję. Nieczuły to nieodpowiednie słowo. Potrafił być czuły, jak choćby teraz, kiedy traktował szatynkę jakby była księżniczką, kiedy nieczuły facet na jego miejscu uznałby półminutową grę wstępną za wystarczającą i dobrałby się do niej z delikatnością człowieka ery kamienia łupanego, skupiając się tylko i wyłącznie na swojej przyjemności. Potrafił być czuły, ale potrafił również rozgraniczyć owe chwile czułości od wiążących z drugą osobą uczuć.
- Właściwe to niedopowiedzenie roku. – zaśmiał się, unosząc palcem jej podbródek, by po raz kolejny tego wieczoru złączyć ich usta w całość. Nie miał najmniejszego zamiaru protestować ani tym bardziej się wycofywać, kiedy przyciągnęła go do siebie. Trzeba przyznać, że po ich zakończonym spotkaniu będzie wyglądał doprawdy gustownie i awangardowo ze śladami czerwonej szminki na ciele. Cóż, każdy kto je zobaczy, powinien mu zazdrościć, w końcu mało kto spędza wieczór w tak interesujący i absorbujący sposób! Jego otwarte zmysły aż krzyczały mu w głowie, że filigranowa Sparks ze swoimi magnetyzującymi oczami i mlecznobiałą skórą pięknie naciągniętą na wszystkich kościach i mięśniach jest po prostu idealna, zbyt idealna, żeby mogła być prawdziwa, dlatego musiał natychmiast sprawdzić czy aby na pewno nie jest ułudą. Niegrzeczny Cesaire przesunął wolną dłoń na zapięcie stanika Szafir, by po chwili odrzucić go gdzieś na bok i skupić swoją uwagę na ledwo co odsłoniętych centymetrach jej jasnej skóry.
Uśmiechnął się po swojemu, jakby na potwierdzenie jej słów, że nie, zdecydowanie nie są tchórzami, ale to już oboje doskonale wiedzieli, więc zbędne było jego dodatkowe werbalne zapewnienie w tej kwestii, tym bardziej, że oto właśnie smukłe nogi Sapphire oplotły go na wysokości bioder, a on wprost nie mógł powstrzymać swojej niesfornej ręki przed tym, aby powiodła w górę po tej wyjątkowo zgrabnej nóżce i wsunęła się pod spódnicę, podciągając ją nieco wyżej i przesuwając niecierpliwie po jej udzie i materiale pończoch. Jak dobrze, że dziewczyna miała na sobie pończochy, a nie rajstopy, bo doprawdy, Kanadyjczyk nie grzeszył cierpliwością, a teraz był już dosłownie na jej krawędzi. Niestety, a może i stety, nie balansował na tej krawędzi zbyt długo i podnosząc na chwilę Sapph, zdecydowanym ruchem pozbył się jej majtek, by po chwili to samo uczynić ze swoimi bokserkami i nie przerywając pocałunku, w końcu złączyć ich rozgrzane ciała w jedność i poczuć, że właśnie w tym momencie, w wirującym w szaleńczym tempie pokoju, życie i fantazja jest jednym i tym samym.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Tajemnicza chatka QzgSDG8








Tajemnicza chatka Empty


PisanieTajemnicza chatka Empty Re: Tajemnicza chatka  Tajemnicza chatka Empty;

Powrót do góry Go down
 

Tajemnicza chatka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Tajemnicza chatka JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
lynwood
-