Zrobiła dzióbek z ust na podobne oskarżenie, chociaż w głębi duszy była rozbawiona. Nigdy nie ukrywała swojego charakterku przed Thomasem, a ten wciąż trwał przy niej i nawet - być może! - akceptował. Takich to ze świecą szukać, ale dobrze wiedziała, że również mężczyzna nie ma takiego różowego charakteru - był prawdziwą bestią i nie szczędził nawet kobiet, gdy szło o wymarzony tron. Victoria poczuła to na własnej skórze. - Och, zdradziłbyś mnie? Jesteś taki nieczuły - zaćwiergotała, chociaż była pewna, że przez potrzebę wbicia noża miał na myśli realne zagrożenie. A przynajmniej tak traktowała to Victoria, która stosowała podobną zasadę. Prawdziwy Ślizgon drugiego nie zdradzi, chyba, że nastała cholernie poważna sprawa. Chociaż większości z nich zdradzanie całej reszty traktowała bardzo lekko. Tym bardziej, jeśli chodziło o tych pompatycznych, sztucznych Amerykanów. Bleh. Thomas trochę ciekawił ją seksualnie. Nie było w tym nic romantycznego - po prostu nigdy nie miała ciemnoskórego w łóżku (ale kobietę już tak). Podobno mieli spore wyposażenie. A jednocześnie, nieszczególnie dążyła tego, żeby się dowiedzieć. Nie była typem partnera - to było oczywiste. Seks traktowała jako przyjemność i władzę. Przede wszystkim władzę. Mało kto potrafi zapanować nad emocjami w trakcie zbliżenia, bowiem zawsze otwiera ten rąbek serca. Ona może - zdaniem niektórych - za często rozchylała nogi, ale mimo przelotnych zauroczeń, nigdy nie zrobiła tego do końca. Dotyk był siłą, przez nią często traktowaną za lekko. - Nie wątpię. Chociaż musimy iść kiedyś na plażę - zaproponowała, jak już przemknęło jej przez myśl wyposażenie tego jegomościa. Gdy ten wspomniał o zarżnięciu biednego mugola, spojrzała na niego z ukosa. - No cóż, najwidoczniej twojego sumienia sięgają mugole - skomentowała krótko te wsparcie finansowe. Dobrze, że Thomas nie objął go jak starego kumpla, bo wtedy na pewno nie szłaby z nim ramię w ramię. Victoria była sceptycznie nastawiona do innych perfum. Ukochała sobie te, a nawet były jej obsesją. Dlatego, spojrzała na flakonik dość nieufnie, potem na Thomasa, potem na flakonik... Który w końcu przyjęła, chociaż skreśliła go na starcie. I powąchała. - Nie jest zły - oceniła, bo gdyby podeszła do niej jakaś ładna kobieta i zaproponowała jej szybki numerek lub chociaż ciasteczka, z pewnością skusiłaby się po wyczuciu takiego zapachu. - Ale to nie mój typ, Thomas. Mam swoje - rzuciła i płynnie skręciła w swoje półki w poszukiwaniu zapachu dla siebie. Naprawdę, czasami ten jegomość na siłę robił z niej k o b i e t ę. A gdy go znalazła, okazało się, że idiotycznie był wyżej, niż mogła sięgnąć. Zaraz odszukała wzrokiem Thomasa.
Jak ta kobieta znajdowała sposób żeby go rozbawić to przechodziło ludzkie pojęcie. Każdą nawet najbardziej wściekłą minę potrafił po chwili rozszyfrować. Wiedział że ta dziewczyna nie obraża się o byle co. Może i trochę przesadzał gdy rywalizowali ale hej, ona nie była lepsza. Co by musiało się stać żeby nóż pojawił się w jej plecach? Na pewno coś spektakularnego po czym gdyby wykonała taki ruch w kierunku drugiej osoby jego ręce same złożyły by się do oklasków. Taką już tworzyli parkę, ukrytych i niespełnionych socjopatów. -Żeby nazwać to zdradą, musielibyśmy być w związku. Nóż w twoich plecach nazwałbym raczej odpowiedzialnym planowaniem przyszłości- Nie mógł się powstrzymać od wplątania tego zakazanego słowa. Wiedział dobrze że jej zrozumienie tego zjawiska kończyło się na tym że są to obowiązki. Jakoś go to nie ruszało, a on za zdradę uważał tylko przespanie się z innym gdy obiecywało się wierność. Tak długo jak wieczorem wraca się do wspólnego łóżka to flirt nie jest grzechem prawda? Reszta tych małych spięć tak zgrabnie nazywanych przez nią zdradą była dla niego brakiem odpowiedniej komunikacji. No przecież skąd mógłby wiedzieć że ktoś nie spodziewa się czegoś takiego po nim ? Gdyby ktoś go spytał czy nie chciałby spróbować z nią choć raz czy dwa się zatracić w emocjach, Odpowiedź mogła by być niejednoznaczna. Oczywiście że nie raz miał ochotę przyprzeć ją do ściany lub wbić w poduszkę i przyprawić o utratę tchu. Tak ją załatwić aby miała ochotę wracać po więcej. Żeby po prostu chciała. To były jednak czcze marzenia, doskonale wiedział że choćby nie mogła wytrzymać już więcej to ta kobieta nie pokaże uczuć które Thomas miał od czasu do czasu ochotę w niej wzbudzić. Zresztą każdy facet lubi takie ryzyko, wspominałem już że relacja z nią jest niczym rosyjska ruletka? Prędzej piekło zamarznie niż ona pokaże odrobinę kobiecej słabości. -Plaża? Z tobą? Prawdopodobnie najfajniejsza tortura jaką mogłabyś mi wymyśleć- zaśmiał się jakby to co właśnie przebiegło przez jego myśli nie istniało. Och, jak on lubił czasem dawać wodzić się za nos. Jej w szczególności. Zawsze wynikało coś zabawnego z tego. Lubił patrzeć jak myśli że ma go w garści. -Wiem, wiem. Zawsze ta sama śpiewka- Wywrócił oczami i wziął pudełko z zaproponowanym zapachem w dłoń. Szybko ukrył je przed jej oczami gdy była zajęta poszukiwaniem swego zapachu i korzystając z jej nie uwagi udał się do kasy aby dokonać zakupu. Mugolskie pieniądze nie były problemem w jego rodzinie. Rodzice pracowali wśród plugawców dla kamuflażu więc mieli ich nawet zbyt dużo, w końcu na co dzień korzystali z Galeonów. Funty, euro i inne waluty tylko kurzyły się na tych śmiesznych elektronicznych kontach. Nic nie stało na przeszkodzie aby od czasu do czasu zafundować jej coś. Prawdopodobnie i tak nie doceni ale mało go to obchodziło. Nabazgrał czarnym flamastrem na boku opakowania dostarczonego przez obsługę „Skorzystaj z nich choć raz dla mnie”. Zanim dziewczyna zaczęła go szukać wzrokiem ten już wrzucił pakunek do jej torebki licząc że zauważy dopiero w dormitorium. Nie miał nastroju teraz na jej sceny, gdyby to widziała to od razu prawdopodobnie rozległ by się krzyk żeby wsadził sobie to tam gdzie słońce nie dociera. A tak to czeka go to dopiero w dormitorium. Trzeba przyznać że jak na drzewo to potrafi całkiem sprawnie znikać jej z oczu. -Proszę, nie rób już takich maślanych oczu. I tak ci w nie nie uwierzę- Rzucił jakby od niechcenia podając jej pakunek z górnej półki. Może chciałby żeby była bardziej kobieca, ale jeśli miało być to za cenę ich rozumienia siebie nawzajem raczej zrezygnowałby z takiej opcji.
- Jesteś w błędzie, Thomas. Jako, że jesteśmy co najmniej kumplami i to - moim zdaniem - całkiem dobrymi, miałabym pełne prawo poczuć się zdradzona, gdybyś kiedyś zechciał wbić mi nóż w plecy. W sposób dosłowny i metaforyczny - powiedziała całkiem poważnie, bo nigdy nie zapominała, że ma obok siebie Ślizgona. - Zresztą, nieważne! Masz akcję to masz reakcję - rzuciła swawolnie. Lubiła taktykę ograniczonego zaufania. Mimo że Damone wiedział o jej małym, mugolskim sekreciku, nie przejmowała się tym nadto. Wyjście tego na jaw byłoby niewygodne, to na pewno. Ale pamiętajmy, że Victoria ma jaja większe od niejednego mężczyzny, więc zapewne nosiłaby czerwone szminki z dumą, a swoimi perfumami zacadziłaby cały pieprzony Hogwart. A potem poważną rozmowę z rodzicami, którzy zapewne nie wydziedziczyliby jej z takiego powodu. Taką miała nadzieję. Gorzej, jakby zrobiła sobie dziaciaka z mugolskim perfumem. Oj, byłoby wtedy bardzo, bardzo źle. Uśmiechnęła się czarująco do Thomasa, gdy usłyszała pozytywną reakcję na propozycję plaży. Tak, w torturach też była niezła. - Jasne, ale nie zamierzam się smażyć. Patrz na moją cerę - ostrzegła, wszak bardzo lubiła swój blady tyłek. No i mugol, który bezskutecznie próbował ją kiedyś wyrwać, powiedział, że bladość to symbol arystokracji. Szybko to podłapała. Naturalnie, Victoria nawet nie zauważyła niecnego uczynku jej kolegi. Za bardzo skupiła się, żeby na czubkach palców sięgnąć po swój perfum. Swoją drogą, co za kretyn go tam umieścił. I co z tego, że mężczyźni byli wyżsi, więc i sięgali dalej po swoje męskie perfumy. Miała ochotę rzucić jakimś niemiłym zaklęciem w idiotkę roznoszącą towar. Oni wszyscy powinni wiedzieć, że ona, Victoria Lawrence z domu Lawrenców, przychodzi tutaj jedynie po takie zapachy. Na szczęście, z pomocą - ponownie! - przyszedł Thomas, Który Okazał Się Użyteczny. Szybko wzięła swoją zdobycz, a palcami poczęła błądzić po kartoniku. Chciała, żeby był w idealnym stanie. - Jest organizowane wesele Lopa Mondragón i Prudencí Velásquez. Potrzebuję osoby towarzyszącej, więc pójdziesz ze mną - poinformowała Thomasa, jednocześnie wpatrując się w jego twarz. Ha! Wierciła mu dziury w oczach. Kto wie, może okaże się, że ma jakiś ukryty dar hipnozy.
Ostatnio zmieniony przez Victoria Lawrence dnia Czw 21 Lip - 7:33, w całości zmieniany 1 raz
Nie spodziewał się takiej odpowiedzi z jej strony, przeczuwał że darzy go jakąś chorą sympatią ale kumple? No, Panno Lawrence, zaimponowała mu pani. Thomas nie wyobrażał sobie że w jej słowniku istnieją słowa takie jak kumpel czy przyjaciel. Głęboko zaskoczony słowami kobiety, nawet przez chwilę zapomniał języka w gębie co przy niej zdarzało się dość rzadko. -Aż mnie zatkało, ja twym kumplem? Dziękuje za ten zaszczyt! – Zaczął się droczyć z dziewczyną, sam też uważał ją za koleżankę, kompankę a może nawet przyjaciółkę? Naaah, to ostatnie to trochę naciągane. Dobrze się z nią bawił, chciałby ją mieć w łóżku ale po tej nocy chciałby kontynuować znajomość. Choć wiedział że dziewczyna miłość kojarzyła raczej z władzą to gdzieś w jego głowie tworzyły się dziwne myśli. Kobiety bywają nie przewidywalne, i nawet ona może się kiedyś zakochać nie? -Idąc twoim tokiem rozumowania to gdybym cię pocałował to co pierwsze spotkało by się z ostrzem? Gardło, serce czy jaja?- postanowił zadać filozoficzne pytanie dziewczynie splatając dłonie za głową i spoglądając w sufit. Swoją drogą, ciekawe jak dziewczyna by zareagowała. Thomas od dawna miał ochotę to zrobić, tylko wstyd się przyznać co go hamowało. Ten murzyn był po prostu zbyt leniwy żeby się postarać ją zainteresować swoją osobą. Zawsze uważał że jest jej obojętny pod względem seksualnym i jakoś go to nie bolało. Ostatnio jednak coś go kuło gdy ją widział. Miłość to nie była, zwierzęce pożądanie? Już bardziej. Zresztą, z kim miałby okazje wychodzić pomiędzy mugoli? Te jej małe mugolskie preferencje traktowała jak wyuzdany fetysz który trzeba było kryć. Nie miał żadnego interesu w gadaniu o niej za jej plecami. Jeśli miałby coś do niej co nie zakończyło by się pojedynkiem szermierczym lub magicznym powiedziałby jej to w twarz. Nie bawiły go obgadywanki, plotki czy tym podobne. Z jego perspektywy jej sekret był całkowicie bezpieczny. Chyba że ktoś zaproponowałby mu jakiś zysk, to już inna sprawa. Podszedłby do niej i wybadał co przyniesie mu więcej. Żartuje, zabiłby każdego kto chciałby ją zaatakować przy wykorzystaniu jego osoby. Nie chodzi o to że chciał jakoś specjalnie bronić jej honoru i życia prywatnego. Wychodził z założenia że jeśli ktoś miał coś do kogoś to takie sprawy winno załatwiać się jeden na jeden a nie wciągać w to innych ludzi. Miał całkowitą pewność ze dziewięćdziesiąt procent populacji skończyło by jako jej nowa torebka w wypadku konfrontacji. No cóż, prawie jej bronił nie ? -Cera jak cera, piegi seksowne, aczkolwiek z bladością Ci do twarzy. Przepłyniesz ze mną chwile i wrócisz pewnie pod parasol pachnieć i wyglądać spektakularnie.- Też lubił jej blady tyłek. Jakimś cudem powstrzymał się od jakiegoś niekulturalnego spojrzenia. Brawo Thomasie, twoja samokontrola stoi na światowym poziomie. Gdyby tylko wiedziała ile razy przeleciał ją wzrokiem gdy nie patrzyła to już dawno nie miałby oczu. Gdy nie patrzyła czuł się jak saper na polu minowym, albo przeżyje albo będzie machał rękami na 5 kilometrów. Traktował to jako kolejną formę rozrywki, może brakowało mu trochę adrenaliny w życiu? Perspektywa królowej lodu w stroju kąpielowym była kusząca. Podawszy jej podarunek nawet nie oczekiwał drobnego dziękuje, no bo po co sobie robić nadzieje? Królowa lodu dostała czego chciała, Królowa lodu straciła nim zainteresowanie. A przynajmniej tak sądził. Po kilku sekundach dostał piorunem -Serio? Mam ci dotrzymać towarzystwa? A co ja z tego będę miał ?- Uśmiechnął się „uroczo” do niej po czym objął ją delikatnie ramieniem (jakkolwiek dziwnie by to wyglądało, miał nadzieje złapać ją w pasie ale był odrobine za wysoki) i odwzajemnił jej spojrzenie. Nie miał zamiaru dać za wygraną! -Średnio mi się chciało tam iść, miałem Cię zaprosić gdybym się zdecydował. Dobrze że mnie wyręczyłaś- stwierdził ryzykując życie inicjując kontakt fizyczny po czym wskazał na ladę -Skoro już to mamy za sobą to kup to i wychodzimy. Kawa i Szminki czy szminki i Kawa? – zapytał przygotowując się na atak ze strony dziewczyny. Dość powiedzieć że specjalnie chciał ją prowokować bo robiło się zbyt słodko wśród tego całego chłodu.
- Przedwczesny prezent bożonarodzeniowy - rzuciła prześmiewczo na tę reakcję Thomasa. Uważała go za kumpla, więc dlaczego miałaby to ukrywać? Gdyby nie był kumplem, na bank o wiele dosadniej skomentowałaby to wspomaganie mugolów przez czystokrwistego ślizgona. A tak? Postanowiła przemilczeć ten wybryk, żeby samej kupić mugolski perfum i mugolską szminkę. No cóż, każda kobieta miała swoją logikę. Arystokratycznie uniosła brewkę, gdy kolejne słowa opuściły ciemne usta. Nie brała ich poważnie, ba, dla takiej Victorii sama perspektywa całusów i seksu nie była poważna. Pod tym względem, prawdopodobnie była gorsza od niejednego samca. A ten tutaj, zadał takie niewinne pytanie i to wyraźnie unikając kontaktu wzrokowego. Z pewnością grał. - Sądzę, że musiałbyś uważać jedynie na ostrze miłości - zamruczała w parodii flirtu, a potem parsknęła prześmiewczo. To było totalnie w stylu Puchona, gdyby nie to, że samo słowo "ostrze" wywoływało u tych ciot ciarki. - Thomasie. Musiałbyś najpierw spróbować, a potem czekać na reakcję. Chyba nie myślisz, że będę ci ułatwiać? - spojrzała na niego wyzywająco, a na jej ustach wciąż widniał ten rozbrajający uśmiech. Naprawdę, gdyby miała serce, właśnie własnie drżałoby w oczekiwaniu. Wspomniałam już, że nigdy nie miała czarnoskórego? Najwidoczniej, chuć Victorii była ciut bardziej wyrafinowana od tej, co wrogowie i aniołki zwykły jej przypisywać, skoro na podobne - dość głupie - pytanie, nie pociągnęła go za marynarkę, żeby docisnąć swoje usta do jego. Byłoby to eksperymentalnie, spontanicznie i zupełnie pozbawione niewinności, którą zwykły kokietować kobiety. Zupełnie w stylu Victorii. Przewróciła oczami na taką perspektywę plaży, chociaż była bardzo kusząca. - Dobrze wiem, że chwilę mnie zabawisz i potem opuścisz dla jakiejś ładnej, cycatej blondynki - rzuciła z pozorną dezaprobatą, bo przecież - co zapewne wiedzieli oboje - sama zrobiłaby podobnie. Towarzystwo towarzystwem, ale przyjemności zawsze były górą. Propozycja wspólnego pójścia na wesele nie obyła się bez echa. Ha! Stanowczo tego nie zrobiła, skoro ten pewniaczek uśmiechnął się może słodko, ale dla niej totalnie chytrze i objął. Ot tak! - Będziesz mieć kompankę, którą będą ci zazdrościć ci biedny mężczyźni, którzy przyszli z nieogolonymi bestiami z nadwagą i obcisłej sukience - stwierdziła pół żartem, pół serio. - Nie, żeby dorastały mi do pięt. Szminka, a potem kawa. Ty płacisz - zadecydowała i poszła do lady, żeby w końcu zapłacić. Co jak co, ale mugolskie pieniądze miała jedynie tyle ile potrzeba z drobną nadwyżką. Nie spodziewała się, że pójdzie jeszcze na kawusię. Zapłaciła i wrzuciła pakunek do torebki. A potem ujęła go za ramię i skierowała się do wyjścia - kolejnym celem była szminka. Ewentualnie pięć. [z/t]
-Nie rozpieszczaj mnie tak bo się przyzwyczaję-Zareagował od razu na jej słowa. Puścił mimo uszu mały sarkazm w jej tonie. Jedynie uśmiechnął się do niej i zaczął knuć jakiś niecny plan w swej głowie. Tylko na czym on będzie polegał? Sam do końca nie wyklarował sobie koncepcji ale na pewno będzie niecny, niegrzeczny i możliwe że delikatnie zboczony. Na pewno nie będzie jej przeszkadzał. Thomas był dość zadowolony z odpowiedzi na to głębokie pytanie. To oznaczało jedno, nie zginie dziś śmiercią tragiczną z rąk kobiety. A przynajmniej tak zakładał. -A chcesz się przekonać że spróbuje?- Zaśmiał się aby nie zdradzać swoich planów. Taktyka to podstawa zwycięstwa. Szczególnie w wojnie podjazdowej zwanej flirtem. Bądź żartem, jak zwał tak zwał. Nie mógł się doczekać aż znajdzie okazje żeby to zrobić. Nie zamierzał być delikatny czy jakoś przesadnie romantyczny. Oboje jakoś nie specjalnie lubili rzygać tęczą wiec takie wodotryski były zbędne. Dużo treści mało owijania w bawełnę. Choć trzeba przyznać że słowa kobiety na temat plaży trochę go zabolały. -Bez przesady. Jeśli Ci mówię że idę z tobą to skupiam się na tobie. Może i jestem psem na baby ale słownym. Kochanie nie wszyscy jesteśmy tacy sami.- Rzucił chłodno w jej stronę. Nie było mowy aby olał ją dla byle blondynki. W jego prywatnym rankingu stała dość wysoko pod względem urody i ciekawego charakteru. Byle kobieta nie miała prawa nawet jej butów czyścić, a co śmieć odwrócić jego uwagę od niej. Akurat w tej kwestii był słowny. Chciała wybrać się z nim na plażę? To dostanie go w całości na cały wypad. Oczywiście nie będzie robił jej wyrzutów jeśli stwierdzi że chce wyrwać jakiegoś pajaca. On po prostu nie zachowa się tak samo, będzie czekał aż się znudzi i wróci do niego. Byle kto nie utrzyma jej przy sobie długo, ludzi którymi się ta dama nie nudziła trzeba było szukać ze świecą. Sam Thomas zastanawiał się co takiego robi że dziewczyna jeszcze nie kopnęła go w tyłek. Może po prostu miał w sobie jakiś urok? Temat wesela był dość nie zręczny dla Thomasa, najpierw miał iść z Nicol a potem zaprosił Courtney ale rozeszło się to jakoś po kościach. Nicol uciekła, ale cóż to była za kobieta, ach. Dobra, Thomasie przestań bo jeszcze zorientuje się że myślisz o innej i cię wykastruje. -Wszędzie mi Ciebie zazdroszczą, nie potrzebujemy do tego okazji- Po czym wskazał jej na wszystkich frajerów którzy co chwilę na nią zerkali jakby mieli ją pożreć. Każdy z nich miał wymalowane na twarzy pożądanie. Urok damy z wyższych sfer? To na pewno w połączeniu z oszałamiającą urodą i dobrym gustem musiało robić wrażenie. Thomas potrafił docenić takie coś w kobietach i zawsze komplementował gdy kobieta na to zasługiwała. Starał się stronić od nieszczerych komplementów. Ale cholera, jaki komplement jest nie szczery przy takiej kobiecie? Cóż to?! Czyżby okazja na wykonanie planu przyszła tak szybko? Królowa Lodu udała się sama do lady, Thomas stanął przy wyjściu po woli wszystko planując. Gdy chciała go złapać za ramię, szybko złożył mały i delikatny pocałunek na jej ponętnych ustach. -O nie! Ostrze miłości zmierza w moją stronę!- zainscenizował obronę przed ostrzem po czym złapał ją za dłoń nie wiedząc jak kobieta zareaguje i chciał udać się w stronę odpowiedniego sklepu.