Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kącik z jemiołą

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108770
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Specjalny




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty9/12/2018, 19:12;


Kącik z jemiołą

Jemioła jest wyjątkowym symbolem uwidocznianym w święta - jej wiecznie zielone gałązki są przystrajane oraz wieszane w ramach dekorowania budynków. Roślina zapewniać ma długowieczność, dostatek i przede wszystkim miłość - najbardziej rozpoznawalny jest pocałunek. Zdaniem niektórym, w tym skromnym zakątku tuż na obrzeżach Hogsmeade, wraz z jemiołą roztaczana jest trudna w sprecyzowaniu magia; zupełnie, jakby rozpylił ktoś amortencję. Niektórzy zaprzeczają, inni zaś potwierdzają te plotki - jak będzie w twoim przypadku?

Możliwy nieobowiązkowy rzut kością

Wynik parzysty - nic się nie dzieje, nie odczuwasz dodatkowych impulsów.
Wynik nieparzysty - bliżej nieokreślona siła, narzuca tobie pragnienie utrzymywania bliskości. Odczuwasz niepohamowaną chęć pocałowania osoby, z którą znajdujesz się pod jemiołą!

______________________

Kącik z jemiołą Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty18/12/2018, 23:17;

Płatki śniegu wirowały chaotycznie, kierowane podmuchami chłodnego wiatru. Światła pobliskich latarni sprawiały, że drobinki jakby mieniły się różnymi kolorami, dopiero przy osiadaniu na ciemniejszych powierzchniach przybierając odcień nieskazitelnej bieli. Leonardo przemknęło nawet przez myśl, że jest to efekt jakiegoś zaklęcia - kto wie, z jakich sztuczek korzystali sprzedawcy w Hogsmeade, byle tylko przyciągnąć do siebie jeszcze więcej klientów? Świąteczna atmosfera zaganiała wszystkich do sklepów, cukierni, piekarni, barów... Łatwo można było pozbyć się nawet ostatniego galeona, kiedy zewsząd aż krzyczały promocje, dekoracje i tematyczne produkty. Leo doskonale pamiętał, że nawet w tym okresie jakże rodzinnym i prywatnym, ludzie niezwykle tłumnie odwiedzali kluby. Albo może to Luna, jego dawne miejsce pracy, była taka oblegana?
On sam nie miał wielkich planów. Świąteczne zakupy zostawiał sobie na ostatnią chwilę, jak chyba zawsze. Nigdy nie rozumiał czemu nauczyciele tak usilnie upychają wszystkie prace domowe, kartkówki i sprawdziany na dni przed przerwą świąteczną... I teraz nie rozumiał tego jeszcze bardziej, zawalony nie tylko przygotowywaniem testów, ale też ich ocenianiem. Nie miał wcale tak dużo czasu wolnego, jak mogłoby się wydawać. Okazja na wyjście i sprawdzenie choćby kilku pomysłów prezentowych nadarzyła się dopiero w momencie, w którym Vin-Eurico wylądował w Hogsmeade ze względu na swoją drugą pracę. Dobre kilka godzin przesiedział niemal nieruchomo w mieszkaniu znajomej, która desperacko potrzebowała modela, któremu mogłaby namalować portret, konieczny na jakieś swoje prywatne zajęcia. I chociaż Leo wiedział, że później będzie musiał zarywać nockę przez takie poświęcanie czasu (bo do samego pozowania trzeba jeszcze dołożyć małe zakupy i spacerki, bez których chłopak nie mógł się obejść), to świetnie się bawił i miał fenomenalny dzień.
Przystanął na chwilę w jakimś mniej uczęszczanym zakątku, gdzie mógł ogarnąć torby i zdecydować, co robić dalej... Jak głupio by wyglądał, gdyby usiadł z pracami trzecioklasistów w jakimś barze i zabrał się za ich sprawdzanie w cieple, z jakimś aromatycznym grzanym winem w kielichu? Mróz coraz bardziej szczypał w policzki, a samotne przechadzki o wieczornej porze prędko traciły swój urok.
Przyzwyczaił się do hogwarckiego zgiełku i ciężaru obowiązków, od których mało co go odciągało.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 00:18;

Nie miał pojęcia, w którym dokładnie momencie określenie "białe święta" z zupełnie prawdopodobnego scenariusza zaczęło wkradać się pomiędzy płonne nadzieje i podświadome tęsknoty; klimat niewątpliwie się zmieniał i do niedawna Ezra wcale nie wierzył, że smętnie chylące się ku ziemi rośliny mogą jeszcze w grudniu zostać okryte puchową, acz skrzypiącą pod ciężkimi butami bialutką pierzyną. Teraz zaś z przyjemnością obserwował niepowtarzalne drobinki śniegu mknące ku ziemi, ku już i tak czerwonym nosom przechodniów, ku językom dzieci zachwyconych pierwszym śniegiem. Ezra sam czuł się trochę jak dziecko - święta były w jego domu jedną z nielicznych okazji do poznania rodzinnego ciepła, do zapomnienia o troskach i jakichkolwiek kłopotach; finansowych czy osobistych. To był czas swoiście wyjątkowy i Ezrze nie w głowie były już jakiekolwiek szkolne zajęcia i prace domowe. W ostatnim miesiącu znacznie rzadziej pojawiał się w Hogwarcie, a i do teatru szczególnie się nie pchał, nie chcąc zostać w grudniu posłany na podbój masowego rynku. Wolny (i ten sztucznie wolny) czas wolał przeznaczać na kwestie znacznie przyjemniejsze; balustrady domu w Dolinie Godryka stroiły się w okazałe światełka i nawet mała Chione zasłużyła sobie na świąteczny kubraczek. Najważniejsze jednak były prezenty... Ezra zdecydowanie był typem perfekcjonisty, lubił kiedy prezenty mówiły same za siebie i przykładał wagę do każdego drobiazgu, to z kolei w istocie bywało czaso i energiochłonne. Nic dziwnego, że zakupy zaczął wcześniej niż można było się tego spodziewać, skrupulatnie długą listę nazwisk dopełniając pomysłami na podarki i nucąc pod nosem świąteczną melodię "snow is falling", w której słowa zastępowane były głównie przez kwestie brzmiące podobnie do "nanana".
Jego entuzjazm nie był jednakowoż wystarczający, aby zupełnie zapomniał o lodowatych smagnięciach wiatru. Tu pomocą było coś innego, wszak dla abstynenta w zimowy wieczór nie mogło być nic lepszego niż imbirowa mątwa - połączenie smaków kojąco działało nie tylko na zmęczone gardło, ale na cały wyziębiony od spaceru organizm. Ezra nie parzył sobie jednak opuszek palców, kubek wygodnicko lewitując obok siebie i czasami tylko eksperymentując z trudniejszymi manewrami, kiedy wymagał tego od niego idący ślepo tłum.
- Time for presents, and exchanging kiiiisses, time for siiinging Christmas songs - zanucił wesoło, rozglądając się, czy aby w okolicy nie znajdzie się już żadna nęcąca wystawą sklepowa witryna. W roztargnieniu machnął różdżką, przywołując (lub raczej próbując) do siebie papierowy kubek z fantastyczną ruchomą, świąteczną grafiką. Rudolf chwalący się swoim czerwonym nosem - zapewne nie bardziej czerwonym niż nos samego Ezry - nie był jednak posłusznym reniferem i zamiast zawrócić do właściciela, wyrwał się do przodu, wprost na Merlinowi winnemu ducha przechodnia, który postanowił się zatrzymać w złym miejscu i w złym czasie... Ezra zdążył jedynie w zaskoczeniu zasłonić sobie usta, bo na jakiekolwiek interwencje było już za późno.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 00:39;

Hogwarckie dekoracje były niczym w porównaniu do tego, co Leo oczekiwał zastać w domu rodzinnym. Nawet kiedy patrzył na te wszystkie wystrojone sklepiki i bary, to zwyczajnie nie mógł zapomnieć o ciepłym Meksyku, w którym nikt nie potrzebował śniegu, aby poczuć świąteczny klimat. Wolne dni się zbliżały, a Vin-Eurico coraz częściej dopuszczał do siebie myśl o powrocie do ojczyzny. Niby nie przejmował się tak zimnem Wielkiej Brytanii, poniekąd już przyzwyczajony... Ale brakowało mu tej domowej atmosfery, której nie dało się znaleźć nigdzie indziej, jak przy pierniczkach Amali Vin. Byłego Gryfona nieco męczyła świadomość wyjazdu - za każdym razem, kiedy widział się z rodziną w Puebli, obawiał się, że już po prostu nie wróci.
I jeśli wcześniej miał coś, co solidnie trzymało go w pobliżu Szkoły Magii i Czarodziejstwa, tak teraz... Teraz miał wrażenie, że jest tylko o krok od wprowadzenia w swoje życie większych zmian. Podobało mu się stanowisko asystenta nauczyciela, a jednak była to opcja niezwykle bezpieczna - Leonardo wyraźnie nie chciał ryzykować, skoro tkwił dalej w tym samym miejscu.
Ekscytacja związana z wyjazdem do Meksyku, choć podsiana jakże dziecięcymi lękami, powinna pewnie chłopaka zmotywować... Szkoda, że zamiast zabrania się za robotę, on tracił czas na spacerki i spotkania ze znajomymi. Chyba nie był w stanie osiągnąć tego etapu odpowiedzialności, żeby nie bawić się w prokrastynację. Dopiero mróz zmuszał go do poszukania schronienia, w którym już zapewne zostałby zmuszony do wzięcia się za robotę.
- Hostia - zaklął cicho, czując nagły przypływ gorąca. Zdecydowanie nie tego szukał... Nie miał wcale grubej kurtki, bo zaklęcia ocieplające coraz lepiej mu wychodziły i to na nich polegał; było to sporym błędem, bo tajemnicza lewitująca herbata prędko przemoczyła materiał i sprawiła, że nieprzyjemnie przylgnął do zmarzniętego ciała. Leonardo prawie upuścił torbę, w której właśnie grzebał (całe szczęście, że nie wyjął jeszcze tych prac do sprawdzenia!), próbując odtrącić od siebie kubeczek... I strzepnąć wilgoć, parzącą w tors i dłonie, chwilowo pozbawione rękawiczek.
- Co do... Ezra? - Nie było zbyt wielu podejrzanych - wystarczyło podnieść wzrok znad nieeleganckiej plamy na własnym ubraniu, żeby dostrzec stojącego obok Clarke'a. Zaskoczenie na twarzy umknęło uwadze Leonardo, bowiem skoncentrował się na dzierżonej przez studenta różdżce. - Na Merlina, jakie déjà vu... Jaki mamy rok?... - Nie spodziewał się zemsty po latach, ale nie mógł nie przypomnieć sobie pierwszego spotkania z Krukonem.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 13:30;

Coś, co było przyjemnością, nie mogło być stratą czasu; trudno było oczekiwać, że oficjalne wkroczenie w dorosłość będzie równoznaczne ze zmianą charakteru i przyzwyczajeń. Jakby status studenta upoważniał do prokrastynacji, do przedkładania rozrywek nad obowiązki, niejako do dziecinności, natomiast bycie asystentem nauczyciela już nie, choć w rzeczywistości w tak krótkim czasie niewiele w człowieku mogło się zmienić. To było straszne, krzywdzące i niesprawiedliwe - patrząc na Leonardo i wielu innych znajomych, którzy wkroczyli w pełną dorosłość, Ezra po prostu czuł się odrzucony przez taką przyszłość. Nie chciał jej, a jednocześnie nie wiedział jak jej uniknąć. Święta zaś były tym czasem. kiedy nie zamierzał się niczym przejmować; w głębi serca każdy miał w sobie coś z dziecka i ważne było, aby to pielęgnować. A nic nie potrafiło odmłodzić tak jak rodzina, przy której czas stawał w miejscu, a świat i podejmowanie dojrzałych decyzji nie wydawało się takie trudne. Skoro doceniał to Ezra, to ty bardziej zrozumiałe było, że doceniał to Leonardo...
Można było powiedzieć, że cicho rzucona "hostia" była prawdziwym szczęściem w nieszczęściu - któż byłby właściwszą osobą do oblewania herbatą niż ćwierćolbrzymio-gruboskórny Leonardo? (Odpowiedź brzmiała: wielu.) Nie mniej, Ezra się skrzywił, tym bardziej, że odniósł wrażenie, jakby Leonardo nie miał pewności, że to wszystko było - bardzo głupim, ale jednak - wypadkiem.
- Nie chciałem - zaprotestował więc zaraz przyjęciu takiego założenia, także wędrując spojrzeniem do własnej różdżki i nawet się uśmiechnął na przywołanie wydarzenia z festynu zimowego... dwa lata temu? Ten czas tak szybo leciał? - Wychodzi na to, że mamy własną tradycję... Chociaż oby to déjà vu nie zakładało rozkwaszenia mi twarzy - poprosił, mimo wszystko dalej się uśmiechając, na wpół zażenowany i niezręczny, na wpół zmartwiony przejawem własnych niekompetencji magicznych; na ogół jednak tak proste zaklęcia mu wychodziły. Niezrażony jednak postąpił energicznie krok do przodu, wyciągając rękę po spokojnie lewitujący kubeczek i nie spodziewając się, że zdradziecki okaże się również chodnik... Clarke przejechał metr na oblodzonej powierzchni nim siła grawitacji boleśnie ściągnęła go w dół; zdążył się jedynie podeprzeć ręką (jednocześnie przekładając cały swój ciężar na dzierżoną różdżkę) i tylko dzięki temu nie wyłożył się przed Vin-Eurico całkowicie. Przeciwko temu zaprotestowało drewno, grożąc skrzypnięciem bliskim dźwięku złamania. Nie trzeba chyba mówić, jak gorąco się zrobiło Ezrze w dosłownie dwie sekundy i jak szybko sam opadł na śnieg, byle tylko nie uszkodzić różdżki.
- No i masz, sam się ukarałem... - parsknął, ostrożnie badając palcami drewno i zaraz chowając różdżkę bezpiecznie do kieszeni. Z tej pozycji rzucił spojrzenie na Leonardo; plama w istocie zwracała uwagę takiego pedanta jak Ezra, ale jednak to na twarz patrzyło mu się lepiej. Stąd łatwiej było również uchwycić wzrokiem roślinkę kołysaną przez wiatr ponad głową Vin-Eurico. Ni stąd, ni zowąd więc wypalił: - Wiesz, że stanie pod jemiołą musi się odbywać wedle ścisłych zasad? - I wyciągnął do Leonardo rękę, machając nagląco palcami, by w ten niewerbalny sposób poprosić o pomoc we wstaniu.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 13:48;

- Nie wyglądasz na przejętego - oskarżył chłopaka, który może i nie chciał go oblać wrzątkiem, ale jednak nie mógł przy tym powstrzymać uśmiechu. Leonardo przewrócił oczami z rozbawieniem, szukając po kieszeniach torby różdżki. Niestety prędko miał się przekonać, że jego postęp w kwestii rzucania zaklęć to jedynie drobna zmyłka... Zaśmiał się pod nosem na wzmiankę o tradycji, przytykając lekko koniec patyczka do swojej nieszczęsnej kurtki. Wiedział, że skóra będzie piekła, dopóki w spokoju nie skorzysta z zaklęć leczniczych - teraz jednak chciał pozbyć się plamy, głównie ze względu na jej piekielną temperaturę. - Tylko jeśli obiecasz, że nie dotkniesz żadnego sopla - zerknął na chłopaka, rzucając niewerbalne Chłoszczyść i prędko ponosząc okrutną porażkę. Ciepło rozlało się po jego torsie, kiedy ślad po herbacie zwiększył się i jeszcze bardziej zabrudził ubrania, zamiast grzecznie zniknąć.
Leonardo westchnął, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Jak to jest, że przy tobie- och. - Clarke widocznie bardzo szybko chciał znaleźć się obok, wykorzystując do tego lód; o dziwo, było w tym nawet trochę gracji, chociaż może Leo miał nieco spaczoną perspektywę. Schował własną różdżkę, swój nieźle wyćwiczony refleks poświęcając nie na ratowanie Krukona, ale nieszczęsnego kubeczka z herbatą. Mieniące się kolory napoju upewniły Gryfona w przekonaniu, że nawet sam rodzaj zgadza się z tym, który rozlany został dwa lata temu.
- Żyjesz? - To raczej nie był śmiertelny upadek, więc na ustach Leo zaczynał pojawiać się coraz szerszy i szczerszy uśmiech. Podczas gdy Ezra zajmował się różdżką, asystent mógł zerknąć na barwę imbirowej mątwy... Mętną, różową, powoli nabierającą głębi charakterystycznej dla żywej, intensywnej czerwieni...
- Pod jemiołą? - Powtórzył z zaskoczeniem, samemu prawie upuszczając kubek. Ujął rękę Krukona i bez problemu podciągnął go do góry, do siebie - a kiedy już stali obok, to nie było problemu ze zwróceniem twarzy ku górze i odnalezieniem świątecznej roślinki. - Dlatego tak tu przyleciałeś? - Zażartował jeszcze, niby nonszalanckim gestem kręcąc lekko kubkiem, coby zamieszać jego zawartość. Odganiał pasma czerwieni, pozwalając na neutralny, przydymiony róż.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 14:43;

- Nie wyglądasz na skrajnie poparzonego, bądź mężczyzną - odparował zaraz trochę pretensjonalnym tonem, marszcząc nos i nic nie mogąc zwyczajnie poradzić na rozbawienie. Dobrego humoru trudno było się tak nagle pozbyć, tym bardziej kiedy w istocie nie zdarzyło się nic poważnego oprócz niesamowitej ironii losu. Zamruczał w zastanowieniu, jakby ta obietnica wymagała od niego głębszego przemyślenia. - Nie mam akurat rękawiczek, więc możesz być spokojny - zapewnił go, nie wcinając się w próbę chłopaka naprawienia szkody - również nieskutecznie. - Może lepiej ją zdejmij - zaproponował usłużnie, kręcąc z niedowierzaniem głową na ich pecha. Najwyraźniej magia w tym miejscu była specyficzna nie tylko na jeden sposób...
- Jestem wyjątkowy - odparł Ezra, nie musząc znać zakończenia pytania - ta odpowiedź wszak zawsze była prawdziwa. A akurat podczas walki z grawitacją jakoś nie skupiał się na lepszego powodu, zaś komplementować siebie potrafiłby nawet przez sen. Jakoś przy okazji pominął, że komplement należał się Leonardo, bo w innym wypadku i Ezra skończyłby we wrzątku - a on zdecydowanie lepiej udawał mężczyznę niż nim był. Dopiero mieliby problem.
- Tak, dopóki nie będę miał jakiejś korzyści ze śmierci - zaśmiał się, nie marudząc (!) na swój brak konkordancji ruchowej ani nie przygotowując w głowie zaskarżenia na chodnik. Otrzepał jedynie drobinki ze swoich ubrań, jak gdyby nic się nie stało. - Zdecydowanie powinieneś bardziej uważać, gdzie chodzisz - pouczył go, kiedy już stał stabilnie na własnych nogach, ale prewencyjnie się nie odsuwał - któż wiedział, jakie niebezpieczeństwa jeszcze roiły się na tym chodniku. - Ktoś niechciany mógłby to wykorzystać. - Zaśmiał się cicho; bardziej miękko, jak zawsze kiedy przechodził na bardziej kokietujący ton. Z tej pozycji łatwo było dostrzec kolory mieniące się w kubku - Ezra nie wnikał, czy wpadały bardziej w róż, czy czerwień. Próbując zahaczyć wzrokiem o spojrzenie Leonardo, zatrzymał stanowczo-delikatnym gestem to kręcenie, przez chwilę trzymając kubek równocześnie z chłopakiem i kątem oka widząc jak barwa naparu się pogłębia; niemożliwe było do ustalenia, czyje emocje wobec tego dominowały. - Być może, bo ja w końcu nie jestem niechciany. Prawda? - Przekrzywił lekko głowę, unosząc jedną brew i wyciągając wreszcie herbatę w dłoni towarzysza. Tylko po to, aby zaraz drugą ręką przykryć wierzch kubka i dla siebie zostawić sekret własnych emocji.

A kosteczka na wejście to 5!
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 15:15;

Cóż, prawda była taka, że Leonardo szczerze wolał być raniony w taki sposób, aniżeli inny - Ezra potrafił robić gorsze rzeczy od oblewania wrzątkiem. Gryfon nie skomentował już tego, jak bardzo bezczelnie zachowywał się jego napastnik, niezbyt nawet przepraszając za swój jakże karygodny czyn. Skoncentrował się na samej w sobie wyrządzonej szkodzie, tylko po to by zaraz zrezygnować ze wszelkich prób naprawy.
- Czyli planem było pozbawienie mnie ubrań? Daj spokój, są na to lepsze sposoby, mi... - Głupie zawahanie przemknęło przez twarz Leo i nawet nie był w stanie tego ukryć. Początek frazy mi querido, bardziej naturalnej niż imię Ezry, zatańczył złośliwie na języku chłopaka. Zniknął, zatuszowany skołowanym pomrukiem. Myślał, że zdołał już o tym zapomnieć, a jednak przecież wcale nie rozmawiali aż tak często... I z pewnością długo zajęło im (jemu?) pozostawienie niezręczności w zapomnieniu. Wystarczyło odrobinę się rozluźnić i kilka razy uśmiechnąć, żeby poczuł swobodę w towarzystwie Clarke'a - nawet, jeśli nie równała się ona tej sprzed kilku miesięcy. Leo przeczesał palcami włosy, bardziej zakłopotany, niż wcześniej.
No, był wyjątkowy, to trzeba przyznać. Vin-Eurico nie zamierzał tego werbalizować, jedynie cichym śmiechem przytakując.
- To chyba ty powinieneś uważać... Ja przynajmniej chodzę stabilnie, stoję stabilnie... Przed tobą, jak widzę, jeszcze sporo nauki! - I chociaż właśnie próbował znowu znaleźć ten beztroski ton, przy którym nie martwił się o powiedzenie kilku słów za dużo, tak Ezra skutecznie go rozpraszał. Leonardo nie mógł nic poradzić na to, że robiło mu się ciepło i to nie przez herbacianą plamę, ale ten przyjemnie znajomy śmiech. To było... miłe. Gdyby tylko pozwolił sobie na chwilę nie panikować, pewnie doszedłby do wniosku, że to zwyczajnie znajome i komfortowe, jakby w końcu ich relacja wróciła na odpowiedni tor. Szkoda, że Meksykanin nie potrafił nie myśleć i utrudniał sprawę, pogrążając się w bolesnym overthinking. Czerwień zapewne nie była jedyną barwą, która wypłynęła na wierzch imbirowej mątwy; zbyt wiele działo się w umyśle Leo, by jakakolwiek emocja przyćmiła inne.
- Ciężko stwierdzić - przyznał, oddając kubek i wsuwając dłonie do kieszeni kurtki. Nie odsuwał się, chociaż trochę miał na to ochotę. Znowu nie mógł stwierdzić, co siedzi w głowie Ezry, a nie chciał dojść do pochopnych wniosków i zrobić czegoś głupiego. Zbyt dobrze się rozmawiało, aby coś popsuł swoim wrodzonym brakiem taktu. - Wyjątkowo nie dzielisz się niezaprzeczalnymi korzyściami płynącymi z przebywania w twoim towarzystwie... - Wzrok powoli zaczął mu zjeżdżać z zielonych tęczówek, na chwilę zwalniając przy krukonich wargach (a wtedy jego własny kącik ust znacząco - złośliwie? - drgnął ku górze), by opaść na dłoń zakrywającą kubek.
Mógł czuć się niezręcznie i mógł już nienawidzić się za to wszystko, co robił... ale dalej był sobą, a Leonardo Ovidio Vin-Eurico zwyczajnie nie odpuszczał.
Pochylił się, by móc konspiracyjnie szepnąć niemal prosto do ucha swojego rozmówcy.
- Próbujesz coś ukryć?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 17:48;

Uczyli się na błędach - naturalne było, że teraz musieli na nowo wypracować pewne zachowania, sprawdzić, co wciąż wpisywało się w zakres "normalności", a co już nie. Ezra drgnął nieznacznie na początek frazy, która ostatecznie nie opuściła ust Leonardo - i sam nie wiedział, czy wolał tę poprawność i unikanie wszelkich kontrowersyjnych sformułowań w oczywisty sposób mogących wprowadzić w błąd czy jednak drażniło go takie zważanie na każde słowo. W końcu nie do tego przywykli w swojej obecności. To nie była jednak kwestia, którą musiał rozstrzygać koniecznie w tym momencie - lepiej było brać to, co było mu dawane.
- To zawsze jest plan, kolego - wyjaśnił, używając tego jakże znienawidzonego przez Leo określenia, dając w ten sposób zielone światło na wszelkie przezwiska z przeszłości i poniekąd dopełniając analogię spotkań; początek znajomości konfrontował się w tym wypadku z chwilą obecną, która być może któregoś dnia miała nabrać rangi "nowego początku". - Wiesz, zawsze chciałem mieć okazję do zakłopotania jakiegoś nauczyciela, teraz po prostu ćwiczę przed debiutem. - W istocie trochę żałował, że Vin-Eurico nie odważył się jeszcze na przeprowadzenie samodzielnej lekcji, poniekąd liczył, że uda mu się jeszcze na to niemal historyczne wydarzenie załapać, skoro już powtarzał klasę. Nie chciałby być zmuszony robić tego ponownie! W zasadzie Ezra nie wiedział, co Leonardo obecnie robił w Hogwarcie, skoro praktycznie go nie widywał, a jako że specjalnie też nie szukał, nic dziwnego, że ze sobą nie rozmawiali.
- Touché. I mamy odpowiedź, dlaczego to ja w tym roku kibluję, a nie ty. - Pokręcił głową, już dawno całkowicie akceptując tę kwestię i nie widząc problemu w adaptacji jej do kręgu żartów. Można by powiedzieć, że to karma wróciła za te wszystkie złośliwości często nawet nadużywane przez Clarke'a. Tak jak zawsze wyśmiewał się z zaniku umiejętności myślenia u Leonardo, tak teraz ironicznie Gryfon miał problem w odwrotną stronę - swoimi zmartwieniami zapewne mógłby obdarować nawet kilka osób. A gdy dołożyć do tego Ezrowe przemyślenia - kosmate i często niejasne nawet dla samego właściciela - to nic dziwnego, że nawet imbirowa mątwa mogła poczuć się skołowana.
- Mmm, na owe korzyści też trzeba sobie zasłużyć. Czy byłeś grzeczny w tym roku, Leonardo? - zapytał, spontanicznie imitując rozpoznawalny w każdej kulturze Mikołajowy ton głosu. Wysoko uniesiony podbródek podpowiadał, że nie da się speszyć złośliwością Leonardo - śledził skrupulatnie jego spojrzenie, a gdy zatrzymało się ono na Ezrowych ustach, bezwiednie przesunął językiem po dolnej wardze. W jego głowie panował mętlik, niemożliwy do ogarnięcia w tym momencie. Czuł się poniekąd wytrącony z równowagi - ciężko było właściwie reagować w sytuacji tak silnie ocierającej się o absurd, a wiedział, że Leonardo nie przepuści żadnego gestu. Pytanie brzmiało, czy na pewno chciał w to brnąć. Gdzieś w głębi rozbijała się myśl o konieczności zrobienia kroku wstecz, ale zupełnie nie potrafił tego zrobić, czując że obecne położenie było znacznie właściwsze.
- Coś zawsze. Ale nie słyszałeś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? - szepnął w odpowiedzi, czując jak przez jego ciało przechodzi przyjemny dreszcz, gdy oddech Leonardo otarł się o jego ucho i policzek, pozostawiając po sobie łaskotanie. Kąciki jego warg unosiły się w uśmiechu - głupim, swobodnym, ciepłym, szczęśliwym. Przekręcił lekko głowę, nie uciekając przed bliskością, a wręcz przeciwnie, zabiegając o nią, jakby był marionetką w rękach siły wyższej. - Noszę w sobie jedno bardzo głębokie pragnienie... Na pewno chcesz wiedzieć?
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 18:57;

Wzdrygnął się, słysząc to koszmarne określenie. Wprost nie mógł uwierzyć, że cofnęli się aż tak daleko - jemu samo wymykało się pieszczotliwe przezwisko, z kolei Ezra wyraźnie chciał go jedynie wyprowadzić z równowagi. Pomijając już samą w sobie historię ich relacji, Meksykanin zwyczajnie nie potrafił zaakceptować pretensjonalnego wydźwięku zwrotu "kolego". Było w tym coś bezczelnego i nieprzyjemnego, co przeczyło idei sympatycznych przezwisk, którą Leonardo lubił; nie było to też bezpośrednią (ani nawet pośrednią, a przynajmniej nie dla większości ludzi) obelgą.
Nawet nic nie odpowiedział, pozwalając aby jego niezadowolenie płynęło z całej postawy. Leo sam nie wiedział dlaczego aż tak bardzo denerwuje go to określenie - nie potrafił tego znieść nawet w formie żartu.
- Nie zrozum mnie źle, ale... myślę, że niejednokrotnie jakiegoś nauczyciela już zakłopotałeś. - Też żałował, że nie odważył się jeszcze na poprowadzenie samodzielnej lekcji. To jest zdarzyło mu się, ale jedynie w przypadku najmłodszych klas. O to sam Swanna poprosił i czuł, że sobie radzi... Niezbyt tylko wiedział, czy teraz znowu powinien wyjść z inicjatywą, czy może zaczekać aż nauczyciel sam uzna, że Gryfon jest gotowy. Największym problemem dla chłopaka było to, że w starszych klasach miał więcej znajomych, którzy respekt wobec niego mieli zapewne zerowy (jak nie ujemny) - i to odbierało szalenie dużo pewności siebie.
- To chyba zależy, co dla kogo jest grzeczne - stwierdził. Miał nadzieję, że Krukon jest wytrącony z równowagi - on sam był, więc dobrze byłoby się odrobinkę odwdzięczyć. Dopiero bliskość sprawiała, że powolutku wyłączał wszystkie przepełnione paniką myśli; poddawał się chwili, tak jak zawsze lubił najbardziej. Vin-Eurico w gruncie rzeczy kierował się prostą zasadą, polegającą na docenianiu każdej przyjemnej chwili... Po prostu czasem nie był w stanie się im w pełni oddać.
- Coś zawsze... Tak, to brzmi jak ty. - Drobna uwaga, nieprzepełniona wcale wyrzutem, ale szczera. Leo obserwował uśmiech rosnący na ustach Ezry. - Dla niektórych warto się sparzyć nawet ogniem piekielnym, panie Clarke. - Musiał zacisnąć dłonie w pięści, żeby mocniej zablokować je w kieszeniach. Jemu również podobała się ta bliskość, a jednak słysząc kolejne pytanie zdecydował się na zwiększenie dystansu. W jego przypadku wystarczyło się wyprostować, żeby naturalna bariera różnicy wzrostu zrobiła swoje. Spodziewał się odpowiedzi w postaci żartu, psującego kokieteryjność wypowiedzi aktora. Był na to chyba nawet gotowy. - Zaskocz mnie - zachęcił go.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty19/12/2018, 23:59;

Wydawało mu się, że ważny był ton wypowiedzi i od czasu do czasu wciąż próbował oswoić Leonardo z tym lubianym przez siebie przezwiskiem. Słowo "kolego" było bardzo neutralne - ani prześmiewcze, ani specjalnie zażyłe i pretensjonalne w doskonale wyważony sposób, pasujący do osobowości Ezry. I tak jak udało mu się przekonać chłopaka, że poważne brzmienie pełnego imienia nie jest absolutnie niczym złym, to na tym polu raz za razem odnosił porażkę. Niezadowolenie przeniknęło przez jego sylwetkę i choć Vin-Eurico żadnym słowem tego nie skomentował, to Ezra zareagował natychmiastowo; jego rozbawienie przygasło, odbijając się od ściany niechęci towarzysza.
- Zakłopotałem? Raczej zirytowałem. Zniecierpliwiłem. Obraziłem... - zaczął wyliczać w zamyśleniu, po czym tylko wzruszył ramionami lekceważąco, wszak na palcach jednej ręki mógłby wyliczyć nauczycieli, których chciałby kłopotać. I tak, wiek grał tu rolę, być może zatem obawy Leonardo były słuszne. Biorąc pod uwagę, że nawet taka rozmowa jak teraz, z perspektywy regulaminu Hogwarckiego, nie była najwłaściwsza, zajmowali wszak zupełnie różne pozycje w hierarchii szkolnej.
- Grzeczne... grzeczne to zazwyczaj nudne. Na Merlina, mam nadzieję, że nie byłeś nudny w tym roku, a jeśli tak, to masz ostatnie dni, aby to naprawić. Nie tetryczej w wieku dwudziestu dwóch lat - parsknął, pstrykając go lekko w klatkę piersiową. Żarty, żarty, żarty - w tym Ezra odnajdywał się najlepiej i kiedy wpadał w odpowiedni rytm, o wiele trudniej było go zakłopotać. To było trochę jak spontaniczna improwizacja; nie było scenariusza, a jego partner był niezwykle zajmującym przypadkiem, ale utrzymać fason trzeba było zawsze. I to sobie powtarzał, i tego starał się trzymać. Oczywiście, z różnym skutkiem.
- Tajemnica zawsze będzie atrakcyjna - usprawiedliwił się, mimo iż w głosie Leonardo nie doświadczył żadnego wyrzutu; może zwyczajnie bywał już przewrażliwiony. Zresztą, ta kwestia szybko zatonęła w innej. Ezra spojrzał na Leonardo z inteligentnym błyskiem w oku, który śmiało i zaczepnie pytał, czy wlicza się do tych "niektórych". Zdążył pomyśleć, że to było dziecinnie proste; naturalne i banalne, jakby rozstając się, nie spalili jednak wszystkich mostów. Wtedy jednak to Leonardo zaskoczył Ezrę - Clarke stracił na moment rezon, zagubiony w tym, dlaczego Gryfon się odsunął. Cokolwiek chodziło po jego niebieskim umyśle, zostało przekreślone przez ten jeden gest. Zawiesił się głupio, przez chwilę nie wiedząc, w jaki sposób z tej pozycji może go zaskoczyć, nie mając wolnych rąk i muszą opierać się wyłącznie na głosie. Czuł się przy tym jeszcze odrobinę mniejszy - różnica wzrostu w tym wypadku dawała się we znaki.
- Otóż Leonardo... - zaczął, niespiesznie opuszczając kubek, by pomimo uwolnienia go od ochrony jednej ręki, uciec z naparem przed wzrokiem Vin-Eurico. Dotykiem opuszków lżejszym niż trzepot motyla przebiegł po torsie chłopaka, by wyciągnąć ramię ku górze, ku białym owocom jemioły. - Widzisz, myślę że znasz mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że jestem absolutnym wielbicielem i zwolennikiem tradycji. Popołudniowa herbata i tak dalej... Ale nie wiem czy wiesz, że zwyczaj związany z jemiołą także pochodzi z Anglii i chyba zrozumiesz, że dla mnie, jako Brytyjczyka, jest to szczególnie istotne - nakreślił sytuację, opierając rękę na ramieniu Leonardo i wciąż lekko muskając roślinę, jakby przygotowywał się do zerwania owocu. - Tylko do spełnienia pragnienia potrzebuje odpowiedniej osoby, która pomoże mi w zapewnieniu nam całorocznego szczęścia... Czy chciałbyś dogłębniej poznać życzenia, które mam dla ciebie?
Łagodny uśmiech wyglądał śmiało, ale nic bardziej mylnego - Ezra był pomiędzy zapadnięciem się pod ziemię a przyciągnięciu do siebie Leonardo za szalik, byle tylko nie patrzeć w jego twarz.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty20/12/2018, 00:30;

Kiedy już ustalili jakim to nieznośnym studentem był Ezra, Leo jeszcze bardziej zwątpił w swoją gotowość odnośnie przeprowadzenia lekcji. Nie chciał, żeby było sztucznie, ale poniekąd tak właśnie być musiało. W trakcie trwania zajęć musiał wymagać traktowania go tak, jak każdego innego nauczyciela, ale przecież sam się tak nie czuł - jak mógł oczekiwać tego od innych? Tym bardziej, że to wcale nie ocaliłoby go od złośliwości (sympatycznych lub mniej) serwowanych przez problematycznego Krukona. Leonardo nie chciał być zakłopotany, tak samo jak nie chciał być zirytowany, zniecierpliwiony czy obrażony.
- Nudniejszy niż w poprzednim - przyznał ze skruchą. Sporo się zmieniło. Spadły na niego inne obowiązki, ukończenie studiów oddaliło go od większości znajomych, a sprawy sercowe były skomplikowane i doskonale Ezrze znane. Vin-Eurico trochę zatracił się w pracach, czerpiąc z nich sporo satysfakcji, ale też mnóstwo rzeczy omijając. - Ale znasz mnie. Ja, nudny? Imposible.
Zaśmiał się, nie wierząc własnym uszom.
- Wiesz jak pociągająca może być szczerość?
Nie odpowiedział na to zaintrygowane spojrzenie, korzystając z różnicy wzrostu. Miał nawet wrażenie, że jego zwiększenie dystansu zaskoczyło Clarke'a, albo chociaż trochę zbiło go z tropu. Leonardo nie chciał znowu wyjść na słabego - on też mógł dbać o pozory, prawda? Przynajmniej czasami, kiedy jeszcze trzymał się resztek rozumu. Z niepokojem spojrzał za kubkiem po herbacie, zaraz wracając spojrzeniem do zielonych tęczówek swojego towarzysza. Przez chwilę myślał, że ten sięga do jego włosów, ale palce Ezry chciały zahaczyć tylko o owoce. Klatka piersiowa Meksykanina pomogła mu się wzbić, zaś skołowanie w spojrzeniu musiało dostarczyć nieco rozrywki.
- Déjate de jugar conmigo - palnął bez zastanowienia, a następnie odchrząknął cicho. -  Nie baw się mną, proszę. - Nie był zły. W oczach Leonardo można dostrzec było zakłopotanie, sam ton głosu był dość spokojny. Chciał po prostu wiedzieć na czym stoi, żeby nie pogrążać się ani czynami, ani nawet myślami. Clarke nie miał prawa się (z) nim tak teraz bawić - wypadałoby już przejść do sedna, czy to chodziło o życzenia, czy co on tam chciał.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty21/12/2018, 07:47;

Cmoknął językiem o podniebienie, wyrażając swoją dezaprobatę dla odpowiedzi Gryfona. Problemy? Każdy jakieś miał. Liczył się sposób radzenia sobie z nimi i najwyraźniej to na tej linii całkowicie zawalił Leonardo, wyjścia szukając w dorosłości.
- Uznajmy, że to po prostu chwilowa niedyspozycja, ale musisz obiecać poprawę, nudziarzu - zawyrokował ugodowo, bo przecież święta były czasem wspaniałomyślności.
- Wiem, w końcu leciałem na ciebie... Ale jakoś nie do twarzy by mi z tym było, tak sądzę. Może kiedyś poeksperymentuję, kto wie. - Ezra szczerość bardzo doceniał, szczególnie u innych. I zapewne wpuszczenie za kurtynę, by móc obnażyć każdy fragment duszy było najwyższym wyrzeczeniem, którego Ezra mógłby się dopuścić względem drugiej osoby.
W ich relacji to Leonardo był raczej tym, który chętniej się garnął do fizycznego kontaktu, który pierwszy coś inicjował, który zwyczajnie zazwyczaj ulegał. Choć brzmiało to głupio, Ezra nie spodziewał się po nim, nawet teraz, w tak dziwnej sytuacji, że się to zmieni.
- Nie bawię się, ja po prostu... Hmm. - Zamknął usta i sam zmarszczył zakłopotany brwi, gdy zabrakło mu odpowiedniego słowa, by nazwać swoje działania. Wszak miał w pamięci ostatnie epizody z Bridget, nie mógł też pominąć głupiej sytuacji z łazienki prefektów - co zatem można było nazwać zabawą, co nie i jak dało się odróżnić jedno od drugiego? Potrząsnął więc głową, niejako odrzucając tę prośbę Leonardo - pytanie brzmiało, czy dlatego, że była nieprawdziwa, czy może kłóciła się z jego postępowaniem. - Po prostu, skoro już mamy okazję i rozmawiamy twarzą w twarz, to naprawdę chcę ci życzyć wesołych świąt. Pewnie wracasz do rodziny, więc niech będą podwójnie ciepłe, niech będą głośne i pozbawione jakichkolwiek zmartwień... - Zakołysał się, wspinając się na palce i zrywając owoc jemioły, by zaraz opuścić rękę na kark Leonardo i ściągnąć go do poprzedniej pozycji. Jego spojrzenie musiało być trochę przestraszone, więc dla odgonienia niepewności po prostu przymknął powieki. A potem go pocałował.
To nie był idealny pocałunek; wargi Ezry, choć przesiąknięte miłym smakiem imbiru i miodu, były zmarznięte i odrobinę szorstkie, a sama pieszczota - której nie ośmielił się wyprowadzić poza granicę kuszącego muśnięcia - kryła w sobie nienaturalną, sztywną formę poprawności. I mimo wszelkich niedociągnięć tego pocałunku, Ezra czuł, że był on właściwy. Jakakolwiek była tego przyczyna - magicznej aury płynącej z jemioły i mieszającej w głowie Ezry czy może tak zwanego przeznaczenia - Clarke wreszcie mógł odetchnąć spokojniej i wprost w usta Leonardo szepnąć ciche "Feliz Navidad".
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty23/12/2018, 00:07;

Pozostawało mu jedynie marzyć o dostąpieniu tak ogromnego wyrzeczenia ze strony Ezry - chociaż, prawdę mówiąc, niewiele już o tym myślał. Teraz tylko wspominał z żalem i zalewał serce goryczą, nie rozumiejąc postępowania Krukona i wmawiając sobie, że nie chce zrozumieć. Być może pragnął niemożliwego, albo po prostu potrzebował relacji tak mocnej, żeby przeniknąć przez ostatnie mury złożonej osobowości drugiej osoby...
- Spróbuj - polecił jedynie, z czymś na kształt pobłażania w głosie - co więcej, skierowanego bardziej do siebie, niżeli Clarke'a. Nie był już na odpowiedniej pozycji w kwestii pouczania, a i wcześniej niezbyt mu to wychodziło. Nie mógł sam zrobić wszystkiego; nie da się pomóc komuś, kto pomocy nie chce.
Zdusił w sobie zapewnienie "bawisz się", jedynie potwierdzone przez zakłopotanie chłopaka. Zamiast tego grzecznie go słuchał, uśmiechając się pod nosem na wzmiankę o rodzinie. Ezra doskonale wiedział jaka atmosfera panowała w meksykańskiej posiadłości rodziny Eurico i całkiem ładnie udawało mu się to opisać. Leonardo ledwie rozchylił wargi aby odpowiedzieć, gdy nagle prefekt pociągnął go w dół... i Gryfon podążył posłusznie za nim, przyzwyczajony do takiego szarpania przez innych. Drastyczna różnica wzrostu sprawiła, że odruchowo pochylał się nawet przy najdrobniejszym geście, coby nie denerwować rozmówcy.
Nie spodziewał się pocałunku, ale nie potrafił go nie odwzajemnić. W końcu wyciągnął ręce z kieszeni, żeby jedną dłonią chwycić Krukona za przód kurtki, a drugą ułożyć na jego karku - delikatnie zahaczył jeszcze niezmarznięte palce o materiał szalika. Przytrzymywał Ezrę nienachalnie przy sobie i chociaż wcale pocałunku nie pogłębił, to z całą pewnością go przedłużył; to nie było błahe muśnięcie, a cała seria, w której "feliz navidad" zupełnie utonęło.
Chciał więcej, ale powoli zaczął się odsuwać.
Było tak przyjemnie, tak komfortowo... Pomimo mrozu i późnej pory, pomimo wszelkich niedogodności tego świata - Leo po prostu czuł, że znaleźli się w odpowiednim miejscu. Powinni tam stać pod jemiołą, powinni się całować, powinni być blisko, powinni być razem. Nie chciał tych myśli, tych paskudnie rozanielonych i przepełnionych nadzieją...
- Bawisz się.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty23/12/2018, 15:51;

Najwyraźniej Ezrze rzeczywiście udało się zaskoczyć Leonardo, choć wydawało mu się, że jego zamierzenia były oczywiste - być może nie w tym czasie, nie w tych okolicznościach. Z tego też powodu obawiał się, że Leo go odepchnie; to w zasadzie było coś, co Gryfon powinien był zrobić niezwłocznie i Ezra, mimo iż jego interes był całkowicie sprzeczny, a duma w wypadku odtrącenia niewątpliwie by bolała, wiedział iż to byłoby dla Vin-Eurico najlepsze. Od kiedy jednak Leonardo wybierał to, co było dla niego najlepsze?
Serce Clarke'a zatrzepotało potężniej; trochę szybciej, trochę nieregularniej, trochę głośniej, a każde krótkie muśnięcie składające się na ich całą serię, kończyło się eksplozją "motyli" w jego brzuchu (lub mniej poetycko, pospolitym skręcaniem się wnętrzności, podobnym do samopoczucia podczas końcowych egzaminów)
To nie było wystarczające. To nawet się do tego poziomu nie zbliżyło, dlatego mruknął protestująco, kiedy Leonardo zaczął się oddalać, mimowolnie przekładając na niego większy nacisk, by go choć trochę w tym zamierzeniu powstrzymać.
Ezra nie myślał teraz jednak o przyszłości, nie w głowie była mu "nadzieja" ani hipotetyczne rozwiązania. Był bardzo silnie wkręcony w chwilę obecną, w teraźniejszość, w ten jeden moment całkowitej słabości... Słabości zdecydowanie zbyt przyjemnej.
- Nie - zaprzeczył, tym razem trochę ostrzej i pewniej, nie mogąc znieść niesłuszności tego oskarżenia. Nie chciał krzywdzić Leonardo, nie chciał, żeby Gryfon sądził, że był jedynie zabawką w rękach byłego chłopaka, owładniętego entuzjazmem i świątecznym nastrojem. Mogło to jednak zabrzmieć zanadto konfrontacyjnie, toteż reflektując się, słowa natychmiast załagodził małym uśmiechem, zabarwionym swego rodzaju nonszalancją. - To ja się czuję ofiarą w tym wszystkim. Nie wiem, czy wiesz, ale ty i twoje usta wyglądacie dziś bardzo... kissable.* To silniejsze ode mnie. - I w istocie tak było - choćby Ezra się starał, trudno było mu skupić się na czymś innym, tym bardziej teraz, kiedy zakazany owoc został skosztowany i rozlał się nieopisaną słodyczą po wargach. A każdy wiedział, że był to smak najszybciej uzależniający...
- Brakuje mi ciebie - wyjawił miękko, pozbywając się tej bezczelnie przekornej nuty na rzecz szczerości. Było niewiele momentów, w których Ezra otwierał swoje serce i nawet tak proste wyznanie bardzo ciężko przechodziło mu przez gardło. Tym bardziej, że nie zdecydował się opuścić wzroku ani tchórzliwie rzucić tych słów w ziemię, by szybko ukryły się pod warstwą śniegu. Ezra patrzył Leonardo w oczy, przemykając dotykiem do kosmyków jego włosów i delikatnie okręcając je sobie wokół palców. - Nawet nie jako chłopaka ani kochanka... Po prostu jako niesamowitej osoby. I najlepszego przyjaciela.

*brakuje mi polskiego słowa xD
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty23/12/2018, 18:48;

Zwyczajny dzień z życia Bridget Hudson w kilka chwil przerodził się w jeden z bardziej znaczących - przynajmniej w tym roku. Czas świąt był istotnie okresem wielkiej zadumy i w taką właśnie wpadła, gdy przechadzała się uliczkami Hogsmeade, raz po raz zaglądając w wystawy sklepowe i zastanawiając się, czy już na pewno nabyła wszystkie potrzebne prezenty dla bliskich? W głowie miała wiele myśli - jak miną jej te święta, czy Lotta wróci do domu w tym czasie, czy powinna widzieć się z Basilem?
No właśnie, Basil wstał z martwych i postanowił się do niej odezwać, a dziewczyna od czasu otrzymania listu nie miała pojęcia, co ze sobą począć. Nieodparta ciekawość nakazywała jej odpisać niezwłocznie i udać się na spotkanie z nim. Inna część jej umysłu zasłaniała się dumą i poczuciem, że została bardzo nie fair przez niego potraktowana. Przecież nie można było tak wyjeżdżać bez słowa, prawda? Biła się z myślami, rozważała nowe opcje, aż nagle jej wzrok przykuł widok dziwnie znajomy.
Ezra i Leonardo.
Bridget od jakiegoś czasu zamierzała stanąć twarzą w twarz z tą świadomością, że pozwala Krukonowi na zbyt dużą zabawę jej osobą. Okazało się jednak, że moment wybrał ją, a nie ona jego. Nie odezwała się słowem w stronę stojących nieopodal chłopaków. Chciała po prostu zawrócić, lecz ich zachowanie nakazało jej patrzeć. Nie mogła oderwać wzroku - nawet wtedy, gdy oni sami nie potrafili oderwać ust od siebie nawzajem. Kilka miesięcy temu prawdopodobnie wybuchnęłaby płaczem. Teraz jednak poczuła wyłącznie delikatne ukłucie w sercu. Zacisnęła usta w cienką linię, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła w przeciwnym kierunku. Czy była zła? Raczej rozgoryczona.
A już na pewno podjęła decyzję w sprawie Basila.

To tylko jeden pościk, podglądnęłam i uciekam <3
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty23/12/2018, 20:38;

Nie chciał się odsuwać - nic zatem dziwnego, że kiedy tylko Ezra go przy sobie przytrzymał, Leonardo przestał się opierać. Przymknął tylko powieki, rozkoszując się zaprzeczeniem i tkwiąc w bezruchu. Tylko jego klatka piersiowa unosiła się i opadała nieregularnie, kiedy dusił ciężki oddech frustracji. Nie był usatysfakcjonowany i najchętniej po prostu pocałowałby Clarke'a tak porządnie, tak dobrze, tak jak szczerze tego chciał...
Cudem nie roześmiał się Krukonowi w twarz, słysząc jego wyjaśnienia. Nie wiedział już, co powinien o tym wszystkim myśleć, Ezra przy każdym ich spotkaniu zachowywał się inaczej. Leo miał wrażenie, że co i rusz obrywa solidnym Confundusem, przez który nijak nie dawał rady pozbierać myśli. Obecność byłego chłopaka działała na niego z pewnością niezdrowo, co do tego nie było żadnych wątpliwości.
Otworzył oczy, odszukując zielone tęczówki Krukona i słuchając tych dziwnych słów, o których chyba nawet by nie śnił. Jego wzrok uciekł na chwilę, wyłapując ruch gdzieś dalej, ponad ramieniem Ezry; Gryfon rozpoznał Bridget i poczuł, jak jego serce na chwilę zatrzymuje się w panice. Zacisnął palce mocniej na kurtce chłopaka, gdy los ponownie sobie z niego zażartował za pomocą silnego déjà vu. Wyrwał się z tego paraliżu dopiero w momencie, w którym Ezra zaczął bawić się jego włosami.
Czemu się powstrzymywał? Wiedział, że i tak będzie później robił sobie wyrzuty... jaka była różnica w ich wielkości?
Czy nie ustalili przed chwilą, że szczerość jest szalenie pociągająca?
- A mi brakuje całego pakietu - przyznał, przyciągając go bliżej siebie i nie zwracając uwagi na to, że zapewne wymuszał wspięcie się na palce. Trzymał go mocno i stabilnie, odganiając od siebie wątpliwości i tym razem w pełni poddając się pokusie. Łatwo można było zapomnieć o tamtych delikatnych muśnięciach, kiedy teraz zachłannie wpijał się w przemarznięte wargi chłopaka. To był dokładnie ten pocałunek, o którym marzył; intensywny, zamykający w sobie całą rzeczywistość. Prawdziwy cud, że śnieg dookoła nich nie stopniał - w końcu było tak gorąco...
Odsunął się, kiedy nie mógł już zupełnie oddychać. Usta piekły go jeszcze przez chwilę, kiedy z całą pewnością postąpił kilka kroków do tyłu, poprawiając pasek torby na ramieniu. Bridget już nigdzie w pobliżu nie widział, nie żeby teraz miało to jakieś większe znaczenie.
- Może zrób z tym coś kiedyś, huh? - Rzucił, po raz ostatni spoglądając na prefekta, nim się odwrócił i energicznym krokiem udał z powrotem do Hogsmeade. Był śmiertelnie przekonany co do tego, że to jednak Clarke powinien bardziej się napracować; to z jego strony wyszła inicjatywa zerwania i to dla Leo sprawa była tak niezrozumiała. Nie chciał się nakręcać, nie wiedząc na czym stoi, a o tym poinformować go mógł jedynie Ezra.
Vin-Eurico zamierzał skręcić do pierwszego lepszego baru, zapominając całkowicie o wszystkich obowiązkach.

/zt
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty25/12/2018, 01:25;

Ucieczka z domu w okresie świątecznym była już moją niespisaną tradycją. Wigilię spędziłem w lesie, a pierwszy dzień świąt nie miał być inny. Niestety, tak się złożyło, że chyba nie byłem jedynym, który wpadł na pomysł wybrania się w teren. Był wczesny ranek i mrok jeszcze nie zelżał, pozwalając ciemnościom na otulanie całej Wielkiej Brytanii ciężkim płaszczem niedostępności. Wydawało mi się, że o tej godzinie normalni czarodzieje jeszcze śpią… a może do tej pory wcale nie zdążyli się położyć? W każdym razie, Dolina Godryka nagle wydała mi się zbyt zatłoczona. Naturalną więc była mi decyzja o ucieczce do Hogsmeade. Spacerowałem po uliczkach miasteczka pozwalając sobie na nieustanne przystrajanie się nowymi porcjami śniegu. Wreszcie zawędrowałem w nieznany sobie, chociaż dość przytulny kącik. Postanowiłem zrobić sobie chwilę przerwy, walcząc z zaklęciem rozgrzewającym. Zmarznięte dłonie zbyt sztywno trzymały różdżkę i czar za żadne skarby nie chciał się udać. Odrobinę sposępniałem, ale lekki chłodek nie wystarczy, aby przegnać mnie do domu. Byłem zbyt skupiony na rozmyślaniach, aby już wracać. W domu prześladowały mnie wspomnienia, a tutaj znów byłem jedynie anonimową jednostką. Zwykłym chłopakiem przyglądającym się zielonym gałązkom jemioły wiszącej mi nad głową. Rozważającym w przelocie dlaczego, jak co roku, nie posiadam przy sobie kogoś, kogo mógłbym obdarować chociażby jednym, nic nieznaczącym pocałunkiem pod tą rośliną.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty26/12/2018, 21:17;

Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak głupie były słowa, które wypowiadał. Błąkał się gdzieś pomiędzy poszukiwaniem nawet najmniej racjonalnego usprawiedliwienia dla własnych czynów - jakby coś z tyłu jego głowy, w tym momencie zbyt słabe, by mogło dojść do głosu, alarmowało go, że z postawy, którą przyjmował, należało się tłumaczyć - a próbą skomplementowania swojego towarzysza, w tym wszystkim jednak zupełnie pozbawioną zwyczajowego wdzięku. Zaśmianie się mu prosto w twarz bez wątpienia by nie pomogło.
Zatonął w czekoladowych oczach Leonardo, które po tak wielu unikach wreszcie spotkały się w pół drogi z zielonymi tęczówkami Ezry, rozpalając jakąś tajemniczą iskrę, która z małym dreszczem przeszyła ciało Krukona. Leo nie pozwolił jednak by trwało to dłużej niż jeden moment, wyzwalając Ezrę z tego uroku. Mimo to nie podążył za spojrzeniem Vin-Eurico, które zawiesiło się na punkcie ponad Ezrowym ramieniem, nie miał zatem nawet okazji dowiedzieć się o obecności Bridget Hudson (co zresztą mogło zakończyć się tragedią. Tylko trochę później). Wyczuł i dostrzegł jednak spięcie, które przebiegło przez chłopaka, budząc w Clarke'u niezadowolenie. To on chciał mieć uwagę Leonardo. Stąd, być może nawet nieświadomie, mógł mocniej pociągnąć za kręcące się kosmyki, przypominając towarzyszowi o swoim istnieniu.
Nie wiedział, co odpowiedzieć na wyznanie Leonardo, ale, na całe szczęście, wcale wiedzieć nie musiał, bo rozwiązanie zostało mu podsunięte pod nos. Dosłownie. Wystarczyło podążyć za Vin-Eurico, wspiąć się na palce (gdyby siła woli była do tego wystarczająca, Ezra prawdopodobnie uniósłby się kilka centymetrów nad ziemię) i z ruchu warg spróbować odczytać wszystko to, co było ważne. Nie był w tym jednak zachłanny; Ezra oddawał niemal każdy pocałunek, który podarował mu Leo (kilka mógł zgubić, ale któż by go winił w tej sytuacji?) Poczuł się, jakby ktoś zakręcił nieodpowiedzialnie zmieniaczem czasu - Ezra odniósł wrażenie, jakby to ponad pół roku wcale nie miało
miejsca, jakby został wrzucony do przeszłości tylko po to, by całować swojego chłopaka z całą pasją, jaką posiadał, w taki sposób, na jaki zasługiwał. Jakby to było znów normalne. Śnieg pod ich stopami może się nie roztopił, ale bez wątpienia krukońskie serce przeszył jakiś dreszcz, otrząsający z zimnego, powierzchownego marazmu.
Jego ręka opadła bezwładnie, gdy Vin-Eurico postąpił kilka kroków w tył, pozostawiając Ezrę pod jemiołą samotnie. Czuł się w swoim ciele dziwnie i obco, jakby coś zostało zburzone w miejscu na tyle strategicznym, że Clarke nie potrafił oszacować zniszczeń, ale wiedział, że cos było nie w porządku.
- Może zrobię... - odparł wciąż skołowany. Dopiero kiedy Gryfon zaczął się oddalać, w głowie Ezry zaczęło się przejaśniać, a absurd sytuacji i własna głupota uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Zbliżył do ust kubek z herbatą, ale zapach imbiru zakręcił go w nosie, przyprawiając o mdłości, więc cofnął go że wstrętem.
- No i coś ty narobił... - mruknął do siebie, przechylając kubeczek i jego chłodną już zawartość wylewając na śnieg. Zanim ruszył w kierunku mieszkania, sięgnął jeszcze dłonią do jemioły, zrywając pojedynczą gałązkę. Tak na pamiątkę...

/zt
Powrót do góry Go down


Franklin R. E. Eastwood
Franklin R. E. Eastwood

Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181cm
Galeony : 735
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t16551-franklin-r-e-eastwood#456789
https://www.czarodzieje.org/t16602-franklin#458950
https://www.czarodzieje.org/t16586-franklin-r-e-eastwood#458218
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty27/12/2018, 00:31;

- Ale powiem Ci, że było mi go naprawdę żal. Jak trafiłem w niego tą trzecią śnieżką z rzędu, a potem Finn dołożył jeszcze swoją, to mi się przykro zrobiło. Biedny loczek... Jak mu było? - zapytał @Silvia Valenti. Wracali niespiesznym krokiem ze śniegowego pola bitwy, gdzie przed momentem stoczyli walkę z kilkoma innymi znajomymi. Policzki Franklina były już nieco zaróżowione od mrozu, podobnie nos, usta natomiast rozciągał tryumfalny, szeroki uśmiech, w którym pokazywał dwa rzędy równych, białych zębów. Z kieszeni kurtki wystawała mu czapka i zastanawiał się, czy aby przypadkiem nie powinien jej przywdziać na łeb, lecz gdyby to zrobił, zasłoniłby jeden ze swoich większych atutów w postaci czupryny czekoladowych włosów, obecnie targanych powiewami chłodnego, przeszywającego na wskroś wiatru. Nie dbał jednak o to - zdążył się nieźle rozgrzać podczas gry, więc bez problemów mógł tracić ciepło przez skórę głowy.
Oby tylko nie złapał żadnego choróbska!
- Zajebiście sobie radziłaś - skomplementował. Silvia rzadko kiedy chybiła podczas bitwy na śnieżki, a to z pewnością zarobiło dla niej kilka niezłych punktów w oczach Franklina. Wiedział, że dziewczyna grała w Quidditcha, lecz teraz był w stanie bardziej docenić jej umiejętności - celności nikt nie mógł jej odmówić! - Ja to się przy Tobie wygłupiłem. Ale na bank lepiej by mi szło, jakbym miał w rękach pałę... - dodał z przekonaniem, udając, że ma w tej chwili w zaciśniętej dłoni quidditchowy kij, którym zamachnął się lekko i odbił wyimaginowaną śnieżkę w powietrzu, wykonując przy tym niemalże bezgłośne "pow!".
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty27/12/2018, 00:53;

Parsknęła śmiechem, kiedy tak szła równym krokiem obok Franklina.
- Viní miał na imię! I trzeba przyznać, że srogo dzisiaj oberwał. - stwierdziła rozbawionym tonem. Chociaż w sumie nie to ją najbardziej w tym momencie cieszyło. Bardziej podobał jej się fakt, że ktoś inny przegrał. A ona mogła patrzeć temu komuś prosto w oczy i uśmiechać się bezczelnie z pozycji wygranego.
Wracali spokojnie, a na jej zaróżowionych policzkach gościł uśmiech. Gdzieś w czasie trwania walki na śnieżki, zgubiła gumkę do włosów, dlatego teraz jej wciąż krótkie loczki latały sobie luźno podrywane do góry przez podmuchy wiatru. Musiała przyznać sama przed sobą, że wygrana w takim towarzystwie smakowała o wiele lepiej niżby się tego spodziewała.
Uśmiechnęła się szerzej słysząc taki komplement. Z ust Franka brzmiał on wyjątkowo dobrze. W końcu jako zawodnik quidditcha dokładnie wiedział co robi i jak powinien to robić. A docenienie jej umiejętności było dla niej bardzo satysfakcjonujące. Chyba nawet bardziej niżby mogła sama przed sobą to przyznać. Zamiast cokolwiek odpowiedzieć na jego słowa, wzruszyła tylko ramionami, jakby chciała przekazać "Cóż, wiem, że jestem świetna, nie musisz mi o tym przypominać".
-... to byś się nią w głowę walnął. - zaśmiała się głośno, po czym dźgnęła go przyjaźnie w bok, szybko się odsuwając, gdyby przyszło mu do głowy jej oddać. - Widziałam w jednym meczu, co z tą pałą wyprawiałeś, to imponujące nie było - dodała po chwili, jednocześnie wytykając język w stronę bruneta. Nie była pewna, czemu to robiła, ale podobał jej się tak stan rzeczy.
Szli dalej, aż w pewnym momencie Silvia zauważyła roślinę, której wcześniej nigdy nie widziała. Zmarszczyła brwi w akcie konsternacji. Cóż, nie sądziła, że jeszcze zdarzy jej się spotkać czegoś, czego kompletnie nie znała. W szczególności, że ten dziwny krzak rosnący na gałęzi starego buku w ogóle tam nie pasował. I jeszcze te białe kuleczki...
- Hej, Frank, co to właściwie jest? - zapytała, wskazując ręką w stronę nieznanej rośliny, po czym przeniosła spojrzenie na chłopaka, szukając w jego oczach odpowiedzi na zadane pytanie.
Powrót do góry Go down


Franklin R. E. Eastwood
Franklin R. E. Eastwood

Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181cm
Galeony : 735
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t16551-franklin-r-e-eastwood#456789
https://www.czarodzieje.org/t16602-franklin#458950
https://www.czarodzieje.org/t16586-franklin-r-e-eastwood#458218
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty27/12/2018, 01:04;

- No tak! - Pacnął się teatralnie w głowę kilka razy, no bo jak on mógł zapomnieć imienia tego biednego chłopca? To przecież na jego kolanach siedział przez chwilę na lekcji z Halem Cromwellem i z nim zasuwał po jakieś ścierki do gabinetu nauczyciela, no tak! Niestety głowa Franklina momentami zmieniała się w durszlak i niektóre wiadomości, bywające od czasu do czasu przydatne, uciekały z niej tak szybko, jak wpadały. - No nic, jak nie zapomnę to wyślę mu na święta jakiś lizak pocieszenia. Albo ochraniacze - dodał, po czym parsknął śmiechem - takim serdecznym, nie szyderczym. Naprawdę było mu szkoda tego, jak młodszy Puchon został potraktowany przez niego i resztę drużyny podczas bitwy na śnieżki. Niestety w takich grach liczyło się szybkie zdobywanie punktów i najwyraźniej został upatrzony jako słabe ogniwo, na którym można było się obłowić. Franklin wolał rzucać sobie większe wyzwania, lecz skoro nadarzyła się okazja...
Szedł tam wyłącznie dla zabawy i otrzymał jej bardzo dużo. Aktywność fizyczna była dla niego najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu, a jako że warunki na miotłę były średnio sprzyjające, bitwa na śnieżki wydawała mu się równie pasjonującą alternatywą. Ale że wyląduje w drużynie z Silvią to się nie spodziewał - chyba myślał, że będzie wolała swoich Puchonów. Niemniej jednak cieszył się z tego spędzonego razem czasu, a już na pewno cieszył go ów spacer.
Franklin wywrócił oczami.
- Ty nawet nie wiesz jakie ja rzeczy potrafię wyprawiać moją pałą - rzucił, po czym spojrzał na nią z łobuzerskim uśmiechem, który w połączeniu ze zmierzwioną czupryną włosów nadawały mu bardzo przystojnego wyglądu. Choć domyślał się, że chciała się z nim wyłącznie droczyć, musiał przyznać, że nieco go ta uwaga dotknęła. Wszak nie był złym pałkarzem! - Zawsze jesteś taka zadziorna, czy to ja mam specjalne traktowanie? - zapytał, istotnie zainteresowany tą sprawą.
Jego wzrok powędrował we wskazanym przez nią kierunku i napotkał zawieszoną w powietrzu gałązkę jemioły.
- Jemioła - odparł, zanim sam załapał, co właściwie widziały jego oczy.
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty27/12/2018, 01:31;

- Lizak tutaj chyba nie pomoże. W ten sposób nie wyleczysz zranionej dumy i zmasakrowanego ego. - stwierdziła bardzo poważnym tonem. Ale gdzieś w zakamarkach czaił się uśmiech, tylko jakby troszkę bał się ukazać w swojej pełnej krasie. Może to i lepiej? Taki czający się do ataku był lepszy?
Mało brakowało, a dziewczyna by się prawie udusiła właśnie przełykaną śliną, kiedy chłopak postanowił wspomnieć o tym "co potrafi wyprawiać swoją pałą". Oczy zrobiły jej się wielkie i wpatrywała się w chłopaka z czymś na kształt dezorientacji i szoku wymalowanym na twarzy. I co ona właściwie powinna teraz powiedzieć? W szczególności, że (kurde blaszka...) przystojny był z tym swoim uśmieszkiem na ustach. Taki męski, pociągający. Nic dziwnego, że Włoszce od razu zrobiło się o wiele cieplej niż jeszcze kilka chwil wcześniej!
- Chyba lepiej, abym jednak nie wiedziała. - mruknęła pod nosem, nadal zaszokowana jego słowami i reakcją własnego ciała. Czuła, jak rumieni się, niekoniecznie przez mróz panujący wokół nich. Miała dziwne wrażenie, że Franklin mocno się do tego przyczyniał.
- Zachowuje się tak tylko względem tych, których lubię - stwierdziła, nie wiedząc czemu spuszczając wzrok na swoje buty. Właściwie czemu ona powiedziała coś podobnego?! I co się w ogóle z nią działo w tym momencie. Czuła się jakoś tak inaczej, może jakby trochę nie do końca na miejscu? Tylko czemu...
Znów spojrzała na niego, kiedy to wymienił nazwę tej dziwnej rośliny. Była pewna w stu procentach, że nie słyszała jej wcześniej.
- Jemioła? - powtórzyła po nim, a przez jej silny, włoski akcent, to słowo zostało mocno zniekształcone i wybrzmiewało w zupełnie inny sposób. Ok, teraz znała już nazwę, ale nie wiedziała dalej, jakie jest zastosowanie tego dziwnego zielska.
-A jak się tego używa? - delikatnie zmarszczyła brwi, jakby to była dla niej naprawdę cholernie ważna kwestia. Nie czekając na żadne słowa wyjaśnienia, złapała chłopaka za rękę i pociągnęła za sobą, w kierunku tej dziwnej rośliny. - Chcę to dokładnie zobaczyć. - stwierdziła tylko, jakby to miało wyjaśnić całe jej to dziwne zachowanie.
Powrót do góry Go down


Franklin R. E. Eastwood
Franklin R. E. Eastwood

Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181cm
Galeony : 735
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t16551-franklin-r-e-eastwood#456789
https://www.czarodzieje.org/t16602-franklin#458950
https://www.czarodzieje.org/t16586-franklin-r-e-eastwood#458218
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty27/12/2018, 01:52;

- W takim razie ochraniacze i bandaż. I może maść na ból dupy - odrzekł, po czym kiwnął głową w geście, jakoby sprawa ta została przypieczętowana. Jeszcze nie wiedział, czy spełni swoją obietnicę, ale możliwe, że kiedyś jakoś się chłopakowi odwdzięczy za bycie wdzięcznym celem ładowania śnieżek.
Franklin miewał momenty, w których mówił rzeczy nie do końca przemyślane, dopiero po jakimś czasie orientując się, że nabrały one w rozmowie zupełnie innego wydźwięku. Wszak miał na myśli wyłącznie swój skill w machaniu pałką Quidditchową na boisku! Był dobrym pałkarzem, celnym, skutecznym i ćwiczył to od maleńkości, dodatkowo posiadając wrodzony talent do latania na miotle. Nie kłamał mówiąc, że Silvia jeszcze nie widziała pełni jego umiejętności i możliwości - mecze szkolne to mimo wszystko mecze szkolne, nie mógł porywać się na zbyt skomplikowane zagrania, szczególnie jeśli nie miał jeszcze pewności co do poziomu swojej drużyny. Miał w głowie wiele taktyk polegających na zmyłkach tłuczkami...
Dopiero kiedy spojrzał na jej wyraz twarzy i przypomniał sobie, co powiedział, zrozumiał jej zaskoczenie. Zamiast jednak zmieszać się i przeprosić ją za to nieporozumienie, zaśmiał się głośno, uderzając ręką o wierzch uda. No to mu wyszło! Silvia wyglądała na prawdziwie zdruzgotaną.
- Oj, czemu? Mógłbym Cię jeszcze wiele nauczyć - pociągnął sprośny żart i puścił jej w dodatku oczko, wciąż nieco się śmiejąc.
Jej pytanie o jemiołę nieco go zdziwiło, lecz z drugiej strony dziewczyna nie pochodziła stąd, więc nie mógł od niej wymagać znajomości wszystkich możliwych słów angielskich. Uśmiechnął się kącikiem ust, gdy skaleczyła "jemiołę" swoją wymową.
- Jemioła - powtórzył, a zaraz potem został pociągnięty w jej stronę. - Chcesz wiedzieć, o co z nią chodzi? - zapytał, unosząc brwi, po czym bezczelnie wykorzystał okazję. Złapał ją za ręce i wycofał się nieco, pociągając ją za sobą tak, by stanęli tuż pod gałązką. - To jest taka specjalna roślinka, którą zawiesza się w powietrzu... I jak dwoje ludzi pod nią stanie... Muszą się pocałować - mówił, robiąc bardzo dramatyczne pauzy podsycające jej ciekawość, a gdy skończył, po prostu patrzył na nią zadziornie.
I co teraz, panno Valenti?
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty27/12/2018, 16:53;

Nic nie mogła poradzić na to, że czuła się w jego towarzystwie tak swobodnie. Żarty przychodziły bez żadnego problemu i ulatywały w eter o wiele szybciej niżby się ktokolwiek spodziewał. Wspólnie spędzany czas był naprawdę przyjemny i w jakiś sposób odprężający. Dziwne, zważywszy na fakt, że nieczęsto miała okazję czuć się w podobny sposób. A przynajmniej tak było, do momentu kiedy chłopak nie pociągnął tego swojego żarciku jeszcze dalej. Próbowała przejść obok tego do porządku dziennego, ale to wcale nie było takie proste. Nic nie mogła poradzić na fakt, że te wszystkie tematy związane z bliskością, w szczególności taką pomiędzy chłopakiem i dziewczyną, mocno ją krępowały. Ona sama w ogóle nie miała doświadczenia w tych sprawach, ba! Niedawno pierwszy raz się całowała! Musiała czekać na to osiemnaście lat! To wszystko wciąż pozostawało niezbadane, nieodkryte. I nie była pewna, czy jest gotowa na to, by nagle to wszystko stawało się jasne. Miała świadomość, że jeszcze wiele przed nią do odkrycia, ale jakiś dziwny strach ogarniał jej ciało na myśl, że miałaby właśnie teraz to robić.
Pewnie dlatego rumieniec na jej policzkach jeszcze tylko się powiększył. Ona sama skonsternowana patrzyła wszędzie, byle jej wzrok nie spotkał się ze wzrokiem Gryfona.
- A może to ja powinnam Cię czegoś nauczyć? - stwierdziła po chwili, ale niepewność w jej głosie była zbyt wyraźna, by w ogóle można było podejrzewać, że faktycznie byłaby w stanie coś podobnego zrobić.
Próbowała bezgłośnie powtórzyć jeszcze raz wymowę tego nowego, dziwnego słowa. Jemioła wyglądała pięknie. Małe, białe kuleczki w odczuciu Silvii nadawały jej blasku, którego brakowało innym roślinom w pobliżu. Jej bezczelne wgapianie się w jemiołę zostało przerwane przez Franklina, który przesunął Włoszkę wprost pod tę konkretną gałązkę.
Czy on właśnie powiedział słowo na "p"?! Przeniosła wzrok na chłopaka, rejestrując fakt, że znajdował się on niebezpiecznie blisko niej, z jakimś nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- I ludzie faktycznie to robią? - zapytała, unosząc jedną brew do góry. Jednocześnie próbowała nie pokazać po sobie, że bardzo chętnie właśnie TO by tutaj z Franklinem robiła. Że zaschło jej w ustach i ni nie mogła poradzić na to, że gorąco ogarnęło całe jej ciało, chociaż wcale tak ciepło na dworze nie było.
Wspięła się na palce, patrząc Eastwoodowi prosto w oczy i szukając jakiejkolwiek reakcji na jego twarzy. Przysunęła się do niego jeszcze bliżej. Jej wzrok prawie znalazł się na wysokości jego oczu.
- I co Frank, właśnie to chciałbyś teraz robić? - zapytała, niemalże szeptem. Nic nie mogła poradzić na to, że w tym momencie cholernie ją ciągnęło do tego chłopaka. Może to przez tę paskudną roślinę? Może to ona była tego powodem. Oby...
Powrót do góry Go down


Franklin R. E. Eastwood
Franklin R. E. Eastwood

Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181cm
Galeony : 735
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t16551-franklin-r-e-eastwood#456789
https://www.czarodzieje.org/t16602-franklin#458950
https://www.czarodzieje.org/t16586-franklin-r-e-eastwood#458218
Kącik z jemiołą QzgSDG8




Gracz




Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty27/12/2018, 17:54;

Słowa Franklina należało w tamtej chwili traktować wyłącznie jako żarty - może mało śmieszne, może lekko sprośne, zdecydowanie nieodpowiednie dla tej rozmowy z takim towarzystwie jak Silvia, którą mimo wszystko znał od niedawna. Powinien się chyba nieco bardziej postarać i wywrzeć na niej wrażenie tak dobre, by może kiedyś faktycznie zechciała z nim pewne rzeczy poćwiczyć. Był jednak Franklinem Eastwoodem, a w głowie tego chłopaka znajdowało się nic innego tylko pstro. I bardzo wyraźnie to manifestował.
W gruncie rzeczy nie miał zamiaru jej wystraszyć ani też dać do zrozumienia, że ma wobec niej jakieś większe zamiary. Na pewno nie tu i teraz. Nie mógł się okłamywać i twierdzić, że nigdy o tym nie myślał - bo myślał, już kilkakrotnie, może nawet kilkudziesięciokrotnie. Zdarzało mu się pomyśleć, że jest naprawdę piękną dziewczyną. Z chęcią wspominał chociażby ich wspólne pieczenie ciastek w cukierni. Wciąż bił się po głowie za to, co zrobił na boisku, kiedy to doprowadził ją do płaczu i w ogóle nie wykazał zrozumienia wobec jej ewidentnie zranionych uczuć. Okazało się jednak, że chyba nie zawalił aż tak bardzo, a jego humor nie był na tyle odstraszający, by przestała się z nim zadawać. Wszak stali razem pod jemiołą, prawda?
Jej zakłopotanie wywoływało u niego uśmiech, z którego aż biła satysfakcja, że złamał nieco tę jej zadziorną część osobowości i uwidocznił tę niewinną dziewczynkę z jej wnętrza.
- Ponoć jestem lepszym nauczycielem niż uczniem, ale mogę się postarać - rzucił w odpowiedzi na jej słowa.
Jemioła stała się jednak centrum następnych wydarzeń. Franklin stał niewzruszenie, kiedy Silvia jakoś tak podniosła się na palcach, trochę się zbliżyła, spojrzała mu w oczy... Jej własne były koloru gorącej czekolady. Na zaróżowionych policzkach osiadły mikroskopijne kropelki po rozpływających się pod wpływem ciepła jej skóry płatkach śniegu. Franklin wyciągnął dłoń i ujął nią jej twarz, kciukiem ścierając owe krople.
- Nie bez zgody - wymruczał cicho, nachylając się nad nią nieco. Odległość między ich twarzami znacznie się zmniejszyła, lecz chłopak nie zamierzał wykonywać żadnych dalszych ruchów. Chciał się podroczyć, chciał ją nakręcić - przede wszystkim pragnął, by ona pokazała mu, jak pragnie jego.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kącik z jemiołą QzgSDG8








Kącik z jemiołą Empty


PisanieKącik z jemiołą Empty Re: Kącik z jemiołą  Kącik z jemiołą Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kącik z jemiołą

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kącik z jemiołą JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Okolice Hogsmeade
-