Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale pisałam tego posta na tablecie i mogłam czegoś nie zauważyć.
Dziewczyna widziała, że chłopak zrozumiał do jakiej zabawy dążyła. Na jej niewinnej twarzyczce znowu pojawił się chytry uśmieszek, który wskazywał, że miała złowieszczy plan w stosunku do niego. Nagle niby to się zamyśliła i spojrzała w niebo rozkojarzona. Kątem oka nadal spoglądała na chłopaka chcąc znać jego najmniejszy ruch. - No nie wiem. - wyszeptała pod nosem, ponownie zwróciła się do chłopaka zrobiła kilka kroków w jego stronę, obeszła go dookoła jakby szukała jakiejś wskazówki, która mogłaby jej ułatwić myślenie. - Czego ja bym mogła chcieć, pieniędzy nie potrzebuję. - powiedziała robiąc kolejne kółeczko wokół chłopaka, uśmiech nie schodził z jej twarzy. - A może ty mi coś zaproponujesz, skoro chcesz mnie zatrudnić to pewnie masz jakąś ciekawą ofertę, która sprawi, że stanę się twoim prywatnym zabójca komarów. - w końcu się zatrzymała przed nim i spojrzała mu głęboko w oczy. Po chwili jednak odwróciła speszona wzrok. Serio spojrzenie chłopaka sprawiało, że czuła się zakłopotana? A może specjalnie grała taką dziewczynkę, żeby poznać jak na takie reaguje. - Tak więc słucham, jaka jest twoja propozycja? Pamiętaj, że musisz mnie nią zainteresować inaczej moje usługi trafią do innych klientów, którzy potrzebują mnie bardziej. - ta rozmowa zaczynała brzmieć trochę dziwnie, no ale cóż dziewczynie to nie przeszkadzało, może wręcz przeciwnie, dążyła do tego żeby wyglądało to tak, a nie inaczej.
Czasem taka zabawa w aktorstwo mogła naprawdę umilić dzień. Nawet, jeśli prowadziła do tego, że lekko się przekomarzał, to i tak czuł się wtedy jak ryba w wodzie, albo pszczółka w ulu. Świetna rzecz, do której warto dążyć chociaż oczywiście nie za wszelką cenę – bo dużo przyjemniej było się przytulić i pomilczeć. Ale Nikola mu tego nie da... Jeszcze nie. - Niech no pomyślę... - Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać, ani dwa razy zachęcać. I pewnie tego się właśnie po nim spodziewała, bo nie był zbyt tajemniczą osobą. Nigdy nie uważał, że musi być. I tak wszystkie laleczki na niego leciały, a on jak ten wybredny książę wybierał sobie taką, która ma idealnie równe przegrody nosowe, piękne ciemne brwi bez henny i nie potrzebuje setnej pary butów. Z taką się związywał na jakiś czas i... I potem się okazywało, że jednak ma inne wady i nie jest go warta. Ciekawe, czy Victorique go nie znudzi i okaże się być go godna. Bo trzeba przyznać, że dwie jaźnie podsycały na tyle atmosferę związku, że jak na razie nie czuł jakiegokolwiek nieprzyjemnego odrzucenia. W każdym razie chłopak złapał ją za ręce, wykręcił jedną tak, że musiała odwrócić się do niego tyłem. Nogę wsadził między jej nóżki podnosząc ją lekko i automatycznie sadzając na swoim udzie po czym... Pocałował ją w policzek cudnym buziaczkiem.
Nie spodziewała się. Znaczy się wiedziała, że zrobi coś w tym stylu, ale nie spodziewała się, że będzie to wyglądało właśnie tak. Chłopak wykonał te ruchy szybko i bez najmniejszego problemu, ponieważ Nikola nawet się nie opierała. Poczuła jak chłopak ją łapie za rękę i wykręcił ją, zrobiła delikatny piruet odwracając się do chłopaka tyłem i utrzymując równowagę. - Chotto… – wyszeptała jakoś tak odruchowo w jego ojczystym języku. Za długo tu przebywała i zaczynały jej się języki mieszać, ale wróćmy do ważniejszej części. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce kiedy jego noga powędrowała pomiędzy jej nogi i uniosła ją w powietrze. Później chłopak pocałował ją w policzek, a ona wpatrywała się zawstydzona w ziemie. Poczuła się przez ten moment jak małe dziecko, które dziadzia sadza na kolanie i opowiada historie z wojny… to by się zgadzało, zwłaszcza, że niedawno Naoki przypominał dziadunia. - Niech Ci będzie… przyjmuję taką zapłatę… ale… – powiedziała niby to nieprzejęta tym co zrobił, opuściła wzrok zakłopotana, nie wierzyła po prostu w to co powiedziała dalej, słowa przeszły jej przez krtań, nie potrafiła ich zatrzymać – chce otrzymywać zapłatę za każdego zabitego komara… ewentualnie… raz na tydzień – dopiero kiedy to powiedziała zorientowała się o co prosiła. Wyrwała rękę i zeskoczyła z niego mega zakłopotana i zarumieniona. Odwróciła się w jego stronę tłumacząc się. - To nie tak, że mi się to podoba! Zawsze się płaci za wykonaną usługę, a… albo za miesiąc… albo tydzień! – wyjąkała niezadowolona i prychnęła pod nosem – J… jak znajdę lepszą ofertę to zrezygnuję z ciebie… w… więc lepiej się postaraj, ja… jasne?! – wydukała w jego stronę i odwróciła się do niego tyłem, zrobiła kilka kroków i spojrzała na niego niepewnie. Tak właściwie… to już się nie spotkamy… zapomniałam, że nie uczysz się w Hogwarcie. Odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała na niego smutnym spojrzeniem. Przegryzła wargę i opuściła wzrok. Nie wiem czemu, ale… przykro mi z tego powodu…
Proszę nie porównuj jednej z najbardziej seksownej (dop. I chorej) pozycji do sadzania na kolanach dziadziusia, bo autorka się zrazi i tak będzie prowadziła postać, że więcej do tego nie dojdzie. On zdecydowanie nie miał zamiaru jej opowiadać żadnych bajeczek z wojny jak ojciec Ludwiczka z mugolskiego serialu animowanego. Już prędzej opisałby jej szczegółowo jakiś pornos. - Zgadzam się na zapłatę raz na tydzień. Gdybym to robił za każde morderstwo, to by Cię twoja śliczna dupeczka bolała, a mnie kolano – Skomentował w ten sposób to, co powiedziała uśmiechając się specyficznie i zrzucając ją, bo i on nie miał możliwości długiego ustania w tej pozycji. W końcu cały ciężar ciała opierał na jednej nodze, która była lekko zgięta. Gdyby nie upiorny trening sztuk walki to niemożliwym byłoby żeby tak ustał z nią na nodze przez chociażby chwilkę. - Tak, tak mój słodki cukiereczku – Widać było po jego minie, że się z niej śmiał. Cały czas się z niej śmiał, ale to nie było żadne szyderstwo. To było bardzo pozytywne, po prostu zabawna osóbka z tej Nikolki. Podszedł bliżej i objął ją ramieniem. Tym razem to dobrze, że nie zna jej myśli. Nie byłoby.... Niespodzianki. A tak będzie niezłe a ku ku... A tymczasem poprowadził ją w stronę zachodzącego słońca. A może już wschodzącego? Nie miał pojęcia od kiedy do kiedy, ile czasu tu spędzili. Ale to był dobry czas....