Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zbrojownia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptySro Cze 19 2013, 18:11;

First topic message reminder :




Hogwarcka zbrojownia to nic innego, jak długi, ciemny korytarz pełen przeróżnych zbroi stojących po obu stronach ścian. Jak wiadomo, część z nich dzielnie broniła zamku podczas ostatniej bitwy o Hogwart. Dziś to pomieszczenie jest raczej rzadko odwiedzane.

Uwaga. W tym temacie obowiązuje rzut kością tylko podczas pierwszej wizyty, która nie jest szlabanem.

Spoiler:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptySro Wrz 04 2024, 13:50;

Zbroja rozleciała się na kawałki, a gdy otrząsł się z ogólnego huku i krzyków w głowie, miał chwilę by spojrzeć w stronę Trevora, gdy on położył swoją dłoń na jego nim. Mina Collinsa wskazywała, że coś było zdecydowanie nie w porządku i nie musiał długo szukać wzrokiem by zobaczyć halabardę, która paskudnie przebiła mu się ramię. Choć głosy w głowie dalej wyły, skłaniając do złożenia zbroi, on całkowicie je zignorował. Pomógł Tevorowi usiąść, a przy okazji mógł chwilę dłużej spojrzeć na ranę i zastanowić się czy któreś zaklęcie by pomogło. Eliksir wiggenowy na pewno, ale jego nie nosił na co dzień z sobą. Będzie musiał zacząć.
- Albo pielęgniarka do nas. - odpowiedział stanowczo, sięgając do swoich rzeczy po wizbooka. Musiał napisać do kogoś, kto szybko zawoła pielęgniarkę na miejsce zdarzenia by oceniła, czy będzie potrzebne przeniesienie do skrzydła szpitalnego. Pomyślał o Valerii, którą widział już kilka razy na korytarzu tego dnia i drżącą ręką wypisał  lakonicznie, że bezzwłocznie ma pójść po panią Finch, bo jest potrzebna w szkolnej zbrojowni. Nie czekał długo na potwierdzenie, że dziewczyna przyjęła informacje, po czym odrzucił książkę gdzieś w stertę metalowych kawałków.
Uklęknął przed nim na jednym kolanie, chciał być na wysokości jego wzroku, a jednocześnie w gotowości się podnieść jeśli zajdzie taka nagła potrzeba. Słowa Trevora dochodziły do niego jak przez mgłę, przygłuszane ciągłymi jękami w głowie. Zrozumiał je jednak i jego pierwsza reakcja, odruchowo, nie była tak jaka być powinna.
- Ja będę gorszy jak nie przestaniesz. - powiedział lekko zirytowany przez zęby. Zdenerwowany tym, że Trevor umniejsza temu co się stało. Patrzył na krwawiącą ranę chłopaka, ale to spojrzenie na jego twarz, dopiero przypomniało mu, że musi trzymać teraz nerwy na wodzy.
- Odetnę drewno od ostrza, przytrzymaj się mnie. - stwierdził już zdecydowanie trzeźwiej i poważniej, wyciągając różdżkę z tylnej kieszeni.  Nachylił sylwetkę bliżej Trevora, by mieć dobry dostęp różdżką do wbitej broni. Drugą rękę skierował za zdrowe ramię Trevora, by móc osłonić jego plecy, gdy drewniana część będzie upadała po odcięciu. Za pomocą zaklęcia "Diffindo" odciął drewnianą trzon kilka centymetrów od miejsca, gdzie łączył się on z metalowym ostrzem. Włożył w to całe swoje skupienie, robiąc to powoli i precyzyjnie, by nie naciąć zaklęciem niczego poza przewidywanym miejscem. Gdzieś z tyłu głowy wziął pod uwagę, że właśnie zniszczył kilkusetletnią broń, ale jeśli ktoś będzie miał mu to za złe, to zdecydowanie później. Wtedy będzie się tym przejmował.
- Mogę zrobić coś jeszcze. - Stwierdził przykładając różdżkę delikatnie do miejsca gdzie metal wychodził z ramienia i leciała krew. Zaklęciem "Tuus claudere varices" spowolnił krwawienie, warunek był tylko taki, że różdżka musiała być ciągle przyłożona do rany, którą blokowała.
- Zdrową ręką przytrzymaj moją różdżkę dokładnie w tym miejscu, w którym jest. - mówił stanowczo, już całkowicie zapominając o wcześniejszej chwilowej złości. Zdawał sobie sprawę, że pewnie brzmi teraz jak własna matka, bo od niej też znał to zaklęcie, ale była to najlepsza postawa jaką mógł sobą zaprezentować.
Gdy już poczuł, że ręką Trevora trzyma jego różdżkę, zabrał swoją dłoń. Zdał sobie sprawę, że za bardzo się pośpieszył i wpierw mógł wyczarować bandaże, a dopiero później tamować krwawienie. Nie zamierzał teraz tego rozdrapywać. Rzucił spojrzeniem w stronę drzwi. Słyszał jak coś się za nimi dzieje, nie był jednak pewien czy to Valeria z pomocą czy jednak prefekta naczelna lub dyrektorka ze szlabanem w zanadrzu.

@Valerie Lloyd @Noreen Finch
Powrót do góry Go down
Online


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptySro Wrz 04 2024, 17:30;

Nie ukrywał, bolało jak diabli jednak nie na tyle aby jojoczyć, stękać i marudzić. Chętnie pozbędzie się tego tatałajstwa i odzyska pełnię zdrowia lecz nie planował tutaj ani mdleć ani tym bardziej płakać. Jedynym plusem toczonej w nim klątwy jest wysoki próg bólowy więc gdyby zawziął się to byłby w stanie wstać i podreptać powoli do skrzydła szpitalnego. Tę jakże uroczą propozycję miał już na końcu języka gdy wtem usłyszał zgryźliwy ton Benjamina. Wbrew jakiemukolwiek logicznemu zachowaniu... uśmiechnął się do niego - blady, z ciemnymi policzkami, kroplami potu zbierającymi się na twarzy.
- To propozycja? - żartował i grzecznie siedział. Oglądanie Benjamina zachowującego zimną krew było znacznie bardziej interesującym zajęciem niż przypatrywanie się wystającej z niego halabardzie.
- Nie można narzekać na nudę, co nie? - kolejne pełne rozbawienia - i całkiem nieźle ukrywanego bólu - wypadło z jego ust. Dosyć mocno zacisnął palce na jego barku gdy ten odcinał lwią część halabardy. Ta utkwiona w jego ramieniu drgnęła wywołując silniejszą falę bólu, którą skomentował silnym uściskiem na oferowanym barku.
- Walniesz mnie gdy powiem "uszy do góry"? - patrzył na jego twarz z przymrużonymi oczyma. Rozmazywał mu się, nabrał nasycenia, a jego głos czasami brzmiał jakby mówił do niego przez szklaną ścianę. Jak obiecał oszczędzić mu pytań tak teraz rzucał nimi na prawo i lewo.
- A co mi robisz? - popatrzył na zaklęcie, które wsiąknęło przez ubranie. Niewiele widział przez materiał odzieży. Próbował trzymać jego różdżkę w należytym bezruchu ale nie udało mu się to ani razu - dłoń miał śliską od potu i krwi, mroczki przed oczami zaburzały koordynację wzrokowo-ruchową i wolał wolną rękę wykorzystać po to, aby podeprzeć się o podłogę bo nie mógł się o nic oprzeć.
- No nie potrzymam różdżki bo jeszcze wydłubię ci nią oko. - rzekł przepraszającym tonem i skrzywił się gdy poprawiał się w siadzie.
- To co, wstajemy i idziemy do skrzydła szpitalnego? Rozpuścimy plotki, że w zbrojowni grasuje bazyliszek. - żarty się go trzymały i domagał się odpowiednich reakcji. Pytanie jednak było kluczowe wszak nie zauważył w całym tym rozgardiaszu momentu gdy Benjamin używał wizzengera. Ból rozpływał się falami po jego ciele, promieniował wszędzie tam, gdzie nie spodziewał się tego bólu zastać.
- Drugi dzień w szkole, zajebiście się zaczyna. - roześmiał się lecz dźwięk ten wymagał poruszania tułowiem i nieumyślne spięcie ramion - co wywołało kolejny grymas na twarzy. Nie jęknął ani razu, nie stęknął, oddychał płytko i raz na jakiś czas łapał głębszy oddech. Trzymał się całkiem nieźle jak na człowieka z którego wylatywało nieco krwi. Przyglądał się twarzy Benjamina w sposób natarczywy, świdrujący - dzięki temu nie wpadł na durny pomysł zamknięcia oczu i ucięcia sobie drzemki.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptySro Wrz 04 2024, 20:24;

Bazory bardzo się starał zachować zimną krew. Pomagał Trevorowi jak potrafił. Na pewno bardziej sprawdziłby się tutaj ktoś uzdolniony w uzdrawianiu, ale nie mieli takiej możliwości. Może lepsza pomoc medyczna sprawiłaby, że Trevor potraktowałby swój stan choć odrobinę poważnie i nie plótłby trzy po trzy. Benjamin czuł się prowokowany, ale starał się nerwy trzymać na wodzy, nie odpowiadał więc na zaczepki do momentu odcięcia drewnianej części halabardy. Potrzebował skupić się, a nie irytować, potrząśnięcie nerwowo ręką sprawiłoby, że zamiast ułatwienia mieliby kolejną ranę do szycia.
- Naprawdę powinieneś przestać mnie drażnić, próbuję ci pomóc. - powiedział głośniej niż chciał. Czuł, że Trevor go zaczepia, potrzebuje tej dziwnej zabawy. Gdyby podejrzewał, że myśli logicznie, Benjamin uznałby, że chce się pokłócić. Odganiał jednak te myśli, zrzucał winę za jego zachowanie na otępienie upływem krwi i oszołomienie całym zdarzeniem. Jakaś jego część czuła, że to nie do końca prawda. Walczyły w nim więc dwa wilki, pierwszy chcący usprawiedliwić idiotyczne zachowanie Collinsa i drugi, pragnący powiedzieć mu jakim jest pajacem, że w tym momencie prowokuje do kłótni jedyną osobę, która może mu pomóc.
Widział, jak różdżka osunęła się z rany prawie zaraz po tym jak mu ją podał. Zmartwiło go jak bardzo chwiejny i niestabilny był Trevor. Dalej przy nim klęczał, odebrał od niego swoją różdżkę i powtórzył zaklęcie, czując, że to jedyne sensowne rozwiązanie jakie miał, zanim przyjdzie do nich Valeria z panią Finch.
- To zaklęcie tamuje krwotok. - wiedziałby gdyby zamiast kraść kredę w trzeciej klasie, choć trochę uważał na uzdrawianiu. - Nie żartuj więcej, nie chce się pokłócić, dobra? - pytał, bo jego wewnętrzne zdenerwowanie rosło, a musiał je trzymać na wodzy i to tłumienie rezonowało w nim niemiłosiernie.
- Nigdzie nie idziemy, Finch jest w drodze. - ręką, którą nie trzymał różdżki objął go tak, by nie miał możliwości samodzielnie wstać. Tego mu jeszcze brakowało by musiał go zatrzymywać. W dodatku widok bladego, krwawiącego ucznia na pewno nie zwrócił by na nich niczyjej uwagi.
Pomimo do tej pory staranie trzymanych nerwów na wody, był bardzo zdenerwowany, dlatego na kolejne irytujące słowa Trevora zareagował już nieco intensywniej. Zwłaszcza, że nie miał już w tym momencie nic czym mógłby zająć ręce lub głowę i  pozostało im tylko czekać.
- Nie kurwa, nie zajebiście. - powiedział bardzo na Trevora zły, nie głośniej niż wcześniej, ale bardziej gniewnie, chcąc zaznaczyć jak bardzo jego słowa odbiegają od rzeczywistości. - Zamknij się już. - irytował się i nie ukrywał tego. Nie rozumiał jak to paplanie, żartowanie czy co to tam było, miałoby im pomóc z obecnej sytuacji.
Nie minęło wiele czasu gdy do pomieszczenia weszła Valeria, a zaraz po niej pani Finch. Oględziny Trevora przez pielęgniarkę chwilę trwały, a potem została podjęta decyzja, że Trevor musi się udać do skrzydła szpitalnego w celu podjęcia leczenia. Benjamin nie odzywał się więcej, pomógł Trevorowi wstać i asekurował go, gdy ten szedł korytarzami i schodami. Podziękował jeszcze Valerii za zareagowanie w porę, bez niej sytuacja byłaby dużo trudniejsza.

zt x 2
Powrót do góry Go down
Online


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Galeony : 155
  Liczba postów : 618
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptySob Wrz 07 2024, 14:59;

Kostki: 3 latif rozegramy pod koniec wątku

Gdy wybiła w końcu godzina, w której pani Finch wyprosiła ich ze Skrzydła Szpitalnego, Val chętnie przystała na tę propozycję. Z kolei gdy już wyszli z pomieszczeniu, spojrzała na Bena pytająco, a w odpowiedzi on cicho zaproponował, żeby poszli razem do zbrojowni bo musi tam coś jeszcze zrobić.
Aha. Okej. Valeria nie zwykła jednak pytać, była człowiekiem czynu, a tam gdzie potrzebna jest pomoc jej przyjaciołom, tam i ona. A z resztą - była ciekawa, czy jej powie. Coś, cokolwiek.
Gdy weszli do zbrojowni, stanęła w drzwiach i rozejrzała się po pomieszczeniu. Te halabardy wyglądały szczególnie groźnie - może ze względu niedawnie wydarzenia, ale w głowie Val uruchamiało się milion scenariuszy, w której i ona zostaje ranna.
- Gdzie teraz? - zapytała cicho Bena, powstrzymując odruch dobycia różdżki. Miała co do tego złe przeczucia, ale może była przewrażliwiona.

Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptyPon Wrz 16 2024, 17:13;

Musiał wrócić do zbrojowni by zająć się jednym z eksponatów, który spadł na niego podczas rozmowy z Trevorem. Nie mówił Valeri jak intensywnie już słyszał głosy wzywające go by jak najszybciej metalowy rycerz odzyskał dawną chwałę. Sądził, że podzielenie się tym z nią nie dało by za wiele w końcowym rozrachunku. Chciał ją jednak mieć obok siebie jeśli ta swego rodzaju klątwa, nasiliłaby się. W końcu nie wiedział jak działała ta magia, czy nie należała do jakiegoś działu zakazanego.
Droga, która do skrzydła szpitalnego dłużyła mu się niemiłosiernie, w drugą stronę zajęła dosłownie pięć minut. To zapewne zasługa schodów, które ułożyły się tak, że już jedna ich długość prowadziła na odpowiednie piętro. Czuł ulgę, ze dziewczyna po drodze nie kierowała do niego trudnych pytań. Z drugiej strony zastanawiał się od kiedy tak się działo. Kojarzył ją jako kogoś absolutnie szczerego i otwartego w przeszłości, przez co zastanawiał się jak bardzo ostatnie dwa lata dały jej się we znaki. Może miał mylne wrażenie? Potrzebował sprawę zbadać dokładniej, zanim wysunie jakieś jednoznaczne wnioski.
Wchodząc do pomieszczenia, od razu skierował się do części zbroi, chaotycznie leżących na podłodze. Wśród nich dostrzegł też swojego wizzbooka, którego niedbale odrzucił gdy pomagał Trevorowi nie tak dawno temu. Teraz podniósł go i z powrotem schował do torby ze swoimi rzeczami.
- Tutaj, musze uprzątnąć ten bałagan zanim ktoś inny niż pani Finch się o tym dowie. - wyciągnął różdżkę, wiedząc, że z odrobiną magii pójdzie to nieporównywalnie szybciej niż gdyby na kolanach próbował dopasować wszystkie części do siebie. - Zajmie to mniej niż godzinę, jeśli byś mi w tym pomogła. - dodał, nie zmuszając jej do pomocy, a jedynie pokazując w czym rzecz. Kucnął nad metalowymi kawałkami i z pomocą zaklęcia "Chłoszczyść" układał pierwsze z nich. Nie wymagało to specjalnego skupienia, dlatego widząc Valerię bliżej siebie, czując na sobie jej spojrzenie, zdał sobie sprawę, że w jakiś sposób jest zobowiązany wyjaśnić jej tę sytuację. Wcześniej już pisał jej o Trevorze i części ich relacji, na pewno miała więc jakieś podejrzewani po co mogliby się tutaj spotkać.
- Pisałem ci, że między mną i Trevorem zaiskrzyło. - przypomniał informacyjnie, choć pewnie nie musiał. Wiedział, że w jakimś stopniu jest dla niej ważny i zdziwiłoby go gdyby nie pamiętała jednej z niewielu rozmów na wizzengerze jaką odbyli w ostatnim czasie.
- Przyszliśmy tutaj na jego życzenie, porozmawiać. - mówił opanowanie, choć ślady krwi Trevora na ziemi i to wszystko, co tutaj się wydarzyło, wcale nie sprawiało, że czuł się spokojny. - Zamieniliśmy kilka zdań o imprezie żądlibudowej. Wiesz, ten jego pocałunek z Ikem wprowadził nieco zamieszania. - w zasadzie Benjamin nic nie pamiętał z tamtego wieczoru, ale wierzył, że Trevor nie wymyślił sobie swoich wątpliwości. Słowa Valerie mogły potwierdzić lub zaprzeczyć tym zdarzeniom, na co poniekąd liczył.
Powrót do góry Go down
Online


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Galeony : 155
  Liczba postów : 618
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptyPią Paź 04 2024, 13:00;

Valerie nie oceniała, bo sama nie lubiła, gdy ktoś oceniał ją. Może właśnie dlatego wszystkie jej myśli i przede wszystkim uczucia względem Trevora (a konkretniej - sympatia, którą poczuła do niego gwałtownie i w sposób szczególny na Podlasiu) nie miały teraz znaczenia. Teraz liczyło się przede wszystkim to, aby pomóc przyjacielowi, który lekko mówiąc nie należał do tych, którzy lubili mówić. I nie miała tu przecież na myśli jakiegoś głupiego poskładania zbroi.
- Pomogę ci, jasne - odpowiedziała, bo przecież taka po prostu była. Uczynna, skora do poświęcania własnego czasu i swoich sił dla tych, którzy są w potrzebie. Uśmiechnęła się smutno pomimo tych makabrycznych okoliczności i wzięła się do roboty.
W międzyczasie spojrzała na niego raz, drugi, trzeci. Nie wiedziała do końca co tu powiedzieć, a przecież nic nie musiał jej przypominać - doskonale pamiętała ich rozmowę na wizzingerze i to, że Ben z Trevorem… no właśnie, co konkretnie robią? Czy byli tu na jakiejś schadzce czy potrzebowali tylko spokojnego miejsca, żeby porozmawiać? Ach, zresztą - nie powinno jej to obchodzić. To nie jej sprawa.
Szybko jednak odpowiedział na jej nieme pytanie, być może zbyt klarownie widoczne w spojrzeniu. Jednocześnie uwadze Val nie umknęło, gdzie patrzył sam Benjamin, toteż szybko dobyła różdżki, aby schłoczyścić największą plamę krwi rozlanej na marmurowej posadzce. Potem przez chwilę trawiła jeszcze jego słowa, a następnie odpowiedziała:
- Nie tylko on - odpowiedziała ostrożnie, próbując wybadać grunt. Nie miała pojęcia, czy panowie obgadali sprawę feralnego bogina Collinsa, ba!, Val nie była przecież również pewna, czy Bazory w ogóle był go świadom. W tamtym czasie dawno nie było go już na planszy, więc trudno powiedzieć czy ten temat znajdował się w repertuarze ich problemów. - Udało się wam to obgadać? Chyba nie dałeś się tak po prostu sprowokować? Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Jest dobrze? - Myśli galopowały w głowie Valerie, która przecież tamtego wieczoru bardziej niż na aspekcie towarzyskim, skupiała się na grze. Nie czuła się pewnie, nie wiedząc, czego oczekiwać od Bena, a także będąc nieświadoma faktu odczuć Trevora względem tamtego pocałunku. To wszystko było bardzo skomplikowane, choć jednocześnie miała również wrażenie, że niekoniecznie jest takie z natury. A może za mało wiedziała o międzyludzkich relacjach.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptyCzw Paź 10 2024, 18:24;

Nie wiedział o jej relacji z Trevorem więcej niż tyle, że się znali. Z nim trudno było mu znaleźć pole do rozmów, które nie kończyłoby się w tamtym czasie ostrzejszą wymianą argumentów przynajmniej. Z nią natomiast znał się na tyle, by napisać i chociaż częściowo ją wtajemniczyć w swoje życie, sądząc, że jeśli po drodze pojawi się jakieś "ale" to zostanie przez nią przedstawione. Wiedział, że odkąd wrócił było w niej coś innego, co powinien lepiej poznać, ale nie spodziewał się, że wśród nowych cech będzie skrywanie swoich nielicznych sympatii. Zamierzał też, na ile potrafił, rozmawiać z nią szczerze na temat, który był mało zręczny.
Zajęcie się przy tym ogarnięciem tego całego bałaganu nie tylko pomagało pozbyć się nawołujących go myśli w głowie. ale też eliminowało problem nerwowego zerkania, oceniania, analizowania jej reakcji i warzenia słów w zależności od tego jak zareagowała. Nie śledząc jej mimiki, mógł mówić z niego mniejszym obciążeniem. Dodając do tego, że ona również miała się czym zająć zamiast wbijać w niego swoje śliczne oczka, dawało sytuacje idealnie sprzyjającą wymianie myśli. Przynajmniej jeśli chodziło o Bazorego.
- Co masz na myśli? - on wciąż miał szczątkowe informacje o tym jak wyglądały zajścia na imprezie, przez co nie domyślał się nawet jak dużym wydarzeniem okazało się pojawienie bogina na planszy. W tym momencie, czegokolwiek by mu Valerie nie powiedziała, uznałby to za pewnik, w końcu się przyjaźnili więc nie widział powodów by dziewczyna miała nie być z nim do końca szczerą.
- To nie ja byłem rozczarowany. - zauważył, w końcu nigdy nie był typem walecznego zazdrośnika, nie pchał się w związki, nie szukał sposobu by przypiąć komuś plakietkę "zajęty". Kontakty międzyludzkie wydawały mu się skomplikowane, przez co większość czasu ich unikał, a jeśli już na jakieś się decydował, uważnie stawiał każdy krok.
- Tym razem nie pokłóciliśmy się. - wiedział, że dobór słów nie umknie uwadze dziewczyny. Z jednej strony chciałby udawać, że wcześniejsze kłótnie z Trevorem nigdy się nie odbyły, a z drugiej, jeśli mieli rozmawiać na podobnym poziomie, nie mógł tego robić. Nie był zachwycony, że pewnie przyjdzie mu przynajmniej krótko opisać ostatnie tygodnie, jednocześnie uznając to za pewną konieczność. W pewien sposób chciał przecież by Val uczestniczyła w jego życiu.
- Trevor dopytywał czemu w tamtym momencie nie byłem... - chwilę zajęło mu znalezienie dobrego określenia na ten rodzaj zaborczości, którego oczekiwał od niego Krukon. - Zazdrosny. - uznał, że lepszego słowa nie wymyśli, choć ono wydawało mu się w tym miejscu zbyt mocne i wielowymiarowe. Wskazywałoby ono, ze do czegoś byli zobowiązani, a w istocie, Benjamin wciąż nie był pewny czy po okresie pierwszej fascynacji, każdy nie pójdzie w swoją stronę.
- Wydaje ci się, że to jest coś czym powinienem się przejąć? - nie pamiętał zdarzenia więc nie mógł jednoznacznie ocenić czy to Trevor wyolbrzymił jego wagę czy jednak było coś na rzeczy. Wiedział, że Ike ma skłonności do ryzykowania, a jednocześnie był pewien jego heteroseksualności. Podejrzewał więc, że pocałunek był muśnięciem ust, bardziej zaczepnym niż namiętnym.
Powrót do góry Go down
Online


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Galeony : 155
  Liczba postów : 618
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptyPon Paź 14 2024, 13:05;

To nie tak, że miała zamiar go okłamywać. Lub będąc precyzyjnym - cokolwiek przed nim ukrywać. Krótki epizod, wspólna nauka patronusa na polu słoneczników na Podlasiu to był tylko jeden dzień z życia Val, które od wielu lat przepełnione było nadzieją. Oczekiwaniami i marzeniami, które nie miały prawa się ziścić.
Chciała miłości, czuć się chciana i kochana. Czy to naprawdę tak wiele? Przez ostatnie dwa lata przez jej serce przetoczyło się wiele sympatii. Starsi i niedostępni - Felix i Wacław, absolutnie zakazani - Nico, kompletna pomyłka - Artie i wreszcie Trevor, z którą łączyło ją dosłownie jedno miłe popołudnie. Przyzwyczaiła się do tego, że jest kochliwa. Że czuje się nie tylko samotnie, ale źle, nie widząc aprobaty, pozbawiona komplementów. Nie identyfikowała tego z problemami, przez które nigdy nie będzie w stanie stworzyć pełnoprawnej relacji, kompletnie nieświadoma tego, że dopóki nie pokocha siebie, nie będzie w pełni w stanie pokochać kogoś innego. Może dobrze, że z Wilkim wyszło jak wyszło. Zdecydowanie nie była gotowa na związek, o czym przecież kompletnie nie wiedziała.
Sprzątała w ślad za nim, starając się ze wszelkich sił ignorować uporczywe myśli, które nawiedzały głowę. Wkrótce potem na ziemię sprowadziło ją pytanie Bena. Val nie spuszczając spojrzenia z nieco zakurzonej zbroi, przegryzła wargę, jakby bała się reprymendy. No ale to nie jej wina, że ktoś w taki a nie inny sposób skonstruował tę grę.
- Bogin Treva. Nie pamiętasz? - wolała się upewnić, że faktycznie tego nie zauważył. Czuła się trochę dziwnie, zupełnie jak skarżypyta. A przecież nie miała nic na sumieniu mówiąc swojemu przyjacielowi o tym, że… - Najpierw był Ced na pętli. Potem Holly gasnąca w blasku zielonego światła. A na końcu… ty. Blady i siny, zupełnie jakbyś chciał… - Trudno było jej o tym mówić, nawet po takim czasie. Bądź co bądź Ben to jej przyjaciel i gdyby sobie coś zrobił, nigdy by sobie tego nie wybaczyła. - Chyba mu na tobie bardzo zależy.
Mruknęła, zerkając na Bazorego znacząco. Szybko jednak wróciła do układania porozrzucanych części do siebie i kontynuowała rozmowę jak gdyby nigdy nic.
- W takim razie podtrzymuję, to co przed chwilą powiedziałam. Rozumiem go, na jego miejscu też by mnie zastanawiało, na ile jesteś… zaangażowany. W końcu trochę czasu już minęło? - spytała, dając mu subtelnie do zrozumienia, że pretensje Collinsa nie były z dupy. To raczej Benjamin miał w zwyczaju nie zauważać interpersonalnych niuansów, podchwytywać subtelnych sugestii.
Przemilczała kwestię tego “tym razem”, przynajmniej póki co. W pełni skupiła się na jego słowach, tych kilku zbitkach sylab, za którą kryło się tyle treści i emocji… i historii, których nie znała. Czasami szczerze zastanawiała się, czym jest dla niego przyjaźń, skoro mówi jej tak niewiele. A przecież dla niego to było już kroczenie po granicy.
- Powiem ci tak. I tak i nie. Nie, bo ze strony Ike to był tylko głupi żart i prowokacja. Tak, bo dałeś Trevorowi taki sygnał, jakby był ci obojętny. Nie każdy jest taki dojrzały... - Specjalnie unikała słowa “niedostępny” - … i wyważony jak ty. Wszystko rozbija się o kwestie tych trudnych, niewygodnych, chujowo poważnych pytań. Zależy ci na nim?
Gdy tylko jej słowa wybrzmiały w pomieszczeniu, szybko tego pożałowała. Spojrzała na przyjaciela i dodała szybko.
- Nie mnie musisz odpowiedzieć. A sobie. Takie jest moje zdanie na ten temat.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 EmptyPon Paź 14 2024, 14:22;

Benjamina definicja przyjaźni możliwe, że różniła się od standardowej, podręcznikowej, bądź od tego jaki obraz takiej relacji miałam Valeria. Na przestrzeni lat okludował, a wraz z tym tworzyły się pewne trudne do przekroczenia granice w nim. Pomimo tego, jej, jako swojej przyjaciółce, był w stanie zaufać. Nie podważać prawdziwości tego co mu mówiła, co robił niemal nieustannie w przypadku każdej innej osoby. W pewien sposób chciał też z nią rozmawiać, próbował wykrzesać z siebie coś więcej, pomimo swojej skrytości w której czuł się bezpiecznie. Szukał kontaktu z nią, inicjował go, choć może w przypadku każdej innej osoby było to naturalne i nie warte uwagi, to on wiedział, że w jego karcie zachowań była to pozycja rzadko przez niego wybierana. W jej przypadku decydował się na ten dyskomfort, wierząc, że po pewnym czasie będzie im prościej. Chciał wierzyć, że uda im się wrócić do pewnej swobody w rozmowach, którą czuł przed osiągnięciem pełnoletniości.
Spojrzał na nią, wyraźnie zainteresowany gdy tylko wypowiedziała słowo "bogin". Do tej pory było ono zarezerwowane w jego głowie dla jednej, określonej sytuacji i teraz, gdy pojawiło się miedzy nimi, wzbudziło podobną niechęć co wtedy. Mimo to słuchał jakiej postaci on był, widząc w nim pewne podobieństwo do swoich wewnętrznych obaw. W zasadzie różnił się tylko ich podmiot. Gdy wspomniała o nim, chwilę zajęło mu by skojarzyć, że przecież... Dał Trevorowi do tego pewne powody.
- Blady, zimny z posiniałą szyją, jakbym już był martwy? - upewniał się, że to był obraz, którego nie wytworzyła wyobraźnia Krukona. Nie wiedział jak pozostałe obrazy odnosiły się do rzeczywistości, ale ten, wydawał się przerażająco zbieżny z tym, co mężczyzna już widział.
- Val, ten bogin... On mnie takim widział. To nie przypadek. - było mu ciężko przyznać się do tego, a przecież nie powiedział przy tym aż tak wiele. Wciąż jeszcze nie ułożył sobie zdarzeń z Podlasia w głowie, przez co nawet takie nawiązanie do nich, w odczuwalny sposób kuło go w serce.
Ponownie skupił się na metalowych kawałkach, które powoli zaczynały do siebie pasować. Przez myśl mu przeszło, że kto normalny chciałby mieć ubiór stworzony z aż tylu części, ale nie miał możliwości rozmyślać o tym dłużej, ponieważ rozmowa schodziła na, dla niego trudniejsze, tematy. To już nie była kwestia wspomnień, które choć nieopowiedziane, miał już z Trevorem w pewien sposób przepracowane, a w zasadzie strategicznie przemilczane.
- Dwa tygodnie? Może trzy. - nie wiedział czy to dużo, czy mało. Dla niego na pewno za mało by określić, że czuł się w coś w pełni zaangażowany. Może gdyby wcześniej znał Trevora tak dobrze, jak znał Valerie, mógłby ten czas wystarczyć, ale tak nie było. Po tym czasie nie mógł o nim powiedzieć za wiele i to sprawiało, że wszystko było trudniejsze.
Rozmowa biegła alej, a w niej zaczęło rozchodzić się o wszystko to, co na bieżąco działo się w jego życiu. Słuchał jej opinii w której dostrzegał mądrość, której sam nie posiadał. Tym się różnili - gdy ona uważała go za dojrzałego, on potrzebował tak prostych i jednoznacznych wyjaśnień. Nie czuł się ani trochę tym, jakim ona go przedstawiała.
- Nie określiłbym siebie w ten sposób, ale rozumiem co masz na myśli. - w końcu nie podejrzewał, że chciała zrobić mu przykrość, a jedynie podkreśli różnice, jakie dzielił go od reszty normalnych ludzi w ich wieku. Wiedział, że taki nie był zawsze, a jednak stawał się ponury, cichy i niedostępny coraz bardziej, mocniej zatapiając się w negatywne aspekty swojego życia.
Widział jak dziewczyna wycofuje się ze swojego pytania, które przecież musiało kiedyś wybrzmieć w tej rozmowie. Doceniał szczerość, która szła za tym jak do niego mówiła, nawet jeśli nie była ona dla niego wygodna i prosta.
- Sądzę, że tak. Zauważyłem, że inaczej reaguje na niego. - mówił mniej pewnie niż zawsze, w pewien sposób wciąż niepewny każdego kolejnego słowa. Chciał być z nią szczery, a z drugiej strony sam nie zdążył sobie jeszcze ich znajomości ułożyć w głowie, uważając ją za zbyt burzliwą i nieprzewidywalną by móc lokować w niej jakiekolwiek większe nadzieje.
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Zbrojownia - Page 6 QzgSDG8








Zbrojownia - Page 6 Empty


PisanieZbrojownia - Page 6 Empty Re: Zbrojownia  Zbrojownia - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zbrojownia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 6Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zbrojownia - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
czwarte pietro
-