Kultowe miejsce - zatłoczone i wiecznie przepełnione studentami. Pomimo swojej popularności, zawsze można znaleźć tu jakiś wolny stolik, a przemiła obsługa nie zapomina o żadnym kliencie. Przez jakiś czas pub nazywał się "Pod Trzema Różdżkami", gdy został przejęty przez fanatyków Koalicji Czarodziejskiej - o politycznych niesnaskach nie ma już jednak śladu i witani są tutaj wszyscy, niezależnie od czystości krwi.
Dostępny asortyment:
► Sok Dyniowy ► Woda Goździkowa ► Piwo kremowe ► Dymiące Piwo Simisona ► Rum porzeczkowy ► Malinowy Znikacz ► Grzane wino z korzeniami i koglem−moglem ► Ognista Whisky ► ”Najlepsza Stara Whiskey Campbell'a” ► Wino skrzatów ► Wino z czarnego bzu ► Sherry ► Rdestowy Miód
Coraz lepiej, być może w końcu zaniknie część podziałów pomiędzy domami. Uśmiechnęłam się do siebie, może byłoto zagranie poniżej pasa, ale naprawdę chciałam poznać te dziewczyny. -Drogie panie co powiecie na grę "prawda czy wyzwanie"? Co prawda jest to gra dość prosta , ale nie każdy się na nią decyduje. Zrobiłam niewinną minkę doskonale zdając sobie sprawę,że pewnie odmówią. w końcu pytania mogły paść różne, nawet te intymne... A zadania. Przez głowę przemknęło mi pewne lato z kuzynami i w oczach zaszkliły mi się łzy...Szkoda, że nie ma ich już na świecie.
Zaśmiała się, gdy Elliott pociągnęła ją w stronę dziewczyn, od których dopiero co odeszła. Gdy już dosiadły się do Krukonek, Kath posłała kuzynce język. Tak naprawdę z niewiadomych powodów, ale bardzo lubiła się z nią przekomarzać. Jako, że Gryfonka była z jej rodziny, często razem przebywały. Niestety po jakimś czasie ich kontakt się urwał, ale tutaj, w Hogwarcie znowu mogły się wspólnie widywać. Po chwili usłyszała pytanie Sigrid. Wszystkie dziewczyny na nią spojrzały. - Zielono. - Odparła, śmiejąc się. - Jest dużo obrazów, kominek, w którym nigdy nie żarzy się ogień, więc jest tam bardzo chłodno. No i do tego mnóstwo, mnóstwo imitacji srebrnego węża - na kolumnach, drzwiach i ramach okien. - Dodała, rozmyślając, jak mógłby wyglądać Pokój Wspólny Gryffidoru, zgadując, że był on przeciwieństwem PW Ślizgonów. - Dobrze, zagrajmy. - Odpowiedziała, słysząc kolejne pytanie Sigrid. Kurczę, ta dziewczyna ma niezliczoną ilość pomysłów, przyszło jej na myśl.
Odwdzięczyła się Kath tym samym, również pokazując jej język. Dziecinne, ale śmieszne i dziwnie na miejscu. - Jasne. Uwielbiam tę grę. - Roześmiała się. Nigdy, co prawda nie miała pomysłów na pytania, ale i tak można było się nieźle uśmiać, co kochała. Życie bez śmiechu jest jak noc bez księżyca. Bezbarwne, nudne i nieprzyjazne. - To... kto zaczyna?
Zrobiła wielkie oczy. - Ymm... jeśli o mnie chodzi, możemy zagrać. Od razu pożałowała, że tak łatwo się zgodziła, ale cóż... za bardzo lubiła dobrą zabawę, by powiedzieć "nie". Przypomniała sobie, jak kiedyś ze znajomymi grała w butelkę. Dobre czasy..
-Obojętne. Jeśli chcecie możecie zadawać mi pytania, nigdy nie wybieram zadań. Zwykle się boję tego, że musiałabym pocałować publicznie chłopaka ,którego nie znoszę. Roześmiałam się i popatrzyłam na dziewczyny. -I co, która zada mi pierwsze pytanie?
Patrzyła to na jedną, to na drugą i trzecią dziewczynę. - Może ja? - Odezwała się Kath po dłuższej ciszy. Popatrzyła na Krukonkę, wymyślając pytanie. - To... Może... Powiedz, jaka była twoja największa wpadka. - Zaśmiała się cicho. Popatrzyła na Elliott, która także puściła jej język. W odpowiedzi kopnęła ją lekko w kolano. Zaraz potem odwróciła wzrok na Sigrid, czekając na jej odpowiedź.
Kopnęła kuzynkę w kostkę, uśmiechając się przy tym słodko. Tak, tak, też cię kocham. - No dobra... to ja Sigrid? - Odwróciła się w stronę dziewczyny oczekując odpowiedzi. Jak ona kochała tę grę! Wprost uwielbiała. Tyle można było się o innych dowiedzieć.
Jane siedziała cicho, słuchajac rozmowy dziewczyn. Ona jakoś nigdy nie lubiła mówić o sobie. Zresztą, nie lubi do dziś. Co poradzić ? Upiła łyk kremowego piwa patrząc na Sigrid.
Nie słuchając odpowiedzi dziewczyny, Katherine wstała i ruszyła w stronę baru. Usiadła na jednym z krzeseł, uśmiechając się do tęgiej kobiety, po czym zamówiła cztery kremowe piwa. Po chwili już wracała do dziewczyn, niosąc tacę i każdej stawiając przed nosem pełny kufel tego przepysznego napoju. - Ja stawiam. - Powiedziała, mrugając do Elliott, a potem do Jane i Sigrid. Naprawdę, cała ta czwórka sprawowała naprawdę fajną i zgraną paczkę, mimo tego, że Ślizgonka ledwo co poznała dwie z nich.
-Moja największa wpadka? Popatrzyłam się na dziewczyny. -Ciężko jest mi wybrać tą największą, tyle ich było. Chociaż nie, jedna zasługuje na to miano. Gdy jeszcze żył mój kuzyn, a mieliśmy wtedy po dziesięć lat interesowały nas wszystkie zagadnienia związane z czarną magią. Taka nasza mała fascynacja.Postanowiliśmy wypróbować pewne zaklęcia na naszych rodzicach. Ja na tacie on na swojej matce. Jak wiecie, moc magiczna jest wtedy raczej chwiejna i niewyszkolona a jeśli używa się do tego różdżki rodzica... Zawiesiłam malowniczo głos - Na kolejnej uroczystości rodzinnej wprowadziliśmy plan w życie, wpierw zwędziliśmy różdżki a następnie zza krzeseł rzuciliśmy zaklęcie. Powiem tylko, że miny naszych rodziców po pozbawieniu wszystkich gości szat były bynajmniej niezbyt wesołe. Do dzisiaj pamiętam burę jaką wtedy oberwałam, również przy wszystkich zaproszonych osobach. Niby żadna specjalna wpadka, ale człowiek to zapamiętuje. Tak jak nieodpowiednie wyrażenie w towarzystwie, czy pokazanie swojej niewiedzy. Od tej pory uważam na naukach zaklęć. Uśmiechnęłam się.
Jane wzięła jedno Kremowe Piwo, które przyniosła Kath. - Dziękuje - uśmiechnęła się. Słuchała opowieści przyjaciółki, a na jej twarzy pojawiło się zrozumienie. - Kiedyś miałam podobną sytuacje-powiedziała, gdy Sigrid skończyła- Tylko, że w tedy do ojca przyjechał kolega z żoną i nieznośnym smarkaczem kilka lat młodszym ode mnie. Ojcu nie podobało się to, że mały wisiał na suficie cały zielony. Uśmiechnęła sie do własnych wspomnień.
Wzięła od kuzynki piwo kremowe i posłała jej buziaka. Zaśmiała się cicho. - Myślę że każdy kiedyś miał podobną sytuację. Ja na przykład kiedyś wprowadziłam na bankiet małego hipogryfa. Wszystko byłoby pięknie, fajnie, gdyby mały nie zaczął zjadać gościom ubrań i skakać po stole. Teraz wydaje mi się to śmieszne, ale wtedy nie było. Przez tydzień nie mogłam chodzić do hipogryfów, co było istną udręką. - Zachichotała, ale mina jej zrzedła. Ciekawe, jak ma się Willie... Słabo uśmiechnęła się na wspomnienie jej, tak... jej własnego, hipogryfa. Miała go od jego pierwszych dni. Codziennie się nim zajmowała, uczyła go i bawiła się z nim. Potem pojechała do Hogwartu, a cząstkę serca zostawiła z tym maluchem. Ale chwila... teraz był już dorosły, pewnie walczył o wysokie miejsce w stadzie. A ona nie mogła przy tym być... Ale dość już o tym. - Sigrid... teraz ty wybierasz sobie ofiarę - uśmiechnęła się.
Katherine westchnęła, słysząc opowiadania dziewczyn. - Tak, kuzyneczko. - Powiedziała do Elliott, która posłała jej buziaka. - Ty to zawsze miałaś bzika na punkcie hipogryfów. - Zaśmiała się - Ale to naprawdę fajne zwierzęta. - Dodała po chwili, żeby się z nią nie sprzeczać. Po krótkiej przerwie przeniosła wzrok z powrotem na Sigrid. - Tak, kogo wybierasz? - Zapytała, zezując oczami na prawo i lewo, co dawało dość komiczny widok, zauważając, że dużo ludzi się na nie patrzyło. Wydawać się to mogło chamskie, ale Kath jak zawsze lubiła publiczność i w żadnym stopniu jej to nie przeszkadzało.
- Skoro była już największa wpadka i to ona przypadła mi w udziale. Mrugnęłam porozumiewawczo do dziewczyn. - To co powiecie na pierwszy pocałunek. Nie mówię tutaj o jakimś zwykłym cmoknięciu w policzek, ale o prawdziwym pocałunku. Och, ale się zagalopowałam. Elliott, czy chciałabyś właśnie to pytanie czy może raczej zadanie? Mina aniołka w moim wykonaniu musiała wyglądać przezabawnie. Nigdy nie potrafiłam jej dokładnie zrobić, zawsze w oczach, gdzieś głęboko pozostawały diabelne błyski. to miała być zabawa, idealna na rozluźnienie i niech taką pozostanie.
Podniosłam zdziwiona wzrok. Nie spodziewała się, że akurat na nią wypadnie. Ale cóż... Pytanie czy zadanie? Najgorszy jest wybór, potem idzie jak po maśle. Wzięłaby pytanie, ale jej pierwszy pocałunek nie był czymś, co dość miło wspominała. Oczywiście... wtedy wydawało się to cudowne i jedyne w swoim rodzaju, lecz gdy uczucie przemija pocałunek nie jest już taki wyśmienity. Jej chłopak okazał się dupkiem. Zostawił ją, gdy najbardziej go potrzebowała, bo mu się odechciało. - Zaryzykuję... zadanie poproszę. - Mrugnęła do Sigrid. Byle nie nic z całowaniem.
Zaśmiała się. Pocałunek to pytanie którego bardzo chciała uniknąć. Nie do końca wiedziała dlaczego. Była ciekawa, jakie zadanie wymyśli przyjaciółka, choć założyłaby się, że Sigrid ma jeszcze mnóstwo zadań w zanadrzu. Biedna Elli. Jane odstawiła kufer kremowego piwa, wygodnie się oparła i spokojnie czekała aż ona pójdzie do odszczału.
Kath nie mogła się opanować, widząc zdziwioną minę kuzynki. Wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, co mogło wydawać się trochę niegrzeczne. Tak naprawdę śmiała się z niej, bo wiedziała, jakie dziewczyna ma teraz wizje przed oczami. Z jej opowiadań wnioskowało, że to zdecydowanie nie było nic miłego. Cofnęła się pamięcią do swojego pierwszego pocałunku. Było to dość trudne, ponieważ mimo swojego wieku (była najmłodsza z całej tej grupki) miała za sobą zdecydowanie dużo chłopaków. Nie należała do puszczalskich, co to, to nie. Wręcz przeciwnie, nie była łatwa. Ale była Ślizgonką. Nic więcej nie trzeba było tłumaczyć. Uważnie zaczęła się wsłuchiwać w odpowiedź kuzynki.
-Zadanie powiadasz? Daj mi chwilkę na zastanowienie. Miny dziewczyn jak powiedziałam o pocałunku były świetne. Widać, że je trochę rozbawiłam. Ale co ja mam dać za zadanie? Chociaż, wiem. Nie mam pojęcia czy Elliott potrafi grać, ale to może być ciekawe. - Jak wiecie uwielbiam muzykę i tak się składa, że chciałabym usłyszeć jak ktoś poza mną, czy Jane gra na jakimś instrumencie. Co powiesz Elliott na drobny pokaz, tu i teraz gry na skrzypcach? Mówiąc to, spod stołu wyciągnęłam swój czarny futerał, z którym się prawie nigdy nie rozstawałam. - Gościom w pubie przyda się trochę rozrywki. I z miną niewiniątka popatrzyłam na koleżanki. Moja słodka minka musiała być przekomiczna ponieważ w ich oczach również pojawiły się wesołe iskierki.
- O, skrzypce. - Odezwała się pierwsza Kath i posłała w kierunku Elliott znaczące spojrzenie. Unosząc wysoko brwi, rozłożyła się wygodnie na ławce uważnie obserwując reakcję Gryfonki.
- Ale...ale... W życiu nie grałam na skrzypcach. Chyba, że zabawki się liczą. - Zaśmiała się cicho. Zadanie, to zadanie. Cóż zrobić. Często przyglądała się swojej matce, gdy ta grała na tym cudownym instrumencie. Sama chciała spróbować, ale nigdy jej się to nie udawało. Zawsze było coś ważniejszego. A teraz nadeszła ta chwila, choć trochę inaczej ją sobie wyobrażała. Wzięła od Sigrid skrzypce i wstała. - Tylko błagam... nie śmiejcie się. - Zagrała kulawo jedną z melodii, które jej mama grała. Pamiętała co prawda ruszy jej dłoni, ale w praktyce było to trudniejsze, niż na to wyglądąło. W końcu oddała skrzypce właścicielce. Zakopała się na fotelu i spojrzała na Jane. - Teraz ty, kochana. - Pokazała na nią palcem. - Prawda czy wyzwanie?
Jane lekko naburmuszyła się. - Z twoim talentem muzycznym ? I to ja tutaj jestem nieśmiała ?-zaśmiała się. Elliott zagrała. A zagrała całkiem ładne, w kilku momentach najwyraźniej się zapomniała i grała całkiem niepasujący dźwięk ale... co tam Jane może wiedzieć o muzyce ? - Prawda. Ale błagam, w granicach rozsądku. Powiedziała, ponieważ wystarczająco dobrze znała Eli by wiedzieć że zaraz będzie musiała powiedzieć coś głupiego, a przez grę dziewczyny, patrzyło na nie sporo osób.
Zaśmiała się szatańsko i spojrzała z szaleństwem w oczach na Jane. Po chwili wróciła do swojego "normalnego" wyszczerzu. - Pomyślmy... Może... W jakiej bieliźnie chciałabyś zobaczyć swojego chłopaka? - Zachichotała. Wzięła łyk piwa kremowego, ale o mało się nie udławiła, widząc minę dziewczyny. - No co? Rozejrzała się dookoła i zauważyła, że wiele osób się na nie gapi lub nadstawia uszy w ich stronę. Uśmiechnęła się do siebie i przeniosła wzrok na Jane.
Zacisnęła powieki, udawając, że się skupia. - A jakie typy mam rozpatrywać ? Gdybym miała chłopaka -podkreśliła słowo "gdybym"- Samo to, że widze go w bieliźnie byłoby fascynujące. Mrugnęła do dziewczyn. - W kropeczki. Szara w czerwone kropeczki. Zaśmiała się, upijając łyk kremowego piwa.
- Myślałam, że wymyślisz coś bardziej dziwnego, ale okej. Szara w kropeczki też byłaby ciekawa. Ja bym chciała, żeby nosił takie z wilkami. Albo nie... bordowe z lwami. Taak. - Zaśmiała się. - Tak wiem, jestem dziwna. - Teraz ty wybierasz Jane. Weź Kath, weź Kath, weź Kath... Modliła się w myślach.
Zacięcie słuchała wymiany zdań wśród dziewczyn. Widać, że świetnie się bawiły. Ona, jako że nie dostała żadnego pytania (i wątpiąc w to czy kiedykolwiek dostanie) siedziała oparta o ramę krzesła. Odsłaniając głowę do tyłu była całkowicie pogrążona w myślach. Chociaż tak naprawdę nie myślała o niczym konkretnym. Trochę tego, trochę tamtego. Ostatnią rzecz, w jaką się wsłuchała, to odpowiedź Jane na temat tego, w jakiej bieliźnie chciałaby zobaczyć swojego chłopaka. Tak, Kath często miała w zwyczaju oglądać męskie "tyłki", lub raczej ich bieliznę. Pamięta, jak kiedyś w trzeciej potraktowała pewnego Gryfona zaklęciem swobodnego zwisu. Na sam koniec chłopakowi opały spodnie, i wszyscy mogli dostrzec jego bieliznę. Kath nie wdała się w szczegóły. Mało obchodziło ją, co wtedy Gryfon miał na sobie. Jedyna rzecz, jaka jej wtedy przyszła do głowy to ta, żeby jak najwięcej osób widziało, jak ona go traktuje. Z resztą chłopak ten nie był jedyną osobą, którą Kath "zrównała z ziemią". Ciekawe, jak to jest być największym postrachem wśród uczniów, a potem zamienić się w potulnego baranka, przyszło jej na myśl, może znów powinnam wrócić do swojej prawdziwej postaci? Mina jej zrzedła. Siedziała na krześle z widoczną, zaciśniętą szczęką. Była pewna, że inne dziewczyny dostrzegły jej nagłą postawę.