Mało komu chce się zapuszczać w te tereny, jednak zdecydowanie warto! Piękne, wiecznie zimowe krajobrazy i... woda, która nigdy nie zamarza. Magia!
Autor
Wiadomość
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
- No, a nie powiedziałem elektryczny węgorz przypadkiem? - Otworzył szeroko oczy. Ten strach działał mu już źle na mózg skoro plótł trzy po trzy albo myślał jedno, a usta jego wypowiadały drugie. Jednak co mu się dziwić. Tyle stresu na trzeźwo to nawet kakao nie umie udźwignąć. - Lepiej niech to nie będzie żmijaptak, bo one są niebezpieczne - w głowie Puchona od razu rozbrzmiała piosenka, której myśli jego nie mogły zaprzestać śpiewać, równie silnie co on nie chciał tego słuchać. - Bo jakoś wysoko są w tej śmiesznej klasyfikacji, co nie? Z jakieś XXX? Albo XX. XXX to raczej oznaczenie na porno a nie na zwierzęta. - Doprecyzował swoją wiedzę, aby została skontrastowana w tym, co odbija się echem w głowie Ślizgona. Wacława przeszedł dreszcz, który zgiął go w pół. Gęsia skóra przeszyła jego ciało jeno na myśl, iż coś smyrgnęło jego znajomego a było łuskowate i obślizgłe. Zaczął pocierać swoje ramiona z zimna, które czuł głęboko w kościach. Może to ten mistyczny oddech śmierci, który czuje się na karku? - Tam jest! - Krzyknął podekscytowany Wacław, idąc za zwierzęciem, które zobaczył. Zrobił dosłownie trzy kroki, po czym się zawrócił. - Przecież ja tam nie podejdę, bo on mnie zje, znając moje szczęście. Wiesz, że jak masz węża w domu, a on leży z tobą w łóżku to nie z miłości, a dlatego, że mierzy się z tym czy da radę cie zjeść? Ślizgoni też tak mają - pytał, bo dawno z żadnym Ślizgonem się nie przespał.
/Dawaj k6 na to czy widzimy to samo legowisko węża 1,2 - nie 3-6 - tak
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Z wrażenia aż zamarł. Czyżby zimowa kraina wpłynęła na niego tak, że zmroziła mu mózgownicę? - A powiedziałeś? - zamrugał skołowany, nie mając już pewności w co wierzyć, czy sobie - wątpliwe źródło prawdy, czy puchonowi - równie wątpliwe. Potrząsnął głową, ucieszony tylko, że skacząc jak ta sarna nie rozlał kakałko, którego teraz chętnie się napił, by zmyć niesmak nieprzyjemnego smyrdania. Nie miał nic przeciwko takowemu, ale może nie w śniegu, w łydkę i znienacka. - Nie no XX to takie co może być udomowione. Widział żeś kiedyś udomowionego żmijoptaka? - uniósł brwi. W głowie zakwitła mu idea porno ze żmijoptakiem ale szybko ją zdeptał. Obejrzał się zaraz za kierunkiem wskazanym przez Wacława i ruszył znacznie odważniejszym od niego krokiem w stronę owego "tam". - Nic nie widzę... - przyznał szczerze, rozglądając się, bo widział jedynie więcej tych esowatych, przyczernionych kształtów - To chyba nie jest błoto... - ocenił, dotykając śladu palcem i rozcierając czarną substancję w palcach - Popiół? - zerknął pytająco na Wacka z nadzieją, że ten kojarzy lepiej co to za zwierzęta srają popiołem. Uśmiechnął się chytrze w odpowiedzi na jego pytanie - Musisz się z jakimś wybrać do łóżka i to sprawdzić. - zabrzmiało to jednak znacznie bardziej sugestywnie niż planował. Zaczął iść tropem jednego z tych osmolonych śladów z nadzieją, że ten w końcu dokądś go zaprowadzi.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
- Powiedziałem? - Dopytał się z niepewnością, ale temat należało już zostawić za sobą, bo chłopców zaczął pojmować znacznie ważniejszy problem. - No, nie, sam udomowiłem tylko żabę a ich tak Kiła jest z menażerii - dodał totalnie zbity z trupy. W głowie ledwo co umiał sobie stworzyć obraz ptaka, który jest żmiją czy może żmii, która jest ptakiem. W tym momencie Wacław pewien był jednej rzeczy: nie chciał nagle spotkać dzikiego bazyliszka, ale takie rzeczy nie powinny występować aż tak frywolnie w tym konkretnym regionie. - Ale to że coś jest zakazane przez prawo nie znaczy, że nie jest praktykowane. Tak jak z piciem alkoholu poniżej 18 roku życia - wykazał się swoją wiedzą z alko-prawa, bo to jedyna dziedzina prawa, na której się jakkolwiek znał. - Seks przed ślubem? Obrażasz mnie - wytrzymał jeszcze dwie sekundy zanim się nie zaśmiał, a później wrócił do palącego problemu. - No, zgadując, że to nie jest feniks, bo one nie pełzają to pewnie jakiś spiołek, popiołek albo inna wydzielina ze spioły. - Podszedł kilka kroków do Lokiego tak, aby nie wyglądało, że robi sobie z niego żywą tarczę, ale później, kiedy te ich dwa ułomne mózgi nie potrafiły nic odnaleźć a Wacek z obrzydzeniem nie uciekł, słysząc dzikie syczenie - zebrał się na odwagę. Podszedł pod jakaś kłodę, kończącą ślady węża i podniósł ją końcówką różdżki. Różdżką. Nie zaklęciem. - Swarogu uchroń mnie od tego - wybełkotał po polsku z obrzydzeniem na twarzy, kiedy odkrył legowisko gada.
/Rzuć k6 na to czy wąż jest agresywny, gdzie 1 - wygląda na stan agonalny a 6 - skacze na jednego z nas
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Podążał tropem węża, krokiem niemal takim, jak się wraca do domu po imprezie, w sensie wydaje się, że prosto, a jednak zakosami takimi, jakby się wrogiego magi-snipera chciało uniknąć i ostrzału zaklęć niewybaczalnych. - Seks przed ślubem, to jak z tym alkoholem przed osiemnastką. - zauważył. Wiadomo, że nie wypada, a i tak każdy to robi. Spojrzał na Wacka, odwracając gwałtownie głowę olśniony: - No przecież, że Popiełek! - pokręcił głową, zdumiony, że sam na to wcześniej nie wpadł. zaczął się głowić, co pamięta o popiełkach i jednocześnie rozglądać się na boki - One wypełzają z nieprzypilnowanego ogniska, ktoś musiał tu coś rozpalić i zostawić... - chciał wyszukać wzrokiem, czy coś w okolicy jest takiego, w końcu w śniegu nie powinno być z tym problemu, jednak dalej idąc za esowatymi śladami, w końcu natrafił na winowajcę całego zamieszania, kiedy już Wodzirej dzielnie uniósł zaklęciem kłodę. Popiełek leżał w śniegu i jak się można domyślić, ognista istota plus śnieg, nie wyglądał najlepiej. - No powiem Ci, że w takim stanie to chyba nie ma się czego bać. - ukucnął koło stworzenia - Myślisz, że damy radę go odratować? - spojrzał na chłopca z dołu, posyłając mu uśmiech - No dawaj, przecież nie pozwolisz mu tu zdechnąć. Gdzieś musi być jakieś dogasające ognisko... - zaczął się znów rozglądać za takim, delikatnie biorąc zmiękłe ciało stworzonka w rękę.
Rzuć K6 Parzysta - znajdujesz ognisko, z którego się wykluł! Nieparzysta - nie znajdujesz, musisz zrobić jakieś sam
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Zęby ciasno mu się zacisnęły, kiedy Loki tak bez większego strachu czy wstydu pochwycił węża w swe objęcia. Może nawet trochę zazdrość? Jednak to myśl bardziej dzika niżeli prawdziwa. Wacek wielu osobom zazdrościł śmiałości do obcowania z istotami, które postrzegał jako nośnik śmierci. Czyli większości żyjątek z kleszczami na czele. - Z takim podejściem nie damy - powiedział dość ostro jak na siebie, bo obniżeni moralu drużyny to ostatnie, czego potrzebował tego dnia, w tej konkretnej sytuacji. Puchon zakasał rękawy, a w sumie to je opuścił, aby nie zrobiło mu się zimniej i zaczął szukać jakiś smużek dymu w okolicy. Nic nie widział i chciał już powiedzieć Ślizgonowi, żeby skorzystał ze swoich centymetrów i dobrego wzorku, nadrabiając poszukiwania za niego. Wtedy przypomniał sobie, że wszystko powyżej metra 90 kojarzy mu się źle i postanowił być silną, niezależną istotą puchońską. - Dobra, nie ma tu żadnego ogniska. Trudno. - Wacek otrzepał ręce, wytarł je o jakieś swoje wierzchnie ubranie, skręcił kark w prawi i w lewo po czym uczuł się gotów do rzucenia zaklęcia. Najpierw zmienił resztki kakao w benzynę, zalewając nią stosik gałązek, który ułożył na szybkości w śniegu. Chciał już rzucić jakieś płomienne zaklęcie, ale taki dziki pożar? Nie, nie, nie. Ułożył wokół stosiku kamienie, aby na wszelki wypadek mieć pewność, że ogień ma naturalną barierę. Wszak śnieg to zbyt mało. - Incendio - rzucił zaklęcie, odskakując od ognia zanim ten jeszcze na dobre zaczął płonąć.
/Rzuć literkę na ogrzanie zwierzaka. Samogłoski to porażki. Dwie porażki to wiesz...
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Nie był fanem zwierząt, właściwie mało czego był fanem, ale też nie miał awersji przed wchodzeniem z nimi w interakcje. Ot jak podnoszenie węża ogrodowego, czy innego gumochłona na zajęciach. Szczególnie, że popiełek wydawał się być w tak opłakanym stanie, że niespecjalnie stanowił zagrożenie dla kogokolwiek. No, może poza nerwami Wacława. Z pewnym żalem w sercu rozstał się z resztkami kakao, już za nim tęskniąc, ale cóż siła wyższa, więc przyglądał się jedynie temu, co też puchon czynił. Główkowali w dobrym kierunku, zasadniczo popiełkowi powinno być lepiej, jak będzie bliżej ognia, prawda? Incendio zadziałało, a kiedy roztopiło odrobinę śnieg dookoła kręgu kamieni, Lockie ostrożnie podszedł i ułożył zwierze na tyle blisko, na ile pozwalał mu żar hajcujących się gałązek. Obserwował uważnie co się zadzieje, problem w tym, że chyba nie działo się za bardzo nic. Wąż tak jak poruszał się niemrawo, tak dalej pozostawał trochę miękki. - Myślisz, że trzeba go... wrzucić? - spojrzał z dołu, kucając przy wężu, na Wodzireja- W sensie... do ognia? - zastanawiał się, czy to popiełkowi pomoże, czy raczej zrobią z niego sziszkebaba.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Wiele myśleć nie trzeba, gdyż nikt z gromadzonych i to chyba na czele z głównym zainteresowanym nie wiedzieli jakie są zwyczaje popiołków i wszystko, co się tu odbywało zdawało się wielce improwizowane. Puchon wciągnął lodowate powietrze w płuca, po czym wypchnął je bez żadnych skrupułów. - Nie wiem - powiedział poddańczym głosem. Myślał jeszcze, że może warto wysłać patronusa z wiadomością do kogoś, ale 1) trzeba było znać zaklęcie obrońcy 2) trzeba było je znać na tyle dobrze, aby przekazało wiadomość. Wacek spełniał 1/4 z powyższych kryteriów. Dlatego należało zdać się na logikę i intelekt, a to również surowiec dość brakujący w tym towarzystwie. - Nie wiem - wycedził głosem, który zdradzał chęć płaczu. Wargi Puchona drżały to niby w uśmiechu to podgryzane zębami, aby nie zdradzić żadnych nerwowych ruchów. - Posadzimy go obok ogniska. - Zarządził, odsuwając butem dwa kamienie, dając zwierzęciu wybór czy zechce podejść do ognia czy też nie. - Połóż go gdzieś blisko, ale nie na tyle blisko, żeby się samemu spalić - polecił po czym zamilkł w ciszy, która sama go niepokoiła od środka.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Przyglądał się chwilę Wodzirejowi, po czym chwilę patrzył na ociężałego węża. Rzeczywiście ani jeden ani drugi nie miał pojęcia co robią, ale czy nauka przez doświadczenie, empiryczne poznawanie materii, nie była nauka najlepszą, jaka mogła ich spotkać? Skinął głowa w odpowiedzi na słowa Puchona i delikatnie przełożył węża bliżej ogniska, pomiędzy rozsunięte kamienie, przyglądając się, jak ten podnosi głowę nieco żywiej i jakby próbuje się doczołgać do płomieni. - Ty myślisz, że on tak pełznie bo mu dobrze, czy chce popełnić rytualne sudoku? - zasypywał biedną głowę Wacka kolejnymi pytaniami, samemu nie będąc pewnym jakie będziie rozwiązanie tej zagadki. Obiecał sobie w duchu przysiąść głębiej do zagadkowych aspektów życia zwierząt ognistych, na wypadek, gdyby kiedykolwiek jeszcze w życiu przyszło mu opiekować się takim stworem jak popiełek. - Noo... jakby mu lepiej?
Rzuć k100 na to jak się wężu polepsza. Im wyżej tym lepiej, poniżej 10 wąż zmar. Możesz dodać swoje punkty ONMS.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Spojrzenie skierowana na Ślizgona wyrażało więcej niż tysiąc słów, między innymi: nie zadawaj mi takich pytań, zaraz się popłaczę, po co ja cie to w ogóle ciągnąłem, potrzebujemy ajerkoniaku, nie chce od dziś żyć w żałobie, błagam zrób coś. Słów było dużo, zwłaszcza tych, co tworzyły zdania. - Nie wiem - powiedział wpatrując się beznadziejnie to w wijące się stworzenie, to w płomienie, które z każdą sekundą rozpalały w jego sercu żal, którego nie umiał określić słowami. - Nie wiem - wycedził automatycznie, ogrzewając sobie ramiona zwartymi ruchami dłoni. Oglądał biernie ten spektakl natury z ujmującą chłodną dłonią gardło ciekawością. Czy zawsze, gdzie Wacek przychodzi musi być śmierć? To wielka niesprawiedliwość. Chłopak odwrócił wzrok, bo nie mógł już dłużej oglądać poczynań biednego popiołka. - I jak z nim? - Zapytał po dłuższym momencie, kiedy zebrał w sobie siłę na wypowiedzenie jakichkolwiek słów.
+
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Gdyby Lockie był choć odrobinę bardziej empatyczny, gdyby próbował w swoim życiu odrobinę lepiej rozumieć ludzi, może wyczytałby z tego spojrzenia te wszystkie niewypowiedziane słowa, które się tam przecież czaiły, tuż na wyciągnięcie ręki, wystarczyło chcieć. Ale nie wiedział jak, nie umiał, widział tę granicę wilgoci, rosnącą na krawędzi dolnej powieki bruneta, rozumiał, że to nie jest coś, co powinno teraz się w jego oczach pojawiać, ale nie rozumiał dlaczego. Kiedy Wacław odwrócił wzrok, Lockie również odwrócił twarz do ognia i wpatrywał się chwilę w stan popiełka. Ten, najwyraźniej ocucony żarem bijącym od płonących gałęzi, zaczął ruszać się znacznie sprawniej i żywiej, szybko wpełzając do środka kłębowiska patyków i zwijając się tam w wężowego ślimaczka zamerdał rozdwojonym językiem. - No powiem Ci, że jak na moje, to uratowany. - klepnął go w udo, chcąc zaskarbić sobie jego uwagę, jednocześnie mając nadzieję, że taka dobra wieść odgoni ten żal, wzbierający w oczach Polaka, z którym Swansea nie umiał sobie poradzić- Wygląda, jakby sobie tam zrobił gniazdko i miał iść spać. - uśmiechnął się. Choć obaj byli nogami z opieki nad magicznymi stworzeniami i to obaj lewymi, to najwyraźniej dziś im się coś udało. Wystawił nawet pięść w stronę Wacka, do zbicia pełnego satysfakcji żółwia, nim podniósł się i rozochocony tym wielkim sukcesem podparł się pod boki: - No ja bym to uczcił. - zaproponował, z jakiegoś niewiadomego powodu nagle nabierając ochoty na ajerkoniak.