Głodne żółwie, spadające z nieba kokosy, ostre koralowce, o które łatwo rozciąć stópkę. Na turystów czeka wiele niebezpieczeństw, ale od czego jest stara poczciwa piguła! Tego stojącego najbliżej brzegu domku nie sposób pomylić z czymkolwiek innym, dzięki czerwonemu krzyżowi wymalowanemu na białej ścianie. To właśnie tu możesz przyjść, kiedy dopadła cię jakaś tropikalna choroba, zwykły uraz, albo po prostu lubisz charakterystyczny zapach lekarstw i środków dezynfekujących.
Scar weszła do gabinetu. Pomieszczenie było przytulne, dobrze wyposażone i pachniało tak...medycznie. Panienka Lightwood uwielbiała ten zapach. Usiadła na wygodnym krześle, które stało przy biurku. Światło słoneczne wpadało przez dość duże okno. Pielęgniarka zaczęła czytać drugi rozdział książki, którą dostała w prezencie.
Po dłuższych godzinach bezczynnego siedzenia w gabinecie, dziewczyna postanowiła się przewietrzyć. Poszła pospacerować po plaży, by zaraz potem pójść do domku.
Ostatnio zmieniony przez Scar Lightwood dnia Sro Lip 14 2010, 23:12, w całości zmieniany 1 raz
Szli trzymając się za ręce i niosąc swoje kufry. Diana miała już cały nos czerwony i kaszel strasznie ją męczył. Gdy w końcu znaleźli odpowiedni domek, wyglądała fatalnie. Podeszła do drzwi i zapukała. Brak odpowiedzi. Zapukała drugi raz. To samo. W końcu postanowiła wejść do środka. Jednak drzwi były zamknięte. Popatrzyła na Marka. -I co teraz?- zapytała przez nos, a oczy zaczęły jej łzawić. Nie żeby płakała. Po prostu zaczęły łzawić, bo nas miała zapchany.
-Dobrze, że znam się na eliksirach - Powiedział Mark, wyciągnął różdżkę, i rzekł: -Alohomora. - Drzwi otworzyły się. W środku nikogo nie było. Było tam pełno eliksirów. -Chcesz zaryzykować? - Zapytał tajemniczo
-A mam inne wyjście?- zapytała przez nos. Weszła do gabinetu i rozejrzała się. Postawiła swój kufer pod ścianą i usiadła na łóżku medycznym. -Tylko nie wiem, czy to coś pomoże. W domu jak mnie dopadnie przeziębienie to muszę się kurować przez tydzień.- powiedziała patrząc na Marka.
-Mama często podawała mi ten eliskir... po nim bardzo szybko się kuruje. - Powiedział, i zaczął grzebać w eliksirach. W końcu znalazł odpowiedni, i podał go Dianię. -Proszę, wypij to. Może nie jest zbyt smaczne, ale pomoże.
Wzięła fiolkę z eliksirem i wypiła.Poczuła znajomy gorzko-kwaśny smak, którego jeszcze nie znała. W życiu nałykała się wielu eliksirów i pigułek na przeziębienie, ale tego jeszcze nie próbowała. -Mam nadzieję, ze pomoże.- powiedziała i poczuła, ze oczy już jej nie łzawią, a nos powoli się odtyka. -Hej! To działa!- zawołała uszczęśliwiona. Dalej jednak mówiła przez nos. -Będziesz musiał podać mi skład tego eliksiru.- powiedziała zeskakując z łóżka.
Jak można poczuć znajomy smak, nie znając go wcześniej? Na drugi raz, przed wysłaniem przeczytaj dwa razy to co napisałaś.
-Dobrze, tylko najpierw wyzdrowiej. - Powiedział mark uśmiechnięty. - Po dwóch godzinach powinno ci przejść. Możemy już chyba iśc. Gdzie idziemy? - Zapytał Mark, dokładnie oglądając pomieszczenie.
-Hmmm... przez to pływanie trochę zgłodniałam... może do restauracji?- zaproponowała. W tym momencie jakby na potwierdzenie jej słów zaburczało jej w brzuchu. Jej twarz oblała się szkarłatnym rumieńcem, a ona sama zawstydzona objęła brzuch rękami.
-Nic się nie stało. O, restauracja to dobry pomysł, sam zgłodniałem. - Powiedział, i poukładał eliksiry na miejsce. Potem wyszli z gabinetu, i Mark zamknął drzwi. Skierowali się w stronę restauracji.
Scar kontrolnie zajrzała do gabinetu. Coś się nie zgadzało. W gabinecie dało się wyczuć jakby `pulsowanie powietrza`. - To znaczy, że ktoś tu był - pomyślała dziewczyna. Na gabinet było rzucone zaklęcie Homenum Revelio – u, które informowało pielęgniarkę, o obecności pacjentów, a właściwie każdego człowieka, który odwiedził ten gabinet. Scar zaczęła sprawdzać, czy coś ubyło z szafek. Eliksiry były poprzestawiane. Scar zauważyła, że zniknęło sporo Eliksiru Pieprzowego. W głowie dziewczyny momentalnie uformowała się formułka: ,,Eliksir rozgrzewający, podawany w przypadkach przeziębień, po którego wypiciu przez kilka godzin dymi się z uszu". Scar była wściekła! Uczniowie nie mieli prawa sami brać eliksirów, czy innych uzdrawiających przedmiotów, nawet jeśli było to coś tak błahego jak eliksir na przeziębienie! Musi dowiedzieć się kto był tak śmiały, żeby grzebać w eliksirach. -Ale jakoś nie mam ochoty szukać ucznia, któremu dymi się z uszu - pomyślała, po czym rzuciła zaklęcie Piertotum Locomotor, na czaszkę Buchorożca, stojącą na biurku pielęgniarki w celach ozdobnych, jak w niektórych mugolskich gabinetach taką funkcję pełniły imitacje ludzkich szkieletów. -Kto tu był? - spytała pielęgniarka, ozdobnej czaszki. -Nie mam pojęcia - odrzekła czasza pustym tonem. - Ale, wiem gdzie poszli, i powiem panience jak wyglądali. -Mów, proszę - powiedziała do figurki. - Cholera, gadam z plastikową podróbką czaszki- pomyślała, lekko uśmiechając się. -Dziewczyna, drobna, ruda, a chłopak nie wiele wyższy, brązowowłosy. Poszli do restauracji. -Dziękuję... em... czaszko. Byłabyś świetnym szpiegiem - pochwaliła czaszkę. -Nie ma sprawy, panienko. Ah! I wypucuj mnie od czasu, do czasu - poprosiła czaszka. Scar rzuciła krótkie Priori Incantatem, kończąc tym samym dziwną konwersację z ozdobą.
Jedyne o co była wściekła, to, to, że ktoś zażywał antidotum bez jej wiedzy i zezwolenia. - A jakby coś się stało?! To oczywiście cała wina spadłaby na nią! - pomyślała, układając eliksiry na właściwie miejsce. - Musze znaleźć tę parę, i porządnie ją ochrzanić - postanowiła, po czym poszła do restauracji.
Ostatnio zmieniony przez Scar Lightwood dnia Pon Sie 09 2010, 09:44, w całości zmieniany 1 raz
Dziewczyna - już spokojna weszła do gabinetu.Usiadła za biurkiem po czym wyjęła z niego niewielką książkę, którą z powodzeniem można by nazwać notesem. Otworzywszy notes na odpowiedniej stronie zanotowała, że dnia tego i tego, dziewczynie imieniem Diana Potter z domu Gryffindor podano Eliksir Pieprzowy , z powodu przeziębienia. Scar skończyła notować, po czym zamknęła książkę. Zamyśliła się na dłuższą chwilę, nie mogąc zdecydować, co teraz będzie robić.
Szła w kierunku gabinetu Pielęgniarki. Zastanawiała się co powiedzieć, ale nic nie wymyśliła. Nie miała pod ręką niczego czym mogłaby zatamowac krwawienia. Spojrzała na swoje przedramie i przyspieszyła zostawiając ślady krwi za sobą. Po kilku minutach doszła do gabinetu Pielęgniarki i zapukała do drzwi, po czym oparła się plecami o ścianę, by sie nie wywrócić.
-Proszę ! - krzyknęła Scar, którą pukanie wyrwało z transu. Widząc, lekko słaniającą się na nogach dziewczynę, podbiegła, żeby jej pomóc. Z ramienia dziewczyny obficie skapywała krew. - O cholera - przeklęła Scar, prowadząc dziewczynę w kierunku łózka. - Jak to się stało? - spytała, podchodząc tym samym do regału z eliksirami i antidotami. - Bardzo boli?
Sydney zastanawiała się czy powiedziedź dokładnie wszystko, ale chyba nie ma wyboru. Usiadła na łóżku, a na przedramieniu było kilka ran ciętych. - To była tylko mała kłótnia. - powiedziała cicho już sama nie wiedząc co sie wokół niej dzieje. Widok krwi nie przeszkadzał jej, ale zbyt dużo jej już ubyło by mogła trzeźwo myśleć.
Scar taka odpowiedź wystarczyła, z regału chwyciła kilka buteleczek, i natychmiast podbiegła do dziewczyny. Na wyjaśnienia będzie czas później. Jedną ręką, mocno ucisnęła ranę, tak żeby krew przestałą cieknąć, druga ręką podała dziewczynie esencję z Tojadu Żółtego, który działał znieczulająco. -Tergeo - mruknęła pielęgniarka, celując różdżką w ranę,która oczyszczona została z krwi aby zaraz potem dodać Episkey.A gdy wypowiedziała zaklęcie Ferula rana była całkowicie zabandażowana, a krew przestała tak obficie cieknąć. Scar sięgnęła po kolejną buteleczkę eliksiru opatrzoną nalepką Eliksir Wiggenowy, po czym podała ją dziewczynie. -Nie minie godzina, jak rana całkowicie się zrośnie - powiedziała. - Choć z tak dużego zranienia na pewno zostanie blizna a tego na pewno byś nie chciała. Więc wypij jeszcze to - powiedziała, podając jej kolejną buteleczkę eliksiru. - W takim stanie, to raczej nic mi nie powiesz, wiec odpocznij chwilę, a ja postaram się znaleźć coś dodającego energii. Zostawiła dziewczynę, by po chwili wrócić z buteleczką Krwi Trolla. - To nie będzie smaczne, ale do dna! - rozkazała, cierpliwie czkając, aż dziewczyna wypije wszystkie eliksiry.
Ostatnio zmieniony przez Scar Lightwood dnia Czw Lip 15 2010, 16:27, w całości zmieniany 1 raz
Wypiła to wszystko co podała jej pielęgniarka. Wogóle nie myslała o tym co zażywa, a napewno by wiedziała co to. Pokręciła przecząco głową na słowa o bliźnie. Miała ich jednak kilka w innych miejscach. Położyła się na łóżku by odpocząć. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Odpoczywaj ile chcesz, ale przykro mi - rozmowa nas nie ominie- odpowiedziała Scar, patrząc na dziewczynę. Co ona powiedziała, mała kłótnia? Kto był tak nienormalny, żeby nawet podczas kłótni tak haratać komuś rękę? - myślała gorączkowo Scar. - No, najważniejsze, że wszystko jest już okej.
- Wiem. - powiedziała cicho. - I pewnie zastanawia się Pani, kto to zrobił. - dodała. Wolała już teraz wszystko opowiedzieć niż później, gdyż może jej wtedy byc ciężej. Zastanawiała się tylko jak zacząć opowiadać i od którego momentu. Wiedziała, że będzie musiała powiedzieć wszystko i ktoś kiedyś zacznie działać w tej sprawie.
- Chcę wiedzieć kto to zrobił, i dlaczego. Nie zrozum mnie źle, nie chcę być wścibska, czy mieszać się w wasze sprawy. Ale nawet podczas kłótni, takie sytuacje nie są błahostką, a poważnym narażeniem życia- odpowiedziała Scar. - Opowiedz mi co możesz powiedzieć, i co uważasz za słuszne, żebym wiedziała.
Odetchnęła znów głęboko i otworzyła oczy. - Nie da się pominąć niczego. - zaczęła. - Zaczęło sie po śmierci rodziców, gdy mnie i mą siostrę wzięła pod opiekę Ingrid, która podała się za naszą ciotkę. Obrywałam najbardzie i wogóle tylko ja, bo wybrałam Hogwart, a nie szkołę w Meksyku. Później Ingrid zginęła także i okazało się, że nie była naszą ciotką. Moja siostra obwiniała mnie o śmierć rodziców, że to moja wina i wogóle, bo gdyby nie ja nie przenieślibysmy się do Anglii z Australii... - urwała, ale po chwili znów zaczęła mówić. Dość wolno i cicho, bo jak inaczej w jej stanie? - No i Danielle, moja siostra nie chciała zrozumiec, że to nie moja wina. Próbowałam z nią rozmawiać kilkakrotnie, ale nie chciała słuchać. - wskazała na blizny na szyi i blizny na nogach. - Ostatnio znów chciałam z nią porozmawiać i było nawet dobrze, ale jednak powiedziałam coś co jej się nie spodobało i zrobiła to. - teraz wskazała na zabandażowaną rękę. - Nie mogłam sie bronić, nie chciałam. - dodała jeszcze ciszej. - Wkońcu to moja siostra.
Scar zrobiło się tak jakoś przykro. Nie doceniała swojego cudownego życia, bo nie zdawała sobie sprawy, że inni mogą mieć sto razy gorzej. Zastanowiła się. Sama nie wyobrażała sobie, być tak potraktowaną przez brata. Ta więź pomiędzy rodzeństwem powinna być najtrwalszą, najlepszą, nierozerwalną. Nie miała pojęcia, jak pomóc dziewczynie, jedynym na co się zdobyła, było położenie ręki na plecach dziewczyny, i poklepanie jej, lekko i delikatnie. Dotąd nie miała nawet pojęcia, że jej ślizgońska natura pozwoli jej na coś takiego. A jednak. -Nie możesz jej na to pozwalać. Rozumiem, że jest twoja siostrą, i ciężko Ci się jej sprzeciwić, ale musisz. Skoro rozmowa nic nie daje, wspomóż się zaklęciami. Nie sugeruję, że powinnaś ją jakoś skrzywdzić, ale jest tyle zaklęć tarcz, czy zaklęć obronnych. Zrozum, ona nie ma prawa! - pielęgniarka nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć, więc powiedziała to co przyszło jej do głowy, co uznała za słuszne.
- Wiem, że nie mogę jej pozwalac na takie traktowanie. - powiedziała. - Widzi, Pani i tu odzywa się moja prawdziwa natura. Normalnie mogę być wredną i złośliwą pannicą, co spowodowały inne wydarzenia, ale naprawdę taka nie jestem. Nie wiem czy potrafiłabym się obronić, ale gdyby nie to, że ona zawsze atakuje mnie nożem lub czymś podobnym i to znienacka mogłabym jakoś dać radę. Jednak zawsze osłabnę zanim coś zrobię. Zbyt głębokie są rany, tak jak na przykład ta. - podwinęła koszulkę, brzuch miała obandażowany więc rozwinęła bandaż, a pod nim ukazała się rana ciągnąca wzdłuż brzucha. - Dość często krwawi.
-Cholera, mogłaś powiedzieć wcześniej. - Nie czekając na reakcję dziewczyny, pielęgniarka podeszła do regału z lekami po tubkę z maścią. Usiadłszy z powrotem na łóżku pacjentki, posmarowała ranę Esencją ze Szczuroszczeta, ta maść była idealna na tego rodzaju zranienia. Kolejny raz użyła zaklęcia Ferula , a brzuch dziewczyny pokrył się świeżym, czystym bandażem. - Nie, koniecznie musisz coś tym zrobić! - Scar była już naprawdę zdenerwowana, jej `ślizgońska natura` w końcu się ujawniła. - Przecież to nienormalne. Powinnaś mieć głęboko gdzieś to, że jest twoją siostrą! Z tego co ja widzę, jest psychopatką, która szuka w tobie winnej, bo sama ma jakieś braki i niespełnione ambicje - warknęła Scar. - Trzaśnij ja raz czy dwa jakąś klątwą, to się uspokoi - zakończyła pielęgniarka.
- Prosze się uspokoić. - powiedziała do pielęgniarki. - Juz napewno nie pozwolę jej mnie ruszyć. Zgadzam się z panią, że zachowuje sie jak jakaś nienormalna, ale prosze mi uwierzyć kiedyś taka nie była. Była slodką, młodszą siostrą z którą mogłam normalnie porozmawiać. - coś przyszło jej do głowy. - Tak się zastanawiam czy przypadkiem nie użyc zaklęcia zapomnienia. Myśli Pani, ze to byłby dobry pomysł?
- Zależy mi na waszym szczęściu. Mówisz o Obliviate? Uczyliście się go już? Myślałam, że to zaklęcie, jest trudne, i nie wiem czy sobie z nim poradzisz. Chociaż, to byłoby jedyne wyjście z tej sytuacji. Mówiąc jedyne, nie twierdzę, że jest odpowiednie. Zrobisz co zechcesz, ja za Ciebie decydować nie mogę - powiedziała na koniec. - A jak twoja ręka, boli? - spytała, chociaż była pewna, ze eliksir powinien pomóc.
Scar czuła się taka... zmęczona? Tak chyba zmęczenie było odpowiednim słowem. Nie umiała pomagać ludziom, pocieszać zresztą też nie. Zawsze to o nią się troszczono, i to jej pomagano. Kompletnie nie wiedziała co zrobić z tą dziewczyną. Pocieszać ją, doradzać?