Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kamienna ławka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość


Twan Nguyen
Twan Nguyen

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : wilkołak lunarny
Galeony : 237
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1020-twan-nguyen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1021-twanowa-poczta
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyWto Sie 28 2012, 22:19;

First topic message reminder :


Gdzieś tam na moście, kawałek od punktu widokowego jest sobie taka kamienna ławeczka, z której również rozciąga się całkiem ładny krajobraz z tym, że można tutaj też usiąść.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Paź 16 2019, 07:18;

Pewnikiem było, iż zachowanie Skylera wpływało na niego w nieco większym stopniu niż gdyby miały być to inne okoliczności. Z łagodności przeszedł w rozgoryczenie a to Finna otrzeźwiło. Więc tak, zachwianie agresywniejsze - zastosowane w odpowiednim momencie - mogło go ocucić. Nawet nie zauważał, że zaczął się uspokajać podczas rozmowy z nim. Wewnętrzny głos potwora zamilkł, a Finn mógł skoncentrować się na wybadaniu jeszcze paru reakcji Skylera. Ostrzegał go przy tym tak, jak niegdyś ostrzegał Viniciusa. Niezbyt dobrze szło utrzymywanie zażyłych relacji a odnosił wrażenie, że mogliby się naprawdę zaprzyjaźnić. Wystarczyła odrobina współpracy - a dowodem było ich lepsze dogadywanie się aż do kwietnia tego roku, kiedy to później z jego inicjatywy kontakt się pogorszył. Czyżby istniała możliwość by w jakiś sposób jednak zawrzeć porządną relację bez względu na swoje zepsucia?
Słuchał uważnie sposobu działania "martwienia się". Samoistnie upośledził się w pewnych kwestiach rozumienia aspektów interpersonalnych. Przez pół roku odcinał się od angażowania i przejmowania otoczeniem iż namiastka dawnych oczywistości wprawiała go w zakłopotanie. Nie chciał by się nim przejmowano, skoro od miesiąca aktywnie rozmyślał nad temat autodestrukcji. Gabrielle wystarczająco namieszała mu w planach, by jeszcze pozwalać na to Skylerowi. Uniósł dłoń w proteście, otworzył usta, aby wtrącić, że to absurdalne, że to tylko brzmi prosto, a łatwe nie jest, ale nie dał mi zbytnio możliwości dojścia do głosu. Mówił, jakby już odkrył jego nastawienie do życia. Uniósł dłoń do swojego karku, by go rozmasować. Spłynęło na niego dziwne uczucie, którego nie potrafił rozszyfrować, a jednak kojarzyło się z czymś miłym. - Nie zrobię z ciebie pola treningowego bo wolałbym, żebyś jednak nie chodził poobijany. - starannie dobierał słowa, jakby nie był pewien czy ich dobór jest trafny. Starał się. - Słuchaj, Sky… - oparł przedramię o chłodną balustradę i spoglądał na jego profil. - … to nie tak, że ja nie doceniam tego, co mówisz… zaskoczyłeś mnie, ale męczę się z problemami większego kalibru. Byłbym egoistą, gdybym miał cię nimi uderzyć. A nie o to chyba chodzi w… w… - potarł palcami brodę szukając odpowiedniego określenia. Błądził wzrokiem po zaciemnionym horyzoncie jakby tam miała być napisana odpowiedź. ... w kolegowaniu się. Lepiej ten czas poświęcić na wspólne wyjście na piwo. - sugerował coś bardziej przyziemnego, milszego bez całej tej otoczki zmęczenia i niechęci do życia. Podświadomie próbował zmienić temat na lżejszy, aby oddalić Skylera od złości, jaką wlał chwilę temu w ich rozmowę. Rzadko unosił się gniewem, ale jeśli już się musiało dziać, wolał być sam. Dbał zatem, aby wykorzystać fakt, że się w dziwny sposób uspokoił przy drugiej osobie, co się mu od dłuższego czasu nigdy nie udawało. Czuł… Wdzięczność. Tak, to była wdzięczność, a więc uśmiechnął się nieco wyraźniej, oczywiście tylko jednym kącikiem ust, a jednak był to spory krok zważywszy na towarzyszące im dziś nerwy.
Uniósł wysoko brwi słysząc słowa, które dało się zinterpretować tylko w jeden sposób, a przynajmniej tylko w taki one zabrzmiały. Spontaniczność tej wypowiedzi go rozbawiła, ale też dźgnęła gdzieś w okolicy przepony. Po tych słowach zrobiło mu się nieco cieplej i sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać. Kolejne słowa i pospieszenie się z wyjaśnieniami rozbawiły go, kiedy tak uciekał wzrokiem i poprawiał wypowiedź na taką, jaką chciał. To wyjaśniało poniekąd, że obawiał się kolejnych pomówień. - Twoje łóżko… - chyba zabrakło mu języka w gębie. Podrapał się po policzku, odrobinę cieplejszym niż jeszcze to było moment temu. A, tak, to było zakłopotanie. Nie chciał pytać dlaczego sądzi, że jego łóżko polubi kogoś tak wewnętrznie zimnego jakim jest Finnu. Nie żeby zamierzał korzystać. Zwinął palce w pięść przy ustach i zakaszlał krótko. - Wierzę. - wyrzucił z siebie, a gdy poczuł, że to trochę wychudzona odpowiedź postanowił coś dodać. - Nawet w ten sposób nie pomyślałem, spokojna głowa. - stwierdził, że warto go w tym upewnić. - To normalne, że studenci mieszkają razem. Zazwyczaj w różnych łóżkach, chociaż kto tam ich wie. - cicho, krótko i sucho zaśmiał się, co go tak zaskoczyło ich zakrył usta zewnętrzną stroną palców. - Zostanę przy Londynie, dzięki. Często budzę się w nocy i dotychczas byłem utrapieniem innych Puchonów z dormitorium. - wyjaśnił, nie wspominając, że w czerwcu miewał koszmary senne i choć już ich natężenie znacznie zelżało, to jeszcze się raz na jakiś czas coś pojawiało. Dodajmy do tego, że blizna lubiła pobolewać głównie w nocy… nie, towarzystwo to byłby zły pomysł zważywszy, że nie był jeszcze u uzdrowiciela po wypisanie recepty. Odruchowo sięgnął do swojego boku i pomasował dłonią wrażliwe miejsce wiedząc, że być może dziś też będzie dokuczać.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Paź 16 2019, 15:17;

Zabawne jak to, czym Finn próbował go zniechęcić, tak naprawdę nakręcało go na tę relację nawet bardziej. Wcześniej traktował Puchona jako kolegę, ale nie poświęcał dużo uwagi ich relacji. Dopiero kiedy kontakt między nimi całkowicie się zerwał, Skylerowi zapaliła się jakaś ostrzegawcza lampka w głowie. Dosiadając się do niego na lekcji transmutacji, chciał po prostu móc z nim swobodnie porozmawiać, ale gdy zobaczył jak zagubiony wsuwa palce między włosy… tak, to właśnie w tym momencie klamka zapadła, chociaż sam nie zdawał sobie z tego sprawy. Chciał mu pomóc, zbliżyć się do niego i być pewnym, że nie zrobi nic głupiego, a jednocześnie… tak bardzo chciał znów zobaczyć tamten wyraz twarzy. Jak źle to o nim świadczy? Odsuwał od siebie tę myśl, wiedząc, że jeżeli tylko wyklaruje się w jego głowie, to on sam powinien odciąć się od Garda. Ale czy wtedy jeszcze będzie w stanie podjąć taką decyzję?
Odwrócił się, opierając się tyłem o balustradę i skrzyżował ręce na piersi, wbijając wzrok w dół. Chyba łatwiej mu było zrezygnować z dalszego trzymania Finna, gdy na niego nie patrzył. Powstrzymał się od komentarza, że właściwie nie ma nic przeciwko chodzeniu poobijanym. To nigdy nie brzmiało dobrze. Zamiast tego odwrócił jednak głowę częściowo w jego stronę, nie potrafiąc odmówić sobie śledzenia jego gestów.
- Ale ja nie chcę się tylko kolegować - mruknął, uśmiechając się przez lekkie rozbawienie dwuznacznością tego stwierdzenia. Normalnie chyba ludzie nie mówią takich rzeczy. Nikt nie lubi stawiać się w pozycji tego, komu bardziej zależy na rozwijaniu relacji. Chodziło mu oczywiście o to, że chce się z Finnem naprawdę zaprzyjaźnić, a do tego nie wystarczą same luźne rozmowy nad kuflem piwa. Stwierdził jednak, że nie będzie oponował, skoro właśnie jedną z cięższych rozmów odbyli (a może jeszcze nadal odbywali?). Z takich spotkań składała się droga do zażyłej znajomości, więc czuł się zadowolony, że zrobili krok naprzód. Z tą myślą odchylił głowę do tyłu i wciąż z lekkim rozbawieniem wbił wzrok w górę. - Ale piwo też brzmi dobrze.
Poczuł się lepiej słysząc urwaną wypowiedź Puchona, jakby dzięki temu miało wypaść poprawniej jego chaotyczne tłumaczenie się o Dunbarze. Coś w tym było. Zawsze raźniej fałszować we dwójkę.
- Jeremy by mnie zabił, jakby się dowiedział, że przeze mnie są jakieś pomówienia co do jego orientacji - zaśmiał się cicho, zasłaniając sobie dłonią oczy, próbując sobie wyobrazić jego minę, gdy Sky mówi mu, że chyba jego rokowania u płci przeciwnej spadły, ale za to Krukon z siódmego roku o niego pytał. Po chwili poczuł jednak nieprzyjemne ściśnięcie w żołądku, gdy w jego głowie pojawiła się wątpliwość czy Gryfon byłby taki zadowolony z przeprowadzki Skylera, gdyby znał jego orientację. Jak długo zamierza udawać przed światem, że nic się nie zmieniło? Czy te nieliczne osoby, które poznały lub domyśliły się prawdy, będą do tego czasu siedzieć cicho?  Zaciągnął się chłodnym powietrzem, chcąc pozbyć się natrętnych myśli i wywołanych przez nich mdłości. Udało mu się to dzięki krótkiemu śmiechowi Finna, na którego skierował w tym momencie zbłąkany wzrok. To też był przyjemny widok.
- Załatwię Ci ten eliksir - powiedział cicho, marszcząc brwi. Zwykłe “często budzę się w nocy” brzmiało dość łagodnie, jednak powiedzmy sobie szczerze, samo budzenie się nie spowodowałoby narzekań innych, głęboko śpiących uczniów czy studentów. Mimowolnie w jego głowie pojawił się obraz twarzy Finna, budzącego się z jękiem bólu.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Paź 16 2019, 19:07;

Nie uważał się za zbyt interesującego, dlatego cudze zaciekawienie wzbudzało w nim delikatne zdziwienie. W pierwszym momencie wydawało mu się, że nie zrozumiał wypowiedzianych przezeń słów, a jednak ledwie widoczny w ciemności krótki uśmiech na jego twarzy udowodnił, że one padły. Nagle nie wiedział gdzie ma podziać ręce, a więc sięgnął palcami do skórzanego paska zegarka i po prostu bawił się nim, nie wiedząc jak ma się odnieść do tych słów.
- Piwo to dobry start. - rzucił bez spoglądania już na Puchona. Nie był pewien czy dobrze robi dając sobie, i w sumie jemu też, możliwość utrzymywania kontaktu po tym, gdy niemal się przed nim odsłonił. Powinien redukować swoje znajomości do całkowitego minimum, aby go w żadnym wypadku nie rozpraszały. Zamiast tego, szukał w myślach dnia, w którym można wygospodarować czas na normalne, ludzkie spędzanie czasu bez wiecznych rozmyślań nad powodem, by nazajutrz jednak wstać z łóżka i jakkolwiek funkcjonować.
- Czyli ten twój kumpel nie wie, że wolisz facetów? - zapytał, wnioskując sobie to i owo. Poprawił zegarek na nadgarstku, a zerkał na Skylera jedynie przelotnie. Nie wyrabiał sobie zdania na ten temat, bo przecież nie znał jego przyjaciela, ale skoro wprowadzał się mu do domu to chyba wypadałoby nadmienić o swojej orientacji, jeśli temu drugiemu zależało na popularności i powodzeniu w zaglądaniu komuś pod sukienki.
- Nie musisz, serio. I tak muszę umówić się na wizytę u jakiegoś uzdrowiciela. - westchnął pokazując tym samym z jaką niechęcią podchodzi do tego pomysłu. Potarł palcami powieki, jakby sama myśl o wizycie w świętym Mungu miała go wyczerpać. Unikał tego miejsca jak mógł, a jednak musiał tam raz na jakiś czas wrócić. - Lubię ten zamek ale chętnie posiedzę przez zimę w swoim kącie. W lochach jest cholernie zimno, a mam na ciele bliznę, która nienawidzi niskich temperatur. Utrapienie starego dwudziestolatka. - wzruszył ramionami i absolutnie nie miał pojęcia dlaczego mu o tym mówi. Przecież to jest jego sprawa, nie musi go to interesować. A jednak w głębi duszy odkąd odkrył, że rozmowa ze Skylerem nie jest aż taka męcząca ani trudna, to po prostu z tego korzystał. Być może miał w sobie coś, co ułatwiało prowadzenie dialogu. - Mamy XXI wiek, mogliby zacząć ogrzewać dormitoria Huffu i Slythu. - dodał i zamilkł czując, że wypowiedział dzisiaj bardzo dużo słów.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Paź 16 2019, 21:34;

Po pytaniu Finna poczuł się, jakby jakiś element w mózgu nagle przeskoczył na swoje miejsce. Kompletnie nie pomyślał o tym, żeby poprosić Garda i rudą Swansae o zachowanie tej informacji dla siebie. Poczuł jak serce zabiło mu mocniej i spojrzał na chłopaka lekko unosząc brwi.
- Chyba nikomu o tym nie mówiłeś? Prawie nikt o tym nie wie. Zjebałem tak nagle wyskakując z tym na transmie - wyrzucił z siebie szybko, zdradzając głosem lekką panikę, po czym zmarszczył brwi, uspokajając się nieco. - Myślisz, że powinienem mu powiedzieć? Nie sądzę żeby... był na to gotowy - powiedział, doskonale zdając sobie sprawę, że tak naprawdę mówi o samym sobie. Nie potrafił nawet sobie wyobrazić jak miałoby to wyglądać. "O, siema, Jeremy, akurat ja muszę już lecieć. Na półce chłodzącej masz kolacje do podgrzania, jestem gejem i zapomniałem rzucić chłoszczyść na kibel, więc weź Ty to zrób, do wieczora!" Z drugiej strony... czego właściwie się bał? Że Gryfon nie będzie chciał z nim mieszkać? Że będzie się czuł przy nim niezręcznie? Że stwierdzi, że to słaby żart? Tak, chyba właśnie takich reakcji się bał. Po prostu nie chciał by cokolwiek się zmieniało.
 - Bliznę? - powtórzył odruchowo, zerkając na Szweda, jakby miał ją teraz nagle zobaczyć. - A teraz tutaj nie jest Ci za zimno? - dodał szybko, gdy dotarło do niego, że nie ma prawa się dopytywać o to skąd na jego ciele znalazła się taka "pamiątka". - Strasznie szybko zachodzi już to słońce... - mruknął zdezorientowany, bo wydawało mu się, jakby minęła zaledwie chwila, odkąd usiadł na ławce obok. Z drugiej strony, gdy zaczynał myśleć ile słów zdążyli wymienić w tym czasie, to wydawało mu się, jakby przesiedzieli tu już pół nocy.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyCzw Paź 17 2019, 06:59;

- Nie mówiłem i nikt nie pytał. - odparł, kiwając głową na znak, że nawet i bez jasnej prośby może zatrzymać tę wiedzę dla siebie. Doskonale rozumiał co to znaczy ukrywanie siebie i swoich uczuć do chłopaków. Do jednego chłopaka. Odkrył tym samym, że Skyler miał tendencje do mówienia czegoś, czego nie miał w planach wyjawiać. To było na swój sposób urokliwe choć również i niebezpieczne. Panika w jego głosie wyjaśniała wiele. Czyżby obawiał się utraty przyjaciela z powodu własnej orientacji? Zamyślił się na moment zanim odpowiedział. - Nie znam go, ale chyba lepiej by dowiedział się od ciebie, hm? Skoro to twój przyjaciel to raczej nie powinien jakoś źle reagować. - wzruszył ramionami. - Przecież to nic… nic złego. - złapał jego wzrok i zapytał sam siebie kiedy zaczął myśleć o innej orientacji w takiej kategorii. Chyba dopiero teraz, gdy dowiedział się, że niepozorny Skyler również potrafi zakochać się w chłopakach. Sam Finn nie potrafił określić własnych… preferencji. Nie patrzył na kolegów pod kątem partnerskim, ale na dziewczyny w sumie też nie. Kierował się tym, co było w czyimś sercu, spojrzeniu i geście… odkrył właśnie, że kocha się osobę taką jaką jest, a nie jej płeć. To tylko problem z akceptacją ze strony rodziców. Jego matka zmartwiała się, że jej jedyne dziecko jest takie samotne i wiedział, że nie zaakceptowałaby jego związku… relacji-której-już-nie-ma z Viniciusem. Co zaś tyczy się ojca… poczuł na karku smagnięcie realnych obaw. On chyba coś podejrzewał ale taktownie nie poruszał tego tematu.
Przygryzł kawałek ust, zastanawiając się czemu mówi o takich prywatnych sprawach. Co ten Skyler robi, że rozmowa z nim jest prostsza? - Jeszcze nie. - odparł zwięźle i powiódł wzrokiem do nieba, by odnaleźć już księżyc. Zerknął na zegarek i zobaczywszy, że za godzinę bramy Hogwartu będą zamykane, cicho zagwizdał. - Siedzimy tu półtorej godziny. - poinformował i podszedł do ławki, by zabrać z niej zapomnianą paczkę papierosów. Czuł zmęczenie ale miał jeszcze w rezerwie trochę energii, aby się za kilka chwil teleportować poza granicą zamku. - Będę musiał zaraz się zbierać. - wrócił do niego i wyciągnął ku niemu dłoń, aby ją mocno uścisnąć. Miał chłodne palce, ale pewny chwyt. Mimo panującego chłodu znów napłynęło ku niemu ciepło będące symbolem cudzej obecności, która dzisiaj zdała test. - Dziękuję, Sky. Spodziewaj się mnie kiedyś w tej piekarni, w której pracujesz. Przyjdę wydać jedną czwartą swojej pensji. - posłał mu krótki pół uśmiech i nim się mógł nad tym zastanowić jeszcze dwukrotnie poklepał go po ramieniu i po tej czynności zakończył ich minimalny kontakt fizyczny. - Do zobaczenia jutro. - żegnając się tymi słowami w swoim wolnym tempie ruszył w końcu w kierunku bramy wyjściowej. Obejrzał się tylko raz, na krótki moment i gdy tylko wyszedł poza bramę rozległ się trzask teleportacji.

| Zt
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyCzw Paź 17 2019, 12:56;

Nie podejrzewał Finna o zdradzanie sekretów, jednak na transmutacji Skyler wyskoczył z tą informacją, jakby chciał pokazać, że jest ona wręcz oczywista. To właśnie wzbudziło w nim wątpliwości czy chłopak nie zdążył już tego komuś wspomnieć w rozmowie. Nawet jeżeli by to zrobił, to on nie mógłby mieć do Garda o to pretensji. Był tego całkowicie świadom i mógł mieć pretensje jedynie do siebie. Niby odetchnął z ulgą, słysząc zapewnienie, że ta informacja jeszcze nie poszła w obieg, a jednak poczuł też odrobinę rozczarowania. Może w ten sposób problem sam by się rozwiązał? Nikomu nie musiałby już nic mówić. Ale czy ludzie faktycznie by w to uwierzyli? W końcu miał też kilka oficjalnych związków z kobietami, a już zwłaszcza te mniej... oficjalne relacje wyrobiły mu opinie. Czy to w ogóle było w porządku wychodzić z szafy? Przecież przynajmniej część jego byłych poczuje się z tym źle, może nawet ktoś będzie z nich przez to żartował. I czy najbliższe mu osoby nie zasługują, aby dowiedzieć się tego w inny sposób? Czy nie narazi Dunbara na przykre komentarze? Nie może w takiej sytuacji myśleć o sobie. Przecież da radę przemęczyć się chociaż do końca studiów, prawda?
- Nic złego - powtórzył, krzywiąc się nieco w uśmiechu - Ale pomogłoby gdybym wcześniej nie był w żadnym związku albo nie wiem... byłbym młodszy chociaż - powiedział, nagle gestykulując żywo, po czym znów znieruchomiał z rękoma założonymi na piersi. Przytłaczała go świadomość, że ludzie czasami znają swoją orientację zanim jeszcze wejdą w okres dojrzewania, a już zdecydowanie częściej odkrywają to przy pierwszych zauroczeniach. Może gdyby nie wypierał tego tak długo, to już by miał kogoś na stałe?
Przyglądał się ze skrywaną ciekawością Finnowi. Specjalnie tak zwracał uwagę na swoje usta? Przegryzienie wargi, gwizdanie, subtelne uśmiechy... Uniósł w końcu wzrok na oczy Puchona. Nie, nie mógł podejrzewać go o takie wyrachowanie, a już na pewno nie o świadome kuszenie. To znów wina jego własnych myśli. Nie dla psa kiełbasa, Sky, upomniał się w myślach. W końcu miał pomóc, a nie zaszkodzić. Myśleć o nim, a nie o swoich zachciankach. Musi panować nad swoimi zapędami do destrukcji. Zwłaszcza przy Szwedzie.
Poczuł zimny uścisk jego dłoni, odwzajemniając się jego dużo cieplejszą wersją. Dłonie Skylera zawsze były ciepłe, ale nieco zniszczone od wieloletniej ręcznej pracy z wysuszającą mąką. Słyszał kiedyś, że osoby z ciepłymi rękoma mają zimne serca i bardzo długo w to wierzył. Może nawet wierzy nadal?
- Będę czekał - odpowiedział krótko, uśmiechając się do niego zdecydowanie pewniej, niż zrobił to Finn. Chciał dodać coś jeszcze, jednak zamilkł, pozytywnie zaskoczony gestem poklepania go po ramieniu. - Do zobaczenia i... uważaj na siebie. - dodał w końcu, po czym oparł się o balustradę i sięgnął do kieszeni po kolejnego papierosa, którego chwilę później zapalił zaklęciem. Oparł łokcie o barierkę i zaciągając się, odprowadzał Finna wzrokiem aż do bramy. Usłyszał (a może tylko mu się wydawało?) cichy trzask i postać chłopaka rozpłynęła się w nicość.
- Nie dla psa kiełbasa - mruknął pod nosem, nie mogąc przypomnieć sobie odpowiednika tego powiedzenia ze świata czarodziei. Skończył papierosa z przyzwyczajenia, nie skupiając się na tej czynności, myślami będąc zupełnie w innym miejscu. Rzucił niedopałek na ziemię, gasząc go stąpając na nim w drodze do dormitorium.

/zt
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Paź 23 2019, 15:39;

Przyjezdny! Mógł powiedzieć, że to jakiś przyjezdny, a potem wskazać na jakiegokolwiek i zastrzec, że koleś chce dyskrecji. Wszystko super, tylko wpadł na to jakieś trzy godziny za późno. Do tego z nerwów nie mógł wytrzymać i przyszedł zdecydowanie za wcześnie. Przymknął oczy i odchylił głowę do tyłu, siedząc na kamiennej ławce. Co się z nim dzieje? Przecież tak ładnie mu szło. Wytrzymał miesiąc bez kłamstw i rzucania się na facetów jak jakieś wygłodniałe zwierzę, a nagle najwidoczniej krew mu odpłynęła z głowy i przestał trzeźwo myśleć. Dwa kłamstwa i oba przez Finna. Czy dla Finna? Jedno już odkręcił, ale na drugie nie ma już opcji. Zamierza w to brnąć jak tylko się da, jak za starych dobrych czasów. Podstawą dobrego kłamstwa są szczegóły, a o nie już zadbał przy Gabrielle. Potrzebny jest mu jeszcze partner w zbrodni, którego wciągnął do spółki jeszcze przed jego zgodą. Wybrał go odruchowo, podświadomie, ale im dłużej o tym myślał, to ten strzał był całkiem dobry. Nie palnął imienia żadnej dziewczyny, a więc nie popełni już tych samych błędów. Nie wymienił żadnego ex, więc nie wraca na stare śmierci. No i nie wymienił też żadnego heteryka , a wiec wszystkie Dunbary Hogwartu mogą spać spokojnie. Matt był na tyle rozrywkowy, że naprawdę istnieje szansa, że na to pójdzie. W dodatku jest przystojny, więc Sky nawet nie obraziłby się, gdyby to ich udawanie zakrawało o coś więcej niż grę aktorską. Może Ślizgon odciągnąłby jego myśli od Garda i wyzbyłby się w końcu kombinowania jak go zdobyć? Wyciągnął paczkę papierosów i przez chwilę obracał jednego z nich w palcach, w myślach próbując dobrać słowa, które niedługo będzie musiał z siebie wydusić.
- Kurwaaaa - mruknął przeciągle, gdy niechcący złamał trzymanego fajka. Wyciągnął różdżkę, kilkukrotnie rzucając nieskuteczne reparo, po czym wściekle przerzucił symbol swojej porażki za barierkę. Wciągnął głęboko świeże powietrze, żeby się uspokoić. Muszę być pierdoloną oazą spokoju, zanim przyjdzie tu Matt. I muszę przestać myśleć o Finnie. Obie rzeczy nie wydawały się teraz zbyt łatwe. Przeprowadził te rozmowę już z pięćdziesiąt razy w swojej głowie i w każdej wersji brzmiała tragicznie. Nie chciał nawet myśleć o ile gorzej będzie, gdy faktycznie słowa zostaną wymówione głośno i wyraźnie.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Paź 23 2019, 18:59;

Wcale nie dziwił się Dunbarowi, że przyjął Skylera jako swojego współlokatora. Mimo że nie spędzał z Puchonem tak wiele czasu jak ze swoim najlepszym przyjacielem, tak też uważał, że spokojnie mógłby razem z nimi zamieszkać. Prefekt Hufflepuffu zawsze wydawał mu się w porządku gościem i raczej trudno było się chyba przy nim nudzić. No i potrafił wypiekać chleb, co też można było z pewnością uznać za zaletę. Z głodu by nie pomarli. Z tego też względu z jeszcze większym zniecierpliwieniem i ciekawością oczekiwał godziny dwudziestej i podobnie do swojego kumpla, zdecydował się zjawić na miejscu spotkania trochę wcześniej. Z oddali widział jak Schuester wyciąga papierosy, a chociaż nie słyszał dokładnie wypowiedzianego przez niego słowa, tak po samym jego zachowaniu mógł się domyślić, że było ono niecenzuralne. Ostatecznie nie zapalił, a to oznaczało z kolei, że z jego fajkami zdecydowanie było coś nie tak.
- Siema! – Wykrzyknął do chłopaka radośnie na powitanie, po czym wyciągnął w jego kierunku swoją paczkę papierosów. Sam dłuższą chwilę zastanawiał się czy zapalić, ale ostatecznie schował pudełko do kieszeni. Oddawał się temu nałogowi okazyjnie, a właściwie nawet nie nazywał tego nałogiem, a akurat tym razem stwierdził, że niekoniecznie ma ochotę zatruwać swoje płuca. O wiele bardziej wolał wysłuchać historii Skylera, skoro ten usilnie przekonywał go w liście, że sprawa jest wyjątkowo ważna i pilna.
- To co tam się stało, panie prefekcie? – Pozwolił sobie zażartować, przypominając Puchonowi, że najpewniej jego niecne plany nijak mają się do pełnionej przez niego funkcji. Nie to, żeby miał z tym jakiś większy problem. Sam nie podejmował się jednak takiej służby właśnie przez wzgląd na to, że wówczas wszyscy wymagali od niego wzorcowego zachowania, co nie oszukujmy się – musiało być niesamowicie upierdliwe.
- Nabroiłeś coś i trzeba po Tobie posprzątać? – Dodał zaraz, przysłowiowo przyciskając Schuestera do ściany i zachęcając tym samym, by geniusz zła wreszcie się odezwał, przedstawiając mu skrzętnie obmyślony plan. Miał nadzieję, że naprawdę będzie to coś wartego jego uwagi, bo przecież nie po to się zrywał spod ciepłej kołderki na tę wieczorną zimnicę, żeby ostatecznie stwierdzić, że Puchon nie ma mu nic interesującego do zaoferowania.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyCzw Paź 24 2019, 15:18;

Uniósł głowę, kierując wzrok w stronę głosu Matta i poczuł lekką panikę, nie spodziewając się go tak wcześnie. To tyle w temacie oazy spokoju. Uśmiechnął się jednak na powitanie, przejmując od Ślizgona nieco pozytywnej energii. Poczęstował się papierosem, chowając swoją paczkę w myśl "najsmaczniejsze są te darmowe", po czym od razu wsadził go między wargi, nie ryzykując ponownego zgniecenia.
- Siadaj, Matt, siadaj - powiedział niewyraźnie, mając do dyspozycji tylko połowę ust, jednocześnie klepiąc miejsce tuż obok siebie, po czym wyciągnął zapałki, rozpalając papierosa. Wolał już nie wygłupiać się machając różdżką bez większych efektów. Zaciągnął się, po czym wypuścił powoli powietrze, czując falę spokoju, jakby wraz z dymem wyszły z jego ciała wszelkie obawy. To uczucie trwało jednak zdecydowanie za krótko. - Można tak to ująć - odpowiedział mu, wpatrując się z uwagą w jego oczy, jakby po raz ostatni badał czy naprawdę powinien go w to wciągać. Nie jest za późno, żeby się z tego wszystkiego wycofać, prawda? Zaciągnął się po raz ostatni, złapał papierosa w dwa palce, po czym odchylił się na ławce, czując jak niezręczność tej sytuacji powoli zabija go od środka. A ten skurkowaniec siedział sobie obok i nawet nie wiedział jeszcze o co chodzi. Otworzył usta, nie wydobywając z nich żadnego dźwięku, po czym je zamknął. Wypuścił dym nosem, powtarzając jeszcze raz ten niemy gest, po czym w końcu zmarszczył brwi.
- Nosz kurwa, Matt, tego się nie da normalnie przekazać - wydusił w końcu, przesuwając dłonią po twarzy. - Tak jakby, powiedzmy, że niechcący, zasugerowałem... no w sumie to dałem jasno do zrozumienia, że my - zrobił pauzę, wskazując papierosem na zmianę to na Matta, to na siebie samego, pochylając się do niego bliżej, aby dokończyć ściszonym głosem: - tak jakby... chodzimy ze sobą - dokończył, po czym znów się odsunął, zaciągając się nieco drżącą ręką.
- I widzisz - zaczął znów, wypuszczając dym przed siebie. - Zależy mi na tym, żeby przez jakiś czas nie wyprowadzać nikogo z błędu - dokończył nieco ciszej i wolniej, ale już zdecydowanie spokojniejszy. Zabawne, że proszenie kogoś o udawany związek jest o wiele trudniejsze, niż pytanie kogoś o prawdziwy. Może dlatego, że odmowa nie rani naszych prawdziwych uczuć i pozostaje tylko sam wstyd odmowy?
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyCzw Paź 24 2019, 21:40;

Westchnął głośno, kiedy Skyler kazał mu usiąść, bo po słowach w liście spodziewał się, że to będzie jakaś torpeda. Przez cały dzień zastanawiał się czego może chcieć od niego puchoński prefekt, ale o czymkolwiek nie pomyślał, wydawało mu się to nagle mało prawdopodobne. A może chodziło po prostu o jakąś wspólną imprezę niespodziankę zorganizowaną dla Dunbara lub kogoś z ich wspólnych przyjaciół? Kurwa, Schuester, gadajże wreszcie. Mimo zniecierpliwienia Matthew usiadł jednak obok swego towarzysza, spoglądając uważnie na jego twarz, jakby to z niej chciał wyczytać niecne zamiary chłopaka. Musiały być niecne albo chociaż ściśle tajne, skoro spotkali się tutaj we dwóch, kryjąc się przed wzrokiem innych uczniów, czyż nie?
„Można to tak ująć” – jego odpowiedź nadal niewiele wyjaśniała, za to znów pobudziła wyobraźnię Gallaghera, który próbował w myślach odgadnąć, co też jego kumpel nawyczyniał. Strasznie dawkował słowa, co w jakimś sensie doprowadzało go do szewskiej pasji, ale cóż… działało, bo teraz już nie mógłby sobie odpuścić i odejść bez zapoznania się z całą prawdę. W końcu gestem dłoni wskazał mu, żeby Sky podszedł do tego śmielej, bo chyba żaden z nich nie zamierzał tutaj siedzieć do samego rana.
- Co zrobiłeś…? – Zapytał niepewnie, gdy Puchon odsunął się od niego po tym jak zakończył swą wypowiedź ściszonym głosem. Próbował po raz wtóry, na spokojnie, przetrawić przekazane mu przez Skylera informacje. Kiedy dotarł do niego ich sens, wybuchnął gromkim śmiechem, mając wrażenie, że to jakiś głupi żart. Z kim mógłby na coś takiego wpaść? Hmm, próbował odtworzyć sobie jego towarzystwo poza Jeremy’m. Jonas? Nie, to prędzej Dunbar chciał się na nim za coś odegrać, do niego nawet to pasowało.
- Powiedz Jerry’emu, że prawie mu się udało. – Rzucił z wesołkowatym uśmiechem, nadal nieświadomy tego, że wszystko to, co mówił do niego Schuester było najświętszą prawdą. Dopiero, gdy wspomniał o tym, że zależy mu, żeby przez jakiś czas nie wyprowadzać nikogo z błędu, Matt zrewidował swoje wcześniejsze poglądy, a jego mina wyrażała teraz nie rozbawienie, a raczej zdziwienie cała tą sytuacją.
- Yyy… Ty mówisz na serio? – Zapytał jeszcze dla upewnienia, ale widząc wyraz twarzy chłopaka, nie miał już żadnych wątpliwości. – Kurwa, Skyler. Nie mogłeś mnie chociaż wcześniej o to zapytać? – Wyrzucił mu zaraz ten mały szczegół, o którym Puchon najwyraźniej w swym wielkim planie zapomniał. Szlag by to. Zważywszy na okoliczności powinien się wkurzyć, że coś takiego dzieje się za jego plecami i że kumpel nawet nie poprosił o zgodę na rozsiewanie takich plotek… Ale! Zaczynał jednocześnie widzieć pewne korzyści z przystania na warunki Schuestera – wszak Puchon należał raczej do tych przystojnych jegomościów, na którym można było na dłużej zawiesić oko.
- Rozumiem, że pocałunek na szkolnym korytarzu czy dyskretne złapanie za tyłek wchodzi w grę, skoro wszyscy inni mają uwierzyć w tę bajkę? – Dopytał dla pewności, uśmiechając się przy tym zawadiacko. – No i mam nadzieję, że zaprosisz mnie na randkę? – Kąciki jego ust uniosły się jeszcze wyżej, bo chyba sam nadal nie mógł uwierzyć w to, co się działo. Po jego pytaniach można jednak było odnieść wrażenie, że zgodził się na propozycję Skylera, a tym samym póki co nie zamierzał nikomu puścić pary z ust.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyPią Paź 25 2019, 13:04;

Poczuł nieprzyjemną ciężkość na żołądku, słysząc śmiech Ślizgona. Całkowicie rozumiał taką reakcję i dlatego właśnie takiej się obawiał. Przecież to brzmiało jak żart i to taki średnio śmieszny. W końcu nikt nie jest tak głupi, żeby skłamać, że chodzi się z kumplem, prawda? Oh… no tak, on jest.
- Wiem, wiem, przepraszam, zjebałem strasznie - zaczął, przenosząc przepraszający wzrok na Matta. - Ale byłeś pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy. Kogo innego miałbym w to wciągnąć, jak nie Ciebie? Jerry by ze śmiechu nie wyrobił, heteryk jeden, a Jonas jest zbyt… jego nie miałbym serca… No rozumiesz o co mi chodzi, odpada po prostu - przymknął oczy, wyliczając dalej: - Elijah sobie znalazł jakąś Czeszkę podobno, co dziwne, bo myślałem, że woli facetów, a wyciąganie kogokolwiek z byłych byłoby zbyt… realne - kontynuował, nieco szybszym tempem, niż przywykł mówić, co skutecznie zdradzało resztki jego zdenerwowania. Miał wrażenie, że była to najdłuższa jego wypowiedź od zakończenia poprzedniego semestru. Zaciągnął się, marszcząc brwi, jednocześnie próbując palcem rozprostować powstałą w ten sposób zmarszczkę nad nosem. Myśli boleśnie kłębiły się w jego głowie,  mieszając się ze sobą, rozrywając wszelkie połączenia. Dlaczego on to właściwie robił? A tak, bo okłamał Gabrielle. A czemu ją okłamał? Czemu musiał to zrobić? Nie miał innego wyjścia? Wypuścił dym przez nos, przenosząc wzrok na uśmiechnięte usta Matta, powstrzymując się przed odruchem zwilżenia swoich. Nie było innego wyjścia. Gabrielle nie pozwoliłaby mu zbliżyć się do Finna, jeżeli poznałaby jego zamiary. Potrzebował alibi, potrzebował… dowodu na niewinność swoich intencji. Potrzebował mieć jakiś powód, żeby powstrzymać samego siebie przed działaniem, przynajmniej odłożyć je w czasie. Potrzebował kogoś, kto odciągnie jego uwagę i tak, zdecydowanie Matt najlepiej nadawał się teraz do tego zadania. Przy okazji zrobi niezaprzeczalny coming out przed całą szkołą. Dobrze liczyć na kolegów.
Uśmiechnął się połowicznie, słysząc jego słowa i zaciągnął się po raz ostatni, aby chwilę później zgasić końcówkę papierosa i wyrzucić go przez balustradę.
- Zależy mi na wiarygodności - odpowiedział ostrożnie, przytakując mu, po czym pożegnał się z ostatnią dawką dymu ze swoich  płuc i pochylił się ponownie do Matta, powoli przysuwając swoją twarz do jego, ignorując, że wciąż czuł w swoich ustach drażniący posmak papierosów. - Więc może wypada zrobić próbę generalną? - dodał ściszonym głosem, przesuwając wzrok po jego wargach, aby pod koniec tej propozycji spojrzeć mu ponownie w oczy.
Zdecydowanie miał ochotę zrobić coś więcej, choćby miałby to być mały gest, który przełamałby barierę fizyczności między nimi, jednak Matt wciąż był jego kolegą i jednocześnie jedyną szansą na wybrnięcie z tego kłamstwa. Nie mógł sobie pozwolić na ruch, który mógłby zniechęcić go do pomocy w tej intrydze. Musi o niego zadbać.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySob Paź 26 2019, 11:38;

Chyba nie tylko on zareagowałby w podobny sposób na taką informację. Z początku słowa Skylera naprawdę brzmiały w jego uszach jak jakiś mało zabawny żart, bo nie spodziewał się, że ktoś wpadnie na tak ostro pokręcony pomysł i jeszcze do tego zrealizuje go bez wiedzy swego kompana w zbrodni. Musiał jednak docenić odwagę puchońskiego kolegi, bo jakby nie patrzeć, wiele ryzykował, sprzedając ludziom takie kłamstwo, podczas gdy nie miał jeszcze nawet pewności czy Gallagher zgodzi się razem z nim mydlić innym wychowankom Hogwartu oczy. Dlatego uśmiechnął się tylko, słysząc jego przepraszający ton.
- W porządku, na przyszłość faktycznie wypadałoby zapytać wpierw u źródła, ale nie mam do Ciebie pretensji. – Upewnił go w tym, że nie musi się przejmować ewentualnymi potknięciami w realizacji swoich niecnych zamiarów. – W Jerry’ego nikt by Ci nie uwierzył, a Jonas… wątpię, żeby się w ogóle na coś takiego zgodził, ale nawet jeśli, na Twoim miejscu obawiałbym się o to, że złamię mu serce. Jest jakiś taki… powiedzmy aż nazbyt puchaty? – O ile Dunbar był jego najlepszym przyjacielem, tak Rosenberga nie znał praktycznie wcale. Wystarczyło jednak na niego spojrzeć, by stwierdzić, że akurat do takiej intrygi nie nadawałby się w ogóle.
- Serio myślałeś, że Elijah woli facetów? Szlag, nigdy o tym nie pomyślałem, a nawet dobra dupa, gdyby dało się z nim normalnie dogadać. – Westchnął ciężko, chociaż tego rodzaju spostrzeżenia nie miały większego znaczenia. Raz, że Krukon umawiał się już z jakąś przyjezdną, a dwa, i tak raczej nigdy za sobą nie przepadali. Chyba, bo właściwie od czasu wakacyjnego meczu ich relacje uległy jakiemuś ociepleniu, a nawet udało im się znaleźć pewną nic porozumienia i wymienić swoimi uwagami. Kto wie, być może rywalizacja pomiędzy domami na szkolnym boisku zaostrzała wcześniej istniejący pomiędzy nimi konflikt i wystarczyło na chwilę o niej zapomnieć, by stwierdzić, że właściwie nie wiadomo z jakiego powodu i w jakim celu ze sobą walczą.
Przez moment zastanawiał się czy jednak nie powinien zapalić, nawet sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów, ale ostatecznie znów zrezygnował z tego pomysłu. Nikotyna i tak by nie pomogła, potrzebował chyba więcej czasu, by oswoić się z myślą, że musi przed całą szkoła zgrywać chłopaka Schuestera. Oczywiście nadal uważał, że to przyjemna perspektywa. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że będą musieli się nieźle pilnować i wznieść na wyżyny swych zdolności aktorskich, by taka wersja wydarzeń dla innych wyglądała wiarygodnie. Kiedy zaś Skyler pochylił się nad nim, jego bliskość uświadomiła mu, że to wszystko nie będzie wcale takie proste. Próba generalna? Że teraz? Nie był pewien, więc złożył na jego ustach krótki pocałunek, zdecydowanie zbyt wcześnie odrywając się od jego warg. Fakt, że byli kumplami, a w istocie wszystko działo się jakby „na niby” sprawiał, że trudno było przełamać tę barierę fizyczności i w pełni oddać się namiętnym doznaniom.
- Śmierdzisz fajkami. – Stwierdził w końcu, żeby jakoś wytłumaczyć się z tego pocałunku, któremu niewątpliwie wiele można było zarzucić. Brakowało tej wylewności i uczucia, choć miał wrażenie, że w obecności innych osób nie przejmowałby się ich wzajemnymi relacjami, skupiając się jedynie na swym aktorskim zadaniu. Wszak lubił wyzwania i pozostawało mu mieć nadzieję, że rzeczywiście uda im się odegrać swoje role koncertowo.
- Mogę w ogóle zapytać po co zdecydowałeś się mnie w to wciągnąć? – Nie miał wyrzutów, a w jego pytaniu dało się wyczuć po prostu nutę zainteresowania. Domyślał się przecież, że skoro Skylerowi aż tak zależało na tym udawanym związku, to musiało się za tym kryć coś jeszcze. Co chciał w ten sposób osiągnąć albo komuś udowodnić? Wydawało mu się, że skoro już został częścią tego skrzętnie wypracowanego planu, to należały mu się jakieś słowa wyjaśnienia.



Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySob Paź 26 2019, 19:28;

Prychnął rozbawiony, kryjąc za uśmiechem swoją urażoną dumę. Zdecydowanie potrzebował czegoś więcej, aby zająć myśli, ale grzecznie odsunął się, jednocześnie ze skrępowania przesuwając językiem po tylnych zębach. Niemniej nie przywykł do tak nikłego entuzjazmu, jeżeli chodziło o jego usta. Odchrząknął, zarzucając rękę za oparcie ławki, czując na dłoni chłód kamienia. Potrafił to zrozumieć. To była niezręczna sytuacja, a najwidoczniej Gallagher miał silniejszy kompas moralny od niego. To by tłumaczyło naprawdę wiele złych decyzji z przeszłości Skylera. Innym wyjaśnieniem obecnej sytuacji było, że po prostu zupełnie nie podobał się chłopakowi, a takiej myśli wolał do siebie nie dopuszczać. Jego powodzenie było jedyną rzeczą, która pozwalała jego samoocenie nie spaść na samo dno.
- Mogę nie palić, gdy będziemy się spotykać - zaproponował, chociaż domyślał się, że zapach papierosów miał być jedynie wymówką. W końcu Matt sam poczęstował go jednym, a więc powinien być przyzwyczajony do ich zapachu. Mógłby zaproponować, że przez ten czas nie będzie palił w ogóle, ale wtedy byłby jak bomba zegarowa, a to zdecydowanie nie pomogłoby w utrzymaniu tego kłamstwa w tajemnicy. - W ogóle jeżeli będziesz potrzebował czegokolwiek… albo jeżeli będziesz chciał żebym coś zrobił albo czegoś nie robił, to po prostu mi powiedz - wyjaśnił ostrożnie, patrząc na Matta, chcąc dać mu do zrozumienia, że chciałby maksymalnie… dogodzić mu w czasie wykonywania tej przysługi. - A… i dla jasności. Nie można być nazbyt puchatym - dodał poważnie, przypominając sobie jego słowa o Jonasie. - Ale rozumiem, że Twojego serca nie dam rady złamać? - zapytał, niby to żartem, posyłając mu nieco rozbawiony uśmiech, ale tak naprawdę w napięciu wyczekiwał odpowiedzi, która by go uspokoiła. Zależało mu na tym, żeby po tej całej szopce wszystko wróciło do normy i nie było między nimi niezręczności, jaka z pewnością miałaby miejsce, jeżeli pojawiłyby się jakiekolwiek uczucia. Z osobami, z którymi nawet sypiał, miał w dużej mierze wciąż dobre relacje, ale gdy pojawiały się zranione serca, to nie było już tak łatwo przejść z tym do normalności.
- No jakieś wytłumaczenie na pewno Ci się należy...  że się w ogóle na to godzisz, zamiast rzucić mi zaklęciem w twarz - stwierdził niechętnie, nie wiedząc jak w ogóle miałby to wytłumaczyć, żeby nie brzmieć jak skończony debil. - Spanikowałem. Potrzebowałem jakiegoś argumentu za czystością moich intencji i pomyślałem… - zatrzymał się na chwilę z zażenowania jak źle to brzmi, odruchowo kładąc dłoń na twarzy, zakrywając w ten sposób oczy - nie wiem, że jeżeli powiem, że kogoś mam, to będzie oczywiste, że nie zamierzam.. - zsunął rękę w dół, zatrzymując ją chwilę na ustach, po czym opuścił ją zupełnie. - Różne plotki chodzą o mnie, Matt. Ale jestem wierny. - Wiedział, że rzuca samymi ogółami, ale przecież nie mógł powiedzieć całej prawdy. Zwłaszcza, że chyba sam do końca jej nie znał.
- A, wypaliłem to przed Gabrielle, więc głównie ona musi w to uwierzyć - wyjaśnił w końcu, po czym dodał szybko: - Ale to nie względem niej mam jakiekolwiek intencje… Znaczy, to nie tak, że w ogóle są jakieś intencje, po prostu… Nie chodzi o żadną dziewczynę.
Zamotał się znów we własnych słowach, więc odruchowo sięgnął do kiszeni po paczkę papierosów, rozmyślając się jednak w trakcie jej wyjmowania, więc wsunął ją z powrotem. - Ale jeżeli tak to będzie wyglądało.... - dodał znów połowicznie rozbawiony, a połowicznie nieco urażony odpornością na jego urok.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyNie Paź 27 2019, 18:11;

Szczerze powiedziawszy wątpił, by jego kompas moralny można było uznać za odpowiedni wyznacznik. Sama wizja oszukiwania całej szkoły nawet mu nie przeszkadzała, a i usta Skylera wyglądały w jego oczach na znacznie bardziej kuszące niż można by było wnioskować po jego zachowaniu. Chyba po prostu nie otrząsnął się jeszcze po tym, co usłyszał, a szok nadal go blokował, jakby nie potrafił uwierzyć w to, że właśnie wygrał główny los na loterii. W końcu każdy by chciał całować tak przystojnego Puchona, czyż nie? No dobra, pewnie nie każdy, ale on sam chyba zaczynał żałować, że nie wykorzystał tej sytuacji. Po łbie by przecież za to nie dostał, skoro propozycja wyszła ze strony Skylera, no nie?
- No… – Zaczął się krygować, kiedy Schuester wspomniał o papierosach. Oczywiste, że nie o to chodziło, skoro sam palił. Co prawda okazjonalnie, ale mimo wszystko był przyzwyczajony do zapachu nikotynowego dymu. Zdawał sobie więc sprawę z tego, że jego wytłumaczenie wybrzmiało mało wiarygodnie i dopiero teraz miał wrażenie, że zrobiło się trochę niezręcznie.
- Sorry, nie wiedziałem na ile sobie mogę pozwolić. W sumie nie ustaliliśmy tego zbyt dokładnie. – Dodał więc zaraz rozbawiony, decydując się na szczerość, co w jego przypadku właściwie było czymś wyjątkowym – wszak w jakimś sensie przyznał się do własnego błędu. Stwierdził jednak, że skoro Skyler jest wobec niego uczciwy, to powinien odwdzięczyć się tym samym.
- Hę? Nie no, luz. Tobie to nie przeszkadza? W sensie wiesz, to tylko kumpelsko, nie? Czekaj, takie friends with benefits! – To się popisał wiedzą… A jednak na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, bo taki układ wydawał mu się naprawdę korzystny. Maksimum przyjemności, zero zobowiązań, żyć nie umierać. Sęk w tym, że nigdy wcześniej nie miał okazji być w takiej relacji, a nie chciał też, żeby cokolwiek się między nimi z tego powodu popierdoliło. Gdyby mógł, całowałby go częściej, przy czym Sky nie był dla niego jakąś randomową randką, której w razie czego można potem nie odpisywać na listy i olać, a też jego kumplem, z którym fajnie było od czasu do czasu wyjść na piwo. Szlag by to, sam się w tym wszystkim mocno zakręcił i nie wiedział, czy Schuester w ogóle rozumie o co mu chodzi. Zabawne, bo w tej sytuacji jakoś trudniej było mu chyba gadać niż gdyby faktycznie miał się z kimś umawiać.
- Nie. Ustaliliśmy przecież warunki. Friends with benefits, mimo że inni mają myśleć, że naprawdę jesteśmy razem. – Powtórzył po swym puchońskim towarzyszu, kiedy ten zaczął obawiać się, że złamie mu serce. To chyba nie było możliwe, zważywszy na fakt, że w sumie nijak go nie oszukiwał i nie dawał żadnych nadziei na prawdziwy, a nie udawany związek. Akurat w tej kwestii nie miał żadnych wątpliwości i nigdy nawet nie myślał o nim w ten sposób. Jasne, wizualnie chłopak mu się podobał, był atrakcyjny, ale jakoś dziwnie byłoby zawiązywać głębszą relację z kumplem. Chyba wolał, kiedy razem z nim i Dunbarem byli trójką muszkieterów. Za to całego dalszego wywodu Skylera nie zrozumiał zupełnie. Czuł się tak, jakby wysłuchiwał jakiegoś w ogóle nieklejącego się słowotoku.
- Wiesz co, pierdolisz od rzeczy. Nic z tego nie skumałem, ale mam nadzieję, że zrealizujesz swój plan do końca. Swoją drogą Dunbar wie, że to ściema czy też nie? – Mruknął wyraźnie skołowany, ale właściwie uzasadnienie jego pobudek nie było dla niego aż tak istotne. Zapytał z ciekawości, chociaż chyba już dawno się w tym wszystkim pogubił. Znacznie mocniej dotknęły go kolejne słowa Puchona, po których naprawdę poczuł się urażony. Czy jego kumpel właśnie dał mu do zrozumienia, że jego gra aktorska jest żenująca? Tym razem to Gallagher prychnął obrażony, ale zaraz po tym w jego głowie zapaliła się lampka. Przysunął się do Schuestera, obejmując go przy tym i nachylając się nad jego uchem.
- A kumpelski seks… wchodzi w grę? – Wyszeptał, z opóźnieniem uświadamiając sobie, że mogło to zabrzmieć wyjątkowo głupio i niekomfortowo. Machnął jednak na to ręką, bo skoro Skyler sam nie do końca się określił, to chyba warto było jednak dopytać go o szczegóły tej transakcji, czyż nie? Nigdy wcześniej nie myślał, że byłoby to możliwe, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, skoro obaj poza tą cała mistyfikacją pozostawali wolnymi strzelcami? Przywdział więc na twarz ten swój śmiały, zawadiacki uśmiech, unosząc przy tym jedną brew. W końcu w razie odmowy zawsze mógł powiedzieć, że przecież tylko sobie z niego żartował.





Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyPon Paź 28 2019, 00:00;

Słuchając tłumaczenia Matta poczuł ulgę, której starał się zbytnio nie okazać. Pewność siebie jest jedną z najbardziej pożądanych cech ludzkich i on nie zamierzał tak po prostu przyznać się, że wystarczy drobny gest, aby zachwiać jego samooceną.
- Na zdecydowanie więcej… - mruknął, przechylając się w jego stronę i wyciągając dłoń po sznurki od jego bluzy, aby mocno zacisnąć na nich swoje palce. Skąd niby ma wiedzieć gdzie leży granica? Nigdy tego nie wiedział, to po prostu się w pewnym momencie czuło. Czasami człowiek orientował się, gdy było już za późno, ale przynajmniej następnym razem już wiedział. Ta sytuacja zdecydowanie była pierwszą taką w jego życiu. To przecież nie tak, że co tydzień prosił o taką przysługę kogoś innego
Energiczność Ślizgona pomagała mu się uspokoić. Potrzebował do tej roli właśnie kogoś takiego, kto będzie potrafił się wykazać, zadziałać w sytuacji, gdy on sam się zatnie. Kogoś kto rzuci żartem, jeżeli padnie na nich cień podejrzeń o nieszczerość. Dobry wygląd to jedynie bonus do pasującego do zadania charakteru Matta.
- Ta, zauważyłem - odpowiedział a propos swojego pierdolenia i pociągnał za trzymane sznurki, przez co kaptur na plecach chłopaka zacisnął się gwałtownie, a sam Skyler skrzywił się nieco na wspomnienie Dunbara. - Wolałbym ograniczyć liczbę wtajemniczonych do naszej dwójki - przyznał się, nie do końca pewnym czy chciałby aby Jerry poznał go od tej strony. Zależało mu na jego zdaniu i był pewien, że o ile relację friends with benefits potrafiłby bez problemu zrozumieć, to raczej lepiej przyjmie wiadomość, że dwóch jego kolegów jest w związku, niż stwierdzenie “a, my tylko ze sobą sypiamy”. - Ale oszczędźmy mu widoków… - dodał niepewnie, przypominając sobie jego ostatnie listy.
Po chwili poczuł ciepły szept Gallaghera przy swoim uchu i wręcz instynktownie wykręcił się do niego przodem, sznurkami przyciągając go do siebie, aby ich twarze znalazły się tuż przy sobie, a usta muskały się przy wypowiadanych cicho słowach: - Nie wiem - Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiedział czy byłby w stanie zrobić to z Mattem, ani czy powinien być, aby nie zaszkodzić ich relacji. Nawet przez ułamek sekundy nie odebrał tego pytania jako żartu. Zmrużył oczy, nie zamykając ich jednak w pełni, chcąc widzieć reakcję Ślizgona. Złączył ich usta w zdecydowanie dłuższym pocałunku, przez chwilę ssąc lekko dolną wargę… kolegi, aby wycofując się przejechać po niej końcówką języka. Zdecydowanie oczekiwał przynajmniej takich pocałunków, aby odciągnąć swoje myśli od Finna.  - Ty mi powiedz. Wchodzi?
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyPon Paź 28 2019, 22:57;

Przez myśl by mu nie przeszło, że taki mały gest faktycznie mógł zachwiać samooceną Skylera. Puchon wydawał mu się raczej niezwykle śmiałym i pewnym siebie chłopak. Ba, w niektórych kwestiach prawdopodobnie nawet bardziej od niego. Z drugiej strony chyba każdy źle znosił swego rodzaju odmowę, a po takim pocałunku chyba sam poczułby się urażony. Cóż, sytuacja nie należała do typowych, a on musiał przywyknąć do myśli, że zupełnie nagle – właściwie od tego momentu – przy swym kumplu może sobie pozwolić „na zdecydowanie więcej”. Uśmiechnął się, kiedy usłyszał te słowa i kiedy Schuester przechylił się w jego stronę, ciągnąc za sznurki jego bluzy. Żaden z nich wyraźnie nie wskazał granicy, więc i obaj stąpali po dość grząskim gruncie. Czy dało się ją w ogóle wskazać? Nawet jeśli, zapewne nie było to łatwe zadanie. Większość relacji rozwijała się stopniowo i instynktownie dało się wówczas wyczuć bariery, które sukcesywnie przekraczało się razem ze swym partnerem. W ich przypadku był to jednak prosty układ. Prosty, a jednak tak cholernie skomplikowany.
Starał się jednak nie myśleć o wadach, a raczej o zaletach tej całkiem nowej dla niego sytuacji, i chociaż z początku nie w pełni mu to wyszło, tak stwierdził, że kolejny raz nie da się już zbić z pantałyku. Co miał do stracenia? Co obaj mieli do stracenia? Tyle co nic, każdy w newralgicznym momencie mógł powiedzieć „stop”, zgodnie z wcześniejszymi warunkami umowy, a przecież nawet coś takiego nie powinno wpłynąć negatywnie na ich relacje. Póki żaden z nich nie angażował się emocjonalnie w tego rodzaju związek, wszystko można było przecież obrócić w żart. Tak przynajmniej sobie wmawiał, bo tak było o wiele łatwiej wytłumaczyć sobie to, co się niespodziewanie między nimi wydarzyło.
Skinął głową ze zrozumieniem, kiedy Sky zadecydował, że ofiarą ich ściemy padną wszyscy, włącznie z Dunbarem. Matthew sam uważał, że to rozsądny wybór. Po pierwsze, im mniej osób uwikłanych było w dane kłamstwo, tym dłużej można było w nim tkwić, nie rzucając na siebie cienia podejrzeń. I mimo że ufał Jeremy’emu jak bratu, to jednak należało być obiektywnym. Chłopak był gadatliwy, a kto wie, czy zupełnym przypadkiem, choćby pod wpływem alkoholu nie palnąłby czegoś, co mogłoby zniweczył cały misterny plan. Dopóki wyłącznie sami mogli się czymś zdradzić, było znacznie bezpieczniej.
Miał wspomnieć coś o oszczędzaniu ich przyjacielowi widoków, ale nie zdążył, bo poczuł jak Schuester sznurkami przyciąga go bliżej. Zaraz po tym wyszeptał krótkie „nie wiem”, muskając jego wargi, a Gallagher chyba nawet zdołał już zapomnieć, do którego konkretnie zdania odnosił się swą odpowiedzią. Wolał skupić się na nim, a gdy Skyler złączył ich usta w zdecydowanie dłuższym pocałunku, delikatnie ssąc jego wargę, miał wrażenie, że zupełnie odleciał. Zamknął oczy i z niechęcią przyjął to jego wycofanie. Teraz rozumiał, co jego puchoński druh poczuł wcześniej i tym razem zamierzał wziąć sprawy w swoje ręce, którymi zaparł się o drewnianą ławkę po bokach swego partnera, a chwilę później łapczywie wpił się w jego usta, sprawiając że ich języki ponownie złączyły się we wspólnym, żarliwym tańcu. W przeciwieństwie do swojego kumpla nie podglądał nawet jego reakcji, zupełnie oddając się tej chwili, wreszcie zahaczając lekko zębami o jego dolną wargę.
- Mam duże, wygodne łóżko. Ojciec i tak w tygodniu wraca zwykle późnymi wieczorami… – Wymruczał zachrypniętym głosem, nie zapominając wcale o swej młodszej siostrze. Ot, stwierdził, że jej obecność w domu akurat nie ma żadnego znaczenia. Była już wystarczająco duża, by ich widok jej nie zgorszył, a poza tym miała w sobie również na tyle przyzwoitości, żeby nie wchodzić do jego pokoju bez pukania, w szczególności wtedy, kiedy przyjmował jakichś gości.
- Zgarnąć Cię po zajęciach? – Zapytał więc zaraz po tym jak odchrząknął, chociaż andrusowski uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy.




Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Paź 30 2019, 18:00;

Mruknął zadowolony widząc czując reakcję chłopaka. Właśnie na taką odpowiedź liczył. Przesunął dłoń na jego kark, przytrzymując go w ten sposób blisko siebie, mimowolnie zaciskając mocniej palce, aby wyraźnie czuć jego obecność. Potrzebował teraz silnych bodźców, potrzebował cielesności. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, przychodząc tutaj cały w nerwach o jego reakcję, a jednak trudno było teraz podać korzystniejszy od tego rozwój sytuacji. Nie myślał ani o tym, co myśli Matt, ani jak to wpłynie na ich relacje. Cokolwiek poza instynktem zawsze psuło takie chwile. Pojawiały się wątpliwości, lęki, obawy, a on nie mógł sobie na to pozwolić. Pozwolił językowi Matta podyktować tempo, skoro tym razem to on przejął inicjatywę.  Zmrużył oczy, walcząc z samym sobą, by nie przymknąć ich całkowicie. Musiał go widzieć, aby mózg samoistnie nie podsunął mu obrazu pewnego blondyna. Wsunął drugą dłoń pod jego bluzę, zaczepiając zegarkiem o koszulkę, jednak dobierając się w końcu do ciepłej skóry, jednocześnie wpuszczając pod materiał zimne powietrze. Jego palce zacisnęły się na boku Ślizgona, po chwili lądując na jego lędźwiach, by móc przysunąć go bliżej do siebie i poczuć ciężar jego ciała. Zmarszczył brwi, wyczuwając gest kończący pocałunek, bo sam nie zamierzał wcale jeszcze kończyć. Przesunął dłoń z jego karku na bok szyi, przejeżdżając kciukiem w górę po jego grdyce, zatrzymując się dopiero, gdy natrafił na dolną wargę. Wyczuł jak porusza się od wypowiadanych słów, których sens dotarł do niego dużo później. Zdecydowanie ciężko było mu się teraz skupić, a gdy próbował wydostać się z tej umysłowej mgły, mimowolnie przypomniał sobie jak mówił Dunbarowi, że w tym roku skupi się na nauce, więc nie będzie miał żadnych podbojów. Ledwo odgonił od siebie tę myśl, a na wierzch jego świadomości wypłynęło wspomnienie Finna, który z takim uporem odtrącał jego dłoń.
- Mhm - mruknął tylko w odpowiedzi, rozchylając kciukiem jego usta, by poczuć na skórze zarys jego zębów i znów, chociaż przez chwilę, myśleć tylko o tej chwili. - Dziś też już jest po zajęciach, Matt - zauważył, podnosząc wzrok z jego warg na oczy. Przez chwilę chciał dodać, że on też ma pokój, ale przypomniał sobie, jak jasno dał znać Dunbarowi, że nie zamierza tam nikogo sprowadzać.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyCzw Paź 31 2019, 13:07;

Słysząc jego pomruk, czuł że tym razem stanął na wysokości zadania i spełnił oczekiwania kolegi. Początkowo nie był pewien, gdzie leży granica, ale teraz wydawało mu się, że niepotrzebnie się nad tym głowił i że lepiej (a może wygodniej?) było jej po prostu nie stawiać. Zabawne, jak w jednym momencie obaj się zapomnieli i przestali przejmować tym czy i ewentualnie w jaki sposób fizyczna bliskość może wpłynąć na ich relacje. Oddali się tej pierwotnej, zwierzęcej wręcz przyjemności, a wszystko wokoło nagle nie miało dla nich żadnego znaczenia. Kąciki jego ust uniosły się znacznie wyżej, kiedy Skyler przytrzymał go za kark, najwyraźniej nie chcąc wypuścić go ze swego objęcia. Chociaż otwarcie tego nie przyznawał, też cholernie tego potrzebował. Tak dawno nie przeżywał przecież z nikim intymnych chwil, że zaczął tęsknić za rozszalałym biciem serca i poczuciem, jakby krew szybciej płynęła w jego żyłach. Nie chciał tego zepsuć, nie darowałby sobie, więc wolał nie zastanawiać się nad tym, co będzie dalej. Szczególnie wtedy, kiedy dłoń Schuestera niespodziewanie wylądowała pod jego bluzą, a on z jednej strony czuł ciepło partnera, a z drugiej mroźny wiatr równie delikatnie muskający jego skórę.
Nie stawiał żadnego oporu, pozwalając Puchonowi przyciągnąć się nieco bliżej tak, że teraz właściwie leżał nad nim, Wreszcie odsunął się, przygryzając jego wargę, choć gdyby nie to, że musiał złapać oddech, najpewniej pragnąłby przedłużyć ten moment w nieskończoność. Skyler… cóż, Skyler całował niesamowicie, a mając przed oczami jego usta, trudno było skoncentrować się na czymś innym. Już teraz wiedział, że ten chłopak nieźle zawrócił mu w głowie, a niezwykle przyjemne ciepło rozlewające się po całym jego ciele sprawiało, że jego wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach, wykraczając jeszcze dalej poza to, co robili razem do tej pory.
Dłoń partnera sunęła lekko i swobodnie po jego szyi, a jedyne o czym teraz myślał, to „złap mocniej”, aż wreszcie kciuk Schuestera zatrzymał się na jego dolnej wardze tak, że sam Gallagher zgubił gdzieś sens wypowiedzianych słów. Zatracił się zupełnie i potrzebował dłuższej chwili, by ponownie się odnaleźć – by świadomość powróciła, a on odzyskał orientację. Mhm… co miało oznaczać to „mhm”? Przez chwilę zmartwił się, że może zrobił coś nie tak, że nagle czar pryśnie albo to on wybudzi się ze snu, po którym wszystko powróci do normalności, ale wreszcie do jego uszu dobiegły kolejne słowa Skylera. Oprzytomniał, spoglądając ukradkiem na swój zegarek. Mieli jeszcze trochę czasu, nim ojciec wróci do domu, a jednak… niecierpliwość chłopaka wyraźnie go zaskoczyła, a w jego głowie zapaliła się lampka ostrzegawcza. Czy był na to gotowy? Zaproponował jutrzejszy dzień, jakby z myślą o tym, że psychicznie przygotuje się do tego zaproszenia. Stres. Na pewno trochę się denerwował, ale nie mógł go odrzucić, nie mógł zmarnować takiej okazji. Nie wybaczyłby sobie tego. Starał się więc odsunąć na bok natrętne myśli o tym, że nie podoła, co zresztą okazało się o wiele łatwiejsze niż mogłoby się wydawać, gdy tylko spoglądał na ten atrakcyjny kąsek, który miał przed sobą. Instynkty i potrzeba bliskości działały na niego o wiele mocniej niż ewentualne obawy.
Jeszcze raz złożył więc krótki pocałunek na jego ustach, a zaraz po tym pociągnął go za poły ubrania, żeby chłopak wstał z ławeczki. – Chodźmy. – Przyznał mu rację, przyspieszając jutrzejsze zaproszenie do swego wygodnego, dużego łóżka. – Spotkamy się na miejscu, ok? Nie za bardzo umiem w łączną. – Dodał jeszcze otwarcie, bo do tej pory nie udało mu się nadrobić zaległego egzaminu. Kiedy zdawał indywidualną, zabrakło mu kasy, a potem cały czas coś wypadało i ostatecznie nigdy do rozszerzonej formy aportacji nie podszedł. Miał jednak nadzieję, że nie będzie to żadną przeszkodą, zważywszy na fakt, że podał Skylerowi dokładny adres swej rodzinnej rezydencji w Dolinie Godryka.

zt. x2
Powrót do góry Go down


Darcy U. Hirrland
Darcy U. Hirrland

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : amerykański akcent, blizna na lewym przedramieniu, przygarbiona postawa i czerwona szminka na ustach
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 118
  Liczba postów : 61
https://www.czarodzieje.org/t17869-darcy-u-hirrland?nid=1#505748
https://www.czarodzieje.org/t17906-korespondencja-darcy
https://www.czarodzieje.org/t17890-darcy-u-hirrland
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyPon Gru 09 2019, 23:03;

Poniedziałkowy wieczór nie sprzyjał spacerom po terenach otaczających zamek. Temperatura, która w ciągu dnia utrzymywała się na względnie znośnym poziomie, po zmroku płatała okrutne figle, gwałtownie spadając, kiedy nikt się tego nie spodziewał. Bywało, że nawet po pogodnym i ciepłym dniu, który zdawałoby się zapowiadał spokojną, przyjemną noc, następowały takie przymrozki, że co wrażliwsi nie mogli zasnąć, szczękając zębami z zimna. Dzisiaj jednak nie chłód doskwierał najbardziej, a przeraźliwie mocny wiatr, który dudnił w uszach, targał włosami i wdzierał się bezlitośnie za kołnierz płaszcza, przyprawiając o dreszcz każdy milimetr odsłoniętej skóry. Nagie, bezlistne drzewa, majaczące gdzieś na horyzoncie i wyznaczające skraj Zakazanego Lasu chybotały się niebezpiecznie, ulegając silnym podmuchom. Fascynujące, jak los tych wiekowych pomników historii uzależniony jest od kaprysu czegoś tak zmiennego jak pogoda. Nad ziemią unosiła się mgła, niezbyt gęsta, dopiero przyjmująca kształt mlecznej chmury, wydobywająca się znad jeziora i stopniowo ogarniająca coraz większy obszar terenów zielonych. Jak okiem sięgnąć, nigdzie nie było widać ani śladu żywej duszy - uczniowie skryli się w zamku, albo zbyt zajęci poniedziałkowym narzekaniem albo zwyczajnie niechętni do przechadzek w trakcie szalejącej wichury.
Tylko jedna mała, samotna iskierka, to jarząca się nikłym płomieniem, to znów gasnąca na kilka minut, zdradzała czyjąś obecność na zwodzonym moście. Cichutki syk, który towarzyszył pojawieniu się bladego punkciku, nikł całkowicie pośród świstu wiatru. Nawet dym, wypuszczany spomiędzy wymalowanych czerwoną szminką powiek, natychmiast rozwiewał się i ginął w ciemnościach, jakby nigdy nie istniał. Było już grubo po ciszy nocnej, kiedy Darcy wymknęła się z wieży Gryffinforu i starając się przemknąć niepostrzeżenie przez klatkę schodową, w której aż roiło się od wścibskich portretów, wyszła na zewnątrz, by odreagować towarzyszący jej od kilku dni stres. Pełnia księżyca zbliżała się wielkimi krokami, i choć do tej pory udało jej się zachować ów przekleństwo w tajemnicy przed rówieśnikami, to co miesiąc ogarniał ją obezwładniający strach na myśl, że ktoś mógłby jednak odkryć, gdzie panna Hirrland wymyka się, gdy okrągły księżyc świeci nad zamkiem. Powoli zaczynała odczuwać symptomy nadchodzącej za kilka dni przemiany, stąd podjęta spontanicznie decyzja o wieczornym spacerze, podczas którego liczyła rozchodzić obolałe mięśnie i otrzeźwić umysł grudniowym, suchym powietrzem. Okryta czarnym płaszczem stała więc na moście, opierając się plecami o kamienny murek i bez pośpiechu paliła jeden z ostatnich papierosów, które zostały jej z paczki kupionych w Hogsmeade Rêve Fortów. Zdecydowanie będzie potrzebowała dziś pomocy w zaśnięciu, a wyroby tytoniowe słynące z działania usypiającego już nie raz okazały się być zbawienne, kiedy na nocnym niebie księżyc przybierał coraz pełniejszą formę.

@Charlie O. Rowle
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Gru 11 2019, 20:52;

Wieczorami zawsze biegał, niezależnie od pogody. Czuł taką potrzebę i był pewien, że gdy chociaż raz odpuści, to wybuchnie z nadmiaru energii i gromadzących się w nim tak łatwo i szybko emocji. Rowle zachowywał się zawsze tak, jakby był na szprycowany czymś dodającym energii, optymizmu. Trudno było go spotkać smętnego i depresyjnego, pogrążonego w rozmyślaniach filozoficznych, na które szkoda było ślizgonowi życia. Wiele się działo, to był intensywny dzień. Wyszedł więc trochę później, zbyt blisko ciszy nocnej, ciesząc się w duchu, że z lochu tak blisko było do wyjścia. Nawet wyobrażenie wrzasków Emily czy Lanceley nie robiły na nim wrażenia, gdy z podekscytowaną miną zamykał za sobą bramę. Odetchnął głośno, czując w płucach mroźne powietrze, które wzbudziło dreszcz na wciąż nierozgrzanym ciele bruneta. Było siarczyste, zmieniło oddech w parę i leniwie otulało każdy skrawek ciała, wdzierając się pod ubrany przez niego dres. Klasnął w dłonie i ruszył z początku truchtem dla rozgrzewki, aby zaraz przyśpieszyć i skręcić w stronę lasu. Wiedział jak biegać, żeby go nie złapali. Gdy tylko dostrzegł Zakazany Las, mętne, zielone ślepia zatopiły spojrzenie w kołyszących się, szarych drzewach.
Nie wiedział, ile czasu mu zeszło. Wracał okrężną drogą, rytmicznie oddychając i wpatrując się przed siebie. Zwodzony, stary most zaskrzypiał pod jego ciężarem, gdy sportowe buty dotknęły drewna. Wtedy też dostrzegł czająca się mroku sylwetkę, której obecność potwierdzała pojedyncza iskra. Zmarszczył brwi, zaintrygowany, zwalniając i ostatecznie zatrzymując się kilka kroków przed nią. Oparł dłonie o uda, oddychając głośno i z niedowierzaniem pokręcił głową. Wszędzie by ją poznał, słodką Darcy. Zdarzało mu się wracać do tych wakacji w Stanach, tych ulotnych chwil i momentów, które ze sobą dzielili, balansując na granicy czegoś, co trudno było mu nazwać. Szalał za nią, za jej bystrymi oczyma i zaczepnym uśmiechem. Zlustrował ją wzrokiem od góry do dołu, bezceremonialnie stając obok i opierając się plecami o balustradę, skrzyżował ręce na torsie. Serce wciąż mu waliło w piersi, jednak nie spowodowało tego tylko bieganie. Patrzył jednak przed siebie, a rzadko się zdarzało, żeby tak długo milczał. Przestał przecież o niej myśleć w ten sposób miesiące temu, a jednak pojawienie się jej Hogwarcie było wydarzeniem na tyle zaskakującym, że emocje uderzyły go ze zdwojoną siłą.
- Nie wierzyłem plotkom, że się tu przeniosłaś Hirrland. Ty i Twoja szminka. Podoba Ci się deszczowa Szkocja, czy tęsknisz za beztroskimi Stanami? - zaczął nonszalancko, unosząc dłoń i mierzwiąc jej włosy z odrobiną czułości, tęsknoty ukrytej w prostym geście. Dobrze się razem bawili, utkwiła mu w pamięci. Nie chciał jednak żyć przeszłością, zaraz więc dłoń cofnął i jak to miał w zwyczaju, zmierzwił włosy. - Mogłaś napisać.
Dodał nieco ciszej, jakby z cieniem wyrzutu w głosie, odwracając głowę w jej stronę i poszukując jej spojrzenia. Dawno nie widział jej twarzy. Nie był też pewien, czy jej głos brzmiał tak samo, jak go zapamiętał. Niedorzeczne, zaśmiał się pod nosem na własne głupie gdybanie i wsunął dłonie w kieszenie spodni, poszukując ukrytej tam paczki papierosów. Bardziej niż zwykle potrzebował zapalić.
Powrót do góry Go down


Darcy U. Hirrland
Darcy U. Hirrland

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : amerykański akcent, blizna na lewym przedramieniu, przygarbiona postawa i czerwona szminka na ustach
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 118
  Liczba postów : 61
https://www.czarodzieje.org/t17869-darcy-u-hirrland?nid=1#505748
https://www.czarodzieje.org/t17906-korespondencja-darcy
https://www.czarodzieje.org/t17890-darcy-u-hirrland
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyCzw Gru 12 2019, 23:47;

"Noc pochłania jasność dnia
Mrok zalega,
cisza trwa.
Przemknie szybko zjawa marna
Strach przybędzie
Dusza zła"


Ta dziecięca rymowanka pojawiła się w umyśle Darcy nagle i niczym natrętny insekt, który swoim monotonnym buczeniem nie pozwala zasnąć w letnie, parne noce, tak i ona nie dawała się żadnym sposobem przegonić. Gryfonka nauczyła się tych kilku rymów od starej niani, która nie mogąc położyć podopiecznej spać, opowiadała kilkulatce właśnie takie wierszyki. Dziewczyna pamiętała, że była też druga zwrotka, ale nie zapisała się ona w jej pamięci na tyle dobrze, by przytoczyć chociaż jedną linijkę. Nie wiedziała, dlaczego stara rymowanka przypomniała jej się właśnie teraz, w końcu nigdy by się nie posądzała o duszę poetki, a nawet jeśli, to czy nie znała wielu piękniejszych i mniej infantylnych utworów? W każdym razie tych kilka linijek rozbijało jej się w głowie, podczas gdy wieczorna wichura trwała w najlepsze. Darcy mogła sobie z łatwością wyobrazić, że oto jest zawieszona w ciemnej próżni, bez światła, bez czasu, sama jedna, odcięta od świata. Przymknęła powieki, napawając się tą myślą, jednocześnie zaciągając się papierosem do tego stopnia, że przełyk zaczął ją okropnie piec. Dłonie zdążyły już skostnieć na zimnie, trupio blade, kościste, ale pełne gracji. Papieros, który z każdym podmuchem stawał się coraz krótszy, wiatr zagłuszający natarczywe myśli i chmury, zbawiennie zasłaniające księżyc, świecący pewnie jasno gdzieś wysoko, za grubą warstwą obłoków - wszystko to składało się na tę chwilę samotności; na możliwość odetchnięcia pełną piersią. Gdyby tylko mogła tak spędzać każdą noc - w wyciszeniu, bez obaw o przyszłość...
Wtem usłyszała dziwnie znajomy głos, przebijający przez dudnienie wiatru, irytująco nonszalancki i rozbrzmiewający zdecydowanie zbyt blisko. Zakrztusiła się wciąganym tytoniem i odruchowo schowała niedopałek za plecami, jak ostatnia małolata, nakryta na paleniu przez rodziców.
-Co do... - zaczęła, ale opamiętała się w porę, zdając sobie sprawę, kto zaburzył jej spokój. Brwi brunetki powędrowały w górę, na ustach pojawił się cień zadziornego uśmiechu, a w oczach, zza fasady fałszywej pewności siebie, przebijało szczere zdziwienie. Poznała go bez problemu, w końcu prawie się nie zmienił; może stał się trochę szerszy w barach, odrobinę podrósł i zmienił fryzurę - co za okropne cięcie! - ale w gruncie rzeczy to wciąż ten sam Charlie, którego poznała w Stanach.
-Beztroskimi? Chyba z Twojej uroczej perspektywy turysty Europejczyka. - burknęła, błyskając białymi ząbkami. Krótka chwila, kiedy mierzwił jej włosy, pozwoliła dziewczęciu zebrać myśli, jednocześnie przywołując falę wspomnień, dawno zatraconych pod natłokiem innych zmartwień. Zapisując się do Hogwartu, kompletnie wypadło jej z głowy, że Charlie także uczęszczał do tej szkoły...a przecież gdzie indziej mógłby się uczyć? Tyle razy żartowała z jego akcentu, ale kiedy przyszło co do czego, zapomniała, że Hogwart to jedyna szkoła magii w Wielkiej Brytanii. Niemniej, mimo ewidentnego faux pas, Darcy w duszy cieszyła się z tego spotkania. Oto okazało się, że stary kontynent nie jest jej taki do końca obcy, że ma tu kogoś, do kogo może się odezwać, że zaczyna z jakąś relacją. No właśnie. Dopiero teraz dotarło do niej, że przecież chciała zacząć szkołę z czystą kartą, a Charlie, bez względu na to, jak miłe wspomnienia ze sobą niósł, był niczym most między jej starym życiem pod dyktando apodyktycznej matki, a nowym, samodzielnym rozdziałem. Może stąd wziął się dystans, z jakim przyjęła jego kolejne pytanie, zbywając je wzruszeniem ramion. Owszem mogła napisać. Po tym jak odjechał, czuła się jeszcze bardziej samotna, niż zanim pojawił się w jej życiu. Dał jej namiastkę normalności, czułości, nadziei na zdrowe relacje, a potem zostawił samą, na pastwę ludzi-potworów. Z racjonalnego punktu widzenia nie mogła go winić, w końcu musiał wrócić do domu, do szkoły, ale i tak czuła się wówczas zdradzona, a duma i upór nie pozwalały jej wysłać choćby jednej sowy. Potem stopniowo zapominała, a gdy wreszcie przyjechała do Londynu, Charlie Rowle był tylko wspomnieniem upojnego lata.
Mając go jednak przed sobą, żywego, ciepłego, równie zmieszanego jak ona sama, Darcy nie była pewna, co począć z targającymi nią emocjami. Pierwszy raz od bardzo dawna, jej rozsądek i analiza sytuacji zawiodły, skazując ją na improwizację. Jakaś część Gryfonki chciała odnowić tę relację, odkurzyć te dawno nieporuszane struny duszy, na których nie grał nikt przed Charliem, ani nikt po nim, z drugiej jednak strony pozostawała obawa przed tym, od czego chciała uciec, wyjeżdżając ze Stanów. Na cokolwiek by się jednak zdecydowała, nie mogli przecież udawać, że się nie znają. Westchnęła więc cicho i ponownie oparła się łokciami o kamienny murek, przyglądając się pogrążonym w ciemności błoniom.
-C'est la vie. - mruknęła, ponownie przykładając do ust papierosa i zaciągając się mocno.
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyNie Gru 15 2019, 18:22;

Wyglądała na tym moście na samotną i Charliemu taki widok wcale się nie podobał. Nie przywykł do tak zamyślonej twarzy u Hirrland. Kojarzył ją ze słońcem, zaczepnym i tajemniczym uśmiechem, odrobiną szaleństwa skrytą za tęczówkami, które zdradzały równie mało, co maźnięte karminową szminką wargi. Miękkie i ciepłe, doskonale je pamiętał. Zastanawiało go, gdzie błądzi myślami, gdy tkwi tak wpatrzona w jakiś punkt przed sobą, którego nie potrafił określić. Charlie lubił książki, ale sięgał głównie po kryminały lub te kucharskie, nie znajdując radości w twórczości poetów, autorów wierszy czy rymowanek. Podejrzewał, że jego dusza nie była aż tak subtelna i romantyczna.
Zaśmiał się szczerze ujęty sposobem, w jaki schowała za siebie papierosa. Niczym złapane dziecko, nieletnie i robiące coś okropnego, które nie chciałoby za nic w świecie przyznać się do błędu. Brzmienie jej głosu wywołało dziwny dreszcz i uścisk w żołądku u Rowla, który niczym głupi, zaczął się szerzej uśmiechać. Była jednym z najcenniejszych wspomnień, które miał. Potrafiła sprawić, że czuł się wolny, a jednocześnie tak mocno owinęła go sobie wołku palca. Kobieta fatalna. Poczuł nieodpartą chęć spróbowania jej ust raz jeszcze, którą tłumił myślami o papierosie. Po wieczornym bieganiu to był jego rytuał, zawsze musiał zapalić jednego czy dwa.
- Tak, pewnie tak. Twój kraje daje znacznie więcej swobody niż mój. Co taką Amerykankę do starego Hogwartu sprowadza? Ilvermorny nie spełniało Twoich oczekiwań?Czy może chcesz zacząć od nowa? - odparł równie zadziornie, puszczając jej oczko. Mierzwiąc jej włosy, znów poczuł w nozdrzach ich zapach, ten sam, który pamiętał z jednej z ulic magicznej, amerykańskiej stolicy, zaraz obok kawiarni ze świetnym, płonącym sernikiem. Jak on by chciał przepis na to ciasto! Znów się zaśmiał, tym razem do siebie, gdy zrozumiał, jakie niedorzeczne myśli wkradają się do jego głowy w jej obecności. Nie mógł odpuścić, objął ją delikatnie ramieniem i przyciągnął do siebie, tak, jak zwykł to robić. Brakowało tylko buziaka w czoło, ale jej pełna dystansu twarz, skutecznie go zniechęciła. Wiedział, że była zła. Nie mógł przecież rzucić domu i szkoły, a pomimo tego on sam miał wyrzuty sumienia, że zostawił ją samą. Przecież prosił, żeby pojechała z nim i na pewno coś się wymyśli. Nie mógł jednak oczekiwać od Darcy, że się zgodzi. Czekał na list tygodniami, zanim zrozumiał, że więcej jej nie zobaczy, ani nie usłyszy tego głosu pełnego zwodniczych słów. Tajemnic, wolności, seksapilu.
- Przeziębisz się.
Wytłumaczył tylko swój gest, wzruszając ramionami i odwracając wzrok. Nie mógł jej ignorować, nie umiałby. Wyjął więc paczkę wolną ręką i wysunął do góry, przysuwając do ust. Wyjął w ten sposób swojego papierosa, chyba najmocniejszą odmianę dostępną na rynku i gdy tylko schował paczkę znów w spodnie, odwrócił głowę w jej stronę. Nieco może nachalnie zaciągnął się jej zapachem, aby zaraz z rozbrajającym uśmiechem zapytać o ogień. Chciał jej pokazać, że pomimo upływu czasu, wciąż jest tym samym chłopakiem i wciąż jest dla niego ważna, może na niego liczyć. Nawet jeśli mieli być tylko przytulającymi się przyjaciółmi.
- Odpalisz? Zapomniałem ognia.
Jego palce delikatnie zacisnęły się na jej ramieniu, jakby bał się, że zniknie i okaże się tylko snem na jawie, a on wciąż biega gdzieś pod sosnami Zakazanego Lasu.
Powrót do góry Go down


Darcy U. Hirrland
Darcy U. Hirrland

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : amerykański akcent, blizna na lewym przedramieniu, przygarbiona postawa i czerwona szminka na ustach
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 118
  Liczba postów : 61
https://www.czarodzieje.org/t17869-darcy-u-hirrland?nid=1#505748
https://www.czarodzieje.org/t17906-korespondencja-darcy
https://www.czarodzieje.org/t17890-darcy-u-hirrland
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Gru 18 2019, 23:31;

Gdy wracała pamięcią do tamtych wakacji, zdawało jej się, że wszystkie te wydarzenia były snem - ulotną marą, efektem fantazji i tęsknot serca. Wszak czy nie marzyła podówczas o przygodzie, o emocjach, o prawdziwej relacji z drugim człowiekiem? Dziecięca jeszcze chęć chęć buntu, sprzeciwu wobec apodyktycznej matki podsycała te pragnienia, w efekcie czego chwile spędzane z Rowlem miały rangę niemalże mistycznych uniesień. Były tajemnicą, sekretem noszonym w sercu, odejściem od protokołu i przyjętych konwenansów. Później stały się symbolem zdrady, zawiedzenia i brutalnego powrotu do rzeczywistości. Darcy długo nosiła w sercu urazę - czasem nawet wyobrażała sobie, jak srodze zemści się na niedoszłym towarzyszu, jeśli go kiedyś jeszcze spotka. Teraz jednak chęć odwetu gdzieś zniknęła, a wspomnienie wspólnie spędzonych wakacji jawiło się jako coś na kształt sielanki. Uczyła ciepło wypełniające jej wnętrze, a błogi uśmiech sam cisnął się na usta i Darcy w przerażeniu odkryła, że w przeciągu krótkiej chwili opuściła zdecydowanie za dużo murów, które przez lata wznosiła dla własnego dobra. Pozwoliła rozrzewnieniu i sentymentom uśpić swoją czujność, stając się na ułamek sekundy kruchą, wystawioną na ciosy, odsłoniętą. Co prawda po Charliem nie spodziewała się ataku ani pułapki, ale sama świadomość całego zdarzenia mierziła jej krew w żyłach.
Oprzytomniała jednak, na powrót zakładając maskę pewności siebie i spoglądając wyzywająco w oczy stojącego obok bruneta, próbowała jak zwykle zdominować rozmówcę, by ten niczym jej nie mógł zaskoczyć. Przyglądając mu się bliżej zauważyła, że w rzeczywistości zmienił się bardziej, niż jej się na początku wydawało. Twarz, choć wciąż odrobinę chłopięca, nabrała jednak zdecydowanie bardziej męskich rysów, z wyraźnie zarysowaną żuchwą i jakimś większym wyważeniem ekspresji. Nie był ideałem, nie przypominał wyglądem wymarzonego kochanka, ale miał tę swoją iskrę w oku, na którą pewnie nie jedna dziewoja dała się złapać. Darcy prychnęła cicho na myśl, ile serc chłopak musiał złamać w Hogwarcie. To co było było między nimi już dawno minęło, jej fascynacja i przywiązanie do Ślizgona także, musiała jednak przyznać przed sobą, że brunet budził w niej ciepłe wspomnienia i nie chciałaby tej znajomości zaprzepaścić.
-Mamy znacznie surowsze prawo. I bardziej zamkniętą społeczność niż wy. - odparła takim głosem, jak dziecko, które pragnie się przekomarzać. Było w nim trochę buty, trochę zarozumialstwa, ale w gruncie rzeczy nie posiadał on złych intencji. -W ogóle mam wrażenie, że to właśnie tutaj jest więcej swobody. - dodała już trochę ciszej i wzruszyła ramionami. Charlie wiedział, jak wyglądała sytuacja w jej domu - nie omieszkała narzekać mu na rodzicielkę, po którejś z kolei kłótni z nią. Teraz czuła zażenowanie na myśl o kilka lat młodszej wersji siebie, wygłaszającej nienawistną tyradę pod adresem matki, podczas jednego z potajemnych spotkań z Rowlem. Ah jakże głupia była...
Kiedy zagarnął ją do siebie, zesztywniała cała, kompletnie zbita z tropu. Nie wiedziała co ze sobą począć, obejmowana przez silne ramiona, niczym porcelanowa lalka. Czuła ciepło bijące od rozgrzanego ciała, kontrastujące z zimnym wiatrem szalejącym na zewnątrz tego niespodziewanego schronienia. Znów mogła wdychać jego zapach, taki...swojski, prawie jak prawdziwy dom, pełen miłości i życia. Kiedy odsunęli się od siebie, zapadła między nimi niezręczność, skręcająca wnętrzności i malująca czerwone plamy na bladym licu Gryfonki. Nie widzieli się kilka lat, rozstali się w nienajlepszych stosunkach, ich relacja była skomplikowana, a oto teraz widzą się pierwszy raz po takiej przerwie i zachowują, jak gdyby nigdy nic. Pierwszy otrząsnął się Charlie, próbując rozładować gęstą atmosferę, co dziewczę doceniło i za co było wdzięczne. Posłało nawet chłopakowi pełen rozbawionego politowania uśmiech i przewróciło oczami, udając, że wierzy w wytłumaczenie Ślizgona.
-Kilka dni w łóżku z gorącą herbatą i listami, w których zamartwiasz się o moje zdrowie? Przeziębienie jest tego warte. - odparła z rozbawieniem. Włożyła rękę do kieszeni płaszcza i wyjęła z niej niewielki przedmiot, ledwo widoczny w mroku zimowego wieczoru. Staromodna zapalniczka, dokładnie taka, jakiej używali niemagowie podczas wojny - wierna towarzyszka odkąd Darcy dostała ją od jednego z wyrzutków zamieszkujących nowojorskie metro. Wyciągnęła dłoń w stronę trzymanego przez bruneta papierosa i spod uniesionych brwi zapytała:
-Jakieś ale? - dobrze pamiętała niechęć młodego Rowle'a do niemagów. Sama ani nie pałała do nich sympatią, ani nie darzyła niechęcią, za to stanowili oni dla niej obiekt pewnej fascynacji i ciekawości, szczególnie kilka lat temu. Nie czekała na odpowiedź, bezceremonialnie wyjąwszy papierosa z dłoni towarzysza, by przyłożyć go do tańczącego na wietrze płomienia. Tytoń zaskwierczał, zapalniczka kliknęła i zniknęła w odmętach kieszeni płaszcza, a Gryfonka zaciągnęła się, by zapobiec zgaśnięciu ćmika.
-Merde mocne. - skrzywiła się, oddając szybko tytoń właścicielowi. Cmoknęła delikatnie, jak gdyby chciała sprawdzić, czy szminka nadal idealnie trzyma się na jej ustach, a następnie ziewnęła dyskretnie. Rêve Forty spełniły swoją rolę, bowiem Gryfonkę zaczęła ogarniać senność. Oparła się o kamienny murek, stając na palcach i wychylając się lekko, by zimny wiatr rozwiał jej włosy i wkradł za kołnierz, szarpiąc połami czarnego płaszcza. Gdy odwróciła twarz w stronę Charliego, jej oblicze było już zmienione - spokojne, jasne i uśmiechnięte.
-Lubisz to miejsce? Hogwart?
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyCzw Gru 26 2019, 19:08;

Nie chciał jej skrzywdzić, nigdy nie mógłby zrobić tego celowo. Życie pisało jednak różne scenariusze, a Charlie nie mógł przecież zostać w Stanach, gdy w Wielkiej Brytanii miał szkołę oraz rodzinę. Nie oczekiwał też od niej wyjazdu, nawet jeśli cząstkowo zdawał sobie sprawę z jej sytuacji. Lubił jednak wracać do Darcy myślami. Była wyjątkowa, pełna dzikości. Lubiła ryzyko i dobrą zabawę, począwszy od włamywana się nocą na basen po jeżdżenie motocyklem bez prawa jazdy nad ranem. Ich chwile w głowie Charliego były wyjątkowe. Był niemalże pewien, że serce zabiło mu kilka razy na dźwięk jej głosu mocniej, niż powinno. Podobnie zresztą ze smakiem jej czerwonych ust. Widocznie ciągnęło go do kobiet ulotnych, trudnych do zdominowania. Oczywiście były chwile, gdy bezbronnie tonęła w jego ramionach, aby zaraz się odegrać i zrobić z nim to, co tak naprawdę chciała. Nie umiał jej odmówić, gdy się na niego wpatrywała. I nie był pewien, czy nadal tak nie było. Im dłużej na nią patrzył, tym intensywniej wszystko do niego wracało, aż ciche westchnięcie uciekło mu spomiędzy warg. Rowle nie był jakiś wybitnie przystojny, nie miał tego magazynowego uśmiechu, jak Fitz. Zamiast tego szczerzył się jak mały diabeł, łobuz z dołeczkami w policzkach. Potrafił też gadać, a to od atrakcyjnej buzi było jego zdaniem bardziej przydatne.
- Tak, to prawda. Jednak samo miejsce sprawia wrażenie, jakby nie było tam granic. Może i społeczność zamknięta, ale nie tak konserwatywna, jak tutaj. - odpowiedział dziewczynie z uśmiechem i spokojem, nieco rozbawiony tonem, którego tak dawno nie słyszał. Darcy lubiła słowne przepychanki. - Zależy chyba do starych, mała. Nacisk rodziców w tutejszym sposobie postępowania jest duży.
Dodał jeszcze z nutą rozżalenia w głosie, bo znał to z autopsji. Gdy miało się dobre nazwisko, należało do czystego rodu — cóż, życie nie było lekkie. Bycie czysto-krwistym czarodziejem zdaniem bruneta z roku na rok stawało się coraz trudniejsze. - Chociaż Ty też miałaś przesrane z mamusią.
Rzucił na sam koniec, posyłając jej pełen zrozumienia i zaczepki uśmieszek. Zawsze miał gdzieś z tyłu głowy słowa, które niczym zaklęcia rzucane jedne za drugim, przecinały powietrze podczas ich spotkań. Miała lepsze i gorsze momenty, jednak nie potrafił przypomnieć sobie jednej rzeczy, która byłaby o pozytywnym wydźwięku względem jej matki. Jego sytuacja nie była łatwa, ale była też całkiem inna i trudno było w ogóle to do siebie porównywać.
Objęcie ramieniem drobnej dziewczyny przyszło mu naturalnie. Jak zawsze, idealnie pasowała do jego ramienna. Nawet jeśli jej reakcja pełna była zaskoczenia, a ona zesztywniała i zamilkła, tylko przymknął na chwilę oczy, nie ruszając się z miejsca. Tak było zawsze, trzymał ją blisko, gdy spędzali dnie razem.. Wtedy też uderzyło go, że to nie ten sam czas. Że mieli przerwę, każde z nich ruszyło dalej. Nawet jeśli on czuł, jakby mur milczenia i odległości pomiędzy nimi wcale nie istniał. Przesunął dłonią po brązowych włosach, tłumacząc zaraz swoje zachowanie, czym wywołał u Darcy rozbawienie. Fala przyjemnego ciepła przemknęła przez jego ciało. Zapomniał, jak ładnie jej było z uśmiechem, niezależnie od jego kontekstu.
- Tylko listami, bo nawet nie będę mógł Cię odwiedzić w sypialni i przynieść jedzenia. A lubisz moje potrawy. - mruknął z bezsilnością w głosie, teatralnie rozkładając ręce na boki. Zaraz jednak puścił jej oczko w towarzystwie kokieteryjnego uśmiechu.- Męczyłbym Cię na wizengerze!
Wsunął papierosa pomiędzy wargi, a gdy dostrzegł, że nie ma ognia, poprosił o pomoc. Obserwował z ciekawością, co wyjmuje gryfonka, powstrzymując się od komentarza na temat mugolskich wynalazków. Nie chciał się kłócić, chociaż doskonale znała podejście do sprawy, które od małego wpajał mu ojciec. Pokręcił tylko głową i złapał za fajkę, chcąc zapalić, jednak uprzedziła go, zostawiając go z niczym, na co uniósł brwi. Parsknął śmiechem na jej reakcje, nie mogąc powstrzymać rozbawienia i chcąc puścić zapalniczkę w niepamięć, chociaż naprawdę nie rozumiał sympatii kobiet czarownic do brudasów.
- Eee tam, idzie się przyzwyczaić. I tak jestem w szoku, że nie kaszlesz.
Odparł wciąż z uśmiechem, zabierając fajkę i zaciągając się mocno. Zawsze cenił sobie siłę, z którą dym wdzierał mu się do płuc, wypełniając je i wywołując przyjemny dreszcz. Wypuścił dym gdzieś do góry, patrząc w milczeniu na niebo. Cieszył się beztroską chwilą, dobrym towarzystwem. Na dźwięk jej słów wydał z siebie mruknięcie, na chwilę zerkając na stojącą obok dziewczynę, aby zaraz spojrzenie powędrowało w stronę majestatycznego zamku. W oknach wciąż tliło się wiele świateł, a wieże, niczym strażnicy górowały nad jasnymi murami. Im dłużej tak patrzył, tym gorzej mu było, że tak niewiele czasu zostało dla niego wśród znanych korytarzy i klas. Gdy był młodszy, bardzo szybko chciał dorosnąć — teraz jednak czas płynął za szybko, a rzeczy znacznie bardziej się skomplikowały, czego Charlie nie lubił. Odwrócił się jednak w ślad towarzyszki, nachylając się i opierając również o murek. Spojrzał jej głęboko w oczy, trzymając papierosa gdzieś na boku, strzepując popiół. Żar porwany przez chłodne podmuchy wiatru szybko niknął w mroku nocy.
- To najlepsze miejsce na świecie, sama się przekonasz. Ma w sobie coś, co chwyta za serce. Jestem ciekaw, czy też je tu zostawisz. Nie tęsknisz za Ilver? Musi być Ci trochę ciężko tu nowej, samej.
Odparł cicho, patrząc jeszcze chwilę w ciemne tęczówki gryfonki, aby zaraz przesunąć spojrzeniem po całej jej twarzy na czele z czerwonymi ustami.
Powrót do góry Go down


Darcy U. Hirrland
Darcy U. Hirrland

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : amerykański akcent, blizna na lewym przedramieniu, przygarbiona postawa i czerwona szminka na ustach
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 118
  Liczba postów : 61
https://www.czarodzieje.org/t17869-darcy-u-hirrland?nid=1#505748
https://www.czarodzieje.org/t17906-korespondencja-darcy
https://www.czarodzieje.org/t17890-darcy-u-hirrland
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptyPon Gru 30 2019, 20:49;

Choć na co dzień twardo stąpała po ziemi, jawnie gardząc wszystkimi marzycielami, nawinie uciekającym w świat fantazji, tak jednak i ona czasem, miewając chwile słabości, kiedy to ogarniało ją rozrzewnienie i niepodobny do niej sentymentalizm, pozwalała sobie gdybać. Nigdy nie były to jednak marzenia całkowicie oderwane od rzeczywistości, bardziej rozważanie alternatywnego przebiegu historii. I tak jak kiedyś, ślęcząc nad podręcznikiem rozważała, jakie skutki miałoby nie zawiązanie Międzynarodowej Rady Czarodziejów, tak teraz czasami nachodziły ją myśli, co by się stało, gdyby zapomniała o wszystkim tym, co wydarzyło się zanim pojawiła się w Wielkiej Brytanii. Czy byłaby szczęśliwsza? Może potrafiłaby czerpać radość z życia, bardziej ufałaby ludziom i nie szukała wszędzie wrogów? I choć taka wizja beztroski wydawała się kusząca, to Darcy szybko schodziła na ziemię. Gdyby nie jej wspomnienia z domu, byłaby krucha, naiwna i głupia. Co cię nie zabije, to cię wzmocni, czyż nie? Zresztą wśród niezliczonej ilości przepełnionych gniewem i bezsilnością wspomnień były też te cenne wyjątki. Pierwsze poprawnie rzucone zaklęcie psujące mamie układaną godzinami fryzurę, każdy wygrany pojedynek i wszystkie ich wyskoki z Rowlem. Jeżeli by się nad tym zastanowić, to większość wspomnień związanych z silnymi ale pozytywnymi emocjami, dotyczyła właśnie Ślizgona. Jak wtedy, kiedy wybrali się świstoklikiem nad Wielki Kanion, a ona mogła krzyczeć wniebogłosy, bez obawy o konsekwencje. Ulga, jaką potem poczuła, była nie do opisania. Albo gdy zakradli się do nawiedzonego domu tylko po to, żeby straszyć inne dzieciaki. Śmiała się wtedy głośno i szczerze. To właśnie te ulotne chwile wolności dawały jej poczucie, że żyje naprawdę.
-Czy ja wiem, na pewno jesteście bardziej ą ę...a może to tylko akcent? - zdążyła się już przyzwyczaić do tej brytyjskiej angielszczyzny, ale nadal brzmiała ona dla niej tak, jakby ktoś połknął bańkę i ta została mu w gardle. Wtem zmrużyła oczy, posyłając chłopakowi gniewne spojrzenie. - Jeszcze raz nazwiesz mnie mała, a możesz pożegnać się z tym wyszczerzem. - syknęła - Ale masz racje, wszystko zależy od starych zgredów.
Wiedziała, że pochodził z cenionej, czystokrwistej rodziny i choć rzadko się skarżył, to Darcy miała przeczucie, że w jego domu też nie było do końca kolorowo. Z tego co udało jej się wywnioskować, to tutaj o wiele większą wagę przykładano do czystości krwi niż w Stanach, gdzie liczył się sam fakt posiadania umiejętności rzucania czarów. Oczywiście związki między niemagami a czarodziejami nadal pozostawały w sferze nieprzyzwoitości, jednak półkrwi magowie byli traktowani tak samo jak ci, którzy od pokoleń pałają się magią.
-Coś by się wymyśliło - odparła konspiracyjnie. Przed oczami stanęły jej listy i paczuszki, które wymieniali między sobą, kiedy ona była uziemiona za kolejny wybryk. Jakimś cudem słodycze otrzymywane w ten sposób smakowały stokroć lepiej niż te, które mogła znaleźć w domu. Może to dodatek adrenaliny, spowodowany świadomością, że praktycznie szmuglują coś między sobą, a może po prostu listy pachniały nim. W każdym razie Darcy przez chwilę znów czuła się jak zbuntowana nastolatka, która za plecami rodziców robi im na złość. Humor jej się poprawił, toteż sięgając po zapalniczkę, na jej twarzy wykwitł ni to wyzywający ni to lekceważący uśmieszek. Nabrała ochoty na przekomarzanki, słowne potyczki, może i nawet żarty. Dawno nie czuła się tak swobodna i choć niechętnie, to musiała przyznać, że było to miłe i niosące ulgę uczucie. Dostosowywanie się do otoczenia, ciągła gra pozorów i nieustanna potrzeba, by mieć się na baczności potrafiły być męczące, nawet dla niej. Korzystając z chwili, wychyliła się, pozwalając chłodnym powiewom wedrzeć się na kołnierz, wywołać ciarki na skórze, otrzeźwić umysł. Czuła, jak gęsia skórka rozchodzi się od odsłoniętego karku, przez obojczyk, ramiona aż na całą długość kręgosłupa. Przymknęła powieki, na które opadły targane wiatrem krótkie kosmyki. Było jej dobrze. Wreszcie sama decydowała o własnym losie, coś jej w życiu wychodziło, znajdowała się tam, gdzie chciała się znajdować i jeszcze okazało się, że ma całkiem porządne towarzystwo. Odwracając się do chłopaka, pierwszy raz od dawna nie dbała o to, czy ktoś odgadnie jakie emocje nią targają. Podążając za wzrokiem Charliego, spojrzała na zamek, wyłaniający się z ciemności. Masywna budowla budziła respekt, może nawet pokorę, a historia placówki napawała dziewczę dumą, że może ono uczęszczać do tak sławnej szkoły.
-Najlepsze na świecie powiadasz? Nie przesadzasz trochę? W końcu byłeś w tylu świetnych miejscach, na pewno gdzieś było lepiej niż tu. - mruknęła powątpiewająco, chociaż nie stanowczo. W końcu sama czuła się w Hogwarcie dobrze, więc może dla niego, który spędził w murach tej szkoły dziewięć lat, faktycznie był to raj na ziemi. - Ilvermorny? Przecież wiesz, że nigdy tam nie chodziłam. Komuś tu chyba szwankuje pamięć. - zaśmiała się cicho, co brzmiało bardziej jak prychnięcie.- Trafiłabym do Wampusa i została aurorem. - dodała po chwili, markotniejąc. Ścieżka aurora zamknęła się przed nią już kilka lat temu, kiedy jak ostatni idiotka weszła do tuneli starego metra. Co jej teraz zostawało? Jeśli dobrze pójdzie, to wyjedzie gdzieś daleko, a jak nie...może dostanie ciepłą posadę w Ministerstwie jako podrzędny urzędniczek, albo do końca życia będzie dorabiać jako barmanka. Nagle coś ją tknęło, wybudziła się z transu i odwróciła w stronę Ślizgona, jakby sprawdzając, czy nadal stoi obok. - Wiesz już, co chcesz robić po szkole?
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 EmptySro Sty 15 2020, 22:37;

Każdy miewał takie momenty. Gdy był słabszy, gorszy, bezbronny. Charlie cholernie ich nie lubił — nie pasowały mu do jego sposobu bycia, życia chwilą i zabawą. Nie był przecież snującym marzenia romantykiem, nie był nawet marzycielem. Wolał sięgać po coś ręką niż snuć fantazje, o czym Darcy mogła się przekonać już na samym początku ich znajomości, gdy ją sobie wybrał i nie odpuścił, dopóki nie uległa i nie zaczęli spędzać razem czasu. Lubił w niej ten rozsądek i mocne stąpanie po ziemi. Nie chciała miłości, a przynajmniej nigdy mu tego nie powiedziała. Wierzył więc, że są podobni i obydwoje kochają swoją wolność, jednocześnie czując pomiędzy sobą chemię, którą coraz trudniej było okiełznać. Gdyby potrafił czytać w myślach, zdzieliłby ją po głowie za całe to gdybanie, na które marnowała tyle energii i emocji. Nie zastanawiając się nad niczym — terroryzując dzieci, biegając w nocy na basen czy kradnąc pizze z knajpy — była najlepszą w jego oczach wersją siebie. Widział w niej wtedy prawdziwą wolność.
- To akcent i stare dziady. - przytaknął z uniesioną brwią, chociaż na jego twarzy malował się cień rozbawienia. Wiedział, że zauważy! Zresztą, zawsze śmiała się z jego brytyjskiego akcentu, który dla niego był całkiem normalny. Z kolei w jego oczach ludzie w Stanach dziwnie się wysławiali i mieli znacznie więcej epitetów, niż było to konieczne. Pokręcił głową na jej groźby, wciąż uśmiechając się pod nosem, lustrując jej drobną buzię wzrokiem, śmiało zjeżdżając w dół. Widział ją przecież w bieliźnie, ona jego też, jak pływali w basenie jakieś szkoły ( oczywiście wcześniej musiał uprzątnąć go zaklęciem po szlamach). - Jesteś nadal niesamowicie seksowna, jak mi grozisz Darcy. I niby jak mam przestać?
Zapytał jeszcze na koniec, chociaż było to bardziej pytanie retoryczne, bo prawidłowa odpowiedź zdawała się nie istnieć. Brunet poprawił bluzę, a następnie podrapał się krótko po szyi, na chwilę odwracając spojrzenie od twarzy gryfonki na kołyszące się leniwie drzewa. Nie lubił rozmawiać o domu, nie chciał jej męczyć promugolską siostrą, faworyzującym ją ojcem czy innym badziewiem. Sama nie miała lekko. Znała jego podejście do sprawy krwi, które wpajano mu od dziecka i wiedziała, że pobłażliwość dla szlam w Ameryce była dla niego zaskakująca.
- Na pewno! Nie dałbym Ci przecież cierpieć samotnie. Nadal lubisz te same słone chipsy i czekoladę?
On wciąż lubił połączenie czekolady i masła orzechowego, które mu pokazała. Okazało się, że mają tam znacznie więcej słodkości, niż oni tutaj. Były to też łakocie całkiem inne, bazujące na teksturach, których rodowici Brytyjczycy nie znali. Wciąż wszystkie pergaminy trzymał, schowane w szufladzie w sypialni, bezpieczne w jednym z pudełek po butach. Gdy było gorzej, czasem do nich wracał, czując znad pergaminu jej perfumy i widząc przy podpisie karminowego całusa, nie mógł czuć się lepiej. Wyjmując zapalniczkę i fajki, zerkał na nią. Jej twarz uspokoiła się, rysy złagodniały. Dominujące na drobnej buzi oczy zalśniły niemalże zaczepnie, a ciemne kosmyki włosów musiały łaskotać jej szyję. Zawsze ładnie wygadała. Miała w sobie coś eleganckiego, ponadczasowego. Zawiesił wzrok na jej ustach, znów chcąc je poczuć. Zamiast tego jednak zaciągnął się fajką, dochodząc do wniosku, że na to będzie jeszcze czas.
Zamek był majestatyczny. Był labiryntem nie tylko korytarzy, ale też uczuć i poglądów, indywidualnych osobowości. Wysokie okna z tlącym się za szkłem światłem wyglądały tak gościnnie i ciepło, chociaż kryć się za nimi mogła pułapka bez wyjścia. Jak oni rozmawiali, ktoś tam się kłócił, a jeszcze inni uprawiali seks w łazience prefektów. Tysiące emocji i pragnień, niewypowiedzianych marzeń. Wszystko to kryło się od setek lat pomiędzy murami Hogwartu. Uśmiechnął się pod nosem na wyobrażenie tych wszystkich rumianych sekretów.
- Nie. Mój ojciec tu nie ma władzy, kontroli. Wszędzie było lepiej przez pierwszy tydzień, a ostatecznie zawsze najbardziej cieszyłem się z powrotu tutaj. - odparł ze wzruszeniem ramion, wypuszczając kłębek dymu spomiędzy warg. Wolną dłonią przeczesał brązowe włosy, odwracając głowę w jej stronę. Dlaczego mu nie wierzyła? Na wzmiankę o Ilvermorny parsknął śmiechem, kręcąc głową. - To jedyna szkoła, której nazwę pamiętam! Wiesz przecież. Bylibyśmy duetem nawet w pracy.
Dodał z błyskiem w oczach, strzepując popiół gdzieś na bok. Mina jej trochę zrzedła, co sprawiło, że serce zabiło mu szybciej. Zmarszczył nos i brwi na jej pytanie, gasząc papierosa o mur i rzucając go na bok. Westchnął bezgłośnie, chcąc powstrzymać kłębiące się w jej głowie myśli o przyszłości i znał na to tylko jeden sposób. Zresztą, odkąd tylko ją zobaczył, miał ochotę. Zrobił krok w jej stronę, aby obrócić się i stanąć przed nią. Nachylił się nieco, patrząc jej głęboko w oczy, widząc w nich odbicie tych przygód, które przeszli. Dotyku, który dzielili.
- I tak i nie, mam jeszcze czas. Po co się na tym skupiać, skoro są przyjemniejsze rzeczy?
Mówił cicho, a każde kolejne słowo zmniejszało dystans pomiędzy nimi, aż w końcu ślizgon dopiął swojego i skradł jej czerwone usta w krótki, aczkolwiek intensywny pocałunek. Nie wiedział, jak bardzo może sobie tym razem pozwolić, więc rączki trzymał przy sobie. Gdy tylko się odsunął, oblizał wargi z resztek szminki, które jak zwykle — pewnie tam zostały.
- Dokładnie tak, jak pamiętam, Hirrland.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kamienna ławka - Page 9 QzgSDG8








Kamienna ławka - Page 9 Empty


PisanieKamienna ławka - Page 9 Empty Re: Kamienna ławka  Kamienna ławka - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kamienna ławka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 11Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kamienna ławka - Page 9 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
most wiszący
-