Jedno jest pewne - nie zaznasz tu prywatności! Nadmorski bar to jedna z najbardziej obleganych miejscówek na tej plaży, dzięki czemu też obsługa nauczona jest błyskawicznie przygotowywać wszystkie zamówienia. Lubią przesiadywać tutaj zarówno lokalni mieszkańcy Malediw, jak i turyści... dlatego też siedzenie tutaj w samotności nie ma absolutnie najmniejszego prawa bytu. Nieważne, czy tego chcesz, czy nie - zawsze doczepi się do ciebie jakiś stary rybak z mrożącymi krew w żyłach historiami o mandagami olbrzymich, młoda turystka z albumami pełnymi zjawiskowych zdjęć okolicznych raf koralowych, czy też tancerz z kolorowymi tatuażami na ciele, który szuka chętnych na (prawie) darmową lekcję żółwiowego surfingu. Wieczorami zawsze gra tutaj muzyka na żywo, często są też organizowane różne pokazy.
Napoje:
Świeżo wyciskany sok z owoców tropikalnych
• Kokos - hit nadmorskiego baru, uwielbiany przez absolutnie wszystkich - jego smak z łatwością dopasowuje się do gustu pijącej sok kokosowy osoby. • Ananas - prawdopodobnie najsłodszy z dostępnych tutaj soków, który błyskawicznie poprawia humor i sprawia, że ciężko powstrzymać się od prawienia innym komplementów. • Mango z bazylią - pozostawia przyjemnie świeży posmak i dodaje energii! Wypicie minimum dwóch szklanek powoduje krótkotrwałe uśmierzenie bólu.
Mrożona herbata
• Arbuzowa - orzeźwia jak nic innego, ale niestety jedynie wzmaga pragnienie i często poprzestać na jednej szklance. • Cytrusowa - należy wybrać poziom kwaskowatości - łagodny, mocny lub ekstremalny. W swojej najkwaśniejszej wersji jest doskonałym lekiem na kaca! • Klasyczna - niektórych rzeczy po prostu nie trzeba ulepszać. Klasyczna mrożona herbata pomaga znosić najgorsze upały.
Wino palmowe
Pozyskiwane z naciętych łodyg kwiatów alkoholowe cudo. Odmiany: • Dhoaraa - z bananowca! Oprócz charakterystycznego smaku posiada właściwości zasklepiające drobne rany, dzięki czemu lokalni szamani chętnie używają go jako dodatku do eliksirów leczniczych. Napicie się tej odmiany winka dodaje wigoru na kilka godzin. • Rukuraa - z kokosa! Odżywcze i nawilżające. Działa cuda na skórę osoby, która się go napije. Już jeden kieliszek sprawia, że skóra zyskuje blasku, a starsze czarownice kochają to, że dopóki jest w organizmie wygładza znaczące ciało zmarszczki. • Meeraa - z cytrusów! Idealnie orzeźwia i pozwala rozluźnić wszelkie mięśnie. Stosowane przez lokalnych szamanów podczas leczenia napięć mięśni i wszelkich skurczy, kochane przez kobiety podczas miesiączki.
Przekąski:
Boshi mashuni
Sałatka z kwiatów bananowca, będąca skrzyżowaniem ostrej meksykańskiej salsy z plastrami owoców i warzyw. Podczas jedzenia jej łatwo zalać się potem, z kolei później znacząco ułatwia wytrzymywanie upałów i łagodzi pocenie się!
Grillowane owoce w sosie palmatlakowym
Same w sobie owoce palmatlakowe są bardzo słodkie, ale czasem dodawane są do nich też ostre przyprawy - w każdej wersji smakują wybornie! Sos palmatlakowy przynosi szczęście, a po zjedzeniu go działa jako krótkotrwała ochrona przed meduzami Aurelia Scyphozoa.
Smażone ignamy
Chrupiące na zewnątrz i mięciutkie w środku - przypominają frytki, ale jeszcze smaczniejsze, a przy tym piekielnie uzależniające! Podawane są z trzema sosami: pikantnym z hibiskusa ognistego, łagodnym na bazie kokosa i soli morskiej, a także słodkim z palmatlaków.
Jaydon przez cały czas uśmiechał się szeroko. Jego i tak rozbudowane ego jeszcze bardziej się rozrosło widząc chwilowe zmieszanie pielęgniarki. Zastanawiał się czy wie, że jest jej uczniem. A w zasadzie w tym roku kończył szkołę, więc prawie nim nie jest. W każdym razie póki co nie będzie jej o tym uświadamiał. Najwyżej później jeśli zajdzie taka potrzeba. - Niezbyt mnie obchodzą inni ludzie w tej chwili- stwierdził wzruszając lekko ramionami. Ujął jej dłoń, ale zamiast potrząsnąć pocałował ją krótko, po czym puścił ją po dłuższej chwili. - Jaydon- przedstawił się. Upił kolejny łyk whisky i obejrzał się na swoje miejsce, czy może przypadkiem mała dziewczynka już stamtąd poszła, ale una uparcie siedziała na swoim miejscu. Skrzywił się z niezadowolenia.
Kiedy chłopak przedstawiał się, Scar nie mogła oderwać oczu od jego ust. Kiedy wymawiał swoje imię, całował ja w rękę... Scar wariujesz - usłyszała w swojej głowie. I nie wiadomo czy przez alkohol, czy tego chłopaka. - A co interesuje Cię w tej chwili? - spytała, patrząc na Jaydona z pod przymrużonych oczu, przełykając kolejny łyk whisky. Alkohol sprawił, ze Scar nabrała odwagi, chyba trochę za bardzo. Zauważywszy, że chłopak zerka w stronę swojego starego miejsca,gdzie przysiadło się to dziecko, położyła palec na jego żuchwie, delikatnie odwracając jego twarz w swoja stronę. -Twoja znajoma? Urocza- skwitowała tylko przyglądając się dziecku, i uśmiechając się. Nie bardzo ją interesowało, ale cóż. Przyglądając się chłopakowi, zachodziła w głowę, ile on może mieć lat. Raczej się już nie uczy, ale na pracownika też nie wygląda. Palec, który jeszcze przed chwilą trzymała na jego szczęce,osunął się nieco. Delikatnie przejechała paznokciem po skórze jego szyi, że nawet nie został na niej ślad, po czym zatrzymała się na obojczyku. Nigdy się tak nie zachowywała, jednak chłopak był taki... kuszący, pociągający? Dziewczyna nie umiała nawet dobrać słowa. Opanuj się !- podpowiedział głos w jej głowie, a ona skierowała swoją dłoń z powrotem na szklankę z whisky. - Nie jest Ci niewygodnie tak stać? - spytała.
- W tej chwili interesuje mnie tylko jedna osoba- oznajmił uśmiechając się po raz kolejny. Przechylił się bliżej dziewczyny, tak, że mógł poczuć jej miły zapach. - Miałem spięcia z jej chłopakiem- powiedział. Mogło zabrzmieć to zabawnie, bo w końcu zapewne wyglądało to jakby kłócił się z trzynstolatkiem, ale cóż. Zdziwiony spojrzał na dłonie kobiety, które już dość szybko dopadły do jego klatki piersiowej. Był lekko zszkowoany takim rozwojem sytuacji. Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego, że był przystojny, aż za dobrze, ale nie przypuszczał, że szkolna pielęgniarka będzie miała w sobie tyle tupetu. - Trochę głupio raczej- stwierdził, wzruszając ramionami- Może kupimy to co trzeba i pójdziemy w jakieś fajniejsze miejsce... jeszcze nie byłem tu na klifie?- zaproponował patrząc na kobietę z nadzieją i z żalem zerkając na jej wracającą do szklanki rękę.
Scar zauważyła, że chłopak przysunął się do niej, miała nadzieję, że ciągle pachnie swoim czekoladowym żelem pod prysznic. Ta bliskość odpowiadała pomimo tego, że prawie w ogóle go nie znała. -Spięcie? Mam hmm... nadzieje, że nie o nią. To byłoby... dziwne - stwierdziła uśmiechając się przekornie, i wyraźnie akcentując ostatnie zdanie. -Też jeszcze nie byłam na klifie, więc jeśli tylko chcesz... - odpowiedziała. - Zamów cokolwiek, i chodźmy - powiedziała, dopijając resztę whisky po czym zsunęła się ze stołka. Przyłapała się na tym, że uśmiech nie schodził z jej twarzy. Jeśli miała być szczera, ten pomył bardzo jej odpowiadał. W barze było duszno i tłoczno. Był już późny wieczór, więc na klifie musiało być na prawdę magicznie.
Mel obeszła już właściwie całą wyspę, robiąc mnóstwo zdjęć. Nic więc dziwnego, że była zmęczona i spragniona, także od razu skierowała swe kroki do baru. Było tam sporo ludzi, ale nie przejmowała się nimi. Usiadła przy jednym ze stolików i zamówiła coś. Zaczęła uważnie się rozglądać. Zobaczyła kilka osób z Hogwartu, ale też mnóstwo nieznajomych... Co się dziwić, w końcu wyspa nie była wynajęta tylko dla nich. Rozparła się wygodnie na krześle, a po chwili wylądował przed nią pomarańczowy sok z parasolką i słomką. Podziękowała, zapłaciła i obrzuciła szklankę uważnym spojrzeniem. Westchnęła i upiłka kilka łyków.
Przyszła z plaży i podeszła do baru. Poprosiła o napój, za który zapłaciła i usiadła do stolika. Zauważyła Gryfonkę, która sama siedziała. - Hej, jak tam wakacje? -spytała się niej i wypiła kilka łyków coli.
Po chwili samotnego siedzenia przysiadła się do niej Paulina, Gryfonka z jej rocznika. Mel uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. W zamyśleniu zamieszała słomką swój sok. - Jak na razie jest super... Tak tu pięknie - westchnęła - Obeszłam już właściwie całą wyspę. Zaśmiała się na koniec. Wypiła łyk napoju. - No a ty? Jak ci się tu podoba? - spytała.
Zmęczona wycieczką do lasu postanowiła udać się do baru. Alkoholu miała jak na razie dość, ostatni nieźle namieszał jej w głowie, zamówiła więc zwykłą wodę z cytryną i rozejrzała się, starając się dostrzec kogoś znajomego. Uśmiechnęła się widząc znajome z Gryffindoru, obok których zajęła miejsce. - Hej - przywitała się.
- No to super - pogratulowałam jej. - Jak na razie jest fajnie. Poznałam kilka osób, trochę pozwiedzałam tą uroczą wyspę, zdjęć trochę zrobiłam. - odpowiedziała i pokazała jej swój aparat. -Chcesz je zobaczyć? spytała się jej. Nagle zauważyła drugą Gryfonkę. -Hej, przyłączysz się może do nas? - spytała się jej.
Za parę minut podeszła do niej Audrey, która też była z nią na jednym roku, w tym samym domu. Co za zbieg okoliczności! Dwie jej koleżanki! - Cześć Aud - przywitała się. Zaraz potem spojrzała nieco zdziwiona na Paulinę. Nie wiedziała, że ona też lubi fotografować. Jakich to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć! - Niezły zbieg okoliczności - zaśmiała się - Też zrobiłam mnóstwo zdjęć. Sięgnęła do torebki zawieszonej na szyi, wyjęła aparat i zamachała nim wesoło.
Nie tylko ja lubię fotograwię zaśmiała się sama do siebie. - No, mam nadzieję, że też są kolorowe i ciekawe - powiedziała do niej. -To kogo zdjęcia wpierw oglądamy, twoje czy moje? - spytała się Melanie.
Hmm... Dobrze wiedzieć, że nie tylko ona ma taką pasję. Wiele osób patrzyło na nią nieco dziwnie, kiedy biegała po całej wyspie jak idiotka z aparatem w ręku. Ale taka już była. Żałowała troche, że nie ma w aparacie zdjęć z wszystkicjh swoich poprzednich wyjazdów, w końcu zwiedziła pół świata... No ale wiadomo, to urządzenie nie ma przecież nieograniczonej pamięci, żeby wszystkie się zmieściły... Tyle ich było. Oczywiście wszystkie były w albumie, który akutalnie znajodwał się w torbie niedbale wrzuconej do szafy w domku nr 26. Otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała na Audrey, a potem na Paulinę. - Czy ja wiem? Jeśli chcesz, możemy zacząć od twoich - wzruszyła ramionami. Dla niej nie miało żadnej różnicy, w jakiej kolejności obejrzą zdjęcia. Położyła więc swój aparat na stoliku i wypiła trochę soku.
-Ok, masz - wzięła aparat do ręki, włączyła go i zaczęły oglądać. Na samym początku były zdjęcia ze statku, co dalej pokazywały plażę, basen, ścieżkę w lesie i inne miejsca na tej wyspie. Od czasu popijała sobie colą. Gdy zdjęcia się skończyły to odłożyła aparat. -Jak się tobie moje zdjęcia podobały? - spytała się Melanie.
Kiedy obejrzała już wszystkie zdjęcia, pokiwała głową z uznaniem. - Są naprawdę ładne - pochwaliła koleżankę. Kiedy nie podobały jej się dzieła przyjaciela lub kogoś podobnego, wtedy zwykle mówiła to samo, ale tym razem nie kłamała. Podała swój aprat Paulinie. Były tam zdjęcia właściwie z całej wyspy, bowiem cały dzień poświęciła na zwiedzanie kolejnych zakątków. - A ty, co myślisz o moich? - spytała usmiechnięta. Właściwie zdjęć z Malediwów jeszcze nikomu nie pokazywała, w przeciwieństwie do swojego albumu, któy wiele osób znało już na pamięć.
-Dzięki - podziękowała jej za pochwałę. Nikt inny oprócz niej nie oglądał tych zdjęć. Właściwie swoje zdjęcia znała je na pamięć. Kiedy obejrzała wszystkie zdjęcia z aparatu Melanie, puściła jej oczko. - Twoje też są naprawdę ładne. - pochwaliła koleżankę. Nie lubiła kłamać, więc była z nią szczera.
- Dziękuję - powiedziała. Wzięła od Pauliny aparat i schowała go do torebki. - Mam ich więcej, ale nie w aparacie. I nie są z Malediwów - usmiechnęła się. To prawda, reszta fotek była teraz w albumie, w torbie niedbale wrzuconej do szafy, bo nie chciało jej się rozpakowywać. - Może kiedyś wam pokażę - zaproponowała. Zaczęła bawić się parasolką włożoną w szklankę jej soku.
Oddała jej aparat i popiła trochę coli. - No nie, ja też mam zdjęcia, ale z Francji. Są też w albumie, lecz w domu. - zaskoczona tym faktem, że ona też ma jakieś inne zdjęcia. Sama też z tym nie kłamała. Eh, nie tylko ja lubię podróżować zamyśliła się. - Może kiedyś, lecz bardzo chętnie je zobaczę. A skąd one są? - spytała się jej z zaciekawieniem i poprosiła barmana o jeszcze jedną colę.
Zaśmiała się. Wyliczanie wszystkich miejsc, w których była, zajęłoby zbyt wiele czasu! W końcu razem z rodzicami i sisotrą zwiedziła prawie pół świata. - Powiedzmy, że z bardzo wielu miejsc - usmiechnęła się - Dużo podróżuję z rodziną. W końcu ma korzenie w Anglii, Polsce, Brazylii i Hiszpanii! Jej rodzina zawsze miała skłonności do podróży i fotografii. W końcu te wszystkie piekne miejsca trzeba jkoś uwiecznić.
-Heh, ja od niedawna podróżuję z rodziną. - powiedziała jej. Miała tylko korzenie w Anglii, Francji i Hiszpanii. Te miejsca trzeba gdzieś umieścić, by się nie zapomniało. - Teraz album będę miała zapełniony. Miejsc może nie wystarczyć -powiedziała śmiejąc się, i wypiła znów kilka łuków coli.
- Ja podróżuję, odkąd pamiętam... Jak byłam mała, to rodzice robili zdjęcia i niedawno mi je dali - uśmiechnęła się - Mnie na razie starcza, kupiłam największy album, jaki był. Zawsze wybieram tylko najlepsze zdjęcia... W sumie moja rodzina od zawsze miała skłonności do podróży. Spojrzała na swoją szkolankę, w której powoli kończył się sok. Upiła jeszcze jeden łyk i zastanowiła się, czy by nie zamówić drugiego napoju.
- Ja tak nie miałam i bardzo tego żałuję. Moi rodzice nie mieli tyle czasu, by jeszcze podróżować. Ale teraz jest inaczej i się cieszę z tego. - powiedziała. Nie chciała się z tego zwierzać, lecz jej ulżyło na sercu. W końcu mogła z kimś swobodnie porozmawiać. Wypiła reszki coli i wstała. -Idziemy trochę popływać?
- Moi od zawsze uwielbiali podróże - uśmiechnęła się. Także dopiła swój napój i zamysliła się. - Nie, dzięki. Może kiedy indziej... Cały dzień łaziłam po wyspie, jestem już trochę zmęczona - powiedziała. Rzeczywiście, nie miała teraz ochoty na pływanie, ale jutro... Czemu nie. Wstała. - No to razie - pomachała do Audrey i Pauliny. Wyszła z baru.
- No trudno, no ale też trzeba się wyspać. -powiedziała do niej, ale zaraz poczuła się taka zmęczona, że odechciało jej się basenu. -Na razie -pomachała do Audrey i Melanie. Zmęczona i skonana wyszła z baru do swojego domku.
Cass wesoło biegając zwiedzała okolicę. Nawet nie była sobie w stanie wyobrazić, jak tu jest pięknie! Tyle tu roślin i wspaniałych palm, sięgających nieba. Wszędzie widziała ludzi, którzy z kokosowej skorupki sączyli różniste napoje. I ona chciała posmakować tak owego. Spytała przechodnia, gdzie może znaleźć bar. Wedle instrukcji miała iść w prawo przez 100 metrów. Letnia, zwiewna sukienka powiewała na wietrze i wcale nie przeszkadzał jej ten deszcz! Wręcz przeciwnie, wolała go od słońca. Usiadła na wolnym miejscu, obserwując ludzi.
Weszła do baru zaraz za Alexem, o mało co nie łamiąc sobie nóg. Piasek zdecydowanie utrudniał poruszanie się po wyspie na wysokich obcasach. -Staaateeek daaleeeeeko płyyynie! Aaa Kieeedy już dopłyyynie, to się nieeewywinieee, pooo twoojej czuuuprynie...! - śpiewała głośno jakąś bezsensowną piosenkę, wymyślając na bieżąco nowe rymy. -Byył soobie gbuur co miał dzieeesięć rur... połamał je i waalną w muur...! - zawodziła, nie zdając sobie sprawy z tego, że ogłusza Alexa, który stał całkiem blisko. Wdrapała się na wysokie krzesło i zaczęła bawić się parasolką do drinków.
Droga do baru minęła im szybko i przy śpiewach Alexis. Sam nawet jakby chciał na coś dorzucić od siebie to byłby przez nią zagłuszony. Dlatego nie próbował jej w tym momencie przekrzyczeć. Weszli do baru w idealnym momencie, akurat skończył im się alkohol który przewidział 'na drogę'. Zamówił dla siebie drinka. Odwrócił się do siostry a ta już wdrapała się na krzesło. - No, no - zaśmiał się na jej widok. Jeszcze chwila a będzie tańczyć na barze, w końcu niewiele jej do tego brakowało. Usiadł jednak z boku i z dystansem patrzył na wszystko, jeszcze mu brakowało trochę aby być w takim stanie jak ona.