Jedno jest pewne - nie zaznasz tu prywatności! Nadmorski bar to jedna z najbardziej obleganych miejscówek na tej plaży, dzięki czemu też obsługa nauczona jest błyskawicznie przygotowywać wszystkie zamówienia. Lubią przesiadywać tutaj zarówno lokalni mieszkańcy Malediw, jak i turyści... dlatego też siedzenie tutaj w samotności nie ma absolutnie najmniejszego prawa bytu. Nieważne, czy tego chcesz, czy nie - zawsze doczepi się do ciebie jakiś stary rybak z mrożącymi krew w żyłach historiami o mandagami olbrzymich, młoda turystka z albumami pełnymi zjawiskowych zdjęć okolicznych raf koralowych, czy też tancerz z kolorowymi tatuażami na ciele, który szuka chętnych na (prawie) darmową lekcję żółwiowego surfingu. Wieczorami zawsze gra tutaj muzyka na żywo, często są też organizowane różne pokazy.
Napoje:
Świeżo wyciskany sok z owoców tropikalnych
• Kokos - hit nadmorskiego baru, uwielbiany przez absolutnie wszystkich - jego smak z łatwością dopasowuje się do gustu pijącej sok kokosowy osoby. • Ananas - prawdopodobnie najsłodszy z dostępnych tutaj soków, który błyskawicznie poprawia humor i sprawia, że ciężko powstrzymać się od prawienia innym komplementów. • Mango z bazylią - pozostawia przyjemnie świeży posmak i dodaje energii! Wypicie minimum dwóch szklanek powoduje krótkotrwałe uśmierzenie bólu.
Mrożona herbata
• Arbuzowa - orzeźwia jak nic innego, ale niestety jedynie wzmaga pragnienie i często poprzestać na jednej szklance. • Cytrusowa - należy wybrać poziom kwaskowatości - łagodny, mocny lub ekstremalny. W swojej najkwaśniejszej wersji jest doskonałym lekiem na kaca! • Klasyczna - niektórych rzeczy po prostu nie trzeba ulepszać. Klasyczna mrożona herbata pomaga znosić najgorsze upały.
Wino palmowe
Pozyskiwane z naciętych łodyg kwiatów alkoholowe cudo. Odmiany: • Dhoaraa - z bananowca! Oprócz charakterystycznego smaku posiada właściwości zasklepiające drobne rany, dzięki czemu lokalni szamani chętnie używają go jako dodatku do eliksirów leczniczych. Napicie się tej odmiany winka dodaje wigoru na kilka godzin. • Rukuraa - z kokosa! Odżywcze i nawilżające. Działa cuda na skórę osoby, która się go napije. Już jeden kieliszek sprawia, że skóra zyskuje blasku, a starsze czarownice kochają to, że dopóki jest w organizmie wygładza znaczące ciało zmarszczki. • Meeraa - z cytrusów! Idealnie orzeźwia i pozwala rozluźnić wszelkie mięśnie. Stosowane przez lokalnych szamanów podczas leczenia napięć mięśni i wszelkich skurczy, kochane przez kobiety podczas miesiączki.
Przekąski:
Boshi mashuni
Sałatka z kwiatów bananowca, będąca skrzyżowaniem ostrej meksykańskiej salsy z plastrami owoców i warzyw. Podczas jedzenia jej łatwo zalać się potem, z kolei później znacząco ułatwia wytrzymywanie upałów i łagodzi pocenie się!
Grillowane owoce w sosie palmatlakowym
Same w sobie owoce palmatlakowe są bardzo słodkie, ale czasem dodawane są do nich też ostre przyprawy - w każdej wersji smakują wybornie! Sos palmatlakowy przynosi szczęście, a po zjedzeniu go działa jako krótkotrwała ochrona przed meduzami Aurelia Scyphozoa.
Smażone ignamy
Chrupiące na zewnątrz i mięciutkie w środku - przypominają frytki, ale jeszcze smaczniejsze, a przy tym piekielnie uzależniające! Podawane są z trzema sosami: pikantnym z hibiskusa ognistego, łagodnym na bazie kokosa i soli morskiej, a także słodkim z palmatlaków.
Usiadł na jednym z wolnych miejsc. Spojrzał na barmana i powiedział -Kieliszek whisky Po chwili staną przed nim kieliszek z trunkiem. Przez momęt przyglądał się płynu. Sięgną po szkło i powoli podnosił do ust. Gdy po jego gardle rozszedł się gorzki smak alkoholu odrazu się odprężył. Kolejne łuki szły mu znacznie żwawiej. Po kilku szklankach był nieco pijany. Podał barmanowi należnie i lekko chwiejnie ruszył w nie znane.
Cechy smoków: Opalooki Antypodzki - remisy rozstrzyga na swoją korzyść, dwukrotnie obniża o 1 oczko swój wynik K6 dla scenariuszy 1 i/lub 2. Rumuński Długoróg - podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 1 i 2, trzykrotnie obniża o 1 oczko wynik K6 w swoich turach ataku.
Kolejność: Rozpoczyna Julia! Zasady:Kanony Popiołów - w scenariuszach 3 i 5 pojawiły się drobne poprawki opisów dotyczących otrzymywanych przez smoki bonusów oraz kar do wartości rzutów. Rzuty:wykonujecie wyłącznie w temacie hazardowym! Termin: 19.02, godz. 15:00, potem po 48h na każdy post Pytania i uwagi do:@Morgan A. Davies
Kość Wydarzenia: K6 Kość Ataku: K6 (na bieżącą turę) Kość Obrony:4 Wynik tury:A: -x PŻ, B: -x PŻ Smocze cechy: dotyczące Twojego smoka Smok A: 10/10 PŻ Smok B: x/10 PŻ Gracz A: pozostało x/y przerzutów Gracz B: pozostało x/y przerzutów Mogli uciec od brytyjskiej pogody, ale nie od smoczych starć! Kolejny pojedynek z użyciem magicznych figurek czekał ich bowiem na Malediwach. Julka, po otrzymaniu sowy z zaproszeniem do baru, uśmiechnęła się lekko pod nosem. Otoczenie to pasowało jej dużo bardziej niż szkolna salka, a gdy już jej owocożerny smok dostanie po dupie, to zawsze będzie mogła zostać na podnoszącym na duchu piwku. No, chyba że wygra. Wtedy też napije się piwa, ale żeby uczcić ten wielki sukces. Gdy pojawiła się na miejscu, szybko okazało się, że jej przeciwnikiem będzie nie kto inny jak sam Maximilian Felix Solberg.
- Howdie! –przywitała się z przyjacielem, zdejmując słomkowy kapelusz, których chronił ją przed słońcem – Może jakiś mały zakład w związku z pojedynkiem, żeby było ciekawiej? Przegrany stawia kolację. Co ty na to? – zaproponowała, wygrzebując z kieszeni Shelby’ego, swojego opalookiego łobuza.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kość Wydarzenia:6 Kość Ataku:6 - 1 = 5 Kość Obrony:1 Wynik tury:A: -3 PŻ, B: -0 PŻ Smocze cechy: podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 1 i 2, trzykrotnie obniża o 1 oczko wynik K6 w swoich turach ataku. Smok A: 7/10 PŻ Smok B: 10/10 PŻ Gracz A: pozostało 0/0 przerzutów Gracz B: pozostało 1/1 przerzutów
Poprzedni pojedynek smoczych starć rozwalili z Andrzejem bezkonkurencyjnie. Smoczek walczył jak dziki, a Max był cholernie z niego dumny. Nie próżnowali więc czekając na kolejne pojedynki i od czasu do czasu wraz z innymi figurkami robili sobie treningi. Zaproszenia do baru nigdy nie odmawiał, ale tym razem nie szedł tam sam a że swoim skrzydlatym wojownikiem. Gdy zobaczył na miejscu Brooks i jej figurkę po prostu wybuchnął głośnym śmiechem. -Ja pierdolę, nie wierzę. - Otarł łezkę, która pojawiła się w kąciku jego oka że śmiechu. -W sumie dobrali nas idealnie do miejscówki, no nie? Wyjaśnił nieco powód swojej radości, bo naprawdę jaka była szansa, żeby ta dwójka stoczyła bitwę akurat w alkoholowym przybytku. -Kolację? Komuś podniosły się standardy! A co mi tam, wchodzę w to. - Przyjął zakład, bo przecież nie miał za wiele do stracenia oprócz małej sumki galeonów. Andrzej już dreptał niecierpliwie na ramieniu nastolatka. Figurce widocznie spodobała się zabawa we wpierdol. Widać nie daleko pada smoczek od właściciela. -Chyba czas zaczynać, bo zaraz pociacha mi całe ramię. - Wskazał na Andrew, po czym ustawił go na polu walki i zaczekał aż ancymin Brooks również będzie gotowy. Długo nie musieli czekać na to, by mali wojownicy się rozgrzali. Andrzej od razu przystąpił do agresywnego ataku. Dwa smoki wirowały w powietrzu w brutalnym tańcu, aż w końcu rumuński długoróg uznał, że wystarczy tej gry wstępnej i wbił swojego przeciwnika prosto w glebę, zadając mu na dzień dobry raczej spore obrażenia. -Moja krew! - Pochwalił swojego podopiecznego za tak mocny początek walki.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dobór miejsca nie mógł być lepszy, zwłaszcza jeżeli chodziło o tę dwójkę. Właściwie, to bary powinny stanowić główny punkt wszystkich spotkań towarzyskich, bo po prostu były najlepsze. Posiadały bowiem alkohol, jedzenie i pijanych ludzi, czyli trzy najważniejsze składniki każdej udanej imprezy. Kto mógłby powiedzieć, że na domówkach również można znaleźć te trzy komponenty, ale jednak bar to bar. Nie bez powodu był najmocniejszą z brytyjskich tradycji, zaraz obok picia herbaty i niedbania o zęby.
- No ba. Jestem księżniczką, więc lepiej traktuj mnie jak księżniczkę – rzuciła wesoło, gdy Max zgodził się na zakład, a po chwili smoki już mogły ze sobą walczyć. A trzeba przyznać, że zaczęły z grubej rury. Obie figurki splotły się w czymś, co mogło stanowić smoczy ekwiwalent zapasów. Niestety, górą w tym starciu był Andrzej, który tak przywalił opalookim o stół, że ten aż się zatrząsł w posadach.
- No dajesz, Shelby – rzuciła zachęcająco do swojej figurki, a ta się posłuchała. Najpierw smoczek nażarł się pieprzu z rozwalonej przed chwilą pieprzniczki, a potem ruszył na swojego oponenta, kichając ogniem, jakiego się po nim nie spodziewała. Na szczęście skutecznie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kość Wydarzenia:5 Kość Ataku:4 -1 =3 Kość Obrony:6 -1 =5 Wynik tury:A: -1 PŻ, B: - 1 PŻ Smocze cechy: podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 1 i 2, trzykrotnie obniża o 1 oczko wynik K6 w swoich turach ataku. Smok A: 6/10 PŻ Smok B: 7/10 PŻ Gracz A: pozostało 0/0 przerzutów Gracz B: pozostało 1/1 przerzutów
Ukłonił się teatralnie przed Brooks, skoro chciała być traktowana jak księżniczka. Nie wspominał jednak teraz, żeby w takim razie uważała, bo Solberg ma dziwny pociąg do spania w królewskich łóżkach. Co było w Camelocie... -Widzę, że nie tylko my przyszliśmy przygotowani. - Skomentował ognisty atak Shelby`ego, który naprawdę robił wrażenie. Niestety, chyba ten popis smoczych umiejętności siadł Andrzejowi na dumie, bo sam spróbował się rywalowi odwdzięczyć pięknym za nadobne. Max widział, jak jego figurka zbiera się do ataku i już długoróg otwierał paszczę, gdy zamiast pokaźnej kłębki ognia zaksztusić się i wypuścić niewielki kłębek śmierdzącego dymu. Gdyby tylko Andrzej umył swoje kły, ta ofensywa ani trochę nie miałaby sensu. -Wiesz Ty co brudasie. - Rozbawiony Felix pokręcił głową, ale dalej zagrzewał swoją istotkę do walki. Jakby nie było za cokolwiek by się nie wziął zawsze przegrywał z Brooks i choć dziś spodziewał się podobnego wyniku, nie miał zamiaru oddać walki walkowerem.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kość Wydarzenia:2 Kość Ataku:2 -1 = 1 :) Kość Obrony:3 Wynik tury:A: -1 PŻ, B: - 1 PŻ Smocze cechy: podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 1 i 2, trzykrotnie obniża o 1 oczko wynik K6 w swoich turach ataku. Smok A: 3/10 PŻ Smok B: 6/10 PŻ Gracz A: pozostało 0/0 przerzutów Gracz B: pozostało 1/1 przerzutów
Smocze starcie zaczęło nabierać rumieńców. Niestety, na razie lepiej radził sobie wojownik Maksia, który bezlitośnie łoił figurkowy zad Shelby’ego. Piękny i majestatyczny opalooki, choć starał się jak mógł, musiał uznać wyższość Andrzeja. Szansa na odwrócenie sytuacji była niewielka, bo kontratak w jego wykonaniu okazał się nietrafionym pomysłem. Smoki zaczęły się okładać pazurami jak bokserzy, ale to figurka Solberga wyszła w tego pojedynku zwycięsko. Teraz Shelby wyglądał jak pół dupy zza krzaka, cały pociachany i wytarmoszony przez oponenta. Nie wyglądało to zbyt dobrze i Julka czuła, że dziś zazna gorzkiego smaku porażki. Smaku, który nie była gotowa, w przeciwieństwie do jej smoka.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kość Wydarzenia:6 Kość Ataku:4 -1 =3 Kość Obrony:2 --> 5 Wynik tury:A: -0 PŻ, B: -3 PŻ Smocze cechy: podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 1 i 2, trzykrotnie obniża o 1 oczko wynik K6 w swoich turach ataku. Smok A: 3/10 PŻ Smok B: 3/10 PŻ Gracz A: pozostało 0/0 przerzutów Gracz B: pozostało 0/1 przerzutów
Walka była zdecydowanie równiejsza niż poprzednia z figurką Kaldreda. Choć Andrzej wydawał się górować w starciu, Shelby nie pozostawał wielce dłużny. W końcu smoczki ponownie splotły się w agresywnym, powietrznym tańcu, by ustalić swoją dominację. Niestety, rumuński długoróg widocznie był osłabiony po poprzednim ataku, bo nim Max się obejrzał, Andrew już został rzucany o ziemię, jak szmaciana laleczka. Były ślizgon musiał przyznać, że było mu nieco żal swojego podopiecznego, ale żaden z nich nie wybaczyłby sobie, gdyby teraz poddali tę walkę walkowerem. -Dajesz Andrzej! Zakończ to raz a dobrze! Dasz radę! - Zagrzał figurkę do walki. Widział, że smoczek pada już z sił i chciał jakkolwiek mu pomóc. Wszystko sprowadzało się do tych następnych kilku chwil, które miały rozstrzygnąć, kto wyjdzie z tego starcia zwycięzko.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Wto Lut 22 2022, 11:22, w całości zmieniany 3 razy
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kość Wydarzenia:3 - W następnej turze Twój smok jest osłabiony i traci 1 oczko z wyniku rzutu obrony Kość Ataku:1 Kość Obrony:4 Wynik tury:A: -0 PŻ, B: -0 PŻ Smocze cechy: remisy rozstrzyga na swoją korzyść, dwukrotnie obniża o 1 oczko swój wynik K6 dla scenariuszy 1 i/lub 2. Smok A: 3/10 PŻ Smok B: 3/10 PŻ Gracz A: pozostało 0/0 przerzutów Gracz B: pozostało 0/1 przerzutów
Najwyraźniej opalooki smok dziewczyny był jak diesel. Długo się rozkręcał, ale za to nadrabiał na dłuższym dystansie. Tak było w starciu z młodym Krawczykiem, tak było i teraz. Im Shelby był bliżej porażki, tym bardziej zaczynał przypominać swoją właścicielkę. Smoki po raz kolejny splotły się w bitewnym uścisku, ale tym razem to owocożerny smoczek był górą, a figurka Maxa wylądowała z impetem na stole.
- Ha! Brawo, Shelby! – pochwaliła smoczego wojownika, zachęcając go do ofensywy. Smok, czując przypływ mocy, ruszył do ataku. Wcześniej jednak postanowił posilić się czymś leżącym na stoliku, tak jak wcześniej. Tym razem skończyło się znacznie gorzej. Zwierzak zaczął pluć i kasłać smutno płomieniami i wyglądał, jak by cierpiał na syndrom dnia ostatniego.
- Na Merlina, Shelby. Ty obleśny dziadu – wymruczała do siebie z rozbawieniem, bo akurat w kwestii podejścia do higieny, opalookiemu daleko było do Krukonki.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kość Wydarzenia:1 Kość Ataku:3 -1 (poprzednie wydarzenie) +1 ( zdolności smoka) =3 Kość Obrony:5 Wynik tury:A: -2 PŻ, B: -0 PŻ Smocze cechy: podnosi o 1 oczko wynik K6 dla scenariuszy 1 i 2, trzykrotnie obniża o 1 oczko wynik K6 w swoich turach ataku. Smok A: 1/10 PŻ Smok B: 3/10 PŻ Gracz A: pozostało 0/0 przerzutów Gracz B: pozostało 0/1 przerzutów
(Brooks ma -2 do obrony jeden za swoje wydarzenie jeden za smoka)
Przez dłuższą chwilę wyglądało na to, że Andrzej zaraz nie podniesie się już po tej walce. Shelby nieźle go sponiewierał i smoczek potrzebował chwili, by wrócić do siebie. Widocznie osłabł w miarę walki, ale na szczęście nie był z tych, którzy się poddawali i miał zamiar walczyć do ostatniego swojego tchu. Albo przeciwnika. Po raz kolejny wyprowadził atak, nie tak bezbłędny jak poprzednie, ale zdecydowanie wystarczająco skuteczny, by nieco osłabić jeszcze swojego rywala, który tak jak Andrew słabł powoli w oczach. Może jednak owocki nie były najlepszą dietą dla wojownika. Wszystko rozwiązało się w następnej turze, kiedy to smoki po raz ostatni skoczyły sobie do gardeł. Może atak rumuńskiego długoroga nie był perfekcyjny i figurka niechcący sama się zraniła, ale ofensywa była na tyle silna, by Shelby nie miał siły kontynuować starcia, tym samym koronując Andrzeja zwycięzcą tej smoczej bitwy. -No, piękna, to kiedy mam się zgłosić na tę kolację? - Wyszczerzył się do Brooks, bo co zakład to zakład. -A tak serio to niezła walka. Powinniśmy czasem poćwiczyć ich razem. - Dodał jeszcze doceniając przeciwnika, po czym wziął zmęczonego Andrew na ramię, pogratulował wygranej i nakarmił smakołykiem, na który smoczek definitywnie sobie zasłużył. Dwa zwycięstwa to już nie byle co i Max miał nadzieję, że to dopiero początek ich walecznej kariery.
//ztx2 - za pozwoleniem Mg i za uwzględnieniem kostek wylosowanych przez Brooks
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Wyjazd na Malediwy okazał się dla Fire tragicznym wręcz pomysłem. Spodziewała się, że odpocznie nieco i bardzo prawdopodobne, że spotka różnych swoich dawnych znajomych z Hogwartu. Poza tym mieli tu być na pewno nauczyciele, a w związku z tym Leo. Lepszych pomysłów na spędzanie ferii nie miała, więc zapisała się... i masz ci los. Dear pierwszy dzień czuła się na przemian chora i wściekła. Wszędzie wyspy, pomosty, plaże, zatoczki. WSZĘDZIE WODA. Pobladła dziewczyna szybko zmyła się z grupy, chowając się daleko wgłąb lądu. Tam mogła przemyśleć dalszą strategię, co nie było łatwe. Pozostawała w zwykłych ciuchach, a na wyspach panowały wysokie temperatury. Na szczęście Fire przyszły z pomocą pieniądze i później mogła paradować w hawajskiej koszuli uderzającej po oczach jaskrawymi kolorami i w spodenkach w niebieskie fale. Przeciwsłoneczne okulary na twarzy skutecznie zasłaniały brak prawego oka, a rude włosy spięła w ciasny kok. I tak już mogła stwierdzić, że było znośniej. Co prawda dalej długi czas minął nim Blaithin zechciała wybrać się bliżej plaży. Kierowana być może nudą, może głodem, a może chęcią wypicia dobrego drinka. Wypytując turystów usłyszała o nadmorskim barze, gdzie oferowano radę na wszystkie te dolegliwości. Dziewczyna przyjechała swoim motocyklem na miejsce wieczorem, kiedy słońce przypiekało mniej niż w południe. Zaparkowała maszynę na uboczu, pamiętając o zabezpieczeniu jej przed kradzieżą i ogólnie jakimkolwiek dotykiem kogoś obcego. W środku panował przyjemny chłód łagodzący rozgrzane ciało. Zamówiła wino o nazwie Meeraa, licząc na to, że nie będzie w nim magicznych, zwariowanych dodatków. Poza tym oparła się o barek i rozglądała po obecnych, rozgadanych ludziach. Ktoś ją zagadywał, ale odpędzała się od natrętów. Dopiero wypite kilka łyków wina pozwoliło Dear się rozluźnić.
Był pełnoletni co wiązało się z tym że mógł pić alkohol. Nawet jeśli za bardzo za tym nie przepadał to pojawić się na Malediwach i nie wypić nawet drinka, to niemalże grzech. Wieczór był cudowny, a jako że nie miał na ten akurat żadnych planów, postanowił spędzić go miło. Zamówił sobie mocno schłodzone wino palmowe. No i dostał. Nie za bardzo dbał o to jaka była to odmiana wina, ale barman mówił że chyba "Dhoarra". Ważne było to że smakowało całkiem całkiem, a jego oko dostrzegło kogoś kogo nie spodziewałoby się w pobliżu wody, a tym samym na wyspach. -Cześć Fire. Szczerze to się Ciebie na Malediwach nie spodziewałem. - Prędzej już Eskila z odznaką prefekta, co też było raczej mało możliwe. - Co u Ciebie?
Odwróciła głowę, słysząc znajomy głos. Cóż, w tłumie przebywającym w nadmorskim barze nietrudno znaleźć kogoś kto też był przyjezdnym z Wielkiej Brytanii. Na powitanie uniosła nieznacznie swój kielich pełen napoju bogów. - Czekam aż postawisz mi drinka i obiad, Muscles. - odpowiedziała bezczelnie. Sam się prosił, zaczepiając samotną dziewczynę przy barze, prawda? Lubiła używać przezwiska, jakie Lilacowi wymyśliła, bo "mięśnie" pasowały do barczystego chłopaka dość trafnie. Fire przesiadła się na stolik bliżej Gryfona, którego pamiętała z Hogwartu. Hej, czy on jeszcze bardziej urósł w ciągu ostatnich lat? Wyglądało na to, że jeszcze trochę i może zacznie dorównywać Vin-Eurico. Z tego względu był kolejną osobą przy której czuła się nieprzyjemnie malutka. Bo była malutka, jakkolwiek gorąco by się temu sprzeciwiała. - Myślałam, że gdzie indziej odbędą się te ferie. - przyznała niechętnie. Aż tak po niej widać, że się tu odnajduje jak smok w składzie porcelany? To co, latem pewnie zabiorą ich na Syberię? Choć chyba nie powinna aż tak narzekać, będąc mimo wszystko ciepłolubnym stworzeniem. Gdyby tylko nie bezkresne otaczające wyspę wody, które wywoływały w Dear duże pokłady stresu. Dziewczyna zanurzyła usta w chłodnym, słodkim winie, mając pochmurną minę. To nawe dobrze, że Drake się pojawił, bo choć na chwilę odwróci uwagę dziewczyny. Rozejrzała się pokrótce, ale chłopak najwyraźniej przyszedł do baru sam. - Widziałeś Bestię? - zapytała zagadkowo.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Ciężko mu było zaprzeczyć że to przezwisko do niego pasuje. Ćwiczył całkiem sporo i ciężko co przekładało się na to że obecnie był górą mięsa. No i geny też robiły swoje dając mu ponadprzeciętny wzrost, który był jego kolejną cechą charakterystyczną. W sumie to może po studiach jeszcze brodę zapuści? Wtedy ludzie już będą mogli go brać za drwala. Uśmiechnął się i przystał na jej prośbę, dlatego zamówił im jeszcze po drinie a do jedzonka smażone Ignamy. - Ja podobnie. Przez tę niespodziankę połowa mojego bagażu jest bezużyteczna, a niektóre ciuchy musiałem jakoś na szybko zdobyć. - Co nie było łatwe, bo te potrzebowały edycji. Nie łatwo znaleźć coś na jego rozmiar, a paradowanie po Malediwach w sweterku i kurteczce nie za bardzo mu się widziało. Pytanie jakie zadała owszem było zagadkowe i początkowo sprawiło że nie wiedział co odpowiedzieć. Mógł co prawda odpowiedzieć że widzi ją raz w miesiącu w kałuży, ale raczej nie było potrzeby się tym dzielić. - Parę razy mi się zdarzyło jakąś zobaczyć. A co?
- O, widzisz. To co na sobie noszę oczywiście też nie pochodzi z mojej garderoby. - stwierdziła oczywistość. Dear wolała całkowite przeciwieństwo aktualnych ubrań. Ciasne, ciemne spodnie, czarne koszulki, długie płaszcze, ciężkie buty. To było to w czym czuła się sobą. A teraz dosłownie jakby zdarła z siebie skórę i wymieniła na jakąś cudzą, zupełnie niedopasowaną. Przynajmniej nie tylko Fire miała problemy z odzieżą, którą szykowała na zimowy wyjazd. Dopiła swoje pierwsze wino oblizując wargi, po czym przysiadła wygodniej. Przed nimi pojawiły się półmiski z pieczonymi ignamami. Co ciekawe, sama też myślała o zamówieniu właśnie tego dania, więc Drake czytał Blaithin w myślach. Chrupnęła jeden kęs i następny udekorowała pikantnym sosem. - Chodzi mi o mój motocykl. Stoi przed barem. - wyjaśniła swą tajemniczość, przełykając to co aktualnie miała w ustach. Piekło! Trzeba popić drineczkiem. Co prawda to nie wiedziała czy Drake jest fanem magicznych pojazdów, ale mężczyźni interesowali się tym częściej niż kobiety toteż istniała szansa, że może się trochę mechaniką jarać. A motocykl był naprawdę pokaźny, cały czarny i błyszczący. Wydała na niego sporą sumkę i dbała z należytym szacunkiem, dzięki czemu po latach nadal wyglądał jak nówka prosto z zakładu. - Za ten obiad to może nawet dam Ci się na nim przejechać. - dodała nagle, odwracając twarz, żeby dosięgnąć wzrokiem chłopaka. Nie było to takie proste, gdy ma się jedynie jedno oko. Bezinteresowną uprzejmość należało doceniać, prawda? A Lilac nie musiał ani z nią tu siedzieć ani jeszcze stawiać jej drinków. A trzeba przyznać, że alkohol mieli tu bardzo dobry, a przynajmniej Dear szalenie smakował. Taki orzeźwiający i relaksujący jednocześnie. Uniosła brwi w niemym wyzwaniu czy Drake się na to zdecyduje.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
W sumie to troszkę szkoda że szkoła wcześniej nie informowała o tym gdzie jadą na ferie. Pozwoliłoby to wielu osobom się do wyjazdu lepiej przygotować. Niektóre zaś całkowicie mogłyby z takiego zrezygnować. Chociaż on znając życie na ferie pojechałby i na ferie do miasta położonego w wulkanie byleby chociaż na jakiś czas wyrwać się od codzienności jaką na Wielkiej Brytanii dało się odczuwać. No i może jeszcze w myślach nie czytał, bo jeszcze dobrze nawet nie zdecydował czy może się legilimencji nie uczyć, ale na szczęście miał przeczucia które dobrze podpowiadały. No i sam też miał ochotę na te frytkopodobne cośki z sosami. - Tylko mam nadzieję że to ty będziesz prowadzić. Bo ja prawka na magiczne pojazdy nie mam. - A wolał nie ryzykować tym że jej maszynę rozwali w drobny mak.
Sączyła powoli resztę wina, które już odnosiło rezultaty. Na pewno coś w nim było zawartego, bo Fire nie zwykła rozluźniać się tak błyskawicznie. No może przy niektórych osobach faktycznie było to możliwe, ale teraz była w obcym, nieprzyjaznym miejscu i średnio się z tym czuła. A mimo to dziewczynę ogarnęło rozluźnienie. Głos lekko złagodniał, nie będąc już tak szorstkim jak zwykle. - No ba, że ja prowadzę. - odparła, nie dodając do tej wypowiedzi niczego więcej, bo też nie widziała potrzeby. Pamiętała ile wydała na motocykl oraz jak wielkim wydarzeniem to wtedy było - a także jak wielką wygodą dla kogoś, kto nigdy nie korzystał z miotły do przemieszczania się. Dzięki temu mniej musiała się teleportować. Każdy szanujący się właściciel magicznego pojazdu kochał swoją machinę na tyle, żeby nie pozwalać na nią wsiadać pierwszemu lepszemu czarodziejowi. A niestety, ale Drake nie wkupił się aż taka w łaski Dearówny. Choć i tak on pierwszy dostał okazję na w ogóle dotknięcie Bestii, więc... - Tak jakby brak prawka mógł być jakąś przeszkodą. Tiara chyba nie powinna robić z Ciebie Gryfona. - parsknęła, niechybnie wyśmiewając komentarz Drake'a, który zinterpretowała jako strach przed złamaniem prawa. Co jak co, ale przestrzeganie przepisów pozostawiała innym ludziom, a wychowanków domu lwa prędzej podejrzewała o odwrotne zachowanie. Sama była przykładem takiego zachowania, kiedy już jako piętnastolatka robiła nielegalne rzeczy, a teraz jako dwudziestodwu latka również robiła nielegalne rzeczy. Czy aby na pewno była odpowiednim towarzystwem dla Lilaca? - Zjedzmy i chodźmy na przejażdżkę po okolicy. - zaproponowała, zjadając już jakąś połowę swojej porcji smażonych ignam. Fire uwielbiała jeździć motocyklem, a nigdy nie miała okazji dzielić się tą radością z kimkolwiek innym. Zapewne to wina skrytości Szkotki. Pogoda dopisywała, letnie ubranie Blaithin pozwalało wyjść na zewnątrz i nie umrzeć z gorąca, a świeży powiew wiatru działał bardzo orzeźwiająco, gdy prowadziło się Bestię.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Ledwo udało mu się powstrzymać parsknięcie śmiechem kiedy ta wspomniała o tiarze przydziału. Nawet jeśli się nie pomyliła to się jej nie dziwił, bo ta trochę czasu na jego głowie spędziła zanim się zdecydowała. - Przeszkodą może nie jest, ale bardziej chodzi mi o to że gdybym prowadził, to niecałe parę minut później musiałbym sypać galeonami na mechanika. Albo za nowy motor.- Może i w zaklęciach oraz kilku innych przedmiotach był całkiem niezły, ale była to bardziej kwestia uczenia się niż czystego talentu. No może jednak wyłączając z tego magiczne mordobicie. Do tego jednak wydawał się posiadać jakiś talent i sprawiało mu to niemałą przyjemność. A jeśli chodziło o przejażdżkę, to... Pogoda była całkiem przyjemna, więc nie trzeba było się martwić tylko korzystać. - No spoko. - Faktycznie niewiele im ich zostało to pożarcia. W sumie mieli jeszcze momencik zanim wyjdą i zjedzą do końca, dlatego warto było jeszcze rzucić pytaniem którego do tej pory chyba jej nie zadawał, a do którego raczej była przyzwyczajona. - Właśnie. Jak oko straciłaś? - Raczej nie należała do osób które noszą takie rzeczy dla szpanu, a niewielka ciekawość jeszcze nie zaszkodziła. Z zastrzeżeniem na "niewielka", bo niektórzy za nią porządnie obrywali. Relashio w twarz, albo inną mniej przyjemną rzeczą.