Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Korytarz na V piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 14 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPią 11 Cze - 18:20;

First topic message reminder :




Korytarz nie różni się wizualnie od tych na pozostałych piętrach. Z wysokich okiennic widać linię drzew Zakazanego Lasu. Niskie parapety są świetnym zamiennikiem zazwyczaj zimnych i niewygodnych ławek. W czasie zajęć lekcyjnych panuje tu gwar...bowiem obrazy wiszące na ścianach lubią debatować sobie na temat prawnego zlikwidowania obecności Irytka w zamku.

UWAGA! W tej lokacji na okres październik/listopad musisz rzucić kostką kiedy tu jesteś, ze względu na wykonane tu zadanie na kółka przez Felinusa Faolána Lowella.

Rzuć kostką k6, by przekonać się, co się wydarzy!:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyCzw 26 Paź - 20:41;

Sam nie wiedział, czego oczekuje - być może w ogóle nie miał żadnych wymagań wobec profesora Bergmanna, dlatego ta rozmowa przechodziła tak płynnie? Leonardo nigdy nie lubił nikogo do czegoś zmuszać i w pełni zrozumiałby odmowę. Pewnie jego motywacja do nauki animagii nieco zostałaby osłabiona, ale co cię nie zabije to cię wzmocni! Gryfon zawsze potrzebował zapewnień, że robi coś dobrze, idzie w odpowiednim kierunku. Chyba tylko tego wymagał od nauczyciela. Odrobiny wsparcia i może pogłaskania po główce co jakiś czas, bo chwalenie działało na niego zdecydowanie pozytywniej niż karanie. Był mimo wszystko butniczym wychowankiem domu Gryffindora i lubił czasem zadrzeć nos aż po sam sufit (niemal dosłownie, jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost). Mówienie mu "nie" było zachętą, dodatkowo mogło urazić dumę i wpłynąć na chłopaka w dość żałosny sposób.
Zgoda rozbrzmiała w uszach Leo bardziej magicznie niż niejedno zaklęcie - błyskawicznie się uspokoił i teraz w jego postawie nie dałoby się doszukać ani krztyny niepokoju. Osiągnął swój cel, to jest osiągnął możliwość realizacji swojego celu. Pokiwał energicznie głową aby pokazać profesorowi, że doskonale rozumie o co mu chodzi i zamierza się stosować do każdej rady.
- Och, nie, chyba nie. Znaczy, jeśli profesor chciałby się podzielić własnymi doświadczeniami, czy... czy coś. Kiedyś. - Wyszczerzył się jeszcze promienniej, zapewniając rozmówcę, że jest pełen entuzjazmu i wprost nie może się doczekać współpracy. - Kiedy tylko znajdzie psor czas, ja się dopasuję, poważnie - i mówił w pełni szczerze, bo choćby miał zarywać noce czy omijać jakieś mniej istotne zajęcia, to do Bergmanna by na pomoc z animagią poszedł.
Priorytety.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyNie 29 Paź - 12:56;

Zauważał determinację - najważniejszy, konieczny w podjęciu krok na snującej się ścieżce ku blado majaczącemu celowi, jaki w miarę zbliżania się, w miarę postępów, nabierał ostrości swych kształtów, kolorów - by ostatecznie zajaśnieć w zasięgu ręki. Zdecydowanie i pewność siebie w przypadku podejmowanej decyzji, nieodchodzenia od niej były cechami, które nade wszystko doceniał - choć pozostawał świadomy - prawdziwe podejście Gryfona wyniknie dopiero wraz z czasem; a on chciał się o tym przekonać, zobaczyć, czy rzeczywiście jego podejście okaże się dostatecznym do pomyślnego opanowania umiejętności. Sam nie zakładał nic z góry.
Uśmiechnął się lekko, serdecznie, słysząc dalszą część wypowiedzi. Nie było w takim razie potrzeby przedłużać; a i korytarz sam w sobie, z co rusz przewijającymi się postaciami uczniów tudzież studentów, przemieszczających się po ogromnym kompleksie zamku - nie stanowił korzystnej scenerii w prowadzeniu rozmowy na przecież istotny temat.
- Jak najbardziej - potwierdził - w końcu był tutaj, aby użyczyć swojego doświadczenia i wiedzy podczas rozwoju z zakresu transmutacji - również wynoszącego się ponad program. Jeszcze przez ułamek momentu zanurzył się w świecie własnych rozmyślań - choć zadecydował się sprecyzować zbliżającą się całość już nieco później. Skoro odpowiadała mu (przynajmniej większość) możliwych godzin, nie powinien zaistnieć specjalny problem.
- Wybierzemy któreś z popołudni - dodał wobec tego mężczyzna, zapewniając: - Jeszcze wyślę ci sowę.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyNie 3 Gru - 17:38;

Nadchodząca wielkimi krokami pełnia wydawała się niesamowicie nieznośna - Mefisto nie mógł się doczekać aż zapadnie zmrok, a on w końcu przejdzie transformację w wilkołaka. W nocy praktycznie nie spał przez męczące go koszmary, tak więc większość czasu krążył sobie po dormitorium i Pokoju Wspólnym, nie robiąc właściwie nic. Miał wrażenie, że nie da rady wysiedzieć w miejscu, tak więc nawet okienko pomiędzy zajęciami spędzał na błąkaniu się po korytarzu. Każdy krok był bardziej nieprzyjemny od drugiego, każdy mięsień podrygiwał niespokojnie, każdy wdech przywoływał chęć pokazania na twarzy grymasu zmęczenia. Mefistofeles bardzo dotkliwie odbierał tę pełnię i nie wiedział czy to przez zakłócenia magiczne, przez wyjątkowo beznadziejny okres w życiu, czy zmniejszenie dawki zażywanego eliksiru tojadowego. Wszystko składało się w całość, którą objawiało paskudne zmęczenie i osłabienie. Jakby tego było mało, to jeszcze pokłócił się z właścicielem menażerii, który bezczelnie zarzucił mu kolejny wolny wieczór. Ślizgon o mały włos go nie zagryzł, zapewniając przy tym, że bardzo chętnie przyjdzie do sklepu i przemieni się w wilkołaka w obecności klientów. Dopiero wtedy właściciel przypomniał sobie o swoim błędzie i poinformował chłopaka, że gdyby w pozostałe dni pracował normalnie, to nie byłoby problemu. Mefisto zdawał sobie sprawę z tego, że wcale nie jest kochanym słoneczkiem, ale przynajmniej zwierzęta dobrze traktował...
Korytarz na V piętrze był pusty, wszyscy pochowali się w salach i grzecznie studiowali, Nox mógł zatem niespiesznym krokiem podążać dalej przed siebie. Wyrzucał sobie zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę, bo przecież miał niezmiernie ważną rzecz do załatwienia... Zacisnął palce mocniej na zawieszonym na ramieniu pasku torby, przypominając sobie banalnie prosty plan. Na następnej lekcji musiał po prostu zasłabnąć lub nawet zemdleć, w każdym razie zwrócić na siebie uwagę do tego stopnia, aby odesłano go do Skrzydła Szpitalnego.


Ostatnio zmieniony przez Mefistofeles E. A. Nox dnia Nie 4 Mar - 18:40, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPon 4 Gru - 0:20;

Od kilku dni targały nim sprzeczne emocje. Z jednej strony nie mógł się pozbyć z głowy kwestii Mefisto i pomocy, którą przed samym sobą obiecał mu (a właściwie małej dziewczynce) udzielić. Z drugiej strony bardzo nie chciał myśleć akurat o nim, czując się chory na najmniejsze wspomnienie sytuacji z Komnaty. Kiedy tylko Ślizgon wyszedł z pomieszczenia, umysł Ezry stał się przejrzysty, jakby ktoś nagle nacisnął na guzik, przywracając ustawienia fabryczne. I szczerze? Clarke nie był pewny, czy nie wolałby pozostać w nieświadomości, bez tego przygniatającego poczucia winy, bez zdezorientowania, bez obrzydzenia, szczególnie własną osoba. Imię Leo, które wcześniej nie znalazło oddźwięku, nagle zajmowało każdą jego myśl. Jak Ezra miał patrzeć mu w oczy, jak przytulać i całować, kiedy tak mocno bolało go sumienie? A że Clarke był tchórzem, początkowo chciał nie przyznawać się do niczego, mając nadzieję, że i Mefisto będzie po prostu trzymał język za zębami. Do niczego nie doszło, racja? To była tylko kwestia magii... Najwyraźniej jednak Leonardo budził w nim uczciwego człowieka, bo poczucie winy było tak ogromne, że Ezra skończył praktycznie korząc się przed swoim chłopakiem i przepraszając tak szczerze jak jeszcze nigdy wcześniej.
I nawet jeśli Vin-Eurico zapewniał go, że rozumiał, że go kochał, że nie musiał się martwić... Cóż, Ezra się przejmował, ponieważ to był pierwszy raz, kiedy miał na sumieniu jakąś zdradę i po prostu było mu z tym wyjątkowo ciężko przez to jak bardzo zależało mu na Gryfonie.Podliczając to wszystko, Ezra miał powody, aby stanowczo omijać na korytarzach Noxa po tym porażającym upokorzeniu, którego ten był świadkiem. Albo właściwie prowokatorem?
I wychodziło mu to całkiem nieźle, ale wciąż pozostawał problem pełni i Ezra z każdą godziną ostatniego dnia był coraz bardziej sfrustrowany. Kiedy więc wkroczył na korytarz na V piętrze i zobaczył na nim Mefisto (a także podjął decyzję, że nie zrobi żenującego odwrotu), zareagował całkowicie impulsywnie. Gdy znaleźli się na wyciągnięcie ręki od siebie, Ezra gwałtownie skręcił, popychając Mefisto w stronę ścian i natychmiast wymierzając mu porządny cios prosto w szczękę.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPon 4 Gru - 0:49;

Mefisto również poświęcił trochę czasu na roztrząsanie sytuacji, która zaszła w Komnacie Wspomnień. Fakt faktem mniej koncentrował się na samym aspekcie zdrady (to go za bardzo nie obchodziło), a raczej na tym, że Ezra z pewnością działał pod wpływem jakiegoś uroku. Co więcej, Ślizgonowi zaczął kiełkować pomysł skąd się to w ogóle wzięło. Przytrafiło mu się ostatnio parę dziwnych sytuacji... ale to nie było teraz najważniejsze. Bardzo chciał poznać przyczynę tajemniczej chcicy Krukona, ale w większym stopniu zależało mu na udzieleniu pomocy małej Cynthii. Koncentrował się zatem na tym, aby odpowiednio ułożyć plan i znaleźć się w odpowiedniej chwili w Skrzydle Szpitalnym, jednocześnie mając drogę ucieczki. Niezbyt brał pod uwagę, że aż tak opadnie z sił, w gruncie rzeczy mógł to właśnie wykorzystać na swoją korzyść.
Nie zwracał uwagi na to, czy Ezra go unika, czy też nie. Sam nie szukał go na korytarzu i nie ganiał za nim na lekcjach, więc w głębokim poważaniu miał to, czy Krukon czuje się upokorzony, czy o sprawie zapomniał, czy mówił swojemu chłopakowi. Mefisto milczał, bo to nie było nic pilnego, a przecież nie należał do osób chętnie rozsiewających tego typu ploteczki - nie, jeśli nie miał mieć z tego żadnych korzyści. Przemierzając korytarz nawet Clarke'a spojrzeniem nie obrzucił i nie miało na to wpływu lekceważące podejście, jedynie rozkojarzenie. Z tego samego powodu w pierwszej chwili nie zorientował się, czemu z takim impetem uderzył w ścianę. Dopiero wyprowadzony w szczękę cios zmusił go do rozeznania się w sytuacji.
- Pojebało cię? - Spytał szczerze, nawet bez irytacji - przypominało to niemalże troskliwe pytanie. Ezra znał Mefisto na tyle dobrze żeby zorientować się, że to jedynie "cisza przed burzą". Pozwolił aby upłynęły dwie najdłuższe w jego życiu sekundy (dobra, szczęka trochę bolała i potrzebował chwili), a następnie odepchnął od siebie mocno Krukona. Rzucił chłopakowi jeszcze jedno koło ratunkowe w postaci kontynuacji rozmowy, odsuwając się od ściany i przywołując na twarz szyderczy uśmiech. - Dostaję mieszane sygnały, skarbie. Może najpierw przemyśl sobie w jakim kontekście chcesz się na mnie rzucać, co? Podpowiem - w jednym przypadku możesz wyjść w miarę bez szwanku.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPon 4 Gru - 1:59;

Clarke miał to do siebie, że często niepotrzebnie rozpamiętywał sprawy. Dręczenie się tym nie miało zupełnie sensu, ale po części miał nadzieję, że sam rozwikła tajemnicę, dlaczego tak nagle rzucił się na Noxa. Nie brał pod uwagę innej możliwości jak tego, że winny był Ślizgon - świadomie czy nie, to już było mniej istotne. Potrzebował jednak jeszcze jakiegoś fragmentu układanki, który teraz znajdował się poza zasięgiem jego wzroku.  
Kiedy teraz uderzył chłopakiem o ścianę, po części zrozumiał uwielbienie Leonardo do jego hobby w postaci lania innych ludzi.
- W żadnym stopniu, powiedziałbym nawet,że wreszcie jestem świadomy wszystkich moich czynów - odparł, nie owijając w bawełnę i jasno sygnalizując co było problemem. Prychnął cicho na to gwałtowne odepchnięcie, zupełnie się nim nie przejmując.
- Nie potrzebuję tego rozważać. Wolałbym polizać papier ścierny, wolałbym rozwalić sobie głowę o ścianę, niż jeszcze raz być zmuszonym do całowania ciebie, skarbie - wycedził, nawet nie próbując ukryć obrzydzenia na samą myśl o sytuacji, którą mieli nieszczęście dzielić. Pseudo groźbę Mefisto skwitował pogardliwym uśmieszkiem, robiąc odważne kroki do przodu. - Bawiło cię to, Nox? Jesteś tak zdesperowany, żeby magią zmuszać ludzi do pożądania cię? - swobodnie sypał oskarżeniami lodowatym głosem, który miał boleć, który miał wbijać się niczym sopel pchnięty prosto w klatkę piersiową. - Z drugiej strony, kto z własnej woli chciałby cię dotknąć? Kto w ogóle chciałby cię chcieć? - zaszydził, a kiedy był już wystarczajaco blisko zamarkował uderzenie, sekundę później prawdziwy cios wymierzając drugą ręką.
Brakowało w tym trochę szybkości, bo Clarke nie odskoczył, nie próbował nawet uniknąć ewentualnej kontry. Stał tam, niemal się wystawiając i prowokując Ślizgona, jakby miał w tym wszystkim jakiś większy cel. W innym wypadku czy nie próbowałby ataku z odległości? Ale nawet jeśli miał, prawdziwą przyjemnością było wykorzystanie go do wygarnięcia Mefisto wszystkich złych rzeczy, które na jego temat myślał. A jeszcze trochę ich miał w zanadrzu.
- Tak naprawdę mi cię żal, wiesz? Ty nawet nie dostrzegasz jak tragiczną przyszłość sobie tworzysz. Zawsze sam... - Dźgnął go palcem w klatkę piersiową.  - Niechciany i pogardzany... - Zrobił to ponownie, zniżając głos z perfidnym uśmiechem - Zawsze gorszy...
Jeśli to nie miało go wystarczająco sprowokować, to Ezra nie wiedział co jeszcze musi powiedzieć. Liczył jednak, że Mefisto go nie zawiedzie.[/b]
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPon 4 Gru - 2:45;

W ogóle nie poczuwał się do winy. Miał pewną teorię, którą było dość ciężko ot tak sprawdzić, w szczególności gdy priorytety temu nie sprzyjały. Mimo wszystko Mefisto nie uważał się za winnego w tej całej sytuacji, jednocześnie nie przyklejając tej łatki do Ezry. Właściwie, to w dupie miał całą tę sytuację i kompletnie go nie obchodziło czy chłopak jest zakłopotany, czy tłumaczył się Leo, czy wspomina to źle czy jakimś cudem dobrze. Oczywiście chciał się dowiedzieć co wywołało taką drastyczną zmianę podejścia, ale nie zamierzał tego roztrząsać. Ten jeden jedyny raz nie chciał nawet niczego Ezrze wypominać - lubił sobie okazjonalnie wmawiać, że umie być miłą osobą. Padli ofiarą jakiejś siły wyższej, ale Mefistofeles całkiem elegancko z tego wybrnął. Mógł Krukonowi ulec, nie? Na Merlina, to wcale nie byłoby takie dziwne...
- Brawo! - Pochwalił chłopaka. Ściana się trochę przydała, bo odnalazł w niej takie przyjemne oparcie... Patrzył na Clarke'a z małym zainteresowaniem, kiedy gadał coś o papierze ściernym i innych pierdołach. Mefisto nie widział sensu w przerywaniu mu i grzecznie czekał, aż cały jad z wychowanka Ravenclaw zejdzie. Zmarszczył nieco brwi, kiedy ten ponownie się do niego zbliżył. Poważnie nie rozumiał ludzi - dawał jasne sygnały, że nie jest zainteresowany czyimś towarzystwem, a ci i tak się narzucali. Nawet teraz! Wyraźnie pokazał Ezrze, że jest w stanie odpuścić mu to uderzenie. Dał mu przewagę w postaci powstrzymania się od rewanżu. Poruszył łagodnie szczęką, zaraz powracając do poprzedniego grymasu, przypominającego uśmiech. Dostrzegł chęć wymierzenia ciosu i w ostatniej chwili zorientował się, że Clarke wcale nie jest aż tak przewidywalny - chociaż się odsunął, to i tak został ugodzony. Po prostu trochę bardziej w bok, a ze względu na dynamikę ciała nie zwrócił na to aż takiej uwagi.
- Ach, za wolny - syknął i naprawdę ciężko było stwierdzić, kogo w tej chwili beształ. Drgnął ledwie zauważalnie, chcąc w końcu odpowiedzieć Ezrze tak, jak na to zasługiwał - ale on kontynuował swój idiotyczny monolog, podchodząc jeszcze bliżej i trącając go w klatkę piersiową. Ślizgon doskonale wiedział, że to wszystko durna gierka i beznadziejna prowokacja. Przez głowę przemknęło mu, że być może chłopak spodziewał się jakiegoś nauczyciela i chciał go wkopać, a może po prostu pragnął wykorzystać osłabienie związane z pełnią. Tak czy inaczej, Mefistofeles nie miał zbyt wielu skrupułów. Nie zastanawiał się czy to próba zrzucenia winy na niego, czy Ezra chce się ukarać za to co wtedy zrobił, ale potrzebuje z tym pomocy.
- Skończyłeś? - Upewnił się, dalej z tym samym półuśmiechem, przy którym przepełnione obojętnością oczy solidnie kontrastowały. Przytrzymał dłoń chłopaka przy swojej klatce piersiowej tak, aby ten nieszczęsny palec nie został odsunięty, a opierał się o materiał mundurkowej koszuli - jednocześnie nie było możliwości, aby Ezra się wyrwał. - Skoro tak cię odrzucam, to co tu robisz? Nie przeraża cię świadomość, że mógłbym cię mieć? Nie tak jak wtedy, Clarke, bo wtedy odpuściłem. Mógłbym bez większego problemu po prostu zniszczyć to co sobie zbudowałeś z tym Gryfonem i nic by mnie to nie kosztowało... - Rozluźnił uścisk, aby móc nałożyć większy nacisk na palec Clarke'a, wyłamując go. Wystarczyła sekunda na odnalezienie odpowiedniego kąta, byle tylko usłyszeć przyjemne chrupnięcie łamanej kości.
Ezra był idiotą, pozwalając na takie zbliżenie - prowokacja czy nie, Mefisto nie lubił tracić okazji. Znowu odepchnął chłopaka, tym razem nogą zahaczając stopą o jego piętę, aby nie miał szans na utrzymanie równowagi. Dla pewności pokierował go bardziej w dół, licząc na współpracę dzięki bólu wywołanym przez złamany palec.
- Ja? Gorszy? Przynajmniej nie okłamuję siebie i wszystkich dookoła. A nie, przepraszam... Podobno się zmieniłeś, hm? - Parsknął śmiechem, kucając przy chłopaku i opierając jedno kolano o jego klatkę piersiową. - To wszystko jest bardzo zabawne, bo mi jest żal ciebie... Tak idiotycznie próbujesz wmówić sobie, że jesteś wspaniały i na to wszystko zasługujesz. Kto tu jest zdesperowany, Clarke?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyWto 5 Gru - 6:28;

Wyżywanie się na innych ludziach nie było mu bliskie, choćby dlatego, że Clarke nie uważał, by nielubiani znajomi warci byli otwierania przed nimi serca i wylewania z niego goryczy. Zdawał sobie sprawę, że w rzeczywistości jego słowa nie miały znaleźć wielkiego oddźwięku. Jad był jedynie odbiciem rzeczywistych odczuć, wyolbrzymioną namiastką potrzebną akurat w tym jednym, konkretnym momencie. Z tego też powodu Ezra nie mógł się wycofać, nawet jeśli Mefisto dawał mu możliwość rozejścia się w pokoju.
- Nie mógłbyś. Twoje słowo przeciwko mojemu. Naprawdę sądzisz, że masz nad czymkolwiek władzę? Że uwierzyłby tobie, a nie mi? - prychnął, zupełnie odrzucając pierwszą część wypowiedzi. Co tu robił? Och Merlinie, sam zadawał sobie to pytanie. Wolałby potrafić już odpuścić i zwyczajnie wrócić do ignorowania Mefisto, przeplatanego pojedynczymi zaczepkami na lekcjach - przez tyle lat tak dobrze funkcjonowali, a w ostatnich miesiącach nieprawdopodobnie zwiększyła się częstotliwość ich spotkań. Jak widać, miało to na nich bardzo negatywny wpływ. - Odpuść sobie groźby, bo... - gwałtownie krzyknął, nie spodziewając się tępego bólu płynącego prosto z wyłamanego palca. (Naprawdę nieładnie było przerywać w taki sposób...) Na moment zupełnie przyćmiło mu myślenie i chciał czy nie, oczy zaszły mu łzami. Nie zdążył się cofnąć, bo Mefisto pierwszy go odepchnął, powalając jednocześnie na ziemię. Ezra zaasekurował się zdrową ręką, ale tak naprawdę nie miało to wielkiego znaczenia.
Zacisnął zęby, oddychając ciężej i patrząc na chłopka z rosnącą frustracją. I nie dlatego, że irytowała go arogancja chłopaka, ale dlatego że wiedział, iż poniekąd Mefisto miał rację. Był pewny, że się zmienił, za każdym razem, gdy nadarzała się okazja, powtarzał sobie, że to ostatni raz, że koniec z tajemnicami... Nigdy jednak nie miał odwagi się przełamać. Czy jednak okłamywał sam siebie? Nie powiedziałby, swoich wad był wyjątkowo świadomy.
- Nigdy nie powiedziałem, że zasługuję. Ale to źle, że dobrze mi się żyje ze sobą samym? - odparł już krótko, mając dosyć głupiej dyskusji. Mefisto jak widać również nie był najmądrzejszy, kompletnie nie doceniając swojego przeciwnika. Ezra uznał tę niestabilną pozycję klęczącą za ewidentne kuszenie. Clarke wykorzystał to, że jego nogi nie zostały unieruchomione, a nacisk w głównej mierze szedł na klatkę, aby ściąć Noxa. Błyskawicznie kopnął go w kostkę, po czym nie mierząc w żaden konkretny obszar, ponowił ruch. Jego obuta w ciężki, niemal już zimowy but stopa zderzyła się z twarzą Mefisto, gruchotając nos Ślizgona. Następnie przeturlał się - mimo bólu ręki obecnego przy każdym gwałtownym ruchu - poza zasięg Noxa i podciągnął się do góry. Nie tracił jednak czujności, by pozycja ta nie odwróciła się przeciwko niemu - bardzo łatwo było pochwycić kogoś za kostkę i jednym ruchem sprowadzić do parteru. Dobrze zatem, że Ezra zgubił gdzieś po drodze wszelkie skrupuły...
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyWto 5 Gru - 14:56;

Nie chciał, aby jego blef zaszedł za daleko - na całe szczęście kłamać potrafił. Zresztą nie było to tak dalekie od prawdy, bo Mefisto domyślał się o co chodziło z sytuacją z Komnaty Wspomnień. Zwyczajnie nie miał czasu na zabawę w eksperymenty.
- A myślisz, że taki wpływ mogę mieć tylko na ciebie? - Obrzucił Krukona pobłażliwym uśmiechem. Chciał już skończyć tę głupią rozmowę. Jakimś cudem egzystowali sobie w jednym zamku i udawało im się nie wchodzić drugiemu w paradę - a teraz przepychali się jak małe dzieci, które nie wiedzą kiedy odpuścić. Ślizgonowi nie uśmiechało się polubienie którejś groźby i zapałanie chęcią do wcielenia jej w życie. Było to po prostu zbyt prawdopodobne. Miał ogromny sentyment i nie ukrywał tego, że Ezrę mimo wszystko zaliczał do innej kategorii niż kogokolwiek innego. Nie przeszkodziło mu to jednak w mało subtelnym podkreśleniu wypowiedzi. Nie zmartwił się tym, że po korytarzu rozniósł się okrzyk chłopaka, z zadowoleniem zaczekał aż dźwięk zaginie pośród ciszy spokojnego zamku. To nie on był agresorem; ta myśl jednocześnie zdawała się kojąca i irracjonalnie nieodpowiednia. Na ustach zamarło mu pełne prowokacji "bo?", gdy domagał się kontynuacji. Miał wrażenie, że zaczęli z zupełnie różnych miejsc. W końcu Ezra szturchał go palcem, a Mefisto gotów był (co wykorzystał) aby ten palec złamać. Chętniej zrobiłby więcej, dlatego postawił na mniej jawną prowokację, po prostu podstawiając się Krukonowi i oczekując na satysfakcjonujący dla obu ruch. Zdusił w sobie pełną wyrzutu odpowiedź "tak, to źle", czekając z tym nieznośnie szyderczym uśmiechem. Nie starło mu go z twarzy kopnięcie w kostkę, choć oczywiście równowagę faktycznie stracił. Zanim wylądował na posadzce, poczuł uderzenie o wiele bardziej dotkliwe - kiedy walczył z bólem i próbował nie zakrztusić się zalewającą jego usta krew, nie wierzył, że Clarke kopnął go w twarz. Parsknął cicho, przekręcając się jak najszybciej na brzuch. Otarł przegubem usta, przy okazji naruszając obolały nos i na Merlina, dawno mu tak oczy nie łzawiły. Dał Ezrze czas na odsunięcie się, chcąc zapanować nad własnym oddechem. Szybko stanął na nogi. Nox nie musiał ignorować tępego bólu otumaniającego umysł, bo o wiele bardziej podobało mu się zaakceptowanie go. Przez chwilę po prostu stał w miejscu, wyraźnie niestabilnie - chęć postawienia kroku zaprezentował tak chwiejnie, że chyba nie było nic dziwnego w tym, że poleciał do przodu. Wbrew pozorom nie była to oznaka osłabienia, a banalna zmyłka, żeby zbliżyć się do Ezry i z impetem zgarnąć go barkiem do ściany. Wymierzył dwa nieszczególnie mocne (ot, przeciętne) ciosy w jego brzuch, swojego ramienia nie odrywając od jego klatki piersiowej. Nie zamierzał pozwolić na żadne odsuwanie się.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptySro 6 Gru - 16:01;

Tak szczerze to miał problem z przypomnieniem sobie, jakim cudem ich dwójka dawniej się  dogadywała. Oczywiście, nie było tak, że Ezra bardzo nienawidził Mefisto, trzeba było przyznać, ze nawet teraz mieli swoje momenty. Mimo to byli całkowicie różni i kompletnie do siebie nie pasowali pod względem charakterów.  Nawet kiedy Ezra starał się zachować w porządku i pomóc Ślizgonowi, efekt był z tego tragiczny. Oczywiście, można było Ezrze zarzucać, że źle się do tego zabrał, bo rzucanie się komuś z pięściami na twarz na pewno nie było zbyt grzecznościową formą, ale intencje (przynajmniej kilka spośród nich) miał oczywiście dobre. A to było ważne!
- Nawet nie próbuj się do niego zbliżyć - wycedził, irytując się tym pobłażliwym uśmieszkiem. Była to kolejna pogróżka, której zabrakło namacalnego dopełnienia. Ezra miał świadomość, że to, co zadziałało w Komnacie z pochodzenia było magiczne, nie miał jednak pojęcia, gdzie znajdowało się jego źródło. I właśnie z tego powodu czuł się trochę niepewnie, nawet teraz przebywając w jego otoczeniu. Mefisto raczej nie pasował mu na hipnotyzera, zawsze mogło istnieć jednak jakieś "ale"...
Wiedział, że Nox tylko się z nim teraz drażnił, że blefował, a mimo to jego pięści zacisnęły się trochę mocniej. Ezra nie mógł stracić Leonardo, bo zwyczajnie był tak pochłonięty przez ten związek, że nie wiedział, czy pozbierałby się, gdyby ktoś siłą wyszarpnął Vin-Eurico z jego życia.
Może takie kopnięcie nie było najczystszą zagrywką, ale oni przecież się oficjalnie nie pojedynkowali na różdżki. A wedle praw ulicy, spontaniczna bójka na korytarzu nie musiała być w stu procentach honorowa. Z mieszaniną satysfakcji i obrzydzenia patrzył, jak twarz Noxa zalewa ciepła krew, w świadomości, że było to za jego przyczyną. Jak bardzo nie lubił wyrządzać krzywdy innym ludziom, tak teraz miał poczucie, że Mefisto po prostu na to zasługiwał.
Trzeba było jednak przyznać, że Nox z większą łatwością panował nad bólem, bo wystarczyło mu parę chwil żeby się podnieść. Clarke nie spodziewał się po nim podstępów, dlatego tak banalnie dał się podejść na ten zachwiany krok. Mefisto kojarzył mu się bardziej z mentalnością "idź do przodu, taranuj i przywal jak najmocniej". (A tak przecież działał Leo!)
Sapnął ciężko, gdy Nox wymierzył ciosy w jego brzuch i gdyby nie stabilny ucisk ramienia chłopaka, Ezra niewątpliwie zgiąłby się wpół. Zwiesił lekko głowę, napierając na Mefisto i szukając jakiegoś sposobu na odepchnięcie go od siebie. W tym wypadku siła nie mogła jednak wystarczyć.
Skoro zatem rękoma nie mógł zdziałać zbyt wiele, jedynie wbił paznokcie w skórę ramienia, którym Mefisto go przytrzymywał. Drugą zaś uniósł na wysokość klatki, tworząc przynajmniej minimalną barierę przed następnymi uderzeniami. Spróbował kolanem kopnąć go w okolice podbrzusza, jednak pozycja uniemożliwiała mu włożenie w to dostatecznej ilości siły. Znajdowali się zatem w małym impasie i dopiero ruch Mefisto mógł to jakoś zmienić. Ezra wbił w oczy chłopaka nieustępliwe spojrzenie, pełne frustracji i niezadowolenia. I naprawdę siłą woli powstrzymywał się przed plunięciem mu prosto w twarz...
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptySro 6 Gru - 17:40;

Blef czy nie, zadziałał. Mefisto z niezwykłą satysfakcją widział to spięcie u Ezry, wywołane głupim komentarzem. Nie sądził, że tak prosty sposób rozjuszenia przeciwnika zadziała nawet teraz, gdy to Clarke rozpoczął prowokację. Mimo wszystko Ślizgon nie był znany ze szczególnie szlachetnych zagrywek, ale trafił na dobrego przeciwnika - w końcu Ezra kopnął go butem w twarz w bardzo nieeleganckiej okoliczności. Wyrównanie rachunków było tylko kwestią czasu. Chłopakowi wydawało się, że lepka ciecz co chwilę spływająca mu na wargi jedynie motywuje i dodaje sił. Zastrzyk adrenaliny będący naturalną reakcją organizmu w bolesnej sytuacji sprawił, że Mefistofelesowi udało się względnie zapomnieć o zmęczeniu i otępieniu związanym z pełnią. Dopiero paznokcie wbite w ramię i liche kopnięcie w podbrzusze przypomniały mu o tym, jak bardzo wrażliwy niestety pozostawał.
- Nie musisz się o niego martwić - oznajmił lodowatym głosem, a parę kropel krwi mogło polecieć na twarz Krukona. Nox dopiero teraz zorientował się, że podczas tamtego kopnięcia nie tylko rozwalił nos, ale i rozciął wargę. - Nie mój typ - jest za głupi. No wiesz, skoro spotyka się z tobą... - Uniósł kącik ust, przywołując ten sam uśmiech, co wcześniej. W końcu odpuścił swojemu towarzyszowi, podczas zabierania ręki zahaczając łokciem o jego szczękę. Zanim Ezrze mogło przemknąć przez myśl odsunięcie się, Mefisto wymierzył solidny cios w jego twarz, licząc na ładnie podbite oko. Rękę opuścił bezpośrednio na szyję chłopaka, zaciskając na niej palce. Stał wyprostowany - w końcu. W pewnym sensie odsłonił się przed przeciwnikiem, z drugiej strony nie spodziewał się zbyt wiele po kimś, kto nie był w stanie zaczerpnąć powietrza. I tak jeden nadgarstek Clarke’a unieruchomił wolną ręką (warto dodać, że całkiem rozsądnie wybrał tę ze zdrowymi palcami). Oddech miał płytki i urywany, a w jego oczach dostrzec można było szczerą irytację. Miał Ezrze wiele za złe, ale usilnie starał się go nie nienawidzić. Ten z kolei chyba robił wszystko, byleby daną relację zepsuć. Nox nie był winny zdarzeniu z Komnaty, a nawet jeśli to planował po prostu do niego nie wracać. Odpuścił nieco z podduszaniem chłopaka, jedynie zatapiając paznokcie w jego skórze po obu stronach jabłka Adama. Nie wiedział na co czeka - na jawną rezygnację, czy wręcz przeciwnie...
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyCzw 7 Gru - 9:23;

Tym razem uśmiechnął się cierpko, ale jednocześnie odrobinę pobłażliwie na komentarz Noxa - jeśli tylko to definiowało rzekomą głupotę jego chłopaka, to ani on, ani Leonardo zapewne nie mieli się o co obrażać.
- Wystarczająco mądry, by nie chcieć spotykać się z tobą. Jak cały Hogwart. Nie żeby to był imponujący poziom inteligencji, ale przynajmniej oderwany od całkowitego dna... - odparł, choć zapewne nie powinien prowokować Ślizgona, gdy znajdował się w takim położeniu. Co zrobić, że dawało mu to satysfakcję, której nie zmył nawet ten cios w twarz, odrzucający głowę Ezry do tyłu w taki sposób, że tyłem czaszki uderzył boleśnie w ścianę?
Kiedy jednak Nox zaczął go podduszać, to było już zbyt wiele. W pierwszym momencie spróbował zmusić Mefisto do wycofania się, od zewnętrznej strony uderzając w jego łokieć, który przecież był bardzo wrażliwym elementem ciała. Niestety, nie trafił w dobre miejsce, a Ślizgon zaraz unieruchomił mu nadgarstek, pozbawiając szansy na powtórzenie próby. Ezra desperacko chwycił się zatem pierwszej rzeczy, która zawsze sprawiała, że czuł się pewniej i bezpiecznej, nawet w starciu z ćwierćolbrzymem, nawet w starciu z wilkołakiem przed przemianą - magii. Mefisto zadbał o to, by unieruchomić mu tylko jedną rękę, zatem prawą dłonią mógł dosięgnąć różdżki, nawet jeśli sprawiło mu to dużo bólu związanego z ruszaniem złamanym palcem. Ezra wierzył, że to adrenalina krążąca w wysokim stężeniu w jego żyłach, pozwalała na taki manewr. Nie sądził, by Mefisto zwrócił na to uwagę - wyglądało to po prostu jak kolejna, żałosna próba oswobodzenia się, a chłopak swój pełen irytacji wzrok i tak wlepiał głównie w niego. Oczy Ezry szkliły się zatrzymywanymi łzami - z bólu, z braku dostępu do powietrza, w reakcji na uderzenia, może przez wszystkie te czynniki jednocześnie? Clarke nie zamierzał jednak cieszyć Noxa jakimkolwiek dźwiękiem wyrażającym ból, uderzający mu do głowy.
Delikatnie tylko nakierował różdżkę na Mefisto, automatycznie myśląc o podstawowym zaklęciu obronnym. Desperackie protego rozbrzmiało w jego głowie, lecz zaklęcie zamiast odepchnąć od niego chłopaka, tylko mocniej go przyciągnęło, przez co Ezra poczuł, jak paznokcie przeciwnika wbijają się w jego skórę jeszcze mocniej.
Ponowienie próby wymagało koncentracji, której Ezra już nie posiadał, dlatego choć jego myśli krążyły wokół zaklęć, tak naprawdę mogły jedynie muskać ich powierzchnię.
Musiał wszystko postawić na jedną kartę.
Nie zastanawiając się nad konsekwencjami decyzji, błyskawicznym ruchem praktycznie przyłożył koniec różdżki do materiału ubrania Mefisto i niewerbalnie rzucił Adolebit lumpum, wkładając w to tyle zaciętości i tyle nienawiści, ile tylko mógł. Ezra chciał zranić Noxa, Ezra chciał mu pokazać, że jest w stanie sobie z nim poradzić i nie potrzebuje żadnej litości. Już na pewno nie zamierzał o nic prosić.
- Idź do diabła, Nox - warknął, popychając go i tym samym przyciskając zaczarowaną koszulkę do jego klatki...

Kostki: 3>1>6 - odwrotne Protego
5,5 - nieudane dwa razy
4 - udane
Przerzuty wykorzystane wszystkie, ale jestem na telefonie więc bez kodu
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyCzw 7 Gru - 15:53;

To nie była prowokacja, bo Mefisto kompletnie zdanie Ezry nie obchodziło - w szczególności nie teraz, gdy było błędne. Ślizgon chętnie odpychał od siebie ludzi, ale potrafił okazjonalnie znaleźć towarzystwo. Czyli nie był jedynym masochistą w Hogwarcie... Resztki frustracji wyrzucił z siebie wraz z uderzeniem. Podduszanie było tylko grą, zabawą, bo był już na zwycięskiej pozycji. Morderstwa nie planował, zdziwił się zatem gdy nagle naparł na chłopaka ze zdwojoną siłą. Nie chciał wyrządzić mu poważnej krzywdy, bowiem nie wykręciłby się później z konsekwencji. Nie wziął pod uwagę używania magii, toteż gdy poluzwywał uścisk oczekiwał jakiejś pokory ze strony Krukona, a nie przypływu energii. Zlekceważył zawziętość Ezry, zostawiając rękę ze złamanym palcem bez nadzoru. Czekał na wyraźny impuls, który zapewni go, że warto skończyć... Zamiast tego poczuł dziwną energię rozpływającą się po koszuli, gdy magia otuliła każdy jej skrawek. Chciał jakoś zadrwić, uznając zaklęcie za nieudane, jednak w tej samej chwili poczuł przeraźliwy ból na klatce piersiowej... i ramionach...
Odepchnięcie Clarke’a nie było mocne, ale Mefisto wydał z siebie zduszony okrzyk gniewu i zaskoczenia. Puścił go, choć nie był w stanie odsunąć rąk - palenie dręczyło go w każdej sekundzie. Czuł gorący materiał koszuli muskający jego ciało w jednych miejscach i stale zetknięty w innych. Nagle stracił możliwość oddychania, bo nawet ta czynność wymagała ruchu klatki piersiowej. Zastyganie w bezruchu nic nie dawało, bo obszary narażone na dotyk doprowadzały go do szału... Nie próbował zerwać koszuli, najmniejsze drgnięcie mięśni zdawało się abstrakcją. Zaczął się osuwać ku posadzce. Próbował się przytrzymać Krukona, ale jedynie szarpnął go nieznacznie za koszulę - później wylądował tuż przed nim, na kolanach. Krztusił się, jednak każde łapczywe pochwycenie powietrza kończyło się nową falą bólu. Do oczu napłynęły mu łzy, walka pomiędzy ruchem a jego brakiem przyćmiewała wszystko.
To był ból, którego nie dało się wytrzymać. W niczym niepodobny do wyłamywania kości przy przemianie, przepełniony brakiem satysfakcji przychodzącej z nowej formy. Bolesny, przerażający, uświadamiający.
Pozbawione płomieni palenie, wżeranie w skórę, nie ustępowało, a Mefisto nie wiedział czy minęły sekundy czy minuty. Z opuszczoną głową dygotał przed swoim przeciwnikiem - tym, z którym przed chwilą wygrał. Cierpienie zdawało się oczyszczać jego umysł. Nie liczyło się nic oprócz szczerej chęci zakończenia tego wszystkiego. Nie nienawidził Ezry, nie tęsknił za ojcem, nie ekscytował się pełnią, nie był zmęczony. To były bzdury, bez sensu zaprzątające zakamarki jego mózgu. Teraz wiedział, że chce po prostu umrzeć. Śmierć wydawała się jedynym rozwiązaniem mogącym przynieść prawdziwe ukojenie.
Ślizgon resztkami sił zmusił się do podniesienia głowy, odnajdując załzawionymi oczami zielone tęczowki Ezry - posłał mu błagalne spojrzenie, o jakie w życiu się nie pokusił. Chciał to skończyć, ale nie był w stanie wyartykułować swojej potrzeby. Nie powinien oczekiwać od niego litości, nie zasługiwał na nią... ale przecież wszystkim byłoby bez niego lepiej... Kołnierzyk koszuli wypalał mu skórę na karku i Mefisto krzyknął znowu, ciszej i żałośniej, głosem zachrypniętym. Zerwał kontakt wzrokowy, zaciskając mocno powieki i modląc się do wszystkich znanych bóstw o śmierć. Cierpiał i miał cierpieć - przetrwanie tej sytuacji zwiastowało najgorszą noc w jego życiu. Tylko po co?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPią 8 Gru - 9:23;

Kim była osoba, uważająca podduszanie za zabawę? Ezra nie widział w tym nic przyjemniejszego od poprzednich demonstracji siły, szczególnie że to on był traktowany jako bierny element. Powoli przed jego oczami zaczęły przeskakiwać kolorowe plamki, gdy po zaledwie kilkunastu sekundach zaczęło mu brakować powietrza.
A potem wszystko całkowicie odeszło i Ezra w pierwszej chwili kompletnie nie rejestrował co działo się z Mefisto. Krzyk wydał mu się istnieć gdzieś poza właściwą rzeczywistością i równie dobrze Clarke mógł go sobie po prostu wyobrazić. Miał wrażenie, że działanie jego zmysłów pozostawia w tym momencie wiele do życzenia. Tym bardziej, że sądził, że zaklęcie zadziałało tak jak sądził - koszulka odpychała Noxa od siebie, a jednocześnie będąc cały czas na nim, unieruchamiała go. Ezra zaczął cicho kaszleć, kiedy spróbował zaczerpnąć pierwszy oddech po puszczeniu przez Ślizgona, a powietrze drażniąco przemknęło przez jego opadający z sił układ.
Clarke uniósł wzrok na chłopaka dopiero w momencie, gdy ten zaczął osuwać się w kierunku posadzki i wtedy zrozumiał, że coś nie jest w porządku. W pierwszym odruchu chciał podtrzymać Mefisto, jednak w ostatniej chwili się zreflektował, unikając dotknięcia chłopaka. Bał się, że próba pomocy skończyłaby się dodatkowym narobieniem szkód, skoro potrzebowałby dotknąć ciała Mefisto, w miejscach okrytych zaklętym materiałem. Stąd zaledwie zahaczenie palców o koszulę, które był w stanie wykonać Nox.
To był dla niego tak ogromny szok, że jak otępiały kilka sekund wpatrywał się w tę dziwną scenę. Nie potrafił określić co właściwie się działo, mogąc jedynie określić symptomy widoczne gołym okiem. Nie było nic satysfakcjonującego w widoku duszącego się Mefisto. Ezra nie napawał się bolesnymi skurczami jego mięśni, nie cieszył się z łez, które błyszczały w oczach chłopaka jako świadectwo jego przegranej. Chciał wręcz odwrócić wzrok, żeby nie patrzeć, żeby nie musieć oglądać efektu jego uczynku.
Nie potrafił jednak tego zrobić, szczególnie gdy wbrew siłom zaklęcia ciągnącym Mefisto coraz mocniej w dół, Ślizgon odchylił się głowę i posłał mu spojrzenie pełne tak ogromnego cierpienia jakiego Ezra jeszcze nie doświadczył.
A to wszystko z jego winy.
Choć wyrzuty sumienia zaczęły wgryzać się w jego umysł, niczym robaki we wciąż świeże truchło, Ezra nie mógł dać im się obezwładnić. Krzywdzenie ludzi nie leżało w jego naturze - a wbrew temu tak niemiłosiernie przeciągał moment uwolnienia Ślizgona od cierpień. Ze strachu? Z szoku? Jaka to była wymówka?
- F-finit-te - starał się wypowiedzieć, ale nie potrafił zapanować nad rozedrganym i słabym głosem, który był ściśnięty nie tylko przez emocje, ale i wcześniejsze podduszanie. Przymknął na moment powieki, gdy Mefisto wydał z siebie kolejny krzyk, żałosny i słaby, dokładnie oddający aktualne odczucia Ezry o własnej osobie. - Finite - powtórzył pewniej, choć jego głos wciąż rozbrzmiewał chrypą i uczuciami, nad którymi zupełnie nie potrafił zapanować.
Bezwiednie upadł na kolana obok chłopaka, a różdżka wysunęła mu się spomiędzy palców. Ezra nie wiedział, co powinien zrobić, nie wiedział nawet co chce zrobić, gdy w pierwszym odruchu łagodnym gestem sięgnął do twarzy Mefisto, by zaraz jednak zrezygnować z dotyku.
- Oddychaj. Możesz już oddychać? Przepraszam, nie miałem pojęcia... Kurwa, nie wiedziałem. Nie chciałem ci tego zrobić - zaczął się tłumaczyć i była to kolejna żałosna rzecz w jego wykonaniu tego dnia. Jakie znaczenia miały teraz jego intencje, jego tłumaczenia, jego uczucia? Żal, który wyrażał i który miał w sercu nie był nawet w jednej dziesiątej współmierny do winy. - Będziesz w stanie stanąć? Wezmę cię do skrzydła. Albo kogoś zawołam. Wolisz, żebym kogoś zawołał? - To byłoby całkiem logiczne, gdyby Nox nie życzył sobie pomocy z jego strony.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPią 8 Gru - 11:39;

Potworem, taka osoba była potworem. Mefisto miał świadomość tego, że jego czyny są złe i krzywdzące, że łamie prawo i znęca się nad drugim człowiekiem. Mógł go po prostu raz jeszcze odepchnąć, a potem pójść w swoją stronę - chciał go poddusić, czekając na tę odrobinę paniki i ogromną dawkę osłabienia. Mimo wszystko to miało trwać zaledwie sekundy, być impulsem dla Krukona. W końcu zaczął się odsuwać akurat wtedy, kiedy oberwał zaklęciem...
Obiektywnie rzecz ujmując nie był pewien, czy sobie na to zasłużył. Nieopisane cierpienie spowodowane poczuciem podpalenia wykraczało poza wszelkie granice rozumowania. Nox słyszał kiedyś, że najbardziej bolesną śmiercią było właśnie spalenie (w dodatku w jego przypadku odszedł aspekt otumanienia dymem, pozostawał jedynie gorąc czarodziejskich, niewidzialnych płomieni). W tej chwili błagał o tę część końcową. Nie potrafił tego wytrzymać, a na bólu znał się jak mało kto. Jego umysł kilkukrotnie spróbował zamknąć się na doznania w słodkiej nieświadomości, za każdym razem wytrącała go z tego rzeczywistość. Nie robiąc niz pogrążał się w agonii, robiąc cokolwiek otrzymywał podobny efekt. Te okrzyki nie były jedynymi dźwiękami, jakie z siebie wydał - gdzieś w pewnym momencie zaskomlał, upodabniając się do zranionego wilka. Materiał przylgnął mu do krzyża.
Usłyszał inkantację zaklęcia i wcale nie o to mu chodziło. Tak jak się spodziewał, nie ogarnęła go niesamowita ulga. Gorąco biło od jego ciała, a skóra wydawała się skwierczeć - nieprzyjemne szczypanie i pieczenie drażniło Ślizgona. Mógł za to oddychać, choć wciąż nie było to zbyt proste. Na całe szczęście nie był w stanie myśleć o własnej dumie, a wspomnienie minionej bójki odeszło w zapomnienie. Po policzku Mefisto w końcu przetoczyła się łza, zepchnięta przez rozedrganą kaskadę rzęs. Spojrzał na Clarke’a w chwili, w której ten zniżył się do jego poziomu. Spojrzenie miał dalej takie samo, błagalne i cierpiętnicze.
- Nie dotykaj mnie - to nie było twarde polecenie na miarę możliwości Mefisto, żaden rozkaz czy ostrzeżenie. To była cichutka, łagodna prośba, tchnięta na jego usta przez strach. Bał się teraz bólu jak właściwie nigdy, bo już był na skraju wytrzymałości, co dopiero gdyby ktoś podrażnił którąś ranę. Oddychał coraz spokojniej, słuchając tych... tych przeprosin. Zaczął zbierać myśli, dygocząc niespokojnie. Był jednocześnie zesztywniały, bo nie ufał własnym ruchom. Koszula mogła już nie parzyć, ale ciało... Przemknęło mu przez myśl uderzenie Ezry, jednak miał wrażenie, że zgięcie łokcia równałoby się oderwaniu od ciała ogromnego płatu skóry, a nie był na siłach sobie tego robić. Znaleźli granicę... Albo raczej coś daleko, daleko za nią.
Zaczął tracić resztki energii i leciał do przodu, bezwiednie szukając oparcia w Ezrze. Zanim mogło do tego dojść, odsunął się gwałtownie i dźwignął na nogi, choć bolało piekielnie, a zduszony jęk wydostał się na wolność. Kolana miał jak z waty i pewnie stał raptem przez jakąś sekundę. Chciał chłopakowi odpowiedzieć, niestety nie wiedział co ani jak. Dopiero wracały do niego bardziej skomplikowane emocje, nie potrafił być jednak zły. Zbyt ciężko przełykało się upokorzenie... Ezra użył na nim zaklęcia, które zdaniem Mefisto porównywalne było do niewybaczalnego Cruciatusa. W pełni odebrał mu jakąkolwiek możliwość i wolę walki. Zmusił go do poddania się, do zapomnienia o wszystkim. Złamał go?
A później przepraszał.
- Wszystko mi jedno, Ezra - wymamrotał słabo, ledwie to w ogóle rejestrując. Oddychanie nie było wszystkim, bo choć normalnie pochwytywał powietrze, to dalej czuł się tak samo źle. Poczynił jeden krok w stronę schodów, noga się jednak pod nim ugięła i Nox przyklęknął gwałtownie, wypuszczając powietrze ze świstem. Wstał ponownie, z większą determinacją - zmotywowała go myśl, że Clarke w formie pomocy może chcieć próbować go przytrzymać. Sprowadzanie kogoś innego raczej mijało się z celem, bo obaj powinni zostać ukarani...
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPią 8 Gru - 22:30;

Oczywiście.
Schody poruszały się (przecież nie były w stanie inaczej) w swym osobliwym rytmie - bez ładu, składu, przemieniając kapryśnie konstelacje płynące w sporej, trudnej do ogarnięcia przestrzeni; nękającej perspektywą upadku. Zanim doczekał się sposobności dotarcia na piąte piętro, gdzie mieściła się jego klasa, zdążył wznieść kilkakrotnie modły w stronę znanych (niestety niewyznawanych poza skrajnością) bóstw, czując wzbijającą się irytację, systematycznie przywołującą swoje szeregi. Choć do kolejnej lekcji dzielił Bergmanna spory kawałek czasu, preferował on zawsze zjawić się wcześniej. Choćby ze względu na te przeklęte, wędrujące fragmenty stopni.
Drogi Danielu, to był zaledwie początek.
Przed spojrzeniem wyrosły mężczyźnie dwie (doskonale!) znane sylwetki, automatycznie wyostrzając ciskany wzrok, usiłujący ogarnąć ten mętlik. Zasadniczo - nie było jednak w co się zagłębiać; widok raczej zaskoczył Bergmanna, mimowolnie zwiększając czerń źrenic oraz instynktownie zmuszając mięśnie mimiczne do wytworzenia o wiele bardziej surowej ekspresji.
Na jego piętrze.
Jak dzieci.
- Oszaleliście. - Skomentował jedynie. - Nie interesuje mnie kto, jak i dlaczego - odpowiedział od razu, nawet, jeśli był pewny - nie otrzymałby wyjaśnienia. Jeśli coś padłoby z ust uczestników, stanowiłoby utworzone naprędce kłamstwo. Umywał ręce, wyjaśniając pośrednio okoliczności powodu identycznej, sprawiedliwej lub nie - aczkolwiek czekającej ich kary. Na domiar złego byli to obaj studenci, za którymi niezbyt przepadał; z dwóch odmiennych powodów, czysto subiektywnych oraz być może też niedorzecznych - zachowywanych dla siebie.
- Ravenclaw i Slytherin tracą po dwadzieścia punktów - oznajmił tonem pozbawionym emocji. - Oboje też macie szlaban - dodał - jak dojdziecie do siebie w skrzydle szpitalnym.
Teraz należało wyłącznie im pomóc (?) się dostać.

| zt x3
Powrót do góry Go down


Demetria O. N. Travers
Demetria O. N. Travers

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 161
  Liczba postów : 119
https://www.czarodzieje.org/t15394-demetria-travers#412822
https://www.czarodzieje.org/t15805-demi#426046
https://www.czarodzieje.org/t15395-demetria-travers#412833
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyNie 25 Lut - 17:42;

Nudziło jej się trochę w tym zamku... co z tego, że była już prawie północ. Znów nie mogła spać i znów miała ochotę na nocną przechadzkę, a że na dworze, szczególnie w nocy, było ciut zimno to postanowiła przejść się po zamku. Ponownie miała nadzieję, że nie zostanie na tym przyłapana, a nawet jeśli to jakoś się z tego wywinie. W sumie to wcale nie musiała łamać zasad, mogłaby po prostu obudzić kuzynkę żeby z nią porozmawiać, ale nie chciała zafundować jej prawdopodobnie kolejnej nieprzespanej nocy. Wystarczyło, że ona będzie chodzić po zamku jak zombie i najpewniej nie uważać na lekcjach. Oczywiście nie bardzo się tym przejmowała, wiedząc, że i tak to jakoś nadrobi. Jakoś - tak właśnie zamierzała przebrnąć przez całą edukację, a nawet z tym podejściem nie szło jej źle.
Tak więc starając się nie budzić koleżanek z domu ubrała swoje cichobiegi i nie przejmując się resztą ubioru wyszła z dormitorium. Nawet nie przeszło jej przez myśl, że mogłaby dostać szlaban, w końcu w nocy było naprawdę pusto, a nawet spotkałaby kogoś po drodze, to wiedziała co zrobić, aby nie wpaść w tarapaty.
Kilka minut stała na korytarzu, zastanawiając się jaką część zamku chce dziś zwiedzić, w końcu padło na łazienkę prefektów, co z tego, że nie znała hasła, na pewno je pozna, w jakiś sposób. Schodziła w dół, na piąte piętro, ogarniając już mniej więcej gdzie znajduje się ta konkretna łazienka. W drodze myślała o tym jak dobrze jest być ciemnowłosą, jako blondynka byłaby bardziej widoczna w nocy, chociaż tak naprawdę to będąc metamorfomagiem nie powinna się tym przejmować, no, ale w taki sposób nie musiała zaprzątać sobie głowy zmianą koloru.
Będąc już bardzo blisko wybranego miejsca coraz bardziej kontemplowała to jakie hasło pozwoli jej się tam dostać - Dyniowe paszteciki - pomyślała, przypominając sobie nazwy czarodziejskich potraw, to wypróbuje jako pierwsze. Tak też zrobiła, kucając przy drzwiach i możliwie najciszej wypowiadając te słowa, brakowało jeszcze kogoś kto przypałętał by się słysząc coś o pasztecikach. Jasne, że hasło nie działało, przygryzła wargę w lekkiej irytacji, jak tak wspaniała potrawa nie została wzięta pod uwagę? Teraz będzie musiała tu ślęczeć i wymyślać kolejne slogany, mogła to już zrobić wcześniej, ale to nic, wypad był na tyle spontaniczny, że mogła o tym nie pomyśleć. Założyła przeszkadzający jej kosmyk włosów za ucho i pacnęła głową w kawał drewna, który nie był łaskawy choć trochę się uchylić. Co teraz? - zadała sobie pytanie, które prawdopodobnie pojawia się w głowie większości nocnych włóczykijów bez planu B. - Ognista whisky, sok dyniowy, sezamie otwórz się - nic nie działało, co tylko spowodowało rzucenie innych słów, które z pewnością nie powinny być nadawane jako hasła do czegokolwiek, przynajmniej w szkole. O wiele łatwiej było z mugolskimi drzwiami, dlaczego czarodzieje muszą aż tak utrudniać życie?
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyNie 25 Lut - 23:21;

Uwielbiałem takie chwile, gdy pożyteczne łączyło się z przyjemnym. Tak zwane podwójne „P”, strzał w dziesiątkę dla zapracowanego nastolatka. Nocny spacer, czemu nie? Akurat miałem do odrobienia jeden z nocnych dyżurów na korytarzach, jaki ominąłem w natłoku nauki. Wspaniałomyślny opiekun domu zgodził się, abym nie wyspał się akurat tej nocy jaką sobie wybiorę i tak właśnie znalazłem się na piątym piętrze. Wciąż w szkolnej szacie, z błyszczącą odznaką na piersi, przechadzałem się naprawdę niespiesznie. Jeżeli tylko w okolicy było coś do obejrzenia, korzystałem skrzętnie z okazji. Wpatrywałem się więc w postacie na obrazach, czasami nawet z nimi gawędząc, a na następnym skrzyżowaniu milkłem, aby rozejrzeć się wokół siebie. Nic, kompletnie martwa cisza. Zatrzymałem się, aby całym sobą odczuć tę przyjemne, podniecające milczenie nocy. Szwendanie się po godzinach po korytarzach nigdy nie straciło dla mnie uroku, nawet gdy zniknął dreszcz emocji wywoływany każdym głośniejszym szelestem. Teraz już nie można mi było wlepić szlabanu, a mimo to wciąż czułem się jak podejrzany numer jeden, gdy tak zbliżałem się do łazienki prefektów. Gdy wspomniałem ogromny basen, aż zapragnąłem z niej znowu skorzystać. Słowo daję, tak poza możliwością bezkarnego udawania się w różne dziwne miejsca w Hogwarcie, ta łazienka była drugim z największych przywilejów. Już nawet przestałem czuć się jak wystawiony na odstrzał psidwak. Doceniłem swoje położenie. Cóż, Demetria też najwyraźniej czuła to samo. Jej przekleństwo tak wyraźnie rozlało się po leniwym korytarzu, że miałem wręcz wrażenie, że je wykrzyczała, a jednak był to jedynie szept. Cichy, chociaż gniewny, ale wystarczający. Nie wiedziałem z kim mam do czynienia tak długo, aż wreszcie nie udało mi się zajść jej od tyłu. Miałem spore doświadczenie w podchodzeniu leśnej zwierzyny, więc nie było to dla mnie nic wielkiego. Uśmiechnąłem się, chociaż powinienem raczej wyglądać surowo. Ach, nic nie mogę poradzić na to, że tak rozbawiły mnie jej potencjalne hasła.
- Spróbuj jeszcze „polerowanie sreber”. - Podsunąłem jej, również szeptem. Moja twarz nabrała znowu powagi. Byłem niezwykle ciekaw jej reakcji. - Podobno to ostatnio najmodniejsza kara za nocne spacery po Hogwarcie.
Powrót do góry Go down


Demetria O. N. Travers
Demetria O. N. Travers

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 161
  Liczba postów : 119
https://www.czarodzieje.org/t15394-demetria-travers#412822
https://www.czarodzieje.org/t15805-demi#426046
https://www.czarodzieje.org/t15395-demetria-travers#412833
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPon 26 Lut - 18:18;

A może coś związanego z wodą? - pomyślała po chwili, wiedząc, że już dawno powinna być w środku. Taki to był z niej włamywacz, póki co tylko wystawiała się na przyłapanie ot co. No ale szczerze, jak niby mogłaby znać hasło? Co najwyżej mogła śledzić jakiegoś prefekta i liczyć na to, że się wygada co graniczyło z cudem. Poza tym wcale nie widziało jej się spędzać całego dnia, a co gorsza kilku na wgapianie się w kogoś, chodzenie za nim i broń Merlinie dając się przyłapać. Może miała ochotę dostać się akurat do tej łazienki, ale nie była jeszcze na tyle ześwirowana żeby odstawiać takie akcje. Jeśli to wszystko będzie trwało zbyt długo zwyczajnie zrezygnuje i może nawet wróci do swojego łóżka, jeśli po drodze nie znajdzie sobie jakiegoś fajnego zajęcia. Co by to mogło być? Dostanie się na wieżę oczywiście! Jeszcze tyle było przed nią... i tyle szlabanów. No Demi, ale może zamiast rozmyślać już o innych akcjach skup się na tym co robisz teraz - pogoniła w myślach samą siebie, zabierając się do wygłaszania kolejnych haseł.
- Morska piana, bąbelki, mydło w płynie - przy ostatnim pacnęła się dłonią w czoło dopiero uświadamiając sobie jak nieprawdopodobna była ta możliwość. Tak bardzo zajęta była myśleniem, że zupełnie zapomniała o pilnowaniu okolicy i w ogóle nie przejęła się tym, że usłyszała podpowiedź - Polero - zaczęła, nie kończąc jednak, uświadamiając sobie w końcu, że dzieje się coś niedobrego. Słyszała głosy? Czy to duchy postanowiły się nad nią zlitować? Odwróciła głowę lekko w bok, a potem resztę ciała aż w końcu oparła się o drzwi, dalej przy nich kucając. Zobaczyła nogi, spojrzała w górę i zobaczyła całą resztę, jak on tam miał... wiedziała, że poznała go na zaklęciach, ach - Riley, co ty tu? - zapytała, dopiero później dostrzegając odznakę przyczepioną do jego szaty - Okej, kumam - dodała, szybko zmieniając postawę ofiary na coś o dużo lepszego, nie miała już oczu jak wystraszona sarenka, przymknęła je podejrzliwie, po czym rozejrzała się szukając możliwej drogi ucieczki. To musiała być szybka decyzja, zwiewasz albo zostajesz i próbujesz to jakoś ogarnąć - Może i modna, ale ktoś w końcu mógłby się wysilić na oryginalność i wymyślić coś innego, nie uważasz, że powtarzanie kar jest nudne? W końcu ile można polerować te srebra - tak oto wybrała tą drugą opcję, przy okazji zastanawiając się czy faktycznie mają aż tyle sreber czy ciągle trzeba czyścić te same? - A tak w ogóle to cześć, zamek w nocy jest wyjątkowo atrakcyjny prawda? Właśnie chciałam sobie zobaczyć tą łazienkę, ale nie znam hasła, może ty mi w tym pomożesz? - wyszczerzyła się perfidnie grając cwaniaka. Nie miała pojęcia czy jej to pomoże czy wręcz przeciwnie, nie znała Fairwyna na tyle, aby wiedzieć jak do niego podejść. No nic, najwyżej w trakcie zmieni taktykę.
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPon 26 Lut - 19:33;

Prawie prychnąłem, gdy bezmyślnie spróbowała powtórzyć wymyślone przeze mnie na poczekaniu „hasło”. Powtrzymałem się w ostatniej chwili, zaciskając jedynie mocniej usta, sam nie będąc pewien czy dalej jestem pogodny czy może już poirytowany. Postanowiłem, że zdecyduje o tym sama Demetria. Cała jej postawa, z początku zlękniona, a następnie butna, powoli rozbudzała we mnie niechęć. Nie chodziło już nawet o to, że nie miała za grosz szacunku do szkolnego regulaminu, przecież ja także robiłem co chciałem, dopóki nie zostawałem przyłapany na gorącym uczynku. Jednakże nigdy nie byłem tak bezmyślny, aby odpowiadać zaczepką w sytuacji, gdy w każdej chwili mogłem zarobić szlaban. Odbyłem ich już wystarczająco wiele, aby wiedzieć o czym teraz rozmawialiśmy i może nawet bym się z nią zgodził, ale przecież kara nie miała być przyjemna.
- Jak widać do skutku, jeżeli za pierwszym i drugim razem przekaz nie dotrze do odbywającego szlaban. Kara nie może być dla ucznia rozrywką, w przeciwnym wypadku byłaby nieskuteczna. - Odpowiedziałem, uważnie śledząc jej ruchy. Nie wyglądała jakby zamierzała zwiewać, chociaż przed chwilą jej spojrzenie było podejrzanie rozbiegane. Postanowiłem mimo wszystko mieć się na baczności. Gryfoni zawsze byli nieprzewidywalni. Ach, ileż trzeba mieć tupetu, aby tak cwaniakować. Byłem niemalże pod wrażeniem. Na mojej twarzy wciąż malowała się obojętność, chociaż spojrzenie jakby nieco stwardniało. Nie było tego jednak widać w ciemności. - Widzisz, patroluję dzisiaj ten korytarz. Czy to byłoby w porządku, gdybym wpuścił Cię do miejsca, w którym nie powinno Cię być? - Zastanowiłem się na głos, wciąż potencjalnie neutralnie nastawiony, nie mogąc się powstrzymać od pokonwersowania z nią, chociaż na końcu języka już miałem przygotowaną odpowiednią formułkę usuwającą rubiny z klepsydry Gryffindoru. Jeszcze kilka słów i sytuacja ostatecznie się wyklaruje. Czyżbym miał właśnie okazję do wlepienia pierwszego w historii szlabanu innemu uczniowi? W dodatku za to, co sam nagminnie uprawiałem, o ironio. - Kiepski z Ciebie włamywacz, dałaś się podejść jak dziecko. - Uśmiechnąłem się wreszcie, w istocie rozbawiony taką nieporadnością. - Sprawdziłaś chociaż warty zanim tutaj przyszłaś? - Skoro była tutaj teraz ze mną to szczerze w to wątpiłem. Musiała się jeszcze wiele nauczyć, ale cóż, była młodsza ode mnie. Miała jeszcze czas, aby podszlifować technikę.
Powrót do góry Go down


Demetria O. N. Travers
Demetria O. N. Travers

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 161
  Liczba postów : 119
https://www.czarodzieje.org/t15394-demetria-travers#412822
https://www.czarodzieje.org/t15805-demi#426046
https://www.czarodzieje.org/t15395-demetria-travers#412833
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPon 26 Lut - 20:28;

Większość rzeczy była jej obojętna, dostanie szlaban lub nie, wkurzy prefekta, a może rozśmieszy, cokolwiek. Często sprawdzała jak ludzie zachowają się widząc jej postawy, a potrafiła je zmieniać na zawołanie, podobnie jak to było w wyglądem. Chodziło jednak tylko o sprawdzenie, końcowy efekt jaki uzyskała pozostawiała samemu sobie, zwłaszcza jeśli był to ktoś tak obcy jak jegomość przed nią stojący. Jednak czy faktycznie chciała go wkurzać? No, nie do końca, tutaj wchodziła w grę jedynie irytacja, niby po co mieliby na siebie warczeć po nocy? (poza tym ten okazał się być prefektem, tak więc no...). Tak, tak będzie lepiej, uznała, postanawiając nieco wyhamować swoje zapędy. Tylko jaką rolę miała teraz przyjąć? Tego jeszcze nie wiedziała.
- Nie chodzi mi o zapewnianie komuś rozrywki, poza tym szorowanie szczoteczką do zębów łazienki byłoby nudniejsze. Co jeśli ktoś lubi się przeglądać w tych srebrach i jeszcze odbierze to za nagrodę? No wiesz, taką dla narcyzów, ale to już nie moja sprawa, nie jestem prefektem, na szczęście - wyjaśniła, widząc, że nie do końca ją zrozumiał, choć ta sama kara dla wszystkich rzeczywiście była nudą, ale taką w głowach chociażby prefów. No mogliby się już wysilić na coś innego. Nie powiedziała tego jednak nie chcąc go zdenerwować. Westchnęła wstając w końcu z zimnej podłogi - Niby nie, ale warto było spróbować - stojąc już na nogach szybko ukryła uszkodzoną rękę, nie 'naprawiła' jej tej nocy, uznając, że nie będzie to potrzebne, ale teraz jakoś nie widziało jej się jej prezentować Fairwynowi. Zwłaszcza jeśli brak palca to jedynie jedno z poważniejszych defektów.
- Tylko się nie denerwuj, tak się tylko zgrywałam - ujawniła swoją taktykę. Powiedziała to zupełnie szczerze, nie po to żeby tylko wycofać się z nieodpowiedniego zachowania, nie była taka naprawdę. W trakcie zajmowania go rozmową jej dłoń stała się zupełnie taka sama jak druga, normalna. To pozwoliło jej się nieco wyluzować, mimo zaistniałej sytuacji - Jak już zauważyłeś mistrzem nie jestem, ale zazwyczaj sobie radzę, jednak różne rzeczy dzieją się z człowiekiem, który już od jakiegoś czasu nie może spać, mam nadzieję, że wiesz o czym mówię - no, niedojebanie mózgowe, ale nie chciała o tym mówić wprost - To był spontaniczny wypad więc nie - przyznała - Więc... - zaczęła chcąc zapytać co w takim razie z nią będzie, ale szybko zmieniła koncepcje - Może chociaż opowiesz mi jak to wszystko wygląda, znaczy się łazienka - a raz kozie śmierć, możliwe, że będzie chciał z nią trochę pogadać zanim da jej szlaban?
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPon 26 Lut - 22:14;

Uniosłem lekko brew, gdy tak jej słuchałem.
- Wiesz, czyszczenie sreber to nie jedyna kara jaką można Ci wlepić. Nauczyciele potrafią być bardzo pomysłowi, gdy o to chodzi. Jeżeli nie wierzysz, zagadaj do Corteza. Jestem pewien, że ze swoich szlabanów u Fairwyna wyniósł naprawdę wiele doświadczeń. - Wspomniałem szlabany Ślizgona nie bez lekkiego uśmiechu, jaki zabłąkał się na mojej twarzy. Nie oceniałem czy reakcja wuja była przesadzona czy też nie. Byłem jednak pewien, że gdybym miał co tydzień do końca roku odbębniać jakiś szlaban, już dawno stałbym się wzorowym uczniem i synem. - Jeśli ktoś lubi się przeglądać, znajdzie ku temu okazję nawet wówczas, gdy przyjdzie mu się przejrzeć w kałuży środka do pastowania podłóg. Nie możemy was zamknąć w Zakazanym Lesie i zmusić do walki o życie w ramach kary. Niestety. - Westchnąłem z wyraźnie udawanym żalem, naprawdę nie mając pojęcia po co w ogóle z nią rozmawiam. Kompletnie rujnowała spokój tej nocy, a w dodatku najwyraźniej starała się mnie zmusić do odpowiedniej reakcji. Problem polegał na tym, że ja naprawdę nie wiedziałem co było właściwe. Nie chciałem być hipokrytą, a jednak w takich sytuacjach musiałem nim być. Mimowolnie zwróciłem uwagę na jej rękę, gdy tak schowała ją za plecami. Przelotnie zmarszczyłem brwi, zastanawiając się co ona kombinuje. Poszukałem wzrokiem jej różdżki, a nie odnalazłszy jej w zasięgu, zacząłem podejrzewać podstęp. Niby to mimochodem wymacałem swój badyl. - Demetrio, na problemy ze snem dobry jest eliksir słodkiego snu. Starczy jedna wizyta u pielęgniarki, a zajmie się twoją bezsennością. - Chyba zaczynała boleć mnie już głowa od tej śliskiej rozmowy. - Koniec z wymówkami. Nudziło Ci się, chciałaś włamać się do łazienki, więc powędrowałaś w tym celu nocą po zamku. Coś przegapiłem? Za takie coś należy Ci się co najmniej dziesięć punktów ujemnych. - Poinformowałem ją, nadal obserwując kątem oka rękę, którą chowała za sobą. Obdarzyłem ją uważnym spojrzeniem, wyraźnie rozbity pomiędzy koniecznością zaciągnięcia jej do dormitorium Gryffindoru, a możliwością podzielenia się z nią wspaniałością łazienki. - Chcesz gadać o łazience na środku korytarza? - Pokreśliłem nierozważność jej postępowania, chociaż tak naprawdę podjąłem już decyzję. - Chodź, chociaż schowajmy się w jakiejś klasie. Jeżeli tam nas przyłapią to chociaż nie będę musiał się tłumaczyć dlaczego nie odstawiłem Cię od razu do wieży. - I machnąłem na nią krótko ręką, aby się pospieszyła. Wolałbym, żeby wuj Edgar nie nakrył nas tutaj razem.

[ztx2]
Powrót do góry Go down


Nicolas Korolov
Nicolas Korolov

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 165
  Liczba postów : 65
https://www.czarodzieje.org/t16606-nicolas-korolov
https://www.czarodzieje.org/t16687-nicolas-korolov
https://www.czarodzieje.org/t16615-nicolas-korolov
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptySro 10 Paź - 12:14;

Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Chodziłem po Hogwarcie w poszukiwaniu jakiś wrażeń. Ograniczenie zajęć do dosłownie garstki w tygodniu, w tym momencie nie wydawało się najrozsądniejsze - dopadała mnie nuda. Miałem głupią nadzieję, że magiczny zamek zaraz sam mnie czymś zaskoczy. W dłoni trzymałem książkę do transmutacji, którą przed momentem zabrałem z klasy na piętrze. Leniwie kartkowałem jej strony w poszukiwaniu interesujących mnie zaklęć. Chciałem nieco podrasować swoje umiejętności w kwestii magicznych pojazdów, a dokładnie ich naprawy. Wciąż miałem ogromne braki. Trzeba przyznać, że było to bardzo męczące zajęcie i już po pięciu minutach pobieżnego czytania, sprawiałem wrażenie nieobecnego. Znudzony szedłem bez celu gdzieś przed siebie. W głowie pojawiły mi się dziwne myśli. Dziwne, ponieważ były w języku węży. Wiedziałem, że nie mówię w nim najlepiej, a chciałem w przyszłości móc go jakoś wykorzystać. Chociażby w celach humorystycznych.
Minąłem zakręt i poczułem się, jakbym uderzył w jakąś ścianę. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek jakaś tutaj była. Poza tym była bardzo miękka i delikatna. Zderzenie nie było bolesne, ale książka mi gdzieś wypadła. Syknąłem cicho pod nosem - trochę jakby z bólu po zderzeniu i lekkiej irytacji. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że instynktownie przeklinam w języku niezrozumiałym dla większości ludzi. Rozejrzałem się dookoła i momentalnie straciłem wszystkie siły do życia.
-Uważaj kurwa trochę jak chodzisz. - rzuciłem zrezygnowany i pokręciłem głową do @Hyacinthe Layton. Cicho westchnąłem pod nosem i rozejrzałem się za swoją książką.
Powrót do góry Go down


Hyacinthe Layton
Hyacinthe Layton

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 154 cm
C. szczególne : Blizna na barku, której towarzyszy nienaturalny, wyżarty przez wilkołaka dół, małe zadrapania i szramy na całym ciele, brązowe piegi, drobna postura.
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 132
  Liczba postów : 137
https://www.czarodzieje.org/t15888-hyacinthe-layton
https://www.czarodzieje.org/t16569-echo#457136
https://www.czarodzieje.org/t16567-hyacinthe-layton#457106
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyPią 19 Paź - 22:36;

Nie umiem się nudzić i w każdej, nawet najbardziej żmudnej czy z pozoru monotonnej czynności, potrafię wykrzesać coś co w jakiś sposób mnie wciągnie. Dumnie maszeruje przed siebie, pomiędzy palcami obracając znicz, który udało mi się złapać na ostatnim meczu Quidditcha, doszły do mnie co prawda plotki, że będzie dogrywka, a wynik nie jest do końca ważny, jednak w żaden sposób nie wzbudza to we mnie zmartwienia, niepokoju czy nawet złości. Już raz złapałam magiczny przedmiot, mogę to zrobić drugi raz. Pewności siebie mi nie brakuje.
Ostatnio coraz więcej czasu spędzam w pojedynkę, samotnie przemierzam puste szkolne korytarze w poszukiwaniu dzikszych i nieznanych dotychczas miejsc oraz pomieszczeń w szkole. Towarzystwo innych zaczęło działać mi na nerwy i sama nie potrafię określić dlaczego. Najchętniej spędzałabym całe godziny grając czy latając w samotności, zupełnie nie zwracając uwagi na powoli mijające godziny.
Uderzenie wybudza mój umysł z tego dziwnego stanu na skraju hipnozy i pełnej świadomości. Wypuszczam znicz z dłoni albo raczej ten zostaje mi z nich wytrącony, nie patrzę na to, kto jest przede mną, na kogo wpadłam, od razu rozglądam po korytarzu z utęsknieniem szukając złotego przedmiotu. Dopiero, gdy chłopak wydobywa z siebie dźwięki, wzdrygam się w sobie. Nie zważając na znicz, prostuje i opieram dłoń o biodro. Posyłam mu wyzywające, pełne pogardy spojrzenie i marszczę nos, jakby stało przede mną jakieś wyjątkowo śmierdzące zwierzę.
- Ah, to ty, Nico - szczebioczę przyjaźnie, starając utrzymać pozory spokoju. - Nie wiesz nawet jak bardzo tęskniłam za Tobą w czasie tych wakacji - mruczę z uwielbieniem, chociaż najchętniej pokrzywiłabym mu tę kwadratową szczękę - Jak tam wakacje? Albo nie, nie odpowiadaj, całkowicie mnie to nie obchodzi - wzruszam ramionami i marszczę nos z obrzydzenia, dopiero po chwili uświadamiam sobie, że moje ciało miało kontakt z jego ciałem i stoję z d e c y d o w a n i e zbyt blisko, najszybciej jak tylko mogę odskakuje tak, by być na odległość dłuższą niż zasięg jego ramion. Całkowicie mu nie ufam, jesteśmy sami, a to wcale nie dodaje mi pewności siebie. Może i jestem nieodpowiedzialna, ale nigdy nie dyskredytuje umiejętności wroga.
Powrót do góry Go down


Nicolas Korolov
Nicolas Korolov

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 165
  Liczba postów : 65
https://www.czarodzieje.org/t16606-nicolas-korolov
https://www.czarodzieje.org/t16687-nicolas-korolov
https://www.czarodzieje.org/t16615-nicolas-korolov
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptySob 20 Paź - 20:50;

Lekki dreszcz przeszył moje plecy. Te ciemne włosy, ten nieprzyjemny głos - znałem go, aż zbyt dobrze. Niechęć do tej dziewczyny towarzyszyła mi na każdym kroku. Za każdym razem jak ją widywałem, coś sprawiało, że krew się we mnie gotowała. Może to dlatego, że nigdy nie miałem okazji jej odpłacić za ten cios sprzed kilku lat. Nigdy nie wyrównaliśmy swoich porachunków, tak jak bym chciał. Niepotrzebnie się powstrzymałem, żeby jej nie uszkodzić. Przecież była wilkołakiem. Każdej pełni pod postacią magicznej bestii narażał swoje ciało. Śmiało mogłem pokazać jej miejsce w szeregu, a później zmyślić historię, że nawet nie pamięta co sobie zrobiła. Z jakiegoś powodu nie chciałem.
-Oh, miło że pytasz Cysiu. - odparłem z tak sztucznym entuzjazmem, że nawet ktoś kto nas nie znał, mógłbym wyczuć jad bijący z moich słów. Trochę jak wąż syczący tuż przed atakiem. W każdej chwili gotowy wstrzyknąć śmiertelną dawkę toksyn pod skórę ofiary. W pewnym sensie można powiedzieć, że miałem to we krwi. -Świetnie, ale w sumie to chuj Ci do tego. - rzuciłem, wzruszając lekko ramionami i rozkładając ręce. Na mojej twarzy zagościł grymas nieporozumienia. Naprawdę nie wiem skąd pochodziła taka reakcja ciemnowłosej i dlaczego odpowiedziałem jej z taką agresją. Przecież żadne z nas nie miało ku temu powodu. Uśmiechnąłem się bardzo ładnie i naturalnie. Trochę tak jakbym się cieszył ze spotkania z przyjaciółmi. W rzeczywistości nie było tu żadnej radości. Jedynie pogarda.
-To se kurwa dorwałaś zabawkę. - wysyczałem przez zęby z twardym, rosyjskim akcentem. Z obrzydzeniem spojrzałem na znicz i pokręciłem głową. Kurwa idiotka. Pokręciłem głową boki i sięgnąłem po swoją książkę. Kompletnie straciłem chęci do jej dalszego czytania i najchętniej to bym ją tutaj zostawił, ale wiedziałem, że później przypierdoli się do mnie jakiś bibliotekarz albo bibliotekarka i będzie mi męczył dupę, żebym odniósł podręcznik.
-Dobra laska, wypierdalaj. - rzuciłem do ciemnowłosej chcąc iść dalej. Niestety ale Gryfonka stała mi na drodze, a ja nie miałem zamiaru jej przepraszać, ani mówić czegoś w stylu - sory, ale czy mógłbyś się przesunąć? Nie kurwa, nie do niej. W życiu bym się nie zniżył do takiego poziomu. Tfu.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 EmptyCzw 24 Paź - 11:20;

Nie zdążył pojąć co takiego się stało. W jednej chwili kucał przy Ezrze, wpatrując się w duże uszka mięciutkiego fenka, w którego go zmienił, a w drugiej... w drugiej coś szarpnęło jego ciałem, w sposób, który niby znał, a jednocześnie był mu całkiem obcy i nagle zupełnie nie był już sobą. Co gorsza, zanim cokolwiek do niego dotarło, nauczyciel rzucił zaklęcie, którym dosłownie wyrzucił go za drzwi sali, nie dając mu ani możliwości na wykłócania się o swoje racje (jakkolwiek miałby to zrobić – choćby w języku łabędzi, ot i co. Miał do tego prawo, bez względu na to czy posiadał aktualnie aparat mowy, czy też nie), ani wyjścia, które jakoś uratowałoby jego godność. Bo przecież wyszedłby sam, do licha ciężkiego... wymaszerowałby na swoich ptasich nóżkach, z dumnie uniesionym łebkiem... a tak na moment czuł się jak bezkształtna mieszanina białych piór, która w trakcie lotu najpewniej pokazała wszystkim swój kuper.
Kiedy znalazł się na korytarzu, był zupełnie zagubiony. Rozejrzał się dookoła, po tym dziwnie wielkim świecie; co miał robić? Gdzie szukać pomocy? Jego różdżka została chyba w sali, czy Elaine będzie pamiętać żeby zabrać ją ze sobą?
Chciał krzyknąć z wściekłości i bezsilności, ale z jego gardła wydobył się tylko żałosny łabędzi skrzek.
A gdyby tak... gdyby stąd wyfrunąć? Pierwszy raz w życiu nie potrzebowałby do tego miotły. Rozłożył swoje imponująco szerokie skrzydła i zamachał nimi, próbując wzbić się w powietrze. Udało mu się to na zaledwie pół metra, ale nie zamierzał przestawać.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Korytarz na V piętrze - Page 11 QzgSDG8








Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty


PisanieKorytarz na V piętrze - Page 11 Empty Re: Korytarz na V piętrze  Korytarz na V piętrze - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Korytarz na V piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 14Strona 10 z 14 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Korytarz na V piętrze - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
piate pietro
-