Pewną przestrzeń w świątyni zajmują same kolumny, wysokie i potężne. Kiedyś zapewne były kolorowe, teraz jednak po upływie czasu pozostały tylko wyryte hieroglify. Są tak blisko siebie, że stając pomiędzy dwoma z rozpostartymi ramionami, niemalże da się ich dotknąć.
Astka miała dzisiaj ochotę na spotkanie się z Jaszczurem. Ot tak sobie. Umówili się właśnie tutaj by pobyć chwilkę sam na sam. Ten sam dom i to ich łączy. Bieganie po korytarzach i udawanie czubków również. A zresztą Astce dobrze się z nim rozmawiało. Dzisiaj ubrała się w krótkie spodnie takie ledwo za tyłek. I Trampki bo po piasku nie było zbyt wygodnie chodzić w obcasach. Na górze miała zwiewną niebieską bluzkę a włosy miała upięte w koński ogon. Z wielkim uśmiechem czekała aż pojawi się jej ukochany znajomy. Stanęła sobie przy jakichś hieroglifach by trochę porozozmyślać. Popatrzyła za siebie i zauważyła swojego znajomego. Szybko do niego podbiegła i rzuciła mu się na szyję.
No tak, pamiętał o umówionym spotkaniu z Astką, specjalnie oboje wybrali piramidę, bo przynajmniej sam Jaszczur miał nadzieje, że będzie tam trochę chłodnie, W końcu odbijała mu palma od tego gorąca i dlatego pokłócił się ze wszystkimi swoimi czarnymi rzeczami i upchnął je na samo dno kufra - ponoć to, co czarne, przyciąga ciepło. Pewnie dlatego zdecydował się na luźne, jasne jeansy sięgające ledwo za kolana, sandały i bardzo cienką, białą koszulę, której nawet nie śmiał zapinać. Jedynymi, dodatkowymi ozdobami było kilka rzemyków na lewym przegubie dłoni i para nieśmiertelników na szyi. No dobrze, czas ruszać! Udało mu się jakoś samemu dotrzeć do piramidy i nawet - trochę się gubiąc, trzeb przyznać - dał rade znaleźć korytarz, na wszelki wypadek usiłując zapamiętać idące po kolei scenki na hieroglifach, może i nie wszystkie, ale te najbardziej się odznaczające. Ale jest, wdrapał się! I nim zdążył cokolwiek powiedzieć, słodki ciężar natychmiast uwiesił mu się na karku. Objął ją od razu w pasie wtulając nos w zagłębienie pomiędzy jej szyją, a ramieniem. - Widzę, że ktoś za mną tęsknił~ - zaćwierkał niemal jak zwykle bardzo skromnie i pogładził ją po plecach zostawiając odcisk ust na gładkim policzku. Cóż jakby nie patrzeć był trochę... naćpany, ale spokojnie, to tylko zioło więc jedyną niepokojącą rzeczą były źrenice wielkości główek od szpilki i jego niekończący się chill out.
Zaśmiała się na jego stwierdzenie. Tęskniła?? Za mało powiedziane. Wręcz umierała z tęsknoty za jej jaszczurką. Potrafili się w szkole przebić wszędzie. Wszędzie było ich pełno a Astka wręcz kochała jaszczurkę. Uśmiechnęła się. - No wiesz Jaszczurko, Kto jak kto ale ja miałam prawo się stęsknić. W końcu ostatnio widzieliśmy się na peronie 9 i 3/4 jak jechaliśmy do domów a od tamtego czasu nie zamieniliśmy nawet słówka. - szepnęła i pocałowała go po przyjacielsku w usta. Jak zawsze. - jest nieco chłodniej co??- Szepnęła jej zgrabne nogi mogły rozmiękczyć największego twardziela na uroki kobiety.- mam coś dla nas. Wyjęła z kieszeni w bluzce dwa zwinięte ruloniki. Zioło. To po czym im czasem odwalało. Raz nawet prawie doszło do czegoś więcej ale obiecali sobie że o tym zapomną.
Po krótkiej chwili cieszenia się bliskością drugiego 36,6 w swoich ramionach uwolnił ją, w końcu może i było tu chłodniej, ale nadal za gorąco, by mogli wytrzymać takie przytulanki bez rezygnacji z komfortu swobodnego oddychania i nieduszenia się. - Przepraszam, wiesz, że nie jestem dobry wymienianiu się korespondencją. Raz nawet jak targnąłem się na kupno papeterii, to na następny dzień kuzynka się do nich dorwała i zaczęła rysować mi i sobie portrety i kosmiczne odkurzacze. No i na tym skończyła się moja przygoda z listami. - zaśmiał się nieco zażenowany i podrapał po potylicy. No dobrze, Astka zaliczała się do kobiet na których można było zawiesić wzrok na naprawdę długą chwilę, albo godzinę, kilka, nawet całą noc. Ale to przyjaciółka i o ile dla innych, nic nie znaczących dziewczyn mógł być sukinsynem i nas ranem zostawić je same w wyże bez odzewu (chyba tylko to potrafił robić naprawdę dobrze), to w jej przypadku to byłoby karygodne. Dlatego podczas trzeźwości umysłu cofał się od jakichkolwiek większych działań. No tak, podczas trzeźwości umysłu... Az mu oczy pojaśniały na widok tego lekkiego narkotyku. - Ulala, a ja już dzisiaj coś... A nie ważne, to przecież wakacje! - pociągnął ja w bok, by usiedli sobie pod ścianą. - Starzy faraonowe zaciągną się jakimś lepszym towarem. Załatwić lufkę, czy będziemy zwijać w papier?
Zaśmiała się na Wzmiankę o papeterii. Jej oczy zatrzymały się na jego twarzy. O tak jego bliskości jej brakowało. No Lizard nie wiedzial że Lice się w nim kochała i to od dawna ale każda chwila z nim spędzona dawała jej tę wolność. Uśmiechnęla się. - no nie obwiniam Cię że nie pisałeś ale trzeba było w jakiś sięz Astką umówić co nie?? Zawsze mówiłeś że dla mnie znajdziesz czas.- Nie obwiniała go po prostu tak jakoś się teraz stało. Gdy usiedli znów się do niego lekko przytuliła by nie było im za gorąco. - Może jednak papier?? Wiesz tu się nie da znaleźć żadnej Lufki. Egipcjanie czegoś takiego nie palą a z Innymi nie mam tak dobrego kontaktu jak z Tobą.- czasem Lice miała ochotę przelecieć jaszczura ale co to by dało?? Albo by o tym nie pamiętali albo ona by cierpiała.
Fuknął. - No znajdę, oczywiście, ze znajdę, ale Amerykę i Anglię dzieli cały ocean, poza tym to ty jesteś studentką i opanowałaś sztukę teleportacji. - pokazał jej końcówkę języka z szerokim uśmiechem. - Ale spokojnie, jak tylko ja ją opanuję, możesz się spodziewać wizyty w Twojej stolicy. Muszę się garnąc tym czerwonym autobusem. Klapnął sobie wygodnie i uśmiechnął czując jak oparła policzek o jego ramie i sam na chwile wtulił swój własny w jej czarne włosy. - Mój kumpel Igor ma kilka lufek, ale nie chce mi się zapieprzać aż do jego namiotu, no to papier. - sięgnął do kieszeni i wyjął listek wraz z podręcznym opakowaniem z filtrami. - Przezorny zawsze ubezpieczony. Byleby nam się tylko udało potem jakoś stąd wyjść. Po-miział ją palcem pod brodą i odebrał towar by zabrać się za przygotowanie dwóch porcji. Oczywiście nie zużył całego, miała go całkiem sporo, a sam wolał nie spać aż do utraty kontaktu z rzeczywistością. - Z rana zamiast kawy będziemy się całe wakacje porządnie zaciągać, ale może uda mi się kupić ogromną, dwustronną fajkę wodną. No... A jak ci wakacje zleciały? - zagadnął od tak nie odrywając wzroku od swojej robótki. Szczerze mówiąc... myślał sporo razy o seksie, nie byłby sobą, gdyby do tego nie dochodziło, ale nie zamierzał nic robić bez jej pozwolenia, a sam miał jakaś podświadomą pewność, że znała go aż za dobrze, a przynajmniej na tyle, by wiedzieć, ze absolutnie nic z tego nie będzie i nie chciała być jedną z wielu. Tak przynajmniej sadził.
Spojrzała na niego. No tak miał rację Lice mogła zawsze się do niego teleportować zresztą chyba dlatego tego nie zrobiła że go kochała a nie bardzo chciala się narzucac. Jaszczur nigdy nie chciał się wiązać.I Lice nie sądziła żeby nawet dla niej zrobił wyjątek. Nie była dla niego wystarczająco dobra. - No wiesz Jaszczurko, u mnie jak zwykle po staremu. Znajomi z Moich okolic wyjechali już w lipcu aja siedziałam z rodzicami w domu.bardziej ciekawi mnie to co ty robileś. Ile tym razem zaliczyłeś co??- Zaśmiała sie. Z jednej strony chciałaby być jedną z tych które jaszczurka mógłby włożyc do swojej kolekcji zaliczonych ale wolała to zrobić po tym jak już będa na totalnym haju. To będzie tłumaczyć jej zachowanie.
Nie, nie chodziło o to, że Lizard miał Bóg wie jakie oczekiwania i szukał sobie 'wystarczająco dobre'. Bynajmniej, uważał wszystkie kobiety za urocze i oszałamiające, w końcu nigdy nie potrafił uciec od faktu, iż tak naprawdę to nie one robią to, co on chce, ale to on jest na każde ich skinienie, a te bardziej sprytne mogły zagrać sobie na nim jak na całkiem nieźle nastrojonym instrumencie - to był fakt. Jego droga Astka też nie była inna, ale ona była bardziej wartościowa, była jedną z kobiet w jego życiu, których honoru z zaciekłością by bronił przed każdym, kto chciałby go w jakikolwiek sposób naruszyć. Ale sam problem z wiązaniem się polegał na tym, iż bratnich duszy i swych drugich połówek poszukują sobie ludzie, którzy mają luksus posiadania przyszłości. On jej nie miał. Nie, nie chodziło o to, że się stoczy, choć zapewne tak tez będzie, ale od początku wiedział, że nie dożyje chwili, pewnego określonego wieku, w którym będzie mógł wreszcie zwrócić kobiecie cały wkład miłości, jaką w niego włożyła. Miał swoją małą zemstę i to ona miała być jedyną stałą 'kochanką' jaka dokarmiała w nim poczucie, że dla niego nie ma żadnego domu z białym płotem, ukochanej żony i dzieci, drzewa do posadzenia. Dlatego żył teraz i czerpał z życia wszystko ,co tylko mu podawało. Umieścił w obu skrętach filtry i podał jednego przyjaciółce. - No wiesz co, zostawili Cie? Dupy wołowe. - skomentował i objął ją jedna ręką gładząc po rozkosznie miękkim i drobnym ramieniu. - No to, na następne wakacje masz w banku, że przyjadę i trochę się rozerwiemy. Choć u mnie też nic ostentacyjnie ciekawego. Dostałem psa i walczę z kuzynką o jego imię, ja chce Memnoch, ona Ciapuś, ale ona będzie przebywać z nim dłużej i boje się, że przyjadę do swojego 'diabła' i będę mu składał w ofierze krew dziewic głosząc 'o wielki Ciapusiu, to ku twojej chwale!' - zażartował wyciągając ręce w przód, jakby serio trzymał tam wyimaginowaną misę. - A tak serio, więcej pomagałem wujowi przy autach. A Wielka Księga moich Podbojów nie jest taka ciekawa. - skwitował niemal tajemniczo i uniósł nieco swoją różdżkę szepcząc zaklęcie i na jej czubku pojawił się mały płomyczek, by mogli oboje odpalić sobie od niego.
Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się. Odpaliła sobie od jego płomyka. Przyjrzała się jego pięknemu ciału odkrytemu poprzez nie zapiętą koszulę.Lice mogła go kochać zresztą ona nigdy nie wymagała od nikogo by jej oddawał tak samo jak w piosence oh mandy- Your came and you gave without taking. Uśmiechała się. - Wiesz ale mi możesz powiedzieć ile tych dziewczyn było. Zapisałeś?? Obiecałeś że zapiszesz... A zresztą... mogę mieć prośbę??- Szepnęła patrząc na niego z lekkim uśmiechem.Chciała go poprosić by wpisał i ją tam. W końcu I tak w końcu by zrobiła coś w tym kierunku a tu była na to sposobność. Uśmiechnęła się ale chciała chwilę potrzymać go w niepewności
W sumie, to... żadnej dziewczynie, nawet swojej kuzynce, nie życzył natrafienia w przyszłości na takiego dupka jak on i sam ze swoim nastawieniem był dzień i noc przygotowany na to, że do jego progów zawita inny facet, jaki przyszedł bronić honoru jakiejś dziewczyny, z jaką wcześniej Jaszczur mógł skończyć w łóżku. Ale jak na razie do niczego takiego nie doszło, co go osobiście - o dziwo- jednak wielce martwiło. Zaśmiał się na jej ponaglenia niemal z rozczuleniem. Sam odpalił w tym samym czasie, co ona i zgasił płomyczek zaciągając się, przytrzymując chwile dym w płucach i wypuszczając go gdzieś w bok. Dopiero wtedy zerknął na dziewczynę i oparł swoje czoło o jej. - Aleś ty dociekliwa. - posłał jej cwany uśmiech. - Nie, nie zapisałem, muszę rewitalizacje zrobić w mojej księdze, ale były zaledwie dwie, choć jedna byłą tak szalona, ze zrobiliśmy to nawet przebieralni w H&M'ie... chyba już mnie tak nie wpuszczą. - zaśmiał się i zaciągnął znów opierając potylica o piaskowa ścianę i przymykając oczy z rozleniwieniem gładząc jej ramię. - Proś o co tylko chcesz, my Lady.
Spojrzała mu w oczy a jej usta wykrzywił uśmiech który tylko on znał. Jej ręka wylądowała na jego ramieniu. - Wpisz mnie na tę listę co??- Szepnęła cicho dziś już ją nie obchodziło... nie nie nie sorry w tej chwili nie obchodziło jej to czy będzie przez niego cierpieć. Chciała po prostu zobaczyć jak to jest oddać się komuś z miłości. Bynajmniej z jej strony. Czekała na jego reakcję. Nie zastanawiała się co może zrobić.
Otworzył jedno oko i zerknął na nią jego kątem obserwując jakieś minimalne zmiany zachodzące na jej mimice. Znów wypuścił kłębuszek specyficznie pachnącego dymu i oblizał górną wargę, by odepchnąć nieprzyjemne, suche wrażenie na jej powierzchni. - Żeby się na nie znaleźć trzeba odbyć Tour de Moje wyro. - zażartował chcąc w sumie ukryć nieco własny impuls stresowy. - Jesteś pewna? No przecież nie będzie jej tego odradzał, miałby przepuścić okazje? Tak, tak był trochę... zły przez to, ale co go to? O żadną miłość ja nie podejrzewał, sadził, że to raczej czysto dla zabawy, albo jakiegoś eksperymentu. A on na to, jak na lato, w końcu, bądź, co bądź był facetem.
Zaśmiała się. Tak Jaszczur umiał ją rozśmieszyć. I tu był jej słaby punkt. Czuła że będzie żałować ale teraz jej to nie obchodziło. Uśmiechnęła się. - Czy ja kiedykolwiek według Ciebie nie byłam czegoś pewna?- Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.- Wydawało mi się Lizardzie że mnie znasz. Szepnęła patrząc w jego oczy. Teraz chciała po prostu sprawdzić jak to jest.
Tym razem to on parsknął. - No wiesz: jesteś kobietą, a one bywają czasem wielu swoich decyzji nie być do końca pewne, ale to właśnie czyni je takimi nieprzewidywalnymi. Jak ty teraz. Zaskoczyłaś mnie. - odparł z jakimś podejrzanym zadowoleniem i znów się zaciągnął czując jak przyjemnie kręci mu się w głowie. Nie uciekał od jej wzroku i w całości obrócił twarz w jej stronę. - Nie znam, wolę odkrywać cie powoli jak tajemniczą wyspę. Lubię jak niektóre stronice z opisem twoich myśli i charakteru przede mną zamykasz. - odparł swobodnie i odsunął skręta dla bezpieczeństwa. - Kręci mnie to. Ściągnął dłoń z jej ramienia i zgiętym palcem wskazującym, wsuniętym pod jej podbródek, zmusił ją delikatnie do podniesienia twarzy i bez dłuższego namysłu zatopił swoje usta w jej własnych przymykając oczy. Od powolnego, falowego działania marihuany przyjemnie szumiało w uszach i podłoga pod nim niemal zdawała się kołysać albo powoli pulsować.
No i tutaj Lice lekko zamurowało. Uśmiechnęła się i odwzajemniła ten pocałunek. Co w tej chwili czuła?? Trudno to określić było to uczucie lekkiego zażenowania i dreszczyku emocji. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na niego. Odsunęła się lekko. - Kręci Cię to że jako Twoja przyjaciółka zamykam przed Tobą niektóre myśli??- Uśmiechnęła się znowu a jej ręka nagle wylądowała na jego klacie.
No tak liz już był od rana spalony a dodatkowa dawka teraz jeszcze wzmocniła jego wyluzowany stan wszystkiego 'wdupieposiadania'. Nawet zdrowego rozsądku. Pewnie dlatego pozwolił pocałunkom trwać i trwać póki dziewczyna sama się nie odsunęła a przy jego wargach znowu nie spoczął niewinny, tlący się skręt. Odgarnął jej wolną dłonią trochę ciemnych włosów zachodzących na policzek. Wzrok miał nieco przymglony - jak zwykle po ziele. - Tak, gdybym czytał we wszystkich jak w otwartej księdze nie byliby tacy interesujący, żadne z ich postępków nie miałoby tego orzeźwiającego posmaku nowości. - przesuną kostką jednego z palców prawej dłoni po jej szyi śledząc ten ruch wzrokiem. Jakby był w nim jakiś głębszy sens, ale zwykle tak robił kiedy niektóre zwoje mózgowe przyćmione mocniejszymi używkami zaczynały snuć się własnym, niezrozumiałym torem. - Tak zawsze możesz mnie czymś zaskoczyć, sprawić, że mógłbym zacząć rozwiązywać tor twojego myślenia jak przednią zagadkę. - wyszczerzył się. Oj brało go, tracił kontakt z pojęciem 'czasu', nie potrafił dobrze powiązać ciągu przyczynowo-skutkowego i przeszłość nachodziła mu na teraźniejszość. Niesamowity stan. Położył własną dłoń na jej.
Uścisnęła lekko jego rękę i uśmiechnęła się. Gdyby jednak odgarniał jej włosy z drugiej strony wyczułby jej bliznę na szyi. Cieszyła się że jednak odgarnął te po stronie jej delikatnej szyi. Uśmiechnęła się. - Wiesz Liz?? Po raz pierwszy jestem pewna czegoś na sto procent, po raz pierwszy chcę czegoś na sto procent. A tym pragnieniem jest to by znaleźć się na Twojej liście- szepnęła cichutko. Do ust włożyła skręta i pociągnęła mocnego bucha. Jej ręka ta wolna przeniosła się na jego szyję. Często się obejmowali ale tym razem miało to oznaczać coś innego. Uśmiechnęła się. - Jeśli jednak ty nie chcesz prosze powiedz, wiesz że zawsze kochałam w Tobie szczerość Jaszczurko, a ogólnie jeszcze na chwilę zbiję Cię z Tropu. mam Jaszczurkę o Twoim imieniu- Miała nadzieję że nie odgadnie czemu ma taką jaszczurkę. Zbliżyła się do niego i złożyła lekki acz namiętny pocałunek na jego szyi.
Pogłaskał nieznacznie kciukiem wierzch jej dłoni. - Nie sądziłem nigdy, że chciałabyś na nią trafić. - odparł całkiem szczerze, jednak do tego nie potrzebował się naćpać. - To raczej, żadna chluba. Znaczy dyshonor też, nie, a przynajmniej taką mam nadzieje, ale... sama rozumiesz. Uśmiechnął się trochę pobłażliwie. W końcu to 'lista' nie brzmi to nijak romantycznie. Sam poprawił się nieco w siadzie, bo niemal leżał na piachu u stóp jednej z tych wielkich kolumn i objął ją wolną ręką przyciągając do siebie i niemal kładąc na klatce piersiowej. - A znałaś kiedyś przypadek w której zrezygnowałbym z pójścia z kimś do łózka? - uśmiechnął się zdrożnie i zaczął bawić się w przesuwanie końcami palców wzdłuż linii jej kręgosłupa. Mimo to kolejka informacja widocznie go zafrasowała. - Serio masz jaszczurkę? Czemu nigdy jej nie widziałem? To prawie jak mój brat, albo siostra. - kiedy się przybliżyła znów odsunął skręta i tą samą ręką, mim oto nadal trzymając go bezpiecznie daleko od jej włosów i ubrań, otulił jej wątłe ciało i zamruczał gadłowo czując ciepłe usta na napiętej skórze.
Uśmiechnęła się. Nie wiedziała że tak na niego zadziała ta informacja. Ale reakcja na jej pocałunek jeszcze bardziej ją zdziwiła. - Hmmm powiedzmy że jest niedaleko- szepnęła uśmiechając się i złożyła drugi pocałunek tuż pod jabłkiem Adama.- Jeśli wiedziałabym że ten ktoś z kim pójdę do łóżka będzie miał mnie później gdzieś nawet jako przyjaciółkę tak, ale sadze że ty nie będziesz miał mnie dość. Uśmiechnęła się i ręką wędrowała po jego brzuchu. Tak Lice była tym razem w stu procentowej pewności ze tego chce.
Lubił, kiedy całuje się go po szyi, ogólnie prócz podbrzusza najczulszą miał właśnie szyję, kark i uszy. Dlatego dla osób, które mu nie odpowiadały był tam wyjątkowo niedotykalski. Przeczesał palcami jej włosy. - Kiedyś będziesz musiała mi się nią pochwalić. - szepnął niemal nad jej uchem i odsunął nieco plecy od ogromnej kolumny,o jaką się opierał i zsunął z ramion jasną koszulę pozwalając wytatuowanej na całych plecach jaszczurce ujrzeć wreszcie piękno tego miejsca i rozścielił biały materiał odzieży na piasku. Dopiero wtedy spalił resztkę skręta w piachu, kiedy upewnił się, że nie marnuje towaru objął dziewczynę z większym zdecydowaniem przechylając się na bok i okładając ją na piasku tak, by niemal od pasa w górę leżała bezpiecznie na jego koszuli - w końcu wiedział, że złote, drapiące drobinki we włosach to niezbyt komfortowa rzecz. - Dość mojej Ślizgońskiej Królowej? Nigdy. - pokazał jej ostatni na koniec języka kiedy zawisł nad nią rzucając przyjemny cień i nachylił się rozpościerając dookoła twarzy kurtyny z dłuższych, jasnych włosów, zdążył zaledwie musnąć jej wargi swoimi i następnie zszedł niżej pozostawiając językiem na jej skórze wilgotną ścieżkę ciągnącą się od obojczyka aż pod ucho, gdzie docierając przygryzł pieszczotliwie ejgo płatek.
Uśmiechnęła się i lekko zadrżala. Hmmm tak to było dla niej miłe. Cień który jej dał nieco ją ochłodził. Uśmiechnęła się znowu. ręką dotarła do jego podbrzusza i kręciła na nim kółka. O tak. To było to co lubiła. Znów pocałowała jego szyję. Wiedziała jakie miał czułe miejsca. - Twoja Ślizgonśka Królowa strasznie się cieszy ze nie będziesz miał jej dość - szepnęła wprost do jego ucha i lekko je nadgryzła. Uśmiechnęła się do niego jak najsłodziej umiala. Ten uśmiech znał już tylko Lizard - Spokojnie, niedługo poznasz Lizarda Juniora. Powinien niedługo poszukiwać mnie z listem więc napewno się znajdzie.
Aż targnęły nim wyczuwalne dreszcze, kiedy przygryzła wrażliwą skórę jego ucha i dodatkowo, kiedy jeszcze ktoś do niego szeptał dosłownie wychodził z siebie. Wziął nieco głębszy wdech przymykając oczy d połowy. - Raduje mnie ta myśl, będę miał dalej sposobność uczęszczania z nią na imprezki. - puścił do niej 'oczko' i zniżył się nieco by otrzeć się nieco twardszymi mięśniami na brzuchu o gładką skórę na jej własnym. Usta wciąż błądziły po jej szyi póki lace nie odsunęły nieśmiało zwiewnego materiału bluzki z jej ramienia i kolejne pieczątki ust nie spoczęły tam. Nie zamierzał przechodzić do punktu kulminacyjnego tu, ale ciężko było się powstrzymać. Przygryzł nieco mocniej, ale wciąż nie nazbyt boleśnie jej skórę. - 'Lizarda Juniora'? Czy ja o czymś nie wiem? - zagadnął i zerknął znów na nią z góry przygryzając z lekka dolną wargę na sam widok Lici leżącej tak na rozgrzanym piasku.
Uśmiechnęła się i przyjrzała mu się lekko. Nooo teraz już wiedziała że niedługo będzie to czego oczekiwala. Popatrzyła na niego Odkryty brzuch ukazał kolczyk który w nim miała. Nawet matka o nim nie wiedziała. Lizard zresztą też nie w końcu Zrobiła go niedawno. Uśmiechnęła się. Pocałowała go w szyję i znów po chwili ugryzła jego uszko. lekko. - Nazwałam go tak na cześć mojego najpiękniejszego i najwierniejszego przyjaciela- Uśmiechnęła się. Umiała kłamac a tylko to mogła teraz mu powiedziec. Nie mogła wreszcie wyznać że go kocha czyż nie?? Od razu zapewne zapytałby się jej ile to już trwa. Językiem przejechała od jego ucha aż po skrawek szyi.
No tak, wyczuł ten mały dodatek, sam miał parę kolczyków pod skórą, które wyglądały jak para po dwóch, wystających kuleczek. umieszczonych z dwóch stron, jak zwierciadlane odbicie w 2/3 drogi od pępka do biodra. Mimo to, i tak biżuteria dziewczyny bardziej bo zainteresowała i kiedy materiał jej ubrania zmarszczył się i podwinął na tylko, że mógł go spokojnie zobaczyć przesunął opuszkami po jej brzuszku łaskocząc ją z lekka. - Oj, bo się zarumienię, Królowo. - odbił, nic nie zmieniało jednak faktu, że skromność, byłą jego przymiotem. Przesunął dłońmi wzdłuż jej smukłej talii zatrzymując się na biodrach. - Od jak dawna go masz? - zagadnął mrukliwie odnośnie kolczyka i zniżył głowę scałowując ścieżkę do kuriozalnej biżuterii i nadal spoglądając jej w oczy. Kontakt wzrokowy niemal zawsze sprawiał, że jego pocałunki czuło się kilka razy mocniej. A przynajmniej takie miało się wrażenie.
No to Lice teraz miała już problemy z koncentracją. Spojrzała mu w oczy. O tak teraz się Uśmiechnęła. W końcu Lizard czymś się zainteresował więc młoda piękna Lice zaśmiała się. - Zrobiłam go tuż przed przyjazdem na wakacje. Wiesz... Jeszcze w lipcu.- Zaśmiała się. Spojrzała mu w oczy. Jej ręka trafiła wprost na jego plecy. Lice czuła się taraz bosko. Z czego Lizard kiedyś porównywał ją do jedzenia a ona się z Tego śmiała. Przyjrzała mu się chwilę. - A ty od kiedy masz kolczyk??