Klasa ta nie różni się niczym szczególnym od innych poza nietypowym wyposażeniem - na tyłach są regały ze starymi książkami mugolskich autorów, przy bocznej ścianie są stoły z niedziałającym laptopem, ekspresem do kawy, małym modelem autobusu, żarówką czy kalkulatorem.
Autor
Wiadomość
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Liczyła na to, że inni uczniowie włączą się do dyskusji, nawet jeżeli miała to być @Ruth Wittenberg, za którą delikatnie mówiąc, od jakiegoś czasu nie przepadała. Z tym, że Szwedka najwyraźniej wcale nie chciała dyskutować, a tylko skrytykować jej opinię i to zanim w ogóle do końca ją poznała. - Tak. Tak, porównałam - odpowiedziała poważnie, odwracając się w jej stronę. W rzeczywistości Ettie czytała i to czytała dużo. Ze szczególnym zaś zamiłowaniem to, co traktowało o historii - od fabularnych książek tylko bazujących na prawdziwych wydarzeniach, po zbiory dokumentacji historycznych, które dla normalnych ludzi były nudne jak flaki z olejem. Tak więc zdawała sobie sprawę z tego, że na przestrzeni wieków homoseksualiści doświadczali nie mniejszego terroru od podejrzewanych o magię. Zdawała sobie sprawę z tego jak łatwo było nastawić ludzi przeciwko sobie i jakie krzywdy potrafili sobie nawzajem wyrządzać, ale "ludzie" oznaczało zarówno mugoli jak i czarodziejów. Przez to, że niemagów traktowano jako obcych, wydawało im się, że będą dla nich Merlin wie jakim zagrożeniem. Tymczasem dla Ettie oczywistym było, że aktualnie to mugole są traktowani jako niżsi w hierarchii. Tak długo jak mugol pozostawał w nieświadomości dozwolone było rzucenie w niego zaklęciem, namieszanie mu w pamięci, zakrzywienie jego postrzegania świata. Czarodzieje nie bali się prześladowania, a utraty władzy. Nie bali się wojny, a wojny na równych prawach. - Dziękuję - dorzuciła sarkastycznie - Bardzo doceniam twoje merytoryczne argumenty w tej sprawie. Odwróciła się i chwilę siedziała prosto, patrząc w tablicę. Długo jednak tak nie wytrzymała. Znów zwróciła się twarzą do Krukonki. Nie chcieć czegoś robić to jedno, ale podcinać skrzydła zaangażowanym było zwykłym świństwem i nie zamierzała zbyć tego milczeniem. - Wiesz co? Cieszę się, że nie było Cię w pobliżu, kiedy Emmeline Pankhurst zakładała Women's Franchise League albo kiedy Scamander pisał Zakaz Eksperymentalnej Hodowli. O tak, zaufajmy całkowicie politykom - nikt przecież nigdy na tym źle nie wyszedł. Chcesz to kontynuuj sobie swoje wygodne życie, ale nie przeszkadzaj tym, którzy mają ideę i odwagę, żeby coś zmienić. Najbardziej denerwował ją brak zrozumienia ze strony kogokolwiek. Nie chciała tak jak Pinkstone toczyć samotnej, nieprzemyślanej walki z systemem (z całym szacunkiem dla tej pani - niby nic nie osiągnęła, ale wskazała bardzo ważny problem i zainspirowała innych). Nie chciała zmieniać świata od razu. Wiedziała, że poprawa kontaktów z mugolami wymagała czasu, pracy i zaangażowania wielu osób. Chciała żeby te reformy przeprowadzono dokładnie, nawet gdyby sama miała nie dożyć sukcesu. Nikt nie chciał jej jednak słuchać, również przez kpiny osób, które tak jak Wittenberg przekonane były o swojej nieomylności i nie wierzyły w to, że ktoś (szczególnie ktoś młodszy) może mieć od nich wznioślejsze plany.
Sam sms nie poszedł mi zbyt dobrze, bo o ile dodałem nauczycielkę do kontaktów, jakoś tak nie mogłem się odnaleźć. Palce mi się nie mieściły na tym malutkim ekranie, nie trafiałem w nic i stało się do dla mnie bardzo frustrujące. Równie dobrze mogłem posłać patronusa z wiadomością, byłoby szybciej i na pewno nie byłoby tak męcząco. W międzyczasie przysłuchałem się dyskusji, jaka wywiązała się między nauczycielką, Wittenberg a Wykeham, ale nie chciałem brać w niej udziału, bo moim zdaniem była bezsensowna. Po co niszczyć coś, co funkcjonuje od dawna i nie sprawia nikomu problemów? Zamiast przejmować się durnotami, zająłem się konstruowaniem swoich notatek, które okazały się na tyle dobre, że Hall pochwaliła mnie przy grupie. Cóż, chociaż w pisaniu na papierze byłem w jakiś sposób dobry. Ukradkiem jeszcze uśmiechnąłem się do Ruth, z którą nie rozmawiałem za bardzo od czasu tego feralnego spotkania w kamienicy. Szczerze powiedziawszy unikałem jej trochę, ale miałem w tym czasie dużo spraw na głowie i siedziałem z nosem w książkach, toteż nawet nie miałem czasu się tym zająć. W tamtej chwili pomyślałem jednak, że niedługo napiszę jej liścik.
kostki sms: 3-1=2 kostki notatki: 2
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Po plotkach z Vivien przyszedł czas na faktyczne zadanie, przy którym opadła mi szczęka. Miała wysyłać smsy? Ale jak? Wziąwszy smartfona do ręki, nie mogła nadziwić się nad tym, jak płaskie było to urządzenie i jak niewielki zdawał się być ekran. Po krótkiej konsultacji z Vivien udało jej się dodać nauczycielkę do kontaktów, ale na tym zakończyłaby się jej przygoda z mugolską technologią, ponieważ reszta wydawała jej się zbyt skomplikowana, a długie paznokcie znacznie utrudniały klikanie ikon na ekranie, co dopiero klawiatury. Zresztą wszystko to było dla niej bardzo obce. - W sumie nie tak źle z tymi telefonami - rzuciła do koleżanki. - Mogłabym się kiedyś nauczyć, ale nie mam znajomych mugoli do ćwiczenia smsów, więc w sumie bez sensu - dodała i lekko posmutniała. No przyznajcie, umiejętność obsługi telefonu musiała być super! Nie mogła się skupić na swoich notatkach ze względu na rozgrywającą się w sali dyskusję. Słuchała każdego słowa Harriette i gdy zaczęła rozmyślać nad nimi, na jej kartce pojawiały się wyłącznie skrótowe hasła. Profesor Hall nie była zbytnio zadowolona po zerknięciu na papier przed Bridget, ale nie skomentowała notatek w żaden sposób.
Nebraska ucieszyła się z nauki pisania smsa - chyba już kiedyś próbowała, ale nie była pewna, czy tamten telefon wyglądał tak jak ten... Taki... Płaski. I zadziwiająco lekki. Nebraska z zainteresowaniem zaczęła oglądać to technologiczne cacko, po czym wzięła się za faktyczne zadanie. Bezproblemowo dodała nauczycielkę do kontaktów, później napisała smsa, w którym było jej imię i nazwisko oraz dom, ale niestety nie wiedziała, jak przełączyć się na klawiaturę numeryczną, toteż posłana wiadomość nie zawierała klasy, do której chodziła Nebbie. Notatki natomiast wyglądało jak transkrypcja całego monologu pani Hall. Nebraska zdawała się zapisać każde słowo, które wyszło z jej ust.
Trudno ukryć, że to co mówiła @Harriette Wykeham lekko zirytowała nauczycielkę. Uwielbiała nie tylko mugoli, ale również uczniów żądnych wiedzy dlatego tego typu teksty ze strony uczennicy sprawiły jej przykrość – całym sercem angażowała się w swoją pracę dlatego atak ze strony Gryfonki bolał ją podwójnie. Mimo to spokojnie wysłuchała jej tyrady czując lekką ulgę, gdy odezwała się @Ruth Wittenberg. Dopiero gdy Harriette skończyła kobieta profesor Hall zabrała głos: - Nie powiedziałam, że nie ma żadnego rozwiązania sytuacji, tylko, że ja go na ten moment nie widzę, co nie wyklucza, że w przyszłości się ono pojawi. Byłabym bardzo szczęśliwa gdyby udało nam się żyć w zgodzie z mugolami, ale moim zadaniem na ten moment jest uczenie Was, bo to edukacja jest pierwszym krokiem do integracji. Na moment przerwała by spojrzeć na reakcję Wykeham, jednakże z twarzy dziewczyny nie dało się nic wyczytać, więc wciąż patrząc na nią badawczo kontynuowała. - Mam pytanie: jak chcesz dążyć do integracji z mugolami skoro pogardzasz wiedzą na ich temat? Żeby się z kimś zintegrować, żeby chociażby podjąć próbę współpracy i stworzyć plan trzeba wiedzieć coś o tej drugiej osobie, a Ty nawet nie próbujesz dowiedzieć się czegokolwiek na ich temat. Po tej odpowiedzi kobieta sprawdziła zadanie – zaledwie kilku osobom udało się wysłać wiadomość, mało kto miał dobrze zrobione notatki. Mimo to była zadowolona, bo wszyscy przynajmniej podjęli próbę wykonania zadania
- Wszyscy, którzy mają Wybitny otrzymują 5 punktów dla swojego domu. Notatki nie zostały przeze mnie ocenione, ale mimo to chcę nagrodzić dwie osoby, które sporządziły je najlepiej. Panie Dear, Panno Jones - możecie podwyższyć sobie ocenę na następnej wejściówce. Dziękuję za uwagę, koniec lekcji.- powiedziała by po chwili przypomnieć sobie, że kilka osób jeszcze nie zakończyła zadania. Profesor Hall spojrzała badawczo na czwórkę uczniów(@Tequila I. M. Evermore, @Ezra T. Clarke, @Dreama Vin-Eurico, @Matthew Raynor), którzy jeszcze nie skończyli pracy i powiedziała do nich z uśmiechem: - Możecie jeszcze zostać pięć minut na przerwie i skończyć.
z/t dla wszystkich oprócz tych czterech osób. Jeśli macie ochotę możecie zostać na przerwie i zadać nauczycielce jakieś pytania albo dokończyć dyskusję (Etka)
Cztery wskazane przeze mnie osoby, które nie napisały posta mają czas do 18. Te osoby, które już napisały posty zaraz otrzymają punkty do kuferka. Na następnej wejściówce z mugololo Nebraska może sobie dodać dwa punkty, a Calum jeden (za notatki)
Dreama Vin-Eurico
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Chmury płynące za oknem były wyjątkowo interesujące, Dreama z wielkim zaangażowaniem obserwowała wszystkie zjawiska, które działy się na niebie. Jednym uchem wypuszczała co mówi do niej nauczycielka i nie zanotowała zbyt wiele, jednak miała nadzieję, że Amelia Hall nie rzuci w jej stronę jakiegoś kąśliwego komentarzu. Pogoda aż tak ją zaabsorbowała, że nawet nie zauważyła telefonu, który się przed nią pojawił i dopiero, gdy nauczycielka oddała innym i oceny, i odezwała się do reszty, która również jak ona, chyba niezbyt słuchała. Miała kiedyś kontakt z tym urządzeniem. Jej matka posiadała taki osobiście, a i ona sama, żyjąc wśród mugoli z niego korzystała, dlatego też napisanie smsa, nie było trudnym zadaniem. Ujęła telefon w dłoń i sprawnie napisała smsa z swoim imieniem i nazwiskiem, klasą, domem i nawet wysłała małe serduszko. Przecież trochę miłości jeszcze nie zaszkodziło nikomu. Zadowolona odłozyła zaraz urządzenie na miejsce i spojrzała na reszte klasy, która tak jak ona pozostała na przerwie.
kostki: 6 i 5
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Znów niezrozumienie. Była zaskoczona i zawiedziona reakcją Hall. Ettie nie chciała na nikogo naskakiwać, ani obrażać. Sama przecież zaliczyła się do oskarżanej przez siebie grupy. Celowo użyła pierwszej osoby krytykując czarodziejów, żeby podkreślić, że widzi problem w społeczeństwie, a nie jednostkach. Owszem, może się trochę rozemocjonowała, ale to dlatego, że była mocno zaangażowana. Ad personam wyskoczyła tylko do Wittenberg, która wykpiła ją i nawet nie raczyła powiedzieć dlaczego. - "Się pojawi..." - powtórzyła cicho rozczarowana - Na szczęście takie rzeczy pojawiają się same z siebie... - wymruczała pod nosem, czując przytłaczającą ją bezradność. Przyszła na tę lekcję z nadzieją, że znajdzie tu ludzi, którzy zechcą przyłączyć się do inicjatywy. Oni zaś sprawiali wrażenie, jakby trafili tu z przypadku. 90% klasy nawet nie zwróciło na nią uwagi, a nauczycielka, na którą naprawdę liczyła, zupełnie ją zlekceważyła. Wiedziała, że głoszenie jakiejś idei to ciężki kawał chleba. Wiedziała z książek i opowieści, a do tej pory zdawało jej się, że również z doświadczenia. Odkąd w wieku kilku lat uparła się, że nie zgadza się z Kodeksem Tajności ludzie, którym o tym mówiła w najlepszym wypadku patrzyli na nią z politowaniem. Ona zaś była z siebie nieprawdopodobnie dumna, że mimo to się nie poddawała. Dziś dopiero przekonała się czym naprawdę był ból związany z głoszeniem odmiennych poglądów. Dziś, kiedy wzgardzili nią nie obcy ludzie, a potencjalni sojusznicy. I nie było w tym nic prometejskiego. Nigdy w życiu nie czuła się bardziej samotna i zagubiona. Przybita, siedziała chwilę cicho. Jej nadzieje i całe wcześniejsze wyobrażenie sytuacji zostały strzaskane w drobny mak. Ożywiła się na chwilę słysząc kolejne pytanie nauczycielki, ale kiedy ta doszła do drugiej części zdania, poczuła jakby ktoś (już po raz drugi w ciągu kilku sekund) zepchnął ją z wieży na brukowany chodnik. Przez moment na prawdę wierzyła, że profesor jednak zapyta ją o jej pomysły na integrację ras. Aż do "skoro". To nie miała być prośba o opinię, tylko zarzut. Bardzo krzywdzący zarzut... - "Pogardzam?" - spytała cienkim głosem. To był gwóźdź do trumny. Nie zwróciła wcześniej uwagi na to, że nigdy nie wyjaśniła Hall swoich motywów, jej interpretacja jednak bardzo ją zabolała. Osądziła ją, nie dając jej nawet możliwości przedstawienia swojego stanowiska. Tak naprawdę Ettie troszeczkę oszukiwała z tym odcinaniem się od wiedzy o niemagicznym świecie. Izolowała się od technologii i starała się nie wnikać w ich życie codzienne, ale nawet jej ośli upór nie powstrzymał jej przed pokusą poznania mugolskiej historii, w polityce zaś orientowała się lepiej niż niejeden niemag w jej wieku. Oczywiście, że miała plany na zwiększenie współpracy obu światów lub raczej ich szkice. Potrzebowała tylko kogoś mądrzejszego od siebie do pomocy i jakiegoś wsparcia ze strony innych. Tego jednak na próżno mogła szukać w tej klasie. Wiedziała, że nikt tu już nie będzie jej słuchał i zareagowała tak jak niemal każdy nastolatek reagował na brak zrozumienia i próby stłamszenia - złością. - Nic pani nie rozumie, nie? - rzuciła z wyrzutem. Zerwała się i szarpiąc się z torbą, której ramiączko przystawiła krzesłem kontynuowała poirytowana - Nie ważne! Myślałam, że zaangażowanie się docenia... Zapomniałam, że wartość człowieka mierzy się tu w Wybitnych! - była pewna, że gdyby miała tak dobre oceny jak Wittenberg, nauczycielka na pewno potraktowałaby ją inaczej. Przetarła dłonią oko, zgarniając łzę, która wymsknęła jej się spod powieki, nim ktokolwiek mógł ją zauważyć i ruszyła w stronę wyjścia, czując, że dłużej nie wytrzyma. Nie mówiła "do widzenia". Jednego była aktualnie pewna - nikogo z nich nie chciała już więcej widzieć. Stoczyła pierwszą bitwę i niepodważalnie ją przegrała.
Ostatnie dni szkoły były jak zwykle słoneczne, ciepłe i nikomu nie chciało się za bardzo przychodzić na jakieś dodatkowe lekcje – a przynajmniej z takiego założenia wychodziła profesor Hall. Kiedy jednak spotkała któregoś dnia na korytarzu Estellę dowiedziała się, że uczniowie dostali jakiejś „zajęciowej gorączki” i ochoczo uczestniczą we wszystkich lekcjach, choć podobno profesor Craine na swoich ostatnich popołudniowych zajęciach uświadczył tylko pięć osób… Hall z entuzjazmem wywiesiła więc ogłoszenie o lekcji, przychodząc na nią jak zwykle sporo przed czasem i umieszczając pytanie dla studentów na tablicy. Nie miała w zwyczaju wstawiać ocen za takie luźna kartkówki, ale taki wstęp zdecydowanie przyda się uczniom do ich dzisiejszego zadania. W torebce przyniosła kilkanaście małych kostek, szczelnie zabezpieczonych, które od wejścia zaczęła układać w równym rządku przed sobą. No, to będzie lekcja z przytupem!
Pytanie na tablicy do odpowiedzi:
Spoiler:
Wymień trzy zaklęcia, które ułatwiają czarodziejom codzienne życie i opisz, jak poradziłbyś sobie z rozwiązywanym przez nie problemem w „mugolski” sposób.
Przykład: Colovaria – użyłbym/użyłabym chemicznej farby do włosów lub henny.
czas do 23.06 do 23:59
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Jak już poszła na tę całą numerologię, to mogła przy okazji zahaczyć o mugoloznawstwo. Ostatni raz zjawiła się na takiej lekcji wtedy, kiedy ćwiczyli boksowanie i to się Gryfonce bardzo spodobało. Miała okazję obić twarz jednego Ślizgona, a teraz nawet chętnie by to powtórzyła. Fire wiedziała jednak, że Hall to nie ten typ nauczyciela co Shercliffe, więc nie spodziewała się żadnych fajerwerków. Właściwie to była pewna, że wynudzi się jak mops. Do tego zjawiła się pierwsza, ale wcale to Blaithin nie speszyło. Zarzuciła warkocz na tył pleców i śmiało przestąpiła próg, jak zwykle przybierając pozę pełną luzu, swobody i pewności siebie. - Dzień dobry! U pani to chyba zawsze takie tłumy. - od razu dała do pieca, ale posłała nauczycielce coś w kształcie uśmiechu. Nic dziwnego, że większość profesorów nie znosiła Szkotki, skoro pozwalała sobie na dosłownie wszystko. Poprawiła odznakę prefekta, którą i tak nosiła jedynie dla ozdoby i siadła w miejscu na samym końcu sali. Nogi w glanach oparła o krzesełko przed nią, rozsiadając się jak w kawiarni. Brakowało tylko, żeby wyciągnęła papierosa i zapaliła. Calefactio - użyłabym do tego zwykłego ognia, nad którym postawiłabym naczynie. Lumos - użyłabym jakiejś lampy, świeczki albo latawca...? Coś wspólnego z lataniem, takie elektryczne. Sacermo - użyłabym nożyczek, noża, czegoś ostrego. Kiedy już skończyła, zdecydowała się posłać kartkę za pomocą zaklęcia na biurko Hall. Dotychczas czarny bez bardzo wybrednie wybierał momenty, kiedy słuchać poleceń Gryfonki, a kiedy nie. Jej zdrowie jednak było już niemal w pełni odbudowane (co prawda nie mogła biegać i jakby ktoś choćby przypadkiem dźgnął ją w żebro, zwinęłaby się w kulkę z bólu), a do tego odzyskała silną wolę. Dzięki prostemu Locomotor, kartka pomknęła do nauczycielki, a Fire nie musiała ruszać się z miejsca. Wyciągnęła za to swój mały notesik, gdzie zapisywała utwory, których chciała nauczyć się grać na skrzypcach. Zerknęła na niektóre nuty i zaczęła dopisywać nowe.
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Do Leo kompletnie nie docierało, że faktycznie zbliża się koniec roku. Znał swoją sytuację, która była bardziej niż badziewna... W gruncie rzeczy, mógł sobie już teraz odpuścić ze świadomością, że i tak nie ma co ratować. Ale nagle jakoś znalazł więcej wolnego czasu i postanowił zabrać się za robotę, bo czemu nie? Może i był u uzdrowiciela i jego ręka działała o wiele lepiej, ale z treningami wciąż nie mógł przesadzić. Jedno było dziwne. Leonardo miał tego dnia humor wyśmienity i sam nie wiedział czemu. Założył mundurek szkolny, do którego zwykle podchodził z większym dystansem. Przyczepił do niego odznakę prefekta, do której już się niesamowicie przywiązał. Wziął torbę wypełnioną pergaminem, piórami, kałamarzami i ogólnie wszystkim co potrzebne. A potem energicznym krokiem ruszył w stronę klasy mugoloznawstwa, chociaż rzadko kiedy pojawiał się na tych zajęciach. U Shercliffe'a bardzo mu się podobało, bo w końcu trenowali boks... Parę kroków przed salą torba Gryfona postanowiła się zbuntować i rozpruć, a chłopak w biegu nie był w stanie szukać różdżki i rzucać zaklęć, które mogłyby go uratować. Z tej racji próbował niczego nie upuścić i ostatecznie nie miał nawet wolnej ręki, aby otworzyć sobie drzwi. Trzymając bezczelną torbę oburącz najzwyczajniej w świecie kopnął drzwi i wparował do środka z przytupem i ogromnym, promienistym uśmiechem. Odnalazł spojrzeniem panią profesor i pokłonił się dość teatralnie (upuszczając przy tym pióro, które jednak zaraz udało mu się uratować). - Dzień dobry! - Dodał jeszcze, po czym rozejrzał się po sali. O dziwo, była tutaj tylko jego cudowna pani prefekt, na widok której chyba jeszcze bardziej się uśmiechnął, choć ciężko sobie wyobrazić, aby było to możliwe. Usiadł obok niej, rzucając torbę na podłogę i dopiero po chwili mrucząc Reparo. Lubił tę torbę i nie był gotowy się z nią definitywnie pożegnać, także... - Ależ z nas pilni uczniowie - westchnął z zachwytem, zerkając na Fire. - Widzi pani profesor, jacy prefekci Gryffindoru są przykładni i sumienni? - Mrugnął wesoło do Hall, a następnie zabrał się za tę drobną kartkóweczkę. Jako półkrwi czarodziej, który interesuje się mugolskim światem i spędza w nim nawet chyba więcej czasu niż w magicznym, nie spodziewał się żadnych problemów. 1. Miscere - użyłbym mugolskiego urządzenia zwanego blenderem, ewentualnie łyżki 2. Perriculum - użyłbym zwykłej mugolskiej racy 3. Pistoria - użyłbym piekarnika Oddał kartkę, wrócił na swoje miejsce i rozsiadł się wygodnie, obdarzając swoją przyjaciółkę szczerym uśmiechem. Miał się gniewać, bo strasznie naciskała na wizytę u uzdrowiciela, ale w sumie... Za bardzo mu na niej zależało, żeby strzelać jakieś głupie fochy.
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Niedawno Ezra odkrył, że zajęcia mugoloznawstwa były przyjemniejsze niż podejrzewał, kiedy bardzo starannie je omijał. Stanowiły takie drobne pośrednictwo pomiędzy światem, w którym żył teraz i jego rodzinnym domem, dzięki czemu nie czuł aż tak ogromnej tęsknoty. Czasami miło było po prostu posłuchać jak ktoś bez zdziwienia wypowiadał takie słowa jak "mikrofala", "odkurzacz" czy "prąd elektryczny". Do sali wszedł akurat w momencie, kiedy jego meksykański przyjaciel postanowił pochwalić się sumiennością Gryfonów. Nic nie mógł poradzić, że z jego ust natychmiast wyrwało się sympatyczne prychnięcie. - Od wielkiego dzwonu pojawi się na lekcji i już nazywa się pilnym... - skomentował słowa Leonarda niby do siebie, ale na tyle głośno, by chłopak to usłyszał. Uśmiechnął się przy tym pod nosem i lekko pstryknął Leo palcami w ramię, kiedy przechodził obok. - Dzień dobry, profesor Hall. Cześć wam - rzucił do dwójki Gryfonów, stwierdzając, że skoro nikogo więcej nie ma to równie dobrze może się do nich trochę podczepić. No i Ezra miał taki "złośliwy" dzień, więc bez ostrzeżenia zrzucił nogi Fire z krzesełka przed nią (i chyba wtedy właśnie skazał się na śmierć w męczarniach) (ale był jeszcze Leo. Leo go obroni). Wyciągnął pergamin i mało starannie wypisał pierwsze odpowiedzi, które przyszły mu do głowy.
1. Incendio - użyłbym zapałek, zapalniczki, ostatecznie krzesiwa 2. Ferrugo Ablatio - wsadziłbym zardzewiały przedmiot do mugolskiej coca coli 3. Silverto - wystawiłbym rzecz na działanie promieni słonecznych albo użyłbym suszarki
Oddał kartkówkę, a kiedy wrócił, przekręcił krzesełko tak, aby siedzieć bokiem do dwójki Gryfonów. Najwyraźniej koniec roku im służył, bo nie tylko Fire, która na zielarstwie była obrazem nędzy i rozpaczy, wyglądała dobrze, ale także Leo. No a taki widok jeszcze bardziej poprawił humor Ezry.
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget weszła do klasy jako jedna z pierwszych. Obdarzyła uśmiechem Ezrę, Leo oraz Blaithin, lecz nie siadła w ich pobliżu - przeciwnie, zaszyła się w rogu klasy i zajęła się lekturą podręcznika do zielarstwa. Naprawdę nie mogła przeżyć swojej ostatniej porażki w związku z jadowitą tentakulą (co prawda pielęgniarka doskonale ją opatrzyła i na jej ramieniu nie było najmniejszego śladu po obdrapaniu, lecz na samo wspomnienie tego zdarzenia Bridget czuła palący ból dokładnie w tym miejscu, gdzie wylądowała kolczasta macka), toteż spędzała ostatnio większość wolnych chwil na douczaniu się z tego przedmiotu. Miała jeszcze tydzień do owutemów i zamierzała dobrze spożytkować każdą dodatkową minutę, w której posiadanie weszła. Niedługo później profesor Hall nakazała napisać im coś na temat zaklęć codziennego użytku i co by zrobili niemagicznego, by uzyskać ten sam efekt. Bridget musiała się poważnie zastanowić nad tym zadaniem, bowiem nagle zupełnie zapomniała o wszystkich zaklęciach, które nadawałyby się pod napisanie tego zadania. Ostatecznie zapisała swoją kartkę i oddała ją nauczycielce, licząc, że jej odpowiedzi będą choć trochę satysfakcjonujące.
kartka:
Zaklęcie czterech stron świata - użyłabym kompasu, by wskazał mi północ Diffindo - użyłabym noża lub czegoś ostrego silverto - użyłabym suszaczki
Zawsze chętnie chodziła na mugoloznawstwo i nie kryła się z moim uwielbieniem do tego przedmiotu. W zasadzie mnóstwo wiedziała już ze względu na swoje pochodzenie oraz wychowanie w domu bez magii. Przedmiot ten nie zawsze przychodził jej łatwo, ponieważ profesor Hall bardzo często poruszała na lekcji ciężkie zagadnienia, jak chociażby mechanizmy działania niektórych mugolskich urządzeń. Liczyła jednak, że zajmiemą się tego dnia czymś bardziej przyziemnym i prostym, aby mogła się odprężyć i mieć fun z tych zajęć. Weszła do sali na czas i przywitała się z nauczycielką: - Dzień dobry pani profesor! - Posłała jej szczery, szeroki uśmiech. Amelia Hall była tak uroczą i słodką kobietą, że czasem miała ochotę złapać ją za policzki jak małego bobaska. Usiadła w jednej z pierwszych ławek, po czym wyciągnęła kartkę i zaczęła pisać swoje pomysły na temat, który zaleciła im nauczycielka.
kartka:
Acuero - użyłabym strugaczki Erado - w zależności od przyboru, którym pisałam, użyłabym gumki do mazania lub korektora w płynie Calefactio - gotowałabym wodę w czajniku
Ostatnio zmieniony przez Lorraine Needles dnia Sro 28 Cze 2017 - 19:25, w całości zmieniany 1 raz
Ostatnie mugoloznawstwo było całkiem ciekawe, więc postanowiłem zjawić się i na tym. Co prawda nie wiedziałem, co będziemy robić i ile z tego zapamiętam, ale machałem na to ręką. Na tych zajęciach nigdy się specjalnie nie przykładałem. Nie zdawałem z nich egzaminów, a moja obecność na nich była taką rzadkością, że powinno się to wpisywać w kalendarz. Ogólnie miałem wywalone i niezbyt mnie to wszystko interesowało, ale co mi szkodziło spróbować ponownie? Najwyżej posiedzę tą godzinę w sali i popatrzę na te mugolskie dziwności. Przywitałem się z profesor Hall i zająłem się pisaniem czegoś w stylu kartkówki. Byłem raczej zdawkowy i nie zagłębiałem się w szczegóły, toteż oddałem kartkę, na której nie było nawet 10 słów.
4 stron świata - kompas Diffindo - nóż Incendio - zapałki
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Nie zamierzała się poddać! Po ostatniej lekcji była zdewastowana, a możliwość przekonania Hall do swoich racji lub chociaż namówienia jej na jakąś dyskusję skreśliła definitywnie. Na szczęście "definitywnie" w jej przypadku oznaczało jakieś dwa dni. Nie planowała robić żadnej draki. Naprawdę chciała być potraktowana poważnie, czego nikt nie potrafił zrozumieć. Dobrze, może i ona też troszeczkę zawiniła, bo za szybko wybuchła, ale tym razem zamierzała zachować się profesjonalnie. Od początku, do końca. Tak jak ostatnio, usiadła w pierwszej ławce, na przeciwko profesor Hall. Teraz czekało ją najtrudniejsze... - Dzień dobry - wbiła zęby w dolną wargę, zbierając się do tego co chciała powiedzieć i w końcu z trudem, ale szczerze wydusiła - Przepraszam za poprzednią lekcję. Poniosło mnie - uuugh... bolało bardziej niż myślała, ale przecież nie mogła wylecieć stąd jeszcze przed początkiem lekcji - Nie mniej jednak nadal uważam, że warto rozmawiać o zwiększeniu integracji z mugolami. Patrząc na Hall, słyszała nieustannie zarzut, który postawiła jej ostatnio. Uraziła ją tym bardziej niż mogła zdawać sobie sprawę, ale tu nie chodziło o samopoczucie Ettie, ani nawet o jej dumę. Ważna była idea. Wyjęła pergamin i chwilę zastanawiała się czy pisać, czy może odpowiedzieć na pytanie głośno. Z jednej strony chciałaby dotrzeć do większego grona, ale z doświadczeń z ostatniej lekcji wiedziała, że reszta uczniów, miała jej poglądy w głębokim poważaniu. Jak bardzo by nie chciała nie przekonałaby nikogo do większej sprawy w wieku 16 lat. Frustrujące, ale prawdziwe. Potrzebowała autorytetu. Hall na przykład, a jej nie przekonałaby znów wywracając zajęcia, które pewnie już sobie jakoś zaplanowała, do góry nogami. Dlatego ostatecznie naskrobała:
Unikam rozwiązywania problemów w mugolski sposób. Nie dlatego, że nimi gardzę, ale dlatego, że nie byłoby to sprawiedliwe. Czarodzieje mogą sobie wybrać w jaki sposób podejść do problemu. Mugole nie mają tego komfortu. Nikt nie zabroni skorzystać czarodziejowi z Interwebu, jeżeli nie będzie mu się chciało iść do biblioteki, ale za zatamowanie krwotoku zaklęciem u mugola trzeba się ciągać po sądach. W mugolskich szpitalach codziennie umierają ludzie, których można by wyleczyć jednym eliksirem. Jak można twierdzić, że to dobre rozwiązanie?
Z poważaniem Ette Wykeham
Zastanawiała się czy nie przegięła z tym podpisem, ale doszła do wniosku, że musi jakoś zaznaczyć, że cały czas zwraca się z szacunkiem. Na piśmie nie było to takie oczywiste. Oddała kartkę nauczycielce i nie spuszczając z niej wzroku, czekała na reakcję.
Ostatnio zmieniony przez Harriette Wykeham dnia Pią 8 Wrz 2017 - 3:21, w całości zmieniany 1 raz
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Na mugoloznawstwo zdarzało mi się uczęszczać głównie jako wolny słuchacz - lubiłam te lekcje, ale nie czułam się na nich na tyle pewnie by zdawać z przedmiotu egzamin. Przywitałam się z nauczycielką i kilkoma znajomymi osobami, po czym usiadłam koło @Calum O. L. Dear obdarzając przyjaciela ciepłym uśmiechem, po czym zabrałam się za pisanie kartkówki O dziwo kartkówka okazała się dość łatwa - wymyślenie odpowiedzi poszło mi sprawnie, ale już sprecyzowanie nazw urządzeń, z których bm skorzystała było dość trudne. Wiedziałam czym jest klej, ale dużo większy problem sprawiło mi przypomnienie sobie nazwy tego śmiesznego urządzenia do otwierania wina. Ostatniego przedmiotu nie potrafiłam nazwać, więc jedynie go opisałam.
Zlep - użyłabym kleju. Uteraperio - użyłabym otwieracza Sine zizania - użyłabym takiej maszyny przy pomocy której mugole koszą trawę
W gruncie rzeczy z mugolami miałem niemalże tyle samo wspólnego co z czarodziejami, dlatego pojawiałem się na każdych zajęciach mugoloznawstwa - głównie po to, żeby się popisywać swoją wiedzą. Tak było i tym razem. Oczywiście, jak to ja przyszedłem do sali w ostatniej chwili i z nonszalanckim uśmiechem przywitałem się z nauczycielką, po czym pomachałem do @Leonardo O. Vin-Eurico i Fire. Rozejrzałem się po sali i finalnie postanowiłem zająć miejsce koło @Harriette Wykeham, która ze wzburzoną miną notowała coś bardzo długiego na pergaminie. Przywitałem się z dziewczyną i zacząłem pisać kartkówkę, która w moim mniemaniu była wręcz zbyt banalna, więc postanowiłem udzielić bardzo krótkich odpowiedzi - nie uważałem, zeby rozpisywanie się miało jakiś większy sens.
Acuero - naostrzenie za pomocą temperówki Aqua filterio - dzbanek z filtrem Calefactio - czajnik albo garnek na kuchence
Po oddaniu zadania spojrzałem na Etką, która wyglądała na lekko rozstrzęsioną. - Co jest? - zapytałem zupełnie nie zdając sobie sprawy co jest powodem obecności dziewczyny na lekcji.
Poprzednie mugoloznawstwo było świetne, i przede wszystkim, bardzo ciekawe, więc gdy tylko zobaczyłam ogłoszenie o lekcji, upchnęłam w buzi babeczkę która właśnie jadłam i popędziłam do klasy. Przełykałam ostatnie kęsy, stojąc oparta o ścianę naprzeciw sali, kiedy do sali, też spóźniony, wszedł jakiś chłopak, chyba z Gryffindoru. Wślizgnęłam się za nim, nie chcąc spoźnić się sama, i robić niepotrzebnego zamieszania tylko wokół siebie. Uśmiechnęłam się przepraszająco w stronę nauczycielki i zająwszy miejsce, machnęłam kartkówkę. 1.Aperio - korkociąg 2. Cantata somono - środek nasenny 3.Cedmihel - młynek, lub moździerz
Mugoloznawstwo to nie były moje klimaty, ale niemal zawsze ulegałam prośbom mojego brata bliźniaka i pojawiałam się na nim dość często chociaż bez szczególnego entuzjazmu. Niewiele z nim zapamiętywałam, bo nieszczególnie mnie one interesowały, jednakże i tym razem przyszłam, żeby sprawić przyjemność Victorowi. Cicho przywitałam się z nauczycielką i usiadłam gdzieś z tyłu by jak najmniej rzucać się w oczy (wolałam, żeby żaden czystokrwisty fanatyk nie doniósł na mnie rodzicom), po czym zabrałam się za pisanie kartkówki. Zupełnie nie miałam pomysłu na to zadanie, więc w końcu zrezygnowana zanotowałam (trochę strzelając): Calefactio - mugole zamiast tego gotują wodę w garnku na takim śmiesznym urządzeniu z ogniem. Po napisaniu tego oddałam kartkówkę profesor Hall i wróciłam na swoje miejsce zagłębiając się w nutach zapisanych w moim notatniku. Dopisałam jeszcze dwa zdania to tekstu, który ostatnio udało mi się ułożyć przed wróżbiarstwie - nie miałam w tym momencie głowy do mugoloznawstwa.
Szczerze powiedziawszy o mugolach nie wiedziałam zbyt wiele, raczej ignorowałam ich, jednakże zdarzało mi się przychodzić na lekcje mugoloznawstwa z kilku przyczyn - po pierwsze chciałam wiedzieć co interesującego widzą w tym przedmiocie moje przyjaciółki - Lorraine i Ruth, po drugie sprzeciwiałam się trochę rodzinnej tradycji nienawidzenia niemagów, a po trzecie - wciąż liczyłam, że dowiem się jak działa ta cała "broń palna" od której zginął mój ojciec. Nie żeby było mi go jakoś szczególnie żal, po prostu chciałam lepiej zrozumieć jak to się stało. Trudno powiedzieć dlaczego nigdy nie zapytałam o to którejś z przyjaciółek - pewnie trochę się wstydziłam, a trochę nie chciałam rozmawiać o ojcu. Do klasy weszłam punktualnie - nie za wcześnie, nie za późno, po czym skinęłam głową w stronę nauczycielki i podążyłam do wolnego miejsca przy @Lorraine Needles i zabrałam się za pisanie kartkówki. Dwa pierwsze jakoś wymyśliłam sama, więc napisałam: Lumos - zastąpiłabym latarką, Asinta mulaf - użyłabym tabletki przeciwbólowej. Nie mogłam jednak wymyślić ostatniego, więc w końcu zerżnęłam od Lorki Calefactio - ugotowałabym wodę w czajniku, po czym oddałam kartkę profesor Hall i usiadłam zamyślona.
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Frekwencja Gemmy nigdy nie była zadowalająca, a zobaczenie jej na lekcji w czerwcu graniczyło z cudem, a na mugoloznawstwie, które miała przecież na co dzień w domu, to już w ogóle. Ale czego się nie robi dla Hufflepuffu. Nigdzie łatwiej nie przyszłoby jej zdobyć punktów. Weszła do klasy, oceniając ilu było Puchonów i z zadowoleniem stwierdziła, że najwyraźniej nie tylko ona wychodziła z siebie, żeby dogonić Gruffindor. - Hejka - przysiadła się do @Bridget Hudson. Wyciągnęła z torby pergamin i pióro, i szybko nagryzmoliła odpowiedź na pytanie z tablicy.
"Aqua filterio - dzbanek lub butelka z filtrem do wody Sonorus - megafon/mikrofon Pilustransferam - depilator"
William Walker
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Przyszedłem na mugoloznawstwo z nikomu niewiadomych powodów. Sam nie wiedziałem po co i dlaczego. te lekcje zwykle mnie nudziły, ale skoro był już koniec roku starałem się chodzić na większość lekcji. Liczyłem jednak na to, że spotkam kogoś znajomego, kto jakoś umili mi tę godzinę straty czasu. Wszedłem do sali i się rozejrzałem. Lotta siedziała z Dearem, a poza nią nie widziałem nikogo interesującego, więc usiadłem w pierwszej lepszej ławce i zerknąłem na tablicę. Serio? Jakaś idiotyczna kartkówka? Wyjąłem z torby pergamin i pióro i niedbale zacząłem bazgrać.
Kartkówka:
• Acuero - wziąłbym coś ostrego, co to zrobi? • Chłoszczyść - posprzątałbym za pomocą swoich rąk. • Lumos - użyłbym lampy albo czegoś podobnego.
Oddałem pergamin i wróciłem na miejsce. Jakoś nie wydawało mi się żeby ta lekcja była interesująca. Miałem w nosie Mugoli i ich życie, nigdy mnie nie fascynowali i tej fascynacji nie potrafiłem pojąć.
W końcu jakaś normalna lekcja. Co prawda Ruth jakoś niespecjalnie darzyła profesor Hall miłością, ale kobieta miała wiedzę na temat mugolskiego świata i to trzeba jej było przyznać, a na ostatnich lekcjach poruszała naprawdę interesujące tematy, więc Wittenberg pomyślała, że w sumie - czemu nie? Może dziś kobieta wymyśli coś równie kreatywnego jak ostatnie składanie urządzeń albo pisanie tych dziwnych ciągów znaków na wyświetlaczu. Ruth miała jednak swoją zabawkę na tę lekcję. Kiedy weszła do sali przede wszystkim uderzyła ją ilość osób. Łał, naprawdę rzadko kiedy bywały tu takie tłumy. Oczywiście jej dwie drugie połówki @Florence Henderson i @Lorraine Needles już siedziały razem, ale dziewczyna taktycznie usiadła za nimi, dziubiąc piórem w plecy najpierw jedną, potem drugą. -Cześć księżniczki - zaczepiła obie uśmiechając się serdecznie do koleżanek i wyciągnęła pergamin, żeby cokolwiek naskrobać.
kartka:
Firestorm - benzyna wylana w pierścień i źródło ognia (np. zapalniczka) Candēt Corrigo - tak działa ogniwo Peltiera podłączone w kierunku oddawania ciepła. Cinerarius - golarka
Odpuściła sobie wszystkie wojskowe rzeczy, skupiając się wyłącznie na tym, co pokazywał jej (a właściwie czego ją uczył) ojciec. Fizyka i matematyka nie była wiedzą tajemną i Ruth szlag trafiał, kiedy słyszała, że jakiś czarodziej uważa, że absolutnie nie musi się tym interesować. Te dwie nauki będą istniały czy ten czarodziej będzie chciał, czy nie. Jednak była tak zaaferowana mugolską technologią ostatnich lat, że aż zabrakło jej powietrza, kiedy oddawała kartkę dla Hall. -To baterie? - zapytała usiłując zachować spokój, choć w środku już wymyślała tysiąc sposobów na rozebranie tego sprzętu. Ciekawe, co ta zakręcona nauczycielka planowała z nimi zrobić...
Mikkel myślał, że wykonanie narzuconego mu zadania nie powinno być zbyt problematyczne. Przyjdzie, posiedzi i wyjdzie. Nie będzie musiał się przecież specjalnie odzywać. Nie będzie tak źle. Ale kiedy wszedł do sali, poczuł się jak jakiś kompletny idiota. No przecież co oni sobie wszyscy pomyślą. Pani profesor Hall pewnie nawet nie wie, kim on jest. Nieszczęsny kolega z łazienki. Mikkel już sam nie był przekonany co byłoby gorsze - rozpowiedzenie przez Caluma upokarzającej historii o Mikkelu czy przyjście na te zajęcia. Wcześniej wydawało mu się, że to pierwsze, ale teraz nie miał już tej pewności. Spojrzał po osobach w klasie i niestety wszyscy wydawali mu się znajomi z widzenia przynajmniej. Zobaczył też znajomą twarz sprawcy tego całego zamieszania. Posłał @Calum O. L. Dear wściekłe spojrzenie i usiadł jak najdalej od wszystkich, nie mówiąc ani słowa. Wtedy dopiero zauważył, że nauczycielka każe im napisać kartkówkę. - Kurwa - mruknął trochę za głośno pod nosem, tak że nie zdziwiłby się, gdyby wszyscy w klasie na niego się spojrzeli. To nie tak, żeby specjalnie nienawidził mugoli. Tylko ich po prostu nie trawi. Nie lubi o nich słuchać, a tym bardziej nie wie o nich zupełnie nic. Dlatego na tej kartkówce był zgubiony, ale postanowił postawić na swoją inteligencję. Nie chciał robić z siebie głupka, dlatego nie zamierzał się podpisywać na tej całej kartkówce. Wyciągnął kawałek pergaminu i naskrobał, co umiał wymyślić.
Żadnej z tych odpowiedzi nie był do końca pewien. Pamiętał takie słowo jak lasso, bo kiedyś umawiał się z Winnie, a ona właśnie miała kowbojskie korzenie i stąd wiedział, do czego służy coś takiego. Drugi przedmiot właściwie wymyślił. Musiało być coś takiego, miał wrażenie, że kiedyś obiło mu się o uszy takie słowo. A ostatnie wydawało się dość oczywiste. Noży przecież używają też czarodzieje, więc był pewny, że ta odpowiedź nie była głupia. Skończył i zadowolony z siebie posłał swój kawałek pergaminu w kierunku profesor Hall.