Klasa ta nie różni się niczym szczególnym od innych poza nietypowym wyposażeniem - na tyłach są regały ze starymi książkami mugolskich autorów, przy bocznej ścianie są stoły z niedziałającym laptopem, ekspresem do kawy, małym modelem autobusu, żarówką czy kalkulatorem.
1. Czym jest lodówka? -Jest to przyrządzenie do którego mugole wkładają jedzenie by się nie zepsuło. 2. Podaj dwa sposoby komunikacji na odległość używane przez mugoli zamiast sowy -Telefon, e-mail 3. Podaj dwa mugolskie środki transportu -Pociąg, samolot
Kostki:6, za 0% krwii
//napisze posta ale później
Ostatnio zmieniony przez Matthew Raynor dnia Nie Maj 28 2017, 10:58, w całości zmieniany 1 raz
Dreama Vin-Eurico
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Nikogo nie powinno dziwić, że Dreama przyjdzie na lekcje mugoloznastwa. Ona sama była na tyle leniwa, że chodziła tylko na lekcje przydatnę, które chociaż w małym stopniu mogły wpłynąć na przyszłość dziewczyny. Najgorsze w tym wszystkim było chyba to, że ona sama nie wiedziała zbyt dobrze co będzie robić kiedyś tam. Może zostanie treserką szczurów, a może nauczycielką, a jej celem w życiu zostanie gnębienie biednych nastolatków. No, ale dlatego pojawiła się dzisiaj też na mugoloznastwie. Z nudy i z tego, że była pewna, że pójdzie jej dobrze. Uśmiechnięta weszła do sali i przywitała się grzecznie. Profesor Hall, była chyba jedną z niewielu nauczycielek, które sprawiały na tyle dobre wrażenie, że ich nie nie cierpiała. Było jeszcze parę spoko, ale ta to chyba była najbardziej spoko. Siadła w jednej z ławek, wyjęła z torby pergamin i długopis i zaczęła pisać.
Spoiler:
Dreama Vin-Eurico, rok VI, Slytherin
1. Czym jest lodówka? (2pkt) Lodówka jest to urządzenie chłodzące, którego mugole używają po to, by jedzenie się nie popsuło. 2. Podaj dwa sposoby komunikacji na odległość używane przez mugoli zamiast sowy (2 pkt) telefony stacjonarne 3. Podaj dwa mugolskie środki transportu (2pkt)
samochody, metro
Uśmiechnęła się do siebie zadowolona. Pytania okazały się banalne. Jej matka sama używała lodówki w domu, a ona nie raz miała okazję jechać samochodem czy metrem, które było bardzo szybkim środkiem transportu. Miała pewne wahania, jeśli chodzi o komunikację, no ale sama miała w domu telefon stacjonarny, więc go tam wpisała. Jeszcze chwilę myślała nad środkowym pytaniem, no ale nic nie udało jej się wymyślić, więc oddała kartkę.
kostka: 4 + 1 (dodałam se 1, bo przerzut jest niebezpieczny, a Drama to Drama i w sumie zna się na mugolach i ogólnie, mam nadzieje, że mnie nie zjesz)
Trudno ukryć, że tak niezła frekwencja zaskoczyła profesor Hall - pewnie nie dosięgała frekwencji z zaklęć, ale trudno ukryć, że była najlepsza w całym roku szkolnym. Tuż przed nauczycielką usiadła dziewczyna (@Harriette Wykeham), której Hall nigdy wcześniej nie widziała. Po napisaniu kartkówki dziewczyna zadała dość kontrowersyjne pytanie. - To dość trudne pytanie - profesor zawahała się przez moment spoglądając na klasę, która zamilkła wyraźnie zainteresowana - Jak pewnie wiesz Międzynarodowy Kodeks Tajności został wprowadzony nie bez powodu. Represje ze strony mugoli nie dawały nam spokoju - polowania na czarownice, zmuszanie czarodziejów do pokazów albo nauczania magii. Hall spojrzała na dziewczynę, która wyglądała na lekko zawiedzioną jej odpowiedzią. Kobieta westchnęła i dodała: - Nie uważam, żeby Międzynarodowy Kodeks Tajności był najlepszym wyjściem, bo każdy powinien mieć możliwość korzystania z dobrodziejstw magii, nie mniej jednak trudno ukryć, że na ten moment w moim mniemaniu nie ma żadnego lepszego rozwiązania - nasze ujawnienie mogłoby spowodować panikę i zamieszki. Profesor zastanawiała się czy pytanie dziewczyny jest spowodowane zwykłą ciekawością, czy może jakimś żalem, że czarodzieje korzystają z mugolskich technologii nie dając za to nic w zamian. Kobieta postanowiła udzielić jeszcze jednej odpowiedzi, która być może usatysfakcjonowałaby dziewczynę. - Mimo tego, że jesteśmy objęci Międzynarodowym Kodeksem Tajności to nasza obecność pozostawia pewien ślad w życiu niemagów. Wiedzą to szczególnie osoby, których rodzice są niemagiczni - tacy mugole wiedzą o istnieniu naszego świata, czasem korzystają z pomocy swoich bliskich czarodziejów. Poza tym w czasie wojen czarodziejów i drugiej Wojny Światowej wielu naszych pobratymców chroniło swoich mugolskich sąsiadów za pomocą zaklęć. Uśmiechnęła się do dziewczyny, po czym usiadła do sprawdzania kartkówek - co poszło jej dość sprawnie.
Trudno ukryć, że większość klasy spisała się znakomicie, ale było kilka osób, które ewidentnie nie miały niemalże żadnej wiedzy na temat mugoli - profesor nie zamierzała ich jednak szkalować - skoro tu przyszli to chyba chcieli się jednak czegoś dowiedzieć. Przeszli do zadania - nauczycielka rozdała klasie mugolskie smatfony, a sobie zostawiła jeden. Zapisała na tablicy numer telefonu i zaczęła tłumaczyć zadanie: - Na moją prośbę dyrektor zdjął z tej sali zaklęcia zaburzające działania elektroniki, dlatego możemy korzystać tutaj z mugolskich komórek. Waszym zadaniem jest zapisanie tego numeru - kobieta wskazała palcem na tablicę - I wysłanie na niego wiadomości tekstowej czyli tak zwanego smsa. W międzyczasie będę opowiadać Wam o mugolskich sposobach komunikacji, a Wy będziecie musieli po wszystkich sporządzić z tego notatkę. Profesor Hall zaprezentowała im jak wykonać zadanie, po czym zaczęła opowiadać im o smsach, mailach, telefonach i systemie pocztowym Dla kogoś kto pochodził z mugolskiego domu to zadanie było dość łatwe, jednakże większość z nich wychowało się w rodzinach czarodziejskich, więc to zadanie mimo wszystko mogło sprawić im jakiś problem.
Zasady:
1. Rzucacie dwiema kostkami - jedną na zadanie, drugą na notatki 2. W zadaniu z smsem obowiązują następujące bonusy: - Osoby wychowane w rodzinach mugolskich nie muszą rzucać kostką - od razu mają 6 punktów. - Osoby, które są czystej krwi odejmują sobie 1 punkt - Osoby półkrwi mają prawo do przerzutu (bierzecie lepszy wynik), osoby krwi 25% i 10% dodają sobie 1 punkt. - Jeśli uważasz, że Twoja postać nie podołałaby zadaniu możesz sobie odjąć punkty wedle uznania, jeśli wiesz, że Twoja postać miała kontakt z mugolską technologią (np. w poprzednim poście Lysandra napisałam, że korzystał z komórki by kontaktować się z dziadkami) możesz te punkty dodać. Proszę jednak byście robili to z rozsądkiem i uzasadnili to w poście. 3. W przypadku notatek nie obowiązują żadne bonusy (nie wolno korzystać z samonotujacych piór)
Kostki na smsa:
1- totalnie nie wiesz co ze sobą począć i nie udaje Ci się wykonać zadania. 2 - Udaje Ci się dodać nauczycielkę do kontaktów, jednakże ogarnięcie menu telefonu Cię przerasta - nie wysyłasz wiadomości. 3 - Udaje Ci wysłać wiadomość, jednakże Twój sms jest pusty. 4 - Po dłuższym zastanowienie udaje Ci się wykonać zadanie, jednakże zajmuje Ci to dość dużo czasu. 5 - Wysyłasz smsa, jednakże nie potrafisz zmienić klawiatury literowej na numerową, więc nie zapisujesz swojej klasy. 6- Bez problemu wysyłasz nauczycielce smsa ze swoim imieniem, nazwiskiem, klasą i krótką notatką. Korzystasz również z emotikonek.
Kostki na notatki:
1 - Twoje notatki są wręcz perfekcyjne, zapisałeś każdy szczegół. Profesor Hall chwali Twoją pracę, ale mówi, że łatwiej byłoby Ci się uczyć z nich, gdyby były bardziej zwięzłe. 2 - Twoje notatki zawierają wszystkie ważne rzeczy, ale nie są przesycone niepotrzebną treścią. Profesor Hall chwali je i podaje Cię za przykład dla całej klasy. 3 - Twoje notatki są dość zwięzłe, ale ujmują większość najważniejszych aspektów. Następnym razem zadbaj trochę o szczegóły! 4 - Notatki są zbyt krótkie i gdybyś uczył się z nich do egzaminu najprawdopodobniej niewiele byś z tego wszystkiego wyciągnął, jednakże nauczycielka nie komentuje ich. 5 - Trudno ukryć, że się nie przyłożyłeś, a na Twojej kartce widnieje zaledwie kilka słów kluczy. Profesor patrzy na Ciebie z dezaprobatą - następnym razem skup się bardziej! 6 - Tak zaaferowałeś się zadaniem, że zupełnie zapomniałeś o zrobieniu notatek. Nauczycielka jest na Ciebie trochę zła, przez co tracisz punkty.
Idę w środę do szpitala i nie wiadomo jak długo tam będę oraz jak bardzo będzie mi zamulał Internet (będę miała ze sobą laptopa). Termin jest do czwartku (1 czerwca), popołudniu dodam posta, byłabym jednak bardzo wdzięczna gdybyście postarali się uwinąć szybciej i ułatwić mi trochę życie.
Poderwałam się z miejsca. Cholera! Miałam tylko chwilę odetchnąć, a tymczasem przysnęłam. Spojrzała na @Lysander S. Zakrzewski lekko zdziwiona. Kiedy on tutaj przyszedł? Zupełnie nie pamiętałam kiedy się zjawił w klasie, co dopiero usiadł obok mnie. Cóż, nie byłam w zbyt dobrej kondycji tego dnia. Zdążyłam jednak usłyszeć co mamy zrobić. Nie notowałam prawie nic. Dajmy spokój, spotykałam się z mugolską technologią tyle razy, że zupełnie tego nie potrzebowałam. Miałam świetny kontakt z prababcią, która nie miała nic wspólnego z magią. Prababcia Helena nauczyła mnie wszystkiego o świecie mugoli, więc doskonale wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Zresztą może i bym zanotowała więcej, ale wciąż byłam tak śpiąca, że nie bardzo kontaktowałam. Dopiero gdy profesor Hall rozdała nam telefony nieco się rozbudziłam. Sama miałam jeden i dzięki temu pozostawałam z prababcią w stałym kontakcie. Co prawda w Hogwarcie żadne urządzenie elektroniczne nie działało, ale nadal miałam poczucie, że mam z nią ciągły kontakt. Chwyciłam za komórkę i wysłałam SMSa tak jak on naprawdę powinien wyglądać. Szczerze mówiąc wolałam wysyłać listy tak jak robili to czarodzieje, ale prababcia chyba by zeszła na zawał gdyby w jej oknie pojawiła się sowa z listem. Więc tak było po prostu bezpieczniej. Niemniej jednak - bułka z masłem.
SMS: 3 + 1 za krew + 2 dodałam, bo Bianca wie wszystko dzięki prababci NOTATKI: 5
William Walker
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Im dłużej siedziałem w tej klasie tym bardziej czułem, że po prostu nie powinno mnie tutaj być. Na Merlina, jakie to było marnotrawstwo czasu. Moi rodzice chyba przewracają się właśnie w grobie. Nie słuchałem Hall kiedy odpowiadała na pytanie Wykeham. Jak już mówiłem - gówno mnie to wszystko obchodziło. Nie miałem nic innego do roboty, więc zacząłem notować to co mówiła nauczycielka. Lepsze było to niżeli miałbym siedzieć i patrzeć w sufit pustym wzrokiem. Moje notatki były całkiem zwięzłe i chyba zawarłem w nich większość ważnych rzeczy. Kiedy na mojej ławce wylądował telefon komórkowy, spojrzałem na niego jak na robaka. Zupełnie nie wiedziałem co mam zrobić. Chwyciłem go do ręki i spróbowałem cokolwiek ogarnąć. Chyba podstawą było czytanie co tam było napisane. Wszedłem w "wiadomości" i postarałem się wysłać tego nieszczęsnego SMSa. Robiłem to pierwszy raz w życiu. Nigdy wcześniej nie miałem nawet takiego urządzenia w ręku, co dopiero miałem z niego korzystać. Udało mi się wysłać pustą wiadomość. No, jak na pierwszy raz to chyba nie było aż tak znowu źle. Może gdybym jednak więcej zanotował poszłoby mi lepiej. Oparłem się o oparcie krzesła i skrzyżowałem ręce na piersi, czekając na dalszy ciąg lekcji. Jedyne czego chciałem w tamtej chwili, to wyjść.
SMS: 3 NOTATKI: 3
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Puściłam mimo uszu złośliwą uwagę Caluma i zabrałam się do pracy. Rozdziawiłam buzię, gdy usłyszałam jakie będzie nasze zadanie. Na brodę Merlina! Gdy nauczycielka podała mi smartfona nieszczególnie wiedziałam jak się nim posłużyć, jednakże po dokładnym wyjaśnieniu zrozumiałam przynajmniej jak napisać wiadomość tekstową. Jakimś cudem wysłałam nauczycielce smsa o treści Jestem Lotta Hudson, z klasy 7 : ) (chociaż trudno ukryć, że klikanie tych małych kwadracików na ekranie sprawiło mi trochę trudności) i zabrałam się za notowanie. Trudno ukryć, że byłam tak podekscytowana napisanym przeze mnie smsem, że nieszczególnie skupiłam się na notowaniu. Moje notatki wprawdzie oddawały sedno sprawy, jednakże nie były szczególnie dokładne, co zauważył nawet profesor Hall. Po ich sporządzeniu zajrzałam przez ramię @Calum O. L. Dear, żeby sprawdzić jak chłopak sobie radzi.
Te zajęcia były zarówno dla Bianci, jak i dla mnie totalnie banalne. Nasi dziadkowie ze strony ojca byli mugolami, oboje mieszkaliśmy obecnie w mieszkaniu, które nasz ojciec dostał od nich i które było wyposażone po mugolsku - mieliśmy lodówkę, ekspres do kawy, meble z Ikei, prąd, Internet i wszystkie rzeczy, które większości czarodziejów wydawały się czymś nienormalnym, a dla mugoli było codziennością. Każdego dnia pisałem smsa do dziadka z pytaniem co tam u niego, z ojcem też dość często porozumiewałem się telefonicznie (chociaż gdy zostawałem na noc w Hogwarcie albo Hogsmeade byłem zmuszony wysyłać sowy). Trudno ukryć, że bawiły mnie próby wysłania przez innych smsa (tak bardzo się na tym skupiłem, że moje notatki były co najmniej słabe). Moja dziewięćdziesięciopięcioletnia prababcia, która już bardzo słabo widziała, radziła sobie ze smartfonem lepiej niż ta banda kretynów. Nie ukrywam, że chciałem się popisać, więc wysłałem profesor Hall mmsa z selfie, podpisanego moim imieniem i nazwiskiem. Po oddaniu pracy zacząłem z nudów szkicować śmieszne obrazki w moim notatniku.
SMS: 6 Notatki: 4
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Rzeczywiście odpowiedź nauczycielki jej nie ukontentowała, mimo wszystko od początku się tego spodziewała, a może nawet po cichu na to liczyła. Inaczej nie byłoby szans na polemikę, na którą tak się napalała. Chciała zmieniać świat nie tylko po to, żeby był lepszy, lecz także po to, żeby sama mogła odegrać w nim jakąś ważną rolę. Z nieprawdopodobną dla niej cierpliwością czekała do samego końca wypowiedzi profesor. Kultura dyskusji to ważna rzecz, prawda? Kiedy tylko Hall skończyła swoją opinię, ręka Ettie znów wystrzeliła w górę. Niewzruszenie czekała aż kobieta dokończy sprawdzanie kartkówek i na tym jej grzeczność się kończyła, bo kiedy tylko nauczycielka skończyła, zaczęła własną przemowę nie czekając na pozwolenie. - Po pierwsze: jesteśmy hipokrytami. Boohoo, polowania na czarownice... porozmawiajmy może o Voldemorcie i o tym, że do dziś, nawet w Hogwarcie, jest wielu rasistów. Po drugie: jesteśmy strasznymi tchórzami: gdyby każda dyskryminowana grupa cały czas ukrywała się ze strachu przed prześladowaniem, nigdy nie byłoby żadnego postępu w tej materii. Homoseksualizm na przykład. Pięćdziesiąt lat temu za inną orientację można było iść do więzienia albo dostać roboty społeczne, ale byli ludzie, którzy walczyli o równe prawa i owszem płacili za to wysokie stawki, ale coś przynajmniej osiągnęli. Może zamiast usprawiedliwiać się, że nie ma lepszego rozwiązania, powinniśmy się nad nim faktycznie zastanowić? Nie chodzi przecież o to, żeby na trzy-cztery i zupełnie bez pomysłu się ujawnić. Może zamiast uczyć się o działaniu siatki, sieci, czy czego tam, powinniśmy właśnie pracować nad jakimiś programami integracji z niemagami? Właśnie na przykładzie rodzin mugolaków widać najlepiej, że zaakceptowanie czarodziejów nie jest wcale takim ogromnym problemem jak nam się wydaje. Swojego telefonu oczywiście nie tknęła, a nawet starała się omijać go wzrokiem. Notatek również nie zamierzała robić. Wcale nie przyszła tu żeby się uczyć. Najchętniej w ogóle zatkałaby uszy, żeby przypadkiem nic z wiedzy o nich nie zostało jej przypadkiem w głowie.
Nie wiedziała, czy się cieszyć, czy martwić, kiedy dostała do ręki telefon. Oczywiście jej ojciec posiadał takich pewnie trzy albo cztery jednocześnie, zmieniając modele na najnowsze co pół roku, ale jej bardzo mądra matka nie pozwalała małej Ruth się tym bawić. Nigdy. Nauczanie fizyki i matematyki było dla Alice jeszcze do przełknięcia, ale pokazywanie małej czarownicy jakichś metalowych, grających pudełek już nie. Wystarczyło jej stresów, kiedy stary Benedict zaczął uczyć wnuczkę strzelać z ostrej broni, toteż rad nie rad młoda Wittenberg dziś miała okazję obsługiwać telefon po raz pierwszy w życiu. Oczywiście na początku kompletnie nie wiedziała, co z nim zrobić, dlatego też - swoim sposobem - zaczęła klikać wszystko na raz, wchodząc w jakieś opcje systemu i o włos brakowało, żeby swoimi ciekawskimi łapskami dobrała się do samego roota, ale smsa nie wysłała. Po jakimś czasie doklikała się w końcu do "tej słusznej" części telefonu, gdzie wpisywało się tekst i w końcu udało jej się wysłać lakoniczną wiadomość do nauczycielki. Co do notatek - cóż, u Fairwyna, który bredził o runach pół zajęć potrafiła napisać jedynie dwa słowa notatek - pierwszym było jego imię, a drugim nazwisko, dlatego i tutaj, z racji zwyczajnej znajomości teoretycznej sposobów komunikacji mugolskiej zapisała tylko kilka kluczowych słów i oczywiście to by jej wystarczyło - Hall chyba niekoniecznie, bo jej wzrok mówił, jakby wymagała od Ruth całej epopei na temat sieci GSM. Chcesz się siłować panno (pani?) Amelio na teorię przesyłu fal elektromagnetycznych? No to Ruth bardzo chętnie. Niemniej jednak był jeszcze jeden istotny powód tak skąpych notatek. @Harriette Wykeham, która ostatnio dała Wittenberg trochę w kość, choć ta i tak miała wrażenie, że właściwie wszystko sobie wyjaśniły. Nic do niej nie miała, ale słowa, które wypowiedziała Gryfonka były wprost wyrwane z umysłu szesnastolatki, która w życiu widziała tylko Hogwart Express i Miodowe Królestwo. -Harriette, ty naprawdę porównałaś teraz inną orientację seksualną do zdolności magicznych? - zapytała głośno, ze zdziwieniem mrugając oczami - Poczytaj trochę, zanim zaczniesz wyręczać Ministra Magii w tworzeniu planów polityki kontaktów z mugolami - nie skończyła, bo aż zakuło ją serce. Wiedziała, że jej wyobrażenie o mugolach jest trochę wypaczone przez krzywdę, jaką jej kiedyś wyrządzili i nie chciała się wdawać w niepotrzebne dyskusje, ale fakt pozostawał faktem. Ujawnienie się oznaczałoby krwawą jatkę, bo jakże naiwnym byłoby sądzić, że czarodzieje pozostaliby bezpieczni, kiedy Mugole dowiedzieliby się, że są tacy, którzy mają "coś więcej" niż oni... To "coś", czyli zdolności magiczne szybko stałoby się powodem ich badań, a potem obsesji, przez co niejeden czarodziej skończyłby pokrojony na kawałeczki na prowizorycznym stole operacyjnym. Ruth także chciałaby, żeby obie rasy żyły w zgodzie, oczywiście. Nikt nie wyobrażał sobie nawet, jak ciężko jej było całe życie ukrywać fakt, że jej najukochańszy ojciec jest mugolem, a żeby ratować związek jej rodziców musieli na zawsze opuścić Szwecję, gdy była jeszcze malutka. Bardzo chciała, żeby nastąpiło ujawnienie, jednak wiedziała także, że sprawa jest bardzo złożona, delikatna a przede wszystkim szalenie niebezpieczna i wręcz niemożliwa do zrealizowania. Mugole wydłubywali oczy dzieciom z heterochromią w ramach "studium medycznego", a przecież nie była to cecha tak cenna jak czarowanie, stąd Merlin wie, jak bezwzględni mogliby się okazać w swoim zaślepieniu dążeniem do uzyskania tej samej mocy, którą posiadali czarodzieje. Mogło okazać się naturalnie, że to najczarniejszy scenariusz, ale tylko głupiec by go nie przewidywał. Naprawdę nie miała zamiaru się kłócić i te dwa krótkie zdania wyrwały jej się kompletnie niepotrzebnie, dlatego odpuściła, zanim jeszcze zaczęła licząc na to, że Harriette w swoim wojowniczym charakterze nie rzuci się na nią z pięściami.
Miałam tę lekcję tak bardzo w dupie, że jedyne co powstrzymało mnie przed opuszczeniem sali to fakt, że dosiadła się do mnie @Bridget Hudson i całkiem miło sobie gadałyśmy (oczywiście szeptem!) wymieniając najnowsze ploteczki. Nie udało mi się wysłać wiadomości do nauczycielki - bez problemu wpisałam jej numer do książki kontaktów, ale wysłanie smsa mnie przerosło. Pewnie to było coś prostego, w gruncie rzeczy było mi wszystko jedno. Notowałam dość nieświadomie (bo nie za bardzo wiedziałam o czym nauczycielka mówi): część ściągnęłam od Bri, część napisałam własnymi słowami - wyszło całkiem przyzwoicie, chyba zaznaczyłam wszystkie najważniejsze rzeczy. W gruncie rzeczy zupełnie nie interesowała mnie dyskusja między Wykeham, Wittenberg, a nauczycielką - to nie był moje klimaty. Rodzice starali się wpoić mi nienawiść do mugoli i po latach udawania, że słucham ich gadania nie miałam żadnego zdania na temat niemagów - w moim mniemaniu byli, i tyle. Nie za bardzo mnie obchodzili.
SMS: 3 - 1 (czysta krew) = 2 Notatki: 3
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Liczyła na to, że inni uczniowie włączą się do dyskusji, nawet jeżeli miała to być @Ruth Wittenberg, za którą delikatnie mówiąc, od jakiegoś czasu nie przepadała. Z tym, że Szwedka najwyraźniej wcale nie chciała dyskutować, a tylko skrytykować jej opinię i to zanim w ogóle do końca ją poznała. - Tak. Tak, porównałam - odpowiedziała poważnie, odwracając się w jej stronę. W rzeczywistości Ettie czytała i to czytała dużo. Ze szczególnym zaś zamiłowaniem to, co traktowało o historii - od fabularnych książek tylko bazujących na prawdziwych wydarzeniach, po zbiory dokumentacji historycznych, które dla normalnych ludzi były nudne jak flaki z olejem. Tak więc zdawała sobie sprawę z tego, że na przestrzeni wieków homoseksualiści doświadczali nie mniejszego terroru od podejrzewanych o magię. Zdawała sobie sprawę z tego jak łatwo było nastawić ludzi przeciwko sobie i jakie krzywdy potrafili sobie nawzajem wyrządzać, ale "ludzie" oznaczało zarówno mugoli jak i czarodziejów. Przez to, że niemagów traktowano jako obcych, wydawało im się, że będą dla nich Merlin wie jakim zagrożeniem. Tymczasem dla Ettie oczywistym było, że aktualnie to mugole są traktowani jako niżsi w hierarchii. Tak długo jak mugol pozostawał w nieświadomości dozwolone było rzucenie w niego zaklęciem, namieszanie mu w pamięci, zakrzywienie jego postrzegania świata. Czarodzieje nie bali się prześladowania, a utraty władzy. Nie bali się wojny, a wojny na równych prawach. - Dziękuję - dorzuciła sarkastycznie - Bardzo doceniam twoje merytoryczne argumenty w tej sprawie. Odwróciła się i chwilę siedziała prosto, patrząc w tablicę. Długo jednak tak nie wytrzymała. Znów zwróciła się twarzą do Krukonki. Nie chcieć czegoś robić to jedno, ale podcinać skrzydła zaangażowanym było zwykłym świństwem i nie zamierzała zbyć tego milczeniem. - Wiesz co? Cieszę się, że nie było Cię w pobliżu, kiedy Emmeline Pankhurst zakładała Women's Franchise League albo kiedy Scamander pisał Zakaz Eksperymentalnej Hodowli. O tak, zaufajmy całkowicie politykom - nikt przecież nigdy na tym źle nie wyszedł. Chcesz to kontynuuj sobie swoje wygodne życie, ale nie przeszkadzaj tym, którzy mają ideę i odwagę, żeby coś zmienić. Najbardziej denerwował ją brak zrozumienia ze strony kogokolwiek. Nie chciała tak jak Pinkstone toczyć samotnej, nieprzemyślanej walki z systemem (z całym szacunkiem dla tej pani - niby nic nie osiągnęła, ale wskazała bardzo ważny problem i zainspirowała innych). Nie chciała zmieniać świata od razu. Wiedziała, że poprawa kontaktów z mugolami wymagała czasu, pracy i zaangażowania wielu osób. Chciała żeby te reformy przeprowadzono dokładnie, nawet gdyby sama miała nie dożyć sukcesu. Nikt nie chciał jej jednak słuchać, również przez kpiny osób, które tak jak Wittenberg przekonane były o swojej nieomylności i nie wierzyły w to, że ktoś (szczególnie ktoś młodszy) może mieć od nich wznioślejsze plany.
Sam sms nie poszedł mi zbyt dobrze, bo o ile dodałem nauczycielkę do kontaktów, jakoś tak nie mogłem się odnaleźć. Palce mi się nie mieściły na tym malutkim ekranie, nie trafiałem w nic i stało się do dla mnie bardzo frustrujące. Równie dobrze mogłem posłać patronusa z wiadomością, byłoby szybciej i na pewno nie byłoby tak męcząco. W międzyczasie przysłuchałem się dyskusji, jaka wywiązała się między nauczycielką, Wittenberg a Wykeham, ale nie chciałem brać w niej udziału, bo moim zdaniem była bezsensowna. Po co niszczyć coś, co funkcjonuje od dawna i nie sprawia nikomu problemów? Zamiast przejmować się durnotami, zająłem się konstruowaniem swoich notatek, które okazały się na tyle dobre, że Hall pochwaliła mnie przy grupie. Cóż, chociaż w pisaniu na papierze byłem w jakiś sposób dobry. Ukradkiem jeszcze uśmiechnąłem się do Ruth, z którą nie rozmawiałem za bardzo od czasu tego feralnego spotkania w kamienicy. Szczerze powiedziawszy unikałem jej trochę, ale miałem w tym czasie dużo spraw na głowie i siedziałem z nosem w książkach, toteż nawet nie miałem czasu się tym zająć. W tamtej chwili pomyślałem jednak, że niedługo napiszę jej liścik.
kostki sms: 3-1=2 kostki notatki: 2
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Po plotkach z Vivien przyszedł czas na faktyczne zadanie, przy którym opadła mi szczęka. Miała wysyłać smsy? Ale jak? Wziąwszy smartfona do ręki, nie mogła nadziwić się nad tym, jak płaskie było to urządzenie i jak niewielki zdawał się być ekran. Po krótkiej konsultacji z Vivien udało jej się dodać nauczycielkę do kontaktów, ale na tym zakończyłaby się jej przygoda z mugolską technologią, ponieważ reszta wydawała jej się zbyt skomplikowana, a długie paznokcie znacznie utrudniały klikanie ikon na ekranie, co dopiero klawiatury. Zresztą wszystko to było dla niej bardzo obce. - W sumie nie tak źle z tymi telefonami - rzuciła do koleżanki. - Mogłabym się kiedyś nauczyć, ale nie mam znajomych mugoli do ćwiczenia smsów, więc w sumie bez sensu - dodała i lekko posmutniała. No przyznajcie, umiejętność obsługi telefonu musiała być super! Nie mogła się skupić na swoich notatkach ze względu na rozgrywającą się w sali dyskusję. Słuchała każdego słowa Harriette i gdy zaczęła rozmyślać nad nimi, na jej kartce pojawiały się wyłącznie skrótowe hasła. Profesor Hall nie była zbytnio zadowolona po zerknięciu na papier przed Bridget, ale nie skomentowała notatek w żaden sposób.
Nebraska ucieszyła się z nauki pisania smsa - chyba już kiedyś próbowała, ale nie była pewna, czy tamten telefon wyglądał tak jak ten... Taki... Płaski. I zadziwiająco lekki. Nebraska z zainteresowaniem zaczęła oglądać to technologiczne cacko, po czym wzięła się za faktyczne zadanie. Bezproblemowo dodała nauczycielkę do kontaktów, później napisała smsa, w którym było jej imię i nazwisko oraz dom, ale niestety nie wiedziała, jak przełączyć się na klawiaturę numeryczną, toteż posłana wiadomość nie zawierała klasy, do której chodziła Nebbie. Notatki natomiast wyglądało jak transkrypcja całego monologu pani Hall. Nebraska zdawała się zapisać każde słowo, które wyszło z jej ust.
Trudno ukryć, że to co mówiła @Harriette Wykeham lekko zirytowała nauczycielkę. Uwielbiała nie tylko mugoli, ale również uczniów żądnych wiedzy dlatego tego typu teksty ze strony uczennicy sprawiły jej przykrość – całym sercem angażowała się w swoją pracę dlatego atak ze strony Gryfonki bolał ją podwójnie. Mimo to spokojnie wysłuchała jej tyrady czując lekką ulgę, gdy odezwała się @Ruth Wittenberg. Dopiero gdy Harriette skończyła kobieta profesor Hall zabrała głos: - Nie powiedziałam, że nie ma żadnego rozwiązania sytuacji, tylko, że ja go na ten moment nie widzę, co nie wyklucza, że w przyszłości się ono pojawi. Byłabym bardzo szczęśliwa gdyby udało nam się żyć w zgodzie z mugolami, ale moim zadaniem na ten moment jest uczenie Was, bo to edukacja jest pierwszym krokiem do integracji. Na moment przerwała by spojrzeć na reakcję Wykeham, jednakże z twarzy dziewczyny nie dało się nic wyczytać, więc wciąż patrząc na nią badawczo kontynuowała. - Mam pytanie: jak chcesz dążyć do integracji z mugolami skoro pogardzasz wiedzą na ich temat? Żeby się z kimś zintegrować, żeby chociażby podjąć próbę współpracy i stworzyć plan trzeba wiedzieć coś o tej drugiej osobie, a Ty nawet nie próbujesz dowiedzieć się czegokolwiek na ich temat. Po tej odpowiedzi kobieta sprawdziła zadanie – zaledwie kilku osobom udało się wysłać wiadomość, mało kto miał dobrze zrobione notatki. Mimo to była zadowolona, bo wszyscy przynajmniej podjęli próbę wykonania zadania
- Wszyscy, którzy mają Wybitny otrzymują 5 punktów dla swojego domu. Notatki nie zostały przeze mnie ocenione, ale mimo to chcę nagrodzić dwie osoby, które sporządziły je najlepiej. Panie Dear, Panno Jones - możecie podwyższyć sobie ocenę na następnej wejściówce. Dziękuję za uwagę, koniec lekcji.- powiedziała by po chwili przypomnieć sobie, że kilka osób jeszcze nie zakończyła zadania. Profesor Hall spojrzała badawczo na czwórkę uczniów(@Tequila I. M. Evermore, @Ezra T. Clarke, @Dreama Vin-Eurico, @Matthew Raynor), którzy jeszcze nie skończyli pracy i powiedziała do nich z uśmiechem: - Możecie jeszcze zostać pięć minut na przerwie i skończyć.
z/t dla wszystkich oprócz tych czterech osób. Jeśli macie ochotę możecie zostać na przerwie i zadać nauczycielce jakieś pytania albo dokończyć dyskusję (Etka)
Cztery wskazane przeze mnie osoby, które nie napisały posta mają czas do 18. Te osoby, które już napisały posty zaraz otrzymają punkty do kuferka. Na następnej wejściówce z mugololo Nebraska może sobie dodać dwa punkty, a Calum jeden (za notatki)
Dreama Vin-Eurico
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Chmury płynące za oknem były wyjątkowo interesujące, Dreama z wielkim zaangażowaniem obserwowała wszystkie zjawiska, które działy się na niebie. Jednym uchem wypuszczała co mówi do niej nauczycielka i nie zanotowała zbyt wiele, jednak miała nadzieję, że Amelia Hall nie rzuci w jej stronę jakiegoś kąśliwego komentarzu. Pogoda aż tak ją zaabsorbowała, że nawet nie zauważyła telefonu, który się przed nią pojawił i dopiero, gdy nauczycielka oddała innym i oceny, i odezwała się do reszty, która również jak ona, chyba niezbyt słuchała. Miała kiedyś kontakt z tym urządzeniem. Jej matka posiadała taki osobiście, a i ona sama, żyjąc wśród mugoli z niego korzystała, dlatego też napisanie smsa, nie było trudnym zadaniem. Ujęła telefon w dłoń i sprawnie napisała smsa z swoim imieniem i nazwiskiem, klasą, domem i nawet wysłała małe serduszko. Przecież trochę miłości jeszcze nie zaszkodziło nikomu. Zadowolona odłozyła zaraz urządzenie na miejsce i spojrzała na reszte klasy, która tak jak ona pozostała na przerwie.
kostki: 6 i 5
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Znów niezrozumienie. Była zaskoczona i zawiedziona reakcją Hall. Ettie nie chciała na nikogo naskakiwać, ani obrażać. Sama przecież zaliczyła się do oskarżanej przez siebie grupy. Celowo użyła pierwszej osoby krytykując czarodziejów, żeby podkreślić, że widzi problem w społeczeństwie, a nie jednostkach. Owszem, może się trochę rozemocjonowała, ale to dlatego, że była mocno zaangażowana. Ad personam wyskoczyła tylko do Wittenberg, która wykpiła ją i nawet nie raczyła powiedzieć dlaczego. - "Się pojawi..." - powtórzyła cicho rozczarowana - Na szczęście takie rzeczy pojawiają się same z siebie... - wymruczała pod nosem, czując przytłaczającą ją bezradność. Przyszła na tę lekcję z nadzieją, że znajdzie tu ludzi, którzy zechcą przyłączyć się do inicjatywy. Oni zaś sprawiali wrażenie, jakby trafili tu z przypadku. 90% klasy nawet nie zwróciło na nią uwagi, a nauczycielka, na którą naprawdę liczyła, zupełnie ją zlekceważyła. Wiedziała, że głoszenie jakiejś idei to ciężki kawał chleba. Wiedziała z książek i opowieści, a do tej pory zdawało jej się, że również z doświadczenia. Odkąd w wieku kilku lat uparła się, że nie zgadza się z Kodeksem Tajności ludzie, którym o tym mówiła w najlepszym wypadku patrzyli na nią z politowaniem. Ona zaś była z siebie nieprawdopodobnie dumna, że mimo to się nie poddawała. Dziś dopiero przekonała się czym naprawdę był ból związany z głoszeniem odmiennych poglądów. Dziś, kiedy wzgardzili nią nie obcy ludzie, a potencjalni sojusznicy. I nie było w tym nic prometejskiego. Nigdy w życiu nie czuła się bardziej samotna i zagubiona. Przybita, siedziała chwilę cicho. Jej nadzieje i całe wcześniejsze wyobrażenie sytuacji zostały strzaskane w drobny mak. Ożywiła się na chwilę słysząc kolejne pytanie nauczycielki, ale kiedy ta doszła do drugiej części zdania, poczuła jakby ktoś (już po raz drugi w ciągu kilku sekund) zepchnął ją z wieży na brukowany chodnik. Przez moment na prawdę wierzyła, że profesor jednak zapyta ją o jej pomysły na integrację ras. Aż do "skoro". To nie miała być prośba o opinię, tylko zarzut. Bardzo krzywdzący zarzut... - "Pogardzam?" - spytała cienkim głosem. To był gwóźdź do trumny. Nie zwróciła wcześniej uwagi na to, że nigdy nie wyjaśniła Hall swoich motywów, jej interpretacja jednak bardzo ją zabolała. Osądziła ją, nie dając jej nawet możliwości przedstawienia swojego stanowiska. Tak naprawdę Ettie troszeczkę oszukiwała z tym odcinaniem się od wiedzy o niemagicznym świecie. Izolowała się od technologii i starała się nie wnikać w ich życie codzienne, ale nawet jej ośli upór nie powstrzymał jej przed pokusą poznania mugolskiej historii, w polityce zaś orientowała się lepiej niż niejeden niemag w jej wieku. Oczywiście, że miała plany na zwiększenie współpracy obu światów lub raczej ich szkice. Potrzebowała tylko kogoś mądrzejszego od siebie do pomocy i jakiegoś wsparcia ze strony innych. Tego jednak na próżno mogła szukać w tej klasie. Wiedziała, że nikt tu już nie będzie jej słuchał i zareagowała tak jak niemal każdy nastolatek reagował na brak zrozumienia i próby stłamszenia - złością. - Nic pani nie rozumie, nie? - rzuciła z wyrzutem. Zerwała się i szarpiąc się z torbą, której ramiączko przystawiła krzesłem kontynuowała poirytowana - Nie ważne! Myślałam, że zaangażowanie się docenia... Zapomniałam, że wartość człowieka mierzy się tu w Wybitnych! - była pewna, że gdyby miała tak dobre oceny jak Wittenberg, nauczycielka na pewno potraktowałaby ją inaczej. Przetarła dłonią oko, zgarniając łzę, która wymsknęła jej się spod powieki, nim ktokolwiek mógł ją zauważyć i ruszyła w stronę wyjścia, czując, że dłużej nie wytrzyma. Nie mówiła "do widzenia". Jednego była aktualnie pewna - nikogo z nich nie chciała już więcej widzieć. Stoczyła pierwszą bitwę i niepodważalnie ją przegrała.
Ostatnie dni szkoły były jak zwykle słoneczne, ciepłe i nikomu nie chciało się za bardzo przychodzić na jakieś dodatkowe lekcje – a przynajmniej z takiego założenia wychodziła profesor Hall. Kiedy jednak spotkała któregoś dnia na korytarzu Estellę dowiedziała się, że uczniowie dostali jakiejś „zajęciowej gorączki” i ochoczo uczestniczą we wszystkich lekcjach, choć podobno profesor Craine na swoich ostatnich popołudniowych zajęciach uświadczył tylko pięć osób… Hall z entuzjazmem wywiesiła więc ogłoszenie o lekcji, przychodząc na nią jak zwykle sporo przed czasem i umieszczając pytanie dla studentów na tablicy. Nie miała w zwyczaju wstawiać ocen za takie luźna kartkówki, ale taki wstęp zdecydowanie przyda się uczniom do ich dzisiejszego zadania. W torebce przyniosła kilkanaście małych kostek, szczelnie zabezpieczonych, które od wejścia zaczęła układać w równym rządku przed sobą. No, to będzie lekcja z przytupem!
Pytanie na tablicy do odpowiedzi:
Spoiler:
Wymień trzy zaklęcia, które ułatwiają czarodziejom codzienne życie i opisz, jak poradziłbyś sobie z rozwiązywanym przez nie problemem w „mugolski” sposób.
Przykład: Colovaria – użyłbym/użyłabym chemicznej farby do włosów lub henny.
czas do 23.06 do 23:59
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Jak już poszła na tę całą numerologię, to mogła przy okazji zahaczyć o mugoloznawstwo. Ostatni raz zjawiła się na takiej lekcji wtedy, kiedy ćwiczyli boksowanie i to się Gryfonce bardzo spodobało. Miała okazję obić twarz jednego Ślizgona, a teraz nawet chętnie by to powtórzyła. Fire wiedziała jednak, że Hall to nie ten typ nauczyciela co Shercliffe, więc nie spodziewała się żadnych fajerwerków. Właściwie to była pewna, że wynudzi się jak mops. Do tego zjawiła się pierwsza, ale wcale to Blaithin nie speszyło. Zarzuciła warkocz na tył pleców i śmiało przestąpiła próg, jak zwykle przybierając pozę pełną luzu, swobody i pewności siebie. - Dzień dobry! U pani to chyba zawsze takie tłumy. - od razu dała do pieca, ale posłała nauczycielce coś w kształcie uśmiechu. Nic dziwnego, że większość profesorów nie znosiła Szkotki, skoro pozwalała sobie na dosłownie wszystko. Poprawiła odznakę prefekta, którą i tak nosiła jedynie dla ozdoby i siadła w miejscu na samym końcu sali. Nogi w glanach oparła o krzesełko przed nią, rozsiadając się jak w kawiarni. Brakowało tylko, żeby wyciągnęła papierosa i zapaliła. Calefactio - użyłabym do tego zwykłego ognia, nad którym postawiłabym naczynie. Lumos - użyłabym jakiejś lampy, świeczki albo latawca...? Coś wspólnego z lataniem, takie elektryczne. Sacermo - użyłabym nożyczek, noża, czegoś ostrego. Kiedy już skończyła, zdecydowała się posłać kartkę za pomocą zaklęcia na biurko Hall. Dotychczas czarny bez bardzo wybrednie wybierał momenty, kiedy słuchać poleceń Gryfonki, a kiedy nie. Jej zdrowie jednak było już niemal w pełni odbudowane (co prawda nie mogła biegać i jakby ktoś choćby przypadkiem dźgnął ją w żebro, zwinęłaby się w kulkę z bólu), a do tego odzyskała silną wolę. Dzięki prostemu Locomotor, kartka pomknęła do nauczycielki, a Fire nie musiała ruszać się z miejsca. Wyciągnęła za to swój mały notesik, gdzie zapisywała utwory, których chciała nauczyć się grać na skrzypcach. Zerknęła na niektóre nuty i zaczęła dopisywać nowe.
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Do Leo kompletnie nie docierało, że faktycznie zbliża się koniec roku. Znał swoją sytuację, która była bardziej niż badziewna... W gruncie rzeczy, mógł sobie już teraz odpuścić ze świadomością, że i tak nie ma co ratować. Ale nagle jakoś znalazł więcej wolnego czasu i postanowił zabrać się za robotę, bo czemu nie? Może i był u uzdrowiciela i jego ręka działała o wiele lepiej, ale z treningami wciąż nie mógł przesadzić. Jedno było dziwne. Leonardo miał tego dnia humor wyśmienity i sam nie wiedział czemu. Założył mundurek szkolny, do którego zwykle podchodził z większym dystansem. Przyczepił do niego odznakę prefekta, do której już się niesamowicie przywiązał. Wziął torbę wypełnioną pergaminem, piórami, kałamarzami i ogólnie wszystkim co potrzebne. A potem energicznym krokiem ruszył w stronę klasy mugoloznawstwa, chociaż rzadko kiedy pojawiał się na tych zajęciach. U Shercliffe'a bardzo mu się podobało, bo w końcu trenowali boks... Parę kroków przed salą torba Gryfona postanowiła się zbuntować i rozpruć, a chłopak w biegu nie był w stanie szukać różdżki i rzucać zaklęć, które mogłyby go uratować. Z tej racji próbował niczego nie upuścić i ostatecznie nie miał nawet wolnej ręki, aby otworzyć sobie drzwi. Trzymając bezczelną torbę oburącz najzwyczajniej w świecie kopnął drzwi i wparował do środka z przytupem i ogromnym, promienistym uśmiechem. Odnalazł spojrzeniem panią profesor i pokłonił się dość teatralnie (upuszczając przy tym pióro, które jednak zaraz udało mu się uratować). - Dzień dobry! - Dodał jeszcze, po czym rozejrzał się po sali. O dziwo, była tutaj tylko jego cudowna pani prefekt, na widok której chyba jeszcze bardziej się uśmiechnął, choć ciężko sobie wyobrazić, aby było to możliwe. Usiadł obok niej, rzucając torbę na podłogę i dopiero po chwili mrucząc Reparo. Lubił tę torbę i nie był gotowy się z nią definitywnie pożegnać, także... - Ależ z nas pilni uczniowie - westchnął z zachwytem, zerkając na Fire. - Widzi pani profesor, jacy prefekci Gryffindoru są przykładni i sumienni? - Mrugnął wesoło do Hall, a następnie zabrał się za tę drobną kartkóweczkę. Jako półkrwi czarodziej, który interesuje się mugolskim światem i spędza w nim nawet chyba więcej czasu niż w magicznym, nie spodziewał się żadnych problemów. 1. Miscere - użyłbym mugolskiego urządzenia zwanego blenderem, ewentualnie łyżki 2. Perriculum - użyłbym zwykłej mugolskiej racy 3. Pistoria - użyłbym piekarnika Oddał kartkę, wrócił na swoje miejsce i rozsiadł się wygodnie, obdarzając swoją przyjaciółkę szczerym uśmiechem. Miał się gniewać, bo strasznie naciskała na wizytę u uzdrowiciela, ale w sumie... Za bardzo mu na niej zależało, żeby strzelać jakieś głupie fochy.
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Niedawno Ezra odkrył, że zajęcia mugoloznawstwa były przyjemniejsze niż podejrzewał, kiedy bardzo starannie je omijał. Stanowiły takie drobne pośrednictwo pomiędzy światem, w którym żył teraz i jego rodzinnym domem, dzięki czemu nie czuł aż tak ogromnej tęsknoty. Czasami miło było po prostu posłuchać jak ktoś bez zdziwienia wypowiadał takie słowa jak "mikrofala", "odkurzacz" czy "prąd elektryczny". Do sali wszedł akurat w momencie, kiedy jego meksykański przyjaciel postanowił pochwalić się sumiennością Gryfonów. Nic nie mógł poradzić, że z jego ust natychmiast wyrwało się sympatyczne prychnięcie. - Od wielkiego dzwonu pojawi się na lekcji i już nazywa się pilnym... - skomentował słowa Leonarda niby do siebie, ale na tyle głośno, by chłopak to usłyszał. Uśmiechnął się przy tym pod nosem i lekko pstryknął Leo palcami w ramię, kiedy przechodził obok. - Dzień dobry, profesor Hall. Cześć wam - rzucił do dwójki Gryfonów, stwierdzając, że skoro nikogo więcej nie ma to równie dobrze może się do nich trochę podczepić. No i Ezra miał taki "złośliwy" dzień, więc bez ostrzeżenia zrzucił nogi Fire z krzesełka przed nią (i chyba wtedy właśnie skazał się na śmierć w męczarniach) (ale był jeszcze Leo. Leo go obroni). Wyciągnął pergamin i mało starannie wypisał pierwsze odpowiedzi, które przyszły mu do głowy.
1. Incendio - użyłbym zapałek, zapalniczki, ostatecznie krzesiwa 2. Ferrugo Ablatio - wsadziłbym zardzewiały przedmiot do mugolskiej coca coli 3. Silverto - wystawiłbym rzecz na działanie promieni słonecznych albo użyłbym suszarki
Oddał kartkówkę, a kiedy wrócił, przekręcił krzesełko tak, aby siedzieć bokiem do dwójki Gryfonów. Najwyraźniej koniec roku im służył, bo nie tylko Fire, która na zielarstwie była obrazem nędzy i rozpaczy, wyglądała dobrze, ale także Leo. No a taki widok jeszcze bardziej poprawił humor Ezry.
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget weszła do klasy jako jedna z pierwszych. Obdarzyła uśmiechem Ezrę, Leo oraz Blaithin, lecz nie siadła w ich pobliżu - przeciwnie, zaszyła się w rogu klasy i zajęła się lekturą podręcznika do zielarstwa. Naprawdę nie mogła przeżyć swojej ostatniej porażki w związku z jadowitą tentakulą (co prawda pielęgniarka doskonale ją opatrzyła i na jej ramieniu nie było najmniejszego śladu po obdrapaniu, lecz na samo wspomnienie tego zdarzenia Bridget czuła palący ból dokładnie w tym miejscu, gdzie wylądowała kolczasta macka), toteż spędzała ostatnio większość wolnych chwil na douczaniu się z tego przedmiotu. Miała jeszcze tydzień do owutemów i zamierzała dobrze spożytkować każdą dodatkową minutę, w której posiadanie weszła. Niedługo później profesor Hall nakazała napisać im coś na temat zaklęć codziennego użytku i co by zrobili niemagicznego, by uzyskać ten sam efekt. Bridget musiała się poważnie zastanowić nad tym zadaniem, bowiem nagle zupełnie zapomniała o wszystkich zaklęciach, które nadawałyby się pod napisanie tego zadania. Ostatecznie zapisała swoją kartkę i oddała ją nauczycielce, licząc, że jej odpowiedzi będą choć trochę satysfakcjonujące.
kartka:
Zaklęcie czterech stron świata - użyłabym kompasu, by wskazał mi północ Diffindo - użyłabym noża lub czegoś ostrego silverto - użyłabym suszaczki
Zawsze chętnie chodziła na mugoloznawstwo i nie kryła się z moim uwielbieniem do tego przedmiotu. W zasadzie mnóstwo wiedziała już ze względu na swoje pochodzenie oraz wychowanie w domu bez magii. Przedmiot ten nie zawsze przychodził jej łatwo, ponieważ profesor Hall bardzo często poruszała na lekcji ciężkie zagadnienia, jak chociażby mechanizmy działania niektórych mugolskich urządzeń. Liczyła jednak, że zajmiemą się tego dnia czymś bardziej przyziemnym i prostym, aby mogła się odprężyć i mieć fun z tych zajęć. Weszła do sali na czas i przywitała się z nauczycielką: - Dzień dobry pani profesor! - Posłała jej szczery, szeroki uśmiech. Amelia Hall była tak uroczą i słodką kobietą, że czasem miała ochotę złapać ją za policzki jak małego bobaska. Usiadła w jednej z pierwszych ławek, po czym wyciągnęła kartkę i zaczęła pisać swoje pomysły na temat, który zaleciła im nauczycielka.
kartka:
Acuero - użyłabym strugaczki Erado - w zależności od przyboru, którym pisałam, użyłabym gumki do mazania lub korektora w płynie Calefactio - gotowałabym wodę w czajniku
Ostatnio zmieniony przez Lorraine Needles dnia Sro Cze 28 2017, 19:25, w całości zmieniany 1 raz
Ostatnie mugoloznawstwo było całkiem ciekawe, więc postanowiłem zjawić się i na tym. Co prawda nie wiedziałem, co będziemy robić i ile z tego zapamiętam, ale machałem na to ręką. Na tych zajęciach nigdy się specjalnie nie przykładałem. Nie zdawałem z nich egzaminów, a moja obecność na nich była taką rzadkością, że powinno się to wpisywać w kalendarz. Ogólnie miałem wywalone i niezbyt mnie to wszystko interesowało, ale co mi szkodziło spróbować ponownie? Najwyżej posiedzę tą godzinę w sali i popatrzę na te mugolskie dziwności. Przywitałem się z profesor Hall i zająłem się pisaniem czegoś w stylu kartkówki. Byłem raczej zdawkowy i nie zagłębiałem się w szczegóły, toteż oddałem kartkę, na której nie było nawet 10 słów.
4 stron świata - kompas Diffindo - nóż Incendio - zapałki