W kuchni dodatkowej organizowane są zazwyczaj zajęcia z magicznego gotowania. Jest to miejsce bardziej przestronne, bogate we wszystkie niezbędne elementy wyposażenia kuchni. Są tu również stoły, przy których uczniowie mogą gotować. Skrzaty korzystają z tego miejsca tylko i wyłącznie, gdy trzeba przygotować więcej dań podczas szkolnych uroczystości.
Podczas rozmowy, poczuliście nagle chłód, a gdy zwróciliście uwagę w stronę drzwi, zobaczyliście Krwawego Barona, rozmawiającego szeptem z Grubym Mnichem. Dopiero po chwili duchy zauważyły waszą obecność, milknąc nagle, jakbyście byli zdecydowanie niemile widziani w tym miejscu. -Och, wspaniale! Jak dobrze widzieć uczniów zainteresowanych naszymi kuchniami. - Z uśmiechem odezwał się pierwszy duch Hufflepuffu, któremu zaraz zawtórował jego ślizgoński kompan. -Cudownie. Lepiej by było, jak doszkalali się pod okiem naszych skrzatów, zamiast buszować tutaj bez nadzoru. - Krwawy Baron zgromił was spojrzeniem, jasno dając do zrozumienia, byście wynosili się z dodatkowej kuchni i znaleźli inne miejsce na pogaduszki.
Uważał zlokalizowanie przepiśnika patola za jeden ze swoich najlepszych osiągów w życiu, więc kiedy przeszedł go chłód, gdzieś w podświadomości zakwitła myśl, że to Patol stoi mu za plecami i sztyletuje go wzrokiem niczym lodowymi soplami. Akurat wyjmował blachę ciastek z magicznego pieca, kiedy usłyszał głos Grubego Mnicha. - Tym razem nawet nie podpierdalam jedzenia. - zauważył, bo przecież zazwyczaj bytował w tych okolicach tylko w roli złodziejaszka. Wtórujący mu krwawy Baron, którego szaty upstrzone były błękitnymi śladami krwi, zawsze wzbudzał w nim zainteresowanie - ale tylko do czasu jak się odzywał, bo głos miał przyjemny jak zgrzyt starego zawiasu. Swansea westchnął ciężko i spojrzał przepraszająco na Zofindę. - Moja miła, chyba czas nam stąd pospierdddalać. - przetłumaczył rezolutnie z duchowego na nasz, jako że była krukonką może nie umiała wyczuć subtelności sugestii, jakie rzucał z niewybrednym spojrzeniem duch opiekun domu Salazara. Zaklęciem zgarnął ciastki do pudełka, które wręczył swojej blond-głowej koleżance i po chwili, zgodnie z życzeniem nieumarłych, już ich tu nie było.
Zadowolona, jak zawsze i uśmiechnięta Gwen czekała na uczniów przy stole bogato zastawionym przeróżnymi składnikami, które mogły, ale nie musiały być przydatne do dania, które będą dziś robić. Witała się z każdym kiwnięciem głową, po czym wpatrywała wyczekująco, by zobaczyć, czy przez pół roku nauczyli się już, że łapy po wejściu do kuchni trzeba dobrze wyszorować, a jeśli ktoś podszedł do stanowiska pracy bez mycia rąk, dostawał ścierką w głowę. - Witajcie kochani. - złożyła dłonie - Będziemy dziś robić hopki-ukropki, ale z małym twistem. Każdy z was ma na swoim stanowisku przepis, by się nim wspomóc, jednak zachęcam do prób odtworzenia ich z pamięci bądź współpracy z innymi studentami. - powiedziała i jak zwykle nie mogąc ustać w miejscu, zaczęła krążyć po kuchni - Hopki-ukropki są daniem znanym z dalekiej Rosji, jednak dziś większa częśćEuropy już się w nim bardzo rozsmakowała. Plumpka nie jest unikalnym gatunkiem tamtych terenów, można je łowić nawet w szkolnym jeziorze, czego jednak serdecznie nie polecam. - pokręciła głową. Za jej czasów mówiło się, że Patol moczy nogi z pomostu i plumpki żywią się jego martwym naskórkiem, ale tego na głos powiedzieć przecież nie mogła. - Zapoznajcie się ze składnikami, które dla was przygotowałam i zabierajmy się do pracy!
Etap I pierożkomania
Składniki By dowiedzieć się, jakie masz składniki do zrobienia swoich hopków-ukropków rzuć kością litery, gdzie A to 1 składnik, B to 2 składniki itd. Następnie rzuć odpowiednią ilością liter dla każdego składnika, by dowiedzieć się, jakie udało Ci się znaleźć na stole ze składnikami.
Składniki:
A - mięso plumpki B - wegański odpowiednik mięsa plumpki C - jajko D - mąka E - przyprawy (sól, pieprz, MAGgi etc.) F - warzywa (marchew, cebula, czosnek) G - tłuszcz roślinny H - woda źródlana I - truskawki J - kasza gryczana
Modyfikatory: Za postać młodszą niż 3 miesiące +2 składniki Za każde 5 pkt z MG - lepiej rozpoznajesz, co znajduje się na stole ze składnikami +1 składnik Za cechę: świetne zewnętrzne oko - wypatrujesz dodatkowy składni +1 składnik Za wadę: nieogarnięty chochlik - upuszczasz jeden składnik -1 składnik
Proces: Proces robienia pierożków hopków-ukropków dzieli się na sześć etapów. By dowiedzieć się, jak dobrze idzie Ci każdy z etapów rzuć 6xk6 gdzie 1 to beznadziejnie a 6 to doskonale! Zsumuj wynik swojej pracy.
Modyfikatory: Za postać młodszą niż 3 miesiące +10 Za posiadanie więcej niż 5 pkt w MG - jeden przerzut Za posiadanie więcej niż 10 pkt w MG +5 Za uczestnictwo w przynajmniej trzech lekcjach gotowania w poprzednim semestrze +5 Za fabularną pomoc w poście osoba pomagająca i osoba, której się pomaga, mogą dopisać +5
Jak zwykle, Gwen zachęca do wymieniania się składnikami i pomagania sobie w kuchni, zawsze docenia to dodatkowymi punktami dla domu!
Kod:
<zgss>Widziadła:</zgss> [url=link]kośćlitery[/url] <zgss>Scenariusz:</zgss> [url=link]tarot[/url] <zg>Składniki</zg> <zgss>Ile?</zgss> [url=link]wynik rzutu kości litery[/url] + modyfikatory <zgss>Jakie?</zgss> [url=link]wynik rzutu kośćmi liter[/url], wypisz jakie <zg>Proces</zg> <zgss>Jak poszło?</zgss> suma wszystkich k6 + modyfikatory
Etap II pojawi się 23.03 po 20:00 - na lekcję można wciąż przychodzić.
Ostatnio zmieniony przez Gwen Honeycott dnia Pon 18 Mar 2024 - 23:23, w całości zmieniany 1 raz
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Składniki Ile?J - 1 (cecha) Jakie?A, Bx2, C, E, F, H, Jx2, mięso plumpki, wegański odpowiednik x2, jajko, przyprawy, warzywa, woda, kasza gryczanax2 Proces Jak poszło?6, 3, 3, 2, 4, 6, 2->5 -> suma = 27 + 10 (>10 pkt i 3 lekcje w poprzednim semestrze tu dowody) => 37 Widziadła:D - nie
Po warsztatach z pierożkami momo na feriach, Kate była całkiem podekscytowana wizją samodzielnego przyrządzenia hopków-ukropków, bardzo popularnej potrawy, za którą sama w sumie całkiem przepadała. Lekcje z Gwen zawsze były ciekawe i panująca na nich atmosfera sprzyjała nauce przy naprawdę dobrej zabawie, toteż z uśmiechem wkroczyła do kuchni dodatkowej. - Dzień dobry, pani profesor! - zwróciła się do niej z entuzjazmem w głosie, kierując swoje kroki prosto do zlewu, w którym zamierzała umyć ręce, jak na dobrze wytresowanego pupilka nauczycielki przystało. Obmyła się aż po łokcie, podwijając wcześniej rękawy szkolnych szat, by ich nie zamoczyć, po czym usiadła i nagle olśniło ją. Przypomniała jej się zadana przez profesora O'Malley dodatkowa praca domowa, które wciąż mu nie wysłała. Ferie i wszystko z nimi związane skutecznie odciągnęło jej uwagę od zadania - nauczyciela eliksirów najwyraźniej też, skoro jeszcze nie otrzymała nagany w związku z zaniedbaniem obowiązków. Skoro jednak myśl ta zaświtała jej w głowie, podeszła na sekundkę do @Gwen Honeycott. - Proszę Pani, czy będę mogła mieć pod koniec lekcji jedno pytanie? O sok z granatu - zapytała, choć nie miały już za bardzo czasu na pogaduszki, bo zaraz miała zacząć się faktyczna lekcja i reszta zebranych czekała na instrukcje. Kate usiadła z powrotem i wysłuchała tego, co mieli robić. Przyjrzała się składnikom, tak jak poleciła im Gwen, a gdy przyszło co do czego, ruszyła, by zebrać wszystko to, co powinno przydać się przy tworzeniu ciasta i farszu do pierożków. Zasypała swoje stanowisko tym, co udało jej się zebrać, aż nagle zdała sobie sprawę z tego, że nie miała mąki. - Podzieli się ktoś mąką? - rzuciła głośno, rozglądając się po innych, by znaleźć gagatka, który mógł mieć jej w nadmiarze.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ostatnio odkrył zabawę w gotowaniu i dlatego też dzisiaj ponownie pojawił się w szkolnej kuchni. Nie wiedział czego może się spodziewać, ale jak usłyszał, że będą zajmować się pierożkami, to prychnął ze śmiechu tak, że aż się popluł. No to było dopiero zrządzenie losu. Tak samo jak fakt, że obok niego stała @Scarlett Norwood. -Tak opierdolę jej tego pieroga, że będzie jęczeć z zachwytu. - Pochylił się do Carly i wyszeptał tak, by profesorka nie usłyszała. Za to on jeszcze bardziej się trząsł ze śmiechu, bo do poważnego człowieka było mu o wiele za daleko. Nim jednak przeszedł do pracy, usłyszał zdesperowaną prośbę @"Kate Millburn". -Ile tylko chcesz. Co prawda nie kopie najlepiej, ale może jakoś Ci się przyda. - Rzucił jej mąkę, bo zabrał z półki aż za dużo. W ogóle miał wrażenie, że od składników to wręcz tonął, ale chyba miał wszystko, co było mu najbardziej potrzebne. Mięsa jedynie nie zgarnął, ale za to miał dobrą podkładkę pod coś wegetariańskiego. -Dobra, to zacznijmy od początku. Nie ma dobrego lepienia pieroga, bez odpowiedniego przygotowania. Prawda, Carly? - Wyszczerzył się do niej znacząco, po czym nie gubiąc kontaktu wzrokowego z puchonką, zaczął wyrabiać ciasto. Nie patrząc na palce, wyszło mu to dość średnio, ale się nie przejmował. Nie to było w tym wszystkim najważniejsze. Zdecydowanie skupiał się na elemencie zabawy.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Desperacki krzyk jeszcze nigdy jej nie zawiódł - zawsze znalazła się jakaś dobra dusza, która była chętna do pomocy. Dziś tą duszyczką był @Maximilian Felix Solberg, który istotnie tonął w obfitości składników. Ale tak to właśnie było, panie i panowie, jak ktoś miał długie ręce i duże dłonie, był w stanie zgarnąć połowę inwentarza dla siebie. - Dzięki wielkie! - rzuciła w jego stronę, przechwytując mąkę i gdyby spojrzał na nią, ujrzałby szeroki uśmiech zadowolenia, bo teraz miała już chyba naprawdę wszystko, czego tylko dusza mogła zapragnąć w kontekście robienia pierożków. - Pamiętasz, jak robiłyśmy momo w Himalajach? - zagadała @Adela Honeycott, zupełnie jakby wyciągała to wspomnienie w dalekich zakamarków pamięci, a nie sprzed trzech tygodni. - Musisz się postarać przy tym cieście, bo tu chyba nikt nie jest napaloną kucharką chcącą maczać wspólnie ręce w mącznej brei - skomentowała poczynania koleżanki, śmiejąc się pod nosem i czerpiąc tylko troszkę satysfakcji z tej lekkiej dogryzki. Nie powiedziała dotychczas nikomu o tym, że jakaś młoda dziewczyna w Himalajach upatrzyła sobie Adelę na obiekt uczuć, nie zamierzała od razu wypaplać całemu światu. Zabrała się za ugniatanie ciasta, co wyszło jej perfekcyjnie. Na tych warsztatach kuchennych na feriach musiała podpatrzeć co nieco techniki w kwestii ugniatania, skoro uwinęła się z tym tak szybko. Wzięła się więc za robienie farszu do pierożków. Na szczęście miała przy sobie wszystkie potrzebne składniki i przyprawy.
Widziadła:H nie Składniki Ile?C + Za posiadanie więcej niż 5 pkt w MG - jeden przerzut Jakie?2xB, C, wegański odpowiednik mięsa plumpki x2, jajko Proces Jak poszło?kostki 6,5,3,4,1kostki 1 przerzucone na 4 ,3 = 25
Weszła do sali i przywitała się ze skinieniem głowy do pani profesor oraz do uczniów, a potem zajęła swoje stanowisko pracy. A więc dzisiaj robimy pierożki? Ciekawe jakie będę miała składniki, oby dobre modliła się w duchu, gorzej jak dostanie coś niejadalnego albo coś co jej nie smakuje. Także zakasała swoje rękawy i wzięła się do roboty. Przygotowanie ciasta było jednym z prostszych czynności, może dlatego, że te wszystkie podstawowe produkty znała i wystarczyło dobrze je ze sobą wymieszać aby masa była jednolita i odpowiednio zbita. Gdy ciasto było gotowe wzięła się za formowanie pierożków, zajęło jej to naprawdę sporo frajdy i wyszło nie najgorzej jak na jej oko, trochę średniej było z farszem i jej dwoma produktami, które zmieszała z nadzieją, że całą ta zawartość będzie jadalna. Potem wzięła się za gotowanie, co robiła raczej na oko i patrzyła czy pierożki wypływają już na powierzchnie wody mam nadzieję, że będą zjadliwe pomodliła się w duchu wyciągając je na talerzy aż para się z nich unosiła.
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Widziadła:brak Scenariusz: - Składniki Ile?5 Jakie?C, F, F, D, A, mąka, jajko, warzywa x2 i mięso Proces Jak poszło?15
Nie miała pojęcia czemu znowu przypałętała się na zajęcia z gotowania, ale skoro już tutaj była to zamierzała się do nich przyłączyć. Nie była jakąś wielką fanką pierożków, ale wyglądało na to, że będzie musiała się do nich bardziej przekonać i siąść do ich tworzenia. Gwen przygotowała im naprawdę sporo składników, z których mieli skorzystać w czasie lekcji. Wybrała kilka z nich z kategorii takich bardziej podstawowych. Nie zamierzała jakoś szaleć skoro nie była ekspertką w dziedzinie gotowania. Miała tylko nadzieję, że faktycznie jakoś jej to wszystko wyjdzie. Przygotowała na boku farsz warzywno-mięsny po czym zabrała się za urabianie ciasta... Odkryła nagle, że wszystko szło jej delikatnie mówiąc średnio. Musiała kombinować z ciastem, aby uzyskać dobrą konsystencję, nie potrafiła dobrze odmierzyć farszu nawet przy pomocy łyżki, a potem miała problemy ze sklejeniem ich. Na sam koniec nie miała pojęcia jak długo powinna je faktycznie gotować i skończyła dźgając je co jakiś czas widelcem. Ogólne wrażenie? 3/10. Mogło być lepiej. Nawet smakowo nie bardzo jej to wszystko odpowiadało. Pewnie powinna użyć więcej jakiś przypraw.
Widziadła:D Scenariusz: - Składniki Ile?I (9) + 2 (postać młodsza niż 3 miechy) + 2 (2*5 pkt z MG) + 1 (za cechę) = 14 Jakie?A x2, B x2, Cx4, E, Gx2, Jx2 , 2 x mięso plumpki, 2 x wegański odpowiednik, 4 jajka, przyprawy, 2x tłuszcz roślinny, 2x kasza gryczana Proces: Jak poszło?1,5,1,4,5,4=20 + 10 (nowa postać) + 5 (11 punktów MG) = 35
Zajęcia z magicznego gotowania nie były czymś, co Adela mogła po prostu pominąć. Nazwisko Honeycott za bardzo wżarło się w krew, dlatego na zajęcia oczywiście przyszła (nawet punktualnie!), entuzjazmem podchodząc do lekcji. - Dzień dobry psorko - rzuciła do Gwen, z uśmiechem, starając się zachować równowagę między tym, że rozmawia z ukochaną kuzynką, a tym, że jednak jest na lekcji. Co by nie powiedzieć, na tych zajęciach Adela zamieniała się w mało problematycznego aniołka, tylko i wyłącznie z empatii do kuzynki. Gdy były w rodzinnej posiadłości albo w fabryce słodyczy dziadzi, Gryfonka nie miała skrupułów, jednak w szkole nie zamierzała jej dokładać, szczególnie że abstrahując od więzi rodzinnych, starsza Honeycottówna była serio świetną i do tego sympatyczną nauczycielką. Po wejściu do sali, usadowiła się koło @Kate Milburn Hopki-ukropki, które mieli przyrządzić wydawały się dość przyjemnym daniem - miała nadzieję, że z tymi pierogami poradzi sobie lepiej, bo ostatnio, gdy gotowała z Kate, dość pokazowo schrzaniła dalekowschodnie momo. Najwyraźniej jej przyjaciółka też pomyślała o tamtej sytuacji. - Zazdrosna jesteś? - zapytała, puszczając oczko, by dorzucić jeszcze żart - Po tamtych warsztach wyeliminowałam wszystkie błędy i już jestem specjalistką od pierogów. Żarty żartami, jednak i śmieszki i błogie wspomnienie z Himalajów musiała odejść na razie w cień, bo Adela miała zabrać się do pracy, a na jej stole (mimo fajne ilości składników), objawiły się bardzo istotne braki. Zaczęła się rozglądać i wypytywać, czy ktoś nie ma nadmiaru mąki i warzyw, bo choć miała pełen stół składników, to akurat tego jej zabrakło. W końcu zwróciła się z pytaniem do @Maximilian Felix Solberg, który wcześniej poratował Kate: - Masz jeszcze trochę tej mąki? Mogę dać ci za to mięso, jeśli chcesz...
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Widziadła:J Scenariusz: - Składniki Ile?B + 8 Jakie?A, B, F, A, H, H, J, E, I, I - mięso plumpki x2, wegański odpowiednik mięsa plumpki, warzywa (marchew, cebula, czosnek), woda źródlana x2, kasza gryczana, przyprawy (sól, pieprz, MAGgi etc.), truskawki x2 Proces Jak poszło?2, 2, 2, 5, 4, 6 - 2 przerzucone na 5 + 5 za 10+ pkt MG + 5 za trzy lekcje z poprzedniego semestru = 34
Kto by się spodziewał, że będzie jedną z pierwszych osób na zajęciach z gotowania? Zapewne nikt. Tak samo, jak nic nie spodziewał się, że od razu skieruje się w okolicę swoich znajomych, by zaraz spojrzeć na Maxa z miną świadczącą o jej głębokim oburzeniu, jakie malowało rozbawione iskierki w jej ciemnych oczach. Ich zachowanie na feriach doprowadziło ich do skrajnego pomylenia umysłowego i jak było widać, to było kontynuowane. A jakże. - Tylko się ciastem nie zakrztuś – mruknęła do Maxa, odnosząc wrażenie, że ten zwyczajnie nie da sobie spokoju z tymi bzdurami, co wcale jej nie przeszkadzało, a błysk w oku jasno pokazywał, że Carly doskonale się bawiła, rozbawiona tym, co się działo. Na chwilę zniknęła z radaru Maxa, poszukując wszystkich składników, z rozbawieniem stwierdzając, że wody to miała w nadmiarze, ale mąka i jajka to jakoś jej umknęły, ale już chwilę później niemalże wznosiła ręce ku sufitowi, widząc, co robił jej przyjaciel. - Podziel się jajkami i skombinuj mi trochę mąki - powiedziała do Maxa bezczelnie, doskonale wiedząc, jak to brzmiało i tak miało brzmieć i zwyczajnie skierowała się w stronę wyrabianego przez niego ciasta. - A ja w tym czasie postaram się uratować to, co tworzysz. Trochę delikatności, szanowny panie!
Uśmiechnęła się wesoło do @Kate Milburn i pokiwała głową: - O sok z granatu i z czegokolwiek innego, bardzo chętnie, ale to po lekcji. - zapewniła. Spojrzała na @Maximilian Felix Solberg z błyskiem w oku, i trudno było powiedzieć, czy usłyszała do mamrotał do Carly, czy ucieszyła się, że tak ochoczo dzielił się swoimi produktami. Krążyła jak krążownik, czyli jak zwykle, po sali, podglądając co robili, w międzyczasie doskakując do swoich hopków, które przygotowywała w tym samym czasie - bo nauczycielką była preferującą pokazywanie kroków wykonania dania, by uczniowie mogli zobaczyć z czego się szkolą, a nie tylko otrzymywać suche informacje, które równie dobrze mogliby wyczytać w książce. Widząc, że wszyscy powoli uporali się ze swoimi Tworami wróciła na swoje stanowisko. Klasnęła w dłonie dla zdobycia uwagi uczniów i rzuciła z entuzjazmem: - Nie ma hopków-ukropków bez bulionu! - powiedziała wymachując różdzką i posyłając każdemu połyskujące, świeżutkie plumpki, w odróżnieniu od przygotowanego mieśa, którym mogli nadziewać swoje pierożki.
Etap II bulion z plumpki
Twist tego dania polega, na połączeniu ukropków z zupą z plumpki, by właściwości zręcznościowe, jakie może wywołać pierożek wzmocnić efektem odpowiednio ugotowanej zupy z plumpki. Jeśli postać ma więcej niż 20 pkt z Magicznego Gotowania - otrzyma na koniec lekcji zupę (do kuferka) w pojemniczku zachowującym jej świeżość do końca roku szkolnego.
Patroszenie i oprawianie plumpki Plumpka patrzy się na Ciebie. Rzuć kością sześcienną, by się przekonać, jak sobie radzisz z tym martwym, rybim spojrzeniem.
1-3: nie wiesz czemu, ale strasznie się przejmujesz biedną plumpką. Może to taki dzień... nie jesteś w stanie jej wypatroszyć. Poproś kogoś o pomoc... 4-5: no, radzisz sobie. Nie jest to szczyt marzeń, ale co to za sztuka wyfiletować rybę... 6: wymachujesz tym ostrzem jak wirtuoz, a Twoje filetowanie nawet nie przypomina rzeźni, tylko niemalże sztukę
Modyfikatory: Osoby, które doświadczają halucynacji, muszą od wyniku odjąć 1 punkt. Za wynik w pierożkomanii powyżej 20 możesz przerzucić kość.
Gotowanie pierożków w plumpkowej zupie Na efekty gotowania należy rzucić k100. Do końcowego wyniku należy odjąć lub dodać szereg modyfikatorów, które znajdziecie poniżej: - Za wynik poniżej 1,2 w etapie 1 - przygotowanie ciasta, Twoje pierożki rozmakają się i zmieniają w brzydką breję, nie chcą wcale hopkać... (-5) - Za wynik poniżej 1,2 w etapie 4 - zamykanie pierożków, Twoje pierożki rozklejają sie w zupie i nie są to już hopki ukropki, a zupa z ciastem i farszem. (-5) - Za więcej niż 5 składników w pierwszym etapie, popisujesz się wirtuozerią (+5) - Za wynik powyżej 30 w lepieniu pierożków, wyszły one tak dobre, że uświetniają smak zupy (+10 pkt) - Za ulegnięcie smutnemu spojrzeniu plumpki, przerzuć k100 i wybierz drugi wynik. - Możesz do wyniku dodać swoje punkty z gotowania
Kod:
<zgss>Patroszenie:</zgss> [url=link]k6[/url] <zgss>Danie finalne:</zgss> wynik z etapu 1 + [url=link]k100[/url] +/- modyfikatory
No dobra robienie bulionu nie powinno być aż takie trudne, prawda? Choć nie bardzo wiedziała w co ręce włożyć, przynajmniej na samym początku, zwłaszcza gdy widziała oczy plumki i nie do końca wiedziała, jak ją do końca wypatroszyć, skrzywiła się na nią, a potem rozejrzała się po reszcie uczestników. - Mógłby mi ktoś pomóc z wypatroszeniem tej plumki? Proszę? - spytała się na glos rozglądając się po sali, a potem wzrokiem wróciła na plumke, chyba byłaby spokojniejsza gdyby ktoś zrobił to za nią, serio.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly drgnęła lekko, kiedy profesor się odezwała, a później uśmiechnęła się lekko, zdając sobie sprawę z tego, że przechodzili do kolejnego elementu gotowania, co bardzo jej się spodobało. Dziwne byłoby, żeby było inaczej i już miała zabrać się do filetowania ryby, kiedy usłyszała pytanie @Allison Grey i westchnąwszy na czym świat stoi, bo ludzie ulegają smutnym wejrzeniom ryby, skierowała się do niej, żeby faktycznie jej pomóc, biorąc się pod boki i wyjaśniając jej krok po kroku, co dokładnie ma zrobić. - Będąc dokładnym, to ona już i tak sobie nie popływa, więc lepiej, żeby popływała sobie w garnku - stwierdziła jeszcze, kiedy już wyjaśniła jej, co i jak, a następnie wróciła do swojej ryby. I chociaż filetowanie nie poszło jej bajecznie, jakby mogło, to mimo wszystko nie miała na co aż tak bardzo narzekać, bo zawsze mogło być gorzej, a w jej wypadku, tak się złożyło, wszystko poszło jak należy. Tak samo dalsze gotowanie, które popłynęło całkiem swobodnie, dokładnie tak, jak płynąć powinno, bez pośpiechu, bez większego namysłu. Widać było, że doskonale wiedziała, co robiła i nie bała się tego przyznać, nucąc sobie cicho z zadowolenia, kręcąc się przy tej okazji z prawdziwym zadowoleniem, wyraźnie bliska tego, żeby za chwilę zacząć tańczyć.
Spojrzała na @Scarlett Norwood unosząc brwi ku górze w lekkim zdziwieniu, że ktoś tak szybko zareagował na jej pomoc, uśmiechnęła się i skinęła glową gdy zaczęła jej tłumaczyć co i jak, to nie tak, że nie robiła tego nigdy, może... to nie był dzisiaj ten dzień? Sama nie była tego pewna w sumie. - Dzięki za wytłumaczenie - odrzekła i pomachała jej na dowidzenia,a potem wzięła się za obrabianie ryby i dokańczanie z niej bulionu do wcześniej przygotowanych plumek. Czuła się całkiem pewnie w tym co robi więc szło jej całkiem nieźle, choć nieco się stresowała, że coś mogłaby spieprzyć. Ale zapewne i tak niepotrzebnie, bo wszystko szło gładko i bez żadnych przeszkód.
Patroszenie:3>6 (Przerzut) Danie finalne: 35 + 93 + 5 (za składniki) + 10 (za 30+ na pierwszym etapie)+ 11 (kuferek) = 154
Powiedzmy sobie szczerze - Adela nie była fanką patroszenia ryb, nawet jeśli sama zupa z plumpek bez wątpienia miała w sobie dużo smakowego uroku. Niemniej, lata spędzone z dziadzią plus bycie najbardziej szaloną latoroślą równie szalonego mistrza kulinariów miały pewne odbicie w jej umiejętnościach, dlatego bez marudzenia zabrała się do pracy. Niezależnie od spojrzenia, to była tylko plumpka, więc Gryfonka bez cienia sentymentu, jakby robiła to sto razy dziennie, wyfiletowała rybkę. Ta praca poszła jej na tyle sprawnie, że mogła zająć się pozostałą robotą i przyrządzeniem zupy. Sam bulion poszedł jej na tyle sprawnie, że już po kilkunastu minutach mogła wrzucać do nie hopki ukropki. Całość pachniała tak wyśmienicie, że nie trzeba było być fanem plumpków, by mieć ochotę na to danie. Szczerze powiedziawszy, nawet Honeycottówna nie pamiętała, kiedy ostatnio tak gładko poszło jej z gotowaniem.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
-Jasne, trzymaj. - Rzucił mąkę @Adela Honeycott , bo miał jej naprawdę dużo. Co te laski miały z brakiem proszku, to nie rozumiał, ale uśmiechnął się pod nosem na pewne konkluzje, które mimowolnie wskoczyły mu do łba. -Twoje słowa są jak miód dla moich uszu, ale to będzie trochę kosztować. - Zaśmiał się do @Scarlett Norwood, bo doskonale wiedział, że nie dobierała słów przypadkowo. O ile jajca mógł jeszcze za darmo odstąpić, przy obopólnej korzyści, tak z mąką wyglądało to nieco bardziej skomplikowanie. W końcu jednak podał jej potrzebne składniki widząc, że sam powoli nie ma na czym pracować. Na szczęście coś z tego, co mu zostało, przygotował. -Jak to jest, że co się widzimy, to musimy gmerać we flakach? - Zapytał puchonki, nawiązując do ich wyprawy do jaskini Yeti. -Tylko ostrożnie, może znów czai się tam jakiś ptaszek. - Pomachał jej brwiami, by następnie zająć się patroszeniem swojej ofiary. Szło mu wręcz mistrzowsko przez pierwsze trzy sekundy, dopóki świat nie zaczął mu się zwalać na głowę. Początkowo wziął nachodzącą na niego senność, jako normalną reakcję organizmu, który nie wie co to zdrowy sen, ale gdy zaczął słyszeć śmiech kogoś, kogo tu nie było, wiedział już, że to znowu te cholerne halucynacje. W tej chwili był już przynajmniej świadom, że to ten cholerny pyłek, więc gdy zobaczył, że jest kolorowy i do tego bez ubrań, nie ogarnęła go aż taka panika. Wpłynęło to jednak znacząco na jego wynik w kwestii końcowego dania, które ani nie było ładne, ani zapewne smaczne.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Pierożki były już zrobione także w końcu mogła przejść do kolejnego etapu i przygotować w pełni danie główne. Nie miała nawet pojęcia czy trudniejsze było przygotowanie zupy czy też pierogów, które miały w niej pływać. Na pewno jednak nie miała problemów z wypatroszeniem plumpki. Nie przejmowała się tym jak wlepione były w nią oczy stworzonka. Po prostu operowała nożem niezwykle sprawnie i nie zawahała się ani chwili. Wypatroszona plumpka wkrótce mogła dołączyć do zupy, którą przyrządzała w międzyczasie. Nawet nie spodziewała się tego, że to wszystko pójdzie jej aż tak sprawnie. Zwłaszcza, że lepienie pierożków raczej nie było jej szczególnie mocną stroną, ale najwyraźniej Hawthorne potrzebowała po prostu czasu na to, aby się rozkręcić i poczuć swobodniej w kuchni, co pozwoliło jej na to, aby nieco zaszaleć i chociażby doprawić wszystko po swojemu. Może i nie każdemu odpowiadały takie same smaki, ale skoro dla niej było smaczne to chyba udało jej się osiągnąć jakiś tam cel.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Jak już się zaopatrzyły we wszystko, co potrzebne i pożartowały sobie o pierogach wszelakich, przyszło im faktycznie je zrobić. Kate poszło naprawdę nieźle biorąc pod uwagę jej dotychczasowe popisy kulinarne. Z radością musiała przyznać, że regularny udział w zajęciach i zgłębianie tajników przeróżnych technik gotowania sprawiało, że skutecznie rozwijała swój warsztat. No i patrzcie, potrafiła już przygotować dwa rodzaje pierogów! Samo zlepianie i formowanie szło jej średnio, ale takie rzeczy były wyłącznie kwestią praktyki. Jeszcze raz czy dwa przygotowywania hopków-ukropków i będzie prawdziwą mistrzynią! Filetowanie ryby poszło jej okej, bo to co była za filozofa. Dalsze gotowanie również nie sprawiło jej większego problemu. Z racji posiadania dużej ilości składników, jej bulion był esencjonalny i odpowiednio wyważony. Startując z wysokiego progu, jej danie z pewnością swoją smakowitością plasowało się na podium wszystkich tu obecnych. - Patrz, Honeycott, wcale nie odstaję od Ciebie i Carly! - pochwaliła się, szturchając przyjaciółkę gryfonicę.
Kręciła się chwilę pomiędzy ich stanowiskami, podglądając jak sobie radzą zarówno w patroszeniu ryby, jak i przyrządzaniu dania. Uśmiechnęła się do Allison pocieszająco, bo czasami też miewała takie dni, że spojrzenie martwej plumpki łamało jej serce. - Lepiej w naszym brzuchu niż w koszu, prawda? - pocieszyła ją z zadowoleniem w kącikach ust. Puściła Carly oko w wyrazie wdzięczności za wsparcie koleżanki i zerkając ostrożnie na to co Adela wyczynia z nożem (wolała się upewnić, że nie przymierza się do gry w five finger fillet). Wróciła do swojego stanowiska, gdzie zaklęciem upewniła się, że jej nóż do filetowania był ostry, po czym zabrała się za oprawianie swojej ryby. Uśmiechała się pod nosem, widząc, że ślizgoni, których na początku roku nikt z grona pedagogicznego nie posądzał o takie kulinarne pasje, tak dzielnie pracują nad swoimi daniami? Aż się ciepło na sercu robiło! Chwilę później kuchnię zaczęły wypełniać smakowite aromaty kulinariów. Zupy pyrkały przyjemnie w kociołkach, a niektóre dania wyszły naprawdę bajecznie jak z obrazka! - Moi najmilsi, serdeczna gratulacja, poszło wam widowiskowo. - pochwaliła - Proszę popakować się i pamiętać o piciu wody. - powiedziała, po czym obejrzała się na stanowiska pracy: - Znajdę chętną albo chętnego do pomocy w sprzątaniu? - zainteresowała się.*
Zt dla wszystkich
* - dla chętnej, jednej osoby, kto pierwszy ten lepszy. Za napisanie posta na min 600 znaków o tym jak pomagasz ogarnąć kuchnię po lekcji przyznam dodatkowe punkty dla Twojego domu.
Kate rozejrzała się po obecnych w kuchni twarzach, ale nie znalazłszy żadnego chętnego, by został razem z nią z Gwen po zajęciach, westchnęła cicho i podniosła rękę, zgłaszając się. - Ja zostanę - obwieściła do tego werbalnie, by jej uniesiona dłoń nie została odebrana jako chęć zadania pytania (choć w kuchni panowały raczej luźne zasady, a nauczycielka była na tyle młoda i wyluzowana, żeby nie przejmować się takimi konwenansami). Poza tym i tak zamierzała zaczepić ją po skończonej lekcji, wszak musiała dowiedzieć się co nieco o tym cholernym soku z granatu, a raczej metodach jego pozyskiwania. Myśląc o tym, jak długi esej miała na ten temat napisać, robiło jej się słabo. Spojrzała z żalem na swoją przygotowaną w garnku zupę, na tyle apetyczną, że spokojnie mogłaby ją sobie chlipać do końca dnia. - Swoją drogą, co się dzieje z tym jedzeniem, jak już je zrobimy, a nie zjemy? - zapytała @Gwen Honeycott, na pierwszy rzut zajmując się kompletowaniem wszystkich używanych do gotowania sztućców i innych utensyliów, obecnie ubabranych i leżących... cóż, wszędzie. Nie zamierzała się z nimi samodzielnie uporać - od czego były samozmywaki, prawda? Przeniosła do niego tyle narzędzi, ile zmieściło jej się w dłoniach, po czym zabrała się za ścieranie plam, rozsypanej mąki i przypraw, które zdobiły teraz prawie każde stanowisko. Tergeo okazało się bardzo przydatne. - A co do tego soku z granatu... - zaczęła, zerkając na również sprzątającą Gwen. - Potrzebuję kilku informacji odnośnie metod jego pozyskiwania. Obawiam się, że szkolna biblioteka, choć obszerna, nie zawiera książek o podobnej tematyce. Może miałaby Pani coś na ten temat w swojej biblioteczce? Lub wie Pani coś na ten temat tak... z głowy? - dopytała jeszcze, przewieszając ścierkę przez przedramię, gdy zbierała na jedną kupkę talerze i półmiski, na których wcześniej leżały składniki do hopków-ukropków.
Uśmiechnęła się, zadowolona, do swojej dzielnej gryfonki, ciesząc się, że pośród członków własnego domu mogła odnaleźć takie pracowite pszczółki chętne zostawać po godzinach. Zawsze milej dawało się punkty gryfonom, niż innym uczniom, choć nigdy nie zamierzała przyznać sie do tego na głos. - Zawsze możecie wziąć je ze sobą, to wasze dania. - powiedziała - Nie każdy chce, nie będę zmuszać. Ja swoje zabieram do gabinetu i objadam się aż do wieczora. - przyznała, unosząc brwi z rozbawieniem - A wasze, jak go nie weźmiecie - nachyliła się do Kate - transmutujemy z Camaelem w rybki i wpuszczamy po nocy do jeziora. - pokiwała głową. Trudno powiedzieć, czy żartowała, bo jednak coś w jej oczach i usposobieniu wskazywało na to, że byłaby do tego zdolna. Wzięła się za rzucanie zaklęć na kociołki, płyty grzewcze i segregowanie produktów, których uczniowie używali podczas gotowania, by zachować te, które jeszcze mogły się im przydać. - To bardzo nietypowe zainteresowania z Twojej strony. - spojrzała na nią, unosząc brwi - Chcesz przyrządzić coś specjalnego? - posłała podręczniki i książki kucharskie korowodem do szafy pod ścianą.
Widziadła:E tak Scenariusz:Kapłan (rozegram później)
Choć skłonność do wpadania w tarapaty, którą wykazywała się Adela pasowała bardziej do rodu Seaverów, to nie dało się ukryć, że w innych względach Gryfonka była urodzoną Honeycottówną. Lubiła gotować, smakować i kombinować - i choć przebywanie w kuchni nie było jej główną pasją, to mimo wszystko nie wyobrażała sobie życia bez tego ważnego elementu. W gruncie rzeczy całe rodzinne życie toczyło się wokół pysznych przysmaków - nawet ci Honeycottowie, którzy nie wyrażali aż tak wielkiego zainteresowania karierą zwiazaną z kulinariami, w finalnym rozrachunku i tak chętnie siadali przy wspólnym stole, testując kolejne smakołyki - czy to słodkości od dziadzi, czy nowe, zbyt szalone dania od Bena. Kultura, która powstała w tej rodzinie była wyjątkowa i bardzo ciepła. Kto więc zrozumie Honeycotta tak świetnie jak drugi Honeycott? Odpowiedź brzmi: najprawdopodpobniej nikt. Oczywiście, Adela miała licznych przyjaciół, ale więzi rodzinne były tak silne, że najbliżej trzymała swoich krewniaków, w tym także ukochaną kuzynkę - Gwen. Tego dnia umówiły się na wspólne gotowanie w szkolnej kuchni. Oczywiście, nie był to tak przyjemny grunt jak przestronna kuchnia dziadzi, wciąż jednak pozostawiał wiele przestrzeni do przyrządzania wyjątkowych potraw. Tym razem plany były dość spontaniczne - Honeycott nie wzięła ze sobą żadnego przepisu, licząc, że wspólnie wyczarują coś wyjątkowego. W oczekiwaniu na Gwen, Adela zaparzyła sobie kubek Imbirowej Mątwy, ciesząc się jej złocistym kolorem, który odzwierciedlał jej radość.
Tarapaty były nieoderwalną częścią młodości, więc trudno przypisywać te przewrotną umiejętność jakiemuś rodowi - niewątpliwie w wieku Adeli, Gwen również swoje przesiedziała na szlabanach i na ławce rezerwowej z powodu bana na mecze. Na szczęście w życiu są rzeczy, które poprawiają każdy spaskudzony przypałem nastrój. Jedzenie nie zadaje pytań, jedzenie nie ocenia. szansa pobuszowania po kuchni z kimś z rodziny była jak prezent na urodziny, które odbywać mogły się każdego dnia w roku. Kiedy Adelka zaproponowała wspólne pitraszenie, odpisała pospiesznie, że ogarnie jeszcze ostatnie kwestie sprawdzianów i przybędzie najprędzej, jak się da. Tak też się stało, w ręku niosąc nawet sporych rozmiarów, drewnianą skrzynkę, wpadła do kuchni dodatkowej już się śmiejąc jak szczerbaty na suchary. - cześć! - ucieszyła się na jej widok, rzucając z impetem skrzynkę na jeden z drewnianych stołów, by uściskać kuzynkę. Prywatnie mogła sobie pozwalać na więcej niż podczas zajęć, a jednak w rodzinie byli sobie niezwykle bliscy. Nawet w sprawach pozornie błahych jak kontakt fizyczny- Po drodze minęłam irytka, niosącego czyjś pamiętnik i na głos deklamującego romantyczną poezję skierowaną do Pattona. - powiedziałau ocierając łezki rozbawienia i kręcąc głową - No ale fantastycznie, że napisałaś, bo chciałam spróbować konfitury z wnykopieńków. - dodała, kładąc rękę na skrzynce - Świeżo ukradzionych ze szkolnej szklarni...
Ledwie Adela zdążyła posmakować swojej ciekawej herbaty, w drzwiach pojawiła się Gwen, która swoją energią mogłaby obdzielić pół Hogwartu. W szkole, utrzymywanie relacji na tak bliskiej stopie było utrudnione, dlatego młoda Gryfonka cieszyła się, że czasem udawało się znaleźć pretekst do wspólnego pichcenia, czy wyjścia do knajpy. Takie chwile, nawet jeśli zbyt rzadkie, dawały Adeli poczucie bezpieczeństwa i rodzinnej wspólnoty. - Hej! - odparła, na moment przerywając żłopanie napoju, by przytulić się do starszej Hoeycottówny. W uścisku było coś kojącego, co cieszyło jej serce jeszcze bardziej niż przepyszna herbata i możliwość wspólnego gotowania. - "Oh piękny Pattonie, pogłaszcz mnie po batonie"? - zapytała Adela, tłumiąc śmiech i wspominając własne spotkanie z Irytkiem - Też to słyszałam... Dziewczyna z trudem powstrzymała spazmy śmiechu, które wynikały rzecz jasna z wspomnienia tego romantycznego wysrywu. Na całe szczęście, uwagę Adeli odwrócił komunikat dotyczący gotowania. Gdy usłyszała wybrany przez Gwen temat, aż jej się zaświeciły uszy. - Konfitura z wnykopieńków... WOW! - zachwyciła się, bo wcześniej absolutnie nie myślała o takim połączeniu. Uwagę o kradzieży puściła mimo uszu, uśmiechając się tylko lekko. Matkę oszukasz, Patola oszukasz, ale genów nie oszukasz...
Znowu parsknęła śmiechem, bo cytat, który rzuciła Adela bez najmniejszego nawet zastanowienia, był niewątpliwie wciąż jej ulubionym. - Jest coś w Irytku takiego, że nigdy nie pozwolę szkalować tego ducha... - powiedziała z jakimś rozczuleniem w głowie. Wyciągnęła różdżkę i przyzwała młynek do kawy oraz kawę z górnej półki - Chowam tam Kostarykę, którą szmugluje z mugolskiej palarni, tylko nikomu nie mów. - zdradziła kuzynce w sekrecie i nucąc pod nosem "Pattonie o Tobie śnie a ty nie zauważasz mnie" zabrała się za mielenie kawki na jakiś mocarny napar, który da jej więcej energii do gotowania. Jakby kiedykolwiek brakowało jej energii. - Wiem, to brzmi dziwnie, ale zaufaj mi. - powiedziała, oglądając się na skrzynkę - Jak się zbierze kłącza i wymiesza ich sok z cytryną, to robią się, uwaga - słodkie. Co więcej, bulwa wnykopieńka, choć o nią ciężko, bo ja jeszcze nie wymyśliłam jak ją wydobyć bez niszczenia rośliny, może w zależności od temperatury podczas gotowania być albo cierpka, w smaku odrobinę umami, pasująca do dań wytrawnych, albo nabrać owocowego aromatu, nieco cytrusowego, odrobinę kwiatowego... - zaczęła tyradę, posyłając różne elementy wyposażenia kuchni w powietrze, gdzie składały się ze sobą, przesypywały różne składniki z woreczków do miseczek i układały się elegancko na blacie. - jak nam dobrze pójdzie, to może w przyszłym roku zrobię o tym lekcję. - powiedziała w zamyśleniu - Co Ty na to? Wytłoczka z jajkami poszybowała lotem koszącym z szafki w stronę blatu.
Rzuć k6 na to, czy uda Ci sie uchylić przed jajkiem. Parzysta to sukces.
- Pewnie dlatego, że gdyby nie był poltergeistem, to mógłby być z nami spokrewniony - roześmiała się Gryfonka. Nie dało się ukryć - skłonność do psikusów i robienia przypału było czymś, co łączyło Adelę z Irytkiem. Nie była zresztą jedyną osobą w ich rodzinie o takim usposobieniu - kilku Honeycottów miało podobnie łobuzerski charakter, choć chyba nikt nie osiągnął takiej skali szlabanów i utraconych punktów, co urocza Gryfonka. - Powiem wszystkim skrzatom - zażartowała w temacie ziaren kawy, choć było jasne, że prędzej zabierze te tajemnicę do grobu. Adela uwielbiała gadać, i to gadać bezmyślnie, ale na tyle ile była w stanie, dbała o to, by powierzone jej sekrety nie wychodziły na światło dzienne. Nie miała jednak czasu zagłębiać się w temat kawy, bo nauczycielka wgłębiła się w temat ich dzisiejszego dania. Adela słuchała z uwagą, która raczej nie pasowała do jej ogólnego stylu bycia, ale temat był naprawdę ciekawy i przede wszystkim oryginalny, a nie dało się ukryć, że w jej oczach, to mocno podbijało jego wartość. - W kwestii garów zawsze ci ufam - powiedziała, bo dobrze wiedziała, że większymi zaufaniem w tej kwestii mogła darzyć tylko ojca i dziadzię, a Gwen z miesiąca na miesiąc coraz prężniej ich doganiała. Nie wtrącała się więc, tylko z uwagą przysługiwała wnioskom, na które wpadła kuzynka. Adela pewnie nawet nie odróżniała korzenia od kłącza, ale i tak słuchała z uwagą, nawet zapisując kilka wniosków. Ona sama gotowała bardziej intuicyjnie, mniej uwagi poświęcając teorii, więc cieszyła się, że może dowiedzieć się więcej w tej materii, szczególnie od osoby, której ocenie ufała. Gwen prężnie poruszyła różdżką, "rozpakowując" szafy. Adela podziwiała jej zdolności, gdy nagle prosto w jej czoło trafiło jajko. Nie było to przyjemne, ale młodsza Honeycottówna i tak parsknęła śmiechem.
Rzuć 2 razy K6. Jeśli suma wyniesie 5 lub mniej, to znaczy, że brakuje Wam jednego bardzo ważnego składnika i musicie znaleźć zastępstwo.