W kuchni dodatkowej organizowane są zazwyczaj zajęcia z magicznego gotowania. Jest to miejsce bardziej przestronne, bogate we wszystkie niezbędne elementy wyposażenia kuchni. Są tu również stoły, przy których uczniowie mogą gotować. Skrzaty korzystają z tego miejsca tylko i wyłącznie, gdy trzeba przygotować więcej dań podczas szkolnych uroczystości.
Etap I: zgadywanka Wybrany sposób: samodzielnie Próba: pierwsza (sam zapach) Nazwa zupy/napoju: zupa Pokusa Syreny Punty dla Domu: 15
Po krótkim wstępie profesora przyszedł czas na zadanie, które dla nich przygotował. Okazało się, że w naczyniach, przykrytych materiałem znajdują się zupy i napoje, które mieli rozpoznać przy użyciu tylko i wyłącznie węchu. Ciekawy był jak pójdzie mu to wyzwanie, choć szczerze wolałby próbować rozpoznać je za pomocą zmysłu smaku. Trudno. Kiedy przyszła jego kolej podszedł do stołu i tak jak wszyscy przed nim, założył opaskę na oczy, po czym nauczyciel podstawił mu odpowiednią miseczkę pod twarz. Przez chwilę czuł tylko wyraźną drzewną nutę i nie przychodziło mu nic do głowy, jednak w pewnym momencie, kiedy jego mózg zarejestrował charakterystyczny zapach eliksiru, oświeciło go. - To Pokusa Syreny - wypalił, a chociaż jeśli chodziło o magiczne gotowanie nie mógł być niczego pewien, w tym wypadku był przekonany, że ma rację. Specyficzny zapach, bardzo specyficznej zupy.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Poderwał spojrzenie, nie przestając ostrzyć swojego noża, a jednak od razu uśmiechając się ciepło na widok @Ignacy Mościcki, nie mogąc nie ucieszyć się na jego widok, po części z samego zadowolenia komfortowym towarzystwem, a po części z czystej nadziei, że dzięki takiej aktywności na lekcjach Puchoni faktycznie mają szansę na zdobycie pucharu w tym roku. Nigdy jakoś szczególnie mu na tym nie zależało, przez całe dziewięć lat edukacji mając zupełnie gdzieś punkty domów i choć wciąż chciał utrzymać się z dala od tej negatywnej atmosfery niezdrowej rywalizacji, jaka potrafiła zawiązać się między Ślizgonami i Krukonami, to… musiał przyznać choć przed samym sobą, że naprawdę chciał choć raz zobaczyć Wielką Salę w barwach Hufflepuffu. Zwłaszcza, że był to jego ostatni rok w Hogwarcie i właśnie takie pożegnanie sobie naiwnie wymarzył. - Spokojnie, przyjdzie dużo więcej. Bozik przyzwyczaił wszystkich do spóźnień… albo do nastawienia się, że w ogóle nie przyjdzie - wytłumaczył, ściszając nieco głos i pochylając się w kierunku przyjaciela, by zaraz uśmiechnąć się pod wspomnieniem pierwszej lekcji czeskiego wirtuoza patelni, która nie zdążyła w ogóle się odbyć, bo ten dorwał się do pozostałości przywiezionych przez niego piw na ucztę powitalną. Dwóch puchonich prefektów brzmiało dobrze, ale dopiero trzech dopełniło perfekcję i z tą właśnie myślą witał się z @Yuuko Kanoe, która choć tym razem dotarła na lekcję nieco później od ich dwójki, to jednak wciąż można było śmiało powiedzieć, że pojawiła się dość wcześnie jak na fakt, że lekcja przeprowadzona miała zostać przez króla spóźnień. - Ygh, nie wiem jak z nim rozmawiać - przyznał cicho, ściągając brwi w zmartwieniu, gdy Hynek podskoczył już tym swoim zabójczo seksownym krokiem do dwójki tegorocznych mącicieli, tylko ruchem głowy wskazując swoim towarzyszom, że mówi o @Felinus Faolán Lowell. - Coś jest ewidentnie nie tak, skoro nagle zaczął sprawiać tyle problemów, jakby… szukał uwagi albo nie wiem, rozrywki, uznania? - zgadywał cicho, wciąż mając w głowie swoją ostatnią rozmowę z Puchonem i barierę, przez którą nie potrafił się przebić. Przywykł do tego, że ludzie różnie na niego reagowali i przecież nie każdy go lubił, nie każdy się przed nim otwierał z łatwością, a jednak pierwszy raz zdarzyło mu się, by ktoś aż tak skutecznie się przed nim odgradzał. Posłał swoim prefektom wymowne spojrzenie, samym milczeniem zbywając stres, który zaczynał go łapać na myśl o problematycznym Borsuku, chcąc niemo, przy pomocy jasnych tęczówek, poprosić ich o przykładanie większej uwagi do, jeśli nie interwencji, to samej obserwacji. Odłożył nóż na blat, wygładzeniem koszuli dłonią próbując ściągnąć się ku skupieniu na słowach Bozika, by nastawić się pozytywnie na przygotowane dla nich zadanie. Uśmiechnął się pokrzepiająco do swoich towarzyszy, nie chcąc komentować, że rozpoznanie potrawy już po samym zapachu może być naprawdę trudne, by nikogo niepotrzebnie nie stresować, ale też nie stawiać siebie samego na podium, jeśli faktycznie mu się to uda. Poczekał nieco na swoją kolej, mając zupełną pustkę w głowie, gdy próbował "na sucho" zgadywać jakie potrawy i napitki mogą na nich czekać, mogąc się tylko domyślać, że profesor wybrał raczej jedzenie i napoje podawane na ciepło, by wzmocnić unoszący się od nich zapach. Gdy w końcu pochylił się nad delikatnie grzejącą go w nos parą, najpierw ogarnęło go to niezrozumiałe uczucie melancholii, pewnej nostalgii, wyraźnie zabarwionej smutkiem, a więc i kąciki ust zadrżały mu niepewnie, nie wiedząc czy mają opaść w dół, czy zawisnąć nieco sztucznie w tym delikatnym uniesieniu. Powróciło wspomnienie miękkości grubego dywanu na nagiej skórze, ciepło bijące od kominka i nie tylko sam zapach rozlanej na podłodze herbaty, ale też ten wiśniowo-korzenny posmak dzielony przy każdym pocałunku. Z nie przeznaczoną mu na więcej osobą. - Wiśniowy Gryf - odpowiedział bez choćby cienia zawahania w głosie, ale też z nutą irracjonalnego smutku, że ze wszystkich opcji, musiał trafić akurat na tę herbatę i nie czekając nawet na potwierdzenie swoich słów, sięgnął dłonią do czarnej opaski, by ściągnięciem jej przegnać nasuwające mu się w ciemności obrazy. - O... Oh, ok - zmieszał się, gdy kilkukrotnym mrugnięciem dostrzegł, że wyobraźnia zmieniła kulki granatu w goździki, a wiśniowy zapach przepadł, ustępując temu prawdziwemu. Odkaszlnął, uśmiechem zbywając swoje zakłopotanie, że tak łatwo poddał się swojej naturze Królowej Dramy, gotów przekląć już Fortunę, że tak się z niego naśmiewa. - Sen Memortka - poprawił się, obniżając głos do ciepłego pomruku, by dodać sobie nieco pewności siebie, gdy posyłał już Bozikowi spojrzenie, w którym nijak nie dało wyczytać się rozczarowania, które go trzymało. W końcu w cukierni nie raz podawał klientom obie z tych herbat, więc nie powinien dać nabrać się na tak śmieszne igranie wspomnień. Zaraz wycofał się i może nieco bliżej niż wypadało stanął koło Yuuko, by choć musnąć dłonią jej ramię, potrzebując odrobiny ciepła cudzego ciała, by przypomnieć sobie, że aktualna rzeczywistość jest dużo mniej bolesna od wspomnień ubiegłego roku, a jego drobne potknięcie urosło do wstydliwych rozmiarów tylko w jego głowie.
Etap I: zgadywanka Wybrany sposób: samodzielnie Próba: II) Nazwa zupy/napoju:Wiśniowy Gryf Sen Memortka Punty dla Domu: 10
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Kolejna lekcja z przepaskami na oczach? Czyżby była to nowa metoda edukacyjna, która miała zachęcić uczniów do używania większej ilości zmysłów? Wyglądało na to, że chyba tak. Niemniej jednak Yuuko jakoś nieszczególnie obawiała się pozbawienia wzroku. Zamiast tego po prostu zaakceptowała swój los i gotowa była rozpocząć zgadywanie potrawy czy też napoju, który przed nią stał. Wzięła głęboki oddech, zaciągając się słodką i lekką wonią, która praktycznie nic jej nie powiedziała. Palnęła więc bez namysłu pierwszą lepszą potrawę, która przyszła jej na myśl po czym musiała bazować na podanym przez Bozika kolorze jaki miała jej zagadka. Dopiero wtedy połączyła ze sobą fakty i udało jej się dojść do wniosku, że właśnie wciągała opary słodkiego capuccino o dosyć charakterystycznej barwie. Dopiero wtedy mogła zdjąć opaskę i wrócić na miejsce.
Etap I: zgadywanka Wybrany sposób: samodzielnie Próba: druga Nazwa zupy/napoju: chochlikowe capuccino Punty dla Domu: 10pkt
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
To zadanie było zdecydowanie dużo trudne dla niej niż dla innych studentów ze względu na fakt, że nie mogła po prostu powiedzieć nazwy potrawy, którą miała przed sobą. Musiała znaleźć jakiś inny sposób, by dać znać Bozikowi o co mu dokładnie chodzi. Podeszła do niego z wyciągniętym w dłoni notatnik, a nauczyciel chyba zdał sobie sprawę z tego jaki ma kłopot. Zawiązała oczy i chwyciła pióro w dłoń, by po zaciągnięciu się intensywnym zapachem nieznanej jej poprawy. Pierwsze niepewnie zapisane słowa składające się na nazwę potrawy okazały się błędne. Dopiero po usłyszeniu opisu koloru potrawy po raz kolejny nieco krzywym pismem zapisała drugą nazwę, która tym razem okazała się poprawna, a ona sama mogła zdjąć przepaskę i pozwolić komuś innemu na odgadywanie.
Etap I: zgadywanka Wybrany sposób: samodzielnie Próba: druga Nazwa zupy/napoju: Dahl Punty dla Domu: 10pkt
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Etap I: zgadywanka Wybrany sposób: samodzielnie Próba: pierwsza (sam zapach) Nazwa napoju: Malinowy chruśniak Punty dla Domu: +15
Zagryzł wargę, starając się nie roześmiać zbyt mocno, bo choć Victoria sama zażartowała z treningowych sytuacji, jemu chyba nie do końca wypadało to ciągnąć – zarówno jako kapitanowi, jak i jako mężczyźnie. — Może powinienem zorganizować dla Ciebie trening? — dodał tylko, kończąc jakiekolwiek kpiny. Choć czy naprawdę była to złośliwość? Był zdania, że wszystkiego da się nauczyć, przy odrobinie chęci i dużej ilości ciężkiej pracy, on zaś gotował tylko trochę gorzej, niż latał... choć warto zaznaczyć, że mimo obejmowanej pozycji i zmysłu taktycznego, nie był orłem przestworzy. — Boję się — odpowiedział znacznie ciszej, po uprzednim dyskretny rozejrzeniu się na boki. Zaraz potem wyprostował się, nadrabiając postawą, bo i co innego mu pozostało. — I wściekam się, bo właśnie o to im chodziło... Cieszył się, że Bozik przyszedł do sali, bo rozmowa z Victorią sprawiała, że miał ochotę nieco się otworzyć, a jednocześnie okoliczności wcale temu nie sprzyjały. Zbyt wiele osób mogło ich usłyszeć, a nastały najwyraźniej czasy, w których dobre zamiary innych ludzi stawały się coraz wątpliwszą teorią. Uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i skupił się na nauczycielu, starając się nastawić do niego pozytywnie... choć było to trudne, gdy nakazał temu gumochłonowi Tarly'emu opiekować się Moe, która zachowywała jakby była co najmniej pijana. Gdy Gryfon rzucił mu jednoznaczne spojrzenie, zachował kamienną twarz, choć wewnątrz się w nim zagotowało. Kiedy przyszła jego kolej, posłusznie wykonał polecenie. Odgadnięcie napoju nie zajęło mu długo, w domu potrafił rozpoznać ten zapach, będąc już na klatce schodowej, a za czasów pracy w herbaciarni niejednokrotnie kończył zmianę przesiąknięty nim do cna. To miły zapach, miłe wspomnienia – z czasów, kiedy wiele spraw było łatwiejszych. — Malinowy chruśniak, profesorze — odpowiedział, a kiedy Bozik potwierdził dobrą odowiedź, podszedł nie do Victorii, a do @Morgan A. Davies i @Bruno O. Tarly, stając blisko dziewczyny. — Wszystko w porządku? — zapytał cicho, zupełnie ignorując obecność Gryfona. Przecież i tak nie powinno go tu być.
Bird Burroughs
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 155
C. szczególne : kwiatowy zapach, szeroki uśmiech i radosne iskierki w spojrzeniu; piegi; na szyi zawsze nosi medalik ze św. Antonim.
Etap I: zgadywanka Wybrany sposób: losowo Wylosowana kostka:1 Próba: trzecia (zapach, kolor, smak) Nazwa zupy/napoju: cytrynowy raj Punty dla Domu: 2
Dopiero po kilku minutach słuchania profesora Bozika przyłapała się na tym, że nic nie słyszy. Słowa przelatywały jej przez głowę i nie zostawiały tam żadnego śladu, a mimo to Bird wpatrywała się w niego z wypiekami na twarzy, jakby była absolutnie zafascynowana tym, co mówił. Zupełnie straciła wątek – i odzyskała go mniej więcej wtedy, kiedy nadeszła jej kolej na zgadywanie. Wciąż oniemiała, odebrała swoją opaskę i podeszła do stołu. Czym się stresowała? ie było nic stresującego w odgadywaniu zup i napojów, a jednak – ta silna obecność nauczyciela magicznego gotowania najwyraźniej robiła swoje. Niuchnęła raz, dwa razy – w jej głowie pojawiło się dokładnie zero myśli, wrażenia ledwo do niej docierały. Miała wrażenie, że zna ten zapach, ale nie czuła się na tyle pewnie, żeby zaryzykować strzał, dlatego zdjęła opaskę. Widok napoju niewiele jej jednak pomógł, dlatego ostatecznie spróbowała płynu. Tym razem odpowiedź przyszła od razu. – Cytrynowy raj? – rzuciła niepewnie, a na potwierdzenie uśmiechnęła się z ulgą i wróciła na miejsce przy Orce.
Wywoływał po kolei uczniów i studentów, jednych z nazwiska, innych (niestety) jedynie gestem zapraszającym do podejścia. Jeszcze nie opanował wszystkich imion, jeszcze nie nauczył się wszystkich twarzy. W myślach zaprzysiągł sobie, że się poprawi i na następnej lekcji będzie rozpoznawał ich nawet po głosie. Pierwsza część lekcji trwała swoje, ale spodziewał się tego i w żadnym wypadku nikogo nie ponaglał. Dobrze wiedział, że zadanie nie było łatwe i wszyscy natrudzili się okropnie. Mimo to odczuwał ogromną satysfakcję i... radość. A już w szczególności, gdy ktoś odgadywał tajemniczy płyn po samym zapachu. No, wtedy to był pod wrażeniem i aż pękał z dumy! Jego czeskie serduszko rozgrzewało się też, kiedy studenti zagadywali go w jego ojczystym języku. - Doskonale! Świetnie! Bravo! - chwalił każdego, bez względu na to, jak mu poszło i czy musiał jakoś pomagać. Choć nagradzał Domy punktami, to nie przykładał większej wagi do tego, jak komu poszło, bo... nie to miał na celu. Zależało mu jedynie, żeby młodzi czarodzieje spojrzeli na sztukę kulinarną pod nieco innym kątem. Czy mu się to udało? Nie miał pojęcia. - No dobrzu! - zawołał, kiedy ostatnia osoba z kolejki odgadła już przypisany napój - Niech teraz każdy weźmie swój pohár. - polecił, jednocześnie chodząc wokół uczestników zajęć i zbierając czarne przepaski. Nie będą już potrzebne. Gdy to zrobił, sięgnął do różdżki i urządził małe przemeblowanie w kuchni, no normalnie odczynił rewolucję godną pewnej damy z mugolskiego kulinarnego światka. Tylko bez tłuczenia talerzy, bez wyzwisk i bałaganu. Ot, pokojowo - jak na Hynka Bozika przystało. Trwało to kilka minut, ale po tym wszystkim długi stół wylądował pod ścianą, a na środek wróciły niewielkie stanowiska z kociołkami. - To teraz kolejne zadanko! - znów zrobił tę charakterystyczną pauzę - Musicie odtworzyć Vaše napój lub zupa. Coby było nie za łatwo... jedynie z głowy. Bez receptu. - posłał im tajemniczy, odrobinę figlarny uśmiech - Ale neboj se! Będę Wam pomagać, jeśli poprosicie. - zapewnił - Tam, o! Macie wszystkie potrzebne składniki. A tam... jest dla każdego fartucha.
Etap II Odtwarzanie napoju/zupy z poprzedniego etapu
Fabularnie: Każdy z Was zabiera ze stołu naczynie, w którym znajduje się odgadnięta przez Was herbatka/kawa/zupa. Idziecie z tymże naczynkiem do swojego stanowiska. Kompletujecie potrzebne składniki i... próbujecie odtworzyć przepis z głowy, wspomagając się swoim smakiem. Możecie też poprosić o pomoc Bozika, na pewno Was nie oleje! Gdy Wam się udaje - Bozik chwali Was wielce uradowany i częstuje świeżą, pachnącą cynamonką. (No dobra, tak naprawdę częstuje każdego)
Mechanicznie: Tym razem jest tylko jeden sposób - rzut kością k100. Porównujecie swój wynik z ilością punktów z Magicznego Gotowania w swoim kuferku.
Aby odnieść sukces (poprawnie przyrządzić napój/zupę) wynik kości k100 musi być mniejszy bądź równy Waszym statom kuferkowym. ALE! Spokojnie, nie będzie tak Truno trudno - do swoich statystyk możecie dodać wszystkie poniższe bonusy, które Wam przysługują i z których macie ochotę skorzystać.
Bonusy punktowe: 1. status studenta +5pkt * 2. Magiczne Gotowanie to najwyższa stata w kuferku +15pkt 3. Magiczne Gotowanie to druga najwyższa stata w kuferku +10pkt 4. w pierwszym poście postać wspomniała, że ma ze sobą przynajmniej jeden punktowany przedmiot (Magiczne Gotowanie) +5pkt 5. Uczestnictwo w Kółku Realizacji Twórczych +10pkt ** 6. Umiejętność gotowania wspomniana w Karcie Postaci +10pkt 7. Uzyskanie oceny pozytywnej z MG na ostatnim egzaminie końcowym +5pkt *** 8. Poproszenie o pomoc Bozika+10 pkt +20pkt ****
Dodatkowo osoby, które zarejestrowały się na forum w sierpniu 2020 r. i później - mogą dodać sobie kolejne 5pkt do statystyk. (9.)
* - z zasady studenci powinni posiadać większą wiedzę ** - nie liczy się zgłoszenie po opublikowaniu tego posta *** - Zadowalający/Powyżej Oczekiwań/Wybitny **** - zaznaczone w poście
Im więcej punktów kuferkowo-bonusowych nazbieracie, tym większą szansę na powodzenie macie.
Wasza postać poprawnie odtwarza przepis i przygotowuje napój/zupę, gdy zsumowane punkty będą wynosiły więcej lub tyle samo co wylosowany wynik z rzutu k100. Czyli im większa wiedza i aktywność, tym postać łatwiej radzi sobie z zadaniem.
Przykład:
Osobnik X ma w kuferku 40pkt z Magicznego Gotowania. Jest też uczestnikiem koła (+10pkt), a MG to jego najwyższa kuferkowa stata (+15pkt). Dodatkowo jest studentem (+5pkt). Łącznie zdobywa 70pkt, a więc żeby odnieść sukces musi wyrzucić wynik 1-70, czyli ma 70% szans na powodzenie.
Każdy sukces to +10pkt dla Domu
A co, jeśli moja postać fabularnie umie gotować, a los nie będzie mi sprzyjał? - Zadanie nie jest takie łatwe, mało kto potrafi z głowy i po próbie smaku dokładnie odtworzyć potrawę. A magiczną to już w ogóle!
Oczywiście możecie sobie odejmować punkty, jeśli tak bardziej Wam pasuje do postaci
Bardzo proszę o wklejenie i uzupełnienie tego kodu:
Kod:
<zgss>Etap II: odtwarzanka</zgss> <zg>Nazwa zupy/napoju:</zg> <zg>Punkty kuferkowe:</zg> wpisz liczbę punktów z Magicznego Gotowania <zg>Wylosowana kostka:</zg> [url=LINK DO RZUTU]k100[/url] <zg>Bonusy</zg> wypisz wszystkie, z których korzystasz (napisz ich numerek i ilość punktów w nawiasie) <zg>Suma zdobytych punktów:</zg> <zg>Udało się gotowanko?</zg> TAK/NIE <zg>Punty dla Domu:</zg> wpisz zdobytą ilość pkt w TYM etapie
CZAS NA ODPIS MACIE DO 19.10 DO GODZ. 23:59
W razie jakichkolwiek pytań/problemów/niejasności/zażaleń/próśb - pw Hynek/Bruno bądź GG: 68918554, bądź discord: Endorfynna#8537
Ostatnio zmieniony przez Hynek Bozik dnia Sro 14 Paź - 12:57, w całości zmieniany 1 raz
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Odtworzenie potrawy bez przepisu... To już było naprawdę trudne. Tym bardziej, że o magicznych kawach wiedziała właściwie tyle co nic. Głównie po prostu widziała je w ofertach czarodziejskich kawiarni i na tym jej znajomość się kończyła. Herbatę może byłaby w stanie przygotować... Choć to też zależy jaką. Na pewno byłaby w stanie przeprowadzić tradycyjną japońską ceremonię herbacianą. To już bez wątpliwości. Niestety takie umiejętności nie były oceniane w czasie lekcji. A szkoda... Wzięła ze sobą capuccino do odpowiedniego stanowiska. Upiła jego łyk, powoli kontemplując jego skład i starając się odgadnąć jakich składników dokładnie do niego użyto. Problem był jednak jeden: nawet jeśli wiedziała z czego składała się kawa to nie bardzo miała pojęcie jak została ona przygotowana. I chyba to przede wszystkim ją zgubiło. Merlin jeden wie, że naprawdę się starała coś stworzyć, ale jakie tego były efekty? Z pewnością marne. To, co udało jej się uzyskać w konsystencji na pewno nie przypominało napoju, który miała przed sobą w filiżance. Kolor... też był taki jakiś nie ten. Ogólnie rzecz biorąc z pewnością klapa choć na pewno było coś, co udało jej się zrobić dobrze.
Etap II: odtwarzanka Nazwa napoju: chochlikowe cappuccino Punkty kuferkowe: 5 Wylosowana kostka:70 Bonusy student (+5pkt), koło realizacji twórczych (+10pkt), egzamin z gotowania na Wybitny (+5pkt), przedmiot ze sobą (+5pkt) Suma zdobytych punktów: 30pkt Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: -
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Odtworzyć tę potrawę bez żadnych dodatkowych wspomagaczy w postaci przepisu chociażby... Jak to zwykła mawiać jej koleżanka, Dunia, Nani, the fuck? Z pewnością nie da sobie rady i polegnie To było pewne. W każdym razie posłusznie wzięła potrawę do swojego stanowiska i spróbowała swoich sił, dając z siebie wszystko... a do dania miała naprawdę niewiele. Wiecie jak wygląda porażka? Taki właśnie obraz reprezentowała sobą Strauss, gdy w końcu przeszła do prób odtworzenia spróbowanej potrawy. Nie dość, że wszystko szło nie tak jak trzeba i nawet nie udało jej się poprawnie doprawić tego, co... miało wyjść jako zupa, a było jedynie breją z wjebanymi na siłę przyprawami to jeszcze garnuszek, patelenka czy inny cosik, na którym tę zupę miała robić wylądował na podłodze. A Krukonka dosiadła się tuż obok swojej porażki, bo przynajmniej niedoszła zupa i ona mogły być porażką we dwie... W końcu jednak machnęła różdżką, usuwając plamy po swoim nieudanym eksperymencie kuchennym i odstawiła naczynie z jego resztką na blat po czym stwierdziła, że skoro nic nie ugotuje to może przynajmniej się naje. Dlatego też sięgnęła po talerz z przygotowaną przez Bozika potrawą i postanowiła zjeść cały talerz, co by się przypadkiem nie zmarnował.
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Dahl Punkty kuferkowe: 5pkt Wylosowana kostka:36 Bonusy student (+5pkt) Suma zdobytych punktów: 10pkt Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: -
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Syrenie Latte Punkty kuferkowe: 0 Wylosowana kostka:88 Bonusy 1. Status studenta +5 pkt. 2. Zarejestrowanie się w sierpniu lub później + 5 pkt. Suma zdobytych punktów: 10 xd Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: 0
Powiedzieć, że nie była kuchennym wirtuozem, to mało. Arleigh była kuchenną ofermą. Przez całe życie żywiła się albo w restauracjach, albo w domowej jadalni, która była zmartwieniem kucharki, albo w Hogwarcie, gdzie gotowały za nich wszystkich skrzaty domowe. Potrafiłaby zrobić kanapkę, albo rozpuścić kostki lodu w soku dyniowym, ale zrobić kawę, na dodatek magiczną, tak po prostu?
Zafrapowała się, ale zaraz potem rozchmurzyła, widząc dobrotliwy uśmiech Bozika i dostrzegając, że większości nieszczęśników dookoła wcale nie idzie dużo lepiej. Postanowiła, że będzie z tą kawą walczyć, albo utopi się, próbując. Ruszyła po swój kociołek, postawiła go na ławce, obok kolegi ze Slytherinu, rzuciła szybkie "Przypilnujesz go dla mnie? Tylko nie podpijaj!" i poczęła wybrzydzać przy półkach z ingrediencjami, które piętrzyły się wzdłuż kuchennych ścian. Dla pewności pobiegła jeszcze do kociołka, zanurzyła w nim małą, znalezioną na półce czarkę, wychłeptała duszkiem i będąc ze smakiem i zapachem "na świeżo" wróciła do słoików, pudełek i woreczków. Niuchała, niuchała, aż się naniuchała. Kichnęła głośno, przeprosiła, porwała z półek składniki, które pachniały i wyglądały jak kawa i czekolada, znalazła butelkę mleka i rozpoczęła... Na Merlina. Jak się robi kawę? Ją się podgrzewa? Gotuje? Nie wiedząc za bardzo, co robi, ale też nie chcąc prosić nikogo o pomoc, ustawiła niewielki kociołek na płomieniu, wlała do niego małą butelkę mleka, dopełniła go z pomocą Aquamenti, następnie wlała odrobinę syropu czekoladowego i... No, zrobiła mleko czekoladowe. Zaczęła ostrożnie dosypywać do niego kawę, a następnie wycelowała w kociołek różdżką i zamieszała całą zawartością, ochlapując przy tym większość stołu. Stanęła przed kociołkiem zrezygnowana i otarła pot z twarzy. To nie wyglądało jak kawa, ani nie pachniało jak kawa, bardziej... Smakowało jak mleko, czekolada i nierozpuszczone grudki kawy. Nie była pewna, czy brakowało jej zaklęcia, czy wiedzy, w każdym razie była pewna, że czegoś zdecydowanie jej brakowało.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Herbata róy alpejkiej Punkty kuferkowe: 0 Wylosowana kostka:95 Bonusy Student (+5) Suma zdobytych punktów: 100? Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: 0
Po pierwszym, nie tak łatwym etapie, zrobili mały remoncik w kuchni, aby przygotować się do drugiego. Ten był jeszcze trudniejszy. Ich zadaniem było odtworzenie rozpoznanego napoju, ale bez żadnego przepisu, tylko na podstawie węchu i wyglądu. Julia zdziwiła się nieco, zadanie wydawało się niewykonalne, ale dla tych pięknych czeskich oczu aż nie wypadało nie dać z siebie wszystkiego i nie spróbować. Krukonka wzięła fartuch ze wskazanego miejsca. Gdy go na siebie założyła, zauważyła, że ten jest cały w plamach po poprzedniej lekcji. Najwidoczniej któryś ze skrzatów domowych zapomniał o swoich obowiązkach. Stawiała na Gwizdka i aż się uśmiechnęła na wspomnienie o swoim ulubionym skrzacim ziomku. Lekkim ruchem nadgarstka wyczyściła fartuch zaklęciem tergeo i wzięła się do pracy. Nalała do fiolki odrobinę przygotowanej przez nauczyciela herbaty, żeby nie musieć wracać co chwila do kociołka tylko po to, żeby jej się przyjrzeć i powąchać. Stojąc przy stole ze składnikami, co jakiś czas niuchała zawartość próbówki, szukając składników o podobnym aromacie. Szło jej nienajlepiej. Udało jej się rozpoznać jedynie alpejską różę, którą wsadziła do kubeczka. Skoro miała być to herbata, dodała także jej, co nie było chyba najlepszym pomysłem, ponieważ po zalaniu napar miał dużo intensywniejszy kolor niż to, co powinna uzyskać. Kiedy zdała sobie sprawę, że na sukces się nie zanosi, postanowiła wykorzystać tę okazję do lekkiego poeksperymentowania. Dorzuciła do herbaty kawałeczek startego imbiru, nieco cytryny i porządną dawkę miodu. Dolała również nieco sproszkowanego niebieskiego chochlika, który dodał naparowi nieco alkoholowego posmaku. Spróbowała i się okazało, że choć napój nie miał nic wspólnego z tym, co miała przygotować, to był wyjątkowo smaczny. Zachęcona swoim odkryciem, przygotowała jeszcze dwa kubeczki tego specyfiku, po czym położyła je na tacce i wróciła na swoje miejsce, aby poczęstować @Orla H. Williams i @Arleigh Armstrong.
- Herbata ala Brooks razy dwa na koszt firmy - powiedziała ciepło, kładąc przed dziewczynami kubki z parującym naparem. Sama również usiadła i ogrzewając dłonie ciepłem naczynka, wlepiła orzechowe oczy w czeskiego aniołka. Podobała jej się ta lekcja, oj podobała. Z pewnością przyjdzie jeszcze nie raz, choćby po to, żeby posłuchać tego zabawnego i uroczego akcentu.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Rozgrzewająca zupa z ryby Husk Punkty kuferkowe: 1 Wylosowana kostka:38 Bonusy Proszę o pomoc (+20) Członek kółka (+10) Suma zdobytych punktów: 31 Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: 0
O tyle o ile pierwszy etap poszedł Maxowi naprwdę sprawnie, to słysząc kolejne zadanie, na twarzy ślizgona pojawiło się niedorwierzanie. -Serio? - Westchnął patrząc na gotującą się przed nim zupę. Znał teorię i wiedział mniej więcej, jak wygląda baza pod podobne potrawy, ale żeby od razu odtworzyć cały przepis? Solberg pokręcił głową i zaczął brać się do roboty. Eliksiry mógł odtwarzać bez problemu, ale gotowanie było czymś zupełnie innym w jego odczuciu. Pomimo podobnej mechaniki pracy Ślizgon zdecydowanie bardziej wolał spożywać niż przygotowywać posiłki. -Profesorze! Mogę prosić o jakąś wskazówkę? - Zawołał do Bozika, gdy wszelkie pomysły na stworzenie rozgrzewającej zupy już mu się skończyły. Podziękował nauczycielowi za pomoc i ponownie zabrał się do roboty. W końcu, w jego naczyniu znalazła się zupa. Wyglądała na sensowną, ale nie było to to samo, co oryginał, do którego Max dążył. -No cóż, próbowałem. - Westchnął jeszcze do siebie, po czym postanowił już więcej nie kombinować. Nie miał zamiaru spalić kuchni, czy zepsuć czegoś, co wydawało się względnie jadalne.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Bazyliszkowe macchiato Punkty kuferkowe: 1 Wylosowana kostka:15 Bonusy Student (+5) Suma zdobytych punktów: 6 Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: -
Max nadal nie miał bladego pojęcia, co on właściwie tutaj robi, ale skoro już postanowił spróbować nauczyć się gotować, to trochę chujowo byłoby wychodzić w środku zajęć, czy coś podobnego. Ostatecznie zatem został, aczkolwiek zgadywanie, co przed nim postawiono jedynie na podstawie zapachu było co najmniej dziwaczne. Na dokładkę okazało się, że ma do czynienia z kawą, więc w ogóle była to sprawa nieco kuriozalna, ale nadal nie protestował, nawet właściwie czuł się nieco rozbawiony, tak samo jak wtedy, kiedy profesor kazał im odtworzyć przepis z głowy. Nie znał go, za chuja pana, wiedział może, jak zaparzyć zwyczajną kawę, ale takie diabelstwa, jak to tutaj, nie były zdecydowanie dla niego. Nic zatem dziwnego, że składniki dobierał właściwie na chybił trafił, mając w pamięci, że powinno mu z tego wyjść coś, hm, zielonego, ale oczywiście nie miał pojęcia, jak ma osiągnąć ten efekt, a pytanie o pomoc Bozika - w temacie robienia kawy! - było tak żenujące, że nawet nie chciało mu się tego robić, bo jednak Max posiadał pewne granice, jakich nie chciał przekraczać. Nastawiony był na to, że mu nic nie wyjdzie, ale musiał przyznać, że kawa, jako kawa, pachniała nawet nieźle. Cała reszta była, co tu dużo mówić, chujowa i to ubawiło go dość mocno, bo doszedł do wniosku, że z Alise wkrótce faktycznie padną z głodu i pragnienia, skoro nic im nie wychodziło.
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: zupa Pokusa Syreny Punkty kuferkowe: całe 2 Wylosowana kostka:65 Bonusy nr. 1 - 5pkt | nr. 8 - 20pkt Suma zdobytych punktów: 27pkt Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: -
O ile rozpoznanie zupy tylko na podstawie węchu było całkiem niezłą zabawą i poszło mu naprawdę dobrze, to już sam pomysł ugotowania jej, wcale mu się nie spodobał. Mógł się założyć, że coś rozwali. Na sto procent coś przypali i będą wietrzyć pomieszczenie przez tydzień... Okej, przygotował składniki. Zagotował wodę. Wody chyba nie można przypalić? Wszystko byłoby prostsze gdyby miał jakikolwiek przepis. Co tu robić najpierw? Od czego, na Merlina zacząć? Ma wrzucić całe te muszle? Ej, na pewno nie... Przecież się nie rozpuszczą. Chyba. Był totalnie zielony jeśli chodziło o gotowanie zup. Nie lubił robić, ani jeść tego typu rzeczy dlatego w ogóle go to nie interesowało. Troche w domu podglądał teraz Charliego, ale był w stanie powtórzyć dzięki radom kumpla jedynie niektóre, najprostsze dania. I to z nim u boku, bo nikt nie chciał, żeby wysadził w powietrze królestwo Rowla. Poddał się. Przecież nie będzie pół godziny myślał nad koncepcją. Jak nie wie to nie wie. - Profesorze Bozik, można pana prosić? - zwrócił się do nauczyciela, który na szczęście był skory do poinstruowania go (nie oszukujmy się - praktycznie zrobił tę zupę za niego), co uratowało go przed zupełną kompromitacją. - Dziękuję - oznajmił z uśmiechem, widząc jak potrawa bulgocze już w garnku.
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Zupa ogonowa z Reema Punkty kuferkowe: 2 Wylosowana kostka:23 Bonusy1. Uczestnictwo w kółku realizacji twórczych (+10) 2. Poproszenie o pomoc Bozika (+20) Suma zdobytych punktów: 32 Udało się gotowanko? TAK Punty dla Domu: 10
Victoria uśmiechnęła się lekko, łagodnie, kiedy Elijah wspomniał coś o treningu i pokręciła głową na znak, że nie trzeba, że sobie po prostu poradzi, jakoś. Była pewna, że przezwycięży to, co się działo dookoła niej, w końcu to zawsze jakoś tak działało, zawsze jakoś tak wychodziło, chociaż nie miała pojęcia, skąd to się właściwie bierze. Odetchnęła głębiej, a następnie spojrzała wprost w oczy chłopaka. - Chcesz później porozmawiać? - zapytała jeszcze spokojnie, cicho. Wiedziała, że ta sprawa go martwi, bo ją również kłopotała i obawiała się, że prędzej czy później także jej rodzina zostanie wystawiona na podobne problemy, na tego typu zaczepki, które nie były wcale niczym dobrym, które powodowały, że zastanawiała się, co dalej. Nie miała jednak czasu teraz się nad tym pochylać, skoro trwała lekcja, a ona została wywołana do odpowiedzi, z którą poradziła sobie całkiem dobrze, aczkolwiek na myśl o tym, że ma odtworzyć tę zupę, aż zrobiło jej się słabo. Wiedziała mniej więcej, co się w niej znajduje, ale ona i gotowanie nie szli ze sobą w parze - chociaż bardzo się starała - a na dokładkę tworzenie czegoś z pamięci było szalone. Była jednak bardzo zdeterminowana, tak więc kiedy już dobrała składniki, poprosiła o pomoc @Hynek Bozik, uważnie słuchając jego podpowiedzi. Starała się wykonać wszystko poprawnie, a przynajmniej znośnie, ostatecznie, cóż, ostatecznie była perfekcjonistką w każdym calu i nic nie mogło tego zmienić, uparcie zatem dążyła do celu, jakikolwiek by on nie był. Może danie ostatecznie nie wyszło tak idealne, ale ze wszystkimi możliwymi wskazówkami szło jej całkiem nieźle, zaczęła się zatem zastanawiać, czy gdyby poświęciła nieco więcej czasu na naukę gotowania, nie byłoby to z pożytkiem dla niej. I dla wszystkich innych w jej otoczeniu, bo w końcu mieliby co jeść w sytuacji kryzysowej.
Za pozwoleniem prowadzącego! Etap I: zgadywanka Wybrany sposób: Losowo Wylosowana kostka:6 → udaje Ci się odgadnąć nazwę zupy/napoju po samym jej zapachu Próba: Pierwsza - Zapach Nazwa zupy/napoju: Morskie Oko Punty dla Domu: [Hufflepuff] +8 pkt.
Zajęcia odbywające się na terenie Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie były doświadczeniem niesamowitym i pełnym niespodzianek, co do tego nikt nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości. Nie chodziło jednak tylko i wyłącznie o to, że uczyli się tutaj władać magią i każdego dnia opanowywali coraz to nowe zaklęcia i uroki z najróżniejszych dziedzin. To znaczy tak, było to absolutnie cudowne, jednak Ignacego zaskakiwało, co innego i była to kwestia, która jeszcze pół roku temu wcale go jakoś specjalnie nie martwiła. Tempo, w jakim niektórzy uczniowie potrafili trafić tak ciężko zarobione przez swoich kolegów punkty. Który to był już raz, gdy działania Felinusa wywoływały istną lawinę zdarzeń, która kończyła się tym, że pozycja Hufflepuffu w pucharze domów chwiała się w posadach? Pomimo tego, że minęło dopiero kilka tygodni, chłopak był w stanie wymienić już co najmniej kilka takich sytuacji. Jasne, strata dziesięciu punktów nie była tragedią, jednak gdyby tak podliczyć te wszystkie utracone dziesiątki i piątki... Najlepiej będzie zatrzymać się na stwierdzeniu, że prefekci zdecydowanie wciąż powinni mieć oczy dookoła głowy. – Jakoś to odrobimy. Dzisiaj, oczywiście – mruknął i zaczął się rozglądać po sali. Na widok pewnego znajomego gryfona, zasalutował mu krótko z minimalnym uśmiechem, aby chwilę później skierować swe spojrzenie w stronę profesora, który zaczął już swój wywód. A więc mieli zgadywać potrawy? Huh, ta lekcja zapowiadała się dużo bardziej interesująco, niż jeszcze parę minut wcześniej. Kiedy kolejka na dobre się rozkręciła, Ignacy wpuścił parę osób przed siebie, jednak koniec końców i na niego przyszła w końcu kolej. Wiedział, że jeśli chce dobrze wykonać to zadanie, to musi się skupić i nie pozwolić sobie na to, aby jego wyobraźnia zabrała go zbyt daleko od celu, który zamierzał osiągnąć. Chrząknął znacząco, sygnalizując tym samym, że jest gotowy, a następnie uniósł naczynie z cieczą, której nazwę miał zgadnąć. Owocowy zapach nieco go zbił tropu, ponieważ oczekiwał, że akurat jemu przypadnie jakaś rozgrzewająca zupa z dużą ilością mięsa, czy czymś w tym rodzaju. Nie spodziewał się słodkości! – To pachnie trochę jak – zaciął się na moment, mając wrażenie, że ma odpowiedź na końcu języka. – Czy to nie jest... Morskie Oko? Zmarszczył brwi, oczekując na potwierdzenie, jednak chwilę po tym, jak te słowa opuściła jego usta, zaczął mieć wrażenie, że popełnił duży błąd. A może jednak nie?
Ignacy Mościcki
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Morskie Oko Punkty kuferkowe: 7 Wylosowana kostka:63 Bonusy [1] Status Studenta → +5 PKT. [5] Uczestnictwo w Kółku Realizacji Twórczych → +10pkt [8] Poproszenie o pomoc Bozika → +20 pkt. Suma zdobytych punktów: 42 pkt. Udało się gotowanko? Nie Punty dla Domu: ---
Po poprawnym zgadnięciu magicznego napitku Ignacy był pewien nadziei na najbliższe kilkanaście minut. Może jednak uda mu się wykazać nowo zdobytymi umiejętnościami i uda mu się zdobyć parę punktów dla Hufflepuffu, aby w dalszym ciągu zwiększali odległość od krukonów, którzy deptali im po ogonie? Tak, jak chwilę po odejściu od Bozika, chłopak miał całkiem niezły humor, tak, gdy tylko usłyszał, na czym ma polegać ich następne zadanie, całkowicie w siebie zwątpił. Odwzorowanie potrawy zupełnie na czuja, bez żadnego przygotowania? Przecież to graniczyło z cudem! Do tej pory wszystkie dania, jakie przygotowywał, wykonywał wedle ściśle określonego planu, przepisu i pomocy graficznych, a nawet wskazówek z Wizzbooka. To, co wymyślił profesor magicznego gotowania... mogło skończyć się naprawdę źle. Czy jeśli zamiast deseru stworzy truciznę i potruje wszystkich, to dostanie za to jakieś punkty albo wysoką ocenę? Nie mając zbyt dużego wyboru, puchon przystąpił do dalszej pracy, zerkając co jakiś czas na boki, na swoich bliższych znajomych, zastanawiając się, jak oni sobie radzą podczas tego zadania. Oczywiście, akurat w tym przypadku nie chodziło tylko i wyłącznie o troskę, ale także o uzyskanie, chociażby minimalnej pomocy i podpatrzenie jakichś nowatorskich technik. Niestety, podglądanie innych uczniów przy pracy niezbyt mu pomogło, więc koniec końców skończyło się na tym, że poprosił o wsparcie Bozika. – Coś chyba jednak poszło nie tak – mruknął, patrząc na ogólny burdel na swoim stanowisku i napój o konsystencji kisielu.
Cassian H. Beaumont
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Etap I: zgadywanka Wybrany sposób: Samodzielnie Próba: Druga (Zapach i kolor) Nazwa zupy/napoju: Wiśniowy Gryf Punty dla Domu: 10 pkt
Cassianowi naprawdę się wydawało, że generalnie kto jak kto, ale on, powinien trzymać się od kuchennych przyborów z daleka, nie wspominając już o tym, że gotować w ogóle nie powinien. Ryba opiekana na ognisku, czy cokolwiek związanego z najprostszym przetworzeniem to nic w porównaniu z fikuśnymi i frywolnymi recepturami czarodziejów, które potrafiły zaskakiwać nie mniej niż sama magia. Dlaczego więc przybył w te skromne progi? Zależało mu na tym, by godnie reprezentować swój dom. Pierwszy raz od bardzo dawna zaczął przejmować się losem gryfonów, którzy, a trzeba było to powiedzieć, mimo odwagi i brawury mieli tendencję do zawalania odpowiedzialności... Z resztą on sam chyba taki był. Rzadko zdobywał się na aż takie gesty, a jednak... Znajdował się właśnie tutaj.
Spojrzał w kierunku Orli, która zawadiacko zwróciła jego uwagę. Aż takiego powitania się z jej strony nie spodziewał. Tym bardziej obdarował ją jeszcze szerszym uśmiechem, którego nie sposób było przyćmić w tym momencie. - Ahoj kamratko! - Odparł ochoczo, ośmielony jej zachowaniem. - Ciebie też dobrze widzieć. - Zakrył momentalnie swoją twarz ręką nie chcąc by ktokolwiek spostrzegł nowe piegi wywołane luizjańskim słońcem. - Chyba się jeszcze ich nie pozbyłem. - Posłał jej oczko po czym zagaił w jej kierunku. - A ty jak się trzymasz?
Orlę poznał jeszcze zanim trafił do Hogwartu, chociaż nie wiedział, że jest ona tak jak on czarodziejem. Niemniej jednak do razu zapałali do siebie sympatią, zwłaszcza, że to ona pozwalała oderwać jego umysł od nienawistnych spojrzeń jego rodzeństwa.
Następna osoba, która weszła do pomieszczenia również byłą mu dobrze znana. Na dobrą sprawę to właśnie Max sprawował przez tyle lat nad nim piecze i to on dbał by chłopak nie otaczał siebie ludźmi ze zbyt złego towarzystwa. Brewer był postacią naprawdę unikalną. Taką, która zmieniła jego podejście do świata, jego charakter i nastawienie. Nigdy mu tego oczywiście nie powiedział, ale wewnętrznie czuł, że słowa nie są im potrzebne. Kiedy starszy gryfon stanął obok niego i szturchnął go lekko w bok ten delikatnie odskoczył i odpłacił mu pięknym za nadobne posyłając ostentacyjny przewrót oczu. Szybko jednak odparł na jego kolejne słowa. - Nie chcę wiedzieć co masz właściwie w planach... - Rozejrzał się uważniej wokół siebie nie lokalizując nigdzie specjalnie noży.
Kiedy i Bozik zaczął prowadzić finalnie lekcję chłopak skupił się na zawartości swojego kociołka. Starał się zwąchać to co najpotrzebniejsze. Niemniej jednak nie pijał takich rzeczy. Rzadko porywał się na coś co właściwie nie było ani piwem, ani kawą, nie wspominając o fikuśnych potrawach i napitkach. Tym bardziej dziwi, że kiedy tylko zobaczył barwę i całościowy wygląd napoju okazało się, że go zna. - Wiśniowy gryf... - Mruknął po zsunięciu materiału z kociołka. Kojarzył ten napój z Dziurawego kotła, gdzie spędził kilak wieczorów czekając w tym roku na pociąg do Hogwartu. Taki sam z resztą werdykt względem napoju spotkał samego nauczyciela, który zaaprobował wiedzę chłopaka.
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Sen Memortka Punkty kuferkowe: 37 Wylosowana kostka:24 Bonusy 1. status studenta +5pkt 3. Magiczne Gotowanie to druga najwyższa stata w kuferku +10pkt 4. w pierwszym poście postać wspomniała, że ma ze sobą przynajmniej jeden punktowany przedmiot (Magiczne Gotowanie) +5pkt 6. Umiejętność gotowania wspomniana w Karcie Postaci +10pkt Suma zdobytych punktów: 30 + 37 = 67 Udało się gotowanko? TAK Punty dla Domu: 10
Dla większości ludzi herbata była po prostu herbatą. Saszetką sprasowaną w kółeczko lub zgrabną torebeczkę z urwanym ramiączkiem. Dla niego też tak było, póki nie trafił na ten jeden dzień w piekarni, gdy Pani Chambers zaciągnęła go do przygotowania blendów suszonych ziół czarodziejskich, chcąc zaoszczędzić na hurtowym skupie półproduktów i własnoręcznym przygotowaniu klasycznej mieszanki. Przez magiczną korelację Snu Memortka z Eliksirem Pamięci, trafiło właśnie na niego, bo choć marynowanie ziaren granatu w słodzonym roztworze tego eliksiru, było dużo łatwiejsze od uwarzenia go od podstaw, to jednak przezorna szefowa i tak wolała dmuchać na zimne i zaczerpnąć rady doświadczonego w eliksowarstwie pracownika. Jak przez mgłę pamiętał proporcje, dużo lepiej radząc sobie z samymi składnikami, doskonale pamiętając, że do uzyskania tak czysto turkusowego koloru potrzebuje mieszanki senchy i kwiatków Clitoria ternatea, z których napar posiada dźwięcznie brzmiącą nazwę Butterfly Pea Tea. Przygotował drobnoziarnistą gazę, zawijając w niej ziołowy susz, zaklęciem Zlepu pomagając sobie w szczelnym sklejeniu brzegów pedantycznie wyciętego materiału, woląc w ten sposób kontrolować czas parzenia się herbaty, nie ufając zawsze przepuszczającym co drobniejsze okruchy sitkom. Zalał dzbanek gorącą, ale nie wrzącą wodą i sprawnie zabrał się za zamarynowanie ziaren granatu w mieszance cukru, cytryny i odrobiny ginu z goździkami, która imitować miała posmak Eliksiru Pamięci, musząc zaklęciem wspomóc się z przyspieszeniem tego procesu i zaraz już, gdy tylko zwierzęca klepsydra dała mu znać, że nadszedł na to czas, rozlał herbatę do kilku filiżanek, chcąc od razu poczęstować swoich towarzyszy, ale też sprawdzić jej smak, porównując ją z oryginałem. Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że nawet po dodaniu już ziaren granatu, kolor ale i smak herbaty wymaga dodania do każdej z filiżanek soczystej kropli soku z cytryny i dopiero poprawiając tę drobną różnicę zawołał do siebie krala Bozika, by spróbował efektów jego pracy.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Dyptamowy Smakosz Punkty kuferkowe: hehe, 0 Wylosowana kostka:21 Bonusy 1. status studenta +5pkt 8. Poproszenie o pomoc Bozika +20pkt Suma zdobytych punktów: 25 Udało się gotowanko? TAK Punty dla Domu: +10
Felinus nie zamierzał się pierdzielić, a przynajmniej obietnicę, którą złożył, zamierzał spełnić, w związku z czym dość mocno starał się, aby mu się udawało. Nie bez powodu zatem wytężył wszystkie swoje szare komórki, by odkryć nazwę napoju. Prosty, zahaczający o bycie baristą poniekąd, znalazł uznanie pod kopułą czaszki samego studenta, który nie bez powodu zamierzał przejść do następnego etapu lekcji, zastanawiając się... jak ma odtworzyć to wszystko? O ile tosty potrafi zrobić, o tyle jednak magiczne gotowanie jest dla niego jak co najmniej Quidditch, bo na czarnej magii całkiem nieźle się zna. Nie bez powodu zatem spojrzał na Solberga z zapytaniem, czy nauczyciela dosłownie pojebało, by jednak potem, niedaleko obok niego, przystąpić do próby odtwarzania przepisu. Coś wiedział, coś tam w głowie świeciło, ale skąd miał być tego taki pewien? Nie bez powodu obserwował poczynania innych, jakoby próbując znaleźć sposób na odtworzenie przepisu w całości, wpierw zajmując się kubkiem, który powinien zostać wypłukany, jeżeli efekt Dyptamowego Smakosza miał się jakoś utrzymywać. — Profesorze, może pan pomóc? — zapytawszy się, uniósł dłoń i tym samym, korzystając z jego pomocy, która okazała się być zbawienna, powoli przygotowywał napój. Odpowiednio zalał mieszankę kawy oraz innych przypraw, które nadawały jej cech charakteru, korzystając z przepłukanego wcześniej zimną wodą naczynia. Temperatura wody nie była za wysoka, by przypadkiem nie spowodować nieprzyjemnego smaku naparu. I, jak się okazało, jakimś cudem Felinus, korzystając ze swojego szczęścia ogólnie, odtworzył niemalże perfekcyjnie przepis. Jak? No nie wiedział.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
- Zrzućmy to na niewyspanie. - zaproponowała z braku jakichkolwiek logicznych przesłanek dotyczących jej aktualnego stanu. I tu nawet nie chodziło o to, że miała problem z koncentracją, czy powieki same jej się zamykały pod naporem zmęczenia. Jakkolwiek to brzmiało, czuła, że coś nad nią wisiało. I oby nie wróżyło nabycia kalectwa na dłużej. - Wszystkie wschodnie akcenty są dla Ciebie urocze? - wypaliła, być może nie z wyrzutem, ale z pewnością jej ton niósł jakieś kąśliwe oskarżenie. Uśmiechnęła się lekko do siebie, sprawdzając przy okazji, czy nadal była w jednym kawałku. Dziś nie mogła być tego taka pewna. - Żyję. - potwierdziła na zapytanie Swansea i westchnęła ciężko, mając dość z jednej strony swojej nieporadności, z drugiej - budującej się między dwoma dorosłymi facetami niechęci. Pokręciła głową, po czym z plecaka wyjęła wszystkie posiadane fartuchy Madam Pudde i rozdała im obu po jednym. - Tylko nie sprawdzajcie, jak sobie radzi z krwią. - zaleciła, przewidując noże świszczące między nimi, gdyby dalej tak się mieli siłować na spojrzenia i siłę woli. - Sio do swoich stanowisk. - pogoniła ich, po czym zwróciła do Bozika, który, kiedy już pojawiał się na zajęciach, był serdeczny, pomocny i nawet względnie wyrozumiały. W strachu o los naczynia poprosiła go o przeniesienie napoju na jej stolik, a i przy okazji o radę, bo imbir był dla niej czarną magią i obawiała się, że bez przepisu mogłaby go całkowicie pominąć, zresztą ku własnej uciesze. I choć zagotowanie wody nie okazało się większym wyzwaniem nawet dziś, to już sięgnięcie po miód musiało skończyć się katastrofą. Podczas odkręcania pojemnika dość energicznie szarpnęła ręką, przez co łokciem przydzwoniła w nadal otwarte drzwiczki szafki, aż ją sparaliżowało. Szkło wypadło jej tym samym z rąk, a potem poturlało kilka metrów, najwyraźniej magicznie odmawiając rozbijania się, ale oblepiając miodem tę część podłogi, przez którą pokonało swoją trasę. Davies, rozmasowując łokieć, przymknęła oczy i nakazała sobie cierpliwość. Czy miód dałoby się zastąpić cukrem? Albo czy w ogóle nie był to już dobry moment na zrobienie sobie przerwy? - Evanesco. - machnęła różdżką, celując w podłogę i jednym ruchem pozbyła się zarówno śladów miodu, jak i samego słoika, nieco zmniejszając tym samym szkolne zapasy.
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Imbirowa Mątwa Punkty kuferkowe: 7 Wylosowana kostka:79 Bonusy 20 za pomoc Bozika Suma zdobytych punktów: 27 Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: -
Ostatnio zmieniony przez Morgan A. Davies dnia Pon 19 Paź - 23:39, w całości zmieniany 1 raz
Cassian H. Beaumont
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Wiśniowy Gryf Punkty kuferkowe: 0pkt Wylosowana kostka:94 Bonusy: Brak Suma zdobytych punktów: 0pkt Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: 0pkt
Po tym jak Bozik przedstawił dalszą część zajęć po Cassianie przebiegł dreszcz. On ledwo wodę na herbatę gotował, żeby nikogo nie okłamać - odtwarzanie czegoś z pamięci to kompletnie inny poziom. Nie pijał, nie jadał takich rzeczy, jak więc zatem powinien sobie poradzić? Niemniej jednak wiedział, że zadanie musi zostać przez niego wykonane, dlatego powziął ku temu celu wszystkie niezbędne kroki.
Chłopak zajął swoje stanowisko zabierając kociołek, w którym znajdowała się ciecz odgadnięta chwilę wcześniej przez gryfona. Usilnie starał się wymyślić wszystkie niezbędne składniki potrzebne do przygotowania tegoż napoju. Zapach podpowiedział mu, że powinien zdecydowanie zawirować w okolicach cierpkich klimatów. Niemniej jednak to nie wszystko. Wewnątrz znajdowały się goździki, których nie był w stanie poznać po zapachu, ale miały zdecydowanie charakterystyczny smak.
Krzątał się i robił wszystko co wpadło mu do głowy. Biorąc pod uwagę ilość wrzuconych do kociołka składników niewątpliwie znalazły się w nim wszystkie niezbędne. Aż dziw bierze, że cała reszta kompletnie niezdatnych i niepotrzebnych ingrediencji przeszkodziła w finalnym – odpowiednim odwzorowaniu Wiśniowego Gryfa. Cassian upił łyżkę swojej magicznej herbaty i momentalnie zzieleniał na twarzy. Wypluł wszystko do jednej z wolnych szklanek znajdujących się tuż obok. Smak był obrzydliwy i absolutnie okropny. Kompletnie nie wiedział jak właściwie miał coś takiego zaprezentować nauczycielowi. Niemniej jednak na kolejne przygotowanie herbaty nie było czasu. Czekając na finalny werdykt, który nie miał prawa być dobrym posprzątał cały harmider, który udało mu się zrobić na stanowisku. Nie chciał jeszcze za to dostać ujemnych punktów. Pomijając sam fakt, że wywołanie niestrawności u nauczyciela a pewno będzie wiązać się właśnie z tym.
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: HERBATKA YIN I YANG Punkty kuferkowe: 24pkt Wylosowana kostka:50 Bonusy 1 (5pkt), 3 (10pkt), 4 (5pkt), 5 (10pkt) tyle wystarczy Suma zdobytych punktów: 24pkt (kufer) + 30pkt (bonusy) = 54pkt > 50 (kostka) Udało się gotowanko? TAK Punty dla Domu: 10pkt dla Domu
- Huh, czy wszystkie? - spojrzał wymownie na Moe, doskonale zdając sobie sprawę z tego, do czego pije - Niektóre na pewno. - wzruszył ramionami, być może rumieniąc się przy tym nieco. A być może był to efekt herbaty. Albo tego, że w kuchni zaczynało robić się gorąco od ognia spod kociołków, które poszły w ruch... W ruch wprowadził też swoje skrzydła Blond Łabędź, bo nagle znalazł się tuż przy nich. Bruno bez słowa wziął od Moe fartuch i przewiązał go na swoich biodrach. Długo jednak w całkowitej ciszy nie wytrzymał. - Jasne, że w porządku, przecież dbam o to. - prychnął na podobieństwo kota, któremu ktoś przytrzasnął ogon drzwiami. Krukon był bezczelny. Nie dość, że go jawnie i pokazowo ignorował, to jeszcze wątpił w jego opiekuńczość względem przyjaciół. To tak, jakby on wątpił w inteligencję Krukonów. Choć mieli za zadanie pracować osobno, to jednak wolał nie spuszczać z oka Davies, szczególnie gdy przeszli do części praktycznej, która była bardzo urazogenna. Dlatego też doglądał tego, jak idzie jej praca, a sam starał się zgromadzić wszystkie potrzebne składniki, bazując na swoim węchu i smaku. Wziął do ręki nóż i - mimo tego, że był on samosiekający - ręcznie zacząć kroić przyprawy i rozcierać szerszą częścią ostrza ziarenka. Wkładał w to zbyt dużo siły i zbyt dużo ekspresji, zupełnie jakby... dawał upust emocjom. Gotowanie to dobry sposób na wyżycie się. Mięta i mango jeszcze nigdy nie były tak dokładnie posiekane. Kiedy zrobił już napar i dolał kilka kropel waleriany, to... poczuł, że i on sam się odpręża. Zrobił się lekko senny, złagodniał i już nie miał chmurnego spojrzenia. Wyglądało na to, że udało mu się odtworzyć magiczną herbatę bez przepisu i nawet bez pomocy Bozika.
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Etap II: odtwarzanka Nazwa napoju: malinowy chruśniak Punkty kuferkowe: 19 Wylosowana kostka:30 Bonusy 1. status studenta +5pkt 4. przynajmniej jeden punktowany przedmiot +5pkt 5. Uczestnictwo w Kółku Realizacji Twórczych +10pkt 6. Umiejętność gotowania wspomniana w Karcie Postaci +10pkt 7. Uzyskanie oceny pozytywnej z MG na ostatnim egzaminie końcowym +5pkt Suma zdobytych punktów: 35 Udało się gotowanko? TAK Punty dla Domu: +10
Przyjął od Morgan fartuch, rezygnując na jego rzecz z użycia swojej zapaski. Nie sądził, by był mu potrzebny, wszak przed nim stało zadanie przygotowania herbaty, ale... nie o to przecież tu chodziło, prawda? Nie był ochroną, bardziej... przynależnością? Tym bardziej nie podobało mu się, że i Tarly dostał swój egzemplarz, ale ani myślał jakoś to komentować. Wiedział, że za bardzo by sobie tym samym nagrabił. To, na co się zdecydował, to ciche prychnięcie, ni to rozbawienia, ni irytacji, istny łabędzi syk, jaki wydał z siebie na słowa Gryfona. Dbał o to, o tak. W tym właśnie tkwił cały problem – chyba za bardzo poczuwał się do tego obowiązku. Kontynuacja lekcji była mu na rękę, w innym wypadku pewnie tylko dodatkowo by się pogrążył. Przygotował odpowiednie składniki, działając zupełnie automatycznie – jego pamięć była może i wadliwa, ale nigdy w przypadku herbaty. Praca w herbaciarni należała już do coraz odleglejszej przeszłości, a mimo to czuł się, jakby zaledwie wczoraj opuścił popołudniową zmianę. Zmieszał herbatę z owocami, zagotował wodę, a potem schłodził ją zaklęciem do perfekcyjnej temperatury. Dopiero wówczas zalał nią mieszankę i przykrył imbryk, by zaparzyła się w spokoju.
Orla H. Williams
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Brokat, cekiny, frędzle i kolory. Hipiska, która jest królową parkietów wszelakich.
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Punkty kuferkowe: 1 Wylosowana kostka:44 Bonusy 1,5,8,9 Suma zdobytych punktów: 40 Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: 0
Dawno nie bawiła się tak dobrze na żadnej z lekcji - a sam pomysł próby odtworzenia dania bardzo przypadł jej do gustu, gdyż zwyczajnie lubiła gotować. Czasem jednak za lubieniem czegoś nie idą umiejętności. Cóż, zupa okazała się fiaskiem. Mięso z plumpki było zdecydowanie za krótko gotowane, a do tego miało dziwaczny posmak mułu, którego nie dało się pozbyć nawet po dodaniu sporej ilości zmielonych przypraw. Orla próbowała ratować wszystko dodaniem jarzyn, te jednak z kolei rozgotowały, a z wywaru powstała swoistego rodzaju wodna papka, która konsystencją i smakiem przypominała dno jeziora. Nie, żeby jakoś Orzełka to smuciło. Nie przepadała za tą potrawą, nawet w jej najbardziej poprawnej formie. Ostatecznie próba zakończyła się burczeniem w brzuchu i podwójną objętością włosów krukonki, które zdecydowanie miały tendencję do puszenia. Tym bardziej w zupnych oparach. Nie pomogła nawet błagalna prośba o ratunek wystosowana do Bozika, który roześmiał się tylko perliście na widok jej stanowiska i zawartości kociołka.
Wróciła do ławki, wsunęła się pośladkami na blat i obserwowała restę klasy - a raczej tych, którzy jeszcze coś pichcili w swoich garnkach. Nieco zgłodniała od tych aromatów, więc z szerokim uśmiechem przyjęła podarunek od Brooks. Ostrożnie spróbowała, jakby bojąc się, że być może w kubku znajduje się coś podobnego do jej wersji zupy z plumpki, ale napój był naprawdę smaczny. Aż cmoknęła, przykładając trzy palce do ust. - Ty, no powiem Ci, że jak Ci nie wyjdzie z miotłą, to masz duże szanse z chochlą - oblizała usta, kiwając głową na potwierdzenie swoich słów. Zaraz ponownie przyłożyła usta do kubeczka, siorbiąc kolejny łyk.
Nawet nie spostrzegła, kiedy cicho zaczęła podśpiewywać "Booooozik, please don't break my heart, tylko buzi daj, buzi daaaj", w przerwach od popijania napoju, podarowanego przez Brooks. Ach, ten alkoholowy posmak.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Etap II: odtwarzanka Nazwa zupy/napoju: Smocze ekspresso Punkty kuferkowe: 9 Wylosowana kostka:43 Bonusy 1. status studenta +5pkt * Uzyskanie oceny pozytywnej z MG na ostatnim egzaminie końcowym +5pkt Suma zdobytych punktów: 19 Udało się gotowanko? NIE Punty dla Domu: NIE XD
Z westchenieniem biorę swoją kawę, by zrobić ją jak najszybciej. Wydaje mi się, że nie pamiętam dokładnie jak się robiło smocze ekspresso, bo chociaż w moim barze od czasu do czasu robiliśmy kawy w dni powszechne, to jednak moją specjalizacją były drinki i nalewanie piwka do kufli. W tym byłem prawdziwym wirtuozem i myślę, że jakby konkurencją było odgadywanie po zapachu jaki mamy przed soboą alkohol z opaską na oczach. Albo na przykład po smaku rozpoznać składniki w drinku, na pewno poszłoby mi lepiej. Ale okazuje się, że zaskakująco mało pamiętam ze swojej pracy w restauracji i o ile byłem przekonany, że to dość prosta kawka, okazało się, że wcale tak nie było. Mam wrażenie, że coś nie tak robię i może po prostu myliłem tę kawę z jakąś inną, którą robiłem w barze czy coś w tym stylu, bo coś ewidentnie było tu nie tak. Faktycznie musiałem robić cały czas jakąś inną kawę, którą wcześniej przyrządzałem i kręcę głową na to co narobiłem. To przecież coś kompletnie innego! A nie miałem czasu robić wszystkiego od nowa i przez to wszystko wyszło mi jakieś bardzo dobre chyba bazyliszkowe macchiato. Moja wina. Idę próbować uratować to jakoś korzennymi przyprawami, ale wyszło teraz jakieś bazyliszkowe, korzenne kupsko. Wzdycham ze zrezygnowaniem patrząc na swoją sąsiadkę z Ravenclawu, której również idzie kiepsko. Z resztą większość osób ma nietęgie miny.