W klasie króluje tajemniczy kurz, a spokój emanuje z każdego zakątku mistycznego pomieszczenia. Wyborne witraże ozdabiają okna od wewnętrznej strony pomieszczenia, zaś na zamek od zewnątrz tracą wpływ. Młoda nauczycielka przyozdobiła każdą ławkę zielonymi i przydługawymi obrusami, co stylowo kontrastuje teraz z ścianami. Ściany zaś pokrywają wymyślne wzorce, powstałe już na początku legendarnego zamku. W pomieszczeniu brakuje świeżego powietrza, a stłumione światło resztkami sił wpada do klasy przez harmonijnie określone witraże. Dokładnie o godzinie 19:30 światło tworzy malowniczą mozaikę węża, lwa, borsuka i kruka. Herbów wszystkich domów Hogwartu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Historia magii
Wchodzisz do Klasy Historii Magii, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Historię Magii. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany znany Ci Aden Morris oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Traustnitz. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie lub wykonać polecenie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Z czego zasłynął Burdock Muldoon? Podaj lata jego życia. 2 – Podaj kilka faktów z życia Gellerta Grindelwalda oraz podaj lata jego życia. 3 – W jaki sposób Gregory Przymilny zdobył fortunę? Czyje zaufanie zdobył? 4 – Podaj kilka faktów z życia Morgany le Fay. Czyją siostrą (przyrodnią) była? 5 – Opisz Urica Niegodziwego i wyjaśnij z jakimi stworzeniami miał do czynienia. 6 – Kim była Wendelina Dziwaczna i z czego zasłynęła?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Uporządkuj chronologicznie obrazy związane z bitwą o Hogwart. 2 – Zniszcz zaklęciem Bombarda modele twierdz, które poległy przed XV wiekiem. 3 – Po cechach charakterystycznych rozpoznaj czarodzieja - widzisz go w wysokim lustrze. 4 – Po wizualizacji rozpoznaj wydarzenie - zanurzasz głowę w myślodsiewni. 5 – Oczyść czaszkę z piachu i pyłu, uważając, aby jej nie uszkodzić w żaden sposób. 6 – Rozpoznaj legendarne artefakty i przyporządkuj je do odpowiedniego czarodzieja.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Do sali weszła Ingrid. Była ubrana w czarne rurki, fioletową tunikę, czerwone trampki oraz miała na sobie swój ulubiony sweter z ciemnoszarej wełny. Weszła i szukała wolnego miejsca. Zauważyła jakiegoś chłopaka. -Cześć- przywitała nieznajomego z grzeczności.
- Witaj, Steve, miło mi poznać. - odpowiedział - Wiesz może czy ktoś jeszcze będzie? - zapytał znudzony. Zaczął stukać palcami o blat ławki. Był zaciekawiony nową dziewczyną, ale wciąż myślał o niebieskookiej Margaret, którą poznał Pod Trzema Miotłami.
-Ingrid. Ingrid Noah. Dokładniej to Ingrid Jane Noah - tłumaczyła dziewczyna. Usiadła na jednej z pierwszych ławek. Usłyszała pytanie do Steva. -Wiesz, nie wiem, pierwszy raz na te zajęcia przyszłam- wytłumaczyła krukonka. Kiedy wytłumaczyła gryfonowi, wyciągnęła ze swojej torby książkę, pióra, kałamarz i zaczęła coś pisać.
Spojrzał na nią dziwnym wzrokiem. Steve nie miał nawet pióra. - Ja również jestem tu po raz pierwszy - wymamrotał pod nosem. - Z jakiego jesteś domu i która klasa? - zapytał by podtrzymać rozmowę. Ta cisza go przerażała. Nie lubił gdy słychać jak bije mu serce.
Usłyszała z jego ust pytanie skierowanie do Ingrid. -Ravenclav. Jestem w klasie czwartej. Tak wiem jestem jeszcze bachorem- Odpowiedziała krukonka gryfonowi. Dziewczyna machnęła ręką żeby sprzątnąć martwą muchę ze stolika. Niechcący kałamarz się rozlał. Ingrid zaczęła jak zwykle panikować. Na szczęsćie miała przy sobie różdżkę. Wypowiedziała zaklęcie, plama zniknęła. -A ty z jakiego domu jesteś?- zapytała Ingrid.
- Gryffindor, klasa szósta, wcale nie taki bachor - odparł z jego "holywoodzkim" uśmiechem. Brak nauczyciela zaczął go cholernie irytować. Steve wstał, podszedł do okna, spojrzał na wirujące płatki śniegu. Wrócił na miejsce i schował głowę między ramionami na ławce.
-Właśnie że tak- zaprotestowała Ingrid. -Nie dość, że mam 14 lat, wyglądam jakbym miała z 11 lat i w dodatku jestem niska. Uwierz mi. Nie chciałbyś być takim karłem jak ja.- Wytłumaczyła. Dziewczyna zauważyła, że chłopak schował głowę między ramionami. -Gnębi ciebie coś?- Zapytała się dziewczyna.
- Owszem, że odwołałem spotkanie z przyjaciółmi, by być na tych zajęciach i tylko zmarnowałem czas. - żali się zdenerwowany chłopak - Co do twojego wyglądu, to masz zbyt niską samoocenę, nie wpadaj w tak błahe kompleksy - doradził. Steve mając 1,85m nie mógł narzekać na swój wzrost. Rozmawiając z nowo poznaną Ingrid Steve zapomniał o swoim gniewie.
- Nie martw się- pocieszała Ingrid. Dziewczyna stanęła i przyjrzała się sobie. -Czy ja wiem. Do końca życia będzie przeszkadzał mi mój wzrost- żaliła się dziewczyna. Ale to nic ma taki wzrost i musi się nim cieszyć. -Więc co dziś robiłeś? - zapytała krukonka z zaciekawieniem.
- Nic ciekawego, grałem na gitarze, to co zwykle - odpowiedział chłopak - Byłem umówiony z kumplami na pokera - dodał. - A poza tym, niski wzrost to nie wada, wręcz przydaje się w niektórych momentach. - Spróbował pocieszać. Steve, który nigdy nie umiał usiedzieć w miejscu, miał dość. - Wiesz co, pójdę, raczej już nikt nie przyjdzie. Może zdążę jeszcze na jedna partyjkę. - Odpowiedział i pożegnał swoją towarzyszkę przyjaznym uśmiechem. Wybiegł z klasy.
- To ty grasz na gitarze? - zdziwiła się dziewczyna. Ingrid słuchała Steva jak on to gada o jej wzroście. Szczerze miał racje. Niski wzrost ma też swoje zalety. Chciała z nim jeszcze pogadać. Podobała jej się rozmowa z gryfonem. Niestety on już wyszedł. Nie zdążyła powiedzieć mu nawet krótkie ,,pa"
Po pewnym czasie Steve znów zawitał przez wielkie drzwi do klasy historycznej. Był ciekaw czy nowo poznana znajoma z kompleksem wzrostu jeszcze tu jest. Niestety spóźnił się do przyjaciół i skończyli grę, więc nie miał nic innego ciekawszego do roboty. Pech chciał, że Ingrid już nie było.
Ingrid się rozejrzała po sali. Po pewnym czasie zauważyła znów Steva. -Oo wróciłeś- dziwiła się dziewczyna. Nawet się cieszyła, że gryfon ponownie wrócił do sali. Cały czas siedziała w sali i pisała coś w swoim zeszycie.
Jeśli Steve pierw napisał: "Pech chciał, że Ingrid już nie było", to raczej trudno by nagle w niewyjaśnionych okolicznościach dziewczyna się tam pojawiła. Tak więc zmień post i napisz w nim ewentualnie, że ona również dopiero co weszła do sali.
David wszedł do sali którą tak dobrze zapamiętał gdy jeszczę uczęszczał do Hogwartu jako uczeń domu Kruka, rozejrzał się po starych murach i odetchnął, "To teraz moja kolej aby nauczać młodszych pokoleń tego pięknego przedmiotu jakim jest Historia Magii" pomyślał Dave, spoglądając na harmonijne witraże. Uśmiechnął się do siebie i podszedł w kierunku stołu przeznaczonego dla nauczyciela. Usiadł wygodnie w jego oparciach aby zobaczyć jak to wszystko wygląda z tej perspektywy. Spodobało mu się, miał widok na wszystko i na każdego tak aby zapobiedz ewentualnym tragedią. Rozglądał się na całą salę z mijesca na którym siedział, wszystko wydawało się takie samo jak kiedyś i tak niech pozostanie. David wstał i ruszył w kierunku wyjścia z sali w której przyjdzie mu prowadzić zajęcia. Jeszcze przy samym wyjściu spojrzał parę razy do środka klasy jakby już za nią tęsknił.
Jak zarobić szlaban? A jak go nie zarobić? No taki poradnik z pewnością powinni napisać absolwenci Hogwartu. Kto wie, może Emrys i Lucy stworzą coś wspólnego? Kiedyś? Hm, to bardzo ciekawe, lecz nie o tym dzisiaj. I wszystko byłoby w porządku, gdyby jeden z nauczycieli, który zobaczył Gryffona nie prowadził właśnie zagubionej Lucy dokądś tam, a Emrys nie wyrządził mu krzywdy na koniec roku... A zatem skoro tak, to zaraz zemsta się pojawiła bardzo szybko. Oto mądry nauczyciel ukarał dziewczynę za to, że chodziła w nieodpowiednim stroju obok jego gabinetu. Ale skąd dziewczyna miała wiedzieć, że sweterek w paski to jest strój wyzywający i wulgarny? A Emrysowi trafiło się właśnie za przewinienie z zeszłego roku. I niby prawo nie działa wstecz, ale kogo to obchodzi. I oto oboje znaleźli się w klasie Historii Magii, gdzie mieli powycierać z kurzu wszelkie zabytki i ładnie przygotować klasę do działa wykonując przy tym wszystkie polecenia kochanego nauczyciela Corneliusa Chaldi. A zatem zjawili się tu wszyscy... Do pracy dzieciaki, a nauczyciel niech was ładnie nadzoruje.
Szlaban, jeden z lepszych wynalazków ludzkości. Dzięki niemu łatwiej było zapanować nad młodzieżą. Oczywiście, z roku na rok było to coraz trudniejsze, jednak Cornelius się nie poddawał. Potrafił z żelazną konsekwencją trzymać uczniów w ryzach i pilnować dyscypliny na swoich zajęciach. Teraz miał nadzorować Lucy i Emrysa, którzy złamali regulamin. Zadanie, które im wyznaczył, nie należało do trudnych. Było monotonne i czasochłonne, jednak nie wymagało wielkich umiejętności. Chaldi wkroczył do swojej klasy i spojrzał na dwójkę studentów. - Dzień dobry. Proszę zająć się przygotowaniem klasy do prowadzenia zajęć, mam tu na myśli generalne porządki. Oczywiście, bez użycia magii... Swoje różdżki połóżcie na moim biurku. - tako do nich rzekł i ruszył w stronę swojego fotela. Usiadł na nim wygodnie i zaczął czytać jakąś książkę.
Dostała szlaban. Wspaniale! Tak, rodzice będą zadowolenia. Lekko zła szła obok profesora, któremu najchętniej kupiłaby jakieś nowe okulary lub przewodnik po modzie. Jeszcze nigdy nie została ukarana za paski na sweterku. Gdy zatrzymał ją i powiedział, że jest ubrana zbyt wyzywająco i wulgarnie miała ochotę się roześmiać. Jeszcze nigdy w życiu czegoś takiego nie usłyszała. Jednak, tak jak profesor powiedział, tak tez trzeba zrobić. Sądziła, że będzie to robić sama, ale Pan Chaldi znalazł kolejną ofiarę. Za karę mieli przygotować salę do zajęć. Odwróciła się i przebiegła wzrokiem po całym pomieszczeniu. Nie było jeszcze aż tak źle. Wyciągnęła swoją różdżkę i położyła na jego biurku. Nim ruszyła ustawiać jako tako stoły zerknęła na chłopaka. Była ciekawa co on przeskrobał.
Już był właściwie pewien, ba dałby sobie rękę uciąć za to, że ten szlaban z końca roku prześlizgnie się i go ominie. No bo nie została wyznaczona mu kara, na koniec roku. Uznał więc, że nauczyciel zapomni. Ale nie! Nie ma tak dobrze, profesor Childi prowadził akurat teraz jakąś laskę w sweterku w paski, podtrzymując ją za łokieć i ciągnąc za sobą. W sumie nawet nie pamiętał już co on wtedy przeskrobał. Wszak Emrys był znany z dostawania szlabanów. Jak choć jednego na dwa tygodnie nie załapał to ludzie, zarówno uczniowie jak i nauczyciele zastanawiali się czy wszystko z nim w porządku. Nie potrafili po prostu zrozumieć, że chłopak dorastał i czasem mu się nie chciało. No starość nie radość. Miał jeden niezawodny plan, zawsze, ale to zawsze spóźniać się na odróbkę szlabanu. Zawsze istniała jakaś szansa na to, że osoba która z nią odrabiała ten szlaban coś już zrobi i będzie mniej. Tym razem nie miał takiej okacji, bo profesorek złapał go jak szedł po korytarzu. -Profesorze Childi, a może dałoby radę puścić w niepamięć nasze ostatnie przewinienia? - zapytał uśmiechając się do niego tym swoim pełnym uroku uśmiechem, który raczej nie działał na profesorów. Ale zawsze można było spróbować - Wszak, mówiąc tak prosto z serca, to nawet nie pamiętam, co takiego zrobiłem, że dostałem szlaban. Przyznał ze skruszoną miną, idealnie odgrywając rolę osoby osądzonej o coś, czego nigdy w życiu nie zrobiła.
Gryfon spóźnił się, a na dodatek nie nauczył się jeszcze nazwiska nauczyciela. Duży błąd. Cornelius uniósł brew w geście zdziwienia i wstał z fotela. Po chwili był już przy młodym studencie. Przyglądał mu się z obojętną miną. - Przede wszystkim, nazywam się ChAldi. - powiedział, kładąc mocny nacisk na ostatnie słowo - W środku nazwiska jest litera "a" jak arogancja, której ma Pan pełno. - dodał jeszcze, jako że był znany z bezpośredniości. W ogóle nie skomentował jego żałosnej próby ucieczki od odpowiedzialności. - Niech mi Pan odda swoją różdżkę i bierze się do pracy. Panna Brian nie zrobi wszystkiego sama, niech Pan na to nie liczy. - wyciągnął rękę w stanowczym geście. Nie miał zamiaru wdawać się z nim w dyskusję.
Chłopaka znała tylko z widzenia. Po tylu latach spędzonych w tej szkole zapamiętała wiele twarzy, a jego zapamiętać nie było trudno. Chłopak dość często miał szlabany i to za różne przewinienia. Gdy źle wypowiedział nazwisko nauczyciela czuła, że źle się to skończy. Lucy nawet nie próbowała prosić o zapomnienie. Oparła się biodrem o ławkę i słuchała ich rozmowy ciekawa jak to się skończy. Profesor miał rację, nie chciała robić tego sama.
Emrys miał ochotę klepnąć się kilka razy porządnie w głowę. Jak można było być aż takim idiotą i przekręcić nazwisko profesora! Normalnie westchnął nad swoją głupotą i kilka razy walnął się w ten pusty czerep, ale tylko w myślach. Udało mu się kilka razy uniknąć szlabanu dzięki swojemu charakterkowi i umiejętności ryzykowanie. Jednak zwracanie się do nauczyciela przekręconym nazwiskiem na pewno nie dawała dobrego wyjścia z sytuacji. Ba, jedynie mogło ją pogorszyć. No cóż, teraz to już raczej nie mógł nic zrobić i szlaban musiał odbębnić jak zwykły szary uczniak. Cóż, fakt, faktem, że mógł nie rozrabiać, ale w Hogwarcie czasami wiało taka nudą, że trzeba było zrobić coś, co by się rozerwać. W każdym razie spojrzał na profesora z dobrze graną speszoną miną. Bo nie okłamujmy się, EJ raczej nie bardzo przejął się przekręceniem jego nazwiska, ale należało zachowywać pozory i być miłym. -Przepraszam profesorze Chaldi, obiecuję więcej nie przekręcić pańskiego nazwiska. - obiecał gryfon, po czym rzucił spojrzenie na blondynkę i posłał jej uśmiech. Z lekkim ociąganiem oddał profesorowi różdżkę i podszedł do dziewczyny. -EJ !- przedstawił się jak zwykle pierwszymi literami swoich imion. Po czym złapał za szczotkę i wykonał z nią obrót. - Zatem do pracy! Powiedział, a w jego głosie czuć było entuzjazm. Tak, taki już był i tak nie wypuszczą go póki tego nie skończy, czyż nie? -Profesorze, od czego mamy zacząć? - zapytał EJ zwracając się do profesora, co jest dość oczywistym faktem, zważywszy na to, jak zaczyna się jego zdanie.
Cornelius miał już usiąść w fotelu, jednak zatrzymało go pytanie Gryfona. Spokojnie odwrócił się w jego stronę, nadal trzymał różdżkę chłopaka w dłoni. - Najpierw proszę otworzyć gablotki, wyjąć z nich książki i zetrzeć kurz z półek. - wskazał na rząd starych mebli, który zajmował wolny kąt sali - Następnie możecie się Państwo zająć czyszczeniem książek, tylko proszę o delikatne obchodzenie się z nimi. Te dwie czynności zajmą trochę czasu. Po ich wykonaniu przekażę dalsze instrukcje. - dokończył z lekkim uśmiechem, po czym położył różdżkę chłopaka na swoim biurku, a sam usiadł w fotelu i powrócił do lektury. Oczywiście, zerkał na nich co jakiś czas.
Obserwowała Emrys'a i profesora. Myślała, że skończy się kolejnym szlabanem, ale jednak nie. Nie wtrącała się, bo czuła, że może tylko pogorszyć sprawę. Sama też nie prosiła o zwolnienie ze szlabanu, bo nadal miała na sobie sweterek, który został uznany za zbyt wyzywający i wulgarny. Bardzo lubiła ten sweterek i nie rozumiała co w nim takiego jest wyzywającego. -Lucy-odwzajemniła uśmiech i obserwowała co wyczynia ze szczotka. Na szczęście chłopak spytał się co mają robić. Okazało się, że mają wycierać z kurzu książki. Lucy odwróciła się plecami do profesora i wywróciła oczami. Wolała, aby profesor tego nie widziała, bo jeszcze skończyłaby z kolejnym szlabanem, a miała dużo ciekawsze rzeczy do roboty wieczorami. Otworzyła pierwszą gablotkę i cicho jęknęła. Zaczęła wyciągać ciężkie tomy i kłaść na stolikach. Kilka razy już nawet kichnęła. -Nie mogę uwierzyć, że jestem tutaj z powodu swetra-poskarżyła się cicho tak aby usłyszał to tylko EJ.
Ostatnio zmieniony przez Lucy Brian dnia Sro Sie 21 2013, 14:36, w całości zmieniany 1 raz
Cóż, mogli trafić gorzej. Ściąganie z półek książek, przecieranie szafek i wkładanie z powrotem tych tomów z powrotem na miejsca nie było najgorszą karą, czy też szlabanem, Emrys już nie raz lądował na gorszych szlabanach. Pamiętał, jak kiedyś musiał wyrywać chwasty, przy jakiś roślinach, bo zdeptał jakaś rzecz, czy coś. Nauczyciel od magicznych stworzeń strasznie się wtedy wkurzył i postanowił dac mu nauczkę. I niby to było tylko wyrywanie chwastów, tylko że zapomniano mu powiedzieć, że to są gryzące chwasty! Prawdziwi wbijające malutkie ząbki w jego ślicznie dłonie. Nikt go nie uprzedził i początkowo nie rozumiał, czemu nauczyciel był tak rozbawiony, gdy na jego pytanie, czy ma rękawice, EJ odpowiedział, że mu niepotrzebne. Po skończonym szlabanie wiedział, już czemu wtedy na ustach nauczyciela pojawił się ten uśmiech. Bez rękawic ze smoczej skóry jego dłonie wyglądały okropnie. Więc, reasumując, EJ odpowiadała forma szlabanu. Tak więc przystanął przy gablotce obok i sam począł wyciągać z niej książki, mógłby się założyć, że niektóre z nich były starsze od niego. No, ale... -Pierwszy raz na szlabanie? - zapytał obdarzając ją uśmiechem szlabanowego weterana. Cóż, czasem można było załapać szlaban za nic, akurat trafiło się gdzieś w złym momencie, złym czasie i na nauczyciela o złym humorze.
Wyciąganie tych starych książek nie było jeszcze aż takie złe. Ale sam fakt, że znalazła się tutaj bez powodu sprawiał, że źle się tutaj czuła. Nie sądziła, ze nie można nosić takich rzeczy. Innym profesorom to nie przeszkadzało, ale profesorowi Chaldi tak. Odwróciła się w stronę profesora patrząc co robi. Czytał książkę, pokręciła głową. Z jednej półki zdjęła wszystkie książki, więc wzięła do ręki szmatę i zaczęła wycierać. -Miałam już kilka, ale nie u profesora-spojrzała w stronę chłopaka-Ty chyba też nie jesteś tutaj pierwszy raz, co?-uśmiechnęła się do niego szerzej i zaczęła zdejmować książki z kolejnej półki. Niektóre książki miały dość interesujący tytuł i była ciekawa, czy profesor byłby tak miły i pożyczy jej kilka z tych książek.
Emrys już dawno przywykł do tego, że szlaban można było dostać zarówno za prawdziwe przewinienie, niewinny żart, czy po prostu znaleźć się w niewłaściwym miejscu i czasie, tak jak to zrobiła akurat Lucy. Cóz, Chaldi widocznie nie tolerował sweterków w paski i tak już miało zostać. Co było dość śmieszne. Bo zakrawałoby to o lekki absurd, jakby na przykład zakazać uczniom noszenia rzeczy w pasi, zważywszy na to, że szaliki uczniów były w paski i były wyposażeniem garderoby. No ale, nigdy nie wiesz, co profesorowi wpadnie do głowy, albo co sobie wymyśli. Najlepiej było to po prostu ignorować. Nie całkowicie oczywiście, no i jeśli nauczyciel czegoś od Ciebie wymagał, to należało to robić. -Jestem szlabanowym weteranem - powiedział, uśmiechając się do niej. Bo właściwie powiedział samą prawdę i tylko prawdę. Jakimś cudem szlabany go uwielbiały, tak samo jak kłopoty, które znajdowały go zawsze i wszędzie, o każdej porze dnia i nocy. Cóż, chyba po prostu wystarczyło nazywać się Mooler. -Swój pierwszy szlaban załapałem w pierwszym miesiącu pierwszego roku. - dodał wyszczerzając zeby w uśmiechu - potem już było z górki. Mówiąc, że było z górki, miał na myśli fakt, że łapał szlabany magicznie szybko, właściwe niektórzy mówili, że starczyło mrugnąć i EJ miał kolejny szlaban.