Kultowe miejsce - zatłoczone i wiecznie przepełnione studentami. Pomimo swojej popularności, zawsze można znaleźć tu jakiś wolny stolik, a przemiła obsługa nie zapomina o żadnym kliencie. Przez jakiś czas pub nazywał się "PodTrzema Różdżkami", gdy został przejęty przez fanatyków Koalicji Czarodziejskiej - o politycznych niesnaskach nie ma już jednak śladu i witani są tutaj wszyscy, niezależnie od czystości krwi.
Dostępny asortyment:
► Sok Dyniowy ► Woda Goździkowa ► Piwo kremowe ► Dymiące Piwo Simisona ► Rum porzeczkowy ► Malinowy Znikacz ► Grzane wino z korzeniami i koglem−moglem ► Ognista Whisky ► ”Najlepsza Stara Whiskey Campbell'a” ► Wino skrzatów ► Wino z czarnego bzu ► Sherry ► Rdestowy Miód
Przez głowę Simona przeszła myśl że trzeba ten pomysł podesłać ludziom z Hollywod. Może kiedyś to będzie hit. Simon przyzwyczaił się ze jest zauważalny. I jakoś przestał się przejmować tym co ludzie pomyślą.Po prostu wiedział ze nie warto. -O tak. Czasem trudno się tu oddycha. Ale tka czy siak-rozejrzał się po barze-Lubie to miejsce.-i posłał Connie uśmeich.
- Ja też właściwie. Ale czasem denerwuje mnie, że wszyscy się gapią. Założę się o galeona, że jeszcze dzisiaj pół szkoły będzie mówiło o tym, że byłam na randce - Przewróciła oczami niezadowolona. - Nie dość, że plotkują, to jeszcze przekształcają wszystko - Dodała po chwili po czym postanowiła odwiać od siebie te nieciekawe myśli. Odwzajemniła jego uśmiech. Mimo tłoku najwyraźniej nie było problemów z szybkim roznoszeniem zamówień, bo już po chwili na ich stoliku postawiono whisky. Wzięła ją i upiła jeden łyk. Miała nadzieję, że tym razem nie będzie pijana po jednej butelce, a to się czasem zdarzało. Zaczynała wtedy gadać głupoty i trzeba ją było zanosić do domu. W pewnym momencie zauważyła, że zawitał tu ktoś znajomy. Felix? Czemu akurat on. Postanowiła, że postara się go zignorować, przynajmniej na razie.
-A jesteś?-zapytał Simon przebiegle. Wcale nie zależało mu na tym aby zakłopotać Connie tylko coś jej uświadomić. -Denerwując się plotkami,sama wchodzisz w ich sidła.-położył swoją dłoń na jej-A jeżeli plotka to kłamstwo,to po co przejmować się czymś co jest nie prawdą?-spojrzał w ciemno niebieskie oczy towarzyszki. miał nadzieje że dziewczyna nie zrozumie go w jakiś sposób opacznie. Gdy dostali Ognista upił spory łyk rozkoszując się smakiem i mocą trunku.
Co jak co, ale zdecydowanie dziwnie się, kiedy to na jej dłoni wylądowała jego dłoń. Można by przysiądź, że na je policzku wykwitł prawie niedostrzegalny odcień różu. Rzadko się rumieniła, a jak już to prawie nikt nie miał o tym pojęcia, poza nią - W końcu czuła, że się staje cieplejsza. - Niby tak. Ale niektóre wiadomości mocno utrudniają życie - Na przykład, że jest z Namidą. To sprawiało duże kłopoty i jemu i jej. Dobrze jednak, że te ważniejsze sprawy się nie rozchodzą, jak na przykład nie słyszała jeszcze by ktoś mówił o akcji we Wrzeszczącej Chacie. Cóż, tak łatwo się nie dało Connie zakłopotać. W końcu jest osobą, która bardzo łatwo pogrywa na niektórych ludzkich uczuciach. Dlatego ją wszyscy tak kochają. - A powinnam to traktować jak randkę? - Szepnęła, po czym przymrużyła lekko powieki i oblizała kusząco dolną wargę. Przejechała opuszką palca wskazującego po szycie butelki.
-Tu się zgodzę-posłał jej uśmiech. Uwielbiał się tak bawić. Zabrał swoja dłoń z jej dłoni i oparł się niedbale o krzesło. Parzył na Connie swoimi szarymi oczkami myśląc jak zareaguje. Gdy reakcja nastąpiła Simon śmiał się w duchu powtarzając "Wszystkie jesteście takie same". Oczywiście nie powiedział tego Connie tylko obdarzył ją czarującym uśmiechem: -Jeżeli chcesz możemy to nazywać randką.-uśmiechnął się zalotnie.
- Jak mógłbyś się nie zgodzić, skoro jako kobieta zawsze mam rację? - Spytała niezwykle poważnie. No przecież istniały dwie zasady od których ustępstw nie było. Pierwsza, że kobieta ma zawsze racje. Druga, nawet jak nie ma racji to patrz punkt pierwszy. Naprawdę dobrze jak ktoś traktował to poważnie, ale ciężko znaleźć taką osobę. - Jeśli chcesz... Tylko, że wtedy musielibyśmy flirtować... Zapewne obściskiwać się - Powiedziała wpatrując się w chłopaka i zastanawiając się jak zareaguje. Może Connie nie była najlepsza w kuszeniu jak wąż Ewę jabłkiem, ale tym razem nawet jej wychodziła mimika i gestykulacja oraz ten zaloty ton.
Przestal wystukiwac ten osobliwy rytm i jeszcze raz zaczal sie rozgladac, jednak nie dojrzal nikogo znajomego. No Felixie, chyba spedzisz ten dzien samotnie. Przetarl oczy. Ziewnal glosno i oparl lokiec o stol, kladac polik na zlozona piesc. Troche moze uciskalo, ale bylo mu wygodnie, a po drugie byl zbyt leniwy. Jeszcze raz zaczal omiatac czarnym wzrokiem pomieszczenie. O! czyzby Simon, a z kim to siedzi? Connie! wybornie, zatarl raczki z szatanskim usmiechem i zaczal im sie przypatrywac. Coz to kombinujesz Connie? zaczal sie w duchu smiac, widzac "gre" slizgonki i krukona. Wstal i szybkim krokiem, z pewnoscia siebie ruszyl w ich strone. Klepnal kuzyna w ramie. -Co tam kuzynku? Charakterystyczny wredny usmieszek nie schodzil mu z twarzy. -Mozna sie dosiasc? Nawet nie czekal na odpowiedz. Wzial krzeslo i ustawil je oparciem w strone stolika usiadl na nim opierajac sie ramionami o oparcie, przypatrujac sie Conie i wkurzonemu kuzynowi. Przez chwile jego wzrok zatrzymal sie na trunkach. -Co tam popijacie? Jakos byl niewzruszony tym, ze dosiadl sie bez wyraznego zaproszenia.
W pewnym momencie usłyszała głos, który na pewno nie należał do Simona, ale tak czy siak był znajomy. Spojrzała w bok i... Dlaczego właśnie on? Felix Jerome. Nigdy nie dał jej w spokoju spędzić kilku chwil. Albo się po prostu pojawiał, a to burzyło jej spokojny nastrój, albo zaczynał jej po prostu dokuczać! Irytujący imbecyl i.. i tyle! Dlaczego ten jeden raz kiedy nawet dobrze się bawi - Przypomnijmy, że to w końcu pochmurna ślizgonka bez uczuć, musi jej zniszczyć cały wesoły dzień. Za jakie grzechy? Głupek... - Jesteś niezwykle niekulturalny wiesz? - Rzuciła odwracając się od natrętnego krukona i starając się całą swoją uwagę skupić na Simonie. Oczywiście się nie udało. - Na pewno nie wodę... Skończyłeś? Możesz sobie już iść - Odpowiedziała agresywnie i oparła się łokciem o blat, a podbródkiem o dłoń. Nadal czekała na reakcję tego fajniejszego krukona... Simona oczywiście!
No coz... miala pecha, ze byla jego najulubienszym obiektem dokuczania i tyle. Nic sie z tym niestety nie dalo zrobic, ba nawet jego charakteru zmienic sie nie dalo, a cynizm to jego drugie imie. No Simonku odezwij sie. Spojrzenie czarnych oczu jak skarabeusze, przechodzilo na slizgonke, a potem na krukona, potem znow na slizgonke i tak w kolko. Gdy sie w koncu odezwala, zachichotal pod nosem niczym usatysfakcjonowane dziecko, lecz byla to tylko jego super aktorska gra- lubil sobie czasem poaktorzyc. -Dziekuje, wiem ze jestem niezwykly. Puscil jej oczko z drwiacym usmieszkiem. Czekal na dalszy rozwoj wydarzen. Simon nadal milczal. -No kuzynie pobudka! I znow Connie cos powiedziala. -Oj ranisz mnie... Zlapal sie za serce z mina niby ubolewajacego i zrezygnowanego aktorzyny. -... ah, doglebnie. Dobra no to see ya. Krzeslo odstawil na swoje miejsce czyli do sasiedniego stolika, a sam poszedl do swojego poprzedniego rozsiadajac sie niedbale. Wyraz twarzy zazenowanej Connie- bezcenne. Dobra nieco popsulem im humorki, wiec chyba mission complete. Zaczal patrzec na sufit tak jakby dostrzegl na nim cos interesujacego i godnego uwagi.
Simon zaśmiał się. Czego innego mógł się spodziewać po kobiecie? Upił łyk z butelki. -To na tym polegają randki tak? To w takim układzie jestem na pierwszej-posłał jej szczery uśmiech. Kokietowanie Connie było całkiem przyjemne...Z zamyślenia naszego bohatera wyrwało klepnięcie w ramię i aż za dobrze znany głos Felixa: -Co tam kuzynku? i aż krew się w nim zagotowała. Nie znosił gdy ktoś mówił do niego "kuzynku" a z pewnością nie lubił gdy mówił tak Felix. Generalnie nie przepadał za swoim kuzynem,al cóż rodziny się nie wybiera... -Czego chcesz?-powiedział szorstko i nieuprzejmie. Ku jego niezadowoleniu Krukon usiadł przy ich stoliku. Simona naszła wielka ochota palnąć go w łep. Jak zawsze musiał się wtrącać! -Nic dla Ciebie. I byłbym wdzięczny gdybyś sobie poszedł-spojrzał w oczy kuzyna. Gdy ten ich zostawił chłopak spojrzał na Connie. Niech to szlag! Całe popołudnie starał się ja wprawić w dobry nastrój a tu taki gbur przychodzi i wszystko chrzani... -Przepraszam za rodzinę...-jego oczy przybrały przepraszający wyraz. Było mu po prostu głupio. A w Felixa miał ochotę rzucić drętwotą...
- No, tak jest na tych pięknych komediach romantycznych, które stale oglądam - Odpowiedziała mu jeszcze z uśmiechem nim przybył do nich owy bardzo nie pożądany krukon. - Ale ja osobiście nie zaliczyłam jeszcze tej pierwszej randki. Raczej rzadko ktoś dociera to takiej osoby jaką jestem - Chodziło jej oczywiście o mroczne usposobienie, rzucane wszędzie dookoła "Jak łazisz!!", kiedy ktoś się o nią choćby niechcący otarł oraz ogólnie czystą podłość. - Nie martw się. Też go nie... - Zatrzymała się na chwilę - Nie lubię... - Dokończyła nie do końca tego pewna. Wkurzał ją i to jak mało kto! Irytujący półgłówek! Ale czasem był słodki. No cóż, Connie jest zdecydowanie za dziwna.
W sumie można uznać ze Simon parę randek w swoim życiu zaliczył. Co prawda zazwyczaj kończyły się szybko i nieprzyjemnie więc krukon uodpornił się na tego typu bzdety. Przestał kupować kobieta róże,dawać prezent,stał się bardzo nieczuły dla danej płci. Czasem mu mijało ale tylko na chwile. Ale reasumując. -Co ty zachowuje się tylko jak dupek,za co go tu nie lubić-powiedział sarkastycznie upijając ognistej i mówiąc w myślach do Felixa "Gratuluje Feliksie udało Ci się zniszczyć mój wyśmienity humor.Mam nadzieje ze jesteś z siebie dumny" Czasem miał ochotę podejść trzasnąć go z łokcia w zęby!
Connie w gruncie rzeczy wcale by nie marudziła gdyby dostała piękne, białe róże. Niby ten cały romantyzm, miłość miała gdzieś, było to dla niej głupie i bezmyślne. Ale to nie znaczy, że czasem nie miała ochoty poczuć się dla kogoś ważna. Ale cóż, na razie ma swoje węże i pieska. Miłość od zwierzaczków jej wystarcza... Chyba. - Zawsze możemy go poszczuć gryfem albo widłowężem prawda? - Zaproponowała śmiało również upijając jeden większy łyk swojego trunku. - Zresztą poszedł natręt jeden i nie ma się co nim przejmować - Westchnęła. Nie była do końca tego taka pewna, czy to dobrze, że poszedł. Nie rozumiała tego, ale w pewnym sensie ją interesował... Debil!
Brrr...ale zimno pomyślała Ingrid w myślach wchodząc do baru. Ale kiedy weszła ciepły powiew ze środka przywitał dziewczynę. Zamknęła szybko drzwi by nie wlatywało więcej zimna. O tak...nie ma to jak spotkanie z byłą przyjaciółką. Z Kath! Bała się, a serce coraz mocniej jej biło. Obtupała swoje buty ze śniegu i weszła. Zdjęła swój fioletowy płaszcz i weszła do środka. Rozejrzała się. Zauważyła Simona i...i....i Connie. O Jezusie! Co ona tu robi. Ingrid przez nią będzie się coraz więcej stresować. Ale wzięła głęboki oddech i przeszło. Usiadła na jednym z wolnych stolików koło okna i czekała na Kath. Co było jeszcze dziwniejsze Connie gadała z Simonem. To już było lekkie przegięcie. Na ich widok skrzywiła się. A już myślała, że Simon z normalniejszymi ludźmi się zadaje. A tu patrz. Gdyby krukon widział co Connie wyprawia za jego plecami to by...nie wiem co. Ale Ingrid z chęcią zobaczyłaby jego minę. Ale mniejsza o to. Dziewczyna zmówiła dla siebie sok dyniowy po czym w błyskawicznej chwili kelnerka przyniosła. Dziewczyna także wyjęła jaką kartkę. A co w niej było? Był to rysunek przedstawiający Katherine nad jeziorem. Narysowała go dla niej jeszcze przed ich kłótnią. A i bym zapomniała. Dziewczyna w tym dniu była nawet dobrze ubrana. Oczywiście to z jej perspektywy. Może Simon nie będzie się wreszcie jej czepiał? Oby tak. Ale w tym dniu była najważniejsza tylko Kath. A dokładnie odzyskanie dawnej przyjaźni. Z tego nadmiaru nerwowego zamówiła drugą szklankę soku dyniowego. A może zamówiłaby coś mocniejszego? Raczej nie! Z jej delikatnym organizmem piwo czy whisky znalazło by się w kiblu. Zresztą źle wspomina ostatnią imprezę u Effie oraz
Alexis. Ach to piwo! Na nie trzeba dorosną,a Ingrid raczej nie dorosła.
/Sorki, że to tak głupio wygląda,ale przez przypadek pisałam Alessą i skopiowałam to do worda i tam mi się wkleiło. Przepraszam za jakość/
-Już widzę jak ucieka przed,którymś z nich-zaśmiał się serdecznie. Jak wiesz jak podejść kobietę to jest nawet do zniesienia. Drzwi od pubu otworzyły i chłopak bezwiednie zerknął kto wychodzi do środka. Ingrid. Chłopak oparł ręką o stół zakrywając oczy. "Tylko nie ONA!" Miał nadizeje ż eta do niego nie podejdzie;chyba by tego nie zdzierżył. Jeszcze raz zerknął na nią kątem oka. No dziś wygląda w miarę przyzwoicie. Wzruszył ramionami ,gdy do głowy wpadł mu szatański pomysł.: -Connie-powiedział nachylając się do dziewczyny- Musisz mi pomóc. Mam problem z pewną dziewczynką,i nie wiem jak go załatwić. Lata za mną wte i wte. Myślę-tu jego policzki się delikatnie zarumieniły-jak by zobaczyła nie z jakąś dziewczyną,by się odwaliła. Zrobię za to co zachcesz!-patrzył na nią swoimi szarymi oczyma z nadzieją na zgodę dziewczyny.
Smętnym krokiem zmierzała przez zaśnieżoną ścieżkę w Hogsmeade. Szła w kierunku Trzech Mioteł, gdzie miała nadzieję, polepszy jej się humor. Otóż Kath była ostatnio w tak udupiającym i złym nastroju, że miała wielką ochotę rozwalić komuś łeb ot tak, dla przyjemności. Pierwszą osobą, która przyszła jej na myśl była oczywiście Sigrid. Jakże w końcu inaczej. Nie bez potrzeby powstało KDS, które miało właśnie coraz to więcej członków. No, nareszcie doszła do pubu. Wchodząc, od razu przywitało ją ciepło tego miejsca i gwar. Jak zawsze mnóstwo osób siedziało i gawędziło. Katherine zdjęła swój zielony płaszcz, wieszając go na pobliskim wieszaku. Teraz bez nakrycia o wiele lepiej się prezentowała. Miała na sobie białą koszulę z wielką, wyhaftowaną różą mieszczącą się na prawej piersi, ale także z bufiastymi długimi rękawami. Koszulę miała wsadzoną w dżinsowe spodenki na szelkach, a pod mini czarne koronkowe legginsy i buty na bardzo wysokim obcasie. Jakoś wygląd nie za bardzo jej się zmienił, zaznaczając to, że jeszcze niedawno dziewczyna była w takim dołku, że nosiła na sobie tylko workowate koszulki i ciężkie glany, które jakoś wyjątkowo polubiła. Jednak stara miłość nie rdzewieje i dziewczyna mimo swojej potrzeby noszenia glanów, ciągle zakładała wysokie szpilki od których chyba nigdy się nie odzwyczai. Szła krokiem modelki przez bar, mijając obok siebie Simona i Connie. No proszę! Ślizgonka posłała dziewczynie złośliwy uśmiech. Och, jak ona bardzo jej nie lubiła! Nie wiadomo nawet czemu. Po prostu ot tak, jakoś jej ta dziewczyna nie spasowała. Kath obiecała sobie, że w najbliższym kolejnym spotkaniu z nią nie powstrzyma się, żeby czymś w nią walnąć lub zbesztać. Jakoś teraz dziwnie jej było zaczynać bójkę, skoro Ingrid siedzi gdzieś tam w rogu, czekając na nią. No i zobaczyła Krukonkę, siedzącą przy ostatnim stoliku w tyle sali. Poczłapała do niej, a potem usiadła na krześle, zakładając noga na nogę i obserwowała jej zachowanie. Po jakiejś chwili zauważyła, że nawet się nie przywitały, więc mruknęła do niej coś w stylu "cześć" i szybko odwróciła wzrok, patrząc z powrotem na Connie i Simona. Potem podeszła do niej kelnerka i Kath widząc, że Ing już coś zamówiła, chciała poprosić o whisky, ale oczywiście nikt by jej tego nie sprzedał. Otóż Kath nie była jeszcze pełnoletnia. Żałowała, że nie ma z nią tutaj teraz Irka. W końcu on na pewno za jej prośbą kupiłby coś mocniejszego. Ano właśnie! Butterline sobie przypomniała, że tak dawno nie widziała już się ze skrzatem. Będzie musiała wysłać do niego kiedyś list z prośbą o spotkanie... Ze smętnym wzrokiem zamówiła Kremowe Piwo, a gdzie kelnerka odchodziła, ona znów przeniosła wzrok na jej towarzyszkę siedzącą naprzeciwko. - No więc... - Zaczeła, ale nawet nie skończywszy zdania, obok niej znów zmaterializowała się kelnerka i podając jej zamówiony napój, uśmiechnęła się promiennie i przeszła do następnego stolika.
Boże! Ingrid dałaby wszystko, żeby chociaż Simon uśmiechnął się od niej czy chociaż mrugnął okiem. Te jego włosy...są takie...niezwykłe. Ale większą uwagę przykuło jego hiszpański akcent. No po prostu klękać i beczeć z radości. Cały czas gapiła się na Simona. Jak on mógł siedzieć z tą panienką. O tak! Connie to diabeł wcielony. Umie się tylko wyżywać nad kimś i tyle. Po prostu oburzające. Najchętniej to Ingrid wstałaby i walnęła z liścia Connie. Ale tego nie zrobi. Zniszczyłaby swoją jakże cenną reputację ,,Ta która muchy nie skrzywdzi". Szczerze to krukonka była zazdrosna i tyle i miała ochotę zrobić coś takiego coby przykuło uwagę Simona. Ale się nie udaje. Ale zaraz, zaraz przyszła Kath. Dziewczyna z wrażenia szybko stanęła i popatrzyła na Kath. Była baaardzo ładnie ubrana. A buty bardziej przykuły jej uwagę. Te szpilki. Hmm może poprosi kiedyś Katherine, że może ją pouczy chodzenia na obcasie. Jak na razie Ingrid jest w etapie noszenia trampek. W dodatku pozdzieranych, czerwonych. Po chwili usiadła i rzekła. -Cześć Kath - przywitała się i posłała niewinny uśmiech. Samo jej przybycie było dla Ing wielkim świętem. Była bardzo podekscytowana, a zarazem przestraszona widokiem Kath. Wiedziała, że na początku będzie jakaś cisza,ale może coś się rozwinie? Oby. Ingrid z tego wszystkiego zapomniała o Simonie, Connie i zaczęła gapić się w sufit. Ach! Te sufity. W nich zawsze jest jakiś urok osobisty. Ten wyjątkowo był ładny, chociaż był on z drewna. -Więc...co tam u Ciebie Kath? - zapytała by zabić tą panującą ciszę oprócz innych szeptów ludzi znajdujących się w pomieszczeniu. Jezu! Ale ona by się napiła jakiegoś piwa czy coś. Widziała jak Kath zamówiła piwo kremowe. Ingrid nie chciała robić z siebie ciapciaka i także zamówiła, a kelnerka w mgnieniu oka przyniosła piwo. Upiła jeden łyk po czym zrobiła dość skwaszoną minę. Jak ona chciała, żeby pogodziła się z Kath. Może owy rysunek coś da. -Kath...słuchaj mam coś dla Ciebie - rzekła po czym wyjęła kartkę zgiętą podpisaną Dla Kath! i podsunęła jej koło jej piwa. -Mam nadzieję, że Ci się podoba - oznajmiła dziewczyna cicho mówiąc i znów zaczęła gapić się w sufit. No nie. Czyżby jej się zdawało> Simon z Connie coś spiskują? O nie! Ingrid zaczęła bardziej denerwować. Z tego wszystkiego zaczęła patrzeć się na ślizgonkę. Oby ona była dla niej miła.
Kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do Trzech Mioteł na wszelki wypadek przywróciła sobie swój codzienny, mroczny wyraz twarzy. I bardzo dobrze, bo kiedy się obejrzała okazało się, że do tego samego miejsca trafiła jej najukochańsza ofiara - Ingrid. Jeju, jak dawno nie podstawiła jej nogi, nie zrobiła jej krzywdy. Tak strasznie o tym marzyła! Puchonów, którzy bezpiecznie się przy niej czuli było coraz mniej, więc rzadko mogła sobie poużywać na kimś innym niż ta urocza dziewczynka. Wyśmienicie! Ale... Może nie powinna przy Simonie? Są z tego samego domu, może on ją lubi. Jednak po chwili usłyszała jego propozycję, a skoro przyszła właśnie teraz to zrozumiałe, że dotyczy Ing. Krukon słodko wyglądał w rumieńcach... Jezu, o czym ona myśli. No, ale trzeba było przyznać, czasem uważała nawet, że jest całkiem przystojny. - Jeśli chodzi o małą dziewczyneczkę kawałek od nas to bardzo chętnie sobie poużywam na jej uczuciach - Szepnęła z lekko ironicznym, chytrym uśmiechem. Tylko, do jakiego etapu musieli by dojść żeby zrazić Ingrid? Trzymania się za ręce? Przytulania? A może... pocałunku? Wszystko jeszcze przed nimi. Ale oby krukoneczka poryczała się z powodu bolącego, złamanego serca.
Simon uśmiechnął się na swój sposób w wrednie. Miał serdecznie dość małej Krukonki i naszło go aby się na kimś wyżyć. Ale będzie zabawa!!! Chłopak zastanowił się z którego miejsca będzie ich lepiej widzieć... Co tam: -Connie ale ustalmy jedno.-spojrzał uważnie w oczy ślizgonki.-Cokolwiek tu robimy,tylko po to aby ją zranić dobrze,nic więcej-jego oczy nagle zrobiły się poważne. Złapał dziewczynę za rękę wplatając swoje palce w jej. Miał nadzieje że to wystarczy...
Kiwnęła głową porozumiewawczo. Sama również miała zamiar tylko i wyłącznie tak to traktować. Chyba... No ale myśląc logicznie czegokolwiek by nie zrobili zapewne nie wpłynie to tak bardzo na ich przyjaźń, żeby się miała przerodzić w coś więcej. Zresztą, zapewne oboje byli zainteresowani kimś innym. Cóż. - Zgoda - Dodała jeszcze, żeby nie było żadnych wątpliwości i zacisnęła delikatnie smukłe, ciepłe palce na jego dłoni. Uśmiechnęła się do niego tak... Prawdziwie, mając nadzieje, że to podsyci ogień wściekłości Ingrid.
Ślizgonka popijała kremowe piwo, patrząc co chwilę w inną stronę. W sufit, podłogę, na swoje dłonie lub ludzi otaczających ją wokół. Zapewne dziewczyna już dawno rozwinęłaby temat, ale zważając na to, że była w megadołującym humorze, raczej nic dobrego by z tego nie wynikło. Kątem oka widziała, jak Connie patrzy na Ingrid i szczerze zrobiło jej się żal dziewczyny. Nie Ing, tylko Connie. Kath miała ochotę jej ukręcić łeb. W końcu do tego dojdzie, była o tym przekonana, a poza tym powinna się trochę zrehabilitować Krukonce za jej wcześniejsza zachowanie tam, w lochach. Teraz niechętnie przebywa w lodowej komnacie. Zawsze przypomina jej się to, jak potraktowała razem z Natanielem Ing. Co dziwniejsze było, że jeszcze za to nie przeprosiła. Chyba raczej nie miała zamiaru i miała nadzieję, że jej towarzyszka dobrze o tym wie. W końcu przeprosiny od Kath to tak, jakby nagle Sam-Wiesz-Kto oznajmił, że przechodzi na stronę dobra. Simon i Tenbres zaczęli o czymś ochoczo dyskutować, zerkając co chwilę w ich stronę, a też panna Noach nie była im dłużna i tęsknie zerkała w stronę Simona. - Przestań się tak na niego gapić, bo w końcu zrobią coś beznadziejnie głupiego i będzie ci przykro, a uwierz, że nie mam dzisiaj ochoty nikogo pocieszać. - Powiedziała, bardziej ostrzegawczo niż złośliwie. Taka była prawda. W końcu Kath miała inne zmartwienia na głowie i nie brakowało jej nowych, więc lepiej żeby tamci zabrali od siebie te łapy, a Ing oderwała od nich wzrok. Potem nagle przypomniało jej się, że w końcu dziewczyna kilka minut temu coś do niej mówiła. Zastanowiła się trochę nad jej pytaniem, a potem tylko wzruszyła ramionami. - Jest źle, ale byłaś już o tym poinformowana w moim liście. Nie mam ochoty się nikomu zwierzać i nawet o tym myśleć, więc może opowiesz mi co u ciebie? - Zapytała, a sama zaczęła zajmować swoje myśli czymś innym. Na przykład teraz wyobrażała sobie Connie, z głową w gilotynie.
Simon przejechał wierzchem dłoni po twarzy Connie. Podobno takie gest wkurzają zazdrosne kobiety... Chłopak pierwszy raz był w takiej sytuacji,że chciał komuś celowo zrobić przykrość. Ale cóż pierwsze koty za płoty. Chłopak zdał sobie sprawę,że nie wie za dużo o ślizgonce wiec zapytał cicho:-Może mi coś o sobie powiesz?-patrzył w oczy dziewczyny... Ludzie przesadzając Connie wcale nie jest taka zła.
Kath rzeczywiście była wściekła. I to bardzo. Trochę to przygnębiało Ingrid, no ale każdy człowiek ma czasem doła. Starała się nie gapić na Connie oraz Simona. Oni tylko chcieliby jej dopiec. I co jeszcze!? No nie! Oni już przegięli. Czy oni naprawdę chcą, żeby Ingrid skończyła w Mugu czy popełniła samobójstwo? O nie! -Masz rację Kath, wystarczy, że musimy się gapić na tą...Connie- powiedziała dość zdenerwowanym głosem i spojrzała na Kath. Też była mocno wkurzona. Co by zrobić, żeby Ing i Kath znalazły wspólny temat? O! -No tak zapomniałam. U mnie jest nawet...- i tu się zatrzymała widząc jak Connie z Simonem trzymają się za ręce. To już było przegięcie. No ale obiecała Katherine, że zignoruje ich. Chciała skupić się tylko , żeby pogodzić się z Kath. -źle, po prostu źle. Ostatnio inne osoby robią mi na przekór i z tego wszystkiego...Boże! - wykrzyczała Ingrid spoglądając raz na Katherine i raz na Simona z Connie. Po prostu myślała, że zaraz wyjdzie ze stolika i przyłoży Connie, a Simona ugryzie w rękę. No ale nie jest do tego zdolna. A może zmówi się kiedyś ze Katherine? Chciałaby.
Connie nawet nie zauważyła tego - Chociaż z reguły czuła ciepło na policzkach i się spostrzegała, ale właśnie zarumieniła się. Odrobinkę, co nie była bardzo widoczne na jej bladej skórze, ale jednak. Ale co w tym dziwnego, skoro pogładził ją po policzku. Spojrzała katem oka na Ingrid. No, wszystko szło coraz lepiej. Ciekawe kiedy straci nad sobą panowanie i albo się rzuci na Connie, albo wyjdzie. Wolałaby, żeby się rzuciła - Śmiesznie byłoby powiesić ją na kilka godzin pod sufitem, w wielkiej bańce i z twarzą pewną ohydnych bąbli. Po chwili wróciła myślami do Simona. - Pytaj, to będę odpowiadać - Nie była zbyt dobra w luźnym mówieniu o sobie. Ale gra w pytania jak najbardziej je odpowiadała, chociaż nie dopuszczała tych zagadnień o zasłoniętą bliznę i wampiry. Pochyliła się lekko i oblizała dolną wargę kusząco, wpatrując się nieustannie w szarość tęczówek krukona.
Słuchała w milczeniu tego, co mówiła jej towarzyszka, a sama tylko potakiwała twierdząco głową. Zastanawiała się, jak to się stało, że tamci jakby jej nie zauważyli. W końcu Connie była ofiarą Kath, ale Simon... Simon był znajomym. Raz się nienawidzili, a potem jakby do siebie wzajemnie rwali. Dziwna znajomość... Dziewczyna obracała w dłoni kartkę, jaką dała jej Ingrid. Nie otworzyła jej, uznając, że to zapewne jakiś wiersz, ale potem z nudów po prostu kawałek naderwała, a widząc, że jest to szkic, nie litery, rozłożyła go w całości. Obrazek przedstawiał rzeczywiście rysunek. Przedstawiający ją samą, gdzie siedzi na moście i patrzy się w przestrzeń. Jak Krukonka go namalowała? Czyżby ją obserwowała? I kiedy to było? Przed, czy po ich kłótni? Mniejsza. Popatrzyła na dziewczynę pytająco, ale tak naprawdę nie wymagała od niej żadnych wyjaśnień. Uśmiechnęła się to niej życzliwie (pierwszy raz dzisiaj!) i wydukała coś, co brzmiało jak "dzięki". Po chwili znowu obserwowała zachowanie dziewczyny na tamtych dwóch. Jakoś nie wychodziło jej to ignorowanie, więc dziewczyna zapragnęła dostarczyć Krukonce trochę rozrywki. Wyciągnęła zza pazuchy różdżkę i celując nią w Connie, wymówiła zaklęcie. - Tarantallegra. - Teraz tylko czekała na jego efekty. Uśmiechnęła się zwycięsko do swojej towarzyszki, a na wszelki wypadek różdżkę schowała pod rękaw, aby nikt jej przypadkiem nie podejrzał. Łatwe to nie było, bo w końcu dziewczyna nie wytrzymała i wybuchnęła szaleńczym śmiechem, zasłaniając sobie buzię dłonią.
Simon udał ze nie widział jej rumieńca: -Hmm no dobrze jaki jest twoje ulubione zwierze?-zapytał bardzo banalnie lecz rzeczowo. Takie pytania było mu najłatwiej zadawać szczególnie kobietą. Trzymają Connie za rękę,uśmiechnął się szeroko. Zdecydowanie ja lubił. Zauważył z dziewczyna zaczyna dziwnie ruszać nogami ale zbył to wzruszeniem ramion.