Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 La Pelea Con el Diablo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptyPon 3 Cze - 19:21;


Retrospekcje

Osoby: Irvette De Guise, Antonio Díaz
Miejsce rozgrywki: Restauracja "Feeria", Londyn
Rok rozgrywki: maj 2024, cztery dni po spotkaniu w Wrzeszczącej Chacie
Okoliczności: Przypadkowo wpadli na siebie w rzekomo najbardziej nawiedzonym miejscu w Wielkiej Brytanii. Jedyne co okazało się tam straszne to ich demony i dziwna ciekawość, która powodowała same złe decyzje.


Co za kretyński pomysł, pomyślał, gasząc papierosa. Rozejrzał się wokoło, ukryty pod daszkiem i wsłuchiwał w dźwięk spadającego, wiosennego deszczu.
Będę czekał na ciebie codziennie, taki jestem czarujący. Tak mi się chyba tylko wydawało - pomyślał, odpalając kolejnego. Te kobiety mnie wykończą, a już na pewno ucierpią moje płuca.
Z jakiegoś bliżej niewytłumaczonego powodu, spędzał tak już czwarty wieczór z kolei. Przychodził ubrany nienagannie, w koszulę, marynarkę i spodnie wyprasowane w kant. Anglia mnie chyba zmieniła, przemknęło mu przez myśl, po raz kolejny zatęsknił za swoją skórzaną kurtką, z którą dawniej w życiu by się nie rozstał. Nawet nie zauważył, jak cztery lata na Wyspach na niego wpłynęły i zmiana szafy była w tym zestawie najmniej niepokojąca.
Gdy czas upływał, on pozwalał myślom kroczyć swoim biegiem. Po głowie, jak zwykle, chodziła mu Fire. To, że gdy się o tym wszystkim dowie, z pewnością wydrapie mu oczy, ale dobrze jej tak. On wcześniej ulotnił się bez słowa z jej życia, wzgardził jej zaufaniem. Teraz ona zrobiła to samo. Świat nie zatrzymał się jednak w miejscu i każdy rozsądny człowiek powinien być w stanie to zrozumieć.
Gdy skończył palić, na chwilę wszedł do środka. Upewnił się, że stolik dalej jest dla niego zarezerwowany, co zresztą kosztowało go fortunę. Kasy miał jednak aż nadto i tak nie miałby co z nią zrobić. Pewne rzeczy nie mają znaczenia, podczas gdy inne, te błahe, liczyły się aż zanadto.
Czekał, bo co miał robić, na zewnątrz. Marzł, bo wieczór był wyjątkowo zimny. I już odpaliłby następnego szluga, gdyby nie to, co ujrzał po drugiej stronie ulicy.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptySro 5 Cze - 13:50;

Nie planowała przetrzymywać go tak długo. Owszem, jego deklaracja, jakoby to chciał czekać na nią do końca świata, była kusząca, ale nie była tak bezduszna, za jaką ją miano. Zatrzymała ją jednak praca. Musiała spędzić w szklarniach więcej czasu, niż zakładała, ze względu na przygotowania na kontrolę Ministerstwa, którą przecież planowała jak najszybciej. Sama nie wiedziała, czy liczy na to, że Díaz dotrzyma słowa. Szczerze chyba w to wątpiła, a mimo to, wracając z kolejnego spotkania biznesowego, postanowiła, że pojawi się w "Feerii". Jej intencje były praktycznie żadne, względem Diaza. Ot, pchała ją poniekąd czysta ciekawość, ale wiedziała, że jeśli mężczyzna faktycznie dotrzymał słowa i tam na nią czekał, musiała mu to jakoś wynagrodzić. Przebrała się więc w długą, szmaragdową suknię na ramiączkach, z rozcięciem wzdłuż uda, a rude loki zgarnęła na jedną stronę, pozwalając im opadać luźno na ramię, jednocześnie upinając je tak, by nie rozwiały się po jej karku, gdy tylko bardziej energicznie zacznie machać głową.
Diamentowa biżuteria roztaczała delikatny blask z każdym ruchem dziewczyny. Ciężko było nie zauważyć jej nadejścia już z daleka. Szła wolnym, lecz pewnym siebie krokiem, jakby nic i nikt jej nie interesowało. Po części tak właśnie było. Nawet, gdyby miała nie spotkać Diaza, liczyła na udany wieczór i smaczną kolację, czego akurat w tym miejscu była pewna. Jednak nie miała spędzić tego czasu w samotności. Gdy jej wzrok napotkał ten, należący do czarodzieja, uśmiechnęła się delikatnie, a jej oczy rozbłysnęły. Ciężko było powiedzieć, czy kryła się za tym radość, czy coś innego. Nie przyspieszyła jednak kroku, skazując Diaza na jeszcze kilka sekund oczekiwania, nim w końcu stanęła obok niego, wyciągając dłoń w oczekiwaniu na odpowiednie przywitanie.
-Dobry wieczór, Panie Díaz. - Powiedziała ciepłym, miękkim głosem. -Nie spodziewałam się, że tu Pana zastanę. - Dodała całkiem szczerze, a w jej głosie słychać było coś na kształt podziwu. Czegokolwiek ten mężczyzna od niej nie chciał, miał wolę walki i wytrwałość, a to Irv naprawdę potrafiła docenić.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptySob 8 Cze - 11:00;

Papieros wciąż tkwił w jego palcach, gdy znieruchomiał, widząc, jak się zbliża. Niczym żona Lota, zamienił się wręcz w słup soli, nie do końca wierząc swoim oczom. Irvette nie tylko tu była, ale wyglądała zjawiskowo. Díaz potrafił docenić piękno, to jak szmaragd sukienki podkreśla jej zielone oczy, to jak subtelnie i wytwornie odsłania swoje atuty, to jak biżuteria lśni na jej szyi. Dopiero po chwili schował hogsa do paczki i drapieżnie się uśmiechnął. Bene. A więc kolejna osoba dała się złapać na zręcznie zastawioną pułapkę.
Nie dał się jednak tak łatwo zwieść jej uśmiechowi, który mógł oznaczać więcej niż milion rzeczy. Ujął jednak jej dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek, trochę zdziwiony, że tak łatwo dała mu się dotknąć. Jej ręce były aksamitnie gładkie, co dziwnie kontrastowało z jego, spracowanymi i chropowatymi. Nie pasowali do siebie – on był z rynsztoku, a ona musiała zstąpić dla niego z piedestału. I żadne pieniądze ani żaden garnitur nie był w stanie tego zmienić.
- Dobry wieczór, panno De Guise – uśmiechnął się subtelnie. - Rani pani moje serce. W końcu obiecałem, jak mógłbym zawieść pani oczekiwania?
Mruknął i wyprostował się. Skierował się ku drzwiom, aby je otworzyć i ją w nich przepuścić. Delikatnie zatoczył koło ręką gdzieś w okolicy jej biodra, uważnie pilnując, aby przypadkiem jej nie dotknąć.
Gdy weszli do środka, kelner spojrzał na nich ze zdziwieniem. Díaz był w stanie założyć się, że typ nie spodziewał się, że towarzyszka Katalończyka w ogóle istnieje. Był jednak profesjonalistą, zasznurował usta i już po chwili zaprowadził ich do jednego ze stolików.
Odszedł, by przynieść dla nich karty, ale mieli dla siebie krótką chwilę. Antonio spojrzał na Irvette, zastanawiając się, jak zacząć tę rozmowę.
- Nie byłbym sobą, gdybym przemilczał to, jak pięknie wyglądasz. Czerwone, jak mniemam? Wytrawne i wysublimowane jak ty? – Ledwo zaczęli, a on już bawił się przednio. Ciekawy nie tylko tego, jak zareaguje, ale i jak skończy się ten wieczór, nie odrywał póki co od niej wzroku.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptySob 8 Cze - 11:50;

Uważnie obserwowała jego reakcję, która pokrywała się z oczekiwaniami, jakie posiadała. Uśmiech, widniejący na jej twarzy był nie tylko czysto uprzejmy, ale w pewien sposób zdradzał jej zadowolenie, przynajmniej z tych kilku sekund spotkania, jakie dopiero mieli za sobą. Z podziwem zauważyła, że wiedział dokładnie, jak powinien się zachować, a garnitur był dodatkiem, którego się po nim nie spodziewała. Co prawda dotyk chropowatych dłoni nie był dla niej najprzyjemniejszy, ale na szczęście potrafiła bardzo dobrze chować reakcje na podobne niuanse.
-Nauczono mnie sceptycznie pochodzić o obietnic. Muszę jednak w tym wypadku przeprosić, że zwątpiłam w Pana. - Odpowiedziała grzecznie, przechodząc przez drzwi. Skinęła głową do kelnera, który zapewne był tak samo zdziwiony towarzystwem Diaza co faktem, że była nim ona. Irv uwielbiała ten lokal i często pojawiała się w nim z różnymi gośćmi, choć zazwyczaj mocno odbiegali oni od tego, co reprezentował sobą Díaz.
-Skoro kazałam na siebie tak długo czekać, chciałam się jakoś odwdzięczyć. - Skomentowała kwestię swojego wyglądu, nie udając fałszywie skromnej, a przyjmując go w pełnej krasie. -Pan również wygląda niezwykle elegancko. Trzeba przyznać, że to miła odmiana po zwyczajnych okolicznościach naszych spotkań. - Uniosła wyżej kąciki ust, pozwalając sobie na ten niewielki żart. -Czyta Pan ze mnie jak z otwartej księgi. - Potwierdziła też dobór wina, bo dokładnie w takim gustowała. Nie czuła się ani trochę skrępowana całą sytuacją. Ot, kolejne spotkanie, na którym musiała zgrywać idealną Pannę de Guise. -Myślę, że dla większej swobody możemy porzucić formalności. Nie wątpię, że usprawni nam to komunikację prawda, Antonio? - Zaproponowała bezpośrednio, bo choć doceniała jego wysiłki i nawet ją to bawiło, tak jednak postanowiła wyjść mu naprzeciw domyślając się, że zazwyczaj raczej nie musiał uginać się do wielu przyjętych w wyższych klasach zachowań. Poniekąd zazdrościła czasem innym tej swobody, choć nie wyobrażała sobie tak całkowicie porzucić jakiekolwiek maniery i zmieszać się z pospólstwem.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptyWto 11 Cze - 10:25;

On z kolei nic nie oczekiwał. Nie lubił obiecywać sobie zbyt wiele, po prostu przyjmował wszystko, co się przydarzało z dobrodziejstwem inwentarza. Zastanawiał się co prawda, jak to wszystko się skończy. Dokąd zmierza ich historia, bo nazwać to relacją to chyba jednak zbyt wiele jak na ten moment. Co prawda ślicznie go przeprosiła, szczerze mówiąc, nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Ale z drugiej strony nie wierzył w prostolinijność jej intencji, bo wszystko do tej pory traktowała jak grę. Walczyli o to dominację i każde, nawet najmniejsze ustępstwo, było przecież po coś.
- Długo, niedługo. Czym jest kilka dni w perspektywie wieczności? - Uśmiechnął się szarmancko, wcale nie zamierzając jej niczego wypominać. Nie widział w tym żadnych korzyści, tylko ewentualne straty.
Jej komplement przyjął skinieniem głowy, nie zamierzał przecież zaprzeczać, bo miał lustro w domu i dobrze zdawał sobie sprawę ze swoich walorów. Choć w sumie nie mógł powstrzymać się od lekko kpiącego komentarza.
- A więc panowie w skórach nie są w pani typie? - Spojrzał na nią z uwagą, zaś z kolei na jej żart zareagował krótkim parsknięciem. - Mhm, z całą pewnością. Taka nieskomplikowana i prostolinijna, że czytam i wszystko rozumiem.
Bo nie rozumiał nic, a już przede wszystkim tego, czego oczekiwała od tego spotkania. Coś podpowiadało mu, że albo kieruje się czystą ciekawością albo to jakiś podstęp. Że postępuje nadzwyczaj nieroztropnie dając się złapać w ewentualną pułapkę - ale za to z jaką ochotą. Sam nie wiedział również, czego chce on. Wątpił, że panna De Guise da się zaciągnąć do łóżka, sam zresztą nie był pewien, czy tego właściwie oczekuje. W końcu teoretycznie jego serce należało do kogoś innego, choć w sumie nie przeszkadzało mu to w regularnym bałamuceniu Nicholasa. Wszystko było nad wyraz skomplikowane.
- Irvette. Słyszeć, jak wypowiadasz moje imię to miód na me serce. - Ucieszył się, mogąc nie silić się na zwracanie się do niej na per “pani”. Miała rację, było to dla niego nienaturalne i odrobinę irytujące, zresztą raz udało im się już przejść na mniej formalne stosunki, to ona ponownie nabrała do niego dystansu. Nie łudził się, że owa zmiana wynika z zaufania - wiedział, że Irv nigdy nie będzie go nim darzyć. Co nie zmienia faktu, że o czymś musiało to świadczyć - ale o czym? Czyżby garnitur zrobił na niej aż takie wrażenie? Wątpił. A może to on sam?
Kelner do nich podszedł, Díaz zamówił cabernet sauvignon, koniecznie z Bordeaux - zupełnie jakby się na tym znał. Sam pijał z reguły mocniejsze trunki, ale wiedział tyle, że niektórzy nazywają wino z tego szczepu królewskim. Uznał więc, że będzie odpowiednie dla tak dystyngowanej osoby jak De Guise.
Siedział przez chwilę w milczeniu, po prostu rozkoszująć się jej widokiem. A gdy już chciał coś powiedzieć, przyszedł kelner, który nalał mu kapkę wina do degustacji o cierpliwie czekał, aż określi swój gust. Díaz ujął kieliszek za nóżkę, wprowadził trunek w lekki wir, powąchał bogaty bukiet. W dalszym ciągu nie spuszczając z niej spojrzenia, upił łyk i pokiwał głową na tak.
- Wszystko wskazuje na to, że czeka nas miły wieczór w, dla odmiany, równie miłych okolicznościach. Chcesz od razu zamówić? Czy potrzebujesz jeszcze czasu do namysłu? - mruknął, wskazując kelnerowi, by nalał wina do obu kieliszków.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptyWto 11 Cze - 13:56;

Ruda zawsze miała oczekiwania i plany. Nie bez powodu zresztą tak bardzo zwracała uwagę na swój wygląd. Wiedziała, że odpowiednia kreacja może jej pomóc podpisać dobrą umowę, czy zaskarbić sobie względy wysoko postawionego urzędnika. Dzisiaj nie chciała osiągnąć niczego konkretnego, ale zdecydowanie uważała, że znajomość z Diazem, na względnie pozytywnej stopie, może się jej przydać. Nie ufała mu jednak tak samo, jak on nie ufał jej. I było to zapewne bardzo mądre posunięcie z obydwu stron.
-Nie uważam, by ta perspektywa dawała nam przyzwolenie na marnowanie tych dni. Każdy z nich może się okazać w końcu naszym ostatnim. - Odpowiedziała niby lekko, choć coś w jej oczach niebezpiecznie błysnęło. Díaz zbyt słabo ją znał by wiedzieć, że krył się za tym też wyjątkowo smutek, któremu nie pozwalała wypłynąć na wierzch.
-Mój typ wychodzi dość znacząco poza ubiór, choć przyznam, że garnitury są o wiele milsze dla mojego oka. - Przyznała bez ogródek, bo nie musiała specjalnie się przed nim wdzięczyć. Poza tym, miała wrażenie, że obydwoje czerpali przyjemność z ich pozornie tylko uprzejmych rozmów. -Myślę, że gdyby podszedł Pan do nauki francuskiego, mogłoby wiele rzeczy stać się bardziej czytelnymi. Nie wszystko tak pięknie tłumaczy się między kulturami. - Uśmiechnęła się nieco szerzej. Ani trochę nie namawiała go do zostania poliglotą, ale sugerowała, że mógłby czasem spojrzeć na świat z nieco innej perspektywy. Owszem, Irvette wiele rzeczy chowała, ale mimo to w każdym człowieku można było zobaczyć pewne schematy, które pozwolą go lepiej zrozumieć i tutaj rudowłosa nie była niestety wyjątkiem. Choć zapewne by sobie tego życzyła.
Cieszyła się, że gdy została pełnoletnia, nie miała nad sobą ojca. Wiedziała, że wtedy na pewno nie raz musiałaby dobijać interesów przez mniej lub bardziej intymne relacje, co nie uśmiechało się jej tak bardzo. Owszem, nie była już niewinną dziewczynką, ale wciąż pewne rzeczy zachowywała dla nieprzypadkowych osób. Nie wyobrażała sobie, by ten wieczór miał więc zakończyć się w wygodnej pościeli tak samo, jak nie obchodziło jej za bardzo to, czy Diaza łączy z Nicholasem Seaverem coś więcej, czy jest to tylko przelotny romans. Miała jednak zamiar trzymać tę kartę i wyciągnąć ją w razie potrzeby. Ot, nawet gdyby tylko po to, by zdenerwować swojego dzisiejszego towarzysza. Na szczęście nie wiedziała o kontaktach Hiszpana z Fire, bo to mogłoby wiele zmienić.
-Cieszę się, że mogłam sprawić Ci choć taką przyjemność. - Skinęła lekko głową, zastanawiając się, jaki on miał cel w tym spotkaniu. Po co w ogóle ją tu zapraszał i czekał przez cztery dni? Nie miała pojęcia, ale chętnie by się tego dowiedziała. Ze zdumieniem za to usłyszała, jakie wino wybrał na ten wieczór. Albo się znał na szlachetnych trunkach, albo przygotował specjalnie na ten wieczór. Bez względu na powód, zaimponowało jej to. Wróg, czy przyjaciel, uwielbiała być rozpieszczana i tak się czuła, gdy w jej kieliszku lądowało szlachetne wino.
Niechętnie, choć musiała przyznać przed sobą, że podobało jej się to, jak utrzymywał z nią kontakt wzrokowy. Szczególnie, gdy degustował przyniesione przez kelnera wino. Sama nie spuszczała z niego wzroku, choć wewnątrz nieco się zdenerwowała, bo poczuła, jak jej policzki oblewa lekki rumieniec. Nienawidziła tej reakcji swojego ciała, bo nie miała nad nią absolutnie kontroli.
-Też tak uważam. Nie sądzę, byśmy mieli powód do zwłoki. Jeśli wieczór przebiegnie przyjemnie, zawsze możemy przenieść go poza mury restauracji. - Zawyrokowała i choć nie miała na myśli niczego bardzie intymnego niż ewentualny spacer, tak zdecydowanie świadomie dobrała swoje słowa, by zaraz zamówić Zupę Ogonową z Reema oraz bouillabaisse. Atmosfera nie była zła, ale nic nie pobijało uczucia domowego ogniska, które czuła po spożyciu tej potrawy.
-Za co powinniśmy wznieść toast? - Zapytała, delikatnie przejeżdżając palcami po krawędzi kieliszka, nie wyobrażając sobie, by mieli pominąć ten element kolacji. Nachyliła się też lekko bliżej Diaza, czekając na jego werdykt. Tak samo jak dobór ulubionych kwiatów, podobny moment mówił jej wiele o człowieku, z którym rozmawiała.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptySro 12 Cze - 20:48;

Intrygowała go. Nie chciał tego przyznawać przed samą sobą, ale tak było. Był wręcz zdziwiony, że pomimo wcześniejszych animozji tak dobrze się dogadują. Brak w tym było naiwności – przyjął za pewnik, że Irvette ma jakiś cel albo bliżej nieokreślony plan, a w jej rozumieniu był w nim zaledwie pionkiem. Na tak młodą osobę wydawała się wyjątkowo sprytna, może nawet zaryzykowałby stwierdzenie, że inteligentna.
Uśmiechnął się, słysząc jej uwagę. Ironiczne, czy to nie on zwykł powtarzać jak mantrę, że trzeba chwytać życie bez zastanowienia, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie świt?
- Może, ale nie musi. Każdy dzień czekania był jednak warty, by móc cię dzisiaj podziwiać. Widzisz, czasami w życiu trzeba się postarać, by zyskać coś naprawdę wartościowego. – Jego cichy pomruk i jednoznaczne spojrzenie jasno zdradzało w jakich kategoriach ją postrzegał. Być może była to jego nieposkromiona chciwość. Albo chęć odegrania się na Fire, zastąpienia jej kimś innym? Jeśli wcześniej jego podryw niósł znamiona subtelności, w tej chwili niewiele już z tego pozostało.
- Będę o tym pamiętał w przyszłości – odparł słodko i niewinnie, wcale nie zamierzając tej informacji wykorzystywać na swoją korzyść. Choć szczerze powiedziawszy, wiele mógł o niej powiedzieć, ale to, by posądzać ją o płytkość. Ubiór miał mniejsze znaczenie niż charakter – gdyby było inaczej nie zrobiłaby mu tej przyjemności i nie stawiła się na umówione spotkanie. Poza tym w Irvette była niewątpliwie głębia, coś nieuchwytnego i ukrytego gdzieś na dnie, co chciał poznać i czemu oprzeć się nie potrafił.
- Może. Byłby to kolejny język do kolekcji, bo jak rozumiem cztery, które znam nie wystarczą? – Coś filuternego błysnęło w jego oku, gdy się tym chwalił. Miał szczęście, można by tak rzecz, uczęszczać do wielojęzycznej i wielokulturowej szkoły, gdzie oprócz rodzimego katalońskiego opanował hiszpański, włoski i angielski. Francuski nigdy nie był mu wcześniej potrzebny i choć mówi się, że starego konia nie da się nauczyć nowych sztuczek, przez krótką chwilę pomyślał, że może spróbować. Choćby tylko i wyłącznie po to, by jej trochę zaimponować. - Szkoda. Od zawsze żałowałem wszystkiego, co utracone w tłumaczeniu.
Ona się cieszyła, że może sprawić mu przyjemność, on się cieszył z jej towarzystwa. Czy to nie był układ idealny? Uśmiechnął się promiennie, gdy znowu zabrała głos i pomyślał sobie przelotnie, że pewnie ma go za kretyna. On na jej miejscu niechybnie by się za takiego miał albo co gorsza – za desperatę bez krztyny szacunku do siebie, bo kto by spędził cztery dni czekając przed „Feerią” na nomen omen całkiem przypadkową mu kobietę? Coś jednak podpowiadało w Diazie, że nic nie dzieje się przypadkiem – ani ich spotkanie na bagnach, ani to, że przyszła na warsztaty, Celtycka Noc czy ich niedawna konfrontacja. Pytanie tylko czy miał tu do czynienia ze szczęśliwym lub mniej fortunnym zbiegiem zdarzeń, które zesłał mu los.
Słysząc, co powiedziała jako następne, odpowiedź wymyślił sobie sam.
- Jak miło mi słyszeć, że nigdzie się dzisiaj nie spieszysz. Bo ja, widzisz, mam dzisiaj cały świat na świecie – mruknął bezczelnie, zachęcony tą prowokacją, ale nie powiedział jeszcze w tej kwestii ostatniego słowa. Najpierw dał jej zamówić, potem zamówił coś dla siebie (skromnego homara, nic więcej), potem grzecznie poczekał, aż kelner sobie pójdzie. I już chciał dodać coś, za co być może zdzieliłaby go w łeb, ale tymczasem ona zaproponowała toast. A Díaz, który pić uwielbiał i który tylko w samotności nie celebrował znamienitych trunków słowami równie kwiecistymi co ich smakowy bukiet, ochoczo wzniósł kieliszek ku górze.
- Za zaprzeszłe niesnaski i nowe początki. Bo bez jednego nie byłoby drugiego – uśmiechnął się drapieżnie, odczekał chwilę, aby mogła się napić i dopiero potem umoczył usta w czerwonym winie. Smakowało cudownie, pasowało do niej i do tej chwili. Do nieroztropnych decyzji, pochopnie rzuconych słów i igrania z niebezpiecznych błyskiem, który raz po raz widywał w jej oku.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptyCzw 13 Cze - 12:26;

On również ją intrygował, choć zapewne w zupełnie inny sposób. Nie mogła mu odmówić odwagi i charyzmy. Miał w sobie kilka cech, które sprawiały, że dziewczyna chciała prowokować go dalej i zobaczyć, co z tego wyniknie. Robiła to jednak uważnie, wciąż poruszając się po terytorium, na którym w razie czego wiedziała, jak się obronić.
-To jeszcze wieczór pokaże. - Oświadczyła krótko, gasząc nieco jego zapały. Widziała jego spojrzenie i rozumiała jego słowa. Bawiła się tym, jednocześnie podsycają te reakcje w odpowiednich momentach i sprowadzając go na ziemię, gdy miała na to ochotę. Musiała przyznać jednak, że dawno nie miała okazji do takiej rozrywki i za to była mu nawet wdzięczna. Jeśli można było tak to określić.
Musiała przyznać, że jego słowa na temat znajomości języków ją zaskoczyły i to pozytywnie. Wiele się po nim spodziewała, ale chyba raczej nie czegoś takiego. Chciał czy nie, zaplusował dość szybko tego wieczoru.
-Cztery? Jestem pod wrażeniem - Odpowiedziała szczerze. Sama znała tylko dwa, oprócz swojego ojczystego i obydwa uważała za niezwykle wulgarne. Nie miała jednak za wiele do powiedzenia w tym temacie, gdy to ojciec narzucił jej naukę akurat tych języków. -Hiszpański i angielski są dość oczywiste, a pozostałe dwa? - Zapytała zaintrygowana, bo wbrew pozorom chciała go poznać i to nie tylko po to, by wykorzystać te informacje w razie potrzeby. Choć była to jedna z jej motywacji.
Fakt, że zdawał sobie sprawę z tego, że miała go za kretyna, trochę temu przeczył, bo świadczył o pewnej samoświadomości, której kretyni nie posiadali. Prawdą było, że nie było to jeszcze wystarczające, by była pod wrażeniem jego inteligencji, choć widziała gdzieś nikłe światełko nadziei, że może nie jest tak głupi, na jakiego wygląda przez większość czasu. Chciała to dzisiaj przetestować i zobaczyć, kim na prawdę jest Antonio Díaz. Zresztą nie bez powodu dobrała kolejne słowa tak, jak to uczyniła.
-Nie mam w zwyczaju pospieszania podobnych wieczorów. Gdy już się z kimś umawiam, staram się oddać mu całą swoją uwagę. - Zatrzepotała rzęsami, wciąż podtrzymując ten sam ton. Może karmiła jego nadzieje, a może obydwoje bawili się słowami wiedząc, że nic z tego nie będzie. Bez względu na to, jak wyglądała prawda, nie miała zamiaru zmieniać taktyki. Zaproponowała więc toast, licząc na odkrycie kolejnej cechy katalończyka i choć tego nie okazała, spodziewała się czegoś bardziej efektownego po jego osobie.
-A więc wypijmy za to. - Skinęła głową, zanurzając umalowane szminką usta w winie i delektując się jego smakiem. Zdecydowanie był to bardzo dobry wybór, który z pewnością pasował do zamówionych przez nią potraw, choć jeszcze nie miała okazji ich skosztować.
-Skoro siedzimy tu w takiej miłej atmosferze, opowiedz mi coś o sobie. Chciałabym poznać mężczyznę, z którym jadam kolację w wytwornym lokalu. - Jak zwykle prosto zapytała, przez chwilę bawiąc się naszyjnikiem, który dekorował jej odsłonięty dekolt. -Co cenisz w sobie najbardziej? - Naprowadziła go na to, co może ją interesować, bo raczej nie byli tu by rozmawiać o ulubionych zwierzętach, czy kolorach.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptyCzw 20 Cze - 12:27;

Widział, że próbuje go zgasić. Nic sobie z tego jednak nie robił, bo obrał to za element gry, której oboje z bliżej niewyjaśnionych powodów nie mogli sobie odmówić. Może z pozoru wyglądał i kreował się na głupiutkiego, ale on również rozumiał więcej niż można się spodziewać. Dobrze znał przecież tango, próbował prowadzić, ale ona wciąż mu nie dawała. Mogło być trochę złośliwości w tym, że tam gdzie on starał się zrobić krok naprzód, ona robiła dwa w tył. Nie spuszczał z niej spojrzenia swoich ciemnobrązowych tęczówek, zastanawiając się, co zrobić, aby ostatecznie skruszała. Czy w ogóle jest coś, co jest w stanie przełamać jej obronę.
- Pod wrażeniem? A to nowość. – Coś łobuzerskiego błysnęło w jego roku. - Kataloński i włoski. Można powiedzieć, że samo tak wyszło. Uczęszczałem wszak do bardzo wielokulturowej szkoły – mruknął, tym samym sprzedając jej świadomie pierwszą z jakichkolwiek informacji o swojej przeszłości. Uznał to przecież za nieszkodliwe, co złego mogło wyniknąć z faktu, że dowie się o Calpiatto?
Obdarował ją wdzięcznym spojrzeniem, świadczącym mniej więcej o tym, że jeśli zapyta o więcej, to jej powie. Bo czerpał niezdrową satysfakcję z faktu, że żeby dowiedzieć się więcej, musi zapytać. Niejako przyznać się do faktu, że i ona jest zaintrygowana jego osobą, podobnie jak on nią. Choć szczerze powiedziawszy, wciąż nie potrafił jej rozgryźć – gdy tak trzepotała rzęsami, kreowała się na zalotną, jednocześnie gasząc jego zapał raz po raz. Uśmiechnął się do swojego kieliszka, myśląc sobie, że kobiety to niesamowite stworzenia.
- Podobnych wieczorów? A co ten konkretnie ci przypomina? – uczepił się jej słów jak rzep charjukowego ogona. W tym, jak niewiele się jej wymykało było coś bardzo irytującego. Tym większe czuł samozadowolenie z faktu, że był w stanie złapać ją za to czy tamto słowo. Odnosił bowiem wrażenie, że na nie-randki nie stroiła się w tak piękną biżuterię i seksowne sukienki. A jednocześnie Irvette sprawiała wrażenie, jakby zapierała się rękami i nogami przed jakimkolwiek skróceniem dystansu. Czy mogło to wynikać z jej charakteru? Niewykluczone. Lecz równie dobrze mogła być to konsekwencja… złożoności ich dziwnej relacji.
- Ja? Coś o sobie? Ależ przecież jestem tak potwornie nieciekawy – mruknął z uśmiechem, kołysząc niespiesznie kieliszek w ręce. Gdy usłyszał jednak jej pytanie, dobrze wiedział, że to znakomita pułapka. Wątpił, aby spodziewała się szczerej odpowiedzi, a jednak na taką właśnie postawił.
- Pasję. We wszystkim co robię, oddaję całego siebie. Nieważne czy mowa o pracy czy życiu poza nią, cenię w sobie fakt, że to czym się zajmuje naprawdę mnie zajmuje. Tylko jest jeden szkopuł, to musi mnie najpierw zainteresować. – Wzruszył ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Piękny naszyjnik. Rodowa pamiątka?
Odbił piłeczkę, bo czemu nie. On również chciał się czegoś o niej dowiedzieć, na przykład tego, skąd u niej takie szlachetne rysy, arystokratyczne nazwisko i wyniosłe spojrzenie. I czemu, skoro ewidentnie wywodzi się z Francji, mieszka tutaj.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptyCzw 27 Cze - 10:17;

Nie znała go na tyle dobrze, by wiedzieć dokładnie, co w nim siedzi, ale nie była ślepa na to, że i on czerpał jakąś przyjemność z podjętej przez nich gry. Díaz nie wiedział, że im mocniej będzie próbował ją oswoić, tym ciężej mu to przyjdzie. Irvette w głębi duszy reagowała najlepiej na ciepło i bliskość i to ludzie, którzy okazywali jej takie podejście, mogli liczyć na poznanie prawdziwej twarzy dziewczyny i jej ogromną lojalność.
-Możliwe. - Odpowiedziała krótko, choć dała do zrozumienia, że faktycznie ją wziął z zaskoczenia. Nie miała go za skończonego kretyna, bo udowodnił, że potrafi dotrzymać jej kroku, ale nie spodziewała się po nim aż tak rozległej edukacji. Mylił się jednak sądząc, że informacja o szkole nie może przynieść jej o wiele więcej. Gdyby jej zależało, pociągnęłaby za odpowiednie sznurki i wyciągnęła z tego wiele. Dużo lepiej bawiła się jednak próbując dowiedzieć się czegoś o czarodzieju podczas faktycznej rozmowy z nim samym. -Taka szkoła mocno rozwija horyzonty. - Potwierdziła, samej uważając, że jej podstawowa edukacja wśród potomków wili owocowała pozytywnie. Szczególnie teraz, gdy sama zbliżyła się do kilku czarodziejów o takich właśnie genach. -Przypomnij mi, jaka była specjalizacja tej szkoły? - Zapytała, dając mu nieco satysfakcji o którą zabiegał, jednocześnie skupiając się jednak bardziej na samej placówce niż na tym, jak on spędził w niej czas. Z tego co wywnioskowała, Díaz specjalizował się w artefaktach i zaklęciach, co mogło łączyć się też ze starożytnymi runami, ale niekoniecznie musiało. Była ciekawa, czy mężczyzna potwierdzi te przypuszczenia w jakikolwiek sposób.
-Zjadłam w swoim życiu wiele kolacji, ciężko wybrać konkretną, którą ta przypomina. - Zaczęła powoli, robiąc przerwę na łyk wina. -Zazwyczaj są to spotkania biznesowe lub takie z przyjaciółmi, ale każda ma w sobie coś wyjątkowego, co zasługuje na poświęcenie temu odpowiedniej ilości uwagi. Na ten moment nie mogę jednak powiedzieć, by nasze spotkanie pasowało do którejś z tych kategorii. - Czy odpowiedziała na jego pytanie? Zapewne nie tak, jakby tego chciał, choć pozostawiła mu pewne pole do interpretacji. Zauważyła, że jest na podobne zabiegi bardzo podatny i bawiła się przy tym wyśmienicie. Jednocześnie była to dla niej dobra droga, by poznać swojego dzisiejszego towarzysza. Nie zawsze potrzebowała konkretnych i bezpośrednich słów, by móc odkryć coś o czyimś charakterze. Wręcz przeciwnie, wiedziała, że w ten sposób może dowiedzieć się o nim czegoś bardziej szczerego.
-W takim razie masz szansę przekonać mnie, że się mylę. - Odbiła piłeczkę, nie kłamiąc wcale. Przyszła tutaj by go poznać, choć nie robiła sobie większych nadziei na ocieplenie wizerunku mężczyzny we własnych oczach. Wszystko jednak mogło się obrócić i była tego świadoma.
-Niecodzienna odpowiedź. - Jak zwykle postawiła na lakoniczny początek. -Jednak bardzo intrygująca. Pasja pcha nas do wielkich rzeczy, ale czasami także może być powodem popełnianych przez nas błędów. - Mimo, że nie pytała o nic, była ciekawa, czy zgadza się z tym stwierdzeniem. Miała go za człowieka impulsywnego, co pasowałoby do jego wypowiedzi, ale może krył w sobie coś, czego na ten moment jeszcze nie potrafiła dostrzec. Przeniosła jednak uwagę na naszyjnik, o który zapytał. Na chwilę spojrzała na biżuterię, by zaraz uśmiechnąć się szczerze i powrócić spojrzeniem do jego twarzy. -Ten? Nie, to tylko drobna zachcianka. - Machnęła ręką, jakby błyszczące diamenty były czymś tak skromnym i niewartym uwagi jak nowy kawałek pergaminu. Poniekąd tak to postrzegała, mając w swoim skarbcu tyle klejnotów, że i bez pracy mogłaby nie martwić się o swoje finanse praktycznie do końca życia. -Za to ten pierścień już tak. - Wystawiła ku niemu dłoń, prezentując osadzony na obrączce klejnot, który wokół miał wygrawerowane motto jej rodziny.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptyPią 16 Sie - 22:35;

Wbrew pozorom, wcale nie zamierzał jej oswajać. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie, chciał ją prowokować, próbować podejść z odpowiedniej strony i uderzyć w dobry ton, by mogła wyśpiewać mu wszystkie swoje tajemnice. Szczerze wątpił, że to mu się uda, ale być może umrze próbując. Albo - co do niego o wiele bardziej podobne, sprowokuje ją i aportuje się z trzaskiem, zanim sięgnie po różdżkę. Taki miał, na nieszczęście wielu wspaniały refleks. Taki miał charakter, lubił igrać z ogniem dla samego igrania, pogrywać w gry nie licząc na żaden rezultat, sięgać po to, co nigdy nie będzie mu dane, bo po prostu może. Wiedział, że Irvette jest spoza jego ligi. Dlatego tym bardziej ucieszył się, że “możliwe”, że jej zaimponował.
Choć wcale nie okazywał tego w aż tak oczywisty sposób.
Odchylił głowę do tyłu i po prostu na nią spojrzał. Łagodny uśmiech mimowolnie wstąpił na jego twarz, zerknął na taflę czerwonego wina, a potem znowu na nią. Różne myśli chodziły mu w tej chwili po głowie, a żadna z nich z pewnością nie była rozsądna.
- Albo może cię pogrążyć. Wystarczy nie mieć smykałki do języków i pochodzić z tej gorszej dla wielu części Hiszpanii i masz… - chciał powiedzieć, że przejebane, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. W jego głosie brzmiał jakiś dziwny żal, ale w końcu trochę się opanował i dokończył łagodniej - Trudno. - A potem znowu się uśmiechnął, doskonale świadomy, że oddał jej punkt niemal walkowerem. Mówienie o swojej szkole to jedno, ale wspominanie o swoim dzieciństwie to już zupełnie inny poziom. Chciał i budował swoją legendę, a fakt, że zaczynał od kieszonkowych kradzieży w katalońskich slumsach nie brzmiał zbyt dobrze. Upił łyk alkoholu i na chwilę zamilkł, na jej pytanie odpowiedział o kilka sekund za późno, aby przeoczyła chwilowe roztargnienie.
- Gotowanie. Muszę cię jednak rozczarować, przyrządzam jedynie wybitną szakszukę i to wcale nie jest efekt mojej szkolnej edukacji - Udawał, że nic się wcale nie stało, próbował wbić się we wcześniejszy rytm, ale to czy się mu udało nie jest tylko w jego ocenie. Irvette jednak, o dziwo, dosyć mocno się otworzyła - o ile właśnie tak można określić fakt, że jej wypowiedź nie była lakoniczna. Słuchał jej z uwagą, smyrając opuszkiem palca nóżkę kieliszka. Spojrzał na nią raz jeszcze i autentycznie poczuł się lepiej, mając za swoją towarzyszkę tego wieczoru tak nietuzinkową i piękną kobietę. Jebać rynsztok. Może i stamtąd pochodzi, ale wiedział, że nigdy tam już nie wróci.
-  Czyli nie jestem dla ciebie partnerem w interesach, z pewnością nie znamy się tak dobrze, abyś mogła nazwać mnie przyjacielem… - Nie chciał, aby ubierała w słowa naturę tej relacji, bo on sam nie umiałby w tej chwili tego zrobić. Uraczył się kolejnym, skromnym łykiem wina. - Tym bardziej cieszy mnie, że nasze spotkanie. Wiesz, nie wyglądasz mi na osobę, która zwykła marnować czas. - Spojrzał na nią sugestywnie, jednoznacznie dając do zrozumienia, że w tej chwili tak wiele świadczą o niej jej wybory.
Co my, tak właściwie robimy, Irvette? Kim dla siebie jesteśmy, o ile kimkolwiek. I jak, według ciebie, to wszystko może się skończyć?
Właśnie na pytania tak wygodnie było mu nie znać odpowiedzi.
Chciało mu się śmiać w reakcji na to, co powiedziała. W jego głowie oboje wiedzieli, że to słodka nieprawda. Że gdyby nie była choć w minimalnym stopniu nim zaintrygowana, z pewnością nie zgodziłaby się wejść z nim do pięknej “Feeri”. A mimo to, nie zamierzał pozostawić tej uwagi bez komentarza.
- Przekonam cię, choćby miała to być ostatnia rzecz, jaką będzie mi dane zrobić - Uśmiechnął się, a w jego oku błysnęło coś niebezpiecznego. Nie roztkliwiał się jednak nad tą kwestią i gładko przeszedł dalej.
- Gdyby nie błędy, nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy dzisiaj - odpowiedział filozoficznie, patrząc jej prosto w oczy. Była typem perfekcjonisty, który nie przyjmował do świadomości faktu, że jest człowiekiem i też się myli? Czy tak jak ona kwestię pomyłek traktowała nad wyra frywolnie? - Wolę z pasją tworzyć rzeczy wielkie niż bez niej grzęznąć w codzienności. Brzmi to jak potwornie nudne życie.
Nie wiedział, czy to jakiś test, choć właśnie tak przeczuwał w kościach. I nie przejmując się tym, że być może oblewa go w koncertowy sposób, zwrócił w tej chwili uwagę na jej uśmiech. Który tym razem, nie wiedział czy po raz pierwszy?, sięgnął oka. Był szczery. Co to mogło oznaczać?
- Przepiękny pierścień - odpowiedział w końcu, gdy w końcu oderwał wzrok od jej tęczówek i uraczył rodowy sygnet odpowiednią uwagą. Díaz był koneserem rzeczy zjawiskowych, ale nawet gdyby było inaczej tylko głupiec nie doceniłby piękna, które w tej chwili miał przed sobą. Spojrzał na motto, którego nie rozumiał i na światło, które odbijało się w klejnocie. Na usta cisnęły mu się słowa, których wiedział że nie wypowie, nie teraz, choć może kiedyś, pragnienie, którego nie mógł przecież czuć bo był zakochany, a jednak. Czy tego chciał, czy nie w tej chwili poczuł, że zwyczajnie jej pożąda. I że ten pierścień, to jedyne, co pozwoli jej mieć na sobie w łóżku o ile… oczywiście da mu się do tego przekonać.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptyNie 25 Sie - 11:41;

Prowokowanie jej było ciężkim zajęciem. Miała w sobie wiele pokładów opanowania i skrzętnie kryła tę bardziej agresywną stronę własnego charakteru. Wątpiła, by Díaz był w stanie obudzić w niej największego potwora, ale dobrze się bawiła obserwując jego poczynania. Poza tym, jakkolwiek prosto by nie wyglądał, musiała mu oddać, że w pewnych sprawach miał gust i potrafił się zachować. Zastanawiała się ile naiwnych dziewczyn nabrało się na tę jego grę, w którą bardzo dobrze wiedział jak grać.
-Nie ma trudności nie do pokonania. - Podsumowała jego wypowiedź, zgodnie z tym, w co wierzyła. Owszem, nie każdy był uprzywilejowany, czy utalentowany, ale każdy był zdolny do wysiłku i ciężkiej pracy, a tym można było osiągnąć naprawdę wiele. Ona, na przykład, przez trzy lata wyrosła na dość sprawną pałkarkę, mimo że wcale tego nie chciała. Obserwowała swojego rozmówcę, mając przeczucie, że trudności, o których mówił, mogły nie być tylko czysto teoretyczne. Wiedziała, że pochodził ze skromnego otoczenia, ale nie miała pojęcia, jak bardzo. Nie ukrywała też, że sama chciała poznać jego sekrety i dowiedzieć się jak najwięcej, choć możliwe, że z zupełnie innych powodów niż on.
-No tak, gotowanie.... - Tym razem ona na chwilę zamilkła, przyglądając się bacznie Diazowi. Próbowała dojść do źródła jego zmiany postawy, wyczytać z jego twarzy każdy szczegół, ale nie była w stanie. A nie chciała do końca dawać mu satysfakcji i pytać. Poza tym, nie spodziewała się, by miała usłyszeć z jego ust odpowiedź na ten temat. -Życie potrafi podarować nam o wiele cenniejsze lekcje niż szkolne ławki. - Obdarowała go lekkim uśmiechem, w którym widać było pewną melancholię. Czy szczerą, mogła określić tylko ona sama.
-Interesy zawsze można zawiązać. - Zauważyła już o wiele lżej. Oczywiście nie ufała mu na tyle, w tym momencie, by wchodzić z nim w jakiekolwiek umowy, ale nie wykluczała, że kiedyś może się to wydarzyć. -Celna obserwacja. Czas to pieniądz, a pieniądze są cenne. - Podsumowała z tajemniczym błyskiem w oku, nawilżając gardło winem. Nie zdawała sobie sprawy, jakie pytania krążą teraz po głowie jej rozmówcy i na pewno nie potrafiłaby na nie odpowiedzieć. Jej celem było poznać tego mężczyznę, wyczytać z niego jak najwięcej i poniekąd trochę się zabawić. Nie oczekiwała niczego więcej i zdziwiłaby się szczerze, gdyby on potrzebował w tym wszystkim jakiegoś większego sensu.
-Jest to prawdopodobny scenariusz. - Jej oczy na chwilę pociemniały, a uśmiech miał w sobie coś niebezpiecznego. Czy miałaby skrupuły przed pozbawieniem go życia? Raczej niekoniecznie. W chwili obecnej nie znaczył dla niej nic i był równie wiele warty w oczach francuskiej czarownicy. Błysk w jego oczach był równie ciekawy, co niebezpieczny, a to tylko utwierdzało kobietę w przekonaniu, że dobrze zrobiła pojawiając się tu dzisiaj.
-Gdyby nie błędy, niektórzy nie leżeli by teraz pięć stóp pod ziemią. - Poniekąd się z nim zgadzała, ale uważała też, że wszelkie odchylenia od perfekcji po prostu jej nie przystoją. Uczyła się na błędach innych, bo swoje rzadko popełniała. Co prawda od kiedy pojawiła się w Wielkiej Brytanii, ta sytuacja nieco uległa zmianie, ale wciąż raczej wolała przygotowywać się na niespodziewane, niż pozwalać by los, czy co gorsza, inni ludzie, wpływali na jej życie. -Tutaj muszę się z Tobą zgodzić, choć nie uważam by pasja była wymówką dla głupoty. Można być wielkim, nie poddając się temu szaleństwu. - Skromna jak zawsze, uważała oczywiście, że sama do takich ludzi należy. W zielarstwie była niedościgniona właśnie dzięki temu, że to kochała i z uwagą słuchała tych, którzy mogli ją czegoś nauczyć. O dziwo potrafiła okazać pokorę w niektórych wypadkach. Po prostu nie było to coś, co wybierała na co dzień.
-Ma dla mnie wartość sentymentalną, choć uroku nie da się mu odmówić. - Skomentowała cicho ogromny diament. Przez chwilę kusiło ją, by zdjąć pierścień z palca i podać Diazowi, by patrzeć, jak dłoń zaczyna gnić mu pod wpływem nałożonej na biżuterię klątwy, ale zdusiła to w sobie. Miała być przecież dzisiaj w miarę miła i jak do tej pory, nawet jej się to udawało.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
La Pelea Con el Diablo QzgSDG8




Gracz




La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo EmptySob 5 Paź - 10:01;

To zabawne, że pomyślała o sobie w kategorii bycia potworem. Czy nie tak myślał o ludziach w ogóle, zaczynając od swoich rodziców, poprzez swoich kolegów, kochanki aż na sobie samym skończywszy? Tylko jedna persona była w jego oczach święta i nieskazitelna i szczerze mówiąc wynikało to głównie z faktu, że był tą osoba, która ponosiła winę za jej fatalny stan. Díaz westchnął, gdy tylko sobie o tym przypomniał, ale nie odezwał się ani jednym słowem. Dość oddał już dzisiaj Irvette prawie za darmo, za nadzieję spędzenia razem tej nocy, nadzieję, która swoją drogą była pewnie zupełnie nikła. A jednak mimowolnie znowu zdradził to, co siedziało mu gdzieś w głębi duszy. Lub może robił to specjalnie? Trudno powiedzieć.
- Ach tak. Nie ma? – parsknął, wcale nie mając na myśli swoich szczeniackich problemów. Czasami, ostatnio coraz rzadziej, ale przecież wciąż pamiętał o tym, że Bea (do niedawna szumnie nazywał ją miłością swojego życia, potem znowu się zakochał a teraz robił wszystko, aby tego uczucia się pozbawić) siedziała w Azkabanie. A dotarcie na tę odludną wyspę, której strzegą dementorzy i podarowanie jej zasłużonej wolności  pewnością było trudnością nie do pokonania. - Ośmielę się stwierdzić, że tym razem jesteś w błędzie, droga Irvette. Są rzeczy, których nawet ja nie mogę zrobić. Granice, które nie sposób przekroczyć, kajdany, które tak ciężko złamać. – Prowokował ją, bo taką miał naturę, testował jej humor, bo miał na to ochotę. Za jego tokiem rozumowania nie stała żadna głębsza logika, ot, kaprysy. Nie zauważał przy tym, że z każdą wyprowadzoną kontrą odsłania tak wiele czułych punktów. Zresztą, czy powinno go do to obchodzić? Przecież z dobrodziejstwem inwentarza przyjmie od losu każdy cios.
Gdy ona zamilkła, on również nie przerywał tej pięknej ciszy. Mierzyli się więc spojrzeniem, chyba równie zaintrygowani sobą, tą rozmową i spotkaniem. Díaz nie czul w sercu niepokoju czy strachu, jej spojrzenie w żadnym razie nie było dla niego nieprzyjemne. Wręcz przeciwnie – zwyczajnie schlebiała mu jej uwaga, nawet jeśli koniec końców okaże się, że to ona wykorzysta go a nie na odwrót. Wcale by to nie zdziwiło, a i tak miał ochotę spróbować.
- Potrafi. Cenniejsze lekcje, przyjemne doznania. Nie jesteś ciekawa tej szakszuki? Mógłbym ci ją przecież zrobić choćby jutro. – Zwracanie się w taki sposób do arystokratycznej damy może nie było zbyt rozsądne, ale Díaz miał już w życiu niewiele do stracenia. Był ostatnio sam, żeby nie powiedzieć że samotny i doskwierało mu to coraz bardziej dokuczliwie. A może po prostu to był odpowiedź na jej śliczny uśmiech, w którym było widać tyle radości co melancholii. Podobało mu się. Podziwiał piękno w każdej formie, a to zranione dusze były tymi najbardziej urokliwymi.
- Można. Jeśli jest na wola i szanse na zyski. Jak myślisz, jak wiele dobrego może wynikać z naszej znajomości? – Podczas gdy ona go testowała, ledwo zanurzając palce w wodzie, on postanowił przejść do tego w bardziej bezpośredni sposób. Sama przecież powiedziała, że czas jest bardzo cenny a on stracił go już dostatecznie wiele, czekając te kilka dni na jej szanowną osobę. Czy seks, czy pieniądze – chciał wiedzieć, czy coś z tego wyniknie. Był cierpliwy, ale jak wszystko – jego wspaniałomyślność miała swoje granice. W jego głowie wciąż pobrzmiewało echo jej słów i jedna kwestia nie dawała mu spokoju.
- Ale nie cenniejsze niż czas? – Teraz to w ciemnobrązowych oczach coś błysnęło, zainteresowanie sprawami metafizycznymi czy zwykła złośliwość polegająca na łapaniu za słówka? Spróbujcie ocenić sami. Szkopuł polegał na tym, że kiedyś dla niego pieniądze były najważniejsze. A teraz mas importante był czas. Żadne galeony na świecie nie sprawią przecież, że będzie miał okazję repetować choćby jeden dzień z życia. Tym większym komplementem powinno być dla niej, że za perspektywę wspólnego wieczoru stracił aż kilka z nich.
- Ależ to byłaby piękna śmierć – odpowiedział, kryjąc uśmiech za kieliszkiem wina. Podobały mu się te, w jego ocenie, żarciki. Choć zaczął się zastanawiać, na ile to co mówi to tylko przekomarzanie się, a na ile prawda. Był pewien, że Irvette ma coś wspólnego z czarną magią. Pytanie tylko na ile była w niej kompetentna? Chciał to sprawdzić, najlepiej w łóżku. Lubił połączenie bólu i przyjemności, choć w sumie używanie tego rodzaju niebezpiecznych uroków przywiodło mu na myśl Fire i Beę. Momentalnie posmutniał, skrył oczy pod powiekami. Westchnął, wyobraził sobie Irvette nago i uśmiech wrócił na jego twarz. Trzeba było wiele, by złamać Antonio Diaza. I żadnej kobiecie, nawet Blaithin, ta sztuka się po prostu nie uda.
- Bardzo skrajne podejście. Wiesz, gdybym nie zgubił swojej różdżki nie siedziałabyś teraz naprzeciwko mnie. Czy ten błąd był faktycznie taki zły? – Nie po raz pierwszy i zapewne nie po raz ostatni uroczo się z nią droczył. Chciał usłyszeć coś miłego, choć wątpił w to, że faktycznie się to stanie. Prędzej faktycznie pierdolnie w niego jakimś crucio. - Ojoj, ale chyba nie twierdzisz, że jestem głupi?
Znowu złapał ją za słówko, muskając delikatnie szyjkę winę. Zastanawiał się, czy jej szyja jest gładka i przyjemna w dotyku. Coś bardzo nierozsądnego podsuwało mu w wyobraźni obrazy, przez które dziękował w Boga, którego nie wierzył, że siedzą obecnie za stołem.
- Nie posądzałbym się o sentymenty. – Jego cichy pomruk rozległ się w restauracyjnym gwarze. Spojrzał jej prosto w oczy, jakby nie spodziewał się po niej nagłej zmiany tonu i tej dziwnej powagi. Cokolwiek oznaczał dla niej ten pierścień, było to potwornie ważne. A on chciał to uszanować. - Wiesz, tobie też nie da się odmówić uroku. Nie chciałbym tobie odmawiać. Cokolwiek byś mi zaproponowała.
Postanowił zmienić temat, a gdy prawił jej ten komplement był zupełnie poważny. Nie krył już głupawych uśmiechów za kieliszkiem wina, nie spojrzał nawet na danie, które właśnie stawiano mu przed nosem. Był przy tym bardzo bezczelny, licząc ewidentnie na nie wiadomo co za nie wiadomo co. Nie miał jej nic do zaoferowania, a mimo to chciał spróbować. Bo w Irvette była jakaś dziwna tajemnica -  mroczna i niebezpieczna – którą chciał zgłębić równie mocno co mocno chciał poznać piękno jej ciała.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

La Pelea Con el Diablo QzgSDG8








La Pelea Con el Diablo Empty


PisanieLa Pelea Con el Diablo Empty Re: La Pelea Con el Diablo  La Pelea Con el Diablo Empty;

Powrót do góry Go down
 

La Pelea Con el Diablo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: La Pelea Con el Diablo QCuY7ok :: 
retrospekcje
-