Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Resto Bar "Atmosfera"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3339
  Liczba postów : 1534
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptySob 31 Sie - 17:48;


   Atmosfera
   
   

   Resto-bar, czyli lokal, w którym dominuje część barowa, ale gdzie również istnieje część restauracyjna obsługiwana przez kelnerów. Atmosfera szczyci się nowinką magiczną, jaką są zaczarowane okna, dzięki którym przebywając we wnętrzu lokalu, niezależnie od pogody, zawsze ma się wrażenie, że spędza się czas gdzieś w wakacyjnym, słonecznym kurorcie. Właściciele zapewniają, że atmosferę można dostosować do wszelkich wyobrażeń klientów, a sam lokal również nierzadko wynajmowany jest pod imprezy prywatne.

W części barowej uświadczyć można różnych znanych, jak i autorskich drinków, a menu zawiera paletę smakowitości kuchni magic-fusion.
Fabularny spis przekąsek i napojów dostępnych na forum.
   
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3339
  Liczba postów : 1534
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptySob 31 Sie - 18:01;

@Isolde Bloodworth

Uśmiechnął się do niej uprzejmie, przechylając lekko głowę:
- jakbyś potrzebowała, by ktoś z nim porozmawiał, zawsze służę pomocą, jako reprezentant uciśnionego grona potomków wili. - powiedział z powagą, choć w oczach miał szczere rozbawienie. Nie uważał nigdy, by posiadanie w sobie genów wili, było powodem do cierpienia, co więcej, wiedział dobrze, że ma niejeden profit z takiego układu, by nie powiedzieć, że matka fortuna uśmiechała się do niego częściej i szerzej, w wielu sytuacjach życiowych.
Opuścili więc Ministerstwo, wymieniając się słodko-gorzkimi historiami z własnych potyczek w szrankach z biurokracją i choć Atlas zazwyczaj bardzo był otwarty w swojej niechęci do tej instytucji, którą uważał szczerze za zupełnie nieporadną - mając za towarzysza tego przyjemnego popołudnia miłą panią auror, powściągnął najgorsze epitety, które zawsze cisnęły mu się na usta. Było to jednak silniejsze od niego, głównie ze względu na to, że przywykł do perfekcyjnego systemu i organizacji austriackiego odpowiednika tego podmiotu. Z bardzo wielkim trudem przyjmował to, że Angielskie Ministerstwo Magii co roku było tak dramatycznie nieporadne w związku z kataklizmami, jakie dotykały wyspy brytyjskie. Od dzikich smoków, przez pył i wróżki, po magiczne tragedie i niewiadomego pochodzenia klątwy zaburzające umiejętności czarodziejów. Odkąd tylko przyjechał, wszystko, co widział, to zupełny brak odpowiedzialności i umiejętności opanowywania kryzysów ze strony urzędników i Ministra Magii.
- Tu za rogiem jest nowo otwarty lokal, który bardzo chciałem odwiedzić. - powiedział, kiedy mijali magiczne kamieniczki, chylące się z wielu stron na ulicy Pokątnej. Powoli i do magicznego świata wdzierały się nowinki i choć wciąż w większości można było uświadczyć tradycyjnych czarodziejów w magicznych szatach oraz knajpy przypominające bardziej średniowieczne karczmy, to jednak duch czasu był niepowstrzymaną siłą.
Atmosfera wyrosła w zakamarku między księgarnią a kamienicą użytkową, robiąc szum na wizzbooku, wystarczająco duży, by nawet człowiek tak zabiegany i zajęty swoimi sprawami jak Rosa, sięgający do socjalmagimediów rzadko, trafił na ich reklamę. Najwyższy więc był czas ją wypróbować.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5553
  Liczba postów : 2087
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptySob 31 Sie - 23:10;

Miał naturalny talent konwersacyjny i Isolde z przyjemnością oddała się temu niewinnemu small-talkowi, mimo że oboje byli równie sfrustrowani nieporadnością i dezorganizacją Brytyjskiego Ministerstwa Magii. Żałowała, że nie ma żadnych podstaw, by bronić instytucji, w której pracowała, ale sama dostatecznie często musiała się użerać z bezsensowną biurokracją, która wiązała jej ręce; z niekompetentnymi, ale dobrze ustawionymi urzędnikami, którzy wszystko utrudniali; z bezsensowną papierologią, która pochłaniała więcej czasu niż faktyczne dochodzenia. A jednak, mimo narzekań, ton ich rozmowy pozostał zaskakująco lekki, bo dzień był zbyt ładny, a towarzystwo zbyt sympatyczne, żeby nieudolność Ministerstwa Magii mogła całkowicie popsuć im humory. Fakt, że Ministerstwo nie mogło zapewnić bezpieczeństwa czarodziejom w swoim kraju nie było niczym nowym i Isolde od lat robiła, co mogła, by zaradzić kolejnym kataklizmom, które wstrząsały magicznym społeczeństwem.
- Doskonale. Przyda mi się jakaś odmiana - powiedziała pogodnie, mając tylko nadzieję, że jedzenie okaże się pożywne, bo nie miała zamiaru zadowolić się czymś, co pozostawi w jej żołądku równie dojmującą pustkę jak ta, którą odczuwała teraz.
Kiedy weszli do środka, Isolde rozejrzała się z uśmiechem po wnętrzu, które ogromnie się jej spodobało - jednocześnie przytulne i przestronne, urządzone ze smakiem, ale bez zadęcia. Podobały się jej wysokie sufity i dużo światła, niewątpliwie zaczarowanego, które wpadało do środka, nadając knajpce uroku właściwego zagranicznym kurortom.
- Jak tu pięknie! Możemy usiąść przy oknie? - zapytała i już po chwili z wdziękiem, ale i wyraźną ulgą opadła na wygodny, skórzany fotel, z którego miała doskonały widok zarówno na ulicę, jak i na Atlasa. Zaraz też pojawił się kelner z menu, do którego Isolde zajrzała z żywym zainteresowaniem. Rzuciła Atlasowi przepraszające spojrzenie. - Wybacz, naprawdę umieram z głodu. A kiedy jestem głodna, psuje mi się charakter - usprawiedliwiła się z uśmiechem, po czym wróciła do studiowania karty dań, przesuwając smukłymi palcami po czerpanym papierze, jakby za pomocą samych opuszek mogła skosztować tych wszystkich wspaniałości opisanych wyjątkowo sugestywnie.
- Chyba wybiorę plumpki duszone w sosie miodowym. Uwielbiam je od dziecka - zdecydowała wreszcie Isolde, odkładając kartę, bo inaczej pewnie jeszcze kilka razy zmieniłaby zdanie. - A ty? Do jakiej potrawy z dzieciństwa masz słabość? - zagadnęła z uśmiechem, kiedy kelner przyjął już ich zamówienia i pozostało im tylko czekać na jedzenie. Isolde odgarnęła z czoła niesforny kosmyk włosów i przyjrzała się Atlasowi, jednak w jej oczach kryło się coś więcej niż cielęcy zachwyt pięknym pół-wilem. Była rzeczywiście zainteresowana - nim, jego odpowiedzią i tym, kim był pod tą idealną powłoką.


  @Atlas Rosa
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3339
  Liczba postów : 1534
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptyPon 2 Wrz - 23:33;

@Isolde Bloodworth

Puścił kompankę przodem, przytrzymując jej drzwi, gest mały, automatyczny, ale niezmiennie od lat zawsze przez niego praktykowany, niezależnie od tego z kim i gdzie chodził. Był zazwyczaj większy od każdej osoby, która mu towarzyszyła, poza jednym bardzo odległym wspomnieniem i jako człowiek dominujący postawą, czuł się w naturalnym obowiązku być tym, który jest dżentelmenem. Czy tak było zawsze? Niekoniecznie, ale o tamtych czasach przecież jeszcze nie musiał jej opowiadać.
Weszli do środka i Atlas również rozglądał sie chwilę. Wprawdzie widział zdjęcia lokalu na wizzbooku, ale to zawsze inne wrażenie, szczególnie jeśli chodziło o urok bijący od wszędobylskiej zieleni roślin.
- Oczywiście. - kiwnął głową i podążył za nią, gdziekolwiek sobie ta wybrała spocząć.- Absolutnie nie mam Ci czego wybaczać, Isolde. - zaśmiał się przepięknie, przechylając głowę i przypatrując się jej z charakterystyczną sobie, niepodzielną uwagą. Spędzanie z Rosą czasu sam na sam było zawsze opakowane w jego wzrok, badawczy, wpatrujący się, rejestrujący jakby każdy najmniejszy gest. Był niezmiennie całkowicie zaabsorbowany osobą, z która rozmawiał, choć kiedy kelner pojawił się, by odebrać ich zamówienia, z równą swobodą złożył swoje zamówienie.
- Kaiserschmarrn. - powiedział dźwięcznym niemieckim, a widząc jej minę, zaśmiał się raz jeszcze, równie przepięknie - Danie z dzieciństwa, do którego mam słabość. W Anglii chyba nazywają to omletem cesarskim. Mój ojciec przyrządzał go z konfiturą ze słonecznej pigwy z odrobiną syropu z pykostrąków. Nigdy nie udało mi się powtórzyć tego dania, by smakowało tak, jak kiedyś. - powiedział, odsuwając swoje dokumenty, kiedy kelner przyniósł im wpierw zamówione napoje. Powąchał intensywną czarną herbatę- Niestety nie jest to coś, co łatwo mi dostać w tych stronach. Więc trochę zazdroszczę Ci możliwości znalezienia Twojego smakołyka. - puścił jej oko znad filiżanki, nim nie upił łyka.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5553
  Liczba postów : 2087
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptyWto 3 Wrz - 13:11;

Doceniała jego szarmanckość i przyjmowała ją z naturalnym wdziękiem, mimo że w pracy nieczęsto mogła liczyć na takie względy i nawet ich już nie oczekiwała, wiedząc, że jest to cena za równouprawnienie (które w Ministerstwie Magii nadal istniało przede wszystkim w teorii). Miło było poczuć się kobietą, a Atlas z pewnością potrafił sprawić, że czuła się doceniona i zauważona. Czym innym były łakome i niezbyt dla niej przyjemne spojrzenia przypadkowych mężczyzn, a czym innym pełna szacunku uwaga, jaką obdarzał ją Rosa. Nie łudziła się, że jest w jego oczach kimś szczególnym, ale, o dziwo, wcale jej to nie przeszkadzało. Wiedziała, że ma do czynienia z kimś, kto uwodzenie ma w genach, i mimo że nie zamierzała go w żaden sposób szufladkować, w pewnym sensie czuła się ostrzeżona i dlatego mogła się cieszyć tym wspólnym wyjściem.
Merlinie, kiedy się śmiał, roztaczał wokół taki urok, że nawet Isolde, zwykle tak odporna zarówno na działanie magii, jak i na naturalny wdzięk pewnych jednostek, poczuła się lekko oszołomiona. Tym skwapliwiej wróciła do studiowania menu, wdzięczna swojemu żołądkowi, który skutecznie ściągał ją na ziemię, domagając się jedzenia. Czuła na sobie jego przenikliwy wzrok i nie miała wątpliwości, że należy do tych mężczyzn, którzy będąc w restauracji z kobietą, nie będą się rozglądać za ponętnymi kelnerkami - co było niewątpliwym plusem.
- Kaisersch... Nie, przepraszam, nie zdołam tego powtórzyć - poddała się z rozbawieniem, zakładając za ucho kosmyk włosów. Jej próba wypadła zaskakująco dobrze - nieźle uchwyciła brzmienie słowa i nawet jej akcent był zaskakująco dobry, jednak poległa na końcówce, która była przedziwną zbitką dźwięków, które, zgodnie z zasadami angielskiej fonetyki, nigdy nie powinny znaleźć się obok siebie. Isolde miała bardzo dobry słuch muzyczny, ale mało doświadczenia z niemieckim, dlatego musiała przeprosić Rosę najpiękniejszym ze swoich uśmiechów - słodkim i delikatnym, bardzo autentycznym. - Och, Merlinie, brzmi cudownie... Słyszałam, że zazwyczaj jedzenie przygotowane przez kogoś innego smakuje lepiej niż to, które przyrządzimy sami, bo podczas gotowania przyzwyczajamy się do zapachu i odbieramy potrawę mniej intensywnie niż wtedy, gdy nie mieliśmy z nią styczności na etapie przygotowań. Poza tym z czasem kubki smakowe się zmieniają... Sama przeżyłam kilka rozczarowań, gdy próbowałam wrócić do przysmaków z dzieciństwa - to zupełnie nie to samo - westchnęła z nutką nostalgii w głosie, mimo że oczy miała jasne, uśmiechnięte. - Tak naprawdę to ledwie namiastka plumpek, które robiła moja mama. Może namówię ją, żeby przygotowała swoją wersję, kiedy znów przyjadę do domu. Swoją drogą... skąd pochodzisz, Atlasie? Domyślam się, że twoim ojczystym językiem jest niemiecki, ale to nadal daje sporo możliwości - zagadnęła, odwzajemniając się równie badawczym spojrzeniem. Intrygował ją, a mimo że pojawiał się w opowieściach Louise zawsze bez szerszego kontekstu, dzięki któremu Isolde mogłaby mieć jakiekolwiek pojęcie o tym, z kim naprawdę ma do czynienia. 


@Atlas Rosa
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3339
  Liczba postów : 1534
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptySro 4 Wrz - 1:43;

@Isolde Bloodworth

Nie każda kobieta w dzisiejszych czasach lubiła te odruchy. Zdawał sobie sprawę z tego, że większość pań miała bardzo silne poczucie niezależności i szanował to w każdej jednej z nich, włącznie ze swoją byłą narzeczoną, która mu uciekła, argumentując to właśnie niezależności brakiem. Rosa wiedział, czym dla ludzi jest niezależność - on po prostu wybierał, by uczynić ich życie łatwiejszym. Po co się troskać takimi drobiazgami, skoro można się skupić na miłym towarzystwie, przyjemnej rozmowie, po co się denerwować błahostkami pokroju tego, czy fakt, że Ci miło, że ktoś przytrzymał drzwi, jest efektem tego, że rzeczywiście sprawiło Ci to przyjemność, czy efektem otulającego całą ich wymianę zdań uroku, którym Atlas operował wprawnie i precyzyjnie, choć bardzo subtelnie.
Lubił, kiedy się uśmiechała. Kiedy dostrzegł cień rumieńca, wspinający się jej na uszy, gdy pospiesznie wróciła uwagą do menu, sam się uśmiechnął.
- -schmarrn. - dodał, obserwując jej przepiękny, przepraszający uśmiech. Przeszło mu przez myśl, że mógłby przywyknąć do tego widoku. Tylko czy Isolde miałaby, za co tym uśmiechem przepraszać go do końca swoich dni- To, co mówisz, brzmi, jakby miało wiele sensu. Niemniej tęsknię za tymi omletami. Dawno nie byłem w domu. - za chwilę i jego spojrzenie rozmyło się w jakiejś nostalgicznej mgle krótkiego wspomnienia dawnych lat.
- Jeśli uda Ci się podebrać mamie przepis, chętnie sam bym spróbował. Mój skrzat jest wielkim miłośnikiem kulinarnych eksperymentów. - przyznał, z zaskakującym rozbawieniem. Ogórek był bardzo charakterystycznym, nietypowym skrzatem, a jego podejście do pracy na ranczo daleko odbiegało od skrzacich standardów, do jakich przyzwyczajeni byli Anglicy.
Obserwował ją chwilę, może trochę zbyt długą, po zadanym przez nią pytaniu. Przyglądał się jej, jakby ciekawiło go bardziej to, dlaczego to ciekawi, niż sama rozmowa, ale powstrzymał cisnące się na usta pytania.
- Jestem Austriakiem. Pochodzę z okolic Klagenfurtu, mój rodzinny dom jest ukryty głęboko w Alpach nad małym górskim jeziorem. - nakreślił, uśmiechając się nieco szerzej. Wspomnienie rodzinnego domu zawsze wywoływało w jego klatce piersiowej niespodziewane ciepło, które zaskakiwało go za każdym razem tak samo bardzo. - Niemiecki jest solidny. Twardy. Ma bardzo określone zasady, jednak żeby skończyć szkołę, musiałem też nauczyć się francuskiego. I od tamtej pory to właśnie francuski niepodzielnie w mojej głowie piastuje miano najpiękniejszego z języków. - napił się herbaty i wziął w zamyśleniu wdech - A Ty? - wpatrzył się w nią - Co możesz mi powiedzieć o tej ambitnej, pięknej kobiecie, którą porwałem z pracy na lunch? - to wcale nie tak, że on nie był zainteresowany. Był. Tylko do kwestii, które interesowały go najbardziej, prowadziła długa droga zalotów i rozmów.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5553
  Liczba postów : 2087
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptySro 4 Wrz - 12:32;

Isolde nie miała absolutnie nic przeciwko takim gestom - po pierwsze, pozwalały jej poczuć się kobieco, co wcale nie było takie oczywiste w przypadku wykonywanego przez nią zawodu. Po drugie, jako czystokrwista czarownica przywykła do pewnej staroświeckiej uprzejmości, która w żaden sposób jej nie uwłaczała, bo chyba jeszcze nie spotkała człowieka, który ośmieliłby się ją lekceważyć, zamieniwszy z nią choć kilka zdań. A wreszcie - nie musiała nikomu udowadniać, że jest twardsza czy mądrzejsza niż mężczyźni, bo jej osiągnięcia zawodowe dobitnie o tym świadczyły. Dlatego też Isolde z wdziękiem przyjmowała wszelkie gesty, które wiele kobiet obecnie odrzucało - ona się nimi cieszyła, będąc dostatecznie pewną własnej niezależności równości wobec mężczyzn, by nie doszukiwać się lekceważenia w pocałunku złożonym na dłoni (oczywiście pod warunkiem, że był on złożony prawidłowo i nienachalnie) czy przytrzymaniu jej drzwi.
Zazwyczaj tak pewna siebie i stanowcza w sprawach zawodowych, Isolde pozostała w jakimś sensie zdumiewająco niewinna i nieśmiała w relacjach towarzyskich. Czasem maskowała to powściągliwością i lekkim chłodem, czasem ironią, ale czasem była właśnie taka jak teraz - łagodna, odrobinę nieśmiała, ale ożywiająca się, gdy rozmowa schodziła na temat, który szczególnie ją interesował albo na który mogła się obszerniej wypowiedzieć.
- Kaiser... Kaiserschm... Kaiser-schmarrn - powtórzyła wreszcie, lekko się zacinając, ale wyraźnie się starając i nawet nie raniąc jego uszu angielskim "r", tylko całkiem wdzięcznie podstawiając w to miejsce francuskie "r". Roześmiała się cicho i pokręciła głową. - Przepraszam, więcej tego nie zrobię - obiecała żartobliwie, zdając sobie sprawę, że jej wymowa musi brzmieć w jego uszach groteskowo. - Och, wiesz... tak naprawdę składniki i to wszystko jest drugorzędne w jedzeniu. Ważniejsza jest atmosfera, towarzystwo i intencja - odparła w tym samym nostalgicznym tonie, dobrze rozumiejąc jego tęsknotę, mimo że jej rodzinny dom znajdował się znacznie bliżej, bo w Kornwalii.
- Jasne, chętnie się podzielę przepisem. Choć mogę po prostu je kiedyś dla ciebie ugotować - rzuciła bezmyślnie, po czym znów spłonęła rumieńcem, zastanawiając się, czy to zmiękczenie mózgu wywołane zmęczeniem, jego czar wili, a może po prostu jej tęsknota za czyimś towarzystwem i gotowaniem dla dwojga. Pod wpływem jego spojrzenia zakłopotała się jeszcze bardziej, ale zamiast skulić się w sobie, wyprostowała się w fotelu i zajrzała mu odważnie w oczy, mając wrażenie, że zasycha jej w gardle, a zwykle blada twarz musi przypominać dojrzałego pomidora. Jednak oczy patrzyły śmiało, na przekór głupim reakcjom jej ciała, jakby chciała udowodnić i sobie, i Atlasowi, że nie ulegnie tak łatwo ani jego urokowi, ani własnej nieśmiałości. Upiła łyk wody z cytryną, próbując odzyskać równowagę.
A pytała, bo był tak inny od wszystkich potomków wili, jakich do tej pory znała - wyniosłej Effie, folgującego sobie, rozkosznego Merlina i innych, którzy bezwstydnie wykorzystywali swój dar, jednocześnie sprawiając wrażenie udręczonych własnymi genami. W Atlasie było coś, co ją intrygowało, a fakt, że Louise mówiła o nim w samych superlatywach, podsycał jej ciekawość.
- To brzmi szalenie malowniczo... - powiedziała cicho, z uśmiechem, wyobrażając go sobie na tle alpejskiego krajobrazu. - Niestety nie mam żadnych doświadczeń z niemieckim... Z francuskim kiedyś nieźle sobie radziłam, ale teraz tak rzadko mam okazję, żeby go używać, że pewnie już nic nie pamiętam. A szkoda, bo rzeczywiście jest piękny. Choć wydaje mi się, że uroda języka w dużym stopniu zależy od tego, kto nim się posługuje - podzieliła się spostrzeżeniem. Zarumieniła się na powrót, a może po prostu chwilowo blednący rumieniec znów stał się bardziej intensywny, gdy Atlas ją skomplementował. - Och... Cóż... urodziłam się w Kornwalii, mój rodzinny dom stoi na klifie nad oceanem. Brakuje mi szumu fal. Jak już wiesz, jestem aurorem i staram się, żeby ten świat był odrobinę mniej podłym miejscem, choć miewam wątpliwości, czy rzeczywiście mi się to udaje - uśmiechnęła się ze szczyptą autoironii. - Louise wspominała, że wprowadziła się do ciebie na ranczo. To bardzo miłe z twojej strony. Od dawna mieszkasz w Anglii? - zagadnęła, nie bardzo wiedząc, co mogłaby jeszcze powiedzieć na swój temat. W żadnym wypadku nie można jej było uznać za nudną osobę, ale nie była tak próżna, by wygłaszać prelekcję na swój temat.

@Atlas Rosa
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3339
  Liczba postów : 1534
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptyCzw 5 Wrz - 17:18;

@Isolde Bloodworth

Znał te konwenanse. Nawet, jeśli w jego rodzinnym domu nie było kładzionej presji na takie staroświeckie zasady, to jednak ukończył Beauxbatons, które było szkołą, w której wysoka klasa, kultura osobista i szarmancja stały wciąż na wysokiej pozycji. Był zaskoczony, jak bardzo różniło się to z podejściem Hogwartu, ale nie piastował wystarczająco znaczącego miejsca w tej instytucji, by móc mieć na to wpływ, więc świadomie wybierał to ignorować. Nie należał do mężczyzn, którzy szczególnie rozpatrywali takie gesty jako oznakę dominacji, czy patriarchalnego podejścia do sytuacji - po prostu był to dla niego przejaw zwykłej, ludzkiej kultury. Tym bardziej, jeśli takim drobiazgiem mógł umilić swojej towarzyszce chociaż chwilę, dwie, chociaż jedno popołudnie.
- masz ucho do obcych języków, prawda? - niemiecki był niewdzięczny w nauce, szczególnie dla kogoś, dla kogo twarde 'r' nie było naturalnie występującym dźwiękiem - Absolutnie mnie nie przepraszaj, to dla mnie urocze, że chciało Ci się spróbować. - uśmiechnął się z wesołością.
Pokiwał głową na jej słowa w pewnym zamyśleniu. Była w jedzeniu podobna magia, jak i w eliksirach czy zaklęciach, gdzie intencja dokładała zawsze tej odrobiny, szczypty czegoś specjalnego do palety smaków, czegoś, czego nie dało się kupić czy skopiować.
- Bardzo dobry pomysł. - przyznał swobodnie, kiedy zaproponowała przygotowanie plumpek, jak na dżentelmena przystało, ignorując jej zawstydzenie. Widział, że czuła się trochę skrępowana, ale sprawiała wrażenie osoby, której ten dyskomfort był nie na rękę, więc uważał, że poświęcanie jakiejkolwiek uwagi temu, co mogło ją speszyć, czy rumieńcom oblekającym jej policzki, mogłoby jedynie pogorszyć jej samopoczucie. Zachowywał się więc dokładnie tak, jak zawsze, w całkowicie naturalny sposób prowadząc z nią tę przemiłą rozmowę.
- To bardzo piękna okolica. - przyznał, bo taka była prawda. Dorastał w najpiękniejszym z miejsc, choć pewnie każdy człowiek uważał dom swojego dzieciństwa za właśnie taki skarb. Otoczony miłością, urokiem, surową, ale przepiękną naturą, nic dziwnego, że wyrósł, na kogo wyrósł. Uśmiechnął się, kiedy opowiedziała mu trochę o sobie.
- Byłem w Kornwalii kilkukrotnie na konferencjach, mają bardzo dobrze rozwinięty departament kontroli magicznych stworzeń. - przypomniało mu się, jednocześnie przypominając, że dawno już tam nie był - Praca aurora musi być bardzo niewdzięczna w niektórych aspektach, ale pewien jestem, że nie osiągnęłabyś tylu sukcesów na swoim stanowisku, gdybyś nie odczuwała w tym także i wiele satysfakcji. - popił herbatę, nim nie odstawił filiżanki na spodek, obserwując ją- W sierpniu minęły dwa lata. - uśmiechnął się szerzej - Więcej, niż się spodziewałem. - przyznał, śmiejąc się cicho - Ale to nieważne, chciałbym wiedzieć, co lubisz, jakiej słuchasz muzyki, czy wolisz dania słodkie, czy wytrawne. - zagaił miękko - Czy jak wieczorem wychodzisz do ogrodu, to masz poczucie niepokoju i strachu przed ciemnością, czy masz w sobie romantyczną duszę, widzącą coś szczególnego w śpiącej naturze. - to nie były rzeczy, o które ludzie pytali się w takich okolicznościach. Wydawało się jednak, że Rosa niekoniecznie podążał szlakami znanymi i utartymi stopami innych osób. Naprawdę był zainteresowany, nią, tym co mówiła, tym jak się uśmiechała. Układał sobie obraz Isolde z małych kawałków, którymi się z nim dzieliła.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5553
  Liczba postów : 2087
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptyCzw 5 Wrz - 20:35;

Uśmiechnęła się lekko, odgarniając za ucho niesforny kosmyk włosów.
- Podobno tak. I pewnie dlatego słyszę, że to "r" było okropne - zażartowała, po czym spojrzała na niego ciepło, z wdzięcznością, gdy tak miło zareagował na jej przeprosiny.
Była mu wdzięczna za takt, z jakim ignorował jej zakłopotanie i zbyt spontaniczną propozycję przyrządzenia dla niego plumpek. Większość mężczyzn zareagowałaby jakąś aluzją albo przynajmniej znaczącym spojrzeniem, jednak Atlas podszedł do tego z lekkością, która jednocześnie jej nie obrażała jako kobiety, a jedynie dawała jej przestrzeń, której tak bardzo potrzebowała. Czuła się przy nim zaskakująco dobrze, co nie zmieniało jednak faktu, że ostatnio nie miała zbyt wiele czasu na lunche z przystojnymi mężczyznami i wyszła z wprawy. Zresztą, mówiąc uczciwie, nigdy nie była dobra w te klocki, wrodzoną uczuciowość i nieśmiałość skrzętnie maskując powściągliwością, profesjonalizmem i dobrze wyważoną uprzejmością. Teraz czuła się podwójnie, a może nawet potrójnie bezbronna - bez zbroi dopracowanego makijażu i sukienki w twarzowym kolorze, lekko wymięta po trudnej zmianie, z rozwichrzonym warkoczem i cieniami pod oczami, a przede wszystkim zmęczona psychicznie własnymi przejściami na polu uczuciowym i uparcie odmawiająca sobie prawa do poddania się urokowi wili. Mimo to czuła się przy nim bezpiecznie, pozwalając mu ujrzeć fragmenty prawdziwej siebie - romantycznej, idealistycznej, nieco płochliwej, choć przecież na co dzień ścigającej czarnoksiężników i tropiącej zbrodnie. Był dobrym i uważnym rozmówcą, z wdziękiem żonglując tematami i poświęcając jej niepodzielnie swoją uwagę. Nie zagarniał dla siebie całej sceny i pozwalał jej jeśli nie błyszczeć, to chociaż migotać we wspólnym dialogu.
- Niestety moja znajomość Austrii ogranicza się do Wiednia, a i to w przelocie, kiedy musieliśmy obstawiać Ministra Magii podczas wizyty dyplomatycznej - przyznała z żalem, kręcąc głową. Gdyby powiedział, że wychował się w najpiękniejszym miejscu na świecie, musiałaby się z nim nie zgodzić - z całą pewnością jej dom nad brzegiem oceanu był jeszcze piękniejszy.
- Och, nie miałam pojęcia, że możemy się tym poszczycić. Nie zdziwiłabym się, gdyby był to jeden z nielicznych dobrze działających departamentów w Ministerstwie... Ale czy widziałeś kornwalijską plażę? Czułeś we włosach słony wiatr od oceanu? - zapytała, a jej oczy zasnuła romantyczna mgiełka, zdradzająca, jak bardzo kochała tamto miejsce i jak za nim tęskniła. Zaraz jednak wróciła na ziemię, gdy wrócili do kwestii jej pracy. - Wiesz, obawiam się, że to po prostu moje powołanie. Gdyby nie to, pewnie zajmowałabym się badaniem magicznych stworzeń. Ale jestem córką aurora i... cóż, wydaje się, że posiadam pewne cechy, które sprawdzają się w tej pracy - przyznała skromnie, lekko przygryzając dolną wargę. - Przeciwnie, to ważne - zaprotestowała, patrząc na niego ciepło. - Ale w porządku - mogę odpowiadać pierwsza - dodała, bo jego pytania w równym stopniu ją speszyły, co zaintrygowały. Z całą pewnością był inny. Może po prostu bardziej zaprawiony w wyrafinowanym flircie, ale ostatecznie nie miało to wielkiego znaczenia - po prostu cieszyła się tym spotkaniem, tą rozmową. Zamyśliła się, po czym zaczęła mówić łagodnie, przywiązując wagę do każdego słowa.
- Lubię spokój. Wyciszenie. Wolę dobrą książkę niż klub. Właściwie to nie znoszę klubów. Lubię bluesa, jazz, ballady rockowe, ale też operę, jeśli mam szczególny nastrój. Wolę dania wytrawne, ale lubię też piec ciasta, choć najbardziej te z kwaśną nutką albo wyrazistym smakiem kakao. Uwielbiam połączenie ciemnej czekolady i wiśni. A kiedy wychodzę wieczorem do ogrodu, czuję się bezpieczna - i słucham. Zatapiam się w tym spokoju, mimo że wiem, że jest pozorny, bo przecież niektóre zwierzęta budzą się dopiero nocą. Tęsknię za mieszkaniem poza miastem, za skrawkiem własnego ogrodu, własnymi drzewami, własną ciszą. Może niedługo wreszcie to zmienię - zakończyła, po czym spojrzała na Atlasa z niepewnym uśmiechem, jakby zakłopotana własną szczerością. - Co sprowadziło cię do Anglii? Za czym najbardziej tęsknisz, będąc tutaj? Wolisz wieczory czy poranki? I... kradnę pytania o muzykę i jedzenie - uśmiechnęła się, patrząc na niego uważnie i upijając łyk wody. Robiło się coraz ciekawiej i... coraz bardziej intymnie, choć w sposób, który nie budził w niej poczucia zagrożenia.


@Atlas Rosa
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3339
  Liczba postów : 1534
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptySob 7 Wrz - 21:01;

@Isolde Bloodworth

Czy gdzieś wyczuwał jej poczucie niezręczności tym spotkaniem? Trudno było to zauważyć. Być może odbierał to, jako kokieterię z jej strony, bo i wcale nie uważał, że na towarzyską kawę i lunch trzeba zaraz być wystrojonym, umalowanym i w wysokim upięciu.
Kelnerzy w końcu przynieśli im zamówione dania, które były przynajmniej wizualnie bardzo koncepcyjnymi konstrukcjami. Zerknął na Isoldę, ciekaw jej relacji na tak wymyślne danie, choć miał nadzieję, że poza zaskakującą prezentacją, w smaku będzie dokładnie takie, jak sobie wymarzyła.
- Powinnaś dać jej szansę. - zasugerował - Mamy wszystko to, co fajne w Niemczech, bez tego co w Niemczech jest niefajne. - zażartował, bo często tak właśnie się mówiło w jego towarzystwie. Wszyscy mieli dość duży dystans do siebie i patriotyzmu jako takiego.
- Niestety, oddział Londyński.... - zacisnął lekko usta, krojąc swoją porcję, jakby w niej mógł znaleźć łagodniejszy epitet, niż ten, który uparcie cisnął mu się na usta - ...od kornwalijskiej reprezentacji mógłby się wiele nauczyć. - no dyplomata urodzony. I ten uśmiech, który dodał, by zamaskować ewentualną przykrość w swoim tonie.
Z uwagą przysłuchiwał się jej słowom o powołaniu do aurorskiej pracy. Czasem zastanawiał się, czy rzeczywiście to tak działa - sam był synem entomologa i gdzieś można było założyć, że wyssał rękę do zwierząt z mlekiem matki, ale Ginan była fotografem, Karl zawodnikiem Quidditcha, a Romeo... cóż. Romeo był tym, kim akurat chciało mu się być.
- Dlaczego taka ważna? - zainteresował się, z lekkim rozbawieniem. Nie sądził, by długość jego pobytu w Anglii miała wpływ na cokolwiek poza jego rosnącym reumatyzmem pomimo młodegon wieku, ale teraz był zaintrygowany, co miała na myśli.
Przeżuwał kęs, słuchając jej z pełną uwagą, wpatrując się w to, gdzie spoglądała, mówiąc o tych rzeczach, jak zachowywały się kąciki jej ust, czy gestykulowała, co ożywiało jej policzki. Odłożył na chwilę sztućce, by ją tak sobie pooglądać, jakby była ciekawsza niż najsmaczniejsze danie, nawet, gdyby przymierał głodem.
Uniósł szklankę do ust, by napić się odrobinę mocno cytrynowej wody.
- Bardzo miło mi Cię poznawać, Isolde. - odpowiedział, na jej zakłopotany uśmiech i sam zamyslił się na chwilę, spoglądając gdzieś w przestrzeń - Przyjechałem do Angli za kobietą, którą uważałem za miłość swojego życia. Wiesz, okropnie głęboko się zakochuje. - powiedział żartobliwym tonem, wracając do krojenia swojego dania - Niestety, Anglia zweryfikowała nasz związek, a ja, z jakiegoś powodu zdecydowałem się tu zostać. Złapałem pracę w Hogwarcie i trochę przywykłem. Później chyba pod wpływem impulsu, kupiłem ziemię, otworzyłem ranczo... - zamyślił się na chwilę - I jestem już uwiązany. - zaśmiał się przepięknie, przyglądając się jej - To zabrzmi dziwnie, ale nie wiem, czy za czymś tęsknię. Rzadko czuję tęsknotę. Szczególnie teraz. - przyznał otwarcie. Teraz, czyli po tym jak osoba, z którą wyobrażał sobie przyszłość, z dnia na dzień zniknęła z jego życia. Tęsknił tak bardzo, że chyba przekręcił licznik.
Włożył do ust kolejny kęs w zamyśleniu.
- Moim ulubionym muzykiem jest Frank Singultis, ale w domu słuchamy wszystkiego. Ostatnio dużo hip-hopu. - uniósł brwi - Mój skrzat rozważa karierę rapera... - jego relacje z Ogórkiem nie należały do standardowych angielskim czarodziejom, ale to dlatego, że on dopiero w Anglii poznał instytucje posiadania skrzata domowego. I trafił mu się bardzo interesujący osobnik.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5553
  Liczba postów : 2087
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptyNie 8 Wrz - 10:32;

W gruncie rzeczy z każdą chwilą spędzoną w jego towarzystwie Isolde czuła się coraz mniej niezręcznie, co chyba wynikało raczej z jego kojącej osobowości niż roztaczanego magicznego uroku. Być może też powoli wychodziła z trybu aurorskiego, w którym przez cały czas musiała być czujna i w jakimś sensie twarda. Atmosfera tego miejsca, a przede wszystkim sposób, w jaki Atlas prowadził rozmowę, pozwalały się wreszcie odprężyć, co powoli rozwiewało jej nieśmiałość. Oczywiście że wolałaby wyglądać odrobinę lepiej - wziąć prysznic i zmyć z siebie wspomnienia trudnej zmiany, zatuszować cienie pod oczami i włożyć świeże ubrania - ale czuła, że Atlas nie przywiązuje do tego wagi, mimo własnej nieskazitelnej urody. I za to też lubiła go coraz bardziej.
- Och, Merlinie... To prawdziwe dzieło sztuki - stwierdziła Isolde, przyglądając się misternej konstrukcji na swoim talerzu. Z tonu jej głosu trudno było wywnioskować, czy jest bardziej zaciekawiona, czy pełna wątpliwości co do smaku czegoś, co miało być duszonymi plumpkami w sosie miodowym, a zupełnie na nie nie wyglądało. Na jej ustach igrał lekki uśmiech, kiedy nieśmiało odkroiła kawałek czegoś, co kształtem przypominało jajko, pokryte jednak charakterystycznymi dla plumpki cętkami. - Intrygujące... Bardzo wyrazisty smak. Chyba użyli miodu gryczanego - na to bym nie wpadła - stwierdziła po chwili kontemplacji. Czy był to jej wymarzony, "konkretny" posiłek? Nie. Ale z pewnością było to ciekawe doświadczenie, a coś bardziej sycącego mogła sobie przygotować w domu. Posłała Atlasowi uśmiech. - A twoje danie? - zagadnęła.
- Skoro tak mówisz, to chyba właśnie w Austrii zaplanuję kolejny urlop. Wakacje w Polsce nieszczególnie mnie odprężyły - stada utopców, biesów i rozbrykanych uczniów - roześmiała się ciepło. Naprawdę potrzebowała chwili oddechu, a lakoniczny opis Atlasa bardzo podziałał na jej wyobraźnię.
Parsknęła cichym śmiechem, gdy z takim trudem pohamował się przed zwymyślaniem londyńskiej biurokracji.
- Bardzo subtelnie to ująłeś. Wydaje mi się, że wielu biurokratów w Ministerstwie czerpie głęboką satysfakcję ze swojej pseudo-władzy, która sprowadza się do tego, że mają moc utrudniania innym życia i z tego powodu musimy się liczyć z osobami, które powinny być tylko przelotnym przystankiem na naszej drodze - skonstatowała z westchnieniem.
- Ważne, bo ja też chcę cię poznać. Dowiedzieć się, co cię tu sprowadziło i co zatrzymało, skoro sam jesteś tym zaskoczony - odparła po prostu, patrząc na niego z uwagą i lekkim uśmiechem. Zresztą na te pytania odpowiedział jej chwilę później z zaskakującą dla niej szczerością.
Lekko się zarumieniła, kiedy powiedział, że miło mu ją poznawać, ale tym razem nie odwróciła wzroku. Spokojnie czekała, aż Atlas pozbiera myśli i ubierze je w słowa, które mogłyby zaspokoić jej ciekawość. Nie powiedziałaby tego na głos, ale kompletnie ją zaskoczył wyznaniem, że przyjechał tu z miłości, która okazała się zawodem. Słuchała go uważnie, w pełnym skupieniu, ale nie chciwie, dając mu przestrzeń, by mógł powiedzieć wszystko, co chciał powiedzieć. Nie przypuszczała, że przy pierwszym spotkaniu pozwoli jej zajrzeć tak głęboko w swoją duszę i zastanawiała się, czy jest to wyróżnienie, czy po prostu jego sposób bycia. Kiedy mówił o zawodzie miłosnym i tęsknocie, w jej oczach pojawiło się głębokie współczucie, bo wiedziała to i owo o złamanym sercu i o dziwnym odrętwieniu, jakie staje się jego udziałem, kiedy nie może pomieścić już więcej tęsknoty. Nie przerywała mu, skubiąc swoje danie, bardziej zainteresowana nim niż jedzeniem, mimo że jeszcze przed chwilą miała wrażenie, że umrze z głodu. Uśmiechnęła się na wzmiankę o ambicjach skrzata Atlasa.
- Twój skrzat musi być bardzo postępowy - zauważyła z rozbawieniem, ale zaraz spoważniała. - Nie wiem, czy Anglia jest krajem, który daje miłości szansę. Za mało tu słońca, za dużo mgły - powiedziała cicho. - Ja też się zakochuję zbyt głęboko. I bez happy endów. Happy endy są zbyt amerykańskie - dodała z lekkim uśmiechem, mimo że oczy miała smutne. - Jak się odnajdujesz w Hogwarcie, w roli nauczyciela? Nie czułeś oporu przed przywiązaniem się do miejsca, z którym nic cię nie łączy? Zaczynaniem wszystkiego zupełnie od nowa? - zapytała, próbując wbić widelec w jakiś element potrawy, który nagle dostał nóg i zaczął biegać w kółko po jej talerzu. Fuknęła z lekkim zniecierpliwieniem i wyjęła różdżkę, żeby unieruchomić to coś i bezwzględnie nadziać je na widelec. Smakowało trochę jak żurawina. 


@Atlas Rosa
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3339
  Liczba postów : 1534
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptyPią 13 Wrz - 1:16;

@Isolde Bloodworth

Może było w tym coś próżnego, a może to właśnie była ta zagadka, skoro on i tak zazwyczaj kradł wszystkie spojrzenia i wysysał całą uwagę z pomieszczeń, nie robiło mu żadnej różnicy jak piękny czy brzydki był jego towarzysz? Nie to, że uważał Isoldę za kobietę nieatrakcyjną, wprost przeciwnie, ale też przez wzgląd na własne fizis aż tak nie zwracał uwagi na wizualne aspekty swoich kompanów.
Spojrzał na talerz, na którym w dziwnym warkoczu zaplecione były polędwiczki z jackelope z jakimiś falbaniastymi odpowiednikami sałaty i uniósł brwi:
- Nie mogę powiedzieć, że niedobre, choć... - zacisnął lekko usta - ... z pewnością nie tego się spodziewałem. - zaśmiał się swobodnie. Na chwilę obecną jedzenie było dla niego tylko dodatkiem do tego pysznego spotkania, niezależnie od tego, jakie by było, nie było w stanie zdobyć jego zainteresowania na dłużej niż chwilę, w której wkładał kęs do ust.
Uśmiechnął się ciepło. Podzielał nieszczególne wspomnienia z Polski, ale po części nie pojechał tam na urlop per se, bo wciąż pozostawał pedagogiem i wciąż musiał pilnować, czy uczniowie nie plączą się po miejscach dla nich niewskazanych, nie dzieje im się krzywda i mogą swobodnie odprężyć się po roku szkolnym. Właściwie, to wcale nie wypoczął.
Dzielenie się swoja smętną historią nie zawsze było dla niego tak proste. Przyjeżdżając do Anglii, był zupełnie innym Rosą, Rosą, któremu nikt nigdy nie odmówił, który wyciągał ręce po to, czego aktualnie chciał i robił to w sposób tak miękki i piękny, że nie znał smaku odrzucenia. Fakt bycia porzuconym, przez osobę, której czuł, że oddał całe swoje serce, wprawiło go w głębokie załamanie nerwowe. Przez wiele miesięcy nie potrafił zrozumieć dlaczego. Dlaczego ktoś wybrał, by nie chcieć tego, co oferował. Jak śmiała nie chcieć tego, co jej dawał. Samo wspomnienie Anny budziło w nim ten uśpiony od lat, zwierzęcy gniew.
Teraz? Cóż. Była kolejnym elementem mozaiki jego osobowości. Wspomnieniem, którego może nie chciał, ale skoro posiadał, to i pysznił się nim jak wszystkim, co budowało fasety Atlasa Rosy.
- Jesteśmy jeszcze młodzi. - przypomniał jej z uśmiechem. Można było powiedzieć, że w kwiecie wieku - Nie rezygnuj z uczuć, nawet jeśli nie mają happy endów. - dodał spokojnie. W pewnym momencie życia, kiedy wszystko robi się wygodne, praca satysfakcjonuje, wychodził z domu na taras i patrzył na piękno swojej ziemi, zastanawiał się, czemu nie ma tej refleksji, potrzeby budowania rodziny i ochoczo zwalał to na karb krzywdy, jaką mu dokonano. Jaką wybierał, by nazywać swoją krzywdą, a nie karmą. W końcu historia jego i Anny była pisana dwiema rękami i oba te pisma opowiadały zupełnie inne bajki.
- W Beauxbatons też byłem nauczycielem. Zawsze satysfakcjonowała mnie praca z młodzieżą. - odłożył sztućce na talerz i sięgnął po ostatnie łyki herbaty - To pewnie mój egocentryzm - zaśmiał się lekko - ale lubię wierzyć, że to nie ja muszę się przystosowywać, nie dla mnie trudnością jest być w nowym miejscu, tylko otoczeniu stać się takim, jakie sprawia mi komfort. - bardzo zawiłe były ścieżki jego postrzegania świata, ale rzeczywistość wyglądała dokładnie tak. Nie zostałby tu, gdyby nie dostał pracy, którą chciał dostać. Nie kupiłby ziemi, gdyby to nie była dokładnie taka ziemia, jaką chciał kupić. Na wszystko w życiu można było spoglądać z co najmniej dwóch stron. Rosa wybierał trzecią.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5553
  Liczba postów : 2087
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptyPon 16 Wrz - 11:52;

Isolde parsknęła cichym śmiechem, widząc, że Atlas podziela jej wątpliwości co do sztuki na talerzu. Dobrze, przynajmniej wyglądało na to, że nie jest snobem.
- Obiecuję, że kiedy zaproszę cię na duszone plumpki w miodzie będą wyglądały dokładnie na to, czym są - zapowiedziała, tym razem zupełnie swobodnie nawiązując do swojego wcześniejszego wyskoku i podtrzymując zaproszenie. Bo właściwie dlaczego nie? Dlatego że widziała go drugi raz w życiu? Przecież czasem, raz na ileś lat, mogła być odrobinę lekkomyślna czy, nie daj Merlinie, spontaniczna, prawda?
Nigdy nie zastanawiała się nad tym głębiej i w tej chwili nawet trochę się tego wstydziła, ale nigdy nie sądziła, że potomkowie wili mogłą kochać głęboko i wiernie. Że są w stanie kochać kogoś bardziej niż samych siebie, skoro zwykle to właśnie oni odznaczali się nie tylko największą urodą, ale też wdziękiem, urokiem osobistym i siłą persfazji. I nie chodziło wcale o jej uprzedzenia, ale o osobiste doświadczenia z osobami o takim pochodzeniu, które do życia i miłości podchodziły znacznie mniej poważnie niż do własnych ambicji, żądz i kaprysów. Atlas był pierwszym przedstawicielem tej grupy, który przyznawał się do głębszych (a wręcz głębokich) uczuć i choć to wszystko mogło być rzecz jasna dobrze wyreżyserowanym spektaklem, Isolde dziwnie mu wierzyła i była zaintrygowana, nawet jeśli przeczuwała, że ta historia jest bardziej skomplikowana niż by to wynikało z krótkiego podsumowania mężczyzny.
- Chciałabym z nich zrezygnować. Choć na jakiś czas, dla złapania oddechu. Ale to niestety nie leży w mojej naturze. Jestem bardzo uczuciowa, co w mojej pracy bywa zarówno zaletą, jak i wadą. A w życiu chyba wyłącznie wadą - dodała ze smutnym uśmiechem, odkrajając kęs swojego dania i na chwilę skupiając się wyłącznie na tym - to pozwoliło jej opanować łzy, które przez chwilę cisnęły się jej do oczu. To na pewno zmęczenie, pusty żołądek... i fakt, że w mieszkaniu nikt na nią nie czekał.
- Merlinie, musisz mieć straszny problem ze wzdychającą do ciebie młodzieżą - zażartowała, po czym w kilku zgrabnych kęsach dokończyła swoje danie i również odłożyła sztućce. - Ja podobno dobrze sobie radzę ze stażystami, ale część się mnie boi - dodała z uroczo niewinną miną, która na chwilę przysłoniła smutek czający się w jej dużych, błękitnych oczach. - Interesujące. Chciałabym się tego nauczyć, ale obawiam się, że dla mnie za późno. O ile kiedykolwiek było to dla mnie osiągalne - powiedziała w zadumie, gdy wyjaśnił jej swoją filozofię życiową, po czym upiła łyk wody, patrząc na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - A ty? Zrezygnowałeś z uczuć czy dajesz im jeszcze szansę? - zapytała po chwili, lekko bębniąc długimi, smukłymi palcami o blat stołu i nieznacznie przekrzywiając głowę, jakby chcąc mu się przyjrzeć z innej perspektywy. Merlinie, jakiż on był piękny... i miły. To było rzadkie połączenie i Isolde potrafiła je docenić. Przez myśl przemknęło jej pytanie, czy Rosa w łóżku jest równie uważny i zaangażowany jak w rozmowie, ale skarciła się za takie rozważania. Samotność zdecydowanie źle jej robiła na głowę.


@Atlas Rosa
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3339
  Liczba postów : 1534
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8




Gracz




Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" EmptySob 21 Wrz - 0:30;

@Isolde Bloodworth

Nie byłby zaskoczony. Znał przecież postrzeganie wil przez ludzi, jak i postrzeganie ich potomków. We Francji zdawało się, że bywały one częstszym widokiem, co mogło skłaniać do przywyknięcia, do zaakceptowania ich normalności w społeczeństwie. Wiedział też, że niewątpliwie jest wyjątkowym przedstawicielem swojej, cóż, rasy, ze względu na to, że matka nie porzuciła go po urodzeniu, tak jak nie porzuciła jego rodzeństwa i być może tak jak zawsze, dziecko wychowane w domu, w którym istnieje miłość i jest okazywana na każdym kroku, nie ma z nią problemów w życiu dorosłym. Widział uczucia swojej matki do swojego ojca, nie miał żadnych podstaw nie zakładać, że sam posiadał dokładnie takie samo pole do popisu. Może większe, w końcu smakował obu światów. Nie byłby zaskoczony, gdyby wiedział o tym, jak dziwną mogła się jej wydawać jego miłość do Anny. Rozumiał wiele.
Jednocześnie Atlas żył według swojego kompasu, nawet jeśli jego standardy pozornie pokrywały się z tym, co widział i rozumiał każdy człowiek, pod swoim pięknym uśmiechem i łagodnym usposobieniem, dalej miał te same geny, tee same uwarunkowania, co każda inna wila, którą Isolde spotkała na swojej drodze. Tak, jak nie można być zaskoczonym, że dziki pies gryzie, spłoszony ptak wzbije się w powietrze, a wyjęta z wody ryba udusi się.
Dotknął jej ramienia, lekko, odruchowo, nie po to, by poczuła, że się nad nią litował, a bardziej w geście zrozumienia, jakiejś solidarności. Uczucia były materią, z którą wszystkim równie trudno było się układać.
Kiedy dokończyli swoje posiłki, kiwnął na kelnera, żeby uregulować należności, kontynuując rozmowę z kobietą:
- Jeśli zdecydujesz się tego uczyć, pamiętaj, że jestem wykwalifikowanym pedagogiem. - mrugnął do niej żartobliwie. Wstał, by lekko odsunąć jej krzesło, kiedy zbierali się już z restauracji.
- To by było całkowicie nieroztropne z czegokolwiek rezygnować przed sześćdziesiątką. Świat jest zbyt piękny, wielki i pyszny, żebyśmy się ograniczali. - zachęcił ją gestem, by ruszyła przodem, a później odprowadził ją na świstoklik do domu.

2 x zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Resto Bar "Atmosfera" QzgSDG8








Resto Bar "Atmosfera" Empty


PisanieResto Bar "Atmosfera" Empty Re: Resto Bar "Atmosfera"  Resto Bar "Atmosfera" Empty;

Powrót do góry Go down
 

Resto Bar "Atmosfera"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Resto Bar "Atmosfera" JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Ulica Pokątna
-