Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 the death of peace of mind

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 929
  Liczba postów : 505
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
the death of peace of mind QzgSDG8




Moderator




the death of peace of mind Empty


Pisaniethe death of peace of mind Empty the death of peace of mind  the death of peace of mind EmptySro Lip 24 2024, 22:32;


Retrospekcje

Osoby: @thalia s. heartling + @nathaniel bloodworth
Miejsce rozgrywki: dom nathaniela
Rok rozgrywki: kwiecień 2024
Okoliczności: po wydarzeniach z celtyckiej nocy, thalia szuka zrozumienia


Nie mogła spać. Nie mogła też myśleć, a może właśnie myślała za dużo. Celtycka Noc dała jej w kość, choć pewnie złożyło się na to kilka składowych, w wyniku których teraz była w takim stanie w jakim była – niekoniecznie dobrym. Nie zdarzało jej się brać wolnego na żądanie w pracy, ale kiedy dzisiaj się obudziła zrobiła to nie ze względu na siebie, a swoich pacjentów, którym nie mogła zapewnić odpowiedniej opieki. Była racjonalna, niezależnie od swoich chęci wiedziała, że naprawdę nie powinna tego dnia pałętać się po szpitalnych korytarzach. Po pierwsze, nie szkodzić. Ale przecież już wyrządziła szkody, prawda?
Lennox dał jej wyraźnie do zrozumienia, że obwiniał właśnie ją. Czy naprawdę było tyle jej winy w tym, co stało się z ich małżeństwem? Ilekroć o tym myślała, miała ochotę krzyczeć. Chodziła w kółko po własnym mieszkaniu, nie mogąc zebrać myśli. Była wściekła, rozpalona tamtej nocy iskra nie gasła w jej piersi, może chwilami jedynie przygasała, ale wciąż się tliła. Alfa obserwował ją z oparcia kanapy, a Thalia rzuciła kocurowi wymowne spojrzenie.
Nie patrz tak na mnie — wspaniale, teraz gadała do kota.
Nie mogła poukładać myśli. Szalejącej w niej złości towarzyszył smutek, który przygnębiał ją bardziej niżby chciała. Była głupia, tak okropnie głupia kiedy myślała, że jeśli wyjdzie z Ottawy, to wystarczy. Przeszłość ją goniła przez cały ten czas, a ona wmawiała sobie, że ucieczka wszystko załatwi. Miała na to szczerą nadzieję, a jednak jej iskra bardzo szybko zgasła. Nie wiedziała co robić, po raz pierwszy od bardzo dawna nie wiedziała co robić. Zawsze miała plan, lepszy, gorszy, ale jakiś był zawsze. Tymczasem nie miała pojęcia co powinna zrobić, co powiedzieć, zdawało się, że wszystko będzie nie takie. Lennox nie pozostawił jej wątpliwości, że te rozszalałe emocje świadczyły o jednym – jemu wciąż zależało. A jednak Thalia nie potrafiła powiedzieć tego samego o sobie, nie potrafiła przyznać, że w jej sercu wciąż było dla niego miejsca, czy to już nie było wystarczającą odpowiedzią? Może mogła spróbować, może oboje by mogli, ale nie wiedziała, czy potrafią sobie wzajemnie wybaczyć, te rany były głębokie.
Nie myślała, kiedy teleportowała się pod znaną sobie kamienicę. Dokładnie pamiętała kiedy była tutaj po raz ostatni, pamiętała swoje wyczerpanie i radość Nathaniela. Od tamtej chwili tyle się wydarzyło. Uniosła dłoń i zapukała. Czas od tej czynności a usłyszeniem zamka trwał nieskończoność. Przez ułamek sekundy nawet się zawahała, nie była w swojej najlepszej formie i chyba tylko jemu była w stanie się tak pokazać. To właśnie sprawiło, że nie deportowała się z powrotem. Nie mogła być dłużej sama, zwyczajnie nie mogła.
A kiedy drzwi się otworzyły, powiedziała jedynie:
Obiecałeś mi kiedyś rozproszenie.

______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
the death of peace of mind QzgSDG8




Gracz




the death of peace of mind Empty


Pisaniethe death of peace of mind Empty Re: the death of peace of mind  the death of peace of mind EmptySob Lip 27 2024, 16:21;

  Tonął w pracy i było mu z tym dobrze. Powoli myślał też o tym, by zacząć się pakować, bo raptem wczoraj dostał od babci list na temat stanu dziadka i wiedział, że powinien chociaż na jakiś czas zostać na Prowansji, z różnych względów. Potencjalne wyrzuty sumienia gdyby tego nie zrobił były tylko niewielkim ułamkiem, wierzchołkiem góry lodowej. Nie miał nic przeciwko zmianie otoczenia. Gdyby musiał poświęcić się teraz dla rodziny, nie byłby zachwycony, ale pracę mógł bez problemu przenieść ze sobą w dowolny zakątek świata i była to jedna z tych rzeczy, które niezwykle w niej sobie cenił.
  A jednak ginął w stercie papierów, bo postanowił, że przed wyjazdem ukończy rozgrzebane projekty, żeby na start we Francji mieć chociaż kilka dni spokoju. Swoisty urlop. Kończył pracę nad biografią jednego z francuskich magipolityków; nic tak dobrze jak ta książka nie przypominało mu o tym, dlaczego nie cierpi Ministerstwa, i jaki był powód jego odejścia. W pewnym sensie jej tłumaczenie było i wrzodem na dupie, i ciekawym doświadczeniem jednakowo.
  Nie był zadowolony, że mu przeszkadzano, gdy stanął w drzwiach. Miał na sobie białą koszulę i tweedowe spodnie, bo starał się ubierać jak człowiek, kiedy pracował – tak było mu łatwiej się skupić.
  — Lia.
  Mimo początkowo srogiej miny prawie uśmiechnął się na jej widok, ale wtedy dostrzegł, że coś w niej prezentuje się inaczej niż zwykle. Nie był pewien, co do końca w niej zobaczył, nie znał się zbyt dobrze na emocjach, ale sam fakt, że pozwoliła mu to dostrzec, już o czymś świadczył. I nie było to nic dobrego.
Oparł się głową o futrynę, taksując ją spojrzeniem tak, jakby zastanawiał się co oznacza wpuszczenie jej do środka.
  — Zaraz przyślą mi Mc Magic, nie mogłaś lepiej trafić.
  Tchórzył, czy wręcz przeciwnie, był na tyle pewny siebie, że nie potrzebował chwytać pierwszej lepszej chwili, by nadać rozproszeniu taki wydźwięk, jaki nie dawał mu spokoju od wyjazdu w Himalaje? Uśmiechnął się półgębkiem, wyciągnął rękę i złapał za jej dłoń. Oplótł ją własnymi palcami i pociągnął za sobą do środka, zamykając za nią drzwi.
  Już w środku łagodnie odsunął Kedavrę nogą, żeby nie naruszała jej przestrzeni osobistej; wiedział, że nie przepadała za fenkiem, a maluch potrafił być szczególnie natarczywy. Jednocześnie zgodnie z tym co powiedział świeża dostawa pojawiła się w kominku, przywołał więc do siebie papierową torbę, z której wydobywał się zapach niezdrowego, pysznego żarcia. Obrzucił spojrzeniem zawalony papierami stół – w końcowych etapach praca nie mieściła się na biurku – i poprowadził Thalię do niskiego stolika w salonie.
  — Zjemy na podłodze. Wmuszę w Ciebie przynajmniej frytki i porozmawiamy — zawahał się, nim dodał — powinienem pytać?
  Prawdopodobnie nie powinien, tak jak ona nie powinna szukać rozproszenia właśnie w tym miejscu, tak byłoby bezpieczniej. Ale gdyby kierować się wyłącznie bezpieczeństwem, to trzymany w rękach burger mógł wywołać miażdżycę – więc chyba trzeba było to po prostu jebać. Przerzucił czasopismo ze stolika na kanapę i usiadł na dywanie, w końcu puszczając jej rękę.
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 929
  Liczba postów : 505
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
the death of peace of mind QzgSDG8




Moderator




the death of peace of mind Empty


Pisaniethe death of peace of mind Empty Re: the death of peace of mind  the death of peace of mind EmptySob Lip 27 2024, 20:48;

Rzadko można było ją spotkać w takim nieładzie. Dbała o swój wizerunek, dlatego nieułożone włosy, szary podkoszulek i przetarte dżinsy, które miała na sobie były czymś jakże odmiennym od jej codzienności. Przez chwilę myślała, że nie było go w domu. Przez chwilę zaczęła panikować, że może jednak będzie musiała być sama, ale wtedy usłyszała przekręcany zamek. Stanęła twarzą w twarz z Nathanielem i po wypowiedzianych słowach nie ruszyła się ani o centymetr. Niczego od niego nie oczekiwała, nie była nawet pewna czy wpuści ją do środka, w końcu przyszła niezapowiedziana – nie pierwszy raz. Kamień jednak spadł jej  z serca, kiedy chwycił ją za dłoń, a ona dała się poprowadzić do środka. Nie zwróciła uwagi na zwierzaka, usiadła obok Nathaniela na podłodze przy kanapie i przyjęła frytki, o których wcześniej mówił, ale nie ruszyła ich – po prostu trzymała, wpatrując się w jedzenie. Nie była głodna, nie miała apetytu i tylko zdrowy rozsądek sprawiał, że zmuszała się do przyjmowania tego minimum. Powiodła wzrokiem po rozrzuconych pergaminach i papierach.
Wybacz, nie chciałam ci przeszkadzać — westchnęła, ewidentnie był w samym środku pracy. Odłożyła frytki gdzieś obok i na dwa oddechy ukryła twarz w dłoniach. Co ona tutaj tak właściwie robiła, czego szukała? Odpowiedź mogła być prosta i wiedziała, że równie łatwo mogła ją zainicjować, ale czy miała w sobie dość odwagi? Nienawidziła siebie za to wszystko, za tę słabość, która nagle znalazła ujście.
Nie powinien jej pytać, a ona nie powinna była tu przychodzić. Szukała pocieszenia w ramionach przyjaciela, kogoś, przed kim otwierała się zdumiewająco łatwo i co wciąż ją zaskakiwało. Nie potrafiła stwierdzić, kiedy dokładnie nastąpił ten przełom, w Himalajach? Jeszcze wcześniej? Był przecież jedną z niewielu osób, którym wyjawiła prawdziwy powód swojego powrotu. Dlaczego?
Myślisz, że to była moja wina? — odpowiedziała pytaniem na pytanie — Nigdy mnie tam nie było, zawsze byłam w szpitalu, zawsze jestem w szpitalu — nie precyzowała o co dokładnie jej chodzi, ale była pewna, że on wiedział — Wstążka nas związała na Celtyckiej Nocy, on dał mi wyraźnie do zrozumienia, że jego działanie było konsekwencją najwyraźniej moich wyborów — zaśmiała się gorzko i pokręciła głową — Przepraszam, nie chcę cię wciągać w moje żałosne małżeństwo, jeśli jeszcze można tak to nazywać — nie chciała z siebie robić ofiary, nie miała najmniejszego zamiaru. Ale potrzebowała z kimś porozmawiać, z kimś, kto jak wierzyła – nie będzie jej oceniać. Był jedyną taką osobą, wiedziała co usłyszy od rodziny, a z Fredem wzajemnie unikali rozmów na niewygodne dla siebie tematy.
Niczego od ciebie nie oczekuję, nie musisz nawet odpowiadać, ja po prostu… — przyznanie tego przychodziło jej trudniej niż zakładała — Ja po prostu nie mogę być dłużej sama — powiedziała i spojrzała w zielone oczy, w których szukała zrozumienia. Jej własne kryły zmęczenie, które sięgało głęboko i nie miało nic wspólnego z fizycznym wyczerpaniem. Mógł dać jej chwile wytchnienia, wiedziała o tym, ale darzyła go zbyt dużym szacunkiem, by tego od niego oczekiwać. Resztki samokontroli zmuszały ją do siedzenia w miejscu, a może to był błąd? Może już dawno powinna rzucić tę całą kontrolę w cholerę?


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
the death of peace of mind QzgSDG8




Gracz




the death of peace of mind Empty


Pisaniethe death of peace of mind Empty Re: the death of peace of mind  the death of peace of mind EmptySob Sie 10 2024, 21:42;

  — Nie przeszkadzasz.
  Kłamał jawnie i w żywe oczy, zaprzeczając wszystkiemu, co widziały jej oczy, a jednak zrobił to tak gładko, że naprawdę można by mu uwierzyć. Uniósł kącik ust w przekonującym grymasie. Przeszkadzała, jego pracy, ale nie jemu. Był zresztą typem człowieka, który nie bardzo umiał żyć bez przeszkód, a i przeszkody nie bardzo chciały trzymać się od niego z daleka i, na przykład, pukały do jego drzwi. Gdyby wszystkie przeszkody były jak ona, byłby cholernie zadowoloną z życia osobą.
  Nie wiedział, co myślał, próbując pocieszyć ją jedzeniem, poza tym, że niewiele. Był to jednak jakiś sposób, kiedy nie do końca wiedziało się, jak należy się zachować. Nie był dobry w pocieszanie, brakowało mu empatii, a łzy nie robiły na nim wielkiego wrażenia. Nawet gdy mowa o osobie tak mu bliskiej jak Thalia, czuł się po prostu niekomfortowo. Zresztą nikomu innemu nie oddałby ani frytek, ani czasu, więc samo to, że próbował, nawet jeśli niezdarnie, coś znaczyło.
  Jedyne, w czym był dobry, to obserwacja i słuchanie. Słuchał więc i obserwował, pozornie spokojnie i beznamiętnie. Przyglądał się, jak odkłada nieszczęsne frytki, jak chowa twarz w dłoniach, jak podejmuje się opowieści. Beznamiętną zielenią taksował jej twarz, milcząc nawet gdy padło pytanie. Nie potrzebowała odpowiedzi, a on i tak nie potrafił jej udzielić. Z frytką w palcach zawisłą w powietrzu chwytał słowo po słowie, układając je w jakiś sens. Ale przecież nie było w nich sensu, nic w tym, co powiedziała, a co dotyczyło Lennoxa, nie miało sensu.
  — Jebać go.
  Można by się zdziwić, jak wiele nienawiści i chłodu dało się włożyć w dwa słowa. Wypuścił frytkę spomiędzy palców, odłożył jedzenie na stolik i wytarł tłuszcz w spodnie. Mógł mieć problemy z empatią, ale nawet on nie zamierzał jeść w takiej sytuacji.
  — Myślę, że chcesz. Gdybyś nie chciała, nie przyszłabyś tutaj, a do szpitala — ze spokojem patrzył w ciemne oczy, kiedy wypowiadał na głos zaobserwowane fakty, których nie chciała do siebie dopuścić. — Popraw mnie jeśli się mylę, ale zdaje mi się, że chcesz, żebym w tym był, bo ze wszystkich znanych Ci osób to ja jestem tą, która jest w stanie pomóc Ci się zemścić. Bo wiesz, że zrobiłbym dla Ciebie w... — zająknął się. Rzadko kiedy się jąkał, rzadko się wahał, rzadko rzucał deklaracjami. Teraz też nie chciał tego robić, nie z taką mocą, był zbyt ostrożny, by komukolwiek powiedzieć, że mógłby zrobić wszystko. — Wiele. Zrobiłbym dla Ciebie wiele, Thals.
  Przy ostatnich słowach zmiękł wyraźnie, z chłodnego, kalkulacyjnego tonu przeszedł w cieplejsze nuty i nawet w spojrzeniu coś jakby złagodniało, choć tylko na moment, do chwili, gdy odezwał się znowu.
  — Nie wiem, czy to dobry adres, Lia — a przecież chciałby wierzyć, że tak właśnie było — przy mnie zawsze będziesz trochę sama. Ja nadaję się tylko do zemsty.
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 929
  Liczba postów : 505
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
the death of peace of mind QzgSDG8




Moderator




the death of peace of mind Empty


Pisaniethe death of peace of mind Empty Re: the death of peace of mind  the death of peace of mind EmptySob Sie 10 2024, 23:17;

Skłamałaby gdyby twierdziła, że faktycznie miało dla niej znaczenie to, że mu przeszkadzała. Mógł ją odesłać, mógł powiedzieć, że nie ma czasu. Ale tego nie zrobił i tylko to się dla niej teraz liczyło. Potrzebowała towarzystwa, które mógł jej dać, nawet gdyby mieli siedzieć w ciszy przez następną godzinę. Przebywanie sam na sam ze swoją głową jej obecnie nie służyło. Mogła sobie wmawiać, że nic jej nie ruszało, ale wbrew tego co o niej mówiono, daleko było jej od całkiem pozbawionej uczuć i emocji istoty.
Miał rację, poszłaby do szpitala, wzięłaby kolejny dyżur, choć jej grafik pękał w szwach. A jednak wzięła wolne, przyszła właśnie tutaj. Dlaczego? Czego właściwie szukała, bo na pewno nie pocieszenia. Nie chciała go, nie chciała też współczucia i litości i właśnie z tego względu Nathaniel był najbardziej odpowiednią osobą. Nie potrzebowała empatii, chciała tylko…
Czy naprawdę szukała zemsty? Patrzyła w zielone oczy, szukając w nich odpowiedzi na pytania, których nigdy nie wypowiedziała, na które nie ośmieliła się nigdy odpowiedzieć. Po pierwsze – nie szkodzić. Przysięgała, a słowa przysięgi ciążyły jej z każdą minutą coraz bardziej, tak samo jak tej małżeńskiej, której teraz szczerze nienawidziła. Złość mieszała się z rozpaczą, tworząc mieszankę, której nie mogła znieść.
Wiem — szepnęła, gdy zdeklarował jej więcej niż kiedykolwiek śmiała oczekiwać — Nie wiem tylko dlaczego — powiedziała już głośniej, błądząc wzrokiem po jego twarzy. Słowo „dlaczego” wyjątkowo często pojawiało się w jej głowie w ostatnim czasie. Nie sądziła, że była dobrą przyjaciółką, nie zadawała pytań, zawsze skoncentrowana na sobie, na swojej karierze. Nie wiedziała dlaczego Bloodworth był w stanie zrobić dla niej wiele. Może z tego samego powodu, dla którego stanęła w progu tego domu. Nie wierzyła w jego koleje słowa, ale wiedziała, że naprawdę tak myślał. Nie była też osobą, która w tym miejscu zacznie wszystkiemu zaprzeczać i zapewniać go, że na pewno tak nie było. Nie, znała go na tyle, że nie ulegało wątpliwości, że wcale tego nie chciał.
Jebać to — sparafrazowała jego wcześniejsze słowa i wstała. Nie była lepsza, nie w tej sferze swojego życia. — Masz tutaj prysznic? — zapytała, ale już kierowała się w stronę wyjścia z pomieszczenia, przystanęła jednak w progu — Dam ci teraz wybór, czy nadamy rozproszeniu takiego wydźwięku, jakie miało w Himalajach — i nie dawało jej spokoju. Tamtego dnia powiedziała wiele, tamtego dnia coś się zmieniło. — Jeśli nie, to po prostu się wykąpię — to pomagało jej myśleć, choć to właśnie myśli miała już szczerze dość. Zostawiała otwartą furtkę i tylko od niego zależało czy przez nią przejdzie.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
the death of peace of mind QzgSDG8




Gracz




the death of peace of mind Empty


Pisaniethe death of peace of mind Empty Re: the death of peace of mind  the death of peace of mind EmptyNie Sie 11 2024, 00:28;

  — Ja też nie.
  Uśmiechnął się razem z tymi słowami, bo co więcej mógł zrobić, niż to wyśmiać? Nie znał odpowiedzi na pytanie dlaczego i nie sądził, by ktokolwiek mógł ją znać. Dlaczego darzyło się konkretnymi uczuciami konkretne osoby? Dlaczego niektórzy zostawali przyjaciółmi, a inni wrogami? Dlaczego za niektórych wskoczyłoby się w ogień, bo znaczyli tak wiele, podczas gdy dla osób patrzących z boku pozostawali szarą masą niczym nieprzykuwającą uwagę? Nie wiedział dlaczego to dla niej był gotów do poświęceń i dlaczego to na jej szczęściu mu zależało, ale nie miał wątpliwości co do prawdziwości swoich słów.
  Podążył za nią spojrzeniem, gdy wstawała; patrzył niby spokojnie, choć trochę zaniepokoił się, że może chciała stąd iść. Że może powiedział zbyt wiele, albo coś nie tak. Pytanie było więc miłym zaskoczeniem i wywołało drgnienie kącików ust.
  — Wannę. Na górze, pierwsze drzwi na prawo — powiedział i przekrzywił nieco głowę, gdy jednak się zatrzymała. Spodziewał się zaproszenia? Być może. Bardziej po prostu na nie liczył. Jakaś jego część miała chęć wstać i zaprowadzić ją na górę osobiście, wziąć na ręce, przykuć na moment do ściany, a potem olać łazienkę i od razu skierować się do sypialni.
  Oczywiście, że o tym pomyślał. Myślał o tym często, kiedy ją widział. Może dlatego tak łatwo umiał to ignorować, walczył ze sobą od ładnych paru lat. Nie był już nastolatkiem, umiał się kontrolować. Skinął więc głowę i złapał za porzuconą wcześniej, teraz już chłodnawą frytkę i oparłszy się plecami o kanapę, ugryzł ją beznamiętnie. Wpatrzył się w przestrzeń, wolną ręką pogładził szyjkę leżącej u jego boku Kedavry i pozwolił jej odejść, nasłuchując subtelnego skrzypienia drewnianych stopni. Zdążył zjeść dwie i pół frytki, zanim coś w nim pękło.
  — Jebać to — powtórzył jej słowa, patrząc na Kedavrę, która z kolei wpatrywała się w niego swoimi wielkimi, mało rozumnymi ślepiami. Drugi raz w ciągu tego dnia rzucił jedzenie na stół i poderwał się do pionu, zaraz żwawo wspinając się po stopniach na górę, w stronę szumu napuszczanej do wanny wody.
  — Wiedział, na co się pisze — stanąwszy w drzwiach, powiedział to, co powinien był powiedzieć od razu. Oparł się ramieniem o futrynę i obrzucił spojrzeniem jej plecy, choć nawet nie rozebrała się do końca i wiele więcej widział wtedy w Himalajach. To nic. Nie był to jeden z widoków, który mógłby się znudzić. Nie stał tak długo, minęło zaledwie kilka sekund, nim stanął za nią, odgarnął na bok włosy i schylił się, by musnąć ustami jej szyję. — Jeśli myślał, że zostawisz dla niego szpital, to jest dokładnie takim kretynem, jak podejrzewałem. Bierzesz nopuerun?
  Nieszczególnie dał jej szansę na odpowiedź, bo ledwo wypowiedział ostatnie słowo, a już układał rękę na jej policzku, odwracając jej twarz ku sobie – do tyłu, by, nie dając sobie czasu na zastanowienie i wątpliwości, pocałować ją, zastanawiając się, dlaczego dopiero teraz.

@Thalia S. Heartling
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 929
  Liczba postów : 505
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
the death of peace of mind QzgSDG8




Moderator




the death of peace of mind Empty


Pisaniethe death of peace of mind Empty Re: the death of peace of mind  the death of peace of mind EmptyNie Sie 11 2024, 18:09;

Ruszyła na piętro, nie oglądając się więcej za siebie. Dała mu wybór i zamierzała dać mu też tyle czasu, ile będzie chciał, potrzebował. Liczyła na to, że usłyszy jego kroki za sobą, a jednak dotarła do łazienki sama. Nie pozwalała sobie nic czuć, nie chciała czuć zawodu, nie chciała czuć oczekiwania, choć napierało na jej umysł ze wszystkich stron. Nie. Wypowiedziane wcześniej zdanie miało swoją wagę, a ona zamierzała udźwignąć każdy jego koniec. Zostawiła drzwi uchylone, ale nie całkiem otwarte, gdyby jednak nie zechciał skorzystać z rzuconej propozycji, to zachowa i odrobinę prywatności, choć wcale jej na tym nie zależało. Zostawiony w salonie wybór był jednoznaczny, doskonale wiedziała czym okaże się jego pojawienie w łazience. Czy żałowała? Ani trochę. Wiedziała czego chce, wiedziała czego pragnie, a on mógł jej to wszystko dać i musiał być tego świadomy.
Wzięła głęboki oddech, który miał nieść za sobą narzucony spokój. Jeden, drugi, trzeci – bez skutku. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jej przyjście tutaj będzie zupełnym końcem spokoju ducha. Uświadomiła sobie jednak, że niespecjalnie jej to w tym momencie przeszkadzało. Odkręciła kurek, a szum wody wypełnił pomieszczenie, zakłócając ciszę wcześniej przerywaną tylko jej oddechem. Zrzuciła z siebie spodnie, zostając w podkoszulku i bieliźnie. Wsłuchała się w jednostajny dźwięk, wyzbywając się wszelkich myśli – tych niechcianych, niedających jej spokoju od dłuższego czasu oraz tych, z którymi pojawiła się dzisiaj w progu tego domu. Wpatrywała się w wodę, napełniającą wannę, odwrócona tyłem do drzwi.
Czekała, pozbawiona złudzeń, że nie miała oczekiwań. To było wierutne kłamstwo, gdy go zapewniała, że wcale tak nie było. Przychodziło jej to z łatwością, płynnością, która powinna ją zaniepokoić. A jednak była to jedna z tych rzeczy, w której była piekielnie dobra – dawaniu złudzeń, iluzji nadziei i tego co ludzie chcieli słyszeć. Ale w istocie oczekiwała, na niego i to, co miał ze sobą nieść.
Pełne wargi drgnęły w bladym uśmiechu, kiedy usłyszała jego głos. Ulga, która na nią spłynęła, okazała się wyzwalająca, rozluźniająca, by po chwili wrócić z większym napięciem oczekiwania co dalej. Nieznacznie odwróciła ku niemu głowę, już miała coś powiedzieć, ale nagle znalazł się tuż przy niej. Nie do końca tego świadoma, odchyliła się gdy odgarniał jej długie włosy, dając mu dostęp, nieme przyzwolenie. Przymknęła oczy, wypuszczając z płuc nieco drżący oddech, kiedy poczuła na szyi miękkie wargi. Przeszedł ją dreszcz niecierpliwości, której pokłady miała na wyczerpaniu. Już w Himalajach przekonała się, że pożądanie nie było czymś, na co musiała przy nim długo czekać, wtedy jednak z godną podziwu kontrolą je zignorowała. Teraz przyjęła z otwartymi ramionami. W innych okolicznościach, posłałaby mu pełne oburzenia spojrzenie, że poddawał w wątpliwość jej zabezpieczenie. Teraz jednak nie było jej to dane.
Poczuła miękkie wargi na swoich, a całą kontrolę szlag trafił.



______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Sponsored content

the death of peace of mind QzgSDG8








the death of peace of mind Empty


Pisaniethe death of peace of mind Empty Re: the death of peace of mind  the death of peace of mind Empty;

Powrót do góry Go down
 

the death of peace of mind

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: the death of peace of mind QCuY7ok :: 
retrospekcje
-