Niewielka miejscowość portowa w zachodniej Szkocji, w której najczęściej cumuje żaglowiec, o ile nie pływa się nim po morzu Hebrydzkim.
Morze Hebrydzkie
Wraz z całym archipelagiem wysp stanowi główny teren badawczy, po którym żaglowiec się porusza. Najczęściej żegluje między wyspami Hebrydów Wewnętrznych.
Żaglowiec "Scamander"
Żaglowiec badawczy "Scamander", czy może prędzej jacht żaglowy (choć nomenklatura żaglowców jest niezwykle płynna i nieuporządkowana) nie należy do statków dużych rozmiarów, ale niech was nie zmyli jego kompaktowość! Na pokładzie tego jednomasztowca spokojnie zmieści się kilka osób (aczkolwiek prędzej wertykalnie niż horyzontalnie), a dodatkowo prowadząca pod pokład klapa w podłodze, rzędem stromych, drewnianych schodków prowadzi do magicznie powiększonej kajuty, która spokojnie może służyć za małe mieszkanie. Znajduje się tu wygodna, choć wąska kanapa, biurko z krzesłem, toaleta, kuchenny aneks, a w osobnym pomieszczeniu niewielka sypialnia. Wystrój skąpany jest w ciepłym brązie egzotycznego drewna Doussie, nadając wnętrzu przytulności.
Autor
Wiadomość
Wally A. Shercliffe
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Wally zdążył już zaakceptować myśl, że Bridget nie zawsze kieruje się rozsądkiem - w gruncie rzeczy ta cecha działała na jego korzyść, bo być może nigdy by się nie zdecydowała na związek z nim, gdyby w jej życiu dominował rozum, a nie serce. Wiedział też, że jego ukochana ma tendencje do komplikowania pewnych spraw, motania się (i innych) i że gra w otwarte karty bywała dla niej trudna. Inna rzecz, że właśnie teraz zagrała w otwarte karty z Matildą (co było dobre), ale wybrała bardzo niefortunny moment i formę (co było niedobre), w związku z czym wszystko wskazywało na to, że problem nie rozwiąże się sam i Wally, który obiecał sobie solennie, że stanie się nareszcie godny zaufania i przestanie uciekać, czuł się w obowiązku coś z tym zrobić. Dla Bridget zrobiłby wszystko, ale nowy ciężar odpowiedzialności wcale nie był tak łatwy do zaakceptowania i mimo że starał się być wzorowym partnerem (i spisywał się całkiem nieźle!), nie przychodziło mu to bez wysiłku. Zdążył się już w życiu wyszaleć, ulec różnym pokusom i poczuć się bardzo samotnym w swojej wolności. Wybrał Bridget i zdecydował się zaangażować w ten związek - i mimo że ani przez moment nie żałował ani nie wątpił, że podjął właściwą decyzję, niektóre aspekty bycia razem były dla niego nowe, a przynajmniej zapomniane, dlatego bycie partnerem, na jakiego Bri zasługiwała, wymagało od niego więcej niż można by przypuszczać. Czego jednak nie robi się dla miłości, prawda? Wally mimo wszystko miał umysł krukona - potrafił analizować sytuację, wyciągając logiczne wnioski i syntetyzując to, co mogło się zagubić w gąszczu niuansów. W tym przypadku nie dostrzegł dyskomfortu Bridget, gdy podsumował jej konflikt z Matildą jako konflikt na tle światopoglądowym - w gruncie rzeczy cała ta rozmowa była dla niej okropnie przykra, więc myślę, że można Wally'emu wybaczyć brak dostatecznej wrażliwości na drobiazgi. Przytulił ją za to mocno, delikatnie gładząc po włosach i mrucząc coś kojąco, kiedy jego mózg próbował rozwiązać zagadkę dyplomatyczną - jak porozmawiać o całej sprawie z Matildą i nie zaognić sytuacji? Możliwe że podjął się zadania ponad jego siły, ale nigdy by się do tego nie przyznał. W najgorszym razie będzie mógł powieedzieć, że próbował. A w najlepszym jakoś to wszystko załagodzi. Może. - Postaram się, Bri. Nie żebym był z Mattie szczególnie blisko przez te wszystkie lata, ale... postaram się z nią porozmawiać i pokazać jej, że ty i ja... to na serio. Bardzo na serio. Może wtedy trochę ochłonie... kiedy dowie się, że nie jestem po prostu twoim kolejnym podbojem. Mam nadzieję być po prostu ostatecznym podbojem - zażartował, bo oboje musieli się zgodzić co do tego, że to Bridget ostatecznie zdobyła jego, a nie on ją. Taka z nich była niezwykła i niezwykle szczęśliwa para. Złożywszy tę nieśmiałą obietnicę, Wally złożył na mokrych od łez ustach Bri słodkiego całusa, a potem wreszcie mógł nakarmić ją gorącą zupą dyniową, która rozgrzewała nie tylko ciało, ale też znękaną duszę.