Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Żaglowiec badawczy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 806
  Liczba postów : 2466
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptySob Cze 15 2024, 21:30;

First topic message reminder :


Żaglowiec badawczy Bridget Hudson



Mallaig


Niewielka miejscowość portowa w zachodniej Szkocji, w której najczęściej cumuje żaglowiec, o ile nie pływa się nim po morzu Hebrydzkim.



Morze Hebrydzkie


Wraz z całym archipelagiem wysp stanowi główny teren badawczy, po którym żaglowiec się porusza. Najczęściej żegluje między wyspami Hebrydów Wewnętrznych.



Żaglowiec "Scamander"


Żaglowiec badawczy "Scamander", czy może prędzej jacht żaglowy (choć nomenklatura żaglowców jest niezwykle płynna i nieuporządkowana) nie należy do statków dużych rozmiarów, ale niech was nie zmyli jego kompaktowość! Na pokładzie tego jednomasztowca spokojnie zmieści się kilka osób (aczkolwiek prędzej wertykalnie niż horyzontalnie), a dodatkowo prowadząca pod pokład klapa w podłodze, rzędem stromych, drewnianych schodków prowadzi do magicznie powiększonej kajuty, która spokojnie może służyć za małe mieszkanie. Znajduje się tu wygodna, choć wąska kanapa, biurko z krzesłem, toaleta, kuchenny aneks, a w osobnym pomieszczeniu niewielka sypialnia. Wystrój skąpany jest w ciepłym brązie egzotycznego drewna Doussie, nadając wnętrzu przytulności.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 954
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyCzw Lip 11 2024, 13:48;

Oboje narozrabiali, motając się w swoich uczuciach i oczekiwaniach, ale w ostatecznym rozrachunku chyba nie wyszło to najgorzej, skoro byli tu razem, radośnie planując wspólną przyszłość i całkiem śmiało przyznając się do swoich uczuć. Może nie były to jeszcze słowa o największym ciężarze gatunkowym, ale mimo wszystko sprawy wyglądały dość poważnie i, na pierwszy rzut oka, względnie czysto. Oczywiście, Wally nie wiedział, że Bridget nie zakomunikowała jeszcze Williamowi, że między nimi koniec. Nie wiedział też o jednej czy dwóch drobnych kwestiach, które z czasem mogą okazać się dość istotne, ale w tej chwili czuł się idiotycznie szczęśliwy, upojony wizją wspólnego życia i żeglugi w poszukiwaniu tajemnic przyrody. Mimo że był od niej o tyle starszy, z radością poddał się temu marzeniu, patrząc na świat przez różowe okulary jak przystało na mężczyznę bez pamięci zakochanego.
- Więc zaczniemy od Hebrydów, a potem zobaczymy, gdzie poniesie nas fantazja - roześmiał się, wpatrując w nią roziskrzonymi oczami i puszczając w niepamięć nieporozumienie z Williamem. On należał do przeszłości, a oni i Bridget byli przyszłością - wydawało się to tak proste i oczywiste, że dalsze grzebanie się w tych niuansach, rozpamiętywanie ich i analizowanie wydawało się po prostu śmieszne. Wally zdecydował się na skok wiary - uwierzył w Bridget i szczerość jej intencji i wszystko inne przestało się liczyć.
Zamruczał jej cicho w usta, a kiedy się od siebie oderwali, posłał jej zupełnie kretyński uśmiech, wpatrując się w nią maślanymi oczami.
- Zróbmy... - powtórzył jak echo, bo przypuszczalnie jego szare komórki zamiast pracować w pocie czoła wykonywały jakiś dziki, ekstatyczny taniec, robiąc mu z mózgu dyskotekę.
- Cholera. Biedny Nimbus - zmartwił się Wally, czując zupełnie nieuzasadnione wyrzuty sumienia, no bo w końcu skąd mógł wiedzieć, że Nimbus mógł polegać tylko na Bridget, którą sobie przywłaszczył na cały wieczór i noc? Rozejrzał się wokoło, szukając słońca, żeby oszacować godzinę, po czym skrzywił się z żalem. - Bardzo bym chciał, Bri, ale jestem umówiony z moim wydawcą. I obawiam się, że nawet jeśli teleportuję się do Londynu w samych gatkach, to i tak będę spóźniony - powiedział ze szczerym niezadowoleniem. - Chodź, kochanie, powinniśmy się ubrać - westchnął, po czym, żeby osłodzić im to rozczarowanie, pocałował ją przeciągle w usta.


z.t. x 2
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 954
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptySro Sie 07 2024, 23:09;

Upewniwszy się, że Bim, Bom i Bam, czyli trzy małe szpiczaki, które wymagały ich opieki, są nakarmione i wydają się całkiem usatysfakcjonowane, Wally i Bridget mogli nareszcie zająć się sobą. Po dłuższym spacerze z Nimbusem i odstawieniu go do mieszkania, teleportowali się z cichym trzaskiem na łódź, która stała się ich słodkim gniazdkiem miłości, a przy tym pierwszym stałym miejscem zamieszkania Wally'ego od wielu, wielu lat. Wykazał się podziwu godną zaradnością i zmysłem technicznym, wprowadzając udogodnienia, które sprawiały, że życie na tak niewielkiej powierzchni stało się o wiele wygodniejsze. Niemal za każdym razem, gdy Bridget pojawiała się na pokładzie (a raczej pod nim), Wally z wyraźną dumą prezentował jej kolejne innowacje, które miały im pozwolić nawet na wielomiesięczny pobyt na łodzi. Samodzielnie skonstruował regały, które potraktowane odpowiednim zaklęciem bez trudu mieściły wszystkie najistotniejsze pozycje książkowe - łącznie z kolejnymi wydaniami książek Waltera - a także segregatory na notatki, dokumenty i wszystko, co dotyczyło ich badań. Stworzył też niewielki, ale bardzo funkcjonalny kącik laboratoryjny dla Bridget, konsultując z nią jej potrzeby i preferencje, bo sam bardzo rzadko miał do czynienia z aparaturą i brakowało mu doświadczenia, żeby stworzyć coś naprawdę wygodnego. Jednak efekt końcowy prezentował się naprawdę dobrze i Bridget nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła badać kolejne próbki w tym niewielkim, ale wygodnym laboratorium. Podobnie zadbał o szafy i szafki, różne schowki i nawet odpowiednie oświetlenie w kąciku czytelniczym. I choć kwestię wystroju pozostawiał w gestii Bridget, to sam również nieśmiało wieszał tu i ówdzie jakieś obrazki czy pamiątki z podróży, nie ingerując jednak w sprawy tak poważne jak kolor zasłon, poduszek czy pościeli.
Sprawiał wrażenie kogoś, kto po latach tułaczki, gnieżdżenia się w cudzych domach, ale przede wszystkim pod namiotem, nie może się nacieszyć faktem posiadania czegoś na kształt domu - nawet jeśli do tej pory w ogóle nie zdawał sobie sprawy z potrzeby posiadania własnego miejsca na świecie.
Kiedy zeszli pod pokład, Wally pociągnął Bridget w stronę sypialni ze słowami "coś ci muszę pokazać". Jednak jeśli sądziła, że zastanie łóżko obsypane płatkami róż, to czekał ją srogi zawód - Wally z dumą zaprezentował wygodne szuflady, które zamontował pod łóżkiem, tworząc praktyczną przestrzeń do przechowywania pościeli.
- I jak ci się podoba? Staram się, żeby było nam tu wygodniej niż w prawdziwym, murowanym domu, kiedy już wypłyniemy w dłuższy rejs - powiedział z chłopięcym entuzjazmem, przyciągając ją do siebie i całując słodko w usta, bo przecież nareszcie byli tylko we dwoje i nie mogła mu zarzucić, że ją rozprasza. - Poczytamy dziś ten traktat o trytonach do poduszki...? - zamruczał między pocałunkami, mając tę cudowną, kojącą świadomość, że Bridget jest chyba jedyną kobietą na świecie, która nie uzna tej propozycji za przejaw nudziarstwa, ale za perspektywę równie podniecającą jak ta, której zwiastunem była dłoń Wally'ego bezwstydnie zsuwająca się na jej pośladek.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 806
  Liczba postów : 2466
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyCzw Sie 08 2024, 23:47;

Teleportowali się na Scamandra oczywiście po tym, jak Bridget upewniła się na sto dziesięć procent, że wejście do dawnego pokoju Lotty nie zostanie sforsowane przez jej żądnego wrażeń psidwaka. Choć miała nadzieję, że dłuższy spacer oraz towarzystwo Waltera (które zawsze jakoś zbawiennie działało na temperament Nimbusa) sprawią, że uspokoi się nieco i padnie na kanapie od tych wszystkich wrażeń, lecz niestety pomyliła się, bo dziś wyjątkowo się nakręcał, prawdopodobnie nęcony zapachami dzikich stworzeń dobiegających go spod drzwi. Z cieniem duszy na ramieniu opuszczała aleję Amortencji, licząc, że jej obawy były wyłącznie wybujałymi podszeptami jej wyobraźni, a nie realnym zagrożeniem dla dobrostanu szpiczaków.
Ich kajuta mieszkalna non stop przechodziła metamorfozy, jedną za drugą. Okazała się być nieco bardziej pojemna niż Bridget zakładała na początku, dzięki czemu nie tylko znalazło się w niej miejsce na dodatkowe regały, ale też na cały jej kącik laboratoryjny, w którym miała zamiar podejmować się badania pobranych próbek. Co prawda jeszcze żadnych nie pobrali (jej wcześniejsze próby rozwiązania zagadki wpływu wróżkowego pyłu na wodne stworzenia nie miały już sensu w obliczu pokonania władcy Ciemnego Dworu), ale jeśli mieliby w planach zrobienie tego, miała już pod ręką wszystko, czego potrzebowała do przynajmniej wstępnych analiz.
Scamander od początku miał być ich miejscem - narzędziem do wymarzonych podróży po całym świecie, podczas których mieli współpracować nad nowymi odkryciami naukowymi. Dla Wally'ego okazał się znacznie bardziej wartościowy, co napawało Bridget poczuciem, że jakkolwiek spontaniczny i nieprzemyślany był to zakup, wart był absolutnie każdego wydanego galeona. Zdawała sobie sprawę z tułaczej natury jego ducha i cieszyła się, że mogła zapewnić mu chociaż tych kilkadziesiąt metrów kwadratowych, na których mógł nawet na moment zarzucić kotwicę.
Nie wiedziała, czy bardziej chciało jej się wywrócić oczami na te słowa, czy zaśmiać się serdecznie, bo ilekroć stawiała stopę na pokładzie, Wally miał jej "coś do pokazania". Dzisiejszy dzień różnił się o tyle, że wiązał się z corocznie obchodzonym świętem jej narodzin, a więc faktycznie spodziewała się czegoś zgoła innego niż... Nowe szuflady pod łóżko. Widząc najnowsze dzieło swojego partnera, na moment zamilkła, a później wybuchła śmiechem. Szybko się opamiętała.
- Och, to wspaniale z twojej strony, kochanie! Jestem wdzięczna, że tak dużo myślisz o naszej wspólnej wygodzie i znajdujesz te praktyczne rozwiązania - powiedziała natychmiast, chcąc zrehabilitować się po tym chichocie, który teraz wydawał jej się nie na miejscu, mimo że wynikał z ogromnego rozczulenia jego zmyślnością. Dała się przygarnąć w objęcia, oplatając jego kark własnymi rękami i odwzajemniając wszystkie słodkie pocałunki. - Ble, nuda - mruknęła w odpowiedzi, jedynie żartobliwie zaprzeczając jego założeniom, a jej usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, bo jakkolwiek doceniała prezent, nie zamierzała czytać go dziś do poduszki. O nie, ich pościel prawdopodobnie zobaczy tu całą masę innych rzeczy...
Nie należało zapominać, że poza mądrą i pełną zapału początkującą naukowczynią, była również młodą, żądną wrażeń i cielesnych doznań kobietą.
No i miała urodziny, duh.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 954
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptySob Sie 10 2024, 10:56;

Wally pokochał tę łódź i naprawdę dwoił się i troił, żeby stała się prawdziwym domem, a nie tylko tymczasowym schronieniem. Snuł wizje cudownych podróży, pełnych przygód, odkryć i miłości i uskrzydlony tymi marzeniami (które miały naprawdę duże szanse na to, by stać się prawdą) podejmował bardzo konkretne zadania, mające na celu stworzenie im maksymalnie wygodnych warunków. Był przedziwną mieszanką marzyciela i człowieka na wskroś praktycznego, choć może dało się to łatwo uzasadnić - dbał o sprawy przyziemne po to, by nie stawały na drodze jego marzeniom. Wychodził bowiem z założenia, że chcąc prowadzić ambitne badania, należy mieć właściwe zaplecze - stąd regały, biurka i małe laboratorium dla Bridget, a także mnóstwo innych drobnych udogodnień, które mogły okazać się bardzo istotne na pełnym morzu czy oceanie. Do zadania, jakie sobie samozwańczo wyznaczył, podchodził z zapałem neofity, jak gdyby chciał nadrobić te wszystkie lata, kiedy tułał się po cudzych kanapach, domach letniskowych, a przede wszystkim mieszkał we własnym namiocie, który tak naprawdę nie wymagał urządzania. Pewnie nawet gdyby w przypływie szaleństwa i gotówki sprawił sobie własne mieszkanie, nie przejmowałby się tak bardzo jego wyposażeniem, koncentrując się po prostu na jego względnej funkcjonalności. Jednak tu chodziło o przestrzeń, którą dzielił z Bridget, o namiastkę ich wspólnego domu - a to zmieniało wszystko.
Jej rozbawienie trochę zbiło go z tropu, ale był mądrym chłopcem, więc zaraz się połapał w czym rzecz i zawtórował jej nieco zakłopotanym śmiechem.
- Merlinie... pewnie spodziewałaś się płatków róż albo chociaż świeczek, prawda? Ale ze mnie kretyn - parsknął z zażenowaniem, ale z jego ust nie znikał uśmiech, bo miał do siebie dystans, a cała sytuacja była absurdalna. - Praktyczne rozwiązania nie są tym, czego oczekuje kobieta w dniu urodzin - powiedział z komicznie mądrą miną i wesołymi iskierkami w oczach. - Czy trochę się zrehabilituję, jeśli powiem, że chłodzę dla nas szampana? I że kupiłem mały torcik w nadziei, że zdołam cię tu zwabić? - zapytał niewinnie, bo nie był aż takim gamoniem. Nawet jeśli poniósł go entuzjazm związany z czymś tak przyziemnym (ale użytecznym!) jak szuflady pod łóżko, to nie znaczy, że był kompletnie nieprzygotowany. W końcu to były pierwsze urodziny, które świętowali razem i musiał (a także chciał) się wykazać. Zaśmiał się w jej usta, kiedy tak uroczo odrzuciła jego propozycję. Właściwie sam nie był do niej całkiem przekonany, ale nie chciał, żeby uznała, że ma w głowie tylko jedno. Choć, szczerze mówiąc, Bridget wcale mu nie ustępowała pola, jeśli chodzi o zmysłowe przyjemności, wykazując tyle entuzjazmu, że jakiekolwiek obawy, że źle odbierze jego zakusy, były zupełnie bezpodstawne.
- Skoro tak, to mogę zaproponować jeszcze kilka innych pozycji - zamruczał z rozbawieniem, podnosząc ją znienacka i oplatając się jej nogami w pasie, a potem przyciskając ją plecami do ściany, by pocałować jeszcze goręcej, jednocześnie wsuwając dłoń pod jej bluzkę i nakrywając jej drobną pierś. Uśmiechnął się, czując, że jej sutek gwałtownie twardnieje pod wpływem jego dotyku. - Wszystkiego najlepszego, pufku - wyszeptał między pocałunkami.


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 806
  Liczba postów : 2466
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptySro Sie 21 2024, 20:22;

Praca, którą wkładał w ich wspólną przestrzeń, była najlepszym dowodem na to, że rzeczywiście myślał o niej poważnie, a to była kwestia, na której zawsze bardzo jej zależało w zawieranych przez nią bliższych relacjach z mężczyznami. Patrzyła czasem z lekkim niedowierzaniem na to, ile zapału w to wkładał i podziwiała, jak dużo myślał o ich wspólnej przestrzeni. Jej myślenie skończyło się na zakupie Scamandra, a już na tym etapie próżno było szukać w tym pomyśle faktycznego pomyślunku.
Nie oznaczało to jednak, że sama nie podchodziła do ich relacji na serio - bo chyba nigdy w życiu nie była równie zakochana co teraz. Walter Shercliffe skradł jej serce, calutkie, każdy jego skrawek zagarniając dla siebie i swojego wspaniałego umysłu, wielkiego serca i nie powiem czego jeszcze, chociaż wszyscy doskonale wiemy.
- Tylko troszkę - przyznała, pokazując mu szybko i figlarnie koniuszek języka, jakby rzucała wyzwanie, by go złapał i czym prędzej zamknął w kolejnym pocałunku, który miałby odkupić jego kretyńskie pomyłki. Nie miała mu za złe, że nie weszła do oświetlonej świecami łodzi, nie przeszła po ścieżce z różanych płatków oraz nie zastała wanny pełnej piany i kieliszków szampana. Po pierwsze, fire hazard, po drugie, wolała kwiaty w wazonie, a po trzecie, nie miała wanny. Szuflada na szpargały da radę. - Tylko troszkę - powtórzyła na jego kolejne pytanie, nawiązując do poprzedniej, lekko zgryźliwej odpowiedzi, tym razem z trudem powstrzymując śmiech. Torcik i alkohol z pewnością wpędzą ich w szampański nastrój - ale mogli robić też coś innego.
I chyba załapał sugestię.
Na poły pisnęła i westchnęła, gdy nagle podniósł ją do góry. Oplotła go nogami w pasie, zarzucając jednocześnie ramiona na jego szyję w szybkiej próbie stabilizacji po utraceniu gruntu pod stopami. Ah, Wally, you swept her of her feet, literally! Poczuła na plecach twardą, chłodną ścianę, a piersi szorstką skórę jego dłoni, delikatnie pieszczącej jej ciało. Nie pozostała mu dłużna pod tym względem, zatapiając palce w jego włosach, ustami chłonąc bliskość jego miękkich warg.
- Jesteś najlepszym prezentem od losu - wyszeptała mu w odwecie, zamykając w tych słowach esencję tego, co czuła przez ostatnie, szalone tygodnie.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 954
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyPią Sie 23 2024, 14:12;

Jej obecność upajała go bardziej niż szampan, sprawiając, że był dla niej w stanie zrobić największe głupstwo albo największy remont - wszystko, czego mogłaby od niego oczekiwać. Jednak tak naprawdę nie oczekiwała niczego, a cieszyła się wszystkim, co miał jej do zaofiarowania i z każdym wspólnie spędzonym dniem obawy Wally'ego, że nie może jej nic dać, topniały. Bridget potrzebowała przede wszystkim jego miłości i oddania, a żadnej z tych dwóch rzeczy mu nie brakowało i obdarzał ją nimi hojnie, traktując ich relację ze śmiertelną powagą, mimo że tak dużo było w niej śmiechu i prostej radości z bycia razem.
Uśmiechnął się czule, zaglądając jej głęboko w oczy, kiedy nazwała go najlepszym prezentem od losu. Delikatnie pogładził bok jej piersi, a potem wysunął dłoń spod jej bluzki, żeby dotknąć jej policzka. Nie postawił jej na podłodze, ale pod wpływem jej słów zmieniła się dynamika tej chwili. Coś wisiało w powietrzu i tym czymś wcale nie była Bridget.
- A ty moją miłością. Kocham cię, Bri - wyszeptał wreszcie gorąco, z mocno bijącym serce wpatrując się w jej oczy i czując, że pod wpływem emocji miękną mu kolana. Z trudem wziął się w garść, nie chcąc jej upuścić i czekając na odpowiedź, mimo że przecież doskonale ją znał.

_________________________________________________________________________________

Tego dnia kochali się czulej i goręcej niż kiedykolwiek przedtem, powtarzając te słowa jak mantrę - jak gdyby to wyznanie uwolniło nowe pokłady miłości i wzajemnego zachwytu. Kiedy wreszcie zmęczeni padli na łóżko, Wally nie mógł oderwać rozmarzonego wzroku od Bridget, która chyba jeszcze nigdy nie wydawała mu się tak piękna jak w tej chwili. Pieścił spojrzeniem jej rozluźnione, gibkie ciało, wszystkie delikatne, miękkie linie, tworzące kształt jej bioder, brzucha, ud i piersi. Była dla niego uosobieniem piękna i słodkiej namiętności. Splótł jej palce ze swoimi i ucałował czule wierzch jej dłoni, przez chwilę nie mówiąc nic i tylko rozkoszując się ich bliskością, dopóki nie uspokoili oddechów. Kiedy wtuliła się w jego pierś, delikatnie powiódł dłonią po jej ramieniu i plecach, aż ułożył ją tuż nad pośladkami.
- Mmm... myślę, że szampan i tort będą doskonałym zwieńczeniem naszego świętowania... ale na razie kuchnia jest za daleko, a twoje ramiona zbyt słodkie - roześmiał się cicho, po czym leniwie ucałował jej wargi, przytulając ją do siebie mocniej i rozkoszując się dotykiem Bridget, która leniwie bawiła się jasnymi włoskami na jego potężnej piersi. - Och, Bri... nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham - dodał jeszcze, wyraźnie upojony faktem, że było mu już wolno powiedzieć to na głos.


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 806
  Liczba postów : 2466
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyNie Wrz 01 2024, 20:02;

Jego obawy z gruntu były bezpodstawne, ale jednocześnie całkowicie zrozumiałe. Dzieliła ich spora różnica wieku i znajdowali się na trudnych do porównania etapach życia, paradoksalnie dość dobrze blendujących się ze sobą. Oczywiście jednym z większych czynników, który to umożliwił, była jego decyzja o pozostaniu w Wielkiej Brytanii, a sukces ten Bridget przypisywała sobie w stu procentach. Prawdopodobnie uciekłby stąd szybko, gdyby nie to przypadkowe spotkanie, późniejsze badania, a finalnie Scamander, który stanowił ich prywatne gniazdko usłane coraz to większymi dowodami miłosnego oddania Shercliffe'a. I choć pozornie było idealnie, do perfekcyjnego obrazka brakowało tylko jednego.
Słów.
I w dniu swoich dwudziestych piątych urodzin usłyszała dokładnie to, czego cały ten czas pragnęła. Wyczuła zmianę w ich dynamice, gdy wypowiedziała te słowa i przez ułamek sekundy, dosłownie jej ćwierć, zlękła się, że powiedziała coś nie tak. Że zrujnowała ich perfekcyjny balans wypowiadając słowa o zbyt dużej wadze, ciążącej im teraz w niewygodnej ciszy. Cień strachu przebiegł po jej twarzy, po rozchylonych, spragnionych wargach i szeroko otwartym oczach, którymi lustrowała każdy szczegół jego nabierającej jakiegoś wyrazu mimiki. A gdy otworzył usta, spłynęło na nią uczucie największej ulgi, jaką poczuła w całym swoim życiu.
Choć ich związek nie trwał długo, a całą ich znajomość można było zamknąć w ledwie kilku miesiącach, brak odwzajemnienia tych odczuć byłby dla Bridget największym policzkiem od losu i najboleśniej złamanym sercem. Pewne rzeczy po prostu się wiedziało - i ona od dawna wiedziała. On też, lecz zamiast mówić, postanawiali pokazywać sobie wzajemnie to, co już tak dogłębnie poznali. Z wielką radością rozpierającą jej serce, westchnęła:
- Ja też Cię kocham...




Wtuliła się w jego ramię, wciąż z lekkim trudem uspokajając oddech po kolejnym wybuchu namiętności, który targnął ich ciałami. Ciepło bijące od jego torsu parzyło ją lekko w policzek, ale nie zwracała na to uwagi, przylegając do niego ściśle, delikatnie gładząc opuszkami palców skórę klatki piersiowej Wally'ego. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy po raz kolejny wyznał jej miłość.
- Chyba trochę już wiem - stwierdziła przekornie, choć nie mówiła tego, by zniechęcić go do kolejnych wyznań. Raczej po to, by zapewnić go, że nawet w chwili, gdy jeszcze nie odważył się powiedzieć tego na głos, mimowolnie czuła węzeł wiążącego ich uczucia i rozumiała, czym ono było, choć nigdy wcześniej nie zostało nazwane. Odwzajemniła leniwy pocałunek, czując jak zmęczenie rozlewało się po błogo zrelaksowanym ciele. Przeciągnęła się nieznacznie. - Od czego jest różdżka, prawda? - zaczęła, ale bardzo szybko uświadomiła sobie, że ją również, podobnie jak szampan i tort, zostawiła w kuchni. Jęknęła, pocierając z rezygnacją czoło. Miała przez moment zaproponować papier, kamień, nożyce, by rozstrzygnąć ten niemy spór o to które z nich powinno ruszyć swoje cztery litery i choć uważała, że należało jej się leżenie w pościeli jako solenizantce, z technicznego punktu widzenia było jej prościej wstać, bo to ona przygniatała Wally'ego do łóżka. Podniosła się więc szybko i zaraz wróciła z różdżką w ręce i lewitującymi obok przedmiotami. - To wszystkiego najlepszego dla mnie! - zaintonowała, bezwstydnie celebrując swoje ćwierćwiecze w towarzystwie mężczyzny swojego życia poprzez zatopienie palców w pięknie zdobionym torciku.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 954
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyPon Wrz 02 2024, 20:46;

Uśmiechnął się pod nosem, kiedy żartobliwie rzuciła, że chyba już trochę wie, jak bardzo ją kocha. Nigdy nie sądził, że te dwa proste słowa mogą dać tak ogromne poczucie wolności, wprawić w taką euforię i sprawić, że wszystko stanie się nagle proste. Z Louise było inaczej - tamta miłość była naturalna, prosta, pozbawiona znaków zapytania, podczas gdy związek z Bridget, mimo że niewątpliwie wynikał z porozumienia dusz, wymagał od nich odwagi i świadomości konsekwencji, z jakimi będą się mierzyć. Ale skoro powiedzieli sobie wprost, że konsekwencje są ceną miłości, to mogli mężnie stawić im czoła, trzymając się za ręce.
Łagodnie wodził dłonią po jej ciele, jak gdyby chciał dokładnie zapamiętać wszystkie jej krągłości i wklęśnięcia, choć przecież zdążył się już ich nauczyć i gdyby został o to poproszony, bez namysłu byłby w stanie umiejscowić na mapie jej ciała każdy pieprzyk czy bliznę. Na szczęście nikt tego od niego nie wymagał, ale gdyby coś się w tej materii zmieniło - Wally był absolutnym ekspertem w tej dziedzinie.
Był rozkosznie wymęczony po tym wybuchu namiętności, w którym to on grał pierwsze skrzypce, dlatego lenistwo wzięło górę i bez sprzeciwu pozwolił, by to Bridget zdobyła się na bohaterstwo i podreptała do kuchni po torcik i szampana. Parsknął serdecznym śmiechem i podniósł się do siadu, kiedy wkroczyła z powrotem do ich sypialni, uroczo pewna siebie i bez żenady składająca sama sobie życzenia. Merlinie, jak bardzo ją kochał.
- Wyglądasz jak uosobienie wszystkich moich marzeń. Piękna naga kobieta z butelką szampana i trotem - roześmiał się, wyciągając do niej ramię. - Będziemy jeść palcami? Mam rozlać szampana do kieliszków czy będziemy pić po barbarzyńsku, czyli z gwinta? - zapytał z rozbawieniem, tonem, który sugerował, że jest otwarty na wszystkie propozycje i jak Bri sobie zażyczy, tak będzie. W końcu to były jej urodziny, a on gdyby mógł przychyliłby jej nieba.
- Wszystkiego najlepszego, pufku. Chcesz później wyskoczyć gdzieś na miasto? Czy zostaniemy tutaj? Tylko we dwoje? - zapytał z uśmiechem, sięgając po butelkę szampana i otwierając ją zaskakująco zgrabnie jak na kogoś, kto teoretycznie większość czasu spędzał w dziczy. Rozlał alkohol do kieliszków i jeden podał Bridget, zaglądając jej w oczy z czułością. W torcik była wbita jedna świeczka, którą zaraz zapalił za pomocą różdżki. - Pomyśl życzenie, Bri. Jestem pewien, że się spełni - wyszeptał, nie mogąc oderwać od niej oczu. 

Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 806
  Liczba postów : 2466
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptySro Wrz 04 2024, 22:45;

Mimo pierwotnych niepewności, nie było obecnie pewniejszej rzeczy na świecie niż siła jej uczuć do leżącego w jej łóżku mężczyzny. Może myślała tak w przeszłości, oddając serce na dłoni poprzednim kochankom, zawsze wpadając w te miłostki po uszy i bez reszty, ale nie umiała sięgnąć pamięcią wstecz do momentu, w którym czułaby się podobnie spełniona jak u boku Waltera. Żaden inny facet, z którym była, nie sięgał mu do pięt i bynajmniej nie myślała o jego absurdalnie wysokim wzroście i posturze.
Zwalczyła przebłysk chęci rozsmarowania kremu z tortu na jego nosie i zamiast brudzić go paluchem, wetknęła go wraz z oderwanym kawałkiem ciasta do buzi, delektując się słodkim smakiem rozpływającym się na języku. Dwadzieścia pięć lat na karku niestety nie niwelowało w pełni tkwiącego w niej infantylizmu, ujawniającego się właśnie w chwilach takich jak ta - gdy mogła wszystko i nie musiała niczego.
- Może właśnie tym jestem? - zagaiła zaczepnie. Lubiła, gdy podkładał jej się w ten sposób i mogła złapać go za słówka, wyciskając z nich każdy komplement, każde uznanie, a także ogrom czułości, w które opakowywał wszystkie takie uwagi. - Szampana to można z kieliszków. Elegancko - dodała, tym razem parskając śmiechem, bo nie było niczego eleganckiego w jedzeniu tortu palcami. Wolała jednak nie brudzić butelki. Jeszcze będzie śliska, ktoś coś rozleje albo, co gorsza, rozbije butelkę i trzeba będzie załatwiać kolejną! - Och, nie mam dziś już ochoty na wychodzenie - powiedziała, nieco jękliwie i udawanie-marudnie, robiąc słodkie oczka i pakując się z powrotem bliżej jego ciała, bliżej tych szerokich barków, bliżej bijącego od niego ciepła. - Zostańmy już tu - postanowiła więc, nim przyszło jej zdmuchnąć świeczkę. Spojrzała na niego nie umiejąc ukryć lekkiego wzruszenia i kręcącej się w oku łezki, gdy kazał jej pomyśleć życzenie - bo miała wrażenie, że ono już dawno się spełniło. Znalazła swoją bratnią duszę na tym świecie i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że miała być to historia z happy endem. Miała pracę, perspektywę badań, pomysły na siebie, przyjaciół i rodzinę, czegóż mogła sobie jeszcze życzyć?
Było idealnie.
Oby trwało wiecznie.
Zdmuchnęła lekko świeczkę, a wspomniana wcześniej łezka zostawiła cienką strużkę na skórze jej policzka. Ponownie spojrzała na Waltera i wychyliła się nieco, by złożyć na jego ustach ciepły, pełny oddania pocałunek. Na co jej szampan, skoro jego obecność potrafiła wprowadzić ją w stan szczęśliwego upojenia?
Nie chciała już nic innego, tylko zasnąć w jego ramionach, bez trosk.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 954
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyCzw Wrz 05 2024, 12:04;

Obserwował z czułym uśmiechem, jak Bri je tort palcami, zastanawiając się, jak w ogóle mógł przeżyć tyle lat bez niej i jej zachwycającej radości życia. Lubił patrzeć na nią tak po prostu, nawet przy najbardziej prozaicznych czynnościach, a na jego twarzy malował się ten niemądry wyraz, zdradzający intensywność jego uczucia. On sam z natury szukał nie tylko prawdy, ale też radości i piękna - to podejście do życia z pewnością ich łączyło i sprawiało, że byli tak doskonale dopasowani i zachwyceni sobą.
- Tak, myślę, że tak właśnie jest. Tylko nie znikaj nigdzie, kochanie - poprosił z uśmiechem, po czym skradł jej lekkiego całusa - smakował tortem. - Tak jest - zgodził się, bo on też wolał pić szampana z kieliszków. Nigdy nie przywiązywał wagi do konwenansów, ale pewne rytuały miały jednak swój urok, a to nie była byle jaka okazja. - Idealnie - zamruczał z zadowoleniem, bo i on nie miał najmniejszej ochoty wychodzić na miasto, skoro mogli zostać tutaj, w swoim gniazdku miłości. Nie musieli się nawet ubierać... no nic nie musieli, a wszystko mogli. I to było piękne.
Bez trudu zrozumiał powód jej wzruszenia, bo czuł to samo. Czego więcej mógł pragnąć, skoro miał ją i życie, które wspólnie budowali, oddając się swojej pasji i miłości? Domaganie się od losu jeszcze czegoś byłoby zachłannością, dlatego przez jego myśl przebiegło to samo życzenie, mimo że przecież tego dnia nie miał żadnego prawa do życzeń: chwilo trwaj.
Zaklaskał w dłonie, kiedy zdmuchnęła świeczkę, po czym delikatnie scałował łzę z jej policzka, nic nie mówiąc, ale wszystko rozumiejąc. W końcu byli bratnimi duszami i pewne niuanse odczytywali znacznie łatwiej. Zamruczał cicho, odpowiadając czułym pocałunkiem i delikatnie obejmując ją w pasie, by przytulić do siebie. A potem sączyli szampana, śmiejąc się, przekomarzając i całując, snując bardziej i mniej realistyczne plany na przyszłość, by wreszcie usnąć z głębokim poczuciem szczęścia.
Tym bardziej trudno zrozumieć, dlaczego właśnie tej nocy powrócił koszmar, który nie nawiedzał go od dawna. Może jego podświadomość wyrzucała mu brak lojalności wobec Louise i tamtej pierwszej, utraconej miłości, a może była to reakcja na to wiążące wyznanie i to, co mogło się z nim wiązać - ślub, dzieci i wszystko, co się z tym wiązało? Dość że koło trzeciej nad ranem Wally obudził się zlany zimnym potem, walącym sercem i okrzykiem "Louise, nie!", a przed oczami nadal miał zapłakaną Lou, stojącą nad brzegiem Bajkału i w rozpaczliwym, bezsensownym geście przyciskającą dłoń do łona. Widział zakrwawione, lepiące się do ud spodnie, widział ból i przerażenie malujące się na jej twarzy i nie mógł zrobić absolutnie nic, żeby jej pomóc. Żeby im pomóc. Plącząc się w pościeli wygrzebał się z łóżka i dopadł do niewielkiego bulaja, otwierając go na oścież i rozpaczliwie łapiąc powietrze. Chłodny wiatr schłodził jego spocone czoło i ciało, wywołując co prawda dreszcze, ale sprawiając, że powoli zaczął wracać do rzeczywistości. Jednak nie na tyle, by spojrzeć w stronę Bridget, którą na pewno obudził. I która na pewno będzie oczekiwała wyjaśnień.


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 806
  Liczba postów : 2466
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyPią Wrz 06 2024, 18:47;

Wieczór kończył się dokładnie tak, jak powinien - oni we dwoje, zakochani, tulący się i pogrążeni w tym głębokim, łączącym ich uczuciu oddania, najedzeni słodkim tortem, upojeni musującym szampanem, szczęśliwi, roześmiani, błodzy. Miłosne wyznanie okazało się być jeszcze piękniejszym prezentem niż trudny do zdobycia, historyczny traktat o trytonach, nad którym rozklejała się jeszcze w mieszkaniu. Rozdzierała ją jednocześnie chęć utkwienia w tej chwili na zawsze, a także zniecierpliwienie ich wspólnej przyszłości, zapowiadającej się tak pięknie, tak wspaniale.
Choć może tylko tak jej się wydawało.
Wyplątali się ze swoich objęć gdzieś pomiędzy jednym a drugim spokojnym oddechem, pogrążeni w głębokim śnie, śniący zgoła inne obrazy. Sielanka pełnych wzruszeń i radości snów Bridget została przerwana przez nagły okrzyk, w pierwszej chwili niezrozumiały, lecz na tyle wyraźny, by wedrzeć się do jej onirycznej krainy marzeń i niczym ogromna fala zniszczyć misternie budowany przez jej wyobraźnię zamek z piasku. Tsunami nieproszonych emocji wdarło się w jej duszę, zasiewając pierwotnie ogromny niepokój, zaraz za nim dziwny strach, ściskający za serce i duszący w gardle. W półmroku widziała jego sylwetkę, ten nagły ruch, z którym wystrzelił z łóżka, przed czym nie zdążyła go zatrzymać, zbyt ociężała i otępiała, dopiero co wyrwana z głębokiego snu. Jej wyciągnięta ręka zastygła w powietrzu, nim opadła na miękką pościel, rozgrzaną i mokrą, parującą przerażeniem wyczuwanym w powietrzu. Gęstniejąca atmosfera stawała się tym cięższa do zniesienia, im lepiej jej mózg rejestrował odbierane sygnały. Początkowo mącący ciszę dźwięk był wyłącznie bezkształtnym okrzykiem, pomału dojrzewającym w jej uszach, powoli rejestrowany jako zaprzeczenie. Zaprzeczenie i damskie imię. Czyje imię?
W pokoju szumiało i ciężko było powiedzieć, czy to za sprawą obijających się w burtę fal, czy jej szaleńczo łomoczącego serca, gdy pytała:
- Kim jest Louise?

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 954
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyPią Wrz 06 2024, 20:32;

Do tej pory nie myślał, że kiedykolwiek będzie zmuszony opowiedzieć Bridget o Louise. Nie łudził się, że był pierwszym mężczyzną, dla którego mocniej zabiło jej serce, ale chciał, żeby weszli w ten związek, nie wlokąc za sobą widm nieudanych miłości. Tylko czy jego miłość do Louise mogła być traktowana jako nieudana, czy tylko tragiczna i pozbawiona happy endu, dzięki czemu mógł znaleźć swoje szczęście z Bri? To wszystko było potwornie zagmatwane i teraz, z mocno bijącym sercem, ściśniętym gardłem i zimnem, które przenikało jego roztrzęsione ciało, Wally nie był w stanie odpowiedzieć na żadne z pytań ani ocenić, ile powinien powiedzieć.
Żałował, że uciekł z łóżka tak gwałtownie, jakby podświadomie dystansował się od Bridget, ale potrzebował powietrza, czegoś, co pozwoliłoby mu otrzeźwieć i uspokoić rozszalałe serce. W gruncie rzeczy bardzo chciał się teraz przytulić i usłyszeć, że to tylko niedobry sen, ale słowa, które wyrwały się z jego ust, były zbyt jednoznaczne, by Bri mogła przejść nad nimi do porządku dziennego, wierząc, że Wally'emu przypomniał się wypadek z kelpie albo innym stworzeniem, którego ślady zębów czy pazurów nadal nosił na swojej skórze.
Milczał przez chwilę, zanim odwrócił się w jej stronę. Wydawał się starszy, poszarzały i jakby wymięty, kiedy podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu, jednocześnie zapalając lampkę nocną, dającą łagodne, ciepłe światło. Z wahaniem ujął dłoń Bridget i spojrzał jej w oczy, szukając właściwych słów. Zaczął od tego, co najprostsze.
- Przepraszam, że cię obudziłem, Bri... Nie chciałem. Ten koszmar... wraca do mnie. Odkąd z tobą jestem, nie wrócił ani razu, aż do dziś... - powiedział schrypniętym, napiętym głosem, po czym urwał i kontynuował dopiero po kilku sekundach. - Louise była moją narzeczoną. Poznaliśmy się w drodze, badała magiczne kultury i języki. Ona... my... cóż. Okazało się, że jest w ciąży. Cieszyliśmy się na to dziecko, na naszą przyszłość i wierzyliśmy, że wszystko będzie dobrze. Dotarliśmy nad Bajkał i tam... - urwał i nabrał powietrza, ściskając mocniej dłoń Bridget, a jego spojrzenie stało się nieobecne. Twarz wyrażała ból i poczucie winy, którego nigdy nie zdołał się pozbyć. - Louise poroniła. A ja nie potrafiłem jej pomóc, uratować dziecka... zrobić czegokolwiek. Minęło dwanaście lat, a ja nadal czasem widzę tę scenę w snach, przeżywam na nowo. Ona zapłakana, zakrwawiona nad brzegiem Bajkału... Rozstaliśmy się jakiś czas potem, bo nie potrafiliśmy tego udźwignąć. Tak wygląda mój bogin - Louise z tamtej chwili stała się moim boginem - dokończył szeptem, a jego oczy dziwnie zwilgotniały. Odchrząknął. - Nigdy nikomu o tym nie mówiłem, Bri. Przepraszam, że... że dowiedziałaś się tak. I że w ogóle musiałaś się o tym dowiedzieć - dodał cicho, unosząc na nią smutne spojrzenie zwykle tak pogodnych oczu, w których lśniły hamowane łzy. Nie tak miała wyglądać ta noc. 


@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 806
  Liczba postów : 2466
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptySob Wrz 07 2024, 14:55;

Ona również nie łudziła się, że była pierwszą i jedyną kobietą jego życia. Za długo żyła, by myśleć, że było to w jakikolwiek sposób możliwe połączywszy zarówno jego wiek, aparycję, jak i zawód, i styl życia, który dopełniał cały obrazek lekkoducha w wiecznej podróży. Poza tym sposób, w jaki obchodził się z nią i z jej ciałem wskazywał, że posiadał w kwestiach damsko-męskich niemałe doświadczenie. Poznawszy jedna jego charakter i usposobienie obieżyświata, lubiła myśleć, że swoim uczuciem i zobowiązaniem obdarzał ją w myśl wyjątku potwierdzającego regułę, wedle której kategoryzował poprzednie relacje wyłącznie jako przygody, a nie stałość.
Ten pogląd został zachwiany w chwili, w której wrócił do łóżka, strudzony walką z własnymi demonami, zszarzały, jakby w ciągu tych kilku godzin snu zbrzydło mu całe życie i piękna sielanka, którą wspólnie sobie tworzyli. Z głębokim niepokojem przyglądała się jego zmarszczonym brwiom, smutnie wygiętym, wąskim ustom i żałośnie zwieszonym ramionom, przez które wydawał się śmiesznie mały, jak na siebie, stłamszony cierpieniem, o którego istocie nie miała bladego pojęcia. W pierwszej chwili chciała wyplątać się z pościeli, wyciągnąć ku niemu ręce, przygarnąć go do swojej wątłej piersi w ciepłym uścisku, chcąc przypomnieć mu, że w obliczu najgorszych koszmarów zawsze mógł wrócić do ciepła jej miłości.
Póki nie zaczął mówić.
Pokręciła głową w zaprzeczeniu, jakby sposób tego wybudzenia był zupełnie błahy i nieistotny, bo przecież nie miała do niego żalu o to, że przerwał jej senne marzenie. Mogła wyśnić jeszcze milion podobnych w czasie, który im został - a zakładała, że mieli całą przyszłość dla siebie. Pomyślała sobie, z jak czystym i wspaniałym sercem miała do czynienia, skoro przekładał jej komfort ponad własny. Zaraz jednak zaczął wyjaśniać, kim była Louise i początkowo ciepły wyraz jej oczu zniknął, a zamiast gorącej czekolady wpatrywały się w niego dwa zimne węgle, ciemniejsze od samej czerni pod osłoną pełznącego po pokoju półmroku. A może to te same cienie, które wypełzały z jego poranionego traumą przeszłości umysłu?
Uchylając rąbka dźwiganej w głębi tajemnicy, choć otwierał się przed nią i zwierzał z rzeczy, których nie mówił nawet najbliższym do tej pory, paradoksalnie wytworzył między nimi dziwny dystans, zupełnie jakby kolejne słowa były cegłami układającymi się na sobie w mur, piętrząc się ku górze w ścianie oddzielającej jej wyobrażenia od faktycznej rzeczywistości. Myśl, że Walter był w swoim życiu zaangażowany w kogoś na poziomie zakładania rodziny, wstrząsnęła nią dogłębnie, chyba bardziej niż roztaczany przed nią koszmarny obraz przykrej historii utraty nienarodzonego dziecka. I choć starała się walczyć z tym płytkim uczuciem irracjonalnego odrzucenia, uciszając absurdalnie urażoną dumę, nie zdobyła się w pierwszej chwili na cieplejszy gest. Przeciwnie, wycofała się na moment, chowając ciało za połami pościeli. Jedynie jej dłoń tkwiła wciąż w objęciu ręki Wally'ego, który gładził ją i ściskał czule, wylewając na nią cały swój ból.
I wtedy otrzeźwiała. To nie ona tu cierpiała.
- Chodź - szepnęła łagodnie, wyciągając do niego ramię, by skłonić go do zbliżenia się, zanurzenia twarzy w jej rozrzuconych na poduszce włosach, do zamknięcia jego biednej, znękanej koszmarem głowy w swoich dłoniach. Opuszkami palców pogładziła delikatnie jego policzek, mięknąc i odpuszczając wszelkie negatywne emocje, które zrodziły się w jej umyśle. - To musiało być straszne - wydusiła z siebie tylko, dłoń kładąc na jego karku i przyciągając go ku sobie.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 954
  Liczba postów : 278
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 EmptyPon Wrz 09 2024, 22:31;

Pewnie myśl, że była drugą kobietą, którą naprawdę kochał i z którą był w poważnym związku, wcale by jej nie pocieszyła. Ale z drugiej strony, czy gdyby przeszedł całe swoje trzydziestosiedmioletnie życie, nigdy nie wiążąc się z nikim na poważnie, nie sprawiałby wrażenia kogoś kompletnie pozbawionego uczuć, być może niezdolnego do miłości? Bridget była dla niego wyjątkowa, podobnie jak wyjątkowa była Louise - jego pierwsza prawdziwa miłość. Miał nadzieję, że Bridget okaże się nie tylko równie prawdziwą, ale również ostatnią.
Nigdy nie chciał wtajemniczać Bridget w historię swojego związku z Louise. Tamta miłość została im odebrana przez los i dopiero po dwunastu latach znalazł w sobie odwagę, by znów kogoś pokochać. Tak się składało, że tym kimś była Bridget i w jego mniemaniu to całkowicie wystarczało. Oczywiście, w którymś momencie w jego umyśle zamajaczyła niewyraźna myśl, że wcześniej czy później będzie musiał jej powiedzieć, że nie chce mieć dzieci i być może będzie jej winien wyjaśnienia. Jednak te, jeśli okazałyby się konieczne, byłyby odpowiednio oszczędne - byłem z cudowną dziewczyną, byliśmy młodzi, mieliśmy mieć dziecko, ale je straciliśmy. Nigdy nie zamierzał opowiadać jej o Bajkale. Nigdy z nikim nie podzielił się tą historią, bo była dla niego zbyt bolesna - a wiedział, że zraniłaby Bridget, która musiałaby pogodzić się z istnieniem przynajmniej jednej kobiety, która była dla niego tak ważna. Dlaczego miałby jej to robić, skoro ją kochał, chciał spędzić z nią życie, a historia jego i Louise dobiegła końca?
Być może powinien był opowiedzieć tę historię inaczej, ale scena z koszmaru wciąż była żywa w jego wyobraźni, gardło wciąż miał ściśnięte, a oczy piekły od łez, którym nie pozwalał płynąć. Dlatego mówił szczerze, zacinając się i wahając, a jednocześnie czując ogromną ulgę, że wreszcie ktoś zrozumie, dlaczego przez tyle lat uciekał przed głębszymi uczuciami, poważniejszymi relacjami, ścigany przez to wspomnienie i sny, które wracały zbyt często. Rozumiał, że Bridget mogła czuć się w pewien nieracjonalny sposób zdradzona, a w każdym razie zraniona myślą o innej kobiecie, którą kochał, z którą miał mieć dziecko. I nawet fakt, że stracił oboje, każde w inny sposób, nie zmieniał jego miłości, która, jak widać, nie należała wyłącznie od niej. Na pewno myśl, że była pierwszą kobietą, która wzbudziła w nim głębsze uczucie, musiała być szalenie romantyczna i przyjemna, i pewnie, gdyby się nad tym zastanowił, żałowałby, że pozbawia Bridget tego złudzenia. Ale nie mógł i nie chciał jej okłamywać. Nie w takiej sprawie.
Ściskał jej dłoń, ale w jakimś sensie wydawał się nieobecny, zagubiony we własnych bolesnych wspomnieniach. Jednak jej bliskość koiła, nawet jeśli na chwilę pojawił się między nimi mur zbudowany z jego cierpienia i jej rozczarowania. A kiedy wreszcie wyciągnęła do niego ramię, udowadniając, że jej miłość do niego jest silniejsza niż zraniona miłośc własna, Wally z wdzięcznością przyjął jej czułość. Wtulił się w nią ufnie, nagle przedziwnie bezbronny i kruchy, co mogło wydawać się absurdalne w przypadku mężczyzny o jego posturze. A jednak to właśnie jej delikatne, słabe ramiona dawały mu teraz oparcie i broniły przed demonami, które wybrały sobie właśnie ten moment, żeby zachwiać ich szczęściem. A może tylko wystawić ich uczucie na próbę. Położył się z nią w pościeli, poddając się jej dotykowi i lgnąc do niej w poszukiwaniu ukojenia. - Było... - potwierdził ochrypłym szeptem, czując ucisk w gardle. - Nawet nie wiemy... jakiej było płci. Teraz rozpoczynałoby drugi rok nauki w Hogwarcie... - dodał cicho i zacisnął zęby, żeby się nie rozpłakać. Zaraz jednak spojrzał Bri w oczy i pogłaskał ją po policzku. - Bardzo cię kocham, Bri. Dopiero... dopiero ty zmusiłaś mnie, żebym przestał się bać miłości. Po prostu nie dałaś mi wyboru, bo za bardzo się w tobie zakochałem - wyznał z bladym, ale szczerym uśmiechem, mimo że oczy nadal miał smutne. - Dziękuję ci - dodał cicho, całując ją nieśmiało w usta.

@Bridget Hudson
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Żaglowiec badawczy  - Page 3 QzgSDG8








Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty


PisanieŻaglowiec badawczy  - Page 3 Empty Re: Żaglowiec badawczy   Żaglowiec badawczy  - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Żaglowiec badawczy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Żaglowiec badawczy  - Page 3 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
 :: 
Mieszkania
-