Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Popołudniowa komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 21 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 15 ... 21  Next
AutorWiadomość


Simon Lewis
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 149
  Liczba postów : 1357
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyCzw Maj 19 2011, 14:14;

First topic message reminder :




Na szóstym pietrze znajduje się sala wielkości klasy i kawałek więcej. Nie ma określonego koloru,gdyż każdy uczeń który do niej wejdzie może zmienić kolor miękkiego dywanu i ścian na jakikolwiek sobie wymarzy.Na północnej i południowej ścianie znajdują się dwa wielkie okna, na których parapecie spokojnie mieszczą się dwie osoby. Na czas imprez które często odbywają się w tym miejscu okna można zasłonić wielkimi zasłonami,przez co w pokoju zapada przyjemny półmrok. W jednym z rogów mieści się gigantyczna narożna kanapa,a po podłodze w niewielkich kupkach są porozrzucane kolorowe poduszki. Na pięknej drewnianej szafce stoi różowy gramofon,a w szufladzie można znaleźć całą kolekcje płyt gramofonowych poczynając od klasyki a kończąc na ciężkich brzmieniach. Uczniowie uwielbiają spędzać tu czas,i organizować imprezy.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Ivy Haden
Ivy Haden

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : ścigająca, kapitan
Galeony : 405
  Liczba postów : 235
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8460-ivy-haden
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8480-ivy-haden-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8481-ivy-haden-kuferek#240059
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPon Wrz 22 2014, 21:38;

Rumieniec Ivy już dawno opuścił jej policzki i zalał kompletnie całą twarz. Temperatura w pokoju marzeń zdawała się już dawno przekroczyć dopuszczalne normy. Przez głowę Haden przemknęła myśl, że jest niemal jak w Indiach. Zasadnicza różnica polegała jednak na tym, że teraz nie groziły im dzikie zwierzęta, chwiejne kajaki czy miliardy niedomówień. Choć Ivy nie zdążyła wyjaśnić… niczego, czuła, że ich niecierpliwe dłonie i rozgrzane ciała mówią znacznie więcej, niż mogłyby w tej chwili wypowiedzieć usta. Wyjaśniały, pokazywały i odkrywały setki puzzli ze skomplikowanej układanki, którą obie starały się złożyć od pierwszego zamienionego słowa już na samym początku szkoły. Dakers coraz odważniej dotykała jej ciała, mając spore pole do popisu, gdy niespodziewanie znalazła się na kolanach Puchonki, a ich usta powróciły na właściwe miejsca – dokładnie przy sobie. Świat Haden wirował. Zaciskała powieki, by nie widzieć kolorowego pokoju, który chwiał się niebezpiecznie na wszystkie strony. A jednak chciała widzieć Krukonkę, patrzeć jej w oczy i wierzyć, że za odbijającym się w nich pragnieniem jest coś więcej. Drgnęła gwałtownie, gdy Avis dotknęła jej żeber. Nikt nigdy nie dotknął ich w sposób, który posłałby przyjemne dreszcze wzdłuż całego kręgosłupa Ivy. Nie była pewna czy to rozgrzane uda Dakers, czy może te drobne elektryzujące impulsy sprawiają, że dół jej płaskiego brzucha zdawał się płonąć. Co miała zrobić? Co POWINNA zrobić? Chciała powiedzieć tak wiele, chociaż jej usta były definitywnie zajęte. Poza tym i tak nie byłaby teraz w stanie sformułować sensownego zdania. Nagle jeden z, z pewnością drewnianych, trybików w jej głowie drgnął, a potem zaczął się wyrywać i Ivy nie potrafiła już skupić się na dotyku Avis.
- Czekaj – wydyszała, odrywając się od najpiękniejszego stworzenia, jakie w życiu dane jej było zobaczyć. Nawet wile nie robiły na niej tak ogromnego wrażenia, jak ta dziewczyna. Zastanawiała się, czemu nigdy nie powiedziała tego Dakers. Czy mógł istnieć piękniejszy komplement?
- Jesteś lepsza niż wile - wydukała, myśląc, że przynajmniej w tej chwili to zdanie musi wystarczyć w ramach nadrobienia.
Nie była pewna, jak wydostać się spod gorącego ciała Krukonki. Być może dlatego, że wcale nie chciała tego robić. A jednak ten impuls… Merlinie! Chaos w jej głowie sprawiał, że nie potrafiła się na niczym skupić. Na przemian myślała o przedmiocie, który krył się na dnie jej torby i o dłoniach Avis, które, gdyby tylko im pozwoliła, z pewnością za chwilę odnalazłyby drogę do drobnych piersi i… Och! Jak ona tego chciała! Nie sądziła, by Dakers była zadowolona z obrotu spraw, ale odsunęła ją zdecydowanie i wstała z kanapy. Nie mogła uznać tego za najlepszy pomysł w swoim życiu, gdy świat ponownie zawirował z taką gwałtownością, że ledwie utrzymała się na miękkich nogach. Nie do końca świadoma faktu, że jej ubrania podwijają się, jak im się tylko podoba, dopadła ostatecznie do swojej torby, wygrzebując z niej szybko małe, papierowe pudełeczko. Niebieskie, jak herb Domu Avis. Z szarą wstążeczką, jak jej oczy. Ozdobione maleńkimi, zaczarowanymi kruczkami, które latały radośnie po ściankach, by ostatecznie zebrać się w niewielki kształt serduszka. Kiedy o tym teraz pomyślała… To było tak tandetne. Podniosła się chwiejnie, patrząc na Krukonkę. Lekko zaczerwienione od pocałunków usta. I zanim mogłaby pomyśleć albo powiedzieć coś głupiego… Zanim mogłaby się zawstydzić w sposób, w jaki robiła to zawsze, kiedy w pobliżu była Dakers… Była z powrotem na kanapie, zdobywając kolana Vi. Nie chciała, żeby Krukonka kiedykolwiek widziała ją w takim stanie. Nie chciała, żeby tak wyglądała ich rozmowa, jej wyznania. Ale było już za późno, żeby się wycofać. Rollercoaster, do którego niechcący wsiadły, ruszył z piskiem. Chociaż rumieniła się wściekle i drżała na całym ciele, jakby była w delirium, nie potrafiła przestać całować zachłannie Avis. Położyła dłonie na dłoniach Dakers, prowadząc je po własnych udach. Miała wrażenie, że pudełko, które jeszcze minutę temu było najważniejsze na świecie, teraz leży gdzieś na podłodze.
Jej podświadomość skamlała cichutko, że nie pogniewałaby się na małego skrzata, który dostarczyłby jej teraz eliksir trzeźwiący. Jej pierwsza noc z Krukonką, którą wyobrażała sobie z raz czy dwa – najwyżej dwieście – w nieco śmielszych fantazjach miała pachnieć różami i feromonami, a nie Ognistą Whiskey. Ale czy istniała możliwość, żeby odmówić Avis Dakers w takiej sytuacji? Bo, szczerze, która normalna Ivy Haden chciałaby to zrobić?
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Lis 28 2014, 10:17;

Wszystko mu się na głowę waliło. Projekt, matka, Jarka. Mało spał, jeszcze mniej jadł, Ale więcej palił. Więcej przeklinał. I efektem tego wszystkiego trochę schudł. I unikał Voice. Tak to najlepsze słowo na to co robił ze swoją dziewczyną. Bał się w sumei że ją do siebie zniechęci. A tego nie chciał. Chciał być dla niej dobry. Kochany. Nie chciał żeby poznała go z tej złej strony. A dopóki nie potrafił, lub nie miał sił wykrzesać z siebie tej dobrej strony unikał dziewczyny. I z tego wszystkiego znów złamał daną jej obietnicę. Zachowywał się jak kretyn i ktoś dawno powinienn dac mu po mordzie. Co by się ogarnął, Voice powinna mieć starszego brata. Takiego który znalazłby Czecha sprzedał mu parę razy i wbił do tej czeskiej łepetyny jaki skarb posiada.
Sam oczywiście, jak jakiś pieprzony romantyk umierał z tęsknoty. To wszystko było nader skomplikowane. Może gdyby Voice robiła mu sceny, płakała, wrzeszczała to by się otrząsnał? Nie wiedział. Ale jedno było pewne. Nie potrafił się odnaleźć ani w związku ani w byciu jej chłopakiem. Jednym plusem tego że nie miał na nic czasu był fakt że nie miał czasu nawet pomyśleć żeby ją zdradzić.
Umówił się z Voice w pokoju marzeń. Im bliżej była chwila kiedy mieli się spotkać, tym mocnej biło mu serce. Czemu on zwyczajnie nie wierzył że może być szczęśliwy? Przecież zostało mu do tego pół kroku a on cały czas się wahał. Do gramofonu włożył płytę Veritaserum.Bardzo ich lubił tak w sumie. Ściany i poduszki przybrały kolor jesiennych liści. Jesień była jego ulubioną porą roku. Usiadł na dużym parapecie wpatrując się w okno.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Lis 28 2014, 15:46;

Co tego dnia czuła Lloyd? Większą tęsknotę niż zazwyczaj i tylko to skłoniło ją do napisania do niego. Nie chciała się mu narzucać. Wydawało jej się, że po prostu ją okłamywał. Mówił o tej całej miłości tylko dlatego, że nie chciał, żeby było jej przykro i po prostu wycofał się, gdy stwierdził, że to nie fair. Jakoś z tym żyła. Próbowała zapomnieć, skupić na czymkolwiek innym. Raz na zawsze nauczyć się, że kochanie nie jest dla niej... Ale nie potrafiła. Nie dawała rady. Za każdym razem jednak napisany już do niego list wyrzucała. Aż do dzisiaj. Spotkała się z matką. Matką, która powinna chociaż trochę się o nią troszczyć, chociaż spróbować zrozumieć. Historia o Czechu, w dodatku czarodzieju półkrwi który nie śpi na pieniądzach, nie spotkała się z akceptacją. Z resztą nie miała prawa się z nią spotkać. Voice jednak nie spodziewała się, że Amity będzie się do tego stopnia rzucać. Że ją uderzy, podrapie, zwyzywa. Że przypomni jej to chore dzieciństwo.
Musiała się z nim zobaczyć. Ustalić pewne rzeczy, pewne rzeczy wyjaśnić. Weszła do pokoju marzeń z zapłakanymi oczami, które widocznie musiała pośpiesznie wytrzeć, idąc po schodach. Czarna podkoszulka była nieco za luźna i odsłaniała sporą część zadrapania na prawym obojczyku. Mimo szarej bluzy na ramionach drżała lekko z zimna. Tak bardzo miała tego wszystkiego dosyć.
Zamknęła za sobą cicho drzwi, idąc powoli w jego stronę, unikając jego spojrzenia.
- Veritaserum - stwierdziła, nie pozwalając głosowi zadrżeć. Stanęła przy parapecie, na którym siedział Leo i delikatnie musnęła palcami jego dłoń. - Powinnam Ci je podać, żeby wiedzieć, co jest grane? To się powtarza, wiesz? Znowu mnie unikasz. Znowu. Wiesz, jak to boli? - dodała, biorąc go lekko za rękę i wdrapując się na parapet, żeby usiąść tuż obok niego, wciąż nie podnosząc wzroku.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Lis 28 2014, 16:17;

Nie wiedział o tym wszystkim, nie mówiła mu. Ani o matce ani o pochodzeniu blizn. Których miała mnóstwo. Z resztą kiedy miała mu to powiedzieć? Jak jej unikał? A może w czasie tych krótkich spotkań? Zdecydowanie, Czech był nie poważny. Ale taki był. Jak wiatr. Uciekał. Nie dało się go oswoić, złapać w klatkę. A synonimem klatki był związek. Cykał się. Więc uciekał. Był uciekinierem i kłamcą. Najlepszym ze wszystkich. Ale ją kochał. Dlatego jej odpisywał, spotykał się. Potrzebował jej, a z drugiej strony bał się że to ona go zabije. Nie był na to gotowy. To wszystko było jak poplątana wełna. Nie do rozplątania za jednym razem.
Usłyszał jak weszła do pokoju. Ale nie odwrócił wzroku od okna, stchórzył. Zawsze tchórzył. Poczuł jej zapach, delikatny dotyk. Serce zabiło mu szybciej. Przełknął ślinę wraz z gorzkimi słowami prawy które mu zaserwowała. Miała rację. Znów robił to samo, uciekał, ranił i kłamał. Gdy obok niego usiadła, wplótł palce w jej dłoń a drugą dłonią podniósł jej brodę do góry. Wtedy zobaczył świeże plamy na policzkach, zadrapanie na obojczykach. Mimowolnie spiął mięśnie:
-Co Ci się stało? Twoja twarz, obojczyk? Voice...- ostatnie słowo wyszeptał żeby odnaleźć jej oczy.- Co tu jest grane? Co się dzieje?- na jej zarzuty nie odpowiedział nic. Na to przyjdzie czas później
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Lis 28 2014, 16:42;

Nie chciała nic mówić. Sądziła, że lepiej będzie, gdy nic mu nigdy nie powie. To nie było w porządku, ale było o wiele łatwiejsze. Miała nadzieję, że po prostu Leo nigdy nie zobaczy jej w takim stanie - zapłakanej, ze świeżą raną na ciele, zdenerwowanej, czujnej, tak okropnie kruchej, niepewnej. Wydawało jej się, że taka sytuacja i tak nigdy nie będzie miała miejsca. Mogła się nie zjawić. Postąpić tak jak on kiedyś, stchórzyć i nie przyjść. Ale zrobiła to i teraz kurewsko tego żałowała. Był tak wychudzony, dziwnie zakłopotany...
Ścisnęła odruchowo jego dłoń, jakby upewniając się, że na pewno to zrobił. Że naprawdę chwycił ją za rękę. Ale gdy tylko złapał ją za brodę, gdy na nią spojrzał... Odwróciła głowę, wyrwała palce z jego uścisku, z trudem przełknęła ślinę. Naprawdę nie powinna była tu przychodzić, pisać do niego, powinna zostawić to wszystko w cholerę. Nie spotykać się z matką, poradzić sobie samej, tak jak zawsze.
- Teraz się interesujesz? Dopiero kurwa teraz? - spytała, ocierając pospiesznie znów płynące po policzkach łzy. Boże, nie chciała teraz płakać, pokazywać mu słabości. Chciała wejść z wysoko podniesioną głową, rzucić parę gorzkich słów i wyjść pewnym krokiem, trzaskając drzwiami. Co z tego wyszło? Zaczęła zaprzątać mu głowę swoim problemem. - Tak mnie kocha matka. I tak samo pewnie kochasz mnie Ty, co? Powiedziałam jej o Tobie. Chciałam, żeby mnie wsparła. Tęskniłam za Tobą, kurwa, tęskniłam - dodała jeszcze szybko, ciężko łapiąc powietrze, błądząc wzrokiem jak najdalej od niego. Żałowała tych wszystkich słów. Zbyt dużo powiedziała, jak zawsze wtedy, gdy tylko znajdował się obok. Spojrzała na chwilę w jego oczy. Na tą jedną, krótką chwilę, po której szepnęła jakieś jedno, naprawdę ciche słowo... Chyba przepraszam.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Lis 28 2014, 18:23;

Oni za dużo myśleli i to był ich problem. Za dużo analizowali i za dużo się przejmowali. Od tego przecież dla siebie byli. Żeby obarczać się problemami. Żeby płakać sobie w ramionach i kochać się ponad wszystko. Po to właśnie Bóg postawił ich na swojej drodze. A nie po to wszystko. Znów Bóg zawiódł Leosia. Pieprzony hipokryta z tego gościa.
Zbiła go z pantałyku tą reakcją. Sam nie wiedział czego się spodziewał, miała wpaść mu w ramiona, mówiąc jak bardzo go kocha? Nie, nie zasłużył sobie na to. Zostawił ją. I to widocznie wtedy gdy najbardziej go potrzebowała. Był popieprzony. Zilya miała rację, był zwyczajnie popieprzony.
Nie mógł siedzieć i patrzeć jak płacze. Gdy wylewała z siebie cały ból jak jej sprawił wstał, i do niej podszedł. Matka, Jarka, długi, projekt. Chuj z tym wszystkim. Była Voice. Nie powinien jej zostawiać. Co jeszcze miało się stać, żeby to do cholery zrozumiał?! Przecież nie mógł jej stracić. Wyciągnął swoje, w porównaniu do jej duże dłonie i przytulił do siebie. Bał się że mu się wyrwie, ale co miał do stracenia. No co? Trzymał ją i mówił:
-Mała błagam, daj mi w pysk. Nie chce, nie płacz proszę...- odsunął się od niej, ale objął jej twarz w dłonie. Musiała na niego spojrzeć! Boże, to wszystko jak jakiś okropny melodramat, hiszpańska telenowela. Co miał jej powiedzieć? Kocham Cię, ale nie umiem tego ogarnąć? To dla mnie za dużo? Nie wiedział. Nie wiedział co ma zrobić żeby ona po raz kolejny mu zaufała. Cały czas w kółko popełniał ten sam błąd, idiota. Odsunął się od niej i ruszył na drugi koniec pokoju. Z bezsilności rosła w nim agresja. Podszedł do ściany i w nią uderzył. Mocno, poczuł to w kościach. Spojrzał na nią, oczy same napełniły mu się łzami. Przełknął je. Priborsky nigdy nie płakał.:
-Kurwa Mała, buduje ten domek z kart, a ktoś cały czas przychodzi i rusza stołem. Wszystko mi się sypie w rękach. Wszystko słyszysz? Rodzina, nauka i Ty... Przede wszystkim Ty. Czuję jak mi uciekasz, jak Cię do cholery tracę. Patrzecie wszyscy Priborsky taki silny, taki wyszczekany! Gówno prawda! Stek kłamstw. Nie radzę sobie. Ani z tym że wszystko się sypie ani z tym że tak cholernie Cię kocham. Do utraty tchu. Nie wiem jak mam Cię kochać, tak żebyś była szczęśliwa. Nie wiem co mogę Ci dać?- stał z pustymi rękoma. Czemu to wszystko tak się komplikowało?
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Lis 28 2014, 18:49;

Nigdy nie uważała go za skurwysyna. Nigdy nie był dla niej idiotą. Odkąd tylko zaczęła z nim pisać, uważała go za najwspanialszego faceta na świecie - najukochańszego, najtroskliwszego. Szukała w jego oczach czegoś z osoby, za którą wszyscy go uważali, ale nigdy tego nie znalazła. Nawet teraz nie umiała spojrzeć na niego jak na jakiegoś pieprzonego dupka. Próbowała go po prostu zrozumieć, samej sobie wytłumaczyć, że miał powody, by jej unikać.
Przez chwilę próbowała mu się wyrwać, ale po niespełna dwóch sekundach zaczęła się uspokajać, łzy powoli przestawały płynąć po jej policzkach. Zawsze tak było. Zawsze sprawiał, że wszystko stawało się nieco prostsze, przyjemniejsze. Że zaczynała głębiej oddychać, jaśniej myśleć. Gdy tylko objął jej twarz spojrzała mu w końcu w oczy, z wyraźną tęsknotą.
- Przepraszam... - powtórzyła, tuląc policzek do jego dłoni, przymykając powieki, wciąż na niego patrząc. Gdy tylko odsunął się, gdy uderzył pięścią w ścianę, zrozumiała, że mu zależy. Zrozumiała, jak bardzo jest wszystkim przygnieciony. Jak bardzo jest mu ciężko.
Coś w niej pękło. Wstała z parapetu i ruszyła w jego stronę. Pchnęła go lekko tak, by przylgnął plecami do ściany. Jedną rękę położyła na jego torsie, a drogą wsunęła pod jego koszulkę, muskając palcami nagą skórę. Usta przycisnęła do jego ust i pocałowała go mocno, intensywnie, wyładowując całą nagromadzoną w sobie gorycz. W końcu przesunęła dłonie na jego dłonie i złapała je delikatnie, nachylając się w stronę jego ucha.
- Przestańmy o tym wszystkim do chuja rozmyślać. To nas gubi, rozumiesz? To, że tak cholernie się wszystkim przejmujemy. Zapomnijmy. Tylko na chwilę, błagam, zapomnijmy. Bądźmy w końcu ze sobą szczęśliwi, nie zamartwiajmy się, bo stracimy to, co mamy - szeptała z tą niezłomną pewnością, która wyjątkowo nie była sztuczna.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Lis 28 2014, 19:20;

Spodziewał się że zacznie płakać. Albo że go zwyzywa i wyjdzie. Nigdy więcej jej nie zobaczy. Wszystkie najmniejsze komórki jego ciała się na to przygotowały. Na ten fizyczny ból, jaki miała mu zafundować swoim odejściem. Nawarzył piwa to teraz będzie musiał wypić- duszkiem.
Zacisnął szczęka gdy zobaczył że wstaje. No teraz, być albo nie być. To co zrobiła, kompletnie go skołowało. Nigdy go tak nie całowała. Nigdy nikt go tak nie całował. Nie protestował, potrzebował tego, potrzebował jej. Jej ust, jej dotyku, jej zapachu. Odwzajemnił pocałunek z mocą i namiętnością. Pod wpływem jej dotyku przechodził go dreszcz. Jej słów też się nie spodziewał. Przytulił ją do siebie mocniej, pocałował ją w szyje:
-Przestańmy- szepnął, bał się że jak powie to głośno to głos mu zadrży. Podniósł ją, a ona oplotła go nogami w biodrach. Uśmiechnął się, ten uśmiech był zarezerwowany tylko dla niej. Podszedł w stronę kanapy po czym usiadł trzymając Ślizgonkę na kolanach. Zdjął z niej bluzę. Spojrzał zatroskany na zadrapanie i zaczerwienienia na jej ciele. Złożył w tych miejscach delikatne pocałunki.:
-Obiecuję, nie skrzywdzi Cię już więcej...- to nie była taka tam obietnica. Nie pozwolił jej nic więcej powiedzieć, bo ją pocałował. Namiętnie, zachłannie. Kochał ją i nie mógł tego spierdolić. Jego dłonie powędrowały na jej lędzwia. Przysunął ją jeszcze bliżej. Pragnął jej dotyku.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Lis 28 2014, 21:51;

Nie wyszłaby. Pewnie żałowałaby tego jeszcze bardziej niż wejścia. Odpuszczenie teraz, gdy mieli szansę tyle między sobą sprecyzować, byłoby głupotą. Był dla niej ważny, najważniejszy... I był jedyną osobą, która się o nią troszczyła. Jedyną osobą, której mogła zaufać i przy której nie musiała panować nad emocjami i dobierać właściwych słów. Nie mogła go stracić, nie mogła go zranić ani odrzucić. Mimo wielu prób wyrzucenia go z głowy wciąż w niej siedział, w dodatku na honorowym miejscu i właśnie teraz, w tej chwili Voice stwierdziła, że nie będzie dalej z tym walczyć. Że pozwoli mu, by był jej szaleństwem.
Gdy odwzajemnił pocałunek znów dotarło do niej, tym razem ze zdwojoną siłą, że to nie złudzenie - kochał ją i jej potrzebował, pragnął jej. Cieszyła się z tego.
- Najwyższa pora - odparła, uśmiechając się, gdy tylko ją podniósł i obejmując go nogami w pasie. To działo się naprawdę? Naprawdę trzymał ją teraz w ramionach, niosąc na kanapę, przenosząc do rzeczywistości jej fantazje? Usiadła mu na kolanach i zadrżała lekko, gdy jego dłonie zetknęły się z jej nagą skórą. Zobaczyła w jego oczach troskę. Nie chciał tego widzieć. Nie chciał widzieć żadnych ran na jej ciele, wiedziała o tym. Każde ucałowane zaczerwienienie na moment przestawało boleć. Westchnęła cicho, obsuwając z ramion ramiączka koszulki, pokazując fragmenty czarnego, koronkowego stanika.
Odwzajemniła pocałunek i chwyciła za brzegi jego koszulki, ściągając ją z niego i odrzucając gdzieś na bok. Przywarła do niego mocniej, błądząc dłońmi po jego torsie, ramionach, szyi, rozkoszując się wciąż brzmiącą w jej głowie obietnicą.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptySob Lis 29 2014, 13:19;

Nigdy nie miał takiej kobiety jak ona. Oczywiście, przez jego sypialnie i ciało przewinęło się mnóstwo dziewczyn. Całował nie jedne usta. Nigdy tego przed nikim nie ukrywał. Ale to zawsze to był tylko seks. Zawsze tylko potrzeba zaspokojenia pragnienia, wyładowanie agresji. Poczucie się lepiej. Nie pamiętał żeby kiedykolwiek szarpało nim pożądanie, żeby myślał o tym jak uszczęśliwić kobietę. Zawsze to on i jego przyjemność. Zawsze on i jego pragnienia. Kobiety były narzędziem. Może dlatego cały drżał pod najmniejszym dotykiem jej ust, dłoni. Denerwował się, jak przed swoim pierwszym razem. Jak przed pierwszymi wagarami. Chciał jej sprawić przyjemność, chciał przeżywać to z nią. To nie miała być tylko czynność, to miało być coś co sprawi że wreszcie będą mieli siebie w pełni.
Westchnął głośno, gdy zdjęła mu koszulkę, gdy do niego przyległa. Serce waliło mu jak oszalałe. Nigdy z nikim tak się nie całował, nigdy nikogo tak nie dotykał. Z taką czułością... z miłością. Było jasne- kochał ją.
Zdjął koszulkę z dziewczyny, obsypując jej szyję i obojczyki pocałunkami. Rozkoszował się jej zapachem, fakturą jej skóry. Liczył w myślach uderzenia jej serca, oddychał równo z nią. Niechętnie oderwał się od niej i wplótł palce jednej dłoni w jej włosy. Nigdzie mu się nie śpieszyło, chciał żeby zapamiętali to co miało się wydarzyć jak najlepiej. Jako najlepsze wydarzenie w ich życiu. Wspólnym życiu.:
-Jesteś najpiękniejsza...- nigdy nie szeptał takich banałów. Dla niej mógł zrobić wszystko. I to nie są zbędne przechwałki. Na prawdę, zrobiłby wszystko. Znów ją pocałował dłonie kierując po za linie spodni które miała na sobie. Teraz dziękował losowi za to że nie dał mu sposobności do przygodnego seksu z kimkolwiek innym. Voice była warta czekania.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptySob Lis 29 2014, 14:58;

Seks z miłości zawsze był dla Voice abstrakcją. W ogóle miłość uważała za bujdę i niepotrzebną bajkę dla małych dziewczynek. Nigdy nie sądziła, że się zakocha, że będzie kogoś w ten sposób i tak mocno pragnąć. Leo wywrócił wszystko do góry nogami, cały jej system wartości. Przy nim nie była w stanie cedzić uczuć, dobierać słów, oszukiwać, zakładać masek. Przy nim nauczyła się troski o drugą osobę i przy nim nauczyła się ufać... Chociaż wszyscy uważali, że Lloyd, która komuś ufa, nie ma prawa istnienia.
Jej serce szybciej dla niego biło, oddech przyspieszył, ciało lekko drżało, a szare oczy wyrażały całą tą nagromadzoną w niej miłość i pożądanie. Sunęła dłońmi po jego ciele, a każdy dotyk kwitowała wstrzymaniem oddechu. Nikt nigdy nie zajmował się nią w ten sposób. Nie pieścił jej skóry z taką czułością. Chciała sprawić mu przyjemność, podziękować za wszystko, co jej dawał. Marzyła, by dotykał jej w ten sposób częściej. Marzyła o nim. Marzyła, by był tylko jej. Jej już do końca. Wiedziała, że ten moment zapamięta na długo... Może nawet na zawsze?
Gdy tylko zdjął z niej koszulkę pomyślała sobie, że wszystko między nimi dzieje się szybko. Po pierwszym spotkaniu cała ta znajomość rozwijała się z minuty na minutę w oczywistym kierunku... Jakby byli dla siebie stworzeni i nie potrzebowali czasu, żeby to zrozumieć. Przesunęła dłonie na jego plecy, padała palcami każdy drgający mięsień, poddawała się jego dotykowi. Jego oddech na jej skórze wywoływał uśmiech na jej twarzy. Był tak blisko... Tak cholernie blisko.
Chwyciła go lekko za podbródek i spojrzała mu w oczy.
- Kocham Cię. Potrzebuję... Chcę być Twoja. Chcę, żebyś był ze mną szczęśliwy - szeptała, całując miękko kącik jego ust aż do chwili, gdy znów ją pocałował. Cicho jęknęła, gdy sięgnął dłońmi niżej. Naprawdę intensywnie na niego reagowała.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptySob Lis 29 2014, 22:03;

To wszystko działo się tak szybko. Wdech, wydech, dotyk, dreszcze. Była tak blisko, tylko jego. Tylko dla niego. Dziwnie mu było z tą stabilnością. Nieswojo, ale nie protestował. W końcu cała ta sytuacja była dla nich nowa.
Nic o niej nie wiedział. Jakie lubi dostawac kwiaty? Na którym boku lubi spać? Czy jest leworęczna czy praworęczna? Nic. Dokładnie jedno wielkie zero. Mimo to w jej towarzystwie czuł się najlepiej. Nie musiał nikogo udawać. Była jego szaleństwem. Był dla niej jak złoty znicz. Mógł spełniać wszystkie swoje marzenia, niczego się nie bać. Wiedział że go nie odtrąci. Bo jeżeli miałaby to zrobić, już dawno by to zrobiła.Jakby ktoś na nich popatrzył tak z boku, pewnie zacząłby się śmiać. Znali się może trzy miesiące, nie wiedzieli o sobie nic. Tego nie można było nazwać miłością. A jednak. Leoś postanowił pójść za głosem swojej dziewczyny- i przestać się zastanawiać. Tak będzie najlepiej.
To co działo się między nimi chciał nazywać tańcem. Byli idealnie dopasowani, reagowali na siebie jakby czytali sobie w myślach. Gdy złapała go za podbródek, lekko się napiął ale tylko chłonął słowa, którymi go obdarowała. Te ciepłe, pełne miłości słowa. Słowa których nikt nigdy do niego nie wypowiedział. Dobrze na siebie trafili, dawali sobie miłość której nigdy nie mieli za dużo.
Nie pamiętał żeby kiedykolwiek drżały mu ręce gdy miał rozpiąć kobiecy stanik. Krew w nim buzowała, a napięcie które tworzyło się w jego kroczu coraz mocniej dawało o sobie znać. Chciał ją mieć tylko dla siebie. Podobał mu się ten stanik, dlatego uważał jak odrzucał go na bok. Była piękna. A przede wszystkim była jego. Tylko jego.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyNie Lis 30 2014, 14:34;

Nie musieli się z niczym spieszyć. Na wszystko mieli czas, mogli dowiedzieć się o sobie tych najważniejszych i najmniej ważnych rzeczy kiedy tylko mieli ochotę, bo... A, zaraz, Sfinks. Lloyd raczej niespecjalnie interesował ten projekt, ale ostatnio zastanawiała się, czy Leo po zakończeniu zamierza wyjechać, czy zostać. To w ich relacjach miało kluczowe znaczenie, ale ona nigdy nie pytała. Wolała, żeby sam jej o tym powiedział. Nigdy nie chciała wyjść przed nim na ciekawską idiotkę, która myśli tylko o sobie i swoich potrzebach. Chciała mu dać trochę luzu, swobody, nie chciała go więzić, podcinać mu skrzydeł, ustalać sztywnych zasad, jakimi powinien się kierować, jeśli chce ją przy sobie zatrzymać. Nie chciała go zmieniać ani kreować na nowo. Taki był wspaniały, przynajmniej dla niej.
Chciała mu kiedyś wszystko o sobie powiedzieć, z malutkimi szczegółami. Położyć się, zamknąć oczy i mówić, opowiadać swoją historię, przetaczać swoje wady i zalety, upodobania. Ufała mu tak bardzo, że odpowiedziałaby na każde pytanie. Wiedziała, że nie wykorzystałby swojej wiedzy przeciw niej. Miała gdzieś to, że tak krótko się znają. Niektórych ludzi znała przecież wiele lat, a w przeciwieństwie do Leosia nie znaczyli dla niej nic.
Pogładziła go palcem po policzku, gdy poczuła, jak się spina. Nie chciała go denerwować, stresować, smucić. Ani teraz, ani nigdy. Przylgnęła do niego jeszcze odrobinę mocniej, gdy rozpinał jej stanik i pocałowała go, tym razem odrobinę spokojniej, unosząc delikatnie biodra do góry, by rozpiąć mu spodnie. Przesunęła palcami wzdłuż linii jego paska, drażniąc wrażliwą skórę. Tak mocno kogoś potrzebować...
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyNie Lis 30 2014, 16:48;


Nigdy nic nie planował, teraz też nie. Powinien wrócić do Czech. Jarka już wróciła, trzeba było spłacać długi. On też był w domu. Ale wrócił do Hogwartu, do niej. Gdyby chodziło o sam projekt, już dawno by go tu nie było. Wszystko się bardzo pokomplikowało. Nie mógł jej nawet zabrać do Czech. Matkę wyrzucili z mieszkania, na które tyle czasu odkładali, pracowali wszyscy troje żeby opłacić czynsz. Teraz przypadł im w przydziale jakiś socjalny lokal. A Miroslava tylko się modliła, wierząc że Bóg ją uratuje. Jak Leoś tylko o tym myślał, krew w nim wrzała- nie rozumiał jak można być tak naiwnym? Ale jeżeli miałby teraz odpowiedź na pytanie co zamierza zrobi po projekcie odpowiedziałby: zostać z Voice. Dziewczyna przysłoniła mu cały świat.
Z jego piersi wydobyło się głośne, krótkie westchnienie gdy dziewczyna rozpięła mu spodnie. Nie zamierzał dłużej czekać. Dał się ponieść pożądaniu. Wstał i położył ją na kanapie. Dziękował w myślach komuś kto projektował ten pokój za to że kanapa miała tak pokaźne rozmiary. Szybko pozbył się spodni swojej dziewczyny jak i swoich. Stanął nad nią z łobuzerskim uśmiechem, a ciepłymi dłońmi przejechał pieszcząc delikatnie całe ciało. Ludzie, nawet sobie nie wyobrażacie jak jej pragnął! Nachylił się składając delikatne ciepłe pocałunki na skórze Voice. Chciał żeby czuła się ważna, żeby było jej dobrze. Nerwowo zaczął myśleć o tym czy mają jak się zabezpieczyć. Nie chciał się z niczym narzucać, to ona musiała powiedzieć tak. Ustami bądź ciałem, ale potrzebował przyzwolenia.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyNie Lis 30 2014, 21:01;

+18
Mogła mu pomóc. Pomóc ze wszystkim, pomóc to jakoś ogarnąć. Wystarczyłoby tylko, żeby jej powiedział. Był dla niej ważny i zadbałaby, żeby całe jego życie się ułożyło. W końcu nazywała się Voice Cataclysm Lloyd i nie znała rzeczy niemożliwych. Nawet rozpieprzone na najmniejsze kawałki rzeczy była w stanie pozbierać do kupy... Z własnymi myślami jej się to udało. Znalazła hipnotyzera i uporała się ze wspomnieniami. Dała radę odizolować się od Cedrica. Grzecznie zniosła wszystko, co ostatnimi czasy szykował na nią Greengrass... A to wszystko tylko po to, żeby zbliżyć się do brata. Niektóre cele trzeba osiągać małymi kroczkami. Dopiero zaczynała uczyć się tej zasady, ale wprowadzała ją w życie coraz częściej, do wszystkiego podchodząc powoli. Ale, wracając do tematu, chciała mu pomóc się pozbierać. I pozbierać cały ten syf, który dookoła niego się wytworzył. Bajzel złych emocji i przeżyć.
Powietrze uciekło jej z płuc, gdy położył ją na kanapie, ściągając z niej spodnie. Pospiesznie sięgnęła tylko do kieszeni, chowając w dłoni coś małego... Buteleczkę? Nie ważne. Ważne było to, jak przymknęła oczy, z cichym westchnieniem odwracając głowę na bok, gdy jej dotknął. Czuła się kochana, a przede wszystkim bezpieczna, jak rzadko kiedy. Tak delikatny dotyk z reguły kwitowała ucieczką, ale nie w tym przypadku. Jego się nie bała. Wiedziała, że przed wszystkim ją ochroni. Rozchyliła powieki, kiedy się odsunął i spojrzała mu z lekkim uśmiechem w oczy, otwierając dłoń. Trzymała w niej małą fiolkę z eliksirem zabezpieczającym. Nie do końca pamiętała, ale chyba ukradła ją dziewczynie w jakimś klubie...
- To co, nasze zdrowie? - spytała, podpierając się na łokciu. Wyjęła korek i wypiła zawartość buteleczki, by po chwili puste naczynie odrzucić gdzieś na stertę walających się po podłodze ubrań. Czyżby to było to ważne tak?
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Gru 05 2014, 16:50;

+18

Uwielbiał każdy centymetr jej ciała. Była naprawdę piękna. Kto by pomyślał że mogło to być ważne dla Priborskiego. Ale z nią na prawdę się liczył. Było z nią po prostu inaczej. Byłą lekarstwem na całe zło tego pieprzonego świata. Jego lekarstwem, jego uzależnianiem. Szaleństwem. Wariował. Ale pierwszy raz to wariactwo mu nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Chciał więcej i więcej. Potrzebował jej miłości, wparcia. Byli jak przekrojone jabłko. Idealnie dopasowani.
Na widok eliksiru, uśmiechnął się. Widocznie dziewczyna przewidziała taki rozwój wydarzeń. Ekscytował go fakt, że zaraz będzie kochał się z kobietą którą kocha. Ale z drugiej strony nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Przylgnął do niej ciałem, całując.
Nawet nie wiedział kiedy byli już kompletnie nadzy. Przewrócił się na plecy, oddychając głęboko przyciągając dziewczynę do siebie. Miał dość tej gry wstępnej. Voice usiadła na nim, każdy jej ruch już doprowadzał go do szaleństwa. Napięcie które wyczuwał, stawało się nie do zniesienia. Nie mogli czekać ani chwili dłużej. Położył swoje rozgrzane dłonie na jej biodrach, przygryzł wargę. Był w niej. Uśmiechnął się a z jego ust wydało się westchnienie pełne rozkoszy. Zaczął delikatnie poruszać swoimi biodrami, dłońmi dając znak żeby i działa. Dawno nie czuł się tak spełniony.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyPią Gru 05 2014, 19:26;

+18
Potrzebowała. Pragnęła. Całowała, dotykała, uwodziła. I kochała. Przede wszystkim kochała. Chyba pierwszy raz w życiu robiła coś takiego z miłości. Uczucia w niej buzowały, mięśnie lekko drżały, skóra była gorąca, oddech przerywany. Jeszcze nigdy się tak nie czuła. Przez chwilę bawiła się kosmykiem włosów rozsypanych po kanapie. Kusiła, jeszcze trochę, jeszcze odrobinę, mimo palącego pożądania. Chciała, żeby idealnie to wszystko zapamiętał, każdą sekundę; sama z resztą chciała zrobić to samo. Nie zapomnieć. To wspomnienie powinno być wyjątkowe, takie... Cóż. Kto nigdy takiego nie miał, i tak nie zrozumie.
Czy to przewidziała? Tak. Nie. Nie wiem. Pewnie czekała na ten moment już od jakiegoś czasu, ale nigdy nie odważyła się pokazać, jak bardzo potrzebuje, by był z nią blisko też fizycznie. Właśnie dzisiaj był ten moment, gdy nie wytrzymała. Gdy zaczęła go potrzebować jeszcze bardziej. Rozpaczliwie. Uśmiechnęła się do niego, wracając do zabawy kosmykiem włosów, a gdy do niej przylgnął, gdy znów ją pocałował, zmiękła i odwzajemniła pocałunek, delikatnie się w niego wtulając, jakby przypominając, że mu ufa.
Z jej ust wyrwał się cichy jęk już wtedy, gdy ją do siebie przyciągnął. Skóra przyjemnie mrowiła, serce biło coraz szybciej, mięśnie wiotczały, zapominając, jak pracować. Usiadła na nim, odgarniając włosy z piersi i zarzucając je do tyłu, by opadły miękko na plecy. Jego dłonie ją uspokoiły. Aż nagle poczuła go w sobie. Westchnęła, pochylając się do przodu, opierając dłonie tuż przy jego bokach. Zaczęła poruszać lekko biodrami, a blond kosmyki ponownie opadły na jej szyję i dekolt. Jego westchnienie ją usatysfakcjonowało.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptySob Gru 20 2014, 15:00;

+18

Miłość to piękne uczucie. Sprawia że ludzie się uśmiechają a cały świat pławi się w żywszych kolorach. Zakochani ludzie mają mniej problemów. I na prawdę trzeba współczuć wszystkim którzy nie poznali tego magicznego, uskrzydlającego uczucia.
Seks powinien być czynnikiem, dodatkiem. Jak lukier na piernikach. Wisienka na torcie. Nigdy na odwrót. Miłość to bliskość dusz, a nie ciał. Co nie zmienia faktu że jedno bez drugiego długo nie działa.
Oni zdecydowanie za dużo się o siebie bali. Ale Leoś postanowił z tym skończyć. Trochę z egoizmu, bo odczuwał fizycznie jej brak. Bolała go głowa, nie miał na nic siły. Przy niej ożywał, jak róża pustynni która zakwita pod wpływem kropli wody. Po za tym widział jak bardzo Voice go potrzebuje.
Nie zmienia to faktu, że teraz tak o tym nie myślał. W jego głowie była tylko ona. Jej piękne ciało, piersi, usta, dłonie. Byli idealnie dopasowani, ich biodra poruszały się w rytm jakiejś nieznanej muzyki. Muzyki ich ciał. Uwielbiał na nią patrzeć. Mogłaby tylko leżeć, a o by na nią patrzył. Czuł jak krew w nim buzuje. Znalazł ją oczami, w jego błękitnych źrenicach wręcz eksplodowała miłość. Jedną dłonią pieścił jej pierś. Chciał żeby zapamiętali ten moment. Na zawsze...
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptySob Gru 20 2014, 16:18;

+18
Panie i panowie, seks z miłości - rzecz kompletnie nowa dla Voice, jeszcze nie w pełni rozumiana. Dla niej zawsze seks był seksem, miłość abstrakcją, nawet ta w rodzinie. Nigdy nie doświadczyła żadnej miłości. Może właśnie dlatego tak zatraciła się w swoim Zniczu? Bo dawał jej to, co jest człowiekowi niezbędne do pełni szczęścia? Na początku całej tej korespondencji szukała w nim kogoś na kształt znajomego, później przyjaciela, brata, ojca, a ostatecznie uświadomiła sobie, że te wszystkie czynniki razem tworzyły coś zupełnie innego - osobę, która jest definicją miłości. Mogła mu zaufać, troszczył się o nią, był... Jej dopełnieniem?
Brakowało jej tego. Brakowało jej tej korony w postaci przekonania, że się mu podoba. Nigdy nie miała dobrego zdania na temat swojej aparycji i w sumie chyba właśnie dlatego uwielbiała seks i wszystko, co z nim związane. Czuła się wtedy pożądana, a - co za tym idzie - piękna. Chociaż przez te kilkanaście minut. Jego dotyk wciąż sprawiał, że jej ciało przechodziły delikatne, przyjemne dreszcze, a raz na jakiś czas z ust wydobywało się ciche westchnienie. W pewnym momencie jednak ciarki stały się silniejsze, poczuła to dobrze znane, słodkie napięcie i odruchowo zaczęła poruszać odrobinę intensywniej biodrami. Włosy spłynęły z jej ramion i opadły na tors Leosia, gdy pochyliła głowę, szepcząc z wyraźną rozkoszą jego imię. Jeszcze kilka razy, nieco wolniej, unosiła się i opadała, by po chwili ułożyć się tuż obok niego, wargami muskając miękko, kilka razy jego policzek, oczami szukając jego oczu, a ustami jego ust.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptySob Gru 20 2014, 22:07;

+18
Prawie nie pamiętał co myślał gdy pisał pierwszy list. Chyba był na kacu, brakowało mu tytoniu. To był ten gorszy okres w jego życiu. No nie ważne. Przede wszystkim ważne jest to, że pierwszy raz od bardzo dawna kiedy wylał swój żal, swoje pragnienia na papier. I wysłał, zamiast wyrzucić i napisać parę mało miłych słów do osoby po drugiej strony. Może to Bóg maczał w tym palce? Nie wiedział. Ale dzięki temu leżał tu teraz i przeżywał prawdopodobnie najpiękniejszą chwile w swoim dotychczasowym życiu.
Gdy zauważył, że Voice jest już blisko, po plecach przebiegł mu dreszcz. Bał się, że skończy przed nią. Oczywiście, był bardzo sprawnym kochankiem ale nigdy nic nie wiadomo. Gdy się do niego przysunęła, szeptała jego imię... Nigdy nie czuł się tak dobrze. Nie powstrzymywał się, skończył w niej. Było idealnie. Objął ją ramieniem gdy położyła się obok niego i czule pocałował. Te gesty były intuicyjne, nigdy wcześniej na nic takiego się nie zdobywał. Był w swoim małym niebie. Gdy już skończyli się całować, oparł swoje czoło o jej i powiedział:
-Kocham Cię- głos miał ciepły i pełen miłości. Czuł się szczęśliwy.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptySob Gru 20 2014, 22:40;

Zapomniała o wszystkim, co działo się... niespełna godzinę temu? Zapomniała o całej tej goryczy, złości, miażdżącym uczuciu samotności, zranienia, tęsknoty. Było tylko tu i teraz, a tu i teraz była szczęśliwa i spełniona, otulona jego ciepłem i zapachem. Nie było matki, brata, ojca, nie było problemów i wspomnień, które mogłyby zaboleć. Przymknęła oczy, gdy ją objął. Nigdy nie było jej tak dobrze i nigdy nie czuła się tak bezpieczna, co - cóż - w przypadku Voice zdarzało się nieczęsto. Wtuliła się w niego z bezgranicznym zaufaniem, a gdy ich wargi w końcu się odnalazły, westchnęła tylko cicho, odwzajemniając lekko, miękko pocałunek. Co by było, gdyby nie wzięła udziału w tej korespondencji? Gdyby nie dała mu drugiej szansy, nie zgodziła się na spotkanie z nim? Gdyby wtedy nie powiedziała mu, że chyba go kocha, że jest dla niej ważny? Teraz nie wyobrażała sobie świata bez niego, ale... W końcu ten świat mógł wyglądać kompletnie inaczej.
Ten gest z jego strony, zwykłe zetknięcie czół było czymś, co ją w pewien sposób... wzruszyło? To był taki mały akt oddania i zaufania, oznaka troski, czułości i tego czegoś, co łączy dwóch ludzi - tej więzi, która się między nimi w tak krótkim czasie wytworzyła. Jego słowa wywołały na jej twarzy delikatny, szczery uśmiech.
- Tak mocno, jak ja Ciebie? Najmocniej? - spytała, patrząc mu w oczy, które były teraz tak cudownie blisko.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyWto Gru 23 2014, 22:54;

Gdyby mógł, to co chwile szczypałby się po nadgarstkach żeby zobaczyć czy to wszystko co działo się teraz jest prawdziwe. Bardzo tego chciał, żeby to wszystko nie znikło jak za dotknięciem różdżki. Oczywiście, spodziewał się komplikacji. Wiedział, że pewnie nie minie miesiąc, a on znów będzie ją przepraszał za to że nie odzywał się od tygodnia. To było błędne koło, z którego chyba nie potrafił wyjść. Teraz obiecywał sobie, że już będzie inaczej, lepiej, że się postara. Opowie jej o całym swoim życiu, wszystkich swoich problemach. Wymacał palcami zaczerwienienia na jej obojczyku. Kiedy on zasłuży sobie, żeby o wszystkim wiedzieć? Czemu to nie mogło być prostsze? Po tej krótkiej chwili szczęścia, znów wróciły wątpliwości. Przełknął je z trudem, nie chciał tego wszystkiego w sobie zabijać.
Przysunął dziewczynę bliżej do siebie. Chciał poczuć, jeszcze przez kojące ciepło. Na pytanie, uśmiechnął się rozczulony. Kto by pomyślał, że takie proste zdanie może tak poruszyć człowieka:
-Tak, tak najmocniej jak tylko można kochać. Jak oddychanie. Jesteś moim oddychaniem- znów ją pocałował. Było po prostu dobrze.
Nie mogli za długo tak leżeć. Sale w wieżach miały nieszczelne okna. Czech poczuł jak dziewczyna zaczyna trząść się z zimna. Ucałował jej blade czoło i wstał z kanapy w poszukiwaniu ubrań Voice. Nie wstydził się swojej nagości, był dobrze zbudowany, po za tym wiedział że dla Ślizgonki jest pociągający. To było dla niego ważne. Gdy już pozbierał porozrzucane ubrania, usiadł obok niej na kanapie i zaczął się ubierać.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyWto Gru 23 2014, 23:20;

Bała się, że tak będzie. Że wszystko znowu posypie im się w rękach, na ich oczach. Pewnie by tego nie zniosła. Teraz, po tym wszystkim, po tych wszystkich pocałunkach, zapewnieniach o miłości, nie zniosłaby tego. Nie był jak ci wszyscy faceci, z którymi zdarzało jej się sypiać. Tu nie chodziło tylko o głupie zaspokojenie potrzeb. To miało ich dodatkowo ze sobą związać. To dla każdego z nich miał być ten pierwszy raz, gdy seks się z czymś wiąże. Co by sobie pomyślała, gdyby to się powtórzyło? Nie wiem. Ale pewnie stwierdziłaby, że bawił się z nią w chore podchody i chciał ją po prostu przelecieć. Że dobrze się bawił, patrząc, jak traci dla niego głowę. Ale nie chciała się teraz zastanawiać nad tym, co będzie. Chciała poddać się rozkosznemu poczuciu bezpieczeństwa.
Był tak blisko. Tak blisko, ale jeszcze przysunął ją do siebie. W tej chwili wydawało jej się oczywiste, że Leoś jej potrzebuje. Że ją kocha. Czuła jednak, że z czasem pojawią się wątpliwości co do tego... Ale czy tak nie jest zawsze i to w każdym przypadku?
Motyle w brzuchu to dziwne uczucie, zwłaszcza gdy ktoś po prostu do Ciebie mówi. Ni to ból, ni to ciepło... Uśmiechnęła się, a gdy ją pocałował, wtuliła się w niego.
W pewnym momencie zaczęło jej być zimno. Ciepło bijące od Czecha nie wystarczało, drżała lekko, nic jednak nie mówiąc. Zorientował się sam. Uważnie, z pewną czułością i miłością obserwowała go, gdy wstawał i zbierał porozrzucane ubrania. Usiadła, po czym wzięła od niego swoje rzeczy i również zaczęła się ubierać, od czasu do czasu posyłając mu spojrzenie czy uśmiech. W końcu wstała, biorąc go za rękę i pociągając w stronę drzwi.
- Napisz niedługo. Proszę - powiedziała, idąc tyłem do wyjścia, a przodem do niego. Już tęskniła.

[ztx2]
//jak będziesz chciała zagrać, to pisz sowę ;>
Powrót do góry Go down


Elishia Brockway
Elishia Brockway

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 491
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8580-elishia-brockway
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8581-pusia-elci#242490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8583-elishia-brockway#242495
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyWto Sty 06 2015, 10:58;

Today Lullaby April

Minęło dwadzieścia minut, potem pół godziny odkąd tu siedziała. Co sobie myślała? Czego właściwie oczekiwała od tego spotkania? Miała w głowie mętlik. Wyrzuty sumienia. Jednak wszystkie z nich odrzucała za każdym razem, gdy wdziewała ciało Lullbay. Będąc pewną, że jest sama i że chłopak za chwilę się pojawi postanowiła się przemienić. Jej blond włosy momentalnie przeszły czarnym kolorem, a twarz niemal całkiem się zmieniła. Jedyne, co zdradzało, że tak naprawdę jest kimś innym to jasne, błękitne oczy i figura. Zbyt męczące byłoby zmienić całą posturę ciała, a na swoje nie miała co narzekać, więc po co się wysilać?
Westchnęła cicho patrząc na drzwi i poprawiając najpierw krucze włosy, a potem sukienkę którą na sobie miała. Ona tu tak punktualnie, ślicznie a tego nadal nie ma. I wtedy przypomniało jej się jak bardzo był pijany. Zapewne niestety, ale tu nie dotrze. A może to i dobrze?
Powrót do góry Go down


Tony Stark
Tony Stark

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 39
  Liczba postów : 133
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10121-tony-stark
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10131-listy-milosne-do-tony-ego#281687
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10130-tony#281684
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyWto Sty 06 2015, 11:26;

Skoro zaproponował spotkanie, musiał się pojawić. Znalezienie nowych gaci stanowiło wielkie wyzwanie. Otworzył kufer i zaczął przeszukiwać go pod kątem czystej bielizny. Wreszcie znalazł czarne bokserki, które kiedy ubrał, okazały się być bardzo ciasne. Tony jęknął. Nie miał jednak czasu na poszukiwanie lepszej części garderoby. Musi w nich iść. Na tyłek narzucił jeszcze dżinsy, które akurat znalazł na podłodze. Biała koszula leżała sobie na łóżku, narzucił ją na ramiona. Nie chciało mu się zapinać guzików.
Wyszedł z dormitorium… I zaraz wrócił. Zapomniał przecież o butach. Pacnął się ręką w czoło, westchnął ciężko. Wrócił się, wlazł w buty (skórzane, za kostkę). Nie chciało mu się ich zawiązywać. Przeczesał włosy dłonią i ruszył… Pokój Marzeń tak?
Przyszedł nieco spóźniony, ale to wszystko była wina tego, że musiał skompletować swoją garderobę. Gdyby Krukonka (nie miał zielonego pojęcia o podstępie Kołysanki) przyszłaby do jego dormitorium, nie byłoby problemu, byłby zwarty i gotowy. Kolegów by wcale nie zbudził, nic, a nic!
- Kołysanka… - zamruczał u progu. Był nieco podchmielony, ale kojarzył wszystko. Bo wiecie, gdyby był schlany do upadłego, to z seksu nici. Spojrzał na jej sukienkę, usta dziwnie wykrzywił. – No proszę, to dla mnie?
Powrót do góry Go down


Elishia Brockway
Elishia Brockway

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 491
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8580-elishia-brockway
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8581-pusia-elci#242490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8583-elishia-brockway#242495
Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 EmptyWto Sty 06 2015, 11:34;

Bycie 'krukonką' miało swoje wady i zalety. Z jednej strony wiele osób ją traktowało jak mądrą i poważną osobę i pasowało jej to nawet, jeśli było w tym niewiele prawdy. I nie trudno się o tym przekonać wiedząc, co właśnie teraz zamierzała zrobić. Z drugiej jednak strony nigdy nie mogła się z nikim umówić ani w pokoju wspólnym, ani w dormitorium. Bo wtedy wszystko by się wydało! Nie miała dostępu do tamtych pomieszczeń! No i nikt nie mógł jej zobaczyć jak wchodzi do lochów, żeby znaleźć się w siedzibie Slytherinu, bo również zdradziłoby to wszystko. Tak to jest, jak kiedyś na pytanie o dom palnęła pierwsze lepsze „Ravenlaw” i teraz musiała do podtrzymywać, żeby jej małe oszustwo się nie wydało.
Właściwie, to już miała wychodzić. Jednak gdy robiła krok w stronę drzwi on nagle pojawił się w progu. No, faktycznie było widać, że sporo wypił.
- Jednak masz gacie, to dobrze. Już się bałam, że będziesz majtał po korytarzu – Nie omieszkała tego skomentować. Sama jak już wspominała wcześniej nie miała przy sobie jego prezentu, bo schowała go w jednej z szafek w pokoju. Miała nadzieję, że nikt jej tam nie będzie zaglądał, choć zdecydowanie nie ufała ślizgonom. Szuje to takie podstępne, jak i ona.
- Nie, ale jak już się trafiłeś, to możesz sobie popatrzeć – Mruknęła oczywiście drocząc się z nim, bo jakby mogła inaczej?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Popołudniowa komnata - Page 10 QzgSDG8








Popołudniowa komnata - Page 10 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 10 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Popołudniowa komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 21Strona 10 z 21 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 15 ... 21  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Popołudniowa komnata - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
szóste pietro
-