Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Schody

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1144
  Liczba postów : 1349
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Schody QzgSDG8




Gracz




Schody Empty


PisanieSchody Empty Schody  Schody EmptyWto 9 Mar 2021 - 13:57;


Schody


Prowadzące na piętro schody, przyozdobione są licznymi obrazami, z których krytycznym wzrokiem spoglądają przodkowie rodu Whitelightów, nie szczędząc komentarzy na temat przechodniów.
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptyNie 16 Cze 2024 - 22:42;

Potrzebował wiedzieć, co się z nim działo, dlaczego nagle nie mógł rzucać zaklęć niewerbalnych, dlaczego nie wychodziły mu żadne zaklęcia złożone. Wcześniej coś podobnego zdarzyło się z powodu dziwnej mazi, ale teraz…? Z tego powodu poprosił Maxa, czy mógłby przyjść do niego do domu, żeby zbadać go, sprawdzić, czy mógłby go w jakiś sposób wyleczyć. Ostatnim razem rzeczywiście wystarczyła wizyta u uzdrowicieli i kto wie, może teraz też wystarczy kilka zaklęć?
- Więc właściwie od powrotu z wyprawy do Jasnego Dworu mam problemy z zaklęciami, niewerbalnych w ogóle nie potrafię rzucić, a pozostałe proste jeszcze w porządku, przy złożonych coś się zaczyna dziać. Jakbym nagle stracił część umiejętności. Sam zobacz, spróbuję lumos - powiedział do przyjaciela, kierując się z nim w stronę części rezydencji, którą zajmowała jego gałąź rodziny, wyjmując różdżkę, którą machał, ale nie działo się absolurnie nic. - W sumie mógłbym powiedzieć, że od tamtej wyprawy nic nie jest normalne i z góry przepraszam za zaproszenie tutaj. Jeśli na nikogo nie trafimy to będzie nawet dobrze, bo od śmierci wujka Gabriela jest… Niby tak jak zawsze, ale jakby wszyscy bardziej napięci chodzą, a szczególnie mój dziadek - dodał jeszcze, kiedy skręcali zgodnie ze schodami, skąd była już naprawdę prosta do jego pokoju, gdy Nakir zauważył, że nie byli już sami. Zdążył mruknąć, że o wilku mowa, gdy starszy mężczyzna zatrzymał się w połowie schodów. Nakir widział zaskoczenie na jego twarzy, a później grymas złości i jakby obrzydzenia. Znał je od dawna, przyzwyczajony, że to on był ich przyczyną. Teraz także tak myślał, pewien, że do dziadka dotarły informacje o jego problemach z zaklęciami - problemach w jedynej dziedzinie, w której był dobry.
- Dziadku, to mój przyjaciel, Maximilan Brewer… - zaczął mówić, wskazując na Gryfona, kiedy dziadek niemal splunął mu pod nogi.
- Nawet podobny do tej kurwy, mojej siostry… Gabriel miał rację, że jednak żyjesz. Zejdźcie mi z oczu - warknął, po czym bez czekania na jakąkolwiek reakcję ruszył w ich stronę, a Nakir jedynie pospiesznie złapał Maxa za ramię, pociągając w bok. Cokolwiek mówić o jego dziadku, nie miał ochoty stawiać mu się, gdy nie był zdolny do obrony, a mężczyzna był wciąż w pełni sprawnym czarodziejem, dodatkowo wściekłym, ponieważ nie został nową głową rodziny, jak zakładał.

#nacechowany (dwie lewe różdżki: niewerbalne)

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7065
  Liczba postów : 2382
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptySob 22 Cze 2024 - 16:12;

Nie był zachwycony, że Nakir zaprosił go do siebie. Mógł się wyłgać, ale nie mógł zostawić go całkiem samemu, skoro potrzebował pomocy, nie tylko przyjaciela, ale również uzdrowiciela. Skoro nie chciał przychodzić do Munga, musiał mieć swoje powody, a prawdę mówiąc, Max wolał stamtąd uciec i odetchnąć, bo czuł, jak życie znowu go przytłacza. To było skomplikowane, niezbyt przyjemne i czuł, że zwyczajnie chciał zniknąć. Miał świadomość, że wyglądał na zmęczonego, ale zakładał, że absolutnie nikt nie zwróci na niego uwagi. Skoro Gabriel nie żył, zapewne jego tajemnice były bezpieczne z Camaelem, którego z pewnością nie było w domu rodzinnym.
- Brzmi trochę jak klątwa, więc może będę musiał odesłać cię na pozaklęciowy – powiedział, obserwując to, co się działo z Nakirem, próbując przełożyć na niego całe swoje skupienie, nie chcąc, żeby cokolwiek zaburzyło jego osąd, jako lekarza. Nie widział na razie żadnych wyraźnych śladów, jakie mogłyby świadczyć o wypadku, czy ranach, czy czymś podobnym, ale nad tym musieli dopiero popracować…
Zanim jednak do tego doszło, weszli prosto na Chamuela, któremu Max odruchowo skinął głową, ale zanim się odezwał, dziadek Nakira przejął inicjatywę i wyrzucił z siebie słowa, jakich uzdrowiciel nigdy w życiu by się nie spodziewał. Zaparło mu na chwilę dech w piersiach, zupełnie, jakby ktoś uderzył go z całej siły i chociaż podświadomie najeżył się gwałtownie na uwagę o swojej babce, dał się odciągnąć na bok, wciąż zbyt oszołomiony świadomością, jaka właśnie go uderzyła. Widział obraz, jakiego szukał, ale nie umiał powiedzieć, co z tego wynikało. Bo właściwie chwilowo nie był w stanie nic powiedzieć, jedynie łącząc w całość posiadane elementy układanki, jaką było jego życie.
Max nie był głuchy i doskonale słyszał, jak portrety zaczęły powtarzać jedno imię. Eleleth. Eleleth. Krążyło między nimi, coraz głośniejsze, najwyraźniej rozpalając emocje i gdyby się wsłuchał, usłyszałby urywki wypowiedzi dotyczących sprzeniewierzenia wszystkiego, ucieczki z mugolem, sprzedania krwi, zachowania się, jakby nie miało się cienia rozumu. Kącik jego ust drgnął, gdy uśmiechnął się ironicznie, zdając sobie sprawę, że za sprawą złości jednego człowieka, wszystkie elementy wskoczyły na swoje miejsce. Znalazł własną linię w rodzie Whitelightów, znalazł ten zagubiony, wyrwany z korzeniami kawałek świata, o którym zmarły Gabriel nie chciał myśleć, a może od czasu, kiedy Max to rozgrzebał, myślał nieustannie, skoro Chamuel również wiedział o jego istnieniu, skoro miał pojęcie, że jego zagubiona siostra miała dziecko, skoro wiedział o istnieniu pewnego chłopca, który również był krwią z ich krwi. Zamknął na moment oczy, nim przekrzywiwszy lekko głowę, uniósł ją dumnie, jakby chciał, żeby portrety dobrze mu się przyjrzały, ale sarknął cicho, gdy pośród ich szeptów usłyszał o własnej matce. Znał jej inne imię, wierząc, że posługiwała się nim zawsze, ale domyślał się, że zrobiła to dopiero, kiedy jej życie zaczęło skręcać w stronę, jakiej nie chciała. A jednak jemu również nadała to anielskie, kretyńskie imię, chociaż poza darem magii i jasnowidzenia, nie odziedziczył niczego po tej stronie przodków.
- Sarathiel. Miała na imię Sarathiel – powiedział w stronę najbliższego obrazu, śmiejąc się cicho, gdy tylko usłyszał oburzone szepty, twierdzące, że Eleleth nie miała prawa nazwać tak swojego dziecka, że nie miała prawa kontynuować tej tradycji, skoro uciekła z mugolem.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptyCzw 27 Cze 2024 - 15:13;

Spojrzał z ukosa na przyjaciela, a później znów na swoją różdżkę, którą ostatecznie schował do kieszeni. Nie było sensu nią machać, kiedy nic nie wychodziło, a do tego groziła wizyta na oddziale w Mungu. Mimo pracy, jaką miał, starał się unikać szpitali tak bardzo, jak tylko było to możliwe i choć wiedział, że prawdopodobnie wizyta go nie ominie, było widać niechęć do niej po jego nieznacznie skrzywionych ustach. Dość szybko grymas ten zniknął z jego twarzy ustępując badawczemu spojrzeniu i zaparciu, aby nie wejść w konflikt z dziadkiem. Nie jedno wyzwisko kierowane w jego stronę słyszał, obelgi i wyrazy niechęci były czymś, do czego przywykł, gdy okazało się, że nie będzie wybitnym uzdrowicielem, choć zmalały, kiedy został aurorem. Teraz jednak Nakir nie rozumiał słów starszego mężczyzny, z niczym mu się nie kojarzyły, do niczego, co znał nie pasowały. Przytrzymał jedynie przyjaciela, aby ten nie zrobił nic, co mogłoby sprowokować większą awanturę i miał już przepraszać za zachowanie członka rodu, kiedy zdał sobie sprawę z poruszenia między portretami.
Spojrzał na jeden z nich, zaraz wyraźniej słysząc wszystkie szepty i opowieści. Historia kobiety, która była członkiem rodziny, ale zdradziła. Uciekła z mugolem, została skazana na wykreślenie z rodu, na zapomnienie, ale i tak jej imię dało się słyszeć teraz na korytarzu. Eleleth… Siostra Gabriela i Chamuela… Tylko o co z nią chodziło? Zaskoczony Nakir zaczął składać odpowiednie elementy tej układanki, powoli wskakiwały na właściwe miejsca, ale nie chciał w to uwierzyć. Był zdania, że wszyscy się pomylili i otwarł usta, aby kazać obrazom się zamknąć, kiedy uprzedził go Max. Wpatrywał się przez to w Gryfona, czując jak złość zaczyna w nim wzbierać, jak zaczyna palić go od środka pragnienie wbicia pięści w twarz, którą oglądał, kiedy narzekał na rodzinę, a która okazała się do niej należeć. Syn Sarathiel, wnuk Eleleth… A więc jego własny kuzyn? To było coś niesamowitego i cudownego, a jednocześnie wzbudzającego ogromny gniew, poczucie bycia zdradzonym, choć jednocześnie Nakir wiedział, jak niewłaściwe to było. Ostatecznie nie mógł nikogo zmusić do przyznania się do swojego pochodzenia, ale w głowie mu się nie mieściło, że przez cały czas, gdy sam żałował, że nie mógł wybrać rodziny, gdy mierzył się z dościganiem oczekiwań, Max milczał, choć przecież był częścią rodziny… Choć najwyraźniej nie wszyscy o tym wiedzieli, skoro nie znał siostry dziadka, skoro z pewnością została wykreślona ze wszystkich rodowych rejestrów…
Zacisnął zęby, walcząc z samym sobą, aby nie wrzasnąć na przyjaciela, ale nie chciał dokładać pożywki dla portretów. Wyjął różdżkę, mruknął właściwe zaklęcie i po chwili wszystkie runęły ze ścian w dół schodów. Skrzaty domowe będą musiały sobie z tym poradzić, czego później Nakir będzie żałował, ale w tej chwili nie zastanawiał się nad tym. Teraz nie chciał dodatkowych świadków kłótni o coś, co zdecydowanie było ważne.
- Chodź – powiedział krótko, ostro, niemal wbiegając po kolejnych stopniach, wchodząc na piętro, gdzie wybrał pierwsze z drzwi prowadzących do jednego z wielu pustych pokoi. – Od jak dawna wiesz, że jesteś Whitelightem i dlaczego nic o tym nie mówiłeś? – zapytał, jak tylko drzwi się zamknęły i było po nim widać złość i żal, nad którymi próbował zapanować.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7065
  Liczba postów : 2382
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptyCzw 27 Cze 2024 - 21:24;

Nie obchodziło go tak naprawdę, co mówiły obrazy, nie czuł się z tego powodu źle, miał nawet ochotę być w stosunku do nich bezczelny, bo nie zamierzał całe życie chować się w kątach, ale prawdę powiedziawszy poczuł złość, gdy dostrzegł reakcję Nakira. Byli przyjaciółmi, owszem, ale obiecał Camaelowi, że nic nie powie, a gdyby powiedział to drugiemu Gryfonowi, zapewne wszystko zakończyłoby się piękną kraksą, której wcale nie chciał. Zmarszczył brwi, kiedy ten zrzucił wszystkie obrazy, zdając sobie sprawę, że skończyły się przyjemne rozmówki i chociaż miał ochotę tupnąć nogą, poszedł za nim, nie chcąc robić mu więcej problemów.
- Jestem? – zapytał, unosząc lekko brwi i uśmiechnął się ironicznie, jakby chciał go zapytać, czy naprawdę tak uważał, biorąc pod uwagę to, co słyszał, ale również to, jak wyglądał. Może był podobny do babki, może miał jej rysy twarzy, może miał w sobie coś, co faktycznie nawiązywało do charakterystyki rodu, ale z całą pewnością nie miał ani jasnych oczu, ani jasnych włosów, biorąc geny po swoim mugolskim dziadku i ojcu, zastanawiając się czasami, czy gdyby nie oni, jego życie nie potoczyłoby się mimo wszystko inaczej.
- Nie tak długo. Kiedy miałem okazję, postanowiłem oficjalnie przyjąć nazwisko matki, nie chcąc mieć nic wspólnego z ojcem, co wiesz. Żeby to zrobić i wymazać pamięć całej rodzinie, potrzebowałem swoich danych i… chciałem dowiedzieć się czegoś więcej, bo w końcu nie wziąłem się z powietrza, w końcu moja matka była czarownicą, więc nie mogła tak sobie wyskoczyć jak grzyb po deszczu. Ale w życiu nie wpadłbym na to, że znajdę tam takie informacje – stwierdził, uśmiechając się krzywo i założył ręce na piersi. – Myślałem, że to strasznie durny żart, tym bardziej że matka nadała mi też drugie imię, jakby nie wystarczyło jej to, że została najwyraźniej wyrzucona z rodziny. Jakim cudem o tym nie wiedziałem? Cóż, ty chyba wiesz najlepiej, jaki jest twój dziadek, jaki był jego brat, skoro rozkosznie nazwał swoją siostrę dziwką – zauważył zadziwiająco spokojnie, ale pod tym spokojem również tlił się gniew, a jednocześnie zagubienie. Bo Max również dopiero teraz widział pełen obraz tego, co się stało, pełen obraz tego, skąd pochodził, kim dokładnie był, nie mogąc uwierzyć w to, gdzie to ustawiało go w strukturze tej rodziny i chociaż nie był jednym z nich, nie tak naprawdę, miał świadomość, skąd pochodził jego dar.
- Nigdy nie pomyślałeś, że to dziwne, że mogę widzieć przyszłość? To dar, który otrzymują czarodzieje wywodzący się z długiej, magicznej linii. Najwyraźniej moja babka zabrała go ze sobą, kiedy uciekała – parsknął, brzmiąc jak zagubione dziecko, ale ile razy o tym myślał, czuł się jak gówno, wiedząc, że w życiu nie będzie przynależał do rodziny. – Rozmawiałem z Camaelem, ale prosił mnie, żebym nic nie robił sam, obiecał, że spróbuje się czegoś dowiedzieć, że zorientuje się, jak zareaguje jego dziadek, ale widać zareagował dokładnie tak, jak twój. Więc nie dziwię się, że chciał, żebym o niczym nie mówił, żebym się nie wychylał, bo najwyraźniej bał się, że albo ja, albo jego córka oberwiemy, jeśli tylko wszystko wyjdzie. Chociaż i tak widać niektórzy w tym domu wiedzieli od dawna.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptySro 3 Lip 2024 - 23:18;

- A nie jesteś? Z tego co zrozumiałem, jesteś moim kuzynem albo wujkiem - odpowiedział niemal od razu, wciąż z wyraźną złością w głosie. Czuł się zdradzony, ale wiedział, że Max mógł mieć powody do takiego zachowania i chciał je wpierw usłyszeć. To jednak nie sprawiało, że potrafił być spokojny, wręcz przeciwnie. Wciąż miał ochotę w coś uderzyć i to z różnych powodów, w tym sposobu, w jaki dziadek zwracał się do Maxa, czy zachowania portretów. Z drugiej strony, czego oczekiwał po wspomnieniach członków rodu Whitelight, którzy tak jak uwielbiali czystość swojej krwi, dziwną tradycję anielskich imion, uwielbiali również plotki.
Słuchał Maxa, nie potrafiąc powstrzymać cienia żalu, gdy zdał sobie sprawę, że przyjaciel wiedział o wszystkim od dobrych trzech lat. Trzy lata ukrywania przed nim, że jest członkiem jego rodu, wysłuchiwania narzekań na członków rodu, kiedy mógł zapewnić go, że nie wszyscy byli kanaliami… Kiedy mógł mu powiedzieć, że są spokrewnieni, choć jeszcze nie może mówić o tym na głos. Zacisnął zęby i po chwili cisnął zaklęciem w przeciwległą ścianę, tworząc w niej nadpaloną plamę, po czym schował różdżkę, nie chcąc mimo wszystko wyrządzić więcej szkód w domu.
- Czyli od ilu… Dwóch, trzech lat po prostu słuchasz, jak narzekam na rodzinę, jak nie raz wspominałem, że wolałbym nie być jej częścią, że oni woleliby żebym nie był jej częścią, skoro nie mam żadnego właściwego talentu i milczałeś… Gdzie wystarczyłoby słowo, że jesteśmy spokrewnieni, żebym nie czuł się tak… Przecież nie poleciałbym od razu do rodziców, dziadka, czy wujków mówiąc o tobie. Szczególnie gdy i tak mają mnie za kompletne zero - zaczął mówić, próbując brzmieć spokojniej, ale nie był w stanie ukryć złości i żalu w swoim głosie. - Kurwa… Jestem wściekły, że dowiaduję się czegoś tak wielkiego od dziadka, a nie od ciebie. A jednocześnie nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu jest w niej ktoś normalny! Nie licząc Camaela, jest w porządku i Lailah może też będzie, skoro nie ma już Gabriela… Ale mam ochotę cię uderzyć za milczenie przez tyle czasu. Jego też - wyrzucił w końcu z siebie, opuszczając ramiona, aż uśmiechnął się szeroko. W jego policzkach pojawiły się dołeczki, gdy radość powoli przebijała się przez żal i gniew, który mógł spokojnie skierować w stronę swojego dziadka i pozostałych starszych członków rodu.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7065
  Liczba postów : 2382
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptyCzw 4 Lip 2024 - 22:01;

- Kuzynem, na to wygląda - mruknął. - Ale tylko dlatego, że moja babcia była jedną z nich, więc nie jestem pewien, czy to wystarczy, żeby uznać mnie za członka rodziny - stwierdził nieco gorzko, pozwalając na to, żeby Nakir robił, co chciał, żeby zachowywał się tak, jak tego potrzebował, jak mu się w tej chwili podobało. Znał go dobrze i wiedział, że ten również miał wybuchy, że nie umiał do końca trzymać emocji na wodzy, że pozwalał sobie na wyskoki, jakie nie kończyły się najlepiej. Różnili się, to nie ulegało wątpliwości, aczkolwiek jednocześnie byli do siebie podobni i być może nie wynikało to jedynie z prostego faktu, że obaj byli Gryfonami, ale również ze względu na to, że dzielili krew.
- Obawiam się, że rozjebałbyś pół domu i zrobił inne ciekawostki, bo zdaje się, że właśnie wypierdoliłeś dziurę w ścianie. Lepiej, że w ścianie, a nie w dziadku, a nie wiem, jak zareagowałbyś wtedy, jeszcze jako student - zauważył Max, wzruszając ramionami, chociaż widać było w jego postawie, że wcale nie był taki pewien tego wszystkiego, co się działo. Nie chciał, żeby pewne rzeczy ujrzały światło dzienne, nie chciał ich wyjawiać, z tego, czy innego powodu, a przede wszystkim nie chciał, żeby większość Whitelightów znała prawdę. Nie wiedział, czego się po nich spodziewać, a nie sądził również, żeby spora część z nich zareagowała dobrze, gdyby dowiedziała się, jaka była prawda. Nie był również pewien, jak zareagowałby sam Nakir, bo mimo wszystko jednym była przyjaźń, a drugim były powiązania, które go tak potwornie krępowały, że aż ich nienawidził i nie chciał na to spoglądać.
- To coś zmienia? - zapytał, nie ruszając się z miejsca, bo tak naprawdę wciąż nie wiedział, czego się spodziewać i o dziwo, nie wiedział, jak sam czuje się z tą sytuacją. Po prostu nie wiedział, odnosząc wrażenie, że nie powinien się bać, ale nie powinien się również spinać, czy irytować, czy odcinać. Nie umiał się jednak cieszyć, bo doskonale widział już, jak zamierzała traktować go reszta tej rodziny, a jedna jaskółka niestety wiosny nie czyniła. Nie wiedział, na dokładkę, czy ta wiedza przypadkiem nie była niebezpieczna dla Nakira, więc aż zmarszczył brwi na tę myśl.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptyCzw 11 Lip 2024 - 0:11;

Z pewnością zrzucenie portretów nie było dobrym posunięciem, a już na pewno nie było nim ciskanie zaklęciem w ścianę, ale o konsekwencjach takiego zachowania Nakir w tej chwili nie myślał. Był zły, musiał w coś uderzyć, musiał odreagować, żeby móc spokojnie myśleć i o ile w sytuacjach zawodowych jeszcze jakoś nad tym panował, tak w życiu prywatnym bywało różnie. Zdecydowanie wolał inne zrywy, niż te przepełnione wściekłością i żalem, ale czasem i z nimi musiał się mierzyć. Dokładnie tak jak teraz, gdy wpatrywał się w przyjaciela i powoli uświadamiał sobie, że są kuzynami, odruchowo szukając podobieństw. Były w ich charakterze, ale wyglądzie? Nie był pewien, choć nie wykluczał, mając świadomość, że musiałby zobaczyć jakieś zdjęcie jego matki, albo babki, żeby zacząć dostrzegać właściwe podobieństwa. W końcu byli… Kuzynami? Od strony dziadków? To brzmiało tak abstrakcyjnie, żeby gdyby kiedyś usłyszał przepowiednię, że przyjaciel zostanie jego kuzynem, wyśmiałby to, ale w tej chwili był gotów uwierzyć we wszystko, nawet w to, że następnego dnia Minstrem zostanie goblin.
- Krwi nie wypłuczesz i choć zwykle mówią to w stosunku go mugolaków, mając na myśli niemagiczną część rodzin, tak można powiedzieć, że tej magicznej też nie da się wypłukać, prawda? - odpowiedział, po tym, jak zdążył się częściowo uspokoić. - I wtedy na pewno nie zrobiłbym dziury w ścianie, bo jest różnica, kiedy przyjaciel mówi, że hej jestesmy rodziną, a kiedy dziadek, który zwykle ciebie obraża, zaczyna obrażać twojego przyjaciela, bo jest wnukiem jego siostry. Taka mała różnica - odpowiedział jeszcze, nim machnął na to ręką. Nie miało już znaczenia, skoro i tak nie mogli cofnąć czasu, aby poprawić sposób, w jaki został wtajemniczony w tak wrażliwy szczegół życia Maxa. Nie dawało mu spokoju, dlaczego Camael chciał trzymać wszystko w tajemnicy, ale jeśli rzeczywiście miałoby to się odbić na Brewerze, albo na małej Lailah, to… Cóż, mógł to zrozumieć,
Auror odetchnął raz jeszcze głęboko, nim uśmiechnął się szeroko, ukazując dołeczki w swoich policzkach. Pozwolił sobie już na radość, odsuwając żal na bok, skupiając się już tylko na tym co było najważniejsze - wśród jego krewnych była jedna osoba więcej, której nie nienawidził.
- A co ma zmieniać? - spytał, przekrzywiając nieco głowę. - No, może moje podejście do rodziny, bo okazuje się, że mam drugiego w porządku kuzyna. Pamiętaj tylko, że stołek ulubionego wujka córki Cama jest już zajęty. Ale chętnie oddam ci stołek czarnej owcy rodziny - dodał zaraz śmiejąc się cicho, nim podszedł do drzwi, żeby wyjrzeć przez nie. Dostrzegł wracające na swoje miejsce obrazy, więc skrzat musiał już zacząć pracę, a co za tym szło, za niedługo dotrze do tego pokoju.
- Dobra, idziemy na strych szukać wzmianki o twojej babce i nawet nie próbuj protestować. Mają tam stare gobeliny i inne rupiecie, więc może coś znajdziemy. Chodź - odezwał się do przyjaciela, a jego spojrzenie błyszczało, jak zawsze, gdy mieli zrobić coś nie do końca właściwego. Tak naprawdę nie miało znaczenia, że okazał się jego kuzynem, skoro wciąż był przyjacielem.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7065
  Liczba postów : 2382
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptySob 13 Lip 2024 - 18:15;

Prawdę powiedziawszy, Max nie umiał odnaleźć się w tym, co się działo. Było zupełnie inaczej, niż wtedy kiedy rozmawiał z Olą, czy z Joshem, kiedy opowiedział o tym Weiowi. Nawet kiedy Boyd wyczytał to wszystko z jego myśli, nie czuł się tak niepewnie i dziwnie, jak teraz gdy przyglądał się Nakirowi, próbując zrozumieć, co ten czuł, czego chciał, o czym myślał i czego potrzebował. Patrzył na niego inaczej nie tylko z powodu tego, że byli przyjaciółmi, ale również z uwagi na pełną świadomość pokrewieństwa, jakie faktycznie ich łączyło. Kiedy szedł do Camaela, by spróbować się czegoś od niego dowiedzieć, widział w nim przede wszystkim swojego profesora, a nie człowieka, który mógł okazać się jego wujkiem. Tutaj sytuacja była inna i zapewne właśnie dlatego pierwszy raz od dawna Brewer zachowywał się nieco jak durny kołek w płocie, przyglądając się Nakirowi, kiedy ten wyrażał kolejne mądrości, ostatecznie parsknąwszy pod nosem i spojrzawszy w podłogę.
- Zdaje się, że zbyt łatwo przypisujesz sobie bycie czarną owcą rodziny, skoro to ja jestem skurwysynem - zauważył ironicznie, nawiązując do swój swojego stryjecznego dziadka. Te wcale go nie zdziwiły, po tym, co słyszał od Camaela, przed czym ten go przestrzegał, nie czuł się tak źle, nie czuł się tak tragicznie, z myślą, że nie był tutaj mile widziany. A jednocześnie kryła się w nim nieco złośliwa myśl, że mógłby tutaj przynależeć, że mógłby zacząć sobie rościć prawo do członkostwa w rodzie, a ze względu na dar jasnowidzenia, mogłoby się to okazać o wiele łatwiejsze, niż ktokolwiek by przypuszczał. Ostatecznie wielkie rody miały dziwną, aczkolwiek nad wyraz irytującą zdolność do chwalenia się podobnymi rzeczami. W zestawieniu zaś z tym, że został uzdrowicielem, młodym, samodzielnym uzdrowicielem, zapewne coś mogło to dla nich znaczyć.
- Po co chcesz czegoś o niej szukać? - zapytał, całkiem zadziwiając samego siebie. - Była siostrą twojego dziadka, więc należała do głównej gałęzi rodu. Musiała uciec, kiedy jakimś cudem poznała mojego dziadka, syna szalonego marynarza. Myślisz, że cokolwiek zachowało się w tym domu? Cokolwiek co by zmieniało to, że nie jestem tutaj mile widziany? - zauważył, zdając sobie sprawę z tego, że w jego ton wdarło się wyraźne znużenie. To była kolejna problematyczna kwestia w ciągu ostatnich dni, kwestia, która wyraźnie dołożyła mu ciężaru na ramiona.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptySro 17 Lip 2024 - 20:38;

Nakir spojrzał na przyjaciela i zaraz sam parsknął śmiechem, opierając dłonie na swoich biodrach. Złość minęła, a po niej została tylko dziwna niepewność. Czy naprawdę mógł traktować Maxa jak swojego kuzyna? Czy nikt nie będzie mieć z tym większego problemu? Kolejne pytania pojawiały się w głowie blondyna, ale ten odsuwał je na bok, uznając, że skupi się na nich, gdy będzie sam w swoim pokoju. Teraz mógł się uśmiechać, całkowicie szczerze i swobodnie, skupiając się na pozytywach nowej sytuacji. Jego przyjaciel był jego rodziną, a to było coś, czego zawsze skrycie chciał - mieć takich bliskich, z którymi mógłby się przyjaźnić, nie zaś takich, od których się uciekało.
- Lepiej skurwysynem, niż dzieciakiem bez talentu, który najpewniej przypadkiem dostał pracę w kwaterze głównej i za chwilę przyniesie wstyd rodzinie - powiedział, wzruszając ramionami. Starał się przybrać przy tym surowy wyraz twarzy, jaki zwykł mieć jego dziadek, ale niewiele z tego wyszło. Nie było sensu sprzeczać się o to, kto był większą kulą u nogi dla rodu, kiedy można było zagrać wszystkim na nosie.
Zatrzymał się w połowie ruchu, gdy Max niejako go wstrzymał i aż spojrzał na niego z zaskoczeniem w jasnych oczach. Skrzyżował ramiona na piersi, opierając się plecami o ścianę tuż przy drzwiach i spojrzał na przyjaciela z cieniem wyzwania ukrytym w lekkim uśmiechu.
- Choćby dlatego, że chce sprawdzić, co ukrywają na strychu, a nigdy nie miałem do tego dodatkowego pretekstu? Poza tym zawsze zastanawiałeś się jakim cudem jesteś jasnowidzem. Co jeśli nie jesteś jedynym? Jak wiele wiesz o swojej babce? Może też była jasnowidzem? Może dostałeś takie, a nie inne imię, bo wiedziała, że wrócisz do rodu? Takich pytań mogę wymyślać więcej, ale nie uwierzę, że nie chcesz sprawdzić, czy cokolwiek się zachowało - powiedział prosto, wyzywającym tonem, nim uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha. - Dalej kuzynku, chodź pobuszować między starymi gobelinami i zapomnianymi portretami. Może jest tam jakiś, który ją pamięta - dodał, kładąc dłoń na klamce drzwi, czekając na decyzję Maxa.
Prawdą było, że musieli wyjść za moment z pokoju, jeśli nie chcieli sprowadzić sobie na głowę dodatkowych problemów. Nie wiedział, co dziadek może zrobić, czy powiedzieć i prawdę mówiąc, nie miał ochoty się z nim spotykać. Wcześniej wyrzucał z siebie pierwsze pytania, jakie przyszły mu do głowy, ale teraz zastanawiał się, czy skrywany talent siostry jego dziadka nie byłby dodatkowym powodem do wściekłości rodziny. Owszem, ucieczka z mugolem była skandalem, ale czy dostatecznym, żeby wykreślić z historii rodziny? Na pewno mniejszym, niż gdyby ich czysta krew, pełna daru jasnowidzenia, została zmieszana ze szczynami, jakie krążyły w żyłach mugoli… Auror pokręciło głową do swoich myśli i uniósł pytające spojrzenie na Maxa. Idziemy?

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7065
  Liczba postów : 2382
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptySro 17 Lip 2024 - 20:51;

Max czasami miał wrażenie, że nie do końca rozumie Nakira i to był jeden z tych momentów. Jego nastroje potrafiły się unosić i zmieniać, potrafił między nimi lawirować, zachowując się nie tak, jak teoretycznie było trzeba. To jednak ich łączyło i powodowało, że uzdrowiciel dostrzegał w nich podobieństwa, że dostrzegał w nich coś, co faktycznie mogło wynikać z krwi, a nie z wychowania. Widział również zachowanie dziadka Nakira, słyszał obrazy, i coraz wyraźniej widział, że jednak jakieś podobieństwa istniały, choć tak naprawdę tych akurat bardzo nie chciał dostrzegać, nie wtedy kiedy walczył ze sobą, starając się stać innym człowiekiem, starając się stać kimś lepszym. Tymczasem z jakiegoś powodu jego kuzyna niemożliwie wręcz bawiło to, że obaj mogli być czarnymi owcami tej rodziny, że obaj mogli być kimś, na kogo można było krzywo patrzeć. I być może w innej chwili Max również by się roześmiał, ale teraz był niesamowicie wręcz spięty, niepewny, zdając sobie sprawę z tego, że właściwie cała rodzina mogła poznać tę tajemnicę. Obrazy wszystko już wiedziały, a skoro były takie skore do plotkowania, to bez dwóch zdań będą mówić o tym na każdym kroku, każdej osobie, która pojawi się w zasięgu ich wzroku, bo uznają to za skandaliczny i jednocześnie fascynujący temat, jakiego nie będą chciały pominąć. Nie miał jednak pojęcia, co to oznaczało dla niego i jak mogło się to skończyć, kiedy obecna głowa rodu o wszystkim się dowie. O ile, rzecz jasna, już nie wiedziała.
- Nie wiem, czy chcę to wiedzieć - stwierdził, marszcząc brwi, wyraźnie naprężając mięśnie, ale uwagi Nakira zaczęły wywoływać w nim dziwne sensacje, dziwne myśli, jakich nie był w stanie powstrzymać. Jeśli miał rację, to sprawa jego istnienia komplikowała się jeszcze bardziej, prowadząc do kolejnych wątpliwości, do kolejnych problemów, do kolejnych zarzutów. Nie miał pojęcia, czy powinien na nie reagować, tak samo, jak nie wiedział, czy naprawdę chciał się przekonać, czy gdzieś znajdowały się wspomnienia po jego babce. Chciał ją poznać, chciał zrozumieć, ale w tej chwili wydawało mu się to zbyt wiele, zupełnie, jakby i tak dostał po ryju i trudno było mu złapać dech. Czasami warto było iść za ciosem, ale w tej konkretnej sytuacji Max nie był pewien, czy to było takie słuszne. Myśl o tym, że gdzieś mogły zachować się wspomnienia po kobiecie, która po części sprowadziła go na ten świat, była dziwnie bolesna i wiązała się ze świadomością, że został od wszystkiego odcięty.
- Nie mieli powodu, żeby coś zostawiać - mruknął cicho, przykładając palce do czoła, które ucisnął, zdając sobie sprawę z tego, że znajdował się w naprawdę gównianej sytuacji i położeniu. - A jeśli coś tam jest i leży… To… To właściwie chujowo i chyba jeszcze gorzej. Bo wtedy tylko częściowo ją wyrzucili, jakby licząc, że wróci.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1739
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptyCzw 18 Lip 2024 - 21:23;

Początkowa złość mijała i Nakir coraz jaśniej widział sytuację przyjaciela, to jak wiele ukrywał, z czym się do tej pory mierzył, zastanawiając się mimowolnie, co ten teraz czuł. Widział, że na pewno nie było to nic przyjemnego, że mimo wszystko nie czuł się swobodnie i nie powinien mu się dziwić. Nawet jeśli wiedział od dawna, że był częścią rodu Whitelight, był być może pierwszy raz w posiadłości, a na pewno pierwszy raz widział jednego ze starczych członków rodu, który okazał się idiotą. Nakira wciąż złościły słowa dziadka, które wobec siebie nauczył się przyjmować z pokorą, próbując w nie nie wierzyć, choć nie zawsze się to udawało. Max jednak w żaden sposób nie zasłużył sobie na podobne traktowanie i to wywoływało ogień buntu w sercu aurora. Ogień, który chciał spożytkować stawiając się rodzinie, pokazując, że nie mogą wszystkiego ukryć, że nie są w stanie ukryć wszystkiego. Jednak wystarczył jeden gest Maxa, dziwne zmęczenie na jego twarzy, aby Nakir odpuścił.
- W porządku, strych nie zniknie z dnia na dzień i w razie czego, zawsze możemy iść tam innym razem - powiedział, ale i tak otwarł drzwi. - Chodźmy lepiej do mnie. Tu za moment będą skrzaty, albo ktoś przyjdzie sprawdzić huk. A u mnie będziesz mógł na spokojnie pomyśleć - zaproponował ostatecznie, uśmiechając się lekko, samym kącikiem ust. Nie zamierzał do niczego zmuszać przyjaciela, a już na pewno nie do kopania w przeszłości, która mimo wszystko była bolesna. Jednak sam zastanawiał się, czy ciotka Eleleth nie była jasnowidzką, albo chociaż czy nie posiadała ogromnego talentu wróżbiarskiego. Coś, co nie przyda się teoretycznie w Ministerstwie, o ile nie poszłaby pracować w Departamencie Tajemnic… Jednak z pewnością taki dar sprawiałby, że byłaby kimś więcej niż członkiem rodu. Byłaby diamentem, którego nie wolno oddać byle komu, a małżeństwo z pewnością musiałoby zostać zatwierdzone przez braci… A ona pokochała mugola… Albo uciekła z nim na złość rodzinie.
- Powiedz mi jeszcze… To jakie masz anielskie imię? I czy mogę wołać cię kuzynem, czy wolisz, żebym nie przesadzał, póki co? - zapytał jeszcze cicho, mrugając zaczepnie do drugiego Gryfona, gdy tylko upewnił się, że na korytarzu nikogo nie ma i mogą spokojnie przejść do jego pokoju.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7065
  Liczba postów : 2382
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Schody QzgSDG8




Moderator




Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody EmptySob 20 Lip 2024 - 20:47;

Sytuacja nie była najlepsza i Max uświadamiał to sobie coraz mocniej z każdą mijającą chwilą. Teraz kiedy obrazy szeptały, kiedy mknęła między nimi informacja, jakiej nie powinny słyszeć, nic nie było już takie samo. Teraz kiedy okazywało się, że starsi rodu wiedzieli o jego istnieniu, kiedy okazywało się, że wiedzieli również doskonale, czyim był wnukiem, cały jego świat stał na głowie. Nie wiedział, co to dokładnie oznaczało i dokąd miało go to zaprowadzić, nie wiedział również, jak miał do tego podejść i czy miał spodziewać się jakiejś wizyty i uwag, czy zupełnie nie, a jeśli tak, to z czyjej strony. Nie miał tak naprawdę z kim o tym pomówić, bo chociaż Nakir był jego przyjacielem, był równie młody i jak twierdził, był czarną owcą rodziny, co wcale nie zwiastowało niczego dobrego. Poekscytowany początkowo nie zauważał nawet tego, jak Max się spinał, więc uzdrowiciel doskonale wiedział, że nie powinni ciągnąć tego tematu, nie teraz, nie w tej chwili, nie kiedy dosłownie wszystko było postawione na głowie, kiedy nie było wiadomo, jak należy dalej zareagować. Dlatego też lekko skinął głową na jego kolejne słowa, uznając, że jeśli kiedyś będzie miał odwagę znowu się tutaj pojawić, to być może znajdzie w sobie również odwagę do tego, żeby wybrać się na rzeczony strych. Nie wiedział zupełnie, z czym się to wiązało, ale w tej chwili właściwie nie wiedział nic, więc przypominał nieco durne ciele, które gapi się po prostu na innych.
- Wolałabym żebyś tak nie mówił, to... - mruknął, wzruszając lekko ramionami, jakby w ten sposób chciał mu powiedzieć, że wcale nie było łatwo zostać nagle częścią czyjejś rodziny, bo to nie było coś, co działo się normalnie każdego dnia. To zaś oznaczało, że Max zwyczajnie potrzebował czasu, chociaż nie miał nic przeciwko temu, by zdradzać swoje imię. Inne imię. - Mitzrael - dodał cicho, nim ostatecznie opuścili pomieszczenie, kierując się gdzieś, gdzie, jak twierdził Nakir, powinno być spokojniej i bezpieczniej. Choć, prawdę mówiąc, Max nie do końca w to wierzył.

z.t x2

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Schody QzgSDG8








Schody Empty


PisanieSchody Empty Re: Schody  Schody Empty;

Powrót do góry Go down
 

Schody

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Schody JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
 :: 
Dom Whitelightow
-