Retrospekcje
Osoby: Ezra T. Clarke i
@Heaven O. O. Dear Miejsce rozgrywki: Hogs, mieszkanie Heaven
Rok rozgrywki: wrzesień 2023
Okoliczności: Ezra wpada w odwiedziny do swojej bff.
Wiele razy to słyszał, wiele razy to powtarzał, w przekonaniu dzielonym z milionami ludzi podobnych do niego, że nie miało znaczenia łóżko, w którym się spędzało wieczór, dopóki w cichości nocnego mroku dało się posłyszeć bicie serca, którego rytm znało się już na pamięć. Rzeczy nie były jednak
aż tak proste. Cieszył się z czasu spędzanego na poróżowaniu - dopiero doświadczając wszystkich tych nowości dostrzegał, że w zasadzie nigdy wcześniej w życiu nie dał sobie szansy na wytchnienie, na cieszenie się drogą, tak dosłowną, jak i metaforyczną. Być może odejście z Hogwartu też zrobiło swoje - bo kto nie byłby spokojniejszy i optymistyczniej nastawiony do przyszłości, gdy nie musiał troszczyć się o problemy nastolatków i wysłuchiwać bezsensownych kłótni pierwszorocznych?
I jakkolwiek czuł się szczęśliwy w każdym z odwiedzanych miejsc, to jednak zdarzało się, że brakowało mu Anglii; tych ciemnych chmur, które zdecydowanie zbyt często składały puste groźby i tych dystyngowanie zamyślonych ludzi, którzy nie lubili, gdy ich myśli były przerywane. Miał poczucie, że coś pozostawia za sobą i wrażenie to nie dawało mu spokoju przez wiele dni, tłamsząc całą przyjemność z doświadczania. Więc w końcu musiał wrócić. Chociaż na chwilę odetchnąć tym nie najczystszym na świecie powietrzem i zobaczyć osoby, którzy tak samo jak i Viro byli domem dla cząstki jego duszy.
Wiedział, że powinien był wcześniej zapowiedzieć Heaven swoje odwiedziny, ale w jakiś sposób ta odrobina niespodzianki wydawała mu się konieczna. Być może po prostu chciał zobaczyć, że też za nim tęskniła, a zaskoczenie wydobywało z człowieka więcej niż skłonny był z siebie dawać świadomie. A Ezra wiedział, że Heaven nie należała do osób wylewnych emocjonalnie.
Ale oczywiście to nie ona była pierwszą osobą, z którą potrzebował się przywitać, gdy tylko drzwi się otworzyły.
- A kogo moje oczy widzą? Milka! Ależ ty wyrosłaś, moja gwiazdeczko - zaszczebiotał, przykucając do poziomu dziewczynki i wyciągając ręce przed siebie, aby zachęcić ją do podejścia. Supeł w jego żołądku nieco się poluźnił, gdy zobaczył jak buźka Milki powoli się rozpogadza z niepewności.
- Stęskniłem się za tobą, wiesz? Tak bardzo, bardzo, że nie wiem, czy cię wypuszczę z przytulasa... I przywiozłem ci prezent! Chcesz zobaczyć? - Wiedział, że przekupstwo nie powinno być odpowiedzią na nieobecność, ale wciąż czuł się lepiej, gdy podawał jej książeczkę do rysowania, na której stronach ożywać na kilka chwil miały wszystkie narysowane kreski, kropeczki i inne bazgrołki.
- Przysięgam, że rośnie jak na drożdżach, przecież nie było mnie tylko chwilę - skierował z niedowierzaniem do Heaven, kręcąc głową i podnosząc się, by i ją przytulić na powitanie.
- Mam nadzieję, że to nie jest zły moment?