Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dwanaście minut po północy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Rhode O. Fairley
Rhode O. Fairley

Przyjezdny
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Amerykański akcent / Papieros w ręce / Blizna na łuku brwiowym / Całe ciało pokryte licznymi piegami, widocznymi szczególnie latem
Galeony : -21
  Liczba postów : 127
https://www.czarodzieje.org/t22050-rhode-o-fairley
https://www.czarodzieje.org/t22399-gustav-sowa-rhode#739287
https://www.czarodzieje.org/t22398-rhode-o-fairley?highlight=rhode
Dwanaście minut po północy QzgSDG8




Gracz




Dwanaście minut po północy Empty


PisanieDwanaście minut po północy Empty Dwanaście minut po północy  Dwanaście minut po północy EmptySro 4 Paź 2023 - 16:51;


Retrospekcje

Osoby: Rhode, @Camael Whitelight
Miejsce rozgrywki: Londyn
Rok rozgrywki: Wrzesień, 2023
Okoliczności: Pewnej nocy o późnej porze, oboje zapominają o tym, co przyniesie dzień.


Miasto żyło, odsłaniając swoje karty, które tak mozolnie chowało przed dniem.
Noc wybrzmiewała stłumioną muzyką, głośnymi rozmowami i szybkim biciem serca - także tym jej, wybijającym rytm, pozornie znany, ale zupełnie inny. Zawsze lubiła ten obraz, chociaż coraz rzadziej miała okazję go widywać. Na ulicę wylewały się gromady ludzi, zupełnie obdartych z wszelkich konwenansów, sięgając po to, czego chcą, bez zawahania, bez obaw, zwykle bez zapytania. Ręce im wędrują, usta się nie zamykają, niewzruszone plątaniną języka, rzucając sekretami, jak bumerangami, lub wręcz przeciwnie - zamykają się na czyichś, przez moment stapiając się w jedność. Zamroczony Londyn miał swój niepowtarzalny urok, pachniał tanimi papierosami, wilgocią i smogiem. Szczególnie w mugolskiej części miasta.
Zgubiła jego dłoń chwilę po tym, gdy teleportowała ich przy Parliment Hill, w jednym z zaułków, gdzie nie dochodziło światło żadnej latarni, stanowiąc idealną przestrzeń by pojawić się niemal niezauważalnie. Niemal. Wciąż otumaniona, nie tylko alkoholem, ale i jego bliskością, zapachem, mieszanką hormonów, nie zauważyła, że aportowała ich przy dachowcu, który naprężał teraz kocie ciałko, sycząc ostrzegawczo, dając im jedyną szansę na pokojowe oddalenie się. Odskoczyła zaskoczona i - o już, umknął jej spomiędzy palców, pozostawiając po sobie tylko ciepło po wewnętrznej stronie dłoni.
Chyba powinniśmy… — zaczęła, nie ukrywając rozbawienia, nie kończąc jednak, tylko dając znak, żeby się wycofać. Wyszła z cienia, wprost w blask głównej ulicy, z poziomu której więcej sensu nabrało to, czemu właściwie ich tu przeniosła. Znajdowali się na wzgórzu, tuż przed wejściem do parku, z którego rozciągał się widok na panoramę miasta - teraz migającą w ciemności tysiącami świateł, tworząc mozaikę wielkomiejskiej bezsenności. Zapatrzyła się w ten widok, nie po raz pierwszy i pewnie nie po raz ostatni, zachwycając się nim, jakby nigdy wcześniej nie widziała miasta nocą. Rozmarzony wzrok od drapaczy chmur oderwała dopiero, gdy Camael się z nią zrównał. Zerknęła na niego z ukosa:
Byłeś tu już kiedyś? — Podpytała, krzyżując dłonie za plecami. Paradoksalnie to nie widok sprawił, że chciała go to zabrać. Powód był o wiele bardziej prozaiczny. Bardzo starała się nie wpaść w objęcia jego spojrzenia po raz kolejny, trzymać fason, chociaż po co? Nie byłoby go tutaj, gdyby nie chciał. Nie byłoby tutaj jej, gdyby ten rytm, który przenikał jej ciało, nie wydawał się wybrzmiewać głośniej, współmiernie do odległości, w jakiej od siebie byli. Uśmiechnęła się do siebie, przełykając tą oczywistość, zamiast tego wskazując ruchem brody na budkę na kółkach — Nie wiem jak Ty, ale ja umieram z głodu, a co jest lepsze niż...
Hot-dogi. Amerykańskie. W miękkiej, parującej bułce. Takie, co brakuje im jakichkolwiek wartości odżywczych i prawo bytu mają tylko w środku nocy. Zmarszczyła nos śmiejąc się, gdy opowiadała mu, że nie mógł się niczego innego spodziewać po amerykance, jak tego, że go w pewnym momencie zaciągnie na ten narodowy przysmak. Przywitało ich znużone “co podać?” i trzeszcząca audycja o sportowych samochodach lecąca z przenośnego radia.
Jeden klasyczny, a dla pana będzie… — obejrzała się na Camaela. Przyjrzała mu się badawczo, przymykając jedno oko, jakby był jej muzą i miała ocenić pod jakim kątem uwieczni jego wizerunek farbą. W świetle latarni, o wiele mocniejszym niż to w barze, dopiero mogła mu się lepiej przyjerzeć, jeszcze bardziej chłonąc jego twarz, jak gdyby chciała się upewnić, że odbije się w jej pamięci na dłużej, niż jeden wieczór. O sekundę za długo, by uniknąć ponaglenia ze strony sprzedawcy. Pokiwała głową z poważną miną, kończąc swoją analizę, z tym kontrastującym uśmieszkiem pałętającym się jej po kącikach. Niezmywalnym wręcz. Słyszalnym w każdym słowie. — Ze wszystkim. I papierosy, te w niebieskim opakowaniu.
Podała mugolski banknot, dodając, że reszty nie trzeba. W takich momentach mogłaby wręcz wycałować właściciela wózka po policzkach, zachwalając jego żyłkę do interesów: śmieciowe żarcie i papierosy, para niemal idealna.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Dwanaście minut po północy QzgSDG8




Moderator




Dwanaście minut po północy Empty


PisanieDwanaście minut po północy Empty Re: Dwanaście minut po północy  Dwanaście minut po północy EmptyPią 13 Paź 2023 - 18:28;

To była ciepła noc, stwierdził zdumiony, kiedy wyszli z pełnego baru. Czuł jak ciepło uderza go po twarzy, a nieco zmroczony alkoholem umysł nie podejrzewał, że choć wieczór w istocie był całkiem ciepły, to na jego percepcję składało się również kilka innych rzeczy. Jedną z nich była kobieta, idąca tuż obok niego i prowadząca go w noc. Nie miał nic przeciwko, nie zatrzymywał się ani na chwilę, podążał za nią i tam gdzie ona tego chciała. Lekko wylądował po teleportacji, a kiedy ich ręce się rozdzieliły zmarszczył brwi na uczucie chłodu na dłoni, które zarejestrował wyraźnie i z pełną świadomością. Sięgnął jednak po paczkę lordków, kierując ją rzecz jasna także w stronę Rhode i już odpalał papierosa, doświadczając miasta i zostawiając za sobą wszystko, co jeszcze nie tak dawno zaprzątało jego głowę, porzucił chaos myśli, zupełnie jakby papierosowy dym przysłonił je całkowicie.
Nie pamiętał kiedy ostatnio zaznał nocnego Londynu. Nie potrafił sobie przypomnieć kiedy jego noga stanęła w mugolskiej części miasta. Poczuł się nagle odrobinę zagubiony, nieco spięty i… ostrożny, choć podświadomie. Schował smoczą zapalniczkę, jeszcze nim wyszli z cienia, zapobiegawczo. Niewiele wiedział o Mugolach, nie gardził nimi jak jego rodzina, ale nigdy nie czuł też specjalnej potrzeby, by zagłębiać się w ich kulturę, zwyczaje. Niewiele też wyniósł ze szkoły, więc trzymał się blisko kobiety, dostrzegając, że czuła się w tym miejscu znacznie pewniej i, paradoksalnie, wyglądała jakby wiedziała gdzie byli. Czy nie powinno być odwrotnie? W końcu to on mieszkał w Anglii całe życie.
Jego rozmyślenia szybko ustąpiły pewnego rodzaju oszołomienia, gdy setki, a może tysiące świateł ukazało się w mugolskiej dzielnicy, odbijając się w jego jasnych oczach – pełnych nieskrywanej ciekawości, zainteresowania. Wysokie budynki górowały nad rozświetlonym miastem. Na chwilę zapomniał gdzie byli i kim byli, zapatrzony w niecodzienny dlań widok i dopiero słysząc jej głos, drgnął lekko wyrwany z tej chwili nieświadomości.
Nie — pokręcił głową i przeniósł na nią roziskrzone spojrzenie morskich tęczówek, ciemniejszych niż zazwyczaj w półmroku nocy — Niezbyt często zwiedzam niemagiczne okolice — dodał i wzruszył ramionami. Nie miał jednak nic przeciwko, by zrobić to teraz. Co więcej, nie miał nic przeciwko, by to ona mu towarzyszyła i obecnie nie chciał nawet, by był to ktoś inny. Przy niej nie czuł potrzeby spojrzenia w tył, za siebie, na to co było. Chciał poznać tylko to – co będzie.
Prowadź — powiedział i wykonał bliżej nieokreślony ruch ręką, bo przecież nie wiedział, gdzie go poprowadzi. Tego wieczoru był jednak gotów pójść za swoją nieznajomą znajomą gdziekolwiek. Zaraz jednak dostrzegł nietypową dla niego budkę na kółkach z hot-dogami amerykańskimi. Rozbawiony parsknął śmiechem, zerkając na nią nieco niedowierzająco. — Egzotycznie — zażartował, ale podążył za nią do mężczyzny siedzącego w środku i wyglądającego na niespecjalnie zadowolonego. Zapatrzył się na niewielkie menu, dochodząc do wniosku, że doprawdy nie miał pojęcia. Zorientował się, że Rhode na niego patrzy, więc uniósł brew, w niemym zapytaniu i zanim zdążył coś powiedzieć, ta już kierowała słowa do sprzedawcy. Ze wszystkim, cokolwiek to znaczyło. Założył ręce na piersi i oparł się ramieniem o pobliski słup, czekając cierpliwie na ich zamówienie. Nie uszedł też jego uwadze ten uśmieszek, błąkający się w kącikach jej ust, który podpowiadał mu, że wpadł po uszy. Może nie na zawsze, ale zdecydowanie na ten wieczór.
Nie żartowałaś, mówiąc „ze wszystkim — powiedział, kiedy wręczyła mu fast fooda i się zawahał. Tak jak ona starała się trzymać fason, tak on także. A teraz nie miał pojęcia jak to zjeść, by nie wyglądać komicznie. Jego matka przewracała się w grobie, kiedy dość nieporadnie wziął pierwszego gryza, a sos dotknął jego nosa.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down
 

Dwanaście minut po północy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dwanaście minut po północy QCuY7ok :: 
retrospekcje
-