Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematuShare
 

 Restauracja "Gwieździsta Noc"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 11 Lip - 14:46;


Restauracja "Gwieździsta Noc"


Restauracja "Gwieździsta Noc" to piękny lokal z wnętrzem oświetlonym świecami i gwieździstym niebem pod sufitem. Na ścianach znajduje się mnóstwo renesansowych obrazów w srebrnych ramach. Menu jest pełne nietypowych potraw, które zaskakują nawet największych smakoszy, a wszystko to dzięki kucharzom, którzy niczym alchemicy smaku tworzą dania z magicznych składników. Muzyka i tajemnicze obrazy nadają restauracji mistyczną aurę, za którą z pewnością zatęsknisz.

Tutaj kupisz:

Jedzenie i napoje:

Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 19:31;

Po rozstaniu z Maximilianem odwiedził weneckie targowisko w poszukiwaniu pamiątek, które mogłyby być w późniejszym czasie wykorzystane w praktyce. Chciał bowiem przywieźć ze sobą do Londynu sensowny przedmiot, a nie coś, co będzie jedynie stało na szafce, zbierając kurz. Co prawda wypatrzył parę ozdób wpisujących się w nastrój El Paraíso, a nawet zainteresował się jednym z tutejszych, rodzinnych sklepów, ale ostatecznie do koloseum powrócił z pustymi rękoma, dając sobie jeszcze trochę czasu na zastanowienie. Dopiero rozpoczął urlop, więc z zakupami jeszcze mu się nie śpieszyło. Śpieszyło mu się za to do restauracji słynącej z pięknego, gwieździstego nieba, w której umówił się na kolację z Felixem, bo kiedy spojrzał na zawieszony na nadgarstku zegarek, okazało się że sporo czasu przebimbał w barwnych, gwarnych alejach włoskiego miasteczka.
Nie miał tego w zwyczaju, a jednak tym razem spóźnił się chwilę, natrafiając na niezbyt przyjemny dla oka widok. Zauważył bowiem darowany przez Maximiliana barmanowi uśmiech i dałby sobie rękę uciąć, że jego partner flirtował z obsługującym stolik chłopakiem. – Myślałem, że umówiłeś się ze mną, a ty już podrywasz innych przystojniaków. Chcesz wymienić mnie na młodszy model? – Zagadnął niby żartobliwie, acz nie udało mu się w pełni ukryć tej nuty zazdrości i zawiści, jaką dało się usłyszeć w tonie jego głosu. Zanim usiadł naprzeciw Solberga, omiótł zresztą sylwetkę nieznajomego nieprzychylnym wzrokiem, zastanawiając się jak zniechęcić jegomościa do zalotów, o które nikt go nie prosił.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 19:44;

Max z kolei wykorzystał czas dla siebie, by w końcu zawitać w lokalnej bibliotece. Przesiedział sporo nad księgami, które traktowały o alchemii, Domenico Anafesto, lokalnej historii i... kotach. Tak, okazało się, że tutejsze futrzaki to dość ciekawy temat, w który chętnie się wczytał. Gdy jednak zbliżała się godzina spotkania, skorzystał z łaźni, przebrał się w ciemną koszulę z długim rękawem i ruszył do restauracji, w której, o dziwo, nie było jeszcze Moralesa. Nie przeszkadzało mu jednak czekanie. Nie minęło wiele czasu, nim kelner podszedł do stolika, by wręczyć mu menu i zapytać o jakieś napoje na początek, a że Max był w bardzo dobrym nastroju i jeszcze kulturalny z niego chłopak, to sympatycznie sobie z nim rozmawiał. Właśnie poprosił obsługę o bezalkoholowe wino, które mieli w swojej ofercie, gdy usłyszał obok głos Paco, a ten wydawał się być... Lekko niepocieszony, nawet jeśli próbował to zamaskować humorem.
-Myślałem raczej o wymianie pustego kieliszka na pełen. Mają tu naprawdę fajną ofertę win, na pewno któreś przypadnie Ci do gustu. - Odpowiedział spokojnie udając, że nie dosłyszał tej nutki irytacji w głosie Moralesa.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 20:01;

Lekko niepocieszony to subtelne, wręcz eufemistyczne określenie tego jak się w rzeczywistości poczuł, co mogło zaskakiwać, skoro zazwyczaj Meksykanin do niewinnego flirtu, a nawet i fizycznej bliskości podchodził w sposób wyjątkowo luźny i otwarty. Nie byłby może szczęśliwy, dowiadując się, że Maximilian wylądował w łóżku z innym mężczyzną, ale w normalnych okolicznościach pewnie nie czyniłby z tego wielkiej afery. Ot, chwila słabości, zwyczajna, ludzka potrzeba. Tym razem jednak ukłucie zazdrości całkowicie przesłoniło mu trzeźwe spojrzenie na sytuację, wyłączając przy tym myślenie, które być może doprowadziłoby go do wniosku, że coś jest nie tak i że padł ofiarą jakiegoś pojebanego uroku.
- Kieliszek wina ze mną, a potem namiętna noc z tym tutaj? Czekasz aż skończy zmianę? – Zasugerował już bardziej bezpośrednio, prychając kpiąco pod nosem, zanim chwycił po rzeczywiście szeroką kartę wytrawnych trunków z winogron. Wybrał zresztą gatunek odpowiedzi dla siebie, chociaż szczerze mówiąc nie był pewien, czy po tym wszystkim ma ochotę gadać z kelnerem, nawet jeśli w grę wchodziła wyłącznie kurtuazyjna wymiana zdań towarzysząca składaniu zamówienia.
Nie masz problemów z mizdrzeniem się do przypadkowego typa, za to mnie nie pozwalasz nawet siebie dotknąć. – Wytknął mu, całkowicie poddając się wzbierającym się w sercu emocjom, którym ze zgoła nieracjonalnych powodów nie był w stanie się przeciwstawić. – Wkurwia mnie to. Gadasz z innymi, otwierasz się przed nimi, a ze mną nie potrafisz normalnie rozmawiać. Przychodziłeś tylko wtedy, kiedy byłem ci potrzebny? Myślałem, że znaczę dla ciebie coś więcej i że też się w tym wszystkim liczę. – Wypluwał z siebie kolejne żale i wyrzuty, przerywając dopiero w chwili, w której merlinowi ducha winien kelner pojawił się przy stoliku. – Garganega lupo. – Rzucił oschle, zwięźle, chcąc jak najszybciej odpędzić niechcianego rywala.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 20:10;

Max kompletnie nie wiedział, co zaraz miało się zdarzyć. Siedział tam na pełnej chillerce, zamawiał napój i czekał na tego, dla którego ruszył dupsko, a ten... Cóż, wiele określeń miało za chwilę przyjść chłopakowi do głowy. Pozwolił jednak, by Morales wyrzucił z siebie całą złość, nie komentując tego ani słowem, po czym zwrócił się do kelnera z przepraszającym uśmiechem.
-Na jedzenie potrzebujemy jeszcze chwilę. - Zasugerował, co chłopak zrozumiał, bo chyba chciał się tam znajdować tak bardzo, jak Max, czyli wcale i po chwili odszedł, kłaniając się i mówiąc, że niedługo wróci z winem.
-Co Ciebie ugryzło, co? - Zapytał Paco bez ogródek, dość agresywnie odkładając menu na stół i wpatrując się w ciemne oczy Meksykanina. -Zamawiałem wino. Moja wina, że się spóźniłeś? Poza tym, przypominam Ci, że niczego nie jestem Ci winien nawet, jeśli chciałbym wskoczyć mu do łóżka, albo wziąć go na tym stole tu i teraz. - Mówił dość przyciszonym głosem, ale jednocześnie stanowczo i wprost. -O jakim zwierzaniu Ty mówisz? Błagam Cię powiedz o co chodzi, albo wychodzę w tej chwili, bo nie mam na to ochoty i nie taka była umowa. - Przypomniał jeszcze, siadając w bardziej wyprostowanej pozycji, jakby faktycznie był gotów do wyjścia już w tym momencie. Nie wiedział co się stało, ale zdecydowanie Moralesowi spadło chyba jakieś wiadro na głowę w ciągu tych paru godzin, kiedy się nie widzieli.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 20:32;

W przeciwieństwie do Maximiliana Paco nawet nie przejął się samopoczuciem kelnera, który prawdopodobnie klął właśnie siarczyście pod nosem, wypytując kocie, weneckie duchy dlaczego przyszło mu obsługiwać akurat ten stolik. Meksykanin stracił również apetyt, kiedy tak patrzył na nieudolne umizgi pomiędzy nieznajomym a jego młodszym partnerem, których chyba wolałby nie oglądać. Denerwowało go to, że Felix nie jest jakoś w stanie jemu poświęcić tyle uwagi.
- Nigdy niczego nie byłeś mi winien. Nie przyszedłem tutaj chyba w asyście komornika. – Rzucił sarkastycznie, znowu powracając spojrzeniem na tego, który spowodował wylew całej tej fali frustracji i goryczy. – Ja pierdolę. To wskocz mu do łóżka albo weź go sobie tu i teraz, skoro najwyraźniej jego towarzystwo pasuje ci bardziej niż moje. – Gdyby tylko miał świadomość, że soczysta zieleń mostu uczyni z niego tak irytującego rozmówcę, odwołałby tę kolację w cholerę, ale niestety, życie pisało różne scenariusze, a obecnie kierowała nim wyłącznie niepowstrzymana zawiść.
- Umowa… moje potknięcia też rozliczysz w ramach kontraktu albo wrzucisz w koszta relacji? – Westchnął ciężko, nie mając ochoty względem relacji z kimś tak bliskim jak Maximilian, używać słów, którymi zbyt często posługiwał się przy okazji pracy. – Chodzi mi o to, że zawsze jesteś pierwszy do wytykania moich błędów, a sam w ogóle nie dajesz mi odczuć tego, że jestem dla ciebie ważny… że chcesz ze mną rozmawiać, że chcesz ze mną spędzić wieczór, że chcesz żebym zerwał z ciebie ubrania, kiedy będziemy sami… – Słowa same wypływały z jego ust, a chociaż nadal spoglądał na pracującego w restauracji chłopaka spode łba, tak tym razem nawet skinął mu wdzięcznie głową za kieliszek wina, z którego od razu wychynął łyka. – Chodzi mi o to, że jestem zazdrosny i że brakuje mi tego co razem mieliśmy albo przynajmniej mi wydaje się, że mieliśmy, skoro każdy inny okazuje się lepszy ode mnie. – Rozłożył bezradnie ręce, przewracając oczami z przepełnionym zrezygnowaniem westchnięciem. Na pewno nie tak zaplanował ten wieczór, ale niestety dla nich obu wenecki most miał inne zdanie w tym temacie… chociaż nie dało się ukryć, że pośród tych wszystkich uwag Salazara można było odnaleźć ziarenko, a nawet kilka ziaren prawdy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 20:55;

Max po prostu nie chciał robić wielkiej afery w miejscu publicznym, ale wychodziło na to, że był w tych zamiarach jedyny, bo Morales od razu wyjebał z jakimiś kompletnie nieuzasadnionymi pretensjami, które kompletnie zbiły dwudziestolatka z tropu.
-Nie o to mi chodziło. Jakbym chciał tu przyjść z kim innym, to bym nie umawiał się z Tobą. - Wyjaśnił logicznie już wiedząc, że za chwilę dostanie potwornego bólu głowy. Naprawdę, nie potrafili wytrzymać bez kłótni nawet tygodnia. Plusem było jednak to, że o ile zieleń mostu tę nieprzyjemną atmosferę wywołała, tak biel, której doświadczył Max, pomagała w komunikacji, o czym nie miał pojęcia, choć czuł, że jakoś łatwiej mu zachować spokój i jasność umysłu.
-Jakie. Kurwa. Koszta? - Zapytał na trzy razy, bo nie miał siły na tego pacana. Naprawdę, nie miał na niego siły. Chętnie by wlazł do jego głowy, żeby zobaczyć, jak wielkie uszkodzenia spowodował ten uraz, którego najwyraźniej dzisiaj doświadczył. To co się działo, było dla byłego ślizgona tak absurdalne, że aż nie wierzył w realność własnych doświadczeń. -Czy Ty sugerujesz, że mam już z nikim w życiu nie rozmawiać? Paco wróć na ziemię, kurwa mać. ZAMAWIAŁEM WINO. Jak inaczej miałem to zrobić? - Podkreślił jeszcze raz, po czym rozmasował sobie skronia, samemu sięgając po bezalkoholowy napój, cholernie żałując, że nie ma w nim grama procentów. Albo innego grama. -Wiem, mam swoje wady i owszem często wytykałem Twoje, gdy mi przeszkadzały, ale wiesz dobrze, że mi na Tobie zależało. Nadal zależy, jeśli to tak usilnie chciałeś usłyszeć. Gdyby tak nie było, dawno wróciłbym do domu, byle tylko nie oglądać Twojego ryja. Myślisz, że jest mi łatwo? Wiem, że Tobie nie, przechodziłem to nieraz i wiem, jak się czujesz, ale czy mam rzucać wszystko po to żeby Ciebie zadowolić? Paco, kurwa, sam mi powtarzałeś, że mam o siebie zadbać, a teraz nagle Ci to przeszkadza. Gdzie w tym sens? - Wyrzucał słowo za słowem czując, jak robi mu się coraz bardziej gorąco i niewygodnie w tym lokalu. Ile by dał za wyjście na świeże powietrze, wiedział tylko on, ale z drugiej strony czuł, że jeśli mają porozmawiać, to teraz jest do tego najlepsza okazja. -Chciałem z Tobą zamieszkać. Miałem zamiar Ci o tym powiedzieć, ale Tobie wtedy odjebało. Nie poznaję Cię, nie wiem co się dzieje i jak mam to odczytywać. Mówisz, że Ci zależy, po czym mnie krzywdzisz, albo wszczynasz jakieś awantury za to, że... że rozmawiam z kimś innym, czekając na Ciebie? Gubię się w tym wszystkim, więc nie dziw się, że nie wiem, jak ten temat rozwiązać. - Zakończył na ten moment, ponownie nawilżając gardło, które wysuszało się w zawrotnym tempie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 21:28;

Meksykanin nieszczególnie zwracał uwagę na otoczenie, acz szczęście w nieszczęściu, że tym razem to jego młodszy kompan miał nieco więcej rozumu. Maximilian, mimo kolejnych wyrzutów mężczyzny, podszedł do tej niezbyt przyjemnej pogawędki z niebywałym wręcz spokojem, dzięki czemu nie zaczęli jeszcze rzucać w siebie talerzami i nie popsuli wieczoru innym, zdecydowanie mniej wybuchowym parom, które w przeciwieństwie do nich potrafiły sączyć wino z uśmiechem na twarzy, ciesząc się urokami przepięknej Wenecji i wzajemnym towarzystwem.
Most namieszał Salazarowi w głowie, ale nie ogłuszył całkiem na logiczne argumenty, dlatego na kolejne słowa chłopaka, skrzywdzony zazdrośnik nawet pokiwał głową ze zrozumieniem, nawet jeśli złość nie przeszła mu jeszcze w pełni. Siedzieli tu przecież razem, nie tylko on się starał, więc może powinien bardziej swego ukochanego docenić? – Nie powiedziałem, że masz z nikim innym nie rozmawiać. – Tak jak jeszcze przez momentem dosłownie i w przenośni zieleniał z zazdrości, tak teraz zaczął się wypierać i wycofywać z bezpodstawnych oskarżeń, jakby powoli docierało do niego, że były absurdalne. – Poza tym nie rozumiesz. Nie chodzi o niego czy o jakieś cholerne wino. – Po części jednak czuł się odsunięty na boczny tor, niezaspokojony i niezadbany, a teraz zastanawiał się nad słowami, w jakie winien ubrać ten żal, żeby po pierwsze zostać zrozumianym, a po drugie, nie zrobić z igły wideł.
- Słuchaj… gdybyś nawet zrobił mu laskę za barem, miałbym to gdzieś, jeżeli wróciłbyś potem wieczorem bezpiecznie, położył do łóżka i zasnął obok mnie. – Westchnął ciężko, po czym znów chwycił po kieliszek wina, pozwalając przejąć inicjatywę Maximilianowi, który wbrew pesymistycznym oczekiwaniom, raczej załagodził jego parszywy nastrój. – Mi też zależy… – Wtrącił, nerwowo przygryzając wargę. Nie miał pojęcia jak ugryźć ten temat. – Jak się czuję? – Zapytał za to przytomnie, starając się poukładać wszystkie myśli i uczucia, które wcale nie tak łatwo było mu zidentyfikować. Nic dziwnego, skoro poza nim samym, przemawiała przez niego również magia weneckiego mostu. – Wiem. Chciałem, żebyś zadbał o siebie. Nadal tego chcę. – Spojrzał na niego przepraszająco, krzywiąc usta po kolejnym wyznaniu, które sprawiło że uderzyło go jeszcze większe poczucie winy.
- Chciałem tego. – Znów wcisnął swoje trzy knuty a propos planów znalezienia wspólnego lokum, których nigdy nie zrealizowali. – Wiem. Skomplikowałem wszystko i powinienem wziąć to na klatę… ale czy to takie dziwne, że po tym wszystkim chcę cię czasem objąć, pocałować, przelecieć? Kurwa, zawsze byłeś dla mnie piekielnie atrakcyjny. Cały czas jesteś. Niełatwo jest być przy tobie i pilnować się czy hamować z każdym słowem i gestem. – Przyznał uczciwie, że niekiedy naprawdę go to męczyło. – Albo myśleć, że z chęcią zamieniłbym się miejscami z Gromem. – Prychnął kpiąco, przewracając przy tym niedowierzająco oczami, bo nie spodziewał się, że wybrzmi to tak żenująco. – Jebać tego kelnera. Zapomnij o tym. Nawet nie wiem o co mi chodziło. – Wymamrotał wkurzony, sięgając po kieliszek, bo i do niego dotarło, że chłopaczek z restauracji stał się przypadkowym kozłem ofiarnym, który nie miał najmniejszego znaczenia.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 21:56;

To, że tym razem to on był tą rozsądną stroną, było tak absurdalne jak przypierdółka Paco. Świat stanął na głowie, bez wątpienia i poniekąd niby dobrze, skoro miało to ich otworzyć na rozmowę, ale z drugiej strony, jeśli miała tak wyglądać, to może lepiej było jednak zamilknąć.
-Trochę tak powiedziałeś. - Stwierdził, nie dając Moralesowi wycofać się z tego, co już powiedział nawet jeśli było to impulsywne i nieprzemyślane. Jeśli mieli być szczerzy to w pełni, a na braku kłamstw Maxowi zależało teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. -W takim razie proszę, wytłumacz mi to. - Odparł spokojnie, bez cienia ironii. Naprawdę chciał zrozumieć, o co tak naprawdę mogło Salazarowi chodzić. Poza tym, zastawa tutaj była zbyt ładna żeby marnować ją rozbijając na głowie Moralesa.
-Nadal chyba się w tym gubię. - Zauważył, bo przed chwilą miał wrażenie, że usłyszał coś zupełnie innego.
Zaczął wylewać swoje myśli i spostrzeżenia, próbując chyba po raz pierwszy, jakoś merytorycznie i sensownie ubrać je w słowa. Miał dość ciągłych kłótni o to samo i zależało mu, by w końcu stanęli na wspólnym gruncie, rozumiejąc się wzajemnie. -Wiem. - Powiedział, bo co do zaangażowania Meksykanina, nie miał wątpliwości, choć to, jak je okazywał było dla młodego chłopaka bardzo konfundujące. -Czujesz się źle. Zależy Ci, a ja Cię odpycham nalegając na własną przestrzeń. Nie widzisz zaangażowania, nie wiesz, jak powinieneś się przy mnie zachowywać i co możesz, a czego nie. Tańczysz wokół mnie, jak wokół tykającej bomby, jednocześnie chcąc wrócić, do tego co mieliśmy. Martwisz się i nie możesz z tym nic zrobić, choć wiesz, że potrzebuję rozwiązać niektóre sprawy sam. Chcesz być blisko, chcesz się zaangażować, ale z wielu powodów się boisz i nie potrafisz. - Podsumował, wyciągając wnioski z tego, co Meksykanin powiedział mu pierwszego dnia w Venetii i z przeszłości, jaką dzielili, a także z własnych błędów, jakie w tej relacji wielokrotnie sam Max popełniał. To nie tak, że go nie rozumiał, wręcz przeciwnie. Po prostu sam nie potrafił znaleźć na to dobrego rozwiązania, po części podzielając te uczucia, a w wyniku tego tylko jeszcze bardziej sam się w nich miotał.
-Pomyślałeś o tym, że odsuwając się od Ciebie, właśnie to próbuję zrobić? Że jestem świadomy tego, jak bardzo Cię krzywdzę, nie potrafiąc dojść do ładu sam ze sobą? - Zapytał, gdy mężczyzna przyznał, że zależy mu na tym, by chłopak w końcu o siebie zadbał, w czym wielokrotnie próbował zresztą mu pomóc. Co prawda bezskutecznie, gdy Max wciąż siedział w starym trybie myślenia, ale teraz sprawy miały się inaczej i Solberg nie chciał tego ukrywać. Wręcz wydawało mu się głupim udawanie, że wszystko jest tak jak było, bo choć byli ze sobą blisko, to nie było między nimi dobrze.
-Nie jest dziwne, bo wiem jak podchodzisz do fizyczności. Ale rozumiem tylko, jeśli mówisz o niej. W kwestii całej reszty... Tak, jest to dla mnie dziwne. W końcu Ty zostawiłeś mnie bez słowa. Podjąłeś sam decyzję, która z niczego logicznego nawet nie wynikała. Zrobiłeś to w chwili, gdy wszystko było dobrze sprawiając, że zaprzeczyłeś wszystkiemu, co kiedykolwiek mi powiedziałeś. Jeśli tak wyglądają uczucia, to ja ich nie chcę, Paco. Nie dziwisz się chyba, że jestem w tym zagubiony i nie potrafię zrozumieć, czego tak naprawdę chcesz? Nie możesz jednego dnia wyrzucać mnie jak śmiecia, skazując mnie dodatkowo na życie z tym wszystkim i to samemu, a drugiego latać za mną przez pół świata i deklarować zupełnych przeciwieństw. To się nie trzyma żadnej kupy. - Wyłożył najlogiczniej, jak tylko potrafił, zamawiając na przystawkę serowe kuleczki i wybierając na oślep danie główne, przy okazji prosząc o uzupełnienie kieliszka. -Nie. Nie zapomnijmy o tym, bo za tydzień, czy miesiąc to powróci. - Dodał jeszcze stanowczo w stronę Moralesa, licząc na to, że rozmowa pomoże im wyjść z tych błędnych schematów, jakie wciąż powtarzali.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 22:55;

Ostatnimi czasy świat całkiem stawał na głowie, a chociaż Meksykanin mógłby próbować wykpić się tym, że to przeklęty los uwielbiał rzucać im kłody pod nogi i że nie na wszystko mieli realny wpływ, tak musiałby wówczas przyznać, że wiele spraw skomplikowali jednocześnie z Maximilianem na własną rękę. Ba, wiele spraw skomplikował również on sam, a niestety, o ile do tworzenia problemów w tej burzliwej relacji obydwaj wręcz się wyrywali, tak już do ich rozwiązywania na próżno było szukać chętnego. Czemu się zresztą dziwić, skoro Felix dotychczas wszelkie komplikacje zamieniał w popiół, przygrzewając z nadpalonej lufki, za to Paco topił smutki w alkoholu albo wylewał z siebie negatywne emocje, bezpardonowo przypierdalając komuś w ryj. Zdecydowanie potrzeba było im głosu rozsądku, a to kto miał nim przemówić jako pierwszy pozostawało kwestią drugorzędną.
- Możesz rozmawiać z kim chcesz. No dobra… może nie dosłownie z każdym. Czasami może mi się nie podobać to, że z kimś rozmawiasz, ale to dlatego że się o ciebie martwię. – Nie owijał w bawełnę, wszak gdyby zobaczył ukochanego gawędzącego z byle dilerem za winklem, z pewnością nie byłby zadowolony. – Albo… zgoda, wyjątkowo poczułem się zazdrosny, ale trzeba by być ślepym albo głupim, żeby nie zauważyć, że ten kelner tylko myśli o tym, żeby cię przelecieć. – Żachnął się, wzruszając przy tym ramionami, bo poczuł się jak dziecko przyłapane na kradzieży cukierków. Zazwyczaj nie odczuwał zazdrości, nie w tak prostackim, błahym aspekcie, ale ten wieczór był inny; niewykluczone, że dlatego iż brakowało mu tej fizycznej bliskości ze strony partnera. – Wierz mi, dobrze wiem co mówię. – Pozwolił sobie natomiast na ten głupi wtręt, a nawet cień uśmiechu, skoro coraz dobitniej docierała do niego absurdalność stawianych Maximilianowi zarzutów. To nie jego wina, że był atrakcyjny. Zamawiał jedynie wino.
Najzabawniejsze zdawało się jednak to, że obydwu bolały przejawy obojętności i odtrącenia, obawiali się braku zaangażowania drugiej strony, podczas gdy w istocie zaangażowali się aż nadto. Sęk w tym, że niekoniecznie mówić o tym otwarcie i wzajemnie, a to rodziło serię niefortunnych zdarzeń i niedopowiedzeń, którą zapewne to i dobrze, że jeden z nich wreszcie postanowił przerwać. Tak, Felix wprawił Salazara w niemałe osłupienie, kiedy tak obrazowo i dokładnie opisał uczucia, których mężczyzna chyba sam nie umiałby zidentyfikować ani ubrać w słowa. Paco kompletnie się takiej bomby nie spodziewał, dlatego przez dłuższą chwilę patrzył na ukochanego w milczeniu. – Tańczyć wolałbym na parkiecie, i z tobą, a nie wokół ciebie. Znasz mnie zbyt dobrze. – Westchnął wymownie, kiwając jednak głową na potwierdzenie tego, że dwudziestolatek wyczytał z niego wszystko jak z otwartej księgi, co zresztą wzbudziło w nim mieszane uczucia. Po części go to przerażało, a jednak uśmiechnął się nawet półgębkiem, uzmysławiając sobie, że tak naprawdę to oznaka tego, że byli sobie niezwykle bliscy, i to pomimo wielu przeszkód stających na ich drodze.
- Ehh, cariño… wolałbym, żebyś mnie krzywdził, ale żebyś był przy mnie. – Wyrzucił stanowczo, stawiając sprawę jasno i właśnie teraz, dopiero gdy wypowiedział te słowa na głos, zrozumiał jak egoistycznie zachował się wobec niego. Potrzebował tej rozmowy jak diabli, za to nie potrzebował już chyba dalszego wywodu ukochanego, którego i tak z grzeczności i szacunku wysłuchał do samego końca. – Wynikała z troski i bezsilności, ale okazała się całkowicie nietrafiona, poza tym przede wszystkim przepraszam cię, że podjąłem ją sam. – Rozmasował zmarszczone w zamyśleniu czoło, jakby jeszcze raz próbował przeanalizować to, co wydarzyło się między nimi. – Było dobrze, ale najwyraźniej nie ze mną. Jestem arogancki, a przez to zignorowałem to, że siedzimy w tym razem. – Wyspowiadał się przed nim, tłumacząc także własne pobudki, nawet jeżeli nie sposób było przedstawić ich w pozytywnym świetle. – Bez sensu… i tak bym wrócił. – Mruknął bardziej do siebie niż do młodszego partnera, spoglądając śmielej w jego piękne oczy.
Nie dziwię się, i nie, nie wyglądają tak, a przynajmniej nie powinny. – Posmutniał i dlatego, zgodnie ze swym nie do końca dobrym zwyczajem, umoczył usta w kieliszku wina. – Chcę ciebie, Felix, i czuję się paskudnie z tym, że tak to odebrałeś… że pomyślałeś, że potraktowałem cię jak śmiecia. – Powtórzył po nim skrzywiony, wszak sam nigdy by w stosunku do niego podobnego określenia nie użył. Musiał to jakoś strawić, dlatego tak jak i jego młodszy partner wybrał danie główne na oślep, pozwalając niedoszłemu kochankowi Maximiliana wcielić się w rolę polecającego. Miał gdzieś czy chłop po złości napluje mu do spaghetti, i tak skupiał się wyłącznie na wpatrzonych w niego szmaragdowych ślepiach.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyWto 18 Lip - 23:53;

Dotychczas mieli naprawdę wątpliwe sposoby radzenia sobie z problemami i o ile te osobiste mogli traktować, jak chcieli, to te dotyczące ich relacji warto było jednak rozwiązać wspólnie, na co jakoś nie wpadli. A nawet jak wpadli, to niechętnie podchodzili do tego pomysłu. Szczególnie Max, który ostatnimi czasy miał więcej i więcej tajemnic, które chciał ukryć przed całym światem.
-Ty widzisz zmartwienie, ja brak zaufania. - Powiedział bez ogródek, gdy Paco skończył. -Co z tego gdyby chciał mnie przelecieć? Powinieneś ufać mi na tyle, żeby nie sądzić, że rzucę się na każdego chętnego. Czy kiedykolwiek dałem Ci powód żebyś myślał inaczej? - Zapytał, poruszając kolejną problematyczną dla nich kwestię. Cieszył się jednak, że i Paco zaczął bardziej otwarcie mówić o tym, co w nim siedziało, przyznając się do tak jawnej zazdrości, jakiej pokaz przed chwilą dał przed całą restauracją.
Faktycznie, jakby mocniej o tym pomyśleć, obydwoje mieli ten sam problem. U Maxa wychodził on ze strachu i pewnego rodzaju wstydu, z kolei u Moralesa.... Cóż, to już on sam wiedział najlepiej. A przynajmniej dobrze by było, gdyby taką wiedzę posiadał. Felix nie myślał wiele o tym, w jak nietypowy dla siebie sposób prowadzi tę konwersację. Korzystał z okazji, że jego dusza wiedziała jasno czego pragnie i jak to wyrazić. Dopiero milczenie Salazara sprawiło, że zrozumiał, jak dojrzale podszedł do tematu i w środku był z siebie cholernie dumny. Może jeszcze była szansa, by ta piękna zastawa nie ucierpiała tego wieczoru.
-Po prostu słucham, co do mnie mówisz. Nawet jeśli czasem to przekrzykuję. - Sam pozwolił sobie na lekki uśmiech, zaznaczając, że jest świadom swoich wad i tego, że nie zawsze potrafi okazać to, jak zaangażowany jest w ich relację.
-Ale nie tak to powinno wyglądać. - Powiedział na głos to, co obydwoje dobrze wiedzieli, choć chyba po prostu ignorowali. Nie mogli się wiecznie ranić. Ucieczka też nie była idealnym rozwiązaniem, ale w tej chwili wyglądało na to, że te miesiące rozłąki wcale nie wyszły im na złe. A przynajmniej nie w tej sprawie, jeśli w końcu byli gotowi usiąść i szczerze porozmawiać, nie wiedząc, jak wiele zawdzięczają kawałkowi kamienia, wiszącemu nad jednym z venetiańskich kanałów. -Wiem, że się bałeś o moje bezpieczeństwo, ale szukałeś jego zagrożenia w zupełnie nie tym miejscu. - Skrzywił się sam do siebie czując, jak blizny pokrywające jego ciało znów zaczynają go piec. Na chwilę odwrócił wzrok, w celu skupienia się na oddaleniu tych wrażeń, dopiero po chwili powracając do rozmowy. -Prawda. Ale mylisz się mówiąc, że nie było mi dobrze z Tobą. - Nie miał zamiaru ujmować arogancji byłego partnera, choć jednocześnie chciał mu pokazać, że czuł się przy nim wyjątkowo. Zresztą, gdyby tak nie było, nie znosiłby tak długo tych wszystkich problemów, jakie razem przeżywali. -Nie tak to wtedy wyglądało. - Dodał jeszcze, bo o ile wiedział, że Paco ma niezdrową obsesję na punkcie podążania za nim wszędzie, gdzie się tylko ruszy, to tamtego dnia Max miał zaburzony obraz wszystkiego, a emocje, jakie go opanowały przysłoniły mu ten fakt pod wpływem nagromadzenia innych spraw, jakie wtedy miał na głowie. -Poza tym, cały czas Ci mówiłem, że potrzebuję jedynie, byś mi zaufał. Mimo, że nie było to łatwe, bo dobrze wiedziałem kim jesteś, postanowiłem zaryzykować wszystko i obdarzyć Cię tym zaufaniem, a Ty nie chciałeś uwierzyć w jedną prostą rzecz - że jestem w stanie sobie poradzić. - Trochę znów przygasł, bo biorąc pod uwagę to, jak niskie miał poczucie własnej wartości, taki szczegół był dla niego niesamowicie bolesny i Morales bardzo dobrze powinien mieć tego świadomość.
Poczuł, jak lekki ciężar opuszcza jego serce, gdy Salazar przyznał, że rozumie jego zagubienie. Zdawało się, że powoli zaczynali patrzeć z perspektywy drugiego i jakoś dochodzić do porozumienia. -A jak miałem to odebrać? Jak Ty byś to odebrał na moim miejscu? - Zapytał, szczerze ciekaw odpowiedzi. Nie wykluczał opcji, że może zareagował nieadekwatnie do sytuacji, więc chciał poznać punkt widzenia Paco w tej sprawie. Jednocześnie czując, że to jest moment, by poruszyć jeszcze jedną kwestię. Bardzo ważną kwestię, która odegrała wtedy ogromną rolę.
Przez chwilę milczał, wpatrując się w przyniesione na stół przystawki, a następnie wziął jedną z kulek i rozerwał w palcach, by przypadkiem nie zrobić tego samego ze swoim ciałem. Wpatrywał się w wypływający z potrawy ser i to właśnie w jego stronę skierował kolejne słowa.
-Chcesz wiedzieć dlaczego nie nosiłem przy sobie różdżki? Dlaczego byłem tak przeciwny magii i pewien tego, że obronię się przed wszystkim? Bo to, że nie widziałem sensu w bronieniu się przed Tobą, uważam za oczywiste. - Zapytał, po raz kolejny rozwalając kulkę na mniejsze części. Było mu niesamowicie ciężko podjąć ten temat, ale wiedział, że dla swojego i ich dobra, musiał do w końcu zrobić. -Wiesz, że magia spowodowała mi wiele bólu i nigdy specjalnie chętnie nie sięgałem po różdżkę. Uważałem za oczywiste to, że przy moich wybuchach agresji, zrobię wszystko, byle ta druga osoba skończyła z rozkwaszoną mordą. Widziałeś wielokrotnie, że potrafię zadbać o własne bezpieczeństwo i uszkodzić drugą osobę, jeśli uznam to za potrzebne. - Zaczął od tej łatwiejszej części licząc, że nerwowe mdłości miną mu nim dotknie sedna. Niestety tak się nie stało i musiał walczyć ze sobą i ze ściśniętym gardłem, które usilnie chciało powstrzymać go przed dalszą wypowiedzią. -Po części widziałeś też, że sam dla siebie jestem tak naprawdę jedynym i największym zagrożeniem, ale nie miałeś pojęcia jak bardzo. Nie chciałem Ci tego mówić. Bałem się i po części dlatego odsuwałem decyzję o wspólnym zamieszkaniu. Myśl, że mogłeś dowiedzieć się prawdy, paraliżowała mnie i sprawiała, że Cię odrzucałem. Paco, ja... - Przełknął ślinę i wziął głęboki oddech, coraz mocniej znęcając się nad serowym przysmakiem. -Od dłuższego czasu stosowałem na sobie czarną magię w ramach samookaleczenia. I o ile normalnie byłem w stanie to jakoś ukryć i się poskładać, to kiedy zabrakło Ciebie obok, coś we mnie pękło. To, w jakim stanie mnie znalazłeś, te wszystkie blizny i rany, nie były wynikiem samych dragów i na pewno nie wynikiem czyjegoś ataku. To wszystko moja wina. To siebie cały czas bałem i nadal boję się najbardziej. Odmawianie sobie snu i jedzenia, to wszystko też nie było przypadkowe. Od tego się zaczęło, ale później przestało mi wystarczać. Zaczęło się od drobnych złamań i takich pierdół, bo to dużo skuteczniej zagłuszało ten emocjonalny ból. Przy Tobie byłem w stanie jeszcze jakoś nad tym panować, ale gdy mnie zostawiłeś. Coś... Coś się stało. - Wywalił z siebie w końcu na jednym wydechu, by mieć to jak najszybciej za sobą. Czuł, jak zrobiło mu się cholernie gorąco i to wcale nie przez to, że ubrał się grubiej niż powinien.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySro 19 Lip - 1:09;

Słowo wątpliwe w ich przypadku znów winno określić się mianem eufemizmu, jak wiele innych grzechów, które popełniali, a które innym nie przeszłyby nawet przez myśl. Prawdopodobnie właśnie dlatego tak dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Komunikacja zdecydowanie nie była ich najmocniejszą stroną, za to na pewno czuli się wzajemnie akceptowani, pomimo pewnych istotnych mankamentów i braków łączącej ich więzi, o których dotychczas nie potrafili ze sobą otwarcie porozmawiać. Niewykluczone zresztą, że gdyby wcześniej postarali się rozwiązywać problemy wspólnie, zaczęliby również zdrowiej podchodzić do tych własnych, ale chyba trudno było tak po prostu otworzyć usta, kiedy miało się tak wiele niewypowiedzianych nigdy nikomu słów do powiedzenia.
Nie odezwał się zresztą na razie w kluczowej jak się wydawało kwestii, nawet jeśli korciło go, żeby zaprzeczyć stwierdzeniu ukochanego od razu. Gdyby nie ufał Maximilianowi, nigdy nie wszedłby z nim do norweskiej jaskini i nie zależałoby mu tak mocno na relacji, o którą gotów był zawalczyć gołymi rękami z rogogonem węgierskim. Był ostrożny i podejrzliwy, ale to przecież dlatego zaufanie cenił sobie cholernie wysoko. – Zależy jak kto rozumie zdradę. – Postanowił odpowiedzieć podobnie do niego. – Gdybyś nawet się na niego rzucił, nie dbam o to, i to wcale nie dlatego że mi na tobie nie zależy albo że nie jestem zazdrosny, a dlatego że seks nie ma dla mnie większej wartości. Mógłbyś go przelecieć albo równie dobrze wyskoczyć z nim na piwo czy wyścigi miotlarskie, to bez znaczenia dopóki wracasz do mnie i to ze mną przy śniadaniu dzielisz się swoimi zmartwieniami, planami i pomysłami na nowe eliksiry. – Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek o tym rozmawiali, ale miło było podzielić się swoją perspektywą. – Miałbym z tym problem dopiero wtedy, kiedy wolałbyś pójść do łóżka lub na piwo z nim niż ze mną i to jego, a nie mnie prosiłbyś o wsparcie… – Wyperswadował mu jasno, kiedy dokładnie poczułby się zraniony i wbrew pozorom, ważniejsze było dla niego serce, zaufanie, a nie byle kutas. – …więc tak, pewnie przesadziłem. Poważnie, nie wiem dlaczego dojebałem się akurat do niego. Może byłem po prostu wkurwiony tym, że unikasz rozmów ze mną. Takie miałem wrażenie, bo do tej pory nieszczególnie nam się to udawało. – Westchnął ciężko, myśląc wyłącznie o tym, że obydwaj mocno się pogubili, ale cóż… może nadeszła najwyższa pora, żeby się odnaleźć i przestać się bać szczerości oraz własnych odczuć, jakiekolwiek by one nie były.
- Często. Chciałeś powiedzieć często, a nie znam zbyt wielu osób, które wygrałyby z tobą wojnę na decybele. – Wtrącił dla rozluźnienia, spostrzegając czający się na ustach Felixa uśmieszek, a chociaż stać go było na żart, to nie oznaczało jeszcze, że całkowicie poddał dosyć trudny, ale wyjątkowo ważny dla nich obu temat. – Nie powinno. – Potwierdził więc, popijając już spokojniej łyka wina, żeby przygotować się do dalszej przemowy, którą już od paru minut prowadził wyłącznie we własnej głowie. Maximilian znów opóźnił ją jednak ciepłym słowem, które mile połechtało jego ego. Było dobrze.Przywykłem do tego. Szukam zagrożenia wszędzie, czasem też tam, gdzie go nie ma, ale to nieprawda, że ci nie ufam. Zawsze ci wierzyłem i ufałem. Wiem też, że dobrze sobie radzisz. Proszę cię, kiedy cię poznałem, byłeś praktycznie na dnie. Przeszedłeś kawał drogi i myślę, że przeszedłbyś ją też bez mojej pomocy… – Powiedział szczerze, nie tylko po to, by podreperować samoocenę ukochanego, którą zawsze uważał za nieuzasadnienie zaniżoną. – …ale nie ufam innym. Sam to powiedziałeś. Wiesz, kim jestem, więc wiesz też, że mam wiele powodów, żeby bać się o to, że ktoś cię skrzywdzi albo wykorzysta. I nie twierdzę, że jesteś słaby, ale że każdy ma jakiś słaby punkt. Wystarczy wiedzieć gdzie uderzyć. Mój? Ty nim jesteś… – Przerwał, żeby na nowo poukładać myśli, bo nie pamiętał, kiedy ostatnio tak długo gadał. Rzadko bywał taki wylewny. Właściwie to… nigdy. – …więc nie dziw się, że bywam upierdliwy. Rozumiem, że potrzebujesz odrobiny przestrzeni i że powinienem ci dać więcej luzu, ale nie powiesz mi chyba, że nie jesteś ciekawski i nie lubisz pakować się w kłopoty, a to silniejsze ode mnie, że się tym przejmuję. – Wzruszył ramionami, prostym gestem pokazując mu, że nie jest w stanie nic na to poradzić i że akurat o to pewnie jeszcze wiele razy mogą się pokłócić. Starał się nie trzymać go na smyczy, jasne, zresztą i tak sporo się od początku ich znajomości zmienił, ale doskonale wiedział, że nie zawsze uda mu się przezwyciężyć strach o bezpieczeństwo kogoś bliskiego. Cieszył się, że chociaż mógł powiedzieć to wprost.
Kolejne pytanie Maximiliana zbiło go za to z tropu i potrzebował dłuższej chwili namysłu, żeby odpowiedzieć na nie zgodnie z tym, co podpowiadało sumienie. – Wkurwiłbym się. – Odezwał się wreszcie, nerwowo sięgając nawet do kieszeni spodni, kiedy przypomniał sobie, że niekoniecznie wypada odpalać papierosa wewnątrz eleganckiej, drogiej restauracji. – Nie pomyślałem o konsekwencjach ani o tym jak to odbierzesz. Rzadko kieruję się emocjami. – Przyznał mu rację, jednocześnie dostrzegając skalę błędu, jakiego się dopuścił, a przecież cała prawda miała go dopiero uderzyć, i to ze zdwojoną siłą. Mimo to, zamienił się w słuch, aby postarać się przynajmniej spojrzeć na to wszystko oczami młodszego partnera. Nie wtrącał się choćby słowem w jego monolog, żeby mieć pełen ogląd, chociaż trudno mu się tego słuchało i tak naprawdę nie wiedział czy bardziej ukochanemu współczuje czy bardziej ma ochotę palnąć go ten głupi łeb.
- Myślisz, że cokolwiek by to zmieniło? Widziałem twoje rany, co za różnica czy to czarna magia czy inne narzędzie. – Zaczął od najłatwiejszej części, o ile w ogóle można było tak powiedzieć, wszak wytoczyli potężne działa i nic nie było proste ani przyjemne. – Nie bądź dla siebie taki surowy, Felix. Najczęściej to właśnie my sami jesteśmy dla siebie największym zagrożeniem. – Chciał go również trochę podbudować, chociaż sam musiał nad tym popracować po tym, czego właśnie się dowiedział, zwłaszcza kiedy poczucie winy pukało do drzwi… w końcu zostawił go w najmniej odpowiednim momencie, tym samym doprowadzając do pogorszenia jego stanu. – Myślisz, że ja nie potrzebuję się czasem zniszczyć? Tacy już jesteśmy, ale musisz znaleźć inny sposób. Mniej szkodliwy. – Nigdy nie mówił, że jest idealny, za to chciał być przy nim i wziął sobie do serca wspólne poszukiwanie rozwiązań. – Wybacz, że cię zostawiłem. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że naprawdę aż tak ci na mnie zależy i że jestem ci potrzebny. Chyba czytanie emocji też nie idzie mi najlepiej. Skoro tak było… powinienem cały czas być twoją kotwicą. – Czuł się winny, ale wiedział, że nie może się tej emocji poddać w pełni, w końcu obydwaj musieli się jakoś trzymać. – Chcesz wyjść na zewnątrz zapalić? – Zaproponował za to, mimo że nie ruszył nawet przyniesionego w międzyczasie przez kelnera dania. Jakoś przestał myśleć o jedzeniu, za to chętnie zatrułby płuca potężną dawką nikotyny.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySro 19 Lip - 10:13;

Wiedział, że mimo wszystko Paco i tak mocno się zmienił od kiedy pierwszy raz ich drogi się skrzyżowały. Czuł jednak, że mimo to mężczyzna nie potrafi w pełni zaufać jego osądom i wyborom pozwalając, by chęć kontroli wszystkiego wokół dominowała jego czyny i słowa.  Doceniał jednak te drobne zmiany, które zauważał w zachowaniu Meksykanina, jak choćby fakt, że zaczął pytać o kwestie finansowe, czego wcześniej raczej nie robił, uznając, że pełna sakiewka jest  wystarczającym powodem, by wszystko załatwić. Dla Maxa była to jednak drobnostka, ale świadcząca w pewien sposób o własnej niezależności i tym, że jest w stanie sam zadbać o swoje potrzeby. Nie chciał nigdy być uzależniony od kogokolwiek, ani tym bardziej pozwalać się kontrolować w sposób finansowy. Wiedział, że Moralesa patrzył na to z zupełnie innej perspektywy, ale dzięki wielu kłótniom na ten temat, udało mu się tę wiadomość mu przekazać, co po czasie ich znajomości było widoczne i dla dwudziestolatka świadczyło o pewnym szacunku, jaki od partnera otrzymywał.
-Unikałem, ale nie dlatego, że miałem Cię w dupie. Wręcz przeciwnie. - Zaczął od kwestii braku komunikacji. Jakkolwiek nielogiczne się to wydawało, właśnie przez uczucia, jakimi darzył Salazara, nie był w stanie rozmawiać z nim na wszystkie tematy. Nie chciał jeszcze bardziej zatruwać ich relacji, a tak to wyglądało z jego strony, za każdym razem gdy tylko poruszał jakiś ważniejszy temat. -Dla Ciebie to nie ma znaczenia i dla mnie seks to też niekoniecznie wielkie gesty i obietnice. - Przeszedł do pierwszej poruszonej kwestii, rozumiejąc, o czym Meksykanin mówił, ale jednocześnie chcąc przekazać mu swój punkt widzenia. -I właśnie w tym jest dla mnie problem. Nie wiem, czy to przez to, jak zaczęliśmy, czy przez inne kwestie, ale bez względu na wszystko nie potrafię pozbyć się tego wrażenia, że nadal to tylko seks, gdy
wskakujesz z innymi do łóżka. Wiem, że dla Ciebie to tylko fizyczność, a jednocześnie gdzieś z tyłu odzywa się ten głos, że przecież też od tego wyszliśmy i nie mam pewności, że to ostatecznie nie zmieni się w coś więcej, że tak łatwo potrafisz mnie wymienić na kogoś innego. Całe życie nie miałem nic więcej do zaoferowania ludziom niż swoje ciało, więc czuję się jak gówno, gdy myślę o tym, że nawet to wolisz dzielić z kim innym.
- Sam był zaskoczony, jak jasno potrafił myśleć i rozmawiać o tym, co go dręczyło przez tak długi czas. Nie nazwałby tego zazdrością, czy brakiem zaufania. Bardziej patrzył na to jak na ogromny strach, którego mimo wszystko nie potrafił zwalczyć. Zbyt wiele bliskich ludzi w przeszłości go zraniło, by potrafił pozbyć się tych natrętnych myśli i uczuć, które zagnieździły się w jego umyśle na stałe.
-Cóż, lata praktyki. - Zażartował, bo akurat  w darciu ryja faktycznie był dobry, choć wiedział, że nie jest to najlepsza metoda na prowadzenie dialogu. Cóż, pozwalał bardzo często, by emocje brały nad nim górę. Zbyt często.
To nie tak, że chciał zdominować rozmowę i nie zamierzał wysłuchać tego, co Sal miał do powiedzenia. Ale skoro ze sobą rozmawiali, korzystał z okazji by powiedzieć to, co od dawna siedziało mu na sercu. Poza tym, o dziwo naprawdę dawali radę prowadzić zdrowy dialog, co na ich standardy było wręcz cudem.
-Nigdy nie wiesz, co ktoś inny postanowi zrobić, ale nie możesz wiecznie żyć myśląc tylko o tym, z którego kierunku tym razem oberwiesz. Sam mnie tego nauczyłeś. Tak samo jak tego, że warto czasem poprosić o pomoc. - Posłał mu ciepły, szczery uśmiech. Nie byli tu w końcu tylko po to, żeby rozmawiać o tym, co było złe. -Nie odbiłbym się od dna, gdybyś tyle o mnie nie walczył. Może nie do końca jeszcze do mnie dotarło, że nie każdy ma w dupie to, czy oddycham, czy nie, ale w jakimś stopniu na pewno się to poprawiło. - Przyznał po raz pierwszy chyba na głos. Nigdy nie mówił Paco, jak wiele mu zawdzięczał. Może i umniejszał otrzymywanym od niego komplementom, ale koniec końców odcisnęły one swoje pozytywne piętno na fizyce Solberga, który w innym przypadku poddałby się już dawno bez względu na to, jak mocno kochał życie i wszystko, co miało mu do zaoferowania. -Oczywiście, lubię szukać adrenaliny, tak samo jak Ty. Musimy jednak pogodzić się z tym faktem obydwoje i nie pozwolić, by to nami kierowało. - Zauważył, że nie tylko on nagminnie wkładał łapę do paszczy chimery, ale też Paco żył w ciągłym niebezpieczeństwie, co wcale nie było dla Maxa takie obojętne. To, że nie wyrażał wcześniej tego na głos wynikało po raz kolejny ze strachu, który grał bardzo dużą rolę w życiu młodego eliksirowara. Zbyt dużą, jak do tej pory.
Czekał w napięciu na odpowiedź Salazara wiedząc, że to pytanie trafiło w punkt. Liczył tylko, że skoro już rozmawiają, to otrzyma na nie szczerą odpowiedź. Był ciekaw, co Morales myśli o tym wszystkim i czy w ogóle potrafi postawić się na miejscu Maxa w tej sytuacji. Jak się okazało, był do tego zdolny, choć nie przeszło mu to najłatwiej przez gardło. Dwudziestolatek skinął głową na znak, że docenia szczerość, choć nie odezwał się od razu pozwalając, by Paco dokończył swoją myśl.
-Pewnie dlatego tak bardzo Cię wtedy nie poznałem. To nie byłeś Ty. - Dał mu znać, że w jakimś stopniu nie do końca w pełni obwinia go za to co zaszło. Bardziej bolał go efekt końcowy i fakt, że został z tym wszystkim sam. To właśnie to, uderzyło go najmocniej i spowodowało lawinę późniejszych wydarzeń.
W końcu zaczął zrzucać ciężar, który zatruwał jego duszę prawie od roku,  znęcając się przy tym nad biednym posiłkiem. Nie potrafił patrzeć Salazarowi w oczy. Nie chciał widzieć tego, co może się w nich odbić i bał się słów, które mogą później paść. Całe ciało go paliło, a różdżka, spoczywająca w kieszeni, zdawała się go wołać, jakby aktywowana samą myślą o zaklęciach, jakie z taką lekkością rzucała, raniąc swojego właściciela.
-Nie chciałem Cię bardziej martwić. Nie chciałem znowu być dla Ciebie ciężarem. Wiedziałem, że powinienem przestać w to brnąć już na samym początku, gdy zobaczyłem, jak lekko przychodzi mi nauka i rzucanie tych zaklęć. Nie wiedziałem, w jaką stronę mnie to poprowadzi. - Przyznał z widocznym smutkiem na twarzy. -Pierwszy raz naprawdę się przeraziłem, gdy zaatakowałem Cię wtedy na cmentarzu. Dlatego coraz rzadziej korzystałem z różdżki. Bałem się, że skrzywdzę nie tylko siebie, ale przede wszystkim Ciebie. - Wyznał, podnosząc na niego spojrzenie smutnych oczu, po czym ponownie wrócił do serowych kuleczek. Tak, doskonale wiedział, że była to dziedzina magii, która nie była dla niego bezpieczna. A jednak nie porzucił praktyki i brnął w to jeszcze dalej.
-Problem w tym, że inne sposoby nie działały. Potrzebowałem coraz więcej. Chciałem bólu, a żaden nie był wystarczający. Zacząłem torturować węże, by przy pomocy pierścienia sidhe odczuć ból Cruciatusa na samym sobie. Ale to i tak nie wystarczało. Chciałem umrzeć, Paco. To było jedyne, co mi jeszcze zostało, a gdy nie byłeś w stanie mi w tym pomóc, zostawiając z tym całym cholernym bólem... To było jeszcze gorsze. - W końcu wyrzucił całą resztę ciężaru spoczywającego na jego sercu. Tak, właśnie wtedy najbardziej potrzebował wsparcia, którego nie otrzymał. Został sam z czymś, z czym nie potrafił sobie kompletnie poradzić i pozwolił, by w pełni go pochłonęło. -Liczyłem, że dragi mi to zastąpią, ale i one już przestały dawać radę. Nawet... Nawet heroina zawiodła. - Przygryzł dolną wargę, jeszcze nigdy nie czując takiego wstydu jak teraz, gdy przyznał się do największej porażki swojego życia. W końcu było to jedyne, czego przysięgał nigdy nie tknąć, a jednak w czasie tak dużej desperacji, zmienił swoje wartości, szukając jakiejkolwiek ulgi.
-Tak, chodźmy. - Zgodził się, bo i on potrzebował teraz nikotyny. Dał kulturalnie znak, że jeszcze wrócą na posiłek, bo mimo wszystko był cholernie głodny, po czym wyszedł z Paco na zewnątrz, odpalając od razu papierosa.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySro 19 Lip - 15:16;

Nigdy nie miał problemów ze sponsorowaniem Maximilianowi rozmaitych przyjemności, a na kwestie finansowe patrzył zupełnie inaczej od młodszego partnera, ale jeżeli czegokolwiek się w tej burzliwej relacji z ukochanym nauczył, to na pewno tego, że niekiedy należy pójść na kompromis, aby obydwie strony czuły się zadowolone, szanowane i zadbane. Pewne cechy charakteru nadal bywały upierdliwe i niepożądane, jasne. Nie mógł przecież obiecywać Felixowi niemożliwego ani zdusić w sobie tak charakterystycznej, odwiecznej potrzeby kontrolowania bliskiego otoczenia z dnia na dzień, tylko dlatego że chłopak go o to prosił, Zmiany wymagały czasu, ale naprawdę starał się zluzować, żeby nie zachowywać się jak wrzód na tyłku partnera, który za wszelką cenę musiał wywalczyć dla siebie odrobinę niezależności i przestrzeni.  
- Czasami trudno się rozmawia. – Pokiwał głową na znak, że jest w stanie zrozumieć tę sprzeczność, która wbrew pozorom nie wybrzmiała wcale aż tak absurdalnie. Rozumiał, wszak i jemu zdarzało się pewne tematy przemilczeć, żeby nie niszczyć pozytywnej atmosfery. Problem w tym, że w sytuacjach kryzysowych unikali siebie zbyt często, a frustracja narastała, by następnie wybuchnąć i postawić ich przed ścianą. Cóż, przynajmniej tym razem skłoniło to tych kretynów do omówienia wszelkich gnieżdżących się w sercach trosk, ale o ile byłoby prościej, gdyby mówili o nich na bieżąco? – Pomyśl logicznie, Felix. Gdyby to był tylko seks, wystarczałoby mi wskakiwanie z innymi do łóżka i nie zależałoby mi na tym, żeby o ciebie zawalczyć. Nie powiem, że nie jesteś piękny, kurwa, jesteś piekielnie wręcz przystojny, ale masz do zaoferowania zdecydowanie więcej niż atrakcyjne ciało. Nikt nie wie zresztą o mnie tak wiele jak ty. Znasz chyba wszystkie moje sekrety. Czy powiedziałbym o nich komuś, kogo chciałbym wymienić na inny model? – Postanowił najpierw przemówić do jego rozsądku, podając jak na tacy argumenty, które w dobitny sposób świadczyły o pozycji, którą wypracował sobie przez te lata. Nie było szans, żeby ktokolwiek zrzucił go z tego piedestału, niezależnie od tego jak dobrej laski by mu nie zrobił. Meksykanin uwielbiał płytkie rozrywki, ale to nie oznaczało jeszcze, że myślał płytko. – Po pierwsze nie nawet, a tylko, a po drugie, nawet jeśli jakiś chłopak oczaruje mnie swoją urodą, to tylko ładny uśmiech, zgrabny tyłek, więc nie: i tak wolałbym wylądować w tym łóżku z tobą. – Chciał mu również wyperswadować tę pesymistyczną wizję z głowy. Nie miał czego się obawiać, choć wiadomo, że strach zazwyczaj bywał irracjonalny.
- Spałem z innymi, również wtedy – Zawiesił głos, wzdychając ciężko, a potem sięgnął po szkło, żeby utopić wyrzuty sumienia w kieliszki wytrawnego, białego wina. Nie miał pojęcia jak sprawy potoczą się po tym nieszczęsnym popołudniu, ale trudno było mu myśleć, że poddał się pokusie, kiedy jego ukochany rozsypał się na kawałki. – Przepraszam, że ci o tym mówię, ale nie chcę, żebyś znowu pomyślał, że cokolwiek przed tobą ukrywam. Nie ukrywam, ale chyba sam wolisz o tym nie rozmawiać. Chcę tylko, żebyś wiedział, że z żadnym nie spotkałem się po raz kolejny. To była czysta rozrywka, dla wyżycia się, dla sportu. Ciebie tak nie traktuję… Jak chcesz to rozwiązać? – Próbował wyjaśnić mu różnicę, przyznając się również do wielu jednonocnych schadzek, których po prostu nie oceniał w kategoriach zdrady. Nie zamierzał o nich opowiadać z oczywistych względów, ale stwierdził, że lepiej postawić sprawę jasno, skoro w dużej mierze rozchodziło się o zaufanie pomiędzy nimi.
- Wolę kiedy praktykujesz warzenie eliksirów. – Parsknął śmiechem, nie musząc dodawać na głos, że wtedy Maximilian przynajmniej siedzi cicho. Poza tym mieszanie chochlą w kotle wydawało się bardziej przydatną umiejętności niż przysłowiowe darcie ryja… choć oczywiście i to momentami wspominał miło. Dobrze przecież wiedział, że święty nie jest i że niekiedy po prostu mu się należało. – Wiem, cariño. Wiem też, że bywam wkurzający, ale możesz mi wierzyć, że gdybym taki nie był, to moglibyśmy już dawno nie rozmawiać. – Przypomniał, że jego podejście nie wzięło się znikąd. – Przy tobie łagodnieję. – Dodał jednak z równie ciepłym uśmiechem, pokazując mu że wbrew pozorom słucha i wbrew pozorom to właśnie przy nim nauczył się częściowo odpuszczać. – Zawsze możesz poprosić mnie o pomoc, a jak przypadkiem pomyślisz sobie, że mam cię w dupie, to najpierw puknij się w ten piękny łeb. – Zainscenizował humorystycznie ten prosty gest, samemu uderzając się w skroń, chociaż kąciki ust uniosły się jeszcze szerzej, kiedy Felix mówił o nim z uczuciem, czule łaskocząc jego ego. Każdy był łasy na komplement, a Paco niewątpliwie potrzebował takie słowa usłyszeć, nawet jeśli nie zamierzał ciągnąć tematu ani skupiać się na swoich zasługach. Nie po to się przed sobą otworzyli. – Myślę, że czasem jednak powinniśmy pozwolić, no chyba że wyobrażasz sobie nas za parę lat, siedzących w fotelach, z okularami na nosie i gazetą w łapie. – Palnął znów dla oczyszczenia atmosfery, śmiejąc się pod nosem. Rozumiał jednak, co dwudziestolatek ma na myśli i zgadzał się z tym, że powinni nieco rozsądniej decydować o dalszych planach, zwłaszcza że obecnie musieli w nich uwzględnić nie tylko bezpieczeństwo oraz zdrowie swoje, ale i partnera.  
Nie przygotował się na to, że wspomnieniami powrócą także do popołudnia nad Tamizą, ale niewykluczone, że to dobrze że Maximilian zaskoczył go tym tematem, zmuszając do wytężenia mózgownicy i założenia jego butów. Nie było to łatwe, ale dał się pokierować wyobraźni, nieco lepiej rozumiejąc to, że zachowywał się jak skończony kretyn i że zawiódł ukochanego o wiele mocniej, niż początkowo mu się wydawało. – Nie byłem i nie chcę taki być. Zbyt wiele złego wydarzyło się potem. – Wyznał ze smutkiem, nie do końca będąc w stanie pogodzić się jeszcze z konsekwencjami. Mógł jedynie dziękować innym, że zdołali postawić Felixa na nogi, i to naprawdę skutecznie, skoro dzieciak nic innego w Wenecji nie robił tylko szukał kolejnych gorących placków i przekąsek. Suma summarum los się do chłopaka uśmiechnął, chociaż Paco żałował, że nie było go wtedy przy nim.  
- Felix… – Wymamrotał z nad kieliszka wina, nie dowierzając temu, co słyszy. – …ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteś i nigdy nie będziesz dla mnie ciężarem? Bardziej martwi mnie, kiedy nie wiem co się z tobą dzieje, więc po prostu rozmawiaj ze mną, kiedy czujesz się źle. – Zarekomendował dość przytomnie, uważnie słuchając jednak zwierzeń dwudziestolatka, żeby dokładnie je przeanalizować i pomyśleć nad możliwymi rozwiązaniami. Przedtem musiał mu jednak uzmysłowić coś jeszcze. – Nie bój się o mnie. Widziałeś moje blizny. Kolejna w kolekcji mnie nie zabije, za to krzywdzisz mnie, nie mówiąc mi takich rzeczy. – Wlepił w jego zasmucone ślepie swe stanowcze spojrzenie, pokazując że sytuacja na cmentarzu go nie zniechęciła, wręcz przeciwnie. Problemem nie było jednak to jedno zaklęcie, a utrata kontroli, nad którą Maximilian z pewnością musiał popracować. Nie sam. – Czarna magia wciąga, podobnie jak dragi albo ból. Łatwo się zatracić. – Wtrącił niechętnie, w końcu skłamałby że podoba mu się ten temat. Gdyby mógł, nigdy by nie podejmował, ale teraz nie mieli już innego wyboru. – Nie chcę żebyś umarł. Musisz odzyskać kontrolę, Felix. – Poprosił go, odruchowo przysuwając dłoń do jego twarzy, żeby troskliwie pogłaskać go po policzku, szczególnie wtedy, kiedy wyznawał kolejne grzechy z wymalowanym na policzkach rozczarowaniem. – Nie wstydź się i nie wracaj do tego myślami, bo czasu już nie cofniesz. Poza tym to ja powinienem się wstydzić, że nie było mnie wtedy obok ciebie. – Chciał go podnieść na duchu, nadal wierząc, że jeżeli tylko będą działać razem, uporają się nawet z najgorszym syfem. Przecież to, co najgorsze, dotykało ich, kiedy byli osobno. – Obiecaj mi, że kiedy najdzie cię ochota… pokusa, żeby się zniszczyć, przyjdziesz do mnie. Poradzimy sobie. – Złapał delikatnie jego podbródek, spoglądając mu prosto w oczy, a w końcu opuścił rękę, sięgając po paczkę papierosów. Po tej emocjonalnej karuzeli obydwaj potrzebowali wyjść na świeże powietrze.
Ledwie poczuł wiatr we włosach, a już odpalał fajka, zaciągając się siwą chmurą trującego dymu. Podparł się nogą o ścianę restauracji, nie mogąc jednak oderwać wzroku od Maximiliana. – Śpij dzisiaj ze mną. Przeżyję pazury Groma. – Zaproponował, nie mając czelności rywalizować z czarnym, przywiązanym do ukochanego kocurem. Musiał zaakceptować, że jest tutaj w pakiecie z właścicielem, nawet jeżeli dosyć często syczał na niego i pokazywał, że może podrapać mu skórę.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySro 19 Lip - 19:23;

Skinął głową na znak potwierdzenia. Owszem, czasami ciężko było wydobyć z siebie odpowiednie słowa szczególnie, gdy te mogły być przykre dla drugiej ze stron. W wielu przypadkach jednak stawiali przed sobą nieistniejące przeszkody tylko po to, by uniknąć komunikacji z tego, czy innego względu.
Słuchał dalszych słów Salazara czując, że ma po części rację. Nie dało się zaprzeczyć, że to właśnie z Maxem, Meksykanin dzielił te bardziej osobiste części swojego życia, ale jednocześnie emocje, które w dwudziestolatku się budziły nie były wcale takie łatwe do stłumienia, co sprawiało, że nawet jeśli rozumiał, nie potrafił całkowicie zmienić tego, jak się z tym czuł.
-Wiem, że masz rację. Chcę w to wierzyć, ale musisz zrozumieć, że nie jest to dla mnie łatwe, wyłączyć emocje i kompletnie je zignorować. Zbyt wiele gówna przeszedłem zarówno sam, jak i z Tobą, by było to tak po prostu możliwe. - Bez oporu przyznał się do ułomności, jaką w tym wypadku były nadmierne uczucia. Chciał być w stanie cokolwiek z tym zrobić, ale na chwilę obecną, nie widział żadnego logicznego rozwiązania, które mogłoby przypominać kompromis. Poza tym, do końca nie potrafił uwierzyć w rzekomą wartość, jaką prezentował, a tym bardziej w urodę teraz, gdy jego ciało wyglądało, jakby ktoś przepuścił je przez maszynkę do mięsa.
Serce zakuło go na to wyznanie, choć umysł wciąż wiódł prym, pozwalając chłopakowi trzymać emocje na wodzy.
-Domyśliłem się. Miałeś do tego prawo. - Stwierdził nadzwyczaj rozsądnie jak na siebie. Bo jakie miał prawo robić Salazarowi wyrzuty za to, co robił, gdy nie byli razem? -Myślałem, przeszło mi to przez głowę, że po to mnie zostawiłeś. - Zdawał sobie sprawę z tego, jak głupio to brzmiało, ale skoro rozmawiali szczerze, nie chciał ukrywać niczego. Sam zresztą nie mógł z czystym sercem powiedzieć, że niczego podobnego nie zrobił w tamtym czasie, choć pewności też nie miał, skoro większości i tak nie pamiętał. Znał jednak siebie wystarczająco, by nie wykluczać takiej możliwości, a wręcz wrzucić ją do koszyka z naklejką "wielce prawdopodobne". -Nie mam pojęcia. Nie chcę żebyś musiał cokolwiek poświęcać. Szczególnie teraz, gdy nie do końca wiemy, co dalej. Ale nie mogę powiedzieć, że nagle zacznie mi to odpowiadać. Pewne drobne rzeczy się zmieniły, ale na inne potrzebuje jeszcze dużo czasu, a i tak nie mam gwarancji, że cokolwiek się poprawi. - Na razie tylko rozmawiali. Nie padły żadne stwierdzenia o nowej próbie odbudowania związku, czy powrotu do tego, co było przed kilkoma miesiącami. Max faktycznie skupiony był raczej na powrocie do zdrowia fizycznego i pracy nad tą częścią swojej psychiki, która nagminnie chciała zrobić mu krzywdę.
Uśmiechnął się lekko. Tak, powoli wracał i do tego, dzięki Marli, która przypomniała mu o pewnej obietnicy, jaką kiedyś jej złożył, a to spotkanie w piwnicy Luxa uświadomiło dwudziestolatkowi, jak bardzo tęsknił za magicznymi miksturami.
-Nie wiemy, co by było. A ja nie mam zamiaru się nad tym zastanawiać. Kłótnie nie zawsze są złe, ale mam dość powtarzania w kółko tych samych problemów i tkwienia w martwym punkcie. - Skrzywił się, bo to, że kręcili się wciąż w tę samą stronę było równie irytujące co nadmierna kontrola Salazara, która sprawiała, że krew w żyłach Solberga wręcz wrzała z wkurwienia. Zrobiło mu się jednak miło, gdy usłyszał, że ma na niego taki wpływ. Nie żeby jakoś tego nie dostrzegł wcześniej, ale zdecydowanie milej było usłyszeć to z ust Paco, który też najbardziej wylewny nigdy nie był w podobnych sprawach. -Wiem, że nie uniknę tego do końca życia, ale czuję się już tym wszystkim tak zmęczony, że ta gazeta wcale nie brzmi najgorzej. - Powiedział pół żartem, pół serio, bo wcale nie pogardziłby czymś spokojniejszym. Zresztą, tego właśnie szukał w Venetii, odpoczynku i spokoju, co jak na razie prawie mu wychodziło.
Powrót do tamtych wydarzeń nie był przyjemny, ani prosty, ale zdecydowanie potrzebny. Przynajmniej dla Maxa, który czuł się dziwnie oczyszczony, przez to, że byli w stanie wyjaśnić sobie pewne bardziej bolesne kwestie. -Przedtem też nie było najbardziej kolorowo. Ale tak, też nie chcę Cię takiego. Nie takiego Cię pokochałem i wiem, że taki nie jesteś. - Kontynuował, nie widząc sensu w ukrywaniu prawdziwych swoich przemyśleń. Nie po to się spotkali i rozpoczęli tę dyskusję, by teraz nagle zacząć wymyślać jakieś niestworzone historie. Max też się cieszył, że ostatecznie dostał jeszcze jedną szansę i nie mógł zaprzeczyć, że była to w dużej mierze zasługa Moralesa. To on znalazł go na Malediwach i pewnie gdyby wtedy nie zabrał chłopaka do szpitala, nie mieliby już okazji nigdy więcej spojrzeć sobie w oczy. Smutek widoczny w oczach partnera był dla niego wyjątkowo bolesny, ale też zrozumiały. Sam pewnie zareagowałby podobnie, jak nie dużo bardziej emocjonalnie.
-Wtedy to jest najtrudniejsze do zrobienia. - Spróbował się uśmiechnąć, ale bardzo mu to nie wychodziło. Wiedział, że może na Paco liczyć, ale nie potrafił do końca tego pojąć swoim małym móżdżkiem, że faktycznie nie jest dla niego wielkim ciężarem i może, a nawet powinien dzielić się z mężczyzną wszystkim, jeśli chcieli razem zbudować coś dobrego. - Wiesz, że mam z tym duży problem, choć staram się zmienić. - Dodał już poważniej. To, że starał się być lepszym człowiekiem nie tylko dla innych, ale przede wszystkim dla siebie, było zresztą widoczne bardzo mocno. Sam siebie czasami nie poznawał i uważał to akurat za dobry sygnał. -Nie chcę sprawiać Ci bólu. Żadnego. Nawet, jeśli jesteś do niego przyzwyczajony. - Mówił zupełnie poważnie. Nie obchodziło go, ile blizna zdobiło ciało Paco, nie wybaczyłby sobie, gdyby sam dołożył tam jakąś od siebie. Nie był takim człowiekiem i nie zamierzał się nim stawać, co było jednym z powodów, dla których zaczął się ponownie wtedy od Moralesa odsuwać. -Wiesz, że sama magia mnie gówno interesuje. Chodziło o ten ból. Ból, który potrafiła wywołać, a który nie równał się z niczym, co można wywołać bez tych zaklęć. Ból, który mogłem sprawić nie innym, a sobie. - Czuł do siebie ogromne obrzydzenie faktem, że aż tak mocno upadł i myślał podobnymi kategoriami. Ludzka psychika była jednak popierdolona, a po tak wielu ciosach, jakie otrzymała ta Maximiliana, nic dziwnego, że w końcu zawędrowała i w takie miejsce. -Nie powiem, że sam zmieniłem w tej kwestii całkowicie zdanie, ale pracuję nad tym. Odzyskam kontrolę. Po to zapisałem się znowu na studia. Jakkolwiek nienawidzę Hogwartu i tego, co sobą reprezentuje, tak tam potrafili mi pomóc chociaż w tej kwestii. Chcę przestać bać się własnej magii i tego, że kogoś nią skrzywdzę. - Wyjawił swoje przemyślenia i plany w tym temacie. Dyrektor Wang pozwoliła mu od września rozpocząć ponownie naukę w murach magicznej szkoły i choć większość przedmiotów go mało obchodziła, tak zdecydowanie niecierpliwie wyczekiwał lekcji zaklęć i obrony przed czarną magią. Nie mówiąc już o zielarstwie z Christopherem, którego wiedzę bardzo mocno sobie cenił. -Nie mogłeś wiedzieć. - Przyznał sprawiedliwie, przymykając na chwilę oczy pod wpływem dotyku dłoni Salazara na własnym policzku. Przyniosło mu to odrobinę ulgi, której teraz potrzebował. -Spróbuję, choć proszę, nie obraź się, gdy zwrócę się z tym najpierw do znajomego uzdrowiciela. - Choć potrzebował wsparcia ze strony Paco, to jednak nie miał zamiaru udawać, że nie odnajduje go też u innych, bliskich sobie osób. Brewer naprawdę był kimś, komu Max ufał i wiedział, że kumpel nie zawiedzie go w potrzebie, nawet gdyby mieli cały wieczór dyskutować o dębowych wiadrach, czy bitwach z tentakulami.
Obydwoje widać potrzebowali tego zastrzyku nikotyny, który sobie od razu zafundowali. Max skorzystał z chwili, że akurat wydmuchiwał chmurę dymu, by przemyśleć propozycję, jaka padła ze strony Moralesa.
-Nie jestem jeszcze gotów. - Wyznał w końcu, bo o ile psychicznie tego potrzebował, tak zrozumiał, że nie zniósłby dotyku dłoni Paco nigdzie, w okolicy blizn, których tak mocno się wstydził. -Muszę dojść do ładu z tym, co się stało. Blizny ciągle proszą się o uwagę, nie chcę byś ich dotykał. - Postawił na całkowitą przejrzystość, by Paco nie pomyślał, że odtrąca go dla zasady, czy z jakiejś czystej złośliwości.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySro 19 Lip - 20:28;

Niekiedy trzeba było skierować do drugiej strony przykre słowo, a niestety unikali siebie wzajemnie przez tak długi czas, że podczas tej kolacji zdawało się, że przeżywają emocjonalne katharsis, rozkładając łączącą ich relację na czynniki pierwsze, byleby uporać się ze wszelkimi przeszkodami i problemami, które poróżniły i oddaliły ich od siebie.
- Wiem. Nie winię cię za to, co czujesz. Chcę ci jedynie uświadomić, że nie masz powodów, żeby tak myśleć. – Mruknął pokrzepiająco, uśmiechając się nawet pod nosem, kiedy przypomniał sobie, że cała ta rozmowa została przecież zainicjowana jego wybuchem zazdrości, a jednak wymiana zdań prędko wyjaśniła sytuację, jako tego zazdrosnego wskazując drugiego z iście popierdolonego duetu. – Niezbyt dobrze to brzmi. Powinienem pogadać z tobą o tym wcześniej, szczególnie że raz już odpłaciłeś się jednemu z chłopaków całkiem efektownym strzałem w pysk. – Przywołał z pamięci niespodziewaną bitkę z młodziutkim Włochem, która miała miejsce dawno temu, a której najwidoczniej nie poświęcił wystarczająco uwagi. Cóż, właśnie dlatego wolał, kiedy Maximilian mówił mu wprost, co dokładnie i dlaczego mu się nie podoba. – Naprawdę za nisko się cenisz, cariño. Szczególnie, kiedy doskonale wiesz, że znalazłabym cię i na końcu świata. – Podniósł zaczepnie głowę, uśmiechając się nawet delikatnie do ukochanego, któremu tak, obiecywał dać więcej luzu, ale czasami nie było to możliwe… i powiedzmy sobie uczciwie, podróż na Malediwy była jednym z tych wyjątków, które potwierdzały regułę. Czasami trzeba było złamać zasady… albo spróbować zagrać według innych. Przeszło mu to przez myśl, kiedy słuchał wyjaśnień Felixa. Nie chciał, żeby czuł się zraniony bądź odtrącony, dlatego i jemu zależało na zakopaniu tej kości niezgody.
- Chcesz mi założyć pas cnoty? – Zaśmiał się, poruszając sugestywnie brwiami, chociaż a może właśnie dlatego, iż dobrze wiedział, że zupełnie to do niego nie pasowało. – Ja wiem, co dalej. Wiem, czego chcę. – Rzucił już poważniejszym tonem, stanowczo, w końcu gdyby nie chciał odbudować związku z młodszym partnerem, nie pragnąłby z nim również spędzać czasu tutaj, w weneckim miasteczku. – Postaram się ograniczyć, ale wierz mi, że jak obejrzę się za jakimś pięknym chłopcem, to nie znaczy wcale, że nie jesteś dla mnie najważniejszy. – Postanowił nie obiecywać, zdając sobie sprawę z tego, że nazbyt często ulega pokusom fizycznej uciechy, ale miał zamiar nad tym popracować, skoro Maximilian nie czuł się z tym w pełni komfortowo i jak sam twierdził, potrzebował czasu, żeby wszystko poukładać. Nie chciał znów przyczyniać się do pogorszenia jego stanu.
- Nie tkwijmy więc. Widzisz, jeżeli chcemy, umiemy nawet ze sobą rozmawiać. Wkurzam cię, to opierdol mnie od razu. Nie duś tego w sobie. Lepiej się pokłócić niż szykować na wojnę. – Poprosił go o większą otwartość i bezpośredniość, której niewątpliwie potrzebował, skoro nie zawsze rozumiał subtelne gesty czy podprogowy przekaz. – Nie brzmi najgorzej. Przez kilka dni, potem umarłbyś z nudów. – Kontynuował żart z gazetą, ale rozumiał co jego ukochany miał na myśli. Momentami również potrzebował odpoczynku i zwolnienia tempa i nie mówił, że tak spokojna, relaksująca forma spędzania czasu jak tutaj, mu nie pasowała. No, może ta kolacja do relaksujących nie należała, za to na pewno miała na nich zbawienny wpływ, nawet jeżeli wiele poruszanych wątków wręcz wionęło smutkiem i zrezygnowaniem.
Nie komentował już spotkania nad Tamizą ani potem w szpitalu, uznając że skoro wyjaśnili sobie to, co najważniejsze, lepiej było skoncentrować się na tym, co działo się tu i teraz, a przecież nadal nie było kolorowo. – Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. – Skwitował zresztą trafną uwagę Maximiliana, w końcu i on nigdy nie był przesadnie wylewny i nie zawsze dzielił się z młodszym partnerem swoimi troskami. Musieli nieco zmienić podejście, ale miał nadzieję, że dzisiejszy wieczór pozwoli im rozwinąć skrzydła. – Wiem, obydwaj wiemy, że zmiany wymagają czasu. Kiedyś w ogóle nie zacząłbyś tej rozmowy. – Postanowił natomiast skomplementować ukochanego, który przecież rozpoczął całą tę lawinę tematów, które dotychczas udawało im się niezgrabnie przemilczeć. Zmieniali się na lepsze. Po prostu wychodziło im to dość powolnie. – Wiesz do jakiego bólu nie jestem przyzwyczajony? Boli mnie, kiedy oddalasz się ode mnie, unikasz mnie, odstawiasz mnie na boczny tor. To mnie boli o wiele mocniej, nawet jeśli wydaje ci się, że po tym bólu nie zostają żadne ślady. – Tym razem on przyznał zupełnie uczciwie, bo chociaż pojmował stojące za zachowaniem Maximiliana pobudki, to jednak zależało mu na tym, by być częścią jego życia, niezależnie od tego jak niekorzystnie by się ono nie układało. Nie lubił, kiedy chłopak się hamował czy wycofywał, zwłaszcza że i tak wiele razy ranili się wzajemnie. Nie dosłownie, a emocjonalnie, a to zdawało się jeszcze dotkliwsze.
- Powiem ci coś, Felix. Nie tylko ty go lubisz. Możesz mieć mnie za opanowanego, jestem opanowany, ale doskonale wiem o czym mówisz. – Zwrócił mu uwagę na pewien szczegół, który możliwe że umknął mu z powodu odczuwanego wstydu. Paco natomiast uważał, że jego młodszy partner tak naprawdę nie miał czego się wstydzić. – Czasami chciałem, żebyś mnie uderzył. Ja też potrzebuję adrenaliny, ryzyka, bólu, żeby czuć się dobrze. Paradoksalnie to właśnie wtedy jestem spokojniejszy… ale najważniejszy jest umiar.Nie siedzisz w tym sam i nie jesteś pojebany. Dokładnie tyle chciał mu przekazać, obserwując jego niemrawą minę. – Kurwa, będziesz mnie budził po nocach, żeby się uczyć do egzaminów… No nic, muszę to znieść. Przynajmniej będę miał okazję, żeby zorganizować ci imprezę jak już odbierzesz dyplom. – Musiał trochę spuścić z tonu, humorystycznie komentując plany edukacyjne Maximiliana, choć w rzeczywistości cieszył się, że ten zadecydował o powrocie na studia. Miał nadzieję, że natłok zajęć i obowiązków odsunie jego myśli od tego, co zatruwało organizm. – Może, ale nie chciałbym do tego wracać, ani szukać dla siebie usprawiedliwienia. Wolę myśleć o tym, co jest teraz i naprawić to, co zniszczyłem. – Postanowił również uciąć to wzajemne przerzucanie się winą, czy w tym przypadku raczej brakiem winy, bo przecież nie o to wcale chodziło. Ot, dlatego skinął też jedynie głową z uśmiechem, kiedy Felix przyznał, że w razie potrzeby pomocy zamierza szukać i u znajomego uzdrowiciela. To dobrze, bo Meksykanin nie na wszystkim się znał i nie ukrywał, że niektóre z demonów partnera przerastały także jego wiedzę i możliwości.
Wreszcie udało im się odejść od stolika i tymczasowo porzucić gwieździste niebo na rzecz tego prawdziwego, które może nie prezentowało się jeszcze tak pięknie, za to dawało poczucie świeżości. Paco pociągnął kolejnego macha, wyczekując odpowiedzi ukochanego, po której mimowolnie skrzywił usta w wyraźnym rozczarowaniu. – Nie jesteś gotowy na mój dotyk czy na bycie przy mnie? – Zagadnął, nie spuszczając z niego wzroku. – Kocham ciebie, całego, z bliznami czy bez. Dla mnie i tak jesteś piękny, Felix… – Mruknął ciepłym tonem, przerywając, żeby znów zaciągnąć się siwym dymem. – …i nadal chciałbym, żebyś ze mną zamieszkał, nawet jeśli miałbyś spać na osobnej kanapie, chociaż uważam, że nigdy nie powinieneś się mnie wstydzić. – Zwieńczył swoją myśl, w tym momencie jeszcze intensywniej czując jak mocno za nim zatęsknił.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySro 19 Lip - 21:39;

Powinni dawno poruszyć te tematy, a możliwe, że wszelkie przykre wydarzenia z ostatnich miesięcy w ogóle nie miałby miejsca. Jak się jednak mówił, lepiej późno niż wcale, co w tym wypadku sprawdzało się idealnie, bo jakoś udawało im się kulturalnie i w miarę rozsądnie prowadzić dialog, w którym obydwie strony słuchały tego, co ta druga miała do powiedzenia.
-Wiesz, że stawiam raczej na empiryczne doświadczenia. - Pozwolił sobie na lżejszy komentarz, bo tak naprawdę miał tak mało wiary w siebie i innych, że dopóki nie przekonał się o czymś dosadnie na własnej skórze, mała szansa była na to, by w coś uwierzył i choć w kwestii eliksirów takie podejście pozwoliło mu wzlecieć wyżej niż komukolwiek innemu w jego wieku, tak w kwestii emocji działanie to nie przynosiło najlepszych rezultatów. -Tamtemu i tak się należało. Był chujem i tyle. - Wzruszył ramionami, nie żałując ani trochę obicia mordy wspomnianemu gryfonowi. Jakby mógł przyjebałby mu i drugi raz, byle tylko nie otwierał więcej gęby. Zresztą, kto chodził z Maxem do szkoły wiedział, jak wiele razy wyrażał swoją awersję do drugiego człowieka przy pomocy pięści. -Wiem, choć czasem też musisz wiedzieć, którą wojnę lepiej odpuścić. - Przyznał, bo wiele razy gdyby tylko Paco spuścił z tonu, konflikt rozwiązałby się pięć razy szybciej. Nie mówił już nawet o tych ekstremalnych sytuacjach, ale o tych bardziej codziennych i błahych, które niepotrzebnie ciągnęły się tylko przez upór starszego z nich.
-Powinienem, za tamten Namiar. - Odgryzł się, choć doskonale wiedział, że nigdy by się do tego nie posunął a zaklęcie lokalizujące wychodziło z faktu, że w tamtym czasie Morales nie miał pojęcia, kim Max jest i co naprawdę ich łączyło. Żarty nie musiały jednak opierać się na logice i tego się teraz trzymał. -Wydaje mi się, że ja też, chociaż kurewsko się boję. - Nie zastanawiał się nad doborem słów. Wypływały one ze szczerego serca, choć magia mostu już dawno przestała na niego działać. Widać potrzebowali tego magicznego bodźca, by w końcu do czegoś wspólnie dojrzeć. -Spróbuję nie myśleć o tym za wiele, choć wolałbym żebyś to do mnie przychodził. - Dodał jeszcze, również nie będąc w stanie niczego obiecać. Poza tym zdawał sobie sprawę, że nawet jeśli postanowią znów wejść w bliższą relację, przez jakiś czas na pewno nie będzie gotów na jakąkolwiek fizyczną bliskość ze względu na stan, w jakim znajdowało się jego ciało, które codziennie przypominało mu o pogardzie, jaką w stosunku do siebie odczuwał.
-Obydwoje musimy się bardziej otworzyć. Za dużo rzeczy ignorujemy z najgłupszych powodów. - Postawił na autorefleksję. Tak, zarówno Max jak i Paco musieli częściej mówić o tym, co w nich tkwiło nie tylko w kwestiach rzeczy, które ich bolały, czy denerwowały, ale też, a może i przede wszystkim, w tym, jak ważni dla siebie naprawdę byli, bo w tym też nie szło im najlepiej. Dzisiejsza rozmowa uświadomiła Solbergowi, jak wiele błędów popełniali, kompletnie źle wyobrażając sobie reakcję drugiej strony, czy raczej jej oczekiwania. -No nie wiem, niektóre artykuły są całkiem niezłe. - Zszedł nieco na lżejszy ton, choć czuł, że obydwoje rozumieją tak naprawdę, jaki kryje się za tym wszystkim sens. Żaden człowiek nie był na tyle silny, by całe życie tylko mieszać się w jakieś gówno. Wszyscy potrzebowali odpoczynku, a szczególnie Max, który w tak młodym wieku miał już na karku ciężar doświadczeń tak wielki, jakiego nie odczuwały nie raz całe rodziny dużo starszych od niego czarodziejów.
Faktycznie wydawało się, że przekroczyli dzisiaj jakiś most, ale nie ten dosłowny, kamienny, który pozwolił im przeprowadzić tę rozmowę, a ten metaforyczny, którego wcześniej zdawali się w swojej relacji nie dostrzegać. Pytanie tylko, co czaiło się na drugim brzegu. -Nie chcę, żeby było tak jak kiedyś. Chcę walczyć o coś lepszego. - Zaczerwienił się nieco na ten komplement, choć Morales miał rację. Solberg dojrzał w pewnych kwestiach i choć nie obiecywał sielanki i zmiany na ideał, to wydawało się, że ten milowy krok i tak był już zmianą, której potrzebowali. Chciał wierzyć i pracować nad tym, by ten postęp nie zanikł a ich komunikacja naprawdę poszła w lepszym kierunku.
Domyślił się, że pytanie było retoryczne, więc po prostu czekał, aż Paco udzieli na nie odpowiedzi, która zdawała się być tą, jaką podpowiadało eliksirowarowi serce. Ból, o którym mówił Meksykanin był tym, do którego chyba każdemu najciężej było się jakkolwiek przyzwyczaić i z którym Max również miał ogromne problemy, szukając ich rozwiązania zazwyczaj nie tam, gdzie powinien. -Zdaję sobie z tego sprawę, choć czasem to Twoje opanowanie zdaje się mówić coś zupełnie innego. - Przyznał, bo faktycznie to, że Paco zachowywał tak wiele dla siebie, nie pomagało nijak w ocenie sytuacji, przez co tkwił w tych błędnych przekonaniach, popełniając znów te same, złe kroki.
Umiar. To słowo nigdy specjalnie nie wpisywało się w słownik Solberga. Nawet, jeśli wiedział, że coś mu szkodzi, nie zawsze potrafił ograniczyć tę rzecz w swoim życiu i w pewnym stopniu widział, że Paco też, choć był zdecydowanie bardziej opanowany niż Felix. -Umiar to jedno, brak zauważania innych opcji, czy wyczerpanie alternatyw, to już inna sprawa. I wiem, że jest to często tylko pozorne, ale nie oszukujmy się, jeśli chodzi o autodestrukcję, jestem ślepy na wszelkie zahamowania. - Doceniał tę próbę wsparcia, jednocześnie nie chcąc oszukiwać się w kwestii własnego charakteru. Po prostu zaakceptował to, jaki jest i próbował jakoś sobie z tym na co dzień radzić, co było najtrudniejszą częścią równania. Akceptacja w tym temacie była dla niego ważna, bo wypierając dalej tę część samego siebie, w życiu nie podjąłby się leczenia, które niedawno zakończył. -Wiem, że Tobie też jest potrzebny, inaczej nie siedziałbyś w tej robocie, w której siedzisz, ale nie powinniśmy przez te chore potrzeby ranić siebie nawzajem. - Dodał jeszcze, by pokazać, że w pewien sposób każdy sposób rozładowywania emocji był potrzebny. U nich jednak wyszło to poza wszelką skalę i powodowało oddalanie się od siebie osób, którym naprawdę na sobie zależało.
-Nie zapędzaj się tak. Nadal będę miał jeszcze Luxa na utrzymaniu. No i Wang nie wie, jakiego pojeba przyjmuje w swoje mury. - Pociągnął humorystycznie, bo choć impreza brzmiała jak coś dokładnie w jego klimatach, to na tę chwilę nie myślał o żadnych dyplomach i ukończeniu szkoły. Skupiał się na bliższych celach wiedząc, jak bardzo patrzenie w przyszłość karmiło jego ambicje, które czasem też były zbyt wygórowane jak na tak młodą osobę. Cóż, nie bez powodu Tiara przydzieliła Maxa do Slytherinu. -Spróbujmy naprawić to razem. - Wyszedł z propozycją kompromisu, poniekąd pokazując tym samym swoje intencje. Nie chciał zwalać całej winy na Paco, bo obydwoje doprowadzili do obecnej sytuacji i bez zaangażowania z obydwu stron, nie mieli szansy na jakąkolwiek poprawę swojej relacji.
Domyślał się, że Sal nie będzie zadowolony z takiej odpowiedzi, ale musiał być z nim szczery. Może i udało im się porozmawiać tego wieczoru, ale nadal pewne rzeczy wymagały czasu. -To pierwsze. Ale też...Nie chcę znów sprawić Ci zawodu, a obecnie nie mogę obiecać, że wszystko nagle się poprawi. - Odpowiedział po chwili na to ciężkie pytanie. Chciał bliskości Salazara, ale w jego sercu kryło się tyle obaw, że nie potrafił tak po prostu ich zignorować, a wiedział bardzo dobrze, że strach był jego najgorszym doradcą i często pchał go w odtrącanie partnera, co z kolei wpływało na mocne pogarszanie się ich relacji. -To nie przed Tobą się wstydzę, a przed samym sobą. Nienawidzę się za to wszystko i nie potrafię przejść nad tym do końca do porządku dziennego. - Podsumował. -A do kwestii mieszkania wrócimy po wakacjach, co Ty na to? - Zaproponował, by nie ignorować tej części tematu i pokazać, że nie jest zupełnie przeciwny, jednocześnie dając im czas na naprawienie relacji i przekonanie się, czy są jeszcze w stanie naprawdę ze sobą być.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySro 19 Lip - 22:35;

Zastanawianie się nad tym, co by było gdyby, nie miało obecnie najmniejszego sensu, skoro obydwaj mieli zamiar budować fundamenty relacji z myślą o świetlanej przyszłości, a nie utkwić w niesprzyjającej przeszłości na wieki. Dlatego postanowił skoncentrować się przede wszystkim na dialogu z partnerem, z którym wreszcie zaczynał rozmawiać szczerze i otwarcie o kluczowych kwestiach, nie obawiając się dzielących ich różnić. Takowe zawsze się ujawniały, a najważniejszym było wypracowanie odpowiadającego obu stronom kompromisu.
- No takiego sobie wybrałem. Nic nie poradzę. – Rzucił również w luźniejszym tonie, zdając sobie sprawę z tego, że nie tylko on musi znosić wady Maximiliana, ale i odwrotnie. Każdy jakieś miał i domyślał się, że czasami Felix miał mu ochotę wydłubać oczy ze złości. – Nie wiem. Nie poznałem go za dobrze. Nadal nie pamiętam jak miał na imię. – Wtrącił specjalnie, jakby na potwierdzenie wcześniejszych słów. Przygodni kochankowie nie mieli dla niego znaczenia, nawet jeżeli traktował ich dobrze i gotów był zasponsorować niezapomniany wieczór. Co prawda, nadal nie uważał, żeby ten dzieciak zasłużył sobie na to, co mu zgotował wkurwiony Solberg, ale z drugiej strony, nie było to coś, o co warto było się kłócić. – Wojny się nie odpuszcza. Bitwy owszem, ale spokojnie, z czasem może nauczę się, z których zrezygnować na rzecz dyplomatycznych metod. – Obiecał mu, że nad tym popracuje i że się poprawi, chociaż czuł, że nie będzie to wcale takie proste. Zamierzał  natomiast w szczególności więcej wagi przywiązywać do gestów i słów wypowiadanych przez młodszego partnera.
- Fair enough. – Parsknął śmiechem, nie mając pomysłu na żadną kreatywną ripostę. Zabrakło mu argumentów, bo co jak co, ale pas cnoty za namiar wydawał się całkiem sprawiedliwą wymianą i mógł być jedynie Maximilianowi wdzięczny, że nie planuje wprowadzać tej bolesnej zemsty w życie. – Nie tylko ty, ja też, ale przecież obaj potrzebujemy intensywnych wrażeń i adrenaliny, prawda? – Zasugerował, mając oczywiście na względzie tylko te pozytywne. W końcu strach czy stres miały również swoje zalety. Gdyby ich nie odczuwali, nie byliby w stanie odpowiednio o siebie zadbać. Musieli przekroczyć ten most, nawet jeżeli bali się, co odnajdą po drugiej stronie. – Wolałbym przychodzić do ciebie, cariño. Wystarczy, że mnie zaprosisz. – Podkreślił, że stojąc przed wyborem pomiędzy nim a kimkolwiek innym… nawet nie musiałby wybierać. Nie byłoby mowy o żadnym wyborze. Liczyłby się wyłącznie Felix.
- Będziemy częściej rozmawiać, zgoda? – Przyznał ukochanemu rację, jednocześnie od niego oczekując podobnego zapewnienia. Sam przecież dostrzegał, że zaangażowanie winno znaleźć się po obu stronach, w innym wypadku nic nie miało sensu. Nie chciał popełniać kolejnych błędów, zwłaszcza tych samych, a ta rozmowa uzmysłowiła mu, że tak naprawdę wieloma troskami potrzebował się z Maximilianem podzielić i chyba nawet nie umiał wyjaśnić dlaczego tego dotychczas nie robił. – Mhm, takie gazety… z taką mógłbym na chwilę usiąść. – Podłapał żart chłopaka, unosząc wymownie brwi, chociaż nadal stał na stanowisku, że nie wytrzymaliby zbyt długo w wygodnych fotelach. Nie oznaczało to jednak, że nie planował takich do domu sprawić, właśnie dla upragnionego odpoczynku, na który nawet oni miewali nieraz ochotę. Czasami powinni przecież zdjąć z barków ten cały ciężar doświadczeń i po prostu usiąść na swych zacnych czterech literach. – Luchemos por algo mejor. – Podniósł kieliszek wina, stukając się delikatnie szkłem a Felixem. Nieważne, że ten miał w naczyniu bezalkoholowy trunek, wszak liczył się gest… po tym co dzisiaj razem przeszli, można by rzec że triumfalny.
Toast nie wieńczył jednak rozmowy, w której poruszyli chyba każdy możliwy wątek, dlatego po upiciu łyka wytrawnego napoju, dalej słuchał wyjątkowo wylewnego dzisiaj Maximiliana, starając się zrozumieć, co mu w duszy gra. – Czasami sprawiam wrażenie zimnego skurwysyna? Nie dla ciebie, cariño… ale postaram się mówić ci o tym częściej. – Mruknął, przypominając sobie to, co próbował wcisnąć mu do głowy Christopher. Prawdopodobnie zbyt rzadko dawał partnerowi do zrozumienia, jak bardzo go kocha i jak bardzo jest dla niego ważny. Chyba obydwaj powinni dzielić się tymi pozytywnymi emocjami częściej. – Powinieneś wrócić się do początku. Dlaczego przy mnie udawało ci się hamować? – Zapytał, kiedy powrócili do o wiele trudniejszego tematu, z którym jeszcze nie do końca wiedział jak się uporać. Nie miał zamiaru opuścić Maximiliana, mimo jego ciągot do nieodpowiednich sposobów wyładowania złości czy emocjonalnego bólu, akceptował go, ale miał jednak do czynienia z osobą uzależnioną i nie zawsze wiedział, co będzie dla niego najlepsze. Nic dziwnego, że ucieszył się na wieść o znajomym uzdrowicielu, który w pewnych kwestiach mógł udzielić im niezbędnego wsparcia. – Nie. Nie powinniśmy się ranić, ale nawzajem lizać rany. – Pokiwał zgodnie głową, ukazując własne wyobrażenie zdrowego związku z ukochanym, w którym rzeczywiście będą dla siebie wzajemnym wsparciem.
- Spokojnie. Jak oblejesz, to zrobię mniejszą, taką tylko dla najbliższych. – Zażartował głupio dla rozładowania atmosfery, poklepując nawet świeżo upieczonego studenta po ramieniu. – Czyli co… jakieś zakupy na Pokątnej bliżej września? – Nie zamierzał bawić się w sponsora, ale w sumie dawno nie chadzał po sklepowej alejce, więc nie widział powodu, dla którego miałby się z Solbergiem nie wybrać na spacer. Może nauczyłby się przynajmniej czegoś o rodzajach chochli i kociołków. – Właśnie to robimy. – Pozwolił sobie również zauważyć a propos naprawy tego, co zdążyli koncertowo spierdolić i tym miłym akcentem w pełni oddał się tytoniowemu rytuałowi.
- Nie sprawisz mi zawodu, Felix. Nie możesz wiecznie kierować się strachem. Na pewno nie wobec mnie. – Mruknął spokojnie, starając się przekonać Maximiliana, że chłodny dystans jedynie ich od siebie oddala i że powinni trzymać się razem w każdym, nawet najgorszym położeniu. Skrzywił się jednak jeszcze bardziej po kolejnym wyznaniu chłopaka, bo i nie chciał, żeby ten wstydził się własnych słabości. – Felix. – Zagadnął podnosząc zaczepnie głowę, jakby dla podkreślenia: mówię teraz do ciebie.. Wpierw odrzucił jednak peta na bruk. – Pozwolisz…? – Zapytał ostrożnie, unosząc dłoń, żeby delikatnie przesunąć palcami po policzku ukochanego, otulając wreszcie ręką jego szyję. Obserwował jego reakcję, gotów wycofać się w razie jakiekolwiek alarmującego sygnału, jednak postanowił zbliżyć się do Felixa, powoli i czule całując jego usta. – No te averguences, por favor. Eres la mejor. Te quiero, cariño. – Wyszeptał cicho, z uśmiechem, mając nadzieję że chociaż trochę poprawił jeśli nie jego samoocenę, to przynajmniej humor. – Jasne, przecież i tak nie będziemy szukać lokum w Wenecji. Chodź, zjemy i złapiemy jeszcze trochę powietrza przed powrotem do pokoju. – Skinieniem głowy zaprosił Maximiliana do środka, żeby zaspokoić głód, czyli zrobić dokładnie to, po co pierwotnie tutaj przyszli.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyCzw 20 Lip - 0:00;

Przewrócił oczami na ten komentarz. Owszem, takiego sobie wybrał, więc taki dostał po mordzie, jakby chłopak okazał trochę więcej szacunku to kto wie, może i Max tylko troszkę by go pokiereszował, zamiast z całą antypatią próbując zamienić go w gryfońskie zwłoki.
-Amnezja jeszcze trzyma? - Postanowił pociągnąć chwilę żartobliwy ton, choć doceniał to, co Paco próbował zrobić tym wtrąceniem. Może i Max zareagował wtedy ciut za ostro, ale nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiał. Ot, kolejne mordobicie w jego życiu, z którego wyszedłby na pewno zwycięsko, gdyby Drake nie wtrącił się w środek nieswojego konfliktu. -Można ich nie toczyć wcale i po prostu przejść w dyplomację, o której tak pięknie mówisz. - Wytknął mu, skoro tamten czepiał się niuansów. Nie zamierzał być gorszy w tym temacie. -Ale dyplomacja brzmi dobrze. Myślę, że nam nie zaszkodzi. - Dodał już poważniej. Nie miał na myśli odpuszczania niczego dla świętego spokoju, ale właśnie próby wypracowania jakiś kompromisów, które ostatecznie wyjdą każdej stronie na dobre. Ponoć związki właśnie na tym polegały, czego zdawali się wcześniej wcale nie zauważać, od razu sięgając po plany wojenne.
Jak za starych, dobrych czasów, Max pokonał Paco siłą niespodziewanego argumentu. Gdyby faktycznie miał za złe tamten Namiar, niewątpliwie wcieliłby w życie ten plan. Nie był jednak aż takim idiotą, by rozważać tamten incydent pod normalnym kątem, gdy okoliczności były doprawdy drastycznie inne od normalnych dla ich ówczesnego położenia. -Prawda. Ale byłbym za lekkim ograniczeniem. - Coraz częściej skromny uśmiech jawił się na młodej twarzy, gdy poważne tematy poniekąd zostały już przerobione, a oni dochodzili coraz bardziej do wspólnego gruntu. No doprawdy niemożliwe, że zdrowa komunikacja była w stanie coś naprawić. Nikt się tego nigdy nie spodziewał, a ci pionierzy geniuszu powinni być od razu uhonorowani kluczami do całego świata za tak zjawiskowe odkrycie. -Rozumiem. - Przyznał, bo naprawdę widział co Paco ma na myśli. Nie mógł winić go za czucie się odtrącanym w przeszłości, choć chciał unikać tego w przyszłości, która ich czekała.
-Zgoda. - Zgodził się bez namysłu, z zupełnie szczerymi intencjami. Było to chyba najważniejsze, do czego dziś doszli, choć każdy z poruszanych tematów niósł za sobą ciężar, który musieli w końcu z siebie zrzucić, by być w stanie dojść do czegoś tak prostego i oczywistego.
-A widzisz, prasa nie musi być nudna. Na urodziny zaprenumeruję Ci "Magiczny Kociołek". Będziesz się bawił wybornie. - Udał, że wcale nie wie, o co Salazarowi chodzi i postanowił się z nim nieco podroczyć, bo choć była to jedna z niewielu pras, jaką Max czytał, to wiedział, że Paco pewnie nawet nie dotrwałby do końca pierwszego numeru z własnej woli.
-Por el futuro. - Zgodził się, dopełniając toast i przepłukując gardło przepysznym, choć niestety niealkoholowym winem. Coraz mniej czuł jednak potrzebę zatopienia się w procentowych napojach, czy sypkich specyfikach, z czego dopiero teraz zdawał sobie sprawę.
Tak, jeden rozdział zamknęli, ale nie oznaczało to, że cała książka była już gotowa. Akcja tej fabuły zagęszczała się, jak atmosfera podczas cięższych tematów, które poruszyli później, a które kompletnie zdominowały lżejszy nastrój, jakiemu uległ wcześniej Maximilian.
-Nawet dla mnie. - Potwierdził mimo wszystko, bo akurat to było prawdą. -Wiem, że często wynikało to z troski, czy coś, ale w niektórych chwilach potrzebowałem partnera, nie wychowawcy. - Metafora sama mu się narzuciła, podświadomie nawiązując do różnicy ich wieku. Taka była jednak prawda, miał wystarczająco ojców w swoim życiu i nie szukał kolejnego. Nigdy nie patrzył zresztą na Moralesa w ten właśnie sposób. Zawsze uważał go za równego partnera i chciał być tak samo przez niego traktowany, nie zaprzeczając jednocześnie, że od czasu do czasu, potrzebował lekkiego sprowadzenia na ziemię. A czasem i nawet nieco mniej subtelnego. Obydwoje uzyskali niezastąpioną pomoc od Walshów. Prawdopodobnie, gdyby nie nauczycielskie małżeństwo, nie zrozumieliby połowy tego, o czym teraz rozmawiali. Szczególnie Christopher miał w tym swój wielki udział, ucząc Paco większej wrażliwości, a Maxa szacunku dla samego siebie i swoich potrzeb oraz tego, że mimo wszystko trzeba je komunikować, bo nikt nie siedzi mu w głowie, poza nim samym.
Nie spodziewał się tutaj analizy tego problemu od ręki. Potrzebował więc chwili, by zastanowić się nad pytaniem Paco, nie chcąc dawać mu pierwszej lepszej odpowiedzi. -Dawałeś mi poczucie bezpieczeństwa, którego nigdy nie miałem, zostając sam ze sobą. Chyba, że oddawałem się pracy, co też było powodem, dla którego tak często stawiałem kociołek ponad wszystko inne. - Wiedział, że był to jeden z najważniejszych powodów, dlatego wyjawił go w pierwszej kolejności, choć nie było to jedyne, co przyczyniało się do takiego stanu rzeczy. -Jakkolwiek zabawnie to nie zabrzmi, uspokajałeś mnie. Pozwalałeś zapomnieć o całym tym gównie, po prostu będąc obok, a jak to nie działało, pozwalałeś mi wyżywać się na wszystkim wokół. Także na Tobie, czego nigdy nie powinienem był robić. - Dodał, wspominając w głowie awantury, które nie miałyby w ogóle miejsca, gdyby Max akurat nie przeżywał jakiś prywatnych rozterek. Zbyt często pozwalał na to, by jego własne problemy odbijały się na Moralesie, za co było mu teraz naprawdę wstyd. -No i nie chciałem patrzeć jak cierpisz widząc, do jakiego stanu się doprowadzam. - Dodał wisienkę na torcie, bo choć wspominał już o tym dziś wielokrotnie, był to jeden z ważniejszych argumentów, które decydowały o jego działaniach. Wspomnienia jakie posiadał z własną matką zaszczepiły w nim lęk, że czegokolwiek nie zrobi, obróci wszystko w proch, pogarszając innym życie. W tych momentach czuł się tą ludzką spierdoliną, jak pięknie Freya określała go podczas ich wielokrotnych interakcji nie tylko w dzieciństwie, ale również i później, gdy mieszkał już u Kolbergów.
-Wiesz dobrze, że nie obleję. Robię specjalizację z eliksirów, mogą mnie ujebać tylko z czystej zazdrości. - Postanowił w żartach podbudować sobie ego. Wiedział jednak, a raczej czasem zdawał sobie sprawę z tego, że już dawno wybił się w tej dziedzinie ponad to, czego naucza się w Hogwarcie. Co prawda nie wiedział jeszcze co miało być przedmiotem jego pracy dyplomowej, ale był pewien, że nie będzie to dla niego najmniejszy problem, jeśli będzie mógł poświęcić się temu, co stanowiło tak wielką część jego życia. -O tym nie pomyślałem. W sumie oprócz szat chyba wszystko mam. Wolę kupić nowe niż przerabiać te stare. Wyjdzie na to samo cenowo, a przynajmniej nie będę łaził z wypalonymi dziurami po eliksirach. - Posiadaniem podręczników się nie przejmował, bo i tak rzadko z nich korzystał, a w razie czego szkoła posiadała przecież bibliotekę. Co do podstawowego sprzętu, to posiadał aż nadto wystarczający, więc pozostawała tylko kwestia ubrań, które zdecydowanie już na niego nie pasowały po tym, jak drastycznie zmieniał swój stan zdrowotny przez ostatnie lata.
Nawet nie zauważył, że faktycznie tak naprawdę rozpoczęli już tę całą naprawę, która początkowo wydawała się przerażająca i niemożliwa, ale z każdym kolejnym zdaniem robiła się nieco bardziej ludzka i prawdopodobna do wprowadzenia.
-Ale tylko przy Tobie jest on tak obecny. Wiem, ile może kogoś kosztować związek ze mną. - Przypomniał sobie Felka i to, jak wiele złych rzeczy zaczęło witać w jego życiu po tym, jak związał się z Maxem. Chłopak co prawda nie zdawał sobie sprawy z tego, że na wiele z nich nie miał wpływu, ale to wrażenie ciągnęło się za nim niczym klątwa, w czym upewniał się za każdym razem, gdy w jego obecności działa się jakaś tragedia. A tych niestety Solberg widział na pęczki, gdzie tylko się nie obrócił.
Twarz i dłonie były jedynymi częściami ciała, które pozwalał obecnie dotykać. Z ulgą przyjął po raz kolejny rękę Paco na swoim policzku, kiwając głową na znak przyzwolenia, a gdy ich wargi się zetknęły, spod zamkniętych powiek dwudziestolatka zaczęły wypływać powoli łzy, których nie potrafił opanować. Było to oczyszczające na swój sposób i choć większość jego ciała wciąż drżała z przerażenia na myśl o dalszym kontakcie fizycznym, umysł Felixa był spokojny. -Te amo. - Zrewanżował się, nie będąc w stanie powiedzieć nic więcej przez dłuższą chwilę.
-A może to nie byłby najgłupszy pomysł. - Zażartował, gdy na tapetę wleciał temat wspólnego mieszkania. -Umieram z głodu, a te kuleczki wyglądały naprawdę pysznie. - Spojrzał tęsknym wzrokiem na drzwi lokalu, czując już w ustach smak sera obtoczonego w milionie aromatycznych przypraw.

//zt x2
+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySob 12 Sie - 18:21;

Umówił się na spotkanko z Joshuą, a że znów był głodny, jak wilk, postanowił a miejsce wybrać restaurację, w której wcześniej rozmawiał z Paco. To miejsce zdawało się służyć konwersacjom, ale też miało w sobie coś, co przyciągało i nie tylko chodziło tu o zjawiskową kuchnię, która urzekła chłopaka od pierwszego kęsa.
Ledwo zajął stolik, już zamówił bezalkoholowy trunek, którym raczył się tutaj ostatnio, choć tym razem pojawił się tu w zwykłej bluzie, zakrywającej każdy kawałek jego poharatanej skóry, zamiast w eleganckiej koszuli.
-Josh! - Zawołał mężczyznę, który wszedł do lokalu chwilę później. -Musisz spróbować tych ich serowych kuleczek. Są nieziemskie! - Od razu przeszedł do polecenia, samemu uważnie studiując kartę dań. Choć ostatni posiłek był cudowny, chciał spróbować tym razem czegoś innego, choć miał wrażenie, że jeśli chodzi o przystawkę, nie zmieni swojego zdania i zostanie przy tych idealnie przyprawionych przysmakach.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Anabell Goldbird
Anabell Goldbird

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : Rude włosy
Galeony : 178
  Liczba postów : 396
https://www.czarodzieje.org/t22215-anabell-goldbird-budowa#730633
https://www.czarodzieje.org/t22218-anabell-goldbird#730825
https://www.czarodzieje.org/t22216-anabell-goldbird#730634
https://www.czarodzieje.org/t22227-anabell-goldbird-dziennik#731
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySro 16 Sie - 14:27;

Sesja po drugim dniu karnawału.

Drugi dzień karnawału ją w pewien sposób wykończył nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. W dodatku w nocy śniła jej się walka Yuriego z Nicholasem, przez co budziła się zlana potem. To była jedna z tych nieprzespanych nocy, w której śniło jej się wszystko to co najgorsze.
Także zdecydowała się pójść samotnie do restauracji, wybrała sobie jakiś jeden stolik odosobniony i usiadła tam, zamykając na chwilę oczy i mając ochotę o wszystkim zapomnieć. Związała włosy w ciasne warkocz i przez wzgląd na pójście do restauracji ubrała się bardziej elegancko, co by ją tutaj wpuścili do środka.
Zamówiła sobie Bussolai Buranei Magico, które były tutejszymi maślanymi ciasteczkami i Limoncello, który był likierem cytrynowym. Wsłuchała się w tutejszą muzykę, siedząc dość mocno rozkojarzona.

@Yuri Sikorsky
Powrót do góry Go down


Yuri Sikorsky
Yuri Sikorsky

Przyjezdny
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Galeony : 133
  Liczba postów : 473
https://www.czarodzieje.org/t22182-yuri-sikorsky
https://www.czarodzieje.org/t22190-poczta-yuriego
https://www.czarodzieje.org/t22183-yuri-sikorsky#729667
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyPią 18 Sie - 7:38;

Następnego dnia po karnawale wybrałem się na poranną przechadzkę. Idąc ulicami Venetii wspominałem swoją wczorajszą walkę z Nico. Trzeba przyznać, że od czasów kiedy ostatni raz walczyliśmy w sparingach przybyło mu sporo wytrzymałości. Zdołał przyjąć naprawdę sporo ciosów zanim padł. Kiedy tak szedłem mój wzrok padł na kawiarnię i zobaczyłem siedząca w środku Anabell. Przypomniały mi się jej słowa, że chciałaby ze mną porozmawiać. Trochę obawiałem się tej rozmowy. Ostatnio obwiniała mnie o wszystko co złego się działo. Niemniej nie mogłem przed nią uciekać - w końcu była to przyjaciółka Cassie. Westchnąłem i wszedłem do kawiarni i podszedłem do stolika przy którym siedziała.
-Witam. Nie przeszkadzam? - zapytałem z uśmiechem siadając naprzeciwko.

@Anabell Goldbird
Powrót do góry Go down


Anabell Goldbird
Anabell Goldbird

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : Rude włosy
Galeony : 178
  Liczba postów : 396
https://www.czarodzieje.org/t22215-anabell-goldbird-budowa#730633
https://www.czarodzieje.org/t22218-anabell-goldbird#730825
https://www.czarodzieje.org/t22216-anabell-goldbird#730634
https://www.czarodzieje.org/t22227-anabell-goldbird-dziennik#731
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptyPią 18 Sie - 11:17;

Ocknęła się pierwszy razy gdy podali jej własne danie, na co skinęła głową, a potem dopiero dostrzegła znajomą twarz, która do nich podchodzi, westchnęła cicho pod nosem i wskazała ręką na wolne miejsce.
- Witaj, nie, zapraszam do stołu. Zjesz coś ze mną? - zapytała w chwili odruchu, jednocześnie spoglądając na swój talerz, to spotkanie może okazać się całkiem ciekawe. No, chyba że Yuri już całkiem zrujnuje jej nastrój, to wtedy już raczej będzie inna para kaloszy.
- Przyszedłeś skosztować tutejszych smakołyków jak ja? - Dodała po chwili, biorąc się za swój likier cytrynowy i dalej lekko rozkojarzona spoglądała gdzieś w bok.

@Yuri Sikorsky
Powrót do góry Go down


Yuri Sikorsky
Yuri Sikorsky

Przyjezdny
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Galeony : 133
  Liczba postów : 473
https://www.czarodzieje.org/t22182-yuri-sikorsky
https://www.czarodzieje.org/t22190-poczta-yuriego
https://www.czarodzieje.org/t22183-yuri-sikorsky#729667
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySob 19 Sie - 18:04;

-W zasadzie to nie do końca - odparłem.
Spojrzałem w kartę dań. Te nazwy kompletnie nic mi nie mówiły.Wybrałem więc na chybił trafił to co pierwsze nawinęło mi się pod rękę z karty napojów. W końcu Włochy znane są ze swoich winnic więc miałem nadzieję, że jest to wino. Potrzebowałem napić się czegoś z procentami. Tym bardziej, że rozmowa nie zapowiadała się na lekką.
-Poproszę Prosecco rose rosso - powiedziałem do kelnerki, a następnie krótko rozejrzałem się z wyraźnym podziwem po wnętrzu i zwróciłem się z powrotem do An. -Piękne miejsce. Przyszedłem tu po zobaczyłem ciebie przez okno. Przede wszystkim chciałem przeprosić za ten incydent, którego świadkiem byłaś. Poza tym mówiłaś, że chcesz ze mną porozmawiać w innym czasie. Jeśli jesteś gotowa to słucham.
Powrót do góry Go down


Anabell Goldbird
Anabell Goldbird

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : Rude włosy
Galeony : 178
  Liczba postów : 396
https://www.czarodzieje.org/t22215-anabell-goldbird-budowa#730633
https://www.czarodzieje.org/t22218-anabell-goldbird#730825
https://www.czarodzieje.org/t22216-anabell-goldbird#730634
https://www.czarodzieje.org/t22227-anabell-goldbird-dziennik#731
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySob 19 Sie - 19:51;

Pokiwała lekko głową ze zrozumieniem spoglądając na Yuriego i to, co zamawia, a potem skupiła się już w miarę świadomie na tego, co do niej mówi. I faktycznie chciała z nim pomówić i nie do końca wiedziała, czy będzie to dla niej leka i przyjemna rozmowa.
- Chciałabym powiedzieć, że nic się nie stało, ale... Chyba nie umiem tego powiedzieć - Zmarszczyła brwi przypominając sobie obitego od krwi Nicholasa, serce jej szybciej zabiło z troski o niego.
- Ach tak, z tego co mówiliście między sobą, wywnioskowałam, że Nicholas Cię nie pamięta. Zapewne nie powinnam o to pytać, ale jedyne pytanie, jakie mi się nasuwa to: dlaczego tak się stało? W pełni zrozumiem jeśli odmówisz odpowiedzi - dodała na sam koniec ciężko wzdychając, może jednak nie powinna o to pytać? Ale z drugiej strony było to dla niej ciekawe i intrygujące, a przede wszystkim niepokoiło ją to, jak mógł zapomnieć o kimś z własnej rodziny. Jeżeli byłaby to dalsza rodzina to owszem, ale z tego co zapamiętała to byli kuzynki, czyli całkiem bliska rodzina.

@Yuri Sikorsky
Powrót do góry Go down


Yuri Sikorsky
Yuri Sikorsky

Przyjezdny
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Galeony : 133
  Liczba postów : 473
https://www.czarodzieje.org/t22182-yuri-sikorsky
https://www.czarodzieje.org/t22190-poczta-yuriego
https://www.czarodzieje.org/t22183-yuri-sikorsky#729667
Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8




Gracz




Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" EmptySob 19 Sie - 21:41;

Kelnerka z zamówionym przeze mnie napojem zjawiła się znacznie wcześniej niż przypuszczałem. Wysłuchałem Anabell z uwagą a następnie upiłem łyk wina namyślając się nad odpowiedzią i cały czas patrząc jej w oczy.
-Nie chcę rozmawiać na ten temat, a w zasadzie nawet nie tyle nie chcę co po prostu nie mogę. Prawda jest taka, że to pytanie nie powinnaś zadawać mi. Czy byłabyś zadowolona gdyby ktoś rozpowiadał o tobie za twoimi plecami? Mogę tylko zapewnić cię, że Nico rzeczywiście jest moim kuzynem i rzeczywiście o tym nie pamięta jednak o przyczynę tego stanu rzeczy musisz zapytać jego. Czy ja również mogę zadać ci pytanie?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Restauracja "Gwieździsta Noc" QzgSDG8








Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty


PisanieRestauracja "Gwieździsta Noc" Empty Re: Restauracja "Gwieździsta Noc"  Restauracja "Gwieździsta Noc" Empty;

Powrót do góry Go down
 

Restauracja "Gwieździsta Noc"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Restauracja "Gwieździsta Noc" JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Venetia
 :: 
Centrum
-
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu