W jednej z uliczek ukryta jest skromna, ale niezwykle urocza kocia kawiarnia, w której - jak można się domyślić, pełno jest futrzastych członków ekipy lokalu. Kawiarnia jest na mapie Venetii już od dekady, starsze małżeństwo otworzyło drzwi swojego lokalu i serc dla bezdomnych kotów, błąkających się po alejkach po to, by o nie zadbać i pomóc im w znalezieniu nowych domów. W kociej kawiarni można skosztować różnych lokalnych smakołyków. Wszystkie pozycje kosztują po 10g a cały dochód idzie na opiekę nad bezdomnymi kotkami.
Menu:
Dania Kocie mleczko - pyszny deser z kremowej pianki oblanej czekoladą. Przesadna konsumpcja powoduje wzmożone pragnienie picia mleka. Cytrynowy puszek - kwaśne i orzeźwiające danie z owoców, syropu i sorbetu lodowego, serwowanego na lekkim biszkopcie. Lewituje cal nad talerzykiem, więc trzeba jeść szybko, by nie odfrunęło! Kanapki kocie łapki - sycące kanapki z tuńczykiem bądź łososiem, wykrawane w kształt kocich łap.
Napoje Cafe cat'e - kawa z której właściwie słynie to miejsce. Pyszna, dla każdego smakuje odrobinę inaczej, podobnie do amortencji, jednak efektem wypicia tej kawy jest pojawienie się kocich uszu na głowie konsumenta! Herbata z kocim włosem - wbrew nazwie w herbacie nie pływają włosy, jest w niej jednak źdźbło kocimiętki, przez co popijając ją masz rzeszę fanów w postaci przymilających się lokatorów kawiarni. Koktajl kototova - bezalkoholowy drink z odrobiną eliksiru wigoru, podnosi samopoczucie i daje kopa do działania.
Kocia kawiarnia jest też miejscem, do którego chętnie zaglądają duchy siedmiu kotów z siedmiu wysp Murano. Jeśli wydasz tu pieniądze, które pójdą na rzecz bezdomnych kotów, możesz w tej lokacji rzucić dodatkową kością na spotkanie ducha kota.
Mechanika: Rzuć k6 i wynik podziel przez 2 - tyle duchów spotykasz w kawiarni (zaokrąglamy w dół). WAŻNE - musisz od razu zaznaczyć, które z siedmiu duchów wybierasz do tej lokacji.
Autor
Wiadomość
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Ochronny? – zapytała i niesamowicie ją to zaciekawiło. Sama przecież przy czymś podobnym grzebała. Ochrona, uzdrawianie, ciekawe, czy mogłaby coś podobnego zakląć runami, co on zamykał w amulecie? – Dlaczego akurat drzewo? – była szczerze zaciekawiona tym tematem, no i to może pomogłoby zacząć jej jej własny? Remy w tym czasie już wyjęła własne książki i notatki. Ostatnio cały jej zeszyt pokrywały mapy myśli na tematy uzdrawiania i teraz było podobnie. Otworzyła nową stronę, by poprzepisywać notatki tutejszych medyków z czasów zarazy. Mieli oni wiele ciekawych i przydatnych spostrzeżeń, co było w sumie naturalną koleją rzeczy, kiedy mieli ograniczone środki i minusowy czas. Największym problemem było to, że teksty były w starej mowie i symbolach, ale w tym już akurat pomagał idealnie świetlik. Tak więc kreśliła instruktaż zwiększenia zasięgu prostych zaklęć leczniczych, by objąć nimi kilka osób, jednocześnie rozmawiając z Nico. - Nie, nie. Nie domowe – uśmiechnęła się do niego troskliwie znad kartek i zwojów. Przecież to on był jednym z powodów, dla których tak bardzo zagłębiała się w te tematy. I Artie. I przyrzeczenie jakie złożyła trytonom w świątyni. – Chcę wiedzieć więcej o leczeniu. Nie jestem dobra z zaklęć… Znam się dobrze na magii runicznej, ale to chyba za mało… Nie chcę być bezradna, gdy ktoś będzie potrzebował mojej pomocy – tak jak wtedy, gdy nie mogła ruszyć po Nico. Jak wtedy, gdy nie mogła w żaden sposób pomóc Artiemu. – Nie chcę się już nigdy znaleźć w sytuacji, w której nie potrafię znaleźć wyjścia – jak wtedy, gdy nie umiała niczego zrobić, by wypchnąć Tony’ego ze swoich wspomnień. Musiała być silniejsza, wiedziała, że to nie koniec.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Prawdę mówiąc nie miałem konkretnego powodu. Poza tym, że drzewo kojarzy mi się z rodziną i ochroną chociażby przed słońcem. Ale sama rozumiesz, zapuszczanie korzeni i tak dalej. - wyjaśnił, przechodząc do rzucania zaklęć delikatnie stapiających i modelujących metal, z którego zaplótł srebrne drzewko. - Bezradna... Póki masz różdżkę nigdy nie będziesz bezradna. Ale rozumiem potrzebę zgłębiania leczenia, choć ja sam mam inne priorytety. O czym dokładnie się uczysz? Coś specjalnego cię interesuje? Czary którymi pracował nad amuletem kojarzyły mu się ze spawarką wujka Giovannini, brata jego przybranego ojca. Tylko tam tak śmiesznie iskrzyło a tutaj Nicholas mógł pracować w kawiarni i nie zakłócać spokoju. Przyjrzał się drzewku i niezadowolony zaczął dokręcać druciki. - Zastanawiam się nad tym co zrobić, kiedy już będę w Wielkiej Brytanii. Domyślam się, że nie interesują cię takie sprawy, ale... Chyba czekają mnie różne formalności. Wiesz. W związku z rodzicami. Chyba trzeba zgłosić, że... No, sama rozumiesz. Cholera, nie wiem, nie mam pojęcia jak to się załatwia i właściwie u kogo. Ze złości przepalił drucik i musiał naprawiać wszystko i nawijać jeszcze raz ostatnie kilka kroków. Nie podobało mu się to, jak amulet wygląda, więc zabrał się do poprawiania gałęzi metalowego drzewka.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Brzmi sensownie – przyznała, entuzjastycznie kiwając głową. – Będzie dla jednej, konkretnej osoby, czy dla domu? Ona sama starała się znaleźć jak najwięcej informacji o szerokim działaniu zaklęć leczniczych i każda drobna sugestia jej się przydawała. Niektórzy uzdrowiciele preferowali eliksiry i mieli niesamowite pomysły na rozprzestrzenianie ich po pacjentach i rozcieńczanie tak, by wciąż działały, ale mogły trafić do jak największej ilości osób, to jej jednak nie interesowało. Eliksiry to w ogóle był śliski temat. Omijała więc takie przypisy i krążyła dalej po zaklęciach samych w sobie, o wspólnym ich wypowiadaniu, żeby je wzmocnić, o szybkim diagnozowaniu i czarowaniu znieczulenia, na kilka osób na raz. To ostatnie było wyjątkowo interesujące, bo prowadziło do kolejnej rozpiski zaklęć, które można potraktować taką techniką. Nie sądziła, by była w stanie czarować tak jak ci uzdrowiciele, ale taka wiedza na przyszłość, na za kilka jak nie i kilkanaście lat mogła się jej przydać. Nie planowała być uzdrowicielem, ale zamierzała mieć wiele przygód i tworzyć niezapomniane historie, a to wymagało czasami uzdrawiania. Już nie wspominając o tym, że te przyszłe przygody widziała z kimś, kto też mógł skorzystać na takiej wiedzy. O tym jednak nie myślała ZBYT intensywnie, bo by się zarumieniła. No i Nico sprowadził poważniejszy temat. - Jak to mnie nie interesuje?! – aż prychnęła z oburzeniem i zmarszczyła na niego brwi. – Nico, wszystko co w związku z tobą mnie interesuje! Pomogę ci ze wszystkim! – nie była pewna, czy już teraz chciała mu mówić, że to raczej w dokumentacji jego będą musieli przywrócić do życia. Więc, póki co, po prostu nie dopowiadała tematów jeszcze trudniejszych.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Dla domu. Kobieta uparła się na jedno włoskie zaklęcie odstraszające teściową. Mam wątpliwości co do jego działania, ale klient płaci, klient wymaga. Dlatego ten amulet ma przede wszystkim wyglądać. Z działaniem może być różnie. Po poprawkach drzewko powoli zaczęło przypominać to z projektu, ale wciąż nie było do końca takie jak trzeba. Nicholas zaczął teraz bardziej precyzyjna robotę, więc chwilę milczał, łącząc co bardziej delikatne gałązki z grubszymi konarami. Potem zabrał się za korzenie, które były niemal tak samo wymagające jak gałęzie, ale tym razem mial już doświadczenie i poszło mu lepiej. - Masz pomysł dokąd powinienem pójść najpierw? Może twój ojciec by mi doradził? Poinformowałaś go już o sytuacji?
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Zaklęcie odstraszające teściową? – prychnęła rozbawiona, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Włoska komedia – zaśmiała się. – W jaki sposób uda ci się trzymać teściową z daleka? Jak osiągniesz ten efekt? – dopytała, skoro był to temat interesujący Nico, to znaczy robienie amuletów a nie przepędzanie teściowych, też chciała wiedzieć. A oprócz tego chciała wiedzieć wszystko na temat metod leczenia Venetiańskich uzdrowicieli. Niestety do tego czas tak się jej kurczył, że niestety już zauważyła, że nie byłaby w stanie przeczytać ich wszystkich. Ale tłumaczyła ile tylko mogła! Właśnie znalazła badanie na temat tego, jak uzdrowiciele łączyli durito z fringere, by jakoś ulżyć w cierpieniu pacjentom zarażonym morbusem. Dla wielu z nich nie było już nadziei w leczeniu bez wynalezienia eliskiru, nad którym wielki alchemik pracował. Uzdrowiciele nie poddawali się z żadnym walczącym życiem, nawet jeżeli to gasło, czekając na przełom eliksirowy, więc, nie mogąc już leczyć objawów u niektórych chorych, zamiast tego łączyli durito i fringere, by łagodzić ból zadawany przez magicznie powstające rany. Samo durito było za słabe, ale połączone właściwie z cechami fringere potrafiło naprawdę pomóc, co więcej, niektórzy uważali, że nawet spowalniało lekko powiększanie się ran. Choć sceptycy tej metody w swoich dopiskach zauważyli, że postęp morbusa zależał od wieku pacjenta, a nie zaklęć, jakich się na nim używało. - Wysłałam wiadomość – potwierdziła. – Pewnie chwila minie, zanim Lenny go znajdzie, wiesz, tata jest teraz w podróży. Ale na pewno będzie chciał ci pomóc! I na pewno wróci do Anglii, żeby wszystko załatwić! – zapewniła z promiennym uśmiechem, wiedziała, że jej tata nigdy nie zawiódłby w takiej sytuacji.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Nie mam pojęcia. Nauczyła mnie zaklęcia, wątpię, żeby rzeczywiście działało. Włosi są dość specyficzni. Kiedy szczegóły zostały dopieszczone, nadeszła pora na szczyptę magii. Nicholas wymamrotał kilka zaklęć, zataczając nad medalionem kręgi różdżką. Zaklinanie przedmiotów stanowiło dla niego równie przyjemną część procesu twórczego. Kiedy kończył, medalion rozjarzył się białym światłem, a potem druciane gałązki rozkwitły srebrnymi paczkami i zaczęły się kołysać poruszane magicznym wiatrem. To było naprawdę ładne, choć proste. - Dodałem kilka innych zaklęć. Mam nadzieję, że posłużą temu domowi i jego mieszkańcom. Chcę tworzyć rzeczy naprawdę piękne, Psidwaku. Żeby coś po mnie zostało, jeśli następnym razem nie uda mi się wywinąć śmierci. Wsłuchał się w jej odpowiedź i pokiwał głową. No tak, pewnie musiał zaczekać. A może właśnie nie? Może od razu powinien się usamodzielnić? Nie miał pewności co o tym wszystkim myśleć. Rodzina Seaverów wydawała mu się mimo wszystko dość chłodna i nieprzystępna. Owszem, była Remcia, która była chodzącą energią i szczęściem, ale reszta? Nico wciąż pielęgnował w sercu niechęć do nich.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Zaczekaj, jak poznasz Melody! W połowie włoski temperament! – uśmiechnęła się na samo wspomnienie rudzielca. – Jednego dnia jest najszczęśliwszym człowiekiem świata, drugiego najsmutniejszym, ciężko nadążyć! Przeszła do kolejnego zwoju badawczego, w tym uzdrowiciele przeszłych lat, także żyjący w trakcie zarazy, spisywali swoje spostrzeżenia na temat kolejnych zaklęć. Grupa kilku uzdrowicieli próbowała za pomocą imago morbus, a następnie interior depletura zapanować nad rozprzestrzenianiem się morbusa i tego, jak śmiertelne rany wypalał. Historia była Remy znana, doskonale wiedziała, że ten sposób niestety się nie spisał i tylko eliksir był w stanie uratować Venetię. Za to samo założenia, obserwacje i sposoby, w jakiś z zaklęć korzystali i jak je modyfikowali były niezwykle ciekawe do czytania. Kto wie, może w przyszłości ta wiedza przydałaby się do czegoś innego? - Tworzysz – spojrzała na niego z pełnym przekonaniem i przerwała na chwilę notowanie, by wyciągnąć swój Dziennik Przygód i otworzyć go na stronie z rysunkiem studni i kotów. – Już tworzysz i już są zapamiętane – dodała z czułością i schowała cenny dziennik. – A tej rodzinie na pewno będzie służyć przez długie lata. Robisz naprawdę piękną rzecz, Nico, i nie mówię tylko o jej wyglądzie – pochwaliła go, tak, od tego co powiedział zrobiła się strasznie emocjonalna i nie umiała zareagować inaczej, niż okazaniem mu choć części tych uczuć.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Melody, który jest chłopakiem i woli by na niego mówić Milo - wyrecytował z pamięci, zadowolony, że nie jest całkowicie zielony w temacie. Natomiast fakt, że jednak rzeczywiście miał włoską rodzinę, w dodatku tę rodzoną, trochę go podbudował. Skoro amulet był już gotowy, Nicholas zdecydował się na ostatnie poprawki i szlify. Wypolerował srebro, dorzucił zaklęcia odpychające kurz, a potem naniósł drobne zmiany mające zwiększyć walory artystyczne medalionu. Całość prezentowała się naprawdę ładnie i mogło być traktowane jako ozdoba z prawdziwego zdarzenia. A że dołożył kilka drobiazgów, które rzeczywiście miały działać... Może uratuje kiedyś życie domownikom? - Skończyłem. Muszę iść zanieść ten amulet przyszłej właścicielce. Obiecałem jej to na dzisiaj. Powodzenia w dalszej nauce, Psidwaku! Spakował narzędzia do torby razem z projektem, a potem zawinął medalion i ruszył w stronę wyjscia z kawiarni. Klientka mieszkała całkiem niedaleko, więc nie czekała go daleka droga, ale i tak chcial załatwić to najszybciej jak się da.
ZT
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Dokładnie – mrugnęła do niego i pokiwała z uznaniem głową, że zapamiętał. Sama nie wiedziała, kiedy skończy naukę, było tu tak wiele źródeł naukowych i badań, że przeczytanie ich wszystkich zdawało się niemożliwe. Teraz jednak przerabiała obserwacje i badania na temat postępu morbusa w przypadku użycia zaklęcia scalpello. Uzdrowiciele tym zaklęciem tworzyli specjalny skalpel, którym starali się wycinać zainfekowaną tkankę, nim ta doszła do kości. Taki skalpel był bardziej sterylny od jakiegokolwiek magicznego urządzenia, bo dosłownie stworzony był z magicznej energii. Niestety nawet nim uzdrowiciele nie byli w stanie wyciąć morbusowej tkanki tak, żeby uchronić ofiary od dalszego zakażenia. Opisanych było wiele sposobów, których używaliby na pewno nie przeszło to dalej, jak upewniali się, że cięcie nie dotknęło zarażonej tkanki. Ale choroba i tak za każdym razem postępowała. - Trzymam kciuki, żeby faktycznie odganiało teściową – zażartowała, a zaraz rozpłynęła się jak zwykle na dźwięk użytego „psidwaku”. – Tobie też powodzenia!