C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Eksplozja barw, kolorów i radości z życia. Pokój Harmony jest dokładnie taki, jak ona sama - chaotyczny, głośny, nieznający umiaru i pokazujący przy każdym kroku ile jest w niej pasji. Można go nazwać artystycznym, szalonym wręcz nieładem. Na każdej ze ścian znajdzie się jakiś malunek, czy to magicznej krainy, czy najróżniejszych map świata czy też nocnego nieba. Kolory i kształty mieszają się ze sobą i jest ich tak dużo, tak różnych, że można by się było tutaj zagubić jak w podróży. A mimo to wszystko łączy się ze sobą w jakiś sposób i choć jest krzykliwe, to właśnie w tym nieładzie, harmidrze wzrokowym Harmony znajduje najwięcej ukojenia.
Gwiezdny sufit
Sufit w pokoju Harmony jest wielopoziomowy, wycinany w najróżniejsze kształty i pomalowany w mapę nocnego nieba.
Huśtawka
W różowym zakątku wymalowana jest mapa mugolskiego globu, a na nią, zaczarowaną farbą, nałożono i czarodziejską mapę. Wisi tu wygodna huśtawka.
"Podniebny" kącik
W innym, nieco wyżej położonym rogu pokoju znajduje się kącik czytelniczy. Ściany pokryte są najróżniejszymi płótnami z malunkami, z sufitu zwisają lampu-chmury, na podłodze nałożony jest równie puszysty dywan. W dodatku wszędzie leżą wygodne pufy i poduszki, bez większego ładu - ot by wygodnie zasiąść do lektury. Książek też tu nie brakuje.
Łazienka
Łazienka zrobiona w oparciu o struktury najpiękniejszych jaskiń, jak np. Postojna. Dodatkowo sufit wymalowany jest w mapy jaskiń, z kolei podłoga zdobiona jest wedle wzorów górskich ludów.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Pojawienie się Harmony było błogosławieństwem. Psy nagle się ogarnęły, no i był z nimi wreszcie ktoś w pełni sił, kto mógł przejąć inicjatywę i podjąć stanowcze, skuteczne działania. Pytania docierały do niego jak przez mgłę, ale wytężył siły, bo już naprawdę niewiele brakowało, że by znaleźć się w bezpiecznych progach domu. - Ledwo - stęknął, ale mając wolną drogę ruszył naprzód, kustykając przez pogryzioną, zabandażowaną nogę. - Magia się... Wyczerpała... Wchodząc do pokoju Rems ostatkiem siły woli pchnął lewitującego Solberga na łóżko kuzynki, a sam osunął się na jakąś pufę. Nie mdlał jak panienka, po prostu nie był w stanie dłużej utrzymać się w pionie. I tak dobrze, że usiadł, a nie leżał. Oddychał głęboko, starając się dojść do siebie na tyle, by móc przekazać Harmony potrzebne informacje. A przynajmniej tyle, ile ich miał. - Pogryzł mnie lantenshark. Max mnie uratował, wykrwawiłbym się. Ale sam osłabł, nie wiem co się stało. Potrzebował rennervate. Mówił powoli, ale równo, wyraźnie i w miarę klarownie. Nie miał pojęcia tak naprawdę co osłabiło Maxa aż tak. Za dużo zaklęć? Bo obrażeń przecież nie miał.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Max był przytomny, ale nie do końca kontaktujący. Słysząc wycie psów już był pewien, że zaraz znów ktoś straci rękę, ale wtedy pojawiła się Remka i uratowała sytuację. Gdyby miał siły, ukochałby ją za to, ale niezbyt mógł sobie teraz na to pozwolić. Lewitował więc sobie, słuchając tej zdawkowej wymiany zdań z przymkniętymi oczami. Gdzieś po drodze znów się zrzygał, by ostatecznie opaść na coś miękkiego, co przypominało łóżko. Nie był jednak pewien, bo otwarcie powiek było dla niego zbyt męczące. Próbował pokiwać lekko głową, dla potwierdzenia słów Nicholasa, ale nawet to zdawało się wymagać sił, których on nie miał. -Nic.... - mi nie jest. Chciał powiedzieć, ale ledwo udało mu się wyartykułować to jedno słowo, bardzo słabym szeptem, więc po prostu dał za wygraną. Grzecznie leżał na swoim miejscu, choć starał się ze wszystkich sił nie zasnąć, bo nie miał w tej chwili pojęcia, czy byłaby to regeneracja, czy jednak nieprzyjemny efekt tego cholernego wykończenia.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Dosłownie nie wiedziała co w ręce włożyć, jeden w gorszym stanie od drugiego i obydwoje podobnie nieprzytomni. Jedną ręką podpierała Nico, bo chociaż dużo zdjąć z niego ciężaru nie mogła, to chociaż chciała jakoś go asekurować, jakby jednak padł jej tutaj po drodze. Drugą z kolei przytrzymywała głowę Maxa, żeby tak się nie chybotał i był bardziej stabilny w powietrzu, bo i tak ciężko znosił ten lot. Jeszcze gorzej zniosły go dywany w hallu, ale to był problem dla chłoszczyścia na później. Przypilnowała, żeby pchnięty przez Nico chłopak miał miękkie i jak najmniej obijające lądowanie, a zaraz dopadła do kuzyna, pomagając mu się ułożyć jakoś wygodnie i bezpiecznie. Natychmiast wyczarowała mu szklankę wody i pomogła mu się napić. - Rekin? Wykrwawił… – powtarzała za nim, a jej oczy powiększały się wprost proporcjonalnie do stopnia zaciskania ust, które stawały się coraz to węższą linią. – Rennervate? Tak, wprost fantastycznie. Mhm – otrzepała ręce o uda, szukając własnych myśli. Były w ciemnej dupie tak jak ich trójka. Wdech i wydech, Moony, powtórzyła sobie raz jeszcze, choć słowa te już i tak leciały jej na zapętleniu. Nie mogła panikować. Trzeba było działać. Usiadła na łóżku obok Maxa, wciągając go wygodniej na materac i przede wszystkim tak, żeby jej się z niego nie stoczył. - Nawet nie próbuj dokończyć tego zdania – warknęła, przygryzając policzki. Naprawdę chciałaby powiedzieć, że nic mu nie było, ale wyglądał tak, że uwierzyłaby, gdyby jej powiedzieli, że to jego rekin zaatakował. – Nico, możesz mi powiedzieć jak dokładnie cię uratował? Czym dokładnie? – musiała wiedzieć, jakich zaklęć użył, że aż tak go poturbowało. Sama za to wzięła się za rzucanie zaklęć. Kinetosis powinno choć trochę pomóc z objawami po niezbyt dobrym znoszeniu lotu. Zaraz po tym rzuciła levatur dolor, bo póki nie wiedziała co dokładnie było chłopakowi, najbezpieczniejszym było po prostu użycie zaklęcia uśmierzającego ból. No i rennervate, mając nadzieję, że to choć trochę go ocuci. - Max, co ty tam zrobiłeś? Jak mogę ci pomóc? – spytała, mając nadzieję, że będzie w stanie wydusić choć słowo i, nie czekając na to czy to zrobi czy też nie, postanowiła sprawdzić jedną martwiącą ją rzecz. – Flumine sanguinis – wypowiedziała bardzo dokładnie, starając się nie brzmieć na spanikowaną, mimo że w środku cała się trzęsła. Błagam, niech to nie będzie krwotok wewnętrzny, zaklinała w myślach, oglądając, jak powoli kolejne jego żyły się rozświetlały. Musiała naprawdę podziękować Brewerowi za to, że mogła się go od niego nauczyć, bo bez oglądania go w akcji w szpitalu chyba w życiu by teraz na to nie wpadła.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Co on tam robił? Jakie zaklęcia rzucał? Nicholasowi opornie szło przeglądanie informacji ze wspomnień. W pierwszej kolejności Solberg przywalił mu w twarz, ale nie o to Remcia pytała. No i czy to rzeczywiście było pierwsze? To Nicholas zarejestrował, bo wcześniejsze rzeczy zlewały mu się w jedno z koszmarami z wyspy. - Wyciągnął truciznę, tamował krwotok... Bandaże... Było pełno krwi. - Seaver gorączkowo wymieniał to, co mu przyszło do głowy. - Ja niewiele. Rennervate. Chciał Rennervate ale mi nie wyszło a potem... trans... nie wiem, chyba krew. Tych zaklęć było dużo... wyczerpanie? Ale aż takie wyczerpanie? Nicholasowi cały czas to się nie zgadzało. Owszem, on sam wprost uwielbiał zaklęcia i mógł je rzucać na okrągło, ale Max zdawał się doskonale wiedzieć co robi. Czyli miał wprawę. Czarowanie wykończyło go zbyt szybko.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Cokolwiek sobie Remcia o nich teraz nie myślała, zachowywała zimną krew i dzięki Merlinowi za to. Max posłusznie zamknął mordę, z wdzięcznością przyjmując kinetosis i rennervate. Nieco mu to pomogło no i zdecydowanie nie miał już ochoty wywalać żółci z żołądka a to była spora poprawa jego stanu. Potrzebował wzmocnienia, najlepiej hektolitrów wiggenowego, albo regenerującego, ale nie do końca był w stanie to przekazać. Poza tym, sam miał wątpliwości, czy powinien przyjmować niektóre eliksiry. Słuchał więc odpowiedzi Nicholasa i zgadał się z jego wersją. Widać mężczyzna mimo potężnego krwotoku, był w stanie skupić się i zapamiętać, co miało miejsce. No i taktownie nie wspomniał o plaskaczu w ryj. -Muszę tylko odpocząć. - Wydusił z siebie, bo trochę pomogły mu zaklęcia Remki. Szanował jej próbę przeskanowania jego wnętrza, ale teraz doszły do tego jeszcze nerwy związane z tym, że dziewczyna może chcieć lepiej się mu przyjrzeć, a o żadnych rozbierankach nie mogło być przecież mowy. -Weź. - Drżącą dłonią podał jej swoją różdżkę, by odłożyła ją z dala od niego. Nie miał pojęcia, czy zrozumiała ten przekaz, ale zdecydowanie nie chciał teraz mieć szans na rzucanie jakichkolwiek zaklęć.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Słuchała słów Nicholasa, jednocześnie próbując znaleźć w głowie zaklęcia, które mogłyby postawić przyjaciela na nogi. - Co tamował?! – w ostatniej chwili powtrzymała się przez wykrzyknięciem tego, więc jej głos zabrzmiał bardziej jak słaby pisk. Kolejny głęboki oddech, czujność i spokój, naprawdę nie wiedziała, jak Brewer to robił, chyba tylko jego opatrzność sprawiała, że ręce nie trzęsły jej się jak pojebane. – Nico, a z tobą…? Wiesz co, nie odpowiadaj – bo lepiej było, żeby sama zobaczyła. Widząc, że zaklęcia jakkolwiek Maxowi pomogły i po upewnieniu się, że krew krążyła mu dokładnie tak, jak krążyć miała – w żyłach – zostawiła go dosłownie na chwilę. - No jasne, będzie bezpieczna - obiecała, siląc się na uroczy uśmiech i wzięła od niego różdżkę. Ta na pewno była bezpieczna, bo co do tej dwójki nie miała takiej samej pewności. Szybko podeszła do Nico i sprawdziła u niego tym samym zaklęciem, czy nie miał krwotoku wewnętrznego. Na całe szczęście jego żyły wyglądały na całe, tylko że… Wydawało jej się, jakby miał naprawdę mało krwi. Był blady. Strasznie blady… Trans... nie wiem, chyba krew, powtórzyła w głowie jego słowa, które nagle miały dużo więcej sensu. - Max! Próbowałeś mu przetoczyć krew? – spytała, choć nie miała pewności, czy przyjaciel był jej w stanie odpowiedzieć. Teraz to już naprawdę nie wiedziała, które z nich było w gorszym stanie. Wydawało jej się, że Nico ma się lepiej, oh jak pozory lubiły mylić. Musiała się zająć nimi dwoma, najlepiej na raz, a ledwo ogarniała ich pojedynczo, żeby nie powiedzieć, że wcale. Co jeszcze mogła zrobić, jak pomóc? Grunt, to na spokojnie. Po pierwsze – książka. Przecież miała książkę, całe kompendium wiedzy o uzdrawianiu, które zdobyła na kursie pierwszej pomocy. Przecież studiowała nad nim ostatni tydzień zawieszenia, znała zaklęcia, mogła ich użyć, ćwiczyła je. Nawet przy Nico się ich uczyła! Najpierw rzuciła Durito na Maxa, by znów go znieczulić i tym trochę mu pomóc z bólem, by na chwilę móc go zostawić samego sobie. I otworzyła stronę na Transfusion, nigdy jeszcze go nie wykonywała. Czytała o nim, ćwiczyła sam ruch różdżką, ale nie próbowała go na kogoś rzucić. Nie miała takiej potrzeby. - Max, nic nie czaruj, nie wstawaj, najlepiej w ogóle się nie ruszaj, ale chyba potrzebuję twojej pomocy - przygryzła policzki, zdecydowanie nie chciała potraktować Nico jako swojego manekina doświadczalnego. - Jesteś wstanie stamtąd trochę mnie poinstruować jak zrobić tę transfuzję? Tylko błagam... NIE. RUSZAJ. SIĘ. Z. ŁÓŻKA - to ostatnie powiedziała twardo i nawet nie chcąc słyszeć sprzeciwu, jeszcze jej brakowało, żeby Max jej tutaj zemdlał.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Cieszył się, że Remka wzięła od niego różdżkę. Tak cholernie chciał spać. Czemu nie pozwolić sobie na tę chwilę odpłynięcia? Właśnie dochodził do wniosku, że w sumie to nie ma powodu, żeby zostawać przytomnym, gdy usłyszał swoje imię i otworzył oczy, nieprzytomnie szukając tego, kto do niego mówił. Skinął tylko głową na potwierdzenie, że owszem, próbował przetoczyć Nicholasowi krew i co nieco nawet mu się udało, ale czarodziej zdecydowanie potrzebował więcej niż te marne kilkadziesiąt mililitrów. Przez chwilę miał spokój i ponownie czuł, że gdzieś sobie odpływa, ale Remcia znów go wyrwała z tego stanu. Tym razem bardziej stanowczo i prawie że agresywnie jak na nią. Max potrzebował dłuższej chwili, by się połapać w tak dużej ilości słów, które padały z jej ust. Transfusion. Instrukcja. Streścił sobie w końcu w myślach. Ledwo bo ledwo, podniósł się na łokciach, zaraz opadając na stos poduszek, bo nie był w stanie się sam podtrzymać. Na szczęście Remka miała trochę dodatkowej pościeli i Max bardziej siedział niż leżał w tej chwili. -Tętnica. Musisz znaleźć. - Zaczął z wielką suchością w ustach. Nie pamiętał już, kiedy czuł się ostatnio tak słaby. Zdecydowanie nie powinien stosować tylu zaklęć i jeszcze tak zaawansowanych. -Po prostu przyłóż i powiedz. Akcent na drugą. - Jedną ze swoich rąk przycisnął do drugiej, by wskazać mniej więcej jak powinno to być zrobione i na tym się jego instrukcje skończyły bo nie był w stanie za wiele więcej w tym położeniu powiedzieć.
Remka:
Jako że Max jest dzisiaj średnim instruktorem musisz rzucić kostką k100 na powodzenie.
1-30 Kompletna porażka. Nic się nie wydarzyło, a Ty nieco osłabłaś bo to jednak zaawansowana magia. 31-50 - Zaklęcie zadziałało ale na tyle słabo, że nie dało żadnych efektów. 51-75 - Jest dobrze. Nicholas odzyskał trochę kolorów. 76-100 - Poszło Ci wyśmienicie! Nicholas zdecydowanie ma prawo poczuć się teraz lepiej.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Czyli stracił na tyle krwi, że potrzebował transfuzji, wspaniale. Wprost wspaniale. Dlaczego oni nie wysłali sygnału na pogotowie? Czemu ona tego nie zrobiła? Chyba dlatego, że czuła potrzebę działania natychmiastowego, gdy ich zobaczyła, po prostu nie mogła czekać na pomoc. Musiała to załatwić od razu. Czy był to błąd? Teraz nie był to zdecydowanie czas, żeby się nad tym rozwodzić. Tętnica. Musisz znaleźć… No zajebiście dokładne instrukcje, oczywiście komentarz ten powstrzymała, bo nie Maxa wina, że… Dobra, trochę jego, ale to teraz było nie ważne, zrobił to ratując jej kuzyna, tak naprawdę miała wobec niego ogromny dług wdzięczności i miała tylko nadzieję, że zmuszenie go do podania jej instrukcji w tym stanie by go nie pogłębiły. - Nico, tylko się nie ruszaj. Mogę zobaczyć twoją szyję? – poprosiła, odchylając lekko jego głowę i odsuwając ciemne włosy na bok. Zajrzała jeszcze do księgi uzdrawiania, przeglądając w niej rozkład żył. Chyba znalazła. I to chyba musiało w tej chwili wystarczyć. – Akcent na drugą, dobra – pokiwała samej sobie głową, głęboko odetchnęła i – Transfusion – rzuciła. W pierwszej sekundzie nie była pewna, czy coś się działo, ale już po chwili Nico odzyskał kolory! - O RANY MAX! NO NORMALNIE CIĘ KOCHAM! – pisnęła i pewnie teraz rzuciłaby mu się na szyję w podziękowaniu i absolutnej radości, ale nie sądziła, że w tym czasie by to wytrzymał. I, co ważniejsze, musiała się upewnić, że Nico był cały. – Hej… – pogłaskała go delikatnie, puszczając jego włosy. Odsunęła się kawałek, by lepiej się mu przyjrzeć. – Jak się czujesz?
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas był równie senny co Max, a chociaż przeciwbólowe zaklęcia jeszcze go trzymały, nic nie mogło zmienić tego, że był wyczerpany i naprawdę znajdował się już na skraju przytomności. Kiedy oni rozmawiali, on zaczął powoli odpływać, aż nagle poczuł, że ktoś go dotyka. Wcale mu się to nie podobało i w pierwszym odruchu posłał Rems spojrzenie zaszczutego, agresywnego zwierzęcia. Dopiero po chwili oprzytomniał i dał się potraktować magią, chociaż wcale mu się to nie podobało i kosztowało go trochę samozaparcia. Chociaż czy w tym stanie mógłby stawiać czynny opór? Raczej nie. Zaklęcie Harmony sprawiło, że Nico poczuł się o niebo lepiej i nawet odzyskał trochę kolorów. Może nie było idealnie, ale z pewnością wróciło mu trochę sił. Dał radę nawet się podnieść na tyle, żeby siedzieć. - Jest... jest lepiej. Dzięki. Max... chciał Rennervate, chyba to wyczerpanie. Mamy w domu eliksir regenerujący? Chyba by pomogł.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Mało ją w tym momencie obchodziło, czy Nicholasowi się podobało, że go dotyka czy nie. Zgoda ważna sprawa, no chyba że dowiadujesz się, że twoja rodzina może wysiąść na niedobór krwi w organizmie. Zdecydowanie delikatność została wyrzucona przez okno i liczyło się już tylko działanie. Jak widać była na tylko przekonująca, że i jeden i drugi współpracowali, i choć instrukcje Maxa były raczej, dyplomatycznie mówiąc, zwięzłe – były też na tyle dokładne, że pod jego prowadzeniem była w stanie widocznie pomóc Nicholasowi. Nie było idealnie, ale wyraźnie lepiej, a w takiej sytuacji nawet nie miałaby czelności domagać się więcej. - Nie masz za co – uśmiechnęła się, raz jeszcze pokazała mu, gdzie stoi woda, którą mu wyczarowała bo chyba przy tym wszystkim jej nie zauważył, za co zdecydowanie winić go nie mogła i prostym accio przywołała do siebie jeden z kocy, żeby go przykryć. „Podniebny” kącik, jak zwykła go nazywać, był tak puszystym, miękkim i wygodnym miejscem, że mało było różnicy między im a łóżkiem, na którym właśnie zalegał Max, więc mogła z czystym sumieniem pozwolić tutaj Nicholasowi na odpoczynek. – Pij, pomoże ci wrócić do sił i… I czekolada i kawa? Chyba czekolada i kawa pomagają? Zaraz zobaczę, co da się zrobić – obiecała, ale najpierw priorytety. Czyli Max, który chyba wykończył wszystkie swoje siły na ten miesiąc, a przynajmniej tak wyglądał. No, oprócz tego, że ich resztę zużywał na głupkowaty uśmiech na to jej rozemocjonowane wyznanie. - Oj już się tak nie szczerz – prychnęła, pstrykając go lekko w nos. – Czekaj, ułóżmy cię jakoś, bo wyglądasz jak połamaniec – zażartowała, mierzwiąc mu tę jego czuprynę i zabrała się za układanie poduszek, co nie było trudne, a także Maxa, co było już znacznie bardziej logistycznym przedsięwzięciem. W końcu jednak wygrzebała spod niego kołdrę, jego samego ułożyła na poduszkach w normalny sposób i przykryła, opatulając go dokładnie. – Proszę leżeć, odpoczywać, nie ruszać się, poszukam czegoś jeszcze.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zalegał, odpoczywał, chillował... Leżał sobie, próbując wrócić do sił. Wiedział, że tak naprawdę potrzebuje snu i wzmocnienia, ale przecież nie mógł w nieskończoność okupować łóżka Remy. Postanowił, że jak tylko trochę do siebie dojdzie, teleportuje się do Hogwartu, czy gdzieś indziej. Przecież miał jeszcze tyle roboty na głowie, a marnował czas na leżenie i dogorywanie. Nie podobało mu się to za bardzo. Uśmiechnął się półgębkiem na to piękne wyznanie miłości. Wiedział, że instrukcje były średnie, ale gryfonka była zdolną czarownicą i poradziła sobie z tym trudnym zadaniem. Był z niej dumny, co skwitował radosnym i zaczepnym puszczeniem oczka w jej stronę. Pomógł jej na tyle, na ile miał siły, ułożyć się pod kołderką. Musiał przyznać, że wyrko to miała cholernie wygodne. Cieszył się też, że nie próbowała nawet zdjąć z niego ubrań w jakimkolwiek celu. Taką pielęgniarkę to chętnie by zatrudnił na pełen etat. -Wiggen, albo regenerujący. - Wychrypiał, dając znak, co mogłoby mu teraz pomóc. -Albo napar ze śluzu gumochłona. Jak mi dasz ko... - ciołek - Chciał dokończyć, ale już widział, jak Harmony reaguje i grzecznie zamknął mordę, nieco wygodniej moszcząc się w jej pościeli.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas wreszcie był na tyle przytomny, by sięgnąć po szklankę wody i skorzystać z jej błogosławieństwa. Woda to jednak było życie, no i nie w każdej czaił się lanternshark. Wypił całość duszkiem, a potem pokiwał głową na wzmiankę o czekoladzie, nie rozwijając jednak tematu. Lepiej żeby Harmony skupiła się na Solbergu. On był teraz najważniejszy. - Mogę w czymś pomóc, Rems? - spytał Nicholas, podnosząc się powoli z poduszek. Bardzo chciał być użyteczny, więc mimo słabości postanowił działać. Może nie było to mądre po takich obrażeniach i po takim wysiłku, ale kto by się przejmował rozsądkiem? Na pewno nie Nico, któremu ledwie szare komórki stykały z tego wszystkiego. - Mogę działać! Zmiana pozycji jednak była zbyt gwałtowna i Seaver zachwiał się gdy tylko stanął na nogach. Tak to już bywa, że chcąc pomóc dokładało się czasem zbędnej robity.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Ledwo co ich poskładała i emocje opadły jej na tyle, by ręce jej nie drżały i myśli płynęły spokojniej, a ci już chcieli coś robić, wyglądając jeszcze jakby wciąż trzymali bilet do trupolandii! No chyba ich…! Spojrzeniem mówiącym ani pół słowa więcej poczęstowała najpierw Maxa, już słysząc początek aktualnie zakazanego mu słowa na K i z uśmiechem zadowolenia kiwnęła na niego głową, gdy jednak się z tego wycofał. - Prawidłowa odpowiedź – i ze zdecydowanie teatralną, rozbawioną manierą pogłaskała go po głowie, za tak grzeczne i mądre zamknięcie mordki, kiedy było trzeba. I już za chwilę strzeliła podobnie niezadowolonym wzrokiem w stronę Nicholasa, jednym spojrzeniem dając mu zrozumieć dlaczego dobry, rozsądny pacjent nie mówił w jej obecności podobnych nonsensów. - Możesz, to ty się co najwyżej przykryć dodatkowym kocem – rzuciła ostro, tonem nie znoszącym sprzeciwu, przyszpilając go w miejscu wzrokiem. Nerwów to jej na ten moment starczało już tylko na nie rzucenie łyżwą, choć to bardziej z rozsądku, biorąc pod uwagę, że ledwo go poskładała. – Leżycie i się nie ruszacie. Jak jeden postanowi wstać, a drugi go nie powstrzyma, to was obu przerobię na psie żarcie – powiedziała, kierując się do drzwi i, nim je zamknęła, obróciła się raz jeszcze mierząc ich spojrzeniem pani… Tego pokoju. – Mam nadzieję, że jest to jasne? – i nie było to wcale pytanie. Gdy tylko drzwi za sobą zamknęła, pobiegła czym prędzej do spiżarni, po drodze jeszcze wszelkie ślady krwi i zdechlactwa ich gościa usuwając prostym chłoszczyściem. Po kilku chwilach w ogromnym zbiorze fiolek, składników i rzeczy, których wiedziała, że dotykać zdecydowanie nie powinna ze swoją eliksirową ułomnością, znalazła fiolkę wiggenowego. Chwyciła ją, czym prędzej wracając do pokoju, z zadowolonym uśmieszkiem stwierdzając, że obaj panowie grzecznie leżeli. Nie czekając na nic przygotowała dwie szklanki specyfiku. Dla Nico tyle, by po transfuzji dodać mu jeszcze trochę sił. Maxowi większą część fiolki, bo zupełnie nie rozumiała, dlaczego był aż tak wycieńczony, co dokładnie musiał zrobić i jak to na niego wpłynęło. - Max, słońce – zaczęła delikatnie, by przypadkiem nie przestraszyć półprzytomnego. – Jak bardzo będziesz szczęśliwy, jeśli ci powiem, że mam dla ciebie wiggena? – dokończyła już znacznie pewniej, choć wciąż spokojnie, tym razem z wcale nie wymuszonym, promiennym uśmiechem.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Miał leżeć. Dobrze, mógł leżeć. Zgodnie z zaleceniami Pani Doktor Psidwak mężczyzna zagłębił się bardziej w poduszki i owinął kocem. Zdecydowanie było tutaj za zimno. Chciało mu się spać i jego umysł mu w tym sprzyjał, powolutku zaczynając odpływać. - Psie... - wyłapał jeszcze, zanim całkiem się wyłączył. - Psy nie słuchały, Rems... Coś z nimi nie tak... Bo w żadnym, nawet najmniejszym stopniu nie podejrzewał, że jego prawa jako Seavera są w rezydencji ograniczone. Psy były wrogie, nie pozwalały im przejść, A Nico nie wiedział, ze przyczyną tego był Max i nieznajomość kodów, które znał każdy inny Seaver. Kołysany myślami nie słyszał już, jak Harmony wychodzi, nie słyszał, co jeszcze mówiła. Tak jak mu kazała, leżał owinięty kocami, a gdy przyniosła eliksir wiggenowy, już mocno, głeboko spał.
ZT
+
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Przewrócił oczami, bo zdecydowanie wolałby sam sobie uwarzyć eliksir niż liczyć na to, że nikt nie spierdolił sprawy. Teraz jednak nie był za bardzo w stanie wybrzydzać, więc po prostu się poddał opiece Harmony. Dziewczynę darzył ogromnym zaufaniem i raczej nie spodziewał się, że skorzysta z okazji i go otruje. Choć może powinna. Gdy wyszła z pokoju i przestała do niego mówić, odpłynął. Nie wiedział, czy zemdlał, czy zasnął. Nie miało to znaczeni. Potrzebował odpoczynku i w ten sposób go dostał. Dopiero, gdy Remka ponownie pojawiła się w swojej sypialni i wymówiła słowo "wiggen", otworzył ponownie powieki, przez chwilę patrząc na nią, jakby nie miał pojęcia z kim ma do czynienia. -Mniej więcej tak samo, jakbyś mi powiedziała, że złapałem syfa. - Mimo wszystko zdecydował się zażartować słabym głosem. Nienawidził tego eliksiru, ale teraz nie miał zbyt wielu pomysłów na inne doraźne środki. Przypomniał sobie kąpiele w wiggenowym i zdecydowanie wolał wywar w takiej formie. Teraz jednak niewiele by takie moczenie dupska dało, więc chciał, czy nie, wziął słabą dłonią wyciągniętą w jego stronę fiolkę i przechylił, wlewając sobie jej zawartość do gardła. -Co za gówno. - Nie potrafił powstrzymać się od komentarza, wykrzywiając twarz. Nie pamiętał, kiedy ostatnio pił wiggenowy bez swoich modyfikacji smakowych, więc teraz jego kubki smakowe dostały podwójnie. -Dzięki. - Nie chciał być niewdzięczny, więc czuł się w obowiązku dodać to jedno słowo. Eliksir nie był jednak w stanie zdjąć z niego wszystkich objawów. Potrzebował odpoczynku i to porządnego, co zakomunikował gryfonce, by kilka sekund później, przestać walczyć z osłabieniem i po prostu odpłynąć.
/zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees