Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Załom rzeki Grismerie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyNie 10 Lip 2022 - 10:26;

First topic message reminder :


Załom rzeki Grismerie

Rzeka Grismerie wije się po avalońskiej ziemi, często zmieniając kierunek a jej tor przypomina wręcz niesforny, pluskający, trytoni ogon. Jeden z jej zakrętów płynie przez wrzosowiska oraz gęste łąki - jedne z ulubionych miejsc przebywania przykładu lokalnej fauny, świnksa.

Niewielki, skrzydlaty dzik zastępuje ci drogę i żąda od ciebie odpowiedzi na zagadkę.
Rzut k6:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2641
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyCzw 28 Lip 2022 - 21:13;

Zielarz uśmiechnął się lekko, mając wrażenie, że młodość faktycznie rządziła się innymi prawami i była niesamowicie kategoryczna w swoich stwierdzeniach. Zastanawiał się nawet przez chwilę, czy on również był taki w wieku Maxa, ale musiał przyznać, że miał problem, by odpowiedzieć sobie na to pytanie. To nie były jakieś odległe czasy, ale mimo to zdawał sobie sprawę z tego, że wkraczał w wiek, w którym wół zdecydowanie zapominał, jak cielęciem był. Podejrzewał, że również stawiał wszystko na ostrzu noża, skoro zdecydował się studiować takie przedmioty, by zostać uzdrowicielem, jakby nic innego nie było w stanie utrzymać go blisko przyjaciela. Teraz wiedział, jak śmieszne to było z jego strony.
- Wszystko może uzależniać. Znowu wracamy do kwestii tego, że każdy organizm reaguje inaczej, jednak musimy zgodzić się z tym, że substancje silnie uzależniające prędzej, czy później, wpłyną na dosłownie każdego. I to prawda, że nie można tutaj raczej mówić o łagodzeniu skutków ubocznych, ale prędzej o terapii. Co jednak, jeśli jedynym lekarstwem dla danego czarodzieja jest coś, co silnie uzależnia? Co, jeśli dany specyfik go uczula? - oparł, uśmiechając się lekko, by zaraz przyłożyć znowu dłoń do czoła, czując narastające zmęczenie i nieznośny ból, który nie chciał mimo wszystko go opuścić, przez co dość mocno go irytował i widać było, że powoli miał ochotę wracać do wioski. Najwyraźniej bowiem zbroja nie chciała dać mu spokoju, uczepiła się go w sposób, jakiego nie był w stanie wytłumaczyć, a to zaczynało go męczyć, nawet jeśli rozmowa była przyjemna. Poprosił więc Maxa, by zawrócili, a później odetchnął głęboko, wyraźnie zastanawiając się nad jego słowami, mając świadomość, że absolutnie nic nie było takie proste, jak mu się wydawało.
- Musisz zrozumieć, że nigdy nie przetestujesz eliksiru, ani leku, z każdej możliwej strony - powiedział spokojnie, spoglądając uważnie na chłopaka. - Zawsze może znaleźć się po prostu ktoś, kto cię czymś zaskoczy. Odpornością, alergią, złą reakcją organizmu, która w ogóle nie była przez ciebie wkalkulowana w ryzyko. Zdajesz sobie sprawę z tego, że nawet antybiotyki mogą mieć jako skutek uboczny zawały serca? Tak po prostu, ale o tym raczej się nie myśli. Masz wiele do przemyślenia, Max, ale jestem pewien, że znajdziesz odpowiedzi na problemy, o jakich dzisiaj rozmawialiśmy - dodał jeszcze, przymykając powieki i obiecując mu, że gdyby tylko chciał, to zawsze może się do niego zwrócić z prośbą o pomoc.

z.t x2

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptySro 17 Sie 2022 - 23:01;

Ile śpię: 17

Rzeczywistość powróciła do Maxa zupełnie nieoczekiwanie. Nie wiedział, co trafiło go pierwsze, czy to zapach, który zdecydowanie kojarzył mu się z lawendą oraz innymi kwiatami, czy wilgoć, która brała się chuj wie skąd, zupełnie, jakby leżał na jakimś podmokłym terenie. Nie miał pojęcia, czy był dzień, czy była noc, co się właściwie wydarzyło i gdzie się znajdował, wciąż bowiem powracały do niego kolorowe rozbłyski, światła, które zdawały się migać w jego oczach, to przeklęte drzewo i świadomość, że coś było nie w porządku. Spróbował odetchnąć, by przekonać się, czy w ogóle jeszcze żyje i zdał sobie sprawę z tego, że do jego ust przykleił się jakiś materiał.
Poruszył się zatem, próbując unieść powieki, mając wrażenie, że były potwornie wręcz ciężkie i wtedy zdał sobie sprawę z tego, że trzymał kogoś za rękę. Jak przez mgłę przypomniał sobie, że próbował uratować Longweia i teraz miał nadzieję, że przypadkiem nie trzymał jego pieprzonego truchła, bo wtedy równie dobrze mógłby pójść i się utopić. Wyszłoby mu to zapewne na dobre. Spróbował poruszyć się raz jeszcze, zdając sobie sprawę z tego, że był czymś okryty, jakąś czarną materią, która sprawiała wrażenie pieprzonego całunu, a potem dotarł do niego ból, który zapewne pochodził ze złamanego, strzaskanego wręcz palca, który został zniszczony przez harpię, a później przez niego samego.
- Kurwa - jęknął.
Usiadł powoli, mając wrażenie, że kręci mu się w głowie, a potem zaczął rozglądać się po okolicy, zdając sobie sprawę z tego, że faktycznie trzymał Longweia, chociaż jak do tego doszła, to chuja wiedział. Nie miał, kurwa, najmniejszego pojęcia. Trochę czasu zajęło mu upewnienie się, że ten faktycznie spał, że oddychał, że nie został zajebany żadnym z tych pieprzonych zaklęć. To nie była prawda. I Max teoretycznie zdawał sobie z tego sprawę, ale jednocześnie wiedział, że to nie było do końca tak. Coś się bowiem wydarzyło i bał się, jakie to zostawi na nich ślady, skoro on sam miał ochotę rzygać. Jakby znowu taplał się w jebanej wizji.
Zrzucił z siebie całun, a potem odczołgał się w stronę rzeki, chcąc napić się wody. Wciąż miał wrażenie, że tkwi we śnie i nie bardzo wiedział, co ma ze sobą zrobić, dochodził do siebie bardzo powoli, orientując się, że zaczynała zapadać noc, a on nie wiedział, co ma kurwa zrobić. Ile czasu minęło od tego pierdolonego rytuału? Gdzie oni właściwie byli? Gdzieś na wyspie, ale nie miał pojęcia, gdzie dokładnie. Nie miał przy sobie nic, co mogłoby im pomóc, nie mógł wysłać patronusa do Oli albo Mulan, wierząc, że mu pomogą, nie mógł, kurwa, nic.
Był tak słaby, że zasnął ponownie w pobliżu Longweia, by obudzić się dopiero rano, mając wrażenie, że jest głodny, jak skurwysyn. Nie mógł jednak ruszyć drugiego mężczyzny, bał się, że jeśli to zrobi, to zrobi chuj wie, co, więc po prostu został przy nim, próbując ściągnąć do nich jakieś jedzenie, cokolwiek, co by przyszło mu do głowy, mając świadomość, że czuł się tak kiepsko, że w chuj trudno było mu coś w ogóle zrobić. I siedział tak, jak ten idiota, w chuj długo, zaczynając już przeklinać i był bliski poruszenia Longweia, bo naprawdę zaczynał się martwić, kiedy w końcu faktycznie ten drgnął i jakby się ocknął.
- Kurwa, w końcu - jęknął, podpełzając do niego, próbując się pozbyć tego pieprzonego całunu, który się do niego nieustannie przyklejał.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyCzw 18 Sie 2022 - 7:19;

ile spałem 75

Nie potrafiłby powiedzieć, co się z nim działo w ciągu trzech dni, które spędził nieprzytomny. Pamiętał, że wybudził się ze snu, dotknął drzewa i umarł, ale jednocześnie to nie mogła być śmierć. Był świadom swojej nieświadomości i chciał się wybudzić, choć nie wiedział z czego. Tkwił pogrążony w ciemności, próbując znaleźć wyjście z tego stanu, tak podobnego do śpiączki, w jaka zapadł po próbie przekopania grobu. Miał wrażenie, że w uszach narasta mu krzyk, który sprawił, że coś się zmieniło.
Zmarszczył brwi, czując ból w całym ciele. Jęknął głucho, otwierając oczy, aby odkryć, że światło dociera do niego przez jakiś materiał, który próbował go okryć. Jak całun…. Ta myśl wystarczyła, żeby zerwał się z ziemi, nie orientując się nawet, że obok niego ktoś jest, kto pomaga mu zrzucić z siebie całun, który stale próbował się zbliżyć i znów go okryć. Śmierć. Tym był rytuał, do tego prowadził, a oni jak ćmy do światła, lgnęli do końca. Max.
Huang rozejrzał się gwałtownie, będąc blady na twarzy, z widocznym strachem w ciemnym spojrzeniu, choć jak zwykle zachowywał spokój i znieruchomiał widząc przyjaciela. Tak, Brewer zdecydowanie nie był już tylko znajomym, bo kto z tylko znajomym przeżywa podobne historie. Przeżywa.
- Max… - wychrypial, odkrywając jak bardzo ma wysuszone gardło, czując wręcz ból. Nie mogąc powiedzieć wiele, wyciągnął jedynie rękę w stronę chłopaka, aby dotknąć jego ramienia, sprawdzając, czy naprawdę jest obok. Dopiero gdy poczuł jego ciało pod palcami, cień ulgi pojawił się w jego ciemnym spojrzeniu.
Przymknął oczy, zakrywając je wolną dłonią, nie puszczając Maxa, który w tej chwili jawił mu się jak kotwica, trzymająca go przy życiu. Wiedział, że to jemu zawdzięczał, że się wybudził, choć nie potrafiłby tego w pełni wyjaśnić. W końcu był przekonany, że umarli, że to wielkie drzewo, czymkolwiek było, wyssało z nich całe życie. Jednak byli tu razem.
- To nie jest już sen? Żyjemy, prawda? - wychrypiał, odkaszlując, nim ponownie spojrzał na Maxa, próbując skoncentrować się w pełni na nim.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptySob 20 Sie 2022 - 12:09;

W czasie kiedy Longwei spał, Max zastanawiał się, co właściwie powinien zrobić. Sprawdził, czy miał przy sobie cokolwiek, co mogłoby pomóc mu powiadomić innych o tym, gdzie się znajdowali, ale miał przy sobie jedynie różdżkę. Niemalże bezużyteczną, bo z jej pomocą nie był w stanie naprawić swojego złamanego palca – zniszczył go jeszcze bardziej – ani wyleczyć dziwnej rany, która pojawiła się na prawym serdecznym palcu. Mając czas na rozważania, doszedł do wniosku, że ma ona związek z rytuałem, tak samo, jak runa, która wyrysowana była na jego lewym ramieniu. Nie mając sił, na próby zabrania stąd Longweia, nie wiedząc, w którą dokładnie stronę należało się udać, żeby trafić do wioski, Max został na dupie, modląc się przy okazji, żeby starszy mężczyzna przeżył, a przede wszystkim, żeby obudził się z tego snu, który trwał zdecydowanie zbyt długo. Był straszny, niebezpieczny i powodował, że Brewer coraz mocniej zastanawiał się, czy na pewno to, co widzieli, było jedynie zwidem, czy jednak nie okazało się, że teraz znajdowali się w jakimś cudownym świecie po życiu.
Kiedy więc tylko Huang zaczął się poruszać, Max przesunął się bliżej, opierając się na dłoni, krzywiąc się, gdy znowu naruszył potrzaskany palec – obecnie usztywniony patykami, liśćmi, kłębkami futra, które zdołał znaleźć i obwiązany źdźbłami trawy. Zajmując się tym, przynajmniej miał co robić i nie musiał myśleć o tym, jak wszystko się spieprzyło i w jak wielkim gównie i szambie właśnie siedział, taplając się w nim w najlepsze, czując jednocześnie, że za chwilę naprawdę zwariuje.
- Żyjemy – wymamrotał, pochylając lekko głowę, kiedy znowu przed jego oczami zaczęły pojawiać się te wszystkie rozbłyski, a on zdecydowanie nie chciał do tego wracać – Przynajmniej my – dodał, nie mając zupełnie pewności, co stało się z innymi osobami, które brały udział w tym popieprzonym weselu. Cieszył się w tej chwili, że Ola i Mulan się wycofały, że zdołały zrobić te kilka kroków w tył, ale jednocześnie miał świadomość, że jeśli czas płynął normalnie i faktycznie nadal oddychali, nadal istnieli, to dziewczyny zapewne odchodziły od zmysłów, starając się ich znaleźć.
- Musiałem… kiedy się obudziłem, dalej trzymałem cię za rękę, więc pewnie wyciągnąłem cię stamtąd za sobą, ale niewiele pamiętam, poza tym, że to drzewo nagle mnie wciągnęło. A później byłem już tutaj, przykryty tym czymś, co się cały czas do mnie przykleja. Kurwa, myślałem, że naprawdę nie żyjesz – stwierdził, pocierając skronie, a później sięgnął po butelkę, którą wcześniej zdołał przywołać i napełniał ją co jakiś czas wodą, by niemalże na siłę wcisnąć ją Longweiowi. Musiał do siebie dojść, właściwie to obaj musieli, bo Max nadal nie był w najlepszym stanie, a brak świadomości, co stało się z innymi, jedynie potęgował jego niepewność, budząc głęboko ukryte przeczucie, że przecież mógł wiedzieć, że przecież mógł to powiedzieć innym, ale nie starczyło mu na to ani czasu, ani sił. Nie był w stanie ocalić wszystkich przed tym, co nadeszło, niezależnie od tego, czy był to sen, czy jawa. Widział jednak, jak Huang oddycha, a jego dłoń, którą wspierał nadal na Maxowym ramieniu, robiła się z każdą kolejną chwilą coraz cieplejsza.
- Od kiedy się obudziłem… spałeś jeszcze jakieś dobre dwa dni – poinformował starszego mężczyznę, starając się usiąść jakoś wygodniej, ale czuł się jak zmaltretowana szmata i tak naprawdę marzył o tym, żeby wrócili do domku. O ile ten w ogóle stał, o ile istniało coś poza tym miejscem, w którym obecnie się znajdowali. Cieszył się, że zdołał go wyciągnąć, że to chociaż mu się udało, bo nie wybaczyłby sobie straty kolejnego przyjaciela, jakichś jego problemów, czy czegoś podobnego, skoro mógł coś zrobić, a nie tylko siedzieć na dupie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptySro 24 Sie 2022 - 22:26;

Słuchał Maxa, przypominając sobie wszystko to, co czuł, gdy uderzyło w niego zaklęcie, co czuł, gdy myślał, że umiera. To było straszne, a może nawet bardziej przerażające, niż był w stanie powiedzieć. Nie pomagała też świadomość, że byli tam inni ludzie, choć pozostawała nadzieja, że skoro im udało się wyjść z tego cało, inni także dadzą radę. Longwei przeciągnął dłonią po twarzy, nim odebrał od Maxa butelkę, wpatrując się w nią chwilę z wyraźnym zdezorientowaniem. W końcu upił z niej łyk, a później kolejny, i następny, nie przejmując się wodą ściskającą mu po brodzie. Był spragniony, tak bardzo spragniony, ale niemal wypluł wszystko, gdy usłyszał ile spał. Krztusząc się, spojrzał uważniej na Maxa, chcąc spytać, czy on przez cały ten czas był przy nim. Wystarczyło jednak przyjrzeć mu się uważnie, aby dostrzec ślady zmęczenia, jakie mógł nosić ktoś, kto się zamartwia, nie mówiąc o tym, że wciąż miał na sobie te same ubrania.
- Dziękuję, że mnie wyciągnąłeś. Gdyby nie ty, ja… Nie wiem co to było. Trafiło mnie zaklęcie, po którym wymiotowałem i zdawało mi się, że śniłem, ale później się obudziłem, czując, że mnie ciągniesz. Potem z kolei było to drzewo i… Sam myślałem, że umarłem. Pewnie tak byłoby, gdybyś mi nie pomógł - powiedział słabym głosem, uśmiechając się jednak do przyjaciela, oddając mu butelkę. Czuł się lepiej, choć jeszcze odrobinę kręciło mu się w głowie. Mimo to uśmiechał się nieznacznie, nieco blado, do Maxa, starając się podnieść go na duchu, jakby wynagrodzić trzy dni śpiączki pod dziwnym całunem, który także do niego próbował się przykleić.
- Zaraz teleportuje nas do uzdrowiciela. Trzeba zająć się tobą. Jak twój palec? - spytał, opuszczając spojrzenie na dłoń przyjaciela, aby zaraz zmarszczyć brwi, gdy dostrzegł dziwny opatrunek. To nie było coś, co widywało się codziennie i nawet dla Huanga było czymś dziwnym, czymś niepojętym. Ostatecznie, skoro Max wiedział, że on śpi, mógł skierować się do uzdrowiciela, mógł odejść do domków, aby zawołać kogoś, ale wolał czuwać przy nim. Mimo paskudnie złamanego palca, który opatrzył w tak… prowizoryczny sposób. To było jak abstrakcja dla Longweia, który sięgnął dłonią do jego ręki.
- Co… Co to jest? - spytał i trudno było powiedzieć, czy mówi o opatrunku, czy krwawym okręgu, niby obrączce na serdecznym palcu swojej prawej dłoni. Wyglądało jak świeża rana, nacięcie, które z pewnością było pamiątką po weselu, w którym przypadkiem wzięli udział. Nie pamiętał jednak chwili, w której ten powstał, a im dłużej mu się przyglądał, tym bardziej zdezorientowany był. W końcu uniósł pytające spojrzenie na Maxa, licząc, że ten będzie wiedział cokolwiek więcej.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyCzw 25 Sie 2022 - 16:32;

Obserwował go uważnie, nie wiedząc zupełnie, co miał myśleć o jego stanie zdrowia. Bał się, że jednak to, co się wydarzyło, będzie miało o wiele większe konsekwencje, że stanie się coś, czego nie był w stanie przewidzieć. Pamiętał słowa profesora Walsha, jego napomnienie, że nie był odpowiedzialny za to wszystko, co się dookoła niego działo, za to, co widział, co przeczuwał, a jednak nie mógł powiedzieć, żeby teraz nie miał poczucia, że mógł zadziałać szybciej. Uśmiechnął się jedynie kącikiem ust na reakcję Huanga, przeczesując włosy palcami, nie mając świadomości, że w jego ciemnych kosmykach pojawiło się kilka siwych pasm - najwyraźniej obecny stres był dla niego zdecydowanie zbyt wielki i zaczęło się to na nim odbijać.
- To był sen. Koszmar. Pierdolone gówno, inaczej nie byłoby nas tutaj, nie oddychalibyśmy, nie rozmawialibyśmy, a jesteśmy. To nie trafiło cię tak naprawdę - powiedział, starając się brzmieć stanowczo, ale jednocześnie wiedział, że nie miał takich szans, skoro sam nie miał pewności co do tego, co się wydarzyło, jak przetrwali, jak mogli się tutaj znaleźć, przykryci jakimiś jebanymi całunami, jak prawdziwe oblubienice. - Przecież bym cię tam nie zostawił. Musiałbym ocipieć do reszty - dodał jeszcze, jakby próbował umniejszyć swoją rolę i to, co zrobił, bo dla niego oczywiste było, że nie mógł zostawić Longweia na pastwę tych pierdolonych czarów. Czuł się jednak źle ze świadomością, że coś podobnego najwyraźniej nie udało mu się w stosunku do innych osób i liczył na to, że jakimś cudem zdołali wyrwać się z tego popierdolonego snu. Bo tym musiało to być, niczym innym, chyba że naprawdę wylądowali w Avalonie, jako duchy, zostając tutaj już na zawsze, jakby to miały być ich zaświaty.
- Wygląda na to, że nie mieliśmy zbyt wesołego wesela - stwierdził Max, starając się jakoś rozładować atmosferę, przy okazji rozproszyć samego siebie i nie wywoływać u siebie nadal poczucia winy. Nie umiał się go pozbyć, więc robił wszystko, żeby je zatuszować, tak samo, jak całą niepewność, jaka go prześladowała, każdą wątpliwość, każdy lęk. Próbował obrócić w żart to, co się stało, wiedząc jednocześnie, że tak naprawdę nie było to możliwe, nie po tym, czego doświadczyli, mając jedynie nadzieję, że dziewczyny nie odchodziły od zmysłów, szukając ich nie wiadomo gdzie.
Dla podkreślenia swoich słów uniósł drugą rękę, by pokazać mu krwawy ślad w kształcie obrączki, który wypalił się u niego na tym samym palcu, co u Longweia i wyjaśnił mu, że próbował coś z tym zrobić, ale żadne zaklęcie na niego nie działało. Dodał również, że im bardziej próbował wyleczyć swoje rany, tym bardziej pogarszał sytuację. Wzruszył zaraz ramionami, wzdychając przy tej okazji dość ciężko i zaczął opisywać mu, co zrobił, żeby utrzymać swój połamany palec we w miarę niezłym stanie.
- Tylko nie znalazłem nigdzie w okolicy pajęczyny. Myślisz, że pająki uznały, że jesteśmy mimo wszystko za dużymi truchłami, żeby nas ruszyć? I nie próbuj nas teleportować, bo chuj wie, gdzie wylądujemy - powiedział, dodając, że mogli po prostu wybrać się na dłuższy spacer, kiedy zdołają odpocząć. Wolał nie podejmować żadnych prób z gwałtowną zmianą miejsca swojego przebywania, nie wiedząc, w jakim stanie znajdował się tak naprawdę Longwei i nie będąc pewnym, czy pomysł, żeby w ten sposób poradzić sobie z ich obecną sytuacją, był aby na pewno najlepszy.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyPią 26 Sie 2022 - 22:00;

Jednak Longwei dostrzegł tę drobną zmianę we włosach Maxa, mając pewność, że nie widział wcześniej siwizny u niego. Czy mogły być efektem rytuału? Wiedział, że niektórzy pod wpływem silnych emocji mogli gwałtownie posiwieć, ale jeszcze nie poznał żadnej takiej osoby. No, chyba że jego matka, ale za to odpowiedzialni byli z siostrą, a w przypadku Brewera sprawa wyglądała inaczej. Słysząc też słowa Gryfona, Huang odniósł wrażenie, jakby ten próbował w jakiś sposób umniejszyć swoje dokonania, albo zupełnie odwrócić od siebie uwagę. To było dziwne, skoro zdaniem Longweia naprawdę dzięki niemu obaj wyszli z tego cało. Nie musiał go za sobą ciągnąć, szczególnie że z pewnością było tam więcej osób, które znał dłużej. Choć może niekoniecznie przeżył z nimi tak pokręcone zdarzenia, ale tego Huang nie mógł być pewny.
- Zostaje pytanie, czy sen nie będąc jawą nie jest prawdziwy, czy to, co się tam stało, może oddziaływać na to, co dzieje się teraz - powiedział cicho, zaraz kręcąc głową, wyraźnie nie chcąc o tym myśleć. Czuł się zmęczony zdarzeniami, które dla niego dopiero się skończyły. Miał problem zrozumieć, że minęły trzy dni, przyjąć to do świadomości, że już od trzech dni nie ma tego rytuału, a wszystkie stworzenia, które brały w nim udział, ukryły się pośród wyspy. Zostawała jeszcze tajemnica dziwnej rany na palcu i dziwnego opatrunku, ale odpowiedzi, jakie Longwei uzyskał, były jeszcze dziwniejsze.
- Nie mieliśmy… Wesela? Max, to nie było nasze… - zaczął spokojnie, po czym spojrzał na dłoń studenta, na której widniał identyczny znak. W takiej sytuacji nie był już pewny tego, co się działo po wróżeniu z wnętrzności. Nic nie było takie, jakie się zdawało, tak? Teoretycznie to nie było możliwe, ale z drugiej strony przyszli na czyjś ślub. Tego był pewny. A jednak nie pamiętał panny młodej, nie pamiętał żeby rzeczywiście jakaś ceremonia miała miejsce. Jedynie nagle stworzenia rzuciły się na nich, a on… Przez cały czas był z Maxem.
Zrozumienie jednak tego, w jaki sposób Max opatrzył swój palec, było jeszcze dziwniejsze. Na coś podobnego Longwei nigdy nie wpadłby, nie mówiąc już o samym wykonania takiego opatrunku. Był pod wrażeniem zdolności i sprytu Brewera, co odbiło się w ciemnym spojrzeniu aż nie padła odmowa teleportacji.
- Akurat z teleportacją nie mam problemu, ale skoro wolisz spacer, to nie mam nic przeciwko. Jeśli wytrzymasz i wiesz, w którą stronę iść. Skoro jednak czuwałeś przy mnie trzy dni, to raczej nie mam wiele do gadania - stwierdził spokojnie, uśmiechając się łagodnie, wciąż nieco słabo, choć powoli odzyskiwał kolory ma twarzy.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyPią 26 Sie 2022 - 22:05;

Odpowiedzialność była w tym momencie czymś, co go prześladowało, zupełnie jakby faktycznie mógłby coś zrobić. Nie uchwycił na czas tego, co nadchodziło i nie zdołał ich wyciągnąć, nim znaleźli się w tym dziwacznym śnie, w tej jawie, która nie była ani rzeczywistością, ani koszmarem. Wiedział, że Walsh miał rację, tłumacząc mu, że nie odpowiadał za przyszłość, nie odpowiadał za decyzje innych, nie odpowiadał za to, co mogło się wydarzyć, a jednocześnie wiedział, że było dokładnie inaczej. Przecież wystarczyło, żeby się uparł, żeby spróbował jeszcze raz krzyknąć, żeby spróbował zrobić cokolwiek więcej. Tylko nie był w stanie, a później zostało mu siedzieć na dupie i czekać chuj wie na co, na jakieś jebane zbawienie, prosząc o to, żeby okazało się, że Longwei jednak żyje. Nic zatem dziwnego, że zdążył posiwieć, a zmęczenie i wszystko inne, dawało o sobie znać. Potrzebował kąpieli, spokoju i kogoś, kto zajmie się jego palcem, bo ból, jaki wciąż mu towarzyszył, zaczynał robić się nieznośny.
- Może. Tak jak wróżba, która się nie spełnia, jak przepowiednia, którą można zmienić, zawsze będzie miała na nas wpływ. Zresztą, kurwa, chyba doskonale to wiesz, bo sprawiasz wrażenie, jakbyś nadal był pewien, że jednak umarliśmy - zauważył Max, patrząc uważnie na Longweia, wiedząc, że nie będzie łatwo wyciągnąć go z tego stanu. Sam wciąż jeszcze wahał się na granicy nie wiadomo czego, mając świadomość, że jakimś cudem zostali przeniesieni z okolic tamtego drzewa, daleko, daleko od bezpiecznego miejsca. Leżeli tutaj spowici całunami, jakby ktoś zamierzał ich pochować i nie było w tym absolutnie niczego przyjemnego, niczego, co mogłoby go tak naprawdę na dłużej uspokoić.
Starał się jednak skupić na czymś innym, obrócić wszystko w żart i właśnie dlatego zacmokał na tę uwagę Huanga, zupełnie, jakby się z nim nie zgadzał i raz jeszcze spojrzał na krwawy znak, zaczynając powoli oswajać się ze świadomością, że faktycznie go posiadał, że ten miał mu teraz towarzyszyć już na zawsze. Nie wierzył w to, że ten kiedyś zniknie, było w tym coś, co dawało mu po prostu pewność, że został naznaczony w ten sposób aż do końca życia i nic nie mogło tego zmienić.
- No ja nie wiem, to trochę przeczy tej teorii - stwierdził, wskazując na znak, uśmiechając się jednocześnie, chociaż widać było po nim, że nie jest do końca tak rozbawiony, jak zawsze, że jednak kryje się w nim ciemność, jakiej nie był w stanie opisać. Wspomnienie tego, co się wydarzyło, po prostu nie dawało mu spokoju, powodując, że kołysał się nieustannie na granicy chuj wie czego. Zaraz też pokręcił głową, kiedy Longwei odezwał się ponownie. - Chuja wiemy, co się stanie, jeśli nas stąd teleportujesz. Nie wiesz, w jakim jesteś stanie, ja na pewno nie będę próbował tej sztuki, bo prędzej się rozszczepię, a wygląda na to, że moje zdolności uzdrowicielskie poszły w chuj, tylko jeszcze nie wiem dlaczego. Nie jadłeś i nie piłeś od ponad trzech dni, jeśli będziesz miał siły wstać, to jesteś niezniszczalny - dodał, kręcąc lekko głową, lustrując go uważnie, starając się znaleźć cokolwiek, czemu mógłby zaradzić. Gdyby, oczywiście, duchy nie postanowiły sobie z nim grać w chuja i nie uznały za zabawne wykrzywienia jego magicznych zdolności.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyPią 26 Sie 2022 - 22:08;

Longwei przez moment przyglądał się Maxowi, kiedy ten przyrównał wszystko do wróżby, przepowiedni. Robił to kolejny raz, co zaczynało sprawiać, że starszy mężczyzna mimo wszystko zastanawiał się jak bardzo Gryfon zna się na tej odmianie magii. Czy było możliwe, żeby czystym przypadkiem miał do czynienia z jasnowidzem, z człowiekiem, który nosił w sobie tę umiejętność, która Longwei uważał za najtrudniejszą do zniesienia, za najtrudniejszą do współżycia. Nie czuł się jednak na siłach, aby o to pytać, choć fakt, że Max w jakiś sposób wiedział, że muszą biec do drzewa… Chociaż mógł to również wywróżyć z flaków. Cały czas zastanawiał się nad tym i nad jego słowami. Nad tym, czy rzeczywiście żyją i choć odpowiedź była twierdząca, część Longweia chciała temu zaprzeczyć. Ta część odpowiadała za przekonanie, że nie może znowu zasnąć, bo właśnie we śnie umarł i jak zaśnie, wszystko, co się wydarzyło, może okazać się rzeczywistością.
Obaj potrzebowali zapewnienia, że są bezpieczni, że nie stało się nic złego, że nie dopuścili do niczego złego. W głowie Longweia pojawiały się również myśli, że gdyby tylko Mulan i Ola wzięły w tym udział, to on byłby za to odpowiedzialny. Był starszym bratem, był najstarszy, był tu jako opiekun, a dopuścił do czegoś takiego. Zarówno on, jak i Max potrzebowali odreagować, oderwać myśli, ale świadomość posiadania krwawej obrączki, świadomość wzięcia udziału w ślubie nie była najlepsza. Przynajmniej nie dla Longweia, który czuł się tylko bardziej skołowany i zdecydowanie oczekiwał innej odpowiedzi niż ta, która padła.nie spodziewał się też, że i Brewer będzie mieć taki znak.
- Ale wtedy… Nie pamiętam, żeby był jakiś ślub, choć… Właściwie byliśmy cały czas razem i nawet wyrwałeś nas stamtąd razem… Ale ślub? Raczej jest inne wyjaśnienie, prawda? - odpowiedział, próbując zacząć myśleć logicznie, choć jedynie przywracał sobie z większą dokładnością wspomnienia tego, co się działo, gdy przyszła śmierć, czy raczej pan młody. Z drugiej strony, choć miał wrażenie, że Max żartował, widział, że jego uśmiech nie był w pełni szczery, że coś kryło się za tym więcej. Miał ochotę zapytać, co przed nim ukrywa, ale zachował to w sobie. Jeśli student miał rację, będą mieć okazję do rozmowy o tym jeszcze nie jeden raz.
- Do teleportacji nie potrzebuję stać, ale masz właściwie rację. Mógłbym zasłabnąć w połowie i rozrzuciłoby nas, albo rozszczepiło, a skoro mówisz nie masz zdolności… To lepiej uważać - powiedział, uśmiechając się znów blado, po czym przyznał, że powinien jednak spróbować wstać. Powiedzieć, że nie czuł się pewnie, to jak nie powiedzieć nic. Nogi miał jak z waty, a w rękach niewiele więcej siły. Mimo to spróbował odwrócić się tak, żeby uklęknąć pośród trawy, śmiejąc się cicho z własnej słabości, gdy znów usiadł, nie mając sił wstać.
- Myślisz, że straciłeś zdolności uzdrowicielskie czasowo, czy bardziej stale, jak zyskałeś tę obrączkę? - spytał, nie chcąc komentować braku własnych sił, zastanawiając się jednocześnie, czy Dion albo Thalia mogliby pomóc w przypadku utraty części zdolności przez Maxa. Może to też był jakiś magiczny uraz.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyPią 26 Sie 2022 - 22:16;

Kryło. Oczywiście, że coś się za tymi uwagami kryło, ale Max nie miał zwyczaju biegać i każdej osobie opowiadać o tym, że był jasnowidzem. Miał wiele powodów do tego, żeby zachować to dla siebie, a w obecnej sytuacji zdecydowanie nie miał ochoty tłumaczyć wszystkiego Longweiowi, zupełnie jakby obawiał się, że jeśli tylko przyzna na głos, że miał możliwość coś zmienić, ten postanowi się od niego odwrócić. Miał jakiś pierdolony mętlik w głowie i nie miał pojęcia, co miał zrobić, jak się zachować, w jaką zwrócić się stronę i to wyraźnie rozpierdalało mu łeb na kawałki. Ostatecznie zatem westchnął i przyznał, że od kiedy tylko zjawili się pod tym pojebanym drzewem, miał jakieś bliżej nieokreślone przeczucie, że coś się wydarzy, a kiedy wróżyli z wnętrzności zwierząt, wiedział już, że coś nadchodziło, tylko nie wiedział co, aż do chwili, w której naprawdę zobaczył przed sobą to zjebane drzewo. Wiedział i nie wiedział, czując się znowu, jak brama, która nie chciała się za cholerę otworzyć i zdaje się, że to właśnie w dużej mierze go męczyło i, co tu dużo mówić, wkurwiało.
Starał się jednak odsunąć od siebie tę sprawę, bo nie sądził, żeby Huang był w stanie mu pomóc i jakoś zapobiec jego problemom. Bo chociaż widział w nim przyjaciela po tym, co wspólnie przeszli, znali się zbyt krótko, by mógł opowiedzieć mu o sobie absolutnie wszystko. Wolał skoncentrować się w tej chwili na rozładowaniu atmosfery, choćby w debilny sposób, bo zaraz zaśmiał się na uwagę starszego mężczyzny i wzruszył lekko ramionami, patrząc na niego uważnie.
- Nie wiem? Przyszedł pan młody, a później wszystko było takie szalone, że nawet nie wiem, co się stało. Może to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobimy przed śmiercią? Żeby umrzeć szczęśliwie, czy coś tam. Zresztą, widziałeś tam jakąś pannę młodą? Bo na moje, to mamy całkiem gustowne welony - stwierdził, skinąwszy głową na całun, który usiłował właśnie przyczepić się do jego ręki i spróbował go zwinąć w kulkę, na co skrzywił się lekko, czując ból połamanego palca. Nie powinien tak naprawdę wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, ale siedzenie na dupie i patrzenie w przestrzeń również nie było czymś, co Max chciałby robić przez wieczność.
- Wolałbym jednak nie wylądować na jakiejś pieprzonej plaży, wybacz, lepiej przejdziemy się na romantyczny spacerek - stwierdził, uśmiechając się, kiedy widział, jak Longwei próbuje wstać i rzucił w jego stronę jabłka, które równie udało mu się tutaj sprowadzić, żeby nie umarł z głodu. Żeby mogli ruszyć w stronę wioski, Huang zdecydowanie musiał nabrać sił i lepiej by było, żeby nie pierdolił jakiś totalnych głupot, co właściwie zrobił w tej chwili. Max spojrzał ponownie na swoją rękę, a później na różdżkę, mając pewność, że ta była niezłamana, poza tym inne czary wychodziły mu normalnie.
- Nie wiem - burknął. - To pewnie cena za coś, ale nie wiem za co. Kiedy to wszystko się odpierdalało, miałem wrażenie, że mógłbym was wszystkich leczyć samym dotykiem. Bardziej… jakby ta magia się dopiero wyzwalała. Ale teraz? Strzaskałem kość, nie wiem nawet, czy cokolwiek tam tak na serio zostało, chociaż kiedy zakładałem opatrunek, czułem tam jeszcze jakieś elementy kostne - dodał, wzdychając przy okazji i wzruszył ramionami, bo niewiele miał w tym temacie do dodania.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyPią 26 Sie 2022 - 22:19;

Wiedząc na pewno, że Max jest jasnowidzem, z pewnością nie wytknąłby mu, że mógł coś zrobić - przewidzieć, zareagować szybciej, zrobić cokolwiek. Nie wiedział jak takie zdolności wyglądały, z czym się wiązały, ale był pewien, że były ogromnym ciężarem. Longwei był zdania, że jeśli jakaś genetyka mogłaby zupełnie zniknąć z ich świata to właśnie jasnowidzenie. Ostatecznie jak wiele złego zostało wyrządzone z powodu jakiejś przepowiedni, która często oznaczała wszystko i nic. Huang był dodatkowo zdania, że nie ma możliwości oszukać losu. Jeśli coś dane mu było w wyznaczonym czasie i ktoś zdecydowałby się spróbować zmienić jego się, że znaczony los, ten i tak znalazłby sposób, aby się spełnić w inny, może gorszy sposób. Przyszłość, jakąkolwiek nie była, nie powinna być znana, poszukiwana.
Choć z pewnością Huang wolałby wiedzieć o tym, że nagle weźmie ślub. O ile to był ich ślub. O ile wzięli ślub. Im dłużej jednak wpatrywał się w krwawe okręgi na ich palcach, tym mniej miał argumentów przeczących teorii Maxa. Mieli rzeczywiście ślad, niczym obrączka, tkwili razem we śnie i razem się z niego obudzili. Obaj także byli okrywani dziwnymi całunami, które sprawiały, że Longwei miał gęsią skórkę. Wolałby pozbyć się tego całunu, ale ten nawet zwinięty w kulkę próbował być blisko, jednocześnie przynosząc dziwny chłód.
- Jeśli mam być panną młodą to wolę żebyś ty był moim panem młodym niż tamten… Tamto coś - przyznał w końcu cicho, nim podjął próbę wstania, która zakończyła się porażką. Z wdzięcznością przyjął jabłko, choć jednocześnie miał wrażenie, że żołądek miał zwinięty w supeł. Nie był pewny, czy przypadkiem po zjedzeniu nie zwymiotuje od razu, ale nie miał zbyt wielu możliwości. Jeśli chciał odzyskać siły, które były mu potrzebne do chodzenia nie mówiąc już o rzucaniu żadnych zaklęć, powinien jeść. Trudno było jednak przekonać się do tego i nawet myśl o spacerze nie potrafiła go przekonać. W końcu ugryzł jabłko, odkrywając, że głód w takich wypadkach najwyraźniej przychodzi z czasem, po tym jak już zacznie się jeść.
- Spacer może być, jeśli będziemy wiedzieć, w którą stronę iść - zauważył prosto, jedząc spokojnie jabłko i wpatrując się w opatrunek na palcu Maxa. - Zawsze wychodziłem z założenia, że nie ma po co marnować czasu na naukę magii leczniczej, skoro mogę kupić odpowiednią maść, albo iść do Munga. Teraz trochę żałuję, że się nie uczyłem, chociaż podstaw - wyznał cicho, czując się głupio. Gdyby tylko znał podstawy, mógłby już teraz ulżyć przyjacielowi, a tak mógł jedynie próbować szybciej dojść do siebie, żeby przejść się do uzdrowiciela.
W tej jednej chwili czuł się tak mało użyteczny, jak nigdy dotąd i choć z jednej strony wiedział, że nie nauczy się w żaden sposób magii leczniczej, część niego chciała już teraz złapać za podręcznik i próbować. Było to jednakże na tyle absurdalne, że Longwei uśmiechnął się smutno, kręcąc przy tym głową. W końcu zdołał wstać z ziemi i zrobić niepewny krok, dając tym samym znać, że jest gotów iść dalej.
- To nie tak, że nad rzeką żyją tutaj świnksy?

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyPią 26 Sie 2022 - 22:22;

To nie była najlepsza pora na to, żeby rozmawiać o darze jasnowidzenia, zapatrywaniu się na przyszłość i całym tym bałaganie. To było zdecydowanie coś, czego nie powinni poruszać i może dobrze się stało, że tym razem obaj trzymali mordy na kłódkę, nie próbując nawet dowiedzieć się, co dalej, co jeszcze kryło się za tymi wymownymi uwagami, za słowami, które mogły nieść w sobie ciężar, jakiemu nie byliby w tej chwili w stanie podołać. Tak więc Brewer po prostu to odrzucił, dochodząc do wniosku, że nie ma najmniejszego sensu, by o tym myślał.
Zaraz też Max zaśmiał się głośno, a jego ciemne oczy błysnęły, gdy spoglądał na Longweia, marszcząc lekko nos, a potem zagryzł dolną wargę. Nie spodziewał się po nim takich słów i traktował je oczywiście, jak swoisty żart, część wygłupu, czy nie do końca przemyślanego komentarza, ale skoro Huang już dawał się w to wciągać, to nie zamierzał odpuszczać. Przynajmniej dzięki takiemu idiotycznemu podejściu do sprawy nie musieli myśleć o tym, co się stało, o tym, jak bardzo to wszystko było zjebane, w jakie gówno wpakowali się tak po prostu, bez większego zastanowienia.
- Schlebiasz mi! Miło wiedzieć, że jestem przystojniejszy od jakiegoś gówna rzygającego robakami - stwierdził, nieco rozbawiony, ale uważnie obserwował starszego mężczyznę, zastanawiając się mimowolnie, czy za chwilę coś znowu się nie spierdoli. Bo to, że nie wszystko było w porządku, że nie wszystko było takie, jak być powinno, było dla Maxa oczywiste. Podejrzewał zresztą, że będą do siebie dochodzili przez kilka kolejnych dni, starając się jakoś sobie poradzić, jakoś stanąć na nogi i pozbyć się wrażenia, że, cóż, kurwa, umarli.
Na samą myśl o tym, potarł oczy, a później stwierdził jeszcze, że miał nadzieję, że przynajmniej dziewczyny nie zabiją ich za tę jakże romantyczną podróż poślubną. Wskazał nieco niewyraźnie kierunek, w jakim jego zdaniem powinni się udać, jeśli chcieli dostać się do wioski i poczuł, jak ogarnia go zmęczenie, senność, nad którą trudno było mu panować. Najwyraźniej do tej pory ciągnął na adrenalinie, na świadomości, że nie może zostawić Longweia samego, że musi przy nim siedzieć, pilnować go i nie pozwolić na to, żeby cokolwiek złego się stało.
- Chyba wygrałeś z konkurencją - parsknął nieoczekiwanie. - Chociaż nie wiem, kto był tak zjebanym śmieszkiem, że myślał, że uwierzę w to, że profesor Whitelight może mieć w stosunku do mnie takie plany. Żonaty, oczekujący chyba narodzin dziecka i na dokładkę nieobecny na tym wyjeździe, kurwa, na pewno bym uwierzył - dodał, śmiejąc się cicho, nie dodając na głos, że przecież byli z Camaelem spokrewnieni i prawdziwy Whitelight doskonale o tym wiedział, więc nawet za sto lat nie wpadłby na tak popierdolony pomysł. Zresztą, podobne żarty na pewno się go nie imały, jednak Brewer nie był w stanie stwierdzić, kogo popierdoliło na tyle, żeby pieprzył podobne bzdury. Niemniej jednak przez chwilę, wstając, wciąż jeszcze śmiał się, że najwyraźniej Longwei wolał działać szybko.
- Świnksy? Bo ja wiem? Pewnie tak, w końcu kręcą się przy rzece - stwierdził, rozglądając się, kiedy już wstał i nieco się zatoczył, zdając sobie sprawę z tego, że nadal był w chujowej formie i ani trochę mu się to, kurwa, nie podobało. Ale nie mogli tutaj siedzieć do skończenia świata, bo nic by to po prostu nie zmieniło, więc wskazał głową na kierunek, który jego zdaniem powinni obrać i spróbował odgonić od siebie natrętny całun.

+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 EmptyPią 26 Sie 2022 - 22:23;

Trudno powiedzieć, czy Longwei wiedział, jak właściwie powinno się żartować. Jego poczucie humoru kulało i nawet jeśli coś go bawiło, sam nie potrafił rozbawić innych. Z tego powodu nie sięgał zwykle po żarty i w większości mówił poważnie. W tym momencie także, co było widać po jego zmarszczonych nieznacznie brwiach, gdy tylko Max zaczął się śmiać. Nie takiej reakcji się spodziewał, ani nie do końca wiedział, o co może studentowi chodzić.
- Pewnie jesteś przystojny, ale o to musisz spytać kogoś innego, bo ja nie do końca się w tym orientuję. A zdecydowanie jesteś lepszym wyborem na pana młodego od uosobienia śmierci, nawet jako stary włochaty prawie uzdrowiciel - odpowiedział poważnie, uśmiechając się lekko na koniec, gdy tylko przypomniał sobie grę w therię. Gdyby wtedy ktoś mu powiedział, że pójdą grupą na krwawy rytuał, w którym właściwie umrą, nie uwierzyłby. W tej chwili był zdania, że theria nie była taka zła, a nawet była grą dla dzieci w stosunku do tego, co musieli przejść, aby obudzić się nad rzeką.
Longwei pokiwał głową, skutecznie ignorując wzmiankę o nocy poślubnej, choć nieznacznie zaczerwieniła się jego szyja. To były tylko żarty, prawda? Tylko dlaczego Max nie przestawał o tym mówić tak, jakby było to już coś oczywistego i stałego, nie zaś szalonego i chwilowego? Huang spojrzał na swoją dłoń i ranę, która otaczała jego palec na wzór obrączki, aby zaraz spojrzeć zdezorientowany na Maxa, po chwili kiwając lekko głową.
- Poznałem jednego Whitelighta jakiś czas temu. Był dość… Ekscentryczny. Nazwał mnie aniołem, czy pięknym bohaterem. Pijany nieco, ale miał ciekawe buty, które wyczarowały kwiaty, gdy tańczył. Całkiem ciekawe - powiedział nagle, wychwytując znajome nazwisko. Zaraz też wspomniał, że jego nowy znajomy nazywał się Harry, ale nie lubił swojego pełnego imienia. To akurat było dziwne dla Longweia, ale nie komentował tego. Ostatecznie nie każdy musiał lubić imię, które nadali mu rodzice, szczególnie że nie każdy wystarczająco długo myślał nad wyborem odpowiedniego.
Mężczyzna nie zrozumiał także do końca, o co chodziło z działaniem szybko, próbując się tłumaczyć, że skoro nie było ich trzy dni, powinni skierować się do dziewczyn, ale także do uzdrowiciela, aby coś poradził na złamany palec Maxa. Nie chciał, żeby chłopak nie mógł go normalnie używać przez to, że czuwał przy nim przez czas tej dziwnej śpiączki po rytuale.
- Mam nadzieję, że ich nie spotkamy. Chyba nie dałbym rady teraz rzucić żadnego zaklęcia - powiedział cicho, przyznając tym samym rację Maxowi, gdy mówił, że nie nadawał się do teleportacji. Bez wahania ruszył za Brewerem w wybranym przez niego kierunku, mając nadzieję, że zdołają szybko dotrzeć do chaty znachorki i że zostanie udzielona im pomoc.

/zt x2

+

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Załom rzeki Grismerie - Page 2 QzgSDG8








Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty


PisanieZałom rzeki Grismerie - Page 2 Empty Re: Załom rzeki Grismerie  Załom rzeki Grismerie - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Załom rzeki Grismerie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Załom rzeki Grismerie - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
-