Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gwieździsta polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1094
  Liczba postów : 1669
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptySob Lip 09 2022, 20:53;

First topic message reminder :


Gwieździsta polana


Niezwykle romantyczne miejsce, choć zdawałoby się, że to zwyczajna łąka. Jednak kiedy tylko stopy czarodzieja dotkną miękkiej i zawsze zielonej trawy – zapada noc, a niebo pokrywają tysiące gwiazd, które oświetlają to miejsce. Żadne zaklęcie, tworzące światło nie działa w tym miejscu, za to noc jest tu wyjątkowa.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyCzw Lip 28 2022, 00:27;

  - To następnym razem miotła kontra auto czy auto kontra hipogryf? - spytał Darren z lekkim uśmiechem - Tylko uważaj, bo jak wygrasz to Kruczopiór poprzebija ci opony - zaśmiał się, nie mając nawet zielonego pojęcia czy do latania guma na kołach była w ogóle potrzebna. Z pewnością zapewniała wygodniejsze lądowanie - a wściekły przez kolejną porażkę na pewno nie życzyłby Swansea specjalnych wygód i, gdyby wiedział to, co wiedział teraz Shaw, zapewne również wślizgnąłby się kiedyś do westybułu tylko po to, by podziobać sufit swoim haczykowatym dziobem.
  Nutkę zawodu w głosie Lei Darren przyporządkował do jej niepowodzeń związanych z idealnym rzuceniem zaklęcia - no bo do czego innego? Przecież zajmowali się teraz czarami, więc to było najważniejszą częścią ich spotkania, więc dość logicznym było że emocje takie jak gorycz czy rozczarowanie Shaw łączył z poniżej przeciętnymi (jeszcze!) wynikami Leighton.
- Powoli - ocenił, podchodząc na kucaka bliżej jednego z kwiatków, różdżką podnosząc jego kwiat i obserwując czarne kolce, które błyszczały jak obsydian albo inny heban, prawie tak jak w różach wyczarowanych na samym początku lekcji, co w sumie było zapewne zwykłym przypadkiem. Kto w końcu wyobraża sobie kolce innego koloru niż tak ciemnego? Widział ktoś różowe kolczatki? Głupota - Nie od razu Priory zbudowano - mruknął, podchodząc do kobiety i, po delikatnym złapaniu jej za nadgarstek, korygując lekko wciąż nieidealny ruch dłoni, oraz wysuwając różdżkę lekko dalej z jej palców. Wystarczyło, że trzymała ją lekko, trzema palcami, nie wszystkimi pięcioma.
  Efekt był widoczny chwilę później, pod postacią deszczu pojedynczych płatków jaśminu. Darren wciągnął zapach w nos, po czym poczuł że jego uszy czerwienieją tak, jakby wypił właśnie haustem setkę ognistej whisky. Chmura płatków na szczęście - a może i nie - po chwili odleciała, niesiona avalońskim wiatrem, Shaw zaś zorientował się, że w dość nachalny sposób gapi się na Swansea.
- Khm - chrząknął, mrugając parę razy - Jeszcze raz - powiedział, z nieco mniejszym niż wcześniej rezonem, czując świdrujące tył jego głowy spojrzenie zakopanej zbroi - Orchideus - dodał, wystawiając trzymaną trzema palcami Mizerykordię wręcz pionową do góry i wystrzeliwując z niej strumień azalii, w który wmieszało się jednak tu i ówdzie parę kwiatków jaśminu które jednak, jakby skarcone spanikowanym lekko wzrokiem Darrena, natychmiast zwiędły i opadły na ziemię.
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyCzw Lip 28 2022, 09:25;

W takim razie auto kontra miotła, nie chciałabym zrobić sobie w nim wroga — nie tylko dlatego, że miał ostry i twardy dziób, szpony jak brzytwy, a na domiar złego pokaźnie przewyższał ją rozmiarem, ale również ze względu na to, że był całkiem uroczy i, cóż, należał do Darrena. Rozwścieczony hipogryf strzegący wejścia do posiadłości nie brzmiał jak przeszkoda, z którą chciałaby musieć się mierzyć – z którą zmierzyć by się potrafiła.
Zaakceptowanie tego, że należało robić rzeczy „powoli”, nie było łatwe dla Leighton przyzwyczajonej do zawrotnej prędkości w każdej dziedzinie życia. Niby wiedziała, że to praktyka czyni mistrza, że na wszystko potrzebny jest czas i nikt nie rodzi się mistrzem, i gdyby to ona stała tu w roli mentorki, bez wątpienia powtarzałaby te same frazesy, dla odmiany wykazując się cierpliwością. Od nikogo innego nie oczekiwała tak wiele, co od samej siebie; była to cecha tak samo przydatna, jak i kompletnie destrukcyjna. Mimo wszystko bardzo starała się nie podchodzić do ich małej lekcji z chorobliwą ambicją i perfekcjonizmem, które w połączeniu potrafiły zepsuć każdy pomniejszy sukces. Chciała spędzić miło czas i przy okazji wyciągnąć z tego coś przydatnego i dlatego postanowiła skupić się nie na celu, a na drodze do niego, za wszelką cenę przykuwając uwagę do jego drobnych poleceń i uwag, zamiast do wyczarowywanych przez nią kwiatów. Efekty były widoczne od razu.
No co? — zareagowała po przyłapaniu go na gapieniu się; początkowe zaskoczenie szybko przekuła w triumfalny uśmiech — nie spodziewałeś się, że wyjdzie, ha? — tym razem nie było tu żadnego wyrzutu, nie było jej z tego powodu przykro, wręcz przeciwnie, wypowiedziała to zadziornie, dumnie, prostując plecy i samodzielnie poprawiając chwyt różdżki. Pojęcia zielonego nie miała, że jego konsternacja mogła być wywołana czymkolwiek innym, aniżeli jej zachwycającymi osiągnięciami.
Orchideus — powtórzyła, przywołując jaśmin raz jeszcze, tym razem, o zgrozo, w większej ilości. Wolała trzymać się tego, co jak dotąd wyszło jej najlepiej i był to chyba dobry pomysł, bo tym razem pomiędzy pojedynczymi płatkami znalazły się również pełne kwiaty. — No, Shaw, skup się, kwiaty ci więdną — posłużyła się godnym nauczyciela tonem, strofując go za to niedociągnięcie. Zachichotała i spróbowała znowu, w kwestii doboru roślin skacząc z, hehe, kwiatka na kwiatek. Tym razem spróbowała wyczarować słonecznik, bo to właśnie bukiet tych kwiatów uznała za odpowiedni dla artystki orchideusowy sukces. Stworzyła trzy pojedyncze kwiatki – pierwszy zbyt mały, drugi zbyt duży, ale za to trzeci już całkiem udany. Problem polegał jednak na tym, że wciąż nie wiedziała, w jaki sposób skłonić różdżkę do wyczarowania kilku na raz, najlepiej ułożonych w bukiecie w odpowiedni sposób.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyCzw Lip 28 2022, 15:13;

- Dobry wybór - przytaknął Darren. Był prawie - prawie! - pewien, że miotła będzie szybsza od jakiegoś tam samochodu, który przecież był stworzony raczej do długodystansowych wypraw, a nie sprintów. Szczególnie, jeśli Leighton miała zamiar kupić jakiś większy model... a szczerze mówiąc, Shaw miał cichą nadzieję (no, może nie taką cichą, biorąc pod uwagę fruwający dookoła jaśmin), że kobieta nie celowała w nic miniaturowego.
- Wcale nie - przewrócił oczami Darren - To, że non stop nie powtarzam, jak dobrze ci idzie, nie znaczy że się spodziewam że zaraz pęknie ci różdżka. Ręka już trochę za luźno. Teraz lepiej - powiedział mężczyzna, cofając się o krok by zostawić Lei nieco więcej wolnej przestrzeni. W końcu zaklęcie zaczęło jej wychodzić coraz bardziej spektakularnie - ale w przypadku pomyłki nadal nie chciał dostać kwiatem kaktusa, razem z resztą kolczastej rośliny, prosto w twarz.
  - To nie ja mam się skupiać - mruknął, machnięciem różdżki paląc zwiędnięte kwiatki na drobny popiół, który zabłysnął wcześniej przypominającymi świetliki iskierkami. Kolejna prezentacja Orchideus pozbawiona była już niedociągnięć, a w powietrze wystrzeliła wiązanka pogrzebowa z dorodnych chryzantem, przewiązana szarfą z napisem "Najdroższemu langustnikowi" - A nawet gdybym miał, to wcale mi nie ułatwiasz - westchnął, obserwując kolejne próby Swansea, które nadal zawierały tony jaśminu. Na szczęście cofnięcie się o krok sprawiło, że Darren nie był już w samym epicentrum tego wonnego huraganu, bo jeszcze spłonąłby rumieńcem od stóp do głów - Włóż nieco więcej energii w to zaklęcie - poradził, widząc że dziewczynę nadal dręczy niemożność wyczarowania całego bukietu - Tylko nie za dużo - dodał szybko, celując Mizerykordią gdzieś w bok. Z różdżki wystrzeliły różowe iskry, a jakiś metr dalej pojawił się prawie dwumetrowy snop ściśle związanych, różnokolorowych róż - efekt dość nieestetyczny choćby przez sam nadmiar kwiatów - ...bo wyjdzie ci coś takiego.

+
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyPią Lip 29 2022, 00:22;

Niech będzie — zgodziła się z rozbawieniem, raczej po to, żeby go uspokoić, niż żeby faktycznie przyznać mu rację. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że musiał wierzyć w nią choć trochę, skoro sam zaproponował, że pomoże jej nieco podciągnąć umiejętności. W innym wypadku byłoby to niezwykle dziwne spotkanie i cała relacja właściwie też byłaby niecodzienna, bo zdecydowanie wolała wierzyć, że ludzie, z którymi miło spędza czas, nie doszukują się w niej potencjalnych porażek.
Parsknęła śmiechem na widok wiązanki.
Ja? — zdziwiła się szczerze, patrząc w dół. To ta sukienka tak go rozpraszała? Nie była to najbardziej kusa rzecz, jaką na sobie miewała, ale może ilość wiązań w jakiś sposób odwracała jego uwagę? Nie połączyła faktów, w życiu nie przypuszczałaby, że to przypadkowo wybrany jaśmin był bezpośrednią przyczyną niecodziennego zachowania mężczyzny. — Więcej energii... — powtórzyła za nim bez przekonania, jednocześnie strzepując z włosów kilka kontrastowo białych płatków, które się na nich zatrzymały. „Więcej energii” brzmiało jak coś, co bardzo łatwo było powiedzieć, ale zdecydowanie trudniej zinterpretować. Zwłaszcza że zaraz uprzedził ją, by nie przesadzała i nawet zaprezentował, jakie mogą być skutki owej przesady. Swansea westchnęła i stworzyła jeszcze jednego słonecznika, żeby udowodnić sobie, że może powtórzyć swój mały sukces i nie był to wyłącznie przypadek i dopiero kiedy jej się to udało, spróbowała jakoś odnieść się do jego słów i przełożyć je na czyny. Najpierw wyszły jej dwa słoneczniki jednocześnie, potem cztery, ale za to jakieś takie mniej dorodne, by nie powiedzieć – brzydkie. Dwie próby dalej w końcu wyszedł jej bukiet, może nie tak perfekcyjny, jak sobie go wyobrażała, ale jednak bukiet.
Aaa, ZOBACZ! — zawołała – choć chyba niepotrzebnie, bo i tak ciągle miał ją na oku – kompletnie podekscytowana, jakby nie wyczarowała tylko bukietu, a co najmniej obsiała kwiatami pół Avalonu. Potrząsnęła słonecznikami, które z powodzeniem dałoby się przenieść na płótno, gdyby trochę podkręcić je umiejętnościami i siłą wyobraźni i wzięła je ze sobą, razem z różami, które wcześniej odłożyła nieco z boku i o których ani myślała zapomnieć. Rozpromieniona zbliżyła się do Darrena.
Lepiej chodźmy stąd, zanim znajdzie sposób, żeby wyleźć — powiedziała niezbyt głośno, żeby nie podsuwać zbroi głupich pomysłów podążania ich śladem i nie czekając na żadne potwierdzenie z jego strony z uśmiechem przyklejonym już chyba permanentnie do ust skierowała się w stronę ścieżki, pozostawiając za sobą usłaną przeróżnymi kwiatami polanę.

{ z t. x2 }


+
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5873
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptySob Sie 20 2022, 10:03;

Chris nie umiał powiedzieć, co się dzieje. Pamiętał wszystko, ale nie był w stanie przypomnieć sobie własnego męża. W jego głowie nie istniał nikt taki, nie miał najmniejszych wspomnień na jego temat i wpatrywał się w niego jak otępiały, nie będąc w stanie powiedzieć, co się działo. Perpetua zapewniała go, że to wszystko jest prawdą, jednocześnie podkreślając, że najwyraźniej doznał jakiejś amnezji, magicznej, czy nie, która w cudowny sposób pozbawiła go wspomnień o tej najważniejszej osobie, o której nie powinien był nigdy zapomnieć. A jednak. Jednak to zrobił i czuł się potwornie winny, jednocześnie nie umiejąc zachowywać się, cóż, normalnie, w obecności Joshuy. Prawda była taka, że zielarz nie miał nawet pojęcia, co było tak naprawdę normalne, bo tę normalność stracił i czuł, jak się w tym wszystkim potwornie miota.
Przez długi czas wpatrywał się w obrączkę wykonaną z czarno zielonkawej muszli i pierścień Danu, wierząc w to, że to w czymś mu pomoże, ale jakby się nie starał, jego umysł napotykał tylko i wyłącznie pustkę. Przerażało go to podwójnie, bo nie znosił ranić ludzi, a zapewne właśnie to robił własnemu mężowi - zachowując się w stosunku do niego niepewnie, jakby nie wiedział, na co może sobie pozwolić, czując się przy nim obco, choć jednocześnie zdawało mu się, że gdzieś tam na dnie jego świadomości, sprawy wyglądały inaczej.
Zielarz miał wrażenie, że trafił do jakiejś mało śmiesznej historii, że zasnął i znowu śnił koszmary, jak po poszukiwaniach świętego Graala, gdy wrócił do wioski i przez trzy dni nie wstawał z łóżka. Problem polegał na tym, że koszmar, który śnił, dział się na jawie, a on miał poczucie, że chociaż nie robi nic złego, całkowicie krzywdzi mężczyznę, który przecież powinien być mu bliski. To powodowało, że Chris popadał w nieco błędne koło, próbując od tego uciec, a jednocześnie nie chcąc tego robić. W końcu był pewien, że jego pamięć kiedyś powróci.
Miał na to potwierdzenie doskonałego uzdrowiciela. Perpetua nie mogła się mylić, poza tym Chris wierzył w to, że skoro wszyscy dookoła nich twierdzili, że on i Joshua byli małżeństwem, to tak było. Nie miał jednak pojęcia, jak do tego doszło, nie wiedział nawet, skąd się znali, ani kim on tak naprawdę był, co było frustrujące, przerażające i nieco żałosne, a przynajmniej dokładnie tak postrzegał to Christopher. Dlatego też wolał obserwować mężczyznę z pewnej odległości, niczym kot, który ukrywał się w bezpiecznym miejscu, próbując oswoić się z nową rzeczywistością, światem, w jakim przyszło mu żyć, światem, z jakim musiał się zmierzyć.
Kiedy więc Joshua zapytał go, czy wybierze się z nim na spacer, skinął niepewnie głową, jednocześnie czując, że gwałtownie się zarumienił, jakby było w tym coś niestosownego. Przyglądał mu się z uwagą zza szkieł okularów, starając się zrozumieć cokolwiek z tego, co się dookoła niego działo, ale napotykał nieustannie na opór, nie mogąc pojąć, jak jeden spacer mógł doprowadzić go do utraty tak ważnych wspomnień.
- Dokąd…? - zapytał niepewnie, jednocześnie zagryzając lekko wargę, mając wrażenie, że znowu zalewa go fala dziwnych, cudzych uczuć, mieszaniny tęsknoty i czegoś, co sam nazwałby frustracją. Sam również ją czuł, nie umiejąc odnaleźć się w tej sytuacji, nie potrafiąc zrozumieć, jak mógł doskonale pamiętać całe swoje życie i nie mieć świadomości, że w dużej jego mierze uczestniczył ktoś jeszcze. To było tak absurdalne, że nawet nie wiedział, jak miałby to nazwać.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 01:45;

Był w kropce. Chciał, cholernie chciał wyjść z tej sytuacji, która z każdą kolejną sekundą gasiła iskry ducha w jego wnętrzu, ale Paco nie pozwalał mu nawet na chwilę oddechu. Potrafił to zrozumieć. Wiedział przecież, jaki mężczyzna był i że sam miał po prostu głupie szczęście, że udało mu się otworzyć tę wrażliwszą część mężczyzny w swojej obecności. Teraz jednak musiał radzić sobie bez tego, doskonale wiedząc, że jakiekolwiek uczucia na twarzy Maxa nie znaczą dla Moralesa złamanego knuta. Nastolatek musiał pilnować się jedynie, by nie wpaść w złość, co zdecydowanie mogłoby wszystko spierdolić, choć nie marzył teraz o niczym innym jak o bólu, który odebrałby mu przytomność. Najlepiej na kilka dni.
-Nie sądzę, że w cokolwiek mi uwierzysz, skoro fakt, że dopuściłeś mnie do swoich myśli uważasz u mnie za przejaw debilizmu. - Zaczął, odpalając szluga, by choć trochę zająć własne dłonie, które instynktownie chciały wpić się boleśnie w tkankę w okolicach brzucha nastolatka. -Od początku byłem szczery. Poznaliśmy się na Nokturnie. Wracałem z imprezy, zabrakło mi dragów, a Ty mnie poratowałeś remem. Darmowo, ale z wizytówką do El Paraiso, gdzie pojawiłem się po kilku dniach. - Cholernie nie chciał wspominać początków ich znajomości, ale chyba nie było innej opcji, więc po prostu zaczął to z siebie wywalać, by mieć to szybko z głowy. -Drineczek na powitanie, cudnie romantyczny liścik, jak to czekasz żeby mnie wyruchać... Trochę Cię powkurwiałem, ale dałeś mi wybór, a ja... No cóż, nie byłem w stanie zrezygnować z rema, więc zrobiłem dokładnie to, co chciałeś, a potem pozwoliłem Ci zrobić ze sobą wszystko na co miałeś ochotę. - Nie było łatwo o tym wszystkim mówić, a przecież nie były to nawet najgorsze momenty ich znajomości. Wiedział jednak, jak bardzo Sal ma sobie za złe dawne czyny i tym bardziej nie chciał tego przywoływać, ale skoro miał być szczery, nie mógł pominąć tego aspektu. Kroczył powoli przed siebie, nawet nie zauważając, że zbliżają się do gwieździstej polany, gdzie mieli okazję już raz zawitać. Nie do końca wesołą okazję z punktu widzenia nastolatka, ale wciąż. -Potem dowiedziałeś się, że zrobiłem Cię w chuja i użyłem eliksiru postarzającego. Trochę się wkurwiłeś i kazałeś mi wypierdalać, ale przynajmniej byłem już odpowiednio naćpany, więc miałem to głęboko w dupie. I tak wiedziałem, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują. - Przypomniał sobie swoją arogancję tamtego dnia i z jednej strony miał ochotę prychnąć na myśl, z jaką łatwością ograł wtedy mężczyznę w jego własną grę, a z drugiej czuł do siebie jeszcze większe obrzydzenie i smutek. Wiedział, że nie przetrwa tego wszystkiego na trzeźwo, więc wyciągnął różdżkę i rzucił Accio, a po dłuższej chwili w jego rękach znalazła się butelka whisky, za którą nadleciała kolejna. I ich siostra.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 02:22;

Nasilony nałóg - merlinowe strzały: 94
Dodatkowo: efekt lawendowego listu

Po tym co usłyszał z ust nastoletniego chłopaka nie zamierzał dawać mu nawet chwili oddechu, dopóki nie pozna prawdy. Nie mógł puścić go jak psa luzem, jeżeli naprawdę dysponował wiedzą o wydarzeniach z jego życia, o których nikt inny nie powinien wiedzieć. Rzecz jasna, nie miał pewności czy dzieciak nie blefuje, ale powiedzmy sobie uczciwie, jeśli był do tego zdolny, to i zasługiwał na włóczenie się z nim po nocach po okolicach wioski. Spisek czy nie, Paco zamierzał doprowadzić tę sprawę do końca i nic dziwnego, że zdeterminowany dążył do celu. Czuł przecież, że grunt pali mu się pod stopami, że traci kontrolę, a wizerunek jego bogina tego wieczoru już kilka razy zapukał do drzwi. Po prostu musiał opanować sytuację i zagasić płonący pożar.
- Skoro nie kłamiesz i wiesz o mniej znacznie więcej niż mówisz, powinieneś znać również moje powody. – Zwrócił się do kroczącego przed nim młodzieńca, świadomie zważając na słowa, by nie wyjawić żadnego ze swoich sekretów. Nadal nie miał pewności czy nie padł ofiarą jakiegoś głupiego żartu, dlatego nie dał się tak łatwo sprowokować. Koniecznie potrzebował za to teraz zapalić, toteż poszedł w ślady młodszego kompana tej wątpliwej przyjemności wycieczki i zaciągnął się chmurą dymu puszczonego z merlinowej strzały, mając nadzieję że chociaż ona ukoi jego zszargane nerwy. Zamiast charakterystycznego swądu smolistych substancji, poczuł jednak nagle w nozdrzach intensywny zapach lawendy. Dokładnie ten, którym pachniał wysłany mu przez tajemniczego adoratora list. List, który wpędził go w kłopoty i pułapkę zastawioną przez rozwścieczone harpie. Wspaniale, jeszcze tego mu brakowało…
Pozwolił się prowadzić, słuchając uważnie historii Maximiliana, podczas której poczuł się niezwykle dziwnie. Opowieść wybrzmiała wiarygodnie, a jednak nadal zdawała mu się całkiem odległa i odrealniona. Przede wszystkim jednak stawiała go w złym świetle, czyniąc z niego najgorszego skurwysyna. Tak… woń lawendy uderzyła mu do głowy, wybudzając drzemiące w nim ostatki wrażliwości, a te z kolei ruszyły jego sumienie. - Ile miałeś wtedy lat? – Zapytał, ponownie poszukując ukojenia w siwej, gryzącej gardziel mgiełce. Nie potrzebował wskazówek, chyba domyślał się dokąd to wszystko zmierza i wiedział już, że nie będzie zadowolony z odpowiedzi… ale nie chodziło tylko o to. Gdyby to było takie proste, Solberg nie miałby przecież o czym mówić, a ich znajomość zakończyłaby się na tym jednym, niefortunnym spotkaniu. Nie było tak, cariño, czyż nie?…i skrzyżowały się, kiedy upatrzyłem w tobie łatwy cel. – Nie pamiętał tego, a jednak dokończył za niego, wszak nastolatek poprowadził wywód w taki sposób, że nietrudno było domyślić się zakończenia. Paco przymknął oczy, spuszczając głowę, a kiedy tylko dostrzegł przywołane przez Felixa butelki whiskey, odrzucił fajka na bok, chwytając między palce jedną ze szklanych szyjek. Przynajmniej w jednym wydawali się zgodni. Trzeba było zapić otaczającą ich truciznę.
- Co to za miejsce? – Wymownym skinieniem głowy wskazał na rozpościerającą się przed nimi polanę, kiedy oczami wyobraźni znowu zaczął widzieć pourywane, niekompletne obrazy. Przestań… Nie udawaj, że wszystko gra i nie rób czegoś, co nie sprawia ci przyjemności. Widział klęczącego przed nim Maximiliana, który tańczył dokładnie tak jak mu zagrał. Coś nie tak? Zmieniamy pozycję? Tym razem usłyszał w głowie jego głos, co tylko pogłębiło tlące się w sercu poczucie winy. – Dość, zatrzymaj się. – Złapał ramię towarzysza, odwracając go przodem do siebie. Patrzył wprost w szmaragdowe ślepia, po części tracąc tę pewność siebie, którą szachował chłopaka jeszcze na początku wieczoru w ruchomej karczmie. – Wy… – Przerwał, wiedząc że wcale nie chce zadawać tego pytania. – Wykorzystałem cię kiedyś? – Odezwał się jednak wreszcie. – Byłem pod wpływem rema? – Kontynuował, ani myśląc uciekać przed nim wzrokiem. Jeżeli nawet taka była prawda, po prostu musiał się z nią zmierzyć.

Leczenie amnezji: 2/8
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 02:44;

Oczywiście obwiniał po części Brooks za sytuację, w której teraz się znalazł. To ona nawtykała mu do łba, żeby powiedzieć Paco prawdę i teraz kurwa miał za swoje. Nie zamierzał nigdy więcej uciszać własnej intuicji nawet, jakby sam Merlin zstąpił na ziemię i powiedział mu, że się kurwa myli.
-Znam, dlatego nie widzę jak ta rozmowa ma w czymkolwiek pomóc, skoro ostatnie trzy lata walki z Twoim oślim łbem poszły się jebać. - Rzucił nieco żartobliwie, a jednocześnie dając upust swojej frustracji i po raz kolejny pokazując Moralesowi, że nie ma ochoty wcale przeprowadzać tej rozmowy, bo nic ona według młodszego z nich nie da. Nie wiedział jeszcze, że to miejsca, w których się znajdują będą odgrywać większą rolę niż słowa, które opuszczą jego krtań.
Na pytanie Paco odpowiedział z dokładnie taką samą obojętnością, co tamtego wieczora. -Szesnaście. - Wzruszył ramionami, zaciągając się kolejną porcją nikotyny. Nie było co rozgrzebywać tamtej nocy, skoro i tak nie mieli możliwości jej zmienić. Poza tym, Max nigdy nie czuł wyrzutów sumienia z tego powodu, że w tak młodym wieku był już dość srogo aktywny seksualnie. To raczej te niuanse, które towarzyszyły tym aktom nawiedzały jego umysł, ale też nie zawsze.
Już miał kontynuować opowieść, gdy Paco wtrącił swoje trzy grosze powodując, że Max mimowolnie prychnął. -Chciałbyś. - Pokręcił z rozbawieniem głową, choć aż tak mocno do śmiechu mu nie było. -Wyczaiłem Cię w barze, w którym akurat planowałem się spizgać na śmierć. Znaczy, na pewno do nieprzytomności. No i zacząłem Cię wkurwiać i podpuszczać i choć chuj to Ci prawie sam ze spodni wyskakiwał, musiałeś pokazać jaki jesteś kurwa sprytny i twardy i się nie dałeś. Musiałem wyruchać jakąś laskę, której twarzy to już nawet nie pamiętam. Wiem tylko, że strasznie dziwnie jęczała. - Nie do końca miał zamiar częstować Paco alkoholem, który sobie przywołał, ale skoro już ten chwycił jedną z butelek, to Max nie protestował. Odetchnął tylko z ulgą, gdy mężczyzna wybrał akurat tę "niewinną", bo sam nastolatek dorwał się do praktycznie identycznej, ale ta kryła pod zakrętką dwa srebrne zawiniątka, które Solberg schował do kieszeni, po czym wlał w siebie dość sporo burszytnowego trunku. -Hmmm? - Rozejrzał się wokół, dopiero teraz rozpoznając miejsce, w którym się znaleźli. -Szczerze? Nie wiem. Jakaś polana, na której też wylądowaliśmy jednego wieczoru. - Niekoniecznie chciał wchodzić w szczegóły tego, co się wtedy wydarzyło, bo nie było to dla niego przyjemne, ale jak widać Paco po raz kolejny miał inne plany. -Wykorzystałeś? - Spojrzał na niego zdziwiony, nie do końca wiedząc o co mu chodzi. -No nie powiem, żebym zawsze chętnie ssał Twojego kutasa, ale ostatecznie nigdy mnie nie zmuszałeś. Po prostu nie zdawałeś sobie sprawy, że wolałem być akurat gdzie indziej. - To wyznanie trochę go kosztowało, więc ponownie przyssał się do butelki alkoholu. Nigdy mu tego nie mówił, ale też zakładał, że Morales zdawał sobie z tego sprawę. Szczególnie na początku, gdy Max był tak mocno uzależniony, że zrobiłby dla rema wszystko, bez względu na to, że mężczyzna głośno i wspaniałomyślnie głosił, że do niczego go nie zmusza. -Czasem brałeś przy mnie, to fakt, ale.... - Wziął głęboki oddech, miętoląc w kieszeni jedno ze srebrnych zawiniątek, które wręcz parzyło go swoją obecnością. -Po pewnym czasie przestałeś. - Dokończył szybko, wyrzucając pet gdzieś obok i odpalając następnego.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 19:33;

- Trzy lata…? – Popatrzył na niego zdziwiony, nie zważając nawet na żartobliwy ton, w który Maximilian ubrał swe słowa. Moralesowi nie było do śmiechu, kiedy uświadomił sobie, że utrata pamięci może sięgać tak daleko wstecz… o ile rzeczywiście powinien wierzyć temu nastoletniemu cwaniakowi i jego przyjaciółce. Nie potrafił jeszcze z pełnym przekonaniem ocenić przyświecających im pobudek, jednak nie był już tak agresywnie nastawiony do swojego kompana. Historia, którą mu serwował nadal brzmiała dla niego dość odlegle i egzotycznie, ale szczerze wątpił, by chłopak był w stanie ją zmyślić. Poza tym przebłyski wspomnień, których doświadczał od wizyty w ruchomej karczmie zdawały się potwierdzać to, że coś ich łączyło. Nie wiedział jeszcze tylko co dokładnie.
- Nie dziwię się, że byłem wkurwiony. – Westchnął ciężko, kiedy dowiedział się, że zawiązał niemoralny układ z szesnastolatkiem, który na dodatek już na samym początku znajomości postanowił go oszukać. Przyklasnął samemu sobie za to, że pogonił go w diabły, acz doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ich relacja nie zakończyła się na tym jednym spotkaniu. Gdyby tak było, nie wędrowaliby teraz razem po lesie i nie mieliby w ogóle o czym ze sobą rozmawiać. Postanowił więc włączyć się do dyskusji, podsuwając najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. Nie spodziewał się, że tym sposobem rozbawi swojego byłego kochanka. Chciałbyś. Zabawne, że zamiast przypominać sobie to co istotne, nagle zaczęli toczyć bój o to, kto kogo wyrwał, a o dziwo to jedno słowo Felixa okraszone prychnięciem zraniło zdecydowanie zbyt wybujałe, ale i wrażliwe ego Salazara. – Raczej miałem odrobinę oleju w głowie. Najwyraźniej wiedziałem, że nie powinienem się z tobą zadawać. Nawet teraz mnie wkurwiasz. – Musiał się odgryźć, ale wbrew pozorom nie zależało mu zaognianiu konfliktu, zwłaszcza kiedy potrzebował dociec prawdy. – Chociaż urody ci nie brakuje, to trzeba ci oddać. Wyciągnąłeś szczęśliwy los na loterii. – Załagodził więc wydźwięk poprzedniej wypowiedzi, maskując go niewybrednym komplementem, po którym zaciągnął się chmurą siwego, tytoniowego dymu.
Chwilę później sięgał już po butelkę bursztynowego trunku, z której pociągnął kilka potężnych łyków. Kolejne wspomnienia nawiedziły bowiem jego umysł, a że nie należały one do najprzyjemniejszych, potrzebował poczuć na języku smak goryczy. Dopiero zdziwienie wymalowane na twarzy nastolatka sprawiło, że odetchnął z ulgą. Przynajmniej po części, wszak nie miał na razie żadnych powodów do dumy. Nie to, żeby kiedykolwiek krył się z tym, że prowadzi rozwiązły tryb życia. Cierpiał na manię kontroli, uwielbiał dominować, niewykluczone że to właśnie dlatego upatrzył sobie młodszych, uległych partnerów. Miał jednak swoje granice, których nigdy nie chciałby przekroczyć. – Subtelnie. – Przewrócił teatralnie oczami, nie dowierzając z jaką bezpośredniością ten dzieciak opowiada o ssaniu jego kutasa. – Negocios son negocios… chociaż przyznaję, że nie powinno to tak wyglądać. - Nie pamiętał, by kiedykolwiek zawierał podobne transakcje. Zazwyczaj jego romanse nie miały wiele wspólnego z interesami, a sproszkowanego rema sprzedawał bogatym snobom. Nie był pewien dlaczego wkręcił się w takie bagno. Niewykluczone, że zapragnął odskoczni od towarzyszącym biznesom nerwów i znalazł ją pod postacią środków odurzających i młodszego ciała, które próbował przytrzymać przy sobie na dłużej. Po co?
- Rzadko biorę. Trzeba znać umiar, zwłaszcza w takiej branży. – Powiedział zgodnie z prawdą. Czasami zdarzało mu się uciec od rzeczywistości, ale widział w swoim życiu zbyt wielu, którzy przez dragi spadli na samo dno. – Tego czego nie mówimy klientom o remie to, że pozbawia skrupułów i wyłącza wyrzuty sumienia. Po pewnym czasie… – Przerwał, odpalając kolejnego papierosa. – Jak długo brałeś? – Zapytał zamiast tego; w końcu nie przyszli tutaj rozprawiać o szkodliwości narkotyku, na którym zarabiał krocie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 20:11;

Westchnął, gdy Salazar postanowił podkreślić to, jak długo się znali. A raczej zdziwić się, bo zdecydowanie nie było w tym niczego innego jak czyste zaskoczenie. -Ta. W sumie to jakoś teraz byłyby równe trzy lata, ale co to ma za znaczenie. - Co prawda Paco nie był dla niego obojętny, ale to nie z tego powodu nastolatek tak dobrze pamiętał. Poznali się w końcu tuż po śmierci jego matki, a wtedy Solberg raczej większość czasu spędzał na Nokturnie, nie wracając do domu przez kilka dni.
-Tak, tak, wiem. - Przewrócił oczami, bo tę rozmowę mieli już za sobą i zdecydowanie nie chciał do niej powracać. Nie miał zamiaru też kłócić się o to, kto kogo wyrwał. Po prostu prostował historię, która w tamtym momencie wcale nie wyglądała tak, jak Salazarowe ego by mu to podpowiadało. Jednak kolejne słowa wypowiedziane przez Moralesa uderzyły Maxa wyjątkowo mocno. Co prawda temat nie był najprzyjemniejszy, ale chłopak był dziś wyjątkowo wrażliwy, nie mając pojęcia, że i na niego działa lawendowa magia listu. Gdy rozmawiali o podobnych rzeczach wcześniej, Solberg wiedział, że Paco żartuje i nie jest w stanie sobie go odpuścić, ale teraz.... Teraz wszystko wyglądało kompletnie inaczej, przez co szmaragdowe tęczówki uciekły od tych czekoladowych, a dłoń jeszcze bardziej kurczowo uczepiła się sreberka. Jakby nie było mężczyzna właśnie grał na największych kompleksach i obawach Felixa, które nie dawały się do końca uśpić nawet dzięki szczerym zapewnieniom, że jest inaczej, a co dopiero, gdy były wypowiadane w takim tonie. -Przynajmniej to jedno się nie zmieniło. - Rzucił w końcu, siląc się na nonszalancję, ale od razu zapił ją kolejną porcją whisky. Wiedział, że tego wieczoru zapewne nie wróci do wspólnej stodoły, bo albo nie będzie potrzebował trochę samotności, albo - co bardziej prawdopodobne - w ogóle nie będzie w stanie tam trafić. Nie skomentował już tematu swojej urody, bo akurat tutaj doskonale wiedział, jak wygląda sprawa. W końcu sam nie raz to wykorzystywał i to nie tylko w relacji z Salazarem. No i do tego widział, jak ta twarz potrafiła działać na mężczyznę nawet teraz, gdy ten ni chuja nie miał pojęcia kim jest siedzący nieopodal młodzieniec i jak bardzo rani go cała ta rozmowa.
-Błagam, Ty mi pierdolisz o subtelności? - Grymas wykrzywił młode lico, bo ból przeradzał się w smutek, a ten w dość ostry wkurw. Max chciał jak najszybciej skończyć tę rozmowę i pójść w swoją stronę pozwalając, by Morales zrobił z tymi informacjami to, co chciał, bo domyślał się, że nie będzie to raczej szczęśliwe zakończenie dla ich nieistniejącej w tej chwili relacji. -Ale wyglądało i tego nie zmienisz. - Skomentował, bo oczywiście lubił mieć ostatnie słowo. Wiedział jednak, że Paco miał pewne zasady nawet w stosunku do swoich przelotnych chłoptasiów. W końcu przez tak długi czas sam był jednym z nich i jeśli miał być szczery, czuł się tak zdecydowanie zbyt długo, by mieć siły ponownie wchodzić w tę rolę, do której został mimowolnie zmuszony.
-Naprawdę? A myślałem, że rozdajecie ulotki i tworzycie musicale opowiadające o tym, jak pierdolicie ludziom życie. - Widać było, że coraz bardziej się złościł, a ręka, w której trzymał papierosa, dość znacząco się napięła. -A jakie to ma teraz kurwa znaczenie, czy brałem tydzień, rok, czy do dzisiaj kończę każdy posiłek kreską? - Oczywiście przyjął postawę obronną. Wiedział, że wciąż ma przed sobą ukochanego, ale niestety zdawał sobie sprawę, że nie jest to do końca ta sama osoba, której mógł ufać i przed którą otwierał swoje wnętrze. Poza tym naprawdę nie miał chęci na jakiekolwiek dygresje, a już na pewno nie na tak personalne. Miał tylko wyjaśnić mu ich relację, co zdawało się w tej chwili coraz bardziej oddalać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 20:45;

Na razie dowiedział się jedynie tyle, że łączyło ich łóżko i usypana przed upojną nocą kreską, a taka mieszanka nie brzmiała jak podwaliny trzyletniej znajomości, prędzej kilkutygodniowej, która rozpada się w niezbyt przyjaznych okolicznościach. Nic więc dziwnego, że ten element nijak nie pasował mu do układanki. – Dla mnie ma. – Przyznał szczerze, jednak sam czuł, że póki co nie nadają na tych samych falach, a znaczenie to pojęcie względne, przez każdego z nich rozumiane w zupełnie inny sposób. Czego się jednak spodziewać… na ten moment Maximilian był dla niego obcą osobą, a sztuczne odtworzenie chociażby skrawka relacji zdawało się wręcz niemożliwe.
Tak, jego własne ego podpowiadało całkiem inne scenariusze, a mimo że zostało zranione, nie zdecydował się kontynuować tematu. Po reakcji chłopaka zrozumiał, że nie ma to najmniejszego sensu. Nawet nie spodziewał się, że zrani go swoimi słowami; zresztą nie wiedział że wywołał taki skutek, skoro Solberga stać było na nonszalancką odpowiedź, a bardziej niż dalsza pogawędka interesowała go butelka whiskey. Problem w tym, że im dłużej przebywał w obecności Felixa, tym większy bałagan rodził się w jego głowie, a te jego barwne historyjki zamiast rozjaśniać wątpliwości, jedynie komplikowały wszystko to, co dotychczas udało mu się poukładać. Co gorsza atmosfera wokoło stała się cięższa, co dało się odczuć po agresywnym tonie nastolatka i wykrzywiającym jego twarz grymasie. – Słuchaj, możesz wylewać na mnie swoje frustracje… i tak nie zrozumiem. – Wzruszył obojętnie ramionami, pokazując mu że kłótnie na niewiele się zdadzą, dopóki nie zdoła w pełni poznać ich przeszłości. – Nie zmienię, ale chciałbym sobie przypomnieć.Muszę sobie przypomnieć. Wybrzmiał stanowczo i zdecydowanie, wszak nie od dziś wiadomo, że nienawidził utraty kontroli, a dokładnie tak się czuł, kiedy myślał o tym, że ktoś lub coś odebrało jego wspomnienia.
Napomknął już o tym, że ten tutaj go wkurwiał? Tak… a jednak na kolejne jego słowa tylko prychnął kpiąco. – Popyt zwiększa podaż. – Skwitował krótko i zwięźle. Nie zamierzał przecież tłumaczyć się przed nieznajomym ze swojej działalności, z której zresztą nie planował rezygnować, dopóki przynosiła mu tak ogromne zyski. – Masz rację, nie ma. Skoro tak bardzo mnie nienawidzisz i uważasz, że niszczę ludziom życie, dlaczego po prostu nie zostawiłeś mnie na poboczu? – Wytknął mu brak konsekwencji, popijając kolejnego bucha merlinowej strzały kilkoma łykami bursztynowego trunku. Nie musiał wstawać jutro bladym świtem, więc równie dobrze mógł wychylić całą butelkę, byleby tylko dowiedzieć się czegoś o tym dzieciaku, a przede wszystkim o sobie samym. – Mów dalej. – Zachęcił go więc gestem dłoni, spoglądając wyczekująco w szmaragdowe ślepia.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 21:10;

Cóż, gdyby nie przerywał Maxowi opowieści to pewnie już by ją kończyli, ale nastolatek wiedział, jak wiele pytań rodzi się w głowie, gdy pamięć zostaje człowiekowi odebrana i choć naprawdę chciał Paco pomóc, tak nie mógł zaprzeczyć, że to wszystko zabijało go od środka, a co za tym szło, pchało w ramiona agresji i przeszłości, od której tak usilnie uciekał.
-Wiem, że nie zrozumiesz. Nadal nie sądzę, że ta cała pogawędka to dobry pomysł. Znam Cię nie od dziś. Przyjmiesz tę wersja, która będzie dla Ciebie wygodniejsza. Która nie pozwoli Ci na świadomość, że mogłeś stracić nad czymkolwiek kontrolę. - Wypowiedź miała mieć wydźwięk czysto informacyjny, ale przez buzujące w Felixie emocje zabrzmiała jak kolejny wyrzut, choć tak naprawdę to chłopak nie był wściekły na Salazara, a na los, który po raz kolejny udowadniał mu, że nie zasługuje nawet na tydzień szczęścia. Ledwo powstrzymał się przed tym, żeby mu odpowiedź, że on to najchętniej by teraz o tym wszystkim zapomniał, bo tak było zdecydowanie łatwiej i mniej boleśnie. Nie mógł jednak tak po prostu wstać i odejść, choć fizycznie przecież nic go tutaj nie trzymało. Mimo wszystko wciąż chodziło o jego ukochanego i nie potrafił tak go tu zostawić.
-Brawo, podstawy ekonomii. - Przewrócił oczami nim na dobre się wkurwił, a to, co Morales odpowiedział sprawiło, że o mało co nie pierdolnął mu w ten arogancki lecz nadal kochany ryj. -Bo nie jestem zasranym chujem. - Odpowiedział, dobra wiedząc, że nie może tak po prostu wyjebać mu prawdy między oczy. Max podejrzewał, że jakiekolwiek wspominanie o łączącym ich uczuciu nie miało teraz sensu.
Spojrzał na niego spod byka, z bólem czającym się w szmaragdowych tęczówkach, bo wcale nie chciał mówić dalej, ale wiedział, że musi. Dlatego też po raz kolejny się znieczulił i kontynuował. -Niedługo potem spotkaliśmy się w centrum sportowym. Popisywałeś się swoimi zdolnościami pojedynkowymi i nawet zaproponowałeś mi wyzwanie. Szkoda tylko, że już wtedy Ci tak płynnie nie szło. W każdym razie po tym chyba trochę zmiękłeś i zaczęliśmy ze sobą sypiać. Ty miałeś mnie, ja miałem dragi. Układ idealny. - Starał się wywalić to z siebie jak najszybciej i najbardziej nonszalancko, by nie pokazać, jak bardzo to wszystko go boli. Nie mówiąc już o kurczowo trzymanym w kieszeni spodni pakuneczku, którego cierpkiego smaku łaknął teraz jak nigdy. -A, zapomniałbym. W międzyczasie wbiłem jeszcze do Ciebie nagrzany, sprytnie obchodząc Twoją ochronę i jakoś wtedy nie byłeś już tak zdecydowany mi się oprzeć. Mieliśmy dobry układ, aż pewnego dnia... - Przerwał, bo chociaż Kubę wspominał bardzo dobrze, tak okoliczności, jakie do niej doprowadziły już nieco mniej. -Po prostu uznałeś, że nie będziesz mi więcej sprzedawał. - Dokończył lakonicznie, wypijając resztę zawartości butelki na raz i rzucając nią o drzewo, aż ta rozbiła się o jego korę. Naprawdę trzymał się już resztkami sił i miał nadzieję, że jakoś uda mu się przetrwać do końca tej rozmowy, choć sreberka w kieszeni paliły go niemiłosiernie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 21:38;

Maximilian doświadczył amnezji nieraz, więc na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że trudno było mu nie przerywać czy nie zadawać dodatkowych pytań. Nie miał pojęcia, co powinien o tym sądzić, ale jakby nie spojrzeć, rozchodziło się o pierdolone trzy lata jego życia i wiele by teraz dał, by potrafić odróżnić prawdę od kłamstwa… żeby sobie przypomnieć.. Na razie jednak starania chłopaka nie odnosiły oczekiwanego rezultatu, a Paco czuł się tak samo pusty w środku i naprawdę, szczerze nienawidził tego uczucia. – Skoro pogawędka nie jest dobrym pomysłem, to jakie masz inne rozwiązanie? – Wtrącił się, wszak z tego co pamiętał, to Solberg zaoferował się z pomocą, która jak na razie nie prowadziła ich ku żadnemu celu. – Staram się tego unikać, ale chcę znać prawdę, a ta nie zawsze jest wygodna. – Westchnął ciężko, zerkając ukradkiem na dzieciaka, który być może rzeczywiście znał go lepiej, niż sam by początkowo przypuszczał. Przynajmniej ten wyrzut Morales doskonale był w stanie zrozumieć. Wolał szczycić się swoimi zaletami i charyzmą, ale znał również swoje wady.
Zaciągnął się znów merlinową strzałą, obserwując Felixa, który nie wyglądał na zadowolonego z przebiegu rozmowy. Wściekłość wypływała na jego twarz, ale Salazar nawet nie zareagował, skoro nie do końca potrafił pojąć jej przyczyny. – Na altruistę też mi nie wyglądasz… – Mruknął jedynie pod nosem, odrzucając peta na bok. Miał wrażenie, że wiele wody w rzece będzie musiało jeszcze upłynąć, zanim zdoła odzyskać wszystko to, co rzekomo utracił. Co gorsza, też nie był aż takim skurwysynem, za jakiego można by go wziąć, a może to efekt lawendowego listu… w każdym razie, spostrzegł przepełnione bólem spojrzenie szmaragdowych oczu, a z tego powodu zdecydował się spuścić nieco z tonu. – Wybacz, jeżeli cię uraziłem. Powinienem ci raczej dziękować. – Rzucił nieco spokojniejszym, cieplejszym głosem, ale zaraz znowu przyssał się do butelki whiskey, wsłuchując w dalszą część historii, która brzmiała raczej jak scenariusz kiepskiego filmu.
- Nie nazwałbym go idealnym. Nie sprzedaję dzieciakom, a już na pewno nie w takich okolicznościach. – Nawet sumienie go ruszyło, kiedy zwrócił się do chłopaka wyjątkowo skruszony i zagubiony niby we własnych, a jednak cudzych wspomnieniach. Bolało go to, że może ich na nowo przeżyć, bo bez tego nie potrafił nawet zrozumieć siebie. Swojej roli i swoich motywów. Na razie wyglądało na to, że obydwaj wzajemnie siebie wykorzystywali. Maximilian ćpał za darmo jego towar, a on brał to co chciał i kiedy chciał, nie zważając zupełnie na to, że coraz bardziej uzależnia od siebie szesnastoletniego jeszcze gówniarza. Chyba sam zaczynał obawiać się, co wydarzyło się tego tajemniczego pewnego dnia. – Tak po prostu… – Ni to powtórzył po nim, ni zapytał, bo to wszystko rysowało się jako coraz bardziej i bardziej popieprzone. – Max, poza tym że to brzmi wyjątkowo źle, to nie ma żadnego sensu. – Nie mówił tego z wyrzutem. Chyba nawet przestał podejrzewać go o jakiś wyrafinowany spisek. Nie wiedział jednak czy chłopak właściwie prowadzi swój monolog, który póki co zamiast rozjaśniać, raczej zaciemniał obraz sytuacji.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 22:08;

Dlatego też, że wiedział, jak to wszystko może być mylące i mieszające w głowie, starał się wszystko cierpliwie tłumaczyć, choć naprawdę nie mógł nic za swoje emocje. Nie był zimnym skurwysynem, a zagubionym dzieciakiem, któremu życie brutalnie wyrwało namiastkę szczęścia, jaką tyle co udało mu się zdobyć. I to kurwa po raz kolejny. Naprawdę zaczynał wierzyć w to, że jest przeklęty i nigdy nie będzie mu dane stworzyć szczęśliwej relacji z kimkolwiek.
-Teraz już za późno żeby zmieniać drogę. Ja powiem Ci co wiem. - Musiał zostawić decyzję w rękach Paco. Nie czułby się dobrze, gdyby jakkolwiek nakazywał mu, co zrobić z informacjami jakie otrzyma. Nawet, jeśli miałby w to nie uwierzyć i zerwać więzi z Maximilianem, nastolatek nie mógł tak po prostu decydować za niego. Zbyt mocno mu na nim zależało.
Twarz chłopaka jeszcze mocniej się napięła, gdy usłyszał kolejne słowa, a ogień zapłonąć w szmaragdowych tęczówkach, przeplatając się z obecnym tam od dawna bólem. Po raz kolejny stał przed założeniami na swój temat, które wynikały jedynie z pozorów, w jakie wygodnie było ludziom wierzyć. -Wybacz, następnym razem zostawię Cię żebyś wykrwawił się na śmierć. - Rzucił, nie spodziewając się, że zaraz potem usłyszy coś brzmiącego prawie jak podziękowanie. Cóż, lepsze to było niż nic nawet, jak Morales wciąż był chłodnym i wyrachowanym dupkiem, którego nastolatek pamiętał z początków ich znajomości. I jej dalszej części. Machnął jednak ręką, jakby chciał powiedzieć, żeby sobie odpuścił. W końcu ten wieczór nie był o nim, a miał pomóc Paco odzyskać to, co utracił, choć przecież najważniejszy element siedział tuż obok, powoli umierając od środka.
-Wiem. Ale nie jesteś jedyny, który potrafi dopiąć swego, a z tego układu korzystaliśmy obydwaj. - Przyznał, bo akurat był tego świadom i nawet nie miał zamiaru udawać, że było inaczej. Jakby nie patrzeć, Morales nie był aż tak zimnym chujem. Miał swoje zasady i choć zmieniał chłoptasiów jak gacie, to traktował ich z pewnym szacunkiem.
Skrzywił się lekko, bo nie chciał mówić o pewnych rzeczach, ale widząc i słysząc, jak Morales nie potrafi się w tym wszystkim połapać zrozumiał, że chyba nie ma innego wyjścia. Spojrzał nieco zaszklonym od łez i alkoholu wzrokiem w stronę mężczyzny i już wiedział, że w tym momencie przegrał jakąkolwiek walkę. Ból zbyt mocno rozsadzał już nastoletnie wnętrze, by był w stanie tak po prostu siedzieć i prowadzić opowieść jakby nigdy nic. Wyjął więc w końcu z kieszeni dłoń, w której znajdowały się dwie srebrne kuleczki i przez chwilę bijąc się z myślami, zdecydował się w końcu otworzyć jedną z nich, podczas gdy druga wylądowała ponownie w bezpiecznym miejscu.
W milczeniu zaczął kruszyć tytoń i mieszać go ze znajdującym się w sreberku zielskiem, by następnie skręcić dość sporego blanta. Nie było to łatwe, bo czas w jakim wychylił butelkę whisky zdecydowanie podziałał na jego wciąż jeszcze nieco osłabiony organizm i już tracił ostrość widzenia, ale skupiał się na swoim zadaniu, jakby było najważniejsze na całym świecie. Dopiero, gdy joint wylądował podpalony między młodymi wargami, a pierwsza chmura dymu dotarła do nastoletnich płuc, Solberg odważył się znów spojrzeć na Paco.
-Masz rację. To nie ma absolutnie żadnego sensu. - Zgodził się, choć nie przyznał w ten sposób, że kłamie, a podkreślił absurd ich relacji. A przecież był to dopiero początek. -Jak mam być szczery, nie wiem co dokładnie Cię podkusiło. Wiem tylko, że zaopatrzyłem się u Ciebie w naprawdę spory zapas, który w Wigilię odciął mi prąd. Obudziłem się w Paraiso, zarzygałem Ci dywan, a Ty.... - Bolało go jak cholera, ale musiał przecież kontynuować historię. Nie dla siebie, ale dla próbującego zrozumieć przeszłość Moralesa. -A Ty poczekałeś aż się ogarnę i zabrałeś mnie na kilka dni na Kubę. Od tamtego czasu nie chciałeś mi już dilować i odcinałeś mnie od każdego możliwego źródła rema. Kurwa, zajebałeś nawet typka, który sprzedał mi kilka gram wbrew Twoim zakazom. - Skupił się na płynącym w żyłach alkoholu i gryzącym w płucach zielsku, byle tylko jak najmocniej wygłuszyć targające w nim emocje. Trzymał się już chyba tylko na słowo honoru, a jak powszechnie było wiadomo, tego chłopak za dużo nie miał.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 22:40;

Chciałby powiedzieć, że to mylące, ale wówczas posłużyłby się niczym innym jak nieoddającym realiów eufemizmem. Nie pamiętał, by kiedykolwiek czuł się tak zagubiony we własnej głowie, w której ewidentnie powstało co najmniej kilka sporawych luk. Luk, które jak najprędzej pragnął zapełnić. Problem w tym, że nie miał pojęcia jak to zrobić, a stojący przed nim chłopak wydawał się jedyną i ostatnią deską ratunku. Niechętnie skinął mu więc głową, ponownie przechylając butelkę. Wiedział już, że to będzie cholernie długa i męcząca noc, ale próbując łączyć niepasujące do siebie wątki, i tak nie zdołałby przecież zasnąć.
Mimo że patrzył na Maximiliana jak na obcą osobę, starał się nie tylko słuchać jego opowieści, ale również obserwować mimikę twarzy, analizować jego reakcje, żeby lepiej zrozumieć otoczkę wydarzeń. Nie od dziś jednak wiadomo, że tak jak spostrzegawczości nie dało mu się odmówić, tak matka natura zdecydowanie poskąpiła mu empatii, a paroma wyrzuconymi nieprzemyślanie zdaniami chyba zdążył go już mocno wkurwić. Niewykluczone, że oceniał go niesłusznie, ale obecnie mógł kierować się jedynie założeniami. Nic innego mu nie pozostało, od kiedy pamięć zaczęła szwankować. – Ok, dajmy temu spokój. – Podniósł dłonie w rozjemczym geście, w końcu ostatnie czego było im trzeba to rzucanie się sobie do gardeł. Postanowił zresztą bardziej zważać na słowa, co prawda prędzej z powodu chłodnej kalkulacji i zdrowego rozsądku niżeli troski, ale można uznać, że poczynili pewien krok na przód. – Przynajmniej nie jestem jedynym wyrachowanym skurwysynem w tym jakże zacnym, ale skromnym gronie. – A jednak trudno było mu się powstrzymać przed kolejną uwagę, chociaż tym razem dopiekł nie tylko kompanowi, ale również sobie. Możliwe, że po prostu szukał ujścia dla złości o obezwładniającej go bezsilności…
…ale zaszklone spojrzenie szmaragdowych ślepiów znowu poruszył jego serce, które najwyraźniej nie było jeszcze skute lodem. Patrzył jak chłopak męczy się ze skręceniem blanta, ale przez dłuższą chwilę nie ruszył się z miejsca, nie będąc pewien jak i czy w ogóle powinien zareagować. Pozwolił sobie na razie przechylić butelkę z alkoholem i upić kilka łyków whiskey po części dla odwagi, po części dla otworzenia umysłu, a w końcu podszedł bliżej Maximiliana, odtrącając dłonią mdlącą chmurę dymu. Zatrzymał się jednak przed twarzą chłopaka w równie bolesnym oczekiwaniu tego, co nastąpi bo przerwanym wpół a ty…Wykończysz się. – Mruknął beznamiętnie, jakby stwierdzał oczywisty fakt, a jednak chwycił między palce palonego przez dzieciaka jointa, rzucając go na trawę i przydeptując butem. – Nie wiem dlaczego, ale skoro to zrobiłem, musiało to być dla mnie ważne i powinienem się tego trzymać. – Wyjaśnił mu powód, dla którego rozprawił się z zielskiem, jednocześnie starając się przypomnieć sobie cokolwiek z wydarzeń mających miejsce na Kubie. Pamiętał, kiedy się tam znalazł i z kim spotkał, ale znowu… jakby ze wszystkich jego wspomnień całkiem wyparował ten młodziutki, atrakcyjny młodzieniec. – Cenię sobie lojalność. – Dodał również, jakby to proste stwierdzenie stanowiło wystarczające usprawiedliwienie dla odebrania komuś życia… życia, które nieszczególnie go nawet w tym momencie obeszło. Całą swoją uwagę skupił bowiem na szmaragdowych ślepiach i kubańskich plażach.
- Powinniśmy tam pojechać. Wydaje mi się, że wracają do mnie wspomnienia z miejsc, które odwiedzaliśmy… przynajmniej tak było z karczmą i tą polaną. – Potrzeba było czasu, żeby to do niego dotarło, ale jak na razie schemat się sprawdzał, a skoro tak, gra wydawała się warta świeczki.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5103
  Liczba postów : 12278
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 23:04;

Niczego teraz nie potrzebował tak mocno, jak objęcia ciepłych ramion Salazara i tego krótkiego
Estará bien, cariño
wymruczanego prosto w jego ucho. Niestety musiał teraz jakoś poradzić sobie bez tego wsparcia, co nie było łatwe, gdy chłopak przez całe życie radził sobie z emocjami przy pomocy używek, seksu i agresji.
Prychnął lekko, jakby potwierdzając, że Paco ma rację. Obydwoje byli chorymi pojebami, którzy wykorzystywali potrzeby drugiego dla własnych zysków, nie mając z tym najmniejszego problemu. Przynajmniej początkowo, bo im dalej w las, tym sprawy zaczęły się bardziej komplikować.
Musiał wzmocnić się nieco i przede wszystkim zrelaksować zielskiem. Gryzący płuca dym był teraz jak zbawienie dla cierpiącego katusze nastolatka, który z jednej strony miał wszystko czego chciał na wyciągnięcie ręki, a z drugiej nigdy nie byli od siebie tak daleko. Właśnie kończył kolejnego bucha, gdy Morales podszedł i jak zwykle musiał zepsuć całą zabawę. -To nie był Twój towar. Nie miałeś prawa. - Spojrzał na niego wściekły i przybity jednocześnie, patrząc pod stopy mężczyzny, by ocenić, czy cokolwiek z blanta da się jeszcze uratować. Może i miał się wykończyć, ale w tej chwili nie brzmiało to wcale jak taka zła opcja. Ten gest ze strony Paco przypomniał mu liczne podobne sytuacje, a to jeszcze bardziej uderzyło nastoletnie serce, które teraz marzyło tylko o odpakowaniu drugiego sreberka i przyjęcia jego zawartości. Wiedział niestety, że nie jest to możliwe dopóki czekoladowe tęczówki bacznie go obserwują, więc zamiast tego otworzył kolejną butelkę whisky i pociągnął sporego łyka.
-Cenisz sobie kontrolę. - Poprawił go czując coraz większy szum w głowie i coraz mniejszą kontrolę nad swoim ciałem. Zamarł jednak po raz kolejny, gdy Morales bez cienia zawahania postanowił, że jest zajebistym pomysłem pojechać na Kubę. Wszyscy święci byli Maxowi świadkami, że było to coś, czego najmniej teraz chciał, ale skoro miejsca pomagały mężczyźnie cokolwiek sobie przypomnieć, może warto było zaryzykować, a w dodatku może i było to z jego strony egoistyczne, ale Max naprawdę potrzebował teraz jego obecności bez względu na to, czy Paco go pamiętał, czy nie.
Solberg wstał więc na chwiejnych nogach, podtrzymując się drzewa dla zachowania pionu i podszedł tam, gdzie leżała szyjka rozbitej przez niego wcześniej butelki, a następnie wyciągnął różdżkę rzucając czar, a przedmiot zaświecił się jasnym blaskiem. -To chodźmy. - Powiedział, po raz kolejny używając Accio, by przywołać swoje rzeczy, a torba po kilku minutach pojawiła się na jego ramieniu, które powoli barwiło się spływającą od dłoni czerwoną posoką uwolnioną w wyniku przecięcia skóry rozbitym wcześniej szkłem.
+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3185
  Liczba postów : 2024
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyWto Sie 23 2022, 23:27;

Gdyby tylko mógł sobie o Felixie przypomnieć, prawdopodobnie sam chętnie zatonąłby w jego ramionach. Niestety zapomniał o najbliższej mu osobie, której sama bliskość zdawała się niezastąpionym ukojeniem w cierpieniu, i tak jak luki w pamięci raniły jego, tak on nieświadomie ranił kogoś, o kogo powinien się przecież troszczyć. Wyspa jabłoni zdecydowanie nie była dla nich szczęśliwym miejscem i nawet teraz – nie dotykając jeszcze sedna problemu – nie miał ochoty na nią powracać.  
- Powstrzymaj mnie. – Patrzył śmiało, bezczelnie w jego wściekłe, ale jednocześnie przygnębione ślepia, pokazując że nie zamierza dopasowywać się do jego woli. Wystarczyło zresztą, że Maximilian spuścił głowę w poszukiwaniu utraconego blanta, by Paco prychnął kpiąc pod nosem. Nie pierwszy już raz dzisiejszego wieczoru przekonał się, że chłopak naprawdę nie zamierza z nim walczyć, czego zresztą nie do końca potrafił zrozumieć. – Nie masz o mnie najlepszego zdania… właściwie trudno ci się dziwić. – Przewrócił jedynie oczami, nie wdając się w szczegóły. Chyba chciał mu powiedzieć, że wcale nie zna go tak dobrze jak mu się wydaje, ale ostatecznie odpuścił, myśląc że nastolatek i tak tego nie zrozumie. Nie miał pojęcia jak bardzo się mylił. Nie wiedział również, że Solberg nadal z nim pogrywa, nie tyle kłamiąc, co rozmyślnie dawkując informacje, za co powinien mu być pewnie wdzięczny… i tak gubił się w tych wszystkich popierdolonych meandrach dzielonej przez nich, skomplikowanej historii.
Zaproponował wyjazd na Kubę, bo było to jedyne sensowne rozwiązanie, jakie przychodziło mu obecnie na myśl, ale szczerze mówiąc, nie spodziewał się tak gwałtownej reakcji. – Czekaj… teraz? – Popatrzył na niego jak na idiotę, wszak jeszcze przed chwilą był świadkiem jego chwiejnego kroku i całkowicie zaburzonej równowagi, a teraz przed oczami wyrósł mu przywołany przez chłopaka bagaż. Musiał przyznać, że to jedna z tych scen, które zarazem rozczuliły go i rozbawiły. Nadal nie miał pojęcia, co go podkusiło do zabrania tego dzieciaka na hawańską plażę, ale chyba powoli zaczynał się domyślać. Nie znał chyba nikogo, kto potrafiłby go wkurwić za pomocą paru tylko słów, a jednocześnie tak mocno intrygował swoją popapraną osobowością. – Nie porzygasz mi się po dotknięciu świstoklika? – Rzucił prowokująco, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, w jakim stanie Maximilian podróżował z nim na Kubę ostatnim razem. Cóż, nie mieli co marnować czasu. Wyciągnął więc zza paska spodni różdżkę, zamieniając opustoszałą butelkę whiskey w świstoklik, a potem podszedł do nastoletniego towarzysza. Zanim jednak rozpoczął odliczanie, chwycił jego nadgarstek i podniósł zakrwawioną dłoń, pocałunkiem zlizują spływającą z rany krew. – Entonces volvamos a ser amantes. ¿Listo para dar un paseo? – Mruknął zaczepnie, wyznaczając moment, w którym obaj sięgnęli świstoklika.
+
zt. x2
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptySro Sie 24 2022, 17:54;

Prawdę mówiąc, Josh wciąż czuł się, jakby ktoś przyłożył mu mocno w brzuch i to, co czuł po ataku rocco, nie umywało się do tego, co czuł teraz. Frustracja, irytacja, smutek, tęsknota, determinacja – wszystko to przeplatało się ze sobą, ilekroć spoglądał na Chrisa, który był taki sam, a jednak inny. Jeszcze kilka dni wcześniej umawiali się, że zaczną szukać wspólnie rezydencji na terenie Hogsmeade, a teraz mąż go nie rozpoznawał i Josh był pewny, że ma to związek z poszukiwaniami Graala. Prawdę mówiąc, miotlarz bał się, że teraz naprawdę się okaże, że nie jest wystarczający, że miał jednak rację na początku wakacji. Skoro zdołał go zapomnieć, jednocześnie pamiętając wszystko co robił, skąd mogli mieć pewność, że znów go pokocha, że zdecyduje się z nim zostać, nie mówiąc o odzyskaniu pamięci. Nie chciał się jednak poddawać i skoro Chris nie zdjął od razu obrączki, skoro nie zdjął pierścienia Danu, Josh nie zamierzał niczego przekreślać. Musiał jedynie znów trzymać się na uboczu, jak dawniej. Pilnować granic, aby kolejny raz nie musieć oglądać zaszokowanej i czerwonej twarzy męża, który nie rozumie, dlaczego obcy mężczyzna go całuje. Starał się też uśmiechać, jak zawsze, zachowywać normalnie, próbując nie pokazać, że mimo wszystko czuł się z tym źle. Próbował, ale zapominał, że tak jak on mógł czuć zagubienie Chrisa dzięki pierścieniom, tak i on mógł czuć jego emocje.
- Jest tu taka polana, na której nawet w ciągu dnia widać gwiazdy i pomyślałem, że byłoby miło tam się przejść… Kiedyś… – urwał, aby odchrząknąć, bawiąc się repliką drogi mlecznej w dłoni, aż parsknął śmiechem na nagłą falę emocji, jaka znów się przez niego przetoczyła, na tą mieszaninę frustracji i tęsknoty za tym, co było jeszcze kilka dni wcześniej. – Po prostu chodźmy, opowiem ci trochę o tym co było, bo nie wszystko zawsze było dobrze i większość spraw omawialiśmy zawsze spacerując. A w trakcie oglądania gwiazd dwa lata temu, dowiadywałeś się o mnie pierwszych rzeczy, poznawałeś wtedy właściwego mnie – wyjaśnił cicho, uśmiechając się lekko do męża, czując, jak w jego gardle rośnie gula, dlatego też odwrócił się pospiesznie, wskazując na wyjście z domku. Przechodząc obok kaczek dziwaczek, musiał zacisnąć żeby, aby nie wydać z siebie jęku bólu. Od ataku rocco miał problem przebywać przy magicznych stworzeniach, czując nagły ból w całym ciele, który próbował ignorować, ale wzięty z zaskoczenia, nie potrafił czasem zaczerpnąć tchu.
- Więc… Podobnie zaczęliśmy pracować w Hogwarcie i ja zacząłem cię zaczepiać, jak szczeniak. Raz przypadkowo napiłem się przy tobie herbaty z amortencją… Znaczy z alpejskiej róży, ale działa jak amortencja. W każdym razie próbowałem cię po prostu wyrwać, a ty skutecznie się opierałeś, aż… Aż odkryłem, że tak właściwie chciałbym czegoś więcej od ciebie niż krótkiej przygody. Mieliśmy wiele kłótni na początku, kiedy nie potrafiłem zrozumieć twojego zachowania, a ty nie chciałeś do końca uwierzyć, że dla mnie to nie są tylko wygłupy… W końcu zaczęliśmy od nowa w Luizjanie na wakacjach. Tam wybraliśmy się na spacer na plażę, gdzie opowiadałem ci o sobie, gdzie przyznałem się do zamiłowania do astronomii, co było dla ciebie zaskoczeniem. Pomyślałem, że może teraz byłoby dobrze zrobić coś podobnego. Zawsze też możemy po prostu posiedzieć w ciszy, albo jeśli nie będziesz chciał jednak ze mną posiedzieć na polanie, po prostu rozejdziemy się po drodze – mówił cicho, gdy wyszli z domku, prowadząc w stronę polany, o której dowiedział się od driad, gdy bawił się replika drogi mlecznej nad rzeką. Nawet teraz obracał sześcian w dłoniach, potrzebując je czymś zająć. W normalnych okolicznościach chwyciłby męża za dłoń, ale teraz wiedział, że nie mógł tego zrobić.
- Właściwie, jak tam pomyślę, to jest trzeci raz, kiedy zaczynamy od nowa. Pierwszy był po licznych kłótniach. Później zmarła moja babcia, jedyna mi bliska osoba z rodziny, która mnie wychowała i nie przeszedłem tego lekko. Zamiast jednak poinformować cię o tym, po prostu zamknąłem się w domu i milczałem. Było to po wakacjach, gdzie wyszło, że obaj chcemy tego samego, więc gdy milczałem doszło do nieporozumienia, że nie miało to dla mnie znaczenia. Wtedy, gdy próbowałem wszystko wyjaśnić, zaczynaliśmy drugi raz od nowa. No i teraz wróciliśmy do punktu wyjścia, choć w bardziej skomplikowany sposób… Teraz może powinienem przeprosić za obrączki z muszli – zaśmiał się cicho, na wpół rozbawiony, na wpół zrezygnowany. Nie wiedział tak naprawdę o czym powinien mówić, od czego zacząć, co rozwinąć, a co pominąć w opowieści. Miotał się, woląc, żeby Chris zadawał pytania, ale jednocześnie nie wiedział, o co zielarz miałby pytać, skoro tak naprawdę nie wiedział nic. Nie pamiętał go, nie wiedział o jego istnieniu i to było najgorsze, ponieważ mogło zmienić absolutnie wszystko.

@Christopher Walsh

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5873
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyPią Sie 26 2022, 22:38;

Chris czuł się dziwnie. Bardzo dziwnie, a jednocześnie pośród jego niepewności, pojawiało się coraz częściej naprawdę spore poczucie winy, z którym nie potrafił tak do końca walczyć. Był pewien, że jego utrata pamięci wiązała się z czymś, co zrobił, z jakimś miejscem, w które poszedł, z jakimś wydarzeniem, jakie zdawało się być wyblakłe albo nieistotne. Nie umiał tak naprawdę powiedzieć, co się działo, nim wrócił do wioski tamtego felernego dnia, nie umiał odpowiedzieć na pytania Perpetuy, zastanawiając się jednocześnie, jak możliwe było to, że zapomniał o kimś tak istotnym, jak własny mąż, pamiętając inne osoby, inne wydarzenia i mając pełną świadomość tego, kim tak naprawdę był. A jednak w jego pamięci istniały dziury, jakich nie umiał załatać, czy wręcz przeciwnie, potrafił to zrobić, całkowicie usuwając z tych wspomnień Joshuę, zupełnie, jakby ten nigdy nie istniał, jakby był wymysłem wyobraźni innych, otaczających ich osób. Niemalże wszystko to, o czym mężczyzna mówił, zielarz pamiętał jako… samotność. I to nie dawało mu spokoju, gryzło go w paskudny sposób, irytowało go i powodowało, że nie miał najmniejszej ochoty na rozmowy.
Wstydził się. Czuł się potwornie winny, a kiedy był sam, spędzał czas na zastanawianiu się nad tym, co się wydarzyło, na szukaniu momentu, w którym mogło dojść do tak wielkich zawirowań. Nie mówiąc w ogóle o tym, że nieustannie przekręcał wtedy obrączkę na palcu, jakby wierzył w to, że takie działanie da mu odpowiedź na to, co się z nim stało, jakby wierzył, że to pozwoli mu przejrzeć na oczy i dostrzec to, co zostało utracone. Nie działo się jednak nic takiego, a on miał wrażenie, że jedynie rani Joshuę, co powodowało, że wpadał w iście błędne koło, z którego nie dało się tak łatwo umknąć.
- Dlaczego? - zapytał cicho, gdy ten wspomniał o obrączkach i spojrzał na własną, znowu przekręcając ją na palcu, spoglądając na starszego mężczyznę ponad szkłami okularów, czując doskonale, jak gwałtownie się zarumienił. - Są wyjątkowe. I piękne na swój własny sposób. I zapewne znaczą coś więcej, chociaż nie mam pojęcia co - dodał, mówiąc coraz ciszej, aż w końcu zagryzł dość mocno wargę i pochylił głowę, wsuwając dłonie w kieszenie spodni.
Czuł, jak mocno biło mu w tej chwili serce, ja bardzo był zawstydzony swoją postawą, jak bardzo denerwowało go to, co się działo. Miał również świadomość, że Joshua musi czuć się w jego obecności równie okropnie, zupełnie, jakby przemawiał do jakiegoś kamienia, ale Christopher nie wiedział, jak ma reagować na wszystkie jego opowieści. Perpetua uważała, że kiedyś sobie wszystko przypomni, że potrzebuje impulsu, który to uwolni, ale zielarz martwił się, że nic takiego się nie wydarzy, że naprawdę będą tkwić w tym samym miejscu, kręcąc się dookoła siebie. Słowa miotlarza były dziwnie pocieszające, a jednocześnie martwiące, bo skoro tak wiele razy się od siebie oddalali, chociaż mieli świadomość, czego chcą, Chris nie wiedział, czy to w ogóle znowu będzie możliwe.
- To, że o tym mówisz… Nic z tego nie pamiętam i niczego mi to nie przypomina - powiedział w końcu łagodnie, spoglądając znowu uważnie na drugiego mężczyznę, mając świadomość tego, że on również był podenerwowany, ale nie był w stanie nic na to poradzić. Nie chciał kłamać, nie chciał wprowadzać go w błąd i opowiadać mu bzdur o tym, że faktycznie coś sobie przypominał, bo byłoby to absolutnie niesprawiedliwe, a co więcej, prowadziłoby do kolejnych problemów, jakich zdecydowanie powinni spróbować uniknąć. Już i tak znajdowali się w niezłym bałaganie, nie wiedząc do końca, jak się z niego wydostać, więc w takim wypadku pozostawała im tylko szczerość.
- Ta… polana, byłeś tam wcześniej? Naprawdę widać tam gwiazdy? - zapytał cicho, wyraźnie dając starszemu mężczyźnie znać, że czuł się skrępowany tymi wspominkami, które nie znaczyły dla niego absolutnie nic i właściwie jeszcze bardziej go stresowały, powodując, że czuł, że musi sobie natychmiast wszystko przypomnieć, a jedyne, co mu się udawało, to walić głową w mur.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyPon Sie 29 2022, 21:33;

Josh spojrzał na Chrisa ukradkiem, gdy ten skomentował ich obrączki, czując nagle jego wyrzuty sumienia. Nie chciał, żeby jego mąż tak się czuł, a jednocześnie były chwile, gdy chciał mu wytknąć, że to dlatego, że zawsze gdzieś idzie sam, a później potrzebuje pomocy uzdrowiciela. Niestety teraz uzdrowiciel nie mógł wiele zmienić, a słowa Perpetuy, że kiedyś amnezja minie i wszystko sobie przypomni, nie były wystarczające. Zanim do tego dojdzie, wszystko między nimi mogłoby się zmienić. Starał się jednak wierzyć, że choć zapomniał jego, emocje zostały, że uczucia zostały, tylko musi je jakoś przywrócić, jednocześnie pilnując się, aby nie zrobić nic głupiego.
Było to jednak trudne, gdy widział, jak Chris spogląda na niego ponad szkłami okularów, w ten sposób, który on sam uwielbiał. Kiedy mówił, że podobają mu się obrączki, choć przecież nie pamiętał, dlaczego mają akurat takie. Właściwie miał teraz pewność, że jego mąż naprawdę nie miał nic przeciw takiemu symbolowi. Uśmiechnął się jedynie do męża, czując się zagubiony, ale pomimo tego serce uderzało mu mocno w piersi, gdy myślał o Chrisie. Kochał go, z każdym dniem bardziej i teraz musiał wytrwać.
Mimo to miał ochotę powiedzieć zielarzowi, że zrozumie, jeśli ten nie będzie chciał nosić obrączki, ani pierścienia Danu. Zrozumiałby, gdyby nie chciał nawet z nim mieszkać, dobrze wiedząc, jak krępujące może to być dla niego. A jednak nie potrafił. Egoistycznie bał się, że wtedy straci męża. Bał się, że ten wyjedzie, zniknie, a gdy wrócą mu wspomnienia, będzie miedzi nimi zbyt wielki mur aby mogli go znów obalić. Westchnął lekko, bijąc się z własnymi myślami, aż drgnął, gdy usłyszał kolejne pytanie męża, śmiejąc się cicho.
- Chciałem zabrać cię tu na randkę. Usłyszałem o tej polanie od nimfy, którą dopytywałem o opiekę nad kaczkami dziwaczkami. Także nie, nie byłem tam jeszcze i mam nadzieję, że naprawdę widać gwiazdy. Ciekawi mnie, czy z Avalonu widać dodatkowe gwiazdozbiory, czy to akurat nie różni się w stosunku do innych miejsc - odpowiedział szczerze, zatrzymując się na moment, chwytając na krótko męża za przedramię, chcąc aby i on się zatrzymał. Do polany mieli kilka kroków, ale Josh chciał jeszcze jedną sprawę wyjaśnić, zanim na nią wejdą.
- Kit… Nie czuj się winny, dobrze? Wiesz, obrączki są z muszli, bo nie zdążyłem nic innego załatwić na ślub. Wybraliśmy sobie dwie muszle na plaży w Australii i transmutowałeś je w obrączki dla nas. Jednak te drugie pierścienie to Benelusa - mój, oraz Danu - twój. One przekazują między nami nasze emocje, pojedynczą silną myśl. To… To może być dla ciebie trudne, gdy wszyscy potwierdzają, że jesteśmy małżeństwem, a mnie nie pamiętasz, a jednak czujesz moje emocje. Ja czuję jak ty… Wstydzisz się? Masz poczucie winy. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał ich nosić. Ja… Chciałbym tylko, żebyś nie czuł się winny. To magia Avalonu, nie twoje zamierzone działanie. Perpetua mówi, że pamięć ci wróci, więc… Spróbujmy zaczekać - powiedział prosto, czując się zmieszany, a jednocześnie miał nadzieję, że Chris go nie odepchnie, że on także będzie chciał zaczekać, że da im szansę. Uśmiechnął się ciepło do męża i wskazał gestem, aby skierowali się na polanę.
- Możemy sprawdzić, czy rzeczywiście widać gwiazdy i porównać je z tymi widocznymi w replice drogi mlecznej - zagadał neutralniejszym tonem, starając się dać mężowi potrzebną mu w tym momencie przestrzeń.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5873
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptySro Sie 31 2022, 21:35;

- To tak nie działa. Nie da się powiedzieć: nie czuj się winny, a ja przestanę. Wiem, że to wina magii Avalonu, ale musiałem przecież zrobić coś, co to sprowokowało, chociaż nie mam pojęcia, co to było. Ale nie mogłem z niczym walczyć, bo to bym pamiętał, tak jak tego wielkiego stwora z wąwozu - powiedział właściwie od razu, zadziwiająco jak na siebie ostro, dając jasno znać starszemu mężczyźnie, że podobne uwagi nic nie zmieniały, a jedynie lekko go drażniły. Wiedział doskonale, że był winny, wiedział, że go ranił i liczył na to, że mimo wszystko znajdzie w sobie zrozumienie, znajdzie w sobie wspomnienia, jakie zostały zakopane, pogrzebane pod jakimś całunem, co, być może, było jakąś karą, o czym od razu wspomniał, kręcąc przy tej okazji głową. Zapewne za bardzo nie mylił się w tym względzie, nie widział bowiem powodu do tego, żeby magia, jakieś okoliczne stworzenia, czy cokolwiek podobnego, tak po prostu uznały, że zabawnie będzie mu odjąć wspomnienia o ukochanej osobie.
- I chcę je zostawić - dodał cicho, spoglądając na pierścienie, przekręcając je ostrożnie na palcach, nie umiejąc jednak powiedzieć, że chciał czuć to, co czuł, że to dawało mu jeszcze więcej sił, jeszcze więcej motywacji i chęci do tego, żeby walczyć, żeby się starać, żeby cokolwiek robić. Nie zaś tkwić w miejscu, zakładając, że faktycznie jego pamięć kiedyś wróci. Bo co to oznaczało to kiedyś? Za tydzień, miesiąc, czy rok? Był pewien, że skoro faktycznie utracił wspomnienia, to musi istnieć coś, co je przywróci, jakiś ruch, słowo, czy gest, miejsce albo i magiczna formuła, która byłaby w stanie to wszystko zmienić.
Zarumienił się mocno, zdając sobie sprawę z tego, że na pewno nie był tym pocałunek, bo pamiętał doskonale swoją reakcje, całkowite oszłomienie i niezrozumienie, którym zranił swojego męża. Wierzył w to, że mimo wszystko Joshua nie będzie próbował przekraczać pewnych granic, zapewne wiedząc, jaki był. Jego dotyk był teraz nieco dziwny, ale nie było w nim niczego złego, więc nie próbował się odsunąć, otrząsnąć, czy zrobić czegokolwiek podobnego. Zarumienił się jednak jeszcze bardziej, by zaraz odetchnąć głęboko, starając się w pełni skoncentrować na tym, co działo się tutaj i teraz, na tym, dokąd się wybierali.
- Skąd ją masz? - zapytał zatem, spoglądając ponownie na Joshuę, poprawiając przy okazji okulary, nieco niepewnie dopytując go, czy interesował się w ogóle astronomią, mając wrażenie, że powinien to wiedzieć, że musiał to wiedzieć, a jednak nie miał o tym pojęcia i znowu z frustracją odbijał się od ciemnej ściany we własnej głowie. Nie zamierzał się jednak poddawać, bo nie o to tutaj chodziło, tym bardziej że był świadom, że coś musiało ich łączyć. Być może jego pamięć zniknęła, ale jednak coś pozostało, chęć przebywania obok, chęć słuchania starszego mężczyzny i poznawania go, chociaż jednocześnie nieco się tego wstydził, jakby obawiał się, że przekracza granice, jakich nie powinien przekraczać. To było jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem, był jednak świadom, że Joshua również to czuje, że również się w tym nieco gubi, szukając właściwego ruchu, szukając właściwego miejsca, w które powinni trafić.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyCzw Wrz 01 2022, 08:37;

- Równie dobrze ja też jestem winny. Z bestią walczyliśmy razem. Wiem też, że masz talent do wpadania w tarapaty, gdy idziesz gdzieś sam, jak wtedy, gdy walczyłeś z akromantulą, bo ratowałeś centaura. Być może, gdybym się uparł, że wszystko, co słyszeliśmy o Graalu sprawdzamy razem, nie doszłoby do tego - odpowiedział Josh, równie stanowczym tonem, co jego mąż, jednocześnie wiedząc, że w ten sposób mogli się kłócić naprawdę długo. Dlatego pokręcił głową, dając znać, że nie muszą ciągnąć tematu.
Nie mógł jednak zapanować nad nagłą czułością, którą odczuł, gdy Chris przyznał, że nie chce zdejmować pierścionków. To znaczyło dla niego więcej, niż chciał wcześniej przyznać, a w tym momencie czuł, że aż zaparło mu dech w piersi. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jak spięty wcześniej był, jak mocno się bał, że jednak pierwszy krok do rozłąki nastąpi. Jednak to proste oświadczenie zielarza, proste powiedzenie, że woli je dalej nosić, choć wiedział, z czym się wiązały, było wystarczające, aby tchnąć w Josha siłę do tego, aby walczyć o utracone wspomnienia. Do tego, aby stworzyć nowe.
- Z Wieży Merlina. Pokłoniłem się drzewu i otrzymałem to oraz harmonijkę Hypnosa - powiedział spokojnie, uznając, że nie będzie dodawał, że szli razem. Podejrzewał, że Chris i tak będzie to wiedział, że wyłapie to po jego mimice, po czulszym tonie głosu. Zaraz jednak odetchnął głębiej, walcząc z samym sobą o to, jak szczery powinien być. Z jednej strony nie chciał powtarzać tego, o czym już rozmawiali, ale wiedział, że w tej chwili zielarz nie pamiętał nic. Nie było warto powtarzać błędów, które popełnił wcześniej.
- Jako dziecko, zanim przepadłem w quidditchu, grałem na skrzypcach i czytałem wiele książek o astronomii. Moja matka od poznania mojego ojca udawała, że jest mugolką, jak on. Interesowała się archeologią, Egiptem, a także astrologią. Razem z ojcem czytałem książki, matka to popierała. Trwało to do dnia, gdy ojciec dowiedział się, że matka jest czarownicą, a ja dostałem list z Hogwartu. Nie wiem dlaczego, ale jakim sposobem mój zrobiony własnoręcznie model układu słonecznego został przez ojca strącony i zniszczył się. Wtedy ja zostałem zostawiony u babci, matka wyjechała do Egiptu, a ojciec zamknął się w swoim świecie, tolerując mnie, gdy nie mówię o magii. Wróciłem do astronomii, gdy zaczęliśmy się spotykać - wyznał wszystko, co wiązało się z astronomią w jego wydaniu.
Weszli na polanę, na której w jednej chwili zapadła noc, ukazując im piękne rozgwieżdżone niebo. Josh uśmiechnął się na ten widok, zatrzymując się w miejscu, podziwiając gwiazdy. Nagle uniósł dłoń, mówiąc, które konstelacje mają nad sobą. Po chwili uniósł także sześcian do góry, próbując odnaleźć wspólne punkty, nie próbując nawet opanować uśmiechu na swojej twarzy, nim nagle złapał delikatnie męża za dłoń, proponując aby poszli w głąb łąki i tam usiedli.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5873
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyCzw Wrz 01 2022, 18:07;

Christopher chciał już coś powiedzieć na tę uwagę, ale zdał sobie sprawę z tego, że mogli w ten sposób spierać się aż do zimy. Pokręcił głową, marszcząc przy okazji brwi i odwrócił głowę. Wiedział, że sam zawinił i nie mógł oskarżać o nic starszego mężczyzny, nie chciał tego również na niego przerzucać, mając pełną świadomość własnych błędów, lekceważącego stosunku do okolicznej magii i problemów, w jakie potrafił się wpakować. Nie chciał również po raz kolejny tłumaczyć Joshowi, że to, o czym rozmawiali, wcale nie było takie proste, jak mogło się wydawać. Nie można było bowiem powiedzieć sobie, że wszystko było dobrze, że wszystko było takie, jak być powinno i wcale nic wielkiego się nie wydarzyło. To, jak łatwo było stwierdzić, wcale nie było tak łatwe, jak pstryknięcie palcami. Chris był pewien, że jeszcze długo nie wybaczy sobie błędu, jaki popełnił, jednocześnie mając wrażenie, że być może ten był jednak w stanie czegoś go nauczyć, czegoś nowego.
- Nie sądziłem, że ten dąb mógł być aż tak łaskawy - stwierdził ostrożnie, znowu zachowując się, jakby wkraczał na delikatny lód, który mógł się pod nim zarwać. Wszystko mówiło mu, że powinien zdawać sobie z tego sprawę, że powinien to pamiętać, bo po prostu byli tam razem, ale oczywiście to wyparowało z jego głowy, zabrane w sposób, który ani trochę mu się nie podobał. Zagryzł wargę, nim jeszcze coś dodał, a później uśmiechnął się lekko po kolejnych wyjaśnieniach starszego mężczyzny.
Domyślał się, że powinien to wszystko wiedzieć, że zapewne było to ukryte gdzieś na dnie jego świadomości, ale mimo wszystko nie był w stanie po to sięgnąć. Teraz jednak starał się na tym nie skupiać, przyjmując jedynie do wiadomości to wszystko, o czym mówił Joshua, o wiele lepiej rozumiejąc powód, dla którego wybrali się akurat na tę właśnie polanę. Pomijając aspekty czysto romantyczne, bo oczywiście te zapewne również tutaj istniały, było to po prostu miejsce, które musiało przyciągać i fascynować jego męża, powodując, że chciał je poznać.
- Może jednak częściowo tutejsza magia jest w stanie spełniać marzenia - zauważył jedynie, nieco niepewnie, domyślając się, że mogło to zostać odebrane inaczej, niż chciał, ale mimo wszystko uważał, że podarek, jaki otrzymał starszy mężczyzna, w pełni mu pasował. Był dokładnie tym, czego potrzebował i było to widać od chwili, kiedy wkroczyli na polanę, a ten zaczął wskazywać na kolejne konstelacje, jednocześnie wyraźnie szukając ich na trzymanej replice. Było w tym coś intrygującego, dziwnie ciepłego, a jednocześnie pociągającego, chociaż Christopher nie był w stanie powiedzieć dlaczego.
Spiął się nieco, kiedy Joshua złapał go za dłoń, a jednocześnie doszedł do wniosku, że było to miłe i dość naturalne uczucie, jakby jednak było mu znajome. Było to jednak potwornie skomplikowane, a on naprawdę nie potrafił tego wyjaśnić, zupełnie, jakby ciało pamiętało, podczas kiedy umysł zapomniał całkowicie. Zderzenie kolejnych dwóch kwestii, które były niezwykle męczące, ale Chris nie chciał się poddawać, tym bardziej że czuł się dobrze w obecności starszego mężczyzny, że choć nie pamiętał nic z ich wspólnej historii, odnosił wrażenie, że wcale nie było tak źle. Że z chęcią go słuchał, obserwując go z boku, poznając na nowo.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyCzw Wrz 01 2022, 18:30;

Josh zaśmiał się na słowa męża o dębie, dopytując od razu, czy nie widział tej dziwnej twarzy na jego pniu. Przyznał prosto, że właśnie ta twarz i to jak niby na niego patrzyła, sprawiło, że ostatecznie pokłonił się drzewu. Później jednak tłumaczył, skąd wzięło się jego zainteresowanie astronomią, czując, że choć było to trudne - kolejny raz mówić o tym samym, kolejny raz wracać do gorszych dni wspomnieniami, było mu już łatwiej o tym mówić.
Zupełnie, jakby rzeczywiście zdołał pewne sprawy przepracować, dzięki omawianiu ich z mężem. Nie miało znaczenia, że ten nic z tego nie pamiętał, skoro teraz znów tego słuchał. Teraz będzie wiedział, a może i wyjaśni się coś więcej, może to jakoś odblokuje wspomnienia młodszego mężczyzny.
- Częściowo pewnie spełnia marzenia - zgodził się, próbując nie myśleć o tym, jak jeszcze można było odebrać te słowa. Pamiętał, że Chris nie lubił bawić się w domysły, w zagadki tego typu, więc i teraz z pewnością jego słowa nie były niczym innym, jak stwierdzeniem faktu w stosunku do niego, do prezentu, jaki otrzymał.
Poczuł, że Chris nieznacznie się spiął i właściwie był gotów od razu puścić, gdyby nie to dziwne uczucie, jakie nagle poczuł, a które zdecydowanie nie należało do niego. Spojrzał nieznacznie na pierścień Benulusa, uśmiechając się ledwie dostrzegalnie i spokojnie szedł z mężem przed siebie, ciesząc się tym prostym gestem, który najwyraźniej, choć niespodziewany, był miły dla zielarza. Przynajmniej tyle mógł zrobić. Brakowało mu tej swobody, jaką zdążyli już czuć między sobą, tego, że mógł go objąć, pocałować, co zdecydowanie zrobiłby teraz w innych okolicznościach. Jednak nie chciał się nad tym dłużej pochylać. Musiał od nowa spróbować rozkochać w sobie męża i choć brzmiało to absurdalnie, choć właściwie nie wiedział, jak to zrobić, gdyż nie miał pewności co sprawiło, że Chris się w nim zakochał, nie zamierzał się poddawać.
- W Luizjanie była podobno do kupienia bransoletka z zaklętym w niej układem słonecznym. Żałuję, że jej nie kupiłem… Nie tylko byłaby pamiątką, ale też no… Układ słoneczny w bransoletce - powiedział z niekłamanym entuzjazmem, zatrzymując się, gdy uznał, że są w najlepszym miejscu na polanie, skąd mogli oglądać niebo i zwyczajnie usiadł na trawie, spoglądając na Chrisa. Położył sześcian między swoimi nogami, sięgając do swojego lewego nadgarstka, wskazując na bransoletki.
- Ta z aleksandrytem sprawia, że słyszę muzykę w wietrze. Razem z tą z fiołkami alpejskimi są pamiątką z masywu Mount Blanc, gdzie Hogwart robił ferie. A ta z zawieszką memortka… To z Luizjany. Prezent od ciebie, gdy graliśmy w wesołym miasteczku - powiedział zdejmując bransoletkę, która od razu zmieniła się w pluszaka w jego dłoniach. Popatrzył na swojego męża, przypominając sobie to, co się wtedy działo, kiedy ją dostał, ale ostatecznie nie mówił o tym. Nie chciał bardziej drażnić mężczyzny, dlatego jedynie uśmiechnął się lekko, machając pluszakiem, który wyraźnie próbował znów owinąć się wokół jego nadgarstka.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5873
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyCzw Wrz 01 2022, 18:44;

W ich obecnej sytuacji najważniejsze było to, że Joshua nie zapomniał o rzeczach, które dotyczyły jego męża. Gdyby było inaczej, zapewne w tej właśnie chwili pokłóciliby się o to, co Chris powiedział, nie zastanawiając się za bardzo nad konsekwencjami, będąc przekonanym, że jego stanowisko w tej sprawie było jasne. Odnosił wrażenie, że ich spotkanie było jednak dziwne, pełne napięcia, którego nie mogli się pozbyć, wciąż klucząc pomiędzy tym, co wiedzieli, a tym, czego nie wiedzieli i czego nie dało się tak prosto zmienić. Nie podobało mu się to, nie wiedział jednak, jak miałby od tego umknąć, jak miałby się zachowywać, by nie napotykać cały czas na swoisty opór.
Bo nic nie pamiętał, a Joshua mimo wszystko z jakiegoś powodu próbował mu wiele rzeczy przypomnieć, chociaż zielarz zdecydowanie tego nie chciał. To jedynie pogłębiało jego poczucie winy, dlatego też o wiele lepiej się czuł, gdy pomijali to wszystko milczeniem, koncentrując się na zupełnie innych kwestiach, jak choćby rozmowa o dębie, która na krótką chwilę go wciągnęła. Wolał wędrować po ścieżkach, które nie wiązały się bezpośrednio z nimi, bo wtedy nieustannie napotykał na przeszkody, zastanawiając się mimowolnie, czy zawsze się tam znajdowały, czy jednak było to jedynie jego wyobrażenie, wywołane utratą pamięci.
- Naprawdę? Brzmi bardzo ciekawie - przyznał, marszcząc lekko brwi, nie mogąc sobie przypomnieć czegoś podobnego, ale też nie interesowały go wtedy takie rzeczy. Podejrzewał zresztą, wracając do wcześniejszych słów drugiego mężczyzny, że zapewne nie interesowało go to wtedy również z uwagi na niego. Bo jeszcze o tym nie wiedział. Mógł się oczywiście mylić, ale szybko odgonił od siebie te wszystkie przemyślenia, nie chcąc się w nich zapadać, znowu mając poczucie, że robił wszystko źle. To nie było przyjemne, a poczucie winy zdawało się go potwornie przybijać.
Zapewne właśnie dlatego przestał się uśmiechać, chociaż musiał przyznać, że i bransoletki i pluszak zdecydowanie mu się podobały. Czuł się coraz ciężej, za każdym razem, kiedy Joshua wspomniał, że coś było od niego albo kiedy mówił o czymś, co powinien pamiętać. To go przerastało, a przede wszystkim powodowało, że zamiast się otwierać, coraz bardziej zamykał się w sobie, uciekając od tego, co się działo. Krępował się, ale przede wszystkim odnosił wrażenie, że czuje dziwny nacisk, nad którym nie był w stanie zapanować, a poczucie winy stawało się wręcz nie do zniesienia.
- Możemy… przestać wspominać? - zapytał w końcu cicho, nie patrząc jednak na drugiego mężczyznę, mając wrażenie, że to po prostu go przytłaczało, jak jakiś wielki, paskudny głaz, spod którego nie mógł się wydostać. Miał wrażenie, jakby pochwyciły go diabelskie sidła, a on nie był w stanie się ich w żaden sposób pozbyć, nie znał sposobu na to, by się od nich uwolnić, czując jednocześnie, jak serce biło mu jak oszalałe, próbując wyskoczyć mu gardłem.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4214
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 EmptyCzw Wrz 01 2022, 18:48;

Jednak Josh tak naprawdę też nie wiedział, jak powinien się zachowywać. Nie mógł w pełni swobodnie, jak zwykle, ponieważ nagle dla Chrisa stał się kimś obcym. Nie mógł po prostu przytulić się do niego, nie mógł go pocałować, o czym przekonał się dość niespodziewanie. Wyglądało również na to, że nie mógł w żaden sposób wspominać o tym, co wydarzyło się wcześniej. Miał nie próbować przypominać o tym, co się wydarzyło, ale także nie miał mówić co dostał od Chrisa. To było trudne i starszy mężczyzna nie wiedział w pełni, jak powinien się w takim razie zachowywać.
- Tak… Jasne. Przepraszam. Postaram się już tego nie robić - powiedział prosto, kładąc memortka na swoim nadgarstku. Nie przyglądał mu się, jak ten owinął się wokół jego nadgarstka, zmieniając się w bransoletkę plecioną z rzemyków. Przysłonił ją jedynie pozostałymi bransoletkami, nieznacznie przesuwając palcem po przywieszce z wizerunkiem ptaka. nim ostatecznie złapał za sześcian, obracając nim w dłoniach, próbując ukryć to jak się trzęsły, nim ostatecznie położył się na plecach, wpatrując uparcie w gwiazdy.
Nie wiedział, co miał powiedzieć, co miał zrobić, kiedy nie mógł nawiązywać do przeszłości. Podejrzewał również, że sam fakt, jak wiele on sam wiedział o Chrisie, może być krępujący dla zielarza, a to sprawiało, że Josh spinał się bardziej. Bał się, że próbując nie zrobić czegoś źle, jedynie wszystko pogorszy. W końcu przymknął oczy, po prostu leżąc, pozwalając myślom płynąć, nim uśmiechnął się lekko.
- Kiedy wrócimy do Hogwartu spotkasz się z nową nauczycielką astronomii - Audrey Walsh. To moja siostra, ale nie masz czym się przejmować. Ja dopiero ją poznałem, a ty nie miałeś jeszcze okazji. Ona wie tylko, że jesteśmy małżeństwem… Pomyślałem, że to akurat ważne - powiedział spokojnie, czując się dziwnie, gdy wspominał o siostrze, ale nie chciał, żeby Chris poznał dziewczynę, nie wiedząc nic od niego. W końcu znów zamilkł, unosząc replikę drogi mlecznej ku górze.
- Gwiazdy zawsze wszystkich interesowały… Wiesz, że kamienne kręgi były prawdopodobnie kalendarzem? Kilka z nich oddaje idealnie kolejne fazy księżyca, a do tego zawierają elementy, jak w pasie Oriona. To sprawia, że ciągle zastanawiam się, jak ważny jest to gwiazdozbiór. Czasem czytam mugolskie pisma astronomiczne, żeby wiedzieć więcej, a z każdym mam jedynie więcej pytań. Masz też tak z czymś? Są jakieś tematy, które próbujesz zrozumieć na każdy możliwy sposób, mugolski i czarodziejski? - spytał nagle, spoglądając na moment na swojego męża, wyraźnie ciekaw jego odpowiedzi. O to nie pytał nigdy i naprawdę nie wiedział, czy był konkretny temat, który zielarz chciał poznać z każdej strony. Wiedział jedynie, że z pewnością nie miałby nic przeciwko czytaniu mugolskich rozpraw na temat nowego gatunku mięty.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gwieździsta polana - Page 2 QzgSDG8








Gwieździsta polana - Page 2 Empty


PisanieGwieździsta polana - Page 2 Empty Re: Gwieździsta polana  Gwieździsta polana - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gwieździsta polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gwieździsta polana - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Ellan Vannin
-