C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Kręta, brukowana nierównymi kamieniami dróżka w dawnych czasach była zdecydowanie jedną z najurokliwszych uliczek Ellan Vannin. Stworzenia, które niegdyś zamieszkiwały wioskę, chętnie przyozdabiały ją różnorodnymi roślinami, czy to wystawiając donice z kwitnącymi bylinami, czy też przewieszając kolorowe girlandy z płatków pomiędzy oknami. Obecnie jednak jest ona jednak daleko od czasów swojej świetności, coraz śmielej pozwalając okolicznej roślinności wzrastać na własnym szlaku.
Autor
Wiadomość
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Po okolicy potoczył się ciepły śmiech Longweia, który nieznacznie zasłonił usta dłonią, słysząc pytania Zoe, dostrzegając jej reakcję. Była rozkosznie urocza, czego nie miał okazji często oglądać u innych. Jak młodsza siostra, która wpatruje się zapatrzona w starszego brata. Dokładnie taka była w jego oczach młoda Brandon, która nagle zainteresowała się historią o akromantuli. Puścił jej dłoń, schylając się, aby unieść spodnie na tyle, żeby odsłonić łydkę z blizną na niej. - Chciałem udowodnić, że akromantulę można ujeżdżać, jak pegazy. Problem polegał na tym, że nie spodobało się to stworzeniu i nim się zorientowałem, zwisałem do góry nogami, a akromantula trzymała mnie żuwaczkami za nogę. Mulan była wtedy ze mną, jako pierwszoroczniaczka i nie wiem, jakim cudem nas nie wyrzucili wtedy - opowiedział pokrótce, nie próbując nawet ukrywać swojego rozbawienia tamtą sytuacją. Nie był również w stanie ukryć podekscytowania na samą myśl o możliwości jeżdżenia na magicznych stworzeniach innych, niż pegazy, czy hipogryfy. - Ty zdecydowanie masz większe możliwości, żeby poznać moją siostrę. Wystarczy, że podejdziesz do niej i powiesz, że mnie znasz, a już będzie się rozmowa kleiła - odpowiedział Longwei, opuszczając nogawkę spodni, po czym złączył swoje dłonie za plecami, uśmiechając się nieznacznie do Zoe. - W każdym razie na to jest zdecydowanie więcej możliwości, niż żebym ja poznał twoje kuzynki. Chyba że pracują w waszym rodzinnym sklepie, do którego będę i tak chciał zajrzeć, gdy zakończą się wakacje. Jest parę rzeczy, które muszę sprawdzić, a ktoś od was mógłby raczej odpowiedzieć na moje pytanie i wątpliwości - dodał poważnym tonem, na moment odbiegając myślami od ich spaceru do siodła, które zaczął projektować, ale jeszcze potrzebował uzupełnić wiedzę w wielu aspektach. Nie było to jednak coś, o czym chciał rozmawiać z Zoe, widząc, jak zareagowała wcześniej na jego wspomnienie o jeżdżeniu na akromantuli. - Myślę, że dobrze będzie powoli wracać. Za niedługo będą wołać na posiłek, a nie chciałbym chodzić głodny, albo szukać tawerny - odezwał się znów łagodnie, z lekkim uśmiechem na twarzy wskazując drogę powrotną do domków.
/zt
+
______________________
I won't let it go down in flames
Zoe Brandon
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Gdyby tylko wiedziała, że całą swoją osobą i zachowaniem wysyła Longweiowi sygnały młodszej siostry, a nie zainteresowanej nim romantyczniej młodej damy, najprawdopodobniej najpierw zapadłaby się ze wstydu pod ziemię, a następnie ewakuowała się z tej sceny czym prędzej, by nie kontynuować swojej kompromitacji; niestety, zaślepiona jego czarującą osobą i łagodnym uśmiechem, w ogóle nie dostrzegała, że coś jest nie tak i interpretowała wszystkie znaki po swojemu tak, by były zgodne z tym, co sobie założyła. Z niegasnącym zainteresowaniem przyglądała się groźnie wyglądającej bliźnie i słuchała opowieści o ujeżdżaniu akromantuli, jednocześnie podziwiając Weia za jego odwagę i brawurę jak i drżąc ze strachu nad jego lekkomyślnością; zgodziła się z nim jeszcze, że zdecydowanie musi zapoznać się z Mulan i zaprosiła gorąco do rodzinnego sklepu, w którym najczęściej można było zastać Victorię, po czym z lekkim żalem przyznała chłopakowi rację, że najwyższy czas wracać. W doborowym towarzystwie czas mijał szybko, a na uroczych randkach - jeszcze szybciej i rzeczywiście zrobiło się już późno. Nie szkodzi, pomyślała, w końcu jutro też jest dzień, kiedy będą mogli się spotkać. I pojutrze. I codziennie.