Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Boisko Treningowe Brooks

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptyPon 13 Gru 2021 - 14:14;

First topic message reminder :


Boisko Treningowe Brooks





Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Pią 7 Sty 2022 - 21:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Sweeney O. Shercliffe II
Sweeney O. Shercliffe II

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183cm
C. szczególne : Szeroki i zaraźliwy uśmiech, zapach kawy, często podkrążone oczy
Dodatkowo : animag
Galeony : 140
  Liczba postów : 45
https://www.czarodzieje.org/t22385-sweeney-o-shercliffe-ii#738129
https://www.czarodzieje.org/t22393-kod-s-o-s-poczta-sweeney-a#738544
https://www.czarodzieje.org/t22386-sweeney-o-shercliffe-ii-kuferek#738130
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptyPon 24 Cze 2024 - 14:58;

Plan był prosty: nie zrobić z siebie kompletnego debila.
Nie miał ambicji zaprezentować się jakoś zjawiskowo czy perfekcyjnie, bo podejrzewał, że przy znanej gwieździe quidditcha będzie to zwyczajnie piekielnie trudne, a sam stresik i jakieś durne ustawienie gwiazd na niebie na pewno chętnie pokaże Sweeney'owi, gdzie jest jego miejsce. Narazie zależało mu głównie na tym, żeby nie palnąć jakiejś tragicznej głupoty, nie spaść z miotły i nie podjarać się za bardzo samym faktem, że mimo wszystko spotyka sławę. Pewnie powinien pamiętać Julię ze szkolnych korytarzy, ale jednak na początku edukacji średnio obchodziły go starsze roczniki, potem wyniósł się na dwa lata do Stavefjord, a potem zrobił sobie przerwę i o karierze Krukonki mógł słyszeć jedynie w kontekście reprezentacji Wielkiej Brytanii, a nie popisu na szkolnym boisku. Miał wrażenie, że ostatnie kilka lat quidditch dodatkowo zyskał na popularności, zwłaszcza w tym hogwarckim kręgu, ale może to on sam wydoroślał i zrozumiał, że nie tylko samotne latanie na miotle ma swoje uroki. Wizja korepetycji u kogoś, z kim powinien mieć coś wspólnego, a jednocześnie miał szansę się dużo nauczyć, brzmiała kusząco. Liczył tylko na to, że nie wypadnie jak jakiś dzieciak, który się kompletnie nie zna, w końcu przecież latanie było jego smykałką, nawet jeśli od kija preferował skrzydła...
Strój sportowy miał, jakieś ochraniacze w torbie też, ale starej miotle pożyczonej od kuzyna to starał się za mocno nie przyglądać, żeby nie załamać się jej stanem - nie było go jeszcze stać na swój własny sprzęt, planował najpierw nieco zaoszczędzić i dopiero do Hogwartu pójść z czymś konkretniejszym. Teraz, dla samych treningów, chyba wystarczało po prostu wzbijać się w powietrze... choć pożałował tej decyzji wraz ze zbliżaniem się do prywatnego, własnego, epickiego boiska Julii Brooks, na litość Merlinowską, które znajdowało się przy jej rezydencji. Może opłacałoby się włożyć więcej wysiłku w tego całego quidditcha...
- Hej! - Zawołał już z daleka, pesząc się nieco świadomością, że może zrobił to nieco za szybko, bo teraz czekała ich ta niezręczna chwila na pokonanie reszty odległości. - Sweeney Shercliffe, melduję się - przedstawił się z uśmiechem, wyciągając do dziewczyny rękę na powitanie. - Gotowy do treningu, więc nie pożałujesz przygarnięcia laika pod swoje skrzydła.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptyPon 24 Cze 2024 - 15:22;

Nieczęsto udzielała lekcji. Miała aż nadto własnych treningów i skupianie się na rozwoju innych nie było na liście jej priorytetów. Teraz jednak, kiedy miała upragnione wakacje, a wydarzenia z Inverness odbijały się czkawką na jej zdrowiu, postanowiła zrobić wyjątek. Odezwał się do nie pewien przystojny Puchon z ambitnym celem wspomożenia Puchońskiej drużyny, a ona chyba oszalała i się zgodziła. Choć szkolne mury opuściła przed rokiem, to ten pierwiastek rywalizacji wciąż siedział w niej mocno i na bieżąco interesowała się wynikami Krukońskiej drużyny. Julka przywitała Sweeneya szerokim uśmiechem, machając lekko ręką na powitanie. Zauważyła, że chłopak starał się nie dać po sobie poznać, że jest trochę zestresowany, co wydało jej się wręcz urocze. Kiedy podszedł bliżej, wyciągnęła do niego rękę na powitanie.

– Hej, Sweeney! Julia Brooks, choć to pewnie już wiesz – powiedziała z lekkim uśmiechem, który miał rozluźnić atmosferę.

Widziała, jak chłopak nerwowo zerka na swoją starą, wysłużoną miotłę. Miała świadomość, że wielu młodych czarodziejów marzy o profesjonalnym sprzęcie, ale przecież nie o to chodziło w quidditchu. Liczyły się umiejętności, pasja i determinacja. Sama zaczynała od podobnego, niezbyt imponującego szkolnego sprzętu, na którym to zbierała pierwsze miotlarskie szlify.

– Gotowy do treningu, tak? To się jeszcze okaże. – Zaśmiała się lekko. – Nie no, spokojnie, żartuję. Nie jestem aż tak zła, jak o mnie mówią.

Czuła, że Sweeney ma w sobie potencjał. Jego zapał i chęć nauki były wyraźnie widoczne, podobnie jak warunki fizyczne. Wiedziała, że z odpowiednim podejściem może stać się przyzwoitym zawodnikiem. Wystarczyło tylko trochę pracy i wsparcia.

– No to zaczynamy. Pokaż mi, co potrafisz, a potem zobaczymy, nad czym musimy popracować – powiedziała, podchodząc do swojej miotły. Widziała, że Sweeney jest zdeterminowany i gotowy do działania.

– Pierwsze zadanie jest proste – zaczęła, wskazując na stojący w oddali slalom z wysokich pachołków. – Chciałabym, żebyś wykonał kilka okrążeń wokół tych pachołków, ale nie chodzi tylko o szybkość. Skup się na precyzji i kontroli. Spróbuj utrzymać równomierną prędkość i płynne zakręty.

Julia uniosła się na swojej miotle, pokazując, jak dokładnie powinien wyglądać manewr. Jej ruchy były płynne, a zakręty niemal perfekcyjne, co nie było zaskoczeniem dla kogoś z jej doświadczeniem. Kiedy wróciła na miejsce, spojrzała na Sweeneya z zachęcającym uśmiechem.

– Teraz twoja kolej. Nie przejmuj się, jeśli na początku nie wyjdzie idealnie. Liczy się to, że próbujesz i uczysz się na błędach. No i pamiętaj, że nie możesz się bać upadków. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale tak faktycznie jest. Jak się boisz spaść, to zaczynasz grać zachowawczo i ostrożnie. A jak grasz zachowawczo i ostrożnie, to przegrywasz. Do roboty! – zagwizdała w palce z entuzjazmem, gotowa obserwować i oceniać pierwsze próby swojego nowego ucznia.
Powrót do góry Go down


Sweeney O. Shercliffe II
Sweeney O. Shercliffe II

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183cm
C. szczególne : Szeroki i zaraźliwy uśmiech, zapach kawy, często podkrążone oczy
Dodatkowo : animag
Galeony : 140
  Liczba postów : 45
https://www.czarodzieje.org/t22385-sweeney-o-shercliffe-ii#738129
https://www.czarodzieje.org/t22393-kod-s-o-s-poczta-sweeney-a#738544
https://www.czarodzieje.org/t22386-sweeney-o-shercliffe-ii-kuferek#738130
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptyPon 24 Cze 2024 - 15:41;

- No, ciężko nie wiedzieć - przyznał z rozbawieniem, potrząsając lekko głową. Był zestresowany, ale nie chciał być zestresowany i uparcie wmawiał sobie, że nawet jeśli jest - no bo jest - to Julia tego nie musi widzieć. Zresztą, pewnie by jej to kompletnie nie obchodziło, bo niby czemu? Pewnie spotykała masę fanów, a teraz miała w głowie plany treningowe, a nie podpisywanie autografów.
Ciekawe, czy podpisałaby mu później jakiś autograf.
- Raczej zazwyczaj mówią, że jesteś najlepsza - odbił gładko, uśmiechając się szerzej, nieco zachęcony faktem, że Krukonka nie próbowała go raczej jakoś zgasić, nie miała też wcale oschłego czy ślepo rzeczowego podejścia do tego treningu. - Ale nie wiem czy zalicza się do tego też uczenie, więc to... ja ocenię - podsumował. Żarty żartami, ale nie przyszedł tutaj bajerować pałkarki, więc tylko skinął grzecznie głową na znak, że już tylko słucha, zaraz obserwując też pokazówkę Julii. I, cóż, była po prostu niesamowita - miała w sobie prawdziwie ptasią lekkość, a jednak bez skrzydeł, bez choćby jednego piórka. Znał to poczucie gracji, do niego przecież chciał dążyć.
Otworzył nawet usta do rzucenia jakiegoś komentarza, ale zamknął je zaraz na dźwięk zachęcającego gwizdnięcia, faktycznie wzbijając się w powietrze. Podobało mu się takie ćwiczenie na rozgrzewkę, bo to właśnie z lataniem i prostymi manewrami radził sobie najlepiej, znacznie większe wyzwanie stanowił dla niego sam quidditch - nie wątpił jednak, że i w kwestii slalomu ma spore pole do nauki. I niby słyszał, że nie chodzi TYLKO o szybkość, ale czuł, że przy pierwszej próbie niemalże ślimaczył w swojej nagle odkrytej szalonej staranności, by przyspieszyć dopiero po kilku pachołkach, jakby musiał znaleźć swój odpowiedni rytm.
- ...tyle by było z równomiernej prędkości - zganił sam siebie na głos, zerkając na Krukonkę. - To było tylko tak testowo! - Zaznaczył, przyspieszając do rozpoczęcia kolejnej serii, by jakoś uciec od zażenowania faktem, że przecież faktycznie było testowo, bo Julia dopiero oceniała jego umiejętności. Za drugim razem postarał się już bardziej, może nawet nieco przytomniej - panował przecież nad miotłą, nawet jeśli niektóre zakręty miał nieco ostre. - Ujdzie? Tak, nie? - Podpytał, zatrzymując się przed Krukonką z szerokim uśmiechem na ustach, bo nawet jeśli jakiś stresik dalej go spinał, to przede wszystkim samo bycie w powietrzu już dodawało mu cholernie dużo komfortu.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptyWto 25 Cze 2024 - 16:56;

Dżuls obserwowała, jak Sweeney unosi się w powietrze, z ciekawością przyglądając się jego pierwszym próbom slalomu. Widziała, że chłopak podchodzi do zadania bardzo poważnie, co ją cieszyło, ale jednocześnie dostrzegła, jak starał się zachować idealną precyzję, co momentami spowalniało jego ruchy. Gdy Sweeney zakończył swoje pierwsze okrążenia i wrócił do niej z szerokim uśmiechem na ustach, Julia zmrużyła oczy z tajemniczym uśmiechem

– Ujdzie? Tak, nie? – zapytał, nadal uśmiechnięty.

Julia podeszła bliżej, spoglądając na niego z mieszaniną powagi i rozbawienia.

– Jak na Puchona, nie najgorzej – przyznała, kładąc mu rękę na ramieniu. – Ale nie świętuj jeszcze zdobycia szkolnego pucharu. Znalezienie złotego środka między precyzją a prędkością to jak szukanie igły w stogu siana. Na razie masz sam stóg.

Odeszła na kilka kroków, wskazując na boisko.

– Kolejne zadanie będzie polegało na szybkim przelocie przez pachołki, ale dodajemy jeden element – tuż przed samym zakrętem musisz chwytać podawane przeze mnie kafle, a gdy skończysz slalom, trafić na dowolną pętlę – powiedziała, pokazując mu dużą czerwoną piłkę, którą trzymała w rękach. – Chodzi o to, żebyś nauczył się nie tylko precyzyjnego manewrowania, ale też operowania piłką w trakcie lotu. Bo przecież łatwiej się lata bez żadnych przeszkód, prawda?

Podała mu kafla i uśmiechnęła się lekko.

– Pamiętaj, nie bój się popełniać błędów. A teraz, do roboty, Sweeney! Pokaż mi, co potrafisz. – zagwizdała ponownie, zachęcając go do rozpoczęcia ćwiczenia.
Powrót do góry Go down


Sweeney O. Shercliffe II
Sweeney O. Shercliffe II

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183cm
C. szczególne : Szeroki i zaraźliwy uśmiech, zapach kawy, często podkrążone oczy
Dodatkowo : animag
Galeony : 140
  Liczba postów : 45
https://www.czarodzieje.org/t22385-sweeney-o-shercliffe-ii#738129
https://www.czarodzieje.org/t22393-kod-s-o-s-poczta-sweeney-a#738544
https://www.czarodzieje.org/t22386-sweeney-o-shercliffe-ii-kuferek#738130
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptyWto 25 Cze 2024 - 23:13;

Był ciekawy jej stylu - czy będzie go raczej zachęcała do dalszych ćwiczeń komplementami, czy może cały czas podsuwała jakąś wizję perfekcji, do której powinien dążyć. Nie był pewien, co tak naprawdę wpływało na niego lepiej, ale wiedział, że niezależnie od wybranej opcji, jego własna motywacja wystarczy. Skoro udało mu się z animagią, to przecież Sweeney nie miał żadnych powodów, by zwątpić w swoje quidditchowe umiejętności…
- Ach, czyli ty z takich jesteś? - Parsknął, rozbawiony uwagą dotyczącą jego puchońskiej przynależności. Merlinie, założyciele Hogwartu ewidentnie nie przemyśleli tego pomysłu z czterema domami i ich „opisami”, przecież te uprzedzenia ciągnęły się już od stuleci. - Cóż, przynajmniej nie mam uczulenia na siano - zauważył z rozbawieniem, nie mogąc się powstrzymać od tego drobnego bajerowania zagadywania, skoro Julia go z tym wcale nie gasiła. - Więc puchar to też kwestia czasu…
Poprawił się na miotle, obserwując Brooks i słuchając dokładnie swojego kolejnego zadania. Podejrzewał, że to taka forma rozgrzewki - Krukonka musiała sprawdzić jego możliwości, zobaczyć go przy różnych czynnościach. Nie ustalali też wcale, czy takie korepetycje mają być jakimś cyklem, na teraz decydując się na jedno spotkanie, w końcu musieli sprawdzić, czy im to odpowiada… nawet jeśli sam Sweeney był całkiem pewny, że trenowanie z Brooks to fenomenalny pomysł i nawet warto wydać znaczącą część wypłaty na jej stawki. Na Merlina, dopóki mógł to pomieszkiwał w domu rodzinnym, a zaraz miał wrócić do szkolnych luksusów, z czym tu się szczypać?
- To będzie trudniejsze - przyznał zupełnie szczerze. Pisał jej już, że o ile latanie kocha i wcale nie przestał wsiadać na miotłę po ukończeniu podstawowej edukacji, to jednak umiejętności quidditchowe musiał mieć nieco zardzewiałe po takiej przerwie. Skinął jeszcze tylko głową, trochę samego siebie zagrzewając „do walki”, nim nie wzbił się wyżej. Złapanie kafla, slalom, rzut - gdyby jeszcze udało się to zrobić celnie… powtórzył sobie w głowie, by nie bać się tych nieszczęsnych błędów, zamiast tego pocieszył się świadomością, że sam slalom zaczynał mu wychodzić już zupełnie automatycznie. Złapanie kafla, slalom, rzut - tym razem sukces, chociaż uderzył w obręcz, więc trochę ledwo… Złapanie kafla, slalom, rzut - znowu pudło, o ile łatwiej byłoby przenieść kafla w sowim pysku, czy animagia była zakazana w quidditchu? Złapanie kafla, slalom, rzut - sukces, ale ledwo go zauważył, już wracając do wcześniejszej pozycji, już próbując znowu, chociaż i tak musiał dać czas Julii na zgarnięcie piłki. Złapanie kafla, slalom, rzut… jak przyjemna była ta powtarzalność, ta ekscytacja niewiedzy w ostatnich chwilach lecącego do obręczy kafla. Nie szło mu tragicznie, a to już chyba nieźle wróżyło.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptyNie 14 Lip 2024 - 14:01;

Julka obserwowała z uwagą, jak Sweeney radzi sobie z kolejnym ćwiczeniem. Jego zaangażowanie i determinacja były widoczne w każdym ruchu. Gdy zakończył jedną z rund i zatrzymał się przed nią z szerokim uśmiechem, Julia też nie mogła powstrzymać się od lekkiego uśmiechu.

- Cóż, przynajmniej nie mam uczulenia na siano.

Brooks przekręciła wymownie oczami na te śmieszki, choć po przyjaznym wyrazie na jej twarzy widać było, że w sumie to docenia żarcik i nawet dobrze się bawi.


- Właśnie o to chodzi. Quidditch to nie tylko latanie, ale także umiejętność szybkiego reagowania i podejmowania decyzji pod presją. - Julia uniosła brew i uśmiechnęła się, gdy chłopak stwierdził, że będzie nieco ciężej. - Widzę, że masz niezłe wyczucie i sporo zapału. Teraz popracujemy nad precyzją i szybkością.

Widziała, że Puchon radzi sobie coraz lepiej z każdym powtórzeniem. Jego determinacja była imponująca, a ona zyskiwała pewność, że ma przed kogoś, komu faktycznie zależy na byciu lepszym, a nie jest po prostu dzieciakiem, którego ktoś przymusza do nauki.. Gdy Sweeney wrócił do niej po kilku udanych rzutach, Julia przytaknęła z uznaniem.

- Świetnie, Sweeney! Widzisz? To kwestia determinacji. Naprawdę dobrze ci idzie.

Kiedy Shercli zatrzymał się przed nią, Julia podeszła bliżej, kładąc rękę na jego ramieniu.

- Masz niezłe wyczucie i sporo zapału. Ale pamiętaj, każda sekunda w powietrzu jest ważna. Nawet jeśli coś pójdzie nie tak, kontynuuj i ucz się na swoich błędach.

Julia usiadła na ławce przy boisku, machając ręką, by Sweeney do niej dołączył.

- Powiedz mi, Sweeney, co najbardziej lubisz w lataniu? Co cię do tego ciągnie? - zapytała z ciekawością. - Dla mnie to zawsze była wolność. Ucieczka od wszystkiego, co się dzieje na ziemi. Kiedy jestem na miotle, w przestworzach i słyszę szum w uszach a adrenalina pulsuje mi w żyłach, mogę na chwilę zapomnieć o całym świecie, o każdym problemie. To jak terapia.

Chciała lepiej poznać swojego ucznia, zrozumieć, co go motywuje. Wiedziała, że to może pomóc jej w dalszym treningu.

- No dobrze, odpoczęliśmy trochę, czas na kolejne wyzwanie - powiedziała po chwili, wstając z ławki. - Tym razem spróbujemy czegoś trudniejszego. Będziesz musiał złapać kafla, wykonać slalom, a potem rzucić piłkę do obręczy... z zamkniętymi oczami.

Uśmiechnęła się lekko, widząc zdziwienie na twarzy Sweeneya.

- Wiem, brzmi szaleńczo, ale to świetne ćwiczenie na naukę zaufania do własnych instynktów. No i pamiętaj, że jestem tutaj, żeby cię złapać, jeśli coś pójdzie nie tak. - Mrugnęła do niego porozumiewawczo. - Gotowy?
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptySro 24 Lip 2024 - 12:43;

inny czas - wątek pracowniczy lipiec, przed wyjazdem

Julia Brooks, gwiazda Os z Wimbourne i pałkarka kadry Anglii, cieszyła się spokojnym życiem w Dolinie Godryka, które pozwalało jej na chwile wytchnienia od intensywnego życia sportowego. Nawet w takich momentach nie zapominała o swojej pasji – quidditchu. Tego dnia czekało ją szczególne wyzwanie – nauka 9-letniej dziewczynki z sąsiedztwa latania na miotle. Alice Fairfax pochodziła z szacownego rodu, a jej pasja do quidditcha była niemal namacalna.

Kiedy Julia dotarła na umówione miejsce, mała Alice już na nią czekała, ubrana w swoje najlepsze quidditchowe szaty. Jej oczy błyszczały ekscytacją, a w rękach trzymała swoją pierwszą miotłę – lśniącą, nowiutką Nimbus 2015. Rodzina Fairfaxów była znana z długiej tradycji quidditchowej, a Alice, choć młoda, miała już w genach pasję do tego sportu.

- Hej, Alice! – zawołała Julia z uśmiechem, podchodząc do dziewczynki. - Gotowa na pierwszą lekcję?

Alice niemal podskoczyła z radości. - Tak, pani Brooks! Nie mogłam się doczekać! – odpowiedziała entuzjastycznie.

Julia zaczęła od podstaw, wiedząc, że latanie na miotle wymaga nie tylko techniki, ale i pewności siebie.

- Najpierw musimy upewnić się, że masz odpowiednią pozycję – zaczęła, pokazując Alice, jak prawidłowo stanąć obok miotły, z jedną ręką na trzonku, a drugą gotową do chwytu. - Teraz spróbuj powiedzieć "Do mnie!" i zobacz, czy miotła odpowiednio zareaguje.

Alice spojrzała na swoją miotłę z determinacją. - Do mnie! – zawołała, a Nimbus 2015 podskoczył do jej ręki.

- Świetnie! Teraz najważniejsze – musisz czuć miotłę, jakby była częścią ciebie – tłumaczyła Julia. - Usiądź na niej delikatnie, zrównoważ się i spróbuj unieść się na kilka centymetrów nad ziemią.

Alice posłusznie wykonała polecenie. Najpierw niepewnie, ale z każdą chwilą nabierała pewności. Julia patrzyła z dumą, jak dziewczynka wznosi się powoli nad ziemię.

- Świetnie ci idzie! – pochwaliła ją. - Teraz spróbuj poruszać się do przodu i do tyłu, delikatnie przesuwając ciężar ciała.

Alice zaczęła poruszać się na miotle, początkowo ostrożnie, ale stopniowo z większą pewnością. Julia uczyła ją, jak odpowiednio balansować ciałem, jak reagować na podmuchy wiatru i jak płynnie wykonywać podstawowe manewry.

Po godzinie intensywnych ćwiczeń Julia zdecydowała, że czas na trochę zabawy. Wyciągnęła kilka piłek i rozstawiła je na różnych wysokościach.

- Teraz spróbujemy czegoś trudniejszego – powiedziała. - Będziemy ćwiczyć łapanie i rzucanie, jak na prawdziwym meczu quidditcha.

Alice, z twarzą pełną determinacji, przygotowała się do zadania. Julia rzuciła piłkę w jej stronę, a dziewczynka zręcznie ją złapała, mimo początkowych trudności. Następnie Julia uczyła ją, jak celnie rzucać piłkę do celu, utrzymując równowagę na miotle.

- Pamiętaj, Alice, że quidditch to nie tylko technika, ale i strategia – tłumaczyła Julia. - Musisz myśleć do przodu, przewidywać ruchy przeciwników i być zawsze gotowa do szybkiej reakcji.

Dziewczynka chłonęła każde słowo, jej młody umysł pełen zapału i ambicji. Julia opowiadała jej historie z własnych doświadczeń, anegdoty z meczów i treningów, ucząc ją nie tylko techniki, ale i ducha sportu.

- Ważne jest, żeby zawsze grać fair i mieć szacunek do przeciwnika – podkreślała Julia. - Quidditch to gra zespołowa, a sukces zależy od współpracy i zaufania między zawodnikami.

Julia pokazała Alice, jak wykonywać szybkie uniki, jak skutecznie blokować piłki i jak koordynować ruchy z innymi graczami. Dziewczynka, mimo młodego wieku, wykazywała naturalny talent i determinację, które obiecały jej świetlaną przyszłość w świecie quidditcha.

- Jesteś naprawdę utalentowana, Alice – pochwaliła ją Julia, kiedy skończyły trening. - Jeśli będziesz dalej tak pracować, na pewno osiągniesz wiele w quidditchu.

Alice promieniała z dumy i radości. - Dziękuję, pani Brooks! – powiedziała z entuzjazmem. - Nie mogę się doczekać kolejnej lekcji!

Julia uśmiechnęła się szeroko, patrząc na dziewczynkę z czułością. - To ja dziękuję, Alice. Nauka z tobą to prawdziwa przyjemność. Do zobaczenia w przyszłym tygodniu!

Dziewczynka odleciała na swojej miotle, machając na pożegnanie, a Julia patrzyła za nią z dumą. Wiedziała, że Alice ma przed sobą wielką przyszłość, a ona sama miała w tym mały udział. Czuła się spełniona i szczęśliwa, mogąc dzielić się swoją pasją z młodym pokoleniem, które mogło kiedyś zająć jej miejsce na boisku quidditcha.

Chociaż trening był intensywny, Julia miała poczucie, że to jedno z najbardziej satysfakcjonujących doświadczeń w jej życiu. Wracała do domu z sercem pełnym radości, wiedząc, że jej dzisiejsza lekcja mogła zainspirować młodą dziewczynkę do osiągnięcia wielkich rzeczy. Dla Julii quidditch był nie tylko sportem, ale także sposobem na życie i pasją, którą chciała przekazać innym.

zt
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptySro 11 Wrz 2024 - 20:33;

samonauka - CM 1/5
Julka stała pośrodku boiska do Quidditcha, z twarzą skierowaną ku zachodzącemu słońcu, które rzucało długie cienie na trawę, sprawiając, że każde źdźbło zdawało się migotać w pomarańczowo-złotym blasku. Świat wokół niej cichł, jakby wstrzymał oddech, czekając na jej kolejny ruch. W dłoni ściskała różdżkę, jej palce lekko drżały z ekscytacji i napięcia. Mogła niemal czuć pulsowanie energii magicznej w kawałku drewna, jakby różdżka była żywą istotą, która tylko czekała, aby wyzwolić skumulowaną moc. Naprzeciwko, ustawiony na jednym z wyblakłych kręgów treningowych, stał manekin – nieruchomy, milczący świadek jej prób, gotowy, by przyjąć na siebie siłę nowo nauczonego zaklęcia.

Julka wiedziała, że rzucanie czarnomagicznych zaklęć wymagało precyzji, koncentracji i odrobiny... determinacji. A zaklęcie, którego się teraz uczyła – Sectumsempra – nie należało do zwyczajnych. Przypadkiem natknęła się na jego opis w jednej z zapomnianych ksiąg w Hogwarcie. Na marginesie starej księgi ktoś odręcznie dopisał: „Dla wrogów”. Te dwa słowa, napisane pospiesznie, jakby w sekrecie, wzbudziły w niej ciekawość, a zarazem dreszcz niepokoju. Coś w tej notatce mówiło jej, że zaklęcie to było bardziej niebezpieczne, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Im bardziej zagłębiała się w historię zaklęcia, tym więcej dowiadywała się o jego twórcy. Severus Snape – wybitny mistrz eliksirów, były nauczyciel, były śmierciożerca. Jego skomplikowana historia fascynowała Julkę. Snape nie był tylko człowiekiem o ciemnej przeszłości; był tajemnicą, zagadką pełną kontrastów, człowiekiem, który nosił w sobie ból i tajemnicę. Twórca zaklęcia, które potrafiło przeciąć przeciwnika jak niewidzialnym mieczem, zostawiając bolesne, głębokie rany – musiał być kimś, kto doskonale rozumiał, co to znaczy cierpieć.

– Snape wiedział, co robi – mruknęła do siebie, wpatrując się intensywnie w manekina. Sectumsempra – zaklęcie, które miało przeciąć przeciwnika, jakby przelatywał przez niego niewidzialny miecz. Julka wyobraziła sobie, jak ostrze energii rozcina powietrze, przeszywając wszystko, co znajdzie na swojej drodze. Brzmiało to jak coś, czego warto się nauczyć... na wszelki wypadek.

Zamknęła oczy, przypominając sobie instrukcje, które przeczytała: Inkantacja musi być wyraźna, ton głosu mocny, ale nie za głośny. Ruch różdżką – szybki, zamaszysty, przypominający przecięcie powietrza sztyletem. Powtarzała te słowa w myślach, starając się uchwycić ich esencję, jakby były one kluczem do skomplikowanego zamka.

Podniosła różdżkę, unosząc ją przed siebie. Spróbowała przećwiczyć sam ruch – szybki, mocny zamach, niemal jakby miała przecinać wroga na pół. W tej chwili cała jej uwaga skupiała się na różdżce, na ręce, na ruchu, który musiał być doskonały. Czuła, jak jej ręka drży nieco – jeszcze niezbyt pewna, ale już zdeterminowana, pełna nieugiętej woli.

– Sectumsempra! – spróbowała po raz pierwszy, ale jedynie niewyraźny świst wydobył się z różdżki. Nic się nie stało. Zacisnęła zęby i wzięła głęboki oddech, czując mieszankę frustracji i determinacji narastającą w jej wnętrzu.

– Dobra, jeszcze raz… Musisz to czuć, musisz, kurwa, chcieć – szepnęła do siebie, starając się przypomnieć sobie emocje, które miały towarzyszyć rzucaniu zaklęcia. Wyobraziła sobie Snape’a, młodego, rozgniewanego czarodzieja, tworzącego to zaklęcie z mieszanki złości i frustracji. Julka... cóż, miała sporo tego materiału do wykorzystania. Zamknęła oczy, przypominając sobie wszystkie momenty, kiedy czuła gniew – na niesprawiedliwość, na zdradę, na własne słabości.

– Sectumsempra! – zawołała ponownie, wykonując zamaszysty ruch różdżką. Tym razem poczuła, jak różdżka lekko drga w jej dłoni, a z końca wystrzeliło coś, co przypominało ostrze światła. Manekin drgnął, jakby uderzony przez niewidzialną siłę, ale zaklęcie wciąż nie było wystarczająco mocne.

Poczuła frustrację, ale wiedziała, że to normalna część nauki. To musi być precyzyjniejsze. Mocniejsze. Każda porażka była krokiem do sukcesu, a każde niepowodzenie – nauką. To właśnie teraz, w tej chwili, kształtowała się jej siła, jej determinacja, jej zdolność do pokonania własnych ograniczeń.

Wzięła kilka głębokich oddechów, skupiając się. Przypomniała sobie wszystkie te momenty, kiedy czuła gniew, kiedy ktoś ją zawiódł, kiedy musiała walczyć o siebie i swoich bliskich. Ona kontra Świat. Poczuła, jak ciepło zaczyna rosnąć w jej klatce piersiowej, jak emocje wypełniają ją od środka, niczym falująca, wrząca rzeka magii i nienawiści.

Podniosła różdżkę jeszcze raz, jej dłoń była teraz stabilna jak nigdy. Zacisnęła palce mocniej, niemal czuła, jak różdżka żyje w jej dłoni, jakby odzwierciedlała jej własną wolę, gotowa do wyzwolenia potężnej mocy.

– Sectumsempra! – wykrzyknęła, a jej głos odbił się echem od trybun. Tym razem zaklęcie było bardziej wyraźne, promień światła rozciągnął się w kierunku manekina, przecinając powietrze z przeraźliwym świstem. Ostrze energii uderzyło w manekin, a na jego szacie pojawiły się głębokie, poszarpane ślady, jakby rozcięte niewidzialnym nożem.

Julka poczuła triumf, ale wiedziała, że to dopiero początek. Jeszcze więcej mocy, jeszcze więcej precyzji. Każde zaklęcie miało swoje tajemnice, swoje ukryte zakamarki, które trzeba było odkryć i zrozumieć. To było jak taniec z magią – trzeba było wyczuć jej rytm, nauczyć się poruszać w jej tempie.

– Jeszcze raz... i jeszcze raz, aż będzie doskonałe – pomyślała, unosząc różdżkę po raz kolejny, gotowa do dalszych prób. Snape byłby z niej dumny. Tylko czy to powód do dumy? Może nauka tego zaklęcia była jak test – nie tylko siły i precyzji, ale też tego, kim naprawdę była i jakie granice była gotowa przekroczyć.

/zt
+
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptySro 11 Wrz 2024 - 21:44;

samonauka - cm 2/5

Julka spojrzała na małą, stalową klatkę, którą postawiła na środku boiska do Quidditcha. Wewnątrz klatki szamotał się chochlik kornwalijski, jego skrzydła trzepotały wściekle, a maleńkie zęby klapały groźnie w powietrzu. Julka zauważyła, jak jego pazurki szurają po metalowych prętach, jakby desperacko szukał drogi ucieczki. Wyglądał na pełnego energii, dzikiego, ale ona nie zamierzała go wypuszczać. Jeszcze nie. Miała dla niego pewne zadanie.

– O tak, mały skurwysynu. Masz przejebane – zarechotała złowieszczo, przypominając sobie, jak znalazła Williama, swojego ukochanego psa, skulonego w kącie z potarganym futrem, śladami drobnych ran i smutkiem w oczach. Był bezbronny, przerażony, jego ciało drżało z bólu i strachu. To właśnie ten chochlik spowodował te obrażenia, tę przerażającą scenę. – Nauczymy się dziś czegoś nowego. A Ty? Zapewne nauczysz się, że nie zadziera się z moimi zwierzakami, choć raczej nie poniesiesz tej wieści dalej.

Wiedziała, że to, co zamierzała zrobić, było na granicy moralności. Miała świadomość, że zabawa magią o takiej mocy, nawet w imię sprawiedliwości, mogła nieść ze sobą poważne konsekwencje. Jednak złość, jaką czuła na widok cierpiącego Williama, była silniejsza niż jej obawy. Potrzebowała czegoś, co pomogłoby jej poczuć kontrolę, co dałoby jej narzędzie do obrony przed tym, co uznawała za złe. Zaklęcie, którego miała się nauczyć – Nec Consilium – mogło być tym narzędziem. Mogło zwiększać zmęczenie celu, aż do wyczerpania, a nawet śmierci, jeśli cel był wystarczająco osłabiony. Było idealne na stworzenia takie jak chochliki – podłe, nieprzewidywalne, zdolne do niespodziewanego ataku.

– No dobrze, skupić się… – szepnęła, unosząc różdżkę, czując, jak ciężar jej decyzji osiada na ramionach. Wiedziała, że musi być precyzyjna. Ruch różdżki miał być płynny, ale kontrolowany, niemal delikatny, jakby poruszała się w zwolnionym tempie. Musiała narysować w powietrzu spiralę – zaczynając od szerokiego ruchu, kończąc w punkcie skierowanym dokładnie na cel. Spiralny ruch symbolizował zamknięcie energii, skupienie jej na jednym punkcie, jednym zamiarze – zmęczeniu przeciwnika.

Chochlik w klatce wciąż miotał się i krzyczał, jego skrzydła trzepotały jeszcze bardziej wściekle, jakby wyczuwał nadchodzące niebezpieczeństwo. Julka zmrużyła oczy, starając się zignorować jego hałas. Przez moment poczuła, jak w jej sercu narasta wątpliwość – czy to jest słuszne? Czy powinna...?

Jednak widok chochlika przypomniał jej o Williamie, o strachu w jego oczach, o jego cichym skomleniu, kiedy próbowała go pocieszyć. Nie, muszę to zrobić, pomyślała, zaciskając palce na różdżce. Muszę wiedzieć, jak bronić tych, których kocham. Wzięła głęboki oddech, próbując wyrównać bicie serca, skupić się na zadaniu. Ruch spiralny, stopniowy... i inkantacja – cicho, ale zdecydowanie, z odpowiednią intonacją.

– Nec Consilium! – wyszeptała, rysując w powietrzu spiralę różdżką. Zaklęcie wydało z siebie ledwo słyszalny dźwięk, jakby cichy szum wiatru, ale chochlik jedynie zatrzepotał mocniej skrzydłami i zasyczał gniewnie. Nie widziała efektu, którego oczekiwała.

– Jeszcze raz… – powiedziała do siebie, bardziej z determinacją niż zwątpieniem. To musi być bardziej skoncentrowane, bardziej zdecydowane, pomyślała. Wzięła głęboki oddech, jej oczy skupione na chochliku. Wyobraziła sobie, jak jego małe, złośliwe oczy tracą swój blask, jak jego ciało staje się ciężkie, zmęczone, niezdolne do dalszego ataku. Przypomniała sobie widok Williama, jego oczy pełne strachu i bólu. Gniew, który wtedy poczuła, znów zalał jej serce, teraz jeszcze silniejszy, jeszcze bardziej gorący.

– Nec Consilium! – powtórzyła, tym razem mocniejszym głosem, jej ręka rysowała spiralę bardziej pewnie. Czuła, jak magiczna energia gromadzi się w jej wnętrzu, jak koncentruje się na czubku różdżki. Tym razem poczuła, jak z końca różdżki wydobywa się subtelna, ale zauważalna energia, jakby fala ciepła przepływała przez jej ciało i wydobywała się na zewnątrz. Chochlik nagle przestał miotać się w klatce, jego skrzydła opadły na moment, a małe ciałko zaczęło drżeć.

Julka dostrzegła, jak jego oddech staje się przyspieszony, jakby nagle przebiegł długi dystans. Jego małe oczy zaczęły mętnieć, a ciało drgać z wyczerpania. Działa… – pomyślała, czując falę triumfu przepływającą przez jej ciało. Choć zaklęcie nie było jeszcze doskonałe, chochlik wyraźnie reagował na jej magię.

– Jeszcze raz, dla pewności… – powiedziała cicho, ale z nutą triumfu w głosie. Czuła, jak jej serce przyspiesza, jak każda komórka jej ciała wibruje od emocji – mieszanki złości, determinacji i nieco mrocznej satysfakcji. Teraz wiem, jak to robić. Teraz wiem, jak się bronić, myślała. Uniosła różdżkę po raz kolejny, gotowa do dalszych prób, z każdą sekundą coraz bardziej pewna, że opanowanie tego zaklęcia to nie tylko kwestia techniki, ale także jej woli, jej wewnętrznej siły. W głowie miała już tysiąc scenariuszy, jak może to zaklęcie wykorzystać – i jak bardzo może się przydać, gdy nadejdzie odpowiedni moment.

/zt
+
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 EmptyCzw 12 Wrz 2024 - 18:58;

samonauka - cm 3/5

Na boisku do Quidditcha, w chłodnym świetle gasnącego dnia, Dżuls przygotowywała się do kolejnej fazy swojego treningu. To było to samo miejsce, które kiedyś kojarzyło jej się z lotem na miotle i odbijaniem tłuczka. Dziś jednak otaczająca ją przestrzeń zdawała się niemalże obca, jakby wspomnienia treningów przysłonięte zostały cieniem nadchodzącej burzy. Jej serce biło szybciej, ale nie z ekscytacji rywalizacji sportowej, lecz z determinacji i ponurej koncentracji. Po ostatnich latach, pełnych brutalnych wydarzeń – starć z Mordredem, walk z pradawnymi smokami, które wciąż nawiedzały jej sny jak natrętne zjawy – wiedziała, że musi zdobyć większą moc, większą kontrolę nad swoją magią. Czarna magia, choć niebezpieczna, wydawała się odpowiedzią.

Stała teraz na środku boiska, wpatrując się w manekina ćwiczebnego – stary, zużyty, pokryty śladami wcześniejszych prób. Czasami wydawało jej się, że widzi w nim echa swoich własnych ran, swoje własne blizny. Julia wyciągnęła różdżkę, czując dreszcz emocji, gdy przygotowywała się do rzucenia pierwszego zaklęcia. Jej palce zacisnęły się mocniej na zimnym drewnie, a w jej umyśle rodził się plan. Każde zaklęcie było jak krok na cienkiej linii między kontrolą a chaosem, między światłem a cieniem. Wiedziała, że jej celem nie było tylko wywołanie zniszczenia – chodziło o zrozumienie, o poznanie, o znalezienie swojego miejsca w tej nowej, niebezpiecznej rzeczywistości.

- Corrogo! – zaklęcie wystrzeliło z jej różdżki niczym smuga czerwonego światła. Powierzchnia manekina pokryła się natychmiast śladami przypominającymi ugryzienia dzikich zwierząt. Julia poczuła, jak jej serce przyspiesza, gdy patrzyła na to, co stworzyła. Była jednocześnie zafascynowana i przerażona własną mocą. Przyglądała się z bliska, widząc, jak drewno zaczyna się wykrzywiać i kruszyć pod wpływem zaklęcia. Czuła, jak moc przepływa przez jej dłoń, łącząc ją z różdżką, jakby stawała się przedłużeniem jej woli. Miała ochotę się uśmiechnąć, ale uśmiech zamarł na jej ustach, przekształcając się w coś na kształt cienkiego grymasu. Zaledwie pierwsze zaklęcie, a już czuła, jakby cały świat wokół niej zaczął się zmieniać.

Bez chwili wytchnienia zdecydowała się na kolejne. - Rumpo! – jej głos odbił się echem po pustym boisku, mocniejszy, bardziej stanowczy. Zaklęcie uderzyło w manekina z siłą, której sama się nie spodziewała, rozbijając jedną z jego drewnianych nóg. Usłyszała trzask, jakby rzeczywista kość łamała się w pół. Dźwięk ten wstrząsnął nią, choć starała się tego po sobie nie pokazać. Manekin zachwiał się na chwiejnych resztkach, a Julia poczuła, jak adrenalina wypełnia jej ciało, jakby każda komórka jej organizmu zapłonęła nową energią. To było dziwne uczucie – mieszanina strachu i ekscytacji, która wzbudzała w niej jeszcze większą determinację.

Podeszła bliżej, zmieniając kąt rzutu, i wybrała następne zaklęcie. - Timor Sol! – wykrzyknęła, kierując różdżkę na manekina. Wiedziała, że to zaklęcie działało najlepiej na żywych przeciwników, na istotach, które odczuwały strach i ból, ale musiała poznać jego efekty i sposób rzucania. Wyobrażała sobie, jak gdyby manekin był żywą istotą, natychmiast odczułby ogromną wrażliwość na światło słoneczne, jakby jego skóra płonęła przy każdym promieniu słońca. Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu, który szybko zniknął – uśmiech triumfu, ale i świadomości, jak daleko poszła.

Jej pewność siebie rosła z każdym zaklęciem. Wiedziała, że teraz nadszedł czas na coś bardziej złożonego.  Na koniec postanowiła spróbować jednego z najtrudniejszych zaklęć, do którego miała dostęp. - Fractum Phalanges! – powiedziała z naciskiem, celując różdżką w manekina. Czuła, jak jej serce przyspiesza. Chociaż zaklęcie miało opóźnione działanie, wiedziała, że w prawdziwej walce mogłoby zadać przeciwnikowi ogromny ból, miażdżąc paliczki w nieregularnych odstępach czasu. Obserwowała manekina, wyobrażając sobie, jak zaklęcie to działałoby na Mordreda – każdy trzask, każdy krzyk bólu, każdy moment, gdy przeciwnik padałby na kolana, zmuszony do uległości przez samą siłę jej woli.

- To dopiero początek – szepnęła do siebie, chowając różdżkę do kieszeni. Jej oddech był przyspieszony, ale czuła się zdeterminowana. Wiedziała, że to pierwszy krok w jej drodze do opanowania czarnej magii. Każde z tych zaklęć, choć nie działało w pełni na martwym manekinie, pozwalało jej lepiej poznać swoją moc i przygotować się na przyszłe wyzwania. A tych, znając małpki Wielką Brytanię, nie będzie brakowało!

/zt
+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Boisko Treningowe Brooks - Page 2 QzgSDG8








Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty


PisanieBoisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty Re: Boisko Treningowe Brooks  Boisko Treningowe Brooks - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Boisko Treningowe Brooks

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Boisko Treningowe Brooks - Page 2 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
 :: 
Rezydencja Brooks
-