Serce Camelotu, ulokowane zaraz przy wielkim, wejściowym holu. To tu znajduje się tron króla Artura, to na posadzce tego pomieszczenia spoczywa Okrągły Stół, to na jednej ze ścian tej komnaty przedstawiony jest przepiękny wręcz fresk, przedstawiający korowód rycerzy jadących w stronę pochłoniętej w mgłach wyspy Avalon. Jednak wejście tutaj nie jest tak łatwe, mimo że znalezienie samej sali tronowej nie sprawia większych trudności. Komnata obserwowana jest non stop przez muzealnych stróżów i pracowników, w środku czasami krząta się nawet jakiś historyk - jednak wystarczy czasem odpowiednie słówko, przysługa przywołana w odpowiednim momencie lub po prostu łut szczęścia i dobry humor odźwiernego, by móc nacieszyć swoje oczy widokami zaginionych przed milenium artefaktów.
By dostać się do wątku, należy rzucić kością k6. 2, 5 - można wejść do środka. 1, 3, 4, 6 - komnata pozostaje zamknięta. Zabrać ze sobą można jeszcze jedną postać. Kostką należy rzucić przed każdym wejściem.
Napisanie wątku na 6 postów LUB posta na 3.000 znaków w Sali Tronowej daje jeden przerzut w dowolnym temacie kostkowym w Zakamarkach Camelotu. Przerzuty owe nie sumują się.
Po pewnym czasie - czy było to parę sekund? Minut? Godzin? Wieków? - wirowanie ustało, a wy poczuliście dość niewygodne lądowanie na kamiennej posadzce. Dookoła was wznoszą się kamienne ściany, a pomiędzy waszymi rozrzuconymi we wszystkich kątach osobami znajduje się olbrzymi blok kamienia. Komnata pogrążona jest jednak w ciemności. Z zewnątrz dochodzą was przytłumione, nieznane głosy i dopiero chmura płynąca po niebie i odsłaniająca ziemskiego satelitę w pełnej okazałości pozwala rzucić nieco księżycowego światła na waszą lokalizację.
Znajdujecie się bowiem w sali tronowej zamku Camelot. Odnalezione - część również przez was - miecze legendarnych rycerzy Okrągłego Stołu, razem z wtopionymi w ich rdzenie różdżkami, znajdują się na kolistym bloku kamienia zajmującym sporą część przestrzeni. Przy zdobionym tronie stoi parę gablot z opisanymi w środku eksponatami, najbardziej waszą uwagę przykuwa jednak zajmujące całą ścianę malowidło - korowód rycerzy jadący na swych rumakach w kierunku ukrytego w mgłach kształtu. Zauważacie jednak pewne różnice w porównaniu z wcześniejszym wyglądem tego obrazu - teraz na drodze kawalerów Okrągłego Stołu stał mianowicie rycerz w zieleni, gestem zapraszając ich do dalszej jazdy w kierunku mglistego nieznanego.
Jednocześnie z sufitu zleciała dobrze wam znana zjawa, rezydent Camelotu. Jednak mogąc porównać jej wygląd z postacią na fresku, nie macie wątpliwości że od roku w zadaniu przezwyciężenia klątw oraz likwidacji Mordreda wspomagał was sam...
Zielony Rycerz
Duch, z wysoko podniesioną, na wpół przezroczystą głową, podfrunął najpierw do tronu, na którym zasiadał niegdyś król Artur. Przyklasnął tam cicho w widmowe dłonie, a chwilę później z radosnym pluskiem u stóp tronu pojawił się olbrzymi kufer okuty srebrem, na którym wybite były wizerunki trytonów oraz kwitnących, wiosennych drzew jabłoni.
Zjawa Zielonego Rycerza, nie przełamując nabożnej ciszy nawet na chwilę, ruszyła w stronę malowidła. Atmosfera została przerwana jednak za niego samego, gdyż na zewnątrz wybuchła radość pracowników Muzeum oraz Ministerstwa związana z powrotem księżyca oraz cofaniem się mgły. Na początku niepewna i cicha, ograniczająca się do niedowierzających rozmów - chwilę potem eksplodowała wiwatami, a przede wszystkim przystrajającymi niebo fajerwerkami we wszystkich kolorach, które zaczęły rozpryskiwać się dookoła tarczy księżyca.
Duch uśmiechnął się lekko i po chwili przerwy kontynuował swoją powolną przechadzkę. Malowidło także zaczęło się transformować - choć rycerski orszak oraz sama podobizna zielonej zjawy pozostawała w bezruchu, to mgła na horyzoncie poczęła się rozwiewać, ukazując ukrytą do tej pory rajską wyspę, pokrytą kwitnącymi drzewami jabłoni i przystrojoną pasmem górskim, z którego grani najczystsza woda spływała radośnie w dół, ku wielkiemu jezioru w centrum lądu.
Zaraz potem rozpływającej się mgle zaczął towarzyszyć głos Zielonego Rycerza, wybrzmiewający aż do usunięcia ostatnich mgieł z malowidła.
Do Avalonu pędzą rycerze, By znaleźć serc ich pragnienie, Kielich prześwięty, cel ich żywotów, Oczy im błyszczą płomieniem
Czeka już na nich wodna Nimue, Znana Jeziora Pani, Z licem przejasnym i okiem szlachetnym, Czuwa nad losem Anglii
Hejże panowie, hejże damy, Bard znika już po kryjomu, Czy kielich znalazł Artur szlachetny? Odpowiedź tkwi w mgłach Avalonu
Posłowie
Wiem, że zapewne chcielibyście już przejść do najciekawszych części każdego eventu - a więc punktów do kuferka, nagród, oraz informacji co się stanie z łapkami uczestników - ale pozwolę sobie zająć wam jeszcze chwilkę czasu.
Przede wszystkim, dziękuję za ubiegły rok podczas którego mogłem poprowadzić wspaniałą fabułkę dla czarodziejów i czarownic, rozpoczętą zjeżdżaniem na tyłku na dno kotliny w której wznosił się zarośnięty Camelot, a zakończonej ostrzelaniem Mordreda kanonadą zaklęć w jego czarnomagicznej wieżycy. Dzięki za uczestnictwo w eventach, udaną współpracę podczas wybuchu klątw, aktywność w "Gorączce złota" i za wiele, wiele więcej.
Fabuła przełomu lat 2021/2022 dobiegła jednak końca - choć nie do końca. Efekty odkrycia Camelotu i działań Mordreda zobaczycie jeszcze w przyszłości, i to nie tylko pod postacią nowej drużyny w Lidze Quidditcha. Przede wszystkim czekają was jednak teraz wakacje - a tak dzielni czarodzieje i czarownice mogą, po wysłużeniu tak znaczących przysług patronom Camelotu, wypocząć przecież w tylko jednym miejscu, prawda?
Ale teraz czas na nagrody!
Nagrody (i nie tylko)
• Na początek najmniej przyjemne sprawy:
Nathaniel i Alexander:
Panów Voralberga oraz Bloodwortha czeka nie tylko długotrwała terapia - zdejmowanie klątw, spożywanie eliksirów, odwiedzanie magouzdrowicieli. Przez pierwszy miesiąc od tego posta musicie napisać (rozpocząć) wątek poświęcony zdejmowaniu klątw i usuwaniu czarnomagicznych pozostałości. Wątek przeprowadzony musi być z osobą która zajmuje się zawodowo walką z czarną magią lub ma ku temu fabularne podstawy. Jeśli nie uda się znaleźć takiej osoby, możliwe jest poproszenie o pomoc MG lub CD. W przeciwnym razie efekt jest permanentny, a dłonie są bezużyteczne. Następnie każdego miesiąca rzucacie kością k6 i dodajecie wynik do wszystkich poprzednich miesięcznych rzutów. To czas przeznaczony na terapię eliksirami - ręka jest mniej sprawna, porusza się z trudem, nadal wygląda jak wysuszona kończyna mumii. Czas ten mija, kiedy suma k6 osiągnie 18. Macie przerzut kości k6 za każdą samonaukę uzdrawiania przeprowadzoną dokładnie tego miesiąca. Po uzyskaniu sumy 18, ostatni wątek musi zostać przeprowadzony w towarzystwie zawodowego uzdrowiciela lub transmutatora. Jeśli nie uda się znaleźć takiej osoby, możliwe jest poproszenie o pomoc MG lub CD. W czasie jego przebiegu odnowiona zostaje tkanka skórna i, na jego końcu, ręka działa już normalnie. Pozostaje jednak pokryta bliznami, których nie jest w stanie wyleczyć magia uzdrawiająca ani przykryć transmutacja.
Julia:
Po wylądowaniu w Camelocie twoja głowa wróciła już do normy, choć może jest jeszcze tylko nieco spuchnięta tu i ówdzie. Następnego dnia po niefortunnym, dyniowym wypadku zostaje tylko jeden ślad, a mianowicie nieco bardziej pomarańczowawa cera, która utrzymuje się do końca czerwca i znika samoistnie.
• Jako osoby, które w etapie Tarcza Brytanii uzyskały najwyższe wyniki, Leonardo oraz Camael otrzymują po połowie miecza Mordreda. Po wyciągnięciu rdzeni i naprawie (200 galeonów) mogą one funkcjonować jako normalne różdżki: 16 cali, elektrum, włókno z serca czarownicy, +7 do Czarnej Magii. •Wszyscy otrzymują dodatkowo 1 punkt do Czarnej Magii, 3 punkty do dowolnego rozdania oraz specjalny prezent z kufra, prosto od Pani Jeziora. •@Julia Brooks Kora świętego dębu, rosnącego w nieznanym nikomu - oprócz najstarszych druidów - gaju w Wielkiej Brytanii. Według niektórych to podobno w to drzewo zamienił się Merlin u schyłku swego życia. Kora świętego dębu zapewnia +3 punkty Gier Miotlarskich miotle, do której zostanie przymocowana. •@Darren Shaw Milenium temu czarodzieje - przynajmniej ci wyżej urodzeni - uwielbiali umieszczać swoje różdżki w mieczach, które stawały się wtedy podwójnie zabójcze. W XXI wieku Pani Jeziora uznała inne rozwiązanie za nieco elegantsze - sama drobna, dopasowująca się do różdżki, ochronna rękojeść powinna wystarczyć. Trytonia Rękojeść - +2 do wybranej statystyki. Chroni różdżkę przed złamaniem. •@Violetta Strauss Bruhaven był rycerzem jedynie wizytującym Camelot, by następnie wrócić na swe ojczyste, niemieckie ziemie. Zostawił jednak po sobie parę bibelotów - w tym pierścionek, który założył w dniu złożenia oficjalnych ślubów czystości. Obrączka Bruhavena - +3 do OPCM. Zapobiega ciążom. •@Tiernán E. Aguillard Dla swych najwierniejszych rycerzy, którzy nie opuścili Pani w żadnym z kłopotów, Nimue przygotowuje specjalne chusty - symbol wzajemnego oddania i wsparcia w każdej sprawie. Arafatka Pani - +1 do każdej kuferkowej statystyki. Odświeża i upiększa aparycję noszącego. •@Irvette de Guise Żaden prezent nie zastąpi prawdziwego przyjaciela - lub, jeśli dziewczyna zechce go tak traktować, wiernego pazia. Gnom, który wcześniej przyklejony był do jej nogi, przybył do Camelotu razem z nią - i nie ma zamiaru jej opuścić. Gnom Cezary - nie tylko posiada własny płaszczyk z włosów demimoza, ale też gotowy jest spełnić każde polecenie Irvette. Ponadto nie lubi rudych - oprócz de Guise, rzecz jasna. •@Marla O'Donnell To cośmy utracili, może do nas wrócić - często o wiele piękniejsze niż wcześniej. W tym przypadku jest to jednak niezbity dowód, że Pani Jeziora nieobce są "nowoczesne" rozrywki, szczególnie te polepszające wiedzę użytkownika. Wskarzówka - nieskończony zestaw krzyżówek. Hasło każdej z nich jest odpowiedzią na zadane wcześniej pytanie. •@Hariel Whitelight Nie każdy czarodziej mógł pochwalić się odwagą wystarczającą, by stanąć z Mordredem twarzą w twarz. Jeszcze mniej podeszło do tego wyzwania tanecznym krokiem. Dandelionety - para zmieniających - w zależności od zachcianki właściciela - wygląd butów, które dodatkowo powodują wyrastanie dookoła pięknie pachnących kwiatów zawsze, kiedy osoba je nosząca zaczyna tańczyć. •@Drake Lilac Bycie wilkołakiem nie jest łatwe w XXI wieku - choć czarodzieje ci nie muszą się już zmagać z ciągłymi, otwartymi polowaniami, to i tak czekają ich uprzedzenia oraz, przede wszystkim, ciągła niepewność: czy nie zagryzą kogoś ukochanego? Pani łączy się z tobą w bólu, który przeszywa cię każdej pełni. Pierścień Tojadowy - zastępuje spożywanie eliksiru tojadowego. Dodatkowo w czasie przemiany wilkołak czuje się nieco - ale tylko nieco - lepiej. •@Alexander D. Voralberg Drobny, kryształowy naszyjnik w kształcie kropli - podobno w środku zamknięta jest łza Ginewery, łkającej nad uczynkami swego syna. Niech amulet ten ochroni cię przed losem dawnej królowej. Amulet Królewskiej Łzy - +3 do Zaklęć. Chroni przed zaklęciami wczesnoszkolnymi oraz prostymi. •@Nathaniel Bloodworth Choć Pani nie pochwala osób zajmujących się czarną magią, jest w stanie rozpoznać w kimś jego chęci oraz pragnienia. Wiedz jednak, że jeśli zdradzisz jej zaufanie i podążysz ścieżką Mordreda, pewnego dnia także ciebie przerażać będzie odgłos kapiących kropel. Ignis Mortis - zapalniczka, +2 do Czarnej Magii. Tworzy spore, ogniste zionięcie stworzone ze szkarłatnych, czarnomagicznych płomieni, działających jak Świeca Mroku. •@Leonardo O. Vin-Eurico Płomienie Mordreda pochłonęły niejeden żywot - osoby zajmujące się ich gaszeniem z taką wprawą bez wątpienia powinny zostać nagrodzone. Pani strzec będzie ciebie - a przede wszystkim twego pięknego futra. Bransoleta Jeziora - zastępuje działanie eliksiru ochrony przed płomieniami. •@Camael Whitelight Transmutacja jest dziedziną, z którą nie tylko niewiele osób łączy swoją przyszłość, ale jeszcze mniej jest ją w stanie opanować na poziomie na tyle mistrzowskim, by wykorzystać ją na polu walki naprzeciw potężnego czarnoksiężnika. Pozwalający przemknąć niepostrzeżenie podarek, idealny dla cichego bohatera. Pierścień Kameleona - +3 do Transmutacji. Po aktywacji rzuca zaklęcie Kameleona na wszystko, co chce czarodziej w promieniu pięciu metrów.
• Za tą wyprawę Lancastera Jonesa rozdane zostaną także odznaki odpowiedniego poziomu. • Te osoby, które mają już medale najwyższego poziomu oraz ci, którzy po tej wyprawie otrzymają taką odznakę, powinny jednak spodziewać się jeszcze jednej niespodzianki.
•DODATKOWO, wszyscy obecni, którzy napiszą samonaukę z ONMS poświęconą odświeżeniu sobie języka leśnych stworzeń, będą mogli zgłosić się po nagrodę pod postacią znajomości podstaw języka elfiego.
______________________
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Słowami nie dało się wyrazić jego satysfakcji, kiedy dosłownie wysadzili Mordreda wysoko w powietrze, a mgła i chmury dosłownie go pożarły. Dostał to na co zasłużył swoimi czynami, które popełnił za życia jak i długo po nim. Niespodzianka w postaci tym razem rzeczywistego księżyca, który dzięki Merlinowi nie był w pełni, ucieszyła go chyba jeszcze mocniej niż upadek Tyrana. Chociaż w tym wypadku słowo wylot byłoby bardziej na miejscu. Szkoda że tę błogą chwilę radości zburzyło chwianie się wieży, która widocznie bez swojego pana zaczęła się sypać jak domek z kart. Byli cholernie wysoko, a wyglądało na to że bariera antyteleportacyjna nadal pozostawała aktywna. Intensywnie myślał nad rozwiązaniem, a tu... Przybyła pomoc w postaci magicznych stworzeń, które widocznie były im wdzięczne za zmasakrowanie tego blaszaka. Świat zawirował i... oddalali się od tego miejsca. I im dalej lecieli, tym bardziej dźwięki elfów wydawały się mieć więcej sensu. Korzystając z tej błogiej chwili wsłuchiwał się w nie próbując się nieco zrelaksować. Czas mu zleciał szybko, ale nie wiedział ile dokładnie trwała podróż do komnaty, która jak się wkrótce potem okazało była właśnie salą tronową Camelotu. Na początku zamiast zwrócić uwagę na malowidło i na ducha, który się pojawił, przeleciał wzrokiem po każdym z osobna chcąc się upewnić że z każdym wszystko okej. No i pomijając kwestię dłoni Nathaniela i Alexandra, to wyglądało na to że nikt nie poniósł śmiertelnych bądź poważnych obrażeń. Dopiero po tym zaczął się wsłuchiwać w pieśń widma i wpatrywać w obraz. Wyjątkowo kojący swoją drogą.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Choć pradawny czarnoksiężnik, skryty za magicznym pancerzem oraz jego inferiusowy smok stanowili niebywałe niebezpieczeństwo, grupa śmiałków złożona z młodszych i starszych uczestników, nie pękła i przy pomocy jakiejś nadnaturalnej siły zaklętej w wodzie, z wysiłkiem, bo z wysiłkiem, uporała się z chodzącą przyczyną zamieszania na Wyspach. Porażka matkobójcy wydawała się być nieuchronna i, widząc to, pałkarka jeszcze bardziej nasiliła prędkość wypuszczanych zaklęć. Teraz, każdemu kolejnemu spotkaniu pancerza i magii, towarzyszył grzmot, a także wyładowania atmosferyczne, uderzające w okolice wieżyByło to równie niebezpieczne i mrożące krew w żyłach jak sama walka. W końcu jednak było po wszystkim. Zbroja Mordreda wyleciała w powietrze, a na nieboskłonie, po raz pierwszy od naprawdę dawna, zalśnił księżyc. A więc udało im się! Krukonka, nie wierząc do końca w to wszystko, co się tutaj wydarzyło, zadarła dyniową głowę ku górze i oddychała ciężko. Dłonie drżały jej z wyczerpania i stresu, podobnie zresztą jak nogi, słabe jak po zbyt ciężkim biegu. Nie było jednak czasu na odpoczynek ani cieszenie się z victorii, bo Czarna Wieża zaczęła drżeć, grożąc zawaleniem. Teleportować się nie mogli z powodu bariery. I o ile cała ta wyprawa była naprawdę dziwna (walczyli w końcu z ponad tysiącletnim czarnoksiężnikiem i z martwym smokiem!), tak teraz zrobiło się jeszcze dziwnej, kiedy to magiczne stworzenia i elfy zaczęły napływać do wnętrza i zabierając ze sobą strudzonych czarodziejów. Świat zawirował nagle i Krukonkę oraz resztę „wypluło” na zimną kamienną posadzkę. Brooks podniosła się na czworaka, rozejrzała się dookoła i zdjęła pelerynę niewidkę, którą to upchała w plecaku. Wzrokiem szukała znajomych twarzy, licząc że ujrzy je zmęczone, ale w pełni zdrowe i żywe. Wszystko wskazywało na to, że nikt nie ucierpiał szczególnie mocno przynajmniej na pierwszy rzut oka. Krukonka usiadła na schodkach prowadzących do tronu, schowała ociężałą i opuchniętą twarz w dłoniach i oddychając głęboko, zaczęła wsłuchiwać się w pieśń zjawy, która zdawała się opowiadać im o dalszych następstwach dzisiejszej wygranej.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Ciężko było wyrazić to, co Ruda poczuła, gdy cały ten koszmar się skończył, a magiczne zwierzęta przetransportowały mniej lub bardziej rannych do sali tronowej Camelotu. Dziewczyna była szczerze wykończona i praktycznie padła na podłogę, skąd obserwowała całą magię, jaka się wokół działa. Ostatnie godziny były ciężkie dla wszystkich i nie dało się zaprzeczyć, że chyba każdy miał dosyć. Na szczęście mogli odłożyć ten koszmar i odetchnąć ciesząc się doborowym i przede wszystkim spokojnym towarzystwem. Irvette wodziła wzrokiem po osobach, które były jej bliższe, by sprawdzić, czy i oni są we względnie dobrym stanie, albo przynajmniej czy żyją. Na szczęście ofiar śmiertelnych nie było na horyzoncie, choć kilka poważniejszych urazów miało miejsce. Rudowłosa wysłuchała pieśni, próbując zrozumieć jak najwięcej z tego, co miało miejsce, choć skłamałaby mówiąc, że nie ma ochoty jak najszybciej znaleźć się gdziekolwiek indziej. Przyjęła szczodre upominki, które w jej opinii nie stały nawet blisko rekompensaty za wszystkie te koszmary, a gdy tylko wyczuła moment i okazję po prostu zwinęła się z tego miejsca razem z tymi, którzy chcieli jej towarzyszyć.
//zt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.