W pomieszczeniu tym znajduje się tyle poduszek, że chyba nie da się ich zliczyć w rozsądnym czasie - pokrywają niemalże całą, kamienną podłogę. Mają różny kolor, kształt - jedne z nich są wyjątkowo miękkie, inne zaś można użyć jak niewielkiego stolika. Znajduje się tu też kilka kocy, choć nie są one potrzebne gdyż w pomieszczeniu zawsze panuje idealna temperatura. W powietrzu roznosi się miły, kwiatowy zapach pzowalający się odprężyć. Atmosfera tego pomieszczenia sprzyja drzemką, ale też rozmyślaniu.
Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!
1 - Pod jedną z poduszek znalazłeś sakiewkę, a w niej 20 galeonów! Na pewno nikt już dawno ich nie szuka, prawda? Odnotuj zysk w odpowiednim temacie.
2 - Atmosfera w pomieszczeniu wprawia Cię w wyjątkowo senny nastrój. Czujesz, jak Twoje powieki robią się ciężkie, coraz trudniej jest Ci zachować pełnię przytomności. Może lepiej udać się do dormitorium, zanim uśniesz i zostaniesz tu na długie godziny?
3 - Zapach unoszący się w powietrzu sprawia, że wszyscy w pomieszczeniu wydają Ci się być tacy mili, tacy ciepli... Napełnia cię potrzeba przytulenia się do kogoś albo nawiązania z kimś kontaktu fizycznego - bez tego dopada cię smutek/pustka.
4 - Pomieszczenie nie wywiera na Ciebie żadnego szczególnego wpływu. Możesz w spokoju usiąść i się zrelaksować.
5 - Atmosfera w pokoju nakłania Cię do rozmyślań. Przez Twoją głowę przewijają się dobre wspomnienia, nawet te o których już dawno nie myślałeś. Czujesz ogromną potrzebę podzielenia się jednym z nich z Twoimi towarzyszami.
6 - Ktoś, kto był tu przed Tobą zostawił tu talerz jeszcze chrupiących ciasteczek! Jeśli zdecydujesz się jedno zjeść to...
Dorzuć kostkę:
1 - Czekoladowe, bardzo smaczne ciastko. Nic specjalnego. 2 - Ciastko zawierało w sobie odrobinę miłosnego eliksiru. Spoglądasz przychylniej na osobę, z którą tu przebywasz. 3 - Ciastko zawierało w sobie eliksir, który zmienia kolor twoich włosów na różowy - efekt trwa do końca wątku. 4 - Ciastko zawierało w sobie eliksir, który powoduje u Ciebie gwałtowny przypływ energii - efekt utrzymuje się przez trzy następne posty. 5- Ciastko zawierało w sobie eliksir, który na co najmniej trzy następne posty postarza cię o 5 lat. 6- Ciastko zawierało w sobie eliksir wzbudzający w Tobie chęć mówienia prawdy i szczerego wyrażania się przez cały czas trwania wątku.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Po przybyciu do wrót zamku rozdzielili się... Ale tylko na jakiś czas. W końcu co by to był za ślub, gdyby nie było po nim nocy poślubnej? I jaka by to była noc poślubna, gdyby on spał w dormitorium w lochach, a ona w wynajmowanym pokoju w kompletnie innym mieście? To się nie godzi! Wspólne dormitorium również odpadało, to też Vittoria wpadła na genialny plan którego mu nie przedstawiła, a jedynie posłała Maxa po piżamę. Sama również teleportowała się do siebie by umyć się szybko i przebrać w coś nie tak pięknego jak jej suknia ślubna, ale równie idealnego na romantyczny wieczór we dwoje. Chodziło oczywiście o piżamę w dinozaury. Ostatnio spała w komplecie z babeczkami na piersiach, ale ona nie nadawała się na tak specjalną okazję jak wieczorna schadzka z mężem na korytarzu na PIĄTYM piętrze. No właśnie. Piątym. Zorientowawszy się, że umówiła się z nim na trzecim przeczłapała równie gustownie ubranymi stopkami niżej. Jeśli znalazła go w holu, tak bez ostrzeżenia (i zapominając, że nie powinni zachowywać się głośno jeśli chcą pozostać niezauważeni) zawołała: "MĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄŻ" po czym pobiegła do niego i z impetem władowała się w chłopaka wskakując na niego w zależności od tego jak stał - od przodu lub na plecy. Gdyby był niższy zapewne ciężko by mu było utrzymać równowagę, albo zrobiła by mu tym krzywdę. Na szczęście smocze bluszcze są wytrzymałe, prawda? -Idziemy do góry - Idziemy oczywiście miało tu znaczenie "zanieś mnie". Byli małżeństwem tak? Należało ją przenieść przez próg - Do Miękkiej Komnaty - Dodała zadowolona ze swojego genialnego pomysłu zaciągnięcia go na noc do pomieszczenia pełnego poduszek.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wesela nie było, ale nocy poślubnej nie mogli odpuścić. Skoczył szybko do dormitorium, zafundował sobie prysznic oraz zmianę stroju i udał się na umówione miejsce. Przy okazji położył też spać Andrzeja, który miał już chyba dosyć wrażeń na dzisiaj, bo ślepia mu się same zamykały. Po cichu opuścił lochy. Nie miał zamiaru maszerować przez zamek w swojej piżamie, na którą składały się aż bokserki, dlatego zarzucił na siebie jakieś krótkie spodnie. Do kompletu oczywiście dopasował jedyne kapcie jakie miał i już był gotów na ponowne spotkanie Tori. Gdy zobaczył ją w piżamie w dinozaury, nawet się aż tak nie zdziwił. Żonka z krzykiem rzuciła się w jego ramiona i Max o mało co, nie zdążyłby jej złapać. Na całe szczęście udało mu się zachować godność i nie upuścić Tori na kamienną posadzkę. -Widzę, że ktoś tu się stęsknił za swoim mężem. - Dał jej buziaka w policzek i trzymając na rękach, zaczął maszerować na piątek piętro. -A co Ci tu nas topach wyrosło? Czyżby pocałunek prawdziwej miłości zamienił Cię w dinozaura? - Zażartował zauważając jej cudowne obuwie. W tym stroju nie było wątpliwości, że dziewczyna uwielbia wielkie jaszczury. Gdy dotarli pod miękką komnatę, z braku dostępnych rąk, kopem otworzył im drzwi. Mieli szczęście nie spotkać nikogo po drodze i pokój również był pusty. Ten dzień musiał być im przeznaczony na fałszywy ślub! Delikatnie odłożył Tori na poduszki i zauważył leżące niedaleko ciasteczka. -Patrz, jak wszystko idealnie przygotowane. W sam raz dla nowożeńców! - Podał dziewczynie tackę z wypiekami, a następnie sam się jednym poczęstował.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Najważniejsze jest żeby mieć dobrze poukładanie w głowie. Ślub bez znajomości. Noc poślubna bez wesela. To tera co? Dziecko bez seksu? Znając tych dwóch, to uznali by to za świetną inicjatywę i zaraz wymyślili jak to zrobić, więc może lepiej im nie podpowiadać kolejnych durnych pomysłów - mam wrażenie, że sami już sobie świetnie radzą. Ona nawet nie wpadła na to, by się czymś okryć. Tak jak nie przejmowała się faktem, że piżama to dwa cienkie kawałki materiału, pod które nie zakłada się bielizny... Dobrze, że nikogo nie minęła, bo widok jej w tym stroju był zarezerwowany teraz już tylko dla męża. O! Taka jest wierna, patrzcie państwo! Nie mogła mu przecież dać powodu, żeby chciał się z nią rozwieść. Choć nie poradził sobie gdy Taran Tori (to brzmi jak ksywka jakiegoś arcyzłoczyńcy) wpakował się w niego z ogromem swej miłości i upuściłby ją na ziemię, tak byłby to bardzo dobry powód do podpisania papierów rozwodowych. Jeszcze by go mogła pozwać o przemoc - chociaż w sumie to ona się w niego wpakowała... -Nie widziałam Cię aż... Nie liczyłam, ale długo. Oczywiście, że się stęskniłam - Długo to nie było, ale czyż w związku człowiek nie chce spędzać z drugą osobą każdej sekundy, a każda minuta nieznośnie ciągnie się jak godzina? Na buziaka w policzek odpowiedziała mu oczywiście uśmiechem. Dobra... Gdyby ktoś to zobaczył nie mając zielonego pojęcia jakie są z nich głąby, to na prawdę można by ich pomylić z prawdziwą młodą parą. -Tak. Całe życie czekałam na mojego księcia z bajki, który obudzi we mnie prawdziwe zwierze - Stwierdziła poruszając stopami i patrząc na nie przez chwilę, po czym wydając z siebie coś na kształt dinozaurzego dźwięku. Takie słodkie "Rawr". Następnie przeniosła znów spojrzenie na Maxa - W sumie wiesz. Ja mam pazury, ty masz ogon. Razem tworzymy prawie dinozaura - Nawet przez chwilę nie wątpiła w to, że ten wyłapie aluzję. Czy to na prawdę ta sama dziewczyna, która jeszcze kilka godzin temu miała problem z tym, że on jest nieletni? Solberg... Nie, przepraszam. Pan Sorrento-Solberg wyprał jej mózg. Drgnęła gdy ten zasadził kopniaka w drzwi. Dobrze, że dźwięk z tym związany nie był szczególnie głośny, a panna młoda bez przeszkód została wniesiona przez próg i odłożona. -Miękko. Ktoś miał genialny plan żeby tu przyjść - Skomplementowała sama siebie biorąc od niego ciasteczko. Przez chwilę zastanawiała się, czy to dobry pomysł jeść coś, co znalazło się w opustoszałym pokoju, ale widząc jak Max bezmyślnie się częstuje, sama nie pozostała w tyle. Jak się otruć, to razem. Ciasteczko nie smakowało normalnie. Coś z nim było nie tak, tego była pewna. I nie pomyliła się, bo faktycznie zawierało w osobie eliksir postarzający. Na jej szczęście różnica między 18 lat a 23 lata jest czymś niemal niezauważalnym, to też mogła mieć ze dwie zmarszczki na czole więcej i może większe worki pod oczami, ale zauważyłby to raczej tylko ktoś, kto bardzo dokładnie obserwował i zapamiętywał każdy fragment jej twarzy. Wprawdzie Max miał na to całkiem dużo czasu, ale czy był aż tak na niej skupiony?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Na całe szczęście nie musiała wnosić jeszcze skargi do sądu. Przemocy w rodzinie udało się uniknąć. Obydwoje mieli tak samo "poukładane" w głowach, dlatego też strach było myśleć, co jeszcze dzisiaj się przydarzy. Na razie jednak "zakochani" romantycznie maszerowali przez dwa piętra szkolnych korytarzy, bo ktoś pomylił ich docelową lokację. -Z godzinę jak nic! - To rozstanie było niemożliwe, jak można przeżyć tak długo bez swojej żony? Nie godziło się tak zostawiać partnerki, dlatego był tutaj. Gdyby ktoś się na nich natknął, pewnie uznałby, że to jedna z tych przesłodkich, uroczych parek, które robią sobie nocne wypady w poszukiwaniu prywatności. Jakże w błędzie by byli. Oprócz tego, że wzięli ślub, to przecież nic się nie działo, prawda? -A wystarczyło zejść do lochów. Czekam tam od sześciu lat. - Książę i jego jaszczur - kolejna cudowna baśń, która sama się piszę. Oni naprawdę powinni zostać autorami. Może jakiś dodatkowy hajsik by wpadł. Jej komentarz na temat ich fuzji w dinozaura skwitował wybuchem śmiechu. Bardzo dobrze załapał aluzję. -Słodkiego i raczej średnio groźnego, ale masz rację. Małżeństwo idealne! - Zdecydowanie Tori pozbyła się wcześniejszych oporów. W końcu, wiek to tylko liczba, prawda? Jej słodziutkie "rawr" było niezwykle urocze. Kto by pomyślał, że dinozaury mogą być aż tak przyjazne? Do tego lekkie i seksowne! Można by się było kłócić, kto komu prał mózg. Na pewno jednak dziewczyna zauważyła już, że nie musiała demoralizować Maxa, sam sobie świetnie z tym radził. Jego metoda otwierania drzwi nie była zbyt brutalna. Ważne jednak, że skuteczna! Musiał przyznać, że był to chyba jeden z lepszych pokoi, jakie znał w Hogwarcie, a na pewno wygodniejszych! -Masz rację, komuś należy się pochwała. - Puścił jej oczko, a w jego oczach znów pojawił się ten błysk. Samokomplementy były niezastąpione. Felix faktycznie nie pomyślał nawet, że z ciasteczkami może być coś nie tak. Po prostu wpakował sobie jedno do mordki. Gdy przełknął wypiek, poczuł, jak ogarnia go fala energii. To był znak, że nie musiał żałować tej decyzji. -Czy mi się wydaje, czy wyglądasz trochę.... inaczej? - Zauważył subtelną zmianę w jej wyglądzie, gdy zjadła ciasteczko. Nie chciał używać słowa "starzej", bo doskonale wiedział, że mogło to wywołać ich pierwszą małżeńską kłótnię. Z kobietami trzeba delikatnie w takich tematach. -Może zatańczymy? Nie mamy wesela, ale pierwszy taniec można zaliczyć! - Chciał rozładować trochę energii, która w nim drzemała.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Jeszcze? To znaczy, że zamierzał dać jej powody do wnoszenie na niego rozmaitych skarg? To dobrze, bo ona nie będzie raczej mu w tym dłużna i zapewne również ta mu bardzo wiele powodów. Mógłby w końcu wnieść skargę na to, że musiał ją nosić po schodach bo pomyliła piętra będąc w szkole od I klasy! To się nazywa skrajne nieogarnięcie życiowe. -Godzina?! Niemożliwe. Jestem przekonana, że co najmniej pięć - Stwierdziła z udawanym, ale jakże wielkim zaskoczeniem, że cierpiała z powodu samotności tak krótki czas. Na szczęście mąż był już przy niej i jak na razie nie zapowiadało się na to, że się to szybko zmieni. -Nigdy mnie nie zmusisz do zejścia do lochów, niedoczekanie twoje - Nie żeby schodziła tam na zajęcia, ostatnio do spizarni czy do kuchni. Musiała jednak wytrwać w swoim buncie i pozorine trzymać się z dala od ślizgońskiej przestrzeni. Zresztą, co gdyby ich ktoś zobaczył?! Gryfonka i Ślizgon to przecież zakazana miłość! -Co ty gadasz. Spójrz tylko na nas. Bylibyśmy najgroźniejszym dinozaurem na świecie. Ludzie by przed nami uciekali na drugi koniec kraju. Dzięki Tobie bylibyśmy wielcy, a dzięki mnie zabójczy - Cóż to za niewiara w nich?! Zresztą słodkie rzeczy są najbardziej niebezpieczne. Milusi, słodziusi, ale jak co to udusi - taki byłby z nich dinozaur! A właściwie nie udusi, tylko pożre. Śmiem przypuszczać, że w tym małżeństwie, to raczej on demoralizował ją. W końcu dla niej całowanie się z niemal zupełnie obcym facetem było jakaś granicą, której raczej nie przekroczyła by z byle kim. Jego podejście chyba było inne. Na szczęście okazał się nie być byle kim, więc czuła się przy nim w pełni swobodnie nawet gdy w grę wchodziły takie akcje. -Co dostanę w nagrodę poza pochwałą? - Spytała pykając do niego brwiami w sposób sugerujący jednoznaczną odpowiedź, co oczywiście wpisywało się idealnie w sposób, w jaki ze sobą rozmawiali. Przy tym oparła głowę o rękę i uśmiechnęła się do niego zalotnie. O... Zauważył. No, tego to się nawet autorka nie spodziewała. Vittoria jednak zerknęła jedynie na swoje dłonie, a nie widząc w nich żadnej zmiany, wzruszyła tylko ramionami i spojrzała na niego wzrokiem mówiącym "nie wiem co masz na myśli". Za to zabawne jest to, że Max naładowany energią też nie zmienił się jakoś szczególnie, a propozycji tańca spodziewała by się i bez ciasteczka. -Cantus Musica - W odpowiedzi wyjęła z buta (ta dziewczyna chyba naprawdę nie rozumiała do czego służą kieszenie) różdżkę i rzuciła zaklęcie mające pomóc im trochę w tym ich wariactwie, sprawiając że w przestrzeni rozbrzmiała muzyka. Następnie podniosła się i wystawiła dłoń w jego stronę - Może być? - Już jej się płakać chciało ze śmiechu, a nawet jeszcze nie zaczęli tańczyć.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wszystko się mogło zdarzyć, nie mogli wykluczyć żadnej opcji. Jak widać, przy tej parze nie ma rzeczy niemożliwych. Noszenie Tori przez dwa piętra nie było jeszcze taką katorgą. Co innego, jakby musiał ją tutaj targać spod ołtarza! Wtedy na pewno zawiadomiłby odpowiednie służby. -Czas się dłuży w oczekiwaniu na coś przyjemnego. - Ale on dzisiaj mądrościami sypał! No tego jeszcze nie było. -Jesteś tego pewna? Aż tak bardzo unikasz mężulka? - Nie miał jeszcze pojęcia o jej lęku przed ciemnością przecież. A nawet gdyby miał, zadbał by o odpowiednie warunki dla swojej żonki. W sumie, zabrzmiało, to prawie jak żonkil! -Chyba masz rację mój żonkilku. Takiego dinozaura świat jeszcze nie widział, piękny i potężny, uroczy i groźny... - No to teraz Tori już zostanie kwiatem, choćby miało się walić i palić. Ich fuzja w dinozaura zdecydowanie bardziej by pożerała delikwentów niż dusiła. Szczególnie, jeżeli smakowaliby kebabem, czy innym pysznym daniem. Człowiek o smaku frytek! To by było coś. Oczywiście, że pocałunek z obcą osobą nie był dla niego granicą. Czemu by miał? Przecież to nic takiego. Nie jest to deklaracja miłości od razu. W ich przypadku było inaczej, bo ten pierwszy raz dzielili przed ołtarzem. Takich momentów się nie zapomina. Coś czuł, że jego wnuki będą miał aż za dużo wesołych historii do słuchania. -Wszystko, czego tylko zechcesz. Powiedz tylko słowo... - Nie miał zamiaru wycofywać się z tej ich chorej gry. Był ciekaw, jak daleko może przesuwać granice i co jeszcze ta dwójka wymyśli. W tej chwili mogło iść to w każdą stronę. Od spontanicznego napadu na bank, po romantyczną noc w poduszkach. Skoro nie odpowiadała, nie miał zamiaru pytać dalej. Może to kwestia oświetlenia, albo efekt ciastek? W każdym razie nie była to najistotniejsza rzecz! Nie mógł nie zaśmiać się, gdy usłyszał discopolowy hit, który postanowiła wybrać na ich pierwszy taniec. -Lepiej wybrać nie mogłaś. - On też ledwo stał ze śmiechu. Niech ktoś rzuci na nich zaklęcie depresji, bo obydwoje się tutaj uduszą! Chwycił jej dłoń i dali się ponieść muzyce. Max nawet podśpiewywał tyle, ile mu sił w płucach starczało. Nie ma to jak pełen występ na żywo!
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Cholera! Mogła wpaść na to, żeby niósł ją aż od ołtarza. Niestety ona nie mogła się z nim teleportować, więc ostatecznie i tak musieli się rozdzielić. Jeżeli mają mieć razem spontaniczne wypady bóg wie gdzie, to na prawdę musiała nauczyć się teleportacji łącznej. Teraz miała do tego na prawdę dobrą motywację. -To kolejna rzecz, którą powinnam sobie zapisać... A właśnie, długopis się zmył - Ze smutkiem uniosła swoje ręce żeby pokazać mu, że nie ma już na nic zapisanych Zasad przez duże Z, jakimi miała się kierować pod wodzą swojego Sensei do spraw knucia. -Oczywiście, że unikam. Zobacz jak mi to dobrze wychodzi - Powiedział żonkil rozkładając ręce i prezentując, że jej próba nie widzenia się z nim skończyła się wspólną nocą w Pokoju Beztroski. W sumie, ta nazwa idealnie pasował do tej zwariowanej dwójki. To powinien być Pokój Sorrento-Solberg. -No własnie, małżu - Żonkil musiał natychmiast dostać swojego odpowiednika i myślenie nad tym nie zajęło jej dłużej niż dwie sekundy - Nigdy więcej w nas nie wątp - Dodała grożąc mu palcem, a oboje wiemy że jest to najgorsza groźba na świecie. Tutaj niestety tupanie nóżką nie przejdzie, bo na takiej masie poduszek chyba nie dało się dźwięcznie tupnąć. W sumie, to teraz groźba pożarcia była na równi z tymi dwiema, aczkolwiek dinozaur chyba nie może zjeść sam siebie... Chociaż i to pewnie by jakoś ogarnęli. To prawda, deklaracją miłości to nie była, ale Vittoria była jednak kobietą. Facet mógł całować się z kim chciał i dostawał opinię playboya. Gdyby ona to robiła, momentalnie została by puszczalską. Na szczęście co dzieje się w parku zostaje w parku. Tak samo jak to co dzieje się w pokoju pełnym poduszek również nie powinno wyjść poza te otaczające ich ściany. -Słowo - Kazał powiedzieć słowo, to powiedziała słowo. Doskonale wiedząc, że nie o takie słowo mu chodziło. Dlatego też chwilę później zreflektowała się - chcę się tu z Tobą kochać do białego rana. Co ty na to? - Powzięła próbę speszenia go bezpośredniością, z jaką rzuciła te słowa. Onieśmielony Max zdawał jej się być czymś tak egzotycznym jak speszona Tori, więc postanowiła dopisać do listy marzeń wywołanie w nim tego stanu. To była próba numer jeden. -Żono moja, serce moje - W tych ich szalonym tańcu oczywiście musiała wejść z nim też w piosenkarski duet. Szczególnie, że śpiewanie było jej jedyną umiejętnością artystyczną, więc była pewna, że akurat ona nie wysadzi im uszu. Choć prędzej pękną im płuca i żołądki, bo mięśnie w tamtych okolicach były bez przerwy spięte, a ona już kilkukrotnie przy nim miała zaszklone ze śmiechu oczy. Zdecydowanie robienie makijażu na spotkania z tym ślizgonem to głupota, teraz już tego błędu nie popełniła. Tym bardziej, że i bez niego była na prawdę ładna i uważała, że ie ma się czego wstydzić.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Bardzo dobrze, że ten pomysł jej nie wpadł do głowy, bo miałaby martwego męża podczas nocy poślubnej. Średnio przyjemna wizja, chociaż i tutaj fani by się znaleźli. Dziwni ludzie chodzą po świecie. Max też już odliczał dni, kiedy będzie mógł się udać na egzamin z teleportacji. Jak to ułatwi mu życie! -Masz rację! Czyli jednak to zwykłe pisadło było. - Sam nie zwrócił aż takiej uwagi, w końcu miał zaledwie jedno zadnia napisane na ciele. Tori z kolei miała prawie całą książkę. -Jak Ty teraz zapamiętasz zasady, bez podpowiedzi? - Nie miał zamiaru powtarzać dwa razy tej samej lekcji, więc lepiej żeby żonkil sobie je zapamiętał. Następnym razem będą już przerabiać coś o wiele bardziej skomplikowanego, a przecież do tego trzeba mieć opanowane podstawy! -Jesteś w tym mistrzynią! - Był ciekaw, czy następne dni też tak sprawnie będzie unikać jego towarzystwa jak dzisiaj. W końcu godzina bez interakcji to nie lada sukces! Dobrze, że nie mieli innych znajomych, czy partnerów, z którymi chcieliby spędzać czas. A lekcje? Kto by się tym przejmował! Małżeństwo dużo ważniejsze! -Czyli Ty zostałaś pięknym kwiatkiem, a ja oślizgłym małżem? Żądam równouprawnienia w tym związku! - Nie przeszkadzała mu ta ksywka i bardzo dobrze pasowała do tego duetu. Podobało mu się w ich relacji to, że wychodziło to naturalnie. Żadne z nich nie musiało na siłę wymyślać, co powiedzieć, czy zrobić. Wydawało się, jakby znali się od kołyski i doskonale wiedzieli,jak ze sobą rozmawiać. -Ani bym śmiał! Od teraz tylko pewność siebie! - Jakby tego Maxowi brakowało. Świat pewnie wyglądałby inaczej, a do tego nie doszłoby do wielu zdarzeń. Na przykład do dnia dzisiejszego. Gdyby Tori była w stanie go speszyć, żadnego ślubu by nie było. Niestety miała rację. Kobiety całujące się z przypadkowymi obcymi nie miały najlepszej opinii, co dla Felixa było po prostu chore. Patrząc na taką Olivię, nie widział w tym nic złego. Przecież każdy miał prawo lubić pocałunki. Czym różniło się to od miłości do takiego np. żeglarstwa? Dla Maxa niczym. -To żeś się postarała. - No tak, następnym razem będzie uważniej dobierał treści swoich wypowiedzi. Jednak jego szanowna żonkilka nie poprzestała na "słowie". Czy spodziewał się takiej odpowiedzi? Trochę tak, trochę nie. W końcu to ona miała wcześniej opory przed byciem pedofilem. -Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. W końcu, to nasza noc poślubna! - Zbliżył się do niej i opierając na poduszkach, nachylił się nad swoją żoną i pocałował. Tym razem nie był to aż tak delikatny pocałunek, jak przy ołtarzu. Był dużo pewniejszy i namiętny, a na pewno dłuższy. Po chwili jednak przygryzł lekko jej dolną wargę i wyprostował się. W końcu czekał ich jeszcze pierwszy taniec! Felix czuł się coraz bardziej bezkarny w tej relacji. Ciężko powiedzieć, czy to dobrze, czy nie. To, co zaczęło się jako żart, zaczęło wyglądać.... Właśnie, co tu się właściwie zaczynało dziać? -No, no widzę, że mam utalentowaną partnerkę! - Skomentował jej wokal i kocie ruchy. Dzięki uzyskanej w ciastkach energii, Sorrento-Solberg mógł przetańczyć tak całą noc. A przynajmniej na to się tutaj zapowiadało.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Nekrofilia to raczej nie jest krąg jej zainteresowań. Bliznofilia, jeżeli coś takiego istnieje, to jedyna filia z jaką Vittoria się kolegowała. Czymś trzeba było zastąpić utraconą relację z rozsądkiem, co dzisiaj objawiało się w każdej możliwej chwili. Tori miała coraz mniejszą pewność gdzie właściwie względem Maxa stoją jej granice, bo bez przerwy przekraczali kolejną i kolejną zarówno w rozmowie jak i zachowaniu względem siebie. Zupełnie tak, jakby jutra miało nie być. A może nie będzie... Nigdy nic nie wiadomo. -Myślę, że mój nauczyciel zlituje się nade mną i przerobi wszystkie zasady ze mną jeszcze raz. Bardzo dokładnie - Zatrzepotała rzęsami stając się w tamtej chwili nieporadną uczennicą, która potrzebuje żeby jej nauczyciel się nią zaopiekował. Nawet przyjęła postawę uroczej i zagubionej, co choć zupełnie gryzło się z jej codziennych charakterem, to wyglądało całkiem wiarygodnie. -Zobaczysz co będzie, jak dla odmiany nie będę Cię chciała unikać - To mówiąc posłała mu złowrogi uśmiech. No, bo skoro próba nie spędzania z nim czasu kończyła się tak, że wszystko inne poszło w odstawkę, włącznie z lekcjami - to co się stanie, gdy się przestane opierać? Zrosną się w jednego dinozaura? -Możesz być jeszcze Szczeżują. Chcesz być Szczeżują? - Po pierwsze, Szczeżuja to też małż. Po drugie powtórzyła to słowo dwa razy mimo że nie musiała, bo bardzo jej się podobało jaj ono brzmi. Szczeżuja. No spróbujcie to przeczytać bez uśmiechu! Dziewczyna też była w tej chwili zakochana... W ich relacji! Na prawdę, jeszcze nigdy jej się coś takiego nie zdarzyło. I tak, powiem to. Nawet z Lucasem NIGDY nie dogadywała się tak dobrze, nawet wtedy gdy byli ze sobą szczęśliwi. Sorrento-Solberg było czymś na tyle kosmicznym, że nie da się tego opisać ani mugolskimi, ani magicznymi słowami - świat jeszcze nie zna dobrego określenia na tą relację. -To dobrze. Chociaż Twoja dotychczasowa nieśmiałość była bardzo urocza - Stwierdziła szczerząc się do męża, nie przestając się z nim droczyć. No dobrze, przestała gdy uznał, że noc poślubna nie byłaby nocą ślubną bez seksu do samego rana i po prostu się do niej zbliżył. Wcześniej lekko nadepnęła na granicę, gdy przypieczętowali pocałunkiem swoje małżeństwo. Teraz ją po prostu przesunęła kopniakiem, nie mając pojęcia jak daleko poleciała. Wplotła bowiem palce jednej ręki w jego włosy, zaciskając je między nimi. Odwzajemniła mu pocałunek w taki sposób, żeby dać mu do zrozumienia, że zdecydowanie nie musi być delikatny. A gdy lekko ją przygryzł, zamruczała przy tym uchylając ponownie usta i unosząc kąciki ust. Tak, to zdecydowanie było przyjemne. Nawet sobie nie zdawała sprawy, jak strasznie brakuje jej takiej bliskości z facetem. Nawet jeśli była w pełni niezobowiązująca. -Pomyśl, że nasze dzieci to odziedziczą! Małe Sorrento-Solbergi - Powiedziała z ogromnym entuzjazmem - Blond wysokie aniołki - Dodała z taką pewnością, jakby nie było innej opcji na dziedziczenie po nich genów.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Jej bliznofilia musiała być teraz w raju, skoro szrama na torsie Maxa od wielu godzin była odsłonięta. Czy specjalnie nie zakładał koszulki? Trochę tak, trochę nie. Skoro i tak mieli tu spać, to po co się za mocno ubierać? Poza tym #wolność_dla_golasów! Gdyby jutra nie było, Max miał miliony planów. Gorzej, że dzień się już kończył i nie zdążyłby ich zrealizować. No, ale przynajmniej mógł spędzić ten czas z Tori. -Przerobić... - Powiedział z chytrym uśmieszkiem, podchodząc powoli do niej. -To ja mogę Ciebie, mój żonkilku... - Nachylił się, by wyszeptać jej do ucha koniec zdania. -I to baaaardzo dokładnie. - Może i taka postawa gryzła się z codzienną Tori, ale tego Max już nie wiedział. Jego nozdrza ogarnął słodki zapach gryfonki i nawet jakby chciał, nie mógł powstrzymać się, aby nie złożyć kilku szybkich pocałunków na jej odsłoniętej szyi. -Wtedy chyba przykleisz się do mnie na stałe! - Żarty żartami, ale jakby przyszło jej na myśl, żeby go w ten sposób ograniczać, pozew o rozwód jechałby szybciej niż rozwijała się ich relacja. To była chyba jedyna granica, której nie pozwalał ludziom przekraczać. Ktoś próbuje mnie kontrolować? No to do widzenia i miłego życia. -Szczeżuja brzmi jakoś tak mniej... Adekwatnie? - Małż przynajmniej nawiązywał do jego roli w tym związku a taka szczeżuja? Nieee.. To się kupy dupy nie trzymało. Ta ich relacja również była czymś, czego Max jeszcze wcześniej nie doświadczył. Swoboda z jaką potrafili się dogadać i ich otwartość na swoje debilne pomysły była ogromna. Jakby ktoś kiedyś stworzył dwie takie same kupki gliny i zabronił im się spotykać przez tyle lat! -Dla mojego żonkila mogę być wszystkim. Problem tylko w tym, że nie tak łatwo mnie onieśmielić. - Puścił jej zawadiacko oczko. Akurat to już na pewno wiedziała. Granice Felix miał praktycznie nieistniejące. To co działo się w tym pokoju przechodziło jego wyobrażenia o tym spotkaniu. I to chyba pod każdym względem. Gdy Tori zamruczała w reakcji na jego pocałunek nie mógł nie unieść jednego kącika ust. Ten uśmiech zawsze pojawiał się, gdy był ironiczny lub zadowolony z siebie. Teraz zdecydowanie była to ta druga reakcja. -Widzę ktoś tu się rozpędza. Już planujesz nasze potomstwo? - Wątpliwości co do urody tych dzieci nie było. Dwoje urodziwych ludzi musiało spłodzić prześliczne małe bobaski. Co do aniołków miał już większe wątpliwości, jeżeli maluchy szły by w ślady swoich rodziców i były skrajnie nieodpowiedzialne.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Wielokrotnie orgazmy na widok jego blizny to jeden z wielkich plusów tego małżeństwa. Wiedzała dziewczyna kogo sobie przuygruchać. Wysoki, przystojny, zabawny, z blizą i chodzący bez przerwy półnago - a przynajmniej przy niej. Ah, no i ma matkę której była fanką. Ideał. Nawet już zapomniała, że był niepełnoletni. Nagle magicznie przestało ją to obchodzić. Miała ważniejsze priorytety niż przejmowanie się jego wiekiem - choćby ich poważne przedsięwzięcia! Przysięgam, że ona przyjdzie na mecz z którymś z dwóch stworzonych przez nich transparentów, choć jeszcze nie wiedziała którym. Jak na razie wzystko przemawiało za kebabami, ale miała czas na decyzję. Chcąc nie chcąc gdy poczuła na swoim uchu ciepłe powietrze wydobywające się z jego ust musiała zadrżeć. Pewnych odruchów organizmu nie da się w pełni opanować. -Bez zasad? - Wyszeptała gdy ten dotknął wargami jej szyi. W życiu by nie pomyślała, że ktoś, z kim jej rozmowy opierają się w 99% na żartach jest w stanie kilkoma słowami (nadal zakrawającymi o żarty) i samą swoją bliskością , wywołać w niej tego typu reakcję. Sprawić, że powietrze wokół wydawało jej się gęstsze, a oddech trochę jej się spłycił. Przełknęła ślinę starając się nie myśleć o jego zapachu, który teraz nie był już związany ani z kebabem, ani z wodą z fontanny. Ani nawet z Andrzejkiem. Żel pod prysznic, naturalny zapach ciała ślizgona. Cudowna woń. -Nie, tak nie możemy zrobić. Kiedy cię będę zdradzać, jak się nie będziemy rozdzielać? - Kategorycznie żadnego sklejania się ze sobą. Musi przecież dbać o swoich licznych absztyfikantów, żeby nie poczuli się gorsi, prawda? W końcu był jeszcze... No. Tamten jeden, tamten drugi. I ten trzeci z włosami. Było ich bardzo dużo! Zgodziła się z tym, że Szczeżuja nie pasuje. Pozostał więc zatem żąkil i małż. Ej! Jak to się ładnie wszystko łączy. Lecąc do niegi następnym razem przez pół korytarza będzie mogła zawołać cokolwiek na M, a ten i tak zareaguje! No bo Max, Mąż, Małż - wszystko na tą samą literkę, żeby ułatwić jej zycie. -A co, jak uda mi się to zrobić? Jak uda mi się sprawić, że się chociaż zarumienisz? - Spytała czując w tym wszystkim zew przygody. Trochę ją zaskoczył tym, że idealnie wyczytał jej intencje. Na prawdę dogadywali się lepiej niż powinni z logicznego punktu widzenia. Niemal jakby siedział w jej głowie i wyłapywał sobie co którąś myśl, żeby użyć jej potem przeciwko niej. -Oczywiście, że tak. Dwójka tak genialnych ludzi musi przekazać swoje geny dalej. Ktoś musi niszczyć świat za nas, jak już będziemy chodzić o kulach. Albo z chodzikiem - Odpowiedziała machając różdżką i zmieniając muzykę rozbrzmiewającą w powietrzu na coś mniej chorego.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Znów, nie był do końca taki pewien kto tu kogo przygruchał. Zdanie jednego prowadziło drugą osobę do akcji, co krok po kroku doprowadziło ich tutaj. Jego też już nie obchodziły powody, rozsądek, granice... Nie żeby wcześniej jakoś mocno się tym przejmował, ale teraz wyczuł, że może sobie pozwolić na wiele. Zbyt wiele. Jednak dopóki Tori nie wyrażała sprzeciwu on sam nie widział w tym nic złego. Sam miał już plany co do zbliżającego się meczu, ale chętnie wesprze ruch swojej małżonki. Szczególnie, że przecież mieli walczyć o najważniejsze rzeczy na całym świecie! -Bez nawet. Najmniejszej. Zasady. - Wymruczał stawiając po każdym słowie przerwę na kolejny pocałunek. Czuł jak ostatnie nitki łączące go z rozumem powoli zaczynają puszczać. Czuł przyspieszone bicie serca i płytszy oddech Tori. Miał jeszcze na tyle resztek rozumu, że był w stanie to przerwać. Co tam, jakby mu zależało w tym właśnie momencie odwróciłby się i wyszedł. Pozostawało tylko to jedno pytanie. Czy tego właśnie chciał? Reakcja jego żony mówiła dobitnie, czego oczekiwała od swojego małża. On jednak podjął szybką męską decyzję, aby jeszcze chwilę pozostać porządnymi ludźmi. Odsunął się od niej posyłając spojrzenie w stylu "Nie ma tak dobrze". Rozłożył się wygodnie na poduszkach, okładając na bok swoją różdżkę. Nie chciał żeby jakiś patyk mu się teraz wbijał w poślady. -Dokładnie o tym samym pomyślałem. Nie chcę, żeby każdy mój trójkąt obejmował moją żonkilkę. Nie ważne jak bardzo ją kocham. - Żadne z nich nie brało ich związku na poważnie i było to piękne. Nie musieli przejmować się zasadami, czy ograniczeniami... Po prostu szli za ciosem i nie myśleli o tym, co będzie jutro. -Jeżeli dasz radę, będę Twoim niewolnikiem przez cały dzień. - Czy było to mądre? Nie. Czy była to pierwsza myśl w jego głowie? Absolutnie! Wątpił, że ktoś jest w stanie do tego doprowadzić, ale zawsze chętnie przyglądał się próbom. Jeżeli zaś chodziło o czytanie jej myśli? Max zawsze był w tym dobry. Nie zawsze jednak to wykorzystywał, co było ważne. W końcu nie odkrywa się wszystkich kart od razu, prawda? -No dobra, ale wynajmujemy niańkę! Mam napięty grafik, rozumiesz... - Dzieci były w jego życiu jeszcze większą abstrakcją niż poważny związek. Sam nie wiedział, jak by zareagował jakby coś takiego mu się przydarzyło, dlatego był człowiekiem uważnym. Nie chciał marnować swojej młodości na zmienianie pieluch i inne takie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Dobrze, że Vittoria była taką osobą, która otwarcie zareagowała by gdyby miała coś przeciwko. Dlatego mógł być pewien, że później nie oskarży go o nic, nie będzie miała mu za złe tego do czego doprowadzą ich żarty i broń boże nie pozwoli żeby cokolwiek z tego wypłynęło poza ten pokój. Ewentualnie poza ich rozmowy, bo tych zamierzała przeprowadzić z nim jeszcze wiele. Nie co dzień znajduje się równie porypaną duszę jak własna, nie można jej było tak łatwo wypuścić - a ona jeszcze uprościła sobie to zadanie biorąc z nim ślub. To nie tak, że tego oczekiwała, ale... Ale musiała przyznać wprost - myślała o tym. Trudno było tego nie robić, gdy całuje cię po szyi pół nagi facet, który fizycznie odpowiadał jej pod każdym względem. Dlatego z każdą kolejną sekundą jej świadomość była trochę przyćmiona, a ona coraz mniej panowała nad reakcjami organizmu. Widziała jednak po nim, że ma podobnie, więc nie czuła się z tym wcale źle. I ona usiadła na poduszkach przekładając dość krótką różdżkę między palcami i przez chwilę na nią patrząc, a potem wracając spojrzeniem ku małżowi. -Tylko trójkąt? Nie wiedziałam, że jesteś tak nudny Małżu - Powiedziała odkładając różdżkę i udając, że liczy coś na palcach. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... Złączyła palce i przeciągnęła się wydając przy tym z siebie charakterystyczne westchnięcie, które miało za zadanie pokazać mu, że nie dowie się jak daleko miała zajść ta liczba. -Wiesz, że niewolnik robi wszystko czego chce jego Pani, tak? - Spytała chcąc się upewnić, że wiedział na co się w tamtej chwili godzi. Oj taka nagroda była warta próbowania do śmierci. Kto nie chciałby mieć osobistego sługusa choćby na jeden dzień? Już to widziała. Śniadanko do łóżka, masaż... W sumie jako mąż też mógł to robić. Będzie musiała wymyślić coś więcej. Coś szalonego. Ale najpierw to wygrać. -Zgoda - Odpowiedziała mu jeszcze nim przeszła do drugiej próby onieśmielenia go - Właściwie... - Zaczęła podnosząc się do góry po to by przenieść się na jego nogi. Położyła dłonie na ramionach Maxa zbliżając się niebezpiecznie do jego warg i gdy była już na prawdę blisko, to były na prawdę milimetry, skorzystała z tego, że byli przy sobie dość rozluźnieni - popchnęła go zmuszając do tego, by się położył. Samej zawisając na nim - To Ty wiesz w ogóle jak się robi dzieci? - Przechyliła lekko głowę pozwalając by jej blond włosy zsunęły się z ramienia i zawisły z jej prawej strony.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
No Max raczej nie był z tych co chodzili i krzyczeli o takich sytuacjach. Ewentualnie dzielił się co lepszymi podbojami z jedną czy dwoma osobami. Ale nawet w takiej sytuacji raczej nie sypał nazwiskami. Zazwyczaj ograniczał się do ogólnego opisu dziewczyny. Przecież dżentelmenem też trzeba być. Ślub nie był tutaj wcale potrzebny. Dzisiejszy wieczór mógł się zakończyć w tym pomieszczeniu nawet bez tak pięknej ceremonii, ale stworzyła ona na pewno trudną do podważenia okazję. Zdziwiłby się, jakby w tym momencie nie myślała o oczywistym. Nastrój, muzyka, poduszki... Wszystko aż się prosiło aby to wykorzystać. To też Felix miał taki zamiar, tylko musiał do tego odpowiednio podejść. Nie będzie się tu przecież od razu na nią rzucał. To nie jego styl. Zdecydowanie, nie jego styl. -Wybacz, że jestem a mało rozrywkowym małżem. Chyba musisz mi pokazać, jak balują prawdziwi mężczyźni. - Roześmiał się na jej gest liczenia. Może nie wątpił w to, że dziewczyna ma w życiu doświadczenie, ale jakoś nie wyobrażał sobie orgii z jej udziałem. Oczywiście, mógł się mylić. Chętnie by usłyszał tę historię. -Oczywiście, że wiem. Chyba, że zorganizuje jakiś bunt... - Solowy bunt niewolników? Taaaak, to brzmiało, jakby miało się udać. Bez wątpienia. Mimo, że wątpił w sukces Tori w zawstydzeniu go, nie mógł powstrzymać się przed myślą, że bycie jej niewolnikiem na dobę, mogłoby być bardzo ciekawym zjawiskiem. Czyżby kazała mu przebrać się za Velociraptora i chodzić tak po szkole? Nie zdziwiłby się. Jako mąż najpierw musiał zorganizować jej kolację, którą obiecał jak się spotkali. Wszystko było już praktycznie załatwione! Sprytnie go zmyliła. Był przekonany, że przymierza się do kolejnego pocałunku, a tu PAC! Rozłożyła go na łopatki i to dosłownie. To się nazywa wykorzystanie sytuacji. -Widzę, ktoś tu ma krzepę. - Skomentował z uśmiechem. Gdyby spiął mięśnie, pewnie tak łatwo by go nie popchnęła. Jednak faktycznie był teraz bardzo rozluźniony, a jego czujność, uśpiona. Czwarta zasada knucia poszła się jebać. -Wolisz odpowiedź słowną, czy demonstrację praktyczną? - Odpowiedział pytaniem na jej pytanie. Niewinny to on już nie był i to od jakiegoś czasu. Nie dziwne jednak, że Tori miała wątpliwości. W końcu jakby nie patrzeć, był jeszcze smarkaczem. Cóż, trafiła akurat na gówniarza, który nie takie doświadczenia miał już za sobą. Od niej tylko zależało, czy weźmie to jako zaletę, czy wadę.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
W takim razie Vittoria była bardzo ciekawa jak zamierza ją tej 'jednej czy dwóm' osobom opisać. "Moja żona, blond anioł, świetny tyłek, zimne ręce"? Od razu by było wiadomo o kogo chodzi, choć moja żona zapewne byłoby niecodziennym wtrąceniem i raczej nikt by się tego nie spodziewał. Ona na razie zrobiła sobie jedynie w domu zdjęcie w sukni ślubnej nim się przebrała i zastanawiała się co z nim zrobić. Szczerze mówiąc wątpię, czy bez tej ceremonii by do tego doszło. Gdyby nie ślub, zapewne nie mieli by tak ogromnej głupawki. I gdyby nie ta głupawka, to skończyło by się na żartach w parku i pożegnaniu, samotnym powrotem do domu. Ich chore umysły trzeba było rozwinąć, pielęgnować i doprowadzić do tego stanu - dopiero wtedy w Tori umarły wszelkie opory względem tego tu Małża. - Skarbie, ale Ty wiesz, że ja nie jestem prawdziwym mężczyzną, więc nie mogę Ci pokazać jak oni balują? Znaczy... O ile ostatnio sprawdzałam, to nie byłam mężczyzną - To mówiąc spojrzała ostentacyjnie w dół na spodenki swojej piżamy, ale nic tam nie sterczało. Nadal była w pełni kobietą. Kobietą, która nie miała do czynienia z orgią. Była grzeczniejsza niż na to pozowała, znacznie grzeczniejsza, choć po tym co się działa Max mógł o niej mieć zupełnie inne zdanie. Cóż, to on tak dziwnie na nią wpływał. Nie jestem tylko pewna, czy to dobrze, czy źle. -Sam chcesz bunt organizować? Beze mnie? Tak się nie godzi - Pomoże mu w tym buncie niewolników i... Zaraz. To miałby być bunt przeciwko niej, także chyba nie mogła w tym pomóc. Tym bardziej, że w planach było już kazanie nosić się przez cały dzień (a potem może jednak nekrofilia), ewentualne ubranie chłopaka w jakąś małą czarną, żeby pokazał swoje seksowne nóżki szerszej publice. Taka była silna, taka władcza. Widzisz Max? Aż się chce być niewolnikiem takiej osoby! -Zaskocz mnie - Rzuciła w odpowiedzi obniżając się ale tylko po to, by oprzeć się teraz łokciami po obu stronach jego głowy i trochę zbliżyć ich twarze do siebie. Cóż, ona też już dawno miała zdjęty pas cnoty - w końcu była dość długo w związku. Może nie mogła się pochwalić tak bogatym doświadczeniem jakie on zapewne miał, ale nie była w tym zielona.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
To już byłby opis zbyt mocno wskazujący na konkretną osobę. Felix raczej by się ograniczył do "niezłej, starszej gryfonki", czy czegoś podobnego. Nie musieli przecież znać szczegółów. A wspomnienie o małżeństwie... Jeżeli świat się w końcu o tym dowie to już i tak będą wiedzieli, co dzieje się w sypialni małża i żonkila. On sam raczej widział mnóstwo scenariuszy, które nie musiały zawierać ślubu, a mogły ich tutaj zaprowadzić. W końcu chore umysły działały nieprzewidywalnie prawda? No i do tego był dość pewny siebie i swojej siły perswazji. Jeżeli Tori potrzebowała głupawkowej więzi, dało się to załatwić bez problemu i nagabywania dziwnych ludzi w parku. -Naprawdę? Kurcze to mnie zmyliłaś! - Nie miał wątpliwości co do płci swojego żonkilka, ale przecież nie takie rzeczy na świecie się działy. Szczególnie, jeżeli się nie działy i tylko się z nich żartowało. Jego wzrok odruchowo jednak poleciał w dół, za jej oczami. Orgia nadal mu do niej nie pasowała, ale zdecydowanie była możliwość, że miał ją za bardziej śmiałą niż była. W końcu z tej strony dała mu się poznać. -Kto powiedział, że Cię nie zaproszę? Nie wiem tylko jakby o miało wyglądać. - Wizja rozdartej Tori między chęcią buntu przeciw samej sobie, a ukaraniu Maxa niewolnika wywołała u niego kolejną salwę śmiechu. Może niewidzialna ekipa by pomogła? W każdym razie nawet jarała go myśl o byciu jej niewolnikiem. Z tymi pomysłami w jej pięknej, anielskiej głowie mogło być bardzo ciekawie. A jak powszechnie wiadomo, Sorrento - Solberg miał zapędy masochistyczne.
+18
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Sro Maj 13 2020, 03:04, w całości zmieniany 1 raz
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Kiedyś świat się pewnie o tym dowie - w końcu czeka ich albo wesele, albo wielka impreza rozwodowa. Jedno z dwóch na pewno. Albo oba. Poza tym mógł być pewien, że przy ich następnym spotkaniu wymsknie jej się nazywanie go Małżem - i choć może nie każdy w pierwszej chwili zrozumie w czym rzecz, to jeśli jednak do tego dołączy Żonkil, nie pozostawią żadnych wątpliwości skąd pochodzą te ksywki. Śmiem twierdzić, że w parku to oni byli tymi dziwnymi ludźmi, a człowiek który zaczepiły był normalny. I na prawdę powinni mu wysłać jakieś czekoladki na przeprosiny, ale w sumie nie mieli pojęcia jak się nazywa, więc... Cóż. Pozostało liczyć, że ten zapomni i przejdzie z tym do porządku dziennym, zamiast bać się wchodzić do parku. Za stwierdzenie zmyłki dostało mu się niezbyt silnie z pięści w ramie, ale jednocześnie otrzymał też uśmiech od ucha do ucha, co stanowiło dwa zupełnie różne sygnały dla niego. Rozgniewał i rozbawił żonę jednocześnie, to się dopiero nazywa talent! Choć ten gniew właściwie nie istniał, co nie zmienia fakty że kuksaniec w ramię mu się należał. -Mam dziwne wrażenie, że to się może skończyć na wzajemnym zniewoleniu - Stwierdziła nie widząc innej opcji niż ta. Inaczej nie dadzą rady tego połączyć, ale wtedy to dla niej żadna wygrana. Po prostu nie dopuści do buntu u tyle. Max będzie bardzo szczęśliwym buntownikiem. Najszczęśliwszym na świecie, nie w głowie mu będzie sprzeciw.
+18
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Obydwoje byli jeszcze nieświadomi, że pewnie w pierwszej kolejności dowiedzą się o tym bardzo nieodpowiedni ludzie. Gryfonka nie miała pojęcia o relacji Maxa z Lucasem i Kath, którzy mieli być przecież współorganizatorami zbliżającej się imprezy. Na pewno wiele osób po prostu zdziwi się na wiadomość, że Felix tak łatwo dał się zaobrączkować. Nawet jeżeli chodziło o impuls głupawki. Był pewien, że mężczyzna długo nie zapomni osobliwej ceremonii, jaką miał okazję prowadzić. W końcu, nie jest to coś co spotyka się codziennie. Dobrze, że prawdopodobnie nigdy więcej się już nie spotkają. Max syknął cicho, gdy Tori przywaliła mu z pięści w ramię. Może nie koniecznie odczuwał ból, ale niech kobieta ma chociaż na chwilę wyrzuty sumienia. Ta karuzela śmiechu zdecydowanie była nie do zatrzymania. A przynajmniej tak się wydawało. -Wzajemne zniewolenie? Nie wiedziałem, że Cię to kręci. - Co miał poradzić, że tak mu to zabrzmiało? Po prostu musiał. I tak już nie było chyba między nimi tematów tabu.
+18
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Z jednej strony ostatnie czego by chciała, to żeby Lucas się o tym dowiedział. Z drugie jednak... Kurcze, daje to pewnego rodzaju satysfakcję. Nie była mściwa, ale na pewno uznano by to za świetną zemstę - poderwać najlepszego kumpla swojego ex. A co dopiero poślubić! Nie miała wyrzutów sumienia, przykro mi. Jak będzie marudził, znowu dostanie. I znowu pewnie nic nie poczuje, bo choć była w stanie go położyć chwilę później, tak szczególnym siłaczem to ona nie była. Nawet jeśli gdzieś wewnątrz niej istniało przekonanie, że potrafi się bić. Tylko czym ono było poparte, to już nie wiedziała. -Kręcą mnie blizny i dobijanie do ściany, ale wzajemnie zniewolenie w ostateczności też ujdzie - Skomentowała niby to obojętnie wzruszając ramionami. I choć nadal pozostawali przy droczeniu się, tak obie informacje przed "ale" były w pełni prawdziwe - o jednej z nich przekonał się zresztą już w parku.
+18
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Noc, jak noc, choć ta była całkiem przyjemna. No, przynajmniej do czasu, gdy robił obchód po szkolnych korytarzach. Co prawda nie była jego kolej, ale nie potrafił i tak zasnąć, więc chciał jakoś się rozładować. Myślami szybował wokół przyjemnych dla niego tematów i bynajmniej tym razem nie był to quidditch, gdy usłyszał plotki pośród obrazów. Przystanął, podpytując je z wesołym uśmiechem, o czym tak szczebioczą o tej porze, gdy zazwyczaj śpią. Cóż, odpowiedź nie spodobała mu się. Jeszcze nie chciał całkowicie uwierzyć, ale gdy Irytek zaczął się śmiać, układając dość sprośny wierszyk, poczuł gwałtowny wzrost irytacji. Jak można tak spieprzyć komuś humor? Wróć, jak można być na tyle głupim? Dotarł do pokoju, o jakże wdzięcznej nazwie, całkiem szybko. Zza drzwi słychać było muzykę i nie tylko. Och, doprawdy... Poziom zażenowania zachowaniem podopiecznych jedynie wzrósł, kiedy odkrył, że nie zabezpieczyli drzwi. Wszedł po cichu do środka, choć podejrzewał, że byli tak zajęci sobą, że nie zauważyliby nawet orkiestry dętej. Wycelował różdżką w ubrania delikwentów, rzucając niewerbalne duro, przemieniając rozrzucone ubrania dzieciaków w kamień, a następnie, nie przestając celować w nie różdżką, rzucił bez słów lapifors i kamienie z ubrań zostały przemienione w króliki, które natychmiast zaczęły kicać po pokoju. - Wybaczcie, że przeszkadzam, ale nie mogłem się powstrzymać przed treningiem z transmutacji - rzucił chłodnym, wściekłym tonem. Odnalazł spojrzeniem różdżki dzieciaków i rzucając krótkie accio, przywołał je do siebie. Niech nie myślą, że unikną kary. - Gratuluję panno Sorrento łamania nie tylko szkolnego regulaminu, ale prawa przez seks z nieletnim. Czekam na kreatywne tłumaczenie - dodał, patrząc wprost w twarz Gryfonki.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Oj Lucas to raczej na pewno się dowie, pytanie tylko czy połączy kropki na tyle, żeby wiedzieć kto był tajemniczym blond aniołem. Marudzić nie miał zamiaru, zbyt miło spędzali czas, żeby to psuć humorkami z dupy. -Zapamiętam sobie na przyszłość. - Łobuzersko się do niej uśmiechnął. W końcu mieli przed sobą długie, szczęśliwe pożycie małżeńskie. Tak przynajmniej się zapowiadało. To, co się potem zaczęło dziać, przysłoniło im zdrowy rozsądek. Żadne z nich nie pomyślało, żeby zabezpieczyć drzwi (a co dopiero siebie). Całkowicie pochłonęła ich chwila i to, co wyprawiało się z ich ciałami. Gdy Tori usiadła na nim, jego twarz przybrała błogi wyraz, a całe otoczenie rozmyło się. I właśnie wtedy, ta piękna, intymna chwila została zakłócona przez pojawienie się Walsha. Max siedział tyłem do drzwi, więc zanim odwrócił się, w stronę profesora, wziął głęboki oddech, czy dwa. -Dobry wieczór profesorze. - Nie mógł się za bardzo ruszyć, bo Tori nadal na nim siedziała. Pół naga i rozpalona. Starał się usadowić tak, aby zasłonić swoim ciałem jej odsłoniętą część ciała. Dobrze, że był wielki i dość szeroki w barach. Samo to, że Joshua im przerwał, był w stanie jeszcze przeżyć, ale gdy zauważył, że profesor trzyma w dłoniach ich różdżki... No wtedy już humor mu się zepsuł. -Pan wybaczy, ale to nasza noc poślubna. - Wyciągnął w jego stronę rękę ukazując świeżutką, drewnianą obrączkę na swoim palcu. -A poza tym w tym roku osiągnąłem pełnoletniość, więc Tori nie zrobiła nic złego. - Wątpił żeby Joshua znał na pamięć daty urodzin wszystkich uczniów, a ten miesiąc, który dzielił Felix od jego siedemnastych urodzin na pewno nie był tak ważny.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Świat w tamtym czasie przestał istnieć. Był tylko duet Sorrento-Solber, nic więcej. Nie było ani wchodzącego do pokoju nauczyciela, ani jej koszulki od piżamy zamieniającej się w kamień (dobrze, że miała na sobie jeszcze spodenki, tak samo jak Max!), ani kicającego królika... Moment, CO!? Głos nauczyciela natychmiast oderwał jej uwagę od Ślizgona. Podskoczyła na kilka centymetrów jak oparzona odwracając twarz w stronę drzwi wejściowych. O kuźwa Walsh! Przez chwilę gapiła się na nauczyciela zastanawiając się, czy to opóźnione, pociasteczkowe zwidy czy prawda. Gdy jednak dotarło do niej, że on na prawdę tam stoi natychmiast rozejrzała się za swoją koszulką. Problem, że nigdzie nie było jej widać! Dlatego też zasłoniła ramionami górne partie jej ciała. Zresztą, na szczęście Małż wpadł, żeby schować ją przed wzrokiem nauczyciela (dobrze wyszkolony, skoro bronił swoją kobietę przed wzrokami innych! Brawo Max!), więc nawet z niego nie zeszła chcąc pozostać jak najbardziej niewidoczna. Trening z transmutacji... Ta, jasne. Stary zbok. No nie mógł sobie odpuścić co? Musiał wejść. Chociaż może to i dobrze biorąc pod uwagę, że nie przegadali ani jednej istotnej rzeczy - choćby kwestii zabezpieczenia. -Dobry wieczór. I dziękuję - Odpowiedziała na rzucone gratulacje, po czym skomentowała słowa Maxa -Poza tym o ile mi wiadomo, to seks jest dozwolony od 16 roku życia. No i powinien profesor docenić, że dzielnie wytrwaliśmy we wstrzemięźliwości aż do ślubu - Stwierdziła zerkając na Męża kątem oka. Chciało jej się śmiać z tej całej sytuacji. Tym bardziej że wspomniana wstrzemięźliwość trwała w sumie kilka godzin. Kompletnie się nie spodziewała, że ktoś może im przerwać, bo kurcze... No chciała tego. Liczyła na to, że dojdą z tym do końca. -No, więc skoro już wszystko wyjaśnione, to w sumie mógłby sobie Pan pójść - Zasugerowała czekając, aż nauczyciel znajdzie się po drugiej stronie drzwi. Oddech się uspokajał, emocje powoli z niej schodziły.
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Poza wściekłością w spojrzeniu, za spieprzenie dobrego humoru łamaniem szkolnego regulaminu, całym sobą był rozluźniony. Różdżki gówniarzy wsadził do kieszeni, wyraźnie nie zamierzając im ich oddać. Przyglądał się, jak Ślizgon próbuje zasłonić swoją niedoszłą w pełni kochankę i nieomal parsknął śmiechem. Teraz się zabrało na jakieś cnotliwe gesty? - Och, to jak noc poślubna, to przepraszam. Wyjdę i popilnuję, żeby nikt nie przeszkadzał - rzucił lekko, jakby rzeczywiście zamierzał wyjść, wykonując jakby pół kroku w stronę drzwi. Prawdziwie jednak był pod wrażeniem ich arogancji i bezczelności. Z drugiej strony, co się dziwił, pokolenie "mi się należy" nie wybierało mugoli czy czarodziei. - CZY WAM JEBANA CHĘĆ PIEPRZENIA SIĘ ODEBRAŁA RESZTKI ROZUMU, ŻE JESZCZE PYSKOWAĆ PRÓBUJECIE?! - ryknął nagle, nie dbając o to, czy ktoś ich będzie słyszeć. Właściwie mógłby. Nawet przez moment, pomyślał o zwiększeniu głośności własnego głosu, ale ostatecznie zrezygnował. Aż takiego przedstawienia nie potrzebowali. - Och, rzeczywiście od szesnastego roku życia seks nie jest uznawany za gwałt, brawo. A jednak, skoro jesteście po ślubie, to pan, panie Solberg, powinien mieć zgodę rodziców. Pełnoletni będzie pan dopiero w czerwcu. Nie znam dat urodzin wszystkich uczniów, ale skupiam się na tych, powiązanych z quidditchem, więc proszę przemyśleć próby okłamywania - mówił dalej już spokojniej, a przynajmniej nie podnosząc na nich głosu. Ostatecznie po co? Wycelował różdżką w nich, rzucając niewerbalne expulso, aby rozdzielić ich od siebie. - Zapraszam do swoich domów tak, jak stoicie. Jeśli nie mieszka pani w zamku, życzę powodzenia. Odejmuję każdemu z was pięćdziesiąt punktów i nie radzę się odzywać, bo stracicie to, na co pracowała reszta z waszych domów. Dodatkowo każde z was będzie mieć szlaban przez miesiąc. Różdżki odbierzecie u swoich opiekunów. Wyjść - dodał, nie przejmując się ich strojem, czy raczej w większy stopniu ich brakiem. Chcieli próbować swoich seksualnych możliwości w zamku, musieli liczyć się z konsekwencjami, które i tak były łagodne.
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Gdyby Walsh faktycznie zostawił ich w spokoju, świat byłby zbyt piękny. Max spodziewał się, że Joshua zostanie, ale nie spodziewał się nagłego podniesienia głosu, przez co lekko podskoczył. Jezu, pomyślałby kto, że nigdy nie był młody. Złamanie regulaminu to jeszcze nie koniec świata. Ale Solberg już dawno prosił się o ten moment. Zbyt często kusił los i naginał zasady. Dotąd jednak miał szczęście, że nikt go nie przyłapał. Najbardziej jednak zdziwił się, gdy Joshua wykazał się znajomością jego daty urodzin. Nie był w stanie ukryć wtedy zaskoczenia na twarzy. Nawet mniej drgnął, gdy nauczyciel ich od siebie najzwyczajniej w świecie, po chamsku rozdzielił. No kto to widział tak traktować młodą parę! -No cóż żonko, musimy dokończyć kiedy indziej. - Mruknął do niej tak, żeby Wals nie słyszał, po czym chwycił ją za rękę i opuścił pokój. Gdy zamknął za sobą drzwi, zdjął spodnie i podał Tori. -Skombinuj sobie jakąś bluzkę na drogę. - Sam mógł wracać w bokserkach do lochów, ale wątpił, żeby Tori chciała tak paradować po szkole. Dał jej buziaka w policzek na dobranoc i ruszył w swoją stronę.
/zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Przez chwilę na prawdę miała wrażenie, że nauczyciel wyjdzie. Przysięgam, że wtedy by się tu podusili ze śmiechu jeśli to wytłumaczenie by przeszło. Nie mogło być jednak tak dobrze. Profesor był okropnym człowiekiem, skoro uznał potrzeby świeżo upieczonej pary młodej za nieistotne. To smutne... I jak tu być w szczęśliwym związku, gdy wokół czają się tacy ludzie? Dobrze, że Mąż kochał ją bez względu na wszystko. Gdy ryknął ponownie podskoczyła jak i Max, bo nie spodziewała się aż tak gwałtownej reakcji. To nie było pyskowanie. To była próba wyjaśnienia mu błędów w jego rozumowaniu. Niestety nie przeszła też wymówka związana z jego wiekiem, bo okazuje się, że nauczyciel uczy się na pamięć miesiąca urodzenia wszystkich zawodników w Quidditcha... Ej! Max grał? Nie wiedziała, że gra. W sumie mało o nim wiedziała, jeżeli chodzi o sprawy ściśle związane z codziennością. I dzisiaj im to nie bardzo przeszkadzało w tym, żeby i tak prawie się ze sobą przespać. -Skoro chce Pan demoralizować pół zamku - Mruknęła pod nosem tak, że żaden z nich nie miał szansy tego dosłyszeć, ale prawda była taka, że nie widziało jej się wracanie w tym stanie do domu. Matka zapewne byłaby niepocieszona widząc na progu pół nagą córkę. Miała ogromną nadzieję, że w tej chwili już śpi i nie będzie musiała jej się tłumaczyć. Nim opuścili pomieszczenie postanowiła jeszcze zerknąć na Maxa i zorientować się, co sądzi o ich utracie punktów - wiedziała, że powrót nie będzie stanowił dla niego problemu, ale 50 punktów to na prawdę sporo. Dawno tyle nie straciła na jeden raz. W sumie, następnym razem muszą zrobić orgie jeszcze z puchonem i krukonem - wtedy bilans wyszedł by na zero. -Nie daj się zgwałcić po drodze golasie - Odpowiedziała mu jeszcze przymykając oczy gdy pocałował ją i w międzyczasie zawiązując sobie jego spodnie wokół piersi, tworząc z nich gustowny topik. Ma już jego koszulkę w domu, spodenki. Brakowało jeszcze bokserek i skarpetek! Potem sama również opuściła zamek.