Skąd ta pewność? Może zmuszę Cię do czekania w nieskończoność?

A dziękuję, dziękuję. Bardzo miłe powitanie. Obsługa 10/10. Poleciłbym każdemu *Bierze herbatkę i rozgląda się*

Opcje zawsze są, kotek

Dokładnie tak. Kolejna rzecz, jaką mamy wspólną, poza dziwnie rzadką krwią płynącą w naszych żyłach

Czy nowa to nie wiem

Na spokojnie, nie dawaj na siebie takiego nacisku od początku.

Wiem, przepraszam.

Testy psychologiczne, konieczność załatwienia pozwolenia na broń, spełnienie wymagań dotyczących przechowywania broni, obowiązkowe szkolenia z zakresu działania jednostek policyjnych i testy sprawnościowe. No, przyjemna i ciepła posadka...

Hmmm?

Narazie to tylko teoria. Mam zbyt wiele na głowie by myśleć tak mocno w przód. Ale no temat jest ciekawy tak naprawdę. Jakby nie patrzeć opcje są dość ograniczone.

Przecież nie masz za co. Daj spokój.

Brzmi cudownie. Już lecę. Może kupię pączki to mnie przyjmą bez tego Chociaż armia to też nie jest głupi pomysł. Kilka lat w mundurze i przyjemna emeryturka zapewniona.

Nie moje klimaty. W Hogs totalnie nic się nie dzieje.

Czy ja wiem, czy są ograniczone...

Taaa.

Dobra, zarzucę wprost, bo mnie w środku zżera i się niepotrzebnie denerwuję.

Byliśmy już raz na Nokturnie i nie skończyło się to za dobrze.

Początkiem marca postanowiłem pójść samemu i wylądowałem w szpitalu, było super.

Nokturn nie jest ostatnio... zbyt bezpiecznym miejscem. Nigdy nie był. Ale mam awersję do podchodzenia do niego jako do fajnej okazji do zdobycia różnych rzeczy. Ot, coś, co jest mi trudno pohamować.

Niby tak, ale nie do końca, wysiłek masz spory, jakby nie było. Zależy też, do którego oddziału należysz. No i średnio o jakikolwiek kontakt z bliskimi.

Hogs to miasteczko dla dzieciaków, tbh.

No to zależy czego szukasz. Wiadomo, że sprzedawcą zostaniesz praktycznie wszędzie z podstawową wiedzą, ale jak chcesz się wkręcić w coś lepszego, to już ciężej. A jakby Ci złamali różdżkę to już wgl nic tylko szukać sponsora.

Oh...

Wybacz, nie wiedziałem. Wszystko już w porządku?

Z założenia nie jest to zbyt bezpieczne miejsce, ale wydaje mi się, że przy odpowiednich środkach zapobiegawczych da radę się tam poruszać. Nie mówię, żeby traktować to jak park rozrywki i wbijać co niedzielę, ale jednak z jakiegoś powodu niektóre dość przydatne rzeczy dostanie się tylko tam.

Trochę tak, trochę nie. Zależy też od czasów i kraju w jakim się zaciągniesz. Co innego siedzieć w wojsku w czasach pokoju, a co innego jak Cię wypierdolą po tygodniu na front. Z kontaktem jest tak samo. Jak robisz w jednostce to masz robotę, jak każda inna. Na misji... Wtedy już trzeba sobie jakoś radzić.

Trochę tak. Ale no trzeba przyznać, że ma to, czego potrzeba żeby przeżyć.

Załóż własny biznes, jakieś dofinansowanie dostaniesz i będzie zajebiście. Po co się męczyć, pracując na innych?

Luz, po prostu to jest dla mnie drażliwy temat. Nie wiem, kiedy się stał, ale... jakoś.

Odpowiednia wiedza, najlepiej wtyk w postaci kogoś, kto się już tam obraca i jako tako znajomości ma. Wpierdzielanie się bez przygotowania to proszenie się o kłopoty. A co tydzień to już w ogóle.

Jak dobrze, że mnie raczej nie wepchnęliby na żaden front. Kinda nie dla mnie coś takiego, nawet jeżeli są z tego niezłe profity. Wolę bardziej pewne, spokojniejsze życie.

Klienterię w postaci dzieciaków?

Na własny biznes też trzeba mieć pomysł, środki na rozkręcenie i kontakty żeby promocję zrobić na start. No i trzeba samemu ogarniać papierologię, a to przekleństwo.

Luz, rozumiem. Zapamiętam i nie będę triggerował.

Znajomości to zawsze i wszędzie najlepsze rozwiązanie. Bez nich mogłoby być w życiu ciężko, a tak da się kilka rzeczy fajnie pozałatwiać. Przysługa za przysługę i inne takie.

Też wątpię, by kiedyś mnie dali, ale kto to wie. Może jakaś wojna jebnie i się zdziwimy. Spotaknie w Kazachstanie w okopach po latach, czy coś

Też

Coś za coś. No ale przynajmniej sam jesteś dla siebie panem i władcą.

Dziękuję.

A to prawda, nie zaprzeczę. Przydają się praktycznie wszędzie, dlatego warto mieć jakieś kontakty, bo bez nich to człowiek by się dosłownie załamał.

U mnie bez jąder to średnio, no ale bym zobaczył. Najwyżej będę Cię leczył czy coś po tych latach, to też jest spoko robota.

Mnie by wkurzali. xD

Nie wiem czy to taki plus

Niektórzy jakoś sobie bez nich radzą, więc chyba nie może być aż tak źle

Zawsze mnie zastanawiało po chuj oni sprawdzają jądra w wojsku, ale widocznie ma to jakiś sens, którego nie rozumiem. Medyk na polu też jest potrzebny przecież!

Hmm niby tak, ale zarobek łatwy. Jakby nie patrzeć na nich zarabia się najwięcej. Wszystko kwestia moralności i priorytetów.

Kto wie, może jest, a ja tylko strasze?

Koszt za leki, lekarza, ogólnie samo zażywanie leków ustalane jest indywidualnie. Może dlatego? Wiesz, po co brać takich ludzi, co nie? xD

No właśnie. Raczej bym nie robił niczego złego, więc...

Myślę, że jak sam jesteś sobie szefem to masz z nim najgorsze relacje

To prawda. Ale no ktoś z apteczką biegać musi i chociaż sprawiać wrażenie. PR też jest ważny!

Więc nie takie Hogs złe jak je malują

Czasami tak bywa, ale zazwyczaj lepiej jest mieć z nim dobre stosunki...

Nie sprawiałbym wrażenia, a prędzej rzeczywiście leczył... no ale fucha ważna, nie oszukujmy się.

Nooo, dopóki Twoją klienterią nie będą najprawdziwsze dzieciaki bez obeznania w temacie.

*Turlu*

Jak z każdym szefuniem

No a ile biegania! Matko to dopiero jest zapierdol. Wszędzie ranni żołnierze, krew się leje, kończyny odpadają, krzyki i jęki bólu... No nie zazdroszczę jak jeszcze do tego Ci pociski nad łbem latają

Wtedy można wyciągnąć z nich więcej hajsu

Albo widzieć go raz na ruski rok.

Ale za to póżniej bez kolejki do lekarza, hej! O ile nie dostaniesz kulką w łeb.

Zalezy od moralności.

To też jest opcja!

No właśnie, o ile przeżyjesz tę zabawę w wojnę, a z tym to różnie już bywa

Dlatego wolałbym jej uniknąć...

Zawsze można krew oddawać, jeżeli człowiekowi się do lekarza by spieszyło. Albo przeszczepy.

Naah. Nadal nie wiem, co z tym eliksirem. Nie mogę znaleźć rozwiązania.

Albo samemu się leczyć i mieć ich w dupie. Nie każdy może oddawać krew czy coś.

A co masz za problem?

To trzeba mieć dużą wiedzę akurat. Szkoda byłoby sobie zaszkodzić.

Nadal nie mogę znaleźć rozwiązania na wyrzut substancji szkodliwych.

:buh:

Wiesz raczej nie każdy chodzi do lekarza z czymś zajebiście poważnym myślę, że anginę bym sobie wyleczył

Mogę rzucić okiem na recepturę i coś pomyśleć jeśli chcesz. Powodów może być tysiące, tak samo jak rozwiązań.

W to nie wątpię, że dałbyś sobie rady. Szkoda lekarzom zawracać dupę z drobnostkami.

Uno, masz dużo do roboty. Dos, lubię narzekać, tak niestety mam.

Dam sobie rady.

To też

Daj spokój, godzinka czy dwie mnie nie zbawią, a trochę ruszenia głową nie zaszkodzi.

Jesteś pewien? Jak coś i tak siedzę w podziemiach możesz śmiało uderzać.

Jak nie to pamiętaj o dobrej wentylacji i odpowiedniej odległości żeby to Ciebie zaraz w Mungu na miesiąc nie zamknęli. Chociaż tyle to pewnie sam wiesz

I tak czy siak, masz swoje rzeczy do roboty. Dzięki za propozycję.

Tak, prędzej czy później dam sobie rady.

Nawet mi nie mów, mam już dość ciągłego lądowania. Zasady pamiętam.

Daj znać jak coś wykminisz jestem ciekaw, co za tym stoi.

Ciągłego? Nie wiem czy chcę wiedzieć ile razy ram zabawiałeś

Dam znać. I zobaczyć jego działanie.

...Pozostawię to bez komentarza.

Nie mogę się doczekać

No i wszystko jasne

No, będę musiał wstrzyknąć sobie to gówno i się poobijać.

Tak to bywa.

To nie brzmi najlepiej