Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mieszkanie Vereya

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySro Gru 16 2020, 22:33;

First topic message reminder :


   
Mieszkanie Arthemisa Vereya

   

Miejsce zamieszkania Arthemisa jest znane naprawdę garstce osób w celu uniknięcia niepotrzebnych odwiedzin fanów czy dziennikarzy. Poczta najczęściej przychodzi na adres Narodowego Stadionu Quidditcha.

   
   
Salon/jadalnia


   
   
Pokój Gościnny


   
   
Sypialnia


   
   
Kuchnia


   
   
Łazienka


   
   
Balkon



   


Ostatnio zmieniony przez Arthemis D. Verey dnia Pią Gru 18 2020, 00:34, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyCzw Cze 10 2021, 21:10;

  Mimowolnie jego wzrok powędrował w kierunku różdżki zaciskanej w jej dłoni. Strzeli go? Takiego bezbronnego? Nie dość, że był bez broni to jeszcze w nie w pełni sił. Chyba były jakieś granice? Nie no dobra, nad czym on się zastanawiał – miał przecież do czynienia z Brandon, a ona była absolutnie nieprzewidywalnym osobnikiem. Delikatnie uśmiechnął się – choć nie można było powiedzieć, że uśmiech zszedł mu w ogóle z twarzy – zupełnie jakby ją prowokował. Uderzy go, czy nie uderzy zaklęciem. Oto było pytanie.
  - To chyba dobrze, jakbym był nieskończonym byłoby dużo gorzej. – wciąż dość mocno rozbawiony puścił jej oczko, po czym przewrócił oczami i złapał się dłońmi pod biodra. Lekko zmrużył powieki widząc jak się do niego zbliża, samodzielnie zwiastując sobie swój koniec skoro jej pozycja była iście bojowa. Nie mówiąc już o tym nieco przerażającym spojrzeniu.
  - Dobrze pani uzdrowicielko. – prychnął, odsuwając się od niej dość powoli, na wypadek gdyby jednak postanowiła dobić go kuksańcem pod żebra, bo choć nie miał jej za zwyrolkę, to jednak czasami takie gesty były dość niekontrolowane i machinalne. Odszedł w kierunku komody pod ścianą, nad którą wisiała jego czarna jak noc miotła z opalizującym okuciem, i chwycił z blatu kilka dziwnie pachnących maści od uzdrowicieli. Korzystając z okazji łyknął też jeden z eliksirów, gdyż zwyczajnie, po czarodziejsku była na to pora.
  - Hmm… nie wiem, czekam póki co na jeszcze jedną opinię. Do tej pory usłyszałem miesiąc, maksymalnie dwa. Oczywiście się z tym nie zgadzam. – nie patrzył na nią, przez chwilę gładząc w zamyśleniu pojemnik ze specyfikiem. Jego głos zdawał się dziwnie drżeć. Wkrótce jednak otrząsnął się i odwrócił w jej kierunku wciąż z tym samym wyrazem twarzy jaki miał jeszcze chwilę temu i podszedł do niej, uprzejmie podając jej lekarstwa. Sam usiadł na drugiej kanapie, zupełnie jakby dał jej tę maść tylko po to, aby sprawdziła czego używa. Mówiąc szczerze sam nie wiedział czy miał ochotę na jakiekolwiek medyczne zabiegi z jej strony. Znając ją jeszcze wypali mu tą maścią wzory na ciele w kształcie na pewno nieprzypominającym nic pięknego.
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyCzw Cze 10 2021, 22:12;

Nigdy nie zwracała jakiejś szczególnej uwagi na to czy ktoś był bezbronny czy akurat stał się jej ofiara bez winy - nie miało to dla niej znaczenia. Verey od zawsze zachowywał się jak bezwstydny cham i ciskał w nią tekstami, które wiecznie prowokowały, a więc jak inaczej miała zareagować? Różdżka aż sama parzyła, aby tylko użyć jej na mężczyźnie. Nie mogła znieść tego aroganckiego uśmiechu, który przyklejony był do jego pięknej buźki. Niech go szlag, czemu on musi być tak przystojny! Zapewne tylko ta myśl uratowała go przed Jęzlepem. Może wtedy zszedłby mu ten prymitywny uśmiech z twarzy...
- Nie mam do Ciebie sił, Verey... - mruknęła, kiedy odwrócona do niego plecami zajmowała się świeczkami. Po chwili i on pojawił się w zasięgu jej wzroku, by zobaczyła jak sięga po maści i wypija eliksir. - Jeżeli Twoja rekonwalescencja będzie wyglądała tak jak wygląda teraz, to fakt - dwa miesiące to zdecydowanie za mało. Arth, na Morgane - jakkolwiek dwuznacznie to nie zabrzmi - zarabiasz ciałem, więc dbaj o niego. Ja Ci mam o tym mówić? Widzisz jak skończyłam. - gwałtownie przerwała, choć widać było, że chce coś jeszcze dodać. Jednak w porę zorientowała się, że nie powinna tego mówić. Po co mu się żalić, skoro i tak sobie nic z tego nie zrobi. Jednak to przypomniało jej, że powinna zapytać wreszcie Verey'a czy zgodzi się zeznać w sądzie w sprawie Miltona. Szlag, nie znosiła być na czyjejś łasce, a już na pewno nie jego... Ale potrzebowała świadków. Będzie musiała z nim o tym pogadać.  
Obserwowała mężczyznę przez chwilę w milczeniu i dopiero kiedy ruszył w jej stronę przeniosła spojrzenie z niego samego na trzymane w dłoni specyfiki. Jedną poznała od razu - była to skoncentrowana maść na rozległe siniaki, a konsystencja drugiej, kiedy otworzyła wieczko i dotknęła jej opuszkami palców, sprawiła, że aż się wzdrygnęła. Kto nakłada takiego ohydnego i zimnego gluta na ciało?! Odłożyła więc to niechciane pudełko, aby spojrzeć na Artha i jeszcze raz omieść wzrokiem jego okryty w tej chwili ubraniem tułów. Nie minęło kilka sekund, kiedy bez słowa podniosła się z kanapy, aby przesiąść się na tę samą na której siedział mężczyzna, a następnie siłując się z zakrętką od maści, którą chciała otworzyć.
- Aish, weź mi to odkręć... - jęknęła do niego po dobrych kilku chwilach, wciskając mu specyfik, by się nim zajął - I rzucaj te łachy. To polecenie od pani uzdrowicielki. Podejrzewam, że najbardziej oberwało Ci się po bocznej stronie żeber. Niezbyt przyjemne, co? - rzuciła, pozwalając sobie na lekkie uniesienie kącika ust. To z pewnością był cholernie bolesny upadek, zatem tylko czekała aż powie kolejne "to nic takiego", by następnie udowodnić mu, że nie jest taki twardy jakby tego chciał, ale też to, że musi o siebie bardziej zadbać. Naprawdę powinien smarować te siniaki często, jeśli chciał wrócić jak najszybciej do formy.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyCzw Cze 10 2021, 22:56;

  Zrobiło mu się jej żal. I to bynajmniej nie w kontekście żałości, a zwyczajnego bycia ludzkim. Zacisnął usta w cienką linię, a uśmiech który jeszcze przed chwilą przyozdabiał jego twarz zniknął szybciej niż zdążyłaby powiedzieć „ty głupi kaflu”. Może faktycznie nieco przesadził? Co prawda w głównej mierze nie kontrolował tego co mówił, a i swoje złośliwości wypalał z siebie niczym niektórzy zaklęcia, ale zwykle wydawało mu się, że ta jej złość była wyolbrzymiona. Miał wrażenie, że teraz trochę do niego dotarło jak bardzo poza samym faktem zakończenia kariery to odbiło się na jej psychice.
  - Przepraszam Pat. – mruknął, może nieco cicho ale z wyraźnymi wyrzutami sumienia. – Nie powinienem w ogóle poruszać tego tematu. – w końcu to była jej prywatna sprawa, którą sama musiała sobie poukładać. Wbijanie przez niego szpilek z pewnością w tym nie pomagało. – To takie durne przekomarzanki, wiesz o tym. Jestem po twojej stronie. – dodał uprzednio już siadając na wcześniej wymienionej kanapie i patrząc na nią czujnie. Z tym też nie miał najmniejszego problemu. Odchrząknął w trwającej nieco zbyt długo ciszy, a całą sytuację uratowała sama Patricia prosząc go o otworzenie maści, co zrobił – mimo wszystko z olbrzymią ochotą. Naprawdę chyba trzeba było w tym momencie zmienić temat i wrócić do wspólnych złośliwości, pomijając niestosowny temat jej wypadku.
  - Pamiętaj, że jedną stłuczkę już miałem. – wspomniał o niegdysiejszym dziewiczym wpadnięciu w trybuny, które do tej pory kończyło się cykliczną blokadą obręczy barkowej. – Ta to przy tamtej pestka. – wziął od niej słoiczek i jednym sprawnym ruchem nadgarstka odkręcił go, na powrót jej go podając. Uniósł kącik ust do góry. Wiedział, że kobiety dość często chciały, aby się przed nimi rozbierał, ale niekoniecznie w takim kontekście. Z jakiegoś powodu go to cholernie rozbawiło.
  - Dobrze już dobrze pani uzdrowicielko. – nie chciał z nią walczyć, naprawdę. Miał wrażenie, że jeśli jej nie posłucha to zaraz oberwie zaklęciem petryfikującym. Powoli, maskując jak najmocniej ból, zdjął z siebie koszulkę ukazując się w pełnej (no może nie do końca – bo miał spodnie) krasie, w oplocie z siniaków, zadrapań i kilku gojących się ran. No co miał powiedzieć? Najlepiej nic. Niech czyni swoją najnowszą powinność.
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPią Cze 11 2021, 21:21;

Nigdy nie chciała wzbudzać w nikim litości, czy nawet zwykłego ludzkiego żalu. Po prostu chciała go przestrzec, jako dobra znajoma - znali się już bowiem ponad dekadę - i nawet jeśli uważała, że jest bucem, to i tak dobrze mu życzyła (mimo tego co czasami w jego kierunku wygadywała), zwłaszcza jeśli chodzi o karierę sportową. Bardzo długo zajęło jej pogodzenie się z faktem, że sama na ten moment nie może się w tym rozwijać, jednak to nie oznaczało, że jest zamknięta na to co dzieje się wokół niej. Zwłaszcza, że Arthemis był naprawdę dobrym zawodnikiem, co obserwowała na treningach kadry, przez ponad dwa lata. I jego złapanie znicza na mistrzostwach świata, dało im awans, co było wielkim sukcesem.
Nieco zaskoczył ją w momencie, kiedy spoważniał i ewidentnie słychać było szczerą skruchę w jego przeprosinach. Na moment zamarła również po chwili, gdy dotarły do niej jego kolejne słowa. Był po jej stronie? Czy to oznaczało, że wyobrażał sobie co mogła czuć, zamknięta w tym ciele, nie pozwalającym jej dalej kontynuować kariery zawodniczki? Nie był w stanie tego poczuć, jednak miała wrażenie, że rzeczywiście głupio mu, że powiedział te dwa słowa za dużo. Do tego ten przenikliwy wzrok, jakby chciał wyczytać z niej czy tak faktycznie zawalił. Jednak Pat tylko lekko westchnęła, rzucając ledwie słyszalnym "spoko", by po chwili wstać i usiąść obok niego, a następnie wręczając mu maść, zakomunikować, że ma zrzucić koszulę. Trzeba było odejść od tematu, bo faktycznie robił się niewygodny dla niej.
- Nie jesteś już "pierwszej młodości" i z każdą kolejną będzie Ci gorzej wrócić do formy. Wiesz dobrze, że z czasem już nie będzie się na Tobie goić jak na psidwaku - odparła, a propos jego sytuacji, bo miała wrażenie, że ten czuje się jakby miał ciało skore do nieustannej regeneracji, a przecież kolejne urazy czy kontuzje w życiu gracza nie pozostawały bez echa, a odbijały się niczym rysa, kawałek po kawałku umniejszając jego szanse na bycie bliżej doskonałości. Potrząsnęła delikatnie głową z niedowierzaniem, stwierdzając w myślach, że jest niemożliwy, jeśli nada nie przyjmuje tego do wiadomości. Po chwili jednak przenosząc na niego z powrotem wzrok, zobaczyła już odkręcone opakowanie maści i sięgnęła po nie.
To, że nie odpowiedział na jej zaczepkę odnośnie obolałej części jego klatki piersiowej, traktowała jako nieme potwierdzenie i przy okazji przyznała sobie kilka punktów satysfakcji. Bolało zapewne jak diabli i nie mógł powiedzieć, że nie. Był takim samym człowiekiem jak ona, nie był ponad. Obserwując, jak ostrożnie pozbywa się koszuli, jej oczom ukazały się rozległe krwiaki podskórne, które już nieco zaczęły się wchłaniać. Gdzie nie gdzie pozostały jeszcze powoli gojące się zadrapania oraz otarcia i trudno było dziwić się ich obecności, bo podobno nieźle przejechał po tych trybunach.
- Powiem Ci, że na taką klatę nie poderwiesz żadnej laski. Chyba, że weźmiesz ją na litość - oznajmiła, przysuwając się nieco ku niemu, by położyć mu rękę na ramieniu i zmusić delikatnie, aby ustawił się bokiem do niej. - Ale chyba to nie w Twoim stylu, aby uciekać się do takich desperacji - zagadnęła jeszcze, zanim to posyłając mu zadziorny uśmieszek, nabrała odrobinę specyfiku na palce i zaczęła ostrożnie nakładać i rozcierać po jego skórze, w miejscach pokrytych siniakami. Była dosyć chłodna, w porównaniu z jej opuszkami, które wędrowały wzdłuż łuków żeber, pokrywając kolejne centymetry jego obolałego ciała. W pewnym momencie ręka drgnęła jej znacznie, kiedy dość intensywnie poczuła zapach jego wody kolońskiej. Podobał jej się, a była wyczulona bardzo mocno na ładne zapachy, nie tylko damskie, których używała, ale również i te używane przez płeć przeciwną. W dodatku wiedziała dobrze, że każde perfumy pachniały trochę inaczej na każdym. W tym przypadku zapach Arthemisa idealnie zgrywał się z jego ph, tworząc niezwykle pociągającą dla niej mieszankę. A nic tak nie zawracało jej w głowie jak właśnie kompozycje zapachowe.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySro Cze 30 2021, 22:47;

  Kącik jego ust delikatnie uniesiony – wciąż nie schodził z jego twarzy, kiedy na nią patrzył. Ot tak, po prostu. I bynajmniej nie był to gest politowania, a jedynie uśmiechanie się na jej proste stwierdzenia, przeplatane ciśnięciem po nim jak po burej szmacie. Ale tylko tak subtelnie, bo inaczej przecież nie wypadało, chociaż… znając dziewczynę był święcie przekonany, że nazwanie go tępą dzidą było najlżejszą obelgą w jej słownikowym arsenale.
  - A daj spokój. Nie jestem aż taki stary. – mruknął w trakcie zdejmowania koszuli, którą odrzucił gdzieś pobieżnie, jakby aktualnie była niepotrzebnym rekwizytem. Może i był pewny siebie, czasami zachowywał się głupio, a już z pewnością udawał najmądrzejszego, ale gdzieś w środku zdawał sobie sprawę ze swojego stanu, ale naprawdę nie chciał puszczać tego do swojej świadomości. A już na pewno nie przyznawać się przed Patricią, że już nie jest w najlepszej formie swojego życia. Słabości? Ha! Nie dla Vereya.
  - Nie pamiętam kiedy ostatnio kogokolwiek podrywałem, będąc szczerym. Poza tym łapią się na mój urok osobisty, a nie na moją klatę. Chociaż… – rzucił do niej swój markowy uśmiech nr 5 i puścił oczko, po czym niczym grzeczny chłopiec czekał na nieuniknione, czyli fakt smarowania go tą cholerną maścią. Mimowolnie zacisnął zęby, ale oparł ręce z tyłu, tym samym wysuwając swój tors w przód i ułatwiając jej to zadanie. Absolutnie go to nie krępowało, jakby nie patrzeć jego było dość ciężko wyprowadzić z fasonu. Zawsze trzymał go hardo. Poza tym Brandon była z grupy tych dobrych lasek-ziomków, z którymi prędzej przybijesz żółwika, aniżeli dasz buziaka. Czego miał się wstydzić?
  - Zimne. – wysyczał przez zęby, nie dając po sobie poznać, że w istocie temperatura nie była taka tragiczna, ale po prostu jej dotyk go bolał. Nie parzył, nie łaskotał, po prostu po ludzku bolał. Musiał skłamać, przecież mało kiedy miał jakieś słabości. Nie zwrócił uwagi na jej drgnięcie, bo iskierki cierpienia przechodziły przez jego ciało, z czasem jednak zaczęły słabnąć i zmieniać się w coś innego. Trwał w ciszy odkrywając dziwne uczucie czerpania przyjemności z jej dotyku co wprowadziło go w dość sporą konsternację. Nie wiedział gdzie miał podziać swoje spojrzenie, tak więc przymknął oczy próbując udawać, że jest grzecznym pacjentem i skupia się na jej ‘zabiegu’, ale w istocie zaczął wewnątrz panikować. Co miał poradzić, musiał przetrwać, nie sądził, żeby miała smarować go w nieskończoność.
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPią Lip 02 2021, 20:32;

W czasie gdy jego twarz przyozdabiał pewny siebie uśmieszek, mówiący, że jej słowa nie robią na nim jakiegokolwiek wrażenia - czyli równie dobrze mogłaby nic nie mówić - sama przyodziała neutralny wyraz twarzy, próbując zakamuflować tę nikłą troskę, która obudziła się w niej względem niego. Nawet jeśli po drodze zdarzyło jej się kilka razy go obrazić czy zadrwić z jego osoby. W końcu doskonale ją znał i wiedział jaka potrafi być.
- Taa, urok osobisty. Chciałeś raczej powiedzieć splendor i pieniądze... - mruknęła pod nosem, zanim zdążyła ugryźć się w język, a tym bardziej pomyśleć jak chamsko to zabrzmiało. W rzeczy samej, Brandonówna rzadko kiedy myślała nad czym mówi. Tym bardziej, jeśli czuła się swobodnie w towarzystwie swojego rozmówcy - a w tym przypadku czuła się aż zanadto swobodnie. Widząc czarujący uśmiech, błądzący na jego ustach przymknęła na moment powieki i potrząsnęła głową, zaraz zabierają się za wydobywanie leczniczego specyfiku z opakowania. I faktycznie, byli na tyle dobrymi znajomymi, że żadnego z nich ani trochę nie onieśmielała ta prosta czynność nałożenia na skórę maści - bo niby dlaczego miała by?
- Wytrzymasz, nie ruszaj się - upomniała go, choć przecież nawet nie drgnął odkąd jej palce zetknęły się z jego torsem. Za to ona zawahała się przez moment, kiedy to do jej mózgu dotarł ten upajający zapach, przez co na krótką chwilę jej uwaga została rozproszona. Nim jednak zdążyła ponownie mrugnąć, podczas tych kilkunastu sekund zawieszenia, jej dłoń mimowolnie zaczęła zsuwać się pod żebra mężczyzny, zahaczając o idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha. Wtedy się ocknęła. Oderwała gwałtownie rękę od jego ciała, szybko zanurzając palce ponownie w specyfiku, jak najszybciej uciekając wzrokiem od niego, aby czasem nie napotkać jego spojrzenia. Może istniała szansa, że tego nie poczuł... Dobra, Brandon - na pewno to poczuł... Odchrząknęła i rozgrzewając między opuszkami palców maść, w końcu podniosła na niego swoje błękitne tęczówki, które - na jej nieszczęście - zdradzały więcej niż powinny.
- No co? Tutaj też masz stłuczone - dodała przekonywująco i na potwierdzenie swoich słów przyłożyła dłoń w tamtej okolicy, sunąc delikatnie palcami powyżej pępka, gdzie tym samym zostawiła cienką warstwę maści. Nachylając się jeszcze bardziej, aby mieć dostęp do całego skrawka skóry, pokrytego sińcami, poczuła jak kurtyna jej krętych włosów opada jej zza pleców na nagi bark Artha, jednak nic sobie z tego nie robiła, nadal leniwie - lub też jak kto wolał bardzo dokładnie - rozcierała lekarstwo po jego skórze. Starając się nie myśleć o tym intensywnym zapachu, który mącił jej w głowie, kilka chwil później poczęła nakładać maść tym razem na górną część klatki piersiowej, w okolicy mostka. Ona też nigdy na głos nie przyznałaby, że ta czynność była naprawdę przyjemna. W końcu to Verey.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPią Lip 02 2021, 22:09;

  - Czyli, że jednak nie mam uroku? Właśnie zniszczyłaś mi światopogląd. – rzucił gdzieś w trakcie z wyraźnie udawanym wyrzutem w głosie, ale jego mimika bez cienia wątpliwości zdradzała jego prawdziwe intencje. Verey był zbyt pewny siebie, wiedział jak wygląda, jak się zachowuje i nawet jak bez pieniędzy działa na kobiety. A przynajmniej te mniej gruboskórne niż Brandon. Teraz na pewno czuł się nieco swobodniej, bo im dłużej rozmawiali o pierdołach tym bardziej odchodzili od tych poważniejszych tematów, które sprowadzały ich na wojenną ścieżkę. Teraz nawet te docinki nie były takie złe, a i od czasu do czasu i ona się uśmiechnęła.
  Z każdą kolejną sekundą czuł się jednak coraz bardziej nieswojo. O skrępowaniu nie było mowy, a mimo wszystko przechodziło go dziwne uczucie tracenia kontroli, mimo że w istocie przecież nie działo się nic takiego. Niczym grzeczny pacjent poddawał się zabiegowi, nawet na nią nie patrząc. Po prostu w tym momencie nie był w stanie. Wymieszanie bólu z chłodem maści, zwieńczony jej dotykiem powoli zaczynał go pobudzać i co dziwne nawet go nie drażnił, a zaczynał niekontrolowanie podniecać, co go zaczęło przerażać. Ale trwał w bezruchu, a przynajmniej dopóki nie oderwała swojej ręki tak gwałtownie, że o mało go przy tym nie uszczypnęła.
  Otworzył gwałtownie oczy i spojrzał na nią spod niedbale opadającej na nie grzywki. Złapał nawet głębszy oddech, ale szybko się uspokoił wpatrując się w jej niebieskie tęczówki obnażające ją przynajmniej w 90%. Wcześniej nie mógł tego zobaczyć, ale teraz ten widok w dziwny sposób go rozbawił.
  - Tak tak, całkowicie rozumiem. – stwierdził, czując że całe ciśnienie, które jeszcze chwilę temu nagromadziło się w jego ciele, teraz swobodnie z niego schodziło. Przynajmniej na tę chwilę. Nie powstrzymał jednak wzdrygnięcia, kiedy jej palce na powrót dotknęły jego ciała i to w dość newralgicznym miejscu. Delikatnie, ale naprawdę subtelnie przybliżył się do jej dłoni, nieco niekontrolowanie, zupełnie jakby łaknął tego dotyku jeszcze trochę. Z drugiej strony jednak chcąc się odsunąć i odejść, napić się wody bo jego gardło było przesuszone jak żarty ich byłego trenera.
  Wzdrygnął się ponownie od łaskoczących go włosów, teraz kaskadą opadających na jego bark i mimowolnie obrócił się w tamtą stronę bardzo szybko uznając to za błąd, kiedy jej zapach dotarł do jego receptorów. Wciągnął powietrze i choć bardzo powoli, to jednak głęboko i ponapawał się przez chwilę tą wonią, połączoną teraz z naprawdę powolnym i coraz bardziej drażniącym zabiegiem. Tego chyba było za wiele. Dał jej jeszcze chwilę, szczególnie kiedy przesunęła się na powrót na górę, ale wkrótce, bez ostrzeżenia złapał ją za nadgarstek (niecelowo przysuwając przy tym do siebie!) i patrząc jej w oczy, w towarzystwie tego swojego uśmieszku rzucił
  - Chyba wystarczy tych zabiegów, co?
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPią Lip 02 2021, 23:00;

Jedynie wzruszyła beztrosko ramionami na jego teatralny wyrzut co do braku uroku osobistego, nawet nie zadając sobie trudu, aby kontynuować dalej ten temat. Przez myśl przemknęło jej tylko: "tak, wmawiaj sobie dalej, że jesteś najzajebistszy na świecie", by po chwili posłać mu mało autentyczny uśmiech. W głębi duszy jednak, uwielbiała się z nim droczyć w ten sposób. To jej ulubiona wręcz rozrywka już od czasów szkolnych.
Patricia za to czuła, że ma tę kontrolę dosłownie w swoich rękach. No, może aż do momentu, kiedy omamił ją ten pociągający zapach, przez który zaczęła się cała seria jej późniejszych błędów. Jej planem nadrzędnym w tym wszystkim było nałożenie tej nieszczęsnej maści na jego ciało, co owszem, robiła aczkolwiek nie mogła wyjaśnić nawet sama przed sobą dlaczego jej umysł tak silnie reagował na Arhtemisa, kiedy go dotykała. Dosłownie nie panowała nad tym gdzie wędruje jej ręka przez ten krótki moment, kiedy znalazła się na jego brzuchu, aby po chwili najpierw oderwać palce od jego skóry, a potem celowo nanieść tam kolejną porcję leku, próbując zatuszować chwilę słabości. Była głupia, uznając, że to załagodzi sprawę, bo zaraz gorąc rozlał się w jej wnętrzu, kiedy wnętrze jej dłoni na całej powierzchni przylgnęło do jego ciała. W jednym momencie miała nawet dziwne wrażenie, że ten naparł ciałem na jej rękę, ale przecież to nie możliwe. Karcąc się w myślach, starała się skupić na swoim zadaniu kierując się w górę, jak najdalej od wrażliwego męskiego brzucha. Jednak ciepło, które przebijało wręcz przez jego skórę przyjemnie wabiło, dlatego też wcale nie śpieszyła się z rozprowadzaniem maści. Dopiero gdy poczuła uścisk na przegubie nadgarstka, lekko podskoczyła i napotkawszy jego jasne ślepia, usłyszała pytanie.
-Myślę... że nie Ty o tym zdecydujesz - oznajmiła po krótkiej chwili ciszy, w której nie była w stanie oderwać wzroku od jego spojrzenia, którym praktycznie przenikał ją na wylot. W dodatku znajdował się tak blisko. Przywykła do podejmowania jakiegokolwiek ryzyka, a w tej chwili wszystko podpowiadało jej, że to co robi jest cholernie ryzykowne. Ten gorący oddech, zaledwie kilka centymetrów od jej policzka, przyjemnie ciepłe ramię przylegające do jej własnego oraz ten cudowny zapach, któremu najciężej było się przeć. Nie była w stanie nawet rozpoznać momentu, kiedy już i tak znikomy dystans między ich twarzami został całkowicie zlikwidowany, pozwalając jej wargom opaść na te należące do Arthemisa. Zupełnie niekontrolowanie jej wolna dłoń powędrowała na kark mężczyzny, wplatając palce w dłuższe kosmyki i jednocześnie zapominając przez chwilę o całym świecie. Liczyły się tylko te obłędne usta i rozkoszna woń, którą Arth był przesiąknięty.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyNie Lip 04 2021, 23:26;

  Nie spodziewał się tego.
  Był tak zaskoczony, że nie odsunął się, kiedy ona się do niego zbliżyła. Nagła eksplozja hormonów wystrzeliła z niego jak z zaklęcie z różdżki, a on spontanicznie, wręcz machinalnie, chwycił ją za wcięcie w talii przysuwając do siebie. Wszystkie podskórne siniaki zabolały go w jednym momencie, kiedy jej ciało przylgnęło do niego, a mimo wszystko trwał przy niej dalej, smakując ust, które mu w tym momencie oddała. Jego zdziwienie bynajmniej nie minęło tak szybko jakby tego chciał, ale absolutnie nic sobie z tego nie robił, poza lekką paniką w głowie mówiącą mu, że absolutnie, jak kobiety kochał, tak w tym przypadku tego nie powinien robić. Z jakiegoś powodu nie potrafił jednak się od niej odsunąć, odpuścić, po prostu przyjmując to nieme wyzwanie. Całe jego ciało krzyczało na tak, mimo, że umysł wyraźnie mówił mu NIE. Ale ileż miał już takich sytuacji w życiu, z których wychodził obronną ręką?
  Przeszedł go dreszcz, kiedy poczuł jej dłoń na swoim karku. Czuł narastające pragnienie i jeżeli mógł to przysunąłby się do niej jeszcze bliżej, ale było to fizycznie nierealne. Odwrócił się w jej stronę całym ciałem i naparł na nią subtelnie, wciąż stykając się z nią wargami i namiętnie całując, napawając się jej ustami na tyle na ile mógł. Powoli zjechał niego niżej, muskając jej szyję i omiatając jej skórę ciepłym powietrzem. Delikatnie uśmiechnął się pod nosem i bynajmniej nie był to grymas prześmiewczy, a czysto radosny. Opuszki jego palców ostrożnie wsunęły się pod jej sweterek bawiąc się i miziając rozgrzaną skórę jej talii, a on sam przerwał na chwilę tylko po to, aby spojrzeć w jej cudowne, niebieskie oczy i już wkrótce kontynuować pieszczoty na czele z muskaniem jej miękkich ust.
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPon Lip 05 2021, 20:33;

Czy ktoś potrafił przewidzieć, że to spotkanie tak się potoczy?
Z pewnością nie ona. Bo choć znała bardzo dobrze Verey'a i wiedziała, że trzy czwarte kobiet, które spotyka na swojej drodze prawdopodobnie lądują u niego w łóżku, to znała także i siebie. Była pewna, że nie jest w stanie mu ulec. Właśnie dlatego, że znała go doskonale. Wystarczyło jednak niewiele tego dnia, aby coś w niej pękło i nagle zamiast racjonalnie myśleć, poszła za głosem niejako swojego instynktu. A może po prostu zwariowała? Kto wie.
Jedno było pewne - kiedy poznała smak jego warg, ani myślała aby się od niego odsunąć. Ją też nieco zadziwił fakt, że Arth tego nie przerwał. Ostatnia nadzieja tkwiła w nim i w momencie kiedy przygarnął ją bliżej ku sobie, ta nadzieja rozpłynęła się w powietrzu. Zapomniała o maści, której opakowanie poturlało się gdzieś w róg sofy; zapomniała o bolesnych siniakach. Posłusznie przylgnęła do niego, rozkoszując się smakiem tych ust, które tak doskonale układały się na jej własnych. Czując delikatny napór jego ciała, z cichym pomrukiem zadowolenia przyjęła jego wargi wędrujące przez chwilę w regionie jej szyi.
Kilka muśnięć jej skóry, ciepły dotyk zaledwie fragmentu jej pleców i gwałtownie przyspieszający rytm jej serca, sprawiły, że zapragnęła jeszcze więcej. Przez krótką chwilę jednak uniosła powieki, napotykając jego intensywne spojrzenie, któremu nie miała zamiaru się przeciwstawiać. Ba! Zdążyła nawet posłać mu łobuzerski uśmiech, zanim ponownie poczuła smak jego ust na swoich. Poluzowując nieco palce, wplecione w jego włosy, sprawnie wspięła się na jego kolana, aby na nich usiąść i nie dając szans, aby pomiędzy ich ciałami pozostał chociażby milimetr wolnej przestrzeni. Dłonie za to rozpoczęły powolną wędrówkę wzdłuż barków mężczyzny, schodząc na łopatki, aby tam lekko zatopić paznokcie w miękkiej skórze. Nie mogła się od niego oderwać, nawet na moment nie dając wytchnienia w pocałunkach, jednocześnie koniuszkiem języka zadziornie zahaczając o jego zęby.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyCzw Lip 08 2021, 23:29;

  Jeśli chodziło o niego, to był święcie przekonany, że Brandonówna była ostatnią kobietą, jaka wyląduje z nim w łóżku, ba! Była ostatnim żeńskim rodzajem człowieka, którego on w ogóle w łóżku chciałby zobaczyć. Przynajmniej tak myślał do dzisiaj. I nie wiedział czy zadziałał tu jego instynkt, wiecznie wysokie libido czy stało za tym coś innego z czego nie do końca zdawał sobie sprawę. Jak na przykład fakt, że zwyczajnie od dawna mu się podobała. Mimo swojego paskudnego charakteru. Na tę chwile jednak nie miało to znaczenia, kiedy jej miękkie wargi atakowały jego podniebienie, a on bynajmniej nie zamierzał się przed nimi bronić. Po prostu oddawał się jej w pełni, bo jakby nie patrzeć to ona przejęła w tym wszystkim inicjatywę i zaczęła tę niecną grę.
  Mimo wszystko jednak wątpliwości i ten zbędny niepokój wewnątrz jego trzewi narastał coraz bardziej, nie pozwalając mu korzystać w pełni z przyjemności jaką niosła za sobą jej osoba. Całował ją coraz bardziej intensywnie, muskając koniuszkiem języka i łaskocząc jej podniebienie, od czasu do czasu zagryzając też jej wargę i pozostawiając na niej zaczerwienienia i nabrzmiałe ślady. Nie oderwał się od niej, wciąż z pasją doń przylegając, kiedy wspięła się na jego kolana i przywarła do niego jeszcze bardziej. Serce waliło mu jak szalone z powodu niebezpiecznie narastającej adrenaliny i pokładów testosteronu, a jego oddech już płytki i szybki co rusz omiatał jej skórę w okolicach szyi.
  Oplótł ręce wokół jej talii i wsunął powoli dłonie za pas jej spodni, chwytając ją opuszkami za pośladki i przyciągając do siebie jeszcze bardziej. Instynktownie i machinalnie wyciągnął biodra w jej stronę, wkrótce wędrując palcami ku górze do krawędzi jej swetra, który zaczął zsuwać ku górze tylko po to, aby go zdjęła. A raczej dała mu możliwość zdjęcia go z niej. Rzucił go gdzieś w kąt nie zastanawiając się gdzie wylądował, aby po chwili złapać ją za talię i zrzucić z siebie na szeroką, miękką kanapę i usadowić się nad nią, aby na powrót przylgnąć do jej szyi niczym pijawka. Przerwał jednak, kiedy na powrót dotarł do jej ust i spojrzał jej w oczy, ostrożnie przysuwając usta do jej ucha.
  – Jesteś pewna? – może i działał tu instynkt i może Verey był skończonym chujkiem, ale nie należał do typów wykorzystujących ludzi. A w tym przypadku oboje stąpali po naprawdę cienkim gruncie. Zadziornie musnął zębami jej ucho, ale wciąż wisiał nad jej półnagim ciałem czekając na zgodę. Było to dla niego po prostu zbyt istotne, a i na tym etapie w żaden sposób nie wpływało na jego chęci.
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPią Lip 09 2021, 21:20;

Prawdę powiedziawszy, to oboje do tej pory częściej podejmowali próby grania na nerwach i złośliwości skierowanych do drugiego, aniżeli choćby najmniejszych oznak flirtu. Los chciał, że Patricia od czasów szkolnych darła z nim koty i nawet nie zauważyła od kiedy zaczęła przejmować się jego losem. Może nie wyglądało to jak typowa przyjaźń, gdzie widywali się od czasu do czasu i spędzali ze sobą czas, jednak w pewnego rodzaju troskę wlicza się także zainteresowanie, które wykazywała względem niego, kiedy doznał jakiejś kontuzji (pomimo iż wyglądało to tak, że pisała do niego na wizbooku, jaki to jest durny, bo pozwolił się sfaulować). A także, sam fakt, że wiedział o jej klątwie, kiedy naprawdę niewiele osób było w tę sprawę wtajemniczonych, świadczył poniekąd o zaufaniu, którym mimowolnie go darzyła.
Rzeczywiście, inicjatywa wyszła od niej i wcale tego nie żałowała. Przynajmniej na ten moment. Czy to źle czy dobrze? Nie miała głowy, aby teraz o tym rozmyślać. Zajęta była ona w tej chwili dużo przyjemniejszymi rzeczami. Ciągle intensywnie czuła ten zmysłowy zapach, przez który w jednej sekundzie jej mur został zburzony. Dlatego w czasie, kiedy on wewnątrz przeżywał rozterki względem tego czy poddać się chwili, ona wolała działać. Skoro już weszli na ten cienki lód dlaczego mieliby dalej po nim nie kroczyć? Tym bardziej, że obojgu się to podobało. Była tego pewna, kiedy siadała na jego udach, tak samo w momencie, kiedy przyciągał ją jeszcze bardziej ku sobie. Z każdą chwilą także przekonywała się, że jego wargi tak cudownie układają się na jej własnych, a ich języki rozkosznie współgrają we wspólnym, namiętnym tańcu. Oderwawszy się od niego dosłownie na kilka sekund, aby mógł swobodnie zrzucić z niej sweterek, na moment zamarła, kiedy opadła plecami na miękkie podłoże. Jej klatka piersiowa poczęła unosić się jeszcze szybciej w odpowiedzi na gorące pocałunki, jakie składał na jej szyi, a nim się obejrzała już wracał do jej ust. Przywitała go ochoczym westchnieniem w lekko rozchylone wargi, a wtedy znów jej zniknął i usłyszała tuż przy uchu nieco otrzeźwiające pytanie. Uniosła lekko powieki, próbując złapać oddech.
- Nie. A Ty? - zapytała szeptem, choć brzmiała ciągle jak pewna siebie Ona. Pochyliwszy się nad jego barkiem, oparła o niego policzek kiedy poczuła jego dotyk w okolicach płatka ucha. Chwilę później przesunęła delikatnie koniuszkiem nosa wzdłuż jego szyi, aby szepnąć: - Wszystkiego jesteś zawsze taki pewny? - powiedziawszy to, opadła głową lekko na materac kanapy, zmuszając go, aby na nią spojrzał jeszcze raz. Za bardzo go teraz pragnęła, żeby miała się wycofać. Tak brzmiała odpowiedź, której nie zamierzała mu udzielać na głos. Za to ostentacyjnie sięgnęła dłonią jego nagiego torsu, wyznaczając ścieżkę subtelnie opuszkami palców od obojczyka aż po dolne żebra, gdzie na moment zastygła. Chwilę później jednak jej dłonie odnalazły pas jego sportowych spodni, które to powoli zaczęła z niego zsuwać, zastanawiając się czy jej na to pozwoli. Bo czemu miałby nie pozwolić?
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPią Lip 09 2021, 23:40;

Hormony buzowały w nim niczym roziskrzona różdżka, a jego samego nie będzie już na tym etapie tak łatwo przed czymkolwiek powstrzymać. Dlaczego więc zapytał? Może chciał mieć jako-taką pewność? Dostać jakieś… rozgrzeszenie? Sam nie wiedział co nim kierowało i dlaczego nie kontynuował, zamiast tego czekając na jej odpowiedź. Dlaczego akurat w jej przypadku wyszło z jego ust pytanie o zgodę? Raczej nigdy tego nie robił, samo się działo. Przecież Patricia niczym nie różniła się od innych kobiet… a może jednak? Może coś podświadomie podpowiadało mu, że należało to zrobić? Czyżby odezwała się w nim zwyczajna, ludzka przyzwoitość? Nie, nie w Vereyu, przecież wszyscy wiedzieli jaki był, jak się zachowywał i ile kobiet znalazło się w jego łóżku. Albo on w ich. Nigdy nie kończyło się to żadnym i żyli długo i szczęśliwie, ba! częściej doprowadzało to do sromotnych dram i konfliktów, kiedy okazywało się, że po prostu szukający nie chciał od nich niczego więcej.
  - Zawsze. – szepnął jej zadziornie do ucha, uśmiechając się przy tym i ukazując swoje dołeczki w policzkach, dodające mu jeszcze więcej uroku do rozwichrzonej grzywki i tych jego cholernych, radosnych oczu. Wzdrygnął się delikatnie, gdy oparła policzek o jego bark, ale nie odsunął się, pozwalając aby jej rozgrzana skóra dotykała go w jeszcze większej ilości miejsc. Spojrzał jej w oczy gdy na powrót na siebie spojrzeli i przymrużył je lekko czując jak coraz więcej sobie pozwalała. Czy jej zabronił? Skądże! Chyba za dobrze go znała. Z drugiej strony chyba każdy wiedział, że Arthemis seksu kobietom zwykle nie odmawiał. A na pewno tabloidy. Dlaczego miałby więc udawac, że tak nie jest skoro i tak wszyscy pisali o jego jakże burzliwych romansach? Miał jedynie nadzieję, że akurat za Brandonówną nie leciał żaden reporter tygodnika Czarownica. Nie dość, że byliby jutro na pierwszej stronie, to co gorsza znaleźliby jego dom. Chyba Verey musiał ogarnąć swoje priotytety.
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 00:21;

Nie była osobą, która zmieniała zdanie co pięć minut. Przeważnie trzymała się jednej swojej decyzji do końca, choćby dlatego by nie dać pretekstu komuś, aby jej to wypomniał. W tym przypadku jednak nie to było powodem. A przynajmniej nie na ten moment. Zwyczajnie, po ludzku zatraciła się w przyjemności, jaką sprawiał jej dotyk Arthemisa, każdy jego pocałunek czy choćby najdelikatniejszy ciepły oddech mężczyzny na jej skórze. I nawet jeśli miałaby w tamtej chwili przyznać mu rację, nie przerwałaby tego. Nie tylko faceci mogli być spragnieni fizycznych doznań. Ona też tego cholernie potrzebowała.
Jednak jego słowa zbyt wiele utrudniały w tym wszystkim. A miała wrażenie, że kto jak kto, ale Arthemis Verey nie będzie zadawał pytań w takich sytuacjach. Ale najwidoczniej była w błędzie - myślał ewidentnie więcej od niej, co o dziwo nie było takie złe. Ktoś z ich dwójki musiał mieć głowę na karku, a że Brandonówna wolała trenować mięśnie niż narząd zwany mózgiem, przynajmniej w tym przypadku mężczyzna wygrywał. Za to nie raz słyszała jego przechwałki co do uszczęśliwiania kobiet i zawsze myślała, że zwyczajnie siebie przecenia - aż do teraz, kiedy mogła poczuć to na własnej skórze. I to dosłownie. Kiedy już żaden materiał swetra ich nie dzielił, po tym jak ich jej górna garderoba wylądowała gdzieś na podłodze salonu, jej skóra praktycznie płonęła, a serce dudniało w piersi, jakby miało za chwile wyrwać się stamtąd i uciec. Przez chwilę, kiedy znów przywarł do jej warg, przemknęło jej przez myśl, że może rzeczywiście przespanie się z Vereyem może nie być dobrym pomysłem, jednak jak szybko  ten obłoczek pojawił się w jej umyśle, tak szybko zniknął, zajęty szalejącym w jej wnętrzu pożądaniem. Po co komu rozum?
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 00:44;

Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 01:27;

Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 01:45;

Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 09:04;

Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 20:22;


  - Jak tak ma wyglądać moja rehabilitacja to ja bardzo chętnie. – rzucił bardziej do siebie niż do niej, próbując opanować oddech i swoje rozkojarzenie. Odwrócił głowę w jej stronę i z lekko uchylonymi ustami i rozszerzonymi do granic możliwości źrenicami spojrzał na nią. Jego twarz nie wyrażała aktualnie zbyt wiele poza wyraźnym zmęczeniem, choć jeśli się przypatrzeć to jego oczy wciąż miały w sobie te radosne, vereyowskie iskierki.
  - Mam nadzieję, że teraz nie odgryziesz mi głowy. – dodał. Nie byłby sobą, gdyby tego nie powiedział. Z drugiej strony było to dość ryzykowne – nie miał nawet siły na bronienie się przed lecącą w jego stronę poduszką.
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 21:21;


Ale oczywiście, ciszę przeciął jego głos (oczywiście, bo wiedziała doskonale, że odezwie się pierwszy), na który zareagowała cichym westchnieniem, zagryzając dolną wargę, na której jeszcze odrobinę czuła metaliczny posmak krwi z niewielkiej ranki na ustach. Wreszcie przekręciła głowę w jego kierunku, by z nadal nieco zamglonym spojrzeniem posłać mu delikatny uśmiech. Zero choćby cienia złośliwości czy prześmiewczego wydźwięku. Szczery, zadowolony z siebie uśmiech, który zbladł nieco, w momencie, kiedy dosłyszała jego kolejne słowa. Machinalnie sięgnęła ręką jego twarzy, wykonując ruch, jakby chciała mu ukręcić szyję.
- Możesz się z nią pożegnać. I tak do niczego Ci się nie przydaje - rzuciła, już z charakterystycznym dla siebie pretensjonalnym tonem. Ale tylko odrobinkę go włożyła do tej wypowiedzi. Bo na jej ustach ciągle czaił się ten usatysfakcjonowany uśmieszek, spowodowany ty co stało się przed chwilą. W końcu poczuła, że jest w stanie przekręcić się na bok, aby ułożyć się twarzą do niego, z dłonią pod policzkiem, wpatrując się w niego przenikliwym wzrokiem. - To co? Wspólny prysznic? Obiecuję Ci nic nie odgryźć - zakomunikowała, starając się zabrzmieć jak najbardziej poważnie, ale nic nie mogła poradzić na to, że miała dobry nastrój. Kto by się, na Merlina spodziewał, że to właśnie Verey będzie jego głównym sprawcą?
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 22:59;

  Mimowolnie uśmiechnął się, marszcząc nos i ukazując szereg białych zębów. Po chwili jednak się nawet cicho roześmiał słysząc jej słowa i obracając się na powrót na plecy. Wyciągnął ręce za siebie i przeciągnął się dość mocno, choć z delikatnym grymasem, kiedy poczuł swoje obrażenia, szczególnie po niedawnym wysiłku. Był to znak, że powoli z niego wszystko schodziło.
  - Ostatecznie żeby grać w Quidditcha trzeba mieć łeb na karku, wiec wolałbym go zachować. – rzucił, odwracając się znów w jej kierunku, tym razem całym ciałem. Podparł głowę na łokciu przyglądając się jej uważnie. Był to taki moment, w którym całkowicie zapomniał co ich wcześniej łączyło…a raczej co ich nie łączyło, bo nie można było tu powiedzieć o czymś bardzo głębokim, poza znajomością i jego położeniem pięć minut temu. Na pewno miał satysfakcję z jej miny i tego, że faktycznie była zadowolona. Mógł sprawić jej najgorszy seks w jej życiu, ale jaki miałby w tym cel? Tak to przynajmniej będzie go kojarzyła jako dupka, ale takiego, który chociaż gwarantuje upojne noce.
  Ale czy w sumie o to chodziło? Tak naprawdę to, co wydarzyło się przed chwilą było czystą definicją spontaniczności i gdyby ktoś godzinę temu zapytał go, czy miałby ochotę wylądować z Brandon w łóżku, to zapewne odpowiedziałby, że tak, ale wiedziałby też (a raczej był święcie przekonany!), że to się nie wydarzy. Czy potraktuje ją jako kolejną kreskę na długiej liście? Nie sądził. A przynajmniej teraz nie miał do tego głowy, aby się zastanawiać. Wiedział jedynie, że coś było na rzeczy, tylko musiał jeszcze rozszyfrować co.
  Przez chwilę nie odzywał się, kiedy zadała mu pytanie o wspólny prysznic. Patrzył na nią w absolutnej, może nieco niepokojącej ciszy, ale tak naprawdę starał się zapamiętać sobie kilka szczegółów. Jej delikatny, i co zauważył, uroczy uśmiech, rozwichrzone włosy, roziskrzone hormonami szczęścia oczy. W tym momencie wyglądała całkiem… ludzko. Nie to, co w przypadku codziennej, chowającej się pod płaszczykiem chęci mordu Patricii.
  Wtem, gdy dotarły do niego jej słowa, ocknął się z tego jakże ciekawego doznania i bezceremonialnie, dość szybko podniósł się z łóżka, łapiąc ją za talię i przyciągając do siebie. Pocałował ją, krótko, acz intensywnie, po czym, jak gdyby nigdy nic podniósł ją na ręce, jakby nic nie ważyła i ruszył w kierunku łazienki, gdzie w zasadzie od razu skręcił pod prysznic, nawet nie zastanawiając się gdzie i czy w ogóle są jakieś ręczniki, czy woda jest odpowiednio ustawiona i w ogóle nad czymkolwiek. Zbliżył się do ściany, gdzie jedną ręką ją puścił i praktycznie od razu odkręcił wodę, która nie była zimna, ale na pewno bardzo przyjemnie w tym momencie chłodna. Druga wciąż ją trzymała, pozwalając jej oprzeć się o chłodną ścianę i opleść nogami wokół jego bioder.
  - Tylko nie gryź. – mruknął, nie dając jej chwili wytchnienia i ponownie, leniwie muskając jej wargi. No jakoś nie potrafił się od niej oderwać. I musiał przyznać sam przed sobą, że dla niego było to dość nowe doznanie. Zupełnie jakby znalazł kluczyk do jakichs dziwnych, niedostępnych wcześniej dla niego drzwi.
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptySob Lip 10 2021, 23:53;

Widok jego beztroskiej twarzy był jednocześnie tak bardzo znajomy, ale też tym samym obcy, zważywszy na okoliczności. Jednak lekki haj trzymał ją jeszcze przez dłuższą chwilę, a więc nie potrafiła zrobić nic innego jak tylko poszerzyć nieco uśmiech, widząc jego zadowolony wyraz twarzy. Jej mózg potrzebował zdecydowanie więcej czasu, aby dojść do siebie i móc przeanalizować prawidłowo to co się między nimi wydarzyło. A tym czasem Patricia nawet odpuściła mu głupie teksty, odpowiadając równie głupio. Zaśmiała się pod nosem na jego sugestię, że jednak głowa przyda mu się jeszcze, a kiedy odwracał się ku niej bokiem, obserwowała go równie bacznie co on ją. Coś w tym wszystkim było nienaturalnego i widziała tę zmianę, której zdecydowanie wcześniej nigdy nie doświadczyła. Nigdy tak na siebie nie patrzyli, bo przecież nigdy wcześniej nie leżeli razem w łóżku. Ona za to, nie zastanawiała się ani razu nad tym jakby to było. To znaczy, nie miała ku temu nigdy okazji. Nie myślała tak o nim, a więc dlaczego miałoby to przyjść jej do głowy? Kiedy te myśli nawiedziły jej umysł, ten jakby automatycznie bronił się przed tym, podrzucając jej obrazy i emocje jeszcze przed kilku chwil. Jeszcze pamiętała doskonale ten stan, przez co nie była w stanie zaprzątać sobie głowy niepotrzebnymi szczegółami. Ważne było to, że naprawdę przyjemnie było patrzeć na tak autentycznie radosnego Arthemisa, którego zdradzały te charakterystyczne iskierki w oczach. I dołeczki w policzkach. I swobodne ułożenie ciała, tak idealnego, jakby wyrzeźbionego przez samego Merlina na wzór doskonałego mężczyzny (oczywiście prócz poturbowanego boku tułowia). Pomyśleć, że przed chwilą miała go tylko dla siebie...
Jej propozycja wspólnego prysznica nie była przez nią przemyślana nawet ułamek sekundy. Po prostu w pewnym momencie tego zapragnęła, a więc chciała, aby się to ziściło. Jednak na jego reakcje musiała czekać dłuższą chwilę. A kiedy gwałtownie poderwał się i przyciągnął ją do siebie, zaśmiała się wprost w jego usta, kiedy ich usta na moment ponownie złączyły się w krótkim pocałunku, aby zaraz pozwolić wziąć się na ręce, kierując się w stronę łazienki.
- Kto by pomyślał, że kiedykolwiek sławny Arthemis Verey będzie mnie nosił na rękach - zauważyła zadziornie na niego zerkając, kiedy przystanął przy kabinie. W przypływie nagłej spontaniczności jej dłoń wylądowała na jego szorstkim od zarostu policzku, delikatnie go gładząc, kiedy oparł ją o chłodną ścianę, a jej uda automatycznie wylądowały na jego biodrach. Za chwilę jednak poczuła cienkie smużki wody opadające na jej ramiona plecy i głowę, jednocześnie obserwując z zainteresowaniem jak Arth wsuwa się pod strumień przyjemnie orzeźwiającej wody, kiedy już ustawił natrysk.
- Obiecałam - zapewniła szeptem, zanim jeszcze poczuła kolejny raz jego usta na swoich, powoli smakując je na nowo i delektując się tą niewinną pieszczotą. Czuła się, jakby była w innym wymiarze, albo w śnie, który toczy się swoim rytmem, niezależnie od niej. To po prostu się działo. I jednocześnie najgorsze i najlepsze było to, że wcale nie chciała decydować.
Odpowiadając namiętnie na jego pocałunki, w pewnym momencie zassała na dłużej jego dolną wargę, by w końcu oderwać się od jego ust i pochylić się ku jego szyi, gdzie chwilę później przylgnęły jej wargi. Drażniąc nimi lekko chłodną okolicę pod jego żuchwą, pozwoliła sobie przejechać koniuszkiem języka po słonej skórze, która za moment pokryła się przeźroczystą wodą, która opadła z jej przemoczonych jasnych włosów. Uśmiechnęła się pod nosem, rozchylając powieki i widząc za jego plecami gąbkę oraz żel.
- Trzymaj mnie mocno - zakomunikowała z łobuzerskim uśmiechem, zanim to nie wychyliła się, aby sięgnąć prysznicowej półki, z której chwyciła myjkę i kosmetyk. Lekko odgarnęła mokre kosmyki ze swojej twarzy, odgarniając je za plecy, aby po chwili odkorkować płyn i nałożyć go na gąbkę. - Mm, brzoskwinia i wanilia... - mruknęła pod nosem, zbliżając myjkę do jego zdrowego barku, aby zaraz delikatnie namydlić okolicę, pozbawioną paskudnych sińców. Podniosła na niego wzrok, aby ponownie zbliżyć ku niemu twarz, z łatwością odnajdując jego cudowne usta.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyNie Lip 11 2021, 00:27;

Prychnął rozbawiony pod nosem słysząc jej słowa. Musiał przyznać sam przed sobą, że dzisiaj całkiem sporo się do siebie uśmiechali i bynajmniej nie były to grymasy złośliwości czy też mimicznej uszczypliwości. Ot po prostu, mieli oboje dobry humor, więc i wobec siebie to objawiali. Zupełnie jak nie oni. Naprawdę będzie co wkrótce analizować i już teraz miał wrażenie, że wnioski będą niepocieszające.
  - Mógłbym w sumie nosić Cię bez przerwy. – dopiero po chwili zrozumiał co powiedział i w ostatniej chwili powstrzymał się, aby dać po sobie poznać jakiekolwiek zawstydzenie. Poprawił powoli ułożenie swoich rąk.  – Jesteś lekka jak piórko. – dodał naprędce, chcąc zatuszować to, dlaczego to powiedział. Sam nie miał pojęcia. To było automatyczne, nawet tego nie przemyślał a i w tej chwili czym prędzej chciał o tych słowach zapomnieć co wcale nie było takie trudne, zważywszy na okoliczności.
  Chłodna woda skutecznie koiła wszelkie zapały, choć w ich przypadku nie można było powiedzieć, aby miało ich to jakoś szczególnie powstrzymać. Oparł głowę na gładzącej go dłoni, niczym szczeniak proszący o więcej pieszczot, wręcz domagający się kolejnego dotyku. Jego mięśnie z lekka sztywniały pod coraz zimniejszą taflą wody, ale rozgrzane ciało dziewczyny, tworzące idealny kontrast z płynącym strumieniem bardzo szybko go na powrót rozluźniało. Zadarł do góry podbródek pozwalając jej na pieszczoty i grzecznie nie próbując nawet się z nią przedrzeźniać. Było to zbyt przyjemne.
  - Dobrze pani trener. – mruknął, chwytając ją pewniej i dla wygody przesuwając dłonie w okolice jej pośladków, które delikatnie muskał opuszkami palców. Mokre włosy opadły mu na oczy, a on z ciekawością zerkał spomiędzy nich na to co robiła, wkrótce czując materiał gąbki na swoim barku. Wzdrygnął się lekko, choć szybko uspokoił się, gdy jej wargi ponownie go odnalazły i bynajmniej nie zamierzał pozostać jej dłużny w pocałunkach. Z drugiej strony znów zaczął odczuwać narastające w nim uczucie podniecenia i choć tym razem było ono spokojniejsze i wolniejsze, tak jednak mimowolnie parło go do działania. Miał przed sobą piękną kobietę, z bardzo ponętnym ciałem, na dodatek nie pozostającą mu zbyt dłużną jeśli chodził o ostatnie kilkadziesiąt minut. Dlaczego więc nie sprawić sobie  więcej przyjemności?
  Muskając jej wargi, zbliżył się do niej ciałem, nieco mocniej dociskając jej ciało do mokrej ściany prysznica. Jego nagi tors ocierał się o jej piersi, a jego wszędobylskie palce zjechały z pośladków nieco niżej, gdzie łaskotały jej pachwiny. Uśmiechnął się szerzej na myśl, że cała maść którą tak skrzętnie nań nakładała, teraz zapewne (i wcześniej) spłynęła z niego jak z kaczki, tak więc chyba trzeba będzie powtórzyć zabieg.
  Czy tym sposobem właśnie wpadli w błędne koło?
Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyNie Lip 11 2021, 01:25;

Faktycznie, uśmiech towarzyszył obojgu zadziwiająco długo, co nie było dla nich standardem, ale zważywszy na warunki w jakich się znajdowali, nie powinno być w tym nic dziwnego. Ale właśnie ciągle w ich zachowaniu było coś podejrzanego, co od razu powinno ich zaalarmować. Właśnie powinno. Nawet ta wymiana zdań, bez niepotrzebnych złośliwości, prowokacji, utrudnień. To nie było do nich w żaden sposób podobne. A więc dlaczego to miało w ogóle miejsce?
Przeniosła na niego nieco zszokowane spojrzenie, słysząc to zdanie, którego sam nawet się po sobie nie spodziewał. Ale rzeczywiście, z jego twarzy ciężko było to wyczytać, zwłaszcza, kiedy dla niepoznaki dopowiedział resztę. Mimo to na jej twarzy zakwitł szeroki uśmiech, by zwyczajnie jego słowa przyjąć jako komplement.
Prawda była taka, że ich odruchy zdradzały zbyt wiele. Zarówno automatyczna niemalże odpowiedź Arthemisa wcześniej, jak i jej czuły gest gładzenia jego policzka. Nic nie mogła poradzić na to, że poczuła rozlewające się po jej klatce piersiowej ciepło, kiedy przylgnął do jej dłoni, jakby tego właśnie potrzebował w tej chwili. Kolejny krótki pocałunek, kilka muśnięć wargami jego skóry i rozkoszna bliskość, której była coraz bardziej świadoma z każdą kolejną sekundą coraz bardziej. To wszystko na powrót zaczęło składać się na jej potrzebę bycia jeszcze bliżej niego. Sięgnęła więc dla niepoznaki po gąbkę i żel, jednocześnie uśmiechając się mimowolnie na określenie, którym ją nazwał, by za moment rozprowadzając gęstą pianę po jego ramieniu, wpić się w jego wargi z pasją.
Powrót do góry Go down


Arthemis D. Verey
Arthemis D. Verey

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : Długa blizna po złamaniu prawego obojczyka, której nie chciał usuwać, ciekawy kolor oczu podchodzący pod opal.
Galeony : 492
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t19505-arthemis-d-verey#577700
https://www.czarodzieje.org/t19519-endeavour#578320
https://www.czarodzieje.org/t19515-arthemis-d-verey#578175
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPon Lip 12 2021, 00:57;

Powrót do góry Go down


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 EmptyPon Lip 12 2021, 20:01;


W pewnym momencie jednak poczuła jakby cała krew odpływa z jej głowy, a reszta ciała znalazła się w lekkim stanie nieważkości. Wiedziała dobrze co to oznacza, dlatego odsunęła się od niego, aby oprzeć czoło o jego własne, nadal nie otwierając oczu.
- Poczekaj... ja... - szepnęła ledwie słyszalnie - Muszę się... położyć... - dodała jeszcze, próbując zapanować nad mięśniami, które wyraźnie słabły, a jej umysł powoli zaczęła pochłaniać ciemność i pustka. Zarejestrowała jeszcze głos Arthemisa, ale nie była w stanie zrozumieć już jego słów. Tym bardziej nie była świadoma tego, kiedy wziął ją na ręce, aby wynieść z łazienki i położyć do łóżka. Już gdzieś po drodze całkiem odpłynęła.

***

Szary świt jawił się za oknem, kiedy rozwierała powieki. Pierwsze co od razu ją uderzyło to fakt, że jej pościel nie pachnie przecież cytrusami. Rozejrzała się po pomieszczeniu i wtedy przypomniała sobie gdzie się znajdowała. Pierwsza panika naszła ją w momencie, kiedy odwróciła się na drugi bok i ujrzała śpiącego smacznie obok Artha. Kurwa mać, co ona zrobiła?! Im więcej przypominała sobie z poprzedniej nocy, tym bardziej niedowierzała, że to stało się naprawdę. Bardzo wyraźnie pamiętała ile przyjemności wtedy doznała, ale to nie zmieniało faktu, że było to cholernie nieprzemyślane z jej strony. Zwyczajnie w pierwszym odruchu bała się tego co będzie teraz. Teraz kiedy opadły te wszystkie emocje związane z uniesieniem i całą gamą endorfin... Po prostu spanikowała, czego wyrazem było ostrożne wstanie z pościeli, upewniając się, że mężczyzna jeszcze śpi, pozbieranie ubrań, po czym założenie ich na siebie i bezszelestne wyjście z jego mieszkania. Później próbując oddychać spokojnie i nie myśleć za wiele teleportowała się do domu, skąd od razu wysłała list do Beatrice. Ktoś musiał znać na to jakieś rozwiązanie. I chwała Merlinowi, że była przed samą miesiączką i chociaż o jedno mogła być miarę spokojna. Normalnie zachowała się jak jakaś głupiutka nastolatka...

|zt x2|

+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mieszkanie Vereya - Page 2 QzgSDG8








Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie Vereya - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Vereya  Mieszkanie Vereya - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mieszkanie Vereya

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mieszkanie Vereya - Page 2 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
 :: 
londynskie mieszkania
-