Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gabinet Williamsa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty6/9/2020, 22:05;

First topic message reminder :


Gabinet Williamsa

Butcher pierwsze co zrobił w swoim gabinecie, to pozbył się wszelkiej obecności swojego poprzednika. Miał całe mnóstwo gratów z poprzedniej szkoły, w której pracował i ozdobił swoje biuro w podobny sposób. Jest w stylu eklektyczno - maksymalistycznym, a jego wesoły kolor sprawia wrażenie, że jest odrobinę przestronniejszy. Wzdłuż ścian oprócz książek stoi mnóstwo eliksirów leczniczych, nieustannie też kilka robi się w rogu, przez co pomieszczenie pachnie nimi dość mocno. Nawet jeśli wszystko wydaje się być w ładzie, szybko okazuje się, że to tylko pozory. Huxley w poszukiwaniu czegokolwiek musi się bardzo napracować, albo używać zaklęć, nigdy nie pamiętając gdzie co jest.
Niewielkie drzwi z tyłu prowadzą do jego prywatnej części, która jest w podobnym "stylu" co gabinet. Jest tam niewielka, rozkładana kanapa, stolik i cały niewielki salonik również jest koloru niebieskiego. Wszędzie też po bliższym spojrzeniu są czasem dziwne części tkanek, kości itp. czasem postawione w dziwnych miejscach.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty14/9/2021, 01:18;

Patrzę na dziewczynkę, która niepewnie ściska słoik. Nie ma sensu przyznawać, że to nie była całkowicie prawda. - Owszem, Ciebie również mogli się przestraszyć - stwierdzam dość poważnie, by wiedziała, że to również mogło mieć miejsce. Ruth postanawia opowiedzieć co się wydarzyło, więc milknę na chwilę, by dać jej powiedzieć wszystko co chce. Nie robię złych min, a jedynie słucham spokojnie co ma do powiedzenia, co jakiś czas kiwając głową, by zachęcić ją do mówienia.
- Rozumiem, bardzo miło z Twojej strony, że chciałaś pomóc kolegom - zaczynam delikatnie od pochwały jednak, martwią mnie jej kolejne słowa i z zastanowieniem pocieram czoło, na którym obecnie nie mieni się literka P.
- Ruth. Rozumiem, że jej słowa sprawiły Ci przykrość. Jednak jeśli ktoś Ci mówi czasem nieprzyjemne rzeczy, a tak może się dziać, musisz to zignorować. Twoja koleżanka z klasy jest w tym samym wieku co ty. Może ona również nie wiedziała, że nie powinna tak mówić? - podpowiadam jej jak mogę, chociaż niewiele wiem o jej rówieśniczce. - Tak naprawdę ważna jest tylko jedna kwestia. Czegokolwiek. Powtarzam. Czegokolwiek co by nie powiedziała - nie możesz wtedy odpowiedzieć agresją. Nawet nie chodzi o punkty, o to jak ktoś o Tobie myśli... Tak robić nie można. Ruth? Będziesz w stanie mi obiecać, że jeśli ktoś powie Ci coś nieuprzejmego, nie zachowasz się już w taki sposób? Żeby pod koniec roku mówili - ta młoda Callahanówna, to jest dopiero czyste, lwie złoto i już nikt nie będzie pamiętał o felernym wrześniu? Będzie to dla mnie dużo znaczyło - pytam pochylając się ku dziewczynce z wyczekującym spojrzeniem. Mam nadzieję, że to zrozumie. Może nie byłem tutaj dla Boyda, kiedy był młody, który najwyraźniej również wychowywał się w trudniejszych warunkach i nie miałem jak zatrzymać jego narastającej złości. Skoro jednak jestem przy Ruth - zrobię wszystko, by wyzbyła się skłonności ze swojego domu.
- Przejrzałaś mnie, nie dajemy wszystkim pająki. Krem ze śluzu zwierzątka i z roślinek, to jest w kremie. Może kiedyś będziesz mogła zbierać taki śluz. Twój brat mi ostatnio dużo pomaga. On również poradził Ci coś na całą sytuację? Masz dziurę w języku? - zagaduję młodą Gryfonkę licząc na to, ze lekka pochwała dla brata skłoni ją do powiedzenia czy Boyd nie powiedział jej nic przesadnie nierozsądnego. - Ruth, powinnaś jeszcze coś zrobić w związku z Krukonką, domyślisz się co? - pytam jeszcze odrobinę ciszej, licząc na to, że wyciągnie z tego dobre wnioski.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty1/2/2022, 15:18;

Kiedy tylko Lowell zaproponował przejście do gabinetu, Wacław już zamilkł. Jakby w ogóle się wyłączył z życie, pozostawiając po sobie jedynie skorupę. O trudnych rzeczach należało rozmawiać, ale to nie było łatwe. Przede wszystkim brakowało słów, które określały zdarzenie w sposób taki, który nikogo nie skrzywdzi. Przecież Puchon nie chciał źle dla Kryśki, nie chciał źle dla siebie. Był jedynie przestraszony jak nigdy dotąd. Dłonie zdawały mu się trząść bardziej niżeli na kacu. Zęby były rozedrgane, uderzając w rytm melodii znanej jeno sobie. Oddech ciążył na sercu z każdym wdechem, zaś każdy wydech niósł ze sobą przyjemną myśl końcu cierpień na tym nieludzkim padole życiowych porażek. W takim stanie ciężko było mówić lub nawet wiedzieć, co chce się powiedzieć. Moment polegał tylko na słuchaniu własnych myśli: jedna przekrzykiwała drugą. Różne stanowiska mieszały się ze sobą. Refleksie nie snuły się swoim zwyczajowym, ślamazarnym tempem, a uciekły w najgłębszą otchłań umysłu. Pozostawiając za sobą harmider łatwy do opanowania w swojej prostocie. Zaś chęci do tego nikły prędzej niż zdrowy rozsądek po trzech głębszych.
Wacław pozwalał sobie teraz czuć wszystko, bo wzbranianie się przed emocjami było takie... niedojrzałe. Głupie. Wręcz głupie. Student wiedział, że daje się prowadzić Felkowi, ale zdawał się tego nie czuć. Skupiał się na swoich krokach, każdym kolejnym. Stopa za stopą, aby nie potknąć się o nic niepożądanego. Ignorował coś takiego jak otoczenie, bo wpadnięcie w szkolną kolumnę zdawało się obecnie mniejszym złem niżeli bycie zjedzonym przez znajomą. Zapewne mimo jej woli do nierobienia tego. Chyba z tego miejsca kiełkowało złe samopoczucie Puchona, wilkołactwo było dlań odebraniem wolnej woli, pewnego rodzaju dwubiegunówką, rozdwojeniem w najgorszej możliwej postaci. Jak winić kogoś za coś, co zrobił - gdy tego, w pewnej teorii, nie zrobił?
Zaraz po wejściu do gabinetu, usiadł. Na ziemi, zaraz obok drzwi, będąc opartym o futrynę. Skulił się, jakby chroniąc od zimna, ale pomieszczenie zdawało się ciepłe. Wręcz bezpieczne, ale ta myśl wynikała z przesadyzmu. Teraz wilkołaki nie będą wyskakiwać z każdej lodówki. Bo w Hogwarcie nie ma lodówek, ale to też nie jest obecnie problemem.
- Ja... - pociągnął nosem, ocierając go niechlujnie nadgarstkiem. Później przetarł oczy, podsuwając pięty bliżej tyłka. - Moja znajoma... - nie umiał powiedzieć tego nagłos. Chociaż czego nie chciał powiedzieć? Same problemy w tworzeniu wypowiedzi, bo kłopot istniał na etapie myśli. Było ich zbyt wiele, słów - zbyt mało. - Potrzebuje chwili - wycedził, chowając twarz w kolana i nie skupiał się na tym czy Lowell go usłyszał w tym momencie.
Chociaż wcześniej mu zadawał pytania. Jakie? Wacław nie pamiętał, bo się na nich nie skupiał, na korytarzu dzięki dochodziły do niego jakoś inaczej. Albo on nie chciał, aby dochodziły.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty1/2/2022, 17:55;

dostęp do gabinetu za zgodą Williamsa

Szlag by to - cisnęło mu się na usta, kiedy, gdy dotarł do gabinetu pielęgniarki, okazało się, że jest on zajęty. Zawsze wolał wszystko załatwiać w taki sposób, by jego poczynania nie były brane pod ludzką wątpliwość, a myśli snujące pod sklepieniem skóry nie wskazywały na jakiekolwiek odstępstwo od powszechnie przyjętych norm społecznych. Z uprzejmości gabinetu Williamsa starał się korzystać w jak najmniejszym stopniu, ponieważ sam cenił sobie prywatność i wiedział, że wchodzenie do czyjegoś miejsca z butami nie powinno mieć w ogóle miejsca. O ile w swoim wydaniu raczej nie miałby nic przeciwko, gdyby oczywiście posiadał gabinet, o tyle zdawał sobie sprawę z tego, że nie wszyscy jawnie i chętnie chcieliby się dzielić pomieszczeniem, gdzie mogą znajdować się notatki pracownicze bądź prywatne rzeczy. Tym bardziej, że bardzo często służy ono także do spania, a jak wiadomo - czasami lepiej jest nie wiedzieć, co znajduje się w dalszych odmętach gabinetów. Na szczęście Huxley mógł liczyć na szacunek ze strony Felinusa.
Wacław zawsze pozostawał w swojej puchonowości uśmiechnięty i pozbawiony większości trosk, jakimi to jawił się on sam w swoich studenckich czasach. Asystent nauczyciela uzdrawiania tak naprawdę nie miał się czym chwalić pod tym względem; w końcu nie radził sobie z problemami przytłaczającymi umysł, jak również oddawał się autodestrukcji. Intuicja zatem powiadała swoim specyficznym, bardzo cichym szeptem, że coś jest nie tak. Nic dziwnego, że gabinet zamknął na tyle odpowiednio, by nikt niepowołany się do niego nie dostał - poza właścicielem, rzecz jasna - chcąc zapewnić im odrobiny prywatności, skoro światło pod kopułą czaszki doskonale mu mówiło o tym, że pewne struktury zostały naruszone i wymagają sprostowania.
Jednocześnie nie wiedział, o co dokładnie chodzi - rzucone wcześniej pytanie nie jawiło się odpowiedzią, co skutecznie udowadniało to, że coś musi być ewidentnie nie tak. Sama reakcja wejścia Wacława do pomieszczenia udowodniła mu to poprzez jego siad obok drzwi, oparłszy się o ścianę specyficznego, bardzo wyróżnionego pod względem innych pomieszczeń gabinetu. Lubił ten wystrój i nie miał nic temu do zarzucenia.
- Na spokojnie. - powiedział, odkładając na krótki moment laskę, by przyciągnąć sobie krzesło i tym samym dla Wacława, gdyby ten uznał, że jest ono w jakiś sposób bardziej wygodne. Usiąść musiał, by odciążyć nogę, która ucierpiała poprzez bardzo niefortunną teleportację podczas szukania księżycowej rosy w Zakazanym Lesie. Ukrywać się z tym nie zamierzał - martwił go stan studenta i nie zamierzał udawać, że wszystko jest w porządku, skoro rzeczywistość pozostawała zgoła inna. - Jeżeli chcesz, to mam w torbie eliksir spokoju. Powinno być wówczas lepiej. - dorzuciwszy, czekał spokojnie na jego reakcję, dając mu przede wszystkim czas do pozbierania znajdujących się w chaosie myśli. Jednocześnie przygotował fiolkę, gdyby Wodzirej chciał skorzystać z tej drobnej pomocy.

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty2/2/2022, 12:01;

Student posądziłby się o bycie spokojnym, umiał oddychać, atak paniki zdawał się abstrakcyjnie daleko a płacz nie wyrywał się z jego piersi w niepokojących konwulsjach. Jedynie słowa utykały w gardle, dławiąc go niesympatycznym strachem. Mięśnie dawały się z trudem opanować, żyjąc własnym życiem, jedynie silnie dociskanie do siebie dawały względną kontrolę. Łzy wyczekiwały w oku, aby upłynąć słonym śladem po policzku zaś ten czas poświęcały na rozmazywanie otoczenia, mrożenie gałek ocznych oraz sprawiały zwyczajny ból. Taki emocjonalny, godzący w podstawową potrzebę bezpieczeństwa.
- Dziękuję - pokiwał głową znacznie przecząco, chociaż łeb ruszał mu się nieznacznie. Nawet nie podniósł na Felka wzroku, wpatrzony w podłogę. Bardzo przyziemne myśli względem tego czy podłoga to mahoniowi kamień czy hebanowe drewno. Oby kamień, bo drewniane podłogi niekoniecznie zawsze pozyskiwano w sposób etyczny. Tak samo jak niekoniecznie dobrze było teraz pić cokolwiek. Zaciśnięty żołądek przypominał poczucie głodu, pustka w środku rosła i rosła w pragnieniu zostania zapełnioną. Niekoniecznie z wiedzą czym bądź w jaki sposób. Pochłaniała studenta od środka, czarna dziura. Zaś ta myśl nawet przywdziała Wacławowi smutny uśmiech. Dori zapewne powiedziałaby mu dużo o czarnych dziurach i czemu niemożliwym byłoby mieć takową w brzuszku. - Nie dam rady nic przełknąć - dodał w końcu, żeby w końcu przypomnieć sobie w jaki sposób się oddycha.
Wdech.
Wydech.
Powtarzaj.
Nie myl kolejności.

Z początku nie mylił, a każdy kolejny wdech przychodził z trudem. Grdyka drgała niepokojąco ale Wacław wiedział, że w ten sposób schodzi z niego pierwotny stres. Niepokój. Niechęć. Znam siebie i swoje ciało, więc musiało iść to w dobrą stronę. Mógł powić się na rozmowę w sposób bardziej angażujący się, doceniając obecność Felka. Wcześniej nie umiał, bo chyba niekoniecznie zdawał sobie sprawę, że to Lowell go tutaj przyprowadził i że nań wpadł na korytarzu.
- Bardzo nie chcę... Nie chcę, żeby ktoś miał problem - głównie Kryśka. Bo jest jebanym wilkołakiem? Que? To brzmi zbyt absurdalnie, aby było realne. Puchon powinien się zaśmiał uprzednio i nie przejmować, ale nie umiał. Pociągnął nosem w rozgardiaszu emocji.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty2/2/2022, 14:15;

Czekał - skrupulatnie, bez przyspieszania, choć tyknięcia zegara mogły być wyczuwalne, kiedy to odciążał własną nogę od niepotrzebnego balastu.
Dawał czas i zapewniał prywatność. Bo wiedział, że w tym społeczeństwie, jako mężczyzna, uronienie łez pozostaje oznaką słabości i braku samozaparcia. Uciekał od tych schematów jednak, ale czy to oznaczało, że inni tak samo robili? Otóż nie do końca. Przemyślenia na temat tego, co musiało się stać, ewidentnie żarzyły się jasno, widocznie i odczuwalnie. Na pierwszy plan wysuwało się skrzywdzenie, na drugi natomiast - inne, równie nieprzyjemne rzeczy. Przewidywać przyszłości nie potrafił, aczkolwiek to, jak ostatnimi czasy rozpoznawał emocje, zasługiwało na pochwałę - w końcu angażował się widocznie i nie potrafił przejść obok obojętnie, jeżeli widział, że coś jest nie tak. Interesował się innymi z dwóch powodów: pierwszym, najważniejszym, było to, że pojawiała się w nim chęć okrycia własnymi skrzydłami każdego, kto potrzebuje opieki. Drugim natomiast pozostawał obowiązek poprzez wykonywany zawód, jako że - poprzez wykonywaną pracę asystenta - nie mógł sobie pozwolić na większe błędy. Praca, jaką wykonywał, nie tolerowała żadnych błędów i niedopatrzeń, a poprzez swój perfekcjonizm pod tym względem wypełniał obowiązki rzetelnie.
Felinus kiwnął głową w zrozumieniu i mruknął cicho pod nosem, spoglądając na Wacława znajdującego się w stanie, w którym go nigdy wcześniej nie widział. Od czego to zależało? Dlaczego takie rzeczy miały miejsce? Świat byłby piękniejszym miejscem, gdyby ból został zastąpiony bardziej pozytywnymi rzeczami, ale właśnie. Gdyby nie to, że co jakiś czas zaznajemy cierpienia, nie docenialibyśmy chwil, które posiadałyby bardziej przyjemny wydźwięk. Człowiek nie docenia słońca, dopóki nie spadnie deszcz; a kiedy pochmurna pogoda stanie się odłamem przeszłości, wita z powrotem brak chmur i promienie ocieplające skórę w sposób wdzięczny.
- W porządku. - wypowiedział w odpowiedzi na informację o niemożności przełknięcia czegokolwiek, tudzież przepuszczenia przez gardło. Dłoń, którą wcześniej odruchowo położył na bezdennej torbie, odsunął od materiału skóry, aby czekać bez niepotrzebnego napierania na działanie ze strony Puchona. Obserwował uważnie wdechy i wydechy, poruszającą się klatkę piersiową i prawdopodobnie serce bijące pod wpływem stresu połączonego z adrenaliną i jej wyrzutem do krwi; w stanie myśli wiele rzeczy może ulec zmianie. Rośliny więdną, tracą na znaczeniu. Prowizoryczna personifikacja staje się jedynie złudnym elementem umysłu; mocny zapach eliksirów już mu nie przeszkadzał. A w szczególności wtedy, gdy otrzymał pierwsze, szczątkowe informacje od wychowanka domu Helgi Hufflepuff.
- Obiecuję ci, że nikt przez ciebie nie będzie miał problemów. - odpowiedział zgodnie z prawdą, spoglądając w ciemne tęczówki należące do chłopaka. Chciał mu pomóc, ale tak naprawdę wiele zależało też od samego Wacława - czy postanowi się otworzyć? Opowiedzieć? - A to, że o tym rozmawialiśmy, pozostanie między nami. - dodawszy jeszcze, chciał zapewnić go, że nie musi się obawiać o nic - ani o własne bezpieczeństwo, ani bezpieczeństwo cudze. Piasek w klepsydrze opadał raz po raz, ziarnko po ziarenku, sekundy upływały, niepokój pod sklepieniem skóry Lowella natomiast narastał nieustannie, ukrywany poprzez własne umiejętności.

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty3/2/2022, 01:35;

W mniemaniu Ciechosław, Wacuś właśnie pobiera nauki na przyszłego seksuologa, przy czym studencik nieco się do tego poczuwał. Rozumiał emocję, niekoniecznie jej psychologię, ale kilka zręcznie złączonych słów sprawiało, że można wyjść na eksperta w danej dziedzinie. Przynajmniej przed ojcem, dla którego duchowość i rozwój osobisty są życiową ostoją. Poniekąd było to piękne, a Wodzirej kochał swoją rodzinę jak nikogo innego. Oni byli niczym ta drzazga w sercu: siedzieli niekiedy w sposób niewygodny, ale wyciąganie ich nie miało sensu. Wszak zaczęli już stanowić swoją integralną część. Dlatego też Puchon nie bał się kolorów rzeczywistości. Nie każdy lubił. Nie z każdym się zgadzał. Nie każdego życzyłby wrogom. Jednak chciał doświadczać ich wszystkich, bo to budowało jego człowieczeństwo. Po co cieszyć się radością, skoro boimy się własnego smutku? Chłop nie wiedział, ale wiedział jedno. Teraz się bał, a nadmiar przykrych informacji wylewał się z niego bagnem doznań, które prędko powinno zostać wylane.
Miłym było, iż Lowell nań nie naciskał. Pozwalał dochodzić do siebie we własnym tempie i ogólnie dobrze, że na siebie trafili. Wacław mógłby w oszołomieniu iść ciągle przed siebie, aż ocknąłby się zjadany przez stado centaurów albo usiadłby w najrzadziej odwiedzanym kącie Hogwartu, czekając na coś. Lub kogoś. Co zdawało się bliżej nieokreślone. Czemu? Chłopak nie wiedział, co miałoby mu teraz pomóc. Oczywiście, poza czasem, ale ten zdawał się aktualnie antywartością. Takie pluralia tantum albo singularia tantum? Ciężko określić czas. Nie da się go złapać w ręce. Jak piachu, który tak często lubi być jego metaforą. Wacław zaś skinął głową w dół, a miodowe końcówki włosów przykryły mu oczy. Nieśmiałe wspomnienie szczęśliwych chwil noworocznych odbiło się pokłosiem w jego serduszku. Jedna ręka snuła się wolno po podłodze, by opuszkami palców doświadczyć struktury piachu, który zostawał przy wejściu.
Tak chyba wyglądało widmo nadchodzącej śmierci - wspominało się piękny czas, który nie wróci.
- Tak, ale nie - powiedział, śmiejąc się nerwowo. Powietrze rychło opuściło jego płuca w czymś na pograniczu łkania a śmiechu. Obrócił się do mężczyzny, a ostatni ciężki oddech opuścił jego osobę. Pociągnął nosem po raz kolejny i już nawet nie liczył ile razu ocierał oczy. Te już zdawały się namoknięte i wrażliwe przy rogówkach. Zapewne wina wody i pocierania. Można się przyzwyczaić. Kły obiły się o siebie, wygrywając kościaną melodyjkę znaną tylko Kostusze. Bądź Zębowej Wróżce.
- Moja znajoma jest wilkołakiem! - Powiedział to na jednym tchu, bardzo szybko, czując paraliżujący skurcz w brzuchu. Śmiech dławiony płaczem. Sam Wacław czuł jak twarz zaczyna mu się uśmiechać. Mógł winić tylko mózg, wyszczerzone zęby w iść zwierzęcym geście były pozostałością ewolucyjną po instynktach obronnych i ten śmiech jako wynik emocjonalnego errora w mózgu. - I ja nie wiem, co mam myśleć - konwulsje śmiechu przerodziły się we łkanie. Wodzirej podsunął do siebie krzesło, aby się za nim schować i znów skulił się w sobie pod drzwiami. Tym razem gibiąc się delikatnie w przód i tył.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty3/2/2022, 12:26;

Docenianie chwil dobrych może nastąpić tylko wtedy, gdy dookoła panuje chaos, a przede wszystkim odczucia negatywne, pozbawione większego sensu dla ludzkiego istnienia - tylko prowizorycznie. Zawsze uważa się, że te złe rzeczy w ogóle nie powinny mieć miejsca, niemniej jednak bez nich dostrzeżenie rzeczy dobrych nie jest do końca możliwe. Być może, przy zbyt dużej rotacji, jest to wymęczające, gdy człowiek już nie wie, jak podejść do samego siebie, ale gdy te zmiany występują w sposób, który nie rozwala wewnątrz człowieka na milion kawałków, jedno staje się pewne - są potrzebne. Człowiek musi upadać, by zdobywać doświadczenie. Musi sięgać po szczyty, by potem spaść i uderzyć o grunt w nieprzyjemny sposób. Musi mieć kogoś wokół siebie, bo samotność, mimo że z początku kusząca, staje się tak naprawdę powoli cichym wrogiem, który podsuwa pod nóż gardło i nie zamierza odpuścić. Ważne staje się zatem to, by wyciągać doświadczenie i na nim się opierać - w przeciwnym przypadku istnienie rzeczy złych nie ma w egzystencji ludzkiej żadnego, większego sensu.
Po czasie danym, po czasie i swobodzie przekazanych poprzez samo zachowanie asystenta nauczyciela, który starał się podejść do tego jak najbardziej racjonalnie, słowa zaczynały powoli wypływać. Początkowo te niepewne, początkowo te dość... nietypowe. Nerwowość wydostawała się raz po raz przez chłopaka, który nie wyglądał najlepiej, a którym to należało się zająć. Bo jeżeli nie on, to kto inny? Sam wiedział, jak to wygląda, skoro przecież niedawno był tym studentem na tyle problematycznym, że dopiero kiedy było naprawdę źle, udawało mu się podjąć odpowiednich kroków. Wacław potrzebował wsparcia - i na tym zamierzał przystać. By go wysłuchać, zrozumieć, co tak naprawdę się dzieje, a przede wszystkim nie osądzać niepotrzebnie.
Zdanie, które wydostało się przez usta Puchona, mogło być dziwne, ale nie było. Wiele osób tak naprawdę posiada strach przed jednostkami dzierżącymi w sobie nie tylko wilkołactwo, ale także inne cechy. Półolbrzymy, ćwierćolbrzymy, do tego wile i półwile - to wszystko napawa pewnego rodzaju ostrożnością. Niemniej likantropia jest czymś nabytym, czymś zazwyczaj przekazanym bez zgody. Ostatnio czuł się mimo wszystko zniechęcony przez to, co miało miejsce podczas tamtej, pamiętnej nocy. Nie zamierzał zatem ryzykować.
- Dobrze, twoja znajoma jest wilkołakiem. - powtórzył spokojnie, stwierdzając wypowiedziane przez Wacława słowa, kiedy ten zaczął z siebie nieco więcej wydobywać. To go najwidoczniej musiało przerażać - i nie mógł mu nic zarzucić tak naprawdę. Jesteśmy ludźmi, a jak wiadomo - każdy boi się tego, co może zarazić, rozszarpać, a przy okazji zjeść. Podejścia nie zamierzał w żaden sposób poddawać ocenie. - Głęboki wdech, Wacław. - starał się go uspokoić, kiedy w luźnym geście położył mu rękę na ramieniu i poklepał po nim, powracając następnie do swojej pierwotnej pozycji. Wodzirej nie miał łatwo - ale też, nie mógł na to wpłynąć od razu i pogodzić się z tym faktem bez najmniejszego zająknięcia. - Co ci się wysuwa na pierwszy plan? Obawy? Czy coś zupełnie innego? - zapytawszy, zmarszczył czoło, gdy to ściągnął na bardzo krótki moment i w sposób delikatny brwi, by następnie je unieść. - Masz prawo się bać, Wacław, jak każdy z nas zresztą. Dla nauczycieli osoby z likantropią są tak naprawdę bagażem sporej odpowiedzialności. - Felinus wypowiedział te słowa bez chwili zwątpienia. Niektórzy by powiedzieli - w szczególności ci, którzy nie wiedzą, z czym to się wiąże, bo dzisiejsza młodzież jest bardziej tolerancyjna - że super. Fajnie jest mieć znajomego wilkołaka, czyż nie? Ale jeżeli się warzy dla nich eliksiry i w pełni odpowiada za ich jakość oraz działanie, rzeczywistość wcale nie jest taka kolorowa.
Asystent nauczyciela uzdrawiania wyciągnął z własnej torby kartkę i długopis, by następnie podać to Puchonowi. Trochę miał wątpliwości, czy ta metoda w takim stanie się sprawdzi, niemniej jednak chciał spróbować.
- Jeżeli nie możesz pozbierać myśli w słowa wypowiadane, skup się na tych pisanych. Będzie nieco łatwiej. - dlatego sporo osób pisze pamiętniki - i nie tylko. Po prostu pewnych rzeczy nie da się tak łatwo powiedzieć, nawet jeżeli znajdują się na końcu języka. Dłoń i atrament w połączeniu z pergaminem pozwalają na ominięcie tej bariery w pewnym, widocznym stopniu.

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty8/2/2022, 21:42;

Z początku Puchon poczuł się źle czy raczej poczuł się zły, iż jego mentalne wsparcie jedynie powtarza po nim słowa. Tak, jego znajoma była wilkołakiem. Powtórzenie tego kilkukrotnie na głos nie zmieni tego faktu, nie jest to deklaratywa. Wypowiedzenie jej nie zmieni stanu rzeczy. Raczej... Raczej sprawi, że Wacław poczuje jeszcze większy nie pokój. Coraz więcej ludzi wie, pogłoska się rodzi. Tak się tworzą problemy. Zanim ulgi student zaczynał czuć się jeszcze gorzej. Jakby zgrzeszył wielce albo, co gorsza, zdradził bliską sobie osobę. Tak nie było. Chyba. Może Wacław nie działał teraz w interesie społecznym, ale dla swojego dobra. Myślał czy własny egoizm przysłania mu teraz jakieś słuszności lub zasady, którymi się kierował całe życie? Prawdopodobnie nie, ale płytki oddech i prędkie myśli mogły wskazywać na coś innego. Jeszcze ta radykalna zmiana - Wodzirej zawsze unikał spoufalania się z kadrą. Zostawania z nimi sam na sam czy kontaktów, których nie widzą inni. Okey, jedną rzeczą jest chęć dania dupy za oceną, a drugą nawiązywanie relacji. Nawet takiej zdrowiej, profesjonalno-służbowej. Wacusia to zawsze mierziło.
- Głębiej nie umiem - znów się zaśmiał zestresowany, kiedy usłyszał z własnych ust słowa. Takie, których jeszcze nigdy w życiu nie wypowiedział, bo nie musiał. Zaś smutnym było, że ta najbardziej naturalna czynność - oddychanie - przychodziła mu teraz z nieludzkim trudem. Jawiąca się horyzoncie seria pytania była konfundując, czy miała coś wnieść w rozmowę? Zapewne, ale to były pytania, które odnosiły się do uczuć. Raczej, a typ nie wiedział, co czuje. Bał się o tym myśleć. Włosy mu się jeżyły, niektóre słowa stawały w gardle, a ciało marzło od samego egzystowania. Wiedział, że dzieje się z nim coś niepokojącego. Ino nie wiedział, co się z nim dzieje. Tutaj też pojawiał się pewien problem, bo co w takim razie miało grać pierwsze skrzypce? - Ja nie wiem... co nie wiem - wycedził niepewnie, bo teraz było mu dodatkowo przykro i smutno, że nie zna odpowiedzi na tak proste pytania. Czy dostanie nagle szmatę z uzdrawiania? W sumie to mógłby dostać, bo przestałby martwić się jednym i drugim, więc w nielogiczny sposób zdawało się to mieć sens.
- Nie chciałem nikogo obarczać tym - jeszcze jedno słowo i się poryczy. Najpierw strach i przerażenie, bo Kryśka. Później nieśmiałe podzielenie się obawami, które skończyło się na żalu. Aktualnie Lowell jeszcze dojebał Wacusiowi poczuciem winy, że to Puchon winien jest dodatkowej pracy pedagogicznej, że to on sprowadził teraz na Felka pewien rodzaj odpowiedzialności i gdyby był cicho to wszystkim byłoby lżej. Cóż, jest to niezaprzeczanie prawda, która ulała się potokiem łez, absorbowanych przez nogawkę spodni. Wodzirej schował twarz w ramiona i zamiast skupić się na odpowiedzi to starał się cicho płakać. Niczym przysłowiowa mysz pod miotłą. Każda kropelka powinna nieść ze sobą ciężar emocji. Dawać odpust negatywnemu wydźwiękowi. Zamiast tego łezki zostawiały po sobie pustkę, wypełnianą pretensjami ze strony przyszłego profesora. Wtedy też zjawiły się słowa. Puchon jedynie wziął kartkę, pokiwał głową i zaczął niezgrabnie sklecać tekst.



@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty14/2/2022, 15:33;

Prawda jest jedna - nie znał Wacława na tyle, by w pełni móc czytać to, co roi się w jego głowie, a przede wszystkim błądził. Niczym w wizji końca, niczym w labiryncie bez światła, szukał jakiegokolwiek rozwiązania i to, jaką reakcją obarczał się wychowanek Hufflepuffu, jasno dało mu do zrozumienia, że nie tędy droga. Że piasek uderzający w twarz jest jednoznaczną odpowiedzią na to, iż pewne rzeczy ciągle partaczy, że wiatr uderzający prosto w policzki wymaga sprostowania. Mimo to, niczym Wodzirej, również był człowiekiem. Mimo przeszłości, mimo wewnętrznych traum, gdzieś ten kwiat wyrastał - z cierni, kiedy to wszelkie mury padały, a kiedy to tworzenie kolejnych struktur nie miało już większego sensu. Wszystko prędzej czy później ulega zmianom, a życie w mieście pełnym duchów, gdzie chodzi się niczym ostatni ślepiec, z maską na twarzy, nie jest wskazane. Stanowi jedynie swoiste zakończenie, w pewnym stopniu padające fundamenty, wpadanie w obłęd ze samym sobą.
Nie biegł ze srokami. Nie ruszał za tym, co błyszczące, nie szedł schematami wytartymi, gdzie plamy atramentu są widoczne na dłoniach, na ich brzegach, a palce pełne odcisków i odpowiedzialności wynikającej przede wszystkim z prowadzenia tłumu. Nie chciał ciągnąć za sobą ogromu społeczeństwa i decydować, jak należy postąpić. Zawsze opierał się na wskazówkach w stronę innych i nie inaczej zamierzał zrobić w przypadku Puchona - bo narzucanie zachowania nie jest dobre. Dobre jest natomiast wyciąganie odpowiednich wniosków i dochodzenie do nich poprzez metafory i pociągnięcia pędzlem.
Im bardziej przyglądał się obliczu przerażonego studenta, tym bardziej dochodził do wniosku, iż zastosowanie eliksiru spokoju może byłoby czymś w rodzaju oszukania, ale za to miłego. Mimo to wiedział, do czego potrafi dojść przy braku kontroli - jechanie na eliksirach czuwania, od których to uzależnił własne działanie, wcale nie przyniosło niczego dobrego. Kiwnął głową - w końcu nie wymagał od Wacława, by cokolwiek głębiej robił.
- Stop, stop, Wacław. Skup się na tym, co wiesz. Wiem, że to dla ciebie jest szokujące, ale też - nie możesz pozwolić na to, by zapanowały nad tobą skrajne emocje. - postawił trochę na więcej asertywności, bo podejście numer jeden nie zadziałało. Już więcej względem osób z likantropią nie zamierzał tłumaczyć, bo zauważył, że to droga daremna i pełna nieporozumień, których nie zamierzał przelewać poprzez obrączki źrenic pełne brązu. - Nie obarczasz. Nikogo z grona, a na pewno nie mnie. Chcę ci pomóc przez to przejść i od tego tutaj jestem. - położył rękę na zgięciu jego kolana w przyjacielskim geście i klepnął. Po prostu. Czasami lepiej postawić jest na jakiekolwiek gesty niż ich brak, wszak ludzie nie są prości - a dedykacje bywają bolesne.
Czekał zatem w spokoju, odliczając tyknięcia poprzez własny umysł. Drzwi co prawda nieco przyblokowane, aczkolwiek dające odpowiednią dozę wymaganej prywatności.

Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1920
  Liczba postów : 1077
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty14/2/2022, 18:44;

@Felinus Faolán Lowell

Nie mogło być tak, że kilka słów Lowella zmieni nastrój studenta. Ani żaden gest, ani żaden eliksir nie zmieniłyby stanu rzeczy, chociaż chłopak mógł się starać. Daremnie, ale mógł! Dlatego mimo docenień stań Wacława się wcale nie polepszał, może wręcz pogarszał, jeno chłopak w swojej naturze tak miał. Jeśli miał dotknąć dna to tego z najgorszym mułem, aby wygrzebanie się cieszył bardziej i jedyne brudne, niewyraźne wspomnienie oglądane znad tafli życia pomagało przeganiać życiowy pesymizm.
Szloch, pociągnięcie nosem i kolejne roztarcie delikatnej skórki w okolicy oczu. Bliskość Felinus w tym momencie Puchona bolała, ale bardziej niż na pozbyciu się ze skóry tego raniącego dotyku, skupiał się na nierozpadnięciu w kruche kawałki porcelanowego jestestwa. Lekko nie było, ale siły fizyczne przenosił na utrzymanie swojej emocjonalności w ryzach. Czuł się jak śpiewak, który musiał spiąć fałdy głosowe, by dźwięk uwolnił się piękną gamą barw. Tylko, że Wacław nie był śpiewakiem, a cały swój wysiłek wkładał w to, by jakkolwiek się trzymać.
Pisanie słów było dobrym rozwiązaniem, zajmowało myśli i mimo podzielenia się krztyną atramentu z pergaminem, Wacław nie poddał się w roli lirycznego podmiotu i w głowie wciąż układał słowa, które pomogłyby mu określić stan, w jakim się znajdował.
- Cz-czy odprowadziłbyś mnie d-do do-dormitorium-m...? Albo-bo znalazł Doireann... bądź Hawka? - W idealnym świecie ta cała sytuacja byłaby tylko chamską insynuacją, aby wyżebrać zwolnienie z zajęć na nasenny tydzień. Niestety, ale tak nie było.

/zt x2?
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty8/11/2022, 13:07;

Poznawszy Huxleya podczas warsztatów, zanotowałem sobie w głowie, by go odwiedzić w szkole w celach herbatkowo-zapoznawczych. Problem w tym, że herbatki pijam zazwyczaj rano, a idąc do niego, był już późny wieczór, przywiozłem jednak wystarczająco dużo dobrego wina, by nie stawić się w gościach z pustymi rękoma. Spotkania towarzyskie pośród kadry uczelnianej były normą w Beauxbatons i bardzo mnie dziwi, że Hogwart nie pielęgnuje takich tradycji. Nie przyznam się przecież otwarcie, ale jestem niemal urażony, że nie miałem nawet małego przyjęcia powitalnego. Nawet symbolicznie.
Nie wpływa to specjalnie na mój nastrój, który jest przecież wiecznie doskonały, kiedy przemierzam korytarze już nie w służbowym stroju, szatę zgubiłem w swoim gabinecie, szukając odpowiedniego wina na to spotkanie. Zatrzymując się przed odpowiednimi drzwiami, raz jeszcze oceniam swój nienaganny strój i strzepuję niewidoczne paproszki z jasnego swetra. Nie jestem aż tak próżny, jak mogłoby się wydawać, jednak zależy mi na dobrym, pierwszym wrażeniu. Uśmiech wpełza mi więc na usta, kiedy pukam dwa razy i nie czekając na odpowiedź, uchylam drzwi. Nie powinienem tak robić, wiem, ale robię to za każdym razem. W końcu nie ma czego przede mną ukrywać, nikogo nie oceniam, nic mnie nie zawstydza.
- Bonsoir, Huxley! - zagajam pogodnym tonem, wtykając głowę w szczelinę między drzwiami a framugą. Śmieję się pięknie, przekraczając próg i wślizgując się do środka, po czym prezentuję przyniesioną przeze mnie butelkę. Wybrałem białe, czerwone wydało mi się zbyt romantyczne jak na pierwsze towarzyskie spotkanie- Domane Wachau, Austriackie, lekko waniliowe, dasz się skusić? - uśmiecham się czarująco i choć pytam, to nie jest pytanie, bo już idę w głąb gabinetu, ujawniając, że w drugiej dłoni, ukryte za plecami, przyniosłem też dwa kieliszki do białego wina. Rozglądam się ciekawsko, ale nie nachalnie - jestem po prostu niesamowicie zainteresowany Huxleyem, kim jest jako osoba, co go ciekawi, jaką ma osobowość. Widzę przesadną ilość eliksirów i dociera do mnie zapach szpitala, który może powinien mnie mierzić, ale jedynie wywołuje lekką radość. Przypomina mi się mój ostatni pobyt w szpitalu, miałem może z sześć lat i postrzeliłem ojca z magicznego łuku. Szukam jakichś cech charakterystycznych, drobiazgów wskazujących na to, że nie jest to po prostu suche przedłużenie klasy do nauki magii leczniczej, staram się jednak powstrzymać przed pytaniem go o to. Jeszczce.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty8/11/2022, 13:35;

Wieczór był jedynym momentem kiedy mogłem kompletnie wyczillować. Co prawda aktualnie musiałem jeszcze sprawdzić jakieś testy kilku klas, ale tak naprawdę jedyne co robiłem to trzymałem przed sobą magią magiczny pergamin, a zaczarowane pióra śmigało po arkuszach, oceniając je pośpiesznie. Byłem już przy końcówce mojej pracy, więc pozwoliłem sobie nawet nalać odrobinę ognistej whisky do szklanki; w końcu rzucam ostatnią kartkę, biegnę się przebrać w coś wygodniejszego, czyli po prostu ściągam koszulę i zakładam jeden z moich licznych, pięknych szlaforków. Dziś to zielony w latające po nim, czarne pappary. Rozpieram się na krześle, kładę nogi na stół, na który próbują nieudolnie przejść niuchacze z moich spodni. Otwieram też nową paczkę Zjednoczonych wil, kiedy orientuję się, że poprzednia właśnie się skończyła. Podpalam magicznie papierosa, a z paczki wyskakuje wila, która zaczyna tańczyć mi po biurku. Nie chce mi się nic z tym robić więc pozwalam jej robić jakieś nieprzyzwoite wygibasy.
W tym momencie słyszę pukanie do gabinetu. Zanim cokolwiek nie powiem, zerkam na godzinę. Było na tyle późno, że coś z pewnością było nie tak, jeśli to sprawa służbowa. Mimowolnie wzdycham i przymykam oczy, jakby w nadziei, że problem zniknie (może ktoś pomyśli, że mnie nie ma), ale zamiast tego drzwi otwierają się. Nie zdążyłem nawet ani uprzątnąć zagraconego biurka gdzie dalej biegała gdzieś pół-naga figurka, ani zgasić papierosa czy schować whisky. Dopiero powoli ściągam nogi ze stołu kiedy widzę uśmiechniętą, wetkniętą do mnie głowę. Naprawdę, gdyby nie fakt że tyle czasu zadawałem się z półwilą, miałbym problemy z paliptacją serca za każdym razem jak natykałem się na naszego nowego nauczyciela.
- Bonsoir - witam się najpierw uprzejmie. Tak naprawdę tyle pracowałem we Francji, że spokojnie mogłem prowadzić z nim rozmowę w jego rodzimym języku bez żadnych problemów. Macham ręką żeby wszedł, najwyraźniej niepotrzebnie, bo już sam wbija się do środka, machając winem. - Eee... jasne - dodaję i pośpiesznie macham ręką, by odgonić papiery z drugiej strony biurka, żeby miał gdzie postawić kieliszki. - Może whisky? - pytam jeszcze bez potrzeby oferując kolejny trunek, w dość automatycznym geście. - Robisz jakiś obchód bo gabinetach? - zagaduję jeszcze, próbując wybadać cel wizyty. Ukradkiem rozglądam się na prawo i lewo, ale nie ma co się łudzić. Mój gabinet jak zwykle jest chaosem. Podobnie jak ja, co wydaje się mocno kontrastować przy młodym, perfekcyjnym chłopaku naprzeciwko mnie.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty8/11/2022, 14:26;

Zachwycam się jego akcentem. Tak doskonale francuski, patrzę zachłannie na jego usta, kiedy milczy, jakbym chciał spojrzeniem wymusić z nich kolejne, melodyjne, francuskie słowa. Jestem uradowany, że mnie tak ochoczo zaprasza, co jedynie - po raz kolejny w moim życiu - utwierdza mnie w przekonaniu, że nie robię nic złego takimi wtargnięciami. W końcu każdy w życiu lubi czasem jakieś niespodzianki, a ja mam tylko te dobre, tylko te miłe. Stawiam na blacie kieliszki i już odkręcam butelkę, kiedy mój wzrok pada na tańcującą w wyjątkowo wyuzdany sposób półwilę. Bardzo staram się nie widzieć w małej figurynce swojej matki ani siostry, podnoszę więc butelkę z winem i intencjonalnie przygniatam nią laleczkę.
- A dziękuję, po whisky nie umiem się zachować. - śmieję się wesoło. To nieprawda, umiem zachować się bardzo dobrze. Trzeba wiele wysiłku, bym zapomniał kultury, jeszcze więcej, by wyprowadzić mnie z równowagi, ale z takich rzeczy się przecież nie zwierzam. To nie po dżentelmeńsku. Poza tym, cóż, chyba wolę i mi wygodniej, kiedy ja gram rolę lekkoducha, a wszyscy w nią wierzą.
Nalewam swobodnie wina do kieliszków, jakbym właśnie chwilę temu denkiem butelki nie unicestwił zabawkowej reprezentacji jakby nie patrzeć moich własnych przodkiń i przebiegam zainteresowanym wzrokiem po figurze Williamsa.
- Cudowny szlafrok. - mruczę niskim tonem, kiedy pyta mnie o to, czy robię obchód. Zadziorna iskra błyska mi w oku, mrugam więc zalotnie i dodaję- Nie robię obchodu. Przyszedłem specjalnie do Ciebie. - żartuję lekkim tonem, ale nie mogę się powstrzymać, bardzo mnie kusi, wyciągam więc rękę i chwytam między palce krawędź szlafroka na jego piersi, oceniając delikatnie materiał- jestem wielkim amatorem szlafroków, szat i podomek. - przyznaję szczerze. Po swoim gabinecie chodzę zawsze elegancki, ale kiedy dawno już po godzinie dyżuru zawsze zmieniam elegancję na domową wygodę. Przy czym ja pod szlafrokiem nie noszę nic. Podnoszę spojrzenie na Huxleya, zerkając na niego nieco z dołu, wciąż skupiony na fakturze przemykających mi pod palcami papparów i uśmiecham się, puszczając materiał.
- Znalazłem to wino i pomyślałem, że bardzo chętnie bym się go z Tobą napił. - mówię, chwytając kieliszek i zajmując miejsce po drugiej stronie biurka. Nienawidzę biurek.- Miałem nadzieję zapoznać się, skoro przed nami długa współpraca, może usłyszeć kilka historii i doświadczeń z życia szkoły - ciągnę miękkim głosem, wywijając lekko palcami- ...poznać lepiej Ciebie. - zerkam ku niemu z zadowoleniem, po czym upijam łyk rieslinga.
- Niestety nie udało mi się przywieźć żadnych swoich znajomych z Francji - zaczynam jeszcze, żartobliwym tonem, bo kiedy tu jechałem, nie spodziewałem się, że będzie doskwierać mi samotność. Byłem zakochany po uszy w kobiecie, która była moją królową. Teraz jestem prawdziwie sam.- ale też nigdy nie miałem problemu z nawiązywaniem nowych przyjaźni.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty9/11/2022, 03:31;

Cóż, nie znam na tyle chłopaka by zauważyć, że może wtargnięcie było nie na miejscu. Póki co kulturalnie próbuję ogarnąć chaos wokół mnie, nawet nie zwracając uwagi jak ten zafascynowany jest moją wymową francuskich słów. Przestaję moich porządków dopiero kiedy ten zabija niecnie tańczącą figurkę. Spoglądam na niego jedynie znad stosu papierów, ale nic nie mówię. Kto wie co nim kierowało, nie znamy się na tyle by zadawać niezręczne pytania.
Uśmiecham się na wypowiedź półwila, kiedy ten rozlewa nam winko. Co prawda ja preferuję whisky, ale żeby było miło, nie mam nic przeciwko spróbowania również jego alkoholu. Mnie raczej nie tak łatwo zbić z tropu procentami. W końcu też stwierdzam, że wiele w moim gabinecie nie naprawię, więc siadam na miejsce. Ten zaczyna komplementować mój szlafrok i już otwieram buzię by powiedzieć coś entuzjastycznie na temat mojej kolekcji, ale ten najpierw żartuje w specyficzny sposób, a potem łapie materiał mojego odzienia. - To... miło? - mówię na jego oznajmienie, że tylko mnie chciał odwiedzić i czekam grzecznie kiedy ten dotyka materiału z papparami. - Ja też. Mam ich mnóstwo - odpowiadam i ledwo się powstrzymuję od wyjęcia swojego dorobku z mojego pokoiku obok, który jest tylko marnym wstępem do tego co posiadam w domu. Pewnie gdyby nie fakt, że nowy nauczyciel jest pięknym i bardzo miłym pólwilem, grzecznie odsunąłbym jego rękę. Ale tak, pozwalam mu na przemykaniu po gładkim materiale, paląc sobie spokojnie papierosa.
Pozwalam mu kontynuować gadkę i zastanawiam się czy jeśli tak się zachowuje normalnie, jaki jest po whisky. Wszystkie jego zdania brzmią zalotnie i dwuznacznie. Gdybym był młodszy, albo chociaż wyglądał tak jak Josh czy Chris, może pomyślałbym, że jego komentarze są przeznaczone tylko dla mnie. Tak, zakładam że ma taki sposób bycia. - Nie wiem co chcesz wiedzieć i co Ci opowiadać. Moi Gryfoni sprawiają sporo kłopotów, ale to wszystko dobre dzieciaki, dużo z nich po przejściach... Mają talent do problemów z magicznymi zwierzętami i rękami. Pamiętaj o tym, ale nie wspominaj na lekcjach, to delikatny temat - opowiadam i wyciągam rękę po kieliszek wina, by unieść go do góry i stuknąć się z nowym ziomkiem. Kiwam głową na jego kolejne słowa. - Rozumiem, też byłem i pracowałem we Francji, nawet w Twojej szkole i nikogo stamtąd nie ściągnąłem - mówię z uśmiechem, upijając łyk winka. Dość paradoksalnie ja również zostawiłem tam zaś ukochaną, tylko w odrobinę bardziej smutny i dramatyczny sposób, o którym nie chciałem mówić. - To uważaj, nie do każdego nauczyciela wbijesz z winkem i spotkasz się z tym co u mnie - dodaję jeszcze i śmieję się ochryple, myśląc o tym co by było gdyby zdecydował się na taki wjazd do Pattona. - No tak, oczywiście, że nie masz - dodaję jeszcze na jego ostatni komentarz i uśmiecham się pod nosem. Pewnie mało kto potrafiłby oprzeć się jego promieniującemu urokowi.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty9/11/2022, 12:33;

Lubię jego uśmiech, jest niewymuszony. Spokojny, uśmiech osoby, która nie uśmiecha się, bo musi. Lubię jego uśmiech, usta same mi się do niego cieszą, ma kilka zmarszczek wokół oczu, zdradzających, że uśmiechy nie są na jego twarzy rzadkością. Piękny człowiek. Przewracam w zachwycie oczami, kiedy okazuje się, że mamy kolejną cechę wspólną poza pracą w tym przybytku nauki - kolekcjonowanie szlafroków. Natychmiast przepełnia mnie chęć, by się z nim umówić na prezentację, ale zaraz powstrzymuje mnie myśl, że może nie będzie tak otwarty, bo zabrzmi to, jak sugestia wspólnej rewii mody z jedynie dwoma gośćmi. Mnie by to nie przeszkadzało, ale słyszę pewną powściągliwość w jego głosie, może to kwestia dystansu do nowej osoby, a może po prostu jest uprzejmy z konieczności. Nie mierzi mnie to wcale, opadam na krzesło chwilę po tym, jak dzyń naszych kieliszków, niby zaklęcie, pozwala mi na relaks i rozkoszowanie się winem. Z uśmiechem przysłuchuję się temu, co mówił, macham zaraz ręką:
- Chciałbym wiedzieć, co tylko zechcesz mi powiedzieć. - mówię całkiem szczerze- Moja w tym teraz głowa, żeby nie mieli problemów z magicznymi zwierzętami. - zauważam, unosząc kieliszek i śmieję się lekkodusznie- M, wiek nastoletni to wiek rozterek. - wzdycham. Wcale nie tak dawno temu sam byłem przecież nastolatkiem. Pamiętam, jak wszystko było ważne i jak wszystkim trzeba było sie wtedy przejmować. Nie to co teraz, teraz nie muszę przejmować się już niczym prywatnym. W dorosłości jest jakaś wygoda, przyzwolenie na to, by decydować wybiórczo, co chcemy, by zaprzątało nasze myśli, a co zupełnie nie. Huxley sprawia wrażenie mężczyzny, którego głowę zaprząta więcej, niż powinno. Gdybym mógł, chciałbym mu pokazać, że warto żyć lżej, bo to życie trwa tylko chwilę, ale popijając wino, powstrzymuję się, zasłaniając usta kieliszkiem jak kagańcem. To nie moje miejsce, by pytać go o prywaty.
- Naprawdę? - podejmuję temat zaskoczony, przesuwając się aż na krawędź krzesła z zaskoczenia- C'est juste impossible! Pamiętałbym Cię! - zarzekam się, kręcąc kieliszkiem w palcach. Może był na innym wydziale? Może minęliśmy się. Może wyglądał inaczej. Mrużę w zamyśleniu oczy, próbując wyłuskać z pamięci coś z czasów pobierania nauk w Beauxbatons.
Kiedy przestrzeń gabinetu wypełnia jego ochrypły śmiech, wszystkie dąsy i rozważania umykają z mojej głowy. Zaraz ja też się śmieje, może nie ochryple, ale równie wesoło. Kocham śmiejących się ludzi.
- A z czym się spotkam? - pytam z rozbawieniem, nachylając się lekko- Będą mnie bili? - unoszę brwi z miną, sugerującą, że kto wie, może i bym tego nawet chciał. Cmokam po chwili i macham niedbale ręką, to nieważne- Wyszedłem z założenia, że gdybyś nie chciał mojego towarzystwa, powiedziałbyś mi, zanim otworzyłem butelkę. - mówię ze swobodą i spokojem, popijając przyniesiony trunek. Daję dorosłym ludziom szansę na bycie dorosłymi. Stawianie granic jest bardzo istotną umiejętnością, a umiejętność odmowy półwilowi sprawia, że odmawianie innym ludziom okazuje się łatwiejsze, niż można by było przypuszczać.
Przechylam rozkosznie głowę i zerkam na Williamsa, gdybym nie wiedział lepiej, poczułbym się prawie urażony. Oblizuję wargi, upijając jeszcze odrobinę i stawiam kieliszek na blacie.
- Co robisz w wolnym czasie, Huxley? - pytam, obdarowując go całą swoją uwagą. Jestem szalenie zainteresowany ludźmi, nigdy mi się nie nudzą- Lubisz zacisze swoich czterech ścian? - wykonuje nieokreślony gest dłonią, mający objąć wnętrze gabinetu- Czy uciekasz z Hogwartu gdzieś dalej?
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty10/11/2022, 00:10;

Różne są kanony piękna, ale ja raczej wiem, że nie wpadam w nie zbyt często. Zazwyczaj nadrabiałem swoją osobowością, dużą ilością energii interesującymi strojami czy tatuażami. Kiedyś to było dla mnie znacznie ważniejsze niż teraz. Pewnie przyzwyczajony do siebie samego, nie posądzałbym perfekcyjnego półwila o patrzenie na mnie pod takim kątem. Nie spodziewałem się też, że obydwoje natychmiast myślimy o prędkiej rewii mody szlafrokowej i jedynie fakt, że ledwo się poznaliśmy nas przystopowuje. To prawda, jestem powściągliwy jak nigdy. Wynika to tylko i wyłącznie z faktu, że nie ufam sam sobie przy ludziach o tych genach.
Jego odpowiedzi brzmią tak jakby chciał tylko sprawić by konwersacja dla mnie była przyjemna. Unoszę brwi i patrzę na niego w jawnym rozbawieniu. Mimo że nie chcę psuć radosnego nastroju czuję się zobligowany, by naprowadzić młodego nauczyciela, że nie chodzi tylko o nastoletnie błahostki. - Tak. Raz to jakieś bardzo niemądre rzeczy - jak łamanie sobie nosów z byle powodów. Ale też mieli niestety dość poważne rozterki jak na ten wiek... jednej z uczennic przyszywałem rękę po ugryzieniu smoka w te wakacje - mówię przykładową sytuację prawdziwą, która się wydarzyła i wzdycham z zafrasowaniem. - Mam wrażenie, że tu co roku się dzieją jakieś nieszczęścia z tymi rękami. Dobrze, że tą udało się naprawić... - zauważam i drapię się po głowie z wyraźnym zafrasowaniem, połączonym z wyrzutami sumienia. Gdybym usłyszał, że ten chce mnie w jakikolwiek sposób uczyć luźniejszego podejścia do życia, nie jestem pewny czy bym go wyśmiał czy popatrzył pobłażliwie. Dość nieskromnie uważałem się za kogoś kto przeżył wiele, a mimo to nie traci dobrego humoru.
- Pracowałem tam tylko rok przed powrotem do Hogwartu, pewnie ty już wtedy skończyłeś szkołę - mówię i próbuję ponownie ocenić wiek półwila. Marszczczę brwi i przekrzywiam lekko głowę. Pewnie wypadło to na moment gdy nie był ani uczniem ani nauczycielem. Albo był w starszych klasach, kiedy ja zaczynałem tylko w początkowych.
- Hm? A tak, nie mówiłem przecież o sobie. A, przykro mi, nikt by nie pobił. Ale mogliby być potem wrzodem na tyłku - mówię kiedy gaszę papierosa w kolorowej popielniczce, właśnie odkurzonej, niewerbalnym zaklęciem. - Co robię? Wcześniej eksperymentowałem z eliksirami magicznymi, potem bawiłem się magią bezróżdżkową... idzie mi nadal dość marnie... Teraz spędzam czas z córkami. Jedną dopiero niedawno poznałem chociaż już jest eee pełnoletnia? Druga... hm, o też jest po cześci wilą. Ćwierć - kończę niemrawo, bo nie mam zbyt wiele powiedzenia o malutkim dziecku. - I mieszkam w Dolienie Godryka - streszczam krótko mniej lub bardziej ciekawe informacje z mojego życia. - A ty? Mieszkasz tylko tu? Co robisz w wolnym czasie? - Teraz ja zasypuję go pytaniami dokładnie takimi jak on i uśmiecham się przy tym wesoło, odkładając na chwilę winko, by popijać sobie swoje whisky. - Wyjazd z Francji drażliwy temat? - dodaję jeszcze po chwili. Skoro nie ma tu przyjaciół, zakładam że przed czymś uciekał. Trochę jak ja kiedyś. Nie chce mi się lawirować wokół sprawy, więc uznaję, że zadam pytanie wprost.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty10/11/2022, 22:38;

Jestem zafascynowany, cóż to za szkoła, ile to przygód przede mną, ile urwanych rąk. No i przede wszystkim, smoki! Nie powinienem się tak szeroko uśmiechać, kiedy opowiadał o tych ludzkich tragediach i urwanych, uczniowskich rękach, ale uśmiecham się. Na poły ze względu na to, że mówił o tym z prawdziwie czarującą emocją w głosie, na poły, ponieważ brzmi to bardzo filmowo, prawie nieprawdopodobnie. Chciałbym go dotknąć, kiedy widzę, jak brwi łamią mu się w podświadomym zmartwieniu podopiecznymi, mam wrażenie, że dotykają go wyrzuty sumienia, a ja nie pytałem po to, by wzbudzić w nim jakieś głębokie refleksje. Jestem jedynie szczerze zainteresowanym nim jako osobą, powoli, z jego min i gestów, uniesionych w rozbawieniu mną brwi, uśmiechu, chrypliwego śmiechu, powoli z wszystkich tych elementów złożę w głowie obraz Huxleya, który będę mógł zawiesić w pamięci i wspominać miło, kiedy przyjdzie czas pożegnań.
- Mmm... rozumiem. - kiwam głową i dolewam sobie odrobinę wina, proponując mu również małą dolewkę. Mam wrażenie, że to tylko mi się tak chce pić, a może to kwestia tego, że kocham białe wino, a Williams popija je ze mną jedynie z grzeczności? Pewnie bym się przejął, ale mu się tak oczy śmieją, że nie mogę się niczym przejmować. Akurat jestem zbyt zajęty słuchaniem, a mógłbym go słuchać i słuchać. Wydawał się niezwykle doświadczoną osobą, nie tylko w ramach magii leczniczej, ale życiowo. Fascynujące, miałem wrażenie, że drobne zmarszczki wokół jego oczu zdradzają więcej o tym, że często się śmiał, niż on sam chciałby zdradzić. Tak ekspresyjna mimika twarzy to rzadkość.
Obserwuję, jak gasił papierosa, jak kłębek dymu uciekł mu przy tym nosem i śmieję się cicho.
- Czemu przykro? - unoszę brwi, popijając wino- Gdyby mnie ktoś zaatakował, wiem przynajmniej, do kogo bym się zwrócił o ratunek. - unoszę kieliszek w stronę gospodarza tego gabinetu w niemym toaście jego zdrowia i zamyślam się na chwilę, kiedy wspomina o swoich dzieciach. Też chciałem mieć córki. Najchętniej trzy. Piękne i złotowłose, więc uśmiecham się, kiedy wspomina o tym, że jedna z nich ma w sobie krew moich przodkiń, choć nim zdążę otworzyć usta, by dopytać o coś więcej, zauważam jakiś cień w jego spojrzeniu, który sukcesywnie mnie przed tym powstrzymuje. Ciekawił mnie, ale nie chciałem zaraz na pierwszym wino-piciu rozgrzebywać całej jego przeszłości, uznałem więc, że podelektuje się kolejnym łykiem, by przełknąć te pytania, wpatrując w jego oczy.
- Mieszkam tu. - kiwam twierdząco głową- Wymieniłem dziś klamkę na taką piękną, mosiężną traszkę. Zapraszam Cię serdecznie, jeśli kiedyś ją zauważysz, wchodź śmiało. - uśmiecham się zachęcająco, kręcąc winem w kieliszku i rozsiadając się nieco wygodniej. Biorę zamyślony wdech, bo to jedynie fair by również podzielić się z nim informacjami o sobie, choć niekoniecznie chcę to robić. Nie uważam swojej historii za szalenie ciekawą, jestem pewien, że jest przykra i nie wniesie niczego dobrego do atmosfery, ale przecież mu nie odmówię. Szczególnie, słysząc wesołość jego tonu.
- Niewiele w sumie. - przyznaję- Nie mam tu jeszcze żadnych rozrywek. Wypad do ministerstwa był pierwszym, co właściwie zrobiłem ciekawego od czasu przyjazdu do Anglii. - marszczę na chwilę jasne brwi, jednak zaraz się rozpromieniam- Oczywiście poza podjęciem pracy w tej szkole. - popijam wino, przyglądając mu się w odpowiedzi na ostatnie z zadanych mi pytań. Choć uśmiech migocze mi na ustach, spojrzenie mam uważne.
- Wprost przeciwnie. - mówię jednak ciepłym głosem- Przyjechaliśmy do Anglii wziąć ślub. - podejmuję historię, patrząc w przestrzeń. Bo w zasadzie byłem przekonany, że mnie po to tutaj przyciągnęła. Ja bym za nią na koniec świata, a może i jeszcze dalej...
- Ale nam nie wyszło. - ucinam, choć nie ze złością- Poznała kogoś innego. Choć to dość małostkowe z mojej strony, bo pewnie powinienem życzyć im wszystkiego najlepszego, to mam nadzieję, że nigdy ich nie spotkam. - kończę nieco ciszej, z kieliszkiem przystawionym do warg, w gotowości, by przepłukać usta po tej gorzkiej odpowiedzi.
- Jestem jednak bardzo otwarty na poznawanie nowych rozrywek. Gdybyś wiedział o czymś ciekawym bądź wybierał się gdzieś... - dodaje jednak, chcąc trochę podnieść klimat swojej wypowiedzi. Każde życie da się zbudować jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz...
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty11/11/2022, 21:08;

Dopiero po dłuższym czasie zauważam jak czujnie półwil mnie obserwuje. Nie zwraca uwagi na to co się dzieje w pokoju, nie patrzy na to, że obok niego stoi akurat jakiś wyjątkowo paskudny składnik do eliksirów. Najwyraźniej mocno studiuje moje zachowania a ja aż pytająco mrugam do niego. Ja sam próbuję znaleźć balans między skupieniem się na rozmówcy i równocześnie, by nie gapić się na niego zbyt nachalnie. Co jest niesłychanie trudne, bo nowy nauczyciel emanuje radosną energią, która wydaje się jeszcze bardziej podkreślać jego perfekcyjne rysy twarzy, prosty nos, złote włosy. Widać było też po nim, że zadawał sobie sprawę z tego jaką uwagę przyciąga i pewnie w ogóle mu to nie przeszkadzało.
Kręcę głową kiedy proponuje mi kieliszek wina. - Wypiję ten i zostanę przy whisky. Nie krępuj się - mówię i dolewam sobie mocniejszego alkoholu do szklanki, również średnio się przejmując konwenansami, że powinienem może uprzejmie wypić dla towarzystwa kieliszek i wina, po czym na tym skończyć.
- Wydawałeś się całkiem podekscytowany faktem pobicia - mówię i śmieję się z tego jak wyglądała jego wcześniejsza reakcja na słowa o agresywnych nauczycielach w Hogwarcie (których oczywiście nie ma). - Oczywiście. Możesz na mnie liczyć. Wypiłbym butelkę Twojego wina, a nadal potrafiłbym wykonać dowolną operację - mówię żartobliwie i jestem prawie pewny, że byłaby to prawda. Jestem już dość doświadczonym uzdrowicielem.
Z kolei opowiadam o swoich córkach, dość rozglądam się po zagraconym biurko i próbuję znaleźć fotki moich kobiet. W końcu natrafiam na fotkę gdzie @Zoe Brandon stoi w naszym ogrodzie z małą ćwierćwilą w rękach. Obydwie śmiały się radośnie i przytulały do siebie. Pokazuję zdjęcie Atlasowi. W moich oczach nawet Zoe wyglądała jakby miała w sobie geny wili!
- Pewnie wpadnę - mówię prędko i kiwam głową na jego zaproszenie. Od kiedy Beatrice, moja przyjaciółka, wyjechała, aż głupio mi patrzeć w oczy Camaelowi. Chociaż jestem w dość podobnej sytuacji ostatnimi czasy. W każdym razie pomyślałem, że przyda mi się nowy znajomy wśród kadry, nawet tak niebezpiecznie przystojny. Dlatego uśmiecham się ciepło do Atlasa. Milknę kiedy on opowiada swoją historię. Skoro zaczyna mówić zakładam, że będzie przyjemna. O mały włos nie gratuluję mężczyźnie, że będzie brał ślub. Całe szczęście właśnie odpalałem kolejnego papierosa zanim zdążyłem coś palnąć. Kiedy opowiada dalej, na mojej twarzy pojawia się szczery smutek. Ukrywanie emocji jest dla mnie wyjątkowo ciężkie. Mimowolnie wyciągam dłoń i chociaż mój towarzysz wygląda na pogodzonego z życiem, ja delikatnie przykrywam swoją wytatuowaną dłonią, jego smukłą dłoń. - Bardziej bym się zdziwił gdybyś nie miał nic przeciwko by ich spotkać - mówię w pełni rozumiejąc dylemat kolegi. Prędko jednak reflektuję się, by przegonić smutki swoim uśmiechem i dymem papierosowym.
- E... no jasne. Z przyjemnością gdzieś wyjdę. Spędzam większość czasu z kobietami. Tylko nie wiem co mógłbym dla Ciebie wymyślić. Myślę, że masz wysokie wymagania, a mój jedyny pomysł to wyjście do baru - zauważam swobodnie z zastanowieniem. Wnioskuję, że jest bardziej wymagający bo pamiętam jak na warsztatach mówił coś o poruszaniu się po kasynach.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty11/11/2022, 22:11;

Może gdyby celem moich odwiedzin było coś związanego z jego branżą czy wiedzą to interesowałoby mnie wszystko, co się w gabinecie znajdowało, ale przecież tak nie było. Chciałem zdobyć kolegę, może nie od razu przyjaciela, ale może kiedyś również i przyjaciela? Praca nad relacjami międzyludzkimi była jak operacje na bardzo delikatnej tkance, materia ludzkich emocji była wrażliwa, wiedziałem o tym aż za dobrze, nauczony doświadczeniem lat szczenięcych, kiedy nieroztropnie nadużywałem swojego daru, by wymuszać miłość innych ludzi. Zawsze spragniony tej sympatii, zawsze spragniony bliskości, wychowałem się w domu pełnym miłości i to ukochanie jest dla mnie najbardziej naturalnym środowiskiem. Nie widzę więc niczego złego, w próbach budowania przyjaznej atmosfery gdziekolwiek się znajdę, nawet jeśli otaczają mnie bulgoczące kociołki, w których Huxley preparuje jakieś skomplikowane eliksiry, a zapach, zamiast wilgoci lasu deszczowego, przypomina raczej szpitalną salę.
Uśmiecham się, znów, uśmiecham się przy nim prawie cały czas i kiwam głową na to przyzwolenie, dolewając sobie jeszcze, całkiem ochoczo. Jesteśmy dorośli i jesteśmy po pracy, dlaczego nie? Przecież nie upiję się tak, bym chodził wspak. Popijam wino w zamyśleniu, patrząc, jak bursztynowy alkohol wypełnia huxley'ową szklankę. Ognista była dla mnie zbyt, cóż, ognista. Paliła mnie w usta i gardło, a to uczucie, któremu ciężko zaradzić.
- Och to takie żarty. - śmieję się, machając dłonią w sugestii, że to taka błahostka. Może i lubię przejawy przemocy, problem w tym, że na moim ciele widać nawet jak się nieroztropnie odbiję od krawędzi łóżka, co pozostawia na mojej skórze purpurowy wykwit. Właściwie przydałby mi się na to jakiś krem albo maść, taki specjalista jak Huxley w trymiga by mi zmajstrował jakieś smarowidło na siniaki. Kiedyś go poproszę, choć może nie dziś.
Śmieje się, bo choć brzmi to nieprawdopodobnie, to coś w nim sprawia, że jestem w stanie uwierzyć mu w to zapewnienie o robieniu operacji po butelce wina. Ja po butelce wina bardzo lubię rozmawiać z Matyldą, moim małym jeżem, ale nie jest to coś, czym mogę otwarcie się dzielić, by nie wyjść na zwykłego wariata. Jestem jednak pewien, że kiedy mnie odwiedzi, Matylda wybiegnie ze swojej norki go powitać. Była bardzo ciekawską jeżycą, miała to po mnie.
Biorę do ręki fotografię dziewcząt i nie umiem ukryć radości. Wyglądają na zadowolone dziewczyny, a mała ćwierćwila jest tak śliczna, że nawet przez fotografię byłbym w stanie odgadnąć, że ma w sobie te magiczne geny. Cieszę się tym, że miał w życiu takie piękne damy, chciałbym mu tego zazdrościć, ale nie mogę w sobie znaleźć tej emocji. Bardziej niż zazdrość czuję zapał i motywację, by pewnego dnia również móc takie zdjęcie trzymać w swoim gabinecie. Te myśli jednak pozostawiam sobie.
Moja historia nie jest fascynująca, co więcej, na początku zdarzało mi się spotykać nawet z kpiną po tym, jak się z niej uzewnętrzniałem. W końcu, jakim musiałem być nieudacznikiem, by jako półwil stracić kobietę na rzecz innego mężczyzny? Jeden ze znajomych zasugerował nawet, bym w zemście uwiódł właśnie jego, po to tylko, by zniszczyć ich relacje i go porzucić, ale - choć to przecież wykonalne - nie wiem, czy w ogóle chciałem mieć z nimi jakąkolwiek styczność. Uczucie rozpaczy i ten ból w środku, kiedy ukochana osoba odwraca się do nas plecami, to trochę za dużo, bym chciał tego doświadczać jeszcze raz.
Jego dłoń jest przyjemna w dotyku, delikatna, nie drży. Czy to kwestia jego charakteru, czy właśnie specjalizacji i konieczności bycia precyzyjnym, gdy wykonywał operacje, czy szykował lecznicze eliksiry? Od jego dokładności zależało ludzkie życie.
Uśmiecham się wdzięcznie na ten gest, nawet jeśli trwał tylko chwilę, a chciałbym, by trwał chwilę dłużej. Lubię bliskość.
- Wyglądam na kogoś z wysokimi wymaganiami? - pytam twierdzącym tonem, przechylając lekko głowę i unosząc kieliszek do ust. To nie pierwszy raz, kiedy komuś się tak wydaje i rzeczywiście, lubię względny spokój tam, gdzie spędzam wolny czas. Ale to przecież nie zasada, uwielbiam też tańczyć, lubię widzieć wschód słońca, kiedy wracam ze spotkań towarzyskich nad ranem, lubię muzykę, a nade wszystko uwielbiam zadowolonych ludzi, których przecież pełno jest, gdziekolwiek leje się alkohol.- Może być bar. - przyznaje wesoło. Bo poza tym, że lubię wygodę to jestem przecież magiozoologiem i najchętniej klęczę w deszczu i błocie, oglądając rzadkie gatunki nadrzewnych rzekotek, czy coś takiego. Co niby nijak nie pasuje do mojej prezencji, a jednak jest faktem.- Chętnie zwiedzę Twoje ulubione lokale, jeśli zechcesz mnie po nich oprowadzić. - mówię ze spokojem.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty12/11/2022, 21:29;

Dla mnie budowanie relacji z innymi było również bardzo ważną rzeczą, w dużej mierze przez to, że uważałem się za całkiem dobrego w tych kwestiach. I chociaż zwykle nie miałem z tym żadnych trudności, jeśli mi coś nie wychodziło, czułem się znacznie gorzej niż pewnie inni. Oczywiście z wiekiem przestało mnie to już mierzić aż tak jak byłem młodszy. W każdym razie dzięki temu też rozumiałbym dobrze podejście Atlasa, który tak mocno stara się by być w oczach innych jak najlepszym człowiekiem. Zastanawiam się też nad tym czy aby na pewno w pełni kontroluje swój dar, bo nie wiedziałem czy jego naturalny wdzięk roztacza przez optymizm i entuzjazm, a może raczej niechcący jego urok roztacza się w minimalnych ilościach, a ten nie stara się nic z tym zrobić.
Popijam swoje usta, które faktycznie było palące i z pewnością mniej smaczne niż jego winko, ale koniec pracy i niewielka szklaneczka są dla mnie kwintesencją rozpoczęcia wolnego wieczoru. Dziś po prostu napiję się odrobinę więcej niż zwykle. Uśmiecham się tylko znacząco kiedy mówi, że to żarty na temat przemocy, mruczę przekomarzająco się jasne jasne i nie kontynuuję tematu, wracając do palącego się szluga i czillowaniu na fotelu.
Niby to ja jestem powściągliwy, a jednak to Atlas pomija wiele rzeczy i nie odzywa się nawet jak chce coś powiedzieć. W końcu rozmawianie ze zwierzętami jest bardzo naturalną koleją rzeczy. Tak samo jak chwalenie się swoimi dziećmi. Co prawda często jest to irytujący nawyk i raczej nie powoduje zazdrości, a znudzenie, ale mój nowy kolega wygląda na tak samo zadowolonego niż wcześniej. Co mnie bardzo cieszy bo to faktycznie mój powód do dumy. - Zoe jest nadal w szkole; w Ravenclawie - dodaję jeszcze jak pokazuję na swoją starszą pociechę.
Nigdy nie pomyślałbym żeby kpić kogoś z powodu złamanego serca. A i znałem z doświadczenia przypadki półwili, która również nie mogła znaleźć szczęścia w miłości. Dość paradoksalnie osoby z tym darem miały wielkie powodzenie, ale czasem trudno było powiedzieć kiedy jest to prawdziwe uczucie, kiedy to coś co może przeminąć kiedy tylko nie ma ich w zasięgu wzroku. Może była ukochana Atlasa była takim przypadkiem. Ale kim jestem by wyrażać opinie na ten temat. Póki co jedynie musi wystarczyć mój marny gest pocieszenia za który dostaje w odpowiedzi piękny uśmiech.
- Mówiłeś o kasynach, nie chodzą tam często ludzie z niskimi wymaganiami co do życia - mówię i wzruszam lekko ramionami. Nie chodziło mi akurat o tym jak wygląda, bo nigdy staram się nie oceniać po nim, bo wielokrotnie tego sam doświadczyłem. Parskam krótkim śmiechem na jego propozycję. - Moje ulubione lokale to te które są otwarte, nie tak daleko od domu i gdzie nie natknę się na tłum moich uczniów. Co często jest wyzwaniem - odpowiadam żartobliwie, podnosząc szklankę do ust. - Jak Ci się podoba tutaj? Nie przeszkadza Ci, że to o tyle... ciemniejszy zamek? I jak nasi uczniowie? - zagaduję jeszcze na temat jego pierwszego wrażenia w Hogwarcie.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty13/11/2022, 20:27;

Nie wiem, czy moje milczenie na różne tematy można by nazwać powściągliwością. Wydaje mi się, że z wiekiem nauczyłem się, że przyciągam już wystarczająco dużo uwagi po prostu będąc, żeby jeszcze zbierać ją swoimi słowami i opowieściami. Trudno powiedzieć, że to skromność, bo nie jestem skromny, a jednak tego się nauczyłem żyjąc wśród osób podatnych na mój urok - schodzenia ze sceny i zapraszania na nią wszystkich. Interesowania się nimi i przenoszenia całego swojego skupienia na osobę ze mną rozmawiającą. Ludzie okazują się szalenie interesujący, tacy wyjątkowi i niezwykli, kiedy tylko dostaną szansę się pokazać. Oczywiście, jeśli zechcą się pokazać, a Huxley, na moje szczęście, nie wydawał się człowiekiem zamkniętym w sobie. Może to kwestia życiowego doświadczenia?
- Mam nadzieję, że będzie uważać na moich zajęciach, o ile się na nich zjawi. - mówię z uśmiechem, popijając rieslinga. Procenty łagodnie rozchodzą mi się po ramionach, choć to już nie czasy, kiedy rzeczywiście się upijam. Czuję jednak rozluźnienie spiętych mięśni, zmuszonych nosić elegancję cały dzień, lekkie mrowienie w czubkach palców i swobodę mięśni twarzy, ugłaskanych smacznym winem. Nie omieszkam zapamiętać twarzy dziewczyny, przynajmniej będę wiedział, jak jeden z moich uczniów ma na imię. Śmieje się z tego sam do siebie, po czym macham niedbale ręką, by Huxley nie pomyślał, że śmieję się z niego. To przecież nieważne.
Jest mi lżej, kiedy temat mojej nieszczęśliwej Anny odpływa gdzieś w dal. Zawsze trudno jest rozmawiać o uczuciach, a dla mnie stan zakochania zawsze był czymś wyjątkowym. Wbrew pozorom, jakie może sprawiać moja aparycja, wcale nie wdawałem się w wir miłosnych igraszek, korzystając z młodości. Wiernie jak pies wiązałem swoje serce u szyi wybranej osoby, zawsze niezwykle cierpiąc, niezależnie od tego, czy było to moje pierwsze, szczenięce zakochanie się, czy miłość, którą uważałem już za tę do grobowej deski. Na chwilę obecną czuję, że nie chce już tego robić. Zakochiwać się. Nie chcę zadurzać się bez pamięci, chcę być sam, chcę być sam, a jednak za każdym razem, kiedy spotykam tak czarującą osobę, jak mój obecny rozmówca, zachwyca mnie w nim wszystko. Od tego, jak trzyma papierosa, po to, jak wywijają mu się kąciki ust ku górze, kiedy uśmiecha się nieświadomie. Jestem ciekaw, czy Williams zdaje sobie sprawę z tego, jaki jest dla mnie niezwykły.
- Och kasyna! Mon Dieu! - śmieje się perliście, wesoło, kładąc rękę na żółtym swetrze w okolicy piersi- Ojciec mojego austriackiego przyjaciela był właścicielem sieci kasyn. Uwielbiałem się tam zakradać. Te piękne, złote kandelabry i kryształowe żyrandole, migoczące jak tysiące gwiazd - nie chciałem stamtąd wychodzić! - przyznaję ze szczerym rozbawieniem, na wspomnienie nieletniego wtedy jeszcze mnie, ocierając łzę z oka- Jak trochę podrosłem, okazało się, że nie muszę nawet grać, by wychodzić z kasyna z pieniędzmi. - spoglądam na Huxleya, z nadzieją, nie nie dostrzegę w jego oczach potępienia. Ale byłem wtedy młody! Głupi! Sądziłem, że skoro natura dała mi urok, to powinienem z niego wiecznie korzystać, ile tylko się da!- Dorobiłem się kilku zakazów i... - wzruszam smutno ramionami, choć po twarzy błąka mi się wciąż niewielki uśmiech, wywołany wspomnieniem swoich szczenięcych lat i tego zachwytu blichtrem bogactwa.- Już do kasyn nie chodzę. - wyjaśniam pospiesznie. Z zadowoleniem kiwam głową, wydaje mi się, że lista barów spełniających wyśrubowane wymogi lekarza nie może być aż tak krótka, więc coś powinno się znaleźć, by wybrać któregoś razu na wycieczkę poza zamek.
Dolewam sobie do kieliszka i słucham z uwagą jego pytań. Schlebia mi, że jest zainteresowany moją osobą, że tak żywo wdaje się w dialog. Rozmowa płynie nam niezwykle lekko!
- Anglia jest dość depresyjna. - nie mogę być w tej sprawie nieszczery- Tęsknię za słońcem i wysokimi oknami gdzie tylko spojrzeć. - kiwam głową- Ale nie mogę powiedzieć, że zamek nie ma swojego uroku. Podoba mi się w nim to, że kiedy przemierzam niektóre zakamarki - a cóż, robię to często długimi godzinami, bo wciąż się gubię - śmieje się- to zamek sprawia wrażenie, jakby był żywy. Jakby był istotą o własnym charakterze. Zmienną, dowcipną, czasami skrytą, czasem wręcz kuszącą do eksploracji. - uśmiech nie znika z moich ust- Uczniowie wydają się być... bardzo barwnymi, młodymi ludźmi. To chyba ten wiek, kiedy ekspresja stanowi trzon osobowości? - pamiętam wykłady z magipsychologii na stażu nauczycielskim, jednak nie chcę całkowicie wyżymać gawiedzi uczniowskiej Hogwartu z osobowości- Jestem ciekaw, jak pójdą im nasze pierwsze zajęcia. - przyznaje, dopijając kieliszek. Mój wzrok pada na zegar, sugerujący, że chyba pozwalam sobie na zbyt wiele, mimo to, wracam spojrzeniem do Huxleya, z którym niebywale miło prowadzi mi się rozmowę. Jeszcze chwilę, jeszcze jedną lampeczkę...
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty28/11/2022, 23:07;

Cóż ja również nauczyłem się nie być aż tak otwarty jak kiedy byłem w młodości. Jakiś czas musiałem pić eliksir uspokajający, który miałem zlecony na moje ADHD, ale będąc specem od eliksirów leczniczych dobrze wiedziałem jak łatwo może być mi się uzależnić od tego. Dlatego musiałem inaczej radzić się z moją nadgorliwością i muszę przyznać, że całkiem nieźle mi poszło. Jestem znacznie bardziej opanowany niż kiedyś. I jedyne czterdzieści lat pracowania nad sobą. Aż łezka się kręci w oku. Może ja nie musiałem panować nad swoją cechą wili, to było z pewnością jeszcze trudniejsze niż mój problem, ale też niezwykle starałem się, by nie skupiać na sobie większości uwagi. Niepotrzebną paplaniną na przykład,
Uśmiecham się lekko dość pytająco kiedy on ni stąd ni zowąd śmieje się i macha ręką. Mam wrażenie teraz, że Atlas jest gdzieś w swojej krainie od czasu do czasu, zapominając że nie mogę usłyszeć jego myśli. I na to zwalam też jego przelotne spojrzenia, chwile zapatrzenia się to na mnie, to na jakąś drobnostkę, jak przeczepionego do moich dłoni papierosa. Mam wrażenie, że mój nowy znajomy od czasu do czasu daje się ponieść myślami gdzieś daleko, w świat wyobraźni. W końcu dowiaduję się co miał na myśli nowy ziomek mówiąc o kasynie. Marszczę delikatnie brwi kiedy ten rozpoczyna swoją historię. - Zakradałeś się do kasyna w Austrii? - powtarzam, bo nie wiem co jest bardziej abstrakcyjne. Unoszę do góry brwi po raz kolejny jak słyszę, że wychodził sam z pieniędzmi. Kiwam jedynie głową, chociaż chcę bardziej dopytać, nie wiem na ile mogę sobie pozwolić. - Z pewnością była to lepsza pensja niż nauczycielska - mówię tylko by podkreślić fakt, że przeszłość do przeszłosć. Jedynie tautaż czarnej papugi pojawia się nagle na mojej szyi i to ona wydaje się rzucać potępiające spojrzenie wilowi.
- To prawda. Gdyby nie to, że to moja młodość i tyle wspomnień, nie wiem czy bym dobrowolnie wybrał Hogwart nad jakąkolwiek inną szkołą. Może i ma niesamowitą historię... Ale wygląda niezbyt dobrze - mówię i wzdycham nad tymi starymi murami, które mogłyby być w końcu odnowione. Wzruszam głową na jego wzmiankę na uczniach, może i byli wyjątkowo kreatywni czy ja wiem. Magipsychologiem z zawodu nie byłem nigdy, zajęcia z tego miałem sto lat temu i nie pamiętałbym akurat takich szczegółów. - A czasem wolą się wtopić w tłum - zauważam, bo z jednej strony to ekspresja osobowości, z drugiej strony - usilna chęć dopasowania się do innych. Wiek nastoletni często polegał na znalezienia wygodnego miejsca w społeczeństwie, a nie siebie samego.
- Na pewno pójdzie Ci świetnie, aż sam przyszedłbym tylko po to by zobaczyć jak moje uczennice ślinią się na Twój widok - mówię rozbawiony, kiedy ten martwi się swoją lekcją i biorę do ręki szklankę whisky, by napić się jeszcze odrobinę.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty5/12/2022, 14:57;

Dopijam zawartość swojego kieliszka, korek ląduje u szczytu butelki, której tak ochoczo pomagałem cały wieczór pozbyć się swojej zawartości, a jednak wciąż kusiła niemal połową lekko musującego wina. Po ustach błąka mi się uśmiech, bo taka prawda, oto przyznałem się przed nowym, jeszcze ledwie znanym mi kolegą z pracy, że byłem nieletnim bandytą. Cieszy mnie ten fakt niepomiernie, chociaż nie umiem wytłumaczyć dlaczego - może troche intryguje mnie, że to banndycka strona duszy jest tą, którą jako pierwszą przedstawiłem Huxleyowi? Kto wie, każda kolejna przecież mogła być już tylko lepsza, nie dopuszczam do siebie przecież myśli, że gorsza...
Kręcę głową, zaprzeczam, teraz się tak kryguję i wypieram, a wcześniej przecież w ogóle nie przeszkadzało mi, czemu się zdradzam z tej strony. Znów sobie trochę gram, znów chciałbym go trochę czarować. To wszystko przez tego nieszczęsnego rieslinga.
- Młody pół-wil w kasynie. - rozkładam ręce nieporadnie. Zawsze uważałem, że półwile i wilkołaki są dwiema stronami tej samej monety. Jedni pożądani, drudzy wykluczani, jedni świadomi i piękni, drudzy zdziczali i niebezpieczni, a przecież oboje byli jedynie połowicznie zwierzętami, a w połowie wciąż ludźmi. Przywilej genów wili to przywilej, którego jestem świadom, którego mnie nauczono, a jednak nie potrafię się powstrzymać przed zaglądaniem Williamsowi w oczy, kiedy pochylam się lekko nad jego biurkiem, by wstać z zajmowanego krzesła.
Jak ja nienawidzę biurek.
- Schlebiają mi Twoje słowa. - zauważam, prostując kości i splatając ramiona na piersi, po czym kieruję kroki wzdłuż obstawionych eliksirami i kociołkami szafek- Byłoby mi absolutnie przemiło w Twoim towarzystwie. Może we dwóch udałoby nam się zapobiec przesadnemu ślinotokowi. - zerkam na rozmówcę przez ramię, z czarującym uśmiechem, bo jednak myślę, że i na jego widok niektórym uczniom, czy pracownikom szkoły robi się gorąco. Surowość jego osoby, spleciona z tym przesympatycznym ciepłem, czarują nawet mnie. A może to te kolorowe pappary?
- Będę się zbierał, Hux. - mówię w końcu, kiedy robię dwa kroki w jego stronę i zgodnie z przyzwyczajeniem wyniesionym z Francji pochylam się, by cmoknąć go w policzek- Będę czekał na rewanż w moim gabinecie! - -dodaje wesoło, ale nie precyzuję, czy to rewanż za to wino, za sympatyczną rozmowę, czy za tego durnowatego całuska.
+
| zt dla obu
Powrót do góry Go down


Veronica H. Seaver
Veronica H. Seaver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160 cm
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 379
  Liczba postów : 823
https://www.czarodzieje.org/t22481-veronica-h-seaver#746026
https://www.czarodzieje.org/t22491-poczta-verki#746343
https://www.czarodzieje.org/t22482-veronica-h-seaver#746035
https://www.czarodzieje.org/t22781-veronica-h-seaver-dziennik
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty26/5/2024, 20:23;

Widziadła: G, nie
k100 na ciążę: 89

W życiu nie była w takiej sytuacji. Nigdy nie zdarzyło jej się zrobić tego bez odpowiednich zabezpieczeń i prawie przypłaciła za to największą cenę. To jedynie pokazywało, jak bardzo odbijało jej w towarzystwie Ryszarda, ale ten fakt postanowiła zignorować. Wmawiała sobie, że to na pewno nie jego wina, że jest święty, że on nigdy nic. To wszystko przez publiczne toalety, z pewnością.
Najważniejsze było jednak to, że nie była w ciąży. Nie wpadli, obyło się bez największej z ofiar, jakim była jej przyszłość. Nie ośmieliła się jeszcze o tym wszystkim opowiedzieć Ricky'emu, niepewna, jak w ogóle by na to zareagował. Gdyby... gdyby to się jednak stało, co by zrobił? Uciekłby, gdzie pieprz rośnie czy by jej nie zostawił? De facto nawet nie byli parą, nic nie było pewne i na poważnie. Choć z jej strony z całą pewnością można było mówić o dosyć mocnym zalążku dość płomiennego uczucia, nic nie mogła zakładać na pewno. No byłaby ślepa twierdząc, że nie widzi, że ewidentnie ją lubi. A jednak darzyć kogoś sympatią a podjąć z nim tak ważną decyzję... Rzadko kiedy jej umysł błądził w scenariusze "co by było gdyby", a jednak ostatnio zdarzało jej się to coraz częściej. Czy gdyby wpadli w ogóle urodziłaby dziecko? Co powiedziałby Ryszard i czy poparłby jej decyzję? Tak wiele niewiadomych, mglistych pytań, na które próżno szukać odpowiedzi bez podzielenia się prawdą.
To był kolejny ciężki sekret, który kładł cień na rodzącą się relację.
Karteczka dołączona do eliksiru wskazywała jednak jasno, że do uzdrowiciela przejść się trzeba. Świadoma faktu, że pani Blanc niespecjalnie za nią przepada, zdecydowała się na wycieczkę do profesora Williamsa. Nie znała go za dobrze i już bała się, co o niej pomyśli, ale w teorii był tu również po to, by pomagać sierotom takim jak ona. Zapukała więc do drzwi jego gabinetu wieczorem, dzień po użyciu eliksiru ciążowego. Nie uprzedziła go listownie o swojej wizycie, mogła mieć więc tylko nadzieję, że go tu zastanie.
Choć szczerze powiedziawszy bardziej liczyła na to, że jednak go tu nie będzie.

@Nicholas Seaver
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty29/5/2024, 02:03;

bez widziadeł

Odkąd nie jestem szefem Gryfonów mam znacznie mniej do roboty niż zwykle. Więc poświęcam czas na rozwój osobisty, jak każdy kto zmierza w kierunku kryzysu wieku średniego. Dziś też siedzę zamiast nad wypracowaniami uczniów i innymi bzdetami, nad książkami o magii bezróżdżkowej. Mam wrażenie, że po raz tysięczny czytam ten sam temat i znam już wszystko na pamięć. Idzie mi już jakiś czas też wyjątkowo dobrze. Po prostu muszę się przemóc i spróbować praktyki wyłącznie bez różdżki, a nie nadal wspomagać się nią kiedy nie jestem czegoś pewny. Powtarzam sobie znowu wers o magii wokół mnie i tym jak mogę nią sterować samodzielnie, równocześnie zapalając i gasząc świeczkę obok mnie bez najmniejszego wysiłku. Mój czysty perfekcjonizm sprawia, że nadal stosuję różdżkę częściej niż muszę. W tym momencie słyszę pukanie do drzwi. Szczerze mówiąc zakładam, że to pewnie Atlas przychodzi żeby coś pogadać. Zadowolony że mogę oderwać się od lektury wstaję z miejsca i otwieram beztrosko drzwi. Lunaballe na mojej koszuli biegają sobie beztrosko, chociaż wcześniej leżały osowiałe.
Jednak kiedy otwieram swój gabinet widzę przed sobą uczennicę. Na dodatek taką która ani nie jest niezwykłą fanką uzdrawiania na tyle żeby pytać mnie o rady ani nie jest w sytuacji gdzie może nie radzić sobie kompletnie z przedmiotem. Z lekkim zdumieniem unoszę do góry brwi.
- Dzień dobry, panno Seaver. W czym mogę pomóc? - pytam i robię jej przejście, wskazując na krzesełko przed biurkiem. Jako że jestem w swoim gabinecie nie przejmuję się faktem, że przez podwinięte rękawy koszuli moje tatuaże zaczynają poruszać się delikatnie, powiązane z moimi emocjami i nie staram się ich zakryć. Zamykam za uczennicą drzwi i kieruję się za swoje biurko.

@Veronica H. Seaver

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Veronica H. Seaver
Veronica H. Seaver

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160 cm
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 379
  Liczba postów : 823
https://www.czarodzieje.org/t22481-veronica-h-seaver#746026
https://www.czarodzieje.org/t22491-poczta-verki#746343
https://www.czarodzieje.org/t22482-veronica-h-seaver#746035
https://www.czarodzieje.org/t22781-veronica-h-seaver-dziennik
Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty31/5/2024, 09:35;

- Dzień dobry – bąknęła niepewnie i z trudem przekroczyła próg jego pokoju. To prawda, nie była wielką fanką uzdrawiania i nie była również z domu Gryfa – nic dziwnego, że znajdowała się w nim po raz pierwszy. Ale nie czas teraz na to, by podziwiać wystrój wnętrz. Który, swoją drogą, normalnie z miejsca zawojowałby jej serce – tyle niebieskiego!
Nie, teraz był czas na to, by odpowiedzieć na jego pytanie. Wziąć się w garść i z dobrodziejstwem inwentarza przyjąć do świadomości, z czym musi się zmierzyć. Określić, co dokładnie jej polega. A potem zacząć to leczyć. Ach, no i powiedzieć o tym wszystkim Ryszardowi, który być może wkurzy się na siebie samego, może na nią, kto wie? Sam fakt, że musiała zrobić ten test był... bardzo problemogenny. Powodował wiele pytań, na które wspólnie będą musieli spróbować odpowiedzieć albo rozejdą się, próbując. To wszystko nie poprawiało jej humoru.
Veronica podeszła do krzesła, ale wcale na nim nie usiadła. Wyraźnie było jej wstyd, była zakłopotana i niepewna siebie – a to nie znowu taki częsty widok, szczególnie na lekcjach i przy nieznajomych. Położyła rękę na oparciu i westchnęła. A potem powiedziała bardzo, ale to bardzo cicho.
- Czerwony kolor przy eliksirze ciążowym... Nie chciałam iść do Munga, nie ufam pani Blanc. Może mi pan jakoś pomóc? – Nie ufała też jemu, ale on w przeciwieństwie do blondyny nie ciskał na Verkę gromami z oczu. To znaczy, chyba nie, bo w tej chwili nie miała nawet śmiałości, by na niego spojrzeć. Była świadoma tego, że może zareagować w naprawdę różny sposób. Może ją wyśmiać, może jej współczuć, może nawet zrobić jej wykład. W końcu był nauczycielem, miał poniekąd do tego prawo. I naprawdę nie wiedziała, który scenariusz z tych trzech jest tym najgorszym.

@Huxley Williams
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gabinet Williamsa - Page 2 QzgSDG8








Gabinet Williamsa - Page 2 Empty


PisanieGabinet Williamsa - Page 2 Empty Re: Gabinet Williamsa  Gabinet Williamsa - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gabinet Williamsa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gabinet Williamsa - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
pierwsze pietro
 :: 
gabinety na I piętrze
-