Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Brzeg - pierwsza lokacja

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyNie 5 Lip - 22:10;

First topic message reminder :




Brzeg


To tutaj przycumował statek. Jest ogromny, a u podstawy kadłuba roznosi się gęsta mgła, która tworzy wrażenie, jakby statek dryfował w powietrzu.

By rozegrać tu wątek należy rzucić literką i obowiązkowo podlinkować wynik.


Wystarczyło, że zbliżyłeś się do statku, gdy ni stąd ni zowąd zerwał się porywisty wiatr, zwany przez żeglarzy Białym Szkwałem. Wody wzburzyły się tworząc ogromne spienione fale. Stajesz przed potężnym żywiołem. Rzuć literką i zastosuj się do scenariusza. Opisz w jaki sposób bronisz się przed atakiem szkwału.

Uwaga. Jeśli przychodzą tu dwie osoby jednocześnie to kostką rzuca osoba najstarsza (dorzuty do wylosowanego scenariusza wykonuje każda postać).

A, F, I  - w Twoim przypadku nie wiatr był kłopotliwy, a wzburzone wody, które szkwał uniósł na niebotyczną wysokość. Twoim oczom ukazała się bardzo potężna fala i nawet ucieczka nie uchroniła Cię przed zalaniem. Zostałeś porwany przez lodowatą i spienioną wodę i uderzyłeś plecami w najbliższe drzewo, którego mogłeś się przytrzymać.

Rzuć kostką:
Po wszystkim szkwał przemija.

B, E, G- Twoim oczom ukazuje się destrukcyjna siła żywiołu powietrza. Udało Ci się osłonić przez największym uderzeniem wiatru, dzięki czemu nie zostałeś porwany w powietrze. Niestety nie można powiedzieć tego samego o wyrwanym ze statku bocianim gnieździe, który leci wprost na Ciebie.
Rzuć kostką:
Po wszystkim szkwał przemija.

C, D, H - ciężko jest cokolwiek usłyszeć w tym wietrze, ale na szczęście widzisz, jak jedna część statku odrywa się i z trzaskiem jest popychana w Twoją stronę. Z każdym metrem nabiera prędkości wiele jej elementów… trzeba się osłonić.
Rzuć kostką:
Po wszystkim szkwał przemija.

J - Leci na Ciebie ogromny tuman piachu, ziemi i kurzu. Po drodze zrywa gałęzie i porywa w powietrze elementy wyposażenia statku. Opisz w jaki sposób bronisz się przed szkwałem.
Rzuć kostką:

Po wszystkim szkwał przemija.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptySob 22 Sie - 0:07;

  Co prawda nie wiedział do końca, na czym polegał owy rytuał, niemniej już zdążył o nim co nieco usłyszeć. Chwalmy pana, że nie postanowił się na niego wybrać ze swojej czystej, krukońskiej ciekawości, bo zapewne skończyłby jakoś nieciekawie odmawiając połowy aktywności, jakie miały się tam wydarzyć. Zerknął kątem oka na Josha, całkowicie nie wiedząc, co ma mu odpowiedzieć… pół biedy jeśli chodziło o gadkę szmatkę w kwestii uczyć, gorzej, jeżeli ta rozmowa przechodziła w sfery bardziej…bardziej. – Jakby nie chciał, to by tego nie zrobił. - a przynajmniej tak sądził, mając na względzie np. swoją osobowość, tak podobną co o’connorowej. A później wszystko zadziało się niezwykle szybko.
  - I co ja zrobię z lunetą?wsadzę ją sobie w… nos. No ale zawsze to coś. Może był to nomen omen dobry znak dla ich dalszej podróży, bo poza różdżką Joshuy oni sami byli cali i zdrowi. On co prawda nieco gorzej widział, ale wszystko powinno wrócić do normy za chwilę.
  - Na pewno? – dopytał, wyciągając drewno w kierunku przyjaciela i unosząc brwi nieco zaskoczonym. Jakby nie patrzeć niesłuchająca się, ale cała różdzka była bezpieczniejsza od tej połamanej… nigdy nie wiadomo, w którą stronę wystrzeli ta pęknięta. Nie chciał się jednak kłócić z Walshem, choć kiedy dodał, że nic mu nie da, to odczuł dziwny niepokój. Zapewne miał na myśli fakt właściciela. To na pewno to.
  - Dlaczego miałbym Ci kazać wracać do domku? – spytał, idąc w kierunku statku widmo i przyglądając się jego szczegółom z każdym kolejnym, przebytym metrem. W pewnym momencie zatrzymał się jednak nagle i choć przez chwilę wpatrywał się nieco półprzytomnie w okręt, to wkrótce ten niemy wzrok przerzucił na Joshuę. – Nie możesz co. – powiedział dość spokojnie, ale to właśnie ten spokój był dość niepokojąco-brzmiący. – Chyba żartujesz, przecież… przecież teraz jesteś bezbronny. A jak Ci się coś stanie? – naprawdę zaczął się martwić. Nim. Tylko i wyłącznie. Walić wszelkie niepowodzenia, ale jeśli coś stałoby się miotlarzowi, to by sobie chyba nie wybaczył. Prychnął, kładąc ręce pod biodra i zerkając na morze. Raz, dwa, trzy…
  - Dobra. – rzucił w końcu, ponownie zwracając na niego swój wzrok. – Ale masz stać z tyłu i unikać dotykania czegokolwiek co wygląda, jakby miało rzucić na Ciebie klątwę. – po czym szybkim i dość twardym krokiem ruszył w kierunku zamku nie czekając aż ten z nim wyrówna.[zt]
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyNie 23 Sie - 19:07;

Trudno było mu nad sobą zapanować, tudzież zwyczajnie zebrać myśli. Nieważne jak bardzo się starał, jak bardzo chciał się skupić na czymś innym, jego umysł wciąż powracał do tej chwili, momentu, w którym był zamknięty w morskiej toni, w której nie mógł złapać tchu. Żadne życie nie przelatywało mu przed oczami, tego typu rzeczy mogli sobie wszyscy wsadzić między bajki. Przed oczami miał bowiem tylko ciemność i był prawie pewien, że to nawet nie była kwestia wody, co fakt jego paniki, która z każdą kolejną chwilą coraz bardziej wychodziła na jego powierzchnię. Szok mijał, uświadamiał sobie dokładnie co się stało, a ta świadomość wcale mu nie pomagała. Chciał uciec, znaleźć się jak najdalej tego miejsca, a jedyne do czego mógł się zmusić było zaciśnięcie dłoni w pięści i ust w cienką linię. Nie chciał zamykać oczu, nie chciał odtwarzać tego co się stało. Patrzył tępo w jeden punkt i niemiarowo oddychał, choć dokładał wszelkich starań, by jednak raz za razem brać głębszy wdech i dłuższy wydech – nadaremno.
Był wdzięczy, wdzięczny mężczyźnie obok niego, który go nie pospieszał, który starał się pomóc. Ostatnie czego potrzebował, to gadanie, że ma wziąć się w garść. Kiedyś już słyszał takie słowa, a teraz głosem ojca rozbrzmiały w jego głowie. Jesteś mężczyzną czy ofermą? Nawet pływać nie potrafisz się nauczyć! Przełknął ślinę, kiedy wspomnienia zalały jego umysł, tak jak woda kiedy ojciec wyrzucił go z łódki na środku jeziora, terapia szokowa i szybka nauka pływania? Dobre sobie. Tak jak Camael wcześniej nie lubił wody, tak od tamtej chwili się jej zwyczajnie bał. Żywioł nie był jego sprzymierzeńcem i wolał zmierzyć się z pożarem budynku niż wypłynąć w wodną toń.
Drżał, choć sam tego nie czuł. Większość bodźców do niego nie docierała i nienawidził tego. Był wściekły na samego siebie, że nie potrafi sobie z tym poradzić. Nie chodziło o pokazanie słabości Chrisowi, właściwie miał to gdzieś, ale jego własne ambicje dawały mu się we znaki. Może ojciec miał racje, może był ofermą? Wyrzucił jednak z siebie tę myśl i zawiesił wzrok na różdżce, by zaraz potem przenieść je na cienkie linie, z których lekko sączyła się szkarłatna ciecz, zdobiące jego ręce. Nie ufał sobie.
Skinął głową na słowa Christophera i odchrząknął, chcąc pozbyć się drżenia głosu i chrypki.
Znasz jakieś zaklęcie, które przynajmniej oczyści te rany? — powiedział i wskazał na swoje ramiona, ostatnią rzeczą, której teraz potrzebował, to jakieś paskudne zakażenie. — Niespecjalnie sobie teraz ufam nawet w prostych zaklęciach, więc byłbyś tak miły…? — dodał, nie bał się prosić o pomoc kiedy jej potrzebował, wyrósł z tego już dawno i nie miał nic wspólnego z tym chłopaczkiem, który w szkole chciał wszystko zrobić sam, po swojemu.
@Christopher O'Connor

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyNie 23 Sie - 23:20;

Chris był chyba ostatnią osobą, która śmiałaby się z czyiś słabości, która naprawdę robiłaby sobie niemądre żarty, nie wiedział tylko do końca, jak postępować w takiej sytuacji. Teoretycznie zdawał sobie sprawę z tego, że nie powinien w żaden sposób naciskać i starał się właśnie tak postępować, ale tak naprawdę nie był pewien, jak długo może traktować swojego rozmówcę niczym jajko, które w każdej chwili może się zbić, bo za mocno je poruszy. Ponieważ jednak cechowała go naprawdę wysoka cierpliwość, naprawdę potrafił czekać, nigdzie się nie spieszył, jedynie obserwował Camaela uważnie, by w razie czego spróbować jakoś mu pomóc. Nie chciał jednak wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, czy z miejsca rzucać się, by pomóc mu z oczyszczeniem ran, tym bardziej że sam co chwila po prostu kaszlał, nie mogąc nic na to poradzić. Miał wrażenie, że jego płuca są pełne słonej wody, której nie był w stanie pozbyć się tak łatwo i walczył z nimi, na ile to możliwe, by jakoś ostatecznie stanąć na nogach. Wydawało mu się, że jeśli nieco odpocznie, wszystko powinno przejść jak ręką odjął, ale teraz, z każdą kolejną chwilą, zaczynał mieć co do tego coraz większe wątpliwości, w końcu to, co się działo, nieco go przytłaczało i odnosił wrażenie, że w jego ciele błyskawicznie rozwija się jakaś choroba, nad którą sam na pewno nie zapanuje. Nie chwalił się swoją wiedzą medyczną, odsunął ją daleko, bardzo daleko, przerzucając na jakiś odległy plan, ale nawet bez niej był w stanie stwierdzić, że działo się coś dziwnego.
Kiedy tylko drugi mężczyzna odezwał się ponownie, Chris spojrzał na niego uważanie, zastanawiając się, co powinni zrobić. Nie miał przy sobie eliksiru oczyszczającego rany, więc jedyne co mógł zrobić, to przywołać po prostu wodę, by przy jej pomocy przemyć wszystkie skaleczenia, wymyć z nich sól, a później, jeśli tylko będzie to możliwe, przywołać bandaże, którymi osłoni rozcięcia, tak by krew nie płynęła nieustannie. Czym innym była bowiem teoria, a czym innym praktyka, ponieważ zaś Chris nie sięgał po zaklęcia z zakresu uzdrawiania od wielu lat, wolał nie testować ich tak po prostu na kimś innym. Skinął więc teraz jedynie ostrożnie głową i faktycznie wykorzystał zwyczajne aquamenti, by ostrożnie przy pomocy czystej wody przemyć rany Camaela, które był w stanie dostrzec.
- Perpetua na pewno ma odpowiednie eliksiry i będzie w stanie sobie z tym poradzić. Wyglądają tak naprawdę groźniej, niż są w rzeczywistości, po prostu trzeba pozbyć się z nich piasku i reszty słonej wody, żeby nic ich nie podrażniało - powiedział, czując, że zaczyna chrypieć, co brzmiało naprawdę kiepsko. Odsunął na moment różdżkę od ran mężczyzny i zaczął znowu kaszleć, mając wrażenie, że jeszcze trochę i chyba sobie po prostu zedrze gardło, co wcale nie było przyjemnym doświadczeniem. Musiał z pewnością napić się przynajmniej ciepłej herbaty, jeśli chciał jakoś nad tym zapanować, ale to nie było możliwe w miejscu, w którym teraz byli. - Poradziłbym sobie lepiej, gdyby rosły tutaj jakieś przydatne zioła - stwierdził jeszcze i lekko wzruszył ramionami, uśmiechając się przy okazji i wrócił do tego prostego oczyszczania ran Camaela, bo nie był faktycznie w stanie zrobić niczego innego.

@Camael Whitelight

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyPon 24 Sie - 22:27;

kostka (Boyd rzucił literkę B) [url=https://www.czarodzieje.org/t19310p702-kostki#574129]5[/] - piach w oczy
dodatkowo magiczna luneta

Zaśmiała się na wspomnienie transparentu. No tak, na takiego przyjaciela zawsze można liczyć. Poniekąd była ciekawa, co o takich hasłach sądzi dziewczyna Boyda, ale nie miała ochoty o to pytać. Podejrzewała, że w ich przypadku, jeśli wiązało się z jednym, wiązało się też z drugim. Ciekawe jak Victoria dawała sobie radę w tym dziwnym trójkącie, czy może teraz czworokącie? Nie komentowała już jednak tematy pały Boyda, czując, że wyprawa na statek skończyłaby się dwuznacznymi plotkami, a przecież nie po to tutaj przyszli. Zadeklarowała, że pozostanie, póki co, w drużynie i nie zamierzała łamać tego słowa. Mimo wszystko kochała sport, a rezygnując z quidditcha musiałaby szukać czegoś innego, a niewiele było możliwości. Ciągłe bieganie, uderzanie w worek treningowy, czy nawet pływanie w jeziorze, mogło się kiedyś znudzić. Potrzebowała adrenaliny, którą dawało w dużej mierze latanie na miotle pomiędzy tłuczkami i celowanie nimi w przeciwną drużynę. Jednakże nie widziała się w roli zawodowego gracza. Właściwie sama nie wiedziała, w jakiej roli się widziała, ale na pewno nie w takiej.
- Cóż, wygląda na to, że byłam ci pisana jako druga połówka na boisku - zaśmiała się, oddając mu kuksańca, po czym podniosła się z ziemi, otrzepując się z resztek trawy. Spojrzała jeszcze na niego, gdy upewniał się, co do jej propozycji i wybuchnęła radosnym śmiechem. - Najpierw stłukę cię na treningu, a później będę mogła pocieszać - potwierdziła, mrugając zaczepnie. To jednak byłoby tyle, jeśli chodzi o spokojną część wyprawy.
Nie wiedziała, skąd wziął się gwałtowny podmuch wiatru. Ściana piasku uderzyła w nią i choć zamykała oczy, starając się osłonić przed nim, chowając twarz w zgięciu łokcia, ale niewiele to pomogło. Poczuła tylko, że Boyd ją odpycha, usłyszała, że coś uderza w plażę obok nich, a później wszystko ustało. Próbowała otworzyć oczy, ale nie była w stanie, czując ziarenka piasku raniące jej oczy. Co to było?!
- Boyd?! - krzyknęła, nie wiedząc, czy chłopak wciąż jest przy niej, czy nie. Gorączkowo myślała o tym, co powinna zrobić, jakiego zaklęcia użyć. W końcu złapała swoją różdżkę, wycelowała w swoje oczy i mruknęła cicho zaklęcie. - Astral forcipe
Czuła, jak drobinki piasku stopniowo zostają usunięte z jej oczu, które wciąż piekły, ale przynajmniej mogła otworzyć powieki i spojrzeć przez łzy po plaży. - Co to było? Jesteś cały? Idziemy dalej? Ach... Cholerny piasek - mruknęła, zaciskając palce na oczach, starając się ich nie trzeć. Podniosła się powoli z kolan, rozglądając się po plaży.
Powrót do góry Go down


Lazar Grigoryev
Lazar Grigoryev

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Tatuaże, kolczyk w języku, przekłute uszy, silny rosyjski akcent
Galeony : 378
  Liczba postów : 541
https://www.czarodzieje.org/t17721-lazar-arseni-grigoryev
https://www.czarodzieje.org/t17739-lazar-grigoryev#499191
https://www.czarodzieje.org/t17722-lazar-grigoryev#498407
https://www.czarodzieje.org/t18307-lazar-grioryev-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyPon 24 Sie - 22:34;

Nawet jej nie zauważył, tej głupiej miny. Dostrzegał w nim, o zgrozo, głównie to co miał w sobie najlepszego. Nie podobało mu się to ani trochę, bo przecież brzmiało jak zupełna klisza z seriali, które oglądała babuszka Wrońska, mugolka i rodzina jego dobrego znajomego z Pragi, do której zwykli od czasu do czasu wpadać na obiad.
Nie mów „hop” — przestrzegł go, groźnie machając przy tym palcem wskazującym i marszcząc nieco brwi. Zaraz jednak uśmiechnął się zupełnie beztrosko. — Kto wie, może w tym statku amortencja czai się na każdym kroku?
Bo przecież była ich największym wrogiem, głównym zagrożeniem, które stawało im na drodze częściej nie tylko, niż by sobie tego życzyli, ale niż w ogóle można by się było tego spodziewać. Dziwni byli, ci ludzie z zachodu. Tak jakby nie potrafili poradzić sobie w życiu bez ingerencji magii. Chciał dodać coś jeszcze i nawet widać było, że się zawahał, ale wiatr pokrzyżował jego plany, skutecznie odciągając jego uwagę. Zresztą dobrze, że ją odciągnął, bo gdyby nie zauważył w porę co się tu odrasputinowuje, nie zasłoniłby się ręką i w efekcie oberwałby odłamkami nie w przedramię, a prosto w twarz, narażając na uszkodzenia również i oczy, które zamknął mocno tak czy owak. Wyszło mu to chyba na dobre, skoro następnym co poczuł, było sieknięcie piaskiem po wrażliwej skórze.
Sakra — warknął i rozejrzał się natychmiast, słysząc przerażone wołanie Bruna. — Bruno! Wsio haraszo? — zawołał do niego, przecierając twarz dłonią, by pozbyć się z niej resztek piasku. — Jesteś cały? — Rozejrzał się za nim, ignorując ból i pulsujące ciepło rozlewające się po przedramieniu; jak mógłby postąpić inaczej, widząc, że ten nie czuje się dobrze? Dopadł do niego w dwóch susach i nie wiedząc jak miałby mu pomóc, wytrzepał dłonią piasek z jego oczu.
Dasz radę iść? — pytanie było durne, bo oberwał przecież po oczach, nie nogach, ale kto powiedział, że sam Lazar należał do najmądrzejszych jednostek? Złapał go za rękę, gotów go poprowadzić. — Chodź, spierdalamy stąd, zanim znowu coś się stanie. Może uda nam się schować pod pokładem i opatrzymy... cię — w końcu przypomniało mu się o ręce. Spojrzał na przedramię i skrzywił się, widząc nie tylko dość długą, ale przede wszystkim głęboką ranę. Wsadził różdżkę w kieszeń, nie wiedząc jeszcze, że uległa ona zniszczeniu i niechętnie puścił rękę chłopaka, by móc zacisnąć palce na własnej skórze i spowolnić tym samym krwawienie.
Złap mnie za ramię — polecił mu i poprowadził ich prosto na statek. Tak jakby nie dało się po prostu zawrócić...

| z/t x2 → pokład
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyWto 25 Sie - 18:47;

- Super, tak lubię najbardziej - rzucił entuzjastycznie z pełnym aprobaty śmiechem na obietnicę stłuczenia na boisku i byliby się zapewne tak zaśmiewali do samego świtu, gdyby nie wezwała ich dzika żądza przygody, a potem nie zaatakował szalony wiatr. Upadający prosto na niego wielki kawał drewna zwalił go z nóg i wylądował w piasku, który z kolei wirował dookoła tak energicznie, że zasłaniał cały widok; odruchowo zacisnął powieki, by drobinki nie dostały mu się do oczu, i zęby, bo poranione ramię bolało jak diabli. Gdy wichura uspokoiła się - równie nagle co zaczęła - usłyszał wołanie Lou, i natychmiast się zorientował, że coś jest z nią nie tak, że błądzi po omacku po piasku jakby nie mogła rozkleić powiek. Chcąc jej pomóc, odkrzyknął "Tu jestem!" i zaczął się prędko rozglądać w poszukiwaniu swojej różdżki; gdy już to zrobił i spostrzegł, że jest porządnie uszkodzona, zmartwił się nie na żarty, że nie będzie w stanie jej pomóc. Szybko się okazało, że dziewczyna doskonale poradziła sobie sama, czym, trzeba przyznać, bardzo mu zaimponowała. - Żyjesz? - upewnił się, przyglądając się jej łzawiącym jeszcze oczom i rozejrzał się po nagle cichej i spokojnej plaży, by zaraz podzielić się z Lou swoją teorią spiskową -Nie sądzę, że zwykły wiatr... Wyglądało... wyglądało jakby ktoś to zaczarował, żeby nam utrudnić dostęp do statku - wycedził, dzielnie ignorując krwawiący bark i poczuł, że wzbiera się w nim jakiś dziwny rodzaj gniewu, jakby poczuł się osobiście dotknięty faktem, że jakiś głupi wiatr próbował im przeszkodzić. - Trochę oberwałem w ramię i w różdżkę. Idziemy dalej. Jebać ten piasek. - odpowiedział bojowo i skrupulatnie na wszystkie pytania dziewczyny. Szkwał zamiast ostudzić, tylko rozpalił jego zapał, ruszył więc raźno przed siebie - Jak będzie trzeba czarować, to ty to zrobisz, jak skopać komuś dupsko, to ja - podzielił się jeszcze wymyślonym właśnie planem działania, który uwzględniał ich obecny rozkład sił. Jasne, że rozsądniej byłoby jak najszybciej zawrócic, jasne, że wypadałoby opatrzyć to ranne ramię i naprawić poturbowaną różdżkę - ale w tej chwili rozsądek nie był żadnym doradcą.


/ztx2 na pokład
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptySro 26 Sie - 9:21;

Rzucając wyzwanie Ślizgonowi z góry wiedziała, że jest na przegranej pozycji, niemniej wierzyła we własne szczęście. Może akurat tego dnia chłopak będzie w gorszej kondycji? Może wstanie lewą nogą? Albo coś lub ktoś tak mocno zaprzątać będzie jego myśli, że nie będzie mógł się odpowiednio skupić? Istniało wiele okoliczności, które mogłoby jej sprzyjać, dając szansę na wygraną. Ostatecznie mogłaby się posunąć do użycia na chłopaku swojego uroku, choć była pewna, że nie jest zdolna do tego, by to zrobić. Słysząc słowa opuszczające jego usta, mimochodem przygryzła dolną wargę. Była pewna? Nie do końca, ale jeśli powiedziała "a" teraz musiała zrobić "b", nieprawdaż?
- W granicach rozsądku - powtórzyła, w odpowiedzi na pytanie rudzielca potakując energicznie głową.
Później wszystko potoczyło się tak szybko - ruszyli naprzód, delikatny podmuch wiatru zmienił się zawieruchę o niewyobrażalnej sile, która nie tylko wzbiła w powietrze ogromne ilości piasku, którego ziarenka dostawały się dosłownie wszędzie, ale wyrwała ze statku bocianie gniazdo. To pomknęło w ich kierunku, czego Puchonka nie była w stanie dobrze zarejestrować, w jednej sekundzie poczuła jak William mocniej ściska jej dłoń, by w następnej przygarnąć ją bliżej siebie;, jeszcze mocniej zacisnęła powieki czując jak swoim ciałem przylega do jego, ale nawet to nie było w stanie jej uchronić.
Karma? Żart? Ciężko było określić czym właściwie było to, co przytrafiło się tej dwójce, ale skutki owego wydarzenia były bardziej dotkliwe niż początkowo przypuszczała. Okazało się, że również Fitzgerald został pozbawiony wzroku, a to zdecydowanie utrudniało pójście naprzód, dodatkowo zgubiła swoją różdżkę i chyba to wywołało u niej największy napad paniki.
- Nie panikuje! - oznajmiła, choć ton głosu blondynki wskazywał na coś zupełnie innego. Gabrielle od zawsze uważała się za osobę odważną, lubiła ryzyko, często dobrowolnie pakowała się w kłopoty, jednak obecna sytuacja wydawała się ją przerastać.  Nie chciała okazywać słabości przy Willu.
Słysząc słowa rudowłosego czarodzieja instynktownie wyciągnęła dłonie w kierunku z którego dochodził jego głos. Najpierw odszukała jego dłoni, by następnie błądząc po jego skórze opuszkami palców pochwycić różdżkę. Zacisnęła na niej mocno swoją dłoń, czemu ciche westchnięcie wyrażające ulgę.
Działając tak, jak na prawdziwą czarownicę przystało, wymierzyła końcem różdżki w swoją twarz na wysokości oczy wypowiadając zaklęcie, które jako pierwsze przyszło jej do głowy.
- ASTRAL FORCIPE - wypowiedziała modląc się w duchu by zadziałało. Jeśli zaklęcie radziło sobie z oczyszczaniem ran czy wyjmowaniem drzazg to z drobinami piasku również powinno sobie poradzić - tak przynajmniej myślała.
Zaklęcie zaczęło działać z opóźnieniem, jednak oczekując kilkanaście sekund z każdą kolejną czuła coraz mniejszy dyskomfort. Po policzkach blondynki spłynęło kilka łez z podrażnionych oczu, lecz zaczynała powoli widzieć - najpierw jedynie kontury, a później już pełne kształty, choć wciąż jeszcze lekko zamglone.
- Czekaj, pomogę ci - zwróciła się do chłopaka, widząc że ten nie do końca sobie radzi. Podeszła bliżej chwytając jego twarz w swoje dłonie, by następnie i w jego oczy wycelować różdżką, choć drugą dłoń wciąż trzymała na jego policzku.
- ASTRAL FORCIPE - wypowiedziała po raz kolejny widząc, jak strumień jasnego światła unosi drobiny piasku.
- I jak? - zapytała z nadzieją w głosie.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyPią 4 Wrz - 20:59;

Camael poczuł nagłe zmęczenie. Nie wiedział czym, chociaż prawda była taka, że zwyczajnie całą ta adrenalina z niego spływała, a kolejne chwile uświadamiania sobie, że miał bezpośredni kontakt ze swoim największym lękiem go jedynie przytłaczał. Czuł pieczenie ran i czuł się niebywale wyczerpany psychicznie, pod każdym możliwym względem. Chciał jednak stąd uciec, znaleźć się jak najdalej od przerażającego go żywiołu. Wolałby chyba walczyć z inferiusami niżeli jeszcze raz zostać porwanym przez słone fale, spadać w niebieską toń… A jednak z obroną przed czarną magią miał także niewiele wspólnego. Trzymał kurczowo swoją różdżkę, jakby ta miała był swego rodzaju kotwicą, która pozwalała by nie utonąć, choć był tego bliski. Miał dość.
Przymknął oczy, biorąc głęboki wdech i chcąc go przekazać do swoich drżących dłoni. Nie wiedział jednak, że jeszcze przez długie dni nie będzie mógł drżenia się pozbyć. Chciał nic nie czuć, chciał, żeby strach zastąpiła pustka, którą już kiedyś czuł. Nie można mieć jednak wszystkiego, a ta prośba, to pragnienie było zbyt wiele. Spojrzał na Chrisa, posyłając mu zmartwione spojrzenie. Wiedział, że z nim także nie było zbyt dobrze, a jednak nie potrafił mu pomóc. Przeklinał w duchu tę bezsilność. Jak miał jednak wspomóc kogokolwiek innego, skoro nawet potrafił zmusić się do podniesienia z mokrego piasku?
Obserwował poczynania O’Connora z niewzruszonym wyrazem twarzy. Nie komentował niczego, nie negował żadnego jego ruchu i cholernie doceniał, że mężczyzna mu pomagał. Mógł przecież nie zawracać sobie głowy Whitelightem i pomóc samemu sobie, a jednak zwrócił nań uwagę. Po oczyszczeniu licznych i niewielkich ran, kilka razy rozprostował palce, by ponownie zamknąć je w pięści.
Dziękuję. — opowiedział i skinął głową na słowa Christophera. Tak, Perpetua powinna się nimi zająć, a jednak Camael miał w głowie to, że przecież była na wakacjach. Nie powinna zawracać sobie nim głowy. Poradzi sobie, czyż nie? Wyciągnął z kieszeni pudełko papierosów, które całe szczęście było wodoszczelne i otworzywszy je, wyciągnął paczkę w stronę Chrisa. Kiedy mężczyzna zdecydował czy przyjmuje Lordka, czy też nie, Whiteligt wyjął jednego papierosa i drżącymi dłońmi przez dobrą minutę starał się go odpalić. Koszmarny dzień, gdyby tylko rano wiedział co go czeka, nie ruszyłby się z łóżka. Zaciągnął się nikotyną, czując jak powoli się rozluźnia, choć do stanu sprzed incydentu było mu jeszcze daleko.
@Christopher O'Connor

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyNie 6 Wrz - 16:46;

Obserwował go uważnie, kiedy starał się mu pomóc. Doskonale wiedział, że teraz faktycznie będzie musiał poważnie zająć się kwestią przypomnienia sobie wszystkiego tego, czego kiedyś się uczył. W końcu nie był aż tak tragiczny, jeśli mowa o uzdrawianiu, znał teorię, więc właściwie wystarczyło jedynie poprawić się z praktyki. To wcale nie było takie proste, bo powodowało, że w jego głowie mimowolnie uruchamiały się pewne wspomnienia, ale doszedł do wniosku, że to zdecydowanie najwyższa pora, żeby je zerwać. Żeby zniszczyć powiązania, jakie tak naprawdę nie miały żadnego znaczenia, które nie niosły ze sobą niczego dobrego i nie prowadziły do żadnego zrozumienia. To, że kiedyś chciał zostać lekarzem, bo jego najlepszy przyjaciel właśnie to planował, nie znaczyło jeszcze, że teraz, kiedy obaj byli dorośli, nie mógł po prostu dojść do wniosku, że dla bezpieczeństwa własnego i ludzi w jego otoczeniu, powinien nieco się postarać i po prostu przeszkolić w niektórych sprawach, przypomnieć sobie te zaklęcia, jakie spoczywały na dnie jego umysłu. Miał na to szansę i z całą pewnością miał dostatecznie wiele czasu, by się tym zająć, nie wątpił w to ani przez chwilę i nie zamierzał całkowicie od tego uciekać. Odetchnął nieco głębiej, gdy zdał sobie sprawę z tego, że mężczyzna właśnie zaproponował mu papierosy, ale pokręcił nieznacznie głową. Sam nie palił, ani nie pił, nie zamierzał jednak odmawiać tego innym ludziom, którzy przecież sami doskonale wiedzieli, jak powinni się zachowywać, jak powinni postępować i co było dla nich dobre. A już na pewno nie powinien się w to wtrącać, gdy byli dorośli.
- Może powinniśmy spróbować wracać. Wygląda na to, że fala przeszła, więc mielibyśmy szansę się stąd wycofać - powiedział spokojnie Christopher, aczkolwiek wcale nie był taki pewien, czy nic złego się im nie stanie. Magia zdawała się cały czas tutaj wędrować, jakby była w powietrzu, jakby wypełniała szczelnie każdy, najmniejszy nawet kawałeczek okolicy i powodowała, że nie byli poprawnie funkcjonować. Był zmęczony i coraz bardziej czuł się, jakby dopadła go jakaś choroba, przeziębienie, cokolwiek takiego, a już na pewno powoli pozwalał na to, by zmęczenie z nim wygrało. To wcale nie było takie przyjemne, nie było czymś, na czym chciał się jakoś mocno skupiać, ale ostatecznie uznał, że jeśli będzie dalej odsuwał od siebie tę myśl, to jeszcze po prostu padnie tutaj na piasek, a to skończy się tylko gorzej.
- Musimy pójść do Perpetui. Nie sądzę, żeby była zadowolona, ale przynajmniej tym razem nie będę musiał opowiadać jej o akromantulach - stwierdził jeszcze, dość stanowczo, bo mimo wszystko nie chciał pozwolić na to, by między nimi zapadło całkowite milczenie i chciał jakoś odwrócić uwagę Camaela od tego, co właśnie się wydarzyło. Wydawało mu się, że skierowanie uwagi w jakiekolwiek inne miejsce będzie jak najbardziej wskazane, a ponieważ nie chciał gwałtownie przeskakiwać po tematach, trzymał się czegoś, co w pewien sposób korespondowało z ich obecną sytuacją.

@Camael Whitelight

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptyWto 15 Wrz - 23:21;

Nie znał się na uzdrawianiu, wcale. Nigdy nawet nie pomyślał, że powinien, bowiem zawsze, jakimś cudem, wychodził ze wszystkiego cało, szczególnie w swoich młodzieńczych latach, kiedy łamał zasady dla… zasady własnie. W każdym razie zaczął sobie właśnie wypluwać ten ogromny błąd, który popełnił nie przykładając się do magii leczniczej. Jasne, wiedział jak rzucić najprostsze zaklęcia, a jednak w tej chwili jego głowa świeciła jedną wielką pustką. Zwalał to na szok i roztrzęsienie i miał szczerą nadzieję, że Christopher nie pomyśli sobie, że Whitelight był jakąś ofermą, czy coś w tym stylu. Właściwie, mógł śmiało powiedzieć, że nie był sobą i nie byłoby w tym ani grama kłamstwa.
Nikotyna i zapach lordków był dlań czymś znajomym, czymś niczym kotwica, która utrzymywała go w jednym miejscu i pozwoliła skupić swoje myśli na chwili obecnej, nieważne jak bardzo banalnie to brzmiało. Zaciągnął się po raz kolejny, powoli się uspakajając, choć nie miał pojęcia, że jeszcze na długie dni wspomnienie nie opuści jego głowy. Pozwolił sobie nawet na delikatny, pełen goryczy, uśmiech, który wyrażał jak się Camael czuł w tamtej chwili. Tak cholernie bezradnie, zdany na kogoś innego. Nie cierpiał tego. Był jednak niebywale wdzięczny O’Connorowi, że go nie zostawił i zdawał się być głosem rozsądku, bowiem na swój własny Camael nie mógł liczyć.
Powoli skinął głową na jego słowa, czując, że tak właśnie powinni zrobić. Nie potrafił się jednak zmusić do większego ruchu niż zgaszenie papierosa. Nie fatygował się jednak do przemienia niedopałka w cokolwiek innego, a pomachał niż w mokrym piasku.
Tak, chodźmy stąd, nie chcę, huh, pływać znowu. —nawet nie pofatygował się do rozejrzenia po otoczeniu, by sprawdzić, czy magia jeszcze wisi w powietrzu, niszcząc wszystko co napotka po swojej drodze. Odwiedził w życiu wiele miejsc, jednak musiał przyznać, że magia w tym miejscu była nadwyraz dzika i nieprzewidywalna, a Camael nie cierpiał nie wiedzieć co go czeka. Nie był to przyjemny moment zaskoczenia, co coś pozbawiającego go tchu – w dosłownym znaczeniu.
Zmęczenie wyciągało swoje szpony po obu i mieli coraz mniej siły, by się mu opierać. Ponownie więc skinął głową, nawet nie pytając o jakie akromantule dokładnie chodzi. Nie chciał martwić Perpetuy, zamierzał więc wykręcić się jakoś z wizyty u niej, tym bardziej, że Chris zdawał się dużo bardziej potrzebować medycznej pomocy. Małe rozcięcia może i były upierdliwe, a trauma odbijała się piętnem w jego umyśle, jednak nie kaszlał tak paskudnie jak mężczyzna. Podparł się jednak dłońmi i resztkami sił dźwignął z mokrego piasku, który oblepiał jego poszarpane ubrania. Nie myślał teraz jednak o tym, chciał jedynie znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Poczuć się bezpiecznie.
@Christopher O'Connor

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6710
  Liczba postów : 2648
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 EmptySro 16 Wrz - 14:58;

Głosem rozsądku bywał jedynie wtedy, gdy problemy nie dotyczyły jego samego. Gdyby Camael wiedział, z jaką łatwością Christopher wpakował się dokładnie prosto na akromantule, gdyby zdawał sobie sprawę z tego, jak bez większego problemu wpadł na groźne lilie albo postanowił dyskutować z centaurami, zapewne złapałby się za głowę i zapytał go, o co tutaj właściwie chodzi. O'Connor nie należał do osób, które spokojnie spędzały większość swego życia, aczkolwiek za takiego właśnie uchodził, opanowanego, bezkonfliktowego i niesamowicie wręcz cierpliwego, potrafił jednak pokazać, na co dokładnie go stać, a to nie było już wcale takie przyjemne, czy spokojne. Teraz jednak faktycznie zdawało się, że stara się postawić ich obu na nogi, że stara się zrobić wszystko, by wrócili do pensjonatu w jednym kawałku, a przede wszystkim, by jak najprędzej opuścili plażę, na której właśnie się znajdowali. Gajowy nie miał bladego pojęcia, co jeszcze może ich tutaj spotkać, ale spodziewał się, że będzie to równie niebezpieczne, co wydarzenia sprzed chwili.
- Ja też nie, zdecydowanie. Mam wrażenie, że wystarczy mi przygód, jak na jeden dzień. Podejrzewam zresztą, że i tak nam się dostanie za te przeboje - stwierdził jeszcze cicho, mając wrażenie, że gardło boli go coraz mocniej, a następnie wskazał towarzyszowi drogę, z dala od brzegu, bo naprawdę nie chciał narażać się na kolejne spotkanie z morskimi falami. Nie wiedział, jak mieliby się przed nimi obronić w takim stanie. - Może, gdyby dało się zmienić w mewy, dałoby się od tego uciec - rzucił jeszcze, a jego głos zabrzmiał, jakby od dawien dawna nic nie mówił. Skrzeczał, miał chrypkę, Merlin raczy wiedzieć, co dokładnie się z nim działo, ale na pewno nie dało się tego zaliczyć do jakichś pozytywnych zakończeń tego dnia. Cieszył się, że nie był tutaj sam, kiedy zmyła go fala, ale obawiał się tego, jak dokładnie czuje się Camael, tak więc uważnie go obserwował, mając zamiar ratować go, gdyby tylko okazało się, że coś jest nie w porządku. Teraz zaś najważniejsze było, by jak najszybciej opuścili to miejsce, tak po prostu.
+
z.t x2
@Camael Whitelight

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 QzgSDG8








Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Brzeg - pierwsza lokacja

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Brzeg - pierwsza lokacja - Page 3 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
 :: 
Opuszczony port
-