Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Brzeg - pierwsza lokacja

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyNie Lip 05 2020, 22:10;




Brzeg


To tutaj przycumował statek. Jest ogromny, a u podstawy kadłuba roznosi się gęsta mgła, która tworzy wrażenie, jakby statek dryfował w powietrzu.

By rozegrać tu wątek należy rzucić literką i obowiązkowo podlinkować wynik.


Wystarczyło, że zbliżyłeś się do statku, gdy ni stąd ni zowąd zerwał się porywisty wiatr, zwany przez żeglarzy Białym Szkwałem. Wody wzburzyły się tworząc ogromne spienione fale. Stajesz przed potężnym żywiołem. Rzuć literką i zastosuj się do scenariusza. Opisz w jaki sposób bronisz się przed atakiem szkwału.

Uwaga. Jeśli przychodzą tu dwie osoby jednocześnie to kostką rzuca osoba najstarsza (dorzuty do wylosowanego scenariusza wykonuje każda postać).

A, F, I  - w Twoim przypadku nie wiatr był kłopotliwy, a wzburzone wody, które szkwał uniósł na niebotyczną wysokość. Twoim oczom ukazała się bardzo potężna fala i nawet ucieczka nie uchroniła Cię przed zalaniem. Zostałeś porwany przez lodowatą i spienioną wodę i uderzyłeś plecami w najbliższe drzewo, którego mogłeś się przytrzymać.

Rzuć kostką:
Po wszystkim szkwał przemija.

B, E, G- Twoim oczom ukazuje się destrukcyjna siła żywiołu powietrza. Udało Ci się osłonić przez największym uderzeniem wiatru, dzięki czemu nie zostałeś porwany w powietrze. Niestety nie można powiedzieć tego samego o wyrwanym ze statku bocianim gnieździe, który leci wprost na Ciebie.
Rzuć kostką:
Po wszystkim szkwał przemija.

C, D, H - ciężko jest cokolwiek usłyszeć w tym wietrze, ale na szczęście widzisz, jak jedna część statku odrywa się i z trzaskiem jest popychana w Twoją stronę. Z każdym metrem nabiera prędkości wiele jej elementów… trzeba się osłonić.
Rzuć kostką:
Po wszystkim szkwał przemija.

J - Leci na Ciebie ogromny tuman piachu, ziemi i kurzu. Po drodze zrywa gałęzie i porywa w powietrze elementy wyposażenia statku. Opisz w jaki sposób bronisz się przed szkwałem.
Rzuć kostką:

Po wszystkim szkwał przemija.

Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPią Lip 17 2020, 00:47;

Kostki: B, 6. Rozegram potem jak sobie pobajdurzymy.


Choć zazwyczaj spędzał czas w towarzystwie Fillina albo Bonnie, tym razem jednak zapragnął odmiany i tego wieczoru postanowił porwać na imprezkę swoją drugą połówkę z boiska, z którą, żal przyznać, ale ostatnimi czasy miał słabszy kontakt, głównie ze względu na gorący okres egzaminacyjny i zamknięty sezon quidditcha; do tej pory spotykali się regularnie na treningach, jak nie z grupą, to sami, tym razem jednak miało być inaczej. Stwierdził bowiem, że to czas najwyższy, by po świecie rozeszła się wieść, że w końcu, kurwa, będzie grał w Pustułkach, dlatego też zaprosił Lou do baru, by pochwalić się sukcesem i oczywiście opić go hojnie, do czego zachęcał go gorąco wiszący nad ramieniem Clark; nie zdradzał jednak powodu ich dość niespodziewanej wspólnej wycieczki dopóki nie znaleźli się u jej celu. Ruszyli na miasto w wyśmienitych humorach, gotowi na podbój Nowego Orleanu, ale chyba tego dnia był jakiś studencki czwartek z tanim piwem, no i wszystkie lokale dosłownie pękały w szwach i w żadnym z okolicznych pubów nie udało im się znaleźć miejsca. Cóż im więc pozostało? PLENER. Zaopatrzyli się obficie w piwka, oboje bowiem byli spragnieni nie tylko przygód, ale i procentów, a następnie dziarsko wyruszyli w poszukiwanie odpowiedniej miejscówki, nogi zaś same zaprowadziły ich do opuszczonego portu, w którym podobno, według opowieści Clarka, znajdował się statek-widmo i tylko najwięksi śmiałkowie decydowali się na zapuszczanie w te rejony. A że Lou i Boyd dokładnie do takich idiotów odważnych Gryfonów należeli, to w ogóle nie onieśmieleni obecnością wielkiego, rzucającego posępny cień statku spowitego mgłą, przycupnęli na brzegu, by podczas imprezki podziwiać imponujący obiekt, a może później i przyjrzeć się mu bliżej?
- No dobra, najpierw formalności - oznajmił dziarsko, gdy już się oboje usadowili, i wyciągnął w stronę dziewczyny butelkę, by jednak zatrzymać ją w sporej odległości - Czekaj... kiedy masz urodziny? - zaśmieszkował, udając przez chwilę przyzwoitego człowieka, który w życiu nie podjąłby się podania alkoholu nieletniej, bo wiedział, że może nie mieć skończonych siedemnastu lat; szybko jednak piwko wylądowało w dłoni Lou, on zaś otworzył drugie dla siebie - No, to jesteśmy tu żeby świętować, booooo - dramatyczna pauza - się dostałem do Pustułek!!! - zdradził wreszcie i nawet nie próbował ukryć podekscytowania w głosie ani hamować wielkiego wyszczerzu wpływającego na usta - Masz do mnie dołączyć za rok, bo mi będzie brakowało twojej pały - zastrzegł od razu, wyciągając rękę by mogli stuknąć się butelkami w ramach toastu.
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPią Lip 17 2020, 20:57;

Takie traktowanie wołało o pomstę, ale co się dziwić. Chłopak zakochany, szczęśliwy, mający cudowną dziewczynę u boku, najlepszego przyjaciela z drugiej strony, mógł łatwo zapomnieć o nowej partnerce z boiska i Lou to rozumiała. Nawet nie wściekała się o to, bo nie było ku temu powodów. W końcu bawili się razem na dwóch imprezach, współpracowali przy dwóch meczach i mieli wspólny trening. Ot, tyle… No dobrze, z wielką przyjemnością próbowała zagrać mu na emocjach, aby wywołać wyrzuty sumienia potrzebne do tego, żeby to on stawiał piwo. Pomijając już kwestię jej wieku, to on był studentem z pracą, a ona uczennicą z kieszonkowym i stypendium. Innymi słowy, to jego było stać na zabawę, nie ją. Jednak humor trochę popsuł fakt, że wszystkie bary były zajęte. Jak? Jak to możliwe? Szczęśliwie pomysł z plenerem podobał się obojgu, a nawet jej duch był zadowolony, dzięki czemu odsunął się na bok, przygrywając na saksofonie. Tak pić to ona mogła zawsze. Nie to, żeby często miała ku temu okazję, ale to była inna bajka.
- Najpierw naobiecujesz mi nie wiadomo co, a później pytasz o wiek? - spytała z udawanym oburzeniem, łapiąc leżący pod ręką kamyczek i rzucając nim w jego nogę. Miał szczęście, że jednak podał jej piwo! Grzecznie jednak odpowiedziała mu, że czwartego grudnia skończy siedemnaście lat i będzie całkowicie legalnie mogła pić. Powoli zaczynała wierzyć, że będzie w tym czasie w Hogwarcie, skoro na wakacje jej nie ściągnęli do Kanady. Już miała zagadywać, skąd nagła decyzja napicia się z nią, a nie z Fillinem, gdy zdradził ową tajemnicę sam. Spojrzała na niego z błyszczącymi radością oczami, uśmiechając się szeroko i nie hamując radosnego śmiechu.
- Ej, to świetnie! Widać, że znają się na rzeczy i potrafią rozpoznać świetnego pałkarza! - wyraziła swoją radość jego szczęściem, gdy nagle uśmiech zszedł z jej twarzy, zmieniając się w minę podobna do tej, jaką ma dziecko, przyłapane na rozrabianiu. - Co do mojej pały… Myślałam o odejściu z drużyny od nowego sezonu… Ale nawet jeśli, to nie zapiszę się do zawodowej. To nie moja bajka, jednak za twoje szczęście wypiję - odpowiedziała, uśmiechając się przepraszająco i wzruszając lekko ramieniem. Spojrzała w wodę, upijając piwa, w myślach planując zakup koszulki Pustułek, żeby wspierać kolegę z boiska w zawodowej karierze.
- Jak twoja dziewczyna zareagowała na wieść, że będziesz teraz rozdawał autografy rozpuszczanym fankom? - spytała wesoło, podrzucając zabawnie brwiami, jakby chciała powiedzieć, że pierwszą fankę już ma, co czeka na podpis.
Powrót do góry Go down


Fenrir Skarsgard
Fenrir Skarsgard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 268
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t19332-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19365-odyn#572228
https://www.czarodzieje.org/t19333-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19437-fenrir-skarsgard-dziennik#574
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyNie Lip 19 2020, 19:33;

[ w innym czasie]

Literka: F
Kostka: 5 (nieparzysta)
Wartość pereł: 5, 2, 2 x 5 galeonów = 45G

Ciekawość — niemal krukońska cecha wychowanków domu Roweny Ravenclaw. Taki właśnie był Fenrir, jeśli chodziło o zdobywanie wiedzy i informacji, które go interesowały. Odwaga — ta towarzyszyła przeważnie gryffoną. Jednak i Skarsgard ją posiadał. Właściwie mało rzeczy się bał. Oczywiście nadal był chłopcem — chyba nie mógł zwać się mężczyzną. Głupota, czy nią była odwaga? Chyba w tej sytuacji tak. Ciągnęło go do barów, ale jednak potrafił się obejść tej pokusie i kiedy duch zaczął opowiadać mu o wszystkich atrakcjach i tajemniczych miejscach — nie mógł nie sprawdzić jednej z nich. Pojawił się na przełomie stycznia. Nikt od tamtej pory nie opuścił statku widmo, czyżby nie miał załogi? Chodzą pogłoski o dziwnych dźwiękach dochodzących z kadłuba czy błyskach światła wydostających się z bocianiego gniazda. Nie zabrakło plotek o tajemniczych skarbach.
Statek widmo wyglądał strasznie. Czy normalne było, że piętnastoletni krukon postanowił przyjść tu sam? Naprawdę aż tak się nie bał? Może podświadomie wiedział, że widział straszniejsze rzeczy.
Młody wilk chodził po brzegu, obserwując z daleka statek. Był ogromny, a u podstawy kadłuba roznosi się gęsta mgła. Tworzyła ona spektakularny efekt, jakby statek dryfował w powietrzu. Jeszcze bardziej kusiło go, aby sprawdzić, jak tam jest na pokładzie. Co ukrywał przed światem przeklęty statek?
Czy nie był to jakiś akt autoagresji? Czy naprawdę była to zwykła ciekawość? A może Fenrir kierował się czymś zupełnie innym. W jego głowie nie było zbędnych myśli. Obserwował i skierował swoje nogi w stronę statku widmo, a kiedy podszedł bliżej, niż powinien być, zerwał się silny wiatr.
Biały Szkwał tak zwali go żeglarze. Zwiastun niebezpieczeństwa. Woda wzburzyła się i nie było już odwrotu. Skarsgard musiał stawić czoło żywiołowi.
To nie wiatr był kłopotliwy. Niespodziewanie fala uniosła się, tak szybko, że Fenrir nie zdążył zareagować. Na nic nie zdałoby się uciekanie. Lodowata, spieniona woda porwała go. Nie pomogłoby tu nawet świetne pływanie; musiał dać się nieść. Chwile później krukon poczuł silny ból w plecach i nie tylko. Wpadł w gęste drzewa. Jedno z drzew okazało się ratunkiem. Złapał i mocno przytrzymał się niego, a szkwał po chwili przeminął.
Przemoczony i z podartymi ubraniami czuł, że całe ciało go piecze. Na jego skórze było mnóstwo drobnych ranek, które wymagały oczyszczenia. Nie znał żadnych zaklęć z uzdrawiania, więc co miał zrobić. Bardzo go piekło i tyle. Nieprzyjemny ból rozpraszał, jednak Fenrir zauważył, że ma przy sobie kilka małży, a w nich perły, które mógł sprzedać i dostać jakąś niedużą sumkę. To chyba nie było tego wszystkiego warte.
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyNie Lip 19 2020, 23:47;

|razem z Fenkiem
Litera: J
Dorzut kości: nieparzysta Brzeg - pierwsza lokacja 3831175897

Po raz kolejny coś ciągnęło ją w stronę opuszczonego portu. Thomas jak zawsze chciał ją, aby znalazła się w jakimś miejscu, które znajdowało się blisko wody. I nie przeszkadzało jej to. Już od dłuższego czasu była w stanie stwierdzić, że faktycznie duch podsuwał jej pomysły na odwiedziny ciekawych miejsc. Tak samo było i tym razem, bo zaczął już od rana snuć opowieści o statku widmo, który tkwił gdzieś na mokradłach. Oczywiście, że musiała go odszukać i zobaczyć, co tam też się kryło. Dlatego też ruszyła na poszukiwania, co wcale nie było takie trudne. Tom dawał jej dosyć dobre wskazówki, co do tego, gdzie powinna się udać, a jej orientacja w terenie pozwoliła jej na odnalezienie dobrej ścieżki wyjątkowo szybko. Niestety im bliżej statku tym silniejszy wiatr zdawał się zrywać. I właśnie wtedy zauważyła na plaży poharatanego Skarsgarda.
- Fenrir! - zawołała, starając się przekrzyczeć wycie wiatru i podeszła do niego bliżej. - Co ci się stało?
Nie czekała zbyt długo na jego odpowiedź. Zamiast tego sięgnęła po swoją różdżkę i zajęła się jego drobnymi ranami, zasklepiając je przy pomocy podstawowych zaklęć leczniczych. Problem jednak był w tym, że szkwał z każdą chwilą przybierał na sile. Krukonka chciała w jakiś sposób osłonić ich przed porywistym wiatrem, który tym razem zdawał się nieść ze sobą istną burzę piaskową, która przysłoniła jej widok. I nawet jej się to udało... Niestety częściowo. Jej zaklęcie nie było na tyle mocne, a warunki na tyle przejrzyste, by na czas zdołała obronić się przed dosyć sporym kufrem, który również został porwany przez wichurę. Wykonany z obsydianu ciężki obiekt uderzył ją prosto w głowę, sprawiając, że dziewczyna momentalnie upadła na ziemię, tracąc przytomność. W zasadzie chyba nawet nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co ją uderzyło nim została pozbawiona świadomości i pogrążyła się w nieprzenikliwej ciemności.
Powrót do góry Go down


Nikola Brandon
Nikola Brandon

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : Dość niedbały wygląd, ubranie często połatane kolorowymi materiałami. Szeroki uśmiech z dołeczkami. Świeża blizna na prawej łydce.
Galeony : 85
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19443-nikola-brandon
https://www.czarodzieje.org/t19451-telegraf#574843
https://www.czarodzieje.org/t19444-nikola-brandon?nid=14#574592
https://www.czarodzieje.org/t19598-nikola-brandon-dziennik#58259
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPon Lip 20 2020, 23:53;

Kostki: D, parzysta (rozegram w następnym poście)

Oh jakże się cieszył na tę wyprawę! Miał ją w planach odkąd tylko przypadkiem usłyszał, że na mokradłach, niedaleko starego portu, osiadł na mieliźnie statek, teraz ponoć całkowicie opuszczony. Był właśnie w trakcie pierwszego, intensywnego zwiedzania Nowego Orleanu, starając się wykorzystać wszystko, co miasto miało mu do zaoferowania. Jak szalony biegał między uliczkami, napawając się architekturą, słuchając ulicznych muzykantów i czerpiąć z ogólnoodczuwalnej radości, którą to miejsce zdawało się emanować. Gdyby ktoś go o to zapytał, Nikola bez zawahania odparłby, że ludzie w Luizjanie zdają się jakoś bardziej weseli, częściej się śmieją...a może to po prostu kwestia trwających wakacji i pięknej, słonecznej pogody? W każdym razie podczas swojej wycieczki krajoznawczej zawędrował na bulwary otaczające Mississippi , gdzie postanowił chwilę odpocząć, napić się wody i może złapać w końcu trochę opalenizny. Zajął jedną z wielu drewnianych ławeczek, omijaną przez większość spacerowiczów z powodu jej usytuowania w pełnym słońcu, gdy minęła go przechodząca obok para, wymieniając się - dość głośno zresztą - opiniami na temat pewnej miejskiej legendy.
"Ponoć stoi tam tak od stycznia"
"Ludzie mówią, że jest nawiedzony"
Nikola nie potrzebował wiedzieć więcej. Opuszczony statek, potencjalnie nawiedzony? Oczywiście, że musiał go zobaczyć, co więcej znał kogoś, kto idealnie nadawał się na kompana do takiej wycieczki.
Puchon spędził kilka ładnych dni, chodząc za Cassianem i próbując namówić go do wspólnej eskapady. Męczył go na posiłkach, wieczornych ogniskach, podczas wyjść do sklepu i wspólnego zwiedzania Luizjany. Chłopakowi zdarzyło się nawet najść Gryfona w jego domku, przez co kilku wspólokatorów bruneta pewnie wyrobiło sobie o Brandonie opinię stalkera, może nawet lekkiego psychola. Sam zainteresowany albo tego nie zauważył, albo zwyczajnie się tym nie przejmował, ale co najważniejsze - w końcu udało mu się namówić kolegę, by razem z nim wybrał się na statek.
W niedzielne popołudnie Luizjana zdawała się odsłaniać nieco inną twarz, niż przez resztę tygodnia. Może to pozostałość po dawnych czasach, kiedy ten dzień dedykowano odpoczynkowi, dziękczynieniu i modliwie, a może po prostu Gryfon czuł podekscytowanie na myśl o czekającym go wypadzie. Miał wrażenie, że mijał na ulicy więcej muzyków i tancerzy, celebrujących dzień wolny od pracy. W kafejkach i restauracyjnych ogródkach było jakby więcej gości, za to ulice w pewnym stopniu opustoszały...choć może to on przyzwyczaił się do panującego tu tłoku? Cały dzień spędził szwędajac się po mieście, z nadmiaru emocji nie mogąc usiedzieć w miejscu. Chciał czym prędzej zbadać wrak, może znaleźć jakiejś skarby, a już na pewno przeszukać kajutę kapitańską w poszukiwaniu urządzeń nawigacyjnych i innych podobnych cacuszek. Nie był pewien, czy okręt należał do czarodzieja czy może był zwykłą mugolską łajbą - w obu przypadkach spodziewał się odkryć na nim coś niezwykłego...choć nie do końca wiedział jeszcze co. Dla zabicia czasu chadzał więc po biedniejszej dzielnicy, wsłuchując się w jazz rozbrzmiewający za niemal każdym rogiem, podziwiając murale, a nawet załapał się na uliczne rozgrywki gargulków, jednak nic nie mogło na dłużej odwrócić jego uwagi od głównej atrakcji dnia. Jego wzrok mimowolnie kierował się w kierunku morza, a wybujałe fantazje o tym, co znajdą albo czego sie dowiedzą natrętnie powracały, choć próbował wyrzucić je ze swojej głowy. Gdy wreszcie wskazówka na starym, znoszonym już zegarku zaczęła zbliżać się w stronę cyfry sześć, zwiastując godzinę osiemnastą, Nikola ruszył żwawym krokiem w kierunku nabrzerza, gdzie miał się spotkać z Cassianem. Umówili się nieopodal dzikiej plaży, z której ścieżka prowadziła na miejsce, gdzie okręt rzekomo przycumował. Niewielka zatoczka, osłonięta z obu stron dziko rosnącymi krzewami, oddalona od centrum o piętnaście minut drogi spacerkiem. Nikola, chyba po raz pierwszy w życiu stawił się gdzieś przed czasem, usiadł więc na jednym z konarów, które morze musiało wyrzucić na brzeg, wyciągnął przed siebie nogi i pogwizdując pod nosem wypatrywał Cassiana, który miał się zjawić lada moment.
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyWto Lip 21 2020, 12:50;

Kostki: D, Parzysta

Wiele słów i myśli przewijało i kotłowało się w głowie Cassiana kiedy wspominał ostatnie kilka dni i nieustanną mordęgę z Nikolą. Od początku wiedział, że dla świętego spokoju będzie skazany na to, żeby faktycznie pójść dokładnie tam, gdzie jego przyjaciel chce. Oczywiście siarczyste i frywolnie latające epitety wcale nie oznaczały tego, że jakkolwiek miał jego włóczęgostwo czy natarczywość za złe. Zdążył się już do nich przyzwyczaić i zauważyć, że nawet jego wrodzony upór nijak się mają, kiedy tamten o coś zabiega. Najwidoczniej skazany był już na to by ulegać każdej, mocniej wystosowanej prośbie chłopaka, który już swoją drogą nie przebierał w środkach. Skutecznie dbał bowiem, żeby każda godzina jego egzystencji była chociaż odrobinę podszyta namową i nagabywaniem. Biorąc pod uwagę to, że mieszkali razem w domku, kreowało nam obraz niesamowitej wręcz udręki i naprawdę, Cass powoli zaczynał uważać, że gdyby Brandon musiał znaleźć sobie mugolską pracę to zostałby akwizytorem.

Gryfon nie do końca ufał takim, niewiadomym atrakcjom. Biorąc pod uwagę lakoniczność jak i niepewność informacji dotyczących statku miał mieszane odczucia względem potencjalnej legalności ich przedsięwzięcia. Był tam i uległ namowom puchona, potencjalnie był tak samo odpowiedzialny jak tamten za potencjalne skutki ich wyprawy.

Pogoda nie zamierzała ich dziś rozpieszczać co dawało się już zauważyć podczas drogi na dziką plażę, gdzie chłopcy mieli umówione spotkanie. Młody czarodziej nie zamierzał ani przychodzić wcześniej, ani się spóźniać. Mniej więcej wydedukował obie, ile może zająć mu podróż we wskazane miejsce i opuścił domek tak, by nie czekać na ewentualnie ciągle spóźniającego się Nikolę.

W żadnym wypadku nie czuł się bezpiecznie biorąc pod uwagę, że odwiedzają miejsce kompletnie niezbadane wcześniej przez nikogo im znanego, a będąc turystami wystawiali się na zdecydowanie większą ekspozycję na zagrożenia niźli tubylcy, którzy z kulturą tutejszych magicznych miejsc byli dobrze obeznani. Duchy w Luizjanie to jedno, wampiry i wilkołaki, o których opowiadała mu Sally to drugie, ale... Opustoszały statek, pozostawiony gdzieś na mieliźnie wydawał się być kompletnie inną parą kaloszy.

Gryfon obstawiał, że na statkach znał się lepiej niż większość dzieciaków w Hogwarcie, a to głównie ze względu na swoje pochodzenie, które biorąc pod uwagę specyfikę, w materii łodzi dawało naprawdę spore pole do popisu. Od dziecka bowiem zaznajomiony był tak z terminologią jak i ze wszelakiej maści czynnościami, które były wymagane podczas oporządzania łodzi. Dlatego też może tak bardzo zobojętniała mu ta wyprawa. Może właśnie dlatego nie spodziewał się spotkać nie wiadomo czego i dzięki temu nie będzie musiał przeżywać skrajnych emocji – tak euforii jak i rozczarowania.

Już z daleko sylwetka Nikoli majaczyła na horyzoncie. Widać było, że czeka na Cassa, gdy ten spokojnym spacerkiem kroczy w jego kierunku trzymając jedną z dłoni w kieszeni krótkich, żółtych spodenek podczas gdy w drugiej chował swoją różdżkę do kangurzej kieszeni znajdującej się w górnej warstwie jego ubrań. Dopiero kiedy był już naprawdę blisko uniósł swój wzrok na jego twarz starając się niespecjalnie jednak pokazywać tak drzemiącą w nim dezaprobatę tego co właściwie robili.

- Cześć... - Powiedział kiwając głową w jego kierunku po czym ponowił tę czynność tym razem w kierunku wraku. - Coś jeszcze wiemy odnośnie tego, kiedy tak właściwie tutaj osiadł, albo co się dokładniej stało? - Zagaił licząc na to, że bądź co bądź chłopak poczynił jeszcze większy rekonesans w czasie, kiedy się nie widzieli.

Przeciągając się leniwie zaczął stawiać powolne kroki, wręcz nieśpieszne w kierunku łajby chcąc przyjrzeć się temu jak się ona prezentuje. W duchu modlił się jednak o to, by nic niespodziewanego się im nie przytrafiło - nie chciał tracić niczego podczas tego wyjazdu. Tak jakichkolwiek możliwości, jak i potencjalnej kończyny.


@Nikola Brandon
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyWto Lip 21 2020, 15:15;

Kostka: Will rzucił nam B jak Bazyliszek
Nieparzysta

Urocza, niewinnie wyglądająca Puchonka miała to do siebie, że zawsze ciągnęło ją do miejsc, których nie powinno się odwiedzać, a najlepiej to trzymać się od nich z daleka, jeśli istniała w człowieku chęć życia. Niestety wrodzona ciekawość dziewczyny oraz zamiłowanie do przygód, zwłaszcza tych niosących ze sobą pewne niebezpieczeństwo lub ryzyko były znacznie silniejsze niż głos zdrowego rozsądku. Z tego powodu, kiedy Will zaproponował jej wspólny wypad by poznać okolice od razu wyszła z propozycją odwiedzenia opuszczonego portu, do którego - jak słyszała z opowieści nowoorleańczyków - przycumował tajemniczy statek.
Ostatnią tego typu przygodę związaną z odwiedzinami wraku wspomniała bardzo dobrze, a dreszczyk emocji jaki odczuwała na samą myśl o kolejnej, podobnej przygodzie wywoływał na ciele Gabrielle gęsią skórkę.
O umówionej godzinie pojawiła się pod domkiem Fitzgeralda, czekając aż do niej wyjdzie. Skupiła wzrok na swoim ubrania, rozprostowując dłońmi zwiewny szary materiał kombinezonu , kiedy usłyszała charakterystyczny hałas otwieranych drzwi. Głowa dziewczyny mimowolnie wystrzeliła ku górze, napotykając spojrzenie ciemnych oczu chłopaka. Uśmiechnęła się do niego, unosząc jedynie kąciki ust ku górze.
- Gotowy na przygodę życia? - zapytała z wyraźnym entuzjazmem w głosie, przestąpiła z nogi na nogę, odgarniając włosy na prawy bok, nie mogąc już doczekać się, kiedy dotrą na miejsce.
- Teleportacja czy spacer? - zapytała, unosząc do góry prawą brew, jednak nim chłopak zdołał udzielić odpowiedzi, chwyciła za różdżkę i zniknęła.
Trzask teleportacji wypełnił powietrze, a Gabrielle stanęła zapadając się w ciepłym piasku. Po chwili tuż obok w akompaniamencie tego samego dźwięku pojawił się rudowłosy czarodziej.
- Sądziłam, że gracze Qudditcha mają lepszy refleks - zaśmiała się, choć na brzegu pojawiła się wcześniej tylko dlatego, że wykorzystała moment zaskoczenia. Zielone tęczówki omiotały okolice, skupiając się na widocznym z oddali statku. Otoczony dziwną mgłą łypał na nich groźnie, jakby ostrzegając przed zapuszczaniem się do niego. Gab spojrzała na Willa, uśmiechając się szeroko, jakby ten widok wprawił ją w znacznie lepszy nastrój.

@William S. Fitzgerald
Powrót do góry Go down


Nikola Brandon
Nikola Brandon

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : Dość niedbały wygląd, ubranie często połatane kolorowymi materiałami. Szeroki uśmiech z dołeczkami. Świeża blizna na prawej łydce.
Galeony : 85
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19443-nikola-brandon
https://www.czarodzieje.org/t19451-telegraf#574843
https://www.czarodzieje.org/t19444-nikola-brandon?nid=14#574592
https://www.czarodzieje.org/t19598-nikola-brandon-dziennik#58259
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyWto Lip 21 2020, 22:22;

Nikola miał w życiu zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu. Większość jego głupich pomysłów kończyła się szczęśliwie, może z wyjątkiem odrapanych kolan i kilku(nastu) odjętych punktów, które przecież i tak zawsze odrabiali jako dom. Jeszcze nigdy nie spotkały go żadne poważne konsekwencje, może więc dlatego z taką lekkomyślnością plątał się w kolejne wybryki. Nie odczuwał co prawda naglącej potrzeby łamania regulamimu szkolnego, ale trzeba przyznać, lubił ten dreszczyk emocji towarzyszący ich nie do końca legalnym wypadom. Nie przejmował się więc potencjalnym zagrożeniem, które niosło ze sobą wejście na statek, czy może raczej - bądźmy całkowicie szczerzy - nie przyszło mu do głowy, że niewinne zbadanie miejscowej legendy mogłoby skończyć się dla któregoś z nich tragicznie. Szczęśliwy w swej nieświadomości nie mógł doczekać się myszkowania po kufrach, skrzyniach, beczkach, czy cokolwiek tam mogli znaleźć. Kiedy więc czekał na przyjaciela, jego wzrok z lekkim rozmarzeniem błądził po widocznych z plaży wysokich burtach, sterczących w niebo masztach i tych...jak im było...sailingach? Nie był specjalistą od okrętów, ale co nieco obiło mu się o uszy, czy to od ojca, który miał okres, w którym bardzo się interesował wszystkim co pływa, czy od samego Cassiana.
Gryfon pojawił się wreszcie, opanowany i niezbyt podekscytowany całym zajściem, co nie było jednak dla Nikoli ani niespodzianką, ani problemem. Był przekonany, że początkowa niechęć kolegi minie, gdy tylko postawi on nogę na pokładzie i przekona się, ile ciekawych rzeczy można tam znaleźć. Posłał mu więc na powitanie szeroki, może odrobinę diaboliczny uśmiech, zważając na okoliczności.

-Nic, czego bym Ci już nie powiedział. Nikt nie wie, do kogo to bydle należy, ani nawet kto nim przypłynął. Ponoć stoi tu od początku roku i nikt z tym nic nie robi, wyobrażasz sobie? Ludzie gadają, że jest nawiedzony. - poruszył znacząco brwiami kończąć zdanie. Luizjana słynęła z duchów i starej, dzikiej magii, której mogli już zakosztować przez tych kilka dni pobytu. Chłopak nie zdziwiłby się więc, gdyby sprawcą całego tego zamieszania, które dało początek plotkom, był właśnie duch jakiegoś niespokojnego pirata, albo lepiej - cała załoga duchów! W każdym razie nic, czym należałoby się martwić.
-Dobra, nie przyszliśmy tu przecież pogadać. Chodź i nie marudź, zobaczysz, będzie fajn.. - urwał, bo gdzieś z daleka dobiegł go potężny huk, jakby stojący niedaleko okręt postanowił się nagle zawalić. W miarę tego, jak rozmawiali, przybliżyli się trochę do statku, tak że teraz dzieliło ich od niego zaledwie kilka metrów. Nikola odwrócił się szybko, żeby sprawdzić, co na Merlina spowodowało taki hałas, i w ostatniej chwili uskoczył w bok przed lecącym z zawrotną prędkością przedmiotem. Wylądował twarzą w mokrym piasku, więc nie dość, że umorusał i tak już wygniecione ubranie, to na dodatek miał w ustach i we włosach pełno drobnych kamyczków. Splunął, próbując pozbyć się tego ustrojstwa z buzi, wciąż czując jednak na języku słony smak wody morskiej, w międzyczacie przecierając oczy, żeby sprawdzić, czy Cass przypadkiem nie oberwał.
-Nic Ci nie jest? - zapytał wstając i otrzepując się z piasku -Co to w ogóle było? Nie sądziłem, że wiatr jest tak silny, żeby rozwalić nam statek, zanim jeszcze na niego wejdziemy.
Wiatr faktycznie był teraz dość mocny, choć cały dzień na pogodę raczej nie można było narzekać. Słońce świeciło wysoko, a pojedyncze chmury na niebie nie zwiastowały nadejścia takiej wichury. Może faktycznie nie docenił potęgi, jaka drzemała w morzu, ale nie śmiał teraz zwątpić. Po pierwsze, naprawdę zdążył się już nakręcić na zwiedzanie tego okrętu, więc czułby się zawiedziony, gdyby teraz odpuścili. Po drugie wypełniał go niesmak, być może spowodowany obecnością Tony'ego, na myśl o zrezygnowaniu z wyprawy z powodu jednej ciut niebezpiecznej sytuacji. Koniec końców nic im się przecież nie stało, oboje jakoś dali radę uniknąć lecącego reflektora.
-Sam widzisz, mamy coraz mniej czasu, żeby sobie pozwiedzać tę łajbę. Lada moment cała się posypie...przy okazji próbując nas zabić. - Wyszczerzył się i ruszył przed siebie, na wypadek gdyby Cassian postanowił wyperswadować mu ten pomysł z głowy już na dobre. Wiedział, że po takim zdarzeniu Gryfon nie puści go na statek samego, więc z braku innej możliwości nadal będzie mu towarzyszył, nawet jeśli coraz mniej podoba mu się to wszystko. Pokonał już połowę drogi, gdy wiatr ucichł, a pogoda znów napawała optymizmem. Odwrócił się do przyjaciela z miną "A nie mówiłem? Nie ma się czym przejmować", gdy w oczy rzucił mu się malutki przedmiot, zakopany w piasku tuż obok nich. Harmonijka, wyglądająca na całkiem sprawną, najwidoczniej bez właściciela. Nikola bez zastanowienia wykopał instrument, przetarł koszulką i przyłożył do ust z zamiarem wypróbowania, ale słony posmak na wargach, gdy tylko przyłożył metal do ust, ostudził jego zapał. Będzie musiał ją dokładnie przemyć słodką wodą, kiedy już wrócą do domku.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptySro Lip 22 2020, 07:15;

[jeszcze inny czas niż inne czasy, bo czas na wątek z @Cali Reagan
scenariusz: C jak Centaur
efekt dodatkowy: parzysta uff + harmonijka hipnosa (+1DA), zapisuje by pamiętać

Czaił się na tę wycieczkę i czaił, statek widmo go nęcił i wabił. Cóż też może się tam skrywać? Początkowo miał zabrać ze swoją swoją ekipę ale z różnych powodów nie mieli oni za bardzo czasu a Finna aż nosiło, aby tu przyjść. Tym razem uzbroił się w kilka eliksirów, aby w razie czego nie wykrwawić się ani nic z tych rzeczy, bo zapewne wówczas Max go srogo opierdzieli. Z drugiej strony planował się wstępnie rozejrzeć po okolicy, a jeśli okaże się ona dosyć mocno niebezpieczna to przełoży to na następny raz. Spacerował brzegiem i czytał ulotkę dotyczącą statku widmo. Klasyczna historia - brak załogi, zaginęła w tajemniczych okolicznościach, a sam statek cumuje tu przez pewien czas, aby odpłynąć i pojawić się na innym kontynencie. Areen nigdzie nie było, najwyraźniej wystraszyła się, że tu przyszedł pomimo jej licznych zachęt, aby jednak udać się do wesołego upiornego miasteczka. Gdzieś w połowie spaceru wiatr się wzmógł i wyrwał mu z ręki broszurę. Odprowadził ją wzrokiem jak szalona wzleciała aż do morza. Wzmógł czujność i rozejrzał się uważniej, dzięki czemu spostrzegł w oddali czyjąś sylwetkę. Zignorowałby ją gdyby nie fakt, że wydawała się mu znajoma. Ruszył dalej choć wiatr zdawał się spróbować go odepchnąć, odstraszyć od siebie. Unosił piach, szarpał nim, ubraniem Finna, porwał czapkę z daszkiem, cały czas smagał wiatrem który z każdą chwilą robił się coraz agresywniejszy. Wyciągnął różdżkę w momencie kiedy był zmuszony pochylać się, by zrobić następny krok. W ten sposób udało mu się dotrzeć do dziewczyny, która istotnie leżała w kręgu jego znajomych, a co za tym idzie warto zamienić z nią kilka słów, zapytać czemu kusi ją statek widmo ale też popatrzeć nań z uznaniem skoro ten wiatr jej nie przepłoszył. Jeśli wierzyć ulotce to chyba są świadkiem białego szkwału. - Miły wiaterek, co nie? - musiał mówić bardzo głośno bowiem przez chaos nie dało się normalnie porozmawiać. Californka już i tak musiała go widzieć kiedy brodził w piachu i wietrze w jej kierunku. Rzucił przed nich zaklęcie ochronne "Aexteriorem" jednak choć wyczarowane zostało poprawnie to czuł, że nie utrzyma się dłużej niż dwie minuty. - Niech mnie avada, zobacz, ten wiatr zrywa coś ze statku. - wskazał jej ręką odrywane deski, głośno łopoczące żagle i choć nie dało się usłyszeć trzasków łamanych desek to był pewien, że zachodzi tam sporo zniszczeń. - Szkwał ma chyba tam swoje epice… wiesz co, może zmaksymalizujmy zaklęcie ochronne bo może nas albo zerwać albo urwać głowę. - popatrzył na dziewczynę, która w tych okolicznościach wydawała się niezwykle łatwa do poderwania z ziemi przez łakomy i agresywny wiatr. Szarpało jego ubraniem coraz mocniej i silniej, przestał czuć jakoby miał mieć stabilny grunt pod nogami. Odnosił wrażenie, że jeśli zrobi chociażby jeden krok to się wywróci. Spiął mięśnie i wzmógł czujność, czekając na reakcję dziewczyny by mogli się osłaniać magią tak długo aż szkwał nie przeminie. Zaklęcie ochronne przed piachem powoli pękało, mieli jakąś minutę na ruch bo w następnym momencie mogą stracić całkowicie widoczność. Nie mógł wyjść z wrażenia, nie zbliżyli się zbytnio do statku a wiało niczym przy narwanej trąbie powietrznej.
]
Powrót do góry Go down


Fenrir Skarsgard
Fenrir Skarsgard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 268
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t19332-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19365-odyn#572228
https://www.czarodzieje.org/t19333-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19437-fenrir-skarsgard-dziennik#574
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptySro Lip 22 2020, 21:08;

Czuł się obolały, nie wiedział, czy powinien dalej iść. Może wejście na pokład statku widmo było złym pomysłem? Nieodpowiedzialnym? Niebezpiecznym? Ledwo co podszedł, a wyglądał, jakby wypluł go ocean, bo właściwie w pewnym sensie tak było. Chyba tylko drzewa, w które uderzył, uratowały go przed nieszczęśliwym wypadkiem, w którym mógłby ponieść przypadkową, bezmyślną i głupią śmierć. Przyglądał się małżom, zastanawiając się jak wyjąć z nich te perły. Może powinie podłubać różdżką. Doszedł w końcu do wniosku, że zajmie się tym później, ponieważ czuł chłód, przez przemoczone ubrania. Nie było to takie nieprzyjemne uczucie jak te piekące go rany. Nie pozwalały mu się skupić. Zastanawiał się dobrze nad tym, czy po prostu stąd nie odejść.
Usłyszał swoje imię i wtedy podniósł głowę do góry, spojrzeniem wyłapując Violette. Nawet nie czekała na wyjaśnienia i szybko pomogła uporać mu się z jego bólem, a także ranami, które wydawały się łatwe do wyleczenia.
- Nie wiem... Ten wiatr.- Nie za wiele powiedział. Może powinien ją ostrzec przed tym, co właśnie miało miejsce, może każdy, kto podchodzi, jest narażony na Biały Szkwał? Wiatr ponownie się wzmógł. Wszystko zdarzyło się w ułamku sekund, a na ostrzeżenia już było za późno. Strauss wydawała się walczyć z niewidzialnym wrogiem, który i to mówiąc bardzo poważnie, zaatakował kufrem. Kilka sekund i krukonka leżała na brzegu niczym trup (bo na pewno się nie opalała). Skarsgard podbiegł do dziewczyny całkowicie przerażony, czyżby Violetta, ratując go, straciła właśnie życie — pomyślał, że to też byłaby przypadkowa, bezmyślna i głupia śmierć.
- Violetta? - Wypowiedział jej imię, lekko dźgając ją palcem w policzek. Chyba obawiał się, że może jej ciało zaraz rozleci się i zniknie w tym piachu. Ewentualnie będzie musiał ją tu pochować. Kucał tak przy niej w podartych ubraniach, które chyba powoli wysychały. Wyglądał jak jakiś rozbitek z bezludnej wyspy, starając się sobie przypomnieć kurs pierwszej pomocy, w przypadku uderzenia kufra w głowę; zdał sobie jednak sprawę, że nie brał udziału w żadnym takim kursie. No, a najgorsze było to, że kompletnie nie miał pojęcia o magii uzdrawiającej. To było z jego strony całkowicie nieodpowiedzialne, chciał wejść na statek widmo bez znajomości magii leczniczej, ani jednego zaklęcia! Gdzie się podziała ta krukońska bystrość i wiedza?

@Violetta Strauss
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyCzw Lip 23 2020, 15:08;

scenariusz: F
efekt dodatkowy: nieparzysta (3k6 x 5 galeonów - zapisuję, żeby pamiętać, rzucę na to potem)

Wcześniej nie był świadomy jak bardzo brakowało mu podróży. Wiedział, że przyzwyczajenie się do zupełnie nowego trybu życia wymaga czasu, jednakże nie spodziewał się jak pełną piersią odetchnie znajdując się setki mil od Anglii. Nie wiedział czy chodziło o sam fakt wyjazdu, czy być może chęć ucieczki od Londynu była w nim aż tak głęboko zakorzeniona. Obiecał sobie jednak, że już więcej nie będzie uciekać, że się ustatkuje, choć ta druga rzecz wydawała mu się przynajmniej śmieszna. Owszem, znalazł stabilną pracę i nawet się w niej odnalazł, niemniej jednak mimo własnego utemperowania w Luizjanie czuł się niczym dziecko, które dostało upragnionego lizaka. Miał wrażenie, że wszystkie granice, które swego czasu sam sobie narzucił się zacierały i mógł wszystko. Nie miał bowiem pojęcia, że tak wpływa na niego duch Nilla, który swoje za uszami miał i wzbudzał w Camaelu jakieś nieznane dotąd uczucia, chciał łamać zasady, chciał sam je sobie dyktować. Czuł się trochę tak, jakby wrócił do szkolnych lat, do swojego młodzieńczego temperamentu, kiedy nie potrzebował cienia w postaci ducha złodzieja, by to robić. Nie miał pojęcia jak to się skończy, ale nie miał zamiaru o tym myśleć. Jedynie cichy głos z tyłu głowy przypominał mu, że nie był tutaj na samodzielnych wakacjach, że wciąż był nauczycielem, że pojechał jako opiekun, a on… miał to w nosie.
Z tego właśnie względu przemierzał mokradła, nie myśląc o ilości wody wokół, która wzbudzała w nim same negatywne uczucia i spokojnie palił lordka, nucąc pod nosem piosenkę Ain Eingarp. Nie do końca wiedział czy idzie w dobrą stronę, trochę zdawał się na „swojego” ducha, trochę pamiętał wskazówki, które usłyszał od miejscowych. Zmierzał właściwie do opuszczonego portu, który owiany tajemnicą sprawił, że Whitelight nie mógł się powstrzymać od jego odwiedzenia.
Tam są galeony. – usłyszał nagle i zdziwiony spojrzał na Nilla, który wskazywał jakieś miejsce.
Jesteś pewien? – zapytał, a kiedy duch skinął głową, młody nauczyciel skierował się do wskazanego miejsca i wysoko uniósł brwi, gdy rzeczywiście znalazł dziesięć galeonów. Może zabrać Nilla do Anglii? Schował pieniądze do kieszeni i spostrzegł, że znajduje się już przy samym brzegu. Z lekkim błyskiem w niebieskich tęczówkach spojrzał na statek, kiedy poczuł porywisty wiatr. Z przerażeniem spojrzał na wzburzoną wodę i przełknął ślinę, gdy ta formowała się w coraz większą falę. Kurwa, kurwa, kurwa… Odszedł kilka kroków w tył, jakby to miało mu w czymś pomóc, a później… widział tylko wodę. Lodowata temperatura przeszyła jego ciało, by po chwili uderzył w drzewo, tracąc przy tym dech. Instynktownie jednak przytrzymał się go i z zamkniętymi oczami, czekał aż woda zniknie. Miał wrażenie, że walczy o każdy oddech, wyrzucając sobie, że przyszedł w takie miejsce. Czuł pieczenie drobnych ran na swoim ciele, chociaż to było niczym w porównaniu z paniką, która się w nim wzbierała. Nie cierpiał wody.

H – Podczas przechadzki Twój duch pokazał Ci kiedyś ktoś ukrywał pieniądze. Jeśli się nie boisz możesz wziąć 10 galeonów i zgłosić się po nie w odpowiednim temacie.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyCzw Lip 23 2020, 17:17;

[W TYM PIERWSZYM CZASIE  Brzeg - pierwsza lokacja 3831175897 ]


Choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wielki lament Lou związany ze skandalicznym ograniczeniem ich kontaktu jest udawany i ma on na celu naciągnięcie go na piwo w ramach rekompensaty, bo hej, przecież nic wielkiego ich nie łączyło więc niemożliwe, by było jej przykro na poważnie, to i tak było mu trochę głupio, że tak dawno nie rozmawiali, a przecież tak się lubili i doskonale dogadywali nie tylko na boisku - poddał się więc posłusznie jej szantażowi emocjonalnemu i nie skąpił na piwie, wybierając jakieś z wyższej półki (guinnessa nie mieli...), bo liczył na to że ekskluzywny trunek połączony z dobrymi wieściami sprawi, że wszystkie jego winy pójdą w niepamięć, zaś ich przyjaźń będzie wciąż kwitła.
- Masz rację, powinienem był się tym wcześniej zainteresować... no nic, najwyżej pójdę siedzieć - skwitował niefrasobliwie, dzielnie znosząc brutalny atak kamieniem zanim skończyli się droczyć i mógł się wreszcie pochwalić celem, w jakim się tutaj znaleźli; tak jak się spodziewał, Lou zareagowała bardzo entuzjastycznie, choć wspólna radość nie trwała zbyt długo, bo uśmiech dziewczyny został zastąpiony dobrze mu znaną miną kogoś, kto ma coś na sumieniu i właśnie chcąc nie chcąc musi się do tego przyznać. Łypnął na nią podejrzliwie, a wyraz jego twarzy podczas wypowiedzi dziewczyny przeobrażał się powoli w mieszankę zaskoczenia, rozczarowania i złości, bo to co usłyszał, to brzmiało jak jakiś bardzo, bardzo nieudany, okrutny dowcip.
- Żartujesz sobie? - odparł natychmiast, marszcząc brwi i aż mu się tego piwa pić odechciało, tak go zabiła ta wiadomość - Dobra, zawodowego życia ci nie będę układał, rób se tam co chcesz, ale stara, nie możesz ODEJŚĆ. Nie możesz nawet, kurwa, MYŚLEĆ o odejściu. NIE ROZUMIESZ LOULOU, JESTEŚMY DRUŻYNĄ, TWOJA PAŁA TO MOJA PAŁA - zawołał dramatycznie i aż miał ochotę ją potrząsnąć za ramiona, żeby przestała pierdolić takie głupoty i się opamiętała, ale ostatecznie poprzestał na ściskaniu szyjki butelki - Pojebało cię? Skąd w ogóle ten pomysł? - fuknął na koniec, gromiąc ją wzrokiem jakby wyrządziła mu osobistą krzywdę, i tak się oburzył, że wcale nie było mu łatwo przejść do żartów z rzekomych fanek (których wcale nie miał).
- O, a od kiedy ty się martwisz o moją dziewczynę? - odparł, unosząc brwi, i popił sobie piwka, żeby trochę ukoić te nerwy, co mu je Lou wzburzyła  złymi wieściami - Nie wiem. Możesz zostać jedną z nich i błagać, żebym ci zrobił autograf, szminką na cyckach oczywiście, to zobaczymy, czy się wkurwi i ci wpierdoli, czy co - zaproponował wreszcie, sam całkiem zaiteresowany odkryciem, jak potoczyłby się ten bardzo prawdopodobny scenariusz po czym wskazał na kołyszący się w oddali wrak - Obczajmy potem ten statek - rzucił, po czym przeniósł wzrok na postać dziewczyny i musiał, no po prostu musiał dodać:
- Chyba że się boisz.
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyCzw Lip 23 2020, 19:44;

[TEN CZAS Z FENKIEM]

Cóż bez względu na odpowiedzi na pewne pytania warto było działać, a dopiero potem wdawać się w dyskusje. Tym bardziej, że Fenrir był cały poharatany i raczej nie miała co zwlekać z tym, by się nim zająć. Tym bardziej, że pogoda była coraz gorsza.
Szkoda tylko, że jej samej ostatnio pech jakoś nie chciał opuścić. W zasadzie od samego początku tego wyjazdu ciągle przytrafiały jej się jakieś dziwne rzeczy. I to krzywdzące. Chyba taki był już jej los. Tym razem jednak czekał ją kompletny blackout. Nieco czasu zajęło jej odzyskanie przytomności choć wciąż nie poprawiało to sytuacji, w której się znalazła. Pierwszym czego była świadoma był ostry i pulsujący ból w okolicach czoła, do którego bezwiednie sięgnęła dłonią tylko po to, by poczuć jak dotyka czegoś mokrego. Uchyliwszy powieki przekonała się, że jest to krew. Skąd jednak ona się tam wzięła... Nie miała pojęcia.
Niepewnie, rozejrzała się wokół i była jeszcze bardziej skołowana. Gdzie w ogóle się znajdowała. I kim w ogóle był stojący przy niej młody chłopak oraz...
- Viol! W końcu się obudziłaś!
Okurwa, duch. Strauss niemal krzyknęła na widok na wpółprzezroczystej postaci, która pojawiła się tuż przed jej twarzą. Co on tu w ogóle robił? Co ona tu robiła i... kim w ogóle była? Miała całkowitą pustkę w głowie, a próby przypomnienia sobie czegokolwiek powodowały jedynie coraz silniejszy ból w okolicy prawej skroni.
- Słuchaj nie ma co zwlekać. Dosyć mocno cię pierdolnęło w łeb. Zrób jakieś swoje czary mary i poskładaj się do kupy, bo wyglądasz marnie.
Czyżby miała jakiegoś swojego opiekuńczego ducha? Nie wiedziała. Spojrzała jeszcze na znajdującego się w pobliżu chłopaka i przesunęła dłonią po piasku wybrzeża, natrafiając palcami na leżącą obok różdżkę... Cóż... Chyba powinna zrobić z niej użytek?

@Fenrir Skarsgard
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyCzw Lip 23 2020, 22:21;

Scenariusz: A
Dorzut: 6 - parzysta

Nie wiedział co prawda, jaka dokładnie jest to plaża i czy da się tutaj faktycznie pływać, ale uznał, że przecież nie zawadzi mu spróbować, prawda? Spacerował więc jakiś czas po piasku, ciesząc się, że założył soczewki, bo był właściwie pewien, że ostatecznie zdecyduje się wskoczyć do wody. Przynajmniej takie właśnie miał plany, ale ostatecznie jego uwagę i tak ściągnął statek, który znajdował się tutaj chyba z bliżej nieznanego powodu, zaś gęsta mgła, która go otulała, dodawała temu miejscu jedynie kilku ciekawych warstw. Christopher zatrzymał się, obserwując ten twór człowieka z pewnej odległości, dochodząc do wniosku, że z przyjemnością spróbowałby coś podobnego narysować. Nie miał przy sobie obecnie szkicownika, odnotował zatem w pamięci, by faktycznie wybrać się tutaj raz jeszcze, kiedy będzie nieco spokojniej, może nawet poprosić Josha, żeby... Zamrugał, potem zmarszczył brwi i przez chwilę zastanawiał się, dlaczego właściwie pomyślał o tym, żeby proponować Walshowi wycieczkę w tym kierunku, tym bardziej że przecież nie zamierzał pokazywać mu swoich prac. Traktował je jak coś, czego nikt nie powinien dotykać, a nawet jeśli ktoś otrzymywał jego rysunki, najczęściej nie miał pojęcia, że wyszły spod jego ręki. Dlatego też przez dłuższą chwilę nie zwracał uwagi na to, co dzieje się dookoła niego, w pełni pochłonięty roztrząsaniem własnych myśli, które co najmniej go zdziwiły i nie umiał znaleźć dla nich żadnego wytłumaczenia. Wiatr, a później fala, całkowicie go zaskoczyły, tak samo jak obecność Camaela, którego akurat w tej chwili nie rozpoznał.
Nie miał zbyt wiele czasu na zastanawianie się, co dalej, bo wtem wielka fala porwała go i rzuciła gdzieś przed siebie, a on nałykał się wody, nim zdołał jakoś zapanować nad tym, co się dookoła niego działo. Zamknął oczy, starając się jednocześnie walczyć z żywiołem, jego siła była jednak o wiele większa i ostatecznie został rzucony na jakieś drzewo, co poskutkowało wypluciem części nagromadzonej, słonej i okropnie nieprzyjemnej wody, w płucach. Rozkaszlał się na dobre, czuł, jak woda przeciska się przez jego nos, próbował pozbyć się jej nadmiaru, ale musiał przyznać, że musiało być jej naprawdę wiele, na dokładkę odnosił wrażenie, że niosła w sobie coś nieprzyjemnego, coś ostrego, co zaległo gdzieś w jego ciele, ale podejrzewał, że to może być tylko takie odczucie. Ostatecznie dopiero co miał przyjemność mierzyć się z liliami, które pozbawiły go niemalże wzroku, więc teraz był zdecydowanie bardziej wyczulony na podobne rewelacje. Odkaszlnął raz jeszcze czując, że zaczyna piec go gardło i wtedy udało mu się w końcu zlokalizować nauczyciela transmutacji.
- Whitelight? - rzucił niepewnie, ale głos miał mocno zachrypnięty, więc spróbował raz jeszcze, by zwrócić na siebie jego uwagę. Zdaje się, że jego również całkiem nieźle poturbowała ta fala i nie zanosiło się tutaj na nic dobrego, więc chciał się przekonać, czy wszytko w porządku. Nie miał niestety ze sobą żadnych eliksirów, ale zakładał, że będzie pływał, więc nie chciał się za mocno obciążać. Teraz jednak miał wrażenie, że przydałaby się im zdecydowanie lepsza pomoc medyczna.

@Camael Whitelight

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPią Lip 24 2020, 01:30;

Scenariusz: C, parzysta
Dodatkowo: Harmonijka Hipnosa (+1DA)

Świadomość, że jest w Stanach, w których dawno temu zostawiła swoje serce, powodowała u niej niebywale dobry humor. Nowy Orlean co prawda był daleko od Kalifornii, ale czuła się tu jak w domu. Od samego początku wyjazdu nie umiała wysiedzieć w jednym miejscu. Codziennie wstawała wcześnie rano (a nie leżało to w jej zwyczaju) i wyruszała przed siebie, z zamiarem odkrycia nowych lokacji. Dzisiaj, namówiona przez Raoula, zmierzała w kierunku opuszczonego portu.
Duch po drodze opowiadał jej, że jest tam statek widmo, a wejście na jego pokład wiąże się z dużym ryzykiem. I Cali nie widziała żadnych przeciwwskazań, aby to ryzyko podjąć. Była żądna przygód, niezależnie czy w samotności czy towarzystwie. Uczucie adrenaliny było uzależniające; przyjemnie rozchodziło się po całym organizmie, wprawiając ją w błogi nastrój.
Nie do końca wierzyła Raoulowi, toteż gdy ujrzała statek w oddali, otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Stopy coraz mocniej zapadały się w piasek, który wlatywał jej do butów. Im bliżej była, tym bardziej wiało. Przystanęła na chwilę, zastanawiając się czy aby na pewno powinna tam wchodzić. Odpowiedź była prosta - nie powinna, ale chciała. Wiatr nieprzyjemnie smagał twarz i rozwiewał włosy; obróciła się w drugą stronę, aby otrzeć oczy z piachu i wtedy ujrzała, że ktoś idzie. Wytężyła wzrok, rozpoznając w postaci Finna. Była ciekawa czy zabłądził, planował odkryć tajemnicę zaginionej załogi czy po prostu na własne oczy chciał zobaczyć i potwierdzić legendę o statku.
Jej krucha sylwetka łamała się na wietrze i czuła, że jeśli zawieje odrobinę mocniej, to oderwie się od ziemi. - Co? - spytała, kompletnie nie słysząc chłopaka. Sprawnym ruchem związała włosy i wyciągnęła różdżkę z kieszeni, chcąc osłonić ich przed tą pogodą. Puchon był jednak szybszy, rzucając zaklęcie ochronne. Spojrzała na niego z wdzięcznością, po raz pierwszy biorąc głęboki wdech, bez obaw, że będzie miała usta pełne piasku. - Robi się coraz gorzej, jak tu przyszłam to nie wiało tak bardzo - wyjaśniła, szukając w tej myśli jakiejś podpowiedzi. – Ale może to kwestia tego, że jesteśmy teraz blisko statku – zastanowiła się na głos. A z nim ewidentnie jest coś nie tak, dodała w myślach.
Cała skulona zerknęła w miejsce, które wskazywał palec chłopaka. Przeszedł ją dreszcz – pomimo tego, że sytuacja robiła się poważna, ona czuła tylko ekscytację. Kiwnęła głową na znak, że się z nim zgadza. – To dobry pomysł – zacisnęła palce na różdżce. Nie zdążyła jednak nawet zastanowić się nad żadnym zaklęciem. W ich stronę z coraz większą prędkością leciał fragment statku, którym okazał się reflektor. Zaklęła cicho pod nosem. Nie miała czasu – musiała działać szybko. – Depulso! – krzyknęła, kierując patyk na lampę i odrzucając ją na bok. W międzyczasie Finn musiał zająć się jakąkolwiek ochroną – jeśli chcieli w całości przetrwać szkwał, potrzebowali tarczy.

@Finn Gard
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPią Lip 24 2020, 10:00;

Wniosek był prosty. Im bliżej statku tym większe niebezpieczeństwo, a więc lepiej zachować ostrożność bowiem siła wiatru była naprawdę imponująca, wydaje się, że silniejsza niż zaklęcie "Turbonis", a to wyraźny sygnał by jednak jakoś się osłonić. Mogli rozmawiać przez dwie minuty i choć wciąż było niesamowicie głośno to udało się usłyszeć słowa dziewczyny. Z zaciekawieniem zerknął w kierunku jej obuwia bowiem naprawdę wyglądała jakby wiatr miał ją ze sobą zabrać. Może transmutowała sobie w coś buty skoro wciąż przebywała na ziemi? Piach też wzbijał się w powietrze, szkwał nabierał mocy, a oni stali w miejscu co nie było mądrym pomysłem. Mieli do wyboru kilka opcji - uciec (a oboje raczej ku temu się nie kwapili), przywiązać się do drzewa (ale nawet temu nie dałby zaufania) albo… chronić się, na co oboje przystali. Szperał w myślach które zaklęcie się przyda jednak nie miał czasu na zastanowienie ani nawet na chwycenie dziewczyny za ramię na wypadek gdyby trzeba było ją przytrzymać. Javla skit, co to leci?! - krzyknął (bowiem osłona przed wiatrem została dobitnie zniszczona), cofnął się o pół kroku i zamachnął ramieniem, wyrzucając przed siebie zaklęcie "Arresto momentum" tuż przed tym gdy Cali trafiła lecący na nich reflektor zaklęciem odpychającym. Udało się im zbić tor lotu obiektu, ten zarył głęboko w ziemię jakieś pół metra od nich wzbijając tym samym tumany kurzu. Zasłonił twarz przedramieniem, gdy piach chcąc nie chcąc na nich opadł. Gotów był ciskać zaklęciami odpychającymi do upadłego ale poczuł jak szkwał słabnie, odsuwa się od nich jakby jego jedynym celem była próba zabicia ich. Oparł ręce o kolana, potrząsnął głową, by pozbyć się piachu i zerknął kątem oka na dziewczynę. - Jesteś cała? - w razie czego gotów był ją odkopywać, ale raczej nie będzie to konieczne. - Zobacz, ten wiatr słabnie. To dziwne, zachowuje się jak zaczarowany, by odstraszyć turystów. - tumany piachu na nowo zaścielały cały brzeg gładkim płaszczem miliarda drobin. Piach był wszędzie, za kołnierzykiem, w zgięciu łokcia, na karku, rzęsach, a nawet w ustach. Pochylił głowę, wycelował w swoje włosy różdżkę i potraktował siebie zaklęciem "Aquamenti" który nie dość, że orzeźwił w tym upale to jeszcze pozbył się piachu z jego szyi i włosów. - Sądzę, że coś chroni statek, aby nikt się tam nie dostał. Czy myślisz o tym samym co ja? - uśmiechnął się połową twarzy, zgarnął mokre włosy do tyłu i zadrżał, gdy zimna woda spłynęła za kołnierzyk jego ubrania. Szkwał się uspokoił zaś kątem oka dostrzegł zakopane w piachu błyskotki - nie tylko części pokładu statku ale też jakieś kufle, zardzewiała biżuteria, szklane butelki, roztrzaskana beczka… najwyraźniej jakiś kufer rozsypał swoją zawartość wokół nich bowiem zauważył blisko siebie coś ciekawie błyszczącego. Kucnął, odgrzebał z piachu i znałazł instrument, jakąś harmonijkę. - Hm, niezły łup. Jest ciepły, wydaje się nasączony jakimś czarem albo coś w ten deseń. - zważył przedmiot w dłoni i pokazał go dziewczynie.

@Cali Reagan
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPią Lip 24 2020, 19:45;

Pomoc ze strony Finna była nieoceniona. Sama nie byłaby w stanie sobie poradzić jednocześnie z wiatrem i odłamkami statku. Odetchnęła z ulgą, wciąż zasłaniając twarz dłońmi. Gdy reflektor rozbił się na plaży, mnóstwo kurzu, wody i pasku rykoszetem poleciało w ich stronę. – Nie wiem co to było, ale niewiele brakło – mruknęła, ocierając czoło rękawem koszulki. Była cała brudna i przemoczona, ale w zasadzie nie miało to żadnego znaczenia – pozornie pokonali pierwszą falę niebezpieczeństw i mogli podejść jeszcze bliżej statku. Już teraz wiedziała, że żadna siła nie powstrzyma jej przed wejściem na pokład. Raoul, stojący w pobliżu, uśmiechał się zachęcająco i łobuzersko; początkowo jego obecność mocno ją irytowała, ale ostatnimi czasy pomysły, którymi rzucał, niezmiernie jej się podobały. Zwłaszcza ten dzisiejszy, związany z odkryciem tajemnicy łajby. – Tak, wszystko w porządku. Nie oberwałeś żadnym odłamkiem? – zlustrowała chłopaka wzrokiem, doszukując się jakichś śladów, ran czy zadrapań. Na szczęście wyglądał dobrze – na tyle, na ile mógł wyglądać po takim.. ataku wiatru? Miała problem ze zidentyfikowaniem zjawiska, które znikąd ich spotkało. – Mam nadzieję, że to już uspokoiło się na stałe i nie pierdolnie zaraz z podwójną siłą – powiedziała, jednocześnie osuszając się zaklęciem Silverto. Mokre ubrania powodowały, że robiło jej się zimno, wprawiając kolana w drżenie.
Ściągnęła buty i wysypała z nich piasek, czując już zbyt duży dyskomfort podczas przemieszczania się. Odgarnęła włosy za ucho, zerkając na statek. – Też mi się wyd-daje, że ten wiatr to jakby.. ochr-rona. Albo bardziej bariera, uniemożliw-wiająca dostanie się do środ-dka – objęła się mocno rękoma, szczękając zębami. Była mocno zafascynowana taką formą tarczy jakiegoś miejsca, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że bycie łamaczem klątw to ścieżka, którą chce podążać po skończeniu studiów. Słysząc jego pytanie, uśmiechnęła się szeroko. Finn pociągnął za odpowiedni sznurek, wypowiadając aby nikt się tam nie dostał. Challenge accepted. Nie potrzebowała dodatkowej zachęty. – Nie wiem czy jest coś, co mnie teraz powstrzyma przed zajrzeniem na pokład – iskierki w jej oczach zdradzały ekscytację. Zdecydowanie chciała podjąć to ryzyko.
Z ciekawością zerknęła na harmonijkę, którą podał jej Puchon. Obróciła ją w dłoni i przyjrzała jej się dokładnie. Pomimo dużego zainteresowania sztuką, rzadko kiedy sięgała po jakiekolwiek instrumenty. – Faktycznie – czuła przyjemne ciepło pod palcami, a zważając na fakt, że przedmiot przed chwilą leżał w mokrym piasku, powinien być chłodniejszy. – Nigdy nie grałam, a ty? – spytała zaciekawiona.

@Finn Gard
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPią Lip 24 2020, 21:08;

Zerknął na to wielkie coś leżące w ziemi. Ba, on podszedł w tamtą stronę i zamaszystym ruchem dłoni zgarnął stamtąd grubą warstwę piachu. - Hmm, nie jestem pewien co to jest, ale wygląda jak wielka lampa oliwna ale bez oliwy. Może to jakiś mugolski wynalazek? - wzruszył ramionami bowiem wychodził ostatnio z założenia, że jeśli nie wie co dokładnie ma przed sobą to istnieje pięćdziesiąt procent szans, że jest to produkt niemagiczny. - Tak czy siak jakbyśmy tym oberwali to nie sądzę, by coś z nas zostało. To wygląda jak część latarni morskiej. - wstał z kucek i oblał się wodą. Cali marzła, a on wręcz przeciwnie, rozgrzał się rzuconym zaklęciem i choć przez chwilę faktycznie było lodowato to jednak słońce hojnie go rozgrzewało. Zapewnił, że nie oberwał niczym wszak ich rzucone zaklęcia zgrały się perfekcyjnie i warto to zauważyć. Nieczęsto zdarzało się, aby znienacka zestroił się z drugą osobą w kwestii rzucania jakichkolwiek zaklęć, a tu proszę, Cali jednak słuchała jego niegdysiejszych porad, które jej kiedyś podsuwał przy zapytaniu o niektóre szczegóły rzucania nimi. Jego pasja związania ze szlifowaniem ofensywy i defensywy stawała się już oczywistością.
- Niebo jest bezchmurne, nie powinno wrócić. Ale masz rację, zachowajmy czujność. - podrapał się wilgotnym karku, jakby czuł na nim oddech i wbrew pozorom nie była to Areen a taki przejaw instynktu samozachowawczego - może jednak nie wchodzić pokład z tylko jednym eliksirem wiggenowym skoro na dzień dobry o mały włos nie dostali w łeb reflektorem...? Nie był człowiekiem brawurowym choć nie da się ukryć, że czasem jego ciekawość podchodziła już pod niebotyczne rozmiary. Zerknął na Cali z większą uwagą, gdy ta zaczęła stękać zębami. Co było z tymi drobnymi dziewczynami? Tak łatwo marzły i stawała się im krzywda. Westchnął trochę ze zniecierpliwieniem ale też nie skomentował tego w żaden sposób. Przywołał do siebie czapkę z daszkiem (która odleciała hen daleko gdy szkwał dawał im popalić) i przytknął do niej kraniec różdżki. Przez dłuższą chwilę koncentrował się na niewerbalnym zaklęciu i z pewną dozą trudności próbował transmutować materiał w coś czym można się okryć. Nie był wybitnym transmutatorem, a więc zaklęcie musiał ponawiać i z trudem utrzymywać, ale przy dłuższym wysiłku udało mu się wyczarować coś na kształt cienkiego ponczo w kolorze jego czapki. - Załóż, bo jak będziesz szczękać zębami to zwabisz do nas duchy załogi, a ci pewnie będą mniej mili niż te wietrzysko. - ta natarczywa sugestia w jego błękitnych oczach nie przewidywała jakiegokolwiek sprzeciwu. Tak czy siak był przecież uprzejmy, prawda? Niemalże jak idealny Puchon! Skyler byłby z niego dumny.
- A powstrzyma cię wizja tego, że możemy nie wyjść stamtąd żywi? - podrapał się po policzku i ostrożnie, powoli ruszył w kierunku statku, aby przyjrzeć mu się z bliska. Kark miał wyprostowany, co było znakiem zachowania czujności na wypadek powrotu szkwału. Nie bez powodu wciąż trzymał w dłoni różdżkę. - Nie grałem, wolę gitarę, ale ta błyskotka z pewnością się przyda. Przetestuję ją w wolnej chwili. - wsunął ją do kieszeni krótkich spodni i nie odrywał wzroku od wielkiego statku otoczonego u podstawy mgłą. W pewnym momencie się zatrzymał. - Mam tylko jeden wiggenowy w razie kłopotów i wydaje mi się, że jeśli są tam takie zabezpieczenia jak ten wiatr to potrzeba nam kogoś kto umie leczyć. Mam kolegę, mogę spróbować go tu zwabić. Bo to oczywiste, że też chcę tam wejść. Pomyśl ile błyskotek można tam znaleźć. - a był ostatnio łasy na magiczne "zabawki", niejednokrotnie będące czasem przedmiotami dosyć niebezpiecznymi.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Moderator




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPią Lip 24 2020, 23:52;

Zupełnie inny czas
Scenariusz: F
Kość: 3
Galeony: 6, 4, 2 = 12x5 = 60

Przyszedł tutaj bardziej z uwagi na Patricka, niż dlatego, że faktycznie miał ochotę włóczyć się po tym porcie. Nie czuł się tutaj zbyt dobrze, głowa nadal bolała, ale przynajmniej tym razem nie musiał mierzyć się z nudnościami, najwyraźniej duch był zachwycony, że może pierdolić cały czas o statku, o tej okolicy, o morzu, o potworach, które da się na nim spotkać i nawijał tak cały czas. Co prawda to nie było takie złe, a kapitan miał całkiem sporo ciekawych historyjek, ale Max był już zmęczony, nie dość, że oberwał jakimiś pieprzonymi zaklęciami, to jeszcze jedna jego różdżka poszła w pył, głowa nie przestawała go boleć, a on miał poczucie, że musi, kurwa, musi, iść na jebane mokradła, bo coś na nich jest. Po tym, jak żywopłot próbował mu coś przekazać, był w stanie uwierzyć naprawdę we wszystko, ale to nie powodowało z miejsca, że czuł się jakoś szczególnie lepiej, wręcz przeciwnie, odnosił wrażenie, że to nie jest coś normalnego, że coraz mocniej napierdala mu w łeb, ale nadal nie umiał znaleźć przyczyny. Czy naprawdę stara, dzika magia mogła tak na niego działać?
Zerknął na Patricka, który dalej nawijał jak najęty, a później w stronę wody. Zaczęło wiać i Max zmarszczył lekko brwi, bo mieszkając na wybrzeżu, doskonale wiedział, kiedy nadchodziło zagrożenie. I dokładnie było tak w tej chwili, zapach był inny, woda wzburzona, nic zatem dziwnego, że chłopak rzucił się biegiem w głąb lądu, przeczuwając, że za chwilę zacznie się szkwał. Nie zdziwił się, nawet gdy usłyszał pędzącą za sobą falę, a ponieważ nigdy w takim sytuacjach nie myślał o tym, żeby używać czarów, dość łatwo skończył na pobliskim drzewie. Na całe szczęście był w stanie się go uczepić, skończył jedynie z drobnymi ranami, a później woda zaczęła się cofać. Odczekał jeszcze chwilę, kurwa, nie wierząc do końca w to, co się tutaj właśnie odpierdoliło, a później usiadł na piachu. Oddychając głęboko rozejrzał się dookoła, dostrzegając rozrzucone dookoła małże - z ciekawości uniósł jednego z nich, by przekonać się, że znajduje się w nim perła, nic zatem dziwnego, że sięgnął również po inne, by przekonać się, co się w nich kryje i trochę skarbów nagromadził. Gdy zaś już nieco odpoczął, sięgnął po różdżkę i zabrał się za rzucanie zaklęć: astral forcipe, by oczyścić powstałe rany, a później vulnus alere, bo wolał nie nabawić się przy okazji jakiegoś zakażenia od piachu i morskiej wody, które wcale nie były tak cudownie czyste, jak mogłoby się wydawać. Upewniwszy się, że jest w miarę bezpiecznie, zaczął się wycofywać z brzegu, nie próbując nawet podchodzić do statku, bo odnosił wrażenie, że bez obstawy mu się to za chuja pana nie uda. Tylko Patrick marudził, że nie jest zbyt odważny i powinien koniecznie ruszyć dupę dalej, jednak nie chciało mu się słuchać tego pierdolenia, bo poczuł się naprawdę wyczerpany. Nie był w najlepszym stanie, a takie dodatkowe atrakcje na pewno mu w chuj nie pomagały, taka była prawda i tyle. Wolał więc wrócić do pensjonatu i się wysuszyć, a nie zapierdalać chuj wie gdzie i chuj wie po co.

z.t

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Fenrir Skarsgard
Fenrir Skarsgard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 268
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t19332-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19365-odyn#572228
https://www.czarodzieje.org/t19333-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19437-fenrir-skarsgard-dziennik#574
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptySob Lip 25 2020, 16:41;

Fenrir klęczał całkowicie niewinnie przy zwłokach Violetty. Zastanawiał się, co teraz ma zrobić. Zawołać o pomoc? Zakopać? To byłaby jedna z tych najbardziej odpowiedzialnych decyzji. Nie za bardzo znał się na czarach, był w ogóle w tym kiepski. Na jej głowie była jakaś czerwona plama, pewnie od tej skrzyni. W takiej sytuacji Fenrir powinien chyba krzyczeć, drzeć się, wołać o pomoc i... płakać? A on siedział i bezmyślnie obserwował. Wydawało mu się, że krukonka chyba żyje, bo jej klatka piersiowa unosiła się, czyli oddech był. Po chwili Skarsgardowi przyszło na myśli, że Viola mogła zapaść w śpiączkę.
Niespodziewanie jednak uniosła dłoń do głowy, brudząc sobie ją we własnej krwi. Kamień z serca, Fenrir już zastanawiał się, jakby miał się tłumaczyć nauczycielom i rodzicom Strauss. No dostała kufrem i umarła, a ja to widziałem? Albo wysłaliby go do Azkabanu za współudział. Narzędzie zbrodni kufer, a wszystkiemu winny Fenrir, bo nie umiał zatrzymać starej skrzyni. Przychodziły mu już takie absurdalne myśli, że przestraszył się, kiedy Viola wrzasnęła. Odsunął się kilka kroków, upadając na tyłek. Czyżby była dzisiaj pełnia, a on zmieniał się w wilkołaka, a może wyglądał tak strasznie, będąc człowiekiem? Rozumiał, że miał podarte ciuchy i niezbyt suche ubrania, ale żeby od razu krzyczeć? Nagi przecież przed nią nie stał.
- Viola, wszystko w porządku? - Odezwał się z bezpiecznej odległości. Sięgała po różdżkę, chyba był to dobry znak, jeśli miała zamiar się uleczyć. - Masz krew na głowie. - Dodał, jakby chciał na kierować ją właśnie na to, żeby sobie uleczyła to miejsce. Gorzej, jak zamiast samych wrzasków postanowi go zaatakować. Nie byłoby to wcale dziwne, zwłaszcza że bardzo mocno oberwała.

@Violetta Strauss
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptySob Lip 25 2020, 22:19;

// W czasoprzestrzeni z @Gabrielle Levasseur

Scenariusz: Bnieparzysta
Zysk: magiczna luneta
Zachowanie ducha: C – Świetny żart! Twój duch nastraszył Cię w jednym z postów straszliwie, wyskakując znikąd. Niestety bardzo niefortunnie upadłeś i teraz masz ranę. Musisz to rozegrać wedle uznania. (rozegram w trakcie wątku)

  Statek widmo wraz z otaczającą go tajemnicą kusił i przyciągał, więc William był pewien, że prędzej czy później nogi go zaprowadzą do opuszczonego portu, gdzie to monstrum przycumowało. W związku z tym nawet się nie zastanawiał, gdy w odpowiedzi na jego propozycję wspólnego wypadu Gabrielle zarzuciła pomysłem, żeby wybrać się na zwiedzanie właśnie tej opuszczonej łajby. W ogóle nie było potrzeby, by go namawiać na to potencjalnie niebezpieczne przedsięwzięcie, ba, zawarta w tym nuta ryzyka sprawiała, że nawet tym chętniej na nie przystał. W końcu od czego były wakacje, jeśli nie od podejmowania się szalonych i ryzykownych rzeczy, a nie da się ukryć, że wycieczka na tajemniczy statek, który straszy bliżej nieokreślonymi dźwiękami dochodzącymi z jego wnętrza i dziwnymi błyskami światła z pewnością się o te kategorie mocno ociera.
  Rudzielec nie kazał jej na siebie w ogóle czekać – dokładnie o umówionej porze, ubrany w nieodłączne trampki, krótkie jeansowe spodenki i koszulkę oraz z bardzo widocznym zarostem na twarzy, bo mu się nie chciało golić, opuścił wnętrze swojego domku, upewniwszy się jedynie wcześniej, że ma przy sobie swoją różdżkę i fiolki z eliksirem wiggenowym, bo jednak przezorny zawsze ubezpieczony, a jeden Merlin może wiedzieć co tam może czekać. Ciemnobrązowe ślepia chłopaka od razu spoczęły na sylwetce blondynki, która już znajdowała się przed drzwiami. Wprost nie mógł się nie uśmiechnąć w charakterystyczny dla siebie sposób, widząc z jakim zapałem dziewczyna podchodzi o ich małej wyprawy.
  — Pff, mnie o to pytasz? Oczywiście, że tak! — odparł, a uśmiech na jego twarzy jedynie się pogłębił, spojrzenie natomiast wyraźnie błyszczało ogarniającą go ekscytacją. Już miał jej odpowiedzieć na pytanie o formę dostania się na miejsce, gdy ta ni stąd ni zowąd po prostu chwyciła za swój magiczny patyk i się deportowała. No co za… Prychnął, kręcąc przy tym głową; uśmiech jednak ani na moment nie zszedł mu z twarzy, kiedy chwycił za swój cis i poszedł w jej ślady.
  Z charakterystycznym trzaskiem pojawił się nieopodal Puchonki dosłownie krótką chwilę po niej, czując przy tym jak jego stopy odrobinę zapadają się w drobnym piasku wyściełającym plażę. Uniósł brew, słysząc jej słowa.
  — Ha ha, pani mądralińska się znalazła — sarknął, choć po uśmiechu błąkającym się w kącikach ust widać było, że Ślizgon tak naprawdę jest rozbawiony całą tą sytuacją, a nie poirytowany czy coś. Jednak fakt faktem – swoją przewagę zawdzięczała w tej sytuacji wyłącznie elementowi zaskoczenia, bo na swój refleks nie mógł narzekać. — Na miotle zdecydowanie nie miałabyś ze mną szans — dodał, jego uśmiech zaś nabrał wyraźnie zaczepnego charakteru.
  Spojrzeniem omiótł okolicę, praktycznie od razu skupiając wzrok na majaczącym w oddali statku. Otaczały go mgliste opary, a złowieszczą aurę dodatkowo potęgował fakt, że słońce zdążyło już dawno zajść i z każdą chwilą coraz mocniej się ściemniało. Normalnie idealna pora na zwiedzanie statku widmo.
  — Budzi respekt — rzucił poprzedziwszy to głośnym gwizdem podziwu, by następnie zerknąć w stronę Gabrielle z równie szerokim uśmiechem i wymownym ruchem brwi. — Kto ostatni przy burcie, ten gumochłon! — zawołał zaraz wesoło z głupim wyszczerzem na gębie i pacnął niezbyt mocno jasnowłosą w ramię, a ułamek sekundy później biegiem skierował się ku opuszczonemu wrakowi, chcąc w ten sposób wziąć na niej mały odwet za ten numer z teleportacją.
  Szkoda tylko, że z jego planu ostatecznie wyszły nici, bo dostanie się w pobliże okrętu samo w sobie miało być sporym wyzwaniem. Za wiele nie zdołał ubiec, gdy morskie wody zaczęły się burzyć, a wiatr coraz bardziej wzmagać i to do tego stopnia, że w pewnym momencie po prostu musiał się zatrzymać, żeby jego siła go zwyczajnie nie zdmuchnęła. Kurwa, co jest. A skoro sam miał aż takie problemy, to mógł sobie jedynie wyobrazić jakie trudności musiała mieć znacznie drobniejsza od niego Gabrielle.
  — Trzeba się schronić przed tym wiatrem, bo nas zaraz zdmuchnie! — zawołał w stronę dziewczyny mocno podnosząc przy tym głos, żeby jakoś przekrzyczeć dmący dziko wiatr, który i tak porywał jego słowa. Szybki rzut oka na najbliższą okolicę pozwolił mu wypatrzeć całkiem sporą skałę w pobliżu, która powinna zapewnić im całkiem niezłą ochronę przed kulminacyjnym uderzeniem żywiołu. — Tam! — Wskazał w odpowiednim kierunku, by następnie samemu ruszyć w tamtą stronę, próbując stawić opór niszczycielskiej sile wiatru.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptySob Lip 25 2020, 23:36;

Nie chciała wchodzić na ten statek. Miała złe przeczucia, ale Stave zniknął jej na pokładzie, a zdążyła się do niego przywiązać. Jego obecności ogólnie. Był jedyną osobą, która towarzyszyła jej dzień w dzień. Już nawet przywykła do jego opowiastek. Mrocznych. Budzących grozę, ale... przyswoiła je sobie. Nauczyła się radzić sobie z tą niepokojącą aurą jaką wokół siebie unosił. Część z ciekawostek, jakie rzucał o istotach magicznych nawet zdołała ją zainteresować. Mimo to... trudno jej było go nie winić, kiedy obok niej zerwał się biały szkwał. Nie wiedziała gdzie się podział teraz, kiedy był potrzebny, ale ona sama nie była przystosowana do tego rodzaju wydarzeń. Unikała zagrożeń. Nie szukała wrażeń. Jedyne co interesowało ją w życiu to rozwijanie swojego potencjału artystycznego. Więc kiedy syruacja zmusiła ją do uniesienia różdżki i reagowania obszarowym protego na latające w powietrzu przedmioty, nie wiedziała co zrobić. Gdzie uciec, jak się inaczej obronić. Zaczęła żałować, że na lekcjach z profesorem, zamiast słuchać jego porad, wolała szkicować jego twarz.
Obrona przeciągała się dla niej w wieczność. W końcu zabrakło jej sił, musiała nieco zmniejszyć natężenie zaklęcia. Wtedy gwałtowniejszy podmuch oderwał ją od ziemi i rzucił nią o pobliskie drzewo. Nie wiedziała ile metrów przeleciała w powietrzu. Przez chwilę góra myliła jej się z dołem. Zaraz później usłyszała tylko trzask łamanej kości i poczuła gorący ból rozdzierający jej prawe przedramię. Zanim spadła na ziemię i zemdlała przez szok, gwałtowność uderzenia.
Nie było nikogo kto mógłby ją ocucić. Kiedy otwierała na nowo oczy, konfrontowała się z pustką, ciemnością w otoczeniu, ponieważ niebo zdążyło dawno już zmienić swoją barwę, ale przede wszystkim... z ogromnym uciskiem ramienia. Spojrzała na nie pół-przytomnie. Przez utratę krwi, własne cierpienie i zmęczenie, łzy potoczyły się jej po policzkach. Nie płakała często. Prawie wcale, ale była... cóż, przerażona. Znajdowała się nie wiadomo gdzie. Chwilami znów traciła przytomność, a ręka paliła ją bólem tam ogromnym, że naszła ją myśl, że chętniej by ją sobie odcięła, żeby się go pozbyć. Obok tego w głowie przyświecała jej nieszczęsna myśl. To była ręka, którą malowała... musiała wrócić do domku. Sama. Nie myślała nawet o tym, że to były najgorsze wakacje w jej życiu. To zdawało się aż nazbyt oczywiste.
Przemierzając drogę powrotną do domu mdlała jeszcze kilka razy. Za każdym razem budził ją ten sam lęk i ból. Jak długo ten koszmar miał jeszcze trwać?

Kostki: E > I, parzysta

zt
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPon Lip 27 2020, 01:55;

Była naprawdę skołowana. Nie pamiętała kompletnie niczego, ale potrafiła stwierdzić dwie rzeczy: pierwszą z nich był fakt, że musiała uderzyć się w głowę. Duch jej o tym wspomniał, a krwawiąca w okolicach czoła rana jedynie to potwierdzała. Drugą rzeczą było jej imię. I to bynajmniej nie dlatego, że dotykająca jej amnezja oszczędziła jej pytań typu: kim jesteśmy, dokąd tuptamy i jak się nazywamy. Po prostu znajdujący się przed nią chłopak oraz duch zwrócili się do niej imiennie. I choć imię to brzmiało obco to najwyraźniej musiało należeć do niej, bo nie widziała w pobliżu nikogo do kogo mogłoby ono należeć.
- Ja... um.. - wszystko wydawało jej się takie obce i inne. Nieznane. Nawet brzmienie swojego głosu. - Co się stało?
To było chyba pierwsze sensowne pytanie, które przyszło jej do głowy nim sięgnęła do różdżki, którą uniosła. Przez chwilę przyglądała jej się, obracając ją w palcach. Tylko czy wiedziała jak jej użyć?
Uchwyt naturalnie przystosował się do jej dłoni, nawykły do dotyku swojej właścicielki na przestrzeni wielu lat, ale nadal w jej ruchach kryło się coś nie do końca naturalnego.
- No dajesz dziewczyno! - duch po raz kolejny do niej przemówił, wydając się być nieco zniecierpliwionym. - Przyłóż sobie ten patyk do głowy i zalecz tę paskudną ranę!
Chyba lepiej byłoby się nie narażać duchowi. Postąpiła zgodnie z jego instrukcją i postarała się skupić na tym, by pozbyć się znaczącej jej skórę rany. Ta pod wpływem uwolnionej magii dosyć szybko się zasklepiła pozostawiając po sobie jedynie ślady zaschniętej krwi.

@Fenrir Skarsgard
Powrót do góry Go down


Fenrir Skarsgard
Fenrir Skarsgard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 268
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t19332-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19365-odyn#572228
https://www.czarodzieje.org/t19333-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19437-fenrir-skarsgard-dziennik#574
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPon Lip 27 2020, 20:15;

Uderzyła się mocno. Może to chwilowa amnezja, większość tak ma — w pierwszych słowach po przebudzeniu pada zawsze: "co się stało?", "gdzie ja jestem?". Nie wiedział, co ma właściwie jej powiedzieć. Tłumaczenie od początku i obwinianie siebie nie miało sensu. Zresztą chyba krukonka też chciała się udać na statek widmo, skoro się tu zjawiła, a potem go zobaczyła, pomogła mu i skończyło się, jak się skończyło — zawiał biały szkwał.
- No więc... zawiał wiatr, dostałaś kufrem w głowę i mieliśmy wejść na statek widmo? - Chciał dodać, że on miał, ale się powstrzymał. Nie, żeby wykorzystywał Viole, raczej sprawdzał, co pamięta. Nie chciał teraz zawracać do pensjonatu i tłumaczyć się ze swoich podartych ubrań, a co najgorsze amnezji Strauss. Nic go nie bolało, a jego rozbitkowe ubrania prawie wyschły.
Spoglądał uważnie na dziewczynę, która jakoś dziwnie patrzyła na różdżkę i obracała ją w dłoniach. Na szczęście umiała jej użyć, świadczyło to o tym, że właśnie jej rana się zasklepiła. Jeden problem z głowy; Violetta się nie wykrwawi.
- Nic nie pamiętasz? Masz na imię Violetta. Jesteś z Ravenclawu jak ja. Co to Ravenclaw to wiesz? - W duchu już się modlił do bogów Asgardu, żeby nie musiał jej tłumaczyć całej historii Hogwartu. Na szczęście to, że magia istnieje, to na pewno wiedziała. Miał nadzieje, że nie zapyta o ich relacje, czy swoją rodzinę, bo nic mu na ten temat nie było wiadomo. Znał Violette, z imienia, nazwiska, domu w Hogwarcie i... Właściwie nie mieli żadnej konkretnej relacji. Byli znajomymi? Mimo całej tej sytuacji miał nadzieje, że Strauss będzie chciała wejść z nim na ten statek widmo. Co najważniejsze znała zaklęcia uzdrawiające i przeżyli już biały szkwał; młody wilk nie chciał ponownie tego powtarzać, zwłaszcza że widział, jak dziewczyna obrywa kufrem. Skąd wzięła się ta skrzynia?

@Violetta Strauss
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8




Gracz




Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja EmptyPon Lip 27 2020, 21:33;

Roześmiała się na jego wzmiankę o pójściu siedzieć za deprawowanie nieletniej. Oboje wiedzieli, że szczęśliwie nie doszłoby do tego, więc śmiało mogli przejść do właściwej części spotkania. Nie mówiła wcześniej o swoich przemyśleniach dotyczących dalszej gry w drużynie, bo spodziewała się podobnej reakcji. Wbiła spojrzenie w wodę przed nimi, aby nie widzieć złości na twarzy Boyda, starając się spokojnie pić piwo. Zakrztusiła się jednak na jego jakże dramatyczne wołanie. Zakryła usta dłonią, pilnując się, żeby się nie opluć i spojrzała na Gryfona zerkając znacząco to na jego twarz to zdecydowanie niżej. Nie powinna się śmiać, gdy on był zły, ale nie mogła nic poradzić na to, że rozbawiło ją dobranie słów. W końcu westchnęła lekko, wspierając się na dłoni za plecami.
- Uważaj z tekstami o pale, bo ktoś to kiedyś wykorzysta - podrzuciła zaczepnie brwiami, ale widząc, że chłopak naprawdę oczekuje odpowiedzi, westchnęła. - Zaczęłam grać w quidditch, bo chciałam zawodowo grać w mugolsku baseball… Ale w Anglii nie ma drużyn, a do Quebecu nie wracam… Poza tym, na trzy mecze, w których grałam, w dwóch byłam na pałce i oba przegraliśmy. Pomyślałam, że to wyraźny znak, że nie powinnam grać - odpowiedziała w końcu, popijając spokojnie piwo, po czym spojrzała na Boyda, mrużąc na moment oczy. - Jeśli jednak twoja pała miałaby nie być tak niezawodna jak do tej pory, to zostanę w drużynie. W końcu jesteśmy najlepszym duetem, tak? - dodała ze śmiechem, licząc na to, że poprawi tym Gryfonów humor, choć wciąż nie była pewna tej decyzji. Z drugiej strony, nie mogła zostawić reszty drużyny tylko dlatego, że nie zamierzała grać zawodowo. Do końca nauki miała jeszcze trochę czasu.
- Może nie martwię się nią co [/i]tobą[/i] i tym, żebyś znów nie potrzebował pocieszenia, gdy sam coś sknocisz - odpowiedziała nieco złośliwie, żeby zaraz zacmokać z dezaprobatą. - To ty nawet nie wiesz, że już jestem największą fanką? Gdzie mój autograf? - spytała, odchylając nieznacznie koszulkę i spoglądając z udawanym smutkiem na brak jego śladu, podpisu, na sobie. Zaraz też wybuchnęła śmiechem i podążyła spojrzeniem za jego propozycją, na statek. Wyglądał dość… Nieciekawie i w całym swoim odpychającym sposobie był zachęcający. Prychnęła pod nosem na sugestię, że mogłaby się bać.
- Pierwszy narobisz w gacie ze strachu. Oczywiście, że idziemy! - rzuciła, zerkając na ilość piwa, jaka pozostała jej do wypicia i decydując się nieznacznie przyspieszyć, aby mogli iść na statek.

@Boyd Callahan
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Brzeg - pierwsza lokacja QzgSDG8








Brzeg - pierwsza lokacja Empty


PisanieBrzeg - pierwsza lokacja Empty Re: Brzeg - pierwsza lokacja  Brzeg - pierwsza lokacja Empty;

Powrót do góry Go down
 

Brzeg - pierwsza lokacja

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Brzeg - pierwsza lokacja JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
 :: 
Opuszczony port
-