C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Czuł się czasami tak, jakby sprawiał tylko i wyłącznie pozory, by następnie, po prostu, wybuchnąć i tym samym zamknąć się w sobie bardziej. Myślał o tych wszystkich rzeczach, kiedy ludzie nadszarpywali jego zaufanie, myślał o tym wszystkim, aż w końcu doszedł do wniosku, że za mało sypia i musi zwyczajnie wziąć parę dni wolnego; nawet się nie obejrzał, jak minęły trzy dni nieobecności na zajęciach, na co miał już trochę wylane. Prędzej zainteresowany był tym, by przypadkiem szef się na niego nie wkurzył, dlatego bez problemu i bez większego przywiązania wykonywał własne obowiązki jeżdżenia samochodem, dostarczając odpowiedni towar do apteki. Podczas jazdy zazwyczaj jeździł spokojnie, choć czasem, by rozładować napięcie, przyciskał bardziej pedał gazu, by tym samym trochę przekroczyć dopuszczalną prędkość i szybciej zakończyć własną robotę, choć w mieście było o to naprawdę ciężko ze względu na korki. Nie bez powodu zatem większość czasu w zatorze drogowym spędził na słuchaniu muzyki i wiadomości z czarodziejskiego radia, które to powiadamiały o kolejnych postępach partii politycznych; do tego jeszcze ta inwazja niuchaczy i chochlików w Hogwarcie... Nie bez powodu, kiedy to udał się do domu, rzucił zapasowymi kluczykami od samochodu firmowego na łóżko i tym samym zajął się własnymi rzeczami; nie spodziewał się mimo wszystko i wbrew wszystkiemu, że ktoś akurat będzie chciał zakłócić mu spokojne popołudnie. Podejrzewał, że jedynie skończy się na tym, że za niedługo rozpocznie się weekend i tym samym będzie mógł odpocząć od ciągłego przemęczenia się i kontrolowania Maximiliana w celu ewentualnego zareagowania w przypadku problemów, w jakie młody by się wpakował. Nie zamierzał ponownie widzieć go w takim stanie, dlatego obecnie, w celu rozładowania potencjalnego stresu, odliczał kolejne tyknięcia samotnego zegara, zanim będzie musiał sam o siebie zadbać. Nie bez powodu monitor świecił mu na całą twarz, gdy szukał czegokolwiek, co mogłoby zająć mu umysł. Matka natomiast urzędowała na dole; sprzątając kuchnię w dość staranny sposób, krążąc gdzieś nieopodal z mopem - wiedziała, że ostatnio jej syn ma trochę rzeczy na głowie i nie wypytywała go. Zamiast tego nuciła sobie pod nosem jakąś bliżej nieokreśloną, rytmiczną piosenkę, dzięki której umilała sobie pracę. Z czasem włączyła sobie radio mugolskie, by móc oddać się w pełni własnej pracy - bo o ile nie było tego za dużo, o tyle jednak zawsze gdzieś milej było sobie przyspieszyć czas.
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
To było zbędne. Wiedział o tym, kiedy pakował wciąż ciepłą focaccię, kiedy teleportował się pod znany sobie adres, by resztę drobi przejść pieszo, szukając domu pod numer piętnastym, a nawet wtedy, kiedy przecinał już ogródek i dzwonił do drzwi domu rodziny Lowell. Wiedział o tym już w momencie, gdy w hogwarckich dokumentach odszukał adres przypisany do Puchona i zorientował się, że w londyńskim domu z pewnością nie mieszka sam, drobną żonglerką plotkami upewniając się w tym, że nie mieszka jednak z nikim z innych uczniów. - Oh, Pani Lowell, jak się domyślam. Przyszedłem do Felinusa z lekcjami... bo wie Pani jak to z tą pocztą, gdy wchodzi jesień i sowy... - urwał, orientując się że z ukrywanego za naturalną uprzejmością stresu rozgaduje się niepotrzebnie, nie wiedząc nawet jaki jest stan wiedzy kobiety w dziedzinie magii, skoro mieszka w mugolskiej dzielnicy, więc tylko uśmiechnął się szerzej, przywdziewając ten jeden z perfekcyjnie wyuczonych uśmiechów, którymi czarował całe lata w pracy. - Miło mi Panią poznać. Skyler, kolega Felinusa ze szkoły - przedstawił się ciepło, nie mogąc ukryć miękkości w niskim głosie, który przy tak uroczych kobietach zmiękczał nawet delikatną chrypę od kilkuletniego palenia Błękitnych Gryfów, których zapachem mięty próbował przyćmić nieodłączne mu nuty cynamonu. - Przyniosłem też świeżą focaccię, jeszcze powinna być ciepła. Proponuję spróbować z samą oliwą z oliwek lub masłem - poinstruował odsłaniając przed kobietą swój wypiek, niczym dumny ze swojego dziecka ojciec, bo w końcu nie byłby sobą, gdyby poza porcją eliksiru pieprzowego, nie przyniósłby czegoś do jedzenia.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Spędzał czas w swoim pokoju cicho i bezszelestnie, jakoby chcąc zostać w pewien sposób zapomnianym, oddanym w otchłań czegoś, co zwie się zagubieniem. Może nie był do końca padnięty, ale na chwilę chciał odetchnąć - w szczególności wtedy, kiedy demony przeszłości dawały o sobie znać, a kiedy to bezwiednie chwytał się dłonią i szukał różdżki. Kotkę wypuścił z pokoju, gdyż ta, jakimś bliżej nieokreślonym cudem, wiedziała, że ktoś się do domu zbliża. Wyczuła na odległość? A może jednak po prostu posiadała pewnego rodzaju instynkt? Nie zmieniało to jednego, srogiego faktu - ku bram do jego własnego świata zbliżała się osoba, której tak łatwo nie zamierzał dopuścić. Spojrzenie czekoladowych oczu wylądowało za okno, kiedy to prosty dzwonek przerwał ciszę w jego domu - tak, jego domu, a w progi weszła osoba, której nie zamierzał w ogóle widzieć. Przynajmniej nie teraz, kiedy razem z Solbergiem trochę przerąbali nauki. Lydia, kiedy to sprzątała kuchnię, usłyszała dźwięk i tym samym otworzyła drzwi. Niska, całkiem młoda, mimo wszelkich przeciwności losu, kobieta, zetknęła się spojrzeniem jasnych, zielonych oczu wraz z nieznanym dla siebie chłopakiem. Na jej twarzy pojawił się mimowolnie szeroki uśmiech, a wraz z nim charakterystyczne dla niego dołki; pani Hayward nie mogła kryć zaskoczenia, lecz także i zadowolenia, które wydostało się za pomocą jej mimiki twarzy. — Ojej... to znaczy, wiem, że Feli ostatnio musiał nadrabiać wzięty urlop, dlatego go nie było w szkole... — uśmiechnęła się i tym samym spojrzała na kolegę Felinusa, poniekąd ciesząc się na serduszku, że jej syn wreszcie nawiązuje jakieś znajomości, niemniej jednak równie przerwała, by tym samym przejść do innych rzeczy. — Pani Hayward, ale to praktycznie bez znaczenia. Lydia! Proszę mi mówić Lydia, bez zbędnych formalności. — gestem dłoni zachęciła młodzieńca do wejścia w progi mieszkania, biorąc tym samym focaccię, by tym samym czarny kot spojrzał na prefekta Hufflepuffu swoimi złocistymi oczami. Ciemne stworzenie usiadło gdzieś na środku salonu, spoglądając uważnie na gościa, by następnie otrzeć się o jego kostkę, wcześniej zapoznając się ze zapachem. — Usiądź, złotko... chcesz coś do picia? Kawy? Herbaty? Tego drugiego mamy od groma i na pewno coś znajdziemy ciekawego! A, focaccia jest jeszcze ciepła... jak myślisz, gdy ją pokroję, to się, na moje nieszczęście, rozkruszy?— pognała do kuchni, by przygotować tym samym kubki na napoje, niemniej jednak bezceremonialnie położyła dłonie na biodrach i tym samym pokiwała głową, spoglądając na schodzącego na dół Faolana, który był jeszcze ubrany w swoje normalne, wyjściowe ubrania. — Feli... — matka spojrzała na niego, tym samym wskazując ruchem głowy w stronę miejsca, na którym znajdował się czajnik. — Już, już... — wziął głębszy wdech, by następnie zwrócić uwagę na Skylera i tym samym na chwilę nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Nie trwało to jednak zbyt długo, zważywszy uwagę na konieczność powrotu po czajnik elektryczny. — Hej. — jakoś nie miał ochoty do rozmawiania, niemniej jednak zwróciwszy ostatecznie zabrany przedmiot, postanowił, że postara zachować się w miarę naturalnie, byleby nie wyglądało to tak, jakby kompletnie na wszystko miał wyjebane. — Ile słodzisz, słońce? — pani Hayward zapytała się gościa i tym samym spełniła jego prośbę. Powoli, ostrożnie, by następnie przynieść czajnik i nalać do niego wystarczającą ilość wody, samemu przygotowując sobie całkiem mocną kawę. — Coś ciekawego mnie ominęło? — zapytał się zarówno Lydii, jak i Skylera, opierając się wygodnie o kanapę i ostatecznie kładąc własny napar w ulubionym kubku na stoliku. Był zmęczony, ale ostatecznie nie miał na razie innego wyjścia, jak tutaj przesiedzieć.