Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Podtopiony cmentarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty26.06.20 0:52;

First topic message reminder :


Podtopiony cmentarz


Dawno temu był to zwykły cmentarz, na którym grzebano okolicznych mieszkańców, jeszcze za czasów, gdy Nowy Orlean dopiero powstawał. Od lat jest jednak zupełnie wyłączony z użytku przez wodę, która zalała większą część nagrobków. Dalej jednak stanowi jedną z nieoficjalnych atrakcji turystycznych, gdyż to na tym cmentarzu niegdyś naprawdę pochowano Marie Laveau. Gdzie dokładnie? Tego nikt nie wie. Od miejscowych usłyszysz tylko, żebyś szukał wyrytego napisu: "To bezwin ramasé grouyé". Lecz pamiętaj, że nie da się tu dotrzeć żadną ze ścieżek - nieprzemakalne ubrania i determinacja to jedyne narzędzia, które mogą okazać się przydatne. Czasami przy brzegu można natknąć się na handlarza, który zdecyduje się wypożyczyć łódkę spragnionemu wrażeń turyście (Rzuć k6 - parzysta będzie oznaczać, że udało Ci się zdobyć łódkę). Nie szkodzi, jeśli jej nie masz. Przez większą część trasy mulista woda sięga do kolan, zdarza się jednak, że jeden niewłaściwy krok wciąga w niespodziewaną czeluść. Uważaj, gdzie stawiasz stopy. A jeśli wyda Ci się że na coś nastąpiłeś... cóż, pamiętaj, że przed Tobą było wielu śmiałków szukających grobu Marie Laveau, ale nie wszystkim się udało.

Jeśli decydujesz się zwiedzić cmentarz i odszukać grobu Marie Laveau – rzuć kostką k6:
1,2 – Myślałeś, że wystarczy być ostrożnym? Cóż, najwyraźniej przeceniłeś swoje możliwości. Mokradło walczy z Tobą ze wszystkich sił - nawet nie zauważasz, że gdzieś po drodze muł zasysa Twojego buta. Dodatkowo niemiłosiernie tną cię owady i bardzo szybko tracisz orientację w terenie. Lepiej, żeby znalazł się w pobliżu ktoś, kto pomoże Ci się wydostać (taka osoba jest wtedy zwolniona z rzutu, choć może go wykonać)
3,4 – W mulistej wodzie ciężko cokolwiek dostrzec, można więc powiedzieć, że masz dużo szczęścia, gdy Twoją uwagę przykuwa wystająca krańcem drewniana deseczka. Gdy udaje Ci się ją wyciągnąć, okazuje się że to trochę naruszona przez czas i wilgoć tablica Quija (+1 wróżbiarstwo) Za 30 galeonów z łatwością znajdziesz specjalistę, który ją dla Ciebie odświeży!
5,6 – Na mijanych nagrobkach jest wiele napisów, niemal niemożliwych do rozczytania. Dopiero przy którymś z kolei orientujesz się, że to pismo jednego z indiańskich plemion zamieszkujących Luizjanę. Nie bój się podejść, może wyczytasz z nich jakieś wielkie sekrety? (Otrzymujesz +1 pkt do historii magii. Dodatkowo przez jeden wątek wszystko, co notujesz, zapisujesz w języku czoktawskim, dotyczy to także listów czy wpisów na wizbooku. Polecam skorzystać ze  słownika.)

Być może jednak słyszałeś pogłoski, wedle których w grobie Marie Laveau pogrzebane jest coś cennego. Nikt jednak nie wie, czy to prawda; mówi się, że dostępu do kamiennego grobowca broni wiele niebezpiecznych istot. Lepiej dwa razy się zastanów, czy chcesz je poznać...
Spoiler:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Jessica Smith
Jessica Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Galeony : 245
  Liczba postów : 1683
https://www.czarodzieje.org/t18405-jessica-anneliese-smith#525187
https://www.czarodzieje.org/t18434-jess-smith
https://www.czarodzieje.org/t18433-jessica-smith#525176
https://www.czarodzieje.org/t19201-jessica-smith-dziennik
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty16.08.20 5:58;

Mason wyjątkowo jej tym razem nie towarzyszył - stwierdziwszy, że ma już dość tych wszystkich bagien, mokradeł i torfowisk na które Jess z własnej woli (co nie mieściło mu się w widmowej głowie) się zapuszczała. Tymczasem Smith bawiła się przednio - w towarzystwie swojego kruka, brodząc niemal po kolana w mule, wyposażona jednak w wysokie wodery i książkę traktującą o luizjańskiej faunie. Swoje dotychczasowe studia w domowym zaciszu - zamieniła na poszerzanie wiedzy w terenie, co: nie dość, że okazało się znacznie bardziej przystępne do przyswojenia, tak po prostu... cieszyło ją. Co objawiało się jedynie delikatnie uniesionymi kącikami ust - i błyskiem w szarych oczach, uważnie lustrujących okolicę.
Hmm... Daj mi znać jeśli zobaczysz nuti — rzuciła do swojego pierzastego towarzysza - który w odpowiedzi zakrakał gdzieś nad jej głową.
Zawędrowali jednak znacznie dalej niż sama Smith zakładała - docierając do czegoś co ewidentnie było... cmentarzem. Teraz zatopionym niemal w całości - jedynie gdzieniegdzie przez taflę mulistej wody wybijały się nagrobki. Wilgotne - pokryte mieszanką mchu i glonów. Widok był niepokojący - choć to nie było pierwsze nietypowe miejsce na które Jessica zdążyła trafić w czasie pobytu w Luizjanie.
Krukoński duch brał panowanie nad dziewczyną w te wakacje - pozbawiając ją jakichkolwiek obaw, jeśli tylko miała okazję dowiedzieć się... czegoś. Czegoś nowego. Nie zważając na jakiekolwiek niedogodności - brnęła wszędzie, gdzie tylko mogła uszczknąć dla siebie kawałek wiedzy.
Tak jak teraz chodziła od nagrobka do nagrobka - studiując z pełną uwagą napisy wyryte na kamiennych płytach. Większość z nich była podniszczona lub aż nadto zarośnięta - w końcu jednak trafiła na lepiej zachowany fragment epitafium.
Hattak vt Chahta... — wymruczała, odczytując kolejne fragmenty, rozpoznając w nim język czotawski. Jeden z licznych dialektów, z którymi zdążyła się zapoznać przez czas wakacji. Mimo to - wyjęła z tylnej kieszeni jeansów swój notatnik - skrupulatnie nanosząc na papier wszystko co zdążyła rozszyfrować.
Zamyślona - poprawiając niektóre znaki, ruszyła dalej, między drzewa.
Isht ishko mvt vmmi... — Brodziła spokojnie przez bagno dalej - brnąc naprzód, co chwila poprawiając swoje złote okulary na nosie, które uparcie jej się zsuwały, kiedy tylko opuszczała wzrok na swoje notatki. Skubała zębami gumkę od ołówka, bijąc się w myślach z czotawską gramatyką - kiedy z rozmyślań wyrwało ją... warknięcie - wulgarne. Znikąd.
Zupełnie zaskoczona - w odruchu przegryzła gumkę, która wpadła jej wprost do gardła. Zanosząc się kaszlem - aż łzy stanęły w jej oczach, zaczęła rozglądać się gorączkowo wokół siebie. Przynajmniej dopóki nie usłyszała swojego imienia i nazwiska. Pełnego imienia. Skrzywiła się nieznacznie.
Jess, wystarczy Jess — pozwoliła sobie cicho zaznaczyć, skupiając wzrok w miejscu skąd głos pochodził. Od razu wyłapała ten charakterystyczny ton - i nutę ziół unoszących się w powietrzu. Na pewno niepochodzących z luizjańskich bagien.
Gunnar — speszyła się nieco, przypominając sobie ostatnie spotkanie z chłopakiem - próbując jednocześnie go dostrzec. Pomógł jej w tym kruk - przysiadając na ramieniu na wpół niewidzialnego studenta. Tyle wystarczyło, żeby Jessica mogła machnięciem różdżki zdjąć z niego Zaklęcie Kameleona - które rozpoznała po migotaniu na 'krawędziach' sylwetki ślizgona.
Wystraszyłeś mnie.
Robiła się coraz sprawniejsza w zaklęciach - zwłaszcza odkąd samotnie przemierzała Luizjanę.
Kolumb, do mnie — przywołała swojego kruka, który zaraz wzbił się w powietrze, by wylądować na wyciągniętym przedramieniu Smith. Blondynka, pogładziwszy łepek ptaszyny - nieco spłoszonym spojrzeniem wróciła do Ragnarssona, niemal na skórze czując jego wzrok i wspomnienie złamanej na trytońskim przestrzeni osobistej. Odchrząknęła.
Wracamy do pensjonatu... Zabierzesz się z nami?
Kolejnym zaklęciem - pomogła wydostać się ślizgonowi z bagiennych objęć, po czym posyłając Kolumba przodem - obrali kurs powrotny.

Z tematu

Kostki: 5!
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty16.08.20 21:54;

- Nie no oczywiście, że tak, nie wiem jak w ogóle mogłam pomyśleć inaczej. Jesteś w stanie mi to wybaczyć czy zdecydowanie przesadziłam? - spytała z błyskiem w oku, nie kryjąc rozbawienia i kompletnie nie przejmując się jego oburzeniem, zresztą udawanym. Nie sądziła też, żeby naprawdę go uraziła czy coś w tym rodzaju, bo chyba oboje już się przyzwyczaili do tych słownych przepychanek. - Bardzo skromny, rzeczywiście. Czekaj, jak to było? Ach, tak, już pamiętam. Ja tylko stwierdzam fakty - dodała, powtarzając jego własne słowa sprzed dosłownie chwili i wyszczerzyła się. Może i była to kiepska obrona, ale lepsza taka niż żadna. Trzeba sobie przecież jakoś radzić w przypadku braku sensownych argumentów. Poza tym wcale nie uważała, że mija się z prawdą.
Wywróciła jedynie oczami widząc jego uśmiech, bo w aktualnej sytuacji nie mogła zrobić nic, żeby wcielić swój plan w życie. To znaczy niby mogła, ale niekoniecznie chciała wywrócić łódkę i wylądować w wodzie, więc jeszcze mruknęła coś pod nosem i kilkukrotnie pokiwała na niego palcem, jakby już tworzyła kolejny genialny plan na dokuczenie mu. Wyraz powagi szybko jednak zniknął z jej twarzy, kiedy roześmiana patrzyła, jak porusza brwiami, bo ludzie, to było naprawdę dobre! Talent, z którym mógłby startować w jakimś show! Mugole z pewnością byliby zachwyceni.
- Jak to "zacząć"? To jeszcze się mnie nie boisz? Merlinie, przecież jestem najgroźniejszą Puchonką jaką świat widział, co za lekceważenie z twojej strony - prychnęła urażona i przyłożyła dłoń do serca, jakby faktycznie ją to zabolało. Nie oszukujmy się jednak - Krawczyk i groźna zupełnie do siebie nie pasowało, choć i ona potrafiła pokazać pazurki.
- Niee, bo mnie wtedy strasznie postarzysz, a ja chcę być wiecznie młoda i piękna - odparła lekkim tonem i posłała mu promienny uśmiech. Dopiero po chwili puściła jego rękę z cichym "przepraszam", zdając sobie sprawę z tego, że cały czas ją trzymała. Gdyby nie poruszyła swoją, to bardzo możliwe, że po prostu by zapomniała o tym szczególe i dalej dyskutowała w najlepsze.
Gdyby była choć trochę lepsza z zaklęć, to zapewne sama rzuciłaby na swoje ubranie takie, które skutecznie by je zabezpieczyło przed wodą, bo co jak co, ale faktycznie nie było jej nie wiadomo jak komfortowo. Stan jej wiedzy z tego przedmiotu pozostawiał jednak ciut do życzenia, a nawet nie pomyślała o tym, żeby poprosić kogoś o pomoc i wyszło jak wyszło, ale przecież zawsze mogło być gorzej!
Westchnęła przeciągle i wyrzuciła ręce w powietrze, żeby zaraz klapnęły o jej uda.
- Nieznośny jesteś, naprawdę. Nie wiem, jakim cudem jeszcze z tobą wytrzymuję. Mówiłam już, że przezorny zawsze ubezpieczony czy coś, a poza tym nie odwracaj kota ogonem i po prostu przyznaj, że bałbyś się sam chodzić po tym cmentarzu, ba! W ogóle byś tu nie przyszedł bez towarzystwa - ciągnęła dalej, patrząc na niego wzrokiem mówiącym "wiesz, że mam rację", choć oczywiście te słowa nijak się miały do rzeczywistości i jeśli już to odnosiły się raczej do niej samej, bo musiała przyznać, że perspektywa samotnej wycieczki do tego miejsca może nie była przerażająca, ale bez dwóch zdań pewniej czuła się, mając kogoś przy boku. Nawet gdyby się rozdzielili, to jednak sama świadomość, że druga osoba jest niedaleko była uspokajająca. Ale cieszyła się, że tego nie zrobili.
Mijane nagrobki nie grzeszyły pięknem i nie było się czemu dziwić, a mimo to było w nich coś, co sprawiało, że przyciągały wzrok. Stare, zniszczone, dotknięte upływem czasu. Zatopione. Niektóre napisy były ciężkie do odczytania i nie pomagało wytężenie wzroku czy zatrzymanie się na chwilę. A trafiły się też ze trzy lub cztery, których inskrypcji w ogóle nie potrafiła przetłumaczyć; zdawały się być wyryte w tym samym języku, który spotkała wcześniej na tabliczce u fryzjera i którego mieli teraz szukać, ale równie dobrze mógł to być inny lokalny dialekt.
Odwróciła się do chłopaka, słysząc opuszczające jego usta przekleństwo.
- Mógłbyś chociaż tutaj się powstrzymać, trochę- Och - urwała w połowie zdania, a ton nagany zastąpiło zaskoczenie, kiedy zobaczyła co trzymał. Nie spodziewała się spotkać na tych podmokłych terenach tablicy Quija, ale najwyraźniej wiele jeszcze mogło ich spotkać i niczego nie mogli być pewni. Spojrzała na niego z politowaniem, kiedy dotarły do niej kolejne słowa. - Jak chcesz się bawić w przywoływanie duchów, to zdecydowanie beze mnie. Jeszcze na cmentarzu... Ile rzeczy może pójść nie tak? - spytała retorycznie i uniosła brwi na propozycję przyzwania Laveau. Domyślała się, że nie mówił tego w pełni na poważnie i może nie był to nawet tak bardzo zły pomysł, ale wolała nie wchodzić w coś, o czym na dobrą sprawę nie miała zielonego pojęcia. - O tak, z pewnością. Jeśli życie ci niemiłe, to śmiało, ale pomyśl też o innych. Kto będzie robił za moją ochronę podczas takich wycieczek? - rzuciła z figlarnym uśmieszkiem i odwróciła się z powrotem do kierunku, w którym zmierzali z zamiarem ruszenia w dalszą drogę.
Mijali kolejne nagrobki i choć niektóre z nich zwróciły uwagę na dłuższą chwilę - głównie przez wytarte napisy, które koniecznie chcieli odczytać - to jednak na żadnym nie spotkali słów, które zapisał jej mieszkaniec Nowego Orleanu. Z westchnięciami rozczarowania i niecierpliwości wpatrywała się w kolejne płyty; w pewnym momencie zaczęła nawet wątpić, że znajdą cokolwiek poza tą zniszczoną tablicą Quija.
- Co, jeśli to jedna wielka bzdura wymyślona dla turystów i nic tu nie ma? - zapytała lekko zrezygnowana, kiedy zatrzymali się na chwilę przerwy. Oparła się dłonią o całkiem schludnie wyglądający nagrobek, który choć też był w opłakanym stanie, to jednak zdawał się nie grozić zawaleniem i nie był porośnięty mchem czy innymi roślinami. Z czystej ciekawości i dla zasady zerknęła na napis i zmarszczyła brwi, rozpoznając niektóre słowa. - Mijaliśmy już kilka takich grobów, nie? - rzuciła kolejne pytanie, tym razem dla upewnienia się, ale nabierała coraz większego przekonania, że właśnie tak było. Jak bardzo musiała być rozkojarzona, że wcześniej tego nie zauważyła? - Nie mam pojęcia, co to znaczy, ale pewnie jest jakieś "spoczywaj w pokoju" - stwierdziła, dokładniej przyglądając się literom. Szybko przeszła do przodu nagrobka, skąd zdecydowanie lepiej było wszystko widać niż od boku. Nie znała na tyle dobrze kultury indiańskiej, żeby mieć pewność co do słuszności swoich podejrzeń. Może oni pisali coś zupełnie innego? - Jak myślisz?

@William S. Fitzgerald
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty19.08.20 22:55;

Kostka: 4, mam łódkę

Łaził ostatnio trochę bez celu – jego poszukiwania wszelkich informacji na temat Marie Laveau, choć z początku dość udane, ostatnio przynosiły coraz mniejsze, by nie powiedzieć zerowe rezultaty. W pewnym sensie było mu to nawet na rękę, bo niewątpliwie potrzebował się czymś zająć, od czasu rozmowy z Bonnie nie za bardzo potrafił znaleźć sobie miejsce; sypiał też gorzej, bo obawa przed jej dociekliwością coraz intensywniej spędzała mu sen z powiek. Może to właśnie był główny powód jego zmniejszonej produktywności i umiejętności dedukcji? Trudno było rozwiązywać zagadki dawno martwej królowej Voodoo, kiedy jedyne co pozwalało ci utrzymać oczy otwartymi, była kofeina, a nerwy w możliwie nieuszkodzonym kawałku zawdzięczałeś wyłącznie nikotynie. Nawet teraz siedział z papierosem w zębach, dopalając go w czasie spaceru; łudził się, że dzięki temu w końcu uda mu się zebrać myśli w całość, choć było to wybitnie naiwne, jako że kilka fajek temu był w dokładnie takim samym stanie. Próbował odgadnąć lokalizację domu Laveau, ale utknął w swoich obliczeniach, mając pewność wyłącznie co do jednej ulicy. Czy to możliwe, że na cmentarzu, na którym podobno ją pochowano, kryły się wskazówki, które mogłyby mu jakoś pomóc? Fakt, że wcześniej pominął to miejsce, był sporym przeoczeniem z jego strony – dotarło to do niego zwłaszcza w momencie kiedy zauważył wyryty napis w znanym mu coraz bardziej kreolskim. Zapisał słowa w notatniku, by móc potem w spokoju przetłumaczyć je ze słownikiem albo wsparciem jakiegoś miejscowego. Może nawet ducha? Emma siedziała dzisiaj cicho, co było mu akurat bardzo na rękę.
Zadowolony, że dotarł na właściwe miejsce, wyrzucił papierosa poza burtę. Powinien mieć więcej szacunku wobec zmarłych? Tak, być może… ale coś przykuło jego uwagę na tyle mocno, że wcale się nad tym nie zastanawiał i tak po prawdzie to zwyczajnie zapomniał o pecie – na jednym z nagrobków dostrzegł nie tylko napisy w języku kreolskim, ale także i runy wyryte z tyłu i mocno zarośnięte mchem. Rozejrzał się, aż w końcu westchnął, pojmując, że nie ma opcji, by przeczytał cokolwiek, siedząc w suchej łódce. Podwinął nogawki spodni, wyciągnął różdżkę i notatnik, i wyszedł z niej, z niesmakiem wymalowanym na twarzy. Okazało się, że podwinięte nogawki na nic mu się zdały, bo woda tak czy siak sięgała mu kolan. Wzdrygnął się, ale poszedł naprzód, starając się nie myśleć w czym właśnie brodzi; w końcu dotarł do tajemniczego nagrobku, prostym accio przywołał do siebie patyk i za jego pomocą wydłubał nieco mchu, uwydatniając wszelkie wgłębienia i ewentualne wypukłości. Bawił się z tym tak długo, aż w końcu udało mu się uzyskać coś, co przypominało futhark starszy. Było to dość nietypowe miejsce na świecie jak na ten właśnie alfabet i na myśl przyszło mu, że prędzej wyrył to jakiś turysta, aniżeli był to oryginalny napis na grobie tubylca. Kiedy ostatnio posługiwał się runami? Na studiach? I to tylko okazjonalnie, bo na wydziale prawa nie należały do obowiązkowych przedmiotów. Szybko przekonał się, że odczytanie tego nie jest wcale tak banalne, jak mogłoby się wydawać. Otworzył notatnik, zapisał na nim wzór i zaczął się nad nim zastanawiać, odszyfrowując znak po znaku. Szło mu to powoli, zrobiło mu się chłodno od obrzydliwej wody, w której ciągle stał, zaczął się już niecierpliwić, ale w końcu udało mu się ruszyć zastane trybiki – poprawił błędy, których narobił w tłumaczeniu i przede wszystkim zarzucił odczytywanie ich znaczenia, a skupił się na zwykłym zamienianiu ich na klasyczne litery alfabetu. W pierwszej kolejności wyszło mu „uwaga na badyle”, ale coś mu się jednak nie zgadzało, przerobił więc wszystkie litery raz jeszcze, skupiając się zwłaszcza na tych, przy których miał największe wątpliwości. Po kilku próbach wyszło mu w końcu „uwaga na gawiale”.
Zaraz, gawiale?
Do łódki wpadł szybciej, niż wcześniej z niej wypadł, w myślach klnąc na swoją niecodzienną lekkomyślność. Nie wiedział, czy ten napis miał cokolwiek wspólnego z rzeczywistością, ale jeśli tak, to miał chyba sporo szczęścia, że nie przekonał się o tym na własnej skórze. Osuszył się szybko i resztę zwiedzania załatwił już z łódki, skupiając się nie na durnych runach, a na Laveau, która była przecież jego celem. W innym celu zatrzymał się tylko na krotki moment, by wyłowić z wody coś, co zdało się mu być interesujące, a okazało się starą i zniszczoną tablicą Quija. Totalnie warto.

| z/t
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty20.08.20 23:46;

  W reakcji na jej pytanie zaczął pocierać palcami podbródek, jakby faktycznie zastanawiał się nad tą arcyważną kwestią, by po krótkiej chwili stwierdzić, że ten jeden raz może jej wybaczyć, nie próbując już jednak przy tym nawet udawać powagi. Kolejne słowa z kolei skwitował rozłożeniem rąk i szelmowskim uśmieszkiem oraz słowami „no skoro fakty, to zaprzeczać nie będę” wypowiedzianymi z wyraźnie żartobliwą nutą w głosie. Nie mógł się przecież otwarcie przyznać, że Puchonka w jego oczach w istocie mogła pretendować do tytułu zajebistej, to by w końcu oznaczało przegraną w ich potyczce słownej. A tak po prostu można było stwierdzić tutaj remis.
  — „Najgroźniejsza” i „Puchonka”, wybierz jedno — rzucił w odpowiedzi z durnym wyszczerzem, wprost nie mogąc się powstrzymać, choć osobiście nie skłaniał się ku podobnym stereotypom przypisywanym hogwarckim Domom; jego ton zresztą wyraźnie mówił, że się jedynie natrząsa. Kolejne słowa dziewczyny spotkały się z uśmiechem i nieznacznym pokręceniem głowy.
  Uniósł nieznacznie kącik ust, kiedy Aleksandra się zreflektowała i wypuściła jego dłoń, choć wcale mu nie przeszkadzało, że ją trzymała; to było w sumie nawet całkiem… miłe. Jakby było jednak odwrotnie, to raczej nie miałby większego problemu, żeby samemu się uwolnić.
  Nie pohamował cichego śmiechu w odpowiedzi na jej krótki monolog, poprzedziwszy to rozłożeniem rąk na boki i spojrzeniem z rodzaju ‘bo mnie lubisz’, gdy zakwestionowała to jakim cudem jeszcze z nim wytrzymuje.
  — Tak, tak, tak możesz sobie wmawiać, wiemy jak jest naprawdę — odparł, błyskając zębami w jej stronę w zadziornym uśmieszku. — Chociaż w jednym masz w sumie rację – nie przyszedłbym tu sam, w towarzystwie jest znacznie ciekawiej.
  Wyszczerzył się bardziej w jej kierunku, widząc to pełnie politowania spojrzenie, którym go obdarzyła na jego pomysł, by wezwać ‘wsparcie’ w postaci jakiegoś tutejszego ducha.
  — Ej, to tylko propozycja była, nie to nie, wątpię zresztą, żeby się w ogóle udało, patrząc na stan tego. — Uniósł odrobinę wyżej i parę razy potrząsnął zniszczoną tablicą. Przy kolejnych słowach Krawczykówny jego uśmiech jedynie się jeszcze odrobinę pogłębił. — Fakt, jeszcze by się wściekła za naruszanie jej spokoju i potraktowała mnie jakąś klątwą voodoo, a jakże bym mógł pozbawiać cię w taki sposób mojego towarzystwa? Przyznaj, usychałabyś wtedy z tęsknoty.
  Obrócił znaleźną tabliczkę parokrotnie w dłoniach, przyglądając się wyrytym na niej literom… a raczej tym co było w ogóle widoczne przez jej opłakany stan. Ciekawe czy w mieście znalazłby się ktoś, kto byłby w stanie ją odrestaurować? Z jednej strony podobny przedmiot był mu zupełnie niepotrzebny, wbrew swoim słowom nie miał zamiaru bawić się w wywoływanie duchów, ale z drugiej mogłaby być to w sumie całkiem ciekawa pamiątka z wakacji.
  Schował ją do plecaka, bo i tak teraz nie będą mieć z tego żadnego pożytku, by następnie ruszyć dalej w ślad za dziewczyną jak na dobrą ochronę przystało. Mijali kolejne nagrobki, których stan oscylował od kompletnej ruiny, na której nic nie było widać, przez takie w miarę się trzymające, a nawet kilka, które pozostawały wciąż w całkiem niezłym stanie i dało się z nich odczytać coś więcej niż słowo czy dwa. Na żadnym jednak nie udało się dostrzec poszukiwanego napisu. To zaczynało się robić powoli rozczarowujące i ciut frustrujące zarazem…
  Oparł się plecami o jakieś pobliskie drzewo i wyciągnął butelkę wody, drugą proponując Puchonce, bo choć byli na bagnie to temperatura wcale nie była tutaj niższa, gdy zdecydowali się zrobić krótką przerwę. Wziął ze swojej kilka porządnych łyków.
  — Nie można tego wykluczyć, niestety — zgodził się z ciężkim westchnięciem po przełknięciu wody, choć zdecydowanie wolałby jej słowom jednak zaprzeczyć. — Momentami mam wrażenie, że cała ta historia z amuletem to też jedynie jakaś miejska legenda, która ma nadać Nowemu Orleanowi jakiejś dodatkowej otoczki tajemniczy czy czegoś w tym guście, żeby wiesz, zachęcić większą liczbę turystów. — Wzruszył barkami, takiej opcji niestety też nie można było wykluczyć. Co z tego, że znajdowali jakieś wskazówki, kiedy były one tak niejasne, że w sumie nic specjalnie nie dawały? Zupełnie jakby to była jedynie jakaś atrakcja dla odwiedzających miasto, która ma zachęcić do zgłębienia się w jego historię.
  Zerknął na nagrobek, kiedy dziewczyna wykazała większe zainteresowanie nim, wcześniej nawet nie do końca rejestrując o co się właściwie oparła.
  — Tak mi się wydaje… tak, zdecydowanie tak — rzucił, odbijając się od drzewa i podchodząc bliżej, żeby móc przyjrzeć się płycie i wyrytym na niej napisom. Co nieco wyglądało znajomo, ale poza tym nie był nic więcej w stanie stwierdzić. Przeniósł spojrzenie na dziewczynę, gdy ponownie się odezwała i wzruszył barkami. — Może? Albo to jakaś modlitwa za zmarłego? Poemat? Epitafium? Trudno powiedzieć tak naprawdę, kiedy nie zna się języka. Mój duch tylko uprzejmie mi podrzucił, że to w języku Czoktawów — dodał, zerkając na moment w stronę, gdzie lewitował Vladimir, by zaraz potem z powrotem skupić się na swojej kompance. — W każdym razie podejrzewam, że to nic, co mogłoby nam pomóc w odszukaniu grobu Laveau.

@Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty25.08.20 0:13;

@Lara Burke @Boris Zagumov - najmocniej Was przepraszam za te koszmarne poślizgi. Od teraz sama sobie nadaję czas na odpowiedź 24h, jeżeli dalej gracie.

Nawet topki z bagien nie mogę się oprzeć dobru, jakim są magiczne petardy. A może one w szczególności? W końcu czarodzieje o wiele rzadziej zapuszczają się na mokradła niż w okolice zwykłych, przyjaznych jezior. Początkowo topek myśli, w jaki sposób mieć ciastko i je zjeść - kiedy jednak dociera do niego, że przysługuje mu tylko jedna opcja, powoli i niechętnie dokonuje wymiany. @Lara Burke jesteś teraz posiadaczką kompasu marzeń.

Rzuć k100.
1-50 - To przyrząd jest zepsuty, czy może Twoje pragnienia są tak skomplikowane? Wskazówka porusza się od prawej do lewej i od lewej do prawej, mniej więcej jednak zarysowując Wam zakres, który powinniście eksplorować. Przez to tracicie dużo więcej czasu:
A-D - To naprawdę długie kilkanaście minut, nie ma jednak tego złego. Ostatecznie kompas powoli przestaje gwałtownie przeskakiwać, dzięki czemu nie gubicie się pomiędzy grobami.
E-H - Błąkanie się po mokradłach kilka minut nie jest zbyt przyjemne, a co dopiero kilkadziesiąt. Nie wiecie ile dokładnie czasu mija, być może trochę ponad godzina. Wasze nastroje na pewno nie są zbyt dobre i wystarcza drobna różnica zdań, byście byli zdolni wszcząć kłótnię...
I-J - Trudno o orientację w terenie tak niezróżnicowanym. Chodzicie naprawdę długo, zanim orientujecie się, że w zasadzie wróciliście w to samo miejsce, z którego wyruszaliście. Rzućcie literką jeszcze raz. Spółgłoski oznaczają opcję A-D. Samogłoski oznaczają opcję E-H.

51-100 - Potrzeba dłuższej chwili, aby kompas się ustabilizował. Ostatecznie jednak wskazuje Wam drogę. Czas zacząć przedzierać się przez głębszą wodę, a co za tym idzie - niebezpieczniejszą, choć zdaje się, jakby kompas chronił Was i przed zagrożeniami.

Drzewa porastające teren zagęszczają się, odbierając dostęp nawet do wątłego księżycowego światła. Nie potrzeba dużo czasu, byście dotarli do miejsca, które zaczynają porastać dziwne pnącza, tworzące wielki labirynt, a ostatecznie gromadzące się w jednym punkcie; nie widzicie ich początku, bowiem kryje się on wewnątrz jednego z grobowców i tylko szczeliny pozwalają się wydostać pojedynczym kłączom. Zdaje się zupełnie, jakby broniły dostępu do wnętrza. I choć roślina wygląda na odporną, kto wie, czy rzeczywiście tak łatwo ją unieszkodliwić... Jak myślicie, na co się natknęliście i w jaki sposób możecie sobie z tym poradzić?

/obojętnie które z Was rzuca kostką/

______________________

Podtopiony cmentarz - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty26.08.20 14:18;

Cichym prychnięciem i wymownym wywróceniem oczu skomentowała jego odpowiedź, ale sama wiedziała, jak się sprawy mają i że faktycznie raczej nikt nie pomyślałby o niej jako o tej "groźnej", a już zwłaszcza patrząc powierzchownie. Była taką ludzką wersją pufka, o - łagodna bestyjka, która idealnie nadawała się do tulenia... i to by chyba było na tyle z ich wspólnych cech, bo Krawczyk w przeciwieństwie do tych puchatych kulek nie chciałaby, żeby ktoś nią rzucał, a poza tym była zdecydowanie bardziej wymagająca jeśli chodzi o opiekę.
Żarty żartami, ale jej samej też daleko była do segregowania ludzi na podstawie ich przynależności do danego Domu, bo najzwyczajniej w świecie uważała to za głupie, nie wspominając już o dobieraniu sobie na tej podstawie znajomych i choć nie wiedziała, czy ktoś tak rzeczywiście robi, to było dla niej w ogóle nie do pomyślenia. Ile osób przecież pasowało nie tylko do tego jednego, swojego Domu, ale też do któregoś z pozostałych trzech? I to właśnie było super.
Uniosła brwi na jego śmiałe stwierdzenie, jakoby pewne rzeczy sobie wmawiała.
- Mówiłam, nieznośny i niemożliwy. O, i jeszcze dumny jak paw do kompletu. Nie zapomniałam o niczym? - Cmoknęła z dezaprobatą i pokręciła głową; była jednak pewna, że mimo to zdawał sobie sprawę z tego, że Puchonka wcale tak nie myśli, bo przecież w takim wypadku by z nim tutaj nie przyszła i ich znajomość raczej nie przetrwałaby tych kilku miesięcy. Mówiła jedno, myślała drugie, ale przy nim mogła sobie na to pozwolić, dlatego nawet nie starała się hamować, kiedy nagle jej usta cisnął się jakiś komentarz. Ich rozmowy chyba jeszcze ani razu nie były całkowicie utrzymane w poważnym tonie i zupełnie jej to nie przeszkadzało, choć musiała przyznać, że trochę ciekawa była, czy z nią tak to wyglądało i powinna czuć się wyróżniona, czy może wszystkie konwersacje Ślizgona tak przebiegały.
- Powinieneś teraz stać skruszony swoim genialnym pomysłem, a zamiast tego jeszcze bardziej się szczerzysz, co jest nie tak? - spytała i sama parsknęła, bo w jego towarzystwie po prostu nie potrafiła na dłużej zachować powagi, a już na pewno nie kiedy i on był rozbawiony. Roześmiała się na dobre po jego kolejnych słowach i nie odpowiedziała od razu, starając się uspokoić. - Za tobą? Zawsze. W ogóle to już teraz ciężko mi wytrzymać, kiedy nie widzę cię przez dłuższy czas, a co dopiero w takim przypadku. Nawet nie chcę o tym myśleć, tragedia! No i nie wiem, dlaczego pytasz, skoro doskonale znasz odpowiedź - powiedziała, a w jej oczach błysnęły psotne iskierki. Fakt, że nawet nie potrafiła sobie wyobrazić, żeby ich kontakt miał się nagle z jakiegoś powodu urwać i choć "usychanie z tęsknoty" to były całkiem mocne słowa, może zbyt mocne, to na pewno boleśnie by to odczuła, bo jednak zdążyła się do chłopaka przywiązać. - A może ty jesteś jakimś wróżbitą czy kimś takim i się po prostu ukrywasz? Mam wrażenie, że lepiej znasz moje myśli ode mnie samej - rzuciła i spojrzała na niego zmrużonymi oczami, jakby chciała go w ten sposób przejrzeć na wylot. Nie posiadała jednak żadnych nadzwyczajnych umiejętności w tym zakresie i dlatego też po chwili po raz kolejny w czasie tego spotkania pokręciła głową; naprawdę miała ubogi zakres wyrażania emocji, koniecznie musiała to zmienić.
Ten cmentarz był jedyny w swoim rodzaju. Pierwszy raz miała okazję - choć może "możliwość" pasowało tu lepiej? - aby odwiedzić takie miejsce podtopione. Nie robiła sobie co prawda częstych wycieczek do miast umarłych i nie interesowała nie wiadomo jak tematem, ale nie zmieniało to faktu, że jednak wcześniej się z tym po prostu nie spotkała. Na swój sposób miało to swój urok, chociaż nie powiedziałaby tego na głos, bo brzmiało to nieco absurdalnie. Nawet jeśli przyszli tu z jasno postawionym celem, to musiała przyznać, że w otoczeniu tych wszystkich nagrobków łatwo dało się o nim zapomnieć. Pamiętała dziwne zdanie widniejące na kartce bezpiecznie schowanej w kieszeni, ale odczytując inne napisy raczej nie skupiała się na porównywaniu ich do tamtego, którego mieli szukać. Zdecydowanie była dzisiaj rozkojarzona, a dodatkowym tego potwierdzeniem była butelka wody, którą z wdzięcznością przyjęła. Tak, nawet tak podstawowej rzeczy zapomniała zabrać przed wyjściem i ostatecznie przyszła nieprzygotowana. Czy przypadkiem nie zostawiła w domku własnej głowy?
- Taa, ja trochę też. Ile ludzi, tyle opowieści o tym amulecie i w sumie o samej Marie, ale przecież gdzieś w tym musi być prawda. Nie wydaje mi się, żeby ludzie byli w stanie wymyślić aż tak... skomplikowaną? Sama nie wiem jak to nazwać. No, ale chodzi mi o historię - wyjaśniła ciut nieskładnie, ale jeśli chodziło o Laveau i wszystko z nią związane, to śmiesznie łatwo się gubiła w tym, co chciała powiedzieć. Niektóre rzeczy łatwo brzmiały tylko w myślach, a już wypowiedzenie ich na głos stawało się trudne, bo trzeba było tłumaczyć jak najdokładniej i po prostu zwykle coś umykało. Może był to zwykły wabik na turystów, ale nawet jeśli, to i tak jej się to podobało, chociaż aktualnie walczyła ze zirytowaniem i chęcią odpuszczenia, zwłaszcza kiedy rozpoznała na nagrobku słowa.
- Świetnie, jeszcze zaraz się okaże, że chodzimy w kółko i nie znajdziemy drogi powrotnej do łódki - rzuciła z przekąsem i ewidentnie przesadzała, ale była zła na siebie, że nie wykazała się dostateczną spostrzegawczością i dopiero teraz zupełnym przypadkiem połączyła jedno z drugim. Cudownie, naprawdę. - Czoktawów... - powtórzyła za nim jak echo i półświadomie przygryzła wargę, zastanawiając się nad wyrytym na nagrobku napisie. Musiał być ktoś, kto potrafiłby to przetłumaczyć, a poza tym w bibliotece może też udałoby się znaleźć jakiś słownik i rozwiązać tę małą zagadkę. W tej chwili zielonego pojęcia nie miała, co znaczą dane słowa, bo choć z językiem już się spotkała, to jednak nie próbowała się go nauczyć. Już miała pytać, czy w ogóle warto przepisywać inskrypcję, kiedy Ślizgon uznał, że to raczej nic ważnego, a ona była skłonna się z tym zgodzić. Mimo to i tak postanowiła na wszelki wypadek to zanotować i dopiero ruszyli w dalszą drogę.
- Może ona nie leży pochowana pod swoim nazwiskiem? W sensie może wyryli na nagrobku coś innego, żeby ludzie go nie znaleźli i nie zbezcześcili. - Kombinowała jak się dało, ale też nie było to tak nieprawdopodobne, bo jeśli amulet mambo rzeczywiście dawał jej moc czy ją wzmacniał, to na pewno niejeden chciałby go mieć na własność, a miejsce pochówku po jakimś czasie by się wydało. Tak chociaż istniała szansa na zmylenie poszukiwaczy skarbu. - A ten twój... Vladimir, tak? Ale zaleciało rosyjskim- No, w każdym razie, on ci nic nie podpowiada? Podejrzewam, że siedzi już w Luizjanie szmat czasu, więc może wie nieco więcej i chciałby się tym podzielić? - spytała, nie robiąc sobie żadnych większych nadziei, że zdarzy się jakiś cud. Pytała już Chrisa i pomógł jej na tyle, na ile mógł, chociaż nadal wiele, zbyt wiele wątków pozostawało niedokończonych. A skoro ona skorzystała z pomocy ducha... - Nieważne, na pewno już się go pytałeś - dodała zaraz z prawie niedosłyszalną rezygnacją w głosie i lekko uniosła kąciki ust, próbując jakoś podnieść się z tego chwilowego dołka. W zupełności wystarczył jej ten jeden wcześniejszy, nie potrzebowała kolejnego i to jeszcze z powodu tak błahego powodu. Miała nadzieję, że ten dzień mimo wszystko zakończy się dobrze.
- Mam wrażenie, że tu jest zbyt cicho - stwierdziła i zatrzymawszy się w miejscu, przekrzywiła głowę, aby bardziej wsłuchać się w otoczenie. Zdawać by się mogło, że nawet zwierzęta nie chciały naruszać spokoju zmarłych, więc co robiła tu dwójka studentów? Nagle poczuła się nieswojo.

@William S. Fitzgerald
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty30.08.20 15:43;

Obserwowała stworzonko uważanie, zastanawiając się, jak to wszystko się skończy. Czuła, że jej serce bije szybciej niż normalnie, bo adrenalina na dobre rozhulała się w jej żyłach. W końcu jednak, po dłuższej chwili niepewności, Topek poddał się i uznał, że petardy są lepszym rozwiązaniem, niż jakiś tam kompas. Wymiana dokonała się, a Lara uśmiechnęła się szeroko. Bo teraz, nie dość, że znów była czysta, dzięki swojemu ojcu, to posiadali jeszcze kompas, który mógł zaprowadzić ich do celu! Pokazała znalezisko Borisowi świadoma, że pewnie i jemu spodoba się to cacko.
- To chyba kompas marzeń, prawda? - rzuciła i jakby na potwierdzenie jej słów, wskazówka kompasu zaczęła dziko wirować wokół własnej osi, aby w końcu zatrzymać się w jednym miejscu. Wciąż ruszała się, ale znacznie mniej, niż wcześniej. - Myślę, że powinniśmy udać się w tamtą stronę - stwierdziła, ruszając powoli do przodu, jednak nie było to wcale takim prostym zadaniem. Było tutaj coraz więcej drzew, więc trzymanie się stałego kierunku było wręcz niemożliwym. Jakby na domiar złego, kompas chyba wiedział, że odnalezienie grobu nie było jedynym pragnieniem dziewczyny, bo Gryfonka musiała naprawdę bardzo mocno skupić się na tym, aby wskazówka nie pokazywała w stronę pensjonatu, gdzie jak wiedziała, powinien znajdować się ktoś, kogo mogłaby w tym momencie woleć, zamiast znaleziska. W końcu jednak nie mogli już iść dalej. Ciemność kompletnie zaskoczyła dziewczynę, więc zatrzymała się ona w miejscu, niepewna, co robić dalej.
- Masz jakiś pomysł? - zapytała ojca, bo to był ten moment, kiedy jej pomysłów zabrakło, a jakby na domiar złego, Philip milczał jak zaklęty, nie chcąc udzielić żadnych pożytecznych wskazówek. Świetnie...

@Boris Zagumov
Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty01.09.20 19:57;

Gdy zauważył, co Lara otrzymała od topka, uśmiechnął się, zdając sobie sprawę, z tego, że poszukiwania właściwego miejsca pójdą im teraz znacznie szybciej i sprawniej, jeżeli oczywiście myśli dziewczyny skierowane były na właściwy tor, to jest potencjalne znalezisko cmentarne.
-Tak, brawo- zaimponowała mu swoją pomysłowością i zaradnością. Samemu zapewne nie wpadłby na takie rozwiązanie, a na pewno nie od razu. Gdyby był tu sam, w pierwszej kolejności, postawiłby na opcję z użyciem czaru ofensywnego, by unieruchomić stworka.
Cierpliwe podążał za córką, gdy las zaczął się zagęszczać, odcinając od nich i tak już słabe, księżycowe światło, a następnie natrafili na kolejną przeszkodę, w postaci dziwnych pnączy.
Słysząc pytanie córki, przez chwilę wahał się i nie był pewien co powinien zrobić, lecz udało mu się przypomnieć o tym czym były diabelskie sidła, bo na nie się natknęli w tym miejscu, a przynajmniej tak mu się wydawało.
-Tak- mówiąc to wyciągnął różdżkę i wyczarowując Lumos Maxima, liczył iż przeszkoda ustąpi sprzed nich.

Kostki 20 i B

@Lara Burke @Ezra T. Clarke


Ostatnio zmieniony przez Boris Zagumov dnia 06.09.20 18:57, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty05.09.20 22:54;

(Misie, link do kostek)

Pomysł wydaje się być dobry, lecz roślina, która wedle wszelkiego prawdopodobieństwa powinna się poruszyć wraz z wydobyciem się z różdżki światła, nawet nie drga. I z pewnością nie próbuje Was zaatakować, co samo w sobie jest już znaczącym pozytywem. Uparcie jednak zagradza Wam dostęp. Musicie spróbować czegoś innego. Impulsywnie jeden z Waszych duchów upomina Was, żebyście uważali, przy naruszaniu kłączy; najwyraźniej płyn powoli sączący się z jednego pęknięcia budzi w nim niepokój i może w Was również powinien?

@Lara Burke @Boris Zagumov

______________________

Podtopiony cmentarz - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty10.09.20 22:59;

Nie wydawało mu się, żeby się mylił, nie w takiej sprawie. Skoro mocne światło nie podziałało, przyszedł czas na trochę bardziej bezpośrednie metody w usuwaniu niechcianych roślin, które bądź co bądź uniemożliwiały im dotarcie do celu wędrówki. Ruchem ręki nakazał odsunąć się córce i ignorując uwagi towarzyszącego im ducha, posłał strumień ognia, licząc, że uda mu się pozbyć przeszkody. W głębi serca chciał przy okazji uniknąć tego, przed czym go przestrzeżono, bo w końcu znajdowali się dobry kawał drogi od najbliższego uzdrowiciela, a Merlin jeden wie co ta ciecz robi z ludzką tkanką.

@Lara Burke @Ezra T. Clarke
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty11.09.20 23:11;

Kompletnie nie wiedziała, z czym aktualnie mieli do czynienia. Jej pierwsza myśl, była równie podobna do tego, co sądził jej ojciec, a mianowicie, że z pewnością są to diabelskie sidła. Diabelskie sidła można było pokonać za pomocą ognia bądź światła. Nie wtrącała się, kiedy Boris postanowił zastosować tylko światło uznając, że da on radę. Wszystko to coraz bardziej przestawało jej się podobać, ale uparcie ignorowała ten fakt w swojej podświadomości. Zamiast tego usłuchała ojca, kiedy zalecił, aby odsunęła się. Odeszła na znaczną odległość, pozostawiając Borisa na pierwszej linii frontu i zastanawiając się, czy może jednak odwrót nie byłby lepszym rozwiązaniem. Kompas jednak wskazywał uparcie, że powinni udać się w tamtym kierunku, a zaklęcie zostało zastosowane przez mężczyznę. Należało czekać na efekty...

@Ezra T. Clarke
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty28.09.20 23:11;

Grube pnącza podobnie nie reagują żadnym ruchem na gorąc wydobywający się z różdżki, dalej jest to jednak roślina - po wystarczającym zbliżeniu jedna przeskakująca iskierka wystarcza, żeby kłącze zajęło się ogniem. I choć roślinne pędy tkwią niewzruszone w miejscu, błyskawicznie zmieniają się w popiół, nie raniąc Was w żaden sposób i odkrywając dalszą drogę. Wkrótce mającą swój koniec, bo gdy podchodzicie bliżej, zauważacie, że pędy - lub to co z nich zostało - wychodzą ze szczeliny w szerokim kamiennym nagrobku, stojącym nierówno i w większej części przykrytym mułem. Trudno cokolwiek odczytać na tablicy, Wasz kompas jednak uparcie wskazuje, że to właśnie to, czego szukaliście.

Rzućcie kostką na to, jak silnie zadziałało zaklęcie:

Usunięcie kamiennej płyty wydaje się być najmniejszą przeszkodą z jaką mieliście styczność.

Jeżeli wylosowaliście 1-4:

Jeżeli wylosowaliście 5 lub 6:

/po swoich postach zróbcie zt i zgłoście się do odpowiedniego tematu, aby otrzymać wszystkie przedmioty/

______________________

Podtopiony cmentarz - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty02.10.20 20:25;

Nie była pewna, co w zasadzie powinni ujrzeć, czy czego powinni się spodziewać. Cała ta sytuacja dawała jej się coraz mocniej we znaki i była pewna, że nie zakończy się dobrze. Ale o dziwo wszystko szło po ich myśli i zanosiło się na to, że cała przygoda będzie miała swój szczęśliwy koniec. Na szczęście, tym razem zaklęcie podziałało poprawnie a ich oczom ukazał się... no właśnie, co? Zmarszczyła brwi patrząc to na kompas, to na jakiś kamienny nagrobek. Serce zaczęło bić jej szybciej, bo dokładnie domyślała się, co mają przed sobą. Ogień od razu zgasł w kontakcie z kamieniem, ale Lara mimo to nie była w stanie doczytać, co się na nim znajduje. Spróbowała rzucić proste zaklęcie, które pomogłoby w odsunięcia płyty na bok, ale niestety, nie zadziałało poprawnie. Czuła się dziwnie na myśl o profanacji cudzego grobu, lecz skoro zabrnęli tak daleko, nie zamierzała odpuścić w najbardziej kluczowym momencie.
-Może powinniśmy spróbować ręcznie? - zasugerowała opierając dłonie na biodrach i przyglądając się płycie z konsternacją. Nie miała lepszego pomysłu odnośnie tego, co mogliby zrobić, aby sprawdzić zawartość grobu.
Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty03.10.20 20:06;

Zrobiło mu się pogodniej na duchu, gdy zauważył, że jego zaklęcie zadziałało, na tyle, by odsłonić kamienną płytę, która jednak odporna była na płomienie, które z kolei zanikły w momencie, gdy zetknęły się z elementem najprawdopodobniej oddzielającym ich od poszukiwanego miejsca.
Widząc, że zaklęcie rzucone przez córkę, w celu przesunięcia przeszkody nie zadziałało, Boris stwierdził, że musi być ona przesunięta siłą mięśni, dlatego też bez zbędnych ceregieli wziął się do roboty i utorował obojgu drogę do środka.
Jego oczom, po oświetleniu pomieszczenia ukazały się zwęglone resztki rośliny, będącej pierwszą linią obrony przez złodziejami, w tym przypadku nimi oraz kości należące zapewne do Królowej Voodoo. Gdy zbliżył się i przyjrzał dokładniej denatce, zauważył, że na jej głowie znajduje się welon. Po krótkiej chwili, którą to poświęcił na przypomnienie sobie, co to może być, do głowy wpadło mu imię Morgana. Jej welon był specyficznym, czarnomagicznym artefaktem. Niestety Borisowi nie był do niczego potrzebny, ale pomimo tego, wyciągnął różdżkę w kierunku zdobyczy i podniósł ją, by przekazać to Larze.-Weź to proszę- następnie odwrócił głowę z powrotem w kierunku ciała i na jego szczęście, dostrzegł jak jakaś substancja, bardzo powoli ścieka po płatkach. -Masz może coś, w co można to złapać?- wskazał z kolei na dopiero co dostrzeżoną przez siebie ciecz. Przeszukując dalej szczątki, doszukał się starego, pokrytego rdzą klucza. Domyślił się, że otwiera on zapewne coś blisko związanego z Marią, dlatego postanowił, że schowa znalezisko do kieszeni, a nóż ktoś się skusi na zakup tego kawałka metalu. Obok niego leżał jeszcze jeden, mały przedmiot, podobny do naparstka. Nie czekając na to, aż Lara coś zrobi, wziął go w ręce i podstawił pod ścieżkę, którą spływały kropelki, łapiąc przy tym tylko jedną z nich.

/ztx2
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty18.10.20 20:15;

Przystojny — podsunął uprzejmie w odpowiedzi na jej pytanie, mając przy tym zawadiacki uśmiech na ustach ukazujący garnitur śnieżnobiałych zębów. — Zapomniałaś do tego dodać, że jestem jeszcze przystojny. — Puścił jej oczko, prężąc się dumnie, ale widać było po nim, że tylko się zgrywał; wiedział wprawdzie, że się dobrze prezentuje, ale nie był na tyle próżny, żeby akcentować to przy każdej możliwej okazji, ba, rzadko ten swój niewątpliwy atut wykorzystywał, stawiając prędzej na charyzmę czy po prostu własną osobowość. Taka a nie inna reakcja pokazywała też, że chłopak zdecydowanie nie brał do siebie tego co mówiła; naprawdę uwielbiał te przepychanki z nią i fakt, że dziewczyna nie przebierała przy nich w słowach – można wręcz powiedzieć, że w pewnych kwestiach nadawali na tych samych falach, nawet jeśli ich przynależność do tak różnych hogwarckich Domów mogła wskazywać na coś innego. Dzięki temu miał pewność, że w jej towarzystwie na pewno nie będzie mógł narzekać na nudę czy monotonię.
  Kolejne pytanie ze strony Aleksandry skwitował jedynie rozłożeniem rąk na boki z jednoczesnym wzruszeniem ramion; oczywiście niezmiennie się przy tym szczerząc, a jakże. Ot, cały Fitzgerald i tyle. Nadal nie widział żadnego problemu w naruszaniu spokoju zmarłych, szczególnie, że niektórzy z nich wcale nie mieli oporu z robieniem tego samego względem żywych.
  — No wiesz, niby nie miałem co do tego wątpliwości, ale i tak chciałem usłyszeć potwierdzenie z twoich ust, teraz nie masz szans się wykręcić. — Uśmiech na jego ustach jeszcze bardziej się pogłębił, dołożył też do tego nieco wymowny ruch brwi. I choć ewidentnie wszystko przerysowywała, tak podświadomie czuł, że w jej słowach kryje się ziarno prawdy, może nawet nieco więcej… a przynajmniej taką miał nadzieję, bo sam nie był sobie w stanie wyobrazić, żeby ich kontakt miał się nagle zerwać z jakiegokolwiek powodu. Odczułby to dość mocno, co do tego nie miał żadnych wątpliwości, nawet jeśli ich znajomość w gruncie rzeczy nie trwała aż tak długo.
  Zaśmiał się cicho, słysząc następne stwierdzenie jakoby miał być jakimś wróżbitą.
  — Cóż, pozwolę to sobie przemilczeć, nie mogę w końcu zdradzać tak od razu wszystkich swoich sekretów, prawda? — odparł nieco tajemniczo z uniesionym kącikiem ust, mrugając w jej kierunku i spokojnie poddając się jej badawczemu spojrzeniu. Akurat żadnego szczególnego daru nie posiadał, a przynajmniej o niczym nie było mu wiadomo, ale zazwyczaj dobrze czytał z ludzi.
  Nie dało się zaprzeczyć, że podtopione cmentarzysko miało swój niepowtarzalny klimat i nawet on musiał to przyznać, choć nigdy nie zaliczał się do wielkich fanów historii. Jakby nie potrzeba i gonitwa za tajemniczym amuletem, to prawdopodobnie nawet by się tym miejscem nie zainteresował. I mógłby tego żałować, bo w końcu, ile razy w życiu nadarza się podobna sposobność, żeby coś takiego zobaczyć? Dłonią odpędził jakiegoś wyjątkowo natrętnego insekta, by następnie wykonać w stronę Puchonki gest, jakby chciał jej oznajmić, że trafiła w samo sedno. Słyszał już chyba tyle wersji tej historii, że zaczynało mu się powoli wszystko mieszać.
  — Naprawdę nie wiem, ludzie są zdolni do wielu rzeczy, a ta historia rozwijała się w końcu przez lata – właściwie każdy mógł dołożyć do niej swoją cegiełkę i dziś mamy to co mamy, więc jeśli faktycznie jest w tym ukryte jakieś ziarenko prawdy, to pewnie bardzo, bardzo głęboko — odrzekł i westchnął przy tym cicho, a następnie upił jeszcze jeden łyk wody z butelki nim wrzucił ją z powrotem do plecaka. Póki co też był na tyle zaciekawiony tematem, że próbował się dokopać do wspomnianego ziarenka, acz powoli zaczynał się zastanawiać czy cała ta zabawa naprawdę jest warta inwestowania w nią cennego czasu.
  — I właśnie dlatego masz ze sobą mnie, by takiej ewentualności uniknąć, choć w tak doborowym towarzystwie mógłbym i zabłądzić na podtopionym cmentarzu — stwierdził błysnąwszy w jej stronę zębami, by potem w milczeniu obserwować jak wyraźnie się nad czymś zamyśliła. Rzucił jeszcze raz okiem na napisy na nagrobku, które dziewczyna zdecydowała się mimo wszystko skopiować nim wznowili eksplorację cmentarza w poszukiwaniu tego właściwego grobu, nadal bezskutecznie.
  — To brzmi bardzo prawdopodobnie i wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby tak faktycznie było — zgodził się z nią, kiwnąwszy przy lekko głową. — Mógłbym się nawet założyć, że nie została pochowana pod swoim prawdziwym nazwiskiem, bo w innym wypadku pewnie jej miejsce spoczynku nie stanowiłoby aż takiej tajemnicy, a to oznacza, że mogliśmy już kilkukrotnie minąć grób Laveau i nawet o tym nie wiedzieć. — Niby mieli się kierować tym napisem w bliżej nieokreślonym dialekcie, ale odnalezienie kilku wyrytych słów wśród setek innych wcale nie było tak łatwe, jak mogło na to brzmieć; grobów były tu chyba setki, obejrzenie każdego dokładnie zajęłoby im chyba całe wieki. To zaczynało trochę przypominać gonienie wiatru w polu.
  — Powinnaś posłuchać w takim razie jego akcentu, rasowy Rosjanin — stwierdził z rozbawieniem, gdy wspomniała o jego niewidzialnym, przymusowym kompanie od siedmiu boleści, by następnie pokręcić głową. — Mam wrażenie, że prędzej dowiem się od niego jak kogoś skutecznie połaskotać jakąś czarnomagiczną klątwą niż czegoś faktycznie przydatnego w naszych poszukiwaniach. — Prewencyjnie zgromił lewitującego w pobliżu Vladimira, żeby czasem nie potraktował tego jako zachętę. — Dziś i tak okazał się wyjątkowo rozmowny jak na siebie, ale nie udało mi się wyciągnąć z niego niczego więcej, czego oboje już byśmy nie wiedzieli. Panuje wśród nich chyba jakaś zmowa milczenia, bo jestem prawie pewien, że coś wiedzą.
  Dopiero w chwili, gdy Aleksandra zwróciła na to uwagę, uświadomił sobie, że faktycznie panuje tutaj wręcz nienaturalna cisza; wystarczyło, że na moment przystanęli i przestali się odzywać. Nawet bzyczenie insektów wydawało się być jakieś takie… przytłumione, jakby one też nie chciały naruszać spokoju tego zapomnianego przez czas miejsca.
  — Rzeczywiście, strasznie tu cicho, szczególnie jak na fakt, że znajdujemy się gdzieś pośrodku moczarów — odpowiedział zupełnie bezwiednie zniżając swój głos do czegoś na granicy szeptu. Powiódł spojrzeniem wokół, ale nie dostrzegł niczego poza drzewami i kolejnymi nagrobkami; miał jednak nieodparte wrażenie jakby coś wisiało w powietrzu. Nawet nie wiedział, w którym momencie zdążył położyć dłoń na jej ramieniu. — Chcesz iść dalej czy jednak zawracamy? — Nie był wprawdzie z tych, którzy łatwo rezygnowali, ale nawet ona pewnie już zdążyła zauważyć, że takie krążenie mija się trochę z celem, a jak tak dalej pójdzie to jeszcze zastanie ich tutaj wieczór. Oczywiście nie miał też problemu z tym, żeby jeszcze nieco się powłóczyć z nią, czas ich aż tak mocno nie ograniczał mimo wszystko.

@Aleksandra Krawczyk
+
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty24.11.20 19:46;

Błąkali się po tym podtopionym cmentarzu już chyba godzinami, a w każdym razie takie odnosiła wrażenie, choć z drugiej strony czas zdawał się paradoksalnie pędzić. I tak, może i nie skupili się na każdym jednym nagrobku, próbując odszyfrować wyryte na nim napisy, które i tak w większości przypadków były już kompletnie nieczytelne, ale czy to było konieczne? W sensie, wszystkie nagrobki wyglądały identycznie, nie wyróżniały się tak naprawdę niczym. Znalezienie tego jednego, w którym jakoby miałaby być pochowana Laveau zajęłoby im z kilka godzin co najmniej, a i tak nie mieli pewności, że chodziło właśnie o ten cmentarz. Równie dobrze miejsce jej spoczynku mogło znajdować się zupełnie gdzie indziej w Luizjanie, mogła leżeć pod innym nazwiskiem albo może w ogóle jej grób już nie istniał, wszak tego również nie mogli wykluczyć. Oczywiście w takim przypadku nawet by się o tym nie dowiedzieli, bo coś musi wabić turystów, a krążące o mambo legendy niewątpliwie do takich 'przynęt' należały.
Wzmianka o klątwach sprawiła, że tylko uniosła wysoko brwi, nie komentując tego jednak w żaden sposób. Pozostawało jedynie mieć nadzieję, że duch towarzyszący w czasie tych wakacji Ślizgonowi nie postanowi go ściągnąć na aż tak złą ścieżkę. Doprawdy, jeśli ktoś im przydzielał 'opiekunów', to powinien się był wcześniej upewnić, że nie będą oni mieli gorszącego wpływu na uczniów. A swoją drogą to zaczynała powoli mieć wrażenie, że zanim trafią na coś przydatnego w dalszych poszukiwaniach związanych z amuletem, to sami oberwią jakąś klątwą... Ale oby nie. Naprawdę błagała Merlina i wszystkich innych czuwających nad nimi, aby nic takiego nie miało miejsca.
Cisza, o której w pewnym momencie wspomniała nieco ją jednak zaniepokoiła. Może nawet trochę bardziej niż nieco. Czy wcześniej też tak było i po prostu nie zwracała na to większej uwagi, pochłonięta do reszty poszukiwaniami grobu i rozmową z chłopakiem? Wydawało jej się jednak, że słyszała gdzieś w tle trel ptaków i odgłosy innych zamieszkujących okoliczne tereny zwierząt. To teraz nagle świat ucichł, jakby szykował się... no właśnie, do czego? Czy nagle natura postanowiła oddać hołd wszystkim umarłym, którzy zostali pochowani tutaj, w tym miejscu zapomnianym przez ludzi? Szczerze mówiąc - nie chciała wiedzieć. Zaczynała powoli odczuwać ogarniające ją zmęczenie spowodowane nieprzyjemną sytuacją tuż sprzed wyjścia na tę wyprawę, samym chodzeniem po podmokłych terenach w tym jakby nie było gorącu. Nie, żeby się nie cieszyła z tej pięknej pogody, ale wycieczka wymagała odpowiedniego stroju i nie były to krótkie spodenki i bluzeczka na ramiączkach.
Na słowa Ślizgona odparła więc, że wolałaby wracać z powrotem na tereny pensjonatu. Mieli jeszcze kupę czasu do końca wyjazdu, toteż nic nie stałoby na przeszkodzie gdyby zdecydowali się jeszcze tu wrócić. Ale na dzisiaj... na dzisiaj miała już po prostu dosyć wrażeń i nie chciała dodatkowo kusić losu, choć nigdy nie należała do przesądnych osób. Nie pędziła na łeb na szyję ku drodze powrotnej, bo mimo wszystko nigdzie jej się aż tak nie spieszyło, ale widocznie się rozluźniła, gdy znaleźli się już kawałek od nekropolii. Musiała przyznać, że miejsce należało do tych interesujących, jakkolwiek by na to nie patrzeć.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Podtopiony cmentarz - Page 3 QzgSDG8








Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty


PisaniePodtopiony cmentarz - Page 3 Empty Re: Podtopiony cmentarz  Podtopiony cmentarz - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Podtopiony cmentarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Podtopiony cmentarz - Page 3 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
-