Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ganek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Ganek  Ganek - Page 2 EmptyPią Maj 22 2020, 12:29;

First topic message reminder :


Ganek


Legendarne miejsce tuż przed wejściem do domu, w którym musi pojawić się każdy śmiałek, który zapragnie przekroczyć jego próg... lub wyciągnąć za niego któregoś z jego mieszkańców. Niech nie zwiedzie Cię przytulny, zachęcający wystrój werandy – kiedy tylko postawisz na niej stopę, z tyłu głowy pojawi się dziwne uczucie, że jesteś obserwowany...
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptySob Sty 16 2021, 10:25;

Jak zawsze gdy pojawiała się w zasięgu wzroku starała się wnieść trochę życia, energii i ciepła. W tym przypadku od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Bardzo nie podobał się jej ten widok. Płacząca Éléonore w ramionach Alexandra, który zlekceważył wszystkie jej pytania, po prostu milczał jakby go nie było. Nic dziwnego, że w spojrzeniu Elaine pojawiła się podejrzliwość i wrogość. Ta dziewczyna nigdy nie nastawiała się do nikogo w negatywny sposób jednak teraz przemawiały przez nią nerwy. Przytuliła mocno Éléonore, ale zaraz odsunęła się na odległość wyciągniętych ramion i patrzyła uważnie na tą piękną twarz teraz naznaczoną łzami i smutkiem. Nie mogła uwierzyć w ten uśmiech na jej ustach, był okolony zbyt wyraźnym... żalem? Zmarszczyła brwi i przykryła dłonie siostry swoimi palcami. - Nie jest wszystko dobrze, Élé. Przecież widzę, że coś się stało. - tym razem nie potrafiła zdobyć się na cierpliwość i chociażby poczekać aż wejdą do domu, gdzie będą mogli usiąść, napić się i porozmawiać o tym, co zaszło. Milczenie Alexandra wzbudzało podejrzenia. Nie zauważała teraz jego wzroku jakim obdarzał jej siostrę. Coś tu było nie tak i brak informacji był uwłaczający. Poczuła się jakby nawaliła na całej linii jako młodsza siostra. Musiała wyjechać do Czech, aby uleczyć swoje złamane serce, a teraz gdy przybyła to odkrywała, że zachowała się egoistycznie zostawiając rodzeństwo samo sobie. Gdzie jest Elijah? Czemu go tutaj nie było?! Gdzie są wszyscy Swansea, kiedy jedno z nich płacze przed wejściem do domu. - To miała być niespodzianka. Co się dzieje, Élé? A dlaczego pan się nawet słowem nie odzywa? Czy to przez pana Élé płacze...? - wstrzymała oddech, a jej metamorfomagiczna powłoka zadrżała. Próbowała wymusić na nim odpowiedź, bo milczenie było tutaj niewskazane. - Gdzie są wszyscy? Faworku! - zawołała przez drzwi chcąc dowiedzieć się od ich domowego skrzata czy posiada jakieś informacje. Elaine nigdy nie widziała łez na twarzy siostry. Ona była niezniszczalna. Była jej idolką, osobą wspaniałą, cudowną, którą podziwiała całe swoje dzieciństwo i nawet teraz, gdy obie są dorosłe. Co musiało się wydarzyć, aby dopadła ją chwila słabości? Na twarzy Elaine malowało się wiele pytań jak i szalone zmartwienie. Nie zostawi tego w ten sposób. Pierwsze pięć minut pobytu w domu i dzieje się coś smutnego... tak, czuła, że zaniedbała własną rodzinę przez swój egoistyczny wyjazd. Jak można być tak kiepską młodszą siostrą?
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyNie Sty 17 2021, 22:28;

...I właśnie była takim promyczkiem. Iskierką. Sercem i głową Éléonore zawładnęły kolejne silne emocje, tym razem jednak bliższe radości, wzruszenia i... wdzięczności. Cieszyła się ogromnie, że znów widzi ukochaną siostrę. Oczy wciąż miała wilgotne, policzki zaróżowione. Jej głos był nietypowy, lekko drżący, ale... starała się uśmiechać. A może uśmiechała się sama z siebie? Nie wiedziała już i nie umiała tego trzeźwo ocenić. Emocjonalna karuzela mknęła jak szalona, a ona nie potrafiła zrozumieć, co się z nią dzieje i dlaczego jest w takiej rozsypce. Ze skrajności w skrajność.
...Wiedziała, że Elaine nie oszuka. Te błękitne oczy były zbyt bystre, zbyt mądre. Zawsze były ze sobą szczere i nie mogła (nie chciała!) tego zmienić. Jednak wszystko to wymagało rozmowy o wiele dłuższej niż zamienienie kilku słów w progu domu. Nie potrafiłaby dobrać odpowiednich słów, by nie martwić siostry jeszcze bardziej. Ale cała sytuacja zaczynała wymykać się spod kontroli (jakby do tej pory pod nią była...) i potencjalnym winowajcą stawał się Alexander. A przynajmniej tak to Éléonore odczuwała, gdy widziała spojrzenie Eli...
- Ale... to naprawdę tylko moja chwila słabości. - starała się brzmieć pewniej i opanować drżenie ramion - Można powiedzieć, że... że problemy w pracy. - było to jakieś wyjaśnienie. Nawet zbliżone do prawdy. Obiecała sobie, że wszystko jej wyjaśni i wytłumaczy, ale... jak zbierze siły. Musiała tylko jakoś uratować Voralberga.
...Elaine w ostatnim czasie przeżyła sporo. Dokładanie jej problemów byłoby bardzo egoistycznym i przykrym posunięciem. Nie dziwiło jej więc, że tak zareagowała i błędnie zinterpretowała milczenie Alexa. Wszystko jednak działo się tak szybko... Nie była w stanie ogarnąć całej sytuacji, nie w swoim obecnym położeniu. Dlatego jedyne, co była w stanie teraz zrobić to... jedną ręką chwycić dłoń siostrzyczki, a drugą... Alexandra. Trywialne? A jednak to zrobiła.
- Iskierko, Alexander przyszedł, by mnie wesprzeć. Wszystko Ci wyjaśnię, tylko nie teraz, nie tutaj. Jest zimno i... to nienajlepszy moment. Za to Twoje opowieści z wymiany z pewnością poprawiłyby mi humor. Może... wejdźmy do środka? - trzymała ich w tym dziwnym okręgu, który był dla niej teraz niczym bezpieczna ostoja i bariera przez złem całego świata. Ściskała ich dłonie być może za mocno, być może ton jej głosu był zbyt błagalny, jak na tę chwilę. Liczyła jednak na to, że nie pogorszy ich obecnego położenia. I nie miałaby żalu, gdyby Alexander w tym momencie się wycofał.
...Zrobił już i tak o wiele więcej niż oczekiwała.

@Elaine J. Swansea @Alexander D. Voralberg
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptySob Sty 23 2021, 01:11;

Nie wiedział co ma zrobić. W zasadzie zastygł w bezruchu kompletnie nie spodziewając się takiej, a nie innej sytuacji. Oczywiście nie mogli przewidzieć wszystkiego – równie dobrze na progu domu mogli pojawić się rodzice Éléonore, ale akurat, jeśli chodziło o jej siostrę to prawdopodobnie była to najmniej możliwa opcja. Jak widać jeszcze całkiem sporo przed nimi.
  Przyglądał się co rusz to jednej z dziewczyn, to drugiej, będąc gotowym aby w każdej chwili pomóc tej dla niego ważniejszej. Wystarczyłoby, że skinęłaby palcem, a już na powrót byłby dużo bliżej, chroniąc ją przed…sam nie wiedział czym, bo przed Elaine był bardziej przekonany, że nie musiał. W zasadzie patrząc na zachowanie młodszej z sióstr to prawdopodobnie powinien postawić defensywę wokół siebie przed tymi fałszywymi oskarżeniami. Pokiwał jedynie głową na jej słowa, kiedy zapytała czy to jego wina, bo w zasadzie… rozemocjonowanie Éléonore nią nie było. A może po części tak…? W końcu to on drążył ten dość niebezpieczny temat. Sam już nie wiedział. Dlatego właśnie wolał się nie odzywać. Zresztą dość szybko został obroniony.
  - Zostanę jeszcze chwilę. – powiedział, w zasadzie mruknął na propozycję Éléonore, bo choć wiedział, że będąc przy swojej siostrze była w dobrych rękach, tak wolał się upewnić czy aby na pewno wszystko z nią w porządku zanim ją zostawi. Poczekał aż dziewczęta wejdą do środka pierwsze – w końcu to był ich dom, a i nakazywały tego jakiegokolwiek zasady kultury, a później sam wszedł za nimi do jaskini łabędzi. Zapewne jeszcze tego pożałuje.

+
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptySob Lut 13 2021, 16:41;

Nie wiedziała już co ma myśleć i gdzie ulokować swoje wyrzuty. Wszystkie niczym magnes kierowały się do profesora, który nawet nie silił się na wyjaśnienie sytuacji. Jak zawsze oszczędny w mimice, gestach i słowach choć trzeba przyznać, że poczuła się skrępowana kiedy Éléonore wzięła jego dłoń i jednocześnie jej. Wodziła wzrokiem od niej do nauczyciela i marszczyła podejrzliwie brwi lecz ostatecznie jej spojrzenie osiadło na zapłakanej twarzy siostry. Złagodniała i wypuściła ciepłe powietrze z płuc. - W porządku, kochanie. Masz rację. Powinnyśmy odpocząć w domu, porozmawiać na spokojnie, w lepszych warunkach. - na końcu języka miała wypowiedź "bez osób trzecich" lecz w jej naturze nie leżała taka nieuprzejmość. Ba, powinna zaprosić go do środka, a raczej to Éléonore działka. Elaine wolała zostać z siostrą sam na sam i gdyby właśnie nie wyszła z obronną inicjatywą to być może właśnie teraz znielubiłaby nauczyciela raz, a porządnie. Teoretycznie nic nie zrobił. W praktyce mało co się odzywał. To rozgadanej Elaine bardzo przeszkadzało, ale uwierzyła Éléonore na słowo. Głęboko westchnęła ale uznała, że warto jednak nie patrzeć przez pryzmat zrobionego wrażenia. Ścisnęła siostrzaną dłoń. - Jasne, chodźmy. Faworek zrobi nam nasz ulubiony malinowy chruśniak. Niech pan... - uh, ma go tak tytułować we własnym domu, serio... - ... pan idzie z nami. - posłała mu uśmiech, któremu bardzo wiele brakowało. Walizkę zostawiła na zewnątrz, skrzat się tym zajmie. Mogli zatem wejść do środka i porozmawiać, choć nie było to takie swobodne jak powinno bowiem Elaine przeszkadzała obecność nauczyciela lecz taktownie zatrzymała to dla siebie. Najważniejsza była teraz wole Élé i oboje musieli się z tym zgodzić.

| zt x3
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptySob Mar 05 2022, 18:48;

Dom wydaje się jej pusty, odkąd coraz mniej w nim Cassiusa i pozostałych członków rodziny, których dotknęła... dorosłosć. Calestine nie zliczyłaby ile razy snuła się po przestrzennych pomieszczeniach, które kiedyś wydawały się ciepłe i przytulne, a teraz były bardzo chłodne i obce. Zatrzymała się na ganku, poprawiając chustkę pod szyją. Miała wrócić do Hogwartu, czego dowodem była mała, podręczna walizeczka, którą wzięła ze sobą na wizytę w domu na weekend. Pożegnała się już z ojcem i z matką, ale tylko z nimi. Dotąd nie spodziewała się, że także Elijah gości dzisiaj w domu. Zatrzymał ją widok promieni słonecznych ginących w jego platynowo blond włosach. Oparła się o framugę drzwi, przez chwilę korzystając z faktu, że jeszcze jej nie dostrzegł. Obiektywnie patrząc, potrafiła podejrzewać, dlaczego tak wiele dziewcząt w szkole, jej rówieśniczek, zachwycało się jego urodą w szkole, kiedy jeszcze do niej uczęszczał. Bardzo jasno jawiło jej się też, dlaczego zawsze tak bardzo ją onieśmielał. Intuicyjnie zaplotła dłonie na piersi, nie zdradzając się ze swoim położeniem, dopóki jedna z desek nie zaskrzypiała pod jej stopami. Wtedy zmuszona zareagować, uśmiechnęła się łagodnie do kuzyna, bez słowa, zbliżając się do kanapy, na której siedział. W ciszy zajęła miejsce na poduszkach obok niego, wpatrując się w jego profil otwarcie, jak robiła to jako siedmioletnie dziecko, jeszcze nieskażona dojrzewaniem i barierami ludzkimi. Te, które wzrastały między nimi, zawsze zdawały jej się mieć bardzo niewiadome podłoże. Nie wiedziała dlaczego Elijah zawsze wydawał jej się odległy, niedościgniony, dlaczego tak trudno było jej się do niego odezwać. Kiedy przestała bezrefleksyjnie przytulać go do siebie i mówić mu, że go kocha, jak robiła to w dzieciństwie, kiedy jeszcze nie stała gdzieś pomiędzy jego konfliktu z Cassiusem.
Hej — odezwała się w końcu niegłośno, nieśmiało. Kiedy nie było tu jej brata, kiedy odczuwała nagły brak bliskości rodziny, Elijah wydał jej się momentalnie bliższy i bardziej przystępny. W przepływie nagłej słabości, poruszyła się na miejscu i po prostu położyła głowę na jego kolanach. Tak po prostu. Bo miała gorszy dzień. Gorszy miesiąc, a nawet rok, jeśli miała być szczera i brakowało jej brata, który posiedziałby z nią w ciszy, posłużył jej ramieniem i wsparciem.
Możemy tak posiedzieć tylko chwilkę?
Odetchnęła, zapominając już, jak przyjemnie jest się czuć przez chwilę bezpiecznie.
Elio, pamiętasz kiedy staliśmy się dla siebie obcy?

@Elijah J. Swansea
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyNie Mar 20 2022, 21:12;

Musiałem powiedzieć sobie "dość". Nadszedł moment, kiedy przestaję dawać radę i naprawdę bardziej niż czegokolwiek innego potrzebuję teraz odpoczynku. Może ciszy, a może wręcz przeciwnie — gwaru, ale tego wyjątkowego, znajomego, niegdyś nieustannie obecnego w mojej codzienności. Nigdzie nie potrafię odpocząć tak skutecznie jak w domu. To mój azyl, mój prywatny kawałek nieba. Tak naprawdę nigdy się stąd nie wyprowadziłem, nie mam własnego mieszkania... ale od długiego czasu jestem obywatelem świata i niekończące się wyjazdy ostatecznie doprowadziły do tego, że w domu jestem bardziej gościem, niż mieszkańcem. Nie jest łatwo mnie tu złapać... właściwie nie ma miejsca, w którym byłoby to łatwe. Może w Aquamentea, bo staram się tam spędzać każdą możliwą chwilę. To moje dziecko, zasługuje na pełnię mojej atencji. Wyznaczenie sobie dnia wolnego naprawdę nie jest dla mnie łatwe, nie mam pojęcia kiedy stałem się takim pracoholikiem, ale trudno jest mi udawać, że nie należę do tej grupy ludzi, którzy nie potrafią sobie odpuścić. Korzystając w pierwszych cieplejszych dni wiosny zatrzymuję się na werandzie i siadam na ławce. Wystawiwszy twarz ku promieniom słonecznym i przymknąwszy powieki, p—ozwalam, żeby zalała mnie fala ciepłych wspomnień dotyczących członków mojej rodziny. Towarzyszy im nieskończona tęsknota, trochę nostalgii i kropla żalu, że wszystko tak drastycznie się zmieniło. Przed oczami widzę twarz Elaine i zaciskam wargi, ulegając bezsilnej złości na samego siebie, że zbyt łatwo pozwoliłem jej odejść. Miejsce błogich wspomnień zajmuje niespokojna, negatywna otchłań, która zaczyna mnie pochłaniać. Platyna stopniowo traci swój blask, moje włosy szarzeją, kilka kosmyków pokrywa się czerwienią, kilka innych — błękitem. Nagle rozumiem jakie jest źródło mojego pracoholizmu, przypominam sobie, dlaczego postanowiłem w pełni oddać się swojej pracy. Udało mi się uciec od swoich problemów w pogoń za popularnością i trwa to tak długo, że nie umiem się już zatrzymać.
"Hej"
Drgam, wystraszony tym niespodziewanym dźwiękiem. Nagle rozumiem jak bardzo pogrążyłem się w swoich myślach; zauważam, że zaciskam palce na brzegu ławki z siłą, od której bieleją mi kłykcie, że mój oddech jest niespokojny. Otwieram oczy, a mój wygląd w pełni wraca do kontrolowanej normalności.
Caelestine — odpowiadam z niekrytym zaskoczeniem i... ulgą? Zwykle czuję się w jej obecności zmieszany, nie mam pojęcia w jaki sposób się zachować, jak ją traktować. A teraz jestem jej ogromnie wdzięczny, bo, świadomie albo i nie, wyrwała mnie z tej mrocznej toni i przywróciła do rzeczywistości. Uśmiecham się nawet i zaraz uświadamiam sobie, jak rzadko kierowałem ku niej uśmiech. Dlaczego byłem takim skończonym gumochłonem?
Zaskakuje mnie swoim gestem, ale jest to pozytywne zaskoczenie. Zatapiam palce w rudych włosach jeszcze zanim dociera do mnie, co się właśnie wydarzyło. Odgarniam kilka długich, miękkich kosmyków za ucho, tak jak zwykłem to robić w towarzystwie bliźniaczej siostry. Serce przyspiesza, wybijając zupełnie niewinny, czysty, intensywny rytm. Ogarnia mnie ciepło, a wargi, być może w nagłym wzruszeniu, odmawiają posłuszeństwa. Są odrętwiałe, bezużyteczne, nie nadają się do wypowiadania słów, dlatego decyduję się na łagodne skinienie głową i po raz kolejny gładzę rude włosy, uważając, by nie zaplątała się w nie noszona przeze mnie w dużych ilościach biżuteria.
W końcu udaje mi się wydobyć z siebie zachrypnięte słowa.
To wina... — urywam. Przez moment milczę. Nie mam pojęcia co powiedzieć. Mam na karku zbyt wiele lat, by dalej brnąć w pustą nienawiść i jednocześnie zbyt mało, by nabrać odpowiednio dużo pokory. Wiem, że stoję właśnie przed wyborem, czy chcę coś zmienić w sobie i w relacji ze swoją rodziną... czy chcę w końcu zupełnie dorosnąć, czy przez kolejne lata unosić się głupią dumą. I choć zwykle daję ponieść się emocjom, tym razem kręcę głową, krzywię się i mówię: — to moja wina. Caele, ja...
Słowa znów więzną mi w gardle, nigdy nie byłem dobry w ich dobieraniu. Czerwienię się, choć zaraz maskuję ten defekt metamorfomagią.
Przepraszam, zachowywałem się jak gumochłon. Nie, nie jak gumochłon... jak skończony kutas. Niedojrzały gnojek. Widziałem w Tobie wyłącznie Cassiusa, nawet długo po tym, kiedy stąd zniknął. Tak jakbyś miała cokolwiek wspólnego z tym, jakim był człowiekiem. Nigdy nie miałaś we mnie oparcia i nawet wtedy, kiedy go potrzebowałaś, po prostu mnie... nie było. Nie chciałem być, wolałem uciec. Tak się nie robi. Masz pełne prawo mnie nienawidzić i... i naprawdę nie wiem, jakim cudem jesteś w stanie w ogóle do mnie podejść. Odezwać się do mnie. Traktować jak rodzinę. Ja Ciebie tak przecież nie traktowałem.
Kiedy słowa zaczynają płynąć, tracę wszelką kontrolę nad własnym językiem. Potok wyrazów wypływa ze mnie jak z przedziurawionej beczki, zalewam nim Caelestine, zdobywając się na zupełną szczerość. Moje usta opuszczają przekleństwa, które prawie nigdy w nich nie goszczą. Nie przywykłem mówić tak wiele, tak szybko i intensywnie. Dlatego kiedy kończę, czuję się zmęczony. Wyczerpany. Udręczony. Nieustannie gładzę jej włosy, kotwicę normalności.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyPią Mar 25 2022, 16:09;

Caelestine z dołu, ma dobry widok nie tylko na perfekcyjnie wyrzeźbioną szczękę, ale widzi też kilka mroczniejszych nut, jakie czają się gdzieś w jasnych oczach kuzyna. Widziała w nich trochę więcej, bo potrafiła podejrzewać, o czym myślał, zanim go rozproszyła swoją obecnością. Ona też tęskniła do Élé, do Casa, do wspólnie spędzanych świąt, wymiany wrażliwością artystyczną i estetyczną nad talerzami podczas rozmowy. Była jednak boleśnie świadoma, że te czasy przepadłuy bezpowrotnie, i Elio zapewne też o tym wiedział, co potwierdzało ich dzisiejsze spotkanie.
Jego dotyk, kiedy wplata palce w jej włosy, zdaje się trochę niezręczny, ale tylko trochę i tylko dlatego, że dawno nie pozwalali sobie w swojej obecności na pokonanie dzielącego ich dystansu. Ostatecznie jednak jest bardzo… właściwy. Trochę ją rozleniwia, trochę uspokaja, ale nie całkiem, bo zielone tęczówki wpatrzone są w tą pozornie spokojną twarz. Tylko oboje są artystami, a artyści muszą być spostrzegawczy, inaczej nie byliby dobrymi artystami, dlatego gdzieś za tym udawanym spokojem, Calestine widzi jego niepokój i nie może długo pozwalać mu, żeby on uspokajał jej zszargane nerwy, kiedy ona nie daje mu nic w zamian. Dlatego ostatecznie bardzo powoli, jakby miała do czynienia ze zwierzyną, którą łatwo spłoszyć, podnosi się do góry. Choć Elio nie wygląda na płochliwego i kruchego wcale, a raczej jest dokładnym przeciwieństwem kruchości, wydaje się silny i zdecydowany, zawsze i wydaje się, teraz lepiej kontroluje swoje emocje niż jeszcze kilka lat temu, Caelestine chce wesprzeć go w tej samokontroli. Podciaga się i oplata rękoma jego szyję.
Nie jesteś gumochłonem — zaprzecza, ale kutasowi wcale już nie, nie dlatego, że go za niego uważa, a po prostu słowo to nie chce przejść jej przez gardło, tak łatwo jak przychodzi jemu, pomimo, że nigdy nie słyszała, żeby podobnego słownictwa używał.
I nie nienawidzę cię. Kocham Cię. Wszystkich Was kocham, całą rodzinę. Tylko Was mam.
Takie słowa potrafi skierować tylko do osób jej bliskich, tych, z którymi się wychowała, przy innych, nawet nie zna ich znaczenia, ale jeśli chodziło o Swansea, nie miała wątpliwości, że to jest miłość. Co do nich jedynych nigdy nie wątpiła, że oni zawsze trzymają jej stronę. I rozumiała się z nimi lepiej. Ogólnie, po prostu się rozumiała, bo innych nie potrafiła zrozumieć wcale. Co wyjaśniałoby, dlaczego, chociaż w dzieciństwie ściągała do siebie ludzi swoją niewinnością i naiwnością, z czasem, kiedy zaczęła dorastać, łatwo zaczęła odtrącać od siebie ludzi. A z wiekiem, jej znajomych było coraz mniej. Aż w końcu została w szkole sama. Bez znajomych, a teraz nawet już bez rodziny. Czasem wydawało jej się, że gdyby zniknęła z dnia na dzień. Nikt by nie zauważył.
W gruncie rzeczy zniknęła, ponad rok temu, a w szpitalu odwiedził ją tylko Cassian, rodzice i Charlie, ale nawet z nim ostatnio nie miała żadnego kontaktu.
Wszystko w porządku? — spytała jednak nie siebie, a jego, cofając odrobinę drobne ramiona z jego barków, żeby spojrzeć w jego oczy. Nie chciała żeby był sam. O czymkolwiek przed chwilą myślał, jego twarz stężała od tego natłoku myśli. Przez chwilę wyglądał nawet tak, jak ona, zanim targnęła się na swoje życie.
Albo może chciała żeby tak wyglądał, co znaczyłoby, że nie tylko ona jest słaba na wrażliwe, romantyczne zrywy i ogólny, wszechobecnie otaczający ludzi ból, z którym na szczęście, coraz lepiej nauczyła się sobie radzić.
Zdecydowałam, że rzucę szkołę. Nic mnie w niej nie trzyma. Nie mam w niej przyjaciół, a teraz nawet rodziny, a nauka mnie rozprasza. Odciąga od sztuki. Powiedz, że dobrze robię…
Potrzebowała potwierdzenia, bo koniec końców, chociaż starała się udawać, że jest bytem niezależnym i odpornym na samotność, ostatecznie była istotą społeczną, nieważne jak mocno się tego wypierała i jak niezgrabnie jej to szło.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyPią Sie 02 2024, 20:30;

Nie opadła jeszcze lekka wrzawa po powrocie jednej z cór rodu Swansea. Obrazy przodków przeżywały, że oto po pięciu latach łaskawie powróciła i przywiozła ze sobą odpowiednią ilość walizek, co sugerowało, że nie wyjedzie w przeciągu kilku miesięcy. Większość dnia spędziła z rodzicami, którzy wypytywali ją o każdy szczegół życia we Francji. Odpowiadała na niemalże każde zapytanie jednak po paru godzinach dopadło ją znużenie, które zdradziła niestabilna barwa jej włosów. Wymówiła się pracą - a mianowicie wypełnieniem tony formularzy, które Emily jej przesłała zaledwie wczorajszego poranka. Przejęcie lokalu jubilerskiego wymagało naprawdę masy formalności. Zabrała więc ze sobą dosyć opasłą teczkę i rozsiadła się na ganku, tak jak robiła to przez wiele, wiele lat. Co rusz chwytało ją wspomnienie gdy przechodziła przez jeden z ulubionych kątów domostwa. Nie mogła ukryć swojego stęsknienia za domową atmosferą. Śnieżnobiały kot Noel szwendał się po domu i na nowo eksplorował swoje kocie kąty. Wychował się tutaj a więc zrozumiałym jest, że przez najbliższe dwa dni będzie nagabywać pupile pozostałej ilości domowników. Smutek wypełniał jej serce na wieści ile osób wyjechało... a ona wszak poszła w ich ślady i zostawiła Elijaha z obowiązkiem wypełnienia pustki w sercach rodziców. Poczucie winy nie planowało jej opuścić przez dłuższy czas. Musiała nadrobić stracone lata i wynagrodzić najbliższym swoją nieobecność. Dzięki otwarciu własnego biznesu dbała o to, aby zostać w Wielkiej Brytanii na dłużej. Bała się, że przyjdzie dzień, kiedy znów wybuchnie paniką i ucieknie za granicę, szukając ukojenia wszędzie, a nie w domu.
Wypełniała siódmy z kolei pergamin, a niektóre informacje wyczytywała z magicznego kalendarzyka, który pełnił również funkcję notesu. Z racji, że wokół panowała cisza to zwróciła uwagę na zbliżające się ku domostwu kroki. Podniosła wzrok i zmrużyła oczy widząc obcy profil... osoby, która najwyraźniej czuła się tutaj jak u siebie.
- Hej! Możesz tu na chwilę podejść? - zawołała, a nie była w żaden sposób ukryta czy zasłonięta przed wykryciem. Gdy mężczyzna odwrócił wzrok w jej stronę zmarszczyła lekko brwi. Ten wzrost, ten rodzaj aparycji, ten akcent... Odłożyła na bok wszelakie woluminy i wstała, wygładzając zawczasu swoją koszulkę. Na jej ustach zakwitł powitalny uśmiech.
- Ty musisz być tym nieznanym mi kuzynem o którym Elijah wspominał w listach. Miło mi w końcu cię spotkać i poznać, Lockie. - wyciągnęła doń dłoń aby wybadać na ile chłopak preferuje kontakt fizyczny. Standardowo mogłaby go przytulić i ucieszyć się, że w końcu może go poznać.
- Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego zamieszkałeś z nami tak późno wszak nosimy to samo nazwisko. - z jej mimiki i postawy biło ciepło, a błękit oczu wydawał się mieć w sobie łagodność i kruchość.
- Twój akcent jest niesamowity. - miała nadzieję, że nigdzie się nie spieszył bo jak była zajęta przygotowaniami do pracy, tak nagle zapragnęła poznać kuzyna, którego pierwszy raz widzi na oczy. Ród Swansea był bardzo rozbudowany, o wielu wujkach słyszała z opowieści bądź widziała na fotografiach, a ich dzieci... niekiedy były niespodzianką dla tych, którzy pragnęli mieć ich wszystkich w jednym miejscu.

@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyPon Sie 05 2024, 19:54;

@Elaine J. Swansea

Za każdym razem jak tu przychodził - był jakiś spięty. Nie mieszkał w rezydencji na co dzień, tylko uparcie w szkole. Nawet jak poszedł na studia, nawet jak był w szpitalu, nigdy nie upomniał się o pokój dla siebie ani o żaden specjalny kąt, choć słyszał, że wielu członków rodziny właśnie tu ma swoje pracownie i bez kłamstwa był zawsze szalenie ciekaw tego, co robili. Nie przychodził tu często. Wciąż, nawet po tylu latach, nawet kiedy już znał zakamarki i korytarze, kiedy meble były już znajome, a nie obce a on umiał powiedzieć, co jest za którym oknem w dowolnym z pokoi, wydawało mu się, że to nie jest jego miejsce. Że nie wolno mu myśleć, że to jego dom. Trudno powiedzieć, dlaczego się wstydził. To nie było jego winą, że przed nim ukryto fakt bycia członkiem ogromnego rodu. Miał w sobie wiele goryczy względem swoich rodziców, że zataili przed nim te informacje. Było mu wiele lat bardzo ciężko być samemu, zajmować się chorą matką, dźwigać wszystko na plecach. Gdyby wiedział wcześniej... czy to by coś zmieniło? Czy byłby inny, dorastając w ciepłym świetle domowego ogniska?
Przyszedł na chwilę, któryś wujek kiedyś powiedział, że jak mu zabraknie materiałów, czy narzędzi do pracy to zawsze może skorzystać z tych dostępnych w domu, a niestety ani w Manuskrypcie, ani u Scrivenshafta nie mieli tuszu, którego szukał, a choć tusz mógł kupić inny, to nie mógł dokończyć pracy bez stalówek redisówek w rozmiarze, który potrzebował. Jasne, mógł sobie transmutować mniejszą w większą, ale nie kreśliły one wtedy tak gładko, jak te oryginalne. Przynajmniej w jego odczuciu.
Gmerał po pracowni, czując się dziwnie, bo wszystkie obrazy w domu wciąż wymieniały się uwagami odnośnie czegoś, czego nie do końca ogarniał, ale bał się skupić i posłuchać uważniej, żeby go nie uznali za stalkera nagabywacza, który wściubia nos nie tam, gdzie trzeba.
Zapakowawszy kilka drobiazgów do torby, przywitał się z ciotką, mijając ją na korytarzu i skierował się do wyjścia, tłumacząc aż do samych drzwi, że musi dokończyć zadanie w pracy. Zawsze miał wymówię, a to szkoła, zajęcia dodatkowe, trening, a to praca. Bardzo ciężko mu było przekonać samego siebie, by tu zostawać, głównie przez lęk, by się przyzwyczaić. A co jak się przyzwyczai i jednak go wyrzucą?
Aż się potknął, jak usłyszał, że ktoś go woła i obejrzał się na nią ze zdziwieniem.
- Hm? - zmarszczył brwi w lustrzanym odbiciu jej zmarszczenia brwi. Wyglądała znajomo, choć pewien był, że jej nie znał. Kiedy się uśmiechnęła, to jakby słońce zaświeciło mocniej. Wyglądała trochę, jakby Elio został kobietą, ale... może to Elio robił na nim dowcip? Zmrużył oczy, wyciągając podejrzliwie rękę w jej stronę i ściskając ją nieco. Miała drobne dłonie, bardzo delikatne w dotyku. Dłonie artystki, nie fizycznego robola, w odróżnieniu od jego łap jak bochny, które od machania pałą były przyjemne w dotyku jak pięty słonia.
- Mi również miło, eee..? - spojrzał na nią pytająco, bo może Elio opowiadał jej o nim, ale on nie miał pojęcia, z kim rozmawia. Jej uśmiech jednak był jakiś zaraźliwy, a ciepło i swoboda, jaką emanowała, zdawały się wpływać na niego kojąco, rozluźniając spięte zaskoczeniem barki. Uśmiechnął się:
- Z piętnaście lat nie wiedziałem, że istniejecie. - przyznał, w ramach usprawiedliwienia - Gdybym wiedział, że mogę mieszkać w rezydencji i mieć domowe skrzaty robiące mi śniadanie do łóżka, to bankowo bym nie gnił w Rotterdamie sam w klitce z mamą. - uniósł brwi. Powiedział to żartobliwym tonem, chcąc ukryć dziwne uczucie, które przewracało się w nim zawsze na myśl o tym, że tyle lat myślał, że naprawdę jest sam. Poczucie głębokiej niesprawiedliwości, samotności, której dziecko nie powinno doświadczać.
Zaśmiał się lekko i pokiwał brwiami:
- Akcent? Jaki akcent? - powiedział z najsilniejszym holenderskim akcentem, na jaki było go stać - Ciągle próbuje podłapać te wasze posh u i ły, ale oporny ze mnie uczeń.] - postukał się pięścią w skroń - Nie widziałem Cię tu wcześniej. To o tobie plotkuje połowa obrazów na pierwszym piętrze?
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyWto Sie 06 2024, 20:11;

Gdy podszedł to zdała sobie sprawę jaki on jest wysoki! Zachłysnęła się tym odkryciem bo zwyczajnie nie zwróciła na to wcześniej uwagi, gdy próbowała go do siebie przywołać. Znalazł się więc naprzeciwko niej i swoją posturą wydawał się zajmować niemal całą szerokość ganku. Nie przytłaczał jednak choć nie mogła się oprzeć wrażeniu, że jest go tutaj pełno.
- Elaine. Jestem Elaine, bliźniacza siostra Elijaha i córka Edwarda i Elisabeth. Edward i twój tata byli bardzo dalekimi kuzynami z tego, co widziałam w naszym drzewie genealogicznym. Bardzo się cieszę, że i twoje imię już się tam znalazło. - a więc mimo noszenia tego samego nazwiska byli spokrewnieni w piątej wodzie po kisielu. Nie przeszkadzało to jednak aby uśmiechała się do niego z ciepłem, z naturalnym acz wyważonym zaciekawieniem i niedowierzaniem, że tak długi czas był im nieznany. Dotyk jego dłoni był dla niej również zaskakujący - ciepły, stanowczy, nieco silny i trochę szorstki. Nie miała pojęcia dlaczego zwróciła uwagę na te bodźce ale z jakiejś przyczyny wkradły się na pierwszy plan i domagały się głębokiej analizy.
- Zapewniam cię, że mieszkańcy tego wielkiego domu również żałują, że wuj Landen nie powiedział o swojej rodzinie. Ja sama nigdy go nie poznałam bo tak wcześnie opuścił rodzinny dom. - i szczerze tego żałowała! Wiele imion z ich drzewa genealogicznego były jedynie atramentem wsiąkniętym w gobelin. Drzwi zawsze były otwarte dla tych o nazwisku Swansea, jakby rezydencja czekała aż dzieci powrócą w rodzinne strony. Nie każdy jednak wracał...
Roześmiała się krótko, gdy wzmocnił swój akcent.
- Mam nadzieję, że dane mi będzie przyzwyczaić się do twojego tembru głosu. Tak bardzo się nim wyróżniasz, że usłyszę cię teraz z drugiego końca rezydencji. - zapewniła, że tak właśnie będzie wszak miał bardzo charakterystyczny sposób przemawiania a z tego co się orientowała to w domu nie było żadnego innego Holendra.
- Tak, te plotki to o mnie. Wróciłam po paru latach w rodzime strony, a z racji, że była to niespodzianka to teraz będą to przeżywać i zakładać się czy zostanę teraz na zawsze czy za jakiś czas znów ucieknę. - wywróciła oczami na swoje słowa i poprawiła opadający na twarz kosmyk platynowego blondu.
- Masz może trochę czasu? Przysiadłbyś się na ganku? Nie ukrywam, tak bardzo chciałabym cię poznać. - wskazała dłonią zawieszoną na linkach białą ławkę wypchaną po same brzegi pachnącymi poduszkami. Jeśli zaś chodzi o poczęstunek to wiedziała, że za rogiem czaił się skrzacik i czekał na znak czy ma coś przynieść czy się ulotnić.

@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyWto Sie 06 2024, 22:48;

@Elaine J. Swansea

Uśmiechnął się szerzej, mając na twarzy malujące się jakieś olśnienie, kiedy wypowiedziała swoje  imię, bo to wyjaśniało jego początkowe przeczucia, że coś tu było zbyt blisko skojarzone z Elijahem.
- Elaine. - powtórzył i kiwnął głową - I tak lubisz, żeby się do Ciebie zwracać? - ostatnio nieroztropnie zdrobnił imię koleżanki, myśląc w swojej tępej głowie, że to zdrobnienie bardziej jej pasuje niż domena nadana przy urodzeniu, za co został fizycznie zaatakowany. Wprawdzie kuzynka wyglądała na drobną, dobrą i ciepłą istotę, ale już się nauczył, że to te niepozorne gryzą najmocniej.
- Mój ojciec popełnił dużo błędów w swoim życiu. - powiedział i choć próbował, to w jego głos wkradła się nuta goryczy, którą spróbował zamaskować szybko lekkim uśmiechem - Ale że już go nie ma, to więcej nie nabroi. - powiedział lekkim tonem. Żartowanie o śmierci, umieraniu i wszystkich związanych z tą materią przymiotach przychodziło mu łatwo, jak rozmawianie o pogodzie. Jednocześnie nie wydawał się ani szczególnie przejęty tym faktem, ani nie brzmiał na smutnego. Zdążył się już z tą koleją rzeczy pogodzić. Zaśmiał się, jak pies szczeka, na ten piękny komplement, bo zdołała wprowadzić go w lekkie zmieszanie, co trzeba przyznać, nie zdarzyło się już dawno nikomu, bo Lockie był takim młotem.
- Mogę Ci wysyłać patronusy z wierszykami. - oby się na to nie zgodziła, bo skąd on weźmie wierszyki. Chyba, że te z szuflady, ale to by była żenada.- A zostaniesz na zawsze? Czy taka Twoja natura uciekać cały czas? - zmrużył jedno oko i kiwnął głową, kierując kroki do sznurkowej huśtawki. Przyjrzał się jej z dość powściągliwą, niepewną miną, bo choć zdawał sobie sprawę z możliwości wzmocnienia takich rzeczy zaklęciem i zasadniczo pewnie producent przewidział grubasów bujających się na ich produktach, to jednak zawsze miał wątpliwości. Spojrzał na zegarek na nadgarstku, by oszacować, jak czasowo może sobie pozwolić na takie towarzyskie tete-a-tete.
Kiedy przeniósł spojrzenie znów na Elaine, przeszło mu przez myśl pytanie, czy wszyscy w ich rodzinie byli tacy ładni i dlaczego tak daleko spadło jego jabłko od jabłoni. Uśmiechnął się, dostrzegając przyczajonego skrzata, których widok poza szkolną kuchnią nieprzerwanie go zaskakiwał.
- Złapałaś mnie przypadkiem, rzadko tu bywam. - przyznał szczerze, bo i fakt ich spotkania był szczęśliwym zrządzeniem losu.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyCzw Sie 08 2024, 18:19;

- Tak, dokładnie tak. Lubię swoje imię. Wnioskuję więc, że imię Lachlan nie przypadło ci do gustu? - bystrze połączyła fakty wraz z imieniem wypisanym w rodzimym gobelinie. Ciekawe czy wiedział, że został już tam umieszczony i to pełnym imieniem? Nie stalkowała go choć zapytała kilku domowników jaki jest. Miło byłoby dowiedzieć się nieco więcej ale już z samego źródła. Podświadomie zdawała sobie sprawę, że próbuje zadośćuczynić rodzinie swoje cierpienie, przez które się tymczasowo od nich odcięła.
- Jeden błąd jest już naprawiony bo jesteś tutaj z nami. Mimo, że cię nie znam to bardzo się cieszę z nowej twarzy. - odparła przyjaznym tonem. Całą swoją delikatną posturą wyrażała ciepło domowego ogniska. Niejedni widzieliby w niej idealną panią domu i idealną żonę, matkę. Słyszała takowe sugestie wielokrotnie lecz nie zgadzała się z nimi ani trochę. Nie miała niczego wspólnego z tym "idealnym wyobrażeniem". Musiała im jednak oddać, że mieli rację w jednej kwestii - była niezwykle empatyczna i wyrażała to swoim wyrazem twarzy.
Na jej policzkach zakwitł rumieniec zawstydzenia gdy zadał takie bezpośrednie pytanie, brutalnie podsumowujące jej wieloletnią nieobecność. Platynowy kolor jej włosów metamorfomagicznie zafalował odcieniem różu lecz po paru sekundach powrócił do swojej pierwotnej barwy, a sama Elaine ponownie skrzyżowała wzrok z nowo poznanym kuzynem.
- Mam nadzieję, że zapuszczę tu korzenie na tyle, abym już nigdy nie musiała pomyśleć o ucieczce. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, starannie dobierając słowa, wymawiając je wyraźnie i z właściwą modulacją głosu. Nawet jeśli Lockie miał nie zrozumieć co miała na myśli, tak zdradziła się swoją reakcją jak trafnie dobrał pytanie. Cieszyła się, że nieświadomie zmusił ją do udzielenia tej odpowiedzi na głos.
Usiadła obok niego, krzyżując nogi w łydkach. Skinęła skrzatowi głową na znak, że może przynieść im przekąskę i coś do picia.
- Mogę wiedzieć dlaczego tak rzadko tu bywasz? - zapytała życzliwie i przechyliła lekko głowę spoglądając na jego profil. Hipokrytka! Nie miała prawa zadawać tego pytania skoro jej nieobecność wynosiła wstydliwe pięć lat. Przyjęła od skrzata szklankę z ulubioną lemoniadą i podziękowała mu ciepłym słowem.


@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyPią Sie 09 2024, 02:13;

@Elaine J. Swansea

Parsknął jeszcze raz, bo jednak rzadko kto mówił do niego pełnym imieniem:
- Wydaje mi się, że loklyn nie jest aż tak daleko od loki. Zawsze uważałem, że brzmi trochę patetycznie. Na pewno lepiej niż moje drugie. - uśmiechnął się krzywo, ciekaw, czy i te tajemniczą wiedzę o nim posiadała już od wujków i ciotek. Jego matka nadawała mu imiona z nadzieją, że magia imienia będzie proroctwem, które ukryje go przed bramą potępienia, a nazywając go "pochodzący z jezior" obroni go przed utonięciem, bo przecież jej główną wizją było to, że Lockie umrze w głębokiej, czarnej wodzie.
Nie wiedział, co jej odpowiedzieć, więc jedynie się uśmiechał. Nikt mu nigdy w życiu nie powiedział, że cieszy się z jego obecności. Było to tak abstrakcyjne, że mógł jedynie patrzeć się, zdumiony tym ciepłem. Nie to, że bliskość była mu obca, bo miał serdecznych przyjaciół i znał ciepłe ciało kobiety, jednak zawsze był tylko średnikiem, przecinkiem w życiu innych ludzi, pomiędzy jednym wydarzeniem a drugim. Usłyszeć, że to dobrze, że tu był, było, jakby mówiła do niego po chińsku. Niby słyszał dźwięki, ale interpretacja nie docierała do jego mózgu.
Widząc rumieniec wspinający się po jej twarzy, przechylił głowę. Nigdy nie był szczególnie dobry w owijanie słów w miękką bawełnę, by nikogo nie zaskoczyć, a jednocześnie lubił czerwieniące się dziewczęta. Kąciki ust mu drgnęły, widząc jak, jej rumieniec obejmuje też i jasne włosy.
- Ja też uciekam, Elaine. - odpowiedział na jej słowa, jakby chciał wyjaśnić skąd takie bezpośrednie pytanie. Po prostu dostrzegał w tym zachowaniu własne odruchy - Chowam się, żeby strawić emocje i wychodzę, kiedy jestem gotów dalej być tym, kim widzą mnie ludzie. - przyznał. Był zadziwiony, z jaką lekkością się przed nią otwierał, bo nie były to rzeczy, o których rozmawiał w swoim życiu chyba z kimkolwiek, poza opieką społeczną, kiedy oddawał matkę do Świętego Munga. Zmarszczył lekko brwi w jakimś cieniu zmartwienia, że zwala to na nią - Może... po-nieuciekamy razem? - puścił jej zaczepne oko.
Następne pytanie wywołało poważne zamyślenie na lokowej twarzy, a że ten czerep rzadko się zamyślał, to wyglądało niemal, jakby go coś bolało. Przyjął lemoniadę, a i owszem, ale tylko trzymał ją w ręku, patrząc na deski ganku, z namysłem dobierając słowa.
- Dla Ciebie to jest miejsce, do którego wracasz - zaczął - dla mnie to jest miejsce, do którego uciekłem. - nie był pewien, czy mogła zrozumieć, co miał na myśli. Jego dom był mały, miał dwa pokoje i tapetę w słoneczniki, wyblakłą na ścianie przeciwległej do okna. Jego dom miał meble, malowane olejną farbą we wszystkie kwiaty łąki, zlew ozdobiony ganiającymi się wydrami, żyrandol, kiwający kielichami konwalii. Miał zapach lepkiego tytoniu papierosów jego matki, terpentyny, przesadnie cytrusowych perfum ojca, które nigdy nie były zbyt męskie. W jego domu nie można było się obrócić, by się nie potknąć o mebel albo stos rysunków, szkiców czy płócien wspartych o ścianę, było tak ciasno. Rezydencja Swansea była ogromna, w porównaniu z tym, do czego przywykł. Tak jak Hogwart, którego nie mógł nazwać domem, tak i tutaj, w Dolinie, nie czuł się u siebie. Uciekł tu od biedy i samotności, ale jednak. Uciekł.
- Nie wiem, nigdy się nie przyzwyczaiłem. - powiedział jedynie, wzruszając ramionami, niezdolny do ubrania swoich myśli i uczuć w słowa.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptySob Sie 10 2024, 07:45;

Zmarszczyła lekko brwi próbując przypomnieć sobie drugie imię Lachlana. Miała je na końcu języka jednak nie była w stanie go uchwycić. Nie przyglądała się drzewu genealogicznemu tak długo jak powinna, jedynie przemknęła wzrokiem i zapamiętała co najważniejsze dane.
- Coś na "I"... mam to na końcu języka. - przyznała się, że potrzebuje z tym pomocy i miała nadzieję, że drugie imię Lockiego nie będzie owiane tajemnicą.
Nie spodziewała się usłyszeć z jego ust nie tylko wyznania ale i zrozumienia. Nie znała go a jednak był w stanie po paru minutach rozmowy pokazać, że widzi ludzi. Nie chciało się jej uwierzyć, że jego zdanie dotyczące ucieczki było przypadkowe. Na jej twarzy rozlało się coś na kształt rozczulenia, zachwytu ale też i uznania.
- Jeśli będziesz kiedykolwiek nie-uciekał to zabierz mnie ze sobą. Razem zawsze raźniej. - urosła w niej potrzeba objęcia go, przytulenia, ściśnięcia dłoni, barku... jakiejkolwiek interakcji fizycznej aby podkreślić zaangażowanie emocjonalne w tę rozmowę. Nie było to ani ciężkie ani przytłaczające a bardzo cenne. Pohamowała jednak swoją potrzebę i zacisnęła palce na trzymanej przezroczystej szklance. Nie chciała go spłoszyć póki nie odkryje czy zażyłość nie wprowadza go w dyskomfort.
- Jakim widzą cię ludzie, Lockie? - zapytała i usiadła na ławce ze skrzyżowanymi w łydkach nogami. Siedziała teraz przodem do profilu swojego dalekiego kuzyna, popijała lemoniadę podarowaną przez Faworka i słuchała tego, co chłopak mówił. Nieświadomie pochylała się lekko w jego stronę. Cieszyła się, że zgodził się poświęcić chociaż chwilę aby poznała go na tyle, by nie był w jej głowie jedynie pustym imieniem bez analitycznej definicji. Teraz jego imię nabierało w jej umyśle ciepła, własnego oryginalnego kształtu, wydźwięku.
- Dom jest przytłaczający swoją wielkością a rodzina liczebnością? - zapytała rozglądając się nie po ganku, a po tym budownictwie w dalszej części. Z tej perspektywy widzieli niewiele jednak wystarczyło zamknąć oczy aby wyobraźnia dorysowała całą resztę ogromnej rezydencji.
- Dobrym sposobem jest na to własny mały pokój. Własne granice, własny styl, własne królestwo. - nie mówiła jednak tego z właściwym ku temu ciepłem bowiem własny pokój wciąż przypominał jej o wielokrotnych spotkaniach z Rileyem, który to pewnego razu rzucał kamykami w okno aby się z nią spotkać. Gołą dłonią roztarła z ramienia gęsią skórkę, która ją zaatakowała pomimo panującego ciepła.
- Małymi krokami. - mówiła i do niego i do siebie patrząc w jeden punkt na drzwiach, jakby chcą przeszyć wzrokiem ściany, schody i dotrzeć do swojego azylu, który azylem chyba do końca już nie był.
- Mam nadzieję, Lockie, że gdy twoja mama poczuje się lepiej to przyjdziecie tu na dłużej. - podniosła na niego wzrok czystych błękitnych oczu, które w chwili obecnej były otwartą księgą.
- Wierzę, że któregoś dnia znajdziecie tu coś, co zdołacie pokochać. Mnie osobiście wpędza w rozbawienie widok naszych schodów. Nie zliczę ile razy Elio, Constantin i Cassius zjeżdżali stamtąd na miotłach, a i ile razy przy tym rozbijali głowę to głowa mała. - wzięła sobie za cel aby ocieplić wizerunek domu w oczach Lockiego. Kto wie, może uważał tę rodzinę za zbyt idealną? Czasami sprawiali wrażenie zdystansowanych indywidualistów, którzy nie mieli ochoty otwierać się przed ludźmi. Skoro wróciła, postara się wnieść nieco więcej ciepła.
- Sekretem naszego pokolenia, o którym nie wiedzą starsi jest malunek po wewnętrznej stronie dywanu znajdującego się w salonie. Podpisała się tam cała zgraja młodych ze swoimi przysięgami. Liczę, że też złożysz tam swój autograf o ile nie potraktujesz tego zbyt infantylnie. - słowami metaforycznie wyciągała ku niemu obie ręce, zapraszała, pokazywała, że mogą razem spróbować zostać na dłużej.


@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyPon Sie 12 2024, 01:05;

@Elaine J. Swansea

Kiedy zmarszczyła brwi, w próbie przypomnienia sobie jego drugiego imienia, parsknął, dotykając ją palcem w to zmarszczone czoło:
- Bo Ci tak zostanie. Innocent. Straszny cringe. - aż się wzdrygnął - Moja matka dała mi takie imiona, które miały mnie uratować. - przyznał, w ramach wyjaśnień, patrząc gdzieś dziwnie w przestrzeń. Nie umiał wyjaśnić, skąd miała takie pomysły, nikt nie był w stanie zrozumieć jej bełkotu, z wiekiem robiło się jedynie coraz gorzej, a jej choroba mózgu postępowała, więc jedyne co mógł, to chować pamiątki po niej, takie jak kalectwo nadanych imion, i postarać się nigdy nie zapomnieć. Powtarzać sobie, że miała dobre intencje. Z tym i ze wszystkim innym.
Jego dłoń bezwiednie, mechanicznie powędrowała do mostka, na którym ostatnio jak czyrak wybuchła mu klątwa.
- Masz to jak w banku Gringotta. - zapewnił, uśmiechając się i przechylił głowę. Od czego mogła uciekać taka delikatna, urocza istota? Trudno było mu wymyślić, co mogłoby być powodem jej nieobecności w rodzinnym domu, bo wydawała się być jego integralną częścią, jakby sam dom nie mógł istnieć bez niej, a ona bez swojej rodziny. Czy było to coś ekscytującego? Pojechała na przygodę? Czy może raczej dotknęła ją tragedia, od której potrzebowała się schować. Starał się nie mierzyć ludzi swoim własnym nieszczęściem, każdy miał święte prawo uciekać przed czymkolwiek chciał.
Popił lemoniadę w końcu, zastanawiając się nad zadanym mu pytaniem. Chciałby być lepszy w mówieniu o sobie. Według obiegowej opinii był średnio rozgarniętym debilem, lubiącym przemoc na boisku quidditcha i tak kurczowo trzymał się tego obrazka, że czasem zapominał o wszystkich słowach, które spisywał do dzienników i ukrywał na dnie kufra. Lubił słowa. Te tłuste, krępe jak odłączyć, głupota, ojczyzna czy rzęsiście, ale i te ostre, sprytne jak śmiały, marznąć, źdźbło czy miłość. Lubił ich używać w swojej głowie, zapisywać je na kartkach papieru, ale nie umiał ich używać na głos.
Uśmiechnął się więc jedynie:
- Innym, niż widzisz mnie teraz. - wyjaśnił, choć to zdanie nie wyjaśniało nic zupełnie.
Zaśmiał się wesoło i pokiwał głową, bo i owszem, rozmiar domu i ilość ludzi, a szczególnie fakt, że każdy otwarcie zaczynał z nim rozmowę, nawet obrazy jakichś pra-wujków, o których nawet nie słyszał, były czymś, do czego nie był pewien, czy kiedykolwiek się przyzwyczai.
- Moja mama już nie poczuje się lepiej. - powiedział dziwnym tonem, po czym przyssał się do szklanki, jakby smakiem lemoniady chciał spłukać do gardła gorzki posmak tych słów - Ale ja Cię zawsze chętnie odwiedzę. - puścił jej oko - Zaprosiłbym Cię, żebyś odwiedziła mnie, ale lokum, na które mam oko, chyba jest nawiedzone. - przyznał, unosząc brwi. Uśmiechnął się szerzej, słuchając historii ludzi o imionach, których nawet nie znał, jak i propozycji autografowania na dywanie i pokiwał głową- Na pewno, jeśli chcesz, podpisze się tam i ja. - złożył obietnice.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyPon Sie 12 2024, 20:45;

- Nie zostanie. Jestem metamorfomagiem. - rozluźniła brwi zaczynając dokładnie od tego miejsca, gdzie zostawił swój ciepły ślad. Na dowód swoich słów kolor jej brwi zmienił się na kilka odmian bursztynu, tak bardzo przypominającego odcień jego oczu. Dosyć szybko wróciły do pierwotnej, eleganckiej barwy.
- Przed czym mają cię uratować? Brzmienie tych słów przywodzi na myśl jasnowidzenie.- spojrzeniem subtelnie prosiła o przybliżenie tematu, nawet jeśli był nieco prywatny. Tak jak sama otwierała się przed drugim człowiekiem, tak i próbowała pokazać, że też jest godna zaufania. Tu, w rodzinnym domu, była cieplejsza i bardziej czuła.
Skopiowała jego gest i ułożyła dłoń na swoim sercu na znak ich umowy o nie-uciekaniu we wspólną stronę i we własnym towarzystwie. Lockie mógł nie zdawać sobie sprawy ale swoją postawą był w stanie osiągnąć więcej niż jej własny ojciec czy matka. Nie siedział jej na głowie próbując wyciągnąć prawdę, a składał obietnicę i w spojrzeniu wyczuwała, że kiedyś będą mogli opowiedzieć sobie o tym, co skłania ich do ucieczek i ukrywania własnych bolączek.
- Czyli... jeśli spotkamy się na mieście to zobaczę cię jeszcze innym? - oparła dłonie o swoje kolana, choć cały czas trzymała w nich szklankę z lemoniadą. Nie spuszczała spojrzenia z Lockiego bo widziała na jego twarzy zamyślenie. Była artystką, rysowała twarze, uwieczniała emocje więc dostrzegała te drobne zmiany mimiki czy spojrzenia.
- Intuicja podpowiada mi, że zazwyczaj ukrywasz swoją sympatyczność i lekkość wypowiedzi. Wybacz, jeśli się mylę. - tembr jego głosu otulony akcentem, wysoki wzrost, masywna sylwetka, ciężki krok... to wszystko tworzyło wrażenie kogoś, z kim nie chciałoby się zadzierać. A ona prowadziła z nim przyjemną pogawędkę i nie miała jej dość.
- Przykro mi z powodu twojej mamy. Gdybym mogła ci jakoś w czymś pomóc, śmiało odzywaj się. Postaram się. - zapewniła i na znak tych słów położyła ciepłą dłoń blisko zgięcia jego łokcia. Pokazywała mu jak szczere były te słowa i jak nie rzucała ich na wiatr. Nie znała się na uzdrawianiu, nie potrafiła tworzyć silnych barier ochronnych, bywały dni gdzie potykała się o własne nogi ale... była artystką, transmutatorką i dobrą osobą. Miała nadzieję, że coś się z tego kiedyś mu przyda. Może przyjdzie ten dzień, gdzie postanowi zostać w domu Swansea - jego domu - na dłużej. Tak jak ona próbowała.
- Jeśli będziesz obok mnie w tym nawiedzonym mieszkaniu to nie ma problemu, chętnie przyjdę. Jeśli powiesz mi jakie ciasto lubisz to nie będę musiała ryzykować, że nie trafię. - oznajmiła prosto z mostu i cofnęła dłoń, gdy zdała sobie sprawę, że trzymała ją tam kilka sekund dłużej niż przystoi. Przy bracie czy innym kuzynostwie nie zawracała sobie tym głowy jednak tutaj miała do czynienia ze "świeżym", ledwo odnalezionym więc nie chciała mu się narzucić.
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptySro Sie 14 2024, 00:46;

@Elaine J. Swansea

Uśmiechnął się lekko na jej słowa. To był w zasadzie żart, zdawał sobie sprawę z tego, że skoro Elijah był metamorfomagiem, to Elaine również miała ten dar. Ciekawe, że ten gen objawiał się tak gęsto wśród bliźniąt, mógł już wymienić przynajmniej trzy takie pary. Jego uśmiech poszerzył się, kiedy zagrała kolorami na swojej twarzy, było w tym coś zjawiskowego, bardzo subtelnego.
Westchnął cicho, bo bardzo ciężko rozmawiało mu się o Izabeli. Wiele lat spędził na usprawiedliwianiu jej zachowań, na tłumaczeniu sobie i wybaczaniu jej czynów. Nie umiał jednak dobrze o nich opowiadać ludziom, by nie widzieli w niej demona.
- Mojej matce wydaje się, że jest jasnowidzką. - wyjaśnił - Ma wiele wizji i słyszy różne głosy, opowiadające jej wydarzenia z przyszłości. - wziął głębszy wdech - Ale to nie jest jasnowidzenie, po prostu traci rozum. - spuścił wzrok- Neurodegeneracja, nie ma w tym nic magicznego. Zwykła, ludzka choroba mózgu. - przez wiele lat stanowił jedyny punkt skraplania się psychozy swojej matki. Przyjmował wszystkie jej urojone opowieści, akceptował niezliczone rytuały, jakie odprawiała nad jego ciałem, bez słowa siedział godzinami, czasem całe noce na ziemi, czekając, aż ona skończy wykrawać w nim święte pieczęcie mające zrobić z niego sułtana światła czy innego anioła nieba. Nie było rzeczy, której nie zrobiłby dla swojej matki, nie było niczego, czego nie pozwoliłby sobie zrobić, tylko po to, żeby mogła choć jedną noc przespać spokojnie, by chociaż jedną noc nie słyszeć przez cienką ścianę, jak płacze, jak błaga swoje wszechpotężne byty o łaskę dla siebie i swojego syna. Pobyt w Hogwarcie wiele zmienił. Ale nie wszystko.
- Och wydaje mi się, że jestem na co dzień bardzo sympatyczny! - zapewnił. Nie chciał jej tak całkiem wprost mówić, że to, co przed nią się ukryło, to czyste chamstwo i prostactwo, bekanie i przekleństwa, niewybredne żarty o cyckach i skłonności, ba, zamiłowaniu do przemocy. Samą swoją osobą sprawiała, że z jakiegoś powodu czuł, że nie powinien taki przy niej być. Taki jak zazwyczaj. Jak wszędzie indziej. Bardzo to było kuriozalne doświadczenie.
Spojrzał na jej dłoń, która dotknęła jego ramienia, ale nie cofnął się. Nie umiał reagować na takie gesty, bo nie otrzymywał ich zbyt często, na własne, zresztą, życzenie, bo przecież przed nikim się szczególnie mocno nie uzewnętrzniał.
- Dziękuję, doceniam to. - powiedział, lekko muskając swoim szorstkim łapskiem jej dziewczęcą rączkę.
Popił trochę lemoniady i zamyślił się, jak to dobrze zorganizować.
- W sumie przede mną parę miesięcy remontu, kupiłem je w bardzo korzystnej cenie, w związku z czym jest bardzo dalekie od luksusu. - uniósł lekko brwi - Myślisz, że domy mają swoją duszę? Charakter? - zastanowił się na głos - Bo wiesz, jak bym nie bejcował drewnianych elementów, żeby poprawić ich wygląd, to dalej wyglądają, jakby miały się rozpaść i zaczynam myśleć, że ten dom po prostu nie chce być ładny... - założył nogę na nogę, gdybając w tym całym zamyśleniu. Może rzeczywiście świeże spojrzenie kogoś wrażliwego, pomogłoby mu ocenić, czy jego dom nie jest po prostu jakiś nawiedzony.
Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptySro Sie 14 2024, 21:05;

Im więcej dowiadywała się o chorobie jego matki tym więcej zmartwienia pojawiało się na jej twarzy. Nie wyobrażała sobie co musiał przechodzić i przeżywać z jedynym żyjącym rodzicem, w dodatku dosyć poważnie chorym.
- Czy jest na to lekarstwo? - zapytała jako ta, wychowana w przeświadczeniu, że magia jest zdolna do naprawdę wielkich rzeczy, zwłaszcza na polu medycyny. Skoro przebywała w szpitalu to może była w najlepszych rękach?
- Mam nadzieję, że znasz Constantine'a, naszego kuzyna, uzdrowiciela. - skoro Lockie był najświeższym z odkrytych kuzynów to wolała upewnić się, że pod jej nieobecność Elijah zadbał o zapoznanie chłopaka z wszelkimi osobistościami przebywającymi na terenie Wielkiej Brytanii. Jeśli zaniedbał to - nie szkodzi, zajmie się tym osobiście. Obrała sobie za cel ocieplenia wizerunku rodu Swansea w oczach nie tylko wszystkich ludzi, a zwłaszcza Lockie'go.
- Zapewniasz, że jesteś bardzo sympatyczny - nie zaprzeczam - ale jednocześnie nie mówisz jakim cię widzą inni, gdy jesteś poza domem. - uśmiechała się i nie ukrywała ciekawości w kwestii poznania tej drugiej strony. Skoro odkryli, że razem próbują nie-uciekać przed światem to miło byłoby uzupełnić wiedzę o kuzynie odkrywając jakim widzą go inni, gdy rodzina nie patrzy?
- To osoby nadają mieszkaniom i domom duszę i charakter. - zapewniła a jej oczy rozbłysły gdy opowiedział o remoncie.
- Sprawdzałeś czy nie lęgnie tam jakiś drobny poltergaist? Bogin? Jakieś stare runy lub niekoniecznie przyjemne a ukryte, zakurzone magiczne przedmioty? Jeśli wyeliminujesz obecność tych przeszkadzaczy to wystarczy dobry plan na remont, odpowiedni projektant i przede wszystkim pomocne dłonie. - subtelnie proponowała bliźnięta Swansea do aktywnego udziału w jego życiu. Domyślała się, że Elijah jest mu bliższy - wszak był taki wspaniały a ona nie była w tej kwestii ani trochę obiektywna - więc chciała nadrobić stracony czas. Popiła lemoniadę i usiadła wygodniej na ławce, opierając plecy o stos poduszek.
- Czym lubisz zajmować się w wolnej chwili? - zapytała, przykładając palec wskazujący do swojego policzka a resztę oparła o wargi i brodę.

@Lockie I. Swansea
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Ganek - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 EmptyCzw Sie 22 2024, 15:56;

Wziął głębszy wdech, nie było to pytanie, którego nie słyszał wcześniej. Długo próbował znaleźć na nie odpowiedź.
- To jest prawdopodobnie schorzenie genetyczne. Jedyne co pomaga to ciągłe utrzymywanie stanu jedynie częściowej świadomości otoczenia. - zanim poznał Elijaha i postanowił przyjechać tu, do Anglii i oddać matkę do Munga, utrzymywanie stanu otępienia umysłu zazwyczaj opierało się na różnego rodzaju środkach niekoniecznie legalnego pochodzenia. Miał do wyboru to, albo doświadczać więcej jej abstrakcyjnych święceń.
- Nie znam. - zaśmiał się, uświadamiając sobie, że właściwie niewielu członków rodziny znał. Mimo że z niektórymi nawet uczęszczał na zajęcia.- Przez jakiś czas zajmowała się nią Fairley, później przepisali ją do Shercliffe, ale przyznam, że na oddziale o żadnym Swansea nie słyszałem. - pokiwał głową z dziwną miną. Nawet jego matka nie nosiła nazwiska Swansea.
Przyglądał się chwilę jej uśmiechowi, ale pokręcił głową:
- To ważne? - oparł się - Nie możesz mnie znać takiego, jak teraz? Potrzebujesz więcej? - uśmiechnął się nieco szerzej. Wprawdzie lepsze zło znane, ale czy ta wiedza cokolwiek zmieni na lepsze? Cokolwiek poprawi?
Kiedy rozmowa przeniosła się na dom, który kupił na Hebrydach, jego energia nieco się zmieniła. Ze zrelaksowanego, nieco nostalgicznego, stał się bardziej skupiony i zamyślony w ten konkretny sposób.
- Mam ghula w piwnicy, tego jestem pewien. Zakręca czasem bojler z ciepłą wodą... - zauważył, złośliwca- Ale poza tym chyba nic się nie zalęgło. Powinnaś zobaczyć te winnice. Wprawdzie są dzikie i trzeba je pewnie będzie ogarniać przez niewiadomą ilość czasu, ale myślę, że to warte zachodu. - tak się kiwając na ławce z Elaine nawet nie zauważył, jak mijał mu czas. Rozmawiali o swoich pasjach, opowiadał jej o tym, że lubi różne rzeczy, choć nic szczególnego jakoś bardziej, opowiadał o sukcesach zaklęciotwórczych, zamiłowaniu do transmutacji, które zaszczepił w nim jego puchoński, serdeczny przyjaciel.
Aż nastał wczesny wieczór i czas było na pożegnanie.
- Zobaczymy się niedługo. - bardziej zakomunikował, niż zapytał, wstając i zbierając manele. Pożegnał się z dziewczyną i poszedł zająć się swoimi sprawami, które już czekały wystarczająco długo.
+

zt x 2 z @Elaine J. Swansea
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ganek - Page 2 QzgSDG8








Ganek - Page 2 Empty


PisanieGanek - Page 2 Empty Re: Ganek  Ganek - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ganek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ganek - Page 2 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
 :: 
Dom Swansea
-