Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sala wejściowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 34 z 40 Previous  1 ... 18 ... 33, 34, 35 ... 40  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyPią 11 Cze - 2:48;

First topic message reminder :




Wchodząc głównym wejściem do zamku, pojawia się w tym miejscu. Stąd można dostać się do wszystkich innych innych części Hogwartu, jak Wielkiej Sali, schodów oraz podziemi. Sklepienie jest tak wysoko, że niemal niemożliwe jest jego zobaczenie. Jest to miejsce spotkań uczniów, szczególnie gdy są z innych domów. Pierwszego września panuje zazwyczaj straszny tłum, gdy wszyscy cisną się do Wielkiej Sali.



Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz - 18:18, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Madeleine Ford
Madeleine Ford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Galeony : 425
  Liczba postów : 568
https://www.czarodzieje.org/t5316-madeleine-ford
https://www.czarodzieje.org/t5319-sowa-jarzebata-bestia
https://www.czarodzieje.org/t7200-madeleine-ford#204427
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySob 30 Lis - 11:23;

Dzisiejszy dzień dla Gryfonki zaczął się od spotkania kółka Fauny,po drodze zajrzała do Wielkiej Sali i zabrała do torby kilka ciasteczek i jabłko.
Poprzez boleści głowy, nie mogła wygramolić się z łóżka dość długo.
Ruszyła jednak na wyznaczone miejsce spotkania nie do końca nawet dosuszając włosy. Trudno mieć czas, jeśli cały ranek leży się w łóżku.
Nie śpiesznym krokiem, wiedząc, że jest już nie źle spóźniona, doszła wreszcie, gdzie zobaczyła zebranych a niby tyle się na to kółko zapisało a tak mało nas.
Podeszła więc do nich z lekkim uśmiechem.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySob 30 Lis - 13:34;

Słyszał już plotki o tym, że młody Ragnarsson przejął pieczę nad kółkiem fanów fauny, zastępując w ten sposób Lottę Hudson. Nie mógłby więc sobie darować spotkania z nowym przewodniczącym, szczególnie że naprawdę ciekawiło go jakie podejście do tematu zaprezentuje jego kolega z domu. Nie był pewien, co będą robili, więc na wszelki wypadek ubrał się ciepło i wybrał ciuchy, których nie będzie mu szkoda, w razie gdyby je gdzieś przybrudził. Następnie udał się do sali wejściowej, gdzie mieli zebrać się wszyscy członkowie koła. Celowo wyszedł przed czasem, ale gdy dojrzał Gunnara w towarzystwie trzech Gryfonek musiał przyznać, że spodziewał się znacznie większej frekwencji. No nic, może jeszcze ktoś dotrze? Nie ukrywał przy tym, że liczył przede wszystkim na aktywność ze strony przedstawicieli Slytherinu.
- Siema. – Przywitał się ze wszystkimi, chociaż głównie spoglądał w kierunku ślizgońskiego kumpla, jakby z jego twarzy próbował wyczytać, co ten przygotował. Nie posiadł jednak zdolności legilimencji, więc takie gdybanie mijało się tak naprawdę z celem. Zastanawiał się więc, czy nie zapytać, ale ostatecznie oparł się tylko o ścianę i w milczeniu obserwował rozwój sytuacji. Stwierdził, że pewnie jego kumpel z instrukcjami i tak poczeka do umówionej godziny, żeby nie tłumaczyć wszystkiego od nowa każdemu z osobna. Przynajmniej on sam tak by właśnie zrobił.
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySob 30 Lis - 16:44;

Nie jestem aż tak dobra w magicznych zwierzętach jak w roślinach, ale ponieważ poniekąd szło to w parze, bardzo często byłam niezła w te klocki. Dlatego z wielką przyjemnością idę na spotkanie kółka. Nie mam pojęcia co będziemy robić. Patrząc na nowego przewodniczącego zakładam, że będzie coś pradawnego i nordyckiego. Nie zdziwię się jeśli dzisiejszą noc spędzimy w szałasie leśnym, zamarzając na śmierć i próbując upolować mantykorę.
Mimo tego, że spodziewam się takich rzeczy, wcale ubieram się tak, aby ułatwić sobie zadanie. Długa brązowa spódnica, ciepły golf, na to jak zwykle mój butelkowozielony płaszcz. Mogę tylko mieć nadzieję, że nie będę musiała wchodzić dziś znów po drzewach. A nawet jeśli, to mam na sobie ciemne rajstopy, więc niewiele by ktoś zobaczył. No i oczywiście turban! Dziś po moim ciemnopomarańczowym nakryciu głowy, przechadzają się od czasu do czasu koty, większość jednak śpi na materiale, nie poruszając się zbyt wiele.
Zbiegam zgrabnie po schodach, szybko trafiając na spotkanie koła. Chyba po raz pierwszy było więcej Gryfonów, czy raczej Gryfonek niż Ślizgonów, którzy liczebnie wszystkich pokonywali.
- Hej - mówię do milczącego ogółu, stając sobie na schodach, opierając się o balustradę. Zerkam na przewodniczącego koła i uśmiecham się lekko na przywitanie, delikatnie też macham dłonią. Po tym mniej lub bardziej zręcznym przywitaniu, równie rozrywkowo co reszta obecnych, przechodzę do gapienia się w przestrzeń w oczekiwaniu na początek zajęć.
Powrót do góry Go down


Lazar Grigoryev
Lazar Grigoryev

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Tatuaże, kolczyk w języku, przekłute uszy, silny rosyjski akcent
Galeony : 378
  Liczba postów : 541
https://www.czarodzieje.org/t17721-lazar-arseni-grigoryev
https://www.czarodzieje.org/t17739-lazar-grigoryev#499191
https://www.czarodzieje.org/t17722-lazar-grigoryev#498407
https://www.czarodzieje.org/t18307-lazar-grioryev-dziennik
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyNie 1 Gru - 13:53;

Na kółka zainteresowań zwrócił uwagę dopiero jakiś czas temu i po przejrzeniu co oferują uczniom, udało mu się wybrać kilka takich, które wydały mu się ciekawe. Na pierwszym miejscu było koło faunów fauny – zwrócił na nie uwagę w pierwszej kolejności i kiedy tylko je zobaczył, postanowił się zapisać. Wiązał ze zwierzętami swoją przyszłość. Chciał dowiedzieć się o nich jak najwięcej, poznać wszystkie ich zwyczaje, by po szkole móc zająć się ich chwytaniem. To był zaledwie nieśmiały plan, ale wyobrażał sobie, że nieźle odnalazłby się w handlowaniu pozyskanymi z nich składnikami. Prawdopodobnie nie był to akt miłości wobec przyrody, w każdym razie w oczach większości, ale, cóż, nie przeszkadzało mu to. Uważał, że może jednocześnie kochać coś i na tym zarabiać, i w swojej głowie potrafił ułożyć wszystko w taki sposób, by zupełnie wyzbyć się moralnych dylematów.
W Sali Wejściowej pojawił się ubrany w ciemnozieloną, rozpiętą parkę, na nogach miał zaś glany, które były jego ulubionym obuwiem na chłodne pory roku; nosiły ślady częstego użytkowania, choć starał się o nie dbać.
Ahoj — rzucił w eter kiedy pojawił się w pomieszczeniu, widząc kilka bardziej i kilka mniej znajomych twarzy. Zawiesił wzrok na @Matthew C. Gallagher, ale ostatecznie zatrzymał się przy @Melusine O. Pennifold, która swoim wyglądem intrygowała go już od dłuższego czasu.
Marznie Ci głowa? — zagadnął do dziewczyny, wpatrując się wpierw w jej turban, a potem przenosząc wzrok niżej, na jej twarz. Wsunął dłonie do kieszeni kurtki, czekając na odpowiedź.
Powrót do góry Go down


Asphodel Larch
Asphodel Larch

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171
Galeony : 366
  Liczba postów : 301
https://www.czarodzieje.org/t17426-asphodel-larch
https://www.czarodzieje.org/t17469-rose#490313
https://www.czarodzieje.org/t17428-asphodel-larch?highlight=Asphodel
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyNie 1 Gru - 14:28;

Chociaż zdecydowanie wolał flore niż faunę, to zdecydował się zapisać również do tego kółka. Praca ze zwierzętami była ciekawa, zupełnie inna niż ta w towarzystwie roślin, ale i tutaj chciał nabrać jakiegoś doświadczenia. Zwłaszcza, że to mogło być całkiem przydatne. Był ciekawy co właściwie dzieje się na takim kółku, które chyba miało odbiegać trochę od zwykłej lekcji. Z drugiej strony nie było nauczyciela, więc pewnie to musiało być coś ostrożniejszego niż normalnie.
Dotarł na miejsce punktualnie i zauważył, że sporo osób już czeka. Nie sądził, że to będzie cieszyło się takim powodzeniem. Najwidoczniej nie tylko on uznał te spotkania za interesujące, bo wątpił, żeby byle co wyciągnęło tylu uczniów na zajęcia dodatkowe. Przywitał się ze wszystkimi krótko i szybko przystanął przy znajomej @Albina Abrasimova.
- Smacznego - uśmiechnęła się, widząc że wcina sobie w najlepsze jabłko. Może faktycznie trzeba było zabrać prowiant, kto wie ile to spotkanie miało potrwać.
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyNie 1 Gru - 14:52;

W zasadzie sama nie wiedziała co ją podkusiło, żeby zapisać się do Koła Fanów Fauny. Znaczy akurat zwierzęta jakoś lubiła, ale nie była asem z ONMS ani wielkim entuzjastą, który posiada jakąś naprawdę ogromną wiedzę w tej dziedzinie. Ot po prostu na zwierzątka ładnie się patrzyło czy coś w tym stylu. Niemniej jednak postanowiła, że dołączy do owych miłośników przyrody i może coś wyniesie z tego spotkania i będzie to jakaś wiedza odnośnie magicznych stworzeń. Lub tych w sumie i niemagicznych, bo wszystkie zasługują na uwagę i tak dalej.
Nie tracąc więcej czasu zwlekła się z łóżka w dormitorium i odłożyła na bok czytaną obecnie książkę, którą znalazła gdzieś w bibliotece. Najgorszy był jednak fakt, że musiała się znowu zwlec z najwyższej komnaty w najwyższej wieży i znowu dreptać na parter. Po raz kolejny zastanawiała się czemu Ruchome Schody nie są ruchome w tym sensie, że byłyby w stanie zabrać danego ucznia z jednego punktu do drugiego bez potrzeby schodzenia z piętra na piętro i tak kilka razy. Skaranie boskie po prostu.
W końcu jednak udało jej się dotrzeć do sali wejściowej, gdzie zebrała się już grupka owych fanów fauny, oczekując na rozpoczęcie się spotkania. Przywitała się krótko ze wszystkimi obecnymi i stanęła gdzieś z boku, co by nie przeszkadzać w toczących się już rozmowach i mieć lepszy widok na całą salę.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyNie 1 Gru - 15:25;

Bridget nie miała czasu na kolejne koła zainteresowań - w zeszłym roku angażowała się w nie znacznie bardziej, lecz w tym czuła już pewnego rodzaju wypalenie. Próbowała dodatkowo ciągnąć działalność Radosnych Runiarzy, lecz pik ich popularności przypadł chyba na maj i należało jeszcze długo poczekać, aż sztuka rozszyfrowywania antycznych alfabetów znów będzie na topie zainteresowań uczniów. Poza tym była ciekawa, czym będzie się zajmowało koło pod okiem Gunnara. Wcześniej przewodniczącą była jej starsza siostra, lecz wraz z jej odejściem ze szkoły rolę tę przejął Ślizgon, którego Bridget niespecjalnie dobrze znała. A chyba powinna to zmienić, wszak nie tylko dostał on odznakę prefekta, lecz także zaszczycił swoją obecnością jej kółko!
Zjawiła się w sali wejściowej punktualnie, dosłownie z ostatnim przeskokiem wskazówki na tarczy jej zegarka postawiła stopę na posadzce parterowego piętra. Omiotła spojrzeniem zebrane osoby i rzuciła kilka niezobowiązujących "cześć" w stronę znajomych twarzy, lecz nie miała pojęcia do kogo mogła zagadać. Stanęła więc nieopodal @Violetta Strauss, a wzrok skupiła na Gunnarze, wyczekując początku spotkania, które już zaraz miało się wydarzyć.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyNie 1 Gru - 15:49;

Koła zainteresowań i zajęcia pozalekcyjne nie były wytworem, który szczególnie pasował do Bruna. Poza dwoma wyjątkami: Kółkiem Kulturalnych Kucharzy oraz Kołem Fanów Fauny. Cóż, akurat swoje pasje lubił rozwijać. I miał do tego cierpliwość, a nawet zapał. Gdy ogłoszono spotkanie Fanów Fauny w Sali Wejściowej - nie wahał się ani przez chwilę. Musiał tam być, a i bardzo chciał. Oprócz ciekawych tematów, do przyjścia skłoniło go też doborowe towarzystwo, wręcz hogwarcka śmietanka!
Dotarł na spotkanie na styk. Dla niego to już był wyczyn, przecież zazwyczaj się na wszystko spóźniał. Może byłby wcześniej, gdyby nie fakt, że wybrał się na jesienny spacer wzdłuż jeziora. Czasem tak miał, że lubił snuć się samotnie i podziwiać widoki, wsłuchiwać się w śpiew ptaków i rechotanie żab. Słota, mgła i zimne podmuchy wiatru nie należały do jego ulubionych elementów listopadowego krajobrazu, ale... potrzebował pobyć sam ze sobą, wyciszyć się nieco. Tak, nawet on ma czasem melancholijny nastrój!
Wparował do sali nieco zmarznięty, ale z uśmiechem na ustach. Rozejrzał się po zebranych i pomachał im wesoło.
- Cześć wszystkim! - zawołał. Zerknął na przewodniczącego @Gunnar Ragnarsson, który siedział nonszalancko na schodach. Miał ochotę zrobić to samo, nogi mu wchodziły trochę w rzyć od tego długiego spaceru. Ile zrobił kilometrów? Chyba za dużo... Mimo wszystko nie pokusił się o to, a w zamian stanął przy ścianie, nieco na uboczu. Oparł się o chłodne mury i zmierzwił ręką wilgotne od lekkiej mżawki włosy.
Powrót do góry Go down


Albina Abrasimova
Albina Abrasimova

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 174
C. szczególne : całkiem przeciętna
Galeony : 213
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t17824-albina-afanasievna-abrasimova#501914
https://www.czarodzieje.org/t17988-sowa#510385
https://www.czarodzieje.org/t17823-balbina-abrasimova
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyNie 1 Gru - 23:22;

Uśmiechnęła się na widok prefekt Gryfindoru, @Morgan A. Davies i uniosła lekko rękę z jabłkiem by się trochę przywitać. Stała oddalona od niej i choć Abrasimova uczyła się dzielnie zwyczajów angielskiej młodzieży tyle pamiętała jeszcze ze swoich własnych towarzyskich spotkań. Jak ktoś nie podchodzi to nie ma co go zaczepiać. Nie to, by na co dzień ochoczo stosowała tę praktyki, generalnie jakby miała coś ważnego (bądź nie) do przekazania Morgan zaraz by ją napadła, ale wiadomo, jabłko. Posiłek rzecz święta i dopóki nie będzie całe w Albinkowym brzuszku nie ma opcji, żeby się rozproszyła kogokolwiek zaczepiać. Obserwowała zbliżających się na spotkanie uczniów decydując przyspieszyć konsumpcję, bo jak to tak, zaraz wszyscy się zejdą a ona skupiona na ciumkaniu jabłka nie będzie mogła się nawet z nikogo śmiać, ani z nikim pozaczepiać?
Na całe szczęście skończyła przed przybyciem @Asphodel Larch, a trzeba pamiętać, że była barbarzyńcą, który zjadał jabłka razem z ich środkiem, nie pozostawiając ani ogryzka, ani pestek, ani nawet ogonków jeśli takowe były. Nikt, nawet jej świętej pamięci matka nie umiała jej tego oduczyć, nawet podając jabłka krojone i wydrążone, nawet bez skórki. Albina wciągała całe, nie pozostawiając po ich istnieniu nawet najmniejszego śladu, poza kwaśnym smakiem w ustach. Choć może ten smak pojawił się na wspomnienie matki..?
- Abel! - uśmiechnęła się entuzjastycznie- Spasibo, ty choczesz? Mam drugie. - klepnęła torbę, jakby był głodny to wiadomo, Abrasimova zawsze nosiła przy sobie jakieś jedzenie. WIększe czy mniejsze przekąski, wiadomo jak już było powiedziane - posiłki rzecz święta - i mrugnęła do niego.
- Kak ty dumaju, my budziem łowić zwierzątki? - zapytała konspiracyjnym szeptem, zerkając z ukosa na @Gunnar Ragnarsson. Wyglądał na takiego, co gołymi łapami dusi niedźwiedzie.
Powrót do góry Go down


Gunnar Ragnarsson
Gunnar Ragnarsson

Student Slytherin
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Galeony : 2445
  Liczba postów : 928
https://www.czarodzieje.org/t17572-gunnar-e-ragnarsson#492803
https://www.czarodzieje.org/t17578-huugin#493014
https://www.czarodzieje.org/t17571-gunnar#492793
https://www.czarodzieje.org/t18614-gunnar-ragnarsson-dziennik#53
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyPon 2 Gru - 15:57;

Etap I

  Gunnar leniwie zwlókł się ze schodków, dopiero kiedy wszyscy się zebrali i kiedy było już kilka minut po umówionej godzinie zbiórki. Witał się wcześniej ze wszystkimi z lekkim może nawet znużeniem, maskując swoje podekscytowanie dzisiejszym dniem. Odnotowując, że chyba zjawiła się już większość, która zadeklarowała swoją obecność, zarzucił podbitą kożuchem kurtkę na ramiona, nie zapinając jej jednak wcale. Chowając ręce do kieszeni spodni, w końcu zdradził im powód ich spotkania, z ciężkością powstrzymując się od tego wcześniej.
  — Do rzeczy. Gajowy znalazł na błoniach ślady zranionego stworzenia magicznego. Nie wiemy co to za stworzenie, ani gdzie je znajdziemy. Dlatego naszym zadaniem jest je wytropić. Podpowiedź: zostawia po sobie śladowe ilości krwi. Reszta w waszych rękach. Jak znajdziecie, spróbujcie złapać, chyba, że okaże się to czymś groźnym.
  Zmrużył oczy, bo Albina coś do niego mówiła, ale była to tak łamana angielszczyzna, że Gunnar, dla którego angielski nie był pierwszym językiem, ściągnął brwi nie bardzo rozumiejąc o co chciała spytać i czy swoją wypowiedzią odpowiedział na jej pytanie:
  — Czy ktoś może mi przetłumaczyć, co tam Babs sobie mruczy z ruskiego?
  Zdążył jeszcze spytać, zanim razem ze zgromadzonymi opuścili Salę Wejściową i rozeszli się stosunkowo w różnych kierunkach przed szkołą.




Mapa:

Sala wejściowa - Page 35 D5C52Wg


Mechanika:

Rzuć dwiema kośćmi aby dowiedzieć, na którym polu się znalazłeś i jakie czeka na Ciebie wydarzenie. Etap zostanie zaliczony dopiero kiedy dotrzecie do pola 20.

    PIERWSZA KOŚĆ – wskazuje ilość pól o którą poruszasz się do przodu (startujesz z pola 0). Za każde 5pkt w kuferku z Transmutacji możesz jednokrotnie dodać sobie +1 oczko do kostek na poruszanie się po polach (zaznaczając to we wzorze).

DRUGA KOŚĆ – wydarzenie:

Zasady:

  1. Każde pole i kość z jego wydarzeniem należy opisać w osobnym poście w określonej lokacji.
  2. Można pisać w grupach lub w pojedynkę.
  3. W grupach rzucacie na zmianę. Poruszacie się wtedy wszyscy razem po tych samych polach i stosujecie do wydarzeń, jednak zyski i straty na kostkach dotyczą tylko osoby, która rzucała w danej turze kością! Chyba, że kostki wskażą inaczej.
  4. Jeśli zdarzy się wam, że będziecie musieli napisać dwa posty w tej samej lokalizacji, nie możecie pisać posta pod postem, musicie poczekać na post innego gracza.
  5. Wypełnienie wszystkich pól ze wzoru jest obowiązkowe.
  6. Nie zapomnijcie wstawić linku do losowania!
  7. Posty mogą być krótkie (regulaminowe).
  8. Na odpis wszyscy mają czas do 22 grudnia.
  9. Jeśli wszyscy dotrą szybciej na pole 20, zaczniemy szybciej kolejny etap.
  10. Można się jeszcze spóźnić i dołączyć, zakładając, że dostało się wcześniej cynk od Gunnara na czym polega zadanie kółka.
  11. Nie należy się zgłaszać w temacie upomnień! Nagrody rozliczone zostaną w poście końcowym.

Kod:
<zg>Kość I – ilość pól:</zg> ilość pól o jaką poruszasz się na planszy
<zg>Kość II – wydarzenie:</zg> kość na wydarzenie
<zg>Obecne pole:</zg> wpisz na jakim polu się znajdujesz
<zg>Inne:</zg> zyski/straty/obrażenia etc.
<zg>Poprzednia lokalizacja:</zg> link do lokalizacji z jakiej przyszedłeś



    | zt dla wszystkich
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyCzw 30 Sty - 1:23;

@Bruno O. Tarly

Sobotnie popołudnie przebiegało jej spokojnie jak zwykle. Ostatnio miała szczęście, nikt jej nie zaczepiał i uczniowie przestali robić sobie z niej ofiarę, sprawiając, że niska puchonka stała się wręcz niewidzialna. Było jej to na rękę, bo dopóki miała Skylera czy Liama, reszta nie miała takiego znaczenia. Wracała właśnie ze skrzydła szpitalnego do lochów, gdzie pomagała pielęgniarce i podpytywała ją tysięczny raz o lecznicze maści oraz sztuczki medyczne, które mogły mieć zastosowanie w życiu codziennym. Martellówna doskonale wiedziała, czego chce od życia i uparcie dążyła do zostania stażystką, a później lekarzem w szpitalu Munga. Zbiegała radośnie po schodach, uśmiechnięta i zrelaksowana, tuląc do siebie notatki. Drobna dziewczyna zdawała się nieco tonąć w przydużym, czerwonym swetrze, do którego miała zwykłe, czarne jeansy. Burza brązowych, długich włosów tkwiła rozlana na ramionach i plecach, ciągnąć się do pasa. Błękitne tęczówki z rozmarzeniem wpatrywały się w przestrzeń przed siebie. Może gdyby patrzyła na nogi, zauważyłaby rozwiązaną sznurówkę, która była zwiastunem nadchodzącej katastrofy. Niczego nie podejrzewając, puściła się barierki i przyśpieszyła, zapominając o niezdarności.
Rozległ się poślizg, pisk, huk i odgłos rozrzucanych notatek.
Była pewna, że umrze. Miała mocne zaciśnięte powieki, gdy poczuła, że wcale nie sturlała się ze schodów i nie uderzyła buzią o kamienną posadzkę, a wylądowała na czymś ciepłym i szerokim, podtrzymując się rękoma za krawędzie. Złapała powietrze, czując, jak kręci się jej w głowie, bo w swoim krótkim i majestatycznym locie zapomniała, jak trzeba oddychać. - Huh? - wymsknęło się jej, gdy dostrzegła, że materacem w rzeczywistości okazał się drugi człowiek. Wytrzeszczyła oczy, czując, jak się rumieni, instynktownie puszczając jego ramiona i unosząc dłoń, aby dosięgnąć kolczyka w ucho. Zagryzła dolną wargę, patrząc na jego twarz z mieszanką grozy i błaganiem o wybaczenie. Ów chłopak wydawał się drobnej hiszpance olbrzymem, całkiem wygodnym zresztą, bo nawet nie zauważyła, w jakiej pozycji się znajdują, zbyt szokowana. Pokręciła głową, wprawiając kaskady włosów w ruch i czując w gardle gul, nie wiedziała czego się spodziewać. Będzie krzyczał? Będzie chciał "zapłaty"? A co, jeśli zrobiła mu krzywdę? Przełknęła ślinę. - Ja.. Pr..Przepr..Przepraszam.. Nic Ci się n..nie stało?
Wyszeptała, nawet nie wiedząc, czy ją słyszał i poczuła chłód na stopie. Gdy spojrzała w bok, okazało się, że rozwiązany but został jej na schodach. Jęknęła cicho i spojrzała w dół, a widząc po sobą gryfona, pisnęła i zeskoczyła, uderzając z hukiem o podłogę, przez co na pewno będzie miała siniaki. Podniosła jedną z kartek, które tkwiły rozsypane dookoła nich i zasłoniła nieco buzię, zaciskając oczy. Było jej tak strasznie wstyd! Co on sobie o niej pomyślał?! A jak był okropny? I ta okropna cisza, że słyszała własne serce!
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySob 1 Lut - 0:57;

Tego dnia nie miał za wiele rzeczy do zrobienia. No, może kilka prac domowych, które kumulowały się pod wpływem kończącego się semestru, ale... kto by się tym teraz przejmował? Na pewno nie pan Tarly! Luźniejsze popołudnie równało się dla niego ze spacerem w okolicach Zakazanego Lasu. Okolicach, bo dość miał szlabanów w tym miesiącu. A jednak nie mógł sobie odmówić przyjemności z posłuchania szumu drzew, których korony kołysały się na zimowym wietrze. Nie mógł zrezygnować z wizji potencjalnego napotkania magicznych stworzeń, choćby były to najzwyklejsze w świecie Nieśmiałki. Nie mógł też, o zgrozo, odpuścić sobie chwili samotności i męczenia swojego mózgu najliczniejszymi rozmyśleniami nad sensem istnienia.
Zajęło mu to wszystko niespełna dwie godziny, podczas których zdążył zmarznąć na kość. Nawet jego gruba, puchowa kurtka nie ochroniła go przed mrozem. W okolicy jeziora i lasu było jakoś... zimniej. Postanowił więc, że czas najwyższy wracać do Zamku. Może by tak wpaść do kuchni i zrobić sobie herbacianego grzańca? Trochę miodu, cynamonu i goździków na pewno poprawiło by mu humor i uchroniło do zapalenia płuc.
Przeszedł przez wielkie wrota wejściowe i od razu uderzyła go fala gorąca, mocno kontrastująca z panującą na dworze temperaturą. Dobrze, że miał na sobie soczewki, a nie okulary; w przeciwnym razie już by mu zaparowały (nigdy nie pamiętał zaklęcia, które przed tym chroni). Zanim jednak skierował swoje kroki w stronę kuchni, postanowił udać się do Dormitorium, a tam zostawić kurtkę i przy okazji zajrzeć do swoich szczurzych przyjaciół, by skontrolować, czy wszystko u nich dobrze. Dopadł więc do schodów i zaczął pokonywać stopnie niczym sarna na sterydach, przeskakując po trzy na raz. Na Merlina, dlaczego było ich aż tyle?!
Hasał tak w pośpiechu, kątem oka dostrzegając drobną istotkę, która właśnie pokonywała tę samą trasę, tyle że w przeciwnym kierunku. Kiedy był już blisko niej, miał w planach rzucić jakieś przyjazne "cześć" bądź "hej", ale... nie zdążył. Wszystko zadziało się tak szybko, że sam Bruno ledwo ogarnął. Małe ciałko Puchonki poleciało w dół niczym niewidomy-szukający z krukońskiej drużyny Quidditch'a. Wprost na niego. Spiął się w sobie, wcielając się w rolę materaco-ochraniacza. Byłby ją złapał w swoje ręce, gdyby nie był zbyt zaskoczony. Na szczęście puchowa kurtka zamortyzowała upadek i oszczędziła dziewczę przed twardymi kośćmi wątłej klatki piersiowej Gryfona. I już po chwili oboje byli bezpieczni.
Względnie...
Dziewczyna z łomotem znalazła się na ziemi, więc on postanowił czym prędzej do niej doskoczyć i upewnić się, że wszystko jest ok. Taki z niego bohater i dżentelmen, a co. Prawy jak Lew, co nie? Zanim jednak do niej dołączył, zgarnął zagubiony pantofelek puchońskiego Kopciuszka i zwrócił go właścicielce do rąk własnych. Trwało to wszystko kilka chwil, bo na szczęście nie zdążył jeszcze pokonać wielu stopni zdradziecko-śliskich schodów.
- Hej, nie masz za co mnie przepraszać! - uśmiechnął się do niej ciepło, jednocześnie schylając się i pomagając w zbieraniu rozsypanych notatek. Kiedy już uporali się z papierologią, wyprostował się, oddał dziewczynie jej dobytek i popatrzył na nią czujnie, upewniając się, że jest cała i w jednym kawałku.
- Mnie? Mnie nic nie jest. Bardziej martwię się o Ciebie, Kopciuszku. - wypalił, dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdając sobie sprawę, że nie każdy wychowywał się w łączonej rodzinie i nie każdy musi znać tę mugolską bajkę. Ba! On był raczej w mniejszości. - Eee... Flora, tak? - dopytał. Coś tam kojarzył, bo ostatnio częściej rozmawiał ze Skylerem - Jesteś cała?
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyNie 2 Lut - 22:50;

Wszystko wydarzyło się tak szybko, że do Flory jeszcze to wszystko nie dotarło. Spokojna, cicha puchonka, nawet jeśli często doświadczała upadków, nigdy wcześniej nie zrobiła tego tak ostentacyjnie, wpadając na innego człowieka. A wszystko przez swoje gapiostwo i buty. Przygryzła dolną wargę, czując, jak policzki zaczynają przypominać kolorem jej czerwony sweter. Kosmyki brązowych włosów zsunęły się w dół, odrobinę przysłaniając śniadą buzię. Wydawać się mogło, że przez chwilę o istnieniu Tarlyego zapomniała. Dopiero gdy dostrzegła swój but, przesunęła wzrokiem ku górze, a błękitne ślepia zatrzymały się na jego twarzy. No tak! Już go nawet przeprosiła. Mając rozchylone wargi, tkwiła w bezruchu, kręcąc głową w podziękowaniu i zabierając buta. Wciąż siedząc na ziemi, drżącymi rękoma zaczęła wsuwać go na nogę, tym razem chcąc zawiązać na tyle mocno, aby sznurówka więcej zamachu na jej życie nie szykowała.
- Dzi..Dziękuje. I naprawdę przepraszam, nie chciałam Ci zrobić krzywdy. Nie zrobiłam? Na pewno?- odparła cicho, starając się brzmieć dość naturalnie, chociaż onieśmielenie gryfonem było łatwo dostrzegalne. Przestała jednak zakrywać twarz kartką, odkładając ją na bok. Jedną z dłoni zgarnęła pasma włosów na plecy, przypominając sobie o oddychaniu. Nie wyglądał, jakby był wściekły i miał zrobić jej krzywdę, co samo w sobie było zaskakujące. Ta szkoła była pełna agresywnych, wysokich gburów. Obserwowała kątem oka, jak zbierał jej notatki. Miał duże dłonie, znacznie większe od jej własnych. Nieco bała się wstać, bo wydawał się jej prawdziwym olbrzymem.
Kopciuszku?
Czy to była księżniczka? Dobrze kojarzyła? Zamrugała zaskoczona, czując, jak serce wali jej w piersi, niczym młot pneumatyczny. Chciała coś powiedzieć, jednak miała gul w gardle i zamiast to zrobić, patrzyła na niego z kamiennej posadzki z szeroko otwartymi oczyma, przytulając notatki do piersi. Życie towarzyskie Flory było ubogie, jedyna randka, na jakiej była to ta ze Skylerem, gdy któregoś razu poszli w Walentynki do kawiarni, komentując tutejsze łakocie, a potem próbując odtworzyć je w kuchni. Nikt wcześniej jej tak ładnie jeszcze nie nazwał. Poczuła, jak łagodny, nieśmiały, aczkolwiek szczęśliwy uśmiech pojawiła się na jej twarzy.
- To nic takiego, jestem przyzwyczajona. Często mi się zdarza.. - zaczęła w końcu, uciekając wzrokiem od jego spojrzenia. Podniosła się, trzymając w jednym ręku pergaminy, a drugą otrzepując materiał ciemnych spodni z kurzu. Zaraz jednak też się wyprostowała, patrząc na niego z dołu, chociaż bezpośrednich spojrzeń unikając. Zgarnęła wolną dłonią kosmyk włosów za ucho, zaczepiając o nie palcami. Było gorące, a kolczyki wydawały się przy nich niesamowicie zimne. Zaskoczenie przebiegło po jej twarzy. Prawdę mówiąc, to nie znała wszystkich znajomych swojego najlepszego przyjaciela, który cieszył się ogromną popularnością. Znów zabiło jej biedne, zawstydzone serce — głośniej niż powinno i miała nadzieję, że tego nie słyszał. Że tylko dudni w uszach. - S.. Skąd wiesz? Nie rozmawialiśmy nigdy wcześniej, prawda? Zapamiętałabym.. Mogę zapytać, jak masz na imię?
Przekręciła głowę na bok, szczerze zaciekawiona. Czy ona wychodziła na dziecko, przez swoją nieśmiałość? Palce zacisnęły się na notatkach znacznie mocniej, niż planowała. Uciekła wzrokiem, gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, podczas gdy lustrowała jego buzię, usiłując sobie cokolwiek o nim przypomnieć. Widziała go na zajęciach, był gryfonem — bo nosił czerwony krawat. Nic więcej jednak brunetce nie przychodziło do głowy.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyPon 3 Lut - 2:19;

Nie codziennie zdarzało mu się ratować przed upadkiem młode czarownice. Nie przypuszczałby nigdy, że tak potoczy się to popołudnie, wszakże rozpoczęło się zwyczajnie, żeby nie powiedzieć - nudno. A tymczasem taka niespodzianka, taki zwrot akcji. Nawet mu to odpowiadało.
Uśmiechnął się pod nosem, mimowolnie. Reakcja dziewczyny w pewnym sensie go rozczulała. Był urodzonym pacyfistą i o ile ktoś nie szkalował jego bliskich - to był prawdziwym, łagodnym barankiem (fryzura mówiła sama za siebie). Nie miał w zwyczaju obrażać się na innych, być złym za jakieś czyny i chować urazy. Nie był też groźnym dryblasem, czyhającym na swoje ofiary. A ona chyba tego się obawiała. Było to nawet trochę zabawne, jednak Bruno powstrzymał się od parsknięcia śmiechem - byłoby to z jego strony niegrzeczne i na pewno jeszcze bardziej speszyłoby Puchonkę.  
- Nie zrobiłaś, spokojnie. - zapewnił, przykładając prawą dłoń do serca, na znak tego, że mówi szczerą prawdę. Musiałaby się bardzo natrudzić, żeby wyrządzić mu krzywdę. Była taka drobna, warzyła chyba tyle, co sowie piórko.
W całym tym swoim zagubieniu i nieśmiałości była wręcz... intrygująca. Gdy się uśmiechnęła, Bruno aż przekrzywił swoją głowę, obserwując ją dość... perwersyjnie. Wyglądał trochę jak zaciekawiony szczeniak. Szczęśliwie nie trwał za długo w tej pozycji, bo coś go tknęło, że wygląda to dość głupio i pogłębia tylko stres dziewczyny. Nie chciał jej wystraszyć, a chyba właśnie ku temu nieświadomie dążył. Ech.
- Bruno Tarly, do usług! - ukłonił się przed nią, no bo przecież już ustalili, że była księżniczką, czyż nie? Nie mógł przestać się uśmiechać, był nieco rozbawiony całą sytuacją, jednak w żadnym wypadku nie chciał drwić z Flory. Planował raczej obrócić całe zajście w żart, bo przecież nikomu nic się nie stało, a dziewczyna widocznie się obwiniała, bez powodów. - Dokąd się tak spieszyłaś? - zapytał, odwracając na chwilę wzrok i skupiając go na suwaku swojej kurtki. Nie chciał męczyć ją swoim spojrzeniem, a przy okazji rozpiął tę puchowe wdzianko do końca. W Sali Wejściowej było przecież całkiem ciepło, nie musiał być już opatulony po samą szyję.
Może faktycznie sprawiała wrażenie młodszej, niźli była w rzeczywistości, ale w swoim zmieszaniu była całkiem ujmująca, rozczulająca. Aż chciało się nią zaopiekować. Jak młodszą siostrą, czy... kimś więcej? Czerwony sweter ładnie współgrał z odcieniem jej włosów, a te wielkie, błękitne oczy przypominały Tarly'emu ślepia Lunaballi. Nieśmiałość także była cechą wspólną. Korciło go, żeby jej o tym powiedzieć, ale w porę przygryzł się w język. Na całe szczęście.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyCzw 6 Lut - 2:19;

Jej życie w szkole było przeciętne, nudne — a kiedyś nawet złe. Często była wyśmiewana czy popychana, popularne dziewczyny robiły sobie z płochliwej puchonki ofiarę. I chociaż nauczyła się z tym żyć, trudno było jej zaufać drugiej osobie. Była podejrzliwa. Dla wszystkich jednak była miła i uprzejma, bo chciała, aby ją też tak traktowano. Gryfon pomimo wzrostu wyglądał dość łagodnie, sympatycznie. Miał też ładne, ciepłe spojrzenie, na które błękitnooka od razu zwróciła uwagę — gdy matka jeszcze żyła, często powtarzała, że oczy są zwierciadłem, gdzie dostrzec można duszę. On nie wydawał się zły, chociaż osąd mogły przyćmiewać jej wzburzone swoją niezdarnością, emocje. Dawno uwierzyła, że każdy chłopak rozmawia z nią dla jakiegoś głupiego zakładu, chce ją po prostu wyśmiać. Bo kto chciałby umawiać się ze skrzatem? Dlatego właśnie Flora pozbawiona pewności siebie oraz siły przebicia, skupiła się na nauce. Chciała zostać przecież lekarzem, pomagać innym.
- Jesteś pewny? - powtórzyła jeszcze, przyglądając mu się uważnie, aby ostatecznie westchnąć i kiwnąć głową, że mu uwierzy. Przycisnęła mocniej do piersi pergaminy, bo wciąż było jej troszkę głupio. Starała się jednak powstrzymać insynuacje i wierzyć w przypadek. Wyprostowała głowę, wpatrując się w niego chwilę w milczeniu i zastanawiając się, jak dalej pociągnąć rozmowę. Nie była w tym zbyt dobra, zwłaszcza gdy wychodziła z tak paskudnego gruntu, jak zgubienie buta na schodach.
- Bruno.. Zapamiętam, na pewno. - odparła szybciej, niż by chciała, chociaż tym razem nie opuściła spojrzenia, ignorując zaróżowione policzki. Niepewnie zrobiła krok w jego stronę i wyciągnęła dłoń, odchylając głowę nieco do tyłu. Była bliżej, dostrzeżenie jego buzi było trudniejsze. - Miło mi, Flora. Chociaż właściwie już wiesz, ale..
Dodała z delikatnym wzruszeniem ramion, czując dreszcz od ciepła bijącego z jego dużej dłoni. Zacisnęła ją na przywitanie, zaraz uciekając i opuszczając ją wzdłuż ciała, gdzie ukradkiem pochwyciła między palce materiał spódniczki. Problem Martellówny był taki, że całkiem nie umiała kłamać i gdy zadał tak proste pytanie, zamrugała kilkakrotnie i spojrzała najpierw na schody, aby potem odwrócić głowę i zerknąć za siebie. Miała do tego paskudną orientację w terenie, często odkrywała Hogwart na nowo. Spomiędzy warg uciekło głośne westchnięcie, które przerodziło się jednak w "hmm". Spojrzała mu krótko w oczy. Jej tęczówki poza wstydzeniem, pokazywały rozbawienie i delikatne zażenowanie samą sobą.
- Właściwie to już sama nie wiem, co chciałam zrobić. - zaczęła, znów wzruszając ramionami. Przesunęła wzrok na swoje buty, zdając sobie sprawę, jak to głupio brzmi. Zacisnęła na chwilę oczy i usta, powstrzymując chęć parsknięcia śmiechem z własnej głupoty. - Jestem chyba dość beznadziejnym przypadkiem — najpierw spadam ze schodów, a potem zapominam o celu, bo wpadłam na Ciebie i mogłam zrobić Ci krzywdę.
Powiedziała z bezradnością, miętoląc w dłoni materiał. Chrząknęła zaraz jednak, prostując głowę i znów na niego patrząc, aby już nie wychodzić na większą sierotę, niż ją uważał. Znów złapała się na komplementowaniu jego oczu w głowie, aby zaraz jednak skupić uwagę na tym, co zrobić teraz. Powinna już pójść? A może zaproponować mu ciastko w podziękowaniu? Skyler na pewno by wiedział, jak działać w takiej sytuacji. Gdy rozpiął kurtkę, zamrugała, jakby wytrącona z transu. Dopiero teraz ją zauważyła.
- Ojej, przepraszam, pewnie się gdzieś śpieszysz na dwór, a ja Ci zawracam głowę. I jeszcze się gapie, mój Merlinie.. - uniosła dłoń, przecierając palcami oczy, śmiejąc się z własnego poziomu umiejętności społecznych, znów. W ułamku sekundy drgnęła jednak, a spojrzenie jej rozbłysło. Ręką zaczęła przeszukiwać kieszenie, chcąc znaleźć ukryty tam skarb. Flora przyzwyczajona do pomagania w skrzydle szpitalnym, zawsze miała pochowane cukierki, które dawała młodszym pacjentom. Wyciągnęła dłoń w jego stronę, otwierając ją i pokazując różowy papierek. - Weź, proszę, za to, że mi pomogłeś. To niewiele, ale jeśli lubisz, mogę upiec Ci ciasteczka. Lubisz ciasteczka, babeczki?
Zapytała cicho, odrobinę się jąkać przy końcu, jakby sama nie wierzyła, co robi. Gdy tylko zacisnęła usta, wyobrażając sobie, jak ją wyśmiewa i nazywa żałosną, przeniosła spojrzenie na wysokość jego dłoni. Całe szczęście, że nie mógł słyszeć, jak mocno uderza jej serce.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyPią 7 Lut - 21:37;

Flora miała trochę pecha, bo... Ostatnimi czasy Bruno źle sobie radził w relacjach damsko-męskich, właściwie to w męsko-męskich także szło mu kiepsko. Chyba po prostu miał gorszy okres w relacjach międzyludzkich, stał się większym odludkiem, choć przeważnie był duszą towarzystwa i zawsze miał w zanadrzu jakiś żart, dowcipne wtrącenie, które utrzymywało go na piedestale szkolnego błazna. Sam nie wiedział skąd się brało to jego niedysponowanie. I gdy to drobne dziewczę na niego wpadło, to przez głowę przeszła mu trwożna myśl, że zaraz ją do siebie zniechęci, przestraszy. Im bardziej starał się zachowywać normalnie, miło - tym gorzej mu to wychodziło.
Ale chyba w tym przypadku nie miał powodów do obaw. Puchonka nie uciekła po krótkiej wymianie zdań, nadal przed nim stała, a on się wewnętrznie podbudował. Wręcz odetchnął z ulgą. Poczuł nawet... że przy niej może być sobą, że nie musi nikogo udawać. Biło od niej swoiste ciepło, naturalność. W całej swojej skromności i niepewności była taka... czysta. A uśmiechanie się do niej stawało się jedną z łatwiejszych czynności.
- Teraz poznaliśmy się już oficjalnie. - uśmiechnął się, może trochę zawadiacko i uścisnął delikatnie jej malutką dłoń. Zrobił to z największym namaszczeniem i ostrożnością, jakby trzymał w ręce motyla.
Obszedł ją i usiadł na trzecim stopniu schodów. Skoro już i tak konwersowali, to naturalniej było dla niego przyjąć pozycję siedzącą. Nie chciał też przytłaczać dziewczyny swoim wzrostem; spoglądanie na nią z góry wydawało mu się niegrzeczne, nieuprzejme.
- Wiesz, że też tak często mam? Zapominam, dokąd szedłem, ale wtedy zazwyczaj idę przed siebie i... też jest ciekawie. - popatrzył na nią, teraz z zupełnie innej perspektywy, bo z dołu. Zamyślił się na chwilę tuż po wypowiedzeniu tego zdania. Aż sam się sobie dziwił, że powiedział to na głos. I to przy osobie, której tak naprawdę nie znał.
Obserwował ukradkiem, jak bawi się materiałem swojej spódnicy. Stresowała się? Ale... czym? Czy powiedział coś złego? Może powinien ugryźć się w język, a nie paplać to, co zrodziło się w jego zaspanym mózgu.
- No coś Ty, właśnie wróciłem, nie zawracasz mi głowy! - zaprzeczył stanowczo, śmiejąc się - I nie wyglądasz mi na beznadziejny przypadek. Myślę nawet, że... - popatrzył jej w oczy, a na ustach malował mu się szelmowski uśmiech - że jesteś całkiem interesującym przypadkiem. - dodał tajemniczo.
Zdumiał się, gdy dziewczyna wyciągnęła nagle małe zawiniątko i skierowała w jego stronę swoją rękę z tym czymś. Dopiero po kilku sekundach uzmysłowił sobie, że to cukierek. Nieuprzejmie byłoby nie przyjąć tego daru, a poza tym... Bruno nigdy nie odmawiał słodyczy. Wstał więc z siedzenia na zimnych schodach, wziął od niej różowy podarek i ukłonił się elegancko, szepnął też krótkie podziękowanie. Rozczulała go w swoim zachowaniu. Chyba jeszcze nigdy nie spotkał tak ciepłej i dobrej istoty.
- Jeśli te ciasteczka będą tak słodkie, jak Twój uśmiech, to chętnie się na nie skuszę. - wypalił, zanim zdążył przemyśleć konsekwencje tych słów. Czy on z nią w tej chwili... flirtował? Przecież biedna Puchonka zaraz od niego ucieknie. Powinien uciąć sobie ten jęzor!
Zasiadł ponownie na tym samym kamiennym stopniu, blisko barierki, robiąc obok siebie miejsce, gdyby dziewczyna zechciała usiąść obok niego. Wzruszył lekko ramionami i posłał jej pogodne spojrzenie, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że nie ma czego się obawiać, że on niczego od niej nie oczekuje, że... nie musi się mu odwdzięczać.
Nie zrobił nic wielkiego, jedynie znalazł się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyPią 7 Lut - 22:26;

Wciąż był lepszy niż ona. Puchonka nie miała żadnych relacji damsko-męskich lub damsko-damskich, które wychodziłoby poza koleżeństwo. Dawno przestała wierzyć w romanse, chociaż była naiwną i dość łatwo wpadającą w zachwyt nad prostymi rzeczami oraz słowami dziewczyną. Tak naprawdę nie potrzebowała wiele, jednak jej charakter pozostawiał wiele do życzenia. Ceniła sobie w ludziach prawdziwość. Nie lubiła masek, więc zobaczenie prawdziwej twarzy Bruno byłoby dla Flory najbardziej zachwycające. Nie widziała nic złego lub dziwnego w wieku zachowaniu, wręcz przeciwnie! Wydawał się jej najnormalniejszą osobą, jaką ostatnio spotkała. Nic więc dziwnego, że poza zarumienionymi policzkami, które chyba już miały takie zostać, delikatny uśmiech nie schodził jej z buzi. Aż tyle radości sprawia.l jej tym, że mogli porozmawiać. Błękitne ślepia aż błyszczały z ciekawości, chociaż nie potrafiła długo wytrzymać jego bezpośredniego spojrzenia.
- Mhm, właściwie dobrze się stało, że te buty się rozwiązały. - zauważyła cicho, odprowadzając go wzrokiem, chociaż sama tkwiła w miejscu, wciąż zaciskając gdzieś palce. Panicznie bała się, że się zbłaźni. Intrygowało ją to, jak taki olbrzym może być tak łagodny, bo chociaż wciąż czuła na dłoni jego uścisk, wcale nie był bolesny czy nieprzyjemny. Z niedowierzaniem pokręciła głową, śmiejąc się krótko.
- Tak! To tak działa! Tylko gorzej, jeśli ma się okropną orientację w terenie i dojdzie się do jednego z tych tajemniczych miejsc w szkole, w których wcześniej się nie było. - zaczęła z wyraźną ulgą w głosie, że nie uznał jej za jakieś dziwactwo, którego zapomina o celu swojej podróży, bo spada ze schodów na nieznajomych gryfonów. Zrobiła krok w jego stronę, - Dużo ciekawych zdjęć znalazłeś? Jak zajrzałam ostatnio do jeden z sal, znalazłam w środku prawdziwe niebo. Byłeś tam kiedyś?
Kontynuowała z ciekawością, nieco odważniejszym głosem, mniej cichym. Nawet jeśli wciąż się go wstydziła, wyjątkowo łatwo było jej ciągnąć rozmowę i nie zastanawiała się nad tym, co miała mówić. I chociaż metody uspokajające w jej gestach wciąż były widoczne, a serce biło w piersi znacznie szybciej, niż powinno, naprawdę dobrze się bawiło. Ciężko było jednak powstrzymać nawyk, który dawał jej tyle spokoju, nawet pod wpływem zauważonego spojrzenia, które w stronę jej dłoni i spódnicy posłał. Zacisnęła na chwilę usta, zawieszając palce w bezruchu, próbując, chociaż na chwilkę przestać. Oh Skyler, gdzie jesteś, kiedy Flora robi z siebie idiotkę przy tak miłym chłopaku? Podniosła spojrzenie na jego twarz, a oczy rozszerzyły się nieco na jego słowa. Kolejna porcja ciepła wylała się jej na policzki, a ona uśmiechnęła się, patrząc na swoje buty. Była taka głupia i naiwna, że aż jej było wstyd. Tak łatwo dawać doprowadzać się do takiego uśmiechu!
- Ty.. Ty też jesteś interesującym przypadkiem, Bruno! Nie spotkałam nikogo wcześniej, kto gubi drogę tak, jak ja!
Wypaliła na jednym oddechu, nie mając pewności czy ją zrozumiał i usłyszał. A potem przypomniała sobie o cukierku. Musiała mu podziękować, chciała. Może też trochę wierzyła, że dzięki temu ją zapamięta? Była tylko nudną puchonką, na pewno miał wiele interesujących koleżanek, ale może jeśli.. Musiała tak zrobić, zawsze warto było dziękować. Karma wracała, jak było się dobrym człowiekiem to i dobroć się otrzymywało, a przede wszystkim chciała go traktować tak, jak sama lubiła być traktowana. Ludzie jednak o takich małych rzeczach zapominali, oczekując deklaracji lub wyniosłych gestów, drogich prezentów. A nie miała nic więcej. Na jego kolejne słowa, zatopiła dłonie w rękawach swetra i uniosła je do góry, kładąc na swoich policzkach, zaciskając na chwilę oczy. Wierzyła chyba naiwnie, że zniknie. Teraz już na pewno słyszał jej serce, które chyba było najgłośniejsze w tej sali. Nie zdarzył się cud, a peleryna niewidka jednak się nie pojawiła, odwróciła więc spojrzenie na bok, klepiąc się po buzi, aby ostatecznie spróbować cokolwiek mu odpowiedzieć. Nie robił tego, bo chciał jej dokuczyć lub sobie z niej żartować, prawda? Brak zaufania kłócił się z prostym, dziewczęcym szczęściem.
- Z..Zap.. Zapewniam Cię, że moje ciasteczka są znacznie lepsze, niż uśmiech.. - mruknęła w końcu cicho, wypuszczając powietrze ze świstem, bo chyba zapomniała, jak się oddycha. Ona była bardzo łatwą do czytania dziewczyną, zbyt naiwnie podchodząca do życia i ludzi, przez co nie raz twardo wylądowała na tyłku. Podeszła do schodów ostrożnie i usiadła obok, kładąc dłonie na kolanach, wciąż miętoląc rękawy od golfa. Obróciła głowę w jego stronę, lustrując jego buzię wzrokiem. Nie wiedziała, co ma powiedzieć, a jednocześnie było tak wiele pytań, które chciała mu zadać, a było jej głupio. Przede wszystkim, jaki lub smak ciastek, żeby wiedziała, co mu wysłać? Przesunęła dłońmi po swoich nogach.
- Jeśli chcesz, to mam chyba jeszcze jednego cukierka.
Nic lepszego nie przyszło jej do głowy, a na swoją własną głupotę przymknęła oczy, ruchem głowy zgarniając włosy na plecy i parskając cicho z rozbawieniem. Była pełna gestów, zupełnie jakby były nieodłącznym elementem jej bycia sobą. - To znaczy... Byłeś na fajnym spacerze?
Naprawdę się starała i jak na siebie, odnosiła olbrzymie sukcesy.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyPon 10 Lut - 1:48;

Obawa przed zbłaźnieniem się...
Jak on to dobrze znał. Obecnie może wydać się to dziwne, może to zupełnie do niego nie pasować, ale jeszcze kilka lat temu zachowywał się kompletnie inaczej. Ważył każde wypowiedziane słowo, przeinterpretowywał zachowania innych, brał do siebie wszelakie docinki. I w końcu... zrozumiał, że to nie ma sensu, że nie dogodzi każdemu, że on już taki po prostu jest: chodzący obiekt żartów. Po pewnym czasie zaczął to wykorzystywać, przerabiać na swoją zaletę, ale jednocześnie... nakładając na twarz maskę. Bo gdzieś tam głęboko miał w sobie wiele wrażliwości; był ciepłą kluską, a nie tylko wyszczekanym ignorantem.
Słuchał dziewczyny z zaciekawieniem. Jej delikatny głos wybrzmiewał perliście w Sali Wejściowej, niczym na scenie jakiegoś amfiteatru. Był bliski wsparcia głowy o łokieć i przymknięcia oczu, ale na szczęście tego nie zrobił, jedynie patrzył na nią nieco przymulonymi oczami. Choć pewnie nie zauważyła w nich różnicy, bo mętny wzrok był niemalże nieodłącznym elementem jego osoby.
- Niebo w sali? - zaciekawił się i ożywił, prostując nieco swoją sylwetkę - Chyba muszę wziąć u Ciebie korepetycje z gubienia się. - podczas gdy on się szwendał po zamku, nie znajdował tak interesujących miejsc; jedynie puste sale z kilkoma ciekawymi zbrojami, obrazami. O, no i jeszcze często wpadał na Irytka, który uwielbiał uprzykrzać mu życie.
W pewnym momencie przestał zwracać uwagę na jej mimowolne gesty, świadczące o niepewności i nieśmiałości. Nie przeszkadzały mu one ani trochę, nie rozpraszały go. Stały się swego rodzaju spójnym elementem. Czymś, co nadawało charakteru Florze. I... uroku, tak.
Otworzył oczy jeszcze szerzej, gdy nazwała go ciekawym przypadkiem. Nie spodziewał się tego, zaskoczyła go i... sprawiła, że poczuł się lepiej. Jak ktoś... wyjątkowy? Dowartościowany? Zrobiło mu się zauważalnie cieplej i mógł przysiąc, że nie była to zasługa wełnianego swetra w renifery.
- Wiesz... przypadkiem to jestem na pewno. Ale czy interesującym? Hm, sam nie wiem. Mimo to... dzięki. To miłe. - uśmiechnął się lekko i skinął jej głową, w podziękowaniu. Sam się sobie dziwił, że te słowa aż tak na niego wpłynęły. Powinien sam sobie sprzedać kuksańca w tors.
Och, mężny Godryku! Co go podkusiło, żeby palnąć taki tekst! Cudem stało się to, że dziewczyna nie zapadła się pod ziemię, a jedynie skryła swoją buzię za materiałem swetra. Czyżby chciała zniknąć..? A on, debil, patrzył się na nią i zastanawiał, jak może jej pomóc. Ba! Jak może sobie pomóc i odkręcić swoje zbyt śmiałe słowa. Brakowało tylko tekstu "bolało, jak spadłaś z nieba?" by dopełnić ten kielich niezręczności. Myślał intensywnie co powiedzieć, ale wszystkie słowa brzmiały w jego głowie równie beznadziejnie. Szczęśliwie jego myśli zagłuszyły odgłosy puchońskiego serduszka. A sam Tarly utkwił wzrok w swoich dłoniach, by nie dręczyć Flory spojrzeniami i dać jej chwilę na wytchnienie. Jeśli będzie udawał, że jego wypowiedź była niewinna i naturalna, to... może ona też ją tak potraktuje?
Podniósł wzrok dopiero, gdy się odezwała. I odetchnął z ulgą. Uśmiechnął się z wdzięcznością i ucieszył na widok, że postanowiła jednak dosiąść się do niego. To znaczyło, że nie był jednak taki straszny.
- To chyba mnie namówiłaś na te ciastka. - zaśmiał się swoim typowym, wysokim głosem. Odwrócił nieco sylwetkę w jej stronę, ale nadal byli od siebie w dość bezpiecznej odległości, zachowującej przyzwoitość i nie naruszającej przestrzeni osobistej. - Och, dziękuję, zachowaj go na później. - podziękował w odpowiedzi i mimowolnie zmierzwił swoje włosy. Dziewczyna niepotrzebnie chciała mu się odwdzięczyć. Przecież to ona go uratowała. Od nudnego dnia, rzecz jasna.
Odchylił głowę do tyłu i wsparł ją o barierkę schodów. Zastanowił się nad odpowiedzią na jej kolejne pytanie. Czy jego spacer był fajny? Nie miał w zanadrzu nic interesującego do opowiedzenia, a nie chciał jej rozczarować i przede wszystkim... nie chciał kończyć tej rozmowy.
- Szwendałem się w okolicach lasu. Miałem zamiar wpaść do Chrisa... to znaczy... do naszego gajowego, ale nie było go w chatce. - popatrzył na nią i jej oczy, które w dalszym ciągu kojarzyły mu się z oczami Lunaballi, co w jego mniemaniu uchodziło za komplement - To bardzo miły człowiek, jeśli się go lepiej pozna. Byłaś kiedyś u niego na herbatce? - zapytał bardzo naturalnym, spokojnym głosem. Co prawda nie spotkał jeszcze dotąd Flory u Chrisa w chatce, ale przecież on sam nie był tam takim częstym bywalcem. Polubił tego człowieka i jeszcze większą frajdę sprawiało mu pomaganie gajowemu, ale poza tym miał swoje inne zajęcia, nie przesiadywał u niego non stop.
Chociaż może gdyby ona mu towarzyszyła, to spędzałby tam więcej czasu..?
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyWto 11 Lut - 20:57;

Mieli podobne obawy i gdyby Martellówna o tym wiedziała, wybuchnęłaby zapewne śmiechem.
Była ostatnią osobą, która zareagowałaby drwiąco lub źle na popełnienie przez kogoś błędu, lub powiedzenie kilku słów za dużo. Sama przecież notorycznie chowała buzię i odwracała spojrzenie, niczym mała dziewczynka nieumiejąca poradzić sobie z wielkim, złym i dorosłym światem. Nigdy nie potrafiła zrozumieć, dlaczego właściwie tak się wstydziła. Przesunęła spojrzeniem po twarzy Bruno, uśmiechając się łagodnie i kompletnie nie wiążąc go z epitetem "ignorant" czy "wyszczekany", odbierała go inaczej. Przez swoje ograniczone umiejętności społeczne, była dobrym obserwatorem i chociaż często trafnie coś oceniała, nigdy swoich spostrzeżeń nie wypowiadała na głos. Wierzyła też naiwnie w ludzi i w to, że każdy jest dobrym człowiekiem, a złe uczynki są tylko chwilowym rozstrojeniem emocjonalnym. Kiwnęła głową.
- Mhm, niesamowite, prawda? Chociaż u mnie w domu magia była normalna, wszystkie te cuda dookoła wciąż są tak samo zaskakujące i piękne. Nie mam tylko pojęcia, jak tam wrócić. - odparła cicho, powstrzymując jąkanie się i powtarzając sobie, że wcale nie miał wobec niej złych zamiarów. Wydawał się na to zbyt miły, łagodny. Oczywiście Flora nie omieszka zapytać Skylera, bo ze swoim najlepszym przyjacielem dzieliła się wszystkim. - Możemy się kiedyś razem poszwendać, jeśli będziesz miał czas.
Rzuciła niezobowiązująco, posyłając mu krótkie spojrzenie w oczy i zgarniając na bok kosmyk brązowych włosów. Żałowała, że nie zabrała ze sobą żadnej frotki, aby je zebrać. Przecierając pomiędzy palcami materiał czerwonego swetra, westchnęła cicho. Nie potrafiła kłamać, częściej milczała, niż ubierała prawdę w piękną szatę. Była prostym człowiekiem i chociaż chciała ugryźć się w język, aby nie nazywać go tak przedmiotowo, słowa same uciekły jej spomiędzy warg. Pokręciła głową na jego słowa, posyłając mu przepraszające spojrzenie.
- Ojejku, to zabrzmiało paskudnie, tak nieludzko. Przepraszam! - mruknęła, splątując ze sobą ręce pod biustem, aby zatopić palce w miękkim materiale tym razem na ramionach. Miała nadzieję, że wiedział, że wcale tak nie myślała. - Interesującym, tak myślę. I lubię Twój sweter, jest uroczy. Nie każdy nosi sweter w renifery, będąc mężczyzną.
Przyznała z delikatnym wzruszeniem ramion, przystępując z nogi na nogę. Flora miała słabość do wzorów i świąt, tak samo, jak do pieczenia ciastek i jedzenia pierniczków. Nie spodziewała się komplementów, nie dostawała ich często i nie miała pojęcia, jak na nie reagować. Więc nawet takie najprostsze sprawiały jej radość, wywołując uśmiech. Wierzyła, że ludzie sobie wszystko komplikują i właśnie tego typu — wypowiedziane pod wpływem impulsu, chwili — miłe słowa były tymi najprawdziwszymi. Jego reakcja też była dla brunetki zaskakująca, bo miała wrażenie, że sam Tarly się zawstydził. Postanowiła więc iść za ciosem i zajęła miejsce obok, kładąc dłonie na kolanach i przerzedzając palcami po swoich udach, pozbyła się z nich niewidzialnego kurzu. Dyskretnie zerknęła w jego stronę, chociaż pod wpływem ruchu głowy kaskady włosów zakołysały się niespokojnie.
- Więc to będzie mój prezent dla Ciebie, podziękowanie. - odparła z uśmiechem, idąc jego śladem i również siadając bokiem, aby lepiej go widział. Na wzmiankę o cukierku jedynie kiwnęła głową. Pomagając w skrzydle szpitalnym, zawsze miała mnóstwo słodyczy pochowanych po plecaku czy kieszeniach, bo działały cuda, gdy trzeba było zmienić opatrunek lub nastawić złamaną rękę. Wyciągnęła wygodnie nogi, kładąc ręce za siebie i odchylając się nieco do tyłu, aby przesunąć błękitnymi oczyma po ciągnących się ku górze schodom.
- Nie, nie miałam okazji. Jest tu nowy, prawda? Wygląda, ze się dobrze znacie. - odpowiedziała zaciekawiona, przesuwając na niego spojrzenie i obracając głowę w jego stronę, zatopiła spojrzenie i uwagę w jego twarzy. Flora miała przenikliwe, duże ślepia — łatwo wpędzała ludzi w poczucie winy, gdy kłamali, a przynajmniej zawsze tak powtarzał jej zbulwersowany tym brat. - Interesujesz się magicznymi stworzeniami?
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySro 12 Lut - 22:26;

Siedział na schodach obok panny Martell i zastanawiał się, co takiego jest w tej drobnej istotce, że nie mógł koło niej przejść obojętnie. Przycupnęła obok niego nieśmiało, ukryta za wielkim, czerwonym swetrem i spoglądała na niego swoimi wielkimi oczami w kolorze przywodzącym na myśl czystą taflę wody. Dostrzegał jej niepewne uśmiechy, widział urocze piegi w okolicach nosa i policzków. Widział... zdecydowanie za dużo. Łapał detale, których nie powinien, bo przecież... było to niestosowne. Tylko rozmawiali, czyż nie?
Skarcił się w myślach i na moment odwrócił wzrok, spoglądając w górę, na szczyt schodów. Nie było tam nic ciekawego, nic na czym mógłby zawiesić oko. Żadnej żywej duszy... Ba! Nawet Irytka nie było w pobliżu. Niespotykany spokój dla hogwardzkich murów. Odwrócił więc swoją głowę z powrotem w stronę młodej Puchonki, lecz tym razem pilnował się, by nie raczyć jej tak intensywnym spojrzeniem. Zmierzwił swoje czarne loki już po raz kolejny podczas tego spotkania. Czyżby... nerwica natręctw?
- Wspólne szwendanie? Brzmi jak plan! Z tym, że... nie wiem, czy nie zgubiłbym się szybciej w Twoich niesamowitych oczach. - najpierw powiedział, potem uzmysłowił sobie sens tych słów i ich brzmienie. Znów jego język był szybszy od szarych komórek, znów wypowiedział na głos swoje myśli. Zaskoczyła go jej propozycja, szczerze się na nią ucieszył i stąd... nie przeanalizował do końca skutków tych słów. Biedna Flora zaraz nabierze kolorów swojego swetra. Uśmiechnął się niewinnie, na swój sposób szelmowsko, choć chciał ją tym uśmiechem przeprosić. Był zbyt zuchwały... Na szczęście jej komentarz odnośnie jego odzienia ratował sytuację.
- Hej, Flora, po pierwsze: nie przepraszaj mnie. Naprawdę nie masz za co. - uśmiechnął się ponownie, tym razem łagodnie i przyjacielsko, pochylając się nieco w jej stronę i patrząc na jej jasną buzię - Umówmy się, że od teraz żadnych przeprosin, dobra? - dodał i złapał się na tym, że brzmi trochę jak starszy brat albo... nauczyciel. A nie chciał się wywyższać. - A mnie podoba się Twój sweter. - odpowiedział komplementem na komplement. W tym momencie był z siebie całkiem dumny. Brzmiało to naturalnie, miło i niegroźnie. Zadowalał go też fakt, że akurat dzisiaj włożył na siebie ten fikuśny sweterek ze świątecznym motywem. Jak widać - komuś się jednak podobał.
Starał się ograniczyć swoje ruchy do minimum. Zawsze bogato gestykulował, ale tym razem obawiał się, że naruszy bezpieczną przestrzeń osobistą dziewczyny i ją do siebie zrazi. Była jak unikatowy okaz płochliwego zwierzęcia, które jednak postanowiło mu zaufać i podejść bliżej. A on musiał wykazać się teraz wielką delikatnością i opanowaniem, by jej nie spłoszyć.
- Tak, jest w Hogwarcie od niedawna. A poznaliśmy się chcąc nie chcąc. Wiesz... szlabany i te sprawy... - ostatnie słowa wypowiedział dość niepewnie, ze słyszalną skruchą i nutką wstydu w głosie. Uniósł rękę do góry i pomasował swój kark, a wzrokiem uciekł gdzieś w dół. Cóż, przynajmniej był szczery. Poznał Chrisa przy okazji odrabiania kar. Często mu pomagał, często też wagarował u niego, szczególnie gdy trwała lekcja Historii Magii. Gajowy nigdy nie odmówił mu wspólnego spędzania czasu, zawsze było co robić. I zawsze było to ciekawsze od nudnych zajęć.
- Magicznymi i tymi zwykłymi. - odpowiedział. Och, ten temat w brunowym wydaniu to rwąca rzeka. Mógłby rozmawiać o zwierzętach bez przerwy, ale nie chciał zanudzać Flory, więc odbił wyimaginowaną piłeczkę. - A Ty? Czym się interesujesz? - był żywo ciekawy. Pokusił się o kolejne spojrzenie na jej twarz i oczy.
I miał nadzieję, że nie odstraszy tym dziewczyny...
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySob 15 Lut - 1:38;

Był chyba jedną z jednostek do policzenia na palcach jednej ręki, która tak myślała. Flora zdawała sobie sprawę z tego, że nie cieszyła się żadną popularnością i setki dziewcząt na korytarzach szkolnych było ciekawszych od niej. Już nie chodziło nawet o buzię, bo hiszpańskie rysy twarzy nadawały jej oryginalności na tle jasnowłosych i bladych uczennic, a o charakter. Nie chodziła na imprezy, nie piła, nie poszukiwała miłości na wizzenegrze. Poprawiła się na stopniu, miętoląc rękawy od swetra w dłoni i zerkając na niego z zaciekawieniem. Prawda była taka, że bardzo lubiła poznawać nowych ludzi i zwyczajnie ich słuchać, poznawać. Wyglądał jej na popularnego chłopaka, więc aż dziw brał, że poświęcał czas takiemu cieniowi, jak ona. Nie mogła jednak pozbyć się wrażenia, że w oczach gryfona nie tliły się najmniejsze nawet, negatywne uczucia czy złe zamiary. Jakby był stworzony do łagodności, co tak przeczyło jego rozmiarom, chociaż z drugiej strony, to ona po prostu była maleńka.
Zamrugała kilka razy speszona jego nagłym komplementem, odwracając wzrok i zagryzając dolną wargę, znów zacisnęła dłonie na swetrze. Była taka głupiutka, tak beznadziejnie romantyczna i łatwa do wprawienia w zachwyt prostym gestem czy słowem. Nie wiedziała, czy to te czarne loki, czy błyszczące ślepia, coś jednak sprawiło, że zrobiło się jej miło. Trudno było jej oskarżyć go kłamstwo i gierki, nawet jeśli się nie znali.
- Ja.. Nie.. Nie jestem najlepsza w takich rzeczach, wiesz? Chciałam Cię jednak zapewnić, że wcale nie brzmisz głupio i wcale nie jestem zła, miło mi, że tak myślisz. I nadal w sumie.. W sumie to chętnie bym się z Tobą poszwendała. - mówiła spokojnie i cicho, jednak w towarzyszącej im ciszy sali wejściowej, każdy oddech zdawał się roznosić echem. Miała nadzieję, że nikt ich nie słyszał, bo chyba umarłaby ze wstydu. Przełknęła ślinę, rozluźniając palce, przesuwając znów nimi po swoich kolanach. Niewinny uśmiech dodawał mu uroku, pasował do spływającego na czoło, niesfornego loka. Na dźwięk swojego imienia, spojrzała mu w oczy, chociaż wyszło to bardziej z przypadku lub zamiaru. Nie uciekła jednak od razu, dając mu mówić, odwzajemniając uśmiech. Musiała być taka łatwa i naiwna w jego oczach. Zachowywała się, jakby była w nim zakochana, a tak naprawdę wcale się nie znali. Każdy przechodzeń wyciągnąłby ten wniosek z jej policzków, nie zdając sobie sprawy, jak często i łatwo oblewały się różem. - Mhmm. Postaram się. Dziękuje. Ostatnio strasznie polubiłam czerwień. Zauważyłeś, że najlepiej wypada właśnie w grudniu i styczniu?
Gestykulowanie jej nie przeszkadzało. W jakiś sposób wyrażał tym siebie, przekazywał dokładniej obrazy własnych myśli i akcentował słowa, co było dość ciekawym doświadczeniem, bo Flora praktycznie gestykulacji nie miała. Z zainteresowaniem go słuchała, błądząc po nim spojrzeniem, okazjonalnie patrząc mu w oczy. Zgięła kolana, oplątując je dłońmi i opierając nań głowę, pozwoliła, aby burza brązowych włosów opadła na ramię i zsunęła się leniwie w dół.
- Wcale nie wyglądasz na łobuza od szlabanów. Co przeskrobałeś? - zapytała, na chwilę unosząc brwi, jednak wciąż mając ten łagodny uśmiech, który w żaden sposób go nie oceniał. Pytała z ciekawości, bo nowe pomysłu uczniów, ciągle ją zaskakiwały. Ona sama była grzeczna, nie sprawiała kłopotów. Nie piła, nie paliła — nic, absolutnie nic. - Hej, to przecież nic takiego. W takim wieku jesteśmy! Mój tato zawsze mówił, że w młodości trzeba popełniać najwięcej błędów i łamać najwięcej zasad, bo później nie ma na to czasu.
Dodała jeszcze z delikatnym wzruszeniem ramion, niemalże słysząc dialog ojca w głowie. Mężczyzna zmienił się po śmierci żony i więcej tak nie mówił, stawiając teraz na nadopiekuńczość. Zawsze jednak cieszył się, że córka była grzeczna i ułożona, gdyż znacznie więcej problemów miał z synem. A Flora wiedziała, że nie powinna ich sprawiać.
- Zwykłymi też? Jakie jest Twoje ulubione — oczywiście magiczne i to normalne? Tak żałuję, że nie byliśmy w zoo na mugoloznawstwie! - zapytała z autentycznym rozżaleniem, przypominając sobie wszystkie te książki o zwierzętach, które przeglądała. Znane im gatunki były całkiem różne. Odwzajemniła jego spojrzenie, nabierając jakby odrobinę pewności siebie. Były to tylko ułamki sekund, jednak zdawać by się mogło, że zainteresowanie miało wpływ na zmianę osobowości Flory. - Znam się na rysowaniu smoków i roślin, niczego więcej — te drugie to w sumie w związku z uzdrawianiem. Pracuję nad magią leczniczą, interesuję się metodami pomocy ludziom — także tymi zwykłymi, chociaż do tego jest znacznie trudniejszy dostęp i mam wrażenie, że mugole niestety nie wiedzą o tym, jak przydatne są niektóre zioła.
Nie miała nic do osób niemagicznych, wręcz przeciwnie. Ich świat wydawał się jej interesujący i kolorowy, sama nie była perfekcyjnie czystej krwi. Zdmuchnęła kosmyk włosów z oczu, przymykając je na chwilę, aby zaraz znów spojrzeć na Bruno. - Chciałbyś pracować ze zwierzętami?
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySob 22 Lut - 1:58;

Niewielu znało go tak naprawdę. I choć to stwierdzenie jest często nadużywane, to w jego przypadku miało swoje uzasadnienia. Rzadko kiedy pokazywał swoją prawdziwą twarz i ujawniał się, wychodził ze swojej bezpiecznej kryjówki zatytułowanej "Szkolny Błazen Tarly". Łatwo przychodziły mu czcze flirty z przypadkowymi dziewczynami, gdy nie miały one większego znaczenia, a były tylko kolejną grą czy żartem. Ale z Florą...
Z Florą było inaczej.
Niemalże przed każdym wypowiedzianym słowem zastanawiał się, czy jej nie urazi, czy na pewno powinien pokusić się o taką śmiałość. Zaliczał wpadki, jedna za drugą, lawinowo, ale wyhamował wiele swoich myśli, wyciszył dziwne pokusy i gryzł się w język z taką namiętnością, że z pewnością wyjdzie z tej rozmowy z wieloma ranami. A mimo to... czuł się bardziej sobą niż kiedykolwiek wcześniej. Spędzał miło czas z równie miłą dziewczyną. Był wprost zachwycony. Tak samo jak tym, że nie uciekła na jego tekst o gubieniu się w jej oczach. Nie był z niego dumny, zabrzmiało to dość bezczelnie a może i nawet obcesowo. Uśmiechnął się w odpowiedzi, dziękując opatrzności. Wsunął swoją dłoń między włosy i przeczesał czarne loki palcami. Dlaczego znów to robił?
Ucieszył się też, że wreszcie ustalili, że dziewczyna nie będzie już więcej go przepraszać. Był ostatnią osobą, przed którą trzeba było się kajać w jakikolwiek sposób. Dostrzegał jej delikatne rumieńce, ale nie odbierał tego jako symbol naiwności. Choć może nie wyglądał, to w był w pewnych kwestiach typowym, stereotypowym facetem, który wielu sygnałów nie zauważa, a już na pewno nie bawi się w ich szeroko pojętą interpretację. Czerwieniejące lekko policzki dziewczyny odbierał bardzo pozytywnie; pasowały do jej karnacji, pięknie współgrały z błękitem oczu i żywą czerwienią swetra. Może jednak nie był typowym facetem, skoro zwracał uwagę na kolorystyczne kombinacje...
- Jako Gryfon powinienem odpowiedzieć, że czerwień jest najlepsza przez cały rok, ale... masz rację. - odpowiedział wesołym tonem i zaśmiał się krótko. Jego głos odbił się echem w pustym pomieszczeniu, co go trochę zmieszało. - Pasuje Ci ten kolor. - dodał nieco ciszej i w zupełności szczerze.
Jej kolejne pytanie trochę go zaskoczyło. Uśmiechnął się odrobinę krzywo, lekko zmieszany, bo gdyby miał opowiadać wszystkie swoje przewinienia, to siedzieliby na tych schodach do wiosny. Nie miał też czym się chwalić, szlabany nie były powodem do dumy, choć może... kilka swoich wyczynów zaliczał do tych udanych.
- Może jak już wybierzemy się na wspólne szwendanie, to opowiem Ci kilka z moich... przypałów. - rzucił, również poprawiając swoją pozycję, bo trochę już zesztywniał od twardych stopni i barierki - Twój tata ma rację. Ale nie mogę dopuścić, by Slytherin wygrał Puchar Domów! - dodał. Ślizgoni szli jak burza. Burza stulecia. Nic nie wskazywało na to, że spadną w rankingu, ale Bruno nie mógł pozwolić sobie na kolejne szlabany i utraty punktów, bo sytuacja Gryffindoru nie wyglądała za dobrze.
Gdy zeszli na tematy związane z zainteresowaniami, chłopak zauważył drobną zmianę w zachowaniu Flory. Była taka przejęta, poruszona. A gdy zaczęła opowiadać o swoich pasjach, biła z niej prawdziwa miłość do tego, czym się zajmowała. Była... autentyczna. Tarly przysunął się do niej odrobinę bliżej i mimowolnie pochylił w jej stronę. Słuchał z zainteresowaniem, chłonąc każde jej słowo. Nie pamiętał, kiedy ostatnio miał okazję z kimś tak po prostu pogawędzić.
- Jak tak teraz myślę, to chyba lunaballa. Urocze stworzonko. - czy mówił teraz o magicznej istocie, czy o... Florze? Dobre pytanie! - Mówisz z taką pasją o uzdrawianiu i pomocy ludziom. A nie masz czasem wrażenia, że... - zawahał się - że niektórzy wykorzystują dobre serce tych, którzy im pomagają? I żerują na ich altruizmie? - skrzywił się, bo dopadły go bezsensowne czarne myśli i ponure rozkminy. A przecież tak miło się rozmawiało...
Zastygł tak w tym półpochyle, a od dziewczyny oddzielało go może kilkadziesiąt centymetrów. W pewnej chwili coś go tknęło (sam nie wiedział co) i wyciągnął rękę w jej stronę, by założyć jej za ucho niesforny kosmyk włosów. Trwało to sekundę, a on po tym geście uśmiechnął się niewinnie i powrócił plecami do twardej barierki. Miała takie miękkie włosy...
- Chciałbym. Chciałbym im pomagać. I móc je obserwować w naturalnym środowisku. Ludzie mogliby nauczyć się wielu rzeczy od zwierząt. - odpowiedział, dziwiąc się tej szczerości i wylewności.
Dziewczyna oddziaływała na niego w niewyjaśniony sposób.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySro 11 Mar - 2:53;

Każdy tworzył dookoła siebie jakąś iluzję, próbując dostosować się do otoczenia i wpaść w łaskę społeczeństwa, niestety niekiedy maskując najwyraźniejsze cechy swojej osobowości. Olbrzymi lew mógł być łagodnym, pluszowym misiem z pazurami na pokaz, a mała myszka mogła mieć mordercze zamiary. Gdy przyglądała się tak chłopakowi, nie mogła powstrzymać delikatnego uśmiechu. Było w nim coś takiego, mała iskra, która sprawiała, że wcale nie wydawał się jej taki duży i straszny, jak na samym początku. Nie miała doświadczenia we flirtach czy innych rzeczach, głównie się z niej śmiano i jej dokuczano, nie mogła więc za nic dostrzec żadnych wskazówek dotyczących luźnych myśli, które sunęły mu pod burzą loków.
Starał się, więc i ona dawała coś od siebie — zbierała całą odwagę, próbując cieszyć się rozmową i powstrzymać tiki nerwowe, zniwelować podejrzenia i nieufność. Zależało jej, aby Tarly był takim sobą, jakim chciał być, a nie jakim go chcieli, chociaż pewnie część osobowości dowcipnisia zdążyła już w niego wchłonąć. Miała w sobie tyle naiwności i romantyzmu bez ujścia, że nie mogłaby się obrazić za komplement wyznany z taką szczerością. - Masz ładne te włosy.
Rzuciła cicho, przekręcając głowę w bok i patrząc z ciekawością, jak mierzwił ciemne pukle palcami. Odwróciła wzrok, wypuszczając z cichym świstem powietrze i ruchem głowy zgarniając brązowe kosmyki na plecy, wbiła wzrok w schody. Nie mogła przecież się tak gapić po tym, jak tak głupio, chociaż całkiem szczerze go skomplementowała. Kręcone włosy zawsze uważała za wyjątkowo atrakcyjne. Złapała za rękawy swetra, uśmiechając się pod nosem i kiwając głową w podziękowaniu za komplement.
- Ma w sobie coś wyjątkowego, ta czerwień.
Była zainteresowana, bo należała do tych grzecznych dzieciaków, które nie chcą rzucać się w oczy. Miała jednak dużą wyobraźnię, lubiła słuchać i zadawać pytania. Spojrzała znów na niego, zaciskając usta w jakieś drobnej ekscytacji, bo sposób jego wypowiedzi odebrała tak, że chciał się jeszcze z nią spotkać, co nie zdarzało się często. Jej głównym towarzystwem pozostawał Skyler. - To obietnica? A puchar to nic takiego istotnego, są ważniejsze rzeczy, niż wygrana. Jednak trochę ambicji jest zawsze dobrze mieć.
Odparła cicho, uśmiechając się krótko i przenosząc wzrok gdzieś przed siebie. Jej nie zależało na tak przyziemnych nagrodach, sprawach materialnych. Odpuściłaby każdemu, kto dzięki temu po prostu by się uśmiechnął. Zapomniała o całym zawstydzeniu i nawet o tym, że mogła go nudzić, gdy tak się patrzył i jej słuchał. Szczere gestykulowanie, brak ucieczki od jego oczu i nawet zmniejszenie dystansu, które sprawiło, że dotykała jego ramienia — wcale jej nie zniechęciło. Zwykle ona słuchała innych, mało kto interesował się nią.
- O, to ciekawy wybór! Są takie nieporadne i urocze. - wzruszyła delikatnie ramionami, bawiąc się swoimi palcami. Na jego słowa spoważniała jej twarz, westchnęła cicho. - Tak działa ten świat chyba, wiesz? Zawsze silniejszy wykorzysta słabszego, trzeba z tym żyć. Przyzwyczaiłam się.
Poważne rozmowy też lubiła. Widząc jednak jego minę, nieśmiało szturchnęła go ramieniem, przesuwając błękitnymi oczyma po jego twarzy. - Hej, ale nawet z tym świat jest cudowny!
Milczeli chwilę, a ona patrzyła zaciekawiona, próbując dostrzec ślad jego myśli. Drgnęła nieco pod jego nagłym gestem, po ciele przebiegł jej dreszcz. Śniade lica oblał soczysty rumieniec, a spomiędzy rozchylonych warg uciekło pojedyncze westchnięcie. Zaskakujące, że nie dostrzegła w tym nic złego, sztucznego. Był po prostu szczery i uroczy, imponując jej odrobinę. I miał ciepłe dłonie. Miłe.
- Myślę, że masz tak dobrą aurę, że Ci się uda — gdy będziesz cierpliwy i systematyczny! Będę trzymać za Ciebie kciuki, kibicować Twoim marzeniom, dobrze? Więc następnym razem, gdybyś zwątpił lub chciał się poddać, chodź ze mną porozmawiać!
Chyba sama była zaskoczona swoją śmiałością, bo przez ułamek sekundy dotknęła jego dłoni w celu zapewnienia go o swojej szczerości i zamiarach. Zakłopotana odwróciła wzrok, unosząc rękę i zaciskając ją w pięść, oparła ją o biust. Wciąż czuła palące ciepło jego skóry. Nie była obeznana z taką bliskością w żaden sposób, bo przytulanie Skylera czy trzymanie za rękę miało całkiem inną płaszczyznę. Wrócili jeszcze do rozmowy, decydując się jednocześnie na kubek gorącego kakao. Niewiele myśląc, zaproponowała mu swój specjał z bitą śmietaną i razem poszli do kuchni.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptyPią 13 Mar - 0:25;

Pierwsze losowanie Kółko zielarskie, kostki 3 i 1; Wynik = 2pkt

Dotykam palcem niedawno nawodnionej roślince zastanawiając się, czy teraz będzie jej lepiej. Ostatnio przez to wszystko zapomniałam jej podlać, chociaż ledwo dostałam nasionko z kółka zielarzy i teraz byłam bardzo przejęta, że zrobię to jeszcze raz, dlatego ostatnimi czasy chodziłam nieustannie z niewielką doniczką, sprawdzając czy z powrotem odżywa i starając się po bardzo niewielkiej łodydze, na której wyrósł piękny, duży listek, ustalić cóż to takiego. Siedziałam na ławce, zaaferowana moim zadaniem, ale równocześnie spoglądając raz za razem na drzwi od Wielkiej Sali skąd uczniowie powoli wychodzili po porze obiadowej. Już wcześniej prędko sprawdziłam na Wizzie kim jest najwyraźniej nowa przewodnicząca kółka do którego należałam i miałam zamiar wprowadzić w życie plan, który ułożyłam poniekąd z Gunnarem. Miałam na sobie zwykłą całość od mundurka, bawiłam się niebieską wstążką, którą miałam zamiast krawata. Moje rajstopy były całkiem czarne, ale na udach, bądź łydkach co jakiś czas przemykał zarys białego kota. Który co jakiś czas pojawiał się też na granatowym turbanie.
Sprawdziłam na Wizbooku jak wyglądasz i uznałam, że z taką urodą będzie bardzo łatwo znaleźć odpowiednią osobę. I faktycznie po jakimś czasie poznaję Cię ze zdjęcia i zrywam się z ławki. Kojarzę Cię, ale nie pamiętam czy kiedyś rozmawiałyśmy ze sobą.
- Gabrielle! - krzyczę gwałtownie podnosząc się z miejsca. Równocześnie zakładam torbę na ramię, podnoszę roślinkę oraz zbieram notatki, które miałam na kolanach. Biorę te wszystkie bibeloty i już jestem obok Ciebie. Zarys kota, równie podekscytowany co ja, biega wokół mojej głowy, by po chwili przenieść się magicznie na kolana.
- Melusine. Melusine Pennifold - mówię i staram się równocześnie trzymać notatki oraz roślinkę, przytwierdzając je do piersi oraz podać rękę koleżance; nie wiedząc, że nie muszę tego robić.  - Widziałam Twoje ogłoszenie - mówię pośpiesznie z szerokim uśmiechem, tłumacząc powód mojej zaczepki. - Słuchaj, mieliśmy z poprzednim przewodniczącym kółka pewien wspólny pomysł, który nie zdążyliśmy zorganizować - tłumaczę i staram się nie krzywić specjalnie przypominając sobie sytuację w której wpadamy na pomysł; przez chwilę jesteśmy podekscytowani, pytamy o pary w namiotach, a potem znikąd Gunnar obraża się na moje jakieś słowa, komentuje coś nieprzyjemnie i postanawia wzdychać o islandzkich lasach. Kręcę głową, odganiając tą myśl i równocześnie przeistaczam to kręcenie we wskazanie na ławkę na której wcześniej siedziałam.
- Mogłabyś na chwilę ze mną przysiąść, jeśli się nie śpieszysz? Na sekundę. Mam kilka notatek Gunnara w związku z zajęciami, zostawił mi przed wyjazdem; myślę że mogą Ci się przydać. Trochę czasem bazgrał, jakbyś miała problemy to Ci mogę część pomóc przeczytać, czy przepisać. Przekażę Ci je i przy okazji przedstawię Ci trochę mój pomysł - dalej nawijam w niepotrzebnym pośpiechu, wszystko przez jawne podekscytowanie nową współpracą na tematy, które tak mnie interesują.

@Gabrielle Levasseur
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySob 14 Mar - 17:45;

- Zdecydowanie brakuje mi już ferii, te były naprawdę udane i obyło się bez większych wypadków - odpowiedziała, potwierdzając tym samym słowa puchońskiej koleżanki z którą właśnie przekroczyła drzwi wielkiej sali, opuszczając ją. Uśmiechnęła się uroczo, chcąc dodać coś jeszcze, gdy powietrze przeszył czyjś krzyk wypowiadający jej imię. Gabrielle spojrzała w kierunku z którego dobiegł, gdy spojrzenie zielonych oczy napotkało postać znanej jej - nieoficjalnie - Krukonki. Anastazja spojrzała pytająco na blondynkę, zaś ta odprawiła ją delikatnym skinieniem głowy, zostając sam na sam z Melusine.
Przyjrzała się dokładnie dziewczynie mierząc ją krytycznym spojrzeniem, choć w sposób tak subtelny, że ciężko było je wyłapać. Z przykrością stwierdzić musiała, że panienka Pennifold jest naprawdę ładna, a jej uroda mogła uchodzić za nietuzinkową, wręcz egzotyczną, co podkreślał zawiązany na głowie Krukonki turban. Nigdy wcześniej Gabs nie miała okazji ani z nią rozmawiać, ani też lepiej zweryfikować to, jak wygląda - jej opis znała jedynie z relacji Charliego.
Uciekła wzrokiem z twarzy dziewczyny na kota, który błądził po jej ubraniu - przemieszczając się z turbanu na ciemne rajstopy w okolice kolan, by sekundę później wrócić wzrokiem do jej brązowych oczu.
- Gabrielle Levasseur - odpowiedziała mimowolnie, choć miała świadomość tego, że dziewczyna musiała znać jej tożsamość; inaczej by jej nie odnalazła. Uścisnęła jej dłoń, jakby z wahaniem, subtelnie się uśmiechając. Mel nie miała w sobie niczego, co powinno budzić niechęć Puchonki, właściwie się nie znały, a jednak Gab nie potrafiła podejść do jej osoby neutralnie. Czy wynikało to z faktu, że Charlie wciąż za nią biegał, a ona była zazdrosna? A może widziała w Melusine rywalkę o serce Ślizgona? Tylko czy ona chciała zdobyć serce Charliego? W głowie Gabrielle pojawiało się pytanie za pytaniem przez co umilkła na chwilę, co Krukonka wykorzystała dosłownie dostając słowotoku. Blondynka zmarszczyła brwi przysłuchując się jej słowom, jednak nie do końca potrafiła skupić się na tym, co mówi. Myślami była zupełnie gdzie indziej, otrząsając się w momencie, gdy wskazała stojącą nieopodal ławkę.
- Jasneee - odpowiedziała po dłuższej chwili trochę niezdecydowana, co do tego czy był to dobry pomysł. Ostatnim razem, gdy w jej towarzystwie Charlie wspomniał o Melu skończyło się to dość… nieprzewidzianie.
Gabrielle nie należała do osób, które oceniały ludzi zanim ich poznały, dlatego Melu stanowiła ogromny wyjątek. Wzięła głęboki wdech siadając na ławce, samotny kosmyk włosów osunął się jej na twarz, który od razu założyła za ucho. Przygryzła dolną wargę w chwilowej konsternacji.
- Możesz mi powiedzieć, czego oczekujesz od… - urwała, biorąc kolejny głęboki wdech, w jej zielonych tęczówkach wyraźnie dostrzec można było, coś na kształt toczącej się walki. Niepewność rozdzierała jej serce, jednak pytanie, które pojawiło się w jej głowie kilka dni temu cisnęło się na usta dziewczyny - czego oczekujesz od Charliego? - zapytała, czując jak mocno bije serce w jej piersi. Głos Gab był opanowany, lecz usłyszeć można było w nim nutę zainteresowania.
- Co nieco o was wiem, kumpluje się z Rowle’em - dodała, widząc dziwną minę Krukonki.
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8




Gracz




Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 EmptySob 14 Mar - 18:47;

Mierzysz mnie wzrokiem co uznaje za naturalne kiedy obca Ci dziewczyna zaczyna zagadywać tak energicznie na korytarzu, ewidentnie czekając aż wyjdziesz z Wielkiej Sali. Dlatego pozwalam Ci do woli napatrzeć się na moją sylwetkę, piegi, oczy, egzotyczną urodę, a także na kota na turbanie, wcale się nie pesząc. Gdybym nie była tak podekscytowana temat o który Cię zapytać, z pewnością doceniłabym na głos Twoją niesamowita urodę, która faktycznie na chwilę wybija mnie z rytmu. Ale tylko na sekundę jak widać, bo zaczynam swój dziki słowotok, kiedy kieruję Cię do ławki. Nie mam najmniejszego pojęcia, że całkowicie nie może się skupić na tym co mówię i to nie przez chaotyczność mojej wypowiedzi. Zakładam też, że to mój nieokiełznany entuzjazm powoduje, że jesteś bardziej zachowawcza. Mam jednak nadzieję, że jesteś równą fanką tej tematyki co ja, skoro chcesz być przewodniczącym kółka. Dlatego z werwą kontynuuje wypowiedź kiedy już jesteśmy na ławeczce. Wyciągam ręce z notatkami Gunnara i patrzę na Ciebie wyczekująco, kiedy zaczynasz swoją wypowiedź.
- Hm? - pytam kiedy robisz jakąś długą pauzę, niepewna dlaczego tyle Ci zajmuje pytanie dotyczące naszej współpracy. Jednak ty pytasz o coś zupełnie innego, a ja zastygam z tymi nieszczęsnymi kartkami w rękach, a mój entuzjazm przeradza się w kompletnie niezrozumienie.
- Co? - dukam z siebie z szeroko otwartymi oczami, a kot na moim turbanie zatrzymał się gwałtownie i wydawał się patrzeć na Ciebie z równie dużym zakłopotaniem co ja. Po Twoich dalszych tłumaczeniach odkładam notatki z powrotem na kolana, prostując je całkiem niepotrzebnie, byle coś robić rękami. Ponieważ ja nie ukrywam specjalnie dobrze uczuć, na początek krzywię się delikatnie z niezadowoleniem.
- Dobra z ciebie kumpela - mówię ironicznie lekko obrażonym tonem z prostych powodów. Nie wyraziłaś ani słowa zainteresowaniem kółek, skupiona całkowicie na chłopcach. Pukam palcem po notatkach i zerkam na nie z żalem, by dać do zrozumienia, że to przez to moje rozgoryczenie.
- Charlie nigdy mnie o to nie pytał, nie wiem dlaczego jego kumpela musi to wiedzieć - zaczynam niezbyt uprzejmie, bo przecież kompletnie olałaś moje pytania i wypytujesz o życie prywatne! Nie mam o Tobie zbyt dobrego zdania, jakiekolwiek pobudki Tobą nie kierowały; bo jestem tak tym przejęta, że nie myślę jeszcze o naturze waszej relacji, oprócz tego, że pod tą przykrywką kryje się więcej niż jakieś kumpelskie zagrywki.
Mimo to wzdycham, wzruszam ramionami i składam ładniej kartki, żeby nie musieć na Ciebie patrzeć i uspokoić się odrobinę. Dopiero po chwili podnoszę wzrok na Twoją ładną buzię.
- Nic od niego nie oczekuję. Jest wolny jak ptak - oznajmiam spokojnie zgodnie z prawdą, nawet macham rękę, unosząc ją odrobinę, jakby była odlatującym stworzeniem. Opuszczam ją po chwili. - Uważam, że jestem mu potrzebna i zamierzam przy nim być dopóki nie uznam, że jest inaczej - oznajmiam ze szczerością, stwierdzając, że równie dobrze mogę powiedzieć moje odczucia. Nie myślę, że możesz użyć ich przeciwko mnie, może niesłusznie nie doceniając zazdrości wypływającej czasem z ludzi.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sala wejściowa - Page 35 QzgSDG8








Sala wejściowa - Page 35 Empty


PisanieSala wejściowa - Page 35 Empty Re: Sala wejściowa  Sala wejściowa - Page 35 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sala wejściowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 34 z 40Strona 34 z 40 Previous  1 ... 18 ... 33, 34, 35 ... 40  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sala wejściowa - Page 35 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
-