Skąd ona niby miała wziąć liść mandragory? Nie wiedziała, czy takie rzeczy się gdzieś kupuje, czy coś, ale nie robiło to większej różnicy, bo nawet jeśli, to szkoda by jej było galeonów na jakiś szajs do szkoły. Nie po to spieniężyła w pociągu podręcznik z astronomii, żeby to teraz na jakieś zielsko wydawać. Hogwart miał swoje cieplarnie i składziki na składniki, a uczniowie liście musieli se gdzieś narwać? Pomerliniło. Ewentualnie mogłaby podpirzyć z cieplarni i chociaż właściwie mogłaby to zrobić, to jej się niespecjalnie chciało. Pryskać z pierwszej lekcji w semestrze jakoś tak nie wypadało, więc zaryzykowała i poszła nieprzygotowana. Nie ma co się od razu spisywać na straty - może ktoś będzie miał dwa? A jeśli nie, to była mentalnie przygotowana na jakiś ochrzan. Od rana czuła, że dziś straci jakieś punkty. Takie już brzemię jasnowidza - znała przyszłość, ale nie mogła nic na nią zaradzić. Z niechlujnie podwiniętymi rękawami i byle jak zawiązanym krawatem weszła do klasy eliksirów, z zaskoczeniem stwierdzając, że jest pierwsza. W pierwszym odruchu chciała się cofnąć, ale jej wzrok padł na gabloty składników stojące pod ścianami. - No i kierwa, po problemie - rzuciła sama do siebie. Ostatni raz wyjrzała przez drzwi, sprawdzając czy na pewno nie zbliża się nauczyciel, albo jakaś menda, która mogłaby ją podkablować, pizła torbę pod nogi jakiegoś krzesła i podbiegła do półek. Byłoby łatwiej jakby wiedziała jak wygląda liść mandragory, ale tragedii nie było, bo pudełeczka i buteleczki były podpisane. Szybko ściągała kolejne, oglądając etykietki, po czym byle jak odkładała z powrotem, co jakiś czas zerkając na drzwi do klasy.
Autor
Wiadomość
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Miała więcej pracy, niż przypuszczała, że jej będzie, chociaż nie narzekała na ten fakt. Poza Eskilem, wszystkim poszło mniej bądź bardziej poprawnie, co mogło zwiastować, że ich eliksiry będą nadawały się do jakiegokolwiek użytku, choć całkowitej pewności mieć nie mogła. Niemniej starała się pomóc każdemu, kto tej pomocy wymagał, a zadziwiająco sporo było takich osób. Szczerze mówiąc nie podejrzewała tego wcześniej. Sądziła, że dosyć dokładnie na przestrzeni ostatnich miesięcy bądź lat pokazała im, jak w poprawny sposób zajmować się składnikami, aby te nadawały się do użycia w eliksirach. Jak widać, nie każdy był podatny na wiedzę. - Dobrze, w tym momencie, każdy z was powinien już zajmować się odpowiednim sporządzeniem eliksiru. Bardzo proszę, zwróćcie uwagę na to, aby temperatury w waszych kociołkach były jak najlepiej dobrane do składników oraz aby nie gotować zbyt długo wszystkiego - oznajmiła im, dalej chodząc po klasie i przyglądając się wszystkiemu, co robili jej uczniowie. Nie liczyła na spektakularne efekty, jednak miała nadzieję, że chociaż kilku osobom to się uda. - Bardzo proszę, aby osoby które nie przygotowały poprawnie składników, dołączyły się do innych i pomogły przy ich pracy - dodała jeszcze, aby wszystko było powiedziane w sposób klarowny.
Mechanika
1. Osoby, które w poprzednim etapie posiadały minimum 3 poprawnie przygotowane składniki, mogą przystąpić do dalszej części zajęć.
Osoby, które w poprzednim etapie posiadały mniej niż 3 poprawnie przygotowane składniki, nie mogą brać samodzielnego udziału w dalszej części zajęć i proponuję przyłączenie się do innych osób. Oczywiście dla tych, którzy poprosili o pomoc Beatrice i to pozwoliło na uzyskanie 3 poprawnie przygotowanych składników, wszystko jest ok, możecie pracować samodzielnie. Moja propozycja podziału wygląda następująco, jednak to wy ostatecznie decydujecie, czy godzicie się na podobne rozwiązanie:
2. W tej części zajęć będziecie odpowiadać zarówno za przygotowanie eliksirów, które wyjdą spod waszej ręki. Testowanie będzie waszą pracą domową, więc tym się nie stresujcie. W zależności od tego jak wiele składników udało wam się przygotować poprawnie w poprzedniej części zajęć, takie macie prawdopodobieństwo odpowiedniego przygotowania eliksiru. 3 poprawne składniki: 30-80% 4 poprawne składniki: 40-90% 5 poprawnych składników: 50-100%
W jaki sposób sprawdzacie prawdopodobieństwo odpowiednio przygotowanego eliksiru? Rzucacie kostką k6. Poniżej przykład dla 3 poprawnie przygotowanych składników. Każdy kolejny poziom jest analogiczny: 1 oczko: 30% 2 oczka: 40% 3 oczka: 50% 4 oczka: 60% 5 oczek: 70% 6 oczek: 80% Bardzo proszę, abyście wzięli ten wynik pod uwagę w opisie waszego posta. Tj, jeśli ktoś ma 60% poprawności eliksiru, to niech wspomni, że kolor jest nie taki, jak zamierzony, bądź eliksir jest zbyt rzadki. Popuśćcie wodze fantazji!
@Eskil Clearwater! - za doprowadzenie Beatrice do białej gorączki i zniszczenie składników nadających się do eliksiru, posiada kompletnie inne kostki niż wszyscy. Rzucasz kością k100: 1-40: Eliksir wykonany niepoprawnie, wybucha Eskilowi w twarz, poparzona ręka, wybierz która. Konieczna jest wizyta w skrzydle szpitalnym (wystarczy 1 post). 41 - 60: Eliksir wykonany niepoprawnie, roznosi odór zgniłych jaj, który wlecze się za Tobą w kolejnym wątku w Hogwarcie (fabularnie śmierdzisz 2 dni) 61 - 80: Eliksir wykonany niepoprawnie, dziurawi dno twojego kociołka przez co wylewa się na twoje buty. Masz poparzoną stopę, konieczna będzie wizyta w skrzydle szpitalnym (wystarczy jeden post). 81 - 95: Eliksir wykonany niepoprawnie, niestety osiągnąłeś kompletnie niezamierzony efekt do tego, który chciałeś. Przez najbliższe 2 wątki, twoja postać chodzi cały czas na palcach i nie potrafi przestać. Kiedy próbuje iść normalnie, ból ścięgien w nogach jest nie do przeżycia. 96 - 100: Eliksir wykonany poprawnie, niemniej ogólne zachowanie zostanie nagrodzone szlabanem.
Modyfikatory
W tym etapie działają modyfikatory do wylosowanych kostek: 1: Za poproszenie Beatrice o pomoc: -10% 2: Za humor większy niż 7: +10%Uwaga! Wartość Humoru brana jest z poprzedniego etapu zajęć! 3: Za humor mniejszy niż 5: -10%Uwaga! Wartość Humoru brana jest z poprzedniego etapu zajęć! 4: Jeśli eliksiry to 1 bądź 2 najbardziej wartościowa pozycja w waszym kuferku: +10% 5: Jeśli wasza postać posiada minimum 20pkt w kuferku z eliksirów: +10%
Podsumowanie:
Bardzo proszę, aby każdy z was na samym początku bądź końcu umieścił następujący kod:
Kod:
<zg>Ilość poprawnie przygotowanych składników: </zg> Wymień wszystkie poprawnie przygotowane. <zgss>Wylosowana kostka k6: </zgss> [url=TUTAJWKLEJLINK]wartość[/url] - wartość procentowa <zgss>Użyte modyfikatory: </zgss> Mogą być wymienione tylko jako punkty. tj: 1,5 czy 2,4,5 <zgss>Podsumowanie: </zgss> Wartosć k6 + modyfikatory = [b]SUMA[/B]
Uwagi końcowe
Standardowo, wszelkie uwagi, skargi zażalenia, pochwały, proszę kierować na PW do Beatrice bądź na mojego discorda, gdzie na pewno łatwiej mnie złapać (wymieniony powyżej).
Termin pisania tego etapu: 12.12.2021 godzina 22:00!
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Ilość poprawnie przygotowanych składników: Wszystkie 5 Wylosowana kostka k6: 6 = 100% Użyte modyfikatory: nie korzystam:) Podsumowanie: 100%
Póki co bawiła się doskonale, choć jej definicja zabawy mogła odbiegać od tej u reszty uczniów. Lubiła to skupienie oraz pedantyczne podejście do każdego ruchu, jakich wymagało warzenie eliksirów. A że przy okazji tworzyła jeszcze coś swojego? Tym lepiej! Po dokładnym przygotowaniu wszystkich składników Krukonka odpaliła palnik pod kociołkiem i powoli zaczęła proces tworzenia pożywki klonującej. Jej ruchy były powolne i chirurgicznie precyzyjne, jak gdyby od właściwego przygotowania miało zależeć jej życie. I choć tak oczywiście nie było, to, jak zawsze, zależało jej jedynie na wygranej. A w tym wypadku, nie był to wynik na quidditchowej tablicy, lecz prawidłowe przygotowanie wywaru.
Zaczęła od delikatnego podgrzania wody w kociołku. Co jakiś czas kontrolowała temperaturę, a gdy ciecz zaczęła powoli parować, dodała żabi skrzek i zamieszała w kociołku pięć razy – trzy razy w lewo i dwa razy w prawo. Gdy wywar zmienił kolor na zielony, dodała bezoaru, a ciemna butelkowa zieleń zamieniła się w seledyn. Krukonka ostrożnie zwiększyła płomień pod palnikiem i dodała w tym samym czasie liść lulka i figę abisyńską. Z kociołka buchnęło brązową parą, drażniącą nozdrza, a oczy dziewczyny mimowolnie zaszły łzami. Chciało jej się kaszleć, ale powstrzymała się z najwyższym wysiłkiem, aby przypadkiem nie zanieczyścić zawartości. Następnie ponownie zwiększyła płomień, doprowadzając do wrzenia i dopiero teraz dodała krew salamandry. Teraz wywar miał brunatno-śliwkowy odcień i cuchnął jak skarpety ogra, ale nie o zapach tu chodziło, a o właściwości. Pałkarka pozwoliła cieczy nieco ostygnąć i po kilku minutach, gdy temperatura odpowiedni poziom, sięgnęła po fiolkę z eliksirem wielosokowym, w którym rozpuściła wcześniej włos z mysiego futerka i dodała kilka kropel do kociołka. Teraz pozostało jej czekać nie wiadomo jak długo, aby upewnić się, czy faktycznie powiodło jej się klonowanie.
Hawk A. Keaton
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Nie idzie mi źle, przynajmniej pod względem doboru składników. Nie mogę narzekać, kiedy okazuje się, że część z nich przygotowałem poprawnie, w związku z czym po dłuższych chwilach i zastanowieniach, kiedy dłonie pracują, a umysł się rozgrzewa, możemy działać dalej. Przystaję na pewien moment, wsłuchując się w to, co ma do powiedzenia kobieta - wolę mimo wszystko się na tym w pełni skupić, zapominając o pewnych rzeczach wynikających bezpośrednio z procesu tworzenia eliksiru. Nigdy się tym nie zajmowałem, w związku z czym mam bardzo solidne objawy i podejrzenia, że mikstura, którą stworzę, prędzej będzie trująca i zabije stado słoni, aniżeli nada się w jakikolwiek sposób do spożycia. Mimo to nie mam możliwości odwrotu, a też, szanuję nauczycielkę za to, że możemy pracować samodzielnie. To ten typ roboty, do której chętniej zakasam rękawy, by się za nią zabrać w amoku i chęci spełnienia postawionych warunków. Do kociołka wlewam przede wszystkim wybraną przeze mnie bazę, by następnie doprowadzić ją do odpowiedniej temperatury. Wiem, że proces tworzenia eliksirów wymaga precyzji, ale z tym akurat nie jest mi po drodze; nie uśmiecha mi się skupianie w pełni na tworzonym przez samego siebie eliksirze, ale postanawiam, że zrobię wszystko, co jest w mojej mocy, bym mógł osiągnąć w miarę zadowalające efekty. Te nie są jednak specjalnie dobre, bo tutaj się potykam, tutaj się nieco za bardzo pospieszam, tu za szybko wlewam krew salamandry do kociołka o ciut nieprawidłowej temperaturze. Nic dziwnego zatem, że stworzone przeze mnie arcydzieło nie wygląda tak, jak wyglądać w rzeczywistości powinno. Już na samym początku widać, że będzie to upośledzony twór, a z kolejnymi minutami upewniam się, że odwrotu od tej ścieżki po prostu nie ma. Mikstura bulgocze nieprzyjemnie, a w mojej głowie pojawiają się pytania, na które nie mogę odnaleźć prawidłowej odpowiedzi. W końcowym rezultacie okazuje się, że mój eliksir nie dość, iż ma bąbelki w środku, to jeszcze jakiś mdły, bardzo nieprzyjemny kolor, przypominający nieco żółty, lekko może pomarańczowy - nie wiem, nie znam się aż tak. Nie zamierzam go nawet próbować, skądże. Jestem zbyt wrażliwy na normalne tego typu rzeczy, a co dopiero na coś, co prawdopodobnie jest trujące - trudno o inną opinię, bo nie trzeba być piekarzem, by wiedzieć, czy jedzony chleb jest dobry. Może powinienem go wyrzucić do kosza? O przypalenie dna garnka nie muszę się nawet martwić, bo wiem, że tym akurat zajmie się ktoś inny...
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Ilość poprawnie przygotowanych składników: 5, wszystkie Wylosowana kostka k6: 1 - 50% Użyte modyfikatory: -10% za Becię, -10% za humorek Podsumowanie: 30%
Nawet jeśli udało mu się idealnie przygotować wszystkie składniki, spartolił niesamowicie za długo gotując po dodaniu do środka śluzu gumochłona. Eliksir zagęścił się zbyt mocno, przez co bardziej przypominał klej niż to co miało z niego wyjść. Szczerze to nie zdziwiłby się jeśli okazałoby się to lepsze od cementu. Na dodatek dochodził do tego niezbyt przyjemny odór mokrego psa i gęsty bladofioletowy dym, który prawdopodobnie wziął się od tojadu który przereagował i jakimś innym składnikiem. Szlaaaag. Teraz przetestowanie działania tego eliksiru będzie znacznie trudniejsze. Między innymi dlatego że w teorii wystarczyło żeby napluł do środka żeby sprawdzić czy działa poprawnie. Teraz będzie musiał wyjąć trochę tej brei na papier, napluć i wymieszać patyczkiem. Trochę jak z klejem dwuskładnikowym. Jak zna życie to pewnie jeszcze kolory będą nieodpowiednie niż miały być.
Eskil Clearwater
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Ilość poprawnie przygotowanych składników: były poprawnie przygotowane zanim nie zmieniłem ich w fioletową breję Wylosowana kostka: 9 Podsumowanie: poparzona ręka, szlaban i wybuchnięty kociołek
Cóż, nadwyrężył cierpliwość profesor Dear. Nie pierwszy i nie ostatni raz jednak w tym przypadku widział na jej twarzy, że chyba przesadził. Wróć, przekroczył niewidzialną granicę. Jak Drake mógł dopuścić do przejęcia jego karteczki?! Ech, ci dwumetrowi Gryfoni! Wizja czyszczenia kociołków po lekcji nie napawała go optymizmem ale znał Dear na tyle, aby wiedzieć, że jeśli będzie teraz się kłócić to zabierze mu milion punktów. Z naburmuszoną miną skrzyżował ręce na ramionach kiedy podeszła do niego z mordem w oczach. Po plecach przeszedł zimny dreszcz gdy tylko usłyszał jej nienormalnie spokojny głos. Wielkie halo! Burzyła się o jakieś tam składniki. Straszne rzeczy. - Co złego może się stać... - mruknął, ale nie próbował odszczekiwać bo odeszła i kazała przystąpić do dalszej części lekcji. Zerknął kątem oka na Dori podnoszącą słoiczek z miodem. Skoro i tak dostał szlaban to nie miał żadnej motywacji, aby starać się nad stworzeniem eliksiru. Nie był aż tak głupi, zrozumiał ukryty przekaz - z tej brei nie wyjdzie nic dobrego, a więc z góry skazał to na porażkę i nie zamierzał naprawiać tego, co już zepsuł. Westchnął i dosyć długo nic nie robił. Dopiero kiedy zbliżył się do granicy wszelakiej cierpliwości - i końca lekcji, wrzucił całą breję do kociołka, dolał wody, podgrzał... grzał... grzał jeszcze bardziej... patrzył jak breja roztapia się i bulgocze, potem zmienia kolor na czarny, zaczyna syczeć i ... nastąpił wybuch. Zasłonił się ręką kiedy breja wystrzeliła prosto w jego skromnie stojącą nad kotłem osobę - cały mundurek był w czarnym syfie, twarz i przednią część włosów ubrudzoną miał w sadzy. Breja z sykiem przeżarła się przez jego rękaw i poparzyła dosyć mocno magiczną dłoń, a jakże. - A-u-a. - zacisnął górne zęby na dolnej wardze i stłumił bardzo brzydkie przekleństwo. Śmiałby się sam z siebie i z tej upiornej sytuacji gdyby nie fakt, że bolało!, a on obiecał sobie omijać skrzydło szpitalne tak długo jak tylko będzie to możliwe. Poczuł na sobie spojrzenie Beatrice. - Moje eliksiry są zabójcze. - oznajmił, pogodzony ze sromotną porażką. Ponownie skrzyżował ręce na ramionach, byleby zasłonić przed Beatrice zaistnienie jakichkolwiek obrażeń. Mimo wszystko zdradzała go lekko bledsza skóra, zaciśnięta mocno szczęka i ogólne spięcie. Bolało jak cholera! Piekło jak diabli, ale co tam, duma nie pozwala przyznać się do tego bo to oznacza wysłanie do skrzydła szpitalnego. Oj nie, znajdzie Felinusa albo Lucasa. Nie da się. Wiedział, że wygląda koszmarnie - brudny od stóp do głów, ale jakoś się tym nie przejmował bowiem gorsze było spojrzenie i Beatrice i Doireann, na zmianę. Au.
Doireann Sheenani
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Ilość poprawnie przygotowanych składników: Bezoar, dymnica, asfodelus, dyptam. Wylosowana kostka k6: 70 - wartość procentowa Użyte modyfikatory: 1: Za poproszenie Beatrice o pomoc: -10%
Podsumowanie: 70% - 10% = 60%
Doireann, pomimo swojej nieśmiałości, nie miała nic przeciwko pracy w grupie. W najgorszym przypadku wiązałoby się to z samodzielnym wykonaniu zadania i dopisania gdzieś tam nazwiska Krawczyka, a w najlepszym spędziłaby trochę czasu z młodszym od siebie Puchonem - a to kalkulowało się na plus. - Bądź tam… z tym ostrożny, dobrze? - szepnęła jeszcze na odchodne Eskilowi, spoglądając niepewnie na przedziwną masę. Była pewna, że gdyby zaczęła recytować przy niej cokolwiek po łacinie, to w przeciągu dwóch sekund doświadczyli by przybycia samego Belzebuba. Zaraz potem przeniosła swoje szpargały na wolną ławkę i rozejrzała się za Wiktorem. Kiedy tylko natrafiła na chłopaka wzrokiem, uśmiechnęła się i pomachała, próbując skupić na sobie jego uwagę. - Powinien z tego wyjść eliksir, do którego można dodać kroplę jakiegokolwiek napoju, żeby sprawdzić, czy coś do niego dodano. - naprędce wytłumaczyła zarys pomysłu. - Nie jestem pewna, czy dobrze to zadziała, ale… Wiesz, nie wydaje mi się, żeby to miało tutaj znaczenie. Myślę, że profesor Dear chciała po prostu sprawdzić, czy bylibyśmy w stanie w ogóle zrobić… no, cokolwiek, co by nas nie zabiło. - uśmiechnęła się dość nerwowo, spoglądając raz jeszcze w stronę Clearwatera. Gdyby to od niej zależało, po prostu zabrałaby mu zawartość miseczki i kazała siedzieć na tyłku do końca zajęć. - No, ale… Chcesz rozpalić ogień pod kociołkiem? - zaproponowała, samej stając te parę centymetrów dalej. I kiedy tylko ogień zapłonął, czy to dzięki zaklęciu Wiktora, czy też z innych przyczyn, Doireann ustawiła się zaraz obok, wciskając do rąk Krawczyka sproszkowany bezoar i posiekany dyptam. - No to… siup? - bogowie, no nie była do końca pewna, co robią. Sama trzymała w dłoni ogromną łyżkę, starając się mieszać ciecz. Nie chciała dopuścić do momentu, w którym cokolwiek by się w kociołku przypaliło. Po około minucie mieszania wskazała palcem pozostałe składniki. - Chyba już możemy dodać resztę. - oznajmiła. Właściwie to… Eliksir nie wyglądał jakoś szczególnie najgorzej. Ani nie bulgotał w sposób niekontrolowany, ani też nie syczał. Trudno było też podejrzewać go o jakieś mordercze zapędy, czy tendencję do wybuchania. Wciąż nie był on jednak idealny. - Wydaje się być zbyt gęsty. - mruknęła. - Mam wrażenie, że z utratą temperatury zrobi się jeszcze bardziej… brejowaty?
I wtedy usłyszała wybuch. Chochla wyleciała jej z ręki, a ona sama, blada jak ściana odwróciła głowę w kierunku ławki, przy której sama niedawno siedziała. Widok Eskila, opryskanego tą dziwną breją z malującym się na twarzy bólem, był... Cholera jasna, przyprawiał Doireann o tak mocne palpitacje serca, że była pewna, że zaraz się rozkaszle i wypluje je na stół. - O mamo. - jęknęła, kiedy tylko cała sytuacja do niej dotarła. Na moment przeniosła spojrzenie na rudowłosego; dziewczyna była widocznie zmartwiona i z łatwością można było wywnioskować, że chciała jak najszybciej pomóc półwilowi. - B-Bogowie, Wiktorze, przepraszam. D-Daj mi chwilkę, zaraz do ciebie wrócę. - poklepała Puchona po ramieniu, kiedy wymijała go, po czym szybciutko podeszła do Ślizgona. - E-Eskil, bardzo boli? - było to głupie pytanie. No widziała, że bolało. - Zabrać cię do Perpetuy? - to było pierwsze, co przyszło jej na myśl. Wiedziała, że ex-mama Puchonów raz dwa pomogłaby im pozbierać się po tym wypadku. Prawdopodobnie nawet wyczyściłaby Eskilowi pobrudzoną szatę i wcisnęła im po paru owocowych dropsach na odchodne.
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Ilość poprawnie przygotowanych składników: trzy dzięki Beci: krew salamandry, hibiskus ognisty, owoc dzikiej róży Wylosowana kostka k6: 5 - 70% Użyte modyfikatory: pomoc Beatki i humor mi się zerują Podsumowanie: 70%
Uśmiechnęła się jedynie, gdy tylko Dear podeszła po to, aby pomóc jej w ogarnięciu jednego ze składników. Dobrze, że ta znajdowała się w pobliżu, bo gdyby nie ona to byłoby naprawdę kiepsko. No, ale skoro już wszystko miała jakoś przygotowane do pracy to co niby mogło pójść nie tak? W zasadzie do końca nie wiedziała jak powinien wyglądać jej eliksir. Dlatego też nie doszukała się w nim większych niedociągnięć i wyglądu odbiegającego od tego, który miała uzyskać. Czy to czerwień czy bardziej ciemna pomarańcz, a zapach nieco odbiegający od woni kwiatowej... jej to nie bardzo przeszkadzało czy też obchodziło. Najważniejsze było, aby wszystko działało jak trzeba. Kolejne składniki trafiały do kociołka, gdzie gotowały się powoli i nadawały magicznych właściwości powstającemu wywarowi. Przez jakiś czas przyglądała mu się, aż w końcu uznała, że chyba będzie on już gotowy. Zgasiła więc pyrkający pod kociołkiem ogień i spojrzała w kierunku nauczycielki. - Przepraszam, ale czy teraz jest faza testowa? Pijemy to i patrzymy jakie są efekty? - zapytała, mieszając jeszcze chochlą w kociołku, aby następnie unieść pełną łychę cieczy. W sumie nie pachniało najgorzej. No chyba teraz po prostu to sobie chlupnąć ku chwale ojczyzny.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Ilość poprawnie przygotowanych składników: wszystkie: korzeń mandragory, imbir, pokrzywa, mleko jackalope, śluz gumochłona Wylosowana kostka k6: 6 - 100% Użyte modyfikatory: nic nie bierę Podsumowanie: 100%
Naprawdę nie było niczym dziwnym to, że akurat w podobnym zadaniu Kanoe się doskonale odnajdywała. Głównie dzięki swojej dokładności i ostrożności w czasie przygotowywania eliksiru. Co prawda nie była do końca pewna czy na pewno to, co robiła miało prawo się udać, ale była dobrej myśli. Na pewno nie ugotuje trucizny z tego, co miała pod ręką. Wystarczy tylko, że odpowiednio zadba o kociołek i o to, co się w nim aktualnie gotowało, co nie stanowiło dla niej większego problemu. Metodycznie i skrupulatnie dodawała kolejne składniki do wywaru, obserwując zachodzące w nim zmiany i przechodząc przez kolejne fazy gotowania wybranego eliksiru. Barwa gotowej cieczy oraz jej zapach zdawały się dokładnie odpowiadać jej wyobrażeniom. Z zadowoleniem, więc mogła zdjąć eliksir z ognia, gdy tylko uznała go za gotowy i czekać na to jak też Dear go skomentuje.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Ilość poprawnie przygotowanych składników: krwawnik, kość taranda, żądło żądlibąka Wylosowana kostka k6: 1 - wartość procentowa Użyte modyfikatory: za kuferek Podsumowanie: 30% + 10%= 40%
Kompletnie nie tak wyobrażała sobie swój eliksir. Zdecydowanie w jej oczach po wrzuceniu do środka wszystkich składników i wymieszaniu ich w jedną ciemną i bulgoczącą płynną masę. I choć pierwotnie chodziło jej o stworzenie czegoś w rodzaju trucizny to jednak miała wrażenie, że wbrew jej swojemu pierwotnemu zamiarowi stworzyła coś, co w zasadzie mogłoby zaszkodzić nie tylko wszelkiego rodzaju krwiopijcom, ale i spożywającemu eliksir. Chyba lepiej byłoby jednak nie korzystać z tego eliksiru, który pachniał jak śmierć. Eksperyment nieudany. Pora wylać to do jeziora i spowodować katastrofę ekologiczną.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Ilość poprawnie przygotowanych składników: 3 Wylosowana kostka k6: 3 - 50% Użyte modyfikatory: -10% za skorzystanie z pomocy | +10% za min. 20 pkt w kuferku Podsumowanie: 50% - 10% + 10% = 50%
Dzięki wskazówkom udzielonym przez Dear sprawnie zajął się tymi nieszczęsnymi muchami, co mu dawało trzy ingrediencje, których przygotowania był pewien i dwie, które kompletnie zmasakrował przez nieumiejętne podejście do ich obróbki. Nie było jednak czasu, żeby przygotować je na nowo, więc musiał dalej działać z tym czym dysponował, nie mając kompletnie pojęcia jak to wpłynie na efekt końcowy tworzonej mikstury. Nie zostawało mu jednak nic innego, jak przejść do samego warzenia. Działał bardzo na czuja, kiedy wrzucał kolejne składniki do kociołka, mieszał, pilnował temperatury i tak dalej, obserwując przy tym zmiany zachodzące w naczyniu. W jednym momencie zawartość kociołka zaczęła, na jego oko, za bardzo bulgotać, zupełnie jakby ciecz miała lada moment wykipieć; barwa i zapach nie były bardzo odrzucające – choć nie były też do końca zgodne z jego wyobrażeniami – ale za to konsystencja błota, którą przybrał na sam koniec warzenia i owszem. Nie takiej oczekiwał, więc coś najpewniej musiało pójść nie tak. Po zestawieniu kociołka z palnika i przyjrzeniu się bliżej jego zawartości nie był do końca pewien czy jest ona w ogóle bezpieczna do spożycia. Efekty mogły być zupełnie nieprzewidziane, a to było ryzyko, którego raczej nie miał zamiaru się podejmować, więc próbowanie sobie zapewne odpuści. Cóż, najwyraźniej nie jest mu dane stać się twórcą eliksirów i powinien trzymać się tego w czym był faktycznie dobry, czyli przede wszystkim latania na miotle.
Tiernán E. Aguillard
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 193 cm
C. szczególne : heterochromia | kolczyk w prawym uchu - na ogół zwyczajna, posrebrzana obręcz | rozwichrzona czupryna | sprawia wrażenie jakby był wiecznie zblazowany
Ilość poprawnie przygotowanych składników: 5, wszystkie Wylosowana kostka k6: 2 - 60% Użyte modyfikatory: -10% za skorzystanie z pomocy Podsumowanie: 60% - 10% = 50%
Z drobną pomocą ze strony nauczycieli wszystkie składniki miał przygotowane jak najbardziej poprawnie i absolutnie niczego nie dałoby im się zarzucić, ale to była zaledwie połowa sukcesu – teraz trzeba było z tego jeszcze – albo raczej aż – uwarzyć sam eliksir. A to była już nieco wyższa szkoła jazdy. Był metodyczny i bardzo dokładny, kiedy zabrał się do pracy nad miksturą, trzymając się tego co sobie wcześniej przygotował na podstawie przepisów na eliksiry o zbliżonych właściwościach. Nie był jednak ekspertem w tej dziedzinie i istniało prawdopodobieństwo, że machnął się w jakichś proporcjach, temperaturze czy kierunku mieszania, bo to co się działo w kociołku nie do końca odpowiadało temu co oczekiwał. Tworzenie czegoś takiego odbywało się zapewne w dużej mierze na metodzie prób oraz błędów, którą ciężko było zastosować na ograniczonych czasowo zajęciach i ograniczonej ilości ingrediencji. Ostatecznie eliksir wydawał się mieć zbyt bladą, niemal przezroczystą barwę, a jego ziołowy aromat był praktycznie niewyczuwalny, co raczej jednoznacznie wskazywało na to, że gdzieś w procesie warzenia faktycznie popełnił jakieś błędy, których nie dał rady wyłapać na etapie tworzenia przepisu. Nie czuł się tym jednak zawiedziony, bo i tak nie oczekiwał, że mu wyjdzie już za pierwszym razem – tworzenie autorskiego eliksiru od podstaw było skomplikowane i wymagało umiejętności, których po prostu nie posiadał.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Ilość poprawnie przygotowanych składników: 3 poprawne składniki @Doireann Sheenani Wylosowana kostka k6: wartość 5 - 70% Użyte modyfikatory: Za poproszenie Beatrice o pomoc: -10% Podsumowanie: 70-% -10% = 60
Doireann Sheenani skoro mamy razem pracowć a chyba wszystkie składnik prawie są przygotowane to trzeba wziąść się solidnie do pracy. -Od czego zaczynamy- zapytał. Ważniejsze było przygotowanie eliksiru, kiedyś może to się przyda. Pierwsze czynności nie były zbyt skomplikowane, ale wolał być ostrożny i rozważny czekając na koleżankę i jej rakcje. Wiktor uśmiechnął się nikle i westchnął lekko. Bo niestety nigdy nic nie wiadomo, zapobiegawczo zerknął do jej przepisu na eliksir i na kolejnej kartce zapisał sobie parę rzeczy. Gdy woda zaczęła bulgotać, dodał sproszkowany bezoar podgrzewał i energicznie mieszał. Po kilku minutach dodał posiekany dyptam, zamieszał do momentu połączenia się składników i zmiany koloru na jasno różowy. (jesli był jakiś kolor) i ściągnął kociołek z palnika. -Może faktycznie był bardziej żelowaty i typowa breja jak na eiksir -dodał spoglądając jak Puchonka pobiegła do ślizgona.
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Kompletnie nie spodziewała się takiego efektu ich pracy. Owszem, miała w głowie fakt, że zapewne większości z nich nic dobrego nie wyjdzie z tego całego przygotowywania eliksirów, kompletnie od zera, na podstawie własnej receptury, ale sądziła, że chociaż część spośród tych uczniów, jakoś sobie poradzi. I o dziwo, ci na których Beatrice prywatnie stawiała najbardziej, radzili sobie najwyżej średnio. Kto by się spodziewał… Podeszła do stolika, przy którym pracowała @Julia Brooks. Bez najmniejszego skrępowania przyglądała się temu, co dziewczyna aktualnie robiła. Zaciągnęła się raz czy dwa oparami znad kociołka i pokiwała z aprobatą głową. - Panno Brooks, jestem bardzo miło zaskoczona tym, co udało się pani stworzyć - powiedziała uśmiechając się delikatnie w kierunku Krukonki. Wiedziała, że ta nie była najlepszym eliksirowarem, skupiając się na rejonach magii, które dla Beatrice były kompletnie obce, ale miło było mieć świadomość, że robiła wszystko, co w jej mocy, aby uzyskać najlepsze rezultaty. Niedaleko od panny Brooks, pracował również inny Krukon, do którego podeszła Beatrice. Niemniej przy stanowisku @Hawk A. Keaton zapachy nie były już tak bardzo zachęcające. Skrzywiła się, bo nie mogła opanować odruchu - Za długo gotował pan krew salamandry. Widzi pan te bąbelki na powierzchni? - wskazała na jeden konkretny palcem - to właśnie jest tego oznaką. Był tutaj również rdest ptasi, zgadza się? Ma on inną temperaturę wrzenia, dodał pan go w nieodpowiednim momencie - po czym oddaliła się, zostawiając chłopaka z tymi uwagami. W żadnym wypadku nie chciała go krytykować, jedynie wskazać konstruktywnie błędy, które popełnił i których powinien wystrzegać się w przyszłości. Kolejno podeszła do chłopaka, który już wcześniej miał nieco problemów. Eliksir @Drake Lilac nie wyglądał najbardziej zachęcająco. - Prawdopodobnie, nie powinien dodawać pan aż tak wielu różnorakich składników. Poza tym, nie sądzę, aby ktokolwiek chciał zażywać eliksir o podobnym zapachu. Następnym razem proponuję dodać nieco mięty. W większości przypadków nie neutralizuje działania mikstury, ale znacznie poprawia walory smakowe. Kolejna była @Doireann Sheenani oraz @Wiktor Krawczyk, gdzie zatrzymała się Beatrice chwilę dłużej. Mikstura przygotowana przez puchonów wyraźnie miała naprawdę duży potencjał. - Oh, użyła pani Bezoaru, prawda? Dobry pomysł, choć wydaje mi się, że głównym problemem może być jego nieodpowiednia obróbka. Słysząc pytanie @Mulan Huang, obróciła się w jej stronę i podeszła do Gryfonki. - Niestety, w tym etapie zajęć, nie ma tego w planie. Ale widzę, że pani mikstura wygląda naprawdę dobrze, gratuluję - pochwaliła ją, po czym ruszyła dalej w kierunku innych uczniów. Podeszła do @Yuuko Kanoe i od razu uśmiechnęła się z zadowoleniem. Dziewczyna włożyła wiele pracy w ten eliksir, co można było bez najmniejszego problemu dostrzec. - Brawo - powiedziała tylko, bo nie wiedziała, co jeszcze mogłaby dodać. Nie miała żadnych uwag, czy zastrzeżeń, jedynie mogłaby sobie życzyć, aby każdy uczeń pracował w taki sposób. @Violetta Strauss za to nie poradziła sobie najlepiej, co od razu rzuciło się w oczy Beatrice, kiedy tylko do niej podeszła. - Prawdopodobnie źle dobrane proporcje, choć nie mam stuprocentowej pewności. Czyżby krwawnik? Trzeba go stosować z ogromnym umiarem, bo inaczej może przeważyć nad działaniem całego eliksiru. Podeszła do kolejnego krukona, @Tiernán E. Aguillard, aby sprawdzić jego postępy. Pamiętała, że w poprzednim etapie poradził sobie naprawdę dobrze, choć wiedziała z doświadczenia, że kolejny proces, który miał przed sobą, mógł zaważyć na wszystkim. - Wydaje mi się, że za mała ilość zastosowanych przez pana składników. Wiem, że w warzelnictwa granica błędu jest niewielka, ale proszę pamiętać na przyszłość, że zawsze łatwiej coś rozrzedzić niż potem dodawać wszystkiego i zachować odpowiednie proporcje. Zostawiła go z tą uwagą po czym ruszyła w kierunku @William S. Fitzgerald. Skrzywiła się nieco, widząc wyraźnie błoto, które powstało w jego kociołku. - Niestety, przegotowane. Musiał nie dopilnować pan temperatury. Proszę pamiętać, że wybrane przez pana muchy to jednak owady, które nie powinno gotować się w nazbyt wysokiej tempera... - nie zdążyła powiedzieć niczego więcej, bo nagle usłyszała wybuch. Od razu obróciła się w kierunku tego dźwięku i kompletnie nie zaskoczył ją fakt, że dochodził on z kociołka @Eskil Clearwater z miną, która nie mogła zwiastować niczego dobrego. Śmierdziało tam niemiłosiernie, sam Ślizgon był uwalony eliksirem i głośno stękał. Bezpardonowo ujęła jego nadgarstek w dwa palce i obróciła w swoją stronę, by lepiej widzieć. Szlag by to trafił… - Szanowni państwo, na tym kończymy dzisiejszą lekcję. Proszę pozostawić wszystkie eliksiry i składniki na blacie, zabierzcie swoje rzeczy i wyjdźcie. Dzisiaj nie ma pracy domowej. - - obwieściłą i przez chwilę czy dwie przyglądała się, jak wszyscy pakują swoje rzeczy, po czym przeniosła spojrzenie swoich czarnych oczu na Eskila. - A ty, idziesz ze mną do skrzydła szpitalnego. - wysyczała w jego kierunku, nawet nie przyjmując do wiadomości, że mógłby próbować się sprzeciwić. Poczekała, aż ostatnia osoba wyjdzie z klasy, po czym pociągnęła Eskila za sobą na korytarz. Zapieczętowała drzwi od pracowni tak, aby nikt nieupoważniony tam nie wszedł do jej powrotu i pociągnęła Eskila za sobą w stronę schodów prowadzących do hallu.
Zt dla wszystkich!
Uwagi na koniec! Bardzo dziękuję wszystkim za udział! Wszystkie punkty zostaną rozdane w niedługim czasie. Do zobaczenia na kolejnej lekcji!
Profesor Sanford już wcześniej przybyła do klasy, żeby ją odpowiednio wywietrzyć. Napełniona świeżym rannym powietrzem zdawała się nieco bardziej ożywiona niż zazwyczaj. Dzisiaj kobieta zaplanowała test, który chcąc nie chcąc musiała czasem zrobić. Nie przepadała za bardzo za stresowaniem uczniów, więc unikała niezapowiedzianych klasówek czy jakichś odpytywań. Ale jakieś oceny, poza tymi z esejów i prac domowych, powinni mieć, prawda? Najlepiej, żeby po prostu mieli to z głowy. Siedziała kilka dni układając odpowiednie pytania i dobierając ich poziom trudności, żeby nikt nie miał problemów z zaliczeniem. Zresztą, jej uczniowie starali się ostatnio, więc była nawet dumna z ich poziomu w eliksirach. No przynajmniej część się starała. Siedziała przy swoim biurku piętnaście minut przed rozpoczęciem testu, choć uznała już wcześniej, że pewnie ktoś zechce się spóźnić, więc w zapasie dawała takim osobom dodatkowe pięć minut. Piła spokojnie kawę, licząc na to, że nikt nie wpadnie na pomysł zaczepiania jej, zagadywania albo innej interakcji. Z natury była nieśmiała i wolała zostać pozostawiona w ciszy - wtedy najlepiej się skupiała. Pergaminy już czekały złożone w wysoki stos. Kiedy ostatnia osoba usadowiła się już w ławce, profesor wstała, żeby oznajmić dokładny czas trwania testu i odpowiedzieć na ewentualne pytania na samym początku. Później za pomocą magii bezróżdżkowej rozesłała pergaminy na każdą ławkę, a zegar zaczął odmierzać czas.
Pytania:
1. Jeśli chodzi o klątwy czarnomagiczne, jakim eliksirem można się przed nimi bronić? 2. Opisz wygląd oraz działanie eliksiru tojadowego. 3. Do jakich eliksirów używa się korzenia asfodelusa? 4. Czym się różni eliksir ciążowy od Nopuerun? 5. Jakie jest dokładnie działanie eliksiru wzrostu? 6. Jak odróżnić po cechach zewnętrznych (wygląd, smak, zapach) eliksir bujnego owłosienia od bełkoczącego napoju?
Informacje:
Piszecie jeden post, a w nim odpowiedzi na pytania. Więcej informacji jest tutaj.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Do klasy wszedł po cichu nie chcąc robić zbyt dużego zamieszania. Test był zapowiedziany z dosyć dużym wyprzedzeniem, więc sporo się do niego pouczył. Może i nie zapamiętał treści całego podręcznika i notatek na pamięć, ale prawdopodobnie to co pamiętał powinno mu wystarczyć żeby zgarnąć przynajmniej PO. O tyle dobrze też że to Sanford prowadziła egzamin. Gdyby komuś poszło wyjątkowo okropnie, to pewnie profesor Dear Whitelight nie wpuściła by tych osób do klasy aż do następnego roku. No chyba że jakimś cudem dałaby się przebłagać. Zajął więc miejsce, wyjął pióro wraz z atramentem i czekał aż zacznie się ten rozbójnik. Na szczęście wiele czekać nie musiał i całe szczęście pytania nie okazały się na pierwszy rzut oka aż tak ciężkie. Zwłaszcza że kiedy tylko przeczytał treść drugiego, uśmiech sam mu wlazł na usta. Pił to szambo praktycznie nieustannie, bo nawet dodatkowe parę dni na zapas, tak na wszelki wypadek. Normalne więc że prawdopodobnie się na to pytanie nieco rozpisze. Mocno. Szczerze to jedyne wątpliwości miał z pytaniem czwartym i szóstym. Wiedział że asfodelus był zazwyczaj używany w miksturach leczniczych z tego co pamięta z uzdrawiania. No i chyba był też mało znaczącym składnikiem wywaru żywej śmierci. Nie pamiętał wszystkich eliksirów zawierających ten składnik, więc napisał tylko trzy do których miał prawie całkowitą pewność. A co do eliksiru owłosienia i napoju bełkoczącego miał niejasne skojarzenia, które mogły być prawdą, ale nie musiały. Kiedy skończył pisać, zwrócił pergamin nauczycielce i wrócił na miejsce.
Odpowiedzi:
1. Dekokt Cierpiętnika pozwala załagodzić skutki postępującej klątwy, ale tylko zewnętrznie.
2. Wywar tojadowy smakiem i zapachem przypomina łajno coś o wyjątkowo gorzkiego i mdłego. Wydziela się też z niego lekki niebieskawy dymek. Zażywany przez osobę przeklętą przez likantropię przez tydzień poprzedzający przemianę, pozwala on zachować jej ludzką świadomość i odruchy przez co nie stanowi nieświadomego zagrożenia dla innych. Nie zmienia to jednak faktu że eliksir łagodzi ból towarzyszący przemianie i nie tłumi dzikich instynktów w pełni, ponieważ i tak one delikatnie wilkołaka nachodzą; nie zmienia go w potulnego baranka.
3. Wchodzi w skład: rozluźniającego mięśnie, Wywaru żywej śmierci
4. Nopuerun to eliksir antykoncepcyjny którego używa się przed stosunkiem, a Ciążowego używa się do sprawdzenia po fakcie czy zaszło się w ciążę.
5. Zależnie od jednego z dodanych składników; mięty bądź figi abisyńskiej, dodaje bądź odbiera centymetry wzrostu. Trwa dobę. Kolor zależy od składnika.
6. Eliksir bujnego owłosienia śmierdzi ziołami i naftą, a bełkoczący napój ma słodko ziołowy zapach. DO tego napój bełkoczący bąbelkuje, a owłosienia wydziela opary.
Przyszłam do klasy nieco zestresowana. Nigdy nie lubiłam egzaminów bo tak naprawdę nie wiadomo czego można się było na nich spodziewać. I o ile egzaminy teoretyczne nie nastręczały mi większych trudności (w końcu byłam Krukonką) o tyle z egzaminami praktycznymi już bywało różnie. No ale w końcu skoro będąc studentką sama w własnej i nieprzymuszonej woli chodziłam na eliksiry to wartałoby żebym się stawiła na zaklęcia prawda? Tym bardziej, że jakieś podstawowe umiejętności z eliksirów mogą mi się przydać podczas opieki nad magicznymi stworzeniami w przyszłym życiu zawodowym. Kiedy weszłam do klasy zauważyłam, że test jest na szczęście teoretyczny. Poczułam się jakby kamień spadł mi z serca. Kiedy tylko zaczął się test rozwinęłam rulon i wzięłam się za odpowiadanie na pytania.
Odpowiedzi:
1. Exsecratio pozwala na zdiagnozowanie czy osoba, która go wypije znajduje się pod wpływem klątwy. Eliksir pamięci pozwala na przywrócenie pamięci również to spowodowane przez rzucenie czarów. Dekokt cierpiętnika z kolei spowalnia rozwój klątwy czarnomagicznej. 2. Eliksir toajdowy jest używany przez ludzi zakażonych wilkołactwem. Pozwala on na zachowanie świadomości podczas przemiany w wilkołaka. Jak sama nazwa wskazuje jego podstawowym składnikiem jest tojad. Posiada nieprzyjemny, gorzki smak. 3. - 4. Eliksir ciążowy pozwala na stwierdzenie czy kobieta, która go zażyła jest w ciąży. Jeśli jej mocz będzie koloru różowego oznacza to, że jest w ciąży. Jeśli niebieskiego to nie jest. Nopuerun natomiast jest stu procentowo skutecznym środkiem antykoncepcyjnym, który należy stosować raz w tygodniu. 5. Eliksir wzrostu powoduje, że osob, która go zażyje może urosnąć bądź zmaleć o kilka centymetrów na okres jednej doby. Efekt zależy od tego czy w ostatniej fazie warzenia go zostanie dodany liść pokrzywy lekarskiej (wtedy powoduje wzrost) czy figa abisyńska (wtedy powoduje obniżenie wysokości). 6. Zarówno eliksir bujnego owłosienia jak i bełkoczący napój posiadają zielony kolor jednak o ile ten pierwszy posiada kolor zgniłej zieleni to ten drugi posiada kolor jasnej zieleni oraz charakteryzuje się lekkimi bąbelkami wydobywającymi się na powierzchnię. Tylko z eliksiru bujnego owłosienia wydzielają się opary. Oba eliksiry posiadają zapach i smak ziołowy jednak w bełkoczącym napoju da się wyczuć słodką nutę a w eliksirze bujnego owłosienia cuć domieszkę nafty.
Po spisaniu odpowiedzi cierpliwie czekałam na koniec lekcji, by oddać test nauczycielce. Co prawda nie byłam w stanie odpowiedzieć na jedno pytanie. Asfodelus był używany do wielu eliksirów ale jego korzeń? Niejasno kojarzyło mi się, że ma on jakiś związek z eliksirem uzdrawiania jednak w żaden sposób nie byłam w stanie przypomnieć sobie z jakim. Niemniej i tak byłam z siebie zadowolona - egzamin praktyczny mógłby pójść o wiele gorzej.
Hawk A. Keaton
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Pierwsza sprawa - czy jakkolwiek się uczyłem do egzaminu zapowiedzianego miesiąc wcześniej przez Sanford? Otóż niespecjalnie. Nie wtedy, gdy w żyłach krążyła wódka połączona z fajkami, a gdzieś w środku narastała świadomość tego, jak coś się psuje; zresztą, co chwilę mi coś wypadało. A teraz? Zero sił na cokolwiek. Niespecjalnie mnie to cieszy, ale gdzieś w środeczku tli się ta nadzieja, że jednak uda mi się zdać - i nie bez powodu chwytam za oręż, podejmując się tego niezwykle wątpliwego ryzyka w postaci napisania pracy. Wzdycham ciężej, wchodzę do sali, biorę pióro namaczane w atramencie w dłoń i biorę się powoli do czytania pytań, które - przynajmniej w większości przypadków i na mój obecny wiek, jak również rok studiów - powinienem mieć częściowo w małym palcu. No właśnie - powinienem. A rzeczywistość zawsze weryfikuje takie fakty, czy są jednak prawdziwe, czy uderzają mimo wszystko w struktury, które najbardziej pozostają w tym akcie bolesne. Nie kryję się z tym, że eliksiry nie są moją idealną dziedziną, a prędzej pełną wątpliwości i drżących dłoni; zamykam na krótki moment oczy, nie mogąc się jakoś specjalnie skupić. Czasami zapominam o pewnych, nawet najprostszych rzeczach, ale nie zdarza mi się to na tyle często, bym musiał się nad tym jakoś bardziej pochylać, w związku z czym zaciskam zęby i kontynuuję podejście. Nie zwracam uwagi na kogokolwiek, kto się dookoła znajduje, zamiast tego omijając pierwsze pytanie dotyczące eliksiru obrony przed klątwami; to nie jest moja liga.[ nr 1 ] Nie moje decyzje, nie moje podejmowanie się potencjalnego idiotyzmu wypisanego na kartce. Względem tojadowego kojarzę wygląd w postaci niebieskiego dymu i bardzo nieprzyjemnego, paskudnego wręcz smaku, co opisuję na pergaminie bez większego zastanowienia; to rzeczy dla dzieciaków wręcz.[ nr 2 ]Co do asfodelusa, to kojarzę go tylko i wyłącznie z wiggenowego i wywaru żywej śmierci, więc nic dziwnego, że umieszczam tylko i wyłącznie je jako ciekawostkę, zagwozdkę.[ nr 3 ] Coś mi świtają jakieś lecznicze, ale jakie - kompletnie nie mam bladego pojęcia. Na kolejne pytanie, numer cztery, chcę trochę prychnąć, aczkolwiek tego nie robię - pomylenie tych dwóch eliksirów byłoby co najmniej idiotyczne. To znaczy się, błędy mogą mieć miejsce, ale nie w temacie związków i seksu - nic dziwnego, że ciążowy służy do sprawdzenia ciąży, a nopuerun - do zapobiegania w jej zajście, poprzez zażywanie, jako metoda antykoncepcji.[ nr 4 ] Eliksir wzrostu daję, że zwiększa o ileś tam centymetrów - liczby wyparowują mi z głowy podczas jej bólu - jeżeli zostanie dodany odpowiedni składnik. W przypadku drugiego dochodzi natomiast do zmniejszenia sylwetki o ileś tam centymetrów.[ nr 5 ] I tyle - niespecjalnie widzę sensu bardziej się rozpisywać, choć mógłbym nieco ściągać, bo nie kojarzę różnic między tymi eliksirami, z których to nie korzystam, bo nie ma sensu - pole pozostawiam zatem puste.[ nr 6 ] Nie mam na to ochoty; przecieram podkrążone oczy, odsuwam grzywkę z bladej twarzy i czekam na to, co się dalej wydarzy.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Moja relacja z eliksirami jest bardzo ambiwalentna, bo z jednej strony: spoko, mordo, jest zajebiście. A z drugiej mam ochotę walnąć im lepa na ryj, bo ta wiedza - niby praktyczna - średnio przekłada się na pędzenie bimbru czy robienia wódki. Jeszcze nigdy nie robiłem wódki, ale jestem przekonany, że nie trzeba tam dodawać sproszkowanego rogu dwurożca czy innego bezeceństwa, o które męczą nas na zajęciach. Jednak na lekcje chodzić wypad, więc się zebrałem. Nawet taki niespóźniony, co zdawało się wywołać szok w moich znajomych. Wszyscy wydawali się tacy jacyś spięci, zestresowani i w ogóle niechętni do rozmowy. Może znów ktoś umarł a ja o tym nie wiem? Jest to prawdopodobne w dużym stopniu. Wbijam tam z grubej rury, stresuje się i piszę bzdury, tak parafrazując klasyka. Czy ten teścik był w ogóle zapowiedziany? I jakby kiedy w ogóle kartka z pytaniami wylądowała na mojej ławce. Nie wiem, ale uśmiechnął się blado do pani profesor, nawet chciałem się zapytać czy takie rzeczy to nie z tygodniowym wyprzedzeniem przypadkiem? No heloł, być powinny, wtedy może zainteresowałbym się w ogóle jakie tematy przerabiamy na zajęciach. Ogólnie niby wiedziałem, że coś będzie takiego, ale czy było mi to wyartykułowane prosto w twarz? Nie przypominam sobie. Jednak! Jednak po coś te godziny nauki z Maksiem przerobiłem, zdałem kurs eliksirowara i pracuje w jebaniutkiem sklepie, sprzedając potki na życie, biegunki i te inne. Po głębokich wdech, wydech i kwadransie spędzonym na gadce motywacyjnej dla samego siebie przystąpiłem do odpowiadania na pytanka. Pierwsze, jak pierwszy przebiśnieg. Tsa, klątwy były trochę jak ciężę - lepiej ich nie łapać, a zwłaszcza tych z przypadku. Jednak pytanie było łatwe, bo tak jakby się mnie zapytać o antykoncepcje. Lepiej zapobiegać niż leczyć, ale skoro już musi chodzić o te rasistowskie dzielenie klątw to żem coś napisał. Oczywiście nie pomijając faktu, że czarna i biała magia to podział uproszczony, zatruwający nasze młode umysły. Niemniej dodałem również fancy eliksiry, które w tej tematyce najczęściej się u mnie sprzedają: eliksir chroniący przed, dekokt cierpiętnika, ciążowy (bo nie ma gorszej klątwy niż pasożyt we własnym łonie), mensturacyjny (bo tylko jakiś zwyrol mógł wymyślić okres). No i jak mi się główka później rozhulała to żem wrócił do pytania dopisując acesco i ferveret sangusi, bo w sumie mogłyby mieć jakieś szanse ze złą i smutną czarną magią. Drugie, jak moje podejście, bo będę musiał to poprawiać pewnie. Chociaż po przeczytaniu pytania aż się zaśmiałem. Później się przeraziłem, bo chyba wilkołaki nękają mnie już wszędzie, a wcale bym tego nie chciał. Napisałem tylko, że jest gorzki i nieprzyjemny w obyciu, wydobywa się zeń niebieskawy dymek. Jak nazwa wskazuje - bazuje na tojadzie, a zażywanie ma pomagać nie być wilkołakom napalonymi bestiami. Ostatnie skreśliłem, poprawiając na "pomaga zachować człowieczeństwo". Tak poprawnie politycznie, o! Trzecie, jak większej oceny się nie spodziewam. Składniki. Nienawidzę składników. Maks pewnie by się teraz śmiał, kiedy na powtórce z zielarstwa jedyne, co umiałem zrobić to rzucić w niego kasztanem. Więc wpisałem: ferveret sangusi #yolo. Przy czym narysowałem atramentem rysunek Swaroga w płomieniach, błagającego o zaliczenie. Tym samym dopisałem tę pozycje do pierwszego zadania. Taka wiedza uzupełniająca się! Czwarte, jak miejsce litość ile jeszcze?! Spoglądam na zegarek. No czas się kończy, pytanie jakieś trudne to zapierdalam do jakiegoś, które wiem. Chociaż to też wiem, bo przecież ciągle używam tych eliksirów. Ot, pierwszy sprawdza czy jest się w ciąży, drugi jej zapobiega, bo jest magiczną antykoncepcją. Chociaż i tak wolę prezerwatywy, bo to jednak nie tylko odpowiedzialność kobiety, aby dbać o swoje zdrowie, co również notuje. bo jest to temat wart poruszenia i często zapominany. Piąte, bo zostało mi pięć minut. Czuje się profesjonalnie, wpisując sensowne rzeczy od myślników: dwojakie działanie; wyższy wzrost, kolor fioletowy, dodaję się pokrzywę; niższy wzrost, niebieski, figa z makiem. Skreślam z makiem, dopisuje, coś czego nie da się rozszyfrować, bo sam nie pamiętam. Babka zbiera test, mi zostaje ostatnie pytanie. Wiem tylko, że coś ma się czymś różnić. Pierdolę, piszę, że tak: różnią się wyglądem, smakiem i zapachem.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Początkowo test zapowiedziany przez Sanford potraktowała po macoszemu - uznała, że to, czego już miała się nauczyć to się nauczyła, a usystematyzowanie wiedzy czy też nadrabianie materiału tylko pomiesza jej wszystko w głowie. Im jednak było bliżej testu, tym mocniej się stresowała, dlatego ostatnie dni poświęciła na dość ostre (jak na nią) powtórki, ślęcząc nad podręcznikiem w każdej wolnej chwili, wliczając w to nawet przerwy w pracy! Na poważnie wzięła sobie do serca fakt, że bez podstaw z zakresu eliksirów, nie będzie w stanie uwarzyć animagicznego, a wtedy lata pracy nad transmutacją okażą się zmarnowane. Zjawiła się w klasie parę minut przed rozpoczęciem sprawdzianu, a kiedy nauczycielka rozdała im pergaminy z pytaniami, zerknęła na pierwsze. I od razu przeszła do kolejnego, kompletnie nie wiedząc jaki eliksir był w stanie bronić przed klątwami. Odetchnęła z ulgą wczytując się w treść drugiego - jeszcze wczoraj skrupulatnie czytała notatki dotyczące tojadowego, dlatego nie miała problemu z opisaniem jego działania. Skrupulatnie wypisała od myślników, że pomaga on zachować wilkołakowi ludzką świadomość w czasie pełni, choć całkowicie nie niweluje pierwotnych instynktów. Dodała też informacje na temat wyglądu i charakterystycznej niebieskiej mgiełki unoszącej się nad eliksirem i bardzo z siebie dumna, że pamięta, zanotowała, że ma ohydny, gorzki smak. Przy wzmiance o korzeniu asfodelusa uśmiechnęła się pod nosem, bo akurat jako członkini szkolnej drużyny Quidditcha, doskonale znała eliksir regenerujący mięśnie, który wpisała w odpowiedniej linijce. Czwarte pytanie również nie stanowiło dla niej problemu. Szybko zapisała, że ten pierwszy pomaga stwierdzić czy kobieta jest w ciąży, natomiast ten drugi służy jej zapobieganiu, czyli najprościej mówiąc - był to eliksir antykoncepcyjny. Gdyby cały test wyglądał w ten sposób, zdałaby na wybitny bez otwierania podręcznika. Kwestię eliksiru wzrostu musiała mocno przemyśleć. Od razu wiedziała, że jeśli chodzi o podwyższenie go, należy dodać do reszty składników liść pokrzywy lekarskiej, ale nie umiała sobie przypomnieć co też takiego przyczyniało się do obniżenia, dlatego postanowiła strzelić w kolce szpiczaka. Na końcu zamieściła adnotację, że eliksir powoduje różnicę jedynie dziesięciu centymetrów. W ostatnim opisała tylko specyfikację eliksiru bujnego owłosienia, bo ostatnio miała z nim do czynienia na kółku, natomiast przy informacjach o bełkoczącym napoju wypisała w składnikach blekot i jasnozieloną barwę, bo miała świadomość, że nic więcej na jego temat nie napisze. Całkiem z siebie zadowolona, odłożyła kartkę, czekając aż Sanford ją zabierze i pozwoli im wyjść z klasy.
/zt
______________________
Freya Grönlund
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : piegi, piegi wszędzie, a na dokładkę nie najlepszy angielski ze specyficznym, nadbałtyckim akcentem
W kwestii warzenia eliksirów nigdy nie dorównam swojej matce. Choćbym studiowała dniami i nocami ten przedmiot, to i tak nie osiągnę jej poziomu. Z tym trzeba się po prostu urodzić, to się ma we krwi. Ja posiadam inne talenty, ale... nie powstrzymuje mnie to przed doskonaleniem swoich umiejętności. W swojej szkolnej karierze chyba ani razu nie opuściłam lekcji Eliksirów, zawsze też starałam się przygotować przed lekcją, choćbym miała poświęcić na to parę godzin snu. Źle znosiłam porażki w tej dziedzinie, a i tak były one liczne i nieuniknione. Nie mogłam (nie chciałam?) odpuścić sobie też również tego testu. Przez nocne, intensywne powtórki niemalże na niego zaspałam. Cóż, niezwykle ciężko było wstać tak wcześnie zimą, gdy całe dormitorium spowijał głęboki mrok. Tym bardziej po raptem czterech godzinach snu... Ale sama sobie to zrobiłam, mea culpa. Stres był ogromny, dopadł mnie już po przekroczeniu progu sali. Dlatego nie zdołałam nawet wydukać prostego "dzień dobry, pani profesor" — jedynie byłam w stanie koślawo dygnąć. Prowadząca była na szczęście wyrozumiała. Podeszłam więc do ławki i od razu wzięłam się za pisanie. Z tych emocji przeczytałam polecenie chyba tysiąckrotnie, zanim mój mózg zdołał je przetrawić. A czas pędził jak szalony! O, Merlinie, no nie zdam! Pierwsze pytanie troszkę mnie zagięło, bo obrona przed czarnomagicznymi urokami sprawiała mi kłopot zawsze. Naskrobałam lakoniczną odpowiedź, podając jedynie dwa przykłady, ale musiało to wystarczyć. Drugie pytanie poszło mi nieco lepiej, było też łatwiejsze. Eliksir tojadowy to coś, o czym słyszy się już od pierwszego roku nauki. Rozpisałam się zatem bardziej, wyczerpując (mam nadzieję) temat. Pytanie trzecie i czwarte również nie należały do najcięższych, co przyjęłam z ogromną ulgą. Pisałam, aż w końcu zaczął mnie boleć nadgarstek. Nakreśliłam też sporo, bo wkradły się błędy językowe — nadal nie umiem sobie z nimi do końca poradzić. Piąte pytanie zajęło mi sporo czasu, bo chciałam je dopieścić i poprzez to zadośćuczynić niepowodzenie przy pierwszym zagadnieniu. Niestety upływające minuty nie działały na moją korzyść, a wskazówki wielkiego zegara nie kłamały. Pozostało niewiele czasu do końca, co z wolna wprowadzało mnie w atak paniki, bo nie odpowiedziałam jeszcze na ostatnie pytanie. Cóż, musiałam nieco odpuścić i bardzo je streścić. Stracę na nim punkty, to więcej niż pewne. Adrenalina nie działa na mnie mobilizująco, oj nie. Egzamin dobiegł końca, a ja drżącą ręką oddałam pergamin nauczycielce, proszę w duchu wszelkie moce o zaliczenie. W gruncie rzeczy... chyba nie poszło mi tak źle? Może nie będzie to satysfakcjonująca ocena dla mojej rodzicielki, ale chociaż uniknę wzroku pełnego zawodu? Z taką to właśnie nadzieją opuściłam salę.
| zt
odpowiedzi:
1. Są to między innymi: * Eliksir Pamięci — umożliwia przywrócenie pamięci osoby, na którą została rzucona klątwa wymazująca pewne wspomnienia. * Dekokt Cierpiętnika — pozwala na znaczne spowolnienie działania klątwy.
2. Eliksir Tojadowy jest wielkim wybawieniem dla osób cierpiących na wilkołactwo. Pomaga on zachować świadomość podczas pełni i chroni przed niekontrolowaną przemianą, zezwierzęceniem. Minimalizuje agresję, dzięki czemu zakażona wilkołactwem osoba pozostaje prawie całkowicie sobą, potrafi zapanować nad myślami i czynami. Niestety pierwotne instynkty nie zanikają całkowicie, zawsze jest pewien margines błędu, więc należy zachowywać wszelkie procedury bezpieczeństwa. Jak sama nazwa wskazuje — głównym składnikiem jest tojad, ale w skład mikstury wchodzi też m.in. żabi skrzek. Smak eliksiru opisywany jest jako gorzki, jednakże nie wolno dodawać do niego cukru, bo to zakłóci jego działanie.
3. Korzenia asfodelusa używa się do sporządzania: - Wywaru Żywej Śmierci - Eliksiru Wiggenowego
4. Różnica pomiędzy tymi dwoma eliksirami jest znacząca, ponieważ jeden z nich jest swego rodzaju testem, a drugi zabezpieczeniem. Mianowicie: Eliksir Ciążowy pozwala na wykrycie ciąży w dość wczesnym stadium. Należy dodać do niego próbkę moczu. W przypadku ciąży zmieni on swoją barwę na różowawą, a w przypadku jej braku — na niebieską. Każdy inny kolor świadczy o błędnie wykonanym eliksirze. Natomiast Nopuerun to swego rodzaju rodzaj antykoncepcji, skuteczny niemalże w stu procentach (o ile jest wykonany poprawnie). Jeśli kobieta pije co raz w tygodniu — skutecznie ochroni ją to przed niechcianą ciążą.
5. Eliksir Wzrostu, jak sama nazwa sugeruje, pozwala na zmianę wysokości osoby, która go spożyje. Możemy sobie dzięki niemu dodać lub odjąć kilka (lub nawet kilkadziesiąt) centymetrów. Różnica w efekcie działania jest uzależniona od składnika, który dodamy pod sam koniec warzenia eliksiru. Jeśli w skład wywaru będzie wchodzić liść pokrzywy lekarskiej, to będziemy mogli uzyskać wyższy wzrost. Jeśli zaś figa abisyńska — niższy. Każda kropla to 10cm, a efekt utrzymuje się do 24 godzin. W smaku eliksir jest słodkawy, natomiast kolor może mieć fioletowy (wyższy wzrost) lub niebieski (niższy wzrost).
6. Eliksir Bujnego Owłosienia i Bełkoczący Napój posiadają kilka wspólnych cech organoleptycznych, takich jak: - zielony kolor - ziołowy zapach - ziołowy smak Różnice są subtelne, jednak wyczuwalne i zauważalne. Eliksir Bujnego owłosienia posiada nieco ciemniejszy kolor, wpadający w zgniłą zieleń, a także wydobywają się z niego opary, natomiast Bełkoczący Napój jest jaśniejszy i ma niewielkie bąbelki. W smaku ten pierwszy ma w sobie domieszkę nafty, a ten drugi jest lekko słodkawy.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Niełatwe jest życie ulicznego rapera. Niełatwy jest również żywot Krukońskiej studentki, która musi łączyć pracę, treningi i naukę. Wehikuł czasu to byłby cud, ale niestety jej brat z Departamentu Tajemnic wciąż był nieugięty w tej kwestii, tak więc musiała się męczyć. Zwłaszcza że nowy nauczyciel eliksirów chyba musiał mieć śliski kocyk w dzieciństwie, skoro uważał, że zajęcia o 7:30 to doskonały pomysł. Chcąc nie chcąc zrezygnowała więc z porannego biegania, zjadła szybkie śniadanie, wypiła dyptamowego smakosza i teleportowała się pod szkolną bramę. W sali pojawiła się jako pierwsza.
- Dzień dobry – rzuciła krótko w kierunku nauczyciela, po czym zajęła miejsce w ostatniej z ławek, wyjęła z plecaka podręcznik i w oczekiwaniu na lekcję, zaczęła przeglądać notatki.
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Nienawidziła eliksirów, naprawdę nienawidziła eliksirów. Jej nastawienie od lat się nie zmieniało i uznała, że jest jakąś masochistką, bo kto normalny przy takiej nienawiści pojawiał się na niemal każdej lekcji? Przeklinała sobie w myślach na tego czarodzieja, który kiedyś stwierdził, że musi mieć zdane te cholerne eliksiry, żeby móc leczyć zwierzaki. No a przecież marzyła o tym, żeby pomagać tym stworzeniom, które same pomóc sobie nie potrafiły. Miała oczywiście mundurek na sobie, chociaż krawat mógł być lepiej zawiązany. A jednak jej niechęć do krawatu była podobna do tej do eliksirów, więc sukcesem był fakt, że w ogóle go założyła. Mimo to profesor O'Malley za bardzo ją przerażał, żeby nie pokazać się w kompletnym mundurku, nawet jeśli lekcja była o n i e l u d z k i e j godzinie. — Kto normalny zaczyna zajęcia przed ósmą? — powiedziała do @Marla O'Donnell i nie powstrzymała się przed potężnym ziewnięciem. Już ósma była wczesną porą, ale jeszcze wcześniej? Zawsze wiedziała, że ludzie parający się eliksirami są nienormalni, a O'Malley zdecydowanie przodował w jej rankingu najbardziej jebniętych osób w tej szkole. Szła chyba z duszą na ramieniu, bo z dwojga złego już wolała profesor Dear, to znaczy Whitelight, ona przynajmniej nie wyglądała jakby chciała wszystkich zakopać żywcem, ani nie wyrzucała jej z klasy, kiedy Ruby była, cóż, sobą właśnie. Powłóczyła nogami, bo była pewna, że dosłownie idzie na ścięcie. Przecież ona nie umiała eliksirów, nic nie wiedziała, a obecność nauczyciela sprawiała, że zapominała nawet swojej szczątkowej wiedzy. Merlinie, dlaczego ona to sobie robiła? Miały jeszcze czas, bo Ruby za bardzo bała się spóźnić, tak jak spóźniała się na większość lekcji, tak tutaj nawet myśl o tym ją niepokoiła. Jej gryfońska odwaga znikała w mgnieniu oka, kiedy przychodziło do tych lekcji, ona już chyba wolała Craine'a, bo choć był chujem, to przynajmniej starym i brzydkim, a nie takim, który sprawiał, że każdy zawieszał na nim swój wzrok. Stanęła przed wjeściem i po prostu wlepiła spojrzenie zielonych tęczówek w drzwi. Lochy były super, idealnie odwzorowywały aurę tego miejsca, tej klasy w obecności profesora. Zimno, ponuro, niemiło. — Marla, ja żartowałam, wracam do dormitorium — spanikowała trochę i gdyby nie przyjaciółka, prawdopodobnie nawet by nie dotrwała do tego etapu drogi na prawdopodobne utopienie w cynowym kociołku. Weszły jednak do klasy i zajęły miejsca – byle najdalej od profesora, a Ruby już w tym momencie wiedziała, że to był bardzo zły pomysł, chociaż nauczyciela jeszcze nie było. I całe szczęście.
______________________
without fear there cannot be courage
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Może i Drake chciał po szkole i studiach zostać nauczycielem, ale nawet on nie zorganizowałby zajęć o tak niemoralnej godzinie. Na szczęście nie było to świeżo po pełni, bo wtedy można by uznać inferiusa za coś bardziej żywotnego. Na szczęście porządne chlupnięcie się wodą w twarz całkiem dobrze działało na rozbudzenie się. Do klasy oczywiście wszedł sporo przed czasem, bo jakże by inaczej. Przed lekcją i dzień wcześniej oczywiście powtórzył tyle materiału ile się dało, więc jako tako był przygotowany. No i mimo że eliksiry nie były jego ulubionym przedmiotem, to uważał że przygotowanie niektórych samemu może być w przyszłości bardziej praktyczne niż kupienie ich. Chociażby tojadowy, który musi spożywać co miesiąc, a jego cena w sklepach jest... Mniej przychylna niż cena samych składników. Zajął miejsce z przodu i czekał aż rzeź się zacznie.
Hariel Whitelight
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Wchodzę półprzytomny do sali i kieruję się automatycznie na pierwsze lepsze miejsce. Mój mundurek jest w lekkim nieładzie, krawat nie jest w najlepszym stanie (ale przynamniej go jakoś założyłem i koślawo zawiązałem). Jakim cudem wstałem tak rano na zajęcia z eliksirów? Zakodowałem sobie, że dziś są, a ja staram się zawsze odwiedzać Beatrice w ramach solidarności rodzinnej. I może zdaje sobie pytanie czemu muszę wstać tak rano, ale nadal nie mam pojęcia że to mój błąd w wyliczeniach. Rozwalam się na krześle i rzucam nawet podręcznik od eliksirów na ławkę taki ze mnie pilny uczeń. Poprawiam czarne okulary przeciwsłoneczne, leniwym ruchem, rozglądam się po sali. Po już po kilku chwilach orientuję się, że coś tu nie gra. Wszyscy wydają się być ponurzy, milczący, może zwaliłbym to na karb zbyt wczesnej godziny, ale mam wrażenie, że jednak to nie jest tylko to. Wtedy też orientuję się co może być powodem tej grobowej atmosfery w lochach. Odwracam się w kierunku siedzącego obok chłopaka, po raz pierwszy orientując się przy kim zająłem miejsce. - Kto prowadzi te zajęcia? - pytam niespokojnie siedzącego obok kolegę i macham mu lekko na przywitanie i pragnąc zwrócić na siebie jego uwagę.
Thaddeus H. Edgcumbe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Pojawił się w klasie jako jeden z pierwszych - może właśnie po Julce? - zasiadając względnie wygodnie (o ile na tych krzesłach tak się dało) na losowym miejscu. Od dobrych dwóch godzin był już na nogach, zdążył zrobić lekki trening i nawet zjeść porządne śniadanie. Na poważnie brał swoją obietnicę złożoną Marli, toteż po odświeżeniu się w swoim kwadracie w Hogs, odziany od góry do dołu w mundurek Hufflepuffu stawił się na lekcji eliksirów... Merlin mu świadkiem, nie był na eliksirach bodajże od początku studiów. Miał do nich słuszny dystans po wypadku Meropy - i może dlatego w klasie siedział trochę jak chmura burzowa... próbując jakoś zająć nieprzyjemne myśli rozłożonym na ławce komiksem. Przynajmniej dopóki kątem oka nie dostrzegł, że ktoś do niego macha - ktoś, kto zajął miejsce obok niego. Ktoś kto nazywał się @Hariel Whitelight i w oczach Thaddeusa nie przedstawiał się zbytnio... pozytywnie. — Hej — mruknął, mimo wszystko wyciągając dłoń, by przywitać Ślizgona uściskiem dłoni. Może tylko odrobinę zbyt mocnym. — O'Malley. Gość może stanąć w szranki z Patolem w konkursie na największego przyjemniaczka w kadrze — odpowiedział, ostatecznie wzruszając ramionami. — Podobno — dodał jeszcze gwoli ścisłości. W końcu oderwał się też od wspaniałych przygód Deadpoola i rozejrzał po klasie, dostrzegając w jej progu @Ruby Maguire wraz z @Marla O'Donnell - uśmiechnął się lekko do dziewczyn, unosząc dłoń na przywitanie.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Wieczór wcześniej Puchon spojrzał na zegarek w dormitorium. Było nieco po 21:20, a on oddał się rozważaniu. Czy warto ryzykować całonocne chlanie, żeby dotrwać na zajęcia w środku nocy czy pójść spać i udawać rano młodego boga? Zapewne Dori kazała mu iść spać, a Wacuś jest nikim, żeby jej się sprzeciwiać. Stąd też o poranku jego stan egzystencji był jak: przeciętne zwłoki. Całkiem zacnie jak na mordor przed wschodem słońca. Wchodząc do sali w oczy rzuciły mu się dwie osoby: @Drake Lilac i @Julia Brooks. Krukonkę obdarzył zatroskanym spojrzeniem, zapewne intencja się w nim nie realizowała, bo były zapuchnięte i względnie zaspane. Niemniej ze strachem podszedł do Drejka. Oparł się łokciami na ławce tuż przed nim i uśmiechnął się jak dziecko na dawno niewidziany ryż z truskawkami. - Uwielbiam cie, jesteś samobójcą jeśli chcesz tu siedzieć, podziwiam cie za to - oczywiście była to reakcja ściśle związana z jakimiś nieprzyjemnymi pogłoskami i plotkami o prowadzącym, a o ile Wacuś do tej pory wypierał takowe to wszystkie niedopowiedzenia przelały się na Gryfona własnie. Ucałował go subtelnie w dłoń na pożegnanie, gdyż gorszenie społeczeństwa tuż przed eliksirami nie miało żadnego sensu. Po czym Puchon uciekł Brooks właśnie. - Tęskniłaś? - Zapytał od razu Dżulki, po czym oparł swój łeb na dłoni i zawisł w nieopisanym półśnie. - Jak o tobie myślę to zwykle miło - tak sobie palnął urokliwe słówka, które gdzieś ostatnio posłyszał, a chciał nimi sprawić komuś trochę radości.