Rdzenni mieszkańcy Doliny Godryka znają to miejsce nie tylko z legend, ale i z własnego doświadczenia. Te schody prowadziły niegdyś do jednego z nieistniejących już zamków jednego z potężnych czarodziejów. Mawia się, że któregoś razu do jego domostwa zawitał sam Grinderwald z którym stoczył magiczny pojedynek w efekcie czego zamek został zniszczony. Wyzwolona zaś przez nich magia weszła w interakcję tworząc anomalię... która ostatecznie przyjęła się jako pole antymagiczne.
W tym miejscu nie działa żaden czar ani magiczny przedmiot. Podczas pierwszego pobytu tutaj należy rzucić kostką, by sprawdzić efekt przebywania w tym miejscu.
Spoiler:
1 - bardzo źle czujesz się w tym miejscu. Przejawia się to ciężkością w żołądku, trudnością w oddychaniu i ogólnym osłabieniu. Gdy opuścisz to miejsce i podejmiesz próbę rzucenia czaru odkryjesz, że straciłeś połączenie ze swoją różdżką. Słucha Cię niechętnie aż w końcu ostatecznie się buntuje. Niestety musisz nabyć nową różdżkę albo zapłacić 100 galeonów za "naprawę" jej u któregoś utalentowanego twórcy różdżek (najlepiej u tego, od którego ją wykupiłeś).
2 - jeśli masz 50% lub więcej czystości krwi czujesz się w tym miejscu bardzo nieswojo. Przez cały wątek wszystko leci Ci z rąk, a po chwili zauważasz, że drżą. Jeśli masz poniżej 50% statusu czystości krwi to otula Cię jedynie niegroźny chłód (bez względu na porę roku).
3 - wydaje Ci się, że wszystko jest w porządku, ale nagle robi Ci się słabo - dosłownie lecisz z nóg. Dopóki siedzisz, czujesz się doskonale, lecz gdy tylko wstajesz to znowu świat zaczyna wirować. Lepiej się tutaj nie przeciążać...
4 - nie odbierasz żadnych negatywnych bodźców związanych z tym miejscem. Mało tego, znajdujesz pod taflą wody kamień szlachetny, za którego możesz otrzymać aż 40 galeonów. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie.
5 - jedyne co Ci dokucza to dziwny pisk w uszach, jakby ciśnienie w Twojej krwi podskoczyło. Jest upierdliwe, ale przeminie, gdy tylko opuścisz to miejsce.
6 - intuicja podpowiada Ci, że w tym miejscu działo się bardzo dużo zła. Jeden ze schodków zapada się pod Twoją stopą. W ten sposób znajdujesz tam trochę przykurzony kubek w kształcie czaszki (więcej w spisie magicznych przedmiotów). Jest Twój.
______________________
Autor
Wiadomość
Isolde Bloodworth
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Zmarszczyła lekko brwi, czując na twarzy pierwsze krople deszczu. Miała nadzieję, że to tylko przelotna mżawka. - Jeszcze tego brakowało... - westchnęła Isolde z miną, która świadczyła o pewnej rezygnacji wobec kolejnych przeszkód, którym musieli stawić czoła. Poruszała się powoli, płynnie, starając się nie przestraszyć jeszcze bardziej zdenerwowanych hipogryfów. W miarę możliwości starała się ogarniać wzrokiem wszystkich swoich towarzyszy, choć w zaistniałej sytuacji, bez pomocy magii, każdy był tak naprawdę zdany na siebie. Najbardziej martwiła się o Nakira, który ze względu na ranę stopy nie mógł nawet salwować się ucieczką, gdyby hipogryfy postanowiły jednak ich zaatakować. Ona również od razu pokłoniła się hipogryfom, czując mocne bicie serca i starając się myśleć trzeźwo, co przychodziło jej z jednej strony łatwo, a z drugiej absolutnie nic nie zmieniało: znaleźli się na łasce hipogryfów, które nie zachowywały się normalnie i naprawdę nie było wiadomo, co dalej. - Chyba mimo wszystko w szopie mamy większe szanse niż w bezpośrednim starciu z hipogryfami, zwłaszcza że Nakir jest ranny - zauważyła cichym, spokojnym głosem Isolde, modląc się w duchu, żeby hipogryfy były usatysfakcjonowane ich grzecznym powitaniem. Tak byłoby o wiele łatwiej.
Sytuacja zrobiła się nieciekawa, jak tylko skrzydlaci goście zawitali w okolicy. Fred został powalony, choć reszta trzymała się względnie dobrze. Jak na sytuację, w której musieli liczyć jedynie na swoje talenty. Niestety, choć Mulan i Frederick byli zwierzętom znani, ich obecny stan nieco zaburzył ich pogląd na świat. Hipogryf, który wcześniej powalił Frederick, nic sobie nie zrobił z jego pokłonu, jawnie przymierzając się do ataku na mężczyznę. W spojrzeniu istoty było coś niepokojącego, czego nigdy wcześniej u tych zwierząt nie widzieliście. Hipogryf Isolde, zignorował ją i pobiegł dalej, znikając z waszego pola widzenia. Mulan otrzymała za to pokłon tak samo jak Nakir, choć zwierzę, które okazało szacunek czarownicy, było o wiele bardziej niepewne, a to kłaniające się Nakirowi, wciąż wydawało się bardziej zaciekawione i ufne. Wyglądało więc na to, że jedynie Frederick był w bezpośrednim niebezpieczeństwie. Co kryło się za ucieczką zwierzęcia, któremu kłaniała się Isolde? Jeśli planowaliście do sprawdzić, nie było wiele czasu, gdyż deszcz wciąż siąpał z nieba, powoli zakrywając wszelkie ślady, nie tylko te zwierzęce.
Mechanika 1. Fred, cokolwiek nie postanowisz (unik, atak, dalsza próba uspokojenia) musisz rzucić kością k100. Jeśli osiągniesz wynik równy lub wyższy 58, udaje Ci się to. W przypadku akcji innej niż atak masz jeden dozwolony przerzut ze względu na swoje cechy i umiejętności.
2. Jeśli ktoś z was chce pomóc Frederickowi, musi również rzucić kością k100 i osiągnąć wynik przynajmniej 58 oczek oraz dorzucić k6 na dodatkowy scenariusz, który Mistrz Gry odkryje w kolejnym poście. Jeśli podejmiecie się takiej akcji, napiszcie do Mistrza gry w sprawie ewentualnych modyfikatorów związanych z waszą postacią.
3. Każdy poza Fredem ma dowolność interakcji z resztą zwierząt i swoich ruchów. Frederick nie ma możliwości innej akcji niż starcie z hipogryfem, w tym poście.
Sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze i Frederick w pełni zdawał sobie z tego sprawę, dostrzegając, że hipogryf, który najpierw go powalił, a teraz znajdował się tuż przed nim, nie bardzo miał ochotę poddać się jego woli. To nie było coś, z czym mogli sobie łatwo poradzić, a walka, kiedy nie mogli użyć magii, właściwie nie wchodziła w rachubę. Shercliffe odetchnął nieco głębiej, wiedząc, że właściwie teraz znajdowali się w krytycznym położeniu, a ucieczka była nie do końca właściwym wyjściem, kiedy pozostałe stworzenia wyglądały na spacyfikowane. Mogliby je spłoszyć gwałtownymi, nie do końca przewidzianymi ruchami, a to było ostatnie, czego tak naprawdę potrzebowali. Z tego też względu Frederick pokłonił się głębiej, a później spróbował zwierzę uspokoić, stosując wszelkie znane sobie sztuczki, wierząc w to, że spokojem zdziała w tej chwili więcej, niż paniką. Oczywiście, wiedział, że hipogryf, który się nie ugnie, może zaatakować, właściwie na pewno to zrobi, ale mógł postarać się odsunąć to w czasie, starając się wpłynąć na zwierzę głosem i poddańczymi ruchami. - Nie próbujcie go atakować - rzucił tylko do pozostałych, mając nadzieję, że zostaną na swoich miejscach, przynajmniej tak długo, jak długo nie wydarzy się nic gorszego. - Dopiero, jeśli skoczy...
______________________
I'm real and the pretender
I have my flaws I make mistakes But I'm myself
I'm not ashamed
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Widząc, że jednak przyniosło to spodziewane efekty to jednak porzuciła myśl o używaniu klikera. Wolała postarać się o to, aby mimo wszystko rozwiązać to wszystko pokojowo i nie wzbudzać większego poruszenia niż było to wyraźnie potrzebne. Dlatego też po prostu kłaniała się hipogryfowi, nie wykonując żadnych zbędnych ruchów nawet, gdy Frederick padł. Wiedziała, że sobie jakoś poradzi. Tańczący z hipogryfami tak jak myślała uporał się błyskawicznie ze swoim stworzeniem. Sama nie zamierzała atakować w jakikolwiek sposób znajdującego się przed nią zwierzęcia. Postępowała zgodnie z zaleceniami Shercliffe'a i swojego zdrowego rozsądku. Przybrała uległą, ale nie rozmnażalną postawę, aby przekazać hipogryfowi, że nie stanowi zagrożenia i nie ma powodów do obaw ani też ataku. Miała nadzieję, że faktycznie wystarczy to, aby poradzić sobie z sytuacją.
Isolde Bloodworth
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Sytuacja byłaby groźna nawet z różdżkami i innymi magicznymi gadżetami, czy choćby możliwością teleportacji. Isolde najbardziej martwiła się o Nakira, który miał ograniczoną mobilność przez co był bardziej narażony na niebezpieczeństwo. Dlatego też ostrożnie przesunęła się w jego stronę, z obawą zerkając na swojego hipogryfa, który jednak zamiast odwzajemnić ukłon czy zareagować agresją (jak to się stało w przypadku biednego Freda) po prostu ją zignorował i uciekł. Na szczęście hipogryf Nakira wykazał się większą kulturą i grzecznie mu się odkłonił, dlatego Isolde na wszelki wypadek nie podchodziła bliżej, nie chcąc zakłócić tego kruchego rozejmu. - Ani nam się śni... - powiedziała cicho, melodyjnie w odpowiedzi na ostrzeżenie Fredericka, starając się tonem swojego głosu uspokoić rozdrażnione hipogryfy - a w każdym razie nie denerwować ich jeszcze bardziej. Napięcie było nieznośne, a chłodne krople deszczu wcale nie dodawały jej otuchy - nie dość że z każdą chwilą ich szanse na przemoknięcie rosły (co było sprawą drugorzędną), to co gorsza istniało ryzyko, że jeśli deszcz popada jeszcze trochę, to skutecznie zatrze wszelkie ślady, które mogłyby im pomóc w rozwikłaniu tej dziwnej i pozornie beznadziejnej sprawy.
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Sytuacja robiła się naprawdę niebezpieczna i nawet Nakir zdawał sobie z tego sprawę. A jednak adrenalina, jaka uderzyła z powodu skaleczenia nogi, a także zachowanie Isolde, które choć zrozumiałe, obecnie budziło w nim cień irytacji - wszystko to sprawiało, że zaciskał zęby, aby powstrzymać ból, gdy opierał się na rannej nodze. Nie chciał być traktowany od razu jak niepełnosprawny, gdy był tylko ranny. Owszem w stopę. Owszem, krwawiło dostatecznie mocno, żeby niepokoić skoro szkło niewiadomego pochodzenia wbiło mu się w nogę, ale wciąż była to tylko rana. Spojrzał więc w stronę partnerki, gdy dostrzegł, jak zaczęła się do niego zbliżać i uśmiechnął lekko, ledwie dostrzegalnie kręcąc przecząco głową. Nie musiała podchodzić do niego. Nic mu nie groziło, a hipogryf jaki zwrócił na niego uwagę wydawał się całkiem spokojny. W przeciwieństwie do osobnika, jaki zaatakował Fredericka. Szczęśliwie mężczyźnie udało się przed nim obronić i wyglądało na to, że być może nie skończą wszyscy skaleczeni. Ostrożnie, wyraźnie kulejąc, spróbował podejść do hipogryfa, który mu się odkłonił, zakładając, że odstraszanie ich nie było najlepszym pomysłem. Liczył na to, że zwierzę w razie problemu pozwoli mu wesprzeć się o nie i jakoś wpłynie na agresywnego hipogryfa. Jeszcze nie wiedział, co mieliby zrobić dalej, ale myśl o locie na hipogryfie, gdy nie mogło się chodzić bez bólu, wydawała się właściwa. - Coś je spłoszyło, czy uznały nas częściowo za zagrożenie? - zapytał opiekunów magicznych stworzeń, nie wiedząc, jak miał rozumieć to, co się działo. To, że rzeczywiście ktoś działał w rezerwacie nie tak, jak powinien było jasne, ale wciąż mieli tylko poszlaki, z których nie można było złożyć niczego konkretnego.
Upartość Fredericka i jego obycie ze zwierzętami sprawiło, że atakujący go hipogryf w końcu się uspokoił, choć nie ukłonił się w jego stronę. Jeszcze raz, jakby ostrzegawczo, zamachał skrzydłami nad głową chłopaka, nie atakując go jednak bezpośrednio. Wyglądało na to, że w jakiś sposób mieliście po swojej stronie dwa z czterech zwierząt, które się tutaj pojawiły. Hipogryf, który ukłonił się Nakirowi, nie drgnął nawet, gdy ten począł się do niego zbliżać. Wciąż, z taką samą intensywnością, wpatrywał się w Aurora. Czy to była zwykła ciekawość, czy co innego? Nie było czasu się nad tym zastanawiać, gdy usłyszeliście gdzieś z oddali trzask. Błyskawica przecięła niebo, a deszcz z pełną mocą lunął wam na głowy. -...zgnije. Trzeba było posłuchać Archera i wybrać miejsce, gdzie magia działa.... - Usłyszeliście wysoki, piskliwy głos, który dochodził gdzieś z miejsce, z którego przybiegły wcześniej hipogryfy. -Nie marudź, Tito, bo zaraz rzucę Cię naszym pieskom na obiad. - Odpowiedział mu posiadać bardziej chrapliwego, jakby przepalonego już głosu. Ktoś się do was zbliżał, ale kolejne dźwięki burzy sprawiły, że nie dosłyszeliście nic więcej. Pewne było, że ktoś tu szedł i to ktoś, kto wiedział, co tu się działo. Zwierzęta też to wyraźnie wyczuły. -Wygląda na to, że nie tylko my lubimy romantyczne spacery w deszczu. - Zza krzaków wyszedł wysoki, chuderlawy czarodziej o niskim głosie. Na ustach miał bardzo nieprzyjemny uśmieszek i pół twarzy pokrywały mu blizny. Zaraz za nim pojawił się niski i gruby Tito, w towarzystwie jakiejś kobiety, z torebką na ramieniu. To właśnie Tito, jako jedyny wyglądał na zestresowanego. Reszta zdawała sobie nic z waszej obecności tu nie robić. A przynajmniej nie czuli się przez nią zagrożeni.
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Chyba udało im się skutecznie udobruchać hipogryfy oraz zapoznać się z nimi. Za szybko jednak było na to, aby świętować swój sukces, bo oto bowiem z krzaków rozległ się jakiś obcy ludzki głos, którego z pewnością nigdy wcześniej nie słyszała. Nie było innej opcji niż to, że w końcu natrafili na swoich kłusowników. Problem był jeden: niemożliwość używania magii. Dlatego też zdecydowała się na coś, co pewnie nikomu innemu nie przyszłoby do łba. Postanowiła jednak skorzystać ze swojego klikera, by wydać dźwięk przyjemny dla hipogryfa, który mógłby go uspokoić i przekonać o tym, że Huang była jego przyjaciółką. Miała nadzieję, że tyle wystarczy, aby wskoczyć mu na grzbiet i skierować w szarży na kłusowników. A niech ich stratuje i podziobie. Zasłużyły kanalie!
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Niby nie miał nic przeciwko spacerowaniu w deszczu, ale jednak nie mógł powiedzieć, żeby był zachwycony ulewą, jaka nagle na nich spadła. Zakrywała ślady, utrudniała poruszanie się i zwyczajnie była nieprzyjemna. Jednak nie było możliwości skupiać się na niej, czy nawet narzekać, kiedy mieli ważniejsze sprawy na głowie. Jak to, że hipogryf, który mu się odkłonił, nie przestawał wpatrywać się w niego intensywnie, co było dla aurora dość zastanawiające. Czy on coś od niego chciał, czegoś oczekiwał? Nawet jeśli, na zastanawianie się nad tym również nie było czasu. Usłyszeli głosy, które zbliżały się do nich i po chwili mieli przed sobą trójkę potencjalnych kłusowników, którzy mówili coś o psach, więc być może w pobliżu było więcej magicznych stworzeń, niż niespokojne hipogryfy. Nakir zdążył bezgłośnie przekląć pod nosem, po czym spróbował skorzystać z tego, że hipogryf był przyjaźnie do niego nastawiony, aby na niego wsiąść z zamiarem podążenia za Huang — szarżą na kłusowników. Być może był to głupi pomysł, ale miał ranną nogę i nie był w stanie poruszać się tak szybko, jakby tego chciał, a możliwość jazdy na hipogryfie wydawała się kusząca. Możliwość złapania w ten sposób kłusowników tak samo, a skoro pierwsza podobny ruch zastosowała opiekunka stworzeń, można było uznać, że będzie to całkiem dobry pomysł. Jedyny, jaki Nakir obecnie miał.
______________________
Like an oak, I must be stand firm
Like bamboo I'll bend in the wind
Isolde Bloodworth
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Isolde stłumiła przekleństwo, które cisnęło się jej na usta, kiedy niemal w tej chwili lunął deszcz, a w ich stronę zaczął się ktoś zbliżać. Pocieszający był jedynie fakt, że tamci nie posiadali przewagi liczebnej i tak samo nie mogli użyć magii. Jednak było to boleśnie niewiele, zwłaszcza biorąc pod uwagę brak pełnej sprawności Nakira. Nie mieli nawet czasu, by ustalić jakiś sensowny plan działania - musieli improwizować, a to nie podobało się Isolde w najmniejszym stopniu, zwłaszcza przy zespole tak niezgranym jak ich własny. Kątem oka dostrzegła manewry Mulan i Nakira i mimo że miała do nich pewne zastrzeżenia, nie znaczyło to, że sama wpadła na lepszy pomysł. Jedyne co mogła zrobić w tej sytuacji, to czekać na rozwój wypadków i spróbować odciągnąć uwagę napastników od poczynań tamtej dwójki. - Najwyraźniej. I najwyraźniej nie byliście tak dyskretni, jak sobie to wyobrażaliście. Niedługo będziecie mieli na karku pół biura aurorów, więc radzę nie robić nic głupiego, jeśli nie chcecie pogorszyć swojej sytuacji - zablefowała lodowatym tonem, patrząc im stanowczo w oczy z miną kogoś, kto jest absolutnie przekonany, że znajduje się na mocniejszej pozycji. Ich sytuacja była bardzo zła, dlatego musiała kupić reszcie nieco czasu - nawet w ten mało wyrafinowany sposób.
Frederick zacisnął zęby, ale nie było po nim widać, żeby jakoś szczególnie mocno przejął się tym, co się tutaj działo. Jego mina pozostała, jak zawsze, lodowata, całkowicie pusta, jakby nic się w nim nie kryło, jakby nie miał w sobie nawet cienia życia i może właśnie to pozwoliło mu zachować resztki spokoju, kiedy widział, co się działo. Znajdowali się w zdecydowanie beznadziejnej sytuacji i musieli jakoś sobie poradzić, więc spojrzał prędko w stronę szopy, licząc na to, że dostrzeże tam jakąś linę albo cięższy przedmiot, którym mógłby w razie konieczności rzucić i jeśli to dostrzegł, spróbował to chwycić, by później, w razie możliwości, wykorzystać - licząc na to, że działania Mulan i Nakira - całkowicie chore - jakoś odwrócą od niego uwagę. - Och, nie tylko ich, Isolde, w końcu cały rezerwat jest dokładnie przeszukiwany - zauważył, tak samo spokojnie, jak i ona, grając również na czas, aczkolwiek spróbował przesunąć się lekko w bok, jakby zamierzał oskrzydlić przeciwników, a jeśli miał czym rzucać, to naprawdę zamierzał to wykorzystać, o ile miałby taką możliwość, ostatecznie nie zamierzał zranić Nakira ani Mulan. Trzymał się z boku, grając w blefowanie, wiedząc, że to czasami przynosiło odpowiednie skutki. Czasami, rzecz jasna, nie, ale tutaj liczył jednak na to, że los chociaż lekko się do niego uśmiechnie.
Kliker, którego użyła Mulan niestety nie zadziałał. Nawet jego magia była blokowana przez miejsce, w którym się znajdowaliście. Choć zwierzę odkłoniło się dziewczynie i było do niej względnie przyjaźnie nastawione, to jednak nie pozwoliło się dosiąść, wyraźnie cofając się o kilka kroków. Problemu z tym nie miał jednak hipogryf, na którego wspiął się Nakir. Istota potrząsnęła głową, gdy poczuła na siebie ludzki ciężar, ale poza tym nie wykonała żadnego gwałtownego ruchu, który mógłby aurorowi zaszkodzić. Zdawałoby się, że jest chętny do współpracy, na czymkolwiek nie miałaby ona polegać. -Nie mamy pojęcia o czym Pani mówi. Spacery po rezerwacie są karalne? - Zapytała niewinnie kobieta, zaraz rzucając Tito ostrzegawcze spojrzenie, gdy zauważyła, że ten zaczął nieco drżeć ze stresu. -Przeszukiwany? Nie słyszeliśmy o żadnych problemach w okolicy. Jeśli to problem, opuścimy rezerwat jak najszybciej. - Dodała jeszcze w kierunku Fredericka, kiwając głową na towarzyszy, by zawrócili na ścieżkę. Niestety w tej właśnie chwili hipogryf, któremu pokłoniła się Mulan, ruszył na trójkę nieznajomych pełnym pędem i choć wzbił się nad ziemię tuż przed nimi, to skrzydłami zdołał powalić ich na ziemię. Gdy tylko udało im się podnieść, rozpoczęli bieg w głąb rezerwatu, co zupełnie przestało wyglądać na niewinny spacer po okolicy. Nie zauważyli nawet, że w międzyczasie kobieta pozostawiła w trawie swoją torebkę.
Mechanika
1. Jeśli ruszacie w pościg rzućcie k100, które określi, jak daleko zabiegacie za nieznajomymi. Wynik powyżej 55 oznacza, że wystarczająco oddaliliście się od pola antymagii i możecie znów używać czarów. Odległość, jaką macie do pokonania to 69. Od kostki 20 mniejszej macie wystarczający zasięg, by próbować ich jakoś zatrzymać (czary dosięgną, butem dorzucicie, spluniecie na nich...).
2. Nakir, posiadasz hipogryfa, więc jeśli ruszasz w pościg, do swojej kości możesz dodać 20 oczek.
3. Każda inna akcja musi zostać w poście podkreślona. Ingerencja niedługo zostanie zamknięta, więc opiszcie / zróbcie wszystko, co wydaje wam się mieć jakieś znaczenie przy ostatecznym rozrachunku.
Isolde poczuła głęboką wdzięczność i uznanie dla Fredericka, który bez trudu podjął jej grę. Czasami nawet kilka sekund zwłoki mogło okazać się zbawienne i Isolde miała dziwne wrażenie, że jest to jedna z takich sytuacji. Kobieta podjęła rozmowę, oczywiście udając głupią i Merlinowi ducha winną, ale jej bezczelny wyraz twarzy mówił więcej niż słowa. Zanim Isolde zdążyła jej odpowiedzieć, jeden z hipogryfów ruszył galopem w kierunku intruzów, powalając ich skrzydłami na ziemię. Kątem oka zdążyła jeszcze zauważyć, że Nakir zdołał dosiąść swojego hipogryfa, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko. No dobrze, przynajmniej nie będą musieli się martwić, że Nakir został w tyle. W najgorszym razie zostanie zrzucony z grzbietu wielkiego, latające stworzenia. Pikuś. A potem wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko i podczas gdy Nakir ruszył w pościg na swoim hipogryfie, a reszta podjęła właściwe sobie decyzje, Isolde zatrzymała się w biegu, by podnieść torebkę kobiety, która upuściła ją podczas szarży hipogryfa. Nawet jeśli domniemani kłusownicy zdołają uciec (w co Isolde szczerze wątpiła) torebka mogła stanowić ważny dowód rzeczowy, a przynajmniej wskazówkę, która pozwoli im wyciągnąć jakieś wnioski. Kiedy podjęła na nowo pościg, intruzi byli już daleko. Jednak wierzyła w Nakira. Musiała przyznać, że na grzbiecie hipogryfa prezentował się imponująco i nawet przez myśl jej przemknęło, czy aurorzy nie powinni utworzyć oddziału dosiadającego hipogryfów. Z pewnością wyglądałoby to niezwykle efektownie.
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Wsiadanie na hipogryfa wydawało się najlepszym rozwiązaniem w jego przypadku. Nie myślał o tym, jak będzie to wyglądać z boku, jak bardzo nie było to poważne, skoro właściwie wiedział o tych stworzeniach tyle, co zapamiętał z Hogwartu. Jednak nie był w stanie biec, nie mógł więc w inny sposób ruszyć w pościg, a stworzenie, którego dosiadł było mu bardziej niż przychylne. - Złapmy ich - powiedział do hipogryfa, pochylając się, aby na pewno nie spaść, gdy ten rzucił się na trójkę podejrzanych. Utrzymanie się na hipogryfie było trudniejsze od latania na miotle, ale nie niewykonalne. Ostatecznie siedziało się na nim o wiele wygodniej, jedynie nie było czego złapać się do porządku, aby nie wyrwać mu piór. Mimo to zdołali zbliżyć się do nich dostatecznie, żeby auror poczuł na nowo magię krążącą w żyłach. Sięgnął do różdżki, ale nie zamierzał wyciągać jej póki był na hipogryfie. Nie chciał go spłoszyć. - Nie wiem czy mnie rozumiesz, ale byłoby dobrze ich po prostu powalić… - powiedział do hipogryfa, próbując skłonić go do obniżenia lotu tak, żeby wręcz uderzyć ich szponami, albo kopytami na ziemię. Po tym zamierzał rzucić zaklęcie pętające - orbis i jakoś wylądować. Pochwyceni podejrzani byłoby łatwi do przeteleportowania do kwatery głównej, a to był z pewnością kolejny krok.
Frederick wiedział, że nie mają zbyt wielkich szans na wygraną w położeniu, w jakim się znajdowali. Gdyby mógł się chociaż przemienić, byłby w stanie ich dogonić o wiele łatwiej, jako lis biegał naprawdę szybko i miał ostre zęby. Nie, żeby w swojej ludzkiej postaci był ułomkiem, żeby był jakimś powolnym głazem, ale wiedział, że nie miał zbyt wielkich szans, a i taki pościg nie był do końca najlepszym wyjściem. Tym bardziej że w sprawę wmieszały się hipogryfy, a próba wpychania się między nie a ludzi z reguły nie była najlepsza, więc zwyczajnie uznał, że mają tutaj jeszcze inne opcje do załatwienia, o czym należało zdecydowanie pamiętać. Domyślał się, że Nakir i Mulan zajmą się przeciwnikami, on zaś postanowił zostać z tyłu i dostać się do szopy, która właściwie od samego początku była jego celem. Nie stała tutaj sobie tak po prostu, a przynajmniej jego zdaniem, nie od biedy tutaj przyprowadziły ich ślady i zamierzał znaleźć ich więcej. Z tego też powodu postanowił spróbować dostać się do środka, co musiał zrobić siłowo – jeśli wejście stawiało mu opór – albo poszukać innej drogi wejścia, jak choćby otwarte okno, jeśli to nie zdałoby egzaminu. Magii nie mógł tutaj i tak użyć, więc musiał wykorzystać każdy sposób, choćby miała to być poluzowana deska, bo nie sądził, żeby któryś z hipogryfów postanowił wspomóc go w działaniach. Miał nadzieję, że jeśli tylko uda mu się dostać do środka, przejrzy uważnie to, co znajdowało się w szopie, zmierzając do znalezienia czegokolwiek, co zwróciłoby jego uwagę.
______________________
I'm real and the pretender
I have my flaws I make mistakes But I'm myself
I'm not ashamed
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Nie miała zamiaru uwierzyć w żadne słowo, które wymawiali ci cholerni kłusownicy. Jej zamiarem było schwytać ich i nakopać im tak do dupy, że woleliby już wpaść pod rozpędzonego hipogryfa. Zresztą co podobnego się wydarzyło w momencie, gdy znajdująca się przed nimi kobieta starała się wyłgać z tego spotkania. Nie na jej warcie. Przynajmniej tak sobie myślała, bo jej piękny wierzchowiec niestety nie był skory do współpracy. A szkoda. Jeszcze by im pokazała co nieco, ale niestety nie była w stanie zrobić tego w iście zajebisty sposób. Że też przedmioty również traciły swoją moc w tym polu. Niech to cholera. Sama chciała puścić się w pościg. Zwolniła, gdy zauważyła, że Isolde przystanęła, aby zająć się porzuconą torebką. W sumie dobre myślenie. Nakir wyrwał z kolei ostro do przodu korzystając z tego, że akurat jego słuchał hipogryf. Może to on miał być tańczącym z hipogryfami, a jej pisane było ujeżdżanie akromantul? Choć aktualnie nie było to aż tak istotne. Wiedziała jednak, że raczej nie ma szans na to, aby dogonić kłusowników, którymi chyba jednak Whitelight zajął się w miarę skutecznie. Dlatego sama postanowiła cofnąć się i pomóc Fredowi, siłującemu się z tą przebrzydłą szopą. Czyżby drzwi były zablokowane? Nic trudnego. Rozpędziła się, aby wbiec i uderzyć z barku w drzwi na pełnej kurwie. Zamierzała pomóc mu w znalezieniu słabego punktu tej konstrukcji jak tylko mogła. Dołączając swoje pół szarej komórki mózgowej i napierdalając w jakieś słabsze elementy jak tylko mogła. Hej, w ostateczności wybije okno jak jakieś znajdzie i postara się wsadzić łapę do środka, aby chociaż coś wyczuć lub zdziałać w inny sposób.
Wszystko zaczęło się dziać nagle. Nakir ruszył ze swoim hipogryfem na nieznajomych, nie dając im najmniejszej szansy na ucieczkę. Cała trójka runęła na ziemię, by zaraz potem zostać spętaną świetlistymi więzami. Próbowali coś krzyczeć, że nie macie prawa i są niewinni, ale na nic zdawały się ich słowa szczególnie w momencie, gdy w podniesionej przez Isolde torebce, aurorka znalazła dowód, który dało się połączyć ich z tą zagadkową sprawą. Nie tylko były tam dokumenty, których fragment Nakir odnalazł wcześniej, ale i nielegalny artefakt, za który mogłaby pójść siedzieć nawet, gdyby nie były powiązany z tym, o co ich oskarżaliście. W tym czasie, Frederick i Mulan robili dość zjawiskowy włam do szopy. Drzwi pękły pod naporem siły użytej przez dziewczynę, wpuszczając ich do środka. Tam ujrzeliście kilka paczek, w których pochowane były nielegalne składniki odzwierzęce, między którymi upchano sakiewki z galeonami. Gdy jednak próbowali wydostać się z szopy okazało się, że padli ofiarą iluzji tego miejsca. Prowizoryczny budynek okazał się być wielkim, wydrążonym dębem, a opuszczenie go wymagało pomocy kogoś z zewnątrz. Ostatecznie wszystkim wam udało się opuścić rezerwat. Dowody, które znaleźliście pozwoliły postawić kłusowników przed Wizengamotem, choć sprawa ciągnęła się naprawdę długimi miesiącami. Przestępcy zostali jednak uznani za winnych. Dzięki odkryciom w szopie zrozumieliście też, dlaczego zwierzęta w rezerwacie zachowywały się tak nieswojo i nosiły rany. Niektóre z nich były wykorzystywane do pozyskiwania nielegalnych składników i teraz wymagały długiej i ciężkiej rehabilitacji pod okiem pracowników rezerwatu.
@Nakir Whitelight - W Twoją ranę wdało się zakażenie, ale bez problemu dałeś radę ją wyleczyć. Pozyskałeś w rezerwacie wiernego przyjaciela w postaci poznanego hipogryfa Czarka, który w razie potrzeby zawsze chętnie Ci pomoże.
@Frederick Shercliffe, @Mulan Huang - Przez bałagan, jaki zrobili kłusownicy macie więcej roboty w rezerwacie , ale was również spotkała nagroda w postaci jednorazowej podwyżki o 50g za dobrą robotę
Dziękuję wam za wspólny spacerek po rezerwacie. zt dla wszystkich
Październikowa praca dla Fredericka, Mulan, Nakira i Isolde +