Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gabinet Joshuy Walsha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptySob Mar 14 2020, 12:41;


Gabinet Joshuy Walsha


Zwykły gabinet, jakich wiele. Biurko, do którego poza jego fotel dostawione są jeszcze dwa, równie wygodne. Regały z różnymi książkami o tematyce okołomiotlarskiej. Można tu znaleźć kilka egzemplarzy Quidditch przez wieki, poradnik jak dbać o miotły, kilka starych egzemplarzy magazynów miotlarskich. Na półkach nie brakuje zestawów do konserwacji mioteł, zdjęć składów krajowych drużyn. Na ścianach, pomiędzy różnymi portretami znajduje się również portret pani Hooch, ulubionej profesor Walsha.
W rogu pomieszczenia znajduje się obszerna szafa, w której Walsh schował swoje pamiątki, m.in. strój w barwach Katapult, a także zapasowa skrzynia z piłkami do quidditcha. Obok, na niewielkim stoliczku znajduje się zaparzacz do kawy, której aromat miesza się z zapachem pasty do polerowania miotły.
Ot, zwykły gabinet.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptySro Kwi 22 2020, 20:40;

Bukiet… Wisiał sobie zasuszony w jego gabinecie i choć w cieplarni obiecywał sobie, że sprawdzi jego znaczenie następnego dnia, do tej pory to się nie udało. Dobrze, że wpadł na pomysł, aby zasuszyć kwiaty. Dzięki temu mógł teraz podejść do rozpoznawania ich i do odczytywania mowy. Niestety, rysunki Chrisa, które miał w swoim gabinecie, w biurku, odpowiadały żywym kwiatom, nie ich ususzonym odpowiednikom. Nic więc dziwnego, że potrzebował więcej czasu, aby kolejno rozpoznawać kwiaty, ale był na to przygotowany, w końcu mając więcej czasu wolnego. Zamknął drzwi gabinetu, otwarł okno, aby wpuścić nieco chłodne, ale przyjemne, wiosenne powietrze. Zdjął krawat, rozpiął górne guziki, podwinął rękawy, po czym przysiadł do biurka, na którym leżały już kwiaty. Podzielił je na gatunki, sugerując się ich wyglądem i teraz zamierzał szukać ich w słowniku O’Connora. Nie potrafił także powstrzymać się od wąchania ich, gdy tylko któryś brał ostrożnie do ręki. Takie kruche, tak ulotne, a mogące wiele ze sobą nieść… Wiedział, że gajowy musiał coś w nich zawrzeć. Ostatecznie to on uczył dzieciaki mowy kwiatów, to on dostał dwa bukiety o konkretnym znaczeniu i co, nagle robiłby bukiet bez patrzenia na znaczenie wybieranych roślin? Nie...  Pora więc była sprawdzić, co takiego mężczyzna chciał mu przekazać.
Na początek kwiat, który Chris wybrał jako pierwszy… Miał śliczny, fioletowy kolor. Z początku Josh był pewny, że mężczyzna sięgnął po fiołek alpejski, bo kwiat był do złudzenia podobny do tych z bransoletki. Dopiero później dostrzegł, że mają inne środki i płatki zupełnie nie takie. Spojrzał do słownika, szukając odpowiedniego szkicu… Znalazł. Irys. Wiadomość? Wiedziałem, że to nie jest po prostu bukiet… Zaśmiał się w myślach, sięgając po kolejne kwiaty. Najgorsze było to, że większość wydawała mu się dokładnie tym samym. Choćby kolejny, znowu fioletowy, znowu delikatny. Długo zajęło mu szukanie odpowiedniego rysunku, a i tego nie był pewien. Len. Właściwie dużo tych kwiatów wybrał, co było dziwne. Z drugiej strony, nie tylko tego kwiatu wiele wybrał, więc znaczenie musiało być ważne. Len… Dostrzegam twoją dobroć…? Dlaczego to brzmi, jak milsza wersja “odpieprz się”? Dobra, następne. Skrzywi się do własnych myśli, ale wybrał kolejny kwiat, którego również gajowy nie szczędził, a który przypominał mu kokony owadów, choć może nie powinien mówić tego na głos. Tego w słowniku były dwa rodzaje. Ostatecznie rozpoznał, chyba. Topola biała. Czas. W porządku, tego mamy raczej dużo. Kolejne kwiaty także rozpoznawał, a słońce powoli zmieniało swoje ułożenie, chyląc się ku zachodowi. Nie zwracał jednak na nie uwagi, zbyt skupiony na kwiatach. Podejrzewał, ze kolejne spore ilości kwiatów to gorczyca, goździk ogrodowy i akacja. Pierwszy, zupełnie niepozorny żółty kwiat o znaczeniu, które sprawiło, że zmarszczył brwi, czując, jak serce mimowolnie przyspiesza. Zraniono mnie. Drugi, z którym miał najwięcej problemu, bowiem odmian goździków więcej chyba nie można było wymyślić, nie był lepszy. Złamane serce. Trzeci, znów fioletowy, był nieco bardziej optymistyczny, ale w połączeniu z poprzednimi… Skryta miłość.
Odłożył kwiaty na bok, oddzielając te już rozpoznane, od reszty, po czym wyjął notes, aby na nim zapisywać znaczenie kolejnych roślin. Poza delikatną wersją “daj mi święty spokój”, reszta była dość smutna. Odetchnął głęboko, spoglądając w okno, ze zdziwieniem dostrzegając, że słońce prawie całe zaszło. Kusiło go zostawić kwiaty na następny dzień, ale pokręcił jedynie głową. Zaparzył sobie kawy i przysiadł do reszty roślin. Z tymi szło mu nieco lepiej. Alstremeria, dziwny kwiat, z równie dziwnym znaczeniem. Poświęcenie… Lubisz zgrywać rycerza, prawda? Honorowy Gryfon także w miłości? Kolejny kwiat także dał radę odszukać. Ha, najwyraźniej zaczynał rozpoznawać rośliny. Oby tak dalej, a będzie mógł zacząć hodowanie dziwnych roślin, bo będzie zielarzem jak się patrzy! Pokręcił głową i zaczął odczytywać znaczenie różowego kwiatu składającego się z mnóstwa drobniejszych kwiatków. Lilak - pierwsza miłość. Aż wciągnął powietrze. Miał wrażenie, że poza uczeniem się kwiatów, ich mowy, a także tego jak wyglądają i czym różni się len od irysa, dowiaduje się czegoś, czego nie powinien był. Z drugiej strony był strasznie ciekaw, co kryje się za kolejnymi. Odgadł już osiem, a było ich trzynaście.
Bluszcz rozpoznał od razu, więc i jego znaczenie równie szybko odczytał. Wierność… W porządku. Kolejny, różowy kwiat… Zabawne, że większość była utrzymana w fioletowo-różowej tonacji. Bodziszek - niezłomne oddanie. Cóż, to powoli przestawało mu się podobać, a czoło nieświadomie coraz bardziej marszczył. Ostatnie trzy kwiaty to driakiew, dzielżan oraz mimoza. Kolejno coś, co przypominało goździk i oznaczało niespełnioną miłość. Drugi, całkiem ciekawy z tymi czerwonymi płatkami i dziwnym środkiem, wyrażający jedno słowo - łzy. Ostatni, również czerwony, delikatny - wrażliwość. Trzynaście kwiatów rozpoznanych. Irys, len, topola biała, gorczyca, goździk ogrodowy, akacja, alstremeria, lilak, bluszcz, bodziszek plamisty, drakiew, dzielżan, mimoza. Trzynaście znaczeń, tworzących wiadomość tak intymną, że przez chwilę miał wrażenie, jakby jednak nie miał odczytywać bukietu. Wiadomość, dostrzegam twoją dobroć, czas, zraniono mnie, złamane serce, skryta miłość, poświęcenie, pierwsza miłość, wierność, niezłomne oddanie, niespełniona miłość, łzy, wrażliwość. Wciągnął głęboko powietrze, próbując poskładać myśli. Choć wciąż widział tam elegancko powiedziane “odczep się wreszcie”, reszta sprawiała, że zaczynał się zastanawiać nad rzeczami, nad którymi nigdy nie myślał. Pojawiło się jeszcze jedno pytanie. Powinien odpowiedzieć na to? Zastanawiałby się dalej, gdyby nie mało przyjemy widok zza okna, tuż przy zakazanym lesie. Rozpoznał wszystkie trzy osoby, a szczególnie jedną, przez co wybiegł z gabinetu, kierując się w stronę skrzydła szpitalnego.

/zt
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyWto Maj 19 2020, 22:05;

Starała się nie stresować wizytą w tym gabinecie. To tylko niezręczność i niewiedza jak ma się odnosić do profesora Walsh. Unikała jego wzroku od tamtego dnia, gdy jej macocha go rozpoznała, a mały Noah rzucił mu się na szyję z głośnym "wujku". Nie znała zbyt dobrze rodziny macochy, a więc była bardzo zakłopotana dowiedziawszy się, że nauczyciel sportu jest w jakimś stopniu spokrewniony z jej przyrodnim braciszkiem. Nie miała pojęcia jak się zwracać do Profesora, a więc starała się tego unikać, aby też nie wpaść w tę pułapkę, gdy będzie musiała się do niego w jakikolwiek sposób zwrócić. To wujek jej brata, nie może do niego mówić inaczej niż "profesorze". Nadszedł dzień, kiedy ojciec bardzo nalegał na dostarczenie nauczycielowi jakiejś przesyłki z apteki i choć kręciła nosem, próbowała się wykręcić to gdy Noah wręczył jej laurkę dla Josha to nie miała innego wyjścia jak przyjść i to zrobić. Braciszkowi nie potrafi odmówić, a więc głównie z jego powodu stała pod drzwiami gabinetu i pukała cicho w drzwi. W rękach trzymała pakunek i kopertę, a usłyszawszy dobiegający z zewnątrz głos czuła jak skrępowanie ściska ją za przełyk. Za zaproszeniem weszła do gabinetu.
- D-dzień dobry... ja... ja mam to... dostarczyć... tutaj. - miała powiedzieć "panu, profesorze?". Nie ruszała się jednak z miejsca, a podniosła wzrok po to, aby rozejrzeć się po wnętrzu gabinetu. Samego nauczyciela omijała wzrokiem jakby była przy nim bardzo zawstydzona. - Mój tata powiedział... że mam to dostarczyć do rąk w-własnych. I tutaj też jest coś jeszcze. - ostrożnie podała mężczyźnie przyniesione rzeczy i od razu wbiła wzrok w swoje czarne lakierki.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyCzw Maj 21 2020, 00:21;

Ostatnio było coraz weselej w jego prywatnym życiu. Nawet nie chodziło o to, że powoli próbował swoich sił pod względem wypełnienia obietnicy złożonej babci. Zwyczajnie próbował w miarę odnowić kontakty z rodziną, które nieco się pogorszyły, gdy próbował swoich sił w zawodowej grze w quidditcha. W efekcie okazało się, że jego kuzynka miała męża i pięcioletniego synka. Na dodatek ów mąż miał córkę, która od tego roku szkolnego miała chodzić do Hogwartu. Piękne zrządzenie losu, prawda? Ona nowa w szkole, on nowym profesorem. Nie wpadł wtedy na to, żeby zapytać o imię dziewczyny, choć było możliwe, że i tak zostało mu podane. Tak czy owak, kiedy niedawno na ulicy spotkali się w grupie, nie potrafił ukryć zaskoczenia na widok Bonnie, choć jej było na pewno gorzej. Ostatecznie on przeszedł nad tym do porządku dziennego, zaś ona...
Usłyszał pukanie do drzwi i zawołał, aby wejść. Bawił się akurat z Fruzją, którą udało mu się przekonać, a by usiadła w oknie. Podrzucał jej przysmaki, zaś ona je łapała. Kiedy upadały, patrzyła na niego z wyrzutem, a on po prostu powtarzał rzut. Z powodu niezapowiedzianej wizyty musieli przerwać zabawę, ale Josh nie miał nic przeciwko temu. Musiał powoli uczyć lelka, że nie będzie z nim w zamku całymi dniami. - Bonnie, wchodź śmiało - rzucił, gdy tylko dostrzegł dziewczynę, uśmiechając się do niej łagodnie. Była urocza, a do tego była Puchonką. Nawet gdyby nie była przybraną córką jego kuzynki, miałaby miejsce w jego sercu jako dziecko domu borsuka. Zaraz też wyraźnie się ożywił, gdy tylko zostało wspomniane o lekarstwie. Podszedł odebrać zamówienie oraz laurkę, na widok, której od razu zaświeciły mu się oczy. - Jest cudowna. Wyślę później sowę z podziękowaniem, a na twoich oczach laurka ląduje na ścianie - rzucił z entuzjazmem, po czym nie czekając, umieścił ją w ramce i zawiesił na ścianie. Cieszył się jak dziecko z tego koślawego, ale jakże cudownego rysunku! Spojrzał na dziewczynę, przysiadając na brzegu biurka.
- Masz chwilę, żeby porozmawiać? Chciałbym jakoś rozluźnić tę atmosferę między nami przez nie tak dawne wieści. Co ty na to? Fruzja może zostać? Z natury jest nieśmiałą, choć krzykliwa, ale nie będzie cię niepokoić, o ile sama nie spróbujesz się z nią zaprzyjaźnić - zaproponował, wskazując na wolne krzesła, a później na samiczkę lelka wróżebnika. Kochał to stworzenie i choć dla wielu mogła być brzydka, on nazywał ją ślicznotką.

@Bonnie Webber
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyCzw Maj 21 2020, 18:39;

Usłyszawszy jego głos podniosła spojrzenie i z lekkim opóźnieniem spostrzegła lelka wróżebnika. Pogodny głos profesora sprzyjał rozluźnieniu się jednak nie potrafiła poczuć się swobodnie, skoro nie miała pojęcia jak powinna się do niego zwracać, jak traktować albo na ile sobie pozwolić w jego towarzystwie. To nauczyciel, a ona jest uczniem i choć nie była zapaloną zawodniczką quidditcha, to jednak raz na jakiś czas pojawiała się na jego zajęciach, gdy to Nancy nalegała, aby jak największa ilość Puchonów ćwiczyła pod okiem profesjonalisty. Zaimponował jej oprawieniem laurki od Noah w ramkę. Uśmiechnęła się bardzo mile zaskoczona, bowiem reguła zachęcała do chowania dziecięcych prezentów do szuflady. - Przekażę mu, ucieszy się i będzie chciał tu przyjść zobaczyć na własne oczy. - była niemal przekonana, że jej braciszek właśnie tak zareaguje, ale co tu dużo mówić, Josh też musiał mieć o tym pojęcie skoro znał Noah od zawsze. To tylko z Bonnie odkryli ten dziwny zbieg okoliczności. Ojciec i macocha zachęcali ją, aby zwracała się do niego per "wujku", ale wstydziła się.
- Fruzja? - poderwała głowę, bowiem znała to imię. - Widziałam ją w schronisku "Podaj Łapę". Nie wiedziałam, że... że... ma już dom. - ucieszyła się na te wieści i przez to wszystko zapomniała potwierdzić, że owszem ma czas na rozmowę i miło, że jednak on wychodzi z inicjatywą porozmawiania na temat tej niezręczności. Niepewnym krokiem przysunęła się do krzesła i usiadła w nim, ale jej wzrok uciekał do lelka. - Mam nadzieję, że inne zwierzaczki ze schroniska też znalazły swoje domy. - bo co miała powiedzieć? Miętosiła skrawek rękawa od mundurka i nie wiedziała gdzie ma podziać oczy. Powtarzała sobie w myślach, że to wujek jej małego Noah, a więc skoro mały go uwielbia to Josh musi być fajny.
- Przynajmniej już wiem czemu Noah tak trajkocze o quidditchu. Pewnie chciałby być tak utalentowany jak... pan, bo nasz tata to ze sportem średnio. - najlepiej zacząć pogawędkę na przyjazny dla nich obojgu temat - pewien krnąbrny pięciolatek, który był w jej rodzinie najmłodszą osobą, a co za tym idzie bardzo rozpieszczaną.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyPią Maj 22 2020, 23:00;

Uwielbiał cynamonowe bułki i czasem sam czuł się jak taka bułka. No dobrze, może nie tyle czuł się, co był świadom, że może być za takiego postrzegany. Puchon z krwi i kości, łagodny, przyjazny, zawsze uśmiechnięty, chętny do pomocy... Nie lubił, kiedy relacja z kimś się komplikowała, albo atmosfera robiła się równie dziwna, co teraz. Nie przepadał za tym, wolał, aby przychodząc do niego, każdy czuł się swobodnie. Dość miał obserwowania rumieńców na czyichś licach, a później dowiadywania się o ich powodach. Nie musiał przerabiać tego z rodziną, a za jej część uważał Bonnie. Żałował jedynie, że nie dowiedział się o niej nieco wcześniej, wtedy w jakiś sposób załatwiłby wszystko na początku roku, gdy oboje byli nowi.
- Zapraszam, jako go przemycimy na wycieczkę po szkole... Może w wakacje. Ja raczej nie wyjadę z resztą - odparł z wyraźną chęcią oprowadzenia Noah po murach zamku. Właściwie oprowadziłby także Bonnie, opowiadając historyjki ze swoich szkolnych lat, jak przystało na wujka, ale całą swoją postawą pokazywała, że prędzej dostałaby palpitacji serca ze stresu, niż dobrze się bawiła. Naprawdę był tak przerażający? A może rzeczywiście mówił trzy po trzy i odstraszał tym innych? No nic, kiedy indziej będzie się nad tym zastanawiał.
Uśmiechnął się szerzej, kiedy dziewczyna skojarzyła Fruzję ze schroniskiem.
- Tak, udało mi się ją adoptować, choć było to trochę... Pochopne. Nawet zbyt i teraz oboje uczymy się siebie - odpowiedział jej, wystawiając ramię, aby ptak spokojnie na nie przyfrunął. Samiczka uwielbiała przesiadywać na nim i wtulać łeb w jego dłoń, na co jej pozwalał, gdy był w gabinecie. Uśmiechnął się lekko do Bonnie, kiedy przysiadła na krześle odwracając jednak wzrok, by na nowo spojrzeć na lelka z łagodny uśmiechem. - Adoptowałbym ich więcej, ale głównie latające. Uwielbiam obserwować ptaki w locie, ich skrzydła, to jak je składają w trakcie pikowania... Niestety sowa i kruk były wzięte, a papugi są zbyt głośne - dopowiedział, na koniec przeciągając wolną dłonią po karku, czując się nieco zmieszany. W końcu jak to adoptowałby wszystkie, ale papugi za głośne? Nie mógł jednak nic poradzić na to, że nie lubił nadmiernego hałasu, a Fruzja sama robiła za stado papug. Szczególnie przed deszczem. Zaśmiał się po chwili, przypominając sobie słowa o Noah i quidditchu.
- Choć chętnie widziałbym go na miotle, to mam nadzieję, że nie będzie lekceważył zawodu waszego ojca. Sam w tej chwili żałuję, że nie starałem się nigdy na zielarstwie, eliksirach - przyznał, nieco wzdychając, na co Fruzja trąciła go swoją głową. - W dość... Dziwnych okolicznościach wyszło, że jesteśmy rodziną... Nie chciałbym jednak, aby to sprawiało, że krępowałabyś się albo przyjść do mnie, albo odezwać. Nie musisz nazywać mnie wujkiem, jeśli tego nie chcesz, choć osobiście nie mam nic przeciwko. Albo mówieniu do mnie po imieniu, choć niekoniecznie na zajęciach - wyrzucił w końcu z siebie, mówiąc wprost, bez owijania w bawełnę. Nie chciał bawić się w podchody, które teraz i tak nie miały znaczenia. Przez cały czas mówił jednak spokojnie, z uśmiechem na twarzy. Gdyby miał, poczęstowałby ją teraz herbatą, albo ciastkami.

@Bonnie Webber
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptySob Maj 23 2020, 12:36;

Jak już odważyła się podnieść głowę i popatrzeć na nauczyciela to w końcu znalazła w jego oczach przyjazne i puchate przebłyski. Miała do czynienia z kimś uprzejmym i życzliwym wszak Noah nie przytulałby się do niego gdyby wyczuwał cokolwiek złego. Dzieci są szczere i potrafią rozpoznać człowieka bardziej niż można się tego spodziewać po kilkulatkach. Sama Bonnie nie powinna też zwijać się na krześle niczym tentaktula tylko zachowywać nieco dojrzalej. Co by tata powiedział o takim zachowaniu... skarciłby ją i nakazał wyprostować plecy i unieść wyżej brodę.
- Ucieszyłby się... a mogę wiedzieć dlaczego? Słyszałam od znajomych, że hogwardzkie wakacyjne wycieczki są na wysokim poziomie, a lokalizacja trzymana w tajemnicy aż do ostatniego dnia. - przypomniała sobie, że Josh też jest w zamku od tego samego czasu co ona. Potrzebowała trochę czasu, aby wygrzebać tę informację z pamięci wszak słuchała to, co do niej mówiono, a pamięć miała całkiem dobrą. Ta informacja sprawiła, że poczuła się trochę swobodniej, bowiem niejako jechali na tym samym wózku z tym, że jemu z pewnością łatwiej przychodziło nawiązywanie relacji z innymi i nie musiał bać się wyśmiewania przez rówieśników.
- Podziwiam latające stworzenia za to, że potrafią i chcą wrócić do swojego nowego właściciela. To znaczy, że Fruzja musiała wyczuć, że ma opiekuna o dobrym sercu. - wystarczyło poczuć się odrobinę swobodniej i proszę, wymsknął się jej komplement definiujący ją jako osobę, która starała się być zawsze miła i uprzejma, choć nie było to na dłuższą metę łatwe. Fruzja nie była ślicznym lelkiem (cały jej gatunek uchodził za nieatrakcyjny), ale i bez tej urody oczy Bonnie były na nią skierowane. Wydawało się jej, że jest do niej trochę podobna - uważała siebie za nieładną i nie mającą w sobie niczego do pozazdroszczenia, a jednak Fruzja miała o tyle lepiej, że ktoś ją kochał bezwarunkowo. To nie tak, że Bonnie tego brakowało wszak kochali ją rodzice i bracia, ale miała na myśli inne rodzaje miłości a było ich tak wiele.
- Och, gdyby w tym pomieszczeniu były jeszcze papugi to sam Irytek mógłby pozazdrościć tego hałasu. - zaśmiała się cicho pod nosem. Josh zyskiwał sobie w jej oczach, już powoli oswajała się z jego postawą, obecnością i podejściem do rozmowy. Nie potrafiła długo krępować się przy kimś naturalnie sympatycznym. - To prawda, że lelki przewidują nadejście deszczu? - pytanie wymsknęło się spomiędzy jej ust zanim zastanowiła się nad tym czy wypada zasypywać nauczyciela pytaniami rzucanymi od czapy. Uciekła wzrokiem, gdy bezpośrednio przeszedł do sedna sprawy. Wbiła spojrzenie w swoje dłonie i przyłapała się na skubaniu skórek przy paznokciach. Wtłoczyła w siebie zapas tlenu, aby przestać się wstydzić.
- Właśnie nie wiem jak mam się zwracać i to takie... trudne. - wydukała i odchrząknęła słysząc, że z tego wszystkiego dostała chrypki. - Zawsze chciałam mieć wujka. - tutaj już się uśmiechnęła i nieśmiało zerknęła na nauczyciela. - Tylko nie miałam pojęcia, że można takiego znaleźć w nowej szkole. Teoretycznie to jest...eś... - ten nieoficjalny ton był krępujący, ale musiała powiedzieć to na próbę - ... wujkiem Noah, bo on jest w połowie Amerykaninem. Ale teraz mieszkam z tatą... to takie pokręcone. A nie wiem czy... wiesz...? - teraz uszy jej poczerwieniały z zakłopotania, ale uśmiechnęła się odrobinę przepraszająco - ... ale mam też starszego brata, który jest pierwszym dzieckiem mojej mamy z poprzedniego małżeństwa. Pokićkana rodzina. - wszak nie posiadała żadnego rodzonego brata, jednak w obecnych czasach nie było to niczym strasznym, bo zdarzało się często. Wypuściła powietrze z płuc i nerwowo odsunęła kosmyk włosów za ucho.

@Joshua Walsh
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyPon Maj 25 2020, 18:57;

Spojrzał na dziewczynę z uśmiechem, ale w jego spojrzeniu mogła dostrzec cień smutku, gdy spytała o powód. Odetchnął ciężko, mimowolnie zastanawiając się nad powiedzeniem prawdy wprost, a kręceniem, obracaniem wszystkiego w żart. Druga opcja, tak bardzo kusząca, nie wchodziła w grę w tym przypadku. Bonnie nie była pierwszą lepszą uczennicą, a przybraną córką jego kuzynki. Była rodziną, kimś, kogo śmiało mógłby nazywać siostrzenicą, jak jej brata nazywał siostrzeńcem. Ciotecznym, ale to nie miało większego znaczenia. Jeśli chciał, żeby czułą się swobodnie, powinien jej również ufać, prawda?
- Widzisz, opiekuję się babcią. Ma dość duże problemy z pamięcią, myli zaklęcia, osoby… Zostawiłem ją w trakcie ferii pod opieką sąsiadki, ale to było trudne. W wakacje wolę więc zostać w Hogsmeade. No i wyremontuję na spokojnie dom - odpowiedział, na koniec odzyskując nieco humoru. Uśmiechnął się kącikiem ust i mrugnął zaczepnie do dziewczyny, aby rozładować napięcie, jakie mimowolnie odczuł. Pewnie o jego babci dowiedziałaby się od macochy, gdyby ją o to spytała, więc nie było sensu w kłamaniu.
Inny rodzaj miłości? Mogli sobie z Joshem przybić piątkę, choć wątpliwe, aby mieli kiedykolwiek o tym rozmawiać. Z tego jednakże powodu, między innymi, spróbował adoptować lelka. Dla niego była ślicznotką, choć rozumiał, dlaczego innym się nie podobały te stworzenia. Jednak, gdyby tylko Fruzja chciała żyć na wolności, nie trzymałby jej. Tak samo, gdyby nagle zechciała wrócić do właścicieli schroniska. Ostatecznie może i był jej opiekunem, ale nie czuł się bezwzględnym właścicielem, co było widać w sposobie, w jaki patrzył na ptaka.
- Myślę, że trzymałby się z dala od mojego gabinetu, więc może powinienem przemyśleć adopcję papug - odparł ze śmiechem, czując ulgę, że nie oceniała go o tę małą nieścisłość. - Tak, strasznie wtedy lamentują… Ja jeszcze nie rozróżniam czy Fruzja przewiduje pogodę na dziś, czy padać będzie za dwa dni. Myślę, że z czasem i to opanujemy - odpowiedział na pytanie Bonnie, drapiąc ptaka pod dziobem.
Przyglądał się z uwagą dziewczynie, a łagodny uśmiech na twarzy jedynie nabierał ciepła. Miał chyba szczęście do nieśmiałych osób w swoim otoczeniu, ale o dziwo, z Bonnie rozmowa udawała się. Bez krzyku. Bez komplikacji brakiem zrozumienia. Dlaczego nie mogło być tak z każdym?
- Możesz śmiało mówić do mnie wujku, skoro zawsze chciałaś jakiegoś. Jeśli wciąż chcesz. Jeśli Noah uznajesz za brata, nie tylko przez więzy krwi, mnie możesz uznawać za wujka przez pokrewieństwo z Noah i bycie Puchonem - odparł lekko, wzruszając ramieniem. Podniósł się i podszedł z Fruzją do parapetu otwartego okna, dając jej sygnał, żeby zeszła. Kochał ją, ale była ciężka. - Nie obiecuję, że nie narobię ci wstydu, bo z taktem u mnie nie najlepiej, ale za to zawsze możesz liczyć na bezpieczną przystań i pomoc. Nawet bez wujkowania możesz na to liczyć… - dodał, odwracając się do niej i uśmiechając nieco zmieszany. Wzruszył ramionami na znak, że to zależy tylko od niej, on chętnie będzie pełnoprawnym wujkiem. Nawet na przytulasy mogła wtedy liczyć, ale wątpił, żeby tego ktokolwiek u niego szukał. Słuchał słów o drugim bracie i aż pokręcił lekko głową.
- Rzeczywiście dość pokręcone, ale masz rodzeństwo. U mnie rodzice nie rozwiedli się, są w separacji, odkąd miałem jedenaście lat i żadne z nikim się nie związało. Tak… W ramach pocieszenia, czy coś - rzucił lekko, wracając do biurka i otwierając szuflady, ale nie znalazł niczego do zjedzenia, więc zrezygnował. - Jak relacja z drugim bratem? Bo z Noah to wiem - dopytał z zaciekawieniem, zerkając na moment w stronę laurki. Była rozczulająca.

@Bonnie Webber

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyWto Maj 26 2020, 18:30;

Zrobiło się jej bardzo głupio z powodu swojego pytania. Posłał jej ten smutny uśmiech i od razu zapragnęła zapaść się pod ziemię, a wcześniej gorliwie przepraszać i zapewniać, że po prostu czasami nie wyczuwa kiedy powinna zamknąć dziób a kiedy drążyć temat.
- Przepraszam, nie wiedziałam. Czyli... mieszkasz z babcią w Hogsmeade? - podniosła głowę, bowiem wyczuła szansę na wymazanie swojego nietaktu. - To jeśli będziesz chciał to może przyjdę kiedyś przynieść twojej babci coś dobrego? Mogę czasem posiedzieć obok i nie wiem... poczytać jej książkę czy coś. - wystrzeliła nagle z hojną propozycją udzielenia mu pomocy, bowiem było jej głupio, że o to zapytała, a potem przykro, że musi zostać w Hogsmeade kiedy wszyscy będą bawić się i odpoczywać na wakacjach. Matka dobrze ją nauczyła oferowania pomocy, a ojciec z pewnością uciszy się słysząc o jej propozycji. Dodatkowo to mogłoby pozytywnie wpłynąć na jej relację z wujkiem, a i może szybciej oswoi się, z myślą, że może traktować go jak członka rodziny.
- Ojej, byłeś puchonem? - wyprostowała plecy, a jej szare oczy zaświeciły pozytywnym zaskoczeniem. Coraz łatwiej przychodziło jej przejście na nieoficjalny ton. Ta informacja sprawiła, że stał się jej na swój sposób bliski. - Dziękuję... w-w...wujku? - rozmasowała swój ciepły policzek. - Myślę... myślę, że przyda mi się pomoc w jednej sprawie... ale to wiesz... później, dobrze? - pomyślała o Nathanielu i o tym, że powinna do niego pójść i zadać pierwsze pytania. Nie mogła wtajemniczyć w sprawę Josha, bo jeszcze nie miała pojęcia czy Nate faktycznie coś ukrywa. Musiała popatrzeć w jego oczy i się tego dowiedzieć, ale dobrze mieć zaplecze w postaci wujka. Obawiała się, że będzie go mocno potrzebować, gdy przyjdzie co do czego.
Zrobiło się jej bardzo głupio, że próbował ją "pocieszyć" smutną informacją. Przez to wszystko nie była w stanie na to odpowiedzieć, a opuściła znów wzrok i przez chwilę wsłuchiwała się w skrzek Fruzji. Jeszcze nie miała odwagi wstać i do niej podejść, bowiem po głowie chodziła jej jedna myśl. - Całkiem dobrze, skończył już szkołę, dogadujemy się... ale... mam pytanie. Jeśli mogę. - a domyślała się, że może. Zacisnęła nerwowo palce na rękawie swojego szkolnego sweterka. - Znasz... och, znasz na pewno, ale co sądzisz o asystencie profesor Sanford? O tym stażyście, Nathanielu Bloodworth? - podniosła wzrok na mężczyznę i szukała na nim odpowiedzi. To było dla niej bardzo ważne i jeszcze nie miała pojęcia co miałaby odpowiedzieć na pytanie dlaczego chce się o nim czegokolwiek dowiedzieć. Nate nie wyglądał na aspirującego nauczyciela. Nie pasował jej do tej posady więc czego szukał w Hogwarcie? Czego tutaj chciał? Uciekał przed przeszłością? Przecież to tutaj uczęszczała Alicia... musi dowiedzieć się jak najwięcej, zebrać więcej dowodów, poznać prawdę i jeśli uzyska namacalne powody to postawi go przed Wizengamotem choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobi w życiu. Nie da mu się pożreć. Wyciągnie z niego prawdę... tylko nie wiedziała jeszcze jak.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyCzw Maj 28 2020, 16:47;

Pokręcił lekko głową, gdy zaczęła przepraszać. Nie miała, za co i nie powinna czuć się w żaden sposób źle z tym, że spytała. Podejrzewał, że każdy na jej miejscu zadałby pytanie, a on sam pewnie nie byłby tak taktowny, jak ona teraz. Choć rozczuliła ją swoją propozycją.
- Skąd miałaś wiedzieć, skoro w szkole właściwie nie wie nikt - zaczął, wzruszając lekko ramieniem. - Właściwie mieszkam w zamku, a do babci zaglądam w każdej wolnej chwili. Poza mną zajmuje się nią jej sąsiadka, bo tylko ona była z babcią te czterdzieści lat temu i teraz. Jest jakby łącznikiem… I myślę, że jeśli naprawdę chcesz, to możesz przyjść kiedyś. Lubi, gdy jej się czyta i gdy może komuś opowiadać różne historie - zgodził się, kiwając lekko głową, jakby z namysłem. Z całą pewnością nie musiałby jej szczególnie przedstawiać, bo Irène nawet nie pamiętała rodziny swojego rodzeństwa. Niestety. Wystarczyłoby tylko podać imię i tyle, babcia sama sobie dopowie, z kim ma do czynienia. Uśmiechnął się do własnej myśli i skinął głową raz jeszcze, dla potwierdzenia, że zgadza się na ten pomysł. Nie był zły, a mógł dostarczyć innej rozrywki babci, której jej brakowało.
Zaśmiał się ciepło na jej reakcję, gdy przyznał, z jakiego domu wyszedł w Hogwarcie. Puchon z krwi i kości, co było wciąż w nim widoczne. Tiara się nie pomyliła. Jedynie, czego mu brakowało to smykałki do zielarstwa, ale nikt nie powiedział, że każdy, kto wyszedł z Hufflepuffu, zna się na stworzeniach i roślinach. On znał się na miotłach, a resztę mógł poznawać teraz.
- Nie ma problemu, przyjdź, gdy będziesz gotowa, kiedy rzeczywiście będę potrzebny - zgodził się lekkim tonem, wzruszając ramieniem. Nie podejrzewał, żeby zamierzała od razu korzystać z możliwości. Podejrzewał, że będzie musiała wpierw oswoić się z tym, że ma wujka, zanim rzeczywiście zgłosi się po pomoc. Z całą pewnością nie spodziewał się jednak kolejnego pytania, które w połączeniu z tematem rozmowy było dość ciekawe…
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Nathaniel jest twoim bratem? - spytał, spoglądając na nią niepewnie, aby za chwilę zamyślić się nieco. Co myślał o przyszłym profesorze eliksirów… To było dziwne i właściwie trudne pytanie. Nie mieli wielu okazji do prywatnych rozmów i zdecydowanie nie nazwałby go swoim dobrym znajomym, ale też nie utrzymywał z nim sztucznego dystansu. Znał się na swojej profesji. Tylko jak to ubrać w słowa? Nie wiedział, o co dokładnie pytała go Bonnie, czego szukała, co chciała wiedzieć. W końcu wzruszył ramionami z miną jasno mówiącą, że nie ma konkretnego zdania.
- Jesteśmy na ty, bo nie lubię przesadnego dystansu… Dobrze nam się współpracowało w trakcie ferii, żartowało. Sympatyczny, choć trochę wycofany z tłumów - dodał, przypominając sobie jego zachowanie w trakcie ferii. Mógł się oczywiście mylić. Przekrzywił nieznacznie głowę, wpatrując się uważnie w dziewczynę, jakby czekał na wyjaśnienia, dlaczego tak dopytuje o kadrę. Mieli zajęcia i coś jej się nie spodobało?

@Bonnie Webber

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyPią Maj 29 2020, 16:10;

Myślała, że to zakłopotanie sięgnie zenitu i w końcu w magiczny sposób pojawi się w podłodze dziura przez którą zapadnie się i wyląduje miękko w łóżku w dormitorium, a następnie schowa się pod kołdrą i będzie udawać, że nic się nie stało. Josh jednak w jakiś sposób rozrzedził to uczucie, być może nie tylko słowami, ale uśmiechem, zrozumieniem, cierpliwością i taktem. Nie wiedziała czym sobie na to zasłużyła i nie planowała dowiadywać skoro udało się dojść do porozumienia. Został jej wujkiem i ta posada pasowała do niego perfekcyjnie. Czy zdawał sobie z tego sprawę? Wyglądał jak taki wujo, który będzie zawsze na ramionach niósł Noah, a do niej uśmiechać się z prawdziwą życzliwością. Miał ciepły głos, ciepły śmiech, kojące spojrzenie, a więc nie miała już wątpliwości, że ma do czynienia z kimś fantastycznym. Aż chciało się wstać z krzesła i przytulić, ale przecież nie mogła tego zrobić bo się jeszcze wstydziła.
- Nate...? Nie, skąd! W życiu! - i nagle poczuła, że zaraz wyzionie ducha, bowiem nazwała Nathaniela Nate'm, a to przecież bardzo poufała forma nazywania tak obcego asystenta nauczyciela eliksirów. Powinna powiedzieć "profesor Bloodworth? nie!", a właśnie się trochę wydała. Pozostało modlić się teraz gorąco, aby Josh tego nie wyczuł, ale przecież nie był głupi i było widać po nim zaskoczenie. Nie powinna pytać tak od czapy, mogła wtrącić to bardziej beztrosko, neutralnie jakby to była dla niej jedynie ciekawostka, a nie coś niezwykle istotnego. Opuściła wzrok na swoje dłonie i zauważyła, że z jednego z jej palców sączy się leniwie kropelka z kropelką krwi. Zwinęła palec do pięści, aby nie wydało się, że z nerwów uszkodziła sobie palca. Nathaniel sympatyczny... smakowała tego określenia i porównywała z tym co widziała w przeszłości będąc ledwie ośmiolatką. Wysoki, zawsze wyprostowany, chłodny wzrok, który ocieplał się gdy rozmawiał z Alicią. Mógł być sympatyczny, ale wycofany...? Czy ma powody do trzymania się na uboczu skoro pochodzi ze znakomitego rodu? A może nie chce zawrzeć żadnej ciepłej relacji po utracie Alicii? Nie, inaczej nosiłby żałobę, a jej nie miał. Nie zasługiwał zatem na wyrozumiałość. Przyłapała się na tym, że się zamyśliła na zbyt długi czas i odpowiedź na słowa wujka właśnie minęła. Podniosła nań wzrok i widziała na jego twarzy niezadane pytanie. Przecież nie mogła mu powiedzieć całej prawdy... bała się poruszać tego tematu z kimkolwiek dopóki nie zbierze się na odwagę do rozmowy z Nathanielem. Musi wiedzieć na czym stoi zanim cała machina śledztwa ruszy nowym tempem.
- Chcę poprawić się w przedmiocie eliksirów i... - nie była to pełna prawda ale też miało w sobie ziarno kłamstwa i było jej z tego powodu strasznie, ale to strasznie głupio. - ... tak pomyślałam, że może zapytam go o pomoc... ale trochę się krępuję. - nie podniesie wzroku na wujka. Chyba już nigdy w życiu, bo przecież to było już niemalże perfidne. Zataiła prawdę, nie mówiła co leżało jej na sercu... i wcale nie chciała prosić Nathaniela o pomoc. Owszem, zostanie kiedyś po lekcji ale po to by zapytać dlaczego jej kuzynka umarła.
Może jednak wydrążyć dziurę w podłodze i się pod nią zapaść? Ach, gdyby był tu Boyd to by ją obronił przed wszystkim, nawet przed kłamstwem które teraz zaserwowała Joshowi.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyWto Cze 02 2020, 16:18;

Może zabrzmi to dziwnie, ale nigdy wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo brakuje mu bliskich. Właściwie narodziny Noah, choroba babci, niechęć ojca, śladowy kontakt z matką, wszystko to stopniowo zapełniało czarę, która kiedyś się przepełni. Nieświadomie Bonnie właśnie mu pomogła, przychodząc i w pewnym sensie samej szukając u niego tej rodzinnej bliskości. Był jej za to wdzięczny, choć z pewnością nie powiedziałby tego głośno, nie wiedząc nawet jak ubrać to w słowa. Na szczęście coś innego dość szybko zajęło jego myśli. Zupełnie inna relacja, całkowicie odmienna od tej, jaką sami tworzyli, a także odmienna od tej, którą miał w głowie.
- Ach, bo akurat mówiłaś o bracie, stąd moje pytanie - odparł, wzruszając ramieniem i choć wydawał się nieporuszony w żaden sposób, zarejestrował zdrobnienie, jakiego użyła dziewczyna. Cóż, wiedział, że Bloodworth był jedynie asystentem, więc niekoniecznie musiał zachowywać sztywny dystans między studentami, a nawet uczniami, jednak zdrobnienie zdradzało nieco więcej. Przynajmniej o wcześniejszej znajomości, sprzed przyjazdu do Anglii, do Hogwartu. Mimowolnie czuł, jak ciekawość zaczyna zastawiać na niego sidła, sprawiając, że powoli zapada się w tym temacie. Zawsze tak się zaczynało, a później musiał wiedzieć wszystko na dany temat, aby móc iść dalej. Z całą pewnością podobnie będzie i w tym przypadku, o ile Bonnie nie udzieli wyczerpującej odpowiedzi.
Obserwował ją, gdy odpowiadała i choć miał przeczucie, że coś tu nie gra, w końcu raczej mało która uczennica zdrabnia imiona profesorów, tak nie chciał drążyć tematu. W końcu dopiero co udało się w miarę wyprostować sytuację między nimi, ustalić relację. Powiedział, że może mu ufać, że chętnie jej pomoże, a teraz miałby przepytywać? Miał tylko nadzieję, że nie wplątała się w jakieś bagno.
- Jeśli wierzyć plotkom, Nathaniel ma narzeczoną… Jakbyś była ciekawa - dodał, po czym mrugnął do niej zaczepnie, wstając z biurka. Położył na moment dłoń na jej głowie, chcąc ją odrobinę uspokoić. Widział, że czymś się przejmowała, bardzo, zupełnie jakby stres miał ją zjeść, a przecież nie był tak straszny. - Nie znam jego stosunku do korepetycji, ale myślę, że nie będzie problemu. Nie ma czym się przejmować, ale jeśli się stresujesz, to ja mogę poprosić go o pomoc - dodał, wzruszając lekko ramionami i podszedł do Fruzji, aby podać jej jeszcze parę świerszczy. Pora karmienia zbliżała się, powinien więc poczekać z karmieniem, ale nie mógł, gdy patrzyła na niego z wyrzutem. Pogłaskał ją po piórach, podał świerszcze i oparł się o ścianę obok okna, spoglądając na Bonnie.
- W ramach przekupstwa możesz mu powiedzieć, że Walsh szykuje wisiorek z różowego kryształu górskiego dla niego - zaśmiał się, przypominając sobie łączone zajęcia z wróżbiarstwa oraz onms i ich przegadywanie się co do wisiorków.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyWto Cze 02 2020, 20:17;

Z dorosłymi bywało różnie. Z jednymi potrafiła dogadywać się i nawet im ufać, a znowuż z innymi wyczuwalna była rezerwa. Choć to jej mama była tą surową, to jednak zaszczepiła w niej pasję i była osobą godną zaufania. Ojciec znowuż był bardziej uczuciowy to jednak nie wprowadzała go w swój nastoletni świat. Z Joshem nie była do końca pewna jak to będzie wyglądać jednak jego przyjazna postawa była obiecująca. Przez to czuła się jeszcze gorzej ze swoim kłamstwem oraz tym, że najwyraźniej jej uwierzył albo taktownie postanowił nie drążyć. Nie była w stanie popatrzeć mu teraz w oczy dopóki nie opadnie ciepło z jej policzków.
Plotka o Nathanielu nie dotarła do niej z prostego powodu - była tu od niedawna i dopiero niespełna miesiąc temu w pełni się zaaklimatyzowała w nowym środowisku i kraju. Żadne z nich nie było w stanie przewidzieć, że zareaguje na wieści o jego narzeczonej z... przestrachem. - Co?! - zawołała zdecydowanie zbyt głośno jak na jej cichą osobowość. Niemal zerwała się z krzesła, ale w ostatniej chwili opadła na nie z powrotem. Krew odpłynęła z jej twarzy. - Nat...Pan Blood...Bloodworth ma... narzeczoną? - oczy miała okrągłe jak dwa galeony choć nie świeciły wcale radością, ale przestrogą. - Wiesz kogo, w..wujku? Znaczy... jak się nazywa ta dziewczyna? Nie jestem obeznana... - a to było szaleńcze ważne. Jak on śmiał? Jak śmiał mieć narzeczoną skoro Alicia umarła, a on nie był nawet na jej pogrzebie ani przy grobie?! Dolna warga Bonnie zadrżała, a reszta słów Josha zlała się w jedną mazaję, słyszała wszystko ale nie słuchała treści zbyt przejęta nową informacją, która zmieniała wiele. Musiała przyspieszyć spotkanie z Nathanielem, wykrycie na kiedy planują ślub, aby przed ślubem odpowiedział na jej pytania. Czuła... czuła, że Alicia chciałaby, aby jej rozdział "zakończyć" zanim Bloodworth przekaże swoje nazwisko innej dziewczynie. Może powinna ją ostrzec? Czy powiedział jej o wszystkim? Czy zdradził prawdziwy powód śpiączki jej kuzynki...? Całkowicie wybiła się z koncentracji, nie potrafiła zebrać myśli ani udawać, że to tylko zwykła ciekawość. Nie umiała też wyjaśnić wujkowi skąd taka, a nie inna reakcja. Opuściła głowę i spostrzegła, że wbijała paznokcie w bok swojej dłoni tworząc na skórze odciski w kształcie półksiężyców. On nie może... on musi jej odpowiedzieć... ale ona nie jest jeszcze gotowa. Nie ma wystarczająco odwagi, ale będzie musiała ją w sobie zebrać. Nie podniesie wzroku na Josha. Czuła się okropnie, a to nie była jego wina. Chciała coś powiedzieć, wyjaśnić, ale nie potrafiła znaleźć słów.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyPią Cze 05 2020, 21:20;

Miał nadzieję, że nie będzie zawsze przychodzić do niego zawstydzona, z rumieńcem na twarzy. Zaczynał mieć przekonanie, że takie reakcje na niego jedynie doprowadzają do nieporozumień niedopowiedzeń i dziwnych sytuacji. Wolał, żeby ktoś mówił wprost, jak się czuje, zamiast spuszczać wzrok i choć myśli te nachodziły go, terazteraz gdy siedział z Bonnie w gabinecie, tak pasowały do jeszcze jednej osoby, o której starał się jednak w tej chwili nie myśleć, będąc całym sobą dla Puchonki.
Nie powstrzymał wyrazu zaskoczenia, jaki pojawił się na jego twarzy, gdy dziewczyna tak energicznie zareagowała na wieść o zaręczynach Nathaniela. Coraz dziwniej się czuł, rozmawiając o asystencie eliksirów z Bonnie, mając dziwne wrażenie, że brak mu najważniejszego elementu układanki. Nie chciał uważać siebie za marną imitację Kupidyna, ale zazwyczaj udawało mu się wyłapać, jeśli ktoś był w kimś zadurzony. Teraz, choć wszystko tak wyglądało, coś mu mówiło, że nie chodzi o romantyczne uniesienie. Być może coś było w jej mimice, może w tonie głosu, może w gestach, albo spojrzeniu. Nie potrafiłby jasno sprecyzować co, ani gdzie, ale nabierał przekonania, że dziewczyna nie jest zadurzona w Nathanielu, więc wykluczył taką motywację dla jej reakcji. W takim razie, o co chodziło? Czyżby znała jego narzeczoną? Nie, raczej nie, w końcu właśnie o nią zaczęła pytać.
- Wszystko, co wiem, to wiem z "Obserwatora" na wizbooku... Emily Rowle, jest ze Slytherinu - odpowiedział, nie czując się w obowiązku zatajania jej nazwiska, skoro zostało wymienione w Obserwatorze. - Tylko tak, jak mówię, to może być jedynie plotka - dodał, przyglądając się uważnie dziewczynie. Wyglądała tak, jakby zapadła się w swoich myślach, które nie były zbyt przyjemne. Przesunął spojrzenie na jej dłonie. Czyżby wbijała paznokcie w drugą dłoń? Aż tak się czymś przejmowała? Co łączyło ją z Nathanielem? Czy on jej coś zrobił? Miało to związek z jej poprzednią szkołą? A może z powodu Bloodwortha zmieniła szkołę i przyszła do Hogwartu? Dlaczego...?
Spokojnym krokiem podszedł do Bonnie, żeby kucnąć obok niej, kładąc dłoń na jej dłoniach. Uśmiechnął się lekko, zaciskając nieznacznie palce na jej dłoniach, dla dodania otuchy. Wolną dłonią znów delikatnie poklepał ją w czubek głowy.
- Gdy będziesz gotowa i będziesz chciała, możemy o tym porozmawiać, a teraz nie przejmuj się. Jeśli chcesz, możesz spróbować nakarmić Fruzję - odezwał się cicho, chcąc, aby dziewczyna miała pewność, że on nie będzie naciskał na wyjaśnienia dotyczące jej ciekawości. Miał czas, mógł zaczekać, wiedziała, gdzie go szukać. Propozycja dokarmienia lelka była próbą oderwania jej myśli najwyraźniej nieprzyjemnych. Może uda się ją rozchmurzyć i wywołać lekki uśmiech?

@Bonnie Webber
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyPią Cze 05 2020, 21:55;

Nie miała pojęcia co Josh sobie teraz o niej myśli jednak nowa informacja wywołała w niej bardzo dziwną reakcję. Mieszanka strachu, żalu, zniecierpliwienia, silnego ukłucia zainteresowania. Nie potrafiła pozbyć się go teraz z głowy, musiała przyglądać się jego twarzy w myślach i zastanawiać się czy uczucia do tej Emily Rowle ze Slytherinu to prawda. Przecież kochał Alicię! A może kłamał? Zdenerwowała się, a tak bardzo nie lubiła tego stanu. Nie zawsze umiała samodzielnie odnaleźć ukojenie i uspokojenie, bowiem jej ciało przyzwyczajone było do jak najszybszej ewakuacji z miejsca, w którym poczuła się źle. Gabinet Josha był ładny, przytulny, a ona wiła się na krześle niczym żmijoptak, który za wszelką cenę chce zmniejszyć się do rozmiaru ziarnka grochu. Próbowała wbić sobie do głowy, że te informacje to jedynie plotka, ale nie umiała. Nie wiedziała jak to się robi ani jak nieszczęśliwie teraz wygląda. Nie zorientowała się nawet, że Josh do niej podszedł i dopiero gdy kucnął to podniosła swoje szare oczy na mężczyznę i patrzyła nań z ogromną bezradnością i zagubieniem wymalowanym na twarzy. Nienawidziła klepania po głowie, ale nie miała jak zwrócić teraz na to słownie uwagę. Pokiwała głową, bo głos dławiły łzy, które dzielnie powstrzymywała. - Przepraszam, to trudne i bardzo... bardzo prywatne. - odezwała się dopiero gdy odchrząknęła, a i tak jej głos był zabarwiony chrypką. Nie było sensu udawać, że jest wszystko w porządku skoro to widział. Przestała wbijać paznokcie w skórę i uśmiechnęła się ze smutkiem, gdy wspomniał o karmieniu Fruzji. - A nie podziobie mnie? - zapytała cicho i podniosła głowę, aby nie wyglądać jak takie zmarnowane nieszczęście. Jakaś godność musi być. - A co Fruzja lubi zajadać? A jeśli mnie polubi to chyba jej nie udźwignę jak ty. - ochoczo podjęła się zmiany tematu, gotów odwracać swoją uwagę od Nathaniela tak długo jak tylko to możliwe. Nie była gotowa wtajemniczyć w to Josha choć niewątpliwie będzie potrzebowała wsparcia w tej sprawie. Mimo wszystko priorytetem było najpierw porozmawiać z główną osobą zanim komukolwiek zdradzi dlaczego tak naprawdę zależało jej na rozpoczęciu nauki w Hogwarcie.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyPon Cze 08 2020, 13:31;

Nie lubiła klepania po głowie? Cóż, wystarczy jedno słowo i zmieni swój gest, ale w tej chwili wyglądała jak szczeniak, który nie może znaleźć sobie miejsca. Właściwie przytuliłby ją, gdyby nie fakt, ze z całą pewnością zrobiłoby się jeszcze dziwniej, niż już było. Dlaczego tak zareagowała na wiadomość o Nathanielu? Dlaczego właściwie się nim interesowała? Nie zamierzał wysyłać sowy do jej matki, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Tego jednego mogła być pewna, choć nic takiego nie mówił. Miał zamiar jednak ją obserwować uważnie.
- Nie mów nic więcej - rzucił cicho, uśmiechając się ciepło. Słyszał, że coś ją ściska za gardło. Łzy? Smutek? Strach? Chwilowo wszystko wyglądało tak, jakby była zakochana w asystencie i dobiła ją wiadomość o jego potencjalnych zaręczynach. Miał nadzieję, że to nie jest prawda i Bonnie ma inny powód, aby interesować się mężczyzną, choć wtedy nie byłoby wiadome, co jest gorsze. Zastanawiał się, czy nie powinien zapytać bezpośrednio Bloodwortha, czy zna Webber i skąd, ale z drugiej strony nie chciał jej w czymś przeszkodzić, o ile nie było to coś złego. Mieszać się w sprawy sercowe uczniów także nie miał zamiaru. Owszem, podpytywał, obserwował, ale wszystko przez wzgląd na grę i chcąc ocenić, czy ich gorsze wyniki były związane z brakiem, bądź nadmiarem, treningów, czy raczej problemami sercowymi. Grając przeciw sobie ciągle byli niczym Romulus i Julia.
Wolał więc odciągnąć jej myśli, proponując interakcję z Fruzją.
- Nie podziobie... Jeśli nie będzie chcieć, to nie weźmie, ale nie podziobie - dodał, z pewnością w głosie, jakby znał się z lelkiem od kilku lat, a nie paru tygodni. - Mam tu trochę warzywnic, to możesz wziąć jedną na dłoń i wystawić w kierunku Fruzji. Zobaczymy, czy zje. Jeśli będzie chciała usiąść ci na ramieniu, to spokojnie. Udawaj, że to taka większa papuga... W razie czego jestem obok i usiądzie najwyżej na mnie - dodał, wstając i sięgając do odpowiedniej szafki po pokarm dla Fruzji. Nie bez powodu mówiło się, że zwierzęta mają zdolności lecznicze. Co prawda taki lelek nie był wciąż psidwakiem, czy koniec, ale zdaniem Josha karmienie jej, głaskanie piór, równie dobrze odprężało co pieszczoty z czworonogiem. Spojrzał do pudełka, w którym trzymał pożywienie dla swojego pupila, dochodząc do wniosku, że będzie musiał albo wypuścić ją na żer, wciąż pamiętał, że Chris wspominał o elfach na terenie Hogwartu, albo czeka go wizyta w Menażerii. Uśmiechnął się sam do własnych myśli, odwracając się na nowo do dziewczyny.
-[b] Jak będziesz potrzebować chwili oddechu, spokoju, przychodź. Fruzja, jeśli cię polubi, a w to nie wątpię, chętnie przyjmie jeszcze czyjeś towarzystwo. Mimo wszystko nie zabieram jej ze sobą na wszystkie zajęcia. Nie był pewny, jak reagowaliby uczniowie, a nie chciał sytuacji, w której ktoś zacznie mu mdleć na miotle, bo zbliżył się do ptaka. Nie mówiąc o tym, że można było się jeszcze spotkać z wierzeniem, że lelek zwiastuje śmierć. Jeszcze czego. Gdyby tak było, sam powinien być już marny. Kilkukrotnie.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyWto Cze 09 2020, 20:34;

Opadła na nią niewyobrażalna ulga, gdy nie naciskał i ba, sugerował jednak zachowanie wszystkiego dla siebie. Nie musiała przyglądać się jego twarzy zbyt długo aby wiedzieć, że wzbudziła jego zaciekawienie. Na szczęście miał na tyle taktu, aby zachować się jak prawdziwy dżentelmen i kulturalny mężczyzna. Zyskał tym samym w jej oczach, bowiem doceniała ten gest jak i również zmianę tematu na Fruzję. Mimo wszystko posiadanie lelka w swoim gabinecie było czymś niezwykłym i przyciągało uwagę. Zrobiła dobrą minę do złej gry. Zwyczajnie nie miała ochoty dotykać żadnych insektów ani robaków jednak jeśli powiedziała A to musi powiedzieć i B. - Znacznie większa papuga. - poprawiła go i nawet się uśmiechnęła z lekkim rozbawieniem. Zrobiła to, o czym mówili. Wysypała trochę wawrzynic na dłoń i choć krzywiła się to jednak wysunęła je w kierunku lelka, do którego wcześniej powoli podeszła. Mając u boku Josha nie czuła, aby miało stać się coś dziwnego. Nie wiedziała czy on zdaje sobie sprawę, że swoją postawą i miłym dla ucha tembrem roztacza wokół siebie aurę bezpieczeństwa i spokoju. Podziwiała takich ludzi, którzy posiadali w sobie taki dar wpływania na innych tylko i wyłącznie swoją postawą. Gdy Fruzja nachylała się do jej dłoni to wstrzymała oddech i dbała o to, by odruchowo się nie cofnąć. Na szczęście lelek delikatnie sięgnął po swój smakołyk, a Bons mogła podnieść głowę w kierunku wysokiego Josha i posłać mu szerszy uśmiech. - Dziękuję. - był niezwykle miły, życzliwy i cierpliwy. Jakże ona żałowała, że nie przeniosła się z Nowego Orleanu znacznie wcześniej. Po nakarmieniu Fruzji musiała wracać już z powrotem do szarej rzeczywistości zwanej naukami do OWUTemów.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyPon Cze 15 2020, 22:28;

Nie miał zielonego pojęcia które z tych cholernych drzwi prowadziły do gabinetu Josha. Nigdy w nim nie był, dlatego, pozostawała mu jedynie nadzieja, że znajdzie tabliczkę z opisanym wejściem do pomieszczenia należącego do nauczyciela miotlarstwa. Przystanął w pewnym momencie, rozglądając się po korytarzu. Dziewczyna, trzymana przez niego na rękach, niesamowicie spięta i przykurczona, prawdopodobnie była jedynie częściowo świadoma tego co się teraz wokół niej dzieje. Pochylił się i przelotnie zerknął na pozbawioną kolorów twarz Bonnie, która nadal kurczowo trzymała się jego przedramienia, jakby śmiertelnie bała się, że ją upuści. Zmiął w ustach przekleństwo, kiedy kolejne drzwi okazały się pustym pomieszczeniem.
- Bons, gdzie ten Walsh? - odezwał się, gorączkowo rozglądając się wokół. Nie spodziewał się nawet odpowiedzi, ponieważ dziewczyna nie odpowiedziała na ostatnie jego słowa na schodach, więc  podejrzewał, że już w tamtej chwili częściowo odpływała. Wreszcie, na końcu korytarza znalazł najpierw wejście do biura opiekuna Gryfonów, kawałek dalej podpisany gabinet Craine'a, aż w końcu napotkał tabliczkę z nazwiskiem, którego szukał. Zapukał pośpiesznie, jednak nie poczekał na odpowiedź z wewnątrz. Złapał za klamkę i popchnął drzwi, tym samym stając w progu pokoju Josha, z półprzytomną Puchonką na rękach.
- Wybaczy Pan, ale Bonnie... - zaczął, widząc znajomą twarz profesora, jednak nie był wstanie w tamtej chwili opisać co tak naprawdę działo się z dziewczyną. Wiedział jedynie, że potrzebuje natychmiastowej pomocy.

@Bonnie Webber
@Joshua Walsh
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyCzw Cze 18 2020, 13:38;

Miał trochę wolnego, więc postanowił pomęczyć Alexa listami. Jak się okazało, przyjaciel również miał możliwość odpisywać, co zaowocowało dość ciekawą wymianą zdań, która wywoływała na twarzy Josha coraz większy uśmiech. Bawiło go to, jak mężczyzna zdaje się unikać zgłębiania własnych emocji. Może nie miałby niczego przeciw temu, bo sam robił podobnie. Jednak on nie był chodzącym posągiem z marmuru. Nie mógł powstrzymać pełnego rozczulenia uśmiechu aż do chwili, gdy została wspomniana Nadine... Skrzywił się, a odpisując, próbował powstrzymać falę irytacji. Gdyby tylko kobieta znalazła się w jego okolicy, chętnie pokazałby jej, jak czuje się tłuczek przy spotkaniu z pałką. Właściwie chciał kontynuować uświadamianie Alexa w zakresie jego uczuć co do panny Swansea, gdy nagle ktoś otwarł drzwi do jego gabinetu. Odesłał gestem sowę, nie dziękując jej za pracę, najwyżej zrobi to później, skupiając się na tym, co miał przed oczami.
Wyraźnie spiętą, bladą, osłabioną Bonnie. Co się tutaj działo?! Roześmiane spojrzenie, gwałtownie przeszło do wściekłego, które utkwił w Ślizgonie.
- Co się stało? - spytał lodowatym tonem. Nie jego wina, że chłopak stał się pierwszym podejrzanym w sprawie skrzywdzenia dziewczyny. Ruszył prędko zza biurka, aby odebrać dziewczynę z rąk Sinclaira. Przesunął uważnym spojrzeniem po twarzy Puchonki, próbując dopatrzyć się wszelkich znaków, co z nią się dzieje. - Bonnie? Co się dzieje? Mam wysłać sowę do rodziców? - spytał cicho, przechodząc z nią dalej, aby posadzić ją na swoim fotelu, o wiele wygodniejszym od tych, które czekały na potencjalnych gości. Bał się tego, co mogło jej się przydarzyć, co ktoś mógł jej zrobić. Odwrócił się ponownie w stronę Ślizgona, na którego nie potrafił spoglądać ze spokojem, a jedynie z lodowatą furią. - Opowiadaj, co się stało, zanim uznam, że to ty odpowiadasz za jej stan - rzucił oschle, jednocześnie wyjmując różdżkę. Do czystego kubka, używając aquamenti, nalał wodę, którą zaraz podał dziewczynie, licząc na to, że jak się napije, to poczuje się lepiej. Co to miało znaczyć? Gorszy kobiecy czas? Za mało jadła i zasłabła? Ktoś jej coś podrzucił do picia?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyCzw Cze 18 2020, 14:10;

Nie utrzymałaby się na własnych nogach. Nie miała sił otworzyć oczu, a spięte mięśnie wywołane noszeniem jej kilka metrów nad ziemią dodatkowo ją osłabiały. Nie odpowiedziała Lucasowi bowiem nie mogła tego zrobić będąc tak wysoko ze świadomością jak bardzo musi być mu ciężko. Usłyszała głos Josha i drgnęła, chciała odezwać się ale wysuszone gardło nie tworzyło sprzyjających warunków do mówienia. Została komuś przekazana… tak, to Josh, czuła od niego atrament i ten charakterystyczny zapach piór, pewnie niedawno głaskał Fruzję. Pobladła nieco bardziej, gdy znowu ją gdzieś posadzono, tym razem na wygrzany przez kogoś fotel, na który od razu zwinęła kolana, ciągnąc je pod brodę. Stabilny grunt, pozycja na wpół leżąca… od razu lepiej, mogła z pewną obawą otworzyć oczy i zorientować się w sytuacji. Non stop żołądek ściskał się w nieprzyjemny supeł a spowodowane to było bardzo silnym zaniedbaniem siebie. Nnie… to nie tak. - wychrypiała i wykrzywiła się gdy zdarła sobie od tego gardło. Chciała protestować, powiedzieć, że Lucas spełnił jej prośbę ale mówienie bolało. Pozostało podnieść wzrok na obu panów z rozbrajającą bezradnością. Lucas sam musi wszystko powiedzieć, a ona do tego czasu powinna zadbać o to, by tu nie zasnąć. Odebrała szklankę z wodą, ale tak trzęsły się jej ręce, że trochę ją na siebie wylała zanim przytaknęła do brzegu naczynia usta i upiła jeden łyk i drugi, a potem trzeci i przy tym nie czuła jeszcze ulgi. Jej powieki opadły, musiała odpocząć, zasnąć, odczekać aż serce wróci do spokojnego rytmu, mięśnie się rozluźnią, a i może i przestanie tak drżeć z zimna… a przecież było tutaj ciepło. Słyszała ich głos jak przez taflę wody; opierała policzek o obicie fotela i napawała się faktem, że nie musi teraz wstawać.

@Joshua Walsh & @Lucas Sinclair Gabinet Joshuy Walsha 2008587085
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyPią Cze 19 2020, 00:03;

Nigdy nie spodziewałby się, że widok, jaki zastał na wielkich schodach może być początkiem tak złego stanu zdrowia Bonnie. Oczywiście, wtedy od razu widział, że była osłabiona, niewyspana i ogólnie przemęczona, jednak nie wiedział, że były tego też inne przyczyny, nie tylko nieprzerwana nauka. Jego późniejsze domysły, co do wymagającej diety, jaką mogła dziewczyna podjąć, nie miały rzeczywistego poparcia, dlatego od razu je od siebie odsunął. Ale kiedy Bonnie praktycznie osunęła się z nóg na jego oczach, nie było co gdybać. Wspomniany przez nią profesor Walsh był jedyną nadzieją w tej chwili. Według słów Puchonki mieli do niego niedaleko, jednak więcej czasu zajęło chłopakowi szukanie odpowiednich drzwi na korytarzu czwartego piętra, niżeli wcześniejsze wyjście po samych schodach, niosąc Bonnie. Mimo, iż dziewczynie mogło zdawać się inaczej, on nie czuł zmęczenia, pomagając jej w dostaniu się do gabinetu Josha.
Wiedział, że praktycznie wtargnął do pomieszczenia, bez żadnego uprzedzenia (nie licząc krótkiego pukania, które było jedynie zapowiedzią owego wtargnięcia, a nie zapytaniem czy aby można wejść), ale całkowicie czuł się usprawiedliwiony w tej sytuacji. Reakcja Walsha także mówiła, że najważniejsza w tej chwili była pozbawiona niemalże całkowicie siły Bonnie. Mężczyzna wziął dziewczynę od niego i przeniósł ją na swoje siedzisko, a ta niemal natychmiastowo, skuliła się na fotelu, jakby odnalazła wreszcie swój azyl (dop.aut.: albo... jakby wreszcie wysiadła z samolotu, którym bardzo nie chciała lecieć XD). Zanim zdążył odpowiedzieć na pierwsze zadane przez profesora pytanie, ten zwrócił się do Webber, pytając o jej rodziców. Lucas, zrobił kilka kroków wgłąb gabinetu, coraz bardziej przejęty tym co dzieje się z dziewczyną. Napotkawszy srogie spojrzenie nauczyciela, Sinclair zupełnie nie spodziewał się ataku z jego strony i obarczenia go winą za stan Bonnie. Po chwili, jednak zdał sobie sprawę jak to wyglądało.
- Spotkałem ją na schodach... Już wtedy wydawało mi się, że jest przemęczona i osłabiona, nawet wróciłem jej o to uwagę... obiecała odpocząć, ale potem... nie była w stanie wyjść nawet kilka szczebli do góry i prawie zemdlała w trakcie - wytłumaczył dość pobieżnie, jednak w żaden sposób nie mógł skupić się bardziej na szczegółach. Nie wiedział także czy wspominać Walshowi o swoich przypuszczeniach co do niedożywienia dziewczyny. W końcu skoro to do niego kazała siebie zaprowadzić, więc możliwe, że wiedział dużo więcej niż Lucas. Albo tylko się domyślał, tak jak on. Przeniósł wzrok na Bonnie, która powoli przechyliła kolejny raz kubek, trzymany drżącymi rękoma. - Bons, jak się czujesz? - spytał, licząc na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Naprawdę bał się, że zaraz całkowicie odleci i nie będzie wiadomo z jakiej przyczyny, ani co gorsza jak jej pomóc.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptySro Cze 24 2020, 18:53;

Nie podobało mu się to, co widział i nie wiedział, jak ma zareagować. Ledwie chwilę temu bawił się beztrosko, wysyłając listy do Alexa, a teraz miał przed sobą obraz nędzy i rozpaczy, jaki przedstawiała dziewczyna. Pierwsze skojarzenie poszło do odwodnienia. Pytanie tylko jak długo Bonnie musiałaby nie pić, albo jedynie zwilżać usta, aby nieomal mdleć. Jednak jej stan odpowiadał nie jednemu zawodnikowi, który narzucał sobie zbyt restrykcyjną dietę, a co Josh obserwował przez lata, gdy sam kręcił się w towarzystwie drużyn zawodowych. Tylko że Webber nie należała do drużyny... Chyba. Jednak to znaczyło, że nie mogła mieć dziwnej diety.
Zmarszczył brwi, gdy tylko Bonnie otwarła usta, próbując coś powiedzieć, ale nie można było zbyt poprawnie odczytać jej słów. Nie podobał mu się ten stan i co tu ukrywać, zaczynał czuć narastającą z powodu bezsilności złość. Nic więc dziwnego, że uznał, iż winnym jest chłopak, który ją tu przyniósł. Ostatecznie trzymał ją na rękach, a ta była spięta, jakby działo się coś, czego bardzo nie chciała. Bardziej, niż po prostu przeniesienia. Na szczęście Ślizgona, Bonnie napiła się wody, a gdy tylko opróżniła kubek, Josh ponownie go uzupełnił.
Słuchał tłumaczenia Sinclaira z uwagą, przyglądając się uważnie dziewczynie na jego fotelu. Odetchnął z ulga, bowiem jego słowa brzmiały wiarygodnie i pokrywały się z tym, czego powoli zaczynał domyślać się profesor, choć nie chciał w to wierzyć. Niestety wszystko wyglądało zbyt znajomo.
- Bonnie – zaczął ciepłym, łagodnym tonem. - Jadłaś coś dzisiaj? Kiedy? – spytał ostrożnie, ale w jego głosie można było wyczuć nuty stanowczości. Nie zamierzał pozwolić jej na okłamywanie siebie, ale nawet gdyby wezwał do nich Perpetuę, musiał wiedzieć co mówić uzdrowicielce.

@Lucas Sinclair @Bonnie Webber

/przepraszam za ewentualne błędy, na telefonie pisane

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptySro Cze 24 2020, 21:04;

A może jednak zapaść się pod ziemię? Spoglądali na nią z troską, a ona czuła się przy tym jeszcze gorzej, że w ogóle zawraca im głowę. Potrzebowała jednak ich pomocy i to nie ulegało żadnym wątpliwościom. Wobec Lucasa miała ogromny dług, a Josha musiała przekonać, że żadne skrzydło szpitalne ani tym bardziej kontakt z którymkolwiek z jej rodziców nie wchodzi w grę. Zacisnęła palce na trzymanej szklance i zbierała w sobie siły, aby cokolwiek powiedzieć. - Dzięki, Lucas. Nie chciałam, żebyś musiał mnie dźwigać. - wydukała pod nosem. Póki siedziała zapadnięta w miękkim i ciepłym fotelu to zawroty ustępowały choć zdawała sobie sprawę, że wystarczyłaby jakakolwiek próba stanięcia na nogi, a wszystek powróciłoby ze zdwojoną siłą. Przypomniała sobie, że przecież zadał jej pytanie, ale teraz łagodny i ciepły głos wujka wywołał w niej wyrzuty sumienia. - Tak... - to była prawda ale dosyć żałosna. - Kilka godzin temu. Znaczy się... no... jadłam śniadanie. - a przypominam były godziny popołudniowe, a ona zaczęła dzień wcześnie rano, znowuż jej śniadanie składało się z dwóch mandarynek. Uciekła wzrokiem przed nim obojgiem, bała się, że będą na nią obaj wściekli, a przecież kto jak kto, ale Bons była osobą której zależało na opinii drugiej osoby. - Przepraszam wuj... Jos... profesorze. - poczerwieniała na całej twarzy, spięła się, gdy się przejęzyczyła. Chciało się jej płakać, bo przecież zależało jej, aby akurat Hogwart nie wiedział, że Josh jest jej wujkiem. Nie chciała być posądzona o jakiekolwiek faworyzowanie czy coś w tym stylu, a przecież i tak rzadko uczęszczała na zajęcia prowadzone przez Josha. - Po prostu mało spałam. Bardzo mało, uczyłam się do egzaminów. Mam tak dużo zaległości, w Ilvermorny byliśmy dwa duże rozdziały wcześniej i nadrabiam... owutemy zaraz, martwię się, to całe to wszystko to stres... - zaczęła mówić szybko, z paniką w głosie i przez to jeszcze bardziej pobladła, bowiem aż straciła dech w piersiach. Zerknęła z lekką obawą w kierunku Lucasa jak reaguje, czy nie jest znudzony albo zirytowany. Drżącymi palcami odłożyła szklankę na podłokietnik i schowała twarz w dłoniach bowiem ten gest zazwyczaj pomagał jej się uspokoić.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyNie Cze 28 2020, 11:00;

Chyba żadna osoba z całej trójki, nie mogła powiedzieć, że ta sytuacja była dla niej komfortowa. Bonnie, która, nawet kiedy sama potrzebowała pomocy, widocznie przejmowała się innymi i tym jak wielki kłopot im sprawia. Joshua, wprawiony najpierw w zakłopotanie na widok półprzytomnej Puchonki, wniesionej do niego do gabinetu na rękach a potem poddenerwowany, chcący jak najszybciej dowiedzieć się co się dziewczynie stało. No i Lucas, który ostatecznie nie wiedział już co myśleć o całej tej sytuacji. Chciał pomóc Bons, ale nie miał pojęcia jak. Usłyszawszy jej cichy głos, ucieszył się, że jest jej już trochę lepiej. - Nie ma za co. Najważniejsze, że już odrobinę lepiej się czujesz. - powiedział, posyłając jej blady uśmiech, nie do końca wiedząc jak zareagować na jej komentarz dotyczący niesienia jej. Przecież nie ważyła nie wiadomo ile, dlaczego tak się tym przejmowała?
Po kilku chwilach wraz ze słowami nauczyciela, zaczął wierzyć, że jego domysły, dotyczące diety Bonnie mogły być prawdą. Niestety. Wolałby, żeby dziewczyna była po prostu przemęczona egzaminami, tak jak utrzymywała oficjalnie. Dużo trudniej pomóc komuś, kto nawet nie chce przyznać się do tego, z czym ma problem. A zaburzenia odżywiania były czymś bardzo złożonym, więc tym bardziej trzeba było inaczej podejść do tematu. Odpowiedź Puchonki oczywiście była dość wymijająca, a kolejne słowa... Czyżby chciała nazwać Walsha "wujem"? To nie było w tej chwili najważniejsze, jednak nie miał pojęcia, że dziewczyna jest spokrewniona z nauczycielem. Naprawdę dobrze rozumiał jej tłumaczenia, kiedy mówiła o egzaminach, o braku czasu na wszystko, zwłaszcza na sen. Wstyd się było przyznać, ale też czasami tak robił. Ale koniec końców, nigdy nie był w takim stanie jak teraz dziewczyna siedząca na fotelu. Kiedy jego wzrok napotkał jej spojrzenie, musiał się odezwać. - Ale, Bonnie to nie wygląda w tej chwili jak zwykłe przemęczenie. Jesteś wyczerpana. Zdajesz sobie sprawę z tego, że gdybyś była sama na tych schodach, mogłabyś zasłabnąć, spaść z nich... To nie są żarty. Musisz odpowiednio się wysypiać i JEŚĆ. - bardzo polubił tę dziewczynę i naprawdę nie chciał widywać ją tak wycieńczoną. Jego słowa były tylko i wyłącznie przejawem jego troski, z w stosunku do niej i miał nadzieję, że jeśli nie jego, Bonnie posłucha chociaż Josha. Bo ten na pewno nie będzie owijał w bawełnę.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Moderator




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptyWto Cze 30 2020, 13:59;

On nie wytrzyma psychicznie za chwilę z tym, co działo się w Hogwarcie, a przecież nawet nie był świadom połowy problemów uczniów, czy kadry. Jednak wpierw spotkanie z Bonnie, gdy przyniosła mu laurkę, wciąż dumnie wiszącą na ścianie. Już wtedy widział, że coś ją skręca, ale raczej nie tyczyło się to problemów z jedzeniem, czy co tam się z nią działo. Raczej kwestia tego, jak ma się do niego zwracać, gdy był spokrewniony z jej bratem. Normalnie, był je wujkiem, pokochał ją jak jej brata i tyle w temacie. Nie wiedział, że wolała zachować to w tajemnicy, ale też sam nie czuł potrzeby, aby mówić o tym na lewo i prawo. Później spotkał innego Puchona, który wydawał się być zżerany od środka przez bliżej nieokreślone coś. Wyraźnie wystraszył go krzyk Fruzji. Lelek również teraz znajdował się w gabinecie, ale schowała głowę pod skrzydło, zasypiając spokojnie. Puszek pigmejski z kolei skakał po biurku, szukając swoim językiem czegoś do podjedzenia. Przynajmniej ta dwójka była taka, jak zwykle.
Jeśli ktokolwiek mógł pomyśleć, że nie potrafiłby Josh być wściekły na kogoś, kogo naprawdę lubił, to grubo się mylił. Słysząc kiedy ostatni raz jadła Bonnie, zacisnął szczęki, a żyła na jego skroni wściekle zapulsowała. Wciągnął powoli powietrze, aby się uspokoić, nie chcąc na dziewczynę niepotrzebnie naskoczyć, w czym pomół mu Lucas, który sam zaczął swoją tyradę. Przynajmniej mógł odreagować nieznacznie na chłopaku.
-Sinclair. Nie praw jej morałów w moim gabinecie - powiedział cicho, lodowatym nieomal tonem, patrząc na chłopaka twardym spojrzeniem. Poza gabinetem możesz nawet karmić ją, byle odżywiała się prawidłowo, dodał w myślach, ponownie wciągając głęboko powietrze i wracając do dziewczyny spojrzeniem. - Ale ma chłopak rację, to nie wygląda na zwykłe przemęczenie, więc wolałbym, żebyś była szczera - dopowiedział nieco ciepłej, wpatrując się w dziewczynę uważnie. Zanim pomyślę, że chorujesz na anoreksję. Westchnął cicho, po czym sięgnął do szafki w biurku, w której miał parę bułeczek cynamonowych. Wyjął jedną, którą podał dziewczynie, spojrzeniem mówiąc, że nie ma nawet próbować odmawiać, a z drugiej odłamał kawałek, dając go puszkowi.
- Egzaminy są ważne, ale nie na tyle, żeby nadwyrężać zdrowie. Po drodze był obiad. Podwieczorek. Będzie kolacja… Sinclair, masz ją przypilnować, aby zjawiła się w Wielkiej Sali i zjadła - mówił dalej, patrząc to na jedno, to na drugie. Było wyraźnie po nim widać, że się martwi i jest niezadowolony z powodu tak jawnego niedbania o siebie.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8




Gracz




Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha EmptySob Lip 11 2020, 20:43;

Choć poczuła ulgę kiedy znalazła się w głębokim fotelu nagrzanym jeszcze od temperatury ciała Josha tak słysząc jego wściekły głos skuliła ramiona, jakby to właśnie ją forsował, a nie Lucasa, który przecież wcale nie zrobił niczego złego. - Wiem, wiem, już wiem, przepraszam. - wydusiła z siebie tonem przepełniony rozpaczliwą nutą. Będąc tak słabą gotowa była obiecać wszystko byleby nie wciskali w nią tych wszystkich wymownych spojrzeń czy złości w głosie. Zrzucała to wszystko na przemęczenie, to fakt, choć prawdziwa odpowiedź kryła się w jej przeszłości, z której ona bała się zwierzyć. Nie chciała fałszywych zapewnień, że nie musi się odchudzać - wiedziała jak wygląda, a samo to, że Lucas ją niósł przyprawiało ją o zawał serca, że musiał się tak zziajać. Spoglądając na niego (z silnym zawstydzeniem) mogła zrozumieć, że chłopak jest naprawdę wysportowany i silny bo nie widać po nim zmęczenia. Potrafiła znaleźć wyjaśnienie na wszystko, a także dowód, że dalej jest za ciężka i za gruba. Jej broda zadrżała i z naprawdę ogromną niechęcią wzięła tę bułeczkę, która przypominała jej tę misiową, którą otrzymała od Skylera. Czując na sobie ich spojrzenie uniosła bułeczkę do ust, ugryzła ją nawet, choć ze wstrzymanym oddechem aby nie czuć nęcącego zapachu cynamonu. Grzecznie jadła, małymi kęsami i nie było to ani trochę przyjemne dla jej umysłu, który był już tak nastawiony na odchudzanie, że zaprzestanie tego nie było proste.
- Nie, nie musi mnie Lucas pilnować, naprawdę. On ma dużo rzeczy na głowie, swoje egzaminy, naprawdę. Ja pójdę do wielkiej sali, obiecuję. - poczuje się gorzej, jeśli Lucas będzie zmuszony za nią łazić i jej pilnować. Już wystarczająco narobiła mu kłopotów, jest mu wiele winna i zaciąganie u niego większego długu nie wchodziło w grę. Jadła tę bułkę i jadła, ale żołądek buntował się przez przekonanie Bons, że od tego utyje. Bułka urosła jej w ustach, nie była w stanie nic przełknąć, zemdliło ją, zakryła gwałtownie usta, a kufel który trzymała spadł na dywan mocząc nie tylko jego kraniec, ale też i fotel. W jej oczach zebrały się łzy za to, że nie może jeść zwyczajnej bułki kiedy jest tak zestresowana, osłabiona i przerażona ilością kalorii w tej małej słodyczy. Starała się oddychać powoli i spokojnie, aby powstrzymać odruch wymiotny. Nie odważyła się już podnieść na nich wzroku. Drżącą ręką odłożyła bułeczkę na biurko, co było ostateczną kapitulacją. Prędzej zwymiotuje (a nie miała czym) niż cokolwiek teraz przełknie.

@Joshua Walsh & @Lucas Sinclair - przepraszam za zwłokę shy
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gabinet Joshuy Walsha QzgSDG8








Gabinet Joshuy Walsha Empty


PisanieGabinet Joshuy Walsha Empty Re: Gabinet Joshuy Walsha  Gabinet Joshuy Walsha Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gabinet Joshuy Walsha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gabinet Joshuy Walsha JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
pierwsze pietro
 :: 
gabinety na I piętrze
-